Chcąc więcej od przyziemnego świata, wezwała demona. Czy jej kot by to zaaprobował?.…
🕑 14 minuty minuty Nadprzyrodzony HistorieJill próbowała tego kilka razy wcześniej, zawsze tracąc nerwy ze strachu. Ale kiedy po raz pierwszy próbowała wyczarować demona, została złapana i przerażona, gdy pojawiła się pustka. Migotał jak welinowy papier unoszący się w powietrzu. Zsikała się w połowie zaklęcia, łamiąc zaklęcie.
Za drugim razem demon rzeczywiście się pojawił, a jej umysł pędził jak piasek podczas burzy. Przygryzła wargę i trzymała w sobie przerażenie. Był pół człowiekiem, pół bogiem. Jego ciemne oczy wbijały się w jej duszę z drugiego końca pokoju, widziała silne ramiona i nagą klatkę piersiową i nie mogła łatwo złamać jego wzroku. Została wciągnięta, przykuta niewidzialnym strumieniem, który przybliża jej anima.
Była sparaliżowana, jej umysł pływał w kałuży ciepłego zapomnienia na to, co mogło trwać eony. Ale pod spodem coś zaczęło się wydobywać, cichy, dokuczliwy dźwięk stukania. Wił się w tej samej sadzawce, co jej uwaga, i zaczął pukać coraz głośniej, by dać się słyszeć. Aż w końcu czujny wgląd, ostatni dokuczliwy ślad zdrowego rozsądku wynurzył się jak rekin z jej podświadomości, szybko zmieniając Jill ze spokojnej w panikę.
Jej prawa stopa uderzyła w najbliższy artefakt, posyłając go przez pokój, aby przerwać ustawienie. Czar prysł. Jill wstrzymała oddech i szybko zebrała artefakty, odkładając je z powrotem do szafki. Szybko odkurzaj solny krąg, a potem chowaj starą księgę z powrotem pod łóżkiem. Teraz idź do kuchni, aby usiąść i dać czas na racjonalizację zdrowia psychicznego.
Była inna niż wiele kobiet, z których większość odrzuciła głupie myśli z dziecięcej wyobraźni, jej upierała się. Wyszła za mąż za mężczyznę, który po jedenastu latach małżeństwa zamienił się w żywych trupów. Wszystko dla niego było procedurą, rutyną. Nie był złym człowiekiem, ale znalazł w życiu wygodną drogę i podążał nią na ślepo.
Śniadanie o szóstej, praca o ósmej, dom o czwartej do łóżka o dziewiątej. Czarna kawa, biała pościel, szare dni. Chciała więcej.
Chciała śmiechu, pragnęła niebezpieczeństwa. Chciała, żeby coś zakazanego opuściło ją z trudem łapania oddechu, a potem na przemian śmiała się, aż łzy popłynęły jej z oczu. Pragnęła poczuć dziwnego egzotycznego kutasa uderzającego o jej łechtaczkę i nieregularne bicie serca, które dostroiło jej do jego. Tęskniła za białą kawą, czarnymi prześcieradłami i kolorowymi dniami. Ale musiało to być na jej warunkach.
Tydzień później przyłapała się na tym, że gapiła się na artefakty, które siedziały jak czaczki na półce kredensu. Zawołali ją, poprosili, aby położyć ją z powrotem na podłodze w salonie w pewnym układzie przestrzennym. Obok nich leżało niewinne pudełko soli Mortona. Obok butelka bordeaux. Po drugim kieliszku wina pokonała ją samotność i szalona ciekawość.
Była gotowa i chociaż wiedziała, że bawi się rzeczami, których nie powinieneś, wyczuła, że dziwny demon, prawie wezwany raz, nie zrobi jej krzywdy. Po umieszczeniu artefaktów z powrotem w ich narożnych miejscach, otworzyła starożytną księgę i zaczęła inkantować. Przypomniała sobie jego śmiałą twarz, mocny podbródek, ciemne przydymione włosy na czole jak miękkie węże. Wino wyraźnie malowało lepszy obraz sytuacji.
Wezwanie demona nie było przypadkiem, to nie było coś, co robiłeś, ponieważ uderzył cię nastrój. Dawno, dawno temu, zdobywała specjalizację z religioznawstwa, a następnie została łowczynią relikwii podczas wyprawy archeologicznej na nekropolię w Luksorze. Pomysł, że coś można wyrzucić wczoraj, a potem nadepnąć dzisiaj, nie był niczym wielkim. Pomysł, że coś można wyrzucić 5000 lat temu, a następnie nadepnął na to dzisiaj, był bardzo poważny.
Niestety, znalazła amulet Cernunnos, dosłownie nadepnął na niego przez przypadek po tym, jak inny uczeń przez wiele dni gorliwie czyścił szczelinę szczoteczką do zębów i chwilę wcześniej się poddał. Ale co to właściwie było? Nie była pewna, mały drobiazg, naszyjnik, zakurzony wisiorek na łańcuszku z celtyckim bogiem księżyca? Wyglądał przyjaźnie, a ona była zafascynowana. Rozejrzała się szybko, a następnie schowała artefakt do kieszeni i złapała pierwszy samolot z powrotem na północno-zachodni Pacyfik, dwadzieścia jeden lat temu. Inkantacja wyszła z jej ust i wkrótce w salonie uformowała się bezszelestna papierowa pustka z falującymi, parującymi frędzlami.
Chwilę później lord Merridia wyszedł w róg pokoju, pod kocim drapakiem. Sapnęła i znów sięgnęła, by rozrzucić artefakty, ale tym razem zatrzymała ją dłoń. Zatrzymana z własnej woli, zatrzymana przez samotne noce masturbujące się w wannie nad książkami romansowymi i napojami z winnicy.
Jill nie była w stanie mówić, nie mówiąc już o krzykach i demon powoli się do niej zbliżał. Czy to był starożytny bóg księżyca? Nerwowo się trzęsła, ale nadal obserwowała go szeroko otwartymi oczami. Zatrzymał się kilka stóp od jej kręgu, światło padło na jego twarz i uśmiechnął się. Jej usta otworzyły się na jego czystą urodę.
Zaczął mówić i gdyby nie pewne ograniczenia anatomiczne, jej własna szczęka ciągnęłaby się dalej na dywan poniżej. Miał cichy, niski głos, który w razie potrzeby mógł łatwo zamienić się w warczenie. "Więc nie zamierzasz mnie ponownie wygnać Jill?" Jego głos był lśniącego złota, który gładko spływał z jego języka. "Ach… ach…". Uśmiechnął się.
"W porządku. Wiem, że jesteś zaskoczony. Możesz poświęcić chwilę na zebranie zmysłów i oddechu.
Nie zrobię ci krzywdy. Jego głos był głęboki, powolny, rozważny. Zadrżała, gdy jej oczy wędrowały po nim.
Jego długie włosy, jego błyszczące oczy. Jego pięknie wyrzeźbiona klatka piersiowa. Jej oczy opadły niżej, a jej mózg zawirował z niepewnością zakwestionowała swoją decyzję. Był niesamowity, był wspaniały… ale był demonem.
Po kilku minutach pokój zaczął zwalniać, a jej oddech ustąpił miejsca normalnym powtórzeniom. Jego nogi i uda były udrapowane. cienia, ale po jego zarysie mogła stwierdzić, że był nagi. Byłaby natychmiast mokra, gdyby nie była w szoku. „Idź, moja droga, napij się mnie oczami”.
Stanął serdecznie poza kręgiem. „Jestem nie mogę wejść, więc będę się dobrze bawił w twoim mieszkaniu." Wypatrzył kota Mordrida, który ukrywał się w boksie. "Och, a to jest Mordrid, czy był dobrym kotkiem?". Demon odwrócił się, by przywitać kota kiedy oczy Jill opadły na jego plecy, na jego napięty muskularny tył i mocne uda. „O mój Boże” wyszeptała, obserwując jego wspaniałe nagie ciało.
- Nazywam się Lord Merridia i ten twój kot jest nie tylko starą duszą, ale także moim starym przyjacielem. "Co?". „Koty są znacznie mądrzejsze niż wy, śmiertelnicy, prawdziwe imię tego kota to Cramston.
Znać prawdziwe imię kota, to wypowiadać mu mowę”. "Ach… o czym ty mówisz?" Powiedziała z wahaniem. „Kot, kot, to nocne stworzenie, które potajemnie wie o tobie wszystko.
Pytanie, czy ta istota cię znalazła, czy ty ją znalazłeś?”. "Znalazłem go. Sikał w ogrodzie i został. - No właśnie, znalazł cię. - Umm… kim jesteś? - spytała z niepewną pewnością.
- Lord Merridia, pomniejszy Demon, przyjaciel natury boginie, syn boga księżyca, który nosisz na szyi i walet większości zawodów, ale przede wszystkim jest twoim obecnym gościem.”. Po wykonaniu jego słów mogła powiedzieć, że był wykształconą istotą, ale z nią myśli, miliony malutkich domysłów, które tańczyły chaotycznie w jej mózgu, desperacko próbując znaleźć uzasadnienie z bałaganu, jej jedyne słowa: „O mój Boże…”. „Technicznie tak, mogę być”. Odwrócił się do niej i - uśmiechnąłem się. - Miałem nadzieję, że przezwyciężysz swój strach i pozwolisz mi się trochę zatrzymać.
Wzgórza Jesieni stają się teraz nużące. - Wzgórza Jesieni? Zaskrzeczała prawie niesłyszalnie. - Tak, to strasznie samotne miejsce, w którym przebywają dusze takie jak ja.
- Te… wzgórza jesieni ?”. „Tak, jego inna nazwa to 'Przeklęte Miejsce'”. Sapnęła. „Masz na myśli?” „Tak…”.
E. L. L?", zmuszając ją do wypowiadania słów na głos.
"Kiedy piszesz to w ten sposób, robisz to gorzej niż jest. Nie jest tak źle, jak się wydaje. Mają salon, fajny hotel z małą restauracją, teatr.
W pobliżu mały park dla kotów. Jednak pogoda jest wiecznie ponura, a powietrze wiecznie zamarłe, więc możesz sobie wyobrazić, jak pachnie park dla kotów. Jej cichy szok został przerwany przez nieoczekiwany chichot, gdy zobaczyła, jak Mordrid patrzy na Lorda śmierdzącym spojrzeniem. Twój futrzany przyjaciel wie, czym jest piekło. Mieszka na wyłożonym dywanem placu.
Czy nazywasz to życiem?”. Zaskoczyła się i nagle obrażała się na jego słowa. „Zapewniam cię, Panie… Meriwideo…. „Meridia.
Nazwij mnie swoim panem.”. "Mogę śmiało zapewnić, że mój kot jest tutaj bardzo szczęśliwy." „Och, naprawdę teraz? Mieszka w boksie, wstaje cztery razy dziennie, trzy razy na posiłki i raz, żeby wyjść na zewnątrz i nocować w ogrodzie. Będzie kontynuował tę rutynę do końca swoich dni.
Jego życie ma stał się biedny i ubogi. Mogę ci osobiście powiedzieć, że wolałby raczej wyjść na szaloną kopulację z kotem. Szybko zwrócił się do kota.
„Nie mówisz, Cramston?”. „Mewy”. "O mój Boże! Mój kot mówi!" Jill sapnęła w szoku. "Co do cholery? Możesz rozmawiać?".
- Widzisz? Mówiłem ci. Słowa Merridii wylewały się jak szybka herbata z dziobka. „O mój Boże, co jeszcze możesz powiedzieć?”. „Lubię, kiedy leżę z tobą w łóżku, a ty miau-stur-batuj”.
Twarz Jill zamieniła się w absolutne, bezgłośne, czerwone upokorzenie, a chwilę później wybuchło wystarczająco długo, by krzyknąć na kota o dzieleniu się osobistymi sprawami. Kot nie tylko plątał się w jej bardzo osobistej działalności, ale ośmieliła się odkrzyczeć, jakby był osobą. Potem, oczywiście, była sprawa, że przywołała też przystojnego demona, który wyłonił się z poruszającego się papieru welinowego w kącie jej salonu.
Ten dzień stał się naprawdę dziwny, a jej mózg wysyłał do ust sygnały, że najlepiej wrócić do ciszy. "Mówiłem ci, że jest przyjacielem, i dopóki kot ma twój język, pozwól mi kontynuować o mojej ojczyźnie." Do diabła… pomyślała. "TAk." kontynuował: „Mam tam bardzo fajny pokój zabaw”. "…zabawa… pokój…?" osiągnięcie jednego odcienia ciemniejszej czerwieni.
„Tak, pełne niewiarygodnie miękkich aksamitnych mebli zaprojektowanych dla każdej wymaganej postawy, a dodatkowo wzbogacone futrzanymi mankietami i płynnymi przekąskami. Moją ulubioną zabawką jest Liberator. "Och… Liberator? Czy to jakiś nowy rodzaj wibratora?".
„Tak, leżysz na bardzo wygodnym fotelu, ja przyciskam miękki wibrator do twojej łechtaczki i mruczy. Bardzo wyzwalające. „To świetnie, ale czy przestałbyś teraz czytać w moich myślach?”. „Może gdybyś spróbował mówić w prawdziwym świecie. Tak?”.
"Ty…" zaczęło się pojawiać zrozumiałe zdanie, "…jesteś bardzo przystojnym… umm demonem…". Pogłaskał Cramstona i mówił spokojnie. „To także przekleństwo, moja pani.
Jednakże, chciałbym przekazać ci równoważny komplement. Jesteś całkiem smaczna i delikatna, a może kiedy naprawdę odkryjesz swój głos i twoje usta poruszają się bardziej regularnie, pozwolisz mi włożyć je do mojego usta." Przerwał, po czym spojrzał znacząco głęboko w jej oczy. - Wiem, dlaczego mnie wezwałaś.
"Ty robisz?" Nerwowo przełknęła ślinę. "Tak i przybyłem spełnić twoje sekretne pragnienia. Jestem twoim statkiem rakietowym na inną planetę, kolejną przygodą, jeśli chcesz. Mogę spełnić pasje tak prywatne, że jeśli pojawią się w swobodnej rozmowie przy filiżance herbaty, ty wygaśnie z zakłopotania.".
– To musi być jakaś herbata. Odnalezienie jej głosu. - Tak, herbata tak zakazana, że nawet Cramston nie mówił o nich od niechcenia. — Spróbuj mnie… — przemówił boks. - Ja - kontynuował - Lordzie Merridio, jestem tą zakazaną herbatą.
Wypij mnie na osobności, a będę chronił twoje pikantne sekrety, dopóki nie rozwiążę ich jeden po drugim, doprowadzając cię do krzyczącego punktu kulminacyjnego. „Och… mój…” Położyła jeszcze dwa odcienie, dziwnie zmuszając swój strach do opuszczenia. "Właśnie skąd znasz moje… sekretne pragnienia?".
"Cramston.". "Cholerny kot!" ryknęła. "Mówiłem ci.
Teraz pozwól mi kontynuować." "Tak…" Zaczęła się uśmiechać. "Teraz, gdzie byłem…?". „Krzyczący punkt kulminacyjny”.
„Tak. Wiele razy, dopóki nie będziesz tak słaby i przytłumiony, że twoje ciało nie może już dłużej reagować, nie pozostawiając ci innego wyboru, jak tylko zasnąć nieuleczalnie na moim aksamitnym twardym ciele z moim fiutem zakopanym głęboko w tobie. Czy mam już twoją uwagę? ”. "Ty czyń mój Panie." Patrzyła na niego jak sparaliżowana, zdając sobie sprawę, że lubiła nazywać go swoim panem.
Jego muskularne ręce spoczęły na nagich biodrach. "Gdybyś wpuścił mnie do swojego kręgu, uskrzydlam twoim tajnym życzeniom. Złamiesz pierścień?". Spojrzała przez chwilę na otaczający ją pas solny, po czym powoli odwzajemniła jego spojrzenie. Zdała sobie sprawę, że to jej szansa na opuszczenie zwykłego świata.
Jego oczy były głodne, psotne, dzikie, jej oczy były rozszerzone, bogate. Świat zatrzymał się… na niezmierzoną ilość czasu. Nagle był ranek.
Poderwała się na kanapie i nadszedł czas. Co się stało? pomyślała. Jej oczy biegały po pokoju.
Szybko wstała i chodziła po domu, jej męża nie było. Poszła do kuchni, a potem z powrotem do salonu. Dom był pusty. Z powrotem do salonu, rozglądając się pospiesznie w poszukiwaniu śladów poprzedniego doświadczenia. Artefakty leżały w pobliskiej szafce, ale ślady soli leżały w kępach jak wyspy na dywanie.
"Cholera. To było dzikie…" wymamrotała do siebie, po czym zauważyła kota. Wspomnienie sprawiło, że zrównała się z kotem. "Ok… ach… Cramston czy jak masz na imię, byłeś tutaj, widziałeś co się stało.
Śmiało…". Kot odwzajemnił jej spojrzenie, ale nic nie powiedział. – Nie waż się. — szturchnęła. — To było zbyt realne.
Byłeś tutaj i rozmawiałeś. Kot spojrzał na nią ponownie i po długiej ciszy wydał odgłos kupki. "Poważnie? Cramston, kot Mordrid! Ok, muszę pękać.". Znowu krążyła po domu i dalej mówiła do siebie. "Ok, wypiłem trochę wina… chyba za dużo wina.
Zasnąłem w salonie, śniło mi się, wyrzuciłem artefakty i przeczytałem książkę. Śniło mi się wszystko… Nie, nie, nie t! Nie mogłem!”. Wróciła do kuchni, nerwowa i zdezorientowana, usiadła, żeby odetchnąć. Chłodne poranne powietrze wpadło przez okno, ochłodziło jej płuca i wepchnęło niespokojne myśli do zakamarków jej umysłu. Czuła się tak, jakby kolejka górska właśnie wjechała na przerwę, wyrzuciła ciśnienie powietrza i sprowadziła całą radosną jazdę do strefy zatrzymania.
Była podekscytowana, ale miała wyrzuty sumienia z powodu zakończenia. Na zewnątrz jej domu padało, szare chmury spuszczały wodę na Maple Street. Obserwowała listonosza na zewnątrz, idącego swoim rutynowym rytmem, kierując się wzorem.
Wkrótce dostanie swoją pocztę, a niedługo potem przygotuje prosty lunch. Zegar zakręciłby się i nastąpiła procedura życia. Jej uwaga skupiła się na ścianach kuchni, wędrowała dookoła, a potem zsunęła się po wylocie z piekarnika do niezwykłego małego pudełka stojącego na kuchence. "Co? Skąd to się wzięło?".
Sięgając po nią z szeroko otwartymi oczami, odczytała na głos małe słowa na opakowaniu. „Niegrzeczna nocna herbata Lorda Merridii”. Uśmiechnęła się do siebie i schowała pudełko.
Ciąg dalszy nastąpi?..
Na jej drodze do domu...…
🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie Seria 👁 1,390Zinna obudziła się za przyciśniętym do siebie męskim ciałem i uśmiechnęła się do siebie. Poruszyła się lekko, a ramię owinęło się wokół jej talii, przyciągając ją mocno do…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuSny się spełniają…
🕑 11 minuty Nadprzyrodzony Historie Seria 👁 1,405Zin nie miał pojęcia, co tu robi. Była zmęczona i po prostu chciała spać. Ale to była ostatnia rzecz, jaką dostanie. Marzenia pogarszały się. Były żywe, erotyczne, a ona zawsze budziła…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksuStan jest napalonym diabłem; nie może oprzeć się ostatniemu aktowi rozpusty, zanim zniszczy świat.…
🕑 36 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,513„Cześć, kochanie?” Babcia krzyknęła ze swojego bujanego fotela. „Och, jesteś. Miałeś dobry dzień w college'u?” „Cześć babciu, s'OK, jak sądzę. Znasz tego faceta, o którym ci…
kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu