...…
🕑 30 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie„Więc… Jesteś…” Nie mogła zmusić się, by wydusić to słowo. Jej twarz zastygła w masce przerażenia. Nie mogła, nie chciała pojąć, co się dzieje. To było tak, jakby w jej umyśle wzniesiono wielki kamienny mur. Gdy ta nowa informacja próbowała przebić się przez barierę muru, zaczęła ciężko dyszeć, gdy zmagała się z taką możliwością.
Patrzył, jak emocje rozpływają się na jej twarzy zmieszanie, niedowierzanie, strach, rozpacz, zdziwienie, urażona nutka szacunku, nadziei i wreszcie spokoju. Wtedy zdecydował się udzielić jej potwierdzenia. "Jestem wampirem, księżniczko." Jego głos dobiegał z drugiej strony pokoju, a ona spojrzała w kierunku dźwięku.
Stał przy oknie i wyglądał na zewnątrz, miał pełen nienawiści wyraz swojej pięknej twarzy. Nie rozumiała słów, nie rozumiała ich. Usiadła sztywno wyprostowana na łóżku, jej skóra wciąż była zroszona po niedawnym uwolnieniu, więc podniosła koszulę nocną z boku łóżka i narzuciła ją na siebie.
- Wyjaśnij mi to - powiedziała, unosząc podbródek. Nie odpowiedział jej. Odrzuciła od siebie pościel i wstała z łóżka, maszerując odważnie do niego. „Jak to wszystko jest możliwe, jak istniejesz ?!” Zażądała odpowiedzi.
- Po prostu to robimy - spojrzał na nią, czule przyglądając się jej twarzy, szukając jakichkolwiek oznak odrazy lub nienawiści. Nie mógł znaleźć. - Wyewoluowaliśmy, tak jak wy, ludzie. Oczywiście kiedyś byłem człowiekiem.
- Czy są… tylko wampiry? Zapytała, wahając się, już nieco znając odpowiedź. „Nie, są też inne rzeczy”. Powiedział bardzo cichym głosem. - Kilka całkiem oczywistych rzeczy, teraz, gdy poznałeś wampira.
- Jak wilkołaki, wiedźmy i takie tam? Zapytała z obawą. - Tak - spojrzał na nią, jego niebieskie oczy były duże i zamglone, po czym podniósł bladą dłoń do jej twarzy i odgarnął kręcone kosmyki włosów, wsuwając je ciasno za jedno ucho. - I o niektórych rzeczach, o których nawet nie mogłeś pomyśleć.
Poczuła się oszołomiona. Wszystko wydawało się takie surrealistyczne. Zaledwie dwa tygodnie temu porzuciła to, co uważała za nienormalne życie w najbardziej dysfunkcyjnym sensie. Do tej pory poznała nieznajomego, praktycznie oddała mu się na parkingu, później prawie zerżnęła go we własnym domu, nie wiedząc, że faktycznie jest w domu, a teraz nagle wampiry, wilkołaki a w jej życiu pojawiło się mnóstwo czarownic, a potem kilka.
Już czuła się odmieniona, jej stare życie wydawało się oddalone o milion mil, kiedy miało zaledwie dwa tygodnie. Wzięła głęboki, uspokajający oddech i wypuściła go powoli, wydmuchując policzki. "Ilu z was tam jest? Ilu znasz?" Zapytała drżąco, opierając się o ścianę obok okna.
„Nie wiem na pewno, ilu nas jest. Chodzi mi o to, że nie wszyscy spędzamy czas i dzielimy się naszymi przerażającymi historiami”. Uśmiechnął się swoim zarozumiałym uśmiechem.
Spojrzała na niego ze złością. "Musisz powiedzieć mi więcej, jestem taki zdezorientowany!" Powiedziała bez tchu, marszcząc brwi i dąsając się. „Chcę usłyszeć więcej”. Uśmiechnął się do niej, wyjrzał przez okno i zesztywniał, gdy jego wyraz twarzy zmienił się w wyraz desperacji. "Chciałbym powiedzieć ci więcej, księżniczko, ale muszę już iść." - powiedział szybko, odsuwając się nieco od okna.
„Świt wkrótce wstanie, a ja będę musiał znaleźć się pod ziemią”. Zaczął wychodzić przez okno. "Poczekaj poczekaj!" Powiedziała w pośpiechu. "Muszę cię znowu zobaczyć, gdzie mogę cię znaleźć ?!" Puścił ramę okna i spojrzał na nią, zawieszony w powietrzu.
Gapiła się, jej pełne usta utworzyły szerokie „O”. - Jak, do diabła, się miewasz -? - Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia, mój mały kosie. Powiedział pilnie. „W okolicy jest klub, który jest znany z nadprzyrodzonych istot, które się tam kręcą.
Nazywa się Adder's Tongue, jest jakieś pięć ulic od Lazy Jacks, to tylko trochę poza zasięgiem obrazu, żeby wszyscy ludzie go nie ścigali, jest na Flynn Street. Znajdziesz to łatwo. Spotkaj się tam o zmierzchu.
" Skinęła głową, oszołomiona, z szeroko otwartymi oczami, blade światło sprawiło, że zieleń w jej oczach się wyróżniała. Uspokoił się, obserwując ją, a ona zauważyła, że na jego bladej skórze błyszczą kropelki potu. Musiał czuć ciepło, nie wiedziała, skąd to wiedziała, ale może to było dość oczywiste. Kiedy rozważała to w swojej głowie, podszedł bliżej.
Albo lewitowała bliżej… Nerwowo przesunęła językiem po suchych wargach, a jej oczy rozszerzyły się i powędrowała w dół, by spojrzeć na jego wyrzeźbione usta. Był tak blisko… tak blisko. Zanim jego usta delikatnie dotknęły jej ust, wypuściła urywany oddech i pozwoliła, by jej oczy się zamknęły. Pocałunek był słodki i wypełniony wirującą w żołądku pasją.
Otworzyła oczy, kiedy poczuła, jak jego usta opuszczają jej usta, tylko po to, by zobaczyć, że patrzy tępo przez okno. Biegł między drzewami, rozpaczliwie szybko, dopiero co zostawił swoją mroczną księżniczkę. Nie chciał wychodzić, ale świt zbliżał się szybko i musiał znaleźć się pod ziemią, czuł, że to zaledwie kilka minut. Biegał szybciej, z prędkością błyskawicy, po drodze zrywając ubranie.
Uśmiechnął się ponuro. Powiedział jej o języku Addera, ale nie powiedział jej, że zwykli ludzie nie będą w stanie do niego wejść z powodu wszystkich ochronnych osłon, które mają ich chronić, a także chronić ludzi. Dotarł do miejsca, które pozostawało poza zasięgiem światła, położył się na czworakach i zaczął drapać wilgotną, miękką, brązową ziemię.
Ariana przez cały dzień nic nie robiła. Kiedy wyszedł - wciąż nie znała jego imienia - po prostu patrzyła przez okno na drzewa i pola za nimi, patrząc, jak blade smugi różu i złota stają się wyraźniejsze na porannym niebie. W końcu otrząsnęła się z odrętwienia około południa, kiedy kruk wylądował na jej otwartym parapecie. Zaczęła się, gdy opadła, by odpocząć, i odepchnęła je, zamykając okno i szybko je blokując.
Jakby to powstrzymało wszystkie krzyki w jej głowie. Rozejrzała się po swoim pokoju, widząc wszystko nowymi oczami. Wszystko wyglądało na obce, jakby nic z tego nie należało do niej. We własnym domu czuła się obca. Westchnęła i rutynowo ścieliła łóżko, po czym uprzątnęła porozrzucany po podłodze bałagan.
To nie wystarczyło, musiała się zająć. Zdjęła koszulę nocną i wrzuciła ją do kosza na zewnątrz swojego pokoju, a potem zdjęła pościel i wrzuciła je również do koszyka. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do swojej komody. Chwyciła pędzel i związała włosy w wysoki kucyk.
Kiedy zabezpieczyła opaskę, otworzyła kilka szuflad i włożyła jasnoniebieską kamizelkę i czarne bawełniane szorty. Nie przejmowała się bielizną. Zebrała wszystkie ubrania, które wymagały prania, wyjęła je do koszyka i wrzuciła do niego. Sprzątała swój dom od góry do dołu, przesadzając, próbując wypchnąć wszystkie myśli z jej umysłu. Zrobiła trzy ładunki prania, a następnie wyczyściła meble i dywany.
Oczyściła wszystkie powierzchnie w kuchni i wypolerowała je, odkurzyła i zmyła drewniane podłogi, umyła okna, wyczyściła swoją prywatną łazienkę i drugą łazienkę, aż były olśniewające. Położyła świeżą pościel na łóżku, a także odkurzyła i wyczyściła swój pokój. Umyła samochód, skosiła trawnik, ogród przed domem iz tyłu, przycięła kwietniki, podlała i przycięła róże, pomalowała płot i ławkę na swoim podwórku, a południowe słońce płonęło i płonęło nad nią. wilgotne od śliskiego potu.
W końcu, kiedy nie mogła już nic zrobić, wróciła do domu tylnymi drzwiami, obolała i spocona. Usiadła przy stole w kuchni i spojrzała na zegar nad drzwiami. Okazało się, że Sundown nie minęły kolejne dwie godziny, a ona celowo spóźniła się co najmniej pół godziny, żeby upewnić się, że tam będzie. Zrobiła sobie kawę i usiadła na tylnym ganku, żeby ją wypić, mając pięć minut na oddychanie, zanim będzie gotowa.
Wypiła głęboko kawę z wdzięcznością. Jak to wszystko było możliwe? Myślała o każdym micie, jaki kiedykolwiek słyszała, o każdej nadprzyrodzonej istocie, którą przeczytała w książkach i bajkach. Czy naprawdę mogło tak być? Postanowiła zostawić rzeczy tak, po prostu akceptując prawdę świata, że nic nie jest tym, czym się wydaje. Wyrwała się z kolejnego odrętwienia i wróciła do środka, zamykając za sobą drzwi i wkładając filiżankę do chromowanego zlewu. Poszła na górę do swojej sypialni i zrzuciła z siebie ubranie, rozpuszczając wilgotne włosy i przeczesując je, zanim poszła do łazienki.
Wzięła długi prysznic. Jej mięśnie pracowały, a mocne uderzanie gorącej wody o skórę sprawiało, że mrowiła i rozluźniała się. Uśmiechnęła się wbrew sobie. Była trochę podekscytowana dzisiejszym wieczorem i trochę przestraszona.
Wyruszała w nieznane, nieoczekiwane. Nie mogła się doczekać ponownego spotkania z nim. I zdała sobie sprawę, że w pewnym sensie zaprosił ją na randkę, chociaż wtedy tego nie rozpatrywała.
Jej żołądek skręcił się z podniecenia. Ogoliła nogi do całkowitego usunięcia włosów i wyszła spod prysznica, zakręcając wodę i szybko osuszając się ręcznikiem. Przeszukała szafkę nad zlewem, która była również dużym lustrem, i znalazła pachnący olejek na nogi. Nałożyła olej z umiarem i wmasowała słodki zapach w nogi, nadając im zdrowy blask.
Szybko umyła ręce i wypadła z łazienki, wciągając szlafrok i siadając przy komodzie. Miała przy sobie kosmetyczkę i wyciągnęła pęsetę, odgarniając jej brwi, pozbywając się zabłąkanych włosów. Następnie wytarła włosy, a następnie włożyła je w rozgrzane wałki, zakładając czapkę na głowę, aby utrzymać je na miejscu.
Podeszła do swojej garderoby i wyciągnęła obcisłą czerwoną sukienkę do kolan, robiąc to i nie bardzo dbając o to, co ludzie noszą w nadprzyrodzonym klubie. Powiesiła go przed szafą i wróciła do swojej komody, aby rozpocząć makijaż. Nie posunęła się zbyt mocno, z niewielkim podkładem i b, ale zdecydowała się na ostre, dymne oczy z wyraźnym połyskiem na pełnych ustach. Polakierowała paznokcie czerwonym lakierem. Potem włożyła sukienkę, nie chcąc zepsuć jej makijażem.
Podkreślał wszystkie jej najlepsze cechy, wąską talię, okrągły, zgrabny tyłeczek, płaski brzuch i zakrzywione piersi. Pokazywał tylko niewielki dekolt i zapinał się z tyłu. Wróciła do swojej garderoby i znalazła efektowne czerwone buty na wysokim obcasie, które mogła założyć przed wyjściem. Jej wałki w końcu były chłodne, więc zdjęła czapkę i wyciągnęła je jeden po drugim, wytrząsając zmysłowe loki, które się uformowały, przeczesując je palcami, aby je trochę rozluźnić.
Dodała trochę lakieru do włosów i odgarnęła włosy za siebie. Była jak miękka masa skręconego brązu. Spryskała swoją klatkę piersiową perfumami o zapachu fioletu i założyła pięty, zanim zrobiła krok do tyłu, żeby się przyjrzeć. - Wystarczająco dobre do jedzenia - powiedziała, pozwalając sobie na tajemniczy uśmiech i chichocząc.
Wyjęła z szuflady prostą czarną kopertówkę, włożyła klucze do domu i trochę pieniędzy. Trzymała w dłoni kluczyki do samochodu i wyszła z sypialni, zeszła po schodach i sprawdzała czas w kuchni, zanim wyszła do frontowych drzwi. Była ósma teraz, zachód słońca za nią pół godziny. Dotarcie do Lazy Jacks zajęłoby jej piętnaście minut, a może kolejne pięć minut, aby znaleźć miejsce, w którym znajduje się Język Żmija. Zamknęła za sobą drzwi frontowe i podeszła do samochodu, rozglądając się po drzewach i polach po lewej.
Zastanawiała się, czy jest w nich coś nadprzyrodzonego. Pamiętając, że ostatnim razem spojrzała w stronę drzew, zadrżała delikatnie. Wyrzuciła tę myśl z głowy, wsiadła do samochodu, uruchomiła silnik i odjechała. Dobrze. Właśnie minęła Lazy Jacks.
Teraz całą swoją uwagę skupiła na języku Żmija. Zatrzymała się przed światłami, a kiedy błysnęły na zielono, ruszyła przed siebie. Lazy Jacks był na Pine Street, na którym była teraz. Był całkiem pusty.
Prawie żadnych samochodów. Minęła stary dom z białymi deskami. Potem minęła Olive Street, było dużo zieleni dookoła, z małymi domkami rozrzuconymi co jakiś czas, potem podeszła do Breard Street i skręciła w lewo, prowadząc ją do Washington Street, a potem skręciła w prawo w North 18th Street, i jechał, aż znalazła Flynn Street.
Było tu cicho, z kilkoma starymi budynkami i niewielką liczbą samochodów i ludzi. Wciąż znajdował się blisko głównej drogi. I nie było zbyt cicho, że czuła się wyjątkowo nieswojo, ale wciąż było na uboczu, aby wszyscy ludzie w nocnych klubach nie myśleli o przyjściu tutaj. Od razu wiedziała, gdzie to jest, chociaż nie było to śladu.
To był po prostu pusty budynek ze zwykłymi metalowymi drzwiami. Nie wiedziała o tym z powodu parkingu przed domem. Wiedziała to, ponieważ mogła to poczuć.
Czuła presję, zbliżającą się do niej ze wszystkich stron. Zaparkowała na parkingu, wysiadła z samochodu, zamknęła go i włożyła kluczyki do torby. Był zachód słońca. Nie wiedziała, skąd wiedziała, że to jest to miejsce.
Po prostu to wiedziała. Czuła magię w powietrzu. Był z nim gruby i ciężki.
Oddychała to. Poczuła mrowienie na skórze; podróżował przez całe jej ciało. To ją napędzało.
Zaczęła odchodzić od samochodu, głośno stukając piętami o betonową ziemię. Podeszła do metalowych drzwi, z każdym krokiem zagłębiając się w magię. Stała z tym twarzą w twarz. Podniosła bladą pięść do drzwi i zapukała.
Potem zauważyła małą metalową tacę na drzwiach. Zrobiła krok do tyłu i czekała. Po kilku chwilach taca na drzwiach odsunęła się, ukazując ciemne, prawie czarne, paciorkowate oczy. Ocenili ją z podziwem. Mężczyzna za drzwiami chrząknął.
- Czego chcesz? - zapytał szorstkim głosem. „Oczywiście chcę wejść” - stwierdziła po prostu. Paciorkowe oczy zmrużyły się. - Czy wiesz, co to za miejsce? - zapytał zirytowany.
- To Język Żmija, tak? - powiedziała słodkim, złośliwym głosem, uśmiechając się promiennie. Usłyszała westchnienie, po czym oczy zniknęły, a po kilku dźwiękach odryglowywania rygli metalowe drzwi się otworzyły. Spojrzała w górę, a nawet dalej. W drzwiach wisiał gigantyczny mężczyzna z dużymi, muskularnymi mięśniami i twarzą, którą można znaleźć na starej rzymskiej monecie. Był opalony, miał kręcone brązowo-blond włosy i szokujące brązowo-złote oczy, miał na sobie ciemnoniebieskie dżinsy i wyblakłą czarną koszulkę z napisem „Język Żmija”.
"Wejdźcie, kluby z tyłu." powiedział krótko. - Dziękuję - powiedziała z wdzięcznością i weszła do słabo oświetlonego korytarza. Podłogi były z linoleum, a ściany pomalowane na czarno.
- Jesteś człowiekiem, pani? - zapytał z zaciekawieniem. - O ile wiem - powiedziała. "Czemu?" - Nie przychodzą tu normalni ludzie - odparł. "Co masz na myśli?" zmarszczyła brwi.
- To znaczy, żaden normalny człowiek nie może tu przyjść. Mamy osłony, boją się presji. Patrzył na nią. - Och - powiedziała cichym tonem. - Cóż, dobrze się tu dostałem.
I o ile wiem, nie jestem wampirem ani wilkołakiem, wiedźmą ani wróżką. Jestem po prostu starym człowiekiem. Zaśmiał się, wyciągając dużą dłoń. - Jestem Marv - powiedział z życzliwością marszczącą oczy.
- Ariana - przedstawiła się, potrząsając jego ręką. - Masz więc kogoś poznać, Ariano? - zapytał pytająco. „Tak, jestem taki, jaki jest, ale nie sądzę, że jeszcze tu jest”. Zaczęli iść korytarzem do drugich drzwi. - Jak ma na imię? Może go znam.
Znam wszystkich miejscowych. „Właściwie nie znam jego imienia, to długa historia,” zaczęła. "Czym jesteś?" „Jestem zmiennokształtnym, moje zwierzę to tygrys” mrugnął do niej i uśmiechnął się.
Zaśmiała się i jednocześnie przetworzyła informacje. Wow, zmiennokształtni… Więc zamieniają się w zwierzęta. Dotarli do końca korytarza.
"Miło było cię poznać, Marv!" - powiedziała szczerze. - Powodzenia i uważaj na wilki-wilki. Zbliżają się księżyce w pełni, a oni są trochę awanturniczy.
Powiedział poważnie. - Ale jeśli coś wymknie się spod kontroli, to właśnie po to mnie złapali. Wyciągnęła głowę w podziękowaniu, a on otworzył jej drzwi, a ona weszła w muzykę.
Podszedł do metalowych drzwi jakieś dziesięć minut po tym, jak to zrobiła. I potwierdziła jego myśli. Nie była człowiekiem. Miała coś w sobie. Gdyby była prawdziwym człowiekiem, nie wysiadłaby z samochodu.
Pewny siebie podszedł do metalowych drzwi. Wyglądał dobrze. Wpłynął na jakąś biedną ludzką kobietę, żeby wpuściła go do swojego domu, żeby mógł się umyć. Nie miał czasu, aby biec z powrotem na swoje miejsce. Potem wymazał jej pamięć.
Bez szkody, bez faulu. Uśmiechnął się ponuro. Zapukał trzy razy w metalowe drzwi, a oczy Sage'a pojawiły się na chwilę, zanim zniknęły. Kiedy drzwi się otworzyły, powitał Marva skinieniem głowy i przeszedł obok niego na koniec korytarza.
Znajdowała się w jakimś innym świecie. Mogła powiedzieć, kim byli i kim byli. Najgłośniejsze były wilkołaki, wszystkie miały na sobie kamizelki motocyklowe, koszulki z zespołami i ciężkie buty. Wampiry były najbladsze, nawet te o ciemnej bladości miały nieziemski połysk na twarzach, wydawało się, że wolą ciemne ubrania.
Byli inni ludzie, niektórzy ludzie, którzy wyglądali normalnie i tacy, którzy w oczywisty sposób nie byli normalni. W powietrzu unosiła się mglista magia, prawie namacalna. Ściany były czarne lub czerwone, a oświetlenie słabe, a heavy metal głośna.
Byli nawet tancerze na rurze. Wampirze tancerze na rurze. Patrzyła na sposób, w jaki się poruszali, zahipnotyzowana tym, jak wolni byli w jednej minucie, a jak szybcy w następnej. Ich ciała skręcały się i wiły w rytm muzyki. To było hipnotyczne i erotyczne.
Rozejrzała się i znalazła bar, odczuwając ulgę, mając wymówkę, by nie patrzeć na wszystko i wszystkich jak głupiec. Zamówiła koktajl szampana i usiadła przy stołku przy barze. Do diabła z samochodem, znajdzie inny sposób, żeby dostać się do domu. Na razie potrzebowała drinka.
Z jakiegoś powodu czuła rzeczy w tym budynku. Gdyby się skupiła, mogła poczuć awanturnictwo i odurzenie wilkołaków, mogła to poczuć, jakby to naprawdę była jej pijana i awanturnicza. Czuła pewność siebie i wirujące podniecenie tancerzy za nią.
Nie miało to absolutnie żadnego wpływu na jej ciało, nie manipulowało nią, ale mogła czuć różne rzeczy, czuła euforię lub wszystkich tutaj, miała mały namacalny smak tego, co czuli. I to było odurzające. Niesamowite. A potem poczuła coś nad sobą, przez sufit.
Czuła magię, która sprawiła, że jej żołądek skręcił się z pożądania. Mogła tam wyczuć aury nadprzyrodzonych istot. Wirowały, a ona czuła, jak wiruje w jej żołądku. To było miłe uczucie. Tak dobrze, że jej dłoń spoczywająca na kolanie przesunęła się po jej udzie i westchnęła z pożądania.
Uderzyło ją objawienie. Rozejrzała się rozpaczliwie dookoła i zauważyła drzwi z małym okienkiem na drugim końcu baru, szaleńczo przeciskała się przez tańczące supełki i pchnęła uchylone drzwi, weszła do wąskiego korytarza i zamknęła je za sobą, było tylko małe światło w korytarzu, a przed nią schody prowadzące na drugie piętro. Teraz, kiedy była już bezpieczna i poza zasięgiem wzroku, oparła się o chłodną kamienną ścianę i odetchnęła głęboko; pozwalając magii z góry spływać na nią, śpiewać przez jej ciało, zwijać się w jej brzuchu. Poczuła ciepło między nogami.
Przycisnęła dłonie do ściany i wzięła głęboki, drżący oddech, przechylając głowę na bok i wyginając ciało w łuk. Jęknęła cicho, a potem jęknęła jeszcze trochę. Jej kolana zaczęły się trząść, a ciepło zwinęło się ciasno w żołądku, a potem rozciągnęło się, rozprzestrzeniając po całym jej ciele, promieniując z porów i promieniując z ust w postaci jęków. - Ugh - jęknęła, odwracając się i opierając ręce o ścianę, oddychając głęboko, schodząc z góry. Już miała przejść przez drzwi i wrócić do baru, kiedy przeszedł przez drzwi.
Jej nastrój wzrósł, kiedy go zobaczyła, i uśmiechnęła się lekko. Rozejrzał się i zobaczył, że opiera się o ścianę. Zatrzymał się na chwilę, oceniając ją. "Czy wszystko w porządku?" Zapytał, przechylając głowę na bok. - T-tak.
Jestem… w porządku. Powiedziała drżąco, próbując ukryć swoją f. - Wiesz… my wampiry mamy niezwykle dokładne zmysły. Kiedy się koncentrujemy.
Prawdopodobnie słyszał jej jęki. Do diabła, z tym swoim nosem prawdopodobnie czuł jej podniecenie. Zebrała się i wyprostowała, z godnością. "Nie wiem, co masz na myśli." Powiedziała, poprawiając lekko sukienkę.
Zauważył ruch i spojrzał na jej udo, uśmiechając się. Potem spojrzał na nią całkowicie, od stóp do głów iz powrotem. Jej ręce splotły się nerwowo. „W porządku, jesteś włączony,” posłał jej 1000-watowy uśmiech.
- Chociaż nie wiem dlaczego, skoro jesteś sam na korytarzu, jęcząc z… niczego. Wyprostowała się i podeszła do niego, patrząc mu śmiało w oczy. „Jeśli musisz wiedzieć, doznałam orgazmu z powodu magii,” czuła się głupio, mówiąc to, ale tak właśnie było. "Magia?" Ponownie przechylił głowę na bok, patrząc na jej oczy, usta, szyję… - Czuję to, magię. Czuję to w swoim ciele.
Czuję, co oni czują. Dźgnęła kciukiem w kierunku drzwi. „I wyczuwam, co czują”. Spojrzała w górę i raz skinęła głową.
Zrozumienie sączyło się na jego twarz. Uśmiechnął się nikczemnie i wyglądał na niebezpiecznie bliskiego śmiechu. „Rozumiem…” Spojrzał na podłogę i uśmiechnął się, zaciskając usta.
Szydziła. - Wiesz co? Pieprz się… kimkolwiek jesteś! Powiedziała mu w twarz i odwróciła się, by wrócić do baru. Zatrzymał ją za nadgarstek i pociągnął ją z powrotem przed siebie. - Mam na imię James - powiedział jedwabistym tonem.
„.” „James…” Poczuła smak imienia na języku i ponownie przeżyła, że w końcu poznała jego imię. - W takim razie. Pieprz się, James. Zrobił bardzo rozmyślny krok bliżej niej. Nawet z jej obcasami był wyższy od niej o dobrą rozpiętość dłoni.
- Wyglądasz, przepysznie w tej sukience, księżniczko - jego palce wędrowały w górę iw dół jej ramienia. Spojrzała na jego rękę na swoim ramieniu. - Dziękuję - szepnęła. Pochylił się blisko jej szyi i głęboko wciągnął powietrze, pozwalając swemu oddechowi wachlować jej szyję i ramię.
Zadrżała. - Mmm, a pachniesz niesamowicie - mruknął jej do ucha, szczerząc się, słysząc słodki, piżmowy zapach jej oczywistego podniecenia, kiedy jego ręce zsunęły się po jej udach, po biodrach i spoczęły w talii. "Tak dobrze… to sprawia, że mam ochotę cię pocałować, ugryźć i pocierać się po tobie." Była sparaliżowana bezmyślną potrzebą, a jej ramiona pozostały luźne po bokach.
Jego ręce powędrowały do jej pleców i ścisnął jej pośladki, przyciągając ją do siebie, jednocześnie delikatnie całując jej szyję. Wzięła głęboki oddech, jej pierś gwałtownie unosiła się i opadała, jej piersi muskały jego klatkę piersiową z każdym oddechem. Uniósł ją lekko i cofnął oboje, tak że została wciśnięta pomiędzy ścianę a jego ciało. Obie jej ręce zaplątały się w jego włosach, a ona odchyliła głowę do tyłu, ciesząc się uczuciem na szyi, mrowieniem między nogami i głęboko w brzuchu. Ugryzł jej skórę bez kłów i polizał ugryzienie, aby złagodzić oparzenia.
Położył się na jej obojczyku i usłyszała, jak sapie. Spojrzała na niego. Jego kły wysunęły się, a ona patrzyła ze zdumieniem. Miały pół cala długości. Wyglądał tak seksownie.
Jego oczy już się zmieniały, jego źrenice rozszerzyły się, a białka oczu stały się czerwone. Jej dłonie wyplątały się z jego włosów, chwyciła garść jego skórzanej kurtki i przyciągnęła go bliżej do siebie. Pochyliła się i delikatnie przycisnęła usta do jego ust.
Potem jej usta rozchyliły się, pragnąc więcej. Rozchyliła jego usta swoimi, a on oddał się pasji. Pocałował ją głęboko, uważając, by przypadkowo nie przeciąć jej wargi. Wydawało się, że wcale nie przejmowała się ostrożnością.
Przylgnęła do niego i trzymała jego twarz w dłoniach, całując go, przesuwając usta po jego ustach w ciężkim, mokrym pocałunku. Złapała jego dolną wargę między zęby i lekko szarpnęła, powodując syk i jęk, który wydawał się dochodzić z głębi jego ciała. Jej język zanurzył się w jego ustach i lekko przeciągnęła językiem po jego górnej wardze. Następnie ostrożnie przesunęła językiem w górę jednym długim, bolącym kłem. Sapnął i zadrżał, przyciskając ją mocniej i namiętnie całując jej lśniące różowe, idealne usta.
Całkiem nagle odepchnęła go od siebie i oparła o ścianę, przyciskając swoje udo między jego, muskając jego rozkwitającą erekcję. Jej dłonie zsunęły się z jego włosów, po twarzy i szyi, a potem na kołnierzu. Zaczęła rozpinać jego koszulę, czując pod każdym guzikiem jego gładką, chłodną skórę. Kiedy dotarła do jego paska, wbiła palce trochę w jego dżinsy, żeby wyjąć resztę jego koszuli, a potem kontynuowała rozpinanie pozostałych guzików. W końcu sięgnęła do klamry jego paska i rozpięła ją niecierpliwie, zdesperowana, by znaleźć ukrytą nagrodę.
Wciąż przyczepiony do końca jego ust, sprzączka w końcu ustąpiła, a ona energicznie ściągnęła ją z jego dżinsów. Opuściła jego usta i zaczęła całować go w dół szyi i obojczyka powolną, zgrabną linią, podczas gdy jego dłonie owinęły się w jej lśniące mahoniowe loki, przeczesując miękkie loki. Złożyła delikatne pocałunki na jego piersi, oddając mu cześć, jakby był bogiem wśród mężczyzn.
Opuszki jej palców przesunęły się po jego brzuchu, poruszając się, by pieścić jego plecy, gdy jej język wysunął się z jej ust, aby przesunąć się po jego sutku. Uśmiechnęła się, czując, jak jego ręce zaciskają się lekko na jej włosach. Ale zaczynał się niecierpliwić. Chwycił ją nagle i położył na podłodze, wchodząc na nią i całując wzdłuż jej szyi i dłońmi muskając piersi. "Jesteś taki niecierpliwy, że jesteś!" Przewróciła się tak, że znalazła się na nim.
Chwyciła jego nadgarstki i przycisnęła je do ziemi po obu stronach głowy. Pochyliła się i szepnęła mu do ucha „Zostań” i delikatnie pociągnęła zębami za płatek ucha. Jego oczy były pełne wściekłej potrzeby. Posłała mu swój sekretny uśmiech i zsunęła się głębiej w dół jego ciała, całując w dół jego brzucha, ustawiając się między jego udami.
Powoli, ostrożnie, wzięła w dłonie pasek jego dżinsów i szarpnęła je, pociągając za guzik i uwalniając go z jego dżinsów. Gorąca fala przyjemności osiadła niebezpiecznie nisko w jej żołądku. Z łatwością podciągnęła jego dżinsy do kolan.
Widziała zarys jego pulsującej płci. Był hojny, więc z roztargnieniem oblizała usta, zastanawiając się, jak u licha włoży ją do ust. Ale uwielbiała wyzwania. Lekko się uśmiechając, chwyciła opaskę jego obcisłych czarnych bokserek i bardzo powoli ściągnęła je w dół, delektując się widokiem każdego centymetra jego odsłoniętej skóry, a jej krew pompowała mocno i szybko po jej ciele, gdy obejmowała jego zdefiniowane biodra. w końcu jego bokserki złapały jego rosnącą erekcję, aż w końcu wyskoczyła z rozciągliwej tkaniny.
Patrzyła na to z podziwem. Był czysty i zdrowy, piękny. Ujęła go delikatnie w dłoń, a jego penis szarpnął się pod jej znakami. Przesunęła dłonią wzdłuż całej długości iz powrotem w dół, czując pełnię dłoni.
Jęknął cicho. Pamiętając swój plan, puściła jego penisa i zaczęła całować i lizać wokół jego penisa. Masowała jego uda dłońmi, całując je delikatnie, zbliżając się coraz bardziej do jego zwinnego drąga. Pocałowała miękką plamę skóry po obu stronach jego penisa, a opuszki jej palców szeptały delikatnie po wewnętrznej stronie jego ud, ledwo wyczuwalnym dotykiem.
Jego oddech stawał się urywany. Powoli, z wahaniem przeszła do jego jąder, biorąc jedno do ust, a potem drugie, gładko wsuwając je do ust. Jego dłonie zacisnęły się w pięści, kiedy masowała jego kciukiem kciukiem i przeciągnęła językiem po jego trzonie. Połaskotała go językiem po żołędzi.
Obserwował ją, gdy brała go do ust, ciesząc się koktajlem wrażeń przepływającym przez jego ciało, zmysłowym prezentem, które dawały mu jej usta. Kontynuowała lizanie, ssanie i drażnienie go, zanim spojrzała mu prosto w oczy, trzymając jego spojrzenie i lekko się uśmiechając, zanim wzięła jego całą długość do tych soczystych, pełnych ust. Sapnął, zaskoczony. Nikt wcześniej mu tego nie zrobił.
Drażniła główkę jego penisa, okrążając ją językiem, docierając na boki, w tę iz powrotem. Miał wkrótce przyjść. Czuł to.
Czuł, że jego ciało płonie. Ciepło przepływało przez jego ciało, krew gotowała się pod skórą. Ponownie zawinął ręce w jej miękkie loki i wyszeptał jej imię. - Trzymaj mnie tam, gdzie chcesz - wyszeptała, na ułamek sekundy odrywając słodkie usta od jego pulsującego seksu. I tak zrobił.
Owinęła jedwabiste usta wokół jego członka, biorąc ją głęboko w swoje gorące, mokre usta. Grube sznury przyjemności owinęły się przez jego ciało, rozciągając się na zewnątrz. Jego dłonie zacisnęły się na jej włosach i pchnął ją w dół, jego kutas wsunął się głębiej w jej usta. Wydał pierwotne chrząknięcie, lekko wypychając biodra. Ariana nie wiedziała, ile go więcej zniesie.
Martwiła się swoim odruchem wymiotnym. Ale wzięła jeden głęboki oddech i całkowicie się odprężyła. - Ariana - jęknął. Nuciła, zachęcając go, a on syknął, a wibracje wstrząsnęły całym jego ciałem.
Chciała go zadowolić, jak nikt inny wcześniej. Powoli wsunął swojego kutasa głębiej w jej gardło, a ona zaczęła się krztusić. Jęknął, słysząc jej spazmy i kontynuował przepychanie się, aż poczuła wargami plamę skóry nad jego penisem. Oczy zaczęły jej łzawić, az ust wypływała ślina. Wyciągnął się nagle, a ona wciągnęła głęboki, bolesny wdech powietrza, jej serce biło jak oszalałe.
"Czy chcesz mnie?" Uśmiechnął się do niej kusząco. - Tak - jęknęła cicho. Jeszcze raz przesunął swojego kutasa przez barierę jej warg i tym razem z łatwością zsunął się w dół jej gardła.
„Uhh, mmm”, jego jęki motywowały ją, podniecały. Poprawiła swoją pozycję, aby uzyskać lepszy dostęp i przesunęła wargami i językiem w górę iw dół jego trzonu, koncentrując się na jego głowie i ponownie biorąc go głęboko do środka. - Tak - sapnął, drżąc.
- Ariano, potrzebuję… zamierzam… - Wykonał ruch, jakby chciał wstać, ale przytrzymała go czułą ręką. Wolną ręką pogłaskała jego rozgrzaną długość. James upajał się przyjemnością. Czuł, jak zwoje w jego ciele wiją się w dół do jego środka, rosną, świecą jak jasne światło. Jak świt, światło sięgające do krańców ziemi, jak życie szeptane w żyłach, jak światło słoneczne.
Światło słoneczne. Czuł to na niej. Czuł to. To był najbardziej zmysłowy zapach, tak przepyszny, tak nieznany. Patrzył, jak jej głowa kołysze się w górę iw dół na jego wybrzuszeniu.
Włożyła całe swoje ciało w sprawianie mu przyjemności. Miała być jego… I była taka doskonała. Pragnął więcej jej słodkiej, wykwintnej krwi. Ale chciał od niej czegoś innego i chciał tego z zawziętą pasją. Nie odpoczywał.
Jego penis spuchł, a ona jęknęła ze zwycięstwa, gdy uciekły z niego grube, gorące struny nasienia. Zadrżał z nieskażonej przyjemności i uśmiechnął się ponuro, kiedy nalała jego płynu, wypijając do ostatniej kropli jego nasienie. Usiadła z powrotem na piętach i patrzyła na niego, oblizując usta i delektując się słonym smakiem. Uśmiechnął się, kiedy poprawiła włosy i poprawiła sukienkę, wyglądając, jakby popełniła przestępstwo.
Położył się z powrotem i podciągnął swoje bokserki i dżinsy, po czym usiadł z powrotem, uklęknął i zbliżył się do niej. Wściekła się i uśmiechała potajemnie. Chwycił ją za ręce i wstał, ciągnąc ją za sobą.
„To - powiedział - było piękne”. Spojrzała na niego, a jej zielono-brązowe oczy błyszczały. Pochylił się do niej i złożył czuły pocałunek na jej ustach. Spojrzała na niego szklanym spojrzeniem, jakby myślała, że to sen.
- Kochaj się ze mną, James. Powiedziała, patrząc mu prosto w oczy, a jej głos stał się zachrypnięty. To wszystko, co chciał usłyszeć. Ujął delikatnie jej twarz w dłonie, traktując ją jak szklaną ozdobę, i delikatnie przycisnął usta do jej ust.
Część czwarta: Wkrótce….
Budzi ją obca przyjemność.…
🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuOddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…
🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuŚwięto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…
🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu