Stan jest napalonym diabłem; nie może oprzeć się ostatniemu aktowi rozpusty, zanim zniszczy świat.…
🕑 36 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie„Cześć, kochanie?” Babcia krzyknęła ze swojego bujanego fotela. „Och, jesteś. Miałeś dobry dzień w college'u?” „Cześć babciu, s'OK, jak sądzę. Znasz tego faceta, o którym ci mówiłem…” Alice skręciła stopy i wcisnęła ręce za plecami, jak zawsze, gdy była zdenerwowana.
„Cóż, sprowadziłem go z powrotem… skoro nie ma tu mamy. Powiedziałeś, że byłoby dobrze, gdyby…” „Na miłość boską, Alice Smith, przestań być taka mokra. Przyprowadź go, przyprowadź go. Pozwól mi na niego spojrzeć. ” Alice wycofała się.
„Stan?” Słychać było szuranie ciał manewrujących w wąskim korytarzu, zdejmowanie butów, słowa otuchy i Alice pojawiły się ponownie, ciągnąc coś niechętnie za sobą. „Babciu, to jest Stan; Stan, to jest Bryon, moja Babcia”. Babcia rzuciła okiem na nagrodę Alice. „Bądź miłością i zejdź z miejsca na chippy, zdobądź swoją starą Gran torbę z frytkami”. Babcia pogrzebała w kieszeniach i wyjęła banknot pięćdziesiąt funtów.
„I możesz zachować zmianę.” Usta Alice bezproblemowo ukształtowały się w wyniku oburzonego protestu, by dołączyć do reszty jej ciała w uprzejmy sposób. - Chodź, Stan. Nie potrwa to długo - powiedziała Alice, wyrywając notatkę z palców babci. - Stan zostaje tutaj - powiedziała ostro babcia.
„Nie jesteś Stanem?” To nie było pytanie, a Alice rzuciła mu przepraszające spojrzenie, po czym uciekła z pokoju, triumfalnie ściskając ogromną czerwoną nutę. Seks może poczekać. Głośne, asymetryczne stukanie odbijało się echem od laminowanej podłogi, gdy Alice wbiła stopy w buty wsuwane i ruszyła korytarzem. Dom zatrzęsł się, gdy trzasnęły frontowe drzwi, pozostawiając pustą złowrogą pauzę.
„Cześć, Stan”, a raczej powinienem powiedzieć: spawn-of-satan, master-of-kłamstwa, Lord-of-Darkness, Devil-Incarnate, autor-of-all-Sin, Tempter, Wicked-One, Enemy-of- Sprawiedliwość… - „Po prostu„ Stan ”jest w porządku - przerwał mu Ciemny. „Spodziewałem się, że wpadniesz.” "Naprawdę?" „No cóż, dziś jest koniec świata. Czyż nie możemy mieć końca świata bez Niszczyciela Dusz, czy możemy teraz? Filiżanka herbaty?” "Przebaczenie?" „Napijesz się herbaty?” „Niezupełnie.
Jestem tu, by cię zabić.” „Tak, tak. Ale spragniona praca, śmierć. Pewnie, że nie mogę cię najpierw zainteresować ładnym cuppa?” Czarny Pan spojrzał na niego gniewnie. „Może coś silniejszego?” „To nie jest społeczna rozmowa” - powiedział Stan przez ostre, zaciśnięte zęby. „Och tak, jasne.
Przepraszam. Śmierć.” „Mianowicie twój”. „Ach, tak.
Przy okazji. Ładne ciało.” „Dzięki. Podoba mi się to.” Czarny Pan dał pół obrotu. „Niski przebieg, tylko jeden poprzedni właściciel.
Oczywiście nie tak ostrożny, inaczej nie stałby się… dostępny”. "Przyśpieszenie?" „Co jeszcze? Ta odrobina złej inżynierii, do której udało mi się wślizgnąć.” Stan stał się tak zamglony, jak to możliwe, aby dostać coś „urodzonego” poniżej. „Ten ślepy spadek okazał się również stałym źródłem zarobku dla naszej strony, dla ciebie… najwyraźniej pasażer zyskał ulgę dzięki swoim ostatnim słowom”. "Naprawdę?" „Najwyraźniej„ zwolnili, na litość boską, że uderzysz to kurwa… ”Dobrze mu wyszło, że nie zdążył dokończyć tego ostatniego słowa, w przeciwnym razie mógłby dołączyć do nas piwnica." - Mówiąc o tym, mam propozycję - powiedziała babcia, spoglądając na Stana jednym dobrym okiem. Stan cofnął się, niepokojące było to, że babcia to zrobiła, nawet jak na demona piekielnego.
Wyglądało na to, że oko może w każdej chwili uciec z gniazda. „Jesteś tak napalonym diabłem i wszyscy mogą uważać to za interesujące”. "O?" „Oferuję ci Alice”. Ciemny roześmiał się głośno z głośnością i nagłym grzmotem. „Dlaczego miałbym akceptować jedną duszę, skoro wkrótce mogę mieć je wszystkie?” „Nie ofiaruję ci jej duszy.
Nie oferuję ci jej umysłu, chociaż nie możesz się doczekać, aby dowiedzieć się, jak niewiele z tego jest. Ofiaruję ci jej ciało… z czym możesz zrobić. „ Babcia przerwała, by Stan mógł wyczarować kilka akcji wyboru. Patrzyła, jak ostrożnie krzyżuje nogi, instynktownie ukrywając rosnącą erekcję, i pociągnęła łyk z jej szklanki. Dziwne spojrzenie przykuło twarz babci, jej oczy wyszły na wierzch i wydała okropny odgłos wymiotowania, zanim wypluła zawartość z powrotem do szklanki.
Minęło kilka chwil, zanim babcia w pełni odzyskała panowanie nad sobą. Zrobiła kwaśną minę, po czym opuściła swoje dobre oko na szybę. Galaretowate, zielono-brązowe zawartości lekko parowały. „Przepraszam, to moja szklanka flegmy.
Maggie dostaje okropnego krzyża, kiedy przyłapuje mnie na plucie na dywan.” Babcia sięgnęła pod koc i wyjęła butelkę 18-letniej Caol Ila. „Trzymam tę butelkę na wypadek sytuacji kryzysowych” - powiedziała, spoglądając na Stana, który wyglądał na przerażonego. Obróciła zawartość, dokładnie ją obejrzała, po czym wyskoczyła z korka i zrzuciła los. Uderzyła ustami i westchnęła z zadowoleniem.
„Jakiego rodzaju… nagłego wypadku? To… to nie był mocz, prawda?” - spytał Stan, wykrzywiając twarz i krzyżując nogi. Twarz babci przez chwilę wyglądała na zamyśloną. Dokładnie przyjrzała się butelce, przyłożyła ją do nosa i głęboko wciągnęła powietrze. Lekko zdziwiona zmarszczka poruszyła jej czoło. Babcia eksperymentowała językiem wokół ust.
„Nie, to zdecydowanie była whisky”. Mózg babci wrócił do skupienia. Alice. Zbliżający się koniec świata. „W tych żyłach jest krew czarownicy, ale nie na tyle czysta, by powodować problemy w sypialni, jeśli złapiesz mój dryf.” Babcia nie zgodziła się z tym „gadającym jak dama” malarstwem, na który nalegała Margaret w „swoim” domu.
Babcia lubiła nazywać szpadel, a potem wszyscy wiedzieli, o czym wszyscy mówili. Gadanie w zagadkach było bardzo nowe. „Wyobraź sobie, że pieprzysz się z wiedźmą.
Twój pulsujący kutas narusza ją w każdy możliwy sposób”. Stan wydał hałas. To nie był ludzki hałas.
Ponownie skrzyżował nogi. „Nie wiem; mam bardzo dobrą wyobraźnię”. „Jest dziewicą, ale zrobi to. Zrobi to wszystko dla ciebie. Będzie twoja, mieć, mieć.” Stan trochę poprawił w dziale krokowym.
Po utknięciu na Ziemi przez ponad 6000 lat posiadanie dziewicy było jedną z niewielu pozostałych radości w jego nieszczęsnej egzystencji. "Doustny?" on zapytał. Babcia kiwnęła głową. "Oczywiście. Pochwowy i analny też.
To tylko twoje podstawowe dziury - powiedziała lekceważąco Babcia. - Każdy człowiek może to zrobić. - Jakoś Babcia wypluła ostatnie słowo w sposób, który uderzył Stana w twarz… łososiem.
Cały łosoś mrożony. więcej? "zapytał Stan zaintrygowany. Babcia rzuciła Stanowi miażdżące spojrzenie." Ona jest czarownicą, Stan. Niezbyt dobra wiedźma. Ale mimo to wiedźma.
„„ Co… co w takim razie robią wiedźmy? ”Pytanie było wątpliwe. Stan był podejrzliwy, nieufny w pułapkę. Jedyne doświadczenie, jakie miał czarownice miały trudności z zabiciem ich i upewnieniem się, że pozostaną martwe. Zmiennokształtni byli najgorsi.
Stan nienawidził zmiennokształtnych, chociaż jego życie pod tym względem stało się znacznie łatwiejsze od wynalezienia strzelby z długą lufą. Furry lub pierzastych, nie pomogło to zbytnio w ucieczce z beczki pełnej gorącego ołowiu. Zasypy były równie irytujące, ale obrażenia dodatkowe sprawiły, że byli bardziej zabawni niż zmiennokształtni, ponieważ zwykle najlepiej było zabić kogokolwiek w środku w promieniu dziesięciu mil, kiedy znalazłeś zbiornik na głowę, dla pewności. Stan poczuł, że jego wspomnienia ciemnieją na wspomnienia. Zapomniał, jak bardzo nienawidził czarownic.
Jeśli Babcia Smith była ostatnią z wielkich czarownic, on powinien po prostu zabijać ją od czasu do czasu, a on mógłby… oprócz jej wnuczki, najwyraźniej… co oznaczało, że było coś brak eneracji. Małgorzata? Stan zdecydował, że równie dobrze może poczekać, aż Alice wróci z torbą z frytkami. Potem mógłby zabić ich oboje i zjeść coś przed polowaniem na drugiego. Pomyślał, że babcia Smith myli się co do tego wyniku. Zabijanie nie spowodowało, że Stan był spragniony; spowodowało, że był głodny.
„Cóż, na początek…” Babcia wyczuła relaksację od DEFCON 1 do DEFCON Pochyliła się entuzjastycznie. „Właściwie łatwiej byłoby ci to pokazać”. Czuł łaskotanie w przedniej części mózgu Stana.
Coś przypominającego dotykanie i szturchanie palcami: szukanie. Coś atakowało osobistą przestrzeń Stana. Nie wiedział, co to jest, ale wiedział, kto to był. Czary. Stanowi się to nie podobało.
Słyszał o wiedźmach wpadających w głowy ludzi i widział wiedźmy w head-hopie tuż przed ich odcięciem. Niektórzy nazywali to „Headology”. Nie zdawał sobie sprawy, że to zdanie jest tak… opisowe.
Próbował się opierać, ale przedmiot w środku po prostu złapał go za gardło i przytrzymał, opierając się o wnętrze czaszki. Musiał natychmiast zabić sukę. Ale stwierdził, że nie może się ruszyć. Stan patrzył ze zgrozą, jak coś przemyka przez to, co przechodzi, jak jego dusza jak Filofax.
Badał go, dowiadywał się, jak pracował. Wrażenia przychodziły i znikały. Smakuje, ciepło, zimno. Stan sapnął, gdy najściślejsza, najgorętsza i najbardziej mokra cipka, jaką kiedykolwiek sobie wyobrażał, zsunęła się na jego penisa.
Czuł, jak pulsuje, czerpiąc przyjemność z męskości. To spowodowało, że jego pazury się zwinęły. Jego oczy wciąż reagowały i spojrzał w dół, ale nic tam nie było.
Jego spodnie były wciąż zapięte i widział imponujący kopiec swojego penisa. Drgało w odpowiedzi na fantomową cipkę, która się w nią wsuwała i opadała. Ale poza tym nie było nic niezwykłego w jego wyglądzie. Potem świat zniknął i został zastąpiony przez coś dziwnego i cudownego.
Obrazy przemknęły tak szybko, że nie był w stanie ich zrozumieć. Czasami zatrzymywali się, jak ktoś przeglądający bezpłatną gazetę i znajdujący historię, która podobała jej się. To były jego fantazje. I inne rzeczy nawet lepsze niż fantazje.
Marzenia Jego najdziksze marzenia. Zapomniane marzenia. Nie było wrażenia czasu.
Ale zaczynał się czuć zmęczony. Chory też. Jego mózg po prostu nie był w stanie poradzić sobie z tym, co się działo. Jego biologiczny procesor się przegrzewał.
Ilość informacji była zbyt duża. Jeśli wszystko, co się z nim stanie, wkrótce się nie skończy, Stan miał wrażenie, że jego obecne ciało zostanie trwale uszkodzone. Nie dbał o ciało jako takie, chociaż rozwinęło się w nim coś słabego, biorąc pod uwagę, że okazało się to hitem dla ładnych młodych kobiet. Zrobiliby dla niego wszystko, gdy był w tym ciele.
Najwyraźniej miał więcej niż tylko podobieństwo do gwiazdy muzyki popularnej. Stan był gotów znosić to, że nazywano go „Justinem”, jeśli dziewczyny, o których mowa, pozwoliłyby mu zakopać penisa w tylnej części ciała na godzinę lub dwie. Potem migotanie ustało.
To była ta dziewczyna z telewizji: Lauren. Ten, który zrobił pogodę rano. Tylko że ona nie robiła pogody. Była naga, siedziała na jego kolanach i karmiła swojego kutasa swoją cipką. To się naprawdę działo.
Każdy z jego zaskoczonych zmysłów przekazał to samo potwierdzenie. Naprawdę tam była z nim. Jej miękkie nagie ciało przyciskało się do jego.
Poczuł delikatny zapach cytrusów, który stał się silniejszy, gdy Stan wepchnął twarz w kark. Jego usta dotknęły jej skóry i poczuł kwaśność jej perfum… ale także resztki mydła z pospiesznego prysznica. Nie było niespójności. Pieprzył swoją ulubioną pogodową dziewczynę.
O mój pieprzony Boże. Stan wzdrygnął się, gdy poczuł lodowaty płomień miecza przecinającego jego ciało. Niedopuszczalne było używanie przez diabła ostatecznego przekleństwa: słowa „G”.
„Przepraszam” - pomyślał, patrząc w dół. „Po prostu„ kurwa ”, OK?” To wciąż było prawdziwe. Laura wciąż tam była, szepcząc coś słodkiego o „ciepłym froncie zbliżającym się z południa”.
Stan nie miał pojęcia, czym tak naprawdę był „ciepły front”, ale instynktownie czuł, że będzie się nim cieszył, gdyby kiedykolwiek znalazł; zwłaszcza jeśli była tam, żeby się z nim podzielić. Włosy opadały jej na twarz. Uśmiechała się, „żałując, że wszyscy nie będą się nudzić pomimo pogody” i „pamiętaj, żeby wziąć parasol”. Każde słowo, które wydobywało się z tych ust, było dla Stana całkowitym seksem. Była szczęśliwa (oddać z powrotem do studia).
Jej maleńkie piersi tylko błagały o żucie. Ostry wiatr z północy, pomyślała Stan swoim głosem. Jakby słysząc tę myśl, Lauren podała do ust jedną z jej piersi, a on ugryzł sutek. Sapnęła z aprobatą, chwytając go obiema rękami za głowę.
Odsunął się, rozciągając ciało jej piersi. „Chodź po mnie”. To było brudne żądanie i Stan po prostu nie mógł odmówić.
„Och Lauren” westchnął radośnie. Kogut Stana pulsował gwałtownie i poczuł, jak ciepłe wilgoć zalewa jego… bieliznę. Świat Stana wrócił do salonu. Laura zniknęła. Zamiast tego babcia niewłaściwie poruszała biodrami.
„Minęło dużo czasu, odkąd wypuściłem spawn diabła”. Babcia westchnęła, układając warstwy ubrania zakrywające jej krocze. Stan żałował, że nie może się poruszyć; wszystko, aby uniknąć widoku, który obecnie był palony w jego pamięci. Gdyby tylko mógł przynajmniej zamknąć oczy. Czy to był klin? A może coś znacznie, znacznie gorszego? „Myślę, że będę musiał zmienić majtki”.
Babcia podrapała się w sposób, który sprawi, że cenzorzy sięgną po swoje nożyczki w filmowej adaptacji tej opowieści, a następnie przeszukała gdzie indziej w swojej pończoszance, która wyprodukowała woreczek z fajki i tytoniu. „Po orgazmie zawsze masz ochotę na wielką, dużą miskę t'bacca” - westchnęła babcia, wydobywając obficie szczyptę Latakii. „Nie masz nic przeciwko, jeśli palę, czy ty, Stanie. Naprawdę głupie pytanie. Jesteś z kursu„ tam na dole ”, nie masz nic przeciwko.
Nie mów jednak Margaret - ostrzegła babcia, wskazując jej trzon fajka w Stan. „W przeciwnym razie będę musiał jej powiedzieć, w jaki sposób wykorzystałeś bezbronną starą kobietę.” Babcia mrugnęła lubieżnie, co spowodowałoby, że Stan zwymiotowałby, gdyby miał jakąkolwiek kontrolę nad jakąkolwiek częścią ciała. Babcia znalazła pudełko zapałek i zapaliła parę. Po kilku sekundach gumowatych dźwięków ssania zapach siarki z płonących zapałek zastąpiono intensywnym pieprznym zapachem. Gdy pierwszy powiew dymu tytoniowego wykręcił się z ust babci, Stan stwierdził, że został zwolniony.
Zatkana pełnia w jego głowie zniknęła, jak zatokę nagle zwalniającą. Odepchnął go, ale wspomnienia tego, co czuł wcześniej… były to najpotężniejsze doznania przyjemności, jakich kiedykolwiek doświadczył. Czysty hedonizm.
Stan uwielbiał trochę hedonizmu. Chciał tego ponownie doświadczyć. Babcia kiwnęła głową. „Wyobraź sobie, o ile lepiej byłoby z nią… z Alice.” „Nadal jesteś w mojej głowie?” „Oczywiście, że nie, brudne miejsce. Nie marzyłbym o tym, żeby się tam zatrzymać.” Babcia mrugnęła w sposób, który napiął ciało Stana.
„Oczywiście, niektóre brudy nie były takie złe. Podobały mi się te kawałki ze sobą… a oglądanie tych wszystkich niewinnych dziewczyn, które dostały bez kości, przywróciło radosne wspomnienia.” Babcia zanurzyła się głębiej w poduszki. „Oczywiście wszystko to się skończy, jeśli świat się skończy”. "Co będzie?" „Seks analny z dziewiczymi dziewczynami.
Nikt się tam nie rodzi, pamiętaj. Nie będą nowymi dziewczynami przychodzącymi na scenę, abyś się ogołaciła. Nie potrwa długo, zanim wszystkie dziewczyny ją rozdadzą”.
Babcia przeciągnęła się długo po fajce i przemówiła swoją kolejną myśl przez chmurę dymu wystarczająco gęstą, by zasugerować, że jej płuca płoną. „I będziesz musiał podzielić się z innymi demonami tam na dole. Chyba że zgodzisz się to odwołać.” „Odwołaj co?” „Cały szaleństwo.
Ten nonsens końca świata”. W drzwiach rozległ się dźwięk kluczy. „Wróciłem”, zawołała Alice. Para butów przemknęła korytarzem jak kula do kręgli w alejce. Wszelkiego rodzaju buty i buty spadały jak kręgle na drugim końcu.
Były to dźwięki dziewczyny w pośpiechu. - Po prostu przyniosę ci talerz, babciu - powiedziała Alice, ale jej oczy były skierowane na Stana, gdy się uśmiechała. Coś leżało u podstaw czegoś, co Stan rozpoznał od pięknej, starej kobiety siedzącej naprzeciwko niego. Ale była też niewinność i świeżość, które w przypadku Babci były dawno utraconymi atrybutami. Stan uśmiechnął się chciwie do oszałamiającego ciała obdarzonego ponad głupotą: Alicja była idealną kombinacją, jeśli chodzi o Stana.
Pociła się lekko, najwyraźniej uciekając z entuzjazmem, by być z nim. Przypomniał Stanowi, jak by wyglądała po tym, jak ją przeleciał. Poczuł, jak wzrusza się jego pragnienie. Alice wróciła z talerzem z frytkami.
„Dzięki Dearie.” "Babunia?" - Yeth Alicth - zapytała niecierpliwie babcia przez usta pełne frytek. „Czy powinienem pozwolić mu wbić swój przedmiot w moje szczególne miejsce?” Babcia przestała żuć, a jej dobre oko przeniosło się od Alice do Stana i znów do wnuczki. „Tak”.
Nastąpił przesadny łyk. Alice uśmiechnęła się. „Och, skarbie!” wykrzyknęła. Jej dłonie uniosły się do litery „Y” YMCA, po czym złączyły się w niesamowicie głośnym klaskaniu.
Wybiegła z pokoju. „Nie martwisz się, że jestem tam… sam na sam z twoją wnuczką?” Babcia pokręciła głową. Na twarzy Stana pojawił się uśmiech. Ten rodzaj uśmiechu, który obserwuje stado z wysokiej trawy i rozpoczyna działanie, gdy zaczyna się przechodzić pokój pełen młodszego mięsa na chwiejnych nogach.
Drzwi się zamknęły. „Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze”. Babcia Smith zachichotała. Lubiła rechotać, ale w dzisiejszych czasach nie miała wiele okazji. W każdym razie nie na serio.
Chrząknięcie szybko przerodziło się w kaszel, przez który sięgnęła po szklankę flegmy. Coś, co wyglądało jak marynowany orzech, zostało wystrzelone w mętną głębię i powoli powróciło na powierzchnię. - Och, o wiele lepiej - powiedziała wesoło Babcia, kilkanaście razy uderzając się w mostek. Babcia poklepała się z roztargnieniem. „Gdzie się podziała ta fajka?” Fajka została zapomniana, gdy uznała pilota zaklinowanego gdzieś za niewygodny.
„Virgin? Mój tyłek.” Babcia wybuchnęła kolejnym śmiechem, kiedy przeszukiwała kanały i znalazła coś głośnego, co okazało się jeszcze bardziej. Pewna stara kobieta nie chciała słyszeć: wycia rozczarowanego demona znajdującego się w pierwszej trójce. Na wypadek, gdybyś się zastanawiał - babcia odkryła lokalizację fajki po tym, jak powtórka A Question of Sport dobiegała końca, gdy z jej dekoltu zaczął wydobywać się dym.
Tymczasem na górze… Alice posłusznie zabrała Stana do swojej sypialni i zdjęła wszystkie swoje ubrania, w tym bieliznę wspierającą, którą właśnie składała. Alice nie wiedziała, co się za nią dzieje… Jedną z rzeczy, które dziewice muszą wiedzieć, jeśli chcą utrzymać ten status w towarzystwie demonów, jest to, że nigdy nie odwrócą się. Demony nie mają oporu, jeśli chodzi o pokusy, więc jeśli dziewczyna pochyli się i zaprezentuje demonowi, to, co następuje, jest nieco nieuniknione. Taka jest rada przetłumaczona z pierwszego wydania Vyrgynyty Ye mayntaynyng z (1610). Ta rada może mieć 400 lat, ale dziś jest tak prawdziwa jak wtedy.
Pokażę sukę. Kutas Stana nabrzmiał imponująco, gdy ustawił go na dziewiczym dupku Alice. Bedzie fajnię. Na szczęście dla Stana ściana na dole łóżka Alice nie była solidna. W przeciwnym razie mógł poważnie uszkodzić swoją ulubioną część ciała, która jako pierwsza zderzy się z płytą gipsowo-kartonową.
Jego wyprostowany penis przebił dziurę w gipsie, zanim zderzył się z nierównym i zdecydowanie bezkompromisowym murem prawdziwej ściany, czającym się dwa cale za fałszywym. Penis Stana zgiął się niebezpiecznie. Nie został zaprojektowany jako strefa zgniotu i niewiele zrobił, aby spowolnić resztę jego ciała.
Na szczęście dla penisa Stana reszta Stana podążała około siedem cali za nim; ułamek sekundy przed odniesieniem poważnych obrażeń reszta Stana zderzyła się z płytą gipsowo-kartonową. Niespodzianka, bardziej niż cokolwiek namacalnego, utrzymywała ciało Stana na miejscu. Przez kilka chwil wisiał jak trójwymiarowa grafika ścienna, po czym oderwał się od ściany i wylądował z powrotem na łóżku. Spojrzał w dół i obserwował, jak ostatnia z niebieskiej energii tańcząca wokół korony jego niegdyś wspaniałej erekcji wyparowała z cholernym trzaskiem.
"Auć." „Co tam robisz, głupiutko?” Oczy Stana przewróciły się w jego oczodołach. Ważna informacja dotycząca stanu jego jąder po uderzeniu właśnie dotarła do jego mózgu. Przeczytał wiadomość i stwierdził, że ani trochę jej się nie podoba. To będzie bardzo bolało.
Ogarnęła go fala mdłości, a ogarnął go obrzydliwy ból w oczekiwaniu na nadchodzące cierpienia. Stan miał kiedyś okropny wypadek z udziałem poprzeczki roweru. Skrzywił się na wspomnienie i poczuł ucisk, gdy zranione jądra próbowały się wycofać do jamy ciała.
Będzie gorzej. Stan otworzył usta na przerażenie tym niespodziewanym zwrotem wydarzeń. Nie tak miało być; był demonem, najwyższym demonem.
Nie powinien go bić dziewczyna. Świat Stana nagle stał się ciemniejszy, by dopasować się do jego nastroju. Stało się też gorące i wypełnione odurzającym piżmem. Jego oczy gwałtownie się cofnęły, jak szpule w maszynie do owoców. Skupili się w samą porę, by zobaczyć ładny różowy dupek Alice opadający w kierunku grzbietu nosa.
Stan skulił się i próbował ustalić, który pokój znajduje się bezpośrednio pod sypialnią Alice. Przynajmniej deski podłogowe były bardziej miękkie niż ceglane ściany i tym razem prawdopodobnie nie przejdzie przez penisa. Wpływ, kiedy nadszedł, był mile widziany. Był miękki i sprężysty, dokładnie taki, jakiego można oczekiwać, gdy nastolatka mocno siada na twarzy demona. Stan uśmiechnął się, który normalnie zobaczyłbyś bardzo krótko, gdybyś był na złym końcu ataku wielkiego białego rekina.
Przynajmniej starał się uśmiechnąć ten uśmiech; czubki wewnętrznych ud Alicji były tak mocno zaciśnięte na jego policzkach, że jego twarz przypominała złotą rybkę próbującą zjeść cytrynę w całości. Wszechogarniające pożądanie zmyło każdy ból w uszkodzonym ciele Stana. Atomowa chmura pyłu uniosła się z jego krocza, gdy gips został wyrzucony w powietrze przez entuzjastyczną reakcję jego penisa. Alice uśmiechnęła się na cielesną odpowiedź ze skłonności Stana i zepchnęła się mocniej.
Lubiła mężczyznę, który lubił być uwięziony pod jej krokiem; ci, którzy nalegali na regularne oddychanie, byli takim rozczarowaniem. To jest bardziej jak to. Szkarłatne oczy zalśniły w ciemności, gdy dłonie Stana przesunęły się po jedwabistej długości ud Alice i mocno ścisnęły jej biodra. Nie chciał, żeby nigdzie poszła.
Płuca Stana domagały się, by zdjął ją z twarzy, żeby mógł zaczerpnąć słodkiego powietrza. Mózg Stana naradził się z jego kutasem, a oni zawetowali jego płuca; powietrze musiałoby czekać - nic nie było słodsze niż cipka Alice. Zamiast tego Stan pociągnął gwałtownie w dół, tworząc próżnię na dolnej części twarzy, powodując, że Alice zachichotała. Stan nie słyszał chichotu ani słodkiego hałasu Alice wzdychającej wesoło; nie słyszał nic oprócz chrapania powietrzem, gdy zaczął oddychać przez uszy. Czasami opłaca się być demonem.
Alice wierciła się, próbując zachęcić Stana, by ją polizał. Co go trzymało? Język Stana wciąż się rozwijał. Nie do końca; powstrzyma tę sztuczkę na później. Jedna sztuczka na raz, pomyślał.
Liczy się nie tylko długość. Rozwidlony język diabła miał inne zalety… jak Alice miała się wkrótce dowiedzieć. Stan dźgnął językiem w wargi sromowe Alicji i polizał od jej szczeliny do dołu. Instynktownie przebiegał przez krocze Alicji, zanim ostrożnie zbadał jej dupek. Stan lubił dupki.
Były to zakazane miejsca, a on naturalnie czuł się do nich przyciągany. Miał sympatię do tyłków dziewcząt jako całości. Lubił klapsy; biczowanie było również dobre i niewiele było rzeczy, które pokonałyby dobrą chłostę. Ale nowsze wspomnienia wyprzedziły dobre czasy. Kutas Stana pulsował ostrożnie.
Choć podekscytowany eksploracją trzonu swojej pierwszej wiedźmy, groźba ponownego włożenia do konstrukcji pokoju wciąż była zmartwieniem. Tym razem jednak nie było bolesnego bólu. W rzeczywistości nie było żadnego oporu. Alice pozwalała mu polizać swój dupek. Słodka, dziewicza mała Alicja zachęcała go do opuszczenia języka.
Być może był to sposób na uzyskanie dostępu… może musiał sprawić, żeby tego chciała: dopiero wtedy obrona jej wiedźmy obniżyła się, pozwalając mu zatopić penisa w jej analnych głębinach. Stanowi spodobał się pomysł zatopienia jego penisa w odbyt analny Alice. Pragnął tego bardziej niż wszystkiego, czego chciał w swoim życiu, a wszystko, co musiał zrobić, aby to zrobić, to sprawić, by Alice też tego chciała. Oczywiście nie byłoby to tak zabawne, jak wzięcie tego, czego chciał, ale nie miał ochoty ponownie uruchamiać jej nienaturalnej obrony. Gdyby tylko poświęcił swój czas, byłby w stanie pieprzyć Alice w każdą stronę, czy to powinno być „wiedźma”, zabić obrzydliwego starego biddy na dole, a następnie zniszczyć wszechświat w wolnym czasie.
Język Stana wśliznął się między cienkie wargi sromowe Alicji i zanurkował w jej pochwie. Poczuł, jak jej ciało się trzęsie, gdy przebiegł czubkami języka po przedniej ścianie jej „tunelu miłości”. Stan lubił ten eufemizm. Każda dziewczyna, którą kiedykolwiek lizał w ten sposób, zakochała się w nim. Bez wyjątku.
Bawił się pomysłem po prostu lizania jej łechtaczki, aby ją przyszła, ale Stanowi spodobało się wyzwanie i wyruszył na poszukiwanie niesławnego punktu G. Istniało, wbrew przekonaniom większości mężczyzn i niektórych kobiet. A Stan był człowiekiem, gdy chodziło o znalezienie G-Spots; miał tę przewagę, że stereoskopowy język Stana wyczuł różnicę. To było subtelne, nawet jak na demonicznie ulepszoną paletę, ale Stan rozkoszował się miedzianym upałem punktu G falującego z orgazmiczną rozkoszą. To było tam.
Zaskoczona Alice uniosła idealnie brew. Mimo upału jej ciało zadrżało. Odchyliła głowę na bok, jakby nasłuchiwała włamywacza skradającego się po schodach i otworzyła usta, żeby coś powiedzieć.
Ku jej zaskoczeniu słowo to wydało się mruczeć. Mięśnie drgnęły gdzieś głęboko w środku. Zrobił to ponownie. Potem inny poszedł za przykładem pierwszego i prawie niestosownym pośpiesznym mięśniem po skurczu mięśni.
Druga brew Alice, również ukształtowana w idealny łuk, dołączyła do pierwszej. „Och, racja” - powiedziała tylko, gdy skurczone mięśnie uwolniły się naraz i rzuciły ją w gwałtowny orgazm. Stan poczuł wewnętrzny blask dobrze wykonanej pracy. Jego dłonie wciąż ściskały biodra Alice, ale to było jak próba trzymania żbika ze stopniem w pisowni, który właśnie usłyszał, że idzie na „V.E.T”. Wiedział, że Alice nie próbuje uciec.
Nie całkiem. Powiedział mu o tym brak niebieskiej elektryczności przepływającej przez jego plomby. Właśnie straciła kontrolę nad sobą… i zadaniem Stana było dopilnowanie, by Alice pozostała w tym stanie tak długo, jak to możliwe. Kontynuował więc lizanie, ciesząc się, że oddycha przez uszy, ponieważ soki płynące z cipki Alice utopiłyby śmiertelnika tak samo, jak ładny górski potok krzyczący radośnie nad spragnionym wędrowcem uwięzionym pod jego ogromnym plecakiem. Alice straciła liczbę orgazmów.
Po pierwszym tuzinie wtoczyli się w ciągłą ścianę ekstazy. Jej palce ześlizgnęły się i potarły fasolę. Cokolwiek Stan robił na dole, było coś nowego, ale miała podobne odczucia przycisk na szczycie swojej płci. Matka powiedziała jej, że nie powinna go dotykać, tylko myć. Babcia miała jednak inne rady.
„Po prostu trzymaj to, Dearie. Nawet kiedy się zmęczysz, po prostu idź dalej. Zatrzymaj się tylko, gdy świat wybuchnie”. Świat nie eksplodował później tego wieczoru, ale Alice miała wrażenie, jakby mogła zostać nieco zbita z osi. Jej świat i tak się zmienił.
Podobało jej się to, co się stało. Dużo. I nawet zawstydzenie wiedzy babci nie zniechęciło jej do ponownej próby. I znowu.
„Nie wiem, co się dzieje z mydłem” - narzekała Margaret. „Ale już prawie skończyliśmy ten pasek i kupiłem dodatkowe w tym tygodniu, ponieważ kończyło się mało”. „Robale prawdopodobnie zmieniły przepis” - odpowiedziała szybko babcia, rzucając Alice spojrzenie wystarczająco ostre, aby rozdzielić cząsteczkę wody z powrotem na dwie litery „H” i „O”. - Alice, nie musisz używać mydła; twoje palce byłyby równie dobre. Jeszcze lepiej - stwierdziła babcia, kiwając głową.
Poczekała, aż Alice napije się gorącej herbaty, po czym kontynuowała. „Założę się, że twój twat jest piękny i czysty.” Zachichotała, stukając zębami wargę fajki. „Och, kochanie, najlepiej to posprzątaj, zanim twoja matka wróci.
Wiesz, jak cenna jest w tym cholernym dywanie”. Alice odrzuciła poczucie winy za to, co robiła i skoncentrowała się na odczuciach. Ta sama znajoma iskra pojawiła się w życiu, gdy tylko się dotknęła. Ale to tak, jakby wzięła tę iskrę, zaniosła do latarni morskiej i zapaliła lampę. „Kurwa! płakała, gdy reflektor nad nią przepłynął.
Wrażenia zniknęły, ale znów zaczęły zamiatać; kolejny orgazm w drodze. Rozbłysło; kolejne radosne uwolnienie. Nie było prawdziwej satysfakcji - ciemność tylko sprawiła, że zapragnęła kolejnego seksu.
Właśnie na to czekało jej ciało, pragnące przez cały ten czas. Seks. To było lepsze niż myślała, że to możliwe, a Stan… Stan był niesamowity.
Kilka minut temu Stan zgodziłby się z tym sentymentem. Teraz nie był tego taki pewien. Kim była ta dziewczyna? Słyszał o nienasyconych dziwkach, ale nigdy nie myślał, że są prawdziwe. Żadna dziewczyna nie przetrwała dłużej niż kilka minut, gdy język Stana uderzył jej punkt G.
Odtoczyli się z tym samym przeszklonym wyrazem twarzy i zapytali go, czy w zamian mogliby zrobić „coś”. „Cóż, to trochę zawstydzające… ale nie, przepraszam, nawet nie mogę zapytać.” Po pewnym nakręceniu Stan „niechętnie” przyznał, że zawsze chciał spróbować seksu analnego. Dziewczyna przez chwilę wyglądałaby na podejrzaną, a potem przekonała go, że wszystko jest w porządku. Że nie był zboczeńcem i że i tak zamierzała go kiedyś wypróbować i gdzie trzymał swój lubrykant? Zaskakującą rzeczą była liczba dziewcząt, które nie potrzebowały jego „przekonującej pomocy” w dojściu do tego wniosku od czasu pojawienia się pornografii internetowej. Stan często lamentował z powodu starych, złych dni, kiedy wtykanie jego penisa w tyłek dziewczyny miało coś dla niego znaczenia.
Analna niewinność dziewczynki była czymś, co powinien wziąć demon, a nie czymś, co dziewczyna mogła dać z własnej woli. I z pewnością nie powinna się pieprzyć w dupę. Jaki był tego sens? Był to jeden z głównych powodów, dla których Stan zdecydował, że nadszedł czas, aby ten świat się skończył. To i fakt, że niektórzy żyjący w nim ludzie byli tacy źli; trudno mu było wyróżnić się. Do tego ładnie pasuje do przepowiedni tych szalonych drani, którzy spędzili cały czas na budowie piramid w środku pieprzonej dżungli.
Myans? Aztekowie? Stan nie obchodził się religią. Nawet sataniści, których spotkał, okazali się bandą twatów. Ale Stan potknął się o coś, o co się pieprzył. A raczej coś, co naprawdę chciał pieprzyć. Przez wszystkie nieszczęśliwe lata na tej rozmoczonej małej planecie nigdy nie miał tyłka wiedźmy.
I desperacko chciał dodać jeden do swojej kolekcji, zanim ruszył dalej i zniszczył świat i wszystkich na nim. Był tak blisko. Był tam gotowy do wzięcia… a przynajmniej tak mu się wydawało.
OK, więc nie mógł wziąć Alice analnie bez jej zgody. Byłby skłonny dać radę oczerniać ją mocno, jeśli to pozwoli mu poradzić sobie z tym, po co tu był. Zniszczenie Ziemi. Ostateczne zwycięstwo ciemności nad światłem. Trzymajcie się Boga i wszystkich jego kumpli.
Przerażający szok agonii przemknął przez jego ciało, gdy użył słowa „G”. Zazwyczaj był bardzo ostrożny… to było dwa razy w ciągu jednej nocy. Ból ustąpił. W rzeczywistości jedyną jego częścią, która cierpiała, był jego język. Miał skurcz.
Alice się poruszyła. W końcu. Stan puścił biodra, a ona zdjęła mu twarz.
Coś mokrego i różowego opadło bezwładnie na bok jego nosa i na czoło. „Twój język jest…” Alice przerwała, kiedy badała narzędzie ustne Stana. Brwi podskoczyły zgodnie, po czym zmarszczyła brwi. Stan widział, jak przeszukuje swoje ograniczone słownictwo w poszukiwaniu najlepszego słowa.
„Niesamowite” - pomyślał. „Spektakularne” - prawdopodobnie zbyt wiele sylab; 'Wspaniale'; „najlepszy”. „Przestała”, zakończyła. Stan był wściekły. Był tam, bo Bóg wiedział, jak długo.
Gorący rapier przeszył jego ciało i przeciął wszystkie główne organy, w tym jego ulubiony. „Yrugh fuhing rich”, krzyczał. „Rive reen roun rzadko ror fuhing rowhers!” Na szczęście dla Stana i całego świata Alice nie zrozumiała gniewnego wybuchu. „Czy ktoś chciałby loda?” Stan zmarszczył brwi. Nie był przyzwyczajony do tego, że nazywał kobietę „bogatą bogactwem”.
„Res, reeese”, powiedział, czując się trochę zdezorientowany. Wył z bólu, gdy Alice klapsa zranionego kutasa. „Przepraszam, jest pokryty kurzem.
Wygląda dobrze po ludzku. Zaledwie chwilę.” Stan doznał urazy z powodu podboju, który skoczył do łazienki, by odzyskać flanelę, którą Alice zadała mini-kąpiel. „To o wiele lepsze” - powiedziała, podziwiając swoje dzieło. „Teraz posmakujmy trochę”. Alice wspinała się po przekątnej przez ciało Stana jak czarna wdowa po jej świeżo zakręconej sieci.
Jego kutas kulił się nerwowo, gdy zęby, otwarte usta Alice opadły. Stan sapnął, gdy Alice opadła, połykając cały biegun jednym płynnym ruchem. Żadna dziewczyna nigdy tego nie zrobiła z żadnym z kogutów, które posiadał. To było naprawdę niesamowite.
Uśmiechnięta twarz Alice spojrzała na niego. Uśmiechała się, nie tylko z seksownym rzędem białych zębów i smukłych warg, ale było to coś znacznie głębszego; wydawała się naprawdę podekscytowana tym, co właśnie zrobiła. Oprócz śladu ciepłej śliny aż do moszny Stan nie uwierzyłby w to, co się właśnie wydarzyło. Czy Alice właśnie zrobiła mu głębokie gardło? „Twój kutas jest cholernie pyszny” - zachichotała Alice, żartobliwie klepiąc mokre mięso w piegowate policzki. Krew Stana gotowała się.
Kto był tą kusicielką zła; ta dziewicza dziwka? Alice zabrała nie tylko wszystko, co na nią rzucił, ale przejęła kontrolę. Stan pieprzył dziesiątki tysięcy kobiet przez stulecia, ale nigdy takiej. Była odporna na jego uroki. Polizał ją, dopóki jego język nie zaczął kurczyć się… a ona chciała więcej! Czy tak właśnie było być człowiekiem, zwykłym śmiertelnikiem? W sile kobiety? Umysł Stana ścigał się, gdy Alice się kręciła, chwytała każdą kulkę Stana do ust i delikatnie ssała. Czy tak właśnie było być… wrażliwym? Stan spojrzał w dół i od razu żałował, że tego nie zrobił.
Poczuł przeniesienie mocy, gdy spojrzał jej w oczy. Nie chodziło tylko o to, że była piękna; Stan przeleciał niektóre z najbardziej oszałamiających kobiet, jakie kiedykolwiek rozłożyły nogi, i kazał mu błagać go, aby wykonał najbardziej zdeprawowane akty seksualne, jakie można sobie wyobrazić. Nie, to nie była tylko piękna, chociaż była piękna. To była ona.
Wszystko o niej. Kurwa w piekle - nie udało jej się go zadowolić! To samo w sobie było… intrygujące. Spotkał swoją zapałkę. Kobieta, która mogła wziąć wszystko, co musiał dać… i zażądała więcej.
Stan czuł się bardziej żywy niż przez dziesięciolecia. Szukał czegoś nowego. Oto ona: wyzwanie.
Urocze, piękne wyzwanie. Być może słabł. Słaby punkt. Nie miał kontroli. Działała z własnej woli i ta wolna wola doprowadziła ją do wyssania jego penisa z najwyższym stopniem biegłości; Stan jęknął, gdy Alice nadal wykonywała niebezpiecznie pyszne obciąganie.
Potem się zatrzymała. „Zamierzasz wbić swój przedmiot w moje szczególne miejsce?” - zapytała nerwowo Alice. „Tylko babcia powiedziała, że powinienem poczekać, aż poznam kogoś miłego, zanim będę…” „Ładnie?” Stan chwycił wściekłą garść włosów Alice, ale zatrzymał się, gdy jego paznokcie wbiły się w jej szyję i zrzuciły całą siłę z jego ciała. Tym razem nie widział błyskawicy, ale wiedział, że ona tam była, przepływając przez niego, chroniąc ją przed nim. Cieszył się, że tak.
Zamierzał ją zabić. Stan nienawidził, że nazywano go „miłym”. Kurwa tego nienawidził. Cóż za nic.
Zabij ją? Stan żałował. To byłoby takie marnotrawstwo. Nie mógł się oprzeć, gdy ciężar Alice zepchnął zamarzniętą płytę jego ciała z powrotem na łóżko. „Uwielbiam to, kiedy udajesz, że jesteś niegrzeczny, Stan.” Słowa płynęły do jego duszy. W tej scenie było coś boleśnie znajomego.
Jak to nazywali ludzie? DJ VU? Każde wrażenie unieruchomionego ciała Stana wydawało się wzmocnione; każde zakończenie nerwowe szokowało w stanie pełnej gotowości. Być może po prostu nie było nic więcej do zgłoszenia; Stan nie mógł poruszyć mięśnia. W rzeczywistości jeden mięsień poruszał się i to Alicja go poruszała, a ona pochylała go do góry, gdy otaczała bezwładne ciało Stana. Stan sapnął, gdy najściślejsza, najgorętsza i najbardziej mokra cipka, jaką kiedykolwiek sobie wyobrażał, zsunęła się na jego penisa.
Czuł, jak pulsuje, czerpiąc przyjemność z męskości. To spowodowało, że jego pazury się zwinęły. A przynajmniej zrobiłby to, gdyby nie zostały zamrożone na miejscu.
Stan uświadomił sobie, że to wizja przyszłości. Kiedy stara torba przeszukiwała jego mózg, pokazywała mu, co ma nadejść. Przyszłość. Fakt, że taki był, był dla Stana czymś niespodzianką. Cisza pozwoliła mu osiągnąć coś zbliżającego się do stanu medytacyjnego.
Wszechogarniający gniew i nienawiść wypaliły się. A gdy oślepiające emocje ustąpiły, powróciły inne wspomnienia z przyszłości. Tyłek Alice; to się z nim stanie. Oh My Fucking… ups prawie znowu to zrobiło. Świat i tak nie miał się skończyć, nie dziś wieczorem, nawet jeśli Stan nie miał z tym nic wspólnego.
Stan przestał walczyć. To było całkiem rewelacyjne po prostu przestać, poddać się. Nie to, że Stan był w stanie zrobić wszystko, ale poddać się w tym momencie. Tak jak w swoim proroczym śnie, Stan leżał tam. Tyle że to nie była fantastyczna dziewczyna.
To była prawdziwa dziewczyna, która go obezwładniła, oszołomiła i poddała się. Było cudownie brudne, w niewinny, kochający sposób. Aksamitne zaciskanie cipki Alice kontynuowało pracę nadmiernie uczulonego, ale zdrętwiałego penisa Stana.
Ogół jego prośby napełnił Stana całą masą nowych emocji. Instynkt zabicia jej został zastąpiony przez coś nieznanego, co sprawiło, że chciał ją ochronić - przed samym sobą. Mylące myśli o pozostaniu z Alice, o pieprzeniu tylko jej „tak długo, jak długo oboje będą żyć”, sączyły się przez jego tylne drzwi; dla demona i wiedźmy, co było dość zobowiązaniem. Czy ta część ceremonii, która odbyła się w tych wielkich budynkach, nie była używana do czczenia drugiej strony? Chwilę później Alice zabrała go na skraj najbardziej spektakularnych szczytów.
Nie myśl słowo „G”. Nie myśl słowo „G”. Nie myśl słowo „G”. Kolory wirowały, jak zorza o najgłębszej czerwieni, gdy ciało Stana ulegało.
Wydawały się takie prawdziwe. Stało się tak dlatego: Alice uśmiechnęła się, gdy jej oczy podążyły za kalejdoskopem różowych wzorów, moc orgazmu Stana sprawiła, że powietrze w pokoju jarzyło się. Ale nie patrzyła dłużej niż chwilę. Alice znów jeździła na ciele Stana. Natężenie rosło szybko, wijąc się mocniej.
Punkt kulminacyjny był tam, tuż poza jej zasięgiem. Z każdym skokiem dodawała falowanie, zwrot akcji, wszystko, by to osiągnąć. Trochę magii. Niebieska plama dołączyła do namiętnego pokazu świetlnego.
Stan patrzył, jak przebija ognistoczerwoną chmurę. Kolory walczyły ze sobą, zanim się zmieszały i ostatecznie połączyły. Stan zaczął się zastanawiać, czy mógłby zaimpregnować wiedźmę. Być może właśnie to zrobił.
Ojciec, on? Wypełniło go inne ciepło niż jakiekolwiek, które wcześniej czuł. Przyjemnie byłoby usłyszeć tupot małych kopyt o to miejsce. Ładny? Czy właśnie użyłem tego słowa? O mój Boże; do czego zmierza świat To nie koniec, to na pewno.
Usta Stana wykrzywiły się w uśmiechu. Sprawiało to ból nieużywanym mięśniom. Hej, właśnie użyłem słowa „G” i nic się nie wydarzyło.
Chłodny..
Zdałem sobie sprawę, że bestia, która się obudziła, to nie on, ale ja.…
🕑 35 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 977Minęło wiele lat, odkąd postawiłem stopę w kościele, a mimo to znalazłem się w przejściu katedry św. Ludwika wraz z setkami innych. Moja wiara zawsze była głęboko związana z moją…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuBelle opowiada historię swoich wczesnych przygód jako sukkuba.…
🕑 37 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,200Wiatr rozwiewał mi włosy, próbowałam założyć je za uszy, ale to nic nie dało. Poluzował się i zakrył mi oczy i twarz. Zerknąłem na prędkościomierz. Jake pędził prawie sto mil na…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuW najciemniejsze godziny bezksiężycowej nocy budzi się cicho, nie ruszając się, jakoś przeczuwając, że nie jest już sama. Jej przejrzyste oczy spoglądają przez zasłonę, szukając ze…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu