Natarczywy

★★★★★ (< 5)

Weekend Rachel wreszcie się zaczął. Nieregularny gość pomaga jej zapomnieć o codziennych problemach....…

🕑 28 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

Długi dzień. To był koniec długiego dnia, koniec długiego tygodnia i Rachel była zmęczona. Zmęczona, z bolącymi stopami, zrezygnowała z udziału w Friday Club-a-thon z koleżankami z pracy, jadąc do domu do swojego małego mieszkanka, łapiąc elementy szybkiej kolacji na narożnym targu obok przystanku autobusowego. Wysuwała się z niebieskiej spódnicy do kolan, nawet gdy drzwi mieszkania się zamykały, kopiąc je w stronę drzwi sypialni, gdy kładła zakupy na blacie w aneksie kuchennym.

Jedną ręką rozpięła białą, lekko plisowaną bluzkę „piątek”, drugą układając kolację, podrzucając ją, a potem stanik w kierunku sypialni, wkładając mocowania do kuchenki mikrofalowej. Podczas gdy mała karuzela obracała obiad, by go podgrzać, ona z westchnieniem ulgi zdjęła majtki i rajstopy (ostrożnie… to była jej ostatnia para bez biegania…) z westchnieniem ulgi. więcej troski w jej szufladzie, zanim zacznie szukać jej „Nikt nie widzi mnie w tych” ciuchach. Stare różowe spodenki gimnastyczne miały dziury i rozdarcia, prawie odsłaniając więcej niż ukrywały.

Równie znoszony czarny T-shirt, ukradziony dawno temu ukochanej z liceum, miał wyblakłą stylizowaną głowę maskotki drużyny i grzywę powiewającą na wyimaginowanym wietrze. Kolacja zabrzmiała, gdy kończyła zmywać swój minimalny makijaż z twarzy, i usiadła na swojej kanapie – tak naprawdę na kanapie, podwijając stopy pod sobą, by zjeść makaronowo-warzywną miksturę, oglądając bezmyślną piątkową telewizję. Kieliszek niedrogiego, ale dość smacznego czerwonego wina dopełnia wszystko. Napięcia dnia i tygodnia w końcu zaczęły odpływać, gdy pozwoliła sobie odpocząć w swojej małej prywatnej przestrzeni. Tego wieczoru nawet nie zawracała sobie głowy siecią – koniec z czytaniem z ekranu i plotkowaniem do poniedziałku… Po posiłku postawiła miskę na małym stoliku obok kanapy i wyciągnęła stopy na podwinięty podnóżek.

jako stolik kawowy z lekkim melancholijnym westchnieniem. W połowie wydechu poczuła dotyk na ramionach. Na chwilę zamarła, a potem wypuściła resztę oddechu.

Dotyk stał się mocniejszy, mocniejszy, gdy ponownie wzięła wdech. Zaczął ugniatać napięte mięśnie jej szyi i górnej części pleców, jej łopatek i ramion. Rachel czuła, jak w ciągu tygodnia formowały się małe bóle i napięcia, ale teraz wspomnienie o nich rozbłysło i nasiliło się, gdy kojący masaż rozbił ich i wypędził. Do każdego twardego węzła zastosowano odpowiednie naciski, skręty i rozciąganie, wystarczająco długo, aby zmusić napięty mięsień do miękkości masła. Rachel skrzywiła się przy niektórych uderzeniach, ale westchnęła, gdy efekt netto rozpuścił niezrealizowane napięcia.

Powoli doznania, palce silnych dłoni przeniosły się z jej szyi na ramiona, traktując bicepsy i triceps z taką samą stanowczością i czułością. Rachel opuściła głowę na oparcie kanapy, by spojrzeć w górę iw tył. Zgodnie z oczekiwaniami nic nie widziała.

Nie było tułowia i głowy tam, gdzie byłyby, gdyby doznania pieszczące jej ramiona były w rzeczywistości palcami. Wiedziała, że ​​gdyby spojrzała w dół, byłaby w stanie zobaczyć – ledwo – ciemne, falujące kształty wielkości palców, poprzetykane słabym zielonkawym blaskiem, napierające na jej skórę. Ale nie chciała patrzeć, nie teraz.

Wiedziała, że ​​jej Haunter wrócił. Wzięła głęboki oddech, z ledwie delikatną nutą niepokoju, gdy dotyk upiornych wąsów przesunął się na jej przód - delikatnie pocierając od karku do splotu słonecznego. Nie wiedziała tylko, jak będzie wyglądała ta wizyta… Napięcie groziło ponownym napięciem jej mięśni, gdy wróciła myślami, ale upiorny dotyk działał, by ją uspokoić, przesuwając się do jej skroni i skóry głowy, przeszywając ją. włosy w sposób, w jaki palce po prostu nie były w stanie zrobić. Minęła minuta, zanim zorientowała się, że jej stopy również przyciągają uwagę.

Ugniatanie łuku jej lewej stopy, potem prawej, a następnie delikatny wirujący ucisk na piętach, wywołało falę ulgi w obolałych stopach. Ciało Rachel odprężyło się, nawet jeśli jej umysł nie mógł tam dotrzeć tak szybko. Nie była… odwiedzana… od kilku tygodni, a ostatni raz był zupełnie inny niż ten. Wspomnienie tego sprawiło, że zadrżała i lekko.

Zastanawiała się, co by się stało, gdyby teraz próbowała się z tego uwolnić. W przeszłości widmowy dotyk czasami reagował na jej sprzeciw i szybko zanikał. Innym razem odmówił, a wieloramienny uścisk stawał się delikatnym, wiążącym preludium do… Nie.

Rachel otrząsnęła się z tych wspomnień. Nie chodzi o to, że były nieprzyjemne same w sobie. Daleko stąd. To, co ją prześladowało, nigdy jej nie skrzywdziło.

Wręcz przeciwnie. Rzeczy, których doświadczyła pod jego - wierzyła, że ​​musiał to być pewnego rodzaju "on" - uwagi były na przemian porywające i pokorne, ekscytujące i potencjalnie doprowadzające do szału. Ale jeśli była zakłopotana lub zawstydzona uczuciami, które w niej wywołał i uwolnił, została przez nich również uwolniona. A w całej sprawie była dziwna intymność i prywatność. Wiele miesięcy temu, kiedy po raz pierwszy próbowała wołać o pomoc, delikatna, ale nieustępliwa sonda wypełniła jej usta i skutecznie zakneblowała ją, gdy jej ciało i rzeczywistość zostały z przerażającą łatwością manipulowane w przerażającą przyjemność.

Od tego czasu, bez względu na intensywność spotkania, jej zjawa zapewniała, że ​​żadne znaki, dźwięki czy dowody jego wizyt nie uciekną z ich intymnej przestrzeni i czasu. Gdy jej myśli wędrowały przez te niemal niebezpieczne wspomnienia, tak samo wędrował dotyk wielu wąsów. Zrobione z gruntownym pocieraniem jej stóp, dbając o każdy palec u nogi, każde zagłębienie, każdy ból, gładkie, lekko świecące wąsy teraz działały na mięśnie jej łydek. Powoli, powoli poruszali się coraz wyżej na jej nogach, przestrzegając terapeutycznych zasad wpychania krwi do serca. W tym samym czasie, bardziej chwytne kończyny, z palcami, ale niemożliwie dłuższe, pracowały jej rękami i przedramionami, przesuwając się powoli w kierunku jej ramion.

Wszystkie te akcenty były po prostu cudowne. I pomimo intymności niektórych punktów nacisku, cała sprawa była niesamowicie nieseksualna. Miałem wrażenie, że zebrał się oddział nie całkiem ludzkich masażystów, by popracować nad nią profesjonalnie i całkowicie.

Odkryła, że ​​wzdycha, oddycha głęboko, wtapiając się w kanapę. Tym razem nie dokuczał jej, nie robił uwodzicielskich zalotów, namawiał jej, nie odbierał jej siły ani nic. Czuła, że ​​był po prostu dla niej. W takim razie… dlaczego malutkie dreszcz podniecenia przebiegło wzdłuż jej kręgosłupa? Ramiona Rachel wydawały się teraz unosić w powietrzu.

Wokół nich wiły się dziesiątki półprzezroczystych wąsów, pocierając i kojąc od opuszków palców do ramion. Kątem oka wyglądała, jakby jej ramiona zostały otoczone falującą masą przypominających ukwiały macki. Sięgały one w dół jej rąk i znikały w zielonkawej mgiełce, która częściowo zasłaniała pomieszczenie za nią.

Jej nogi powoli znikały w dwóch kolejnych wiązkach wąsów, gdy wspinały się po jej nogach – jakoś udało im się dotknąć i nie łaskotać nadwrażliwych pleców jej kolan do połowy ud. Wyobraziła sobie podobny strumień wąsów ciągnący się w kierunku jej głowy i szyi, gdy kontynuował masowanie jej skóry głowy i skroni. Wyglądało na to, że sama kanapa miała własne kończyny, ponieważ czuła również silny nacisk na górną i dolną część pleców – jak doskonale zaprojektowany fotel do masażu, ugniatający i skręcający węzły i bolesność, o której nie wiedziała. Nawet jej boki - klatka piersiowa, kości biodrowe… Rachel nie miała pojęcia, że ​​tak wiele drobiazgów wymagało uwagi i ukojenia na jej ciele. To było tak wciągające, tak inkluzywne, a jednak nie erotyczne. Tak skuteczne, jak wąsy były w swoich technikach, brakowało ich - unikając celowo? rodzaje pieszczot, które można uznać za seksualne. Rachel miała wiele stref erogennych – wiele z nich zostało odkrytych – pionierskich – i bezlitośnie eksploatowanych przez jej Widma. Ale teraz unikał ich – lub dotykał ich w sposób, który sprawiał mu przyjemność, ale nie w ten sposób. Zastanawiała się dlaczego? Potem zastanowiła się nad ukłuciem rozczarowania, że ​​nie dotyka jej w ten sposób. Chciała, żeby ją poruszył? Co się z nią stało? Przyjmie tę… ofiarę pokoju za to, na co miała nadzieję. Nie zamierzała uwieść się w zepsucie, z którym walczyła tak mężnie i beznadziejnie tak wiele razy. Jej umysł był wyraźnie bardziej podekscytowany… Ale jej ciało było zupełnie odwrotnie. Wąsy były bardzo dobre w tym, co robiły. Każde napięcie i ból zostały z niej wymazane. Nawet te nowe, które groziły wywołaniem zamieszania w jej myślach, zostały wygładzone, gdy się wydarzyły. Oczyma umysłu Rachel ujrzała swoje ciało niemal pochłonięte przez falujący las macek. Teraz byli w kontakcie i głaskali każdą jej część, z wyjątkiem obszarów seksualnych. Musiała unosić się nad kanapą co najmniej kilka cali, wsparta na wąsach, z szeroko rozstawionymi ramionami i lekko rozstawionymi nogami. To było absolutnie cudowne, uspokajające i relaksujące. Maleńka strużka wilgoci kapała spomiędzy jej nóg. Przesunęła się trochę, podnosząc i opuszczając lewą nogę… Uczucie ślizgania się, śliskości, które przebiegło przez jej krocze, powiedziało jej, że jest mokra w środku. Oczy Rachel otwarły się szeroko, gdy intensywność jej podniecenia, do tej pory prawie ukryta, uderzyła w nią z pełną siłą. Jej policzki płonęły ze wstydu, gdy znaki ostrzegawcze w końcu pojawiły się w świadomości. Jej oddech zmienił się z głębokich wdechów relaksu na coś szybszego, bardziej zmysłowego. Jej ciało również się poruszało; wygięcie pleców w łuk, zgięcie kolan – i powolne dalsze oddalanie się od siebie. Rachel była zszokowana własną reakcją. Miała impuls, by się wzdrygnąć; zwinąć się w kłębek i sprawić, by wszystko zniknęło pomimo tego, jak dobrze się czuła. Ale nie zrobiła tego. Nie chciała. Mimo to czuła, że ​​wpada w to, czego chciała. Próbowała to zignorować. Masaż wprawiał ją w letarg. Jej mięśnie były teraz zbyt zmęczone. Tak sobie powiedziała. Przez jakiś czas nie ruszała się; nie mogła zmusić się do pójścia w obie strony. Wąsy cudownie, wydajnie, irytująco pracowały jej mięśnie na miękkość masła, tworząc przyjemność znikania bólu, jednocześnie skrupulatnie unikając innych rodzajów. Jednak pomimo braku stymulacji Rachel robiła się coraz gorętsza z każdą mijającą minutą. Przyszło jej do głowy, że to może być kolejna fantomowa gra, bawiąc się z nią, nie bawiąc się z nią. Sprawiając, że chce tego, z czym walczyła (i przegrała) tyle razy wcześniej. Problem polegał na tym, że jeśli to prawda, to działało. Wreszcie, nie zastanawiając się nad decyzją, wytrząsnęła ręce z luźnego uścisku macek. Puścili ją niechętnie, sięgając za nią, gdy uwolniła ręce, ale nie usidlając jej tak, jak mogli – tak jak robili to wcześniej. Wciąż była podtrzymywana kilka cali nad kanapą przez sprężyste łóżko z upiornych wici, ale to jej nie dotyczyło. Chwyciła dół swojej koszulki i ściągnęła ją przez głowę. Kończyny otulające jej plecy i głowę pozwoliły jej przejść, gdy pociągnęła. Potem, po krótkim wahaniu, sięgnęła w dół i zrzuciła wilgotne szorty. Jak ukwiał w prądzie oceanicznym, macki wokół jej nóg ustąpiły zniszczonej szacie, nie pomagając jej ani nie przeszkadzając, dopóki nie spadły z jej palców. Teraz całkowicie naga, Rachel powoli odchyliła się w objęciach fantomowych kończyn, rozchylając ramiona na boki, pozwalając rozchylić się nogom. Poddała się temu, co może nadejść, mając nadzieję, że nadejdzie wkrótce. Morze kończyn ponownie otoczyło jej ramiona, spływając po nich do ramion. Przytulili jej głowę, gdy usadowiła się wygodnie, zmuszając się do głębokiego oddychania, walcząc z odruchem jęku z frustracji. Byli nad nią – prawie. Jej mięśnie były lepkie, a skóra całkowicie uwrażliwiona. Macki przesuwały się po niej gładko, wszędzie poza jej ośrodkami przyjemności. To prawie doprowadzało do szału, nerwy w tych kilku nietkniętych częściach jej ciała domagały się uwagi. Jej upiorny gość znów był dręczycielem w nowy i zupełnie nieoczekiwany sposób – bo tak się nie stało. Nie zamierzała pytać. To, że zmusza ją do przyjemności, namawia ją pomimo jej oporów lub pragnień, sprawia, że ​​jej ciało i umysł zdradzają jej zmysły – to była jedna rzecz. Poproszenie go, by zrobiła jej te rzeczy, gdy była w pełni w posiadaniu jej zdolności, to zupełnie inna sprawa. Rachel… mogłaby sama o siebie zadbać. To by mu pokazało. Rachel ponownie uwolniła swoje prawe ręce, aby mogła rozpocząć swoją własną małą zabawę dla przyjemności… A raczej zmęczyła się tym. Tym razem macki otaczające jej ramiona były znacznie bardziej niechętne, by pozwolić jej odejść. Opierali się. Ciągnęła mocniej, zyskując trochę na ziemi, ale była taka zmęczona… tak słaba od tygodnia i od masażu całego ciała. Mogłaby się uwolnić, gdyby naprawdę walczyła. Ale nie mogła się do tego zmusić. Z jękiem frustracji przestała ciągnąć, a wąsy popłynęły z powrotem w górę jej ramion i nóg, kontynuując pracę. Niewielki płomień strachu, który zwykle towarzyszył pierwszym oznakom powściągliwości jej duchowego kochanka, nie uformował się w niej. Może to był jej stan letargicznego podniecenia. Być może była to pewność – a przynajmniej wiara – że tym razem może uciec, jeśli tylko zechce. Ale ucieczka oznaczałaby, że ciepłe, kołyszące się pocieranie ustanie, a ona zostanie pozostawiona samym sobie. To było zbyt miłe, żeby chcieć przestać… ale ona chciała więcej. Zdała sobie sprawę, że jej nogi rozsunęły się teraz szeroko. Z jej plecami wygiętymi w łuk i rozłożonymi udami, była otwarta, jakby gotowa powitać w sobie kochanka, ale nie było tam żadnego kochanka. Poczuła, jak krople jej własnego miodu spływają po jej kroczu do szczeliny w pośladkach. Próbowała zamknąć nogi, żeby pocierać o siebie uda, ale tak jak się spodziewała, zwinięte wokół nich kończyny nie pozwalały jej na to. Rachel spojrzała w dół swojego ciała, prawie pokrytego przezroczystymi robaczywymi mackimi, wijąc się nad nią podczas masażu. Wyglądałoby to odpychająco, gdyby byli bardziej cielesni. Tylko jej piersi i lśniący splot nóg pozostały nietknięte - a więc nagie i wyeksponowane w świetle jej przestrzeni życiowej. I sposób, w jaki się poruszała. Jej ciało przyjęło rozwiązłą, błagalną pozycję, z uniesioną miednicą i zapraszająco otwarte dla wszystkich oczu, które mogły znajdować się w pobliżu. Wiedziała, że ​​ją widział. I nic nie robił. On czekał. Wiedziała to teraz. Mogła go odesłać słowem lub prawdziwą walką (musiała w to uwierzyć). Albo… Powiedziała sobie, że tego nie zrobi. Wiedziała, że ​​jej b rozszerzyło się z jej twarzy na klatkę piersiową. Motyle zatrzepotały w jej brzuchu, gdy otworzyła usta. Tylko on mógłby usłyszeć jej ochrypły szept „Proszę?” Kilka oddechów. trochę więcej. Bez zmiany. Więcej tego samego, kojącego, profesjonalnego masażu. Nie zamierzała pytać ponownie. Pociła się. Jej cipka praktycznie płakała z potrzeby, ale nie błagała. Najpierw by to skończyła… Potem… coś. Zajęło jej trochę czasu, trzymając się nieruchomo, zwracając uwagę na każdy eteryczny punkt kontaktu ze skórą, by zidentyfikować co. Subtelna, powolna zmiana zmieniła ruchy wąsów. Ugniatanie głębokiej tkanki przeszło w coraz lżejsze ruchy, powodując mrowienie skóry zamiast uspokajania mięśni. Na całej niej, krok po kroku, pociągnięcia stawały się lżejsze, delikatniejsze, bardziej zmysłowe. Potwierdziły to zagłębienia kolan, łokci i pach – to prawie łaskotanie, które powodowało dreszcze w górę iw dół kręgosłupa. Cichy jęk wyrwał się z ust Rachel, gdy podteksty masażu nabrały zabarwienia erotycznego – mimo że jej najbardziej wrażliwe miejsca wciąż frustrująco pozostawały w spokoju. Jej sutki stwardniały, gdy fale rozkoszy goniły jej skórę. Zaczęła się zastanawiać, czy jej upiorna złośliwość może doprowadzić ją do krawędzi bez żadnego więcej otwartego kontaktu. Jej zmysły były teraz tak skupione do wewnątrz, że poczuła to w chwili, gdy pierwsza macka pogłaskała spód jej lewej piersi. To było takie drobiazg, a jednak w jej stanie elektryczny szok rozkoszy. Nastąpiły kolejne dotknięcia, na obu jej wrażliwych kopcach. Wąsy przypominające palce wirowały wokół i w górę, delikatnie je ugniatając, przesuwając się w kierunku jej prawie bolących sutków. Kiedy jeden wąs przesunął się lekko po stwardniałym czubku, Rachel spazmowała i chrząknęła. Po tym nastąpiła kaskada świstów i zawirowań pokrywających obie jej piersi i zapierających dech w piersiach. Drżenie wstrząsnęło całym jej ciałem, a oczy Rachel otworzyły się (kiedy je zamknęła?), kiedy zdała sobie sprawę, że przechodzi przez nią łagodny orgazm. Od czego? Tysiące dotknięć samego ciała i piersi? Jęknęła teraz trochę głośniej, dźwięk przywołujący jej „knebel”. Rozpoznała go, gdy uwolnił się od wijącej się masy wokół niej. Ta macka była, jak nauczyła się z doświadczenia, doskonale zaprojektowana, by ją uciszyć. Z pewnością był podobny do kutasa, ale też dopasowany do konturów jej ust - wyrzeźbiony tak, aby pasował łatwo, ale całkowicie i zatykał jej dźwięki, aby nie mogła wezwać pomocy ani przyciągnąć „nadmiernej uwagi”. Ale jej knebel nie zbliżał się do niej, próbując wedrzeć się do środka lub zanurzyć w jej otwartych ustach, jak to robiło w przeszłości. Czekał, gotowy. Dopóki tego nie potrzebowała. Rachel zadrżała, gdy fale przyjemności krążyły leniwie przez jej ciało i cofnęły się, pozostawiając… głód. Prawie jęknęła z tego doznania. Jej mięśnie były tak przepracowane, że czuła się prawie słaba i już wyczerpana. Ale ona chciała… potrzebowała więcej. Złapała, jak jej biodra poruszają się z własnej woli, kołysząc się w przód iw tył, próbując podnieść macki na jej szeroko rozstawionych udach lub opuścić brzuch… cokolwiek. Była otwarta i gotowa, jej ciało już błagało, nawet gdyby jej głos nie chciał. Potem… otoczona jej nieprzyzwoicie rozwartymi, pokrytymi wąsami nogami, nowy ruch. Powietrze przed nią wykrzywiło się, pociemniało. Wybrzuszenie z zielonymi żyłkami ciemności wdzierało się z innego miejsca do pokoju, rosnąca kula inności. Wyglądało na to samo, co wąsy, ale było mniej przezroczyste, bardziej treściwe. Na jego widok oczy Rachel rozszerzyły się. Wcześniej widziała tylko ślady takiej formy, czające się na krawędzi sporadycznie łez lub zamazanego potem wzroku. Jej żołądek trzepotał, gdy postać zastygała przed nią, kształt bulwy zwężający się w nicość, „odwrócony” do niej. Instynkty przemknęły przez jej umysł i ciało. Walka i ucieczka walczyły w jej umyśle, ale żadne polecenia nie dotarły do ​​jej ciała. Patrzyła, nerwy mrowiły od zmysłowych pieszczot i okropnej fascynacji, gdy ciemna linia pękała na równiku kulistej bańki. Rozpadł się wzdłuż tej szczeliny, otwierając się jak wielka, bezzębna paszcza na ponad stopę szerokości. W środku… smoła czerń. Nic w środku było hipnotycznie głębokie. Rachel wydawało jej się, że zauważyła ślady ruchu, ciemne na czarnym tle, ale to mogły być jej własne oczy płatające figle. Wyglądało to tak strasznie, tak fascynująco, że prawie nie zauważyła, że ​​zbliża się do niej, teraz między jej szeroko rozstawionymi stopami… teraz przy jej kolanach. Wielkie czarne usta prawie musnęły jej wewnętrzne uda, teraz gotowe, jakby chciały ją pożreć, zaczynając od seksu. A ona tego chciała. Kłębiły się w niej strach, oczekiwanie, zaufanie i pożądanie. Rachel nie rozpoznała uciekającego jej skowytu jako własnego, mimo całego rozsądku, uniosła miednicę w kierunku tych okropnych ust. Skowyt groził, że stanie się czymś więcej. W chwili, gdy zdała sobie z tego sprawę, poczuła, jak macka knebla muska jej lewy policzek, przypominając jej o swojej obecności. Rachel odruchowo odwróciła głowę i otworzyła własne usta, nie odrywając oczu od ciemnych ust teraz otwartych i majaczących nad skrzyżowaniem jej nóg. Pozwoliła, by falliczny kształt prześlizgnął się przez jej usta i wypełnił usta jego niezupełnie-obecnością. Jego piżmowy półsmak był niemal ulgą – znajome uczucie, dające w tej chwili perwersyjne pocieszenie. Ponieważ teraz, tak jak się spodziewała i obawiała, paszcza zamykała się nad nią. Zamknęła się nad nią atramentowa czerń; ciepła, gruba gumowa uszczelka owijająca się wokół niej od szczytu wzgórka łonowego, wokół każdej górnej, wewnętrznej strony uda i w dół na policzkach jej pośladków. "!!" To mógł być jęk. to mógł być krzyk. Miękki, solidny kontakt „warg” z rozgorączkowaną skórą sprawił, że miała ochotę coś wypłakać. Niezależnie od tego, został bezpiecznie stłumiony przez mackę knebla prawie dotykającą jej gardła. Pomimo ponadczasowej uwagi masek masujących, Rachel poczuła, że ​​jej ciało jest napięte. Jej zmęczone mięśnie uczyły się wyczekiwania. Czarny kształt z zielonymi smugami zakrywał jej węzeł, chowając się przed jej wzrokiem… co? Powierzchnia żarówki zafalowała, wskazując na kształty poruszające się pod nią, tuż nad jej skórą. Cienie ruchu, prądy powietrza na wewnętrznej stronie ud. Rachel myślała, że ​​eksploduje z potrzeby. Coś śliskiego ślizgało się po jej wewnętrznej stronie uda. Ciało Rachel szarpnęło się. Jej nerwy były tak napięte, że nie miała pojęcia, jaki to może być rozmiar ani kształt. Jej skóra. Więcej lepkich, wijących się masek dołączyło do pierwszego, ich dotyk natarczywy, ale doprowadzający do szału, drażnił ją wszędzie oprócz swędzącego, zalewowego seksu. Przydatki były gorące na jej skórze, kapiąc i rozprowadzając gęsty szlam na jej wzgórku i udach, sprawiając, że skóra czuła mrowienie wszędzie tam, gdzie jej dotknęła. „GGGH!” Pierwszy ruch na grubości palca wzdłuż szczeliny sprawił, że Rachel podskoczyła w jej mackowatym uścisku. Zanurzył się nieznacznie w jej wnętrzu, a następnie ześlizgnął się na jej wyprostowaną łechtaczkę. Jej ciało było tak napięte, tak zagruntowane, że ten jeden intymny dotyk wywołał jej drugi punkt kulminacyjny. Jej ciało szarpnęło się i falowało, gdy wepchnęła miednicę w paszczę zamykającą się wokół niego. Teraz, gdy fale szczytowania uderzyły o nią, wijący się szał niewidzialnych wąsów złączył się napięty na jej płeć. "…!" Stłumione krzyki Rachel nie zdradziły wyjącej burzy przyjemności, która ją teraz zabrała. Maleńkie macki pokrywały jej wargi sromowe, łaskocząc i pieszcząc każdy nerw w jej fałdach, bardziej otaczały i atakowały jej łechtaczkę, praktycznie wibrując przy delikatnym pączku. "….!" Rachel nie mogła już więcej wokalizować. Oddychanie ciężko przez nos i wokół trzonu, prawie wypełniające jej usta, było wszystkim, co mogła zrobić, gdy jej ciało wymykało się spod kontroli. Każdy łapiący oddech, nowe doznanie, nowa stymulacja przedłużały i potęgowały jej kulminację. Wąsy badały spazmujący pierścień mięśni strzegący jej tylnego wejścia, masując je, szturchając do środka i przesuwając się coraz głębiej w małych przypływach pomiędzy spastycznym zaciskaniem jej mięśni. Cieknące, prawie mdlące uczucie głęboko w jej wnętrznościach dodało kolejny nowy wymiar, nowy kolor do kalejdoskopu doznań, w którym się zatracała. Oczy Rachel cofały się w jej głowie, jej wzrok był zamglony. Macka knebla w jej ustach cofnęła się i wyskoczyła, by wpuścić więcej powietrza. Sapnęła i głęboko odetchnęła, ale chociaż jej usta były szeroko otwarte, jakby chciała krzyczeć, nie była w stanie wydobyć z siebie więcej niż chrapliwych pisków. To trwało i trwało; nie wiedziała jak długo. Jej ciało napinało się i uwalniało tyle razy, że czuła się jak pacjentka po terapii szokowej. Orgazm nie tyle zakończył się, ile wtopił się w szum przyjemności w tle, gdy ruchy niezliczonych macek zwolniły. Jej ciało, wciąż prawie otoczone jego upiornymi kończynami, trzęsło się i drżało przypadkowo, gdy nerwy nie działały, a przyjemność odbijała się echem w jej prawie zużytym ciele. Delikatnie, a nawet z miłością, macki nadal ją trzymały. Choć w większości nieruchoma, jej tyłek wciąż był głęboko penetrowany przez gorący, oślizgły kabel, a macki jak setki malutkich palców wciąż spoczywały na jej wzgórku i pochwie. Kilka drżących oddechów w ciszy, po czym Rachel poczuła ruch na brzuchu. Uniosła głowę, by spojrzeć w dół swojego ciała. Czarna paszcza otwierała się. Jej oczy rozszerzyły się, gdy pokazało to, co czuła przez cały ten czas. Las macek pośrodku jej nóg, świecący intensywnie intensywnie zielenią. Zobaczyła, że ​​dziesiątki małych, robakowatych wąsów zostały przyciśnięte do jej zewnętrznych i wewnętrznych warg sromowych, trzymając je otwarte. Część jej umysłu wzdrygnęła się na myśl o tym, jakie to okropne i obsceniczne. Niewypowiedziana potworność trzymająca jej najbardziej intymne części tak bezbronne, okazała się całkowicie otwarta na… na co? Oczy Racheli przesunęły się wbrew jej woli, ku głębokiej czerni, z której sięgały do ​​niej pozostałe macki. W jej stronę wyłaniał się nowy świecący kształt. „nniee”. Po raz pierwszy wyszeptała przeczenie, ale już wiedziała, że ​​to kłamstwo. O ile eteryczne macki, które ją tuliły i pieściły, przypominały jej wielkiego ukwiała, to świecące, falujące macki i trzon sięgający między jej nogi wyglądały jak skrzyżowanie kutasa z bardziej standardowym anemonem. Cienkie, robakowate wąsy przeplatają się z krępymi, pulchniejszymi wijącymi się spiralnie w górę kolumny, kończącymi się różowo-zieloną paszczą, z której wyłaniał się klejnot przypominający klejnot świecącego zielonego płynu. Długie macki sięgały do ​​jej otwartej cipki, pieszcząc jej srom, gdy ciało zamykało ostatnie centymetry przestrzeni między nimi. Potem poruszające się, grubsze macki dotknęły jej, rozprzestrzeniając się i rozciągając ją, gdy trzonek zaczął się wciskać. Nerwy Rachel prawie poczuły się wypalone. Zarejestrowała dotyk i ruchy macki, ale przyjemność lub dyskomfort chwilowo przekraczały jej granice. Pozostało tylko uczucie rozciągania i narastania pełni. Poczucie bycia całkowicie wpisanym. "" Dźwięk był niski, z głębi jej wnętrza. Głęboko tam, gdzie zagłębiał się wijący się szyb. Wąsy żyją w niej, naciskając i poruszając się w intymnym, sekretnym tańcu na jej wewnętrznych ścianach. „HHhhhhnnnnn…” Wypełniło ją i wypełniło, wsuwając się z łatwością pomimo swojego rozmiaru z powodu jej wilgoci i własnych wydzielin. Rachel wyobraziła sobie - a potem uświadomiła sobie, że nie wyobraża sobie - zielonkawą poświatę przeświecającą przez jej skórę, aby zaznaczyć penetrację jej ciała przez nienaturalny trzon. Wcisnął się w koniec jej przejścia z małym wybrzuszeniem, które zakołysało całym jej ciałem. Oczyma wyobraźni ujrzała paszczę anemona całującą jej szyjkę macicy. Dreszcz przeszedł przez szyb, a potem promieniował na zewnątrz przez wszystkie inne macki, które trzymały, kołysały i bawiły się z nią. Rachel zastanawiała się, czy nie stanowiło to fali przyjemności przepływającej przez jej upiornego kochanka, a część niej czuła wielką satysfakcję, że może sprawić tę przyjemność również jemu. "oooooohh" Rachel próbowała być cicho. Pokryty mackami kutas wysunął się z niej, skręcając i przesuwając się na mokro, powoli przez większość drogi przed odwróceniem kierunku. Jęknęła ponownie nisko, gdy to ją całkowicie wypełniło, a kolejny dreszcz przeszedł przez las wąsów, które ją trzymały. Delikatnie, stanowczo, jej duch-kochanek zaczął ją pieprzyć. Szpilki i igły zaczęły kłuć ciało Rachel - na jej skórze i w środku, jakby każda intymnie aktywna macka dawała jej małe ukłucia. Ale zamiast bólu lub paraliżu, każde ukłucie lub mrowienie rozkwitało w iskrę przyjemności, gdy nerwy w jej ciele budziły się i pieściły. Ciągnęła rękami, kopała nogami, wyginała plecy w łuk. Czy próbowała uciec z ich uścisku? Czy próbowała narazić się na więcej? Czy była już jakaś różnica? Każdy jej ruch wywoływał gdzieś na niej lub w niej więcej oślizgłej, śliskiej przyjemności. To było niepodobne do niczego, co kiedykolwiek czuła. Macka w jej tylnej części zaczęła znowu się przesuwać w przód iw tył… "ohgoddhhhh" Małe ukłucia rozkoszy teraz również ją odrzuciły. Rachel szarpnęła się i wciągnęła w erotyczną walkę, bitwę, którą musiała stoczyć, ale desperacko chciała przegrać. Za każdym razem, gdy spoglądała w dół na powoli poruszający się, pokryty wąsami trzon, mogła śledzić jego blask przez własną skórę, widzieć, jak głęboko w nią zaatakował. I wąs poruszający się w jej tyłku, wnikający coraz głębiej w nią. To też widziała, zarówno chłodny, intensywny blask oświetlający ją od wewnątrz, jak i lekkie wybrzuszenie robaczego trzonu pod skórą jej brzucha. To sprawiło, że zadrżała i jęknęła, gdy to wszystko wyglądało. "!!" Jej dźwięki, coraz głośniejsze, przyciągnęły knebel z powrotem do ust. Po tym, jak delikatny dotyk jej ust nie zdołał jej uspokoić, tępy kształt ponownie wszedł do jej ust, odcinając jej rosnącą objętość. Rachel była na wpół zmartwiona, na wpół zadowolona, ​​że ​​została uciszona w tak natarczywy sposób. Nie miała jednak zbyt wiele czasu, żeby się nad tym rozwodzić. Przyjemność rosła w niej jak wypełnienie komory, wzrastało ciśnienie. Jej głowa opadła do tyłu, gdy wielkie usta ponownie zamknęły się na jej połączeniu, ukrywając głęboko pieprzony trzon macek. Tłuste usta osiadły na jej drżącym wzgórku, tak twardym, tak solidnym. Rachel wyginała się i szarpała przy każdym pchnięciu. "mmff! Mmmf! Mmmmff!" Powoli trzy macki w jej wnętrzu - cipka, tyłek i usta zaczęły synchronizować swoje ruchy. Wszystkie trzy wpychają się w tym samym czasie, wyciągając w tym samym czasie. Wchodząc trochę głębiej, trochę trudniej. Co więcej, dziesiątki, setki, tysiące macek, które masowały prawie każdy jej cal, również wybierały rytm, przesuwając się w górę lub w kierunku jej centrum z każdym głębokim pchnięciem pozostałych trzech, a następnie pocierając w drugą stronę, gdy się wyciągały . Gdy zmysły Rachel zaczęły się rozpadać i mieszać, wydawało się, że jej widmowy kochanek w jakiś sposób pieprzył całe jej ciało na raz. Wszędzie dokuczała jej przyjemność. Każde drgnięcie lub drżenie macki sygnalizowało przyjemność, jaką dawała w zamian. Całe jej ciało pulsowało, falowało i płynęło wraz z ruchem macek wokół niej. Przyjemność budowana i budowana z przerażającą, kuszącą i potężną nieuchronnością. Rachel była ciągnięta. Jej kochanek z każdym ruchem nadawał własną rosnącą przyjemność. Jej własna przyjemność w tym momencie była prawie przypadkowa. Rachel wiedziała, że ​​jego przyjemność rosła niemal z siłą sejsmiczną. Była przypięta do przodu lokomotywy jadącej 200 mil na godzinę… Jechała na fali, która stawała się coraz większa i większa, gdy groziła jej przerwanie. "mmgmmmmddmm!!" Nie przestawał pchać, wiercić się w niej, przesuwać jej sutki i łechtaczkę… Rachel była uwięziona w burzy. Myślała, że ​​niesamowity potok kulminacji, przez który przeszła wcześniej, całkowicie ją wyczerpał. Myliła się. Nadchodziło coś innego. Coś strasznie dużego. Jej ciało zostało naelektryzowane. Desperacko chciała uciec i jednocześnie go objąć. Wyższy. Trudniej. Głębiej. Potem… Ciało Rachel zamarło. Macki zostały całkowicie zakopane w jej cipce i tyłku, sondując jej gardło. Poczuła wybrzuszenie na już rozciągniętych wargach sromowych; na jej pierścieniu analnym; na jej ustach. "!" Wybrzuszenia jednocześnie przebiły się przez jej wejścia i w nią, rozciągając jej dolne otwory, biegnąc głęboko, uwalniając się w nią. Wtedy uderzył w nią orgazm Rachel, całe jej ciało skręciło się wokół atakujących trzonów. Jej wizja zmieniła się w kalejdoskop. Mogła złapać tylko jego kawałki, a te błyski nie miały sensu. Intensywne smugi zieleni spływają po szybach, wpadając do niej, wytryskując w nią, dyfundując i rozprzestrzeniając się przez nią. Całe jej ciało płonie, pulsując cummingami, przesuwającymi się mackami, jej własnymi skurczami. Płyn wlewający się w nią. Energia wlewająca się w nią. Wlewa się w nią seks. Ekstaza przytłoczona. Rachel obudziła się powoli, leniwie. Nie było pośpiechu. Nie było potrzeby działać szybko. Wszystko było cudowne. Jej sen był głęboki, pozbawiony snów, satysfakcjonujący, odmładzający. Zajęło jej trochę czasu, zanim zdała sobie sprawę, że siedzi na kanapie, telewizor wciąż jest włączony. Była naga, jej ubrania leżały nieopodal na podłodze. Przez chwilę była zdezorientowana, aż wspomnienie zaczęło wracać. Jej twarz kilkakrotnie zmieniała wyraz twarzy, od zaskoczenia, przez zakłopotanie, przez pożądanie, z powrotem do pokoju. To była kolejna „wizyta”. Jak dotąd najbardziej intensywny. Zastanawiała się, dlaczego ją nawiedza; i dlaczego w ten sposób. Czy chciał czegoś oprócz tego, co oczywiste? Miała nadzieję, że pewnego dnia się dowie. Powoli wstała i przeciągnęła się. W jej oknie wpadało światło słoneczne. Spojrzała na swój zegar. Niedziela. "O mój Boże!"..

Podobne historie

Nawiedzony dom: część 3

★★★★★ (< 5)

Alice i Kelly odkrywają magię strychu.…

🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,449

Po mojej rozkosznej schadzce z szesnastoletnią Meg pomyślałem, że najlepiej będzie wziąć prysznic, nie chcąc, by moja żona poczuła na mnie zapach innej kobiety. Nasza przygoda na strychu…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Problem Marcie

★★★★★ (< 5)

Marcie próbowała uniknąć swojego problemu…

🕑 9 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,509

Marcie sprawdziła swój telefon. To była jej najlepsza przyjaciółka, Gail. Ponownie! Wiedziała, że ​​Gail, Judy i kilka innych osób chodzi co weekend do klubu i chcieliby, żeby z nimi…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Siostra Mildred i Duch Halloween (Poprawione)

★★★★★ (< 5)

Siostra Mildred spojrzała na swój zaczerwieniony tyłek w lustrze i oblizała usta z uznaniem.…

🕑 12 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 3,463

Siostry klauzurowe z Upper Weston w opactwie Mersey były uważane za poważnie oddane ślubom milczenia i pokory, ale były nieco mniej ostrożne w odniesieniu do wymagającego ślubu czystości. To…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat