Osadzona po nuklearnej apokalipsie Angie odkrywa, dlaczego zawsze nienawidzi spadania.…
🕑 8 minuty minuty Nadprzyrodzony HistorieWyginięcie ma to… Perks? Część pierwsza Uciekała przed grupą jaszczurczych mutantów. Szybko skakała po dachach miasta. Jest szczupła, wygląda na głodną. Jej przenikliwe niebieskie oczy dostrzegają szczyty dachów, zaznaczają jej kroki przez luźne, smukłe brązowe włosy.
Ubrana w parę niebieskich dżinsowych szortów, które widziały lepsze czasy, podkoszulek na ramiączkach, starożytne trampki converse, rzuca wprawnie w rzutki. Z nożem przywiązanym do jednej nogi i kijem przewieszonym przez plecy, jest przygotowana na codzienne przeszkody. Skacząc po tych dachach, wijąc się we włosach, pot przylepiający koszulę do nagiej klatki piersiowej, dociera do opuszczonego kompleksu mieszkalnego. Myśląc, że wygląda dość solidnie, zeskoczyła z tego dachu i wylądowała na dachu domu.
Ląduje, pada na kolana z rękoma, by utrzymać równowagę, otrząsa się i wstaje. Gdy osiąga pełną wysokość, dach się zapada, a ona wpada do budynku. Kurz kłębił się, gruz poleciał, gdy spadała. Oszołomiona nie myśli, że jest nieprzytomna. Podnosi się z podłogi, jęczy, odkurza ręce i rozgląda się przez kilka minut.
Słyszy dziwny ćwierkający dźwięk, ale wydaje się, że nie jest blisko niej. Badając okolicę, nie wyczuwa życia. To musi być po prostu zły robal. Pochylając się, żeby zawiązać but, zauważa ruch w kącie, zaczyna wysuwać z buta mały nóż.
– Nie rób tego! zapiszczał głos. - Nie ma takiej potrzeby, nie szkodzi. Głos brzmiał jak człowiek, serce podeszło jej do gardła w nadziei, że w końcu znalazła inną osobę! Minęło tak wiele czasu, odkąd się odezwała, była przerażona, że zapomniała jak. – H-h-h-h-hlo? wyjąkała, wpatrując się w ciemność mieszkania.
Nic nie widziała, ale tak naprawdę nie mogła być pewna. 'Człowiek? Ludzka kobieta? głos zawołał do niej ponownie. Odgłos ćwierkania stawał się coraz głośniejszy. Zaniepokojona zaczęła kucać, jej instynkty przejęły kontrolę. Wpatrując się w ciemność, nie wyczuła, jak podchodził za nią, podnosząc ją czymś, co wydawało się wielkimi pazurami.
Krzycząc, kopiąc, po prostu się z niej śmiał. Przez chwilę kołysał ją jak dziecko, po czym przemówił. „Minęło tak wiele czasu… odkąd widziałem ludzką kobietę… „Jesteście ostatnimi w swoim rodzaju.
A przynajmniej w tej dziedzinie. Nie mam pojęcia, ale mogę powiedzieć, że tak dawno nie byłem człowiekiem… Mutant westchnął, jakby wspominał dawne czasy. – Sześć lat do dnia, odkąd jestem człowiekiem. Dłużej, odkąd go poczułam… Sposób, w jaki ją kołysał, sprawiał, że nie widziała jego twarzy.
Widziała tylko pazury, ociekające żuchwy i platerowaną klatkę piersiową. - Wydaje mi się, że miałeś nieprzyjemny upadek… Powinieneś być bardziej ostrożny. Wpadłeś do mojego domu. Poczuła, jak stworzenie się porusza, słyszała, jak pająkowate nogi ślizgają się po drewnianej podłodze, przez drzwi do ciemnego pokoju.
Otwór w dachu przepuszczał pojedynczy snop światła. Mutant zabrał ją tutaj, trzymając pod światłem. Miała wrażenie, że potrzebuje światła. Słyszała, jak robi wdech, ale nie mogła zlokalizować otworów oddechowych. Szukając, nie znalazła niczego poza pazurami i klatką piersiową; mutant wydawał się mieć ponad osiem stóp wzrostu, przykucnięty w mieszkaniu.
Trzymając ją w czymś, co wyglądało jak wygięte pazury, pod spodem ostre jak brzytwa szpony. - Można by pomyśleć… byłoby o wiele bardziej… Ostrożne? W czasach takich… jak te… - powiedział chrapliwie Mutant, łamiąc mowę. - Można by pomyśleć, że spojrzałbyś… zanim skoczyłbyś, nie? Słyszała, jak na nią cmoka, poczuła, jak jej twarz czerwienieje. Była nieostrożna.
Zastanawiała się, czy to po prostu ją pożre i skończy z tym. Czując się lekko niecierpliwa, zaczęła przewidywać własną śmierć. Nie miała sposobu na ucieczkę. Nie miała przy sobie ani jednej broni, która byłaby w stanie obronić się przed takim stworzeniem.
Pod każdym względem była pieprzona. - Wygląda na to, że… jesteś w złym miejscu… Nie ma ucieczki… Unosząc brwi, westchnęła. - Pozwól mi… przejść do sedna. Minęło… tak dawno… odkąd… Mutant zachichotał. Jej usta opadają.
Czy on sugeruje…? Opuszcza ją lekko, gwałtownie wdycha, pochyla jej (lub, co można by uznać) głowę w dół, przesuwając czułkami po jej klatce piersiowej, dotykając jej ramion. Mutant pozwolił czułkom zbadać jej twarz, prześledzić jej usta, przemknąć po policzkach do uszu, w dół szyi i ramion. Pomyślała, że zadrżała, gdy poczuła uderzenie gorąca w jej twarz, spojrzała w górę i zobaczyła ten gigantyczny różowy wyrostek wpatrujący się w nią.
Podwójnie nabiera rozmiaru, szerokości i zapachu. Nienormalnie duży, szczególnie dla niej, był to penis. Gigantyczny penis. Wiedziała, co z tym zrobić, i zachichotała, gdy polizała czubek jego głowy.
Naprawdę nie ma wyboru, myśli sobie. Równie dobrze może ci się to trochę spodobać? Biorąc mutanta w obie ręce, porusza trzonkiem rękami, używając ust jako przyssawki, wywierając nacisk, na przemian ssanie i lizanie. Smakowało trochę słodko, pulsowało w jej dłoniach, pulsowało, gdy nuciła. Uśmiechnęła się złośliwie, skrzyżowała nogi i westchnęła. Robiło się jej gorąco.
Wierciła się trochę, zdając sobie sprawę, że jest podekscytowana. Mutant też musiał to zauważyć. W ciągu kilku minut odciągnął ją od niego, aby mógł upaść na podłogę.
Raczej duża kałuża; pierwszą myślą, jaka przyszła jej do głowy, było to, że przemoczyłby jej podkoszulek. Chichocząc, poprosiła go, żeby ją położył. – Ja… przepraszam. To po prostu… Minęło tak dużo czasu, odkąd próbowałem mięsa.
Kiedy ona wciąż jest kołysana w jego ramionach, odkłada penisa. Otwiera paszczę, aby uwolnić trzy języki. Języki znów smakują jej twarz, szyję, szczękę, sutki przez koszulę, pępek. Usłyszała, jak zadrżał: „Jesteś piękna” zgrzytami. Języki cofają się trochę, wszystkie trzy wypuszczają małe gwoździe, ostre i obosieczne.
Jedna rozdarła jej koszulę na pół od pępka do kołnierza, na rozdarciu przez szorty na jednej nodze, a druga na drugiej jednocześnie, spotykając się, aby całkowicie rozpiąć szorty. Po każdej łzie paznokcie znikały. Mutantka lekko się wzdryga, sapie.
Jej sutki całkowicie sterczące, lekko panikuje. Używa dwóch z trzech jego języka, by ją uciszyć. Owija język wokół każdego sutka, drażniąc się, drażniąc, brzdąkając i liżąc na przemian.
Jeden owijał się i ściskał, drugi brzdąkał. Mogła myśleć tylko o słodkiej ekstazie. Jęczała, początkowo cicho, ale potem głośno, gdy po raz pierwszy poczuła, jak nieznane ciepło wędruje przez brzuch do jej lędźwi, ciepło i elektryczność, a wylewa się z niej wylewna wilgoć.
Kończąc, prawie krzycząc, spodziewa się, że to się skończy. Zaczyna jęczeć głośniej, jest po prostu taka wrażliwa. Utrzymuje dwa języki w górze, a trzeci spływa od kołnierzyka do włosów łonowych, po drodze smakując mięso i brud. Wchodząc we włosy, rozchyla usta i zaczyna odkrywać, smakować i wyczuwać drogę do łechtaczki. Na początku lekko drażni, po prostu testując wodę.
Jest mokra, gotowa, jęczy, prawie błagalnie. Już skończyła, spuchła. Przeciąga język z jej łechtaczki do szczeliny, zagląda do środka, wylatuje na zewnątrz. Drażniąc ją, utrzymuje tę grę przez kilka sekund. Może czuć, słyszeć i czuć jej podniecenie.
Może jej smakować, tak słodko, cierpko i tak mocno. Drżąc, wkłada w nią trzeci język, wirując wokół, smakując ją w środku. Wydaje cichy krzyk, uświadamiając sobie. Łaskocze ją, pocierając językiem o jej ściany, powoli iz naciskiem.
Czuje go w sobie; to doprowadzało ją do szaleństwa. Myślała, że zapomniała, jak mówić; prawie doprowadziło ją to do krzyku. Prawie w momencie załamania, kończy ponownie, krzycząc, zakrywając twarz dłońmi. Jednak to się nie skończyło.
To prawie tak, jakby nie chciał się zatrzymać. Z dna jego klatki piersiowej uwalnia dwa kolejne penisy, wkładając jeden dopochwowo, ostrożnie i powoli, a drugi analnie, wysyłając ją poza krawędź. Te dwa są nieco mniejsze od pierwszego, ale mimo to nadal są twarde. Pompuje, liże i ściska jednocześnie. Jej głowa się kręci, widzenie się zamazuje.
Jej soki napędzają go coraz bardziej. Od tak dawna tęsknił za ciałem, a jej krzyki są muzyką dla jego uszu. Mutant nie przetrwa długo.
Pozwala jej znowu dokończyć, krzycząc i płacząc w jego szpony, a potem wysuwa się z niej i znów pada na podłogę pod nią. Dysząc, zwija się w kłębek, jęcząc, surowa, ale zadowolona. Pot lepi jej włosy do twarzy, krzyżuje nogi i przytula pazur do piersi. Prawie nie wie, co robić..
Budzi ją obca przyjemność.…
🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuOddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…
🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuŚwięto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…
🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu