Boże Narodzenie z diabłem

★★★★★ (< 5)

To była noc przed Bożym Narodzeniem iw całym domu poruszało się stworzenie.…

🕑 41 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

„Jest w człowieku bestia, którą trzeba ćwiczyć, a nie egzorcyzmować”. - Biblia satanistyczna. Była Wigilia i Wesoły Stary Święty Mikołaj miał jeszcze jedną pracę do wykonania. Pracy, której się bał. Stał przy żelaznych drzwiach w zboczu góry na szczycie świata, wahając się, zdejmując zardzewiały klucz z szyi.

Czy naprawdę musiał przez to przejść? Może w tym roku, choć raz, mógłby pominąć ten ostatni obowiązek. Może wszystko byłoby lepiej, gdyby zostawił wystarczająco dobrze sam… Ale nie; potrząsnął głową, sypiąc śnieg z korony bluszczu. Jego obowiązkiem było być miłosiernym dla wszystkich potrzebujących, a która dusza bardziej potrzebowała miłości niż ta? Wsunął stary klucz do ciężkiego zamka. Jęknął, obracając się, jak stary duch. Prastare zawiasy drzwi były nadal mocne po prawie 1700 latach, a poruszanie nimi wymagało całej jego mocy.

Gdy drzwi celi zostały otwarte, światło księżyca wlało się do środka i odsłoniło jałową celę, której jedno małe okno zasłaniało kraty i szron. Pojedynczy więzień siedział na zimnej kamiennej podłodze; jego łańcuchy drapały się nawzajem, gdy podniósł wzrok. Więzień nie był mężczyzną, chociaż miał twarz podobną do mężczyzny.

Nie był też zwierzęciem, chociaż miał rogi, kopyta i sierść we wszystkich miejscach. Był to rodzaj bluźnierczego kozła, zwierzęcego i brzydkiego, i nawet współczujący święty Mikołaj wzdrygnął się na jego widok. Najcięższe łańcuchy wykute we wszystkich czterech zakątkach świata wiązały go od głowy do kopyt.

Przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, gdy do celi wpadał śnieg, noszony w tę i w tamtą stronę przez północny wiatr. W końcu Święty Nick odchrząknął. „No cóż, znowu nadeszły Święta Bożego Narodzenia, ty zły stary grzeszniku”, starając się zachować swój zwyczajowy nastrój.

"Wiesz co to oznacza.". Wielki szary kozioł wyciągnął nadgarstki. Święty Mikołaj bawił się dużym kluczem, starając się dopasować go do zamków kajdan.

"Spróbuj zrobić coś dobrego w tym roku?" - powiedział, gdy nad nimi pracował. Uniósł jedną brew, co wyrażało w połowie prośbę, w połowie karę. „Może pomóc komuś, kiedy tam jesteś, jeśli dasz radę?”.

Zakuta w łańcuch tylko wzruszyła ramionami. Nie należał do osób, które obiecują, nawet przy takich specjalnych okazjach. Święty Mikołaj oczywiście o tym wiedział, ale co roku żył nadzieją.

Może tym razem będzie inaczej. Może… Święty z westchnieniem odpiął ostatnie zamki i wreszcie uwolniony Bestia Świąt Bożego Narodzenia wydała z siebie serdeczny warkot, rozprostowała nogi, mrugnęła do Świętego Mikołaja i odkładając palec na jego. nos, wyskoczył w ciemną, śnieżną noc, lecąc po niebie na południe, z niczego nie podejrzewającym światem rozciągającym się przed nim jak poranny bufet. Święty Nick mruknął, gdy rogata postać zniknęła.

- Jestem tylko krwawiącym sercem, to mój problem - powiedział, trzymając puste kajdany i potrząsając głową. „Pewnego dnia wpadnę w kłopoty”. Nareszcie wolny, bestia zimowego festiwalu przeskoczyła noc, pozwalając, by zimowe wiatry wiewały mu wszędzie, gdzie był potrzebny.

Nie miał imienia. To znaczy, miał wielu: na wybrzeżu Skandynawii nazywali go Nuuttipukki, Kozioł Bożonarodzeniowy. W bawarskich górach był Klaubaufem.

W Niemczech był Ruprechtem, aw dawnych czasach i klimatach bardziej umiarkowanych nazywano go Azazel, Koziorożec, Pan, Banebdjedet i Baphomet. Jego ulubionymi imionami w tych czasach były Old Scratch, a czasem Old Nick jego sposób na wyśmiewanie Świętego Mikołaja. Ale najczęściej o tej porze roku ludzie nazywali go Krampusem. Kiedyś był królem Yuletide, z jego ciemnymi ucztami w środku zimy, wielkimi ogniskami i rytualnymi ofiarami. Potem przyszedł nowy bóg i usunął z kalendarza jego święta i noce, zastępując go starcami, aniołami i świętymi, a teraz nazwali tę porę roku „Bożym Narodzeniem”.

Ale nie mogli go całkowicie pozbyć. Był za stary i zbyt mocno trzymał ludzkie serca. A ponieważ św. Mikołaj był zobligowany do okazania życzliwości wszystkim stworzeniom na świecie w Boże Narodzenie, przez jeden dzień każdego roku Krampus był znowu wolny.

Była najwcześniej rano, kiedy jego kopyta po raz pierwszy dotknęły dziewiczego śniegu na wiejskim placu. To było senne miasto, odosobnione i zimowe burze. Idealne miejsce na rozpoczęcie.

Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było zakradnięcie się do warsztatu krawieckiego i ukradzenie najmodniejszego garnituru, jaki na niego pasował, zatrzymując się na chwilę, aby przygotować się do wysokiego lustra znajdującego się najbliżej dużego frontowego okna, aby światło księżyca odbijające się od śniegu mogło oświetlić go. Podziwiając przez chwilę swoje odbicie, zastanawiał się, czy nie założyć kapelusza, by zakryć jego rogi, ale zdecydował się tego nie robić. Lubił swoje rogi.

Większość ludzi to zrobiła. Kiedy już się naprawił, nadszedł czas, aby zabrać się do pracy. Krampus wślizgnął się na górę, gdzie spał krawiec i jego rodzina. To był mały, skromny dom, należący do najzwyklejszego rodowodu.

Krampus zerknął na członków rodziny jednego po drugim, gdy drzemali, prześlizgując się z cienia jednych drzwi do drugich. Oto dwie córki, wciąż w skąpych ubraniach, i syn zbliżony do wieku dojrzałego, wszyscy spali we własnych łóżkach. Kopyta Krampusa dotykały desek podłogowych tak delikatnie, że prawie nie hałasowały, gdy podkradał się, by zerknąć na głowę rodziny, również mocno zasnął.

Patrząc, pomyślał: Tu leży krawiec, przytulony do łóżka, a wizje modlitewników tańczą w jego głowie. Ale dlaczego (zastanawiała się bestia) ten człowiek śpi sam? Poduszka jego żony jest pusta, naga jak kość… Zaciekawiony Krampus wkradł się do dodatkowej sypialni, która jeszcze niedawno była pracownią. Tu żona krawca spała na łóżeczku, z dala od męża. Jakie było to znaczenie? Kobieta wydawała się niepokoić przez sen.

Odgarnął jej włosy z twarzy. Jak piękne (pomyślał Krampus), jej skóra, jej zęby! A włosy otaczają jej głowę jak wianek. Chociaż jego dotyk był delikatny, wciąż budził żonę krawca. Kiedy zobaczyła go stojącego nad nią, nie wydawała się ani przestraszona, ani zdziwiona.

Rzeczywiście, patrzyła na niego tak, jak na starego przyjaciela, chociaż nigdy wcześniej się nie spotkali. Naciągając koc na piersi, spojrzała na Krampusa od góry do dołu i powiedziała: „Nie jesteś Świętym Mikołajem”. Krampus oblizał usta. Gdyby miał kapelusz, zdjąłby go teraz. Zamiast tego powiedział po prostu: „Jestem ojciec Krampus i jestem tutaj, aby pomóc; nie ma potrzeby sprawdzania twojego nazwiska na mojej liście.

Jestem doskonałym sędzią i jestem pewien, że byłeś dobry; najlepszy i najlepszy, jeśli zostanie źle zrozumiany. ”. Położył dłoń na jednej z gołych nóg kobiety. Uniosła brew, ale nie sprzeciwiła się, a nawet lekko ściągnęła koc, odsłaniając kolejny kuszący cal nagiej skóry.

– Jest świąteczny poranek – powiedziała. „Masz dla mnie prezent?”. - Tak i uważnie włożę to do twojej pończochy.

Wskazał na przód swoich spodni. „To dar, który ciągle daje, najbardziej hojny romans.”. Jego ręka wsunęła się dalej w górę jej nogi, ale odepchnęła ją. „To brzmi bardziej jak prezent dla ciebie” - powiedziała żona krawca.

Krampus nie zrażał się. Rozłożył szeroko ramiona. "Czego chcesz, kochanie? Wzywać ptaki? Pokojówki doją? Wyszeptać życzenie; bez głupstw, bez żartów". Żona krawca pochyliła się, a jej gorący oddech połaskotał go w płatek ucha, kiedy się odezwała. Krampus uśmiechnął się.

- Powinienem był wiedzieć - powiedział Krampus. "Właściwie to wiedziałem. Ludzkie życzenia są proste jak quid and pro quo." "Możesz to dostać?" powiedziała żona krawca. „Oczywiście, moja droga, a teraz ci to dam. Sama i tak nie potrzebuję takich rzeczy.

Gdybym nie spełniła twoich życzeń, to by nie były święta. ”.

Sięgnął do kieszeni garnituru (która oczywiście powinna być pusta) i wyciągnął coś w rodzaju butelki perfum. „Najlepszy eliksir miłosny z krainy Nilu. Mój prezent dla ciebie, z pocałunkiem i uśmiechem. Twój mąż ostatnio jest bezczynny w miłości, ale ta substancja pobudzi jego libido.

Złóż petycję teraz i ty przekonam się, że ustąpi; przysięgam, obiecuję, na 100 procent.". Żona krawca wzięła butelkę z czymś w rodzaju czci. Krampus mrugnął, a potem odleciał (jak oset), zostawiając samą żonę krawca. Zsunęła stopy na zimne deski podłogi i zakradła się do pokoju męża, po czym zdjęła koszulę nocną i, pamiętając o zimnie, wsunęła się pod koce obok niego.

Mężczyzna obudził się gwałtownie, ale pocałunkiem przerwała jego okrzyk. - Wesołych Świąt, kochanie - powiedziała żona krawca. Przesunął się obok niej. - Precz - powiedział.

„Jeszcze nie jest poranek”. - W tym celu nie musi być poranek. Żona krawca skierowała jego dłoń do ciepłego, miękkiego ciała jej nagiej piersi.

Zamarł, jakby został uderzony. – Precz – powiedział ponownie. "To jest grzech.".

„Jak to może być grzech, kiedy jesteśmy mężem i żoną?”. Jeszcze trochę potarła jego dłonią swoje nagie ciało, a potem przewróciła się na niego, przygryzając jego usta perłowymi zębami i pozwalając, by jej długie włosy zwisały wokół niego. „Nie będziemy mieć więcej dzieci między sobą” - powiedział krawiec. "Nie jest pobożne robić to, z wyjątkiem poczęcia dziecka…".

– To naturalne – powiedziała jego żona. „Jesteś mężczyzną; ja jestem kobietą. Do czego jeszcze byliśmy przeznaczeni? Nie mów mi, że nie myślałeś o tym, kiedy spałeś tu sam?”. Pocałowała go jeszcze trochę, podczas gdy jej dłonie przesunęły się po jego ciele, rozpinając guziki jego koszuli nocnej i kładąc się na nim.

Krawiec poczuł, jak gotuje mu się krew, ale natychmiast ją zdusił. - Zapomnij na chwilę o Boże Narodzenie - szepnęła jego żona. „Dzieci będą spać godzinami. Nie masz dziś nic do roboty. Przypomnę ci, jak dobrze było kiedyś”.

Delikatne uniesienie ust jego żony i uczucie jej ciepłego ciała blisko jego rzeczywiście przypominały krawcowi z innych czasów, kiedy był młody i porywczy i chętny do ścigania wszystkiego w spódnicach. Wyglądało na to, że jego ciało również pamięta takie rzeczy, stając na wysokości zadania równie łatwo, jak w młodości. - Ja… nie mogę… - wyszeptał krawiec. Jego żona pokręciła głową.

- Ale co by było, gdybyś mógł? Może to pomoże. Wyjęła butelkę z eliksirem miłosnym. „Jeden dotyk, a zapomnisz o winie i wstydzie tak długo, jak chcesz. Mój prezent świąteczny dla ciebie”. — Co to jest? Czary? - powiedział krawiec, biorąc butelkę dwoma palcami.

– Nie – odparła jego żona. „Tylko odpowiedź na twoje modlitwy”. Spojrzał na butelkę, a potem na oczy żony. miał błysk, który wydawało mu się, że rozpoznał.

Więc zanim zdążył się zastanowić, krawiec złamał pieczęć na małej buteleczce i, zgodnie z instrukcją jego żony, wetknął kilka kropli w otwartą dłoń i wciągnął powietrze. Opary natychmiast zakręciły mu w mózgu, ale nie było to nieprzyjemne doznanie. To sprawiło, że znów poczuł się młody. Chętny, wziął kolejny oddech. Mała sypialnia zrobiła się duszna od ciepła dwóch razem ciał.

Żona krawca pocałowała ją w dół nagiej piersi męża, jej obfite usta wysyłały przez niego iskry i rozpalały ogień, który, jak sądził, już dawno zgasił. Prawda była taka, że ​​krawiec myślał o takich rzeczach w noce, kiedy leżał w łóżku bez snu. Dlatego wysłał żonę, żeby zatrzymała się w wolnym pokoju, i oszczędził sobie tej pokusy. Ilekroć przychodziły mu do głowy grzeszne myśli, modlił się wściekle i od czasu do czasu upokarzał swoje buntownicze ciało. Tym razem jej nie odesłał, a ona najwyraźniej miała plany dotyczące jego ciała, które wymagały znacznie bardziej czułych zabiegów, niż był przyzwyczajony.

Kiedy jej ciepłe usta otworzyły się wokół jego żenująco wyprostowanego kutasa, prawie krzyknął z powodu skandalu. Ale stanowcze, zapewniające uczucie jej ust owijających się wokół niego stłumiło to w coś na kształt gardłowego jęku. Zrozumiał, że to dźwięk gratyfikacji, ale było już za późno, żeby go zatrzymać. Ściany w małym domku były cienkie, więc siedziały tak cicho, jak tylko mogły, podczas gdy żona krawca opiekowała się nim swoimi wspaniałymi ustami i lekkim lizaniem jej psotnego języka.

Kiedy poczuła, że ​​jest gotowy, zdjęła go i mrugając do niego, usiadła na łóżku na czworakach, unosząc tyłkiem w powietrze w zaproszeniu, którego nie mógł pomylić. Krew pulsowała w mózgu krawca, gdy usiadł. Gładkie kształty pięknego ciała jego żony wydobyły z niego lubieżny i pożądliwy chór spodni, co sugerowało oczekiwanie, do którego nigdy by się nie przyznał słowami.

Ale gładkość jej ud, krągłość jej tyłu, napięta linia pleców aż do punktu między jej kremowymi, zaokrąglonymi ramionami i rozlewającymi się na nich długimi lokami, nie mogły zostać zignorowane. Jej ciepła skóra była wystawiona na chłodne zimowe powietrze, a on przesunął palcem po gęsiej skórce na jej udach. Kiedy w końcu poruszył się, by znaleźć się w niej, zaskoczyła go „Nie”. Ale tak naprawdę go nie powstrzymała; tylko umieścił go nieco wyżej, w miejscu, w którym, był pewien, że żadne dziecko nigdy nie może zostać poczęte, i gdzie miejski proboszcz wywozi go prosto z miasta i prosto do czyśćca, żeby nawet o tym pomyślał. - Tam - powiedziała.

„Właśnie tam. Powoli… powoli… ach!”. Jej cichy krzyk zawisł jak płatek śniegu, odbijał się w tę i inną stronę nocnym powietrzem. Wewnątrz mocno przytuliła się do jego penisa, jej wrażliwe mięśnie falowały i ściskały go za każdym razem, gdy się poruszał. Pochylił się nad nią tak daleko, jak tylko mógł, dosiadając jej od tyłu jak zwierzę i wypychając z niej kolejne okrzyki płatków śniegu z każdym pchnięciem bioder: „Ach…ah…ah!”.

W końcu położyła się na boku, a on z nią, nigdy nie wyciągając się, ale pozostając tak głęboko, jak mógł, mocny nacisk jego bioder na jej pośladek tworzył rytm. Prześcieradła wiły się wokół nich, najpierw rozgrzewając się od potu ich ciał, a następnie szybko stygnąc w zimowym powietrzu. Gdybyś zapytał go wcześniej, krawiec powiedziałby, że nie ma nic bardziej odrażającego niż zgrzeszenie w bożonarodzeniowy poranek.

To było coś, co mogło w ogóle powstrzymać Boże Narodzenie. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że nie powstrzymał Bożego Narodzenia. Nie, zdał sobie sprawę (kiedy poczuł uczucie uwolnienia, długie i gorące, które przepływało przez niego i wychodziło z niego do ciała żony, nawet gdy z satysfakcją oblizała usta), to nadeszło. Tak czy inaczej, przyszło tak samo. W międzyczasie Krampus przeskoczył przez zaśnieżony dach, a dzieci i zwierzęta poruszały się we śnie, gdy przechodził.

Kiedy dotarł do miejsca, które wydawało się dobrym miejscem dla obserwujących, zawiesił kopyta na krawędzi jednego dachu i czekał. Nie było nikogo tak wcześnie rano, ale był pewien, że jeśli tylko zaczeka, wkrótce znajdzie to, czego szuka. Rzeczywiście, w kilka sekund dostrzegł swój znak: przywiązany młody mężczyzna z twarzą pełną łez brnął samotnie przez śnieżną noc. Wyglądał na zagubionego i pijanego, przedzierając się przez rynny. Krampus zeskoczył i wylądował tuż obok chłopca.

Był dwudziestoletnim mężczyzną o słodkiej twarzy i pachniał jak pusta butelka świątecznej radości. Nie wahając się ani nie przedstawiając, Krampus zarzucił ramię na ramiona chłopca i powiedział: „Dlaczego teraz miałbyś płakać, zamiast się weselić? Co sprawia, że ​​takie niepokojące przejawy są konieczne? Czy jesteś ranny? Umierasz? Czy pomoc przyszła za późno? „Jaki cios zadano Pani Losu Pani?”. Chłopak zamrugał ze zdumienia, ale Krampus mówił dalej: „Jestem twoim nowym przyjacielem i przekonasz się, że to prawda. Przybyłem na czas, by odpowiedzieć na twoją wskazówkę. Opowiedz mi teraz tę opowieść twoich nieszczęść, a ja dołożę wszelkich starań, aby rozwiązać twoje problemy.

”. W końcu chłopiec poczuł się tak nieszczęśliwy, że pojawienie się tego goblina nie wywołało bardziej gwałtownej reakcji niż wzruszenie ramionami. „Już nigdy nie będę wesoły” - odpowiedział. „Cały świat to jedna ciemna zima i już nigdy więcej nie zobaczę wiosny”.

Oparł się o lodowate kamienie miejskiej studni i brzmiał na tak zdruzgotanego, że Krampus zmartwił się przez sekundę, że mógłby nawet wskoczyć do środka. Zamiast tego chłopiec po prostu kopnął zaspę, rozrzucając ją na bezsensowne cząstki. „Poprosiłem kobietę, żeby wyszła za mnie dziś wieczorem” - powiedział.

"A ona powiedziała mi nie". A potem jęknął, jakby został postrzelony. O mój (pomyślał Krampus), ten jest w stanie. Ale założę się, że jeśli go szturchnę, złapie przynętę… Podniósł chłopca i strzepnął śnieg z jego kołnierza. „Teraz, chłopcze”, powiedział Krampus, „ból złamanego serca to prawda.

Ale teraz jesteś jeszcze młody; daj mu tydzień, może dwa. Odkryjesz, że twoje serce jest bardziej odporne niż większość, a potem z nową dziewczyną będziesz najbardziej pochłonięty." - Nie - powiedział chłopiec, patrząc na śnieg na pobliskim cmentarzu, jakby to była otchłań śmierci. „Dziś wieczorem złamała mi więcej niż serce. Zraniła mnie w duszę”. "Dusza to drobiazg; ledwo błyskotka.

Odskoczysz od razu, jeśli tylko o tym pomyślisz. Z moją pomocą, drogi chłopcze, będziesz mieć własne kompetencje miłości. Będziesz mieć dziewczyny na dziesięciu słodkich chłopaków … plus dwa! ”. „Ale czy kiedykolwiek by mnie kochał? Jestem niczym.

Tak powiedziała.” - Sugerowałbym, że jej gusta są zbłąkane. Znajdźmy nową dziewczynę, która będzie pasować na dziś. A jutro i w następnych zawsze możesz spotkać więcej. Życie to świetna gra, a nadszedł czas, abyś zapisywał punkty. Żona, którą jesteś ”.

Wkrótce dowiem się, kiedy nadejdzie na to czas. Spędź lata między nimi na najsłodszej ze śliwek.". Krampus zaczął kierować chłopca z dala od miejskiego rynku i wzdłuż pewnych alejek, prowadząc go na skraj miasta, nad rzekę i do niektórych mniej szanowanych korytarzy. Znajdowały się tu uliczki i aleje, których szlachetni mieszkańcy wioski nigdy nie odwiedzali, ale wciąż nie mogli przestać o nich myśleć o północy, a nawet spoglądali w stronę od czasu do czasu, kiedy przechodzili po zmroku… ”Tak się składa, że Mam na myśli wspaniałą dziewczynę. To osobista przyjaciółka, a jej wdzięki najbardziej wyrafinowane.

Możesz zaufać moim gustom, bo jestem twoją przyjaciółką. .) Pozwól mi być swatką, a wkrótce będziesz pod wrażeniem. Chodź teraz, podążaj za mną na północ, północny zachód! ”. Znajdowali się w domu, w którym w najwyższym oknie wciąż paliła się świeca. Chłopiec przyjrzał mu się z zaciekawieniem.

„Czy ktoś tu naprawdę mieszka?”. „Ona żyje, kocha, myśli, oddycha. Czeka na ciebie teraz, tam w okapie”. „O tej porze nie będzie przyjmować dziwnych gości. Na wakacje?”.

„Dziewczyna tak głęboka nie robi zamieszania. Aby posmakować jej zaklęć, wystarczy dzwonić”. Krampus zadzwonił małym dzwonkiem przy drzwiach i dziewczyna rzeczywiście podeszła do okna.

Zmrużyła oczy przez noc i śnieg, a kiedy zobaczyła uśmiechniętą twarz Krampusa, sama się uśmiechnęła. "Kochanie!" - powiedziała dziewczyna, ponieważ Krampusowie mieli przyjaciół w każdym mieście na świecie i każdego roku zarabiali coraz więcej. W odpowiedzi zawołał: „Słodka gołębica! Co za uczta, widząc twoją kochaną twarz na górze. Ale podejdź teraz do swoich drzwi i mile widziane przedłużenie.

Jest Boże Narodzenie, mój kasztanowcu, a ja przyprowadziłem nowego przyjaciela”. Dziewczyna, świeżo upieczona dziewiętnastolatka, posłusznie zsunęła się na dół w swojej piżamie i zaprosiła ich do środka. Przywitała Krampusa uściskiem i pocałunkiem, po czym zwróciła uwagę na chłopca. Na początku nie był pewien, dlaczego tak uważnie na niego patrzyła (z wyjątkiem może tego, że oczywiście ociekał śniegiem całą podłogę…), ale potem wskazała nad jego głową. - Jemioła - powiedziała.

Chłopiec przełknął ślinę, ale dziewczyna stanęła na palcach (mimo zimna miała bose stopy) i nie miał wyboru. Jej usta były miękkie i smakowały jak jej własny wstrzymany oddech. Krampus podszedł do paleniska i rozpalił wielki, budzący pożar, który wkrótce sprawił, że cały dom był przytulny jak gołąb.

Dziewczyna odegrała rolę gospodyni i nalała im grzanego wina, na chwilę wsuwając palce w dłoń chłopca, kiedy podała mu kubek. Był w łóżku i miał nadzieję, że było zbyt ciemno, by to stwierdzić. Wszyscy trzej siedzieli przy ognisku, rozmawiając i śmiejąc się jak stary przyjaciel.

Chłopak wpatrywał się w dziewczynę, jego spojrzenie stawało się coraz bardziej śmiałe w miarę jak pił. Często odwracała jego wzrok, ale nigdy na dłużej niż kilka sekund, zanim wróciła do Krampusa, który zabawiał ich piosenkami, sprośnymi dowcipami i historiami z przeszłości. W końcu dziewczyna dopiła wino i z rozmysłem zlizała resztkę wina z ust. Poprzez alkoholową mgiełkę chłopiec poczuł, jak kipi mu krew. Teraz zwróciła na niego całą swoją uwagę, siadając z powrotem na krześle i krzyżując nogi.

- Jesteś nieśmiały - powiedziała. „Czy to twój pierwszy raz?”. Chłopiec się zakrztusił. — Teraz, teraz — powiedział Krampus. "Pytanie jest uczciwe.

Chce, żebyś odpowiedział, a nie wiercił się na krześle." - Nie mam nic przeciwko - dodała dziewczyna. „Dla mnie to wszystko tak długo, jak płacisz”. „Całkiem dobrze”, powiedział Krampus, „jak niegrzecznie było zapomnieć. Prezent dla mojej ukochanej, na uregulowanie długu”. Z kieszeni garnituru Krampus wyciągnął grubą sakiewkę, przepełnioną srebrnymi monetami.

Kiedy dziewczyna uznała, że ​​wystarczy, zdjęła ubranie i stanęła przed nimi naga jak Wenus. Chłopiec ponownie przełknął ślinę. Krampus szturchnął go w żebra.

„Ona jest cała kobietą, mój chłopcze, jak widzisz na własne oczy. Zaspokoi wszystkie twoje potrzeby, gdy się pojawią. Mrugnięcie jej okiem i obrót głowy dadzą ci znać, że nie masz nic do roboty. strach.

„Sam tu byłem i znam wszystkie jej sztuczki, wszystkie jej sposoby i środki, wszystkie jej szybkie ruchy i wybory. Satysfakcja gwarantowana, to obietnica, drogi chłopcze. Jako twój przyjaciel dzielę się tylko tym, co wiem, że ci się spodoba.

– Myślę, że zaszła pomyłka – powiedział chłopak. nie chcę za to zapłacić. ”. Dziewczyna wyprostowała się i posłała mu pełne pogardy spojrzenie, które sprawiło, że b.„ No, tut ”- powiedział Krampus.„ Za pierwszy z naszych faktów płacę, nie ty, więc jesteś w tym wszystkim. Co ważniejsze, chłopcze, co masz w głowie? Jesteś chory? Czy jesteś słaby? Czy jesteś bliżej śmierci? To twoja szansa; carpe diem, mówię! Taka dziewczyna nie przychodzi codziennie.

”Krampus napełnił kubek chłopca.„ Życie jest słodkie, mój drogi chłopcze, jeśli tylko go skosztujesz. Zbyt wielu smutnych ludzi nie smakuje życia, ale je marnuje. Jeśli nie żyjesz, równie dobrze możesz umrzeć. Śmierć przychodzi szybciej, jeśli zaprzeczasz traktującym życie. Dlaczego nie żyć teraz, w tej chwili, w tej godzinie? Nikt się nie dowie, z wyjątkiem nas w tej altance.

- Ale ja chcę miłości - powiedział chłopak. - Więc kochaj ją, drogi głupcze. Kochaj wszystkich i wszystkich, to moja najważniejsza zasada.

Kochaj ją dziś wieczorem, ile chcesz, jak chcesz. Wróć za tydzień, miesiąc lub za chwilę. Będzie cię kochać przez wszystkie dni, zawsze i wszędzie, tak często, jak zechcesz lub tak często, jak nigdy.

A jej miłość jest prawdziwa! Nie mniej prawdziwe niż srebro. Szczera miłość, uczciwa jak grosz i gulden. ". Krampus podniósł chłopca za kark i pchnął go do przodu. Dziewczyna patrzyła z rozbawionym wyrazem twarzy." Spróbuj raz ", powiedział Krampus." To mój motto w życiu.

Jeśli okaże się, że ci się to nie podoba, idź do jakiejś żony. Nie masz nic do stracenia, ani pieniędzy, ani skóry. Nikt nawet nie musi wiedzieć, co zrobiłeś ani gdzie byłeś.

Dziewczyna wyciągnęła rękę. Wyglądała, jakby straciła cierpliwość dawno temu, a chłopiec zdał sobie sprawę, że to dlatego, że wiedziała przez cały czas co i tak zamierzał zrobić. Pozwolił jej zaprowadzić go na górę, jej kroki na schodach były lekkie i łatwe, jego potykanie się i niezgrabność. Jej sypialnia była mała, ale koronkowa chmura zasłon jej łóżka zasłaniała wszystko, co sprawiało, że łatwo było sobie wyobrazić, że wokół nich jest cały świat albo nic.

Rozbierała go po kawałku, opuszczając jego ręce, ilekroć próbował jej pomóc lub skoczyć przed nią, drażniąc się z każdym małym guzikiem, łapiąc i gruchając po jego miękkiej, chudej, chłopięcej sylwetce. Choć był starszy od niej, wydawała się dojrzała, pewna siebie, swobodnie. Kiedy skończyła, położyła go z powrotem na stosie poduszek przy wezgłowiu i wspięła się na górę, całując go, podczas gdy jej ręka opadała w dół i nagle, niewiarygodnie, otoczyła go w dół, owijając palec i kciuk w pierścień wokół jego. kulki i dając mocny, zachęcający uścisk.

Sapnął, ale ona połknęła go w kolejnym pocałunku i puściła go dalej, pieszcząc go jeszcze trochę, a następnie owijając swoimi szybkimi, lekkimi palcami podstawę jego trzonu i gładząc go słodko, aż był gorący i gotowy. „Teraz” - powiedziała dziewczyna - „powiedz mi, że mnie kochasz”. Chłopiec zatrzymał się.

"JA ". - Nie tak, głuptasie - powiedziała, kładąc palec z wolnej dłoni na jego ustach. „Powiedz mi prawdziwy sposób.

W ten sposób”. Poprowadziła jego dłonie do swoich nagich piersi, gdzie jego palce dotknęły bladej, białej skóry i drżały, badając jej miękkość i gładkość od szyi po biodra. Jej maleńkie, wiśniowo-czerwone sutki wyróżniały się mocno, gdy potoczył po nich dłońmi, a ona zaszczyciła go cienkim uśmiechem. "Zobaczysz?" powiedziała. „Ciało jest wszystkim.

Cały szeroki świat jest tutaj, w twoim ciele i moim. Czy rozumiesz?”. „Nie…” powiedział (chociaż w tym momencie stwierdził, że nie obchodzi go specjalnie, czy wie, o czym ona mówi, czy nie). Zganiła go delikatnym klepnięciem w bok głowy. "Czy czujesz moje ciało?" - zapytała go, przyciągając go do góry, aby pocałował ją w szyję i zanurzył twarz w długich warkoczykach jej włosów, podczas gdy jej ciało wtapiało się w jego, aż ich linie i krzywizny odpowiadały na każdy ruch drugiego.

"Czujesz to?". - Tak… - powiedział, całując delikatny płatek jej ucha i czując, jak drży. - I czujesz to własnym ciałem, prawda? powiedziała, rozkładając nogi wokół niego i przesuwając się w dół do tego stopnia, że ​​gorąca, ciasna, delikatna przestrzeń między jej udami unosiła się zaledwie kilka cali nad jego kutasem. „I tak właśnie czujesz prześcieradło i łóżko. A gdybyś wyszedł teraz na zewnątrz, tak byś się czuł, widział, słyszał i poznawał śnieg, wiatr, niebo i świat.

Cały świat jest ciałem ponieważ bez ciała nigdy nie wiedziałbyś, że świat istnieje. Czy widzisz? ”. "Chyba tak?" – powiedział chłopiec.

Jego pijany mózg obracał jej słowa w kółko, starając się nadać im sens. Dopiero gdy zsunęła się bardziej w dół, a on poczuł, jak końcówka jego zegara wślizguje się w ciepłe, wilgotne wejście do niej, zrobiła to, co powiedziała, i wszystko inne stało się jasne. Ujął jej gładkie pośladki w dłonie, gdy jechała na nim w górę iw dół, ślizgając się po sobie i kołysząc ramą starego łóżka.

- Zgadza się - powiedziała dziewczyna, odchylając się do tyłu i ciesząc się, jak jego młode ciało wiło się pod jej ciałem. „Teraz widzisz wszystko, prawda?”. „Ja…” powiedział chłopiec, całując jej piersi i smakując gładką, miękką, białą skórę. Nogi dziewczyny ścisnęły go mocno, a ona jęknęła, wbijając się w nią raz za razem. „Nic nie jest święte”, powiedziała, „z wyjątkiem świata i ciała, a wszystko to jest jednym”.

Widział wszystko i wszystko czuł, a gdy nadszedł poranek, wiedział już wszystko, co mógł wiedzieć. Tymczasem po drugiej stronie miasta pastor siedział przy skromnym i słabnącym ogniu, wciąż próbując napisać swoje kazanie bożonarodzeniowe. Próbował przez cały tydzień, ale słowa nie przychodziły, a jego długopis był suchy. Siedział całą noc, gryzmoląc przy kominku, mając nadzieję na inspirację, ale zamiast tego dostał Krampusa, który z hukiem i hukiem spadł z komina, a potem, niespalony i tylko lekko okopiony, wyszedł z kominka. Pastor przetarł oczy i zastanawiał się, niewyraźnie, ile brandy włożył do herbaty.

„Dzień dobry”, powiedział Krampus. „To jest dobre, ufam? Nienawidzę wtrącać się, ale czuję, że jesteś skonsternowany. Być może słyszałeś mnie, tam na swoim dachu, skaczącego i łapiącego każde z moich kopyt?” „Ponieważ słyszałem cię, pastorze przyjacielu, słyszałem wszystkie twoje zmartwienia, słyszałem wszystkie twoje kłopoty, twoje wątpliwości i twoje zamieszanie. Ale są Święta Bożego Narodzenia, mój pastorze, i zmartwienia się skończyły.

Oto Krampus, który załatwi dla ciebie wszystkie kłopoty. ”. Ręce pastora drżały, kiedy zakładał okulary.„ Nie spałem, "powiedział.„ Tak, o to chodzi. Zdrzemnę się przed nabożeństwem i to wszystko będzie snem. ”„ Sny! ”Powiedział Krampus.„ Uwielbiam słowo.

Jakie jest twoje marzenie, mój pastorze, jaki jest magazyn twojego śpiącego umysłu? Marzysz o hosannach i cudach na wysokości? A może ten świat jest twoim najlepszym z marzeń?”. Krampus wyciągnął proboszcza z krzesła i kręcił nim po pokoju jak partner do tańca, a potem rogata bestia kopała strony kazań proboszcza, aż domek został wirtualna zamieć pergaminu. Pastor zaburczał: „A teraz spójrz tutaj!” „Ale ja widzę!” powiedział Krampus.

„Widzę wszystko i wiem. Twój problem, mój pastorze, jest w twoim bagażniku. Przestrzeń twojego serca, jak mam na myśli.

Znudziły Ci się Święta Bożego Narodzenia, tak, znudziłeś się dnia. Głosiliście na wysokości i głosiliście na nisko, głosiliście daleko i szeroko, głosiliście o słońcu i śniegu. „Głosiłeś dobrym i głosiłeś przeklętym, głosiłeś prawdzie i głosiłeś utajnionym. Wszyscy jesteście wygłoszeni, pastorze, nie zostało ci ani jedno słowo . To, czego potrzebujesz, to przerwa, zanim się złamiesz, pozbawiony.

”. „Ale co z moim stadem?”. „Zostaw je mnie, zabierz mnie do swojego kościoła, a dopilnuję, żeby twoi rodzice nie skończyli w pośpiechu.

Wikariusz Krampus jest tutaj, pełen ewangelii i prawdy, tak samo dobry dla starszych, jak ja. młodzież.". I uśmiechnął się tak szeroko, jak tylko mógł.

Pastor nie był taki pewien, czy to dobry pomysł. Nie był też pewien, czy nie przeszedł tylko jakiegoś udaru. Krampus jest jednak po prostu przekonujący, więc nieco bardziej kusząc (i butelką bardzo dobrego francuskiego koniaku z kieszeni płaszcza) przekonał proboszcza, aby założył buty, a szalik poszedł do małego zboczony kościół razem. Tam Krampus przykrył krucyfiks prześcieradłem i zasłonił witrażowe okna, aby żaden ze starych proroków i przodków nie mógł dziś grać w Podglądacza.

do ambony, więc zrobił to też przykuł ją łańcuchem, to znaczy, a potem zamknął całą ambonę. Potem odesłał proboszcza, aby cieszył się wolnym dniem, podczas gdy Krampus zabrał się do bicia w dzwony, wisząc na linach z całej siły. (To mit, że diabelskie duchy nienawidzą dzwonów kościelnych; dzwony istnieją znacznie dłużej niż kościoły, a Krampusowie zawsze je lubili.). Kiedy mieszkańcy miasta przybyli w swoich najlepszych strojach, aby odpowiedzieć na dzwonek, nie znaleźli wikariusza na platformie, ale tylko Krampusa, siedzącego na ich poziomie, uśmiechającego się potwornym uśmiechem.

Niektórzy próbowali wyjść, ale kiedy ich buty zwracały się w stronę drzwi, nieuchronnie czuli, że się cofają. Jeden po drugim usiedli w ławkach, mamrocząc do siebie i rzucając Krampusowi niespokojne spojrzenia. Niektórzy próbowali się modlić, ale nagle odkryli, że nie pamiętają słów; inni zdali sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie znali żadnych słów. Gdy wszyscy zebrali się, a drzwi zamknęły, pierwszą rzeczą, jaką zrobił Krampus, było zebranie wszystkich dzieci i wszystkich nastolatków i wysłanie ich z powrotem z domu spotkań. „Idź pobawić się”, powiedział Krampus, „na polach iw miastach.

Będziesz wiedział, jak wrócić do domu, gdy zajdzie słońce. Stwórz grupę, w której wszyscy dowodzicie, i bądźcie towarzyszami i partnerami dla każdego w swoim zespole. „Na racje żywnościowe zjedz cukierki, słodkie ciasta i tarty i podziel je tak, aby wszystko się rozdzieliło. Zabronione owoce są najsłodsze, zobaczysz, więc na Boże Narodzenie WSZYSTKIE godziny niech będą ciastem i podwieczorkiem”.

Dzieci zawahały się przez chwilę, ale Krampus dał im cukierki ze swoich kieszeni, a niektórym starszym dał też złote gałązki i wyruszyli, aby na jeden dzień zamienić całe miasto w swoje królestwo i żaden z nich rodzice próbowali ich powstrzymać. Pozostali tylko Krampusy i dorośli mieszkańcy miasta, od najmłodszych par po pary długo małżeńskie, a także wdowców i wdów, których łóżka i głowy były stare i szare. Wszyscy poruszyli się na swoich miejscach. Było jasne, że to nie będzie normalne kazanie bożonarodzeniowe i żaden z nich nie wiedział, co zrobić z tym nowym wikariuszem.

Ale Krampus uspokoił ich życzliwymi słowami, szerokimi uśmiechami i prezentami. Opowiadał dowcipy, flirtował, zaprzyjaźnił się ze wszystkimi i wkrótce dom spotkań stał się cieplejszy i żywszy, niż ktokolwiek z nich mógł sobie przypomnieć. Kiedy Krampus zagrał piosenkę, wszyscy razem z nim śpiewali. Wkrótce zapomnieli, że wszystko jest niezwykłe. W końcu ludzie zauważyli, że jedna z dziewcząt ze wsi, młoda istota, która miała wyjść za mąż w Nowym Roku, siedziała na kolanach Krampusa i całowała wesołą bestię.

Trzymała nawet jemiołę nad jego rogatą głową. I tu i tam, i wszędzie, pary (a czasem więcej niż pary) całowały się i dotykały, ogarnięty nagłym, w niektórych przypadkach nietypowym podziwem dla siebie nawzajem. Krew, która zbyt długo była chłodna, teraz się rozgrzała, a ciało buntownika zaczęło się poruszać. Kiedy narzeczona młodej kobiety na kolanie Krampusa zorientowała się, co się dzieje, podskoczył przerażony i próbował ją odciągnąć. Krampus natychmiast ją wypuścił, ale dziewczyna sama uparcie starała się utrzymać swoje miejsce.

- Nie patrz na mnie w ten sposób - powiedziała dziewczyna. „Chcę tylko być całowany, to wszystko. Co w tym złego? Ty też możesz mnie pocałować. Chodź.”.

Młody człowiek cofnął się. "Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem…" powiedział. "Więc co?" powiedział Krampus. „Kogo to obchodzi? Co to za knebel? Czy twoja wątroba jest pusta, czy masz cały maszt?”.

Tutaj doszło do narzekań z ławek i tych, którzy uważali, że to niekoniecznie odpowiednia rozmowa w kościele. Krampus przemówił głośniej: „A któż tutaj może cię sądzić spośród tej kabały? Kto ma prawo w ogóle gardzić tobą? Bo widzę we wszystkich sercach, gdzie żar wciąż płonie; widzę tych, którzy pożądają i którzy cierpią, i którzy tęsknią. ”I dobrze, że tęsknią i dobrze, że pożądają.

Dobrze, że jesteś ciałem i krwią, a nie prochem. Przysięgam ci teraz, żądza jest stara jak ludzkość. Weź jedną od drugiej i odpręż się.

– Ale czy to nie grzech? – zapytał głos. – Co to jest grzech? – spytał Krampus. – Jaka jest zasada? Co jest tabu? To nic innego jak słowa, ja też mam słowa.

Moje słowa są przynajmniej tak dobre, jak słowa wikariusza. Tak dobry jak Biblia, tak dobry jak księdza. A na Boże Narodzenie, do diabła, powiem wam teraz ludzie, najlepszym prezentem na Boże Narodzenie jest zerwanie jarzma. „Bo masz jarzma na szyjach, łańcuchy na nogach i zamki na swoich sercach, wszystko zrobione z zarozumiałości. Nie widzisz ich ani nie czujesz, ale zaufaj mi, one tam są i są zapinane hymnami, różańcami i modlitwami.

Zamykacie się, szuracie i czujecie się bardzo nieszczęśliwi i nie wiecie, co jest nie tak. ”A więc to jest moje kazanie bożonarodzeniowe do was: Nadal masz czas na życie”, życie jest zakończone. Niebo może na razie zająć się swoimi sprawami; Zadaniem aniołów jest skrobanie i kłanianie się. Jesteście ludźmi, a nie aniołami, z błogosławieństwami i wadami.

Czyńcie, co chcecie, powinno być całością praw. „Przeżyj ten jeden dzień jak zwierzęta polne; raduj się w ciele i rozpieczętowane pragnienia. Nie patrz w niebo i nie kłopocz się o dusze; tu i teraz jest, gdy bije dzwon. Kochajcie się nawzajem, nie bogów, bo miłość NIE JEST boska. To język ciał, takich jak twoje i moje.

Zbieraj pąki róż, póki każdy z was może, bo kto wie, kiedy powąchacie ostatni bukiet życia? ". Młoda para, patrząc na siebie, słuchała słów Krampusa. Krampus stał między nimi, jak minister na ich ślubie, składając razem ręce.

„W tym dniu przychodzę nie po to, żeby się przyłączyć, ale żeby zerwać. Zerwać z próżnymi obyczajami i starymi kłamstwami nie do odparcia. Dla niego i dla niej i dla was wszystkich tutaj, wszystkich, którzy mieliby życie, zanim życie zniknie. wolny, bez bogów i bez królów.

Stań się jak bestia, najszlachetniejsza z rzeczy. Najwyższy czas, abyśmy oddalili anioły. Niech Boże Narodzenie będzie odtąd świętem bestii.". Gdzieś w środku tego wszystkiego młoda para zaczęła się całować.

Nie małe, czyste pocałunki, ale długie i namiętne, splecione w ramionach. A na każdą osobę w kościele, która patrzyła na nich z dezaprobatą, trzy kolejne widziały, co robią i uważały, że to dobrze. Słowa Krampusa poruszyły zgromadzenie. Nikt nie był do końca pewien, jak zaczęła się następna część; to było jak początek snu, a może budzenie się po raz pierwszy.

Wkrótce jednak większość par w ławkach pogrążyła się w długich pocałunkach i uściskach, aż rzędy zaczęły się mocno nagrzewać. Niewielu ludzi zwróciło uwagę, kiedy młoda kobieta podarła sukienkę, odsłaniając nagie piersi na ustach narzeczonego i jednocześnie podciągając jego koszulę w górę iw połowie drogi, by wbić paznokcie w jego plecy i wsłuchiwać się w ostry syk, gdy rysował. wciągnął i wstrzymał oddech. Przez chwilę grzebał przy swoim pasie, podczas gdy ona podciągała spódnice, a potem, tuż przy ołtarzu, skonsumowali błogosławieństwa, które Krampus dał im kilka minut wcześniej, ona na jej plecach, a on na kolanach nad nią, zapominając o moment, w którym byli i kim byli, zamieniając kościół na obraz młodego, niewinnego ciała, splamionego potem i uporczywym rytmem dwóch ciał stykających się ze sobą, aż jedno przepełniło się i wypełniło drugie. Kiedy skończyli, młoda kobieta odłączyła się od mężczyzny i ponownie udała się do Krampusa, klęcząc, wciąż ubrana w na wpół postrzępione resztki swojej niedzielnej sukienki.

Rozpięła mu spodnie i wzięła dużego, wulgarnego kutasa bożonarodzeniowej bestii w swoje małe dłonie, głaszcząc go i drażniąc, aż oderwał się od jego owłosionego ciała, ciepłego i wyprostowanego, a potem włożyła go do ust, biorąc go do końca. z serią jaskółek. Czuła teraz tak trwały sympatię do potwora, że ​​włączenie go do doskonałości wydawało się słuszne. Jej małe usta poruszały się w górę iw dół, jęk uwięziony w gardle przez obrzęk, gdy ssała, chętna do wyciągnięcia i delektowania się pierwszymi kroplami tej szczególnej porannej komunii bożonarodzeniowej. A jej młody człowiek spojrzał na tę scenę przyjaźnie, bez złości i sprzeciwu.

Być może jego dobra natura miała coś wspólnego z faktem, że zwrócił na siebie dodatkową uwagę; Siostra jego narzeczonej, starsza o kilka lat i wdowa w młodym wieku, długo modliła się o uwolnienie od zdradzieckich fantazji na temat przyszłego szwagra, które wkradły się do jej snów. Ale teraz nagle dołączyła do niego na ołtarzu i po chwili cieszył się wszystkimi jej krzywiznami, bielą jej piersi i różowym, zapraszającym zaproszeniem jej ust, bez poczucia winy czy wahania z jego strony. Jedna para zamieniła się w dwie, prawie niezauważalnie. Kiedy młoda kobieta skończyła z Krampusem i usiadła, oblizując usta, inna kobieta z ławek już czekała, aby ją zastąpić, a wesoły potwór zorientował się, że zamienia jedne ciepłe usta na drugie.

Nowa dziewczyna pozwoliła bestii rozwiązać sznurowadła swojej sukienki (jak kokardę na świątecznym prezencie) i rozebrać ją półnagą na kościelnej podłodze z jego kutasem w ustach. Wkrótce trzecia kobieta podciągnęła spódnicę i pochyliła się przed bestią, by pozwolić mu dosiąść ją od tyłu, jęcząc jak dziwka, a jej krzyki były stłumione dzięki temu, że jej usta były pełne z mężem, a kiedy był skończyła, z młodym kawalerem, który mieszkał po drugiej stronie ulicy (z którym wcześniej wyznała sporadyczne niedzielne igraszki). Wszystkie kobiety z wioski przyszły jedna po drugiej: dobre matki, obnażające swoje nagie ciała przed całym miastem, i młode dziewice, zapominające o swojej skromności, gdy zrzucały niedzielne sukienki i rozkładały również nogi. Niektórzy powiedzieliby później, że w słowach Krampusów była magia, która sprawiła, że ​​to zrobili, ale prawda była taka, że ​​prawdziwa moc, która ich zmusiła, była ich własna i że gdy pojawiła się pierwsza szczelina w tamie, nie było sposobu, aby powstrzymać cokolwiek.

Mężowie i młodzi mężczyźni na zgromadzeniu nie sprzeciwiali się temu, że ich żony i ukochane zmieniają się. Byli też zajęci, zaspokajając własne, długotrwałe zachcianki, bawione w przeszłości tylko z dyskretnym wstydem, ale teraz wylewają się w szaleńczych objęciach na podłogach i ławkach. Ciała zaplątały się, przyszpilając się nawzajem lub do samych ścian, tworząc chór westchnień, jęków, szeptów i płaczów.

A kiedy Krampus skończyła z uściskami każdej kobiety, odwróciła się, by zaatakować kolejnego kochanka z jeszcze większym entuzjazmem, z nagim ciałem lśniącym od potu i mokrymi i lśniącymi wargami lub udami. Wszędzie, gdzie zwrócił, Krampus znajdował nowy widok, który zachwycał: rozebrani mężczyźni i kobiety, wyzwoleni, uwolnieni, pary i trójki i nie tylko. Żadne usta nie wyszły na jaw, żadne ciało nie zostało nietknięte, żadna niewypowiedziana fantazja, żaden niespełniony apetyt. Ktoś włamał się do wina i zaczął wznosić toasty Krampusowi, który łaskawie je przyjął, a następnie nalał swoją filiżankę na nagie ciało pierwszej dziewczyny, która go pocałowała.

Podnosząc ją świeżo namaszczoną, posadził ją ponownie na swoich kolanach, wsuwając w nią swojego ogromnego kutasa i czując, jak drży, gdy objęła go ramionami za szyję, pocałowała go jeszcze raz i ujeżdżał, aż jej serce prawie pękło. Jej narzeczony podszedł od tyłu, przesuwając się między wygiętymi policzkami jej tyłka, gdy poruszała się w górę iw dół, i wkrótce młody człowiek i Krampus rozdzielili ją między siebie, jedną z przodu i jedną z tyłu, wypełniając ją tak pełną, jak tylko mogła.

Oczy słodkiej dziewczyny wywróciły się do tyłu i prawie złamała szyję, wykręcając się w tę i inną stronę, całując się za kochankami, ściskając mocno między nimi, aż pierwsza, a potem druga weszła w nią, pozostawiając ją drżącą i mokrą. Dopiero gdy w końcu zrobił sobie przerwę od całej tej wesołej zabawy, Krampus zauważył przybysza; mężczyzna z białą brodą, w koronie z bluszczu i wyrazem zdecydowanej dezaprobaty, wszedł do kościoła i nikt tego nie widział.

Grymas Świętego Mikołaja był tak głęboki, że wydawał się prawie bezdenny. "Więc to jest to, co robiłeś!" powiedział. „Dlaczego stary Koziołku z Mendes, leniwy idolu! Kiedy cię wypuściłem na cały dzień, powiedziałem ci, żebyś pomagał ludziom!”. — Tak zrobiłem — powiedział Krampus, machając ramieniem w poprzek nawy.

„Czy wyglądają na nieużyteczne? Wystarczyło ich popchnąć, zaprosić i przekopać. Są teraz całkiem szczęśliwi, jak jestem pewien, że widzisz. Spokojnie! Spokojnie. Napij się Chablis.”. - To nieprzyzwoite - powiedział Święty Nick, odwracając wzrok.

„To życie” - powiedział Krampus. „To nie jest nikczemne ani przeklęte. Nie jest bolesne, szkodliwe, dokuczliwe ani oszukane. Trochę spocone, przyznaję ci.

Czasami niepochlebne. Ale jest prawdomówne i kochające i”. „Dość twoich rymów!”. Krampus odskoczył i zaśmiał się. Potem zaszczycił świętego spojrzeniem szczególnie zadowolonym z siebie i powiedział: „No cóż, co zrobisz? Zabierzesz mnie z powrotem do moich łańcuchów? Złam swoje słowo i swoją więź i zadaj mi ból? Wtedy wrócę z tobą, jeśli takie jest twoje pragnienie.

Mój prezent dla ciebie w dniu emerytury.". Wyciągnął ręce, jakby czekając na kajdany. Święty Mikołaj znów się skrzywił, ale potrząsnął głową. Po złożeniu obietnicy nie mógł się z niej wycofać.

Nie w tym dniu ze wszystkich dni. Krampus z radości kopnął kopytami. "Wtedy odejdę, tak żwawo i szybko, wszyscy będą wiedzieć za chwilę, że muszę być Starym Nickiem. Mam dobre wieści do rozgłoszenia, ale tylko jeden dzień i myślę, że czas się skończy 'zanim pójdę na całość .

Ale po prostu patrz na mnie, drogi Mikołaju, jeśli nie dam z siebie wszystkiego, a zanim to wszystko się skończy, nawet ty będziesz pod wrażeniem ”. I może święty Mikołaj był pod wrażeniem (chociaż nigdy nie odważyłby się tego przyznać). Ponieważ Krampusy rozeszły się daleko w te święta, przynosząc osobliwą radość każdemu, kogo spotkał. Lekcje, których nauczyli się ludzie, niekoniecznie były tymi, które mogliby ubrać w słowa (w każdym razie żadnych słów, które pasowałyby do uprzejmego towarzystwa), ale lekcje były takie same.

I przez resztę swojego życia każda osoba nosiła lekcję Krampusa wyrytą w swoim sercu. Kiedy święto się skończyło i Krampus ponownie założył swoje łańcuchy, wydawało się, że nosił je znacznie lżej niż kiedyś. Miał nawet sprężystość w swoim kroku, wracając do więzienia i atmosferę satysfakcji, którą święty Mikołaj był szczerze irytujący. Stare żelazne drzwi ponownie się zamknęły, zamykając Krampusa i odcinając go od świata.

Ale usłyszeli, jak wykrzyknął, gdy był zamknięty w swoim ekwipunku: „Wesołych Świąt wszystkim. I do zobaczenia w przyszłym roku”..

Podobne historie

Sonda

★★★★★ (< 5)

Budzi ją obca przyjemność.…

🕑 8 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 2,016

W twoim pokoju było ciepło i wilgotno. Wziąłeś prysznic, a następnie otworzyłeś okno, by wpuścić nocną bryzę. Powiew i chłód pokrowców były cudowne na twojej nagiej skórze. Zwykle…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Gość Domu Shahiry

★★★★★ (< 5)

Oddany nauczyciel przyciąga wzrok Sultany.…

🕑 39 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,604

Minęło wiele lat, odkąd pierwszy raz przeszedłem przez Bramę Obsydianu. Od tego dnia wszystko się zmieniło. Nowi Bogowie przybyli z mieczami swoich wyznawców. Zrzucili sułtana i ścięli go.…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Święto wiosny Shahiry

★★★★★ (< 5)

Święto wiosny prowadzi Tel do jego prawdziwej miłości.…

🕑 48 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,973

W czasach, gdy ciemni Bogowie przynieśli swoje legiony i płomienie, wiosna przyniosła szczególny czas w Domu Rodzinnym, w którym byłem zarządcą. Każdego roku Sultana przychodziła na…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat