Zwolniona, jeśli nie zgasła, Linice zwraca się o pomoc do przeszłości. Część I.…
🕑 43 minuty minuty Nadprzyrodzony HistorieSzefowa Linice chce od niej więcej niż jej pracy od dziewiątej do piątej. Pomoc pochodzi z przeszłości; odległa przeszłość. Jeśli możesz wytrzymać, seksowna część nie jest daleko przed nami. Część I. Jego Małe Brązowe Pudełko Jed Maroni w wieku 20 lat nie przypominało innych młodych mężczyzn, którzy dorastali z nim w Saintly Hallows.
Podczas gdy jego przyjaciele z sąsiedztwa mieli smartfony, iPody i gry wideo, dziewczyny i wielkie plany na przyszłość, Jed był zadowolony z mniejszej ilości. Miał 18 lat, gdy jego rodzice zginęli w katastrofie lotniczej. Jed wprowadził się do Linice, starej przyjaciółki rodziny i jej córki.
Jed przez lata wykonywał dorywcze prace dla Linice, a jej kabina nadal wymagała więcej pracy. Zgodnie z jej sugestią, wspólnie się zajmowali, a on opiekował się jej córką, 18-letnią Shailly, pod nieobecność matki. Przyniósł jedzenie na stół podczas polowań, łowiectwa, rybołówstwa i ogrodnictwa warzywnego, a ona spłaciła hipotekę. Linice była jedynym żywicielem rodziny w rodzinie. Bez wiedzy Jed, jej praca była zagrożona.
Jej szef, Rowdie, dał do zrozumienia, że może wkrótce zostać zwolniona; chyba że uległa jego zalotom. Tego dnia powiedział jej, jego oczy błądziły po jej obfitych piersiach uniesionych za stanik; i jej słodkie nogi, w większości odsłonięte, gdy siedziała w jego biurze w swojej zwyczajowej mini spódniczce. - Jest kilka rzeczy, które muszę zrobić po godzinach, Linice - powiedział jej. - Gdybyś znalazł czas, pomogłoby mi to zdecydować, czy mam cię dalej trzymać. Po raz ostatni jego oczy stały się twarde.
- Jeśli wiesz, co mam na myśli - dodał bezdusznie. Próbowała go zbyć, ale wysadził ją w powietrze. „Słuchaj! Myślisz, że jesteś jedyną osobą w okolicy, która może przechowywać rachunki, pisać i odbierać telefony? Dlaczego, mogę przejść się ulicą i wybrać tuzin innych kobiet, które równie dobrze mogłyby sobie poradzić za dużo mniej niż ja ci płacę! " To nieprawda, uświadomił sobie Rowdie. Stała się jego biznesem, ludzie ufali jej bardziej niż Rowdiemu.
Bez wcześniejszego szkolenia w zakresie biżuterii stała się co najmniej tak dobrym jubilerem jak on, aw niektórych dziedzinach nawet lepszą. Ale starał się to wszystko przed nią ukryć. Chciał ją mieć na swoich warunkach. Czuł się tak od czasu, gdy jej długie nogi weszły do jego sklepu wiele lat temu.
Linice czuła, że nie ma wyboru. Zarówno on, jak i ona wiedzieli, że w tym małym mieście nie ma innych ofert pracy; a jej rodzina potrzebowała jej dochodów na szkołę, kredyt hipoteczny itp., itd. Jednak nie była na tyle naiwna, by myśleć, że jest jakaś „praca”, o której myśli Rowdie. Nie był jedynym, który okazał jej zainteresowanie; a inni byli tacy jak on.
Wśród nich nie było nikogo, z kim mogłaby dzielić życie z resztą jej rodziny. Ale z Rowdiem; Ach! pomyślała. Jednak ku jej zdziwieniu. i upokorzenie, poczuła, że ogrzewa ją ta obrzydliwa próba.
Rowdie miał brzuch i siwiejące, ufarbowane na rudo włosy; z tupą ”. Poza tym, że był jubilerem, był maklerem lombardowym i to był najlepszy okres dla jego firmy. Zwolnieni i zwolnieni klienci musieli sprzedawać.
Nie obchodziło go to mniej. Dla niego tragedie innych były jego szczęśliwym dniem. A złoto miało niebotyczną wartość.
Linice była piękna. Nawet gdy wychowywała córkę, jej ciało było wystarczająco soczyste, by się ślinić. I ślinił się. Zza żaluzji w swoim gabinecie widział, jak pochyla się nad szafkami, a jej spektakularny tyłek naciąga spódnicę razem z krągłymi, okrągłymi pośladkami.
Wysyłał ją, żeby zabrała rzeczy z górnych półek, twierdząc, że jego nogi nie nadążały. Potem stawał pod nią, nagrywając wideo na jej sukience swoim małym aparatem. Później, w swojej sypialni, przekonywał ją, odtwarzając wideo. Wielokrotnie próbował ją mieć na różne sposoby. Nie, pomyślał, czekał wystarczająco długo.
Teraz, kiedy całe miasto cierpi i nie ma innego miejsca, by mogła znaleźć pracę, on wykonywał swój ruch. Sprawiając, że zabrzmiało to jak wielki gest z jego strony, powiedział jej: „Idź wcześniej do domu. Wślizgnij się w coś”. Z wahaniem skończył mówiąc „wygodniej”. Dodając to, jego czoło oblało się potem.
Wyreżyserował: „I wracaj około dziewiątej!” Kiedy się sprzeciwiała, wrzasnął: „KURWA, BEZ ODWROTNEJ ROZMOWY!” Ramiona Linice opadły, a jej głowa pochyliła się do przodu, gdy posłusznie skierowała się do drzwi. "No chodź!" - powiedział Rowdie, zapalając ponownie starego stogiego. - To nie jest tak, że to koniec świata na litość boską! To tylko nadgodziny! Wtedy nie mógł powstrzymać śmiechu zwycięstwa. Kiedy otworzyła drzwi, stwierdził stanowczo: „Nie zapomnij” - przypomniał - „coś. Wygodnego i gorącego!”.
Dzięki temu upewnił się, że wie, co ma na myśli. ^^^ Słońce nadal świeciło w lesie, gdzie przykucnął Jed, a jeden jego promień świecił na jego plecy, przez nawis wysokich drzew nad nim. Pod nim, częściowo pokryte jesiennymi liśćmi, znajdowało się małe, brązowe, drewniane pudełko. Jed spojrzał na ślady wokół pudełka i doszedł do wniosku, że był tu dopiero od kilku dni.
Wydawał się dość stary. Pozostały lakier łuszczył się. Ktokolwiek go tu zostawił, wrócił tą samą drogą, którą przybył; w przeciwnym kierunku do rodzinnego miasta Jeda. Nagle pole zaznaczyło się i górna część uniosła się lekko. Całkowicie zaskoczony Jed odskoczył, przewracając się.
Mój Boże, to mnie przestraszyło, powiedział do siebie. Powoli wypuścił powietrze i wstał; otrzepując tył spodni. Czy to było automatyczne, otwieranie pudełka w ten sposób? zastanawiał się.
Czy jest na nim licznik czasu, który natychmiast go otwiera? było jego kolejnym pytaniem. Podczas gdy to i wiele innych pytań przepływało przez jego umysł, Jed wrócił do pudełka. „Śmiało, możesz to otworzyć”, powiedział mu głos z pudełka z irlandzką nutą.
Jed biegł; zwalniał tylko wtedy, gdy przejęła go ciekawość. Zza drzewa spojrzał w kierunku tego miejsca. Czekał tam dość długo, wmawiając sobie, że takie rzeczy zdarzają się cały czas: jeśli piłeś, jesteś śmiertelnie zmęczony, jeśli jesteś pod niewyobrażalnym stresem. Słyszysz rzeczy; widzisz rzeczy.
To wszystko to. Ale Jed wiedział też, że nie był zestresowany, zmęczony ani pijany, kiedy to się stało. Potem nadszedł podmuch wiatru i usunął wszystkie liście z tego pudełka.
pozostawiając wszystkie inne liście w lesie w nienaruszonym stanie. Nie łatwo było zaalarmować Jeda tutaj, w lesie, zwłaszcza że nigdy nie widział drapieżnika na tyle blisko i wystarczająco dużego, by mu zagrozić. Ale miał rację walcząc z naturalną skłonnością do odejścia na zawsze. To było przerażające ponad wszystko, co mógł opisać. "Jed!" był znowu ten irlandzki akcent, wzywający go.
- To ci nie zaszkodzi - zapewnił głos całkiem spokojnie. „Może cię to wyluzuje,” ton głosu stał się humorystyczny, „ale cię to nie skrzywdzi”. Przerażony Jed mimo to ponownie zbliżył się do pudełka.
Włosy na karku podniosły się, gdy zdał sobie sprawę, że odgłosy lasu ustały. Nie słychać było ani świerszczy, ani śpiewu znajomych sikory i szpaków, ani pohukiwania sów ani bicia dzięciołów. Straszny! on myślał. Kiedy ponownie dotarł na miejsce, musiał sięgnąć w dół i podnieść to małe brązowe pudełko.
Był zdumiony jego zwyczajnością. Znowu się zamknęło i było dość jasno. Odwrócił pudełko, szukając tego otworu, który był pewien, że widział. Odwrócił go ponownie, sprawdzając wszystkie strony.
Teraz nie był pewien, która strona była pozytywna. Wszystkie wyglądały tak samo! Pudełko znowu się otworzyło! Chciał go rzucić i uciec, ale sztywno zmusił się do pozostania; jego ręce i pudełko mocno się trzęsły. Odstawił pudełko i usiadł w pewnej odległości. Odgłosy lasu powróciły podczas tego wszystkiego.
To sprawiło, że poczuł się lepiej. Ukląkł przy pudełku, podniósł je i otworzył dalej po otwartej stronie. Zapiszczał, jakby nie był otwierany przez długi czas.
Potrzebuje oleju, pomyślał Jed. Były w nim przedmioty; z rzędu. Wyglądało na to, że płaskie rzeczy, każdy osobno owinięty jakimś dopasowanym materiałem.
Czy płaskie są karty? - zastanawiał się Jed. Ręce Jeda znów zaczęły się trząść, kiedy rozważał wyciągnięcie jednego z tych płaskich przedmiotów w tkaninie. Wziął głęboki oddech, zastanawiając się, dlaczego po prostu nie wyszedł; po prostu odłóż to i wyjdź! Gdy jego drżące palce chwyciły kartę, wyraźnie usłyszał inny głos, mówiący bardzo cicho z pudełka. Zęby Jeda zacisnęły się, kolana miał lekko ugięte, a jego własny głos wydał z siebie jęk strachu. Stał nieruchomo i wyciągnął pokrytą tkaniną kartę.
Chwiejnym, wyciągniętym ramieniem odłożył pudełko, wciąż trzymając przykrytą materiałem kartę. Nawet gdy sam pojemnik zdawał się rozkładać z wiekiem, materiał wokół niego był jak nowy, sprężysty i łatwo się rozciągał, przypominając drogi jedwab. Bez namysłu Jed wyciągnął jedwab z karty.
"Hola!" ryknął za nim głęboki baryton. Jed podskoczył i obrócił się w obronnym przykucnięciu. Wokół pobliskiego drzewa pojawił się dziwnie ubrany mężczyzna. "A jak się masz dzisiaj?" - ryknął mężczyzna głosem z hiszpańskim akcentem.
Nagle w jego kolczastej pięści pojawił się miecz. Użył go, by odrzucić swój pancerny hełm z szarą, upierzoną ozdobą. Serce Jeda waliło w piersi, a białka oczu były ogromne. Postać przed nim, stojąca w kolczudze i zbroi, przypomniała mu jego lekcje historii i konkwistadorów z epoki elżbietańskiej. Nie przypominając sobie, żeby to robił, ale prawdopodobnie reagując na swój oniemiały stan, Jed wepchnął kartę do jej jedwabnego rękawa.
Gdy zniknął, twarz konkwistadora wyrażała wielką udrękę i rozczarowanie. Jed nie usiadł, tylko upadł na tyłek. To spowodowało, że ugryzł się w język. Wynikający z tego ostry ból przyniósł jedną korzyść: nie mógł śnić! To, co się działo, było rzeczywiste, chociaż próbował znaleźć lepsze słowo niż „rzeczywistość”. Jak to mogło być prawdziwe? Potem, w tym samym miejscu, w którym stał konkwistador, pojawił się inny byt.
Kobieta, był tego pewien; ale zjawa była prawie przezroczysta. To było jak pajęczyna grafika na ekranie w oknie. Odrywając oczy od zjawy, Jed zauważył, że małe brązowe pudełko przewróciło się podczas jego wspinaczki. Przyglądając się bliżej, stwierdził, że jedna karta była w większości wyjęta z jedwabnej pochwy, a wszystkie pozostałe karty zasadniczo nadal znajdowały się w pudełku.
Żadna z pozostałych kart nie była poza ich okładkami. Jed spojrzał na kartę, a potem na realistyczny obraz przed nim. Uderzył go pewien wgląd. Wracając do odwróconego pudełka, schylił się i wepchnął odsłoniętą kartę z powrotem do pochwy.
Próbując spojrzeć zarówno na kartę, jak i na zjawę, Jed stracił równowagę i upadł. Jego ręka, sięgając po Ziemię, aby się złapać, przypadkowo wypchnął kartę z jej osłony. Pomoc mu z powrotem była najbardziej zmysłową, na Boga, najgorętszą kobietą, jaką kiedykolwiek widział. Przylegała do niej długa, powiewna jedwabna tunika z piękną koronkową lamówką; materiał, który w całości był nasycony złotymi włóknami. Na ramionach szatę trzymały ozdobne złote kawałki.
Jej twarz była piękna, z połączonymi liniami szlachetności i głębokiej zmysłowości. - Hej, jak, kim, kim jesteś - zwyciężony Jed zapytał młodą, piękną kobietę. Kiedy na nią spojrzał, zobaczył ją na środku tuniki, podkreślającą jej piersi, z wysuniętymi sutkami. Oni też byli imponujący. Duże, pełne, z lekkim zwisaniem młodej kobiety, jej piersi nie spłaszczyły się, gdy ciągnęła.
Akcja służyła tylko pokazaniu, całkiem wyraźnie, podnieconych szczypców na tych cudownych cyckach. Bez świadomej myśli penis Jeda wypełnił się krwią i wyraźnie pokazał swój kształt i długość wzdłuż nogawki spodni. Jego oczy były zbyt zajęte jej kobiecym pięknem, by zauważyć, że prostuje małe drewniane pudełko.
Następnie zamknęła go, pozostawiając wizytówkę poza jedwabną pochwą. „Jestem cesarzową Teodorą; żoną i wraz z mężem cesarzem Justynianem; współwładcą Cesarstwa Wschodniorzymskiego w Konstantynopolu”. To, czego nie powiedziała nowemu właścicielowi małego brązowego pudełka, to to, że Theodora została nazwana jedną z pięciu dziwek, które zmieniły historię. Rzeczywiście, stała się jedną z największych reformatorów praw kobiet w historii.
Jednak jest też w podręcznikach historii, że kiedyś była znana z tego, że zabierała 10 męskich młodych mężczyzn na raz; później ich 30 niewolników. Ale nie myślała o tym, patrząc na tego wysokiego, mocno umięśnionego, męskiego młodzieńca przed nią. Alarm włączył się, gdy zauważyła, że oczy Jeda oddalają się od jej ciała. To nie było dobre.
Kiedy zobaczyła, że jego oczy płoną na jej odsłoniętej karcie, postanowiła działać. Udając upadek, złapała jego ciało i używając zaskakującej siły, fizycznie pociągnęła i wepchnęła go pod siebie. Obudził jej pożądanie. Kiedy próbował jej pomóc, jej ręce były zajęte.
Jed był podniecony bardziej, niż jego nieistniejące życie seksualne kiedykolwiek zapewniało. Chociaż był szybki i silny; na każdy jego ruch miała licznik z odkrytą, zaokrągloną piersią lub nagą, gorącą, wilgotną wewnętrzną częścią uda. Użyła delikatnego, ale świadomego, głaskania jego trzonu przez spodnie i wysysającego duszę dotyku jej wspaniałego ciała, aby go obezwładnić.
Miała stulecia, by rozwodzić się nad wieloma sposobami, aby podnieść mężczyznę na skraj szaleństwa. Ćwiczyła je dzisiaj z Jedem. Mogła być błyskawiczna, ale mechanizm zapinający jego spodnie spowalniał ją. To było dla niej nowe.
Ostry cios w brzuch z jej łokcia odwrócił jego uwagę od jej pracy na tyle długo, że mogła osiągnąć swój cel. W międzyczasie jej druga ręka szczęśliwie znalazła długi, sztywny organ wewnątrz zamka błyskawicznego. I, jak już wywnioskowała jej eksperckie oko, było grube i nieobrzezane. "Miły!" jęknęła głośno, trzymając go w dłoniach.
Wzywając Wenus, rzymską boginię miłości, która go głaskała, Teodora błagała o pomoc. Wiedziała, że jeśli jej karta zostanie ponownie zakryta, wróci do tego okropnego pośredniego świata, w którym została uwięziona. W międzyczasie Jed z ekstremalną naiwnością wezwał ją, by się odprężyła i puściła, żeby mógł jej pomóc.
Bez wahania pogłaskała uda mężczyzny, poczuła jego podniecenie od potu na jego szyi, ugryzła jego muskularne ramię, energicznie pogłaskała jego wciąż wydłużającego się penisa i wsunęła głęboko język w jego usychające z trudem powietrze usta. Jej suknia była rozpięta w strategicznym punkcie, gdy obracanie się ich ciał pozwoliło jej na atletyczne wyrównanie ich, a kolejnym obróceniem zabranie go do swojej cipki! Jed poddał się powodzi emocji i przyjemności, która go otaczała i zatopiła w niej. Tym razem opuściły go jego fizyczne zdolności myśliwego i wojownika. Jej mięśnie pochwy zacisnęły się i rozluźniły, a jego biodra zareagowały jego własnym pchnięciem. "Pound my pussy!" Teodora zapłakała mu do ucha, kopiąc nogami go w boki, jakby spieszyła pod sobą konia.
To było tak długo. Kiedy zauważyła, że się trzęsie, w pierwszej chwili pomyślała, że próbuje uciec. To byłby dla niej pierwszy raz; więc zastanawiała się, czy to po prostu jego pierwszy raz. - „Sokay” - zagruchała obecnym żargonem przez zęby z V wieku. "Pokażę ci." „Po pierwsze, musisz całować, z pasją i troską”, a ona wprowadziła go w świat języka, zębów i ust.
Szybko się uczył, ale jego ciało szybko się nagrzewało i wtedy chciał, żeby wszystko było w porządku. „Nie jest to takie trudne, chociaż uwielbiam ból, który mi zadajesz” - zachęcała. „Ponieważ jesteś mężczyzną, twój język powinien rządzić moimi ustami, ale ostrożniej,” nauczyła go, zaciskając biodra na jego, gdy walił jej w cipkę. Obmacywał jej piękne piersi i resztę jedwabiście gładkiej miękkości. - Tak, właśnie tak - szepnęła.
Potem jej nastrój się zmienia, „Nie bądź taki szorstki z moimi cyckami!” A potem bardziej pojednawczym tonem: - Później będziesz chciał więcej, co? roześmiała się radośnie, gdy pchanie jego kutasa było tak dotkliwie zadowalające jej ciało. Zaskakując jego brakiem doświadczenia, był w stanie nieco spowolnić swój gorączkowy atak i kochać się z nią delikatnymi pocałunkami i czułym sposobem, w jaki przeciągnął językiem i ssał usta na jej piersi. Wydawało się, że naprawdę lubi spędzać z nim czas. „Tak, ssij je; ale je też gryź”, trenowała go, podczas gdy jej obcasy wbijały się w jego plecy i biodra, aby pomóc jej we własnych potężnych pchnięciach sprzęgających. „Gryź, aż krzyknę” - powiedziała mu.
Zaraz potem krzyczała z przyjemności. Jej nieustający śmiech przeszedł w kolejny krzyk, gdy jej biodra podniosły ich oboje z ziemi. Znalazł tkliwe miejsce w pobliżu jej sutków i ugryzł, a potem natychmiast zaczął trzeć je językiem. Odsunęła się od jego twardej, długiej, oślizgłej wydzieliny, erekcji. Leżąc obok niego, powiedziała: „Tutaj, połóż tutaj swoją rękę”, gdy poruszyła nią dla niego, a następnie położyła jego palce na jej cipowych ustach.
Poprawiła położenie jego palców, wsuwając jeden, a potem dwa jego do pochwy. Wyciągnęła jego palce i były pomalowane na biało. „Widzisz, jestem kobietą”, jej ognista żądza, która w jej głosie zabrzmiała jak gniew. Całując go gorączkowo, powiedziała mu: „Następnym razem nauczę cię, jak sprawić, by kobieta płakała z pożądania dla ciebie. Ale teraz” zatrzymała się, by ustawić swoją cipkę w pobliżu jego pionowego penisa i zawołać „opróżnij się we mnie!” Próbował się z nią sparować, pchając w górę jej otwór, raz po raz go omijając.
- Nie - powiedziała rozdrażnionym, ale głodnym dźwiękiem - pozwól, że cię poprowadzę. Nie mógł słuchać i naciskał, wciąż tęskniąc; musiał wkrótce dojść. "Za szybko!" - powiedziała i ostro uderzyła go w twarz, by zobaczyć, jak powraca rozum.
Ze zrozumieniem przemówiła do pokonanego Jeda: - Za chwilę możesz być zwierzęciem. Z jej pomocą w końcu był w niej przez całą drogę. Znowu przewróciła je z nim na wierzch.
- Ach, tak, jedź na mnie; jedź na mnie, jakbyśmy jeździli konno na torze wyścigowym Capanelle w Rzymie! zaatakowała go. Jego muskularne biodra i pośladki unosiły się i kołysały, unosiły i kołysały w coraz szybszym tempie. Uderzał w jej punkt G i dotykał jej łechtaczki przy każdym pchnięciu i wycofaniu. We wszystkich swoich czasach z mężczyznami potrafiła przypomnieć sobie tylko nielicznych, którzy potrafili ją tak szybko wychować. "Podwieź mnie!" błagała teraz, jej orgazm nadchodził szybko.
Czuła, jak jego kutas gęstnieje w niej; jego tempo przyspieszyło, gdy wjechał i wyjechał. Była teraz na krawędzi, zbliżając się do zenitu, który kochała i dla którego żyła tak wiele lat temu. „Ahhh, tak” krzyknęła, gdy jej głowa kołysała się w przód iw tył w agonii przytłaczającego doznania.
Wtedy jej orgazm był tak dobry, jak jakikolwiek inny, jakiego kiedykolwiek doświadczyła. To było tak, jakby przelecieli nad Koloseum w Rzymie, siedzenia wypełnione brawami widzów, wskazującymi na nią, gdy wspinała się i szybowała obok. Pragnąc jego życia w sobie, błagała: „Daj mi swoje nasienie, dziecko, DAJ mi je!”. Podekscytowana, czując zbliżający się orgazm, błagała go: „Uczyń mnie swoją kobietą!” Nie pamiętała, żeby ktokolwiek mógł ją tak przeżyć; a on tylko dzieckiem-mężczyzną. Jaki on będzie dojrzałym mężczyzną! zdała sobie sprawę.
„Och, jesteś teraz tak głęboko,” zachęcała go. Och, jego czubek robił się taki duży, pomyślała, przyjemność z jego wciskania się i wyciągania z jej ciasnego, przylegającego kanału przerosła jej najśmielsze oczekiwania. To naprawdę było boskie! - Tak, tak, czuję to - zapewniła go. - Daj mi to, daj mi, mój człowieku, mój partyzant.
Jed uniósł się na swoich ramionach, a jego kutas rozciągnął jej cipkę, gdy szybko się wypełnił i wycofał z jej zaciśniętego rękawa. Potem spuszczał się. Przesunął biodra do przodu, podejmując ostatni wysiłek, aby przesunąć spermę tak głęboko, jak tylko mógł; ich okolice łonowe przyjmują cios.
Jego kutas trysnął w nią sokami życia, pływającymi, wspinającymi się, walczącymi plemnikami, unoszącymi się w płynie nasiennym, który tam wysłał. Raz po raz opuszczały go sznury życia i wkraczały w nią, teraz niezależnie od obojga, szukając swojej ofiary: jej ciąży, jej komórki jajowej. Jego pchanie trwało, za każdym razem dodając kolejnych ochotników do misji kontynuacji gatunku. Kiedy do niej wrócił, poczuł, jak bierze go za rękę, kładzie ją między nimi na brzuchu i usłyszał, jak mówi: „Tam, widzisz? Twoje dziecko jest w drodze, kochanie, zaledwie kilka miesięcy”.
Jed zaniemówił. Teodora mogła trwać przez jakiś czas, ale mimo tego wszystkiego, co przeszedł Jed, był wyczerpany. Położyła spoconą głowę jego między ramieniem a pieszczotą ręką i gruchała do niego, gdy drzemał na niej. Jed nie wiedział, jak się czuć, ale jeśli to była miłość, to był to najbardziej zachwycający, cudowny, poprawiający życie prezent, jaki mogły mu dać wieki.
Ale, wezwała go pamięć, musiał wracać do domu! Jego obowiązki były niekompletne i Linice wkrótce tam będzie. Podskoczył, z początku chwiejny. Ale był młody i szybko odbił. Spojrzał w dół na Teodorę i wiedział, że wraz z nią stracił przytomność.
Oto ona, piękna, zmysłowa kobieta, po wyjęciu z pudełka, na litość boską! A jednak zdał sobie sprawę, że ją kocha! I nie kwestionował tego, co samo w sobie było zaskoczeniem. Tak, był młody i już wcześniej czuł szczenięca miłość; ale czuł, że to było głębsze niż tamto; daleko, dużo głębiej. Teodora już niezliczoną ilość razy widziała takie uczucia wyrażane przez jej kochanków.
Zawsze potrafiła cieszyć się ich ciałami, nigdy nie martwiąc się o ich przyszłość, a potem wysyłała ich w drogę. Tym razem, co było dość zdumiewające, przekonała się do tego; dając mu to samo pełne miłości spojrzenie. W tym samym czasie jego czułość, jego słodycz, pasja, jaką okazał jej, tak nieskrępowany wzgląd na nią; to wszystko było dla niej nowe. Ona też była teraz poza swoją głębią. Theodora spojrzała na Jeda, wygładzając koronkowe pończochy, pięknie tkane paski z satyny, które podtrzymywały wełnianą szmatkę owiniętą wokół jej nóg.
"Lubisz moje koronkowe zapinki, prawda!" świergotała do niego. „Kocham cię, koronkowe napady” - błędnie zaczęło jego serce. - To znaczy. Naprawdę lubię te na tobie - poprawił.
- A więc jestem dla ciebie „Lacy Holdups”? drażniła się z nim, uśmiechając się za ręką. „Ach, nie! To znaczy, tak. Tak, ale. Tylko wtedy, gdy podoba ci się to imię dla ciebie. A potem kontynuował w swoim zawstydzonym gadaniu:„ Widzisz, Teodora jest dla nas tu nowa.
”Jed odwrócił się, by sięgnąć po pudła, żeby coś zrobić i już miał włożyć go pod pachę, żeby wyjść, kiedy odwrócił się i zobaczył, że Theodora, czyli „Lacy Holdups”, ma za nim iść! Jakoś się tego nie spodziewał. Zobaczył karta, która przywiodła ją do niego wciąż na ziemi, obok swojej pochwy. Podniósł je i już miał nieświadomie włożyć kartę do jedwabnej pochwy, kiedy zatrzymała go jej ciepła ręka. „Proszę, nie odkładaj jej; jeszcze nie.
Będziesz mnie potrzebować. Obiecuję. W tym momencie zdał sobie sprawę, że prawie odesłał ją z powrotem do pudełka i nie chciał tego robić; nie, wcale.
Dla niego to była najbardziej wymowna część. Po namyśle, on wręczyła jej wizytówkę. Ale znowu go zatrzymała. „Nie, nie mogę jej potrzymać," powiedziała, jej wdzięczność za jego zamyślenie była bardzo widoczna.
„Zostanę odesłana, tym razem już nigdy nie wrócę." To go zaniepokoiło i szybko odsunął od niej kartę. Powiedział jej: „Ale nie mogę cię zabrać ze sobą”, deklarację, która zamieniła się w pytanie. „Mogę?” „Jasne, że możesz” - powiedziała i wzięła jego dłoń i poprowadziła go bezbłędnie, przez milę tego gęstego kępu drzew, do jego domu. Jej suknia zdawała się zbierać i utrzymywać zmniejszające się światło, gdy prowadziła go w wolnym tempie.
Osiadła i przesunęła się po niej w pełni, imponujące pośladki, po czym ułożyły się i poruszyły, a ona ciągnęła jego rękę, by podszedł bliżej, więc jego nadgarstek dotknął jej tyłka. Odwróciła się i spojrzała na niego w zapadającym zmierzchu, zmieniając uścisk na nim. Musiał przesunąć się do przodu, aby złagodzić skręcenie, które spowodowało to w nadgarstku, i znalazł swoją rękę przesuwającą się teraz po jej udach i ramieniu opartym o jej cudowne, kołyszące się cycki. To połączenie naprawdę na niego wpłynęło; więc wziął ją w ramiona i pocałował namiętnie.
Ściśnięty razem, szaleńczo chwycił jej tunikę. Otworzyła go, zarzuciła na niego długą nogę, zwolniła jego pas, odchyliła się do tyłu, trzymając go za ramię i wprowadziła go do środka. Następnie podniosła drugą nogę wyżej na jego biodra, w ten sposób owijając go wokół obu nóg, nigdy ich nie rozłączając, i trzymał się jego ramion na całe życie.
Nie wiedział, jak to zrobiła, ale był z powrotem w niej. Uniósł i pociągnął ją w talii i biodrach, by szybko poprowadzić swojego oszalałego, wsuwając kutasa do jej pochwy. To było tak, jakby miał być w niej w ten sposób. Wbił w nią, a ona trzymała się rękami, ramionami, nogami i brodą, gdy na nim jechała.
Był to jeden z najbardziej ekscytujących tańców, jakie mógł sobie wyobrazić. Wybuchł, wysyłając zryw za zrywem do jej wciąż mokrego środka. Nie zmiękł. Mimo że jego wrażliwość była po prostu zbyt duża, wciąż wpychał swojego kutasa z powrotem w jej chwytne, przylegające błony.
Choć był silny, musiał zmieniać pozycje. Objął ją ramieniem, aby przytulić ją do siebie, a on w niej. Szybko odsunął ostre, sękate gałęzie z miejsca, na które miała zejść. A potem, kiedy w końcu, nieumyślnie, wysunął się z niej, była na poszyciu lasu.
Zszedł prosto na nią iz powodzeniem wepchnął w nią swój gniewny, samolubny kutas z powrotem do niej. Było cudownie! Wcześniej nie miał pojęcia, o co chodzi w tym seksbiznesie, a teraz wiedział, że musi go często mieć, aby uśmierzyć nowo odkryty szalejący głód i zapewnić mu cudowną ulgę. Muzyczny śmiech Lacy Holdups zabrzmiał, gdy mięśnie jej cipy pracowały ciężko, napędzając jego penisa.
- Niedługo będziesz mnie znowu potrzebował, Jed Maroni - zachichotała. - Lubisz pieprzyć tę dziwkę z Konstantynopola! - powiedziała, śmiejąc się z radości. Niewyraźnie, poprzez wielkie, głębokie oddechy bezlitosnego trudu, Jed pojął, że nigdy nie wspomniał swojego imienia w jej obecności.
Przypuszczał, że o tym pomyślę później. i wracał! Lacy Holdups użyła końskich mięśni nóg, aby pomóc jej cipce przylgnąć do jego penisa. Doiła jego białą, lepką spermę, która wypływała z jego jąder, aż w końcu ją puścił i stoczył się. Nie tracąc ani chwili, przetoczyła się na niego i wzięła jego opróżniającego się kutasa z powrotem do siebie.
- Chcę tego wszystkiego, Jed Maroni - zażądała, gdy jej wewnętrzne mięśnie jeszcze bardziej go wyczerpały. Drzemali i tej jesiennej nocy robiło się całkiem ciemno, kiedy znów się obudzili. Pośpiesznie, ale z życzliwym szacunkiem dla niej Jed sprawił, że znowu się ruszyli.
Dom był tuż przed nimi, kiedy zapalone światła wskazywały, że Linicer tam jest, w podobnym do kabiny, odizolowanym domu. Jedzie z pełną mocą zadał sobie pytanie, co mam teraz z nią zrobić? Inni mogliby się tu zawahać, ale Jed poprowadził swojego towarzysza przez korytarz i do środka. ^^^ Każdy z nich był zszokowany; Linice na piękną wizję z przeszłości, Lacy Holdups i para w seksownym stroju, który miała na sobie Linice. Linice była marzeniem masturbatora! Jej piersi dumnie sterczały.
Materiał sukienki był przewiewny, dzięki czemu można było zobaczyć wszystko, ale nic wyraźnie. Jeśli miała na sobie majtki, musiały to być małe stringi. Nie było to wcale oczywiste.
A Jed wyglądał na bardziej zaniedbanego niż zwykle, nawet przychodząc, jak to często robił, z lasu. Nietrudno było wywnioskować, co robił, co z mokrymi plamami i brudem wokół jego miednicy. Jego towarzyszka otaczała ją blaskiem, a na jej pięknej sukni były też plamy lasu. Kiedy rozmawiali ze sobą, wskazywali na siebie.
"Wow, Linice, wyglądasz gorąco!" wyszło z ust Jeda, jak: „Kto jest z tobą?” pochodzi od Linice. Oboje zatrzymali się. i natychmiast ponownie porozmawialiśmy. Był chłopcem, którego chętnie wprowadzała do swojego domu; teraz w pełni dorosły.
Barwa jego głosu, gdy chwalił jej wygląd, sprawiła, że Linice zrobiło się gorąco. Podniosła ręce, żeby na chwilę uciszyć Jeda i powiedziała: - Najpierw ty. Nie zamierzasz przedstawić mnie swojemu przyjacielowi? zapytała. Uśmiechając się mimo zażenowania, była jednak całkiem urzeczona urodą dziewczyny, jej niezidentyfikowaną, ale dość kosztowną togą i trzymaniem za rękę, które dzieliła ze swoim współlokatorem, Jedem. Oczy Jeda zamgliły się ze zmartwienia, kiedy powiedział jej bardzo poważnie: „Och, Linice, nie uwierzysz, ale.
Ach ;. Znalazłem ją w tym pudełku!”. Z wielką ceremonią odstawił nieokreślone pudełko na stół kuchenny.
Musiał powstrzymać się przed fizycznym wycofaniem się z absurdu swoich słów. - Jed Maroni, zadałem ci teraz poważne pytanie, więc nie udzielaj mi głupiej odpowiedzi! Linice powiedziała z uśmiechem, dzieląc się tym, co uważała za jego próbę humoru. - Tak, Linice - odpowiedział Jed, sięgając z powrotem po Lacy. Do Lacy powiedział: „Nie jestem pewien, czy to właściwe wprowadzenie dla kogoś z twojego kraju, hm” - zawahał się „i czas, ale”. Zatrzymał się, by ponownie zwrócić się do matki.
Pani Linice Stevett, to jest Teodora, współwładca państwa. ”Zatrzymał się, aby przepraszająco spojrzeć na Teodorę. Teodora, wystąpił naprzód, przejęła władzę.
- Linice, mów mi Lacy. Później porozmawiamy o tym, skąd jestem. Potem zmieniając temat, Lacy wskazała i powiedziała uprzejmie: - Widzę, że jesteś ubrany, by zaimponować! Jej aktualny dobór słów zszokował zarówno Jeda, jak i Linice. Lacy wyjaśniła: „Miałam mnóstwo czasu na naukę lokalnego slangu i wielu innych rzeczy”.
Kiedy pozostali dwaj stali tam, wyglądając na przytłoczonych, Lacy zasugerowała: - Czy możemy usiąść na minutę? Linice odpowiedziała: „Och Lacy, Jed, bardzo bym chciała! Ale mam spotkanie z szefem i muszę jechać”. - zaczęła, gdy Jed sarkastycznie przerwał. "Tak?" - zapytał, wskazując na jej strój. „Czy to Halloween i czy jesteś ubrany jak miasto”. i szybko się powstrzymał.
Szanował kobietę, która dzieliła z nim swój dom, ale jego ciałem wstrząsnęła surowa zmysłowość, którą prezentowała w tej sukience. Linice musiała ścisnąć razem uda, kiedy usłyszała tenor głosu Jeda, który prawie nazwał ją prostytutką. Widziała, że to wszystko również na niego wpłynęło.
W istocie chciała, żeby myślał o niej w ten sposób; cóż, nie jako prostytutka, ale kobieta. Był teraz dorosły i jego budowa była dokładnie taka, jak jego zmarłego ojca. Trudno jej było teraz o tym wszystkim myśleć, ale ojciec Jeda i ona byli kochankami od lat. Jak bardzo się zbrudziłeś, skarciła się.
Zapominając, że Jed miał towarzystwo, Linice dokończyła pytanie dotyczące sukienki, którą miała na sobie: „Miejska kurwa?” zapytała. Potem usiadła i jej głowa opadła do przodu. Była tak zdezorientowana i dopiero niedawno nabrała ochoty, by wykonywać polecenia szefa.
Myśl o tym, co zamierza zrobić ze swoim szefem, i świadomość Jeda, że to teraz zrobi, powinna ją upokorzyć. Ale to wszystko sprawiło, że czuła się taka żywa. Czuła, jak jej nabrzmiałe sutki rozszerzają się, a wilgoć osiada w jej cipce. Gdyby miała nadzieję, że jej obrzydliwa reakcja nie zostanie zauważona, jej życzenia pozostały bez odpowiedzi.
Libido Jeda było już naładowane i łatwo złapało jej długie sutki unoszące się na seksownym materiale sukienki. - Naprawdę nie mogę o tym mówić, Jed - powiedziała mu Linice. Spoglądając na jego towarzystwo, dodała: „Lacy, muszę przeprosić, ale muszę już iść”.
Kiedy spojrzała w oczy Lacy, była zaskoczona zrozumieniem i uczuciem. Po przerwie w ciąży Lacy przysunęła swoje krzesło bliżej Linice i zapytała: - To Rowdie, prawda? Następnie, nie czekając na odpowiedź, zapytała: - On chce, żebyś był czymś więcej niż tylko sekretarką, prawda? Jed znowu spojrzał na Lacy oczami wielkimi jak spodki. Skąd mogła znać nazwisko szefa Linice? W międzyczasie obrazy jej seksualnego wykorzystania przez szefa sprawiły, że kolejny dreszcz wilgoci przesączał się do cipy Linice; podczas gdy poczucie winy ponownie rozprzestrzeniło się w jej sumieniu.
Jed warknął pierwszy, stając nad Linice. - Ten oinker! Co zamierza ta świnia, Linice? krzyknął. - Więc pomóż mi, odetnę mu jaja i uduszę go na śmierć! Nawet gdy był wściekły z powodu podejrzenia znęcania się nad Linice przez jej szefa, Jed nie mógł przestać widzieć, co stawia przed nim jego wędrujące oko. Jego współlokatorka była karmiona, jej oddech przyspieszył.
Jej nogi rozłożyły się na tyle, że spódniczka mini uniosła się na jej udach. Dzisiaj po raz pierwszy Jed był z kobietą. Jego ciało, jeśli nie umysł, już wiedziało, co mogą oznaczać wystające sutki Linice. Ta dyskusja ją podniecała. Zrozumienie tego i patrzenie na nią sprawiło, że stał się twardy; i stracić tok myśli.
Kiedy Linice zdawała się pogrążać w sobie, Lacy dodała: „Ale teraz nie martwiłabym się tym, Linice. Myślę, że twoja współlokatorka lubi wygląd twojego ciała”. Kiedy oboje ponownie zwrócili się do gościa z konsternacją wieki temu powiedział: „Spójrz na niego, jest twardy jak drewno na osi rydwanu”. Linice tak bardzo chciała spojrzeć i teraz nie mogła powstrzymać się przed spojrzeniem na widok namiotowych spodni syna jej byłego kochanka.
A tuż pod namiotem był ciemny krąg wilgoci. Na ten widok poczuła kolejny dreszcz wilgoci uderzający w jej stringi koloru skóry. Złapała się, zanim wyciągnęła rękę, by dotknąć poplamionych spodni już nie-chłopca. Jej umysł gotował się na myśl o możliwościach.
Pomyślenie o tym mogłoby być jego reakcją na nią. Ale to nie wszystko przeze mnie, odrzuciła tę możliwość, spoglądając z powrotem w mądre oczy Lacy. Lacy już wiedziała, jak bardzo podniecało to tworzenie Linice. Linice nie wiedziała, co zrobić z rozwijającym się wokół niej teatrem.
- Skąd wiesz o mnie i Rowdiem? - zapytała rozproszona Linice Lacy, jej oczy wróciły do spodni młodego mężczyzny obok niej. Był niewinnym synem mężczyzny, którego regularnie w sobie czuła: mężczyzną, który był mężem jej najlepszego przyjaciela! Zmniejszające się poczucie winy, zastanawiała się tylko, jak kogut tego chłopca w porównaniu z kutasem jego ojca. Pochyliła się do przodu, nie zdając sobie sprawy, jak oczywiste byłyby jej motywy. Nie odpowiadając, Lacy podeszła do przodu na krześle i sięgnęła do przodu cienkiej tkaniny sukienki, którą miała na sobie Linice; jej dłoń spoczywała na piersi.
Lacy powoli ją ścisnęła. Jej dotyk głęboko podniecił Linice; który szybko usiadł, niepewny, jak zareagować; wstydziła się, że chciała więcej. Jej twarz i pierś najedzona, głowa Linice opadła.
Bała się, a jednocześnie była bardzo podekscytowana. Lacy dotknęła ramienia Linice, gdzie znajdujący się pod spodem stanik Linice był dość widoczny. Stanik z półki, służył do podnoszenia ciężkich piersi i sutków Linice i wypychał je do przodu. Dłoń Lacy przesunęła się na głęboko odsłonięty dekolt między piersiami Linice, zanurzając się, by dotknąć jej skóry nad mostkiem.
Biustonosz Linice ścisnął jej piersi na palcach Lacy, gdy to zrobiła. Stał tam zmarznięty. Część niego chciała, żeby grał, ale to była Linice; a ona rządziła, prawda? zastanawiał się.
Nagle poczuł się jak podglądacz, a jego kutas wygiął się na widok sceny, której był świadkiem. - Powiedział ci, żebyś się tak ubierał, prawda? - zapytał cichy, hipnotyczny głos Lacy. Jej palce opuściły dekolt Linice i powędrowały w jej staniku do sutka.
Patrzyła, jak oczy Linice się zamykają. Nie była w stanie odpowiedzieć. - A chciałeś, prawda? Lacy wyszeptała na tyle głośno, że oboje słyszeli.
Odsunęła materiał sukienki i wyciągnęła pierś za sutek. Kiedy to robiła, obserwowała rozszerzające się oczy Jeda. Był sparaliżowany. Jego żądza pociągała go w jedną stronę, a oddanie dla opiekuńczego przyjaciela w drugą. Usta Lacy przesunęły się na szyję Linice i zapytały ją: - Sama myśl, że Rowdie widzi cię w ten sposób, sprawia, że mokniesz, prawda? Linice podniosła głowę, aby całkowicie otworzyć usta.
Chciała wziąć bardzo potrzebny oddech. Zanim zdążyła ponownie opuścić głowę, język Lacy poruszył się na rozstawionych ustach Linice i powędrował strużką ściekającej śliny z powrotem do jej szyi. Ciało Linice opadło głębiej na krzesło; oczy wciąż miała zamknięte, kolana szeroko rozstawione, na ile pozwalała krótka, obcisła czarna sukienka.
Jed wrzeszczał na siebie, co mam zrobić? Co powinienem zrobić? Ale te głosy, choć obecne, zostały wyciśnięte przez walenie jego serca, intensywny wdech każdego z jego głębokich oddechów i lubieżną, niewiarygodną scenę rozgrywającą się przed nim. Lacy podjęła wszelkie decyzje, które musiał przed nim podjąć. Sięgnęła po jego rękę i przyciągnęła go do krzesła po drugiej stronie ciężko oddychającej i wzdychającej Linice.
Lacy zaczęła rozpinać guziki z przodu sukienki Linice, gdy Jed patrzył. Jego oczy były dzikie. Kiwając głową Jedowi, by kontynuował z przodu sukienki Linice dla niej, Lacy podeszła do tyłu i zaczęła ściągać uwolnioną część sukienki na plecy. Palce Jeda były grube jak pnie drzew i zaczęły sięgać po guziki od sukienki Linice. Zawahał się, gdy jego skóra dotknęła jej płonącej skóry; ale szedł dalej, aż prawie skończył.
Oczy Jed spuściły się, by spojrzeć na to, co robi Lacy. Był zdumiony, że jej nie widział. Potem zobaczył odsłonięte, długie, lśniące czarne włosy Lacy, poruszające się do przodu i do tyłu, między szeroko rozstawionymi nogami jego dawno znanego sąsiada i przyjaciółki matki. Patrzył i czuł, jak Linice podnosi jej pośladki, więc Lacy mogła wciągnąć jej obcisłą sukienkę pod biodra. Lacy delikatnie rozłożyła nogi Linice, kiedy spojrzała w szalone i niepewne oczy Jeda, a następnie ponownie opuściła głowę na pachwinę Linice.
Jed zwolnił ostatni przycisk; guzik, który trzymał razem egzotyczną sukienkę. Myślał o tamtym dniu sprzed kilku lat, kiedy ta piękna kobieta go przyjęła. Nagle głowa Linice gwałtownie zakołysała się na ustach Jeda, podczas gdy jej biodra wcisnęły się w usta służącej Lacy.
Bez świadomej myśli, a jego umysł był podziurawiony poczuciem winy, usta Jeda pocałowały perfumowane włosy Linice, które opadły na jego twarz. Linice natychmiast odwróciła głowę w kierunku tych ust i złapała i wciągnęła jego usta, aby go przytrzymać, żeby mogła włożyć swój język do jego ust. Lacy odsunęła się od Linice i odepchnęła nogi gospodyni, żeby Linice mogła dosięgnąć i przytrzymać syna zmarłego kochanka. Podczas gdy rosnąca namiętność zmusiła ich dwoje do poszukiwania i posmakowania drugiego, Lacy była zajęta przodem sukienki Linice aż do dołu, obok jej spiczastych, nadmiernie wrażliwych, stwardniałych sutków i jej ciężkich i potrzebujących piersi.
Lacy położyła jedną z ruchliwych dłoni Jeda na sutku Linice i zacisnęła wokół niego palce. Linice odwróciła się całkowicie, by przyciągnąć do siebie młodego mężczyznę, energicznie pocierając klatkę piersiową o jego koszulę. Lacy też była tam zajęta, oddzielając spoconą, lepką koszulę od skóry i ściągając ją. Kiedy Linice pracował nad spodniami Jeda, aby je zdjąć i opuścić majtki, w końcu chwytając jego masywny organ, Lacy uwalniała rękę Jeda od pomocy w jego rozbieraniu się i umieszczała ją w portalu pochwy Linice.
- Chcesz, żeby syn mężczyzny, z którym zdradziłeś swojego najlepszego przyjaciela, cię przeleciał, Linice? Lacy szepnęła cicho Linice do ucha. Poczucie winy pojawiło się mrocznie, ale tylko ośmieliło jej potrzebę. - Tak - odpowiedziała silnie Linice, jej biodra gwałtownie uniosły się i odpychały na penetrujące palce Jeda. - W takim razie powiedz mu, ty mała brudna pizdo - poleciła. - Od lat nie miałeś kutasa w tej swojej dziwnej dziurze, prawda? zapytała.
- Tak długo - Linice wypuściła te słowa przez wymagające usta Jeda. "Powiedz mu!" - zażądała Lacy, używając swoich ostrych paznokci, aby mocno uszczypnąć już czerwone, opuchnięte sutki Linice. Linice wrzasnęła i opór ulotnił się. „Tak, mój mały człowieku, pieprz mnie, pieprz mnie, pieprz mnie!” Sięgnęła po ten długi, gruby organ, który przed chwilą trzymała i pompował, by przesunąć go w kierunku jej dobrowolnego otwarcia.
Jej nogi rozłożyły się szeroko dla kochanka, mając nadzieję, że się nie odsunął. Nie musiała się martwić; Lacy ssała jaja Jeda i głaskała jego grube, solidne mięso, dręcząc Linice. To Lacy przyłożyła tę męską włócznię do otaczających warg cipki swojej współlokatorki. Następnie pchnęła go.
Stwierdziła, że już wchodził. Linice płakała z powodu rozmiaru jego penisa, hedonizmu, kiedy wzięła nasienie tego chłopca i cudu, że znów znalazła się wśród pieprzonych. Chciała zostać tam na zawsze. Nie mogła dopasować się do jego pasji, kiedy uderzył w jej łono, rozciągając wokół siebie jej chwytne ściany pochwy.
Ale nadal spotykała go z taką samą energią i siłą, jak ona; grabiąc jego plecy paznokciami. „Nie przestawaj, nie przestawaj, proszę nie przestawaj” - błagała, a jej dłonie podziwiały napięcie mięśni ramion, boków i tyłka jej pasierba. Kiedy się wycofywał, ściskała jego pośladki i wciągała go z powrotem. Lacy przyciskała do nich cycki i nogi, gryząc, całując, pieszcząc i kochając swój nowy układ; nowa rodzina. Nie mogła się doczekać spotkania z córką Linice, Shailly! Jej sutki stwardniały jeszcze bardziej, a mięśnie cipki mimowolnie zacisnęły się na tę ekscytującą myśl.
Linice pociągnęła Jeda, a jej krzyk powiedział mu, że dochodzi i naciska mocniej. Jego orgazm nastąpił zaraz potem, jego kutas wypluł płyn, gdy jej ciało wyrzuciło własny strumień na ich nogi i genitalia. Przytuliła do siebie swojego młodego, seksownego, potężnego kochanka, śmiała się i płakała. Nie wiedziała, czy to może być smutek, czy doniosły dreszczyk emocji, ale wiedziała, że chciałaby tego coraz więcej.
Jej ciało było nasycone i nigdy w życiu nie czuła się lepiej! Lacy przyspieszyła dla nich ten związek, tak jak robiła to wiele razy z innymi kochankami. Ale tym razem było inaczej. Wszystko, co się w niej działo, było zupełnie nowe. Nigdy wcześniej nie była zakochana; i zdecydowała, że nie pozwoli, by cokolwiek powstrzymało ją od miłości, którą czuła w tej chwili.
Lacy zebrała je do siebie; każdy z nich obejmuje pozostałych. „Nie będzie żadnych oskarżeń” - nalegała. „Nic tak pięknego nie jest w żaden sposób złego” - stwierdziła. „Nie ma potrzeby rozmawiania o przebaczeniu. To wypiera prawdziwą miłość, którą czujemy” - dodała.
- Linice, nie zobaczysz Rowdiego tej nocy ani żadnej nocy. Stojąc, sięgnęła do swojej porzuconej tuniki i wyjęła piękne kamienie oraz wybite kawałki złota z V wieku, fortunę Midasa. - Teraz kolej Rowdiego się spocić.
Wie, jak cenny jesteś dla jego firmy. - Jed, ty i ja pójdziemy zobaczyć się z Rowdiem i wyegzekwować od niego, co należy się twojej matce. Nie będzie potrzeby stosowania przemocy.
- Ale, ale, Lacy - przestraszył się Linice w jej głosie - Rowdie ma wielu zbirów, którzy go chronią. Lacy uśmiechnęła się uśmiechem, który przed wiekami przerażał jej wrogów. „Jed będzie miał towarzystwo, uspokajała.” Jed, idź po pudełko.
„Jed przyniósł pudełko, otworzył je i zaoferował Lacy.„ Nie, Jed, musisz o tym pamiętać. Nie mogę dotknąć zawartości pudełka. - A teraz zajrzyj do środka i wyjmij następny harmonogram - powiedziała mu Lacy.
- S - skadah? - zapytał Jed. - Czy masz na myśli to, co nazywamy kartami? - Tak. Szybko, to powinno być następne - poleciła Lacy. Jed chciał się wahać, miał doświadczenie z niewłaściwą kartą. Jego ręka trzęsła się, gdy szeleścił między kartami.
Podniósł, jak sądził, następną kartę i wyciągnął ją z jedwabistej okładki. Następnie położył oba na stole. Błyskawica rozświetliła bezgwiezdne nocne niebo na zewnątrz, a niedługo potem nastąpił huczący grzmot. Więcej światła z burz daleko na horyzoncie powstrzymało noc przed powrotem do ciemności.
Huk wstrząsnął domem, w tym samym momencie piorun uderzył w drzewo na zewnątrz. Światła w kabinie zgasły; pozostawiając ich w całkowitej ciemności. Z zewnątrz dobiegał odgłos wrzeszczącego zwierzęcia w pobliżu; może koń? Buty z czymś, co mogło być stalowymi palcami i piętami, rozbrzmiewały na drewnianym tarasie werandy na zewnątrz; dźwięki, którym towarzyszy brzęczący, metal-metalowy pogłos; ostrogi? Jeden z butów zdawał się ciągnąć po drewnianej podłodze, po czym drzwi zaskrzypiały, gdy się otworzyły.
W drzwiach, przy wejściu do tej zaciemnionej kabiny, pojawiły się dwa czerwone, liżące ogniem, mrugające oczy. Były tak jasne, że oświetlały twarz kowboja; jego powiewne, natłuszczone wąsy; jego czarny kapelusz z dużym rondem; czarna koszula, spodnie i czapki; i dwa duże pistolety odbijające czerwone światło u pasa. Trzeszczenie skóry było spowodowane układaniem się rąk kowboja na pasie z bronią.
Stał tam, z piorunami na horyzoncie wciąż daleko w tle, a grzmoty szły przez dolinę. "Ktoś dzwonił?" przemówił męski głos; brzmiało jak popiół zmieszany w metalowym palenisku. - Odłóż kartę, Jed - powiedziała stanowczo Lacy.
Jed stał jak zakorzeniony w miejscu, jego oczy wpatrywały się strasznie w nieznajomego ognistymi oczami. "Odłóż to z powrotem!" - zażądała Lacy, szepcząc ustami przy jego uchu. Nie bój się, Lacy okrążyła stół i podeszła do mężczyzny.
Jednak trzymała ręce przy boku, nie dopuszczając do uścisku dłoni. - Dziękuję, że przyszedłeś, Will - powiedziała. "Poczekaj na zewnątrz. Możemy cię potrzebować za minutę lub dwie - powiedziała mu.
Napięcie w pomieszczeniu zaczęło słabnąć, gdy lokatorzy usłyszeli dźwięk butów i ostróg, gdy kowboj schodził z końca ganku. Jed. Położywszy dłonie na jego przedramionach i unosząc je, powiedziała mu teraz ciszej: „Jed, połóż kartę na jej miejsce, wewnątrz stojaka na życie.” Kiedy szeroko otwarte oczy Jeda znalazły jej, Lacy powiedziała: „Ty”.
Nazywałam to okładką lub rękawem. ”„ Co? ”zapytał, nie mogąc się poruszyć.„ Jed, odłóż kartę z powrotem, ”powiedziała mu spokojnie Lacy.„ Specjalność Willa nie jest tą, której potrzebujemy dziś wieczorem, ”powiedziała z dreszczem. „Odłóż to, teraz," powtórzyła za niego.
Jakby jej nie usłyszał, Jed miał pytanie: „Nie będziemy go teraz potrzebować?" - zapytał. „Tylko jeśli ty chcę kogoś przeklętego - odpowiedziała Lacy. Wyraz jej twarzy i sposób, w jaki powiedziała, przyprawił Jeda o dreszcz.
w środku pudełko. Wiatr, grzmoty i błyskawice ustały na zewnątrz; gdy światło w domu znów się włączyło. Linice podskoczyła i wbiegła w ramiona Lacy. - W porządku - uspokajająco powiedziała Lacy do przerażonej Linice.
- Jed właśnie wybrał złą kartę - wyjaśniła. Spoglądając najpierw na Jeda, Lacy powiedziała: - Linice, nic nam nie będzie. Wyglądasz, jakbyś przydał się trochę odpoczynku. - Okej - zaczęła Linice, nie mogąc odpuścić widoku ich niedawnego gościa.
- Ale. Kim on jest? - zapytała ze strachem i zdumieniem w głosie. - Jest jeźdźcem duchów. Słyszałeś piosenkę? - zapytała Lacy, patrząc na nich.
Jed pokręcił ostrożnie głową; ale Linice powiedziała: "Um, coś o konieczności ciągłego ścigania bydła?" - Tak - spokojnie odpowiedziała Lacy. - To więcej niż legenda o kowbojach. Zasadniczo Will zbiera dusze dla diabła. Ręce Jeda i jego macochy poleciały im do ust. Odetchnęli gwałtownie i cofnęli się.
Jed zapytał: - Co zrobił Will? „Nigdy nie pytałam,” odpowiedziała odwracając się do niego. - Może i nie powinieneś - poradziła wciąż roztrzęsionemu młodemu człowiekowi. - Chwyć to brązowe pudełko - powiedziała Lacy, zawiązując swoją suknię do kolan.
„Mam tam kogoś innego, kto nam pomoże”. Patrząc na zegar i widząc, że jest blisko 21:00, powiedziała: „Dotrzemy tam na czas”. Zadowolona z pracy nad suknią i zachwycona widokiem Jeda przykucającego do jej chwilowo odsłoniętych ud, powiedziała: - Chodźmy.
Koniec części I….
Budzi ją obca przyjemność.…
🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuOddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…
🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuŚwięto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…
🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu