Małe skurwiele

★★★★★ (< 5)

Gremliny. Małe skurwiele mogą być problemem, ale....…

🕑 22 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

Diane weszła do frontowego pokoju swojego mieszkania, mrugając oczami i przeczesując palcami blond loki. Po trzech tygodniach ciężkiej pracy, w końcu miała długi weekend jako nagrodę i postanowiła tego nie przespać. Nie oznaczało to jednak, że obudziła się na tyle, by zacząć śniadanie. Wzięła pilota do telewizora i usiadła.

Chwilę później krzyknęła, gdy kanapa nagle przechyliła się do przodu i na lewo. Po odzyskaniu równowagi i oddechu wymamrotała: „Co do diabła?” Rzeczywiście, kiedy uklękła i spojrzała, jedna z nóg oderwała się od kanapy. Ostatnie kilka tygodni było wypełnione takimi małymi katastrofami. Dzień wcześniej prysznic odpadł, gdy tylko odkręciła wodę.

Ekspres do kawy padł ofiarą klątwy dzień wcześniej. Od połamanych obcasów po cieknące długopisy, wydawało się, że świat spiskował, by doprowadzić ją do jeszcze większego szaleństwa, gdy walczyła z wyczerpaniem w pracy. Cóż, już nie śpię, pomyślała. Strach wypędził z niej resztki senności w ułamku sekundy, więc poszła do kuchni.

Po śniadaniu było jedno zadanie, którego nie można było dłużej ignorować. Przed pójściem do łóżka założyła swoją ostatnią parę wygodnych majtek. W szufladzie zostało kilka bardziej rasowych ubrań, ale te były na specjalne okazje, a nie na co dzień. Trzeba było zadbać o pranie, zanim naprawdę zaczęła cieszyć się długim weekendem. Dokładnie sprawdziła węże na pralce przed jej włączeniem.

Luźny, rozpryskujący wodę wszędzie był pierwszą z serii katastrof, a ona naprawdę nie chciała, żeby to się powtórzyło. Kiedy pierwszy ładunek znalazł się w środku, wróciła do frontowego pokoju, aby sprawdzić, czy jest coś, co może zrobić z kanapą, czekając na pralkę. Po drodze widok paczki leżącej na stole zmienił jej zdanie. Pochodził od jej babci i przyjechał, gdy poprzedniego dnia była w pracy. Ogarnęła ją ciekawość.

Podniosła go i usiadła na krześle, gdzie usiadła powoli, uważając na powtórkę z kanapy próbującej rzucić ją na podłogę. Taśma bez większych problemów ustąpiła paznokciom, a pierwszą rzeczą, jaką zobaczyła, była odręczna notatka od babci. „Kiedy zadzwoniłem pewnego dnia i powiedziałeś mi o swoim pechu, wiedziałem, że będziesz tego potrzebował. Zachowaj otwarty umysł i zaufaj swojej babci, Diane.

Chociaż rodzina o tym nie mówiła, wszyscy wiedzieli, że jej babcia praktykowała Wicca i przejęła rzemiosło od własnej matki, która z kolei nauczyła się go od swojej matki. Ciotka i matka Diane zerwały długotrwałą nić, ale babcia przez lata próbowała na nią wpłynąć w nadziei na ożywienie rodzinnej tradycji w następnym pokoleniu. Diane potrząsnęła głową i zachichotała, rozglądając się, co jeszcze jest w środku.

Pod listem znajdowało się kilka pakunków owiniętych fioletowym materiałem. Każdy miał wyszyty srebrną nicią literę „D”, skierowaną do góry, co świadczyło o tym, że były to prezenty, które miała zatrzymać. Kiedy rozłożyła pierwszą, znalazła białą świecę, którą bez wątpienia zrobiła sama jej babcia.

Kiedy podniosła świecę do nosa, poczuła zapach wanilii i innych kuszących zapachów. Pozostałe tobołki to trzy podobne świece oraz cztery mosiężne świeczniki. Po wyjęciu wszystkich świec Diane zobaczyła wieko pięknie rzeźbionego drewnianego pudełka ze srebrnym zatrzaskiem i zawiasami. Podobnie jak w przypadku chusty, jej inicjał został wyryty na środku wieka.

Wewnątrz płytkiego pudełka, na fioletowej aksamitnej poduszce, znajdowało się pięć białych kryształów. Były półprzezroczyste i uchwyciły migoczące tęcze światła w swoich fasetach. Pudełko było piękne, a świece cudownie pachniały, więc doceniła prezent, nawet jeśli nie tak, jak zamierzała to jej babcia. Na samym dnie pudełka leżała cienka, ręcznie oprawiona książka. Była nieco większa niż powieść w twardej oprawie, a oprawę pokryto fioletowym materiałem z dziwnymi symbolami na brzegach, otaczającymi jej inicjał w środku.

Diane wyjęła książkę z pudełka, otworzyła ją i sapnęła ze zdziwienia. Ostatnią rzeczą, jakiej kiedykolwiek spodziewała się zobaczyć w prezencie od swojej babci, był szczegółowy rysunek nagiego mężczyzny. Oczywiście nie był to byle jaki nagi mężczyzna. Po pierwsze, jego skóra miała różowy, purpurowy kolor. Miał też rogi i spiczaste uszy wystające z długich, czarnych włosów.

Mimo tych dziwnych rysów miał przystojną twarz i szczupłe, umięśnione ciało. Jego niezwykle duży penis był wyprostowany, a kwiaty w wazonie obok niego wydawały się wskazywać na skalę o wysokości może dwóch cali. Na górze strony, płynnym, kaligraficznym pismem widniało słowo Gremliny. Po otrząsnięciu się z początkowego szoku przyjrzała się bliżej.

Strona została skopiowana z innej książki, wyłapując oznaki starzenia się papieru w oryginale. Tekst pod nagłówkiem wydawał się być w tej samej ręce, choć mniej ozdobiony. Zaciekawiona zaczęła czytać. Gremliny zostały opisane jako daleko spokrewnione z wróżkami, takie jak wróżki, wróżki i sylfy.

Mieli być niemożliwie szybcy i niewidoczni dla ludzi, chyba że chcieli się pokazać lub byli do tego zmuszeni. Choć generalnie życzliwy, czasami zmieniało się to, gdy stwory zostały sprowokowane. W ciągu ostatnich kilku tygodni Diane wiedziała, że ​​w domu mieszkają gremliny.

Kiedy się zdenerwowały, mówiono, że stworzenia sabotują rzeczy w nocy, aby zirytować właściciela domu. To z pewnością wyjaśniało, dlaczego babcia wysłała jej książkę. Kolejny znak, że gremliny zajmują miejsce zamieszkania, sprawił, że zaczęła się zastanawiać.

Odkąd kilka miesięcy wcześniej wprowadziła się do swojego nowego mieszkania, za każdym razem, gdy się masturbowała, przeżywała cudownie intensywne orgazmy. Towarzyszyła im, która zdawała się żyć własnym życiem, wypełniona przystojnymi, męskimi mężczyznami, których nigdy wcześniej nie widziała. Zachęciło ją to do czerpania przyjemności nawet częściej niż wtedy, gdy po raz pierwszy badała swoje ciało lata temu.

W książce wymieniono to właśnie jako wskaźnik gremlinów. Mówiono, że stworzenia rozkoszują się kobiecą przyjemnością i karmią ją własną błogością, tworząc pętlę narastającej ekstazy, której kulminacją był dokładnie taki rodzaj orgazmu, jakiego ona doświadczała. Mówiono, że nagły brak tej stymulacji jest najczęstszym powodem, dla którego gremliny zbuntowały się. Diane odwróciła wzrok od książki i pomyślała.

Seria minikatastrof rozpoczęła się wkrótce po długim, gorączkowym dniu pracy. Każdej nocy wracała do domu tak wyczerpana, że ​​prawie zawsze zasypiała po wczołganiu się do łóżka. Przez cały ten czas pamiętała tylko dwukrotną masturbację. Zastanawiając się nad tym, zdała sobie sprawę, że w obu tych momentach następnego dnia nic nie zepsuło się.

To nie może być prawda, pomyślała. Jednak słowa zabrzmiały jej głucho w głowie. Książka szczegółowo opisywała wszystko, czego ostatnio doświadczyła, i zmusiła ją do dalszego czytania. Następnie odbył się rytuał schwytania gremlinów i zmuszenia ich do opuszczenia domu.

Wymagało to czterech białych świec i pięciu białych kryształów, wyjaśniających wszystko, co jej babcia umieściła w pudełku. Przynętą, która zwabiła gremliny w pułapkę, była masturbująca się kobieta. Po uwięzieniu stworzenia stały się widoczne, a wszystko, co było wymagane, to wyprowadzić je z domu, a one odejdą i nigdy nie powrócą.

Spojrzenie Diane przeniosło się z książki na coś, co uważała za ruch w jej peryferyjnym polu widzenia. Miała nieodparte wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Każdy tańczący cień i cichy dźwięk sprawiły, że zaczęła się ruszać.

To musi być żart, pomyślała. Tak szybko, jak pojawiła się ta myśl, wiedziała, że ​​to niesłuszne. Jej babcia nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego dla żartu, bez względu na to, jak mało prawdopodobne wydawałoby się to wszystko.

To było zbyt trudne, więc Diane zatrzasnęła książkę. Potrząsnęła głową i wstała, zdecydowana zapomnieć o całej sprawie. To nie zadziałało.

Udało jej się przejść przez ruchy normalnego dnia wystarczająco długo, aby przenieść ładunek prania z pralki do suszarki i to było to. Znalazła się przed stołem, na którym zostawiła zawartość paczki, wpatrując się w książkę i tajemne instrumenty. Nie mogę uwierzyć, że nawet to rozważam.

Chyba wariuję. Jak to zrobiła kilkanaście razy od czasu przeczytania książki, odwróciła się w stronę wyimaginowanego dźwięku i przeszukała każdy zakamarek w poszukiwaniu jego źródła, tylko po to, by nic nie zobaczyć. Jest tylko jeden sposób, by udowodnić, że to nieprawda, pomyślała, kiedy ponownie spojrzała na książkę. Po prostu zrób to, a kiedy nic się nie stanie, będziesz wiedział, że babcia się starzeje.

To miało sens. Oczywiście, zakładając, że jej babcia nie jest przy zdrowych zmysłach, bez przechodzenia przez rytuał. To było jeszcze rozsądniejsze. A jednak przyciągnęła ją książka.

Musiała włożyć sporo wysiłku, aby nie sięgać w dół, nie podnosić go i ponownie przeglądać stron. Po kilku sekundach walki z pragnieniem poddała się. W rytuale nie było zbyt wiele.

Spraw, aby pokój był ciemny. Umieść świece w czterech rogach łóżka. Umieść kryształy wokół łóżka na wzór pentagramu. Zapal świece, tworząc między światłem a cieniem, a następnie połóż się i wciągnij stworzenia. Mogłabym postawić dwie świece na szafkach nocnych, a dwie pozostałe w telewizji.

tace, pomyślała. Jeśli zamknę drzwi i powieszę koc na oknie, powinno być wystarczająco ciemno. Punktem krytycznym były małe fragmenty rozwiązywania problemów. Część niej wciąż próbowała udawać, że to śmieszne i zapomnieć o tym, ale w głębi duszy podjęła już decyzję.

Ona przez to przechodziła. Diane spakowała przedmioty z powrotem do pudełka, aby ułatwić ich przenoszenie, i skierowała się do sypialni. Odstawiła pudełko, a potem wróciła do frontowego pokoju po zapalniczkę do świec i telewizor. tace.

Kiedy ustawili się w nogach łóżka, ponownie otworzyła pudełko. To tylko gra, jak wtedy, gdy bawiłeś się tabliczką Ouija na studiach, pomyślała, wyjmując wszystko z pudełka. Po prostu zrób to, a potem śmiej się z tego, jakie to głupie, kiedy nic się nie dzieje. Wkrótce świece spoczęły w swoich świecznikach, a kryształy zostały ułożone.

Następnie zawiesiła na oknie koc i zamknęła drzwi. Kiedy na chwilę wyłączyła górne światło, potwierdziło to, że w pokoju było prawie tak ciemno jak noc. Gdy świece zamigotały, wydzielając ciepły zapach wanilii i przypraw, Diane po raz ostatni wyłączyła światło i ujrzała scenę. Brakowało tylko ofiarnej dziewicy.

Po wzięciu głębokiego oddechu Diane ostrożnie przeszła przez pokój do łóżka i wspięła się do środka. Czuła się niesamowicie skrępowana, gdy leżała na łóżku w świetle świec i nie mogła się rozebrać. Książka jednak nic o tym nie mówiła.

Osiągając kompromis, rozchyliła nogi i sięgnęła między nie, aby przetrzeć fałdy przez szorty. Jej palce poruszały się w powolnym, metodycznym tempie, podczas gdy jej oczy wędrowały po pokoju. Zerknęła w ciemność, szukając jakiegokolwiek ruchu pośród tańczących cieni rzucanych przez świece. Ciszę przerywał słaby świst klimatyzacji płynący przez otwór wentylacyjny. Nic się nie działo.

A raczej nic się nie działo, jeśli chodzi o rytuał. Z pewnością działo się coś innego. Minął tydzień, odkąd się masturbowała i nawet odrobina stymulacji rozpalała ogień.

Wyrwał jej się krótki, cichy jęk i potarła się trochę mocniej. Jej oddech przyspieszył. Jej palce poruszały się szybciej. Po mniej więcej minucie myśli o rytuale zniknęły w tle, tonąc w morzu potrzeb.

Pogłaskała piersi przez koszulkę i czuła, jak sztywne są jej sutki. Ręka między jej nogami wsunęła się wyżej, a potem pod pasek jej szortów. Sapnęła, kiedy dotknęła swojej płci przez cieńszy materiał jej majtek. Nie było odwrotu. W przypływie podniecenia zsunęła szorty, podciągnęła górę, aby uwolnić piersi i poddała się tygodniowej tłumionej potrzebie.

Jej palce wsunęły się między jej dolne wargi i ponownie jęknęła, przesuwając śliskie palce do jej łechtaczki. Pierwszy dotyk nabrzmiałego pąka sprawił, że zaczęła skomleć. Jej oczy zacisnęły się i jęknęła z intensywności przyjemności przeszywającej jej seks przez każdy cal jej ciała.

Druga fala uderzeniowa, gorąca na piętach pierwszej, spowodowała, że ​​jej oczy otworzyły się równie szybko, jak się zamknęły. W tym momencie świece na ułamek sekundy rozbłysły niezwykłym blaskiem. Diane krzyknęła, gdy zobaczyła maleńkich mężczyzn o karmazynowej skórze klęczących i drżących w nogach jej łóżka. W trakcie wdrapywania się do wezgłowia, by zakryć swoje ciało dłońmi, pomyślała: Te małe skurwiele są prawdziwe! O mój Boże, one są prawdziwe! Diane siedziała zwinięta w kłębek u wezgłowia łóżka, sparaliżowana szokiem.

Nie mogła się ruszyć i nie mogła mówić. Trzy stworzenia wyglądały dokładnie tak, jak na rysunku w książce, łącznie z proporcjonalnie ogromnymi erekcjami drgającymi między ich nogami. Nawet w swoim strachu i słabym świetle świec nie mogła nic poradzić na to, że to dostrzegła. Gremliny pozostały tam, gdzie je zobaczyła po raz pierwszy, nieruchome, z wyjątkiem tych podskakujących fallusów i ledwo dostrzegalnego drżenia. Sapnęła, kiedy męski głos odezwał się w jej głowie, mówiąc: „Będziemy posłuszni”.

Szybko powtórzyły to dwa podobne głosy, powtarzające tę samą frazę. Jej babcia oczywiście wiedziała, o czym mówi. Oznaczało to, że Diane musiała tylko rozkazać gremlinom odejście, a problem zostałby rozwiązany. Miała właśnie to zrobić, kiedy coś innego niż głosy stworzeń przedarło się przez dziwne, psychiczne połączenie między nimi. Gremliny opłakiwały swój los, ale znały jego przyczynę.

Diane czuła również dotyk strachu ze strony stworzeń, ponieważ mieszkały tu od czasu budowy budynku. Jednak pod tym wszystkim było coś znacznie silniejszego. Chociaż ich postawa była błagalna, wszystkie trzy gremliny patrzyły na nią, próbując zobaczyć jej ciało wokół jej skrywających dłoni. Oddychali głęboko, wdychając zapach jej podniecenia i delektując się nim. To było to, co powodowało ich drżenie tak samo jak strach i miało wszystko wspólnego z nabrzmiałym stanem ich członków.

Wyczuwała nie tylko sterylną wiedzę o ich myślach. Diane czuła, jak przepływa przez nią ich pożądanie, i to przyniosło efekt. Dreszcz przeszył jej kręgosłup, gdy świeży przypływ wilgoci zalał jej seks.

Nieświadomie przycisnęła dłoń między nogami mocniej do fałd i odkryła, że ​​jej oczy badają wspaniałe ciała i kutasy małych stworzeń. – Nigdy więcej sztuczek – usłyszała w głowie jeden z gremlinów. Pozostała dwójka mruknęła na zgodę. "Nigdy więcej, jeśli możemy zostać." Diane pomyślała: „Poważnie oczekują, że w to uwierzę?”.

Prawdopodobnie nie powinno, ale była zaskoczona, gdy gremlin odpowiedział: „To prawda! To prawda! Przepraszamy, ale przegapiliśmy to”. To takie przerażające, pomyślała, wywołane w równym stopniu przez odpowiadanie na jej myśli i karmienie się jej przyjemnością. „Nie! Nie dzielmy się paszą. Oddajemy tobie” – przekonywała istota, a następnie zademonstrowała. Diane zesztywniała i jęknęła, kiedy podtekst pożądania wypłynął na powierzchnię, przytłaczając wszystkie inne emocje stworzeń.

Przyprawiało ją to o dreszcze i sprawiało, że bolała ją potrzeba, jakiej nigdy wcześniej nie czuła. „Możemy dać więcej, jeśli pozwolisz nam dotknąć, aby posmakować”. Z całą pewnością te słowa powinny ją przestraszyć do głębi. Wiedziała, że ​​sama sugestia powinna budzić w niej odrazę i obrzydzenie, nie mówiąc już o samej myśli, że to się rzeczywiście wydarzy. Ale nie była.

Pamiętała każdy niesamowity orgazm, którego doświadczyła, odkąd wprowadziła się do mieszkania. Wiedziała teraz, że są za to odpowiedzialne gremliny i zastanawiała się, jak mogliby dać jej więcej i jak by to było. Ramię zakrywające jej piersi zsunęło się w dół, odsłaniając je. Widziała, jak gremliny sztywnieją i czuła ich radość, gdy ujrzeli jej sztywne sutki.

Ból między nogami stał się jeszcze bardziej naglący. – Musisz to powiedzieć – powiedział gremlin. "Musimy odejść teraz, jeśli nie pozwolisz nam zostać lub dzielić." Po raz kolejny podjęła decyzję, zanim zechciała się do tego przyznać.

Pojedyncze, ciche słowo wypadło z jej ust: „Udostępnij”. Stworzenia wstały, uwolnione z kryształowej pułapki jej słowem, a twarde członki każdego z nich po kolei podskoczyły. Uwięziona w potrzebie Diane zsunęła się na plecy, rozchylając nogi, gdy zbliżały się gremliny.

Ostatnia fala strachu przeszła przez nią tuż przed dotarciem do niej stworzeń, ale natychmiast zniknęła wraz z ich dotykiem. Z jej ust wydobył się gadatliwy krzyk, kiedy sześć rąk i trzy malutkie języki dotknęły jej fałd. To było jak nic, czego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Ręce stworzenia wędrowały po niej, najwyraźniej dotykając jej wszędzie na raz.

Dłonie gładziły w górę iw dół krzywiznę jej dolnych warg po obu stronach. Kolejna wślizgnęła się między jej fałdy, pieszcząc gąbczaste ściany. Ręka mokra od jej soków potarła jej łechtaczkę, wysyłając przez nią impulsy elektryczne. Przez cały czas stworzenia chłonęły jej nektar, wydając głębokie jęki rozkoszy, które słyszała w swojej głowie.

Ale było o wiele więcej niż ich dotyk, który ją nęcił. Poczuła gęsty i odurzający zapach perfum swojej potrzeby. Poczuła smak swojej słodko-gorzkiej wilgoci.

Pulsowanie jej spuchniętej łechtaczki mieszało się z pulsowaniem kogutów stworzeń. Czuła każdą cząstkę ich przyjemności, która była zabarwiona podekscytowaniem i zachwytem. Stworzenia całkowicie się w niej zagubiły.

Palce Diane zacisnęły się w szpony i wbiły się w prześcieradło. Jej plecy wygięły się w łuk. Sapnęła. Jej tyłek pozostał jednak na swoim miejscu na łóżku, a nogi pozostały rozchylone. Jakoś wiedziała, że ​​może się ruszać, kiedy tylko zechce.

Potwierdziła nawet, że jej kolana bliżej siebie o cal. Coś powstrzymywało jej nieprzytomne wicie się, które narastało z chwilą, gdy gremliny miały swobodny dostęp do jej mokrego ciepła. W pełni to wykorzystywali. Trzy śliskie dłonie przeniosły się na jej łechtaczkę.

Wrażenie rąk poruszających się w opozycji do siebie nad jej pączkiem było niesamowite. Z jej ust wyrwał się skowyt i poczuła, jak przyjemność stworzeń wzrasta. W jej wnętrzu znajdowały się ramiona, bezbłędnie odnajdujące jej każdy wrażliwy punkt. Języki połaskotały ją błyskawicznie.

Twarde kutasy znalazły fałdy w jej fałdach i wsunęły się w nie. W ciągu kilku uderzeń serca różne przydatki poruszały się tak szybko, że czuły się jak maleńkie wibratory kuszące jej potrzebę. Diane oszołomiła się i pokryła się gęsią skórką, gdy jej przyjemność rosła. Szybowała coraz wyżej; osiągając to, co uważała za szczyt ekstazy, tylko po to, by jakoś go przekroczyć. Każdy zdyszany oddech wydawał się skowytem, ​​z każdą sekundą coraz bardziej zdesperowany.

Czuła się tak, jakby każdy por jej ciała był wypełniony energią, błagającą o uwolnienie. I wtedy było. Jej orgazm rozdarł ją elektrycznymi wstrząsami, które wystrzeliły od czubków jej szponiastych palców do czubków jej zwiniętych palców, a następnie zderzyły się z sobą. Usłyszała jednocześnie jęki gremlinów, a potem poczuła, jak ich gorące nasienie tryska w jej fałdy o wiele bardziej, niż było to fizycznie możliwe. Krzyknęła, krzycząc do sufitu, gdy ich punkt kulminacyjny zmieszał się z jej.

Stworzenia nie ustąpiły. Pozostały twarde, wciąż garbiąc się w jej fałdy i pompując gorącą spermę. Chociaż jej biodra pozostały zablokowane, jej nogi drżały, a górna część ciała rzucała się.

Włosy przykleiły się do jej zwilżonej potem skóry, gdy jej orgazm trwał i trwał. Osłabnie tylko na tyle, by poczuła różnicę, gdy kolejna fala ekstazy wstrząsnie jej ciałem. Słodka agonia pochłonęła ją na, jak się wydawało, wieczność, i uwolniła z największą niechęcią. Kiedy złapała oddech i wreszcie usadowiła się w poświacie, zapadła w wyczerpany sen. Diane sapnęła i zadrżała, gdy się obudziła.

Przez kilka sekund pławiła się w utrzymującej się błogości, dopóki jej zmysły nie odzyskały sił na tyle, by zauważyć zmiany w pokoju. Usiadła, uświadamiając sobie, że górne światło jest włączone, a w nogach łóżka brakuje świec. Zniknęły stoliki z tacami. Podobnie kryształy.

Z okna zdjęto koc. Przez chwilę wpadła w panikę, myśląc, że bez pułapki może być w jakimś niebezpieczeństwie ze strony stworzeń z innego świata. Jej oczy wędrowały po pokoju i zauważyła pudełko, które przysłała jej babcia, leżące na podłodze.

Przez otwarte klapy widziała, że ​​w środku są przynajmniej świece. Wysunęła się z łóżka i sprawdziła zawartość pudełka, znajdując wszystko dokładnie tak, jak było, gdy je otworzyła po raz pierwszy, z wyjątkiem tego, że świece były zapalone i zgaszone. Ciekawość sprawiła, że ​​przeszła przez pokój do cedrowej skrzyni, z której wyjęła koc, który wisiał nad oknem. Rzeczywiście był tam, idealnie spasowany.

To skłoniło ją do wyjścia do frontowego pokoju. Stoły z tacami wróciły na swoje stojaki. Strasznie troskliwa z ich strony, pomyślała, a potem musiała się śmiać z absurdalności tego. Gdy się śmiała, spojrzała na kanapę i zdała sobie sprawę, że rzeczy nie kończą się na sprzątaniu. Kanapa była idealnie wypoziomowana.

Na stoliku do kawy przed nim było mnóstwo różnych rzeczy, które zaginęły, odkąd się wprowadziła. Pod nim były buty ze złamaną piętą, teraz jak nowe. Diane usiadła na kanapie i przejrzała rzeczy na stole, wciąż chichocząc i starając się nie myśleć o tym, jak jej poczucie tego, co jest prawdziwe, a co fantazją, zostało właśnie wywrócone do góry nogami.

Zadzwonił jej telefon i pospieszyła do lady, gdzie zostawiła go obok torebki. Ekran zidentyfikował rozmówcę jako jej babcię. "Cześć, babciu", powiedziała, kiedy odebrała. "Witam, kochanie.

Dostałeś moją paczkę?". Twarz Diane płonęła, a jej głos trochę się załamał, kiedy powiedziała: „Tak, rozumiem”. Starsza kobieta zaśmiała się cicho.

"Cóż, twój mały problem został rozwiązany?". W jakiś sposób Diane znalazła swój głos poprzez zakłopotanie, by odpowiedzieć: „Tak myślę”. "Dobrze. Wyrzuciłeś małe robale czy…?". Nie mogła się zmusić do odpowiedzi na to pytanie.

Jej babcia znów się roześmiała. - Nie musisz odpowiadać, kochanie. Chyba wiem. Puszczę cię, ale sprawdź pocztę za minutę lub dwie. "Dobra.".

„Do widzenia. Błogosławiona bądź, kochanie”. – Cześć, babciu – powiedziała Diane, a potem zrobiła coś, czego nigdy wcześniej nie robiła, bo wydawało się to właściwe.

Powtórzyła: „Błogosławiony bądź”. Niemal widziała promienny uśmiech babci, gdy połączenie zostało przerwane. Diane odłożyła telefon, przytuliła rozpaloną twarz do dłoni, potrząsnęła głową i cicho zachichotała. Na domiar wszystkiego prawie przyznała się, że oddała się gremlinom swojej babci.

Uświadomiła sobie, że w książce nie ma nic na ten temat mniej więcej w tym samym momencie, gdy z jej telefonu zabrzmiał alarm o wiadomości. To był e-mail, którego miała oczekiwać. Zamiast próbować czytać go na małym ekranie swojego telefonu, wyjęła tablet z ładowarki i stamtąd otworzyła wiadomość. Było na nim napisane: „Jeśli jeszcze o tym nie pomyślałeś, to wkrótce to zrobisz.

Tak, miałem gremliny i tak, też się z nimi dzieliłem”. Słowo wspólne było wszystkim, co Diane musiała zobaczyć, aby wiedzieć, że z pewnością są na tej samej stronie. „Rozmawianie o tym przez telefon to dla ciebie trochę za dużo, jestem tego pewien.

Jestem jednak za stary na wstyd. Teraz, kiedy się z nimi podzieliłeś, nie musisz się martwić zwierzaki wciąż się wkurzają. One też pójdą z tobą wszędzie, gdzie się poruszysz.

„Co więcej, twoje intymne chwile będą od teraz równie cudowne. Za każdym razem. Każdy, z kim je udostępnisz, poczuje to. Każdy mężczyzna, który jest z tobą, nigdy tego nie zapomni.

Jeśli w ogóle odejdzie. Twój dziadek nie”. To z pewnością dodało kontekst temu, dlaczego czterdziestoletnie małżeństwo jej dziadków wciąż się układało. Wiadomość kończyła się słowami: „Jeśli jest coś jeszcze, co chcesz wiedzieć, po prostu zapytaj. Za każdym razem, gdy chcesz przyjrzeć się książce, nie krępuj się.

To twoje dziedzictwo i twoje przyrodzone prawo. Należy do was, tak jak do pokoleń z nas. Błogosławiony bądź.”. Diane zamknęła e-mail, już planując wyjazd do babci w przyszły weekend.

Jednak trzy słowa wciąż ją rozpraszały. Za każdym razem. Był tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić.

To było takie prawdziwe….

Podobne historie

Nawiedzony dom: część 3

★★★★★ (< 5)

Alice i Kelly odkrywają magię strychu.…

🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,667

Po mojej rozkosznej schadzce z szesnastoletnią Meg pomyślałem, że najlepiej będzie wziąć prysznic, nie chcąc, by moja żona poczuła na mnie zapach innej kobiety. Nasza przygoda na strychu…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Problem Marcie

★★★★★ (< 5)

Marcie próbowała uniknąć swojego problemu…

🕑 9 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,698

Marcie sprawdziła swój telefon. To była jej najlepsza przyjaciółka, Gail. Ponownie! Wiedziała, że ​​Gail, Judy i kilka innych osób chodzi co weekend do klubu i chcieliby, żeby z nimi…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Siostra Mildred i Duch Halloween (Poprawione)

★★★★★ (< 5)

Siostra Mildred spojrzała na swój zaczerwieniony tyłek w lustrze i oblizała usta z uznaniem.…

🕑 12 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 3,611

Siostry klauzurowe z Upper Weston w opactwie Mersey były uważane za poważnie oddane ślubom milczenia i pokory, ale były nieco mniej ostrożne w odniesieniu do wymagającego ślubu czystości. To…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat