Ballada o Tam Lin

★★★★★ (< 5)

Nawet wróżki mają swoje problemy.…

🕑 37 minuty minuty Nadprzyrodzony Historie

„O, zabraniam wam, panienki wszystkie, które noszą złoto we włosach, przychodzić lub odchodzić, bo młoda Tam Lin tam jest”. - „Ballada o Tam Lin”, tradycyjny. W połowie lasu powóz zatrzymał się bez powodu i nie drgnął ani o cal. Lady Astrid wachlowała się, kiedy woźnica próbowała je uruchomić. "Co wydaje się być problemem?" „Nie mogę powiedzieć, proszę pani” - powiedział kierowca.

„To tak, jakby koła po prostu nie chcą się obracać”. „Koła się obracają; tak właśnie robią. Dlaczego powinniśmy się zatrzymywać bez powodu?” „Przyczyna jest przereklamowana”, powiedział głos. Lady Astrid wrzasnęła. W jej powozie był mężczyzna, bardzo młody, bardzo przystojny, bardzo dobrze ubrany mężczyzna, ze skrzyżowanymi nogami i rapierem wiszącym w jednej ręce.

„Jak się tu dostałeś?” powiedziała. „Przez drzwi” powiedział dziwny człowiek. „To rodzaj przesuwającego się panelu z boku, który sprawia, że ​​wchodzenie i wychodzenie jest bardzo wygodne, powinieneś spróbować, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Teraz, proszę pani, to napad: jeśli to twój pierwszy, to nie nie martw się, będę delikatny. ” Uniósł torbę i wycelował w nią czubek miecza.

„Coś się stało, pani?” powiedział kierowca. „Wcale nie”, powiedział dziwny człowiek. „To tylko rutynowa blokada.

Zostań tam, gdzie jesteś, chyba że uważasz, że dama potrzebuje wentylacji. A teraz pani, pierścionki, bransoletki i broszki.” Lady Astrid złożyła biżuterię w worku. Dodała kilka szczerych komentarzy na temat pochodzenia rabusia, które według niego były miłym akcentem. „I diament. Nie zapomnij o tym”.

Przyłożyła pierścień do piersi. „Ale to symbol mojej wiecznej wierności i zaufania do mojego ukochanego męża!” „Dlatego uważam, że to bardzo nieszczere, że nadal go nosisz”. Lady Astrid zrobiła się biała, ale wrzuciła pierścionek do torby. „Znam cię”, powiedziała. - To ty nazywają cię Tam Lin.

Książę ostrzegł nas przed tobą: złodziejką, łobuzerską wróżką. „Mogę być złodziejem i być łotrzykiem, i być wróżką, ale… cóż, w każdym razie miło było cię poznać. Pozdrów od księcia. Tam Tam wyskoczyła przez okno powozu i pobiegła w stronę drzew.

Lady Astrid krzyknęła przez okno: „Zapomniałeś miecza!” „Zachowaj” - powiedziała Tam Lin. - To tylko patyk. - Spojrzała. Przed chwilą był to miecz, ale teraz rzeczywiście był to kij.

Zgrzytnęła zębami, zeskoczyła z powozu, odepchnęła kierowcę na bok i pobiegła za nim, podnosząc spódnice nad jeżynami. Mimo że był koniec października, las był wciąż tak jasny i żywy, jak wiosną: kwiaty kwitły, drzewa były obfite w owoce, ptaki trykotowe, a światło słoneczne przepływało przez konary ciepłe i złote. Było obrzydliwie przyjemne. Lady Astrid rozejrzała się wokół w chwastach i zaroślach, ale nie widział śladu uciekającej wróżki.

Było południe i cienie były bardzo małe, ale jakoś się w nie wślizgnął. „Tam Lin!” krzyknęła. „Tam Lin!” Tak? "Powiedział głos tuż obok niej. Podskoczyła.

Tam Lin usiadła na niskiej gałęzi drzewa, jedząc jabłko i obracając wokół obrączkę d jego palec. „Oddaj to!” powiedziała. „Nie jestem pewien, czy dokładnie rozumiesz, jak działa rozbój”. „Możesz zatrzymać resztę” - powiedziała. „Mogę to wszystko utrzymać.

Podatek za przejazd przez mój las”. Skoczył i wylądował tuż obok niej, pochylając się bardzo blisko i wąchając jej perfumy. „Chyba że chciałbyś zapłacić drugą opłatę drogową?” Lady Astrid wycofała się. „Trzymaj ode mnie ręce.” „Co z moimi innymi częściami?” Przycisnęła wachlarz do piersi. „Historie mówią, że robisz to tylko dla młodych, dziewiczych dziewcząt”.

„Każdego dnia jest coraz mniej młodych dziewic, więc myślę o złagodzeniu moich standardów. Chodź, chodź, oboje wiemy, dlaczego przybyłeś tą drogą. Książę wydał obwieszczenie niecały tydzień temu, ostrzegając wszystkich, aby trzymali się z daleka, a jednak oto jesteś. ” „To był najszybszy sposób” - powiedziała Lady Astrid.

„Przybywasz na przełęcz. Ten leśny objazd dodaje dwa dni w twojej podróży bez powodu. Wiem, że lord Astrid ma po osiemdziesiątce i jest głuchy jak na pocztę, więc mogę sobie tylko wyobrazić, jak kwiat znika z brzoskwini w chwili, gdy upadnie.

A co ważniejsze, masz na sobie zieloną skórę. ”Spojrzała na sukienkę.„ Więc? ”Dotknął jej policzka.„ Wiesz, jaka kobieta nosi zieloną, prawda? ”Łóżka. Słyszałem był to kolor, który lubią wróżki. ”„ Tak.

Głównie dlatego, że nie pokazuje plam z trawy. „Rzuciła się na niego i przewróciła go. Wylądowali w skrawku koniczyny, przed którym on właśnie stał, a ona przewróciła się na niego.” „Powiedziała, łapiąc oddech,„ Musiałam sprawić, żeby dobrze wyglądała, prawda? ”„ A ty naprawdę wyglądasz bardzo dobrze.

”„ Chciałam zobaczyć, czy te historie są prawdziwe, ”powiedziała Lady Astrid, dotykając jego twarz i przesuwa dłońmi po jego klatce piersiowej. „Co o tym sądzisz?” „Nie wiem,” powiedziała, „Nie sprawdziłam jeszcze najlepszych części. Pomóż mi z mojej sukienki.

W drodze stangret zaczął się zastanawiać, jak długo powinien czekać, zanim uzna, że ​​lady Astrid nie żyje. Robiło się ciemno, a lasy z pewnością wydawały się niebezpieczne. Słyszał, co zabrzmiało strasznie dużo. jak żbiki krzyczące w krzakach.

„Och, och!” powiedziała Lady Astrid. Tam Lin zgodziła się. Leżały ukryte pod wysoką trawą, płaszcz Lady Astrid rozłożył się pod nimi. Jej suknia zwisała z gałęzi drzewa, a reszta jej ubrań najprawdopodobniej wylądował gdzieś w pobliżu brzegu strumienia. Zmienił pozycję i wślizgnął się z powrotem do niej, jej uda ściśle zacisnęły się wokół jego ciała, a biodra zwijały się, by spotkać się z nim.

Pozwolił jej na chwilę wytyczyć tempo, reagując, kiedy podskoczyła pod nim, a potem biegł tylko o połowę tak szybko, jak tylko mógł. Pociła się, była karmiona i ochrypła, ale wciąż wyglądał nieskazitelnie. chyba że on chce ted to.

Spojrzeli sobie w oczy, bez mrugnięcia okiem, a Tam Lin co kilka sekund pocałował ją w zadyszane usta, delikatnie dotykając jej ust, wciągając zadyszany oddech. Przeciągnęła paznokciami po jego plecach. Odpowiedział jej mocniej, a ona praktycznie wytrysnęła w zamian, stając się tak mokra, że ​​się wylała.

"O Boże!" krzyczała. "O mój Boże!" „Nie bardzo mi się podobają takie tytuły” - powiedział. „Ale doceniam MMPH!” Złapała go za głowę i przycisnęła do siebie, wsuwając język do ust.

Jej ciało pochyliło się i pochyliła się, by ująć jego tyłek, z jednym policzkiem w każdej ręce, gdy wirował i unosił się w górę iw dół. „Idę, idę ohhhhhh!” Lady Astrid znów krzyknęła. Tam Lin myślał, że jest trochę gadatliwa, ale domyślił się, że kiedy twój mąż jest głuche, nie przejmuj się takimi rzeczami. W drodze stangret zamknął się w wagonie z obawy, że zaczepią go żbiki.

Brzmiały dość ostro. Lady Astrid była teraz na rękach i kolanach, a Tam Lin za nią, jednym palcem dotyka długości pleców, po czym podążyła za biodrem i do spodu, zerkając na swoje nagie uda, a potem na miejsce, w którym się spotykają. Wydawało się, że straciła głos na chwilę, co Tam Lin uznała za prawdopodobnie dobrą rzecz, ponieważ miała zamiar znacznie więcej przerobić, a on nie był pewien, czy rakieta jest tak dobrym pomysłem tej nocy .

Zaczął stabilnie do przodu i do tyłu, jego biodra odbijały się od jej tyłka za każdym razem, gdy wchodził, a kiedy sięgał pod i obejmował jej piersi obiema rękami, zwiększał tempo, każde pchnięcie było nieco szybsze niż poprzednie, każde pchnięcie jest trochę trudniejsze. Jej ramiona osłabły i leżała twarzą w dół z wygiętym tyłem w powietrzu. Jej cipka się wylała, spływała po udach: „O Boże!” - wrzasnęła Lady Astrid, brzmiąc ochryple. "Tak?" powiedział Tam Lin. "Wypełnij mnie!" A on pompował do niej strumienie, jeden po drugim, gorący, satysfakcjonujący strumień.

Zagryzł wargę i zmarszczył brwi tak mocno, jak tylko mógł. Trzęsła się przez długi czas, a kiedy w końcu się wycofał, z westchnieniem opadł na trawę. Patrzył w gwiazdy.

Pomyślał, że wyglądają lepiej niż gdziekolwiek indziej na świecie. Nie żeby nigdy tak naprawdę nie poszedł gdzie indziej. Ale dlaczego miałby, skoro nie ma lepszego miejsca? Zastanawiał się nad księżycem, gdy zauważył, że lady Astrid odzyskała większość ubrań (wciąż brakowało jej jednej rękawiczki, kapelusza i warstwy kwiatów) i wracała w kierunku drogi. Dogonił ją (wciąż nagi), obejmując ją w pasie i całując w ucho.

„Tak szybko, moja turkawko?” powiedział. „Złaź ze mnie”, powiedziała. "Przepraszam?" powiedział. „Spóźniłeś mnie” - powiedziała lady Astrid. „Na pewno nie mam nadziei, że nie jestem ojcem.

W każdym razie to nie moja wina. To ty nalegałeś na więcej. Wierzę, że twoje dokładne słowa brzmiały:„ O tak, Jezu Chryste, Panie w Niebie, więcej, więcej, więcej… ”„ „Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem”.

„Mogłem się mylić co do dokładnej liczby„ obyczajów ”, ale sedno jest nadal.” Włożyła wachlarz w twarz. „Ja. Nigdy.

Powiedziałem. Dowolne. Takie. Rzecz. Okradłeś mnie, a ja poszedłem cię szukać i nie znalazłem.

Rozumiesz?” Przerwał. „Po głębszym zastanowieniu odpowiada to mojemu wspomnieniu”. Wyszła.

Tam Lin patrzyła, jak odchodzi. „Czuję się raczej przyzwyczajony” - powiedział głośno. Potem się uśmiechnął. "Życie jest dobre." Kiedy znalazł spodnie (trzecia gałąź w górę), pierścień Lady Astrid wciąż był w kieszeni.

„Życie jest bardzo, bardzo dobre” - powiedział i odłożył pierścień w pustym pniu dębu. Z innymi. Kilka godzin później Tam Lin siedział na najwyższych gałęziach najwyższego drzewa i obserwował księżyc. Było w tym dziś coś dziwnego. Po pierwsze, nie sądził, że powinien być jeszcze pełny.

Po drugie, był to odcień jasnożółtego, który wydawał mu się bardzo niezdrowy. A jednak nic w lesie nie wydawało się nie na miejscu, ostatnio nie wydarzyło się nic niezwykłego i nie pojawiły się wróżby. Może księżyc miał właśnie wolną noc. Od czasu do czasu zdarza się to ludziom, więc czemu nie księżyce? Ponad nim dwa gołębie przytuliły się do siebie.

Na gałęzi nad nimi siedziała sowa, czekając na ich ruch. Tam Lin zmarszczył brwi. Cóż, to wydaje się być omenem, pomyślał. Z drugiej strony sowa wydaje się po prostu obiadem.

Nie mogę czytać wróżb na wszystkie drobiazgi, nawet jeśli z tego drzewa sączy się sok, który wygląda niesamowicie jak krew. Może to tylko sztuczka światła z tego złego księżyca? Był pewien, że nic nie mogłoby zakłócić spokoju i doskonałości nawet w taką noc. Nic oprócz… Wiał zimny wiatr. Księżyc migotał. Tam Lin prawie spadł ze swojego drzewa.

Och nie, pomyślał. Och nie, och nie, och nie. O mój ! pomyślał, a potem zatrzymał się, ponieważ wróżki nie mają nic świętego do przeklinania, więc po prostu poprzestał na „O mój! Zatrzasnął gałęzie, wiatr szarpał mu włosy i ubranie. Był strasznie zimny wiatr i wiał z kierunku księżyca, chłodząc jego kości. Dotarł prawie na ziemię, zanim go dogoniła, a Tam Lin, myśląc szybko, wylądował raczej w pozycji klęczącej niż na nogach.

"Wasza Wysokość!" powiedział, kłaniając się jak najniżej. „Tam Lin”, powiedziała Królowa Wróżek. „Przyszedłem cię zobaczyć”. Była bardzo wysoka i bardzo blada, a tam, gdzie stała, ziemia zamarła. W jej słowach pojawiły się małe kłęby lodowatej mgły z jej bladych białych warg.

Księżyc wisiał za jej głową, jak zawsze, a jego zimne, blade światło sprawiało, że zęby Tam Lin szczękały. „Jestem m-m-najbardziej zaszczycony”. „Czy podoba ci się Twoja domena?” powiedziała Królowa. „jest bardzo… hojny, o tej porze roku”. Przerwał.

„Cóż, miło cię znowu widzieć, przestań, zawsze przyjemność.” „To prawie Hallo'ween” - powiedziała Królowa. Serce Tam Lin zamieniło się w lód. „Co powiesz na to? Czas płynie. Myślę, że w tym roku będę się trzymać z dala od uroczystości, jeśli wszystko będzie takie samo.” „Minęło siedem lat” - powiedziała Królowa Wróżek.

Dotknęła bezpańskiego kosmyka włosów Tam Lin, a on wciągnął powietrze z bólu. „A tutaj wygląda na to, że to był tylko wczoraj. Tak naprawdę, myślę, że tak było.

Jesteś pewien, że twój kalendarz nie jest troszkę wolny, moja królowo?” „Tam dwór spotka się tutaj tej nocy, Tam Lin”, powiedziała Królowa. „Wszyscy tu jesteśmy.” - Cudownie - powiedział Tam Lin głosem mrocznym jak błoto. Bimber zranił jego oczy. Królowa uśmiechnęła się, a kiedy to zrobiła, ptaki krzyczały i spadały z drzew martwe. Wstała, a wraz z nią powstał księżyc, a kiedy Tam Lin podniosła wzrok, oboje znów byli bezpieczni na niebie.

Ale poczuł na sobie jej wzrok. Ukrył się w jaskini nad strumieniem i potarł dłonie o ramiona i klatkę piersiową, próbując się rozgrzać, a jego umysł cały czas pędził. „Siedmioletni Hallo'ween” - powiedział.

„Jestem skazany”. „Tam Lin!” krzyknął Sir Guyon. Wbił się w zarośla z mieczem w dłoni. „Tam Lin!” „Zwykle tylko bardzo urocze panie krzyczą tak głośno moje imię.” Głos Tam Lin dobiegł z krzaków, ale nigdy nie był to ten sam krzak dwa razy.

„Wyjdź i walcz ze mną, tchórzu!” powiedział Sir Guyon. „Nie wydaje mi się, żebyś rozumiał, jak działa tchórzostwo, panie rycerzu” - powiedziała Tam Lin. „Gdzie zabrałeś moją żonę?” „Lepszym pytaniem byłoby: gdzie jej nie zabrałem? Nad rzeką, na wzgórzu, na polu…” „Diabeł jest w twoich ustach!” „Właściwie to teraz jest w jej”, powiedział Tam Lin ze swojej kryjówki w taczce pod wzgórzem. Lady Guyon kołysała mu się na kolanach. „Żądam satysfakcji!” powiedział Sir Guyon.

„To zbieg okoliczności: ona też.” Lady Guyon zachichotała, a Tam Lin położył palec na ustach, potrząsając nią. Wyciągnął rękę z rękami za głową i pozwolił lady Guyon wziąć go całkowicie do ust. Mała taczka wkrótce wypełniła się nieprzyzwoitym hałasem, gdy na niego sapała.

Droczyła się z nim po głowie, przeciągając językiem po krawędzi, a potem szeroko otworzyła i połknęła resztę, łaskocząc językiem spód szybu. „Dam ci aż do liczby pięciu!” powiedział Sir Guyon. „To dobry harmonogram. Mogę to wesprzeć” - powiedział Tam Lin.

"Jeden!" Lady Guyon wsunęła Tam Lin do swoich zaciśniętych warg i znów podskoczyła. Przewróciła oczami i wydała z siebie jęczący dźwięk, który posłał szum do jego bazy. "Dwa!" Lady Guyon wepchnęła go w gardło, tłumiąc pragnienie zakneblowania i ssąc usta tak mocno, jak to możliwe.

"Trzy!" Tam Lin przeczesała palcami jej ciemne włosy i przycisnęła się do jej ust, delikatnie, ale stanowczo, przesuwając się po jej puszystych ustach. Uszczypnął czoło, koncentrując się. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby głos wielkiego wołu mnie nie rozpraszał, pomyślał.

Ale jakie byłoby w tym wyzwanie? „Cztery!” powiedział Sir Guyon. Lady Guyon otworzyła się szeroko, pozwalając mu zacierać się wargami. Poczuł, jak coś w nim drgnie i pociągnie, a jego uścisk się zacisnął. "Pięć!" powiedział Sir Guyon.

„Ach! powiedział Tam Lin. „Mmmm!” - powiedziała Lady Guyon. Nastąpiła chwila ciszy. "Dobrze?" powiedział Sir Guyon. „Cóż, to było dla mnie dobre” - powiedziała Tam Lin.

"A ty?" Lady Guyon zachichotała. Sir Guyon prychnął. „Co było dobre?” powiedział. „Nic, nic”, powiedziała Tam Lin.

Czekał, aż Lady Guyon oblizuje wargi, a następnie pocałował ją i wyszeptał: „Teraz pamiętaj, cały czas byłeś magiczny. Nic nie pamiętasz”. Skinęła głową, a on pocałował ją w rękę, zdejmując jednocześnie obrączkę.

Lady Guyon potknęła się z drzew, podeszła do miejsca, gdzie jej mąż hakował mieczem cierniowy krzak, i wykonała doskonały omdlenie prosto w jego ramiona. Tam Lin obróciła pierścień wokół palca, gdy patrzył, jak ją zabiera. Westchnął.

Jego serca tak naprawdę nie było dzisiaj. Wspiął się na dąb i schował pierścień w zagłębieniu. Drzewo poruszyło się.

„Cześć, Tam Lin”, powiedział. „Cześć, Stary Dąb”. „Aż do niczego dobrego?” „Nic nie zależy ode mnie, to pewne” - powiedział. „To prawie Hallo'ween”. „Wiem.

Czuję to w bagażniku.” „To siedmioletni Hallo'ween. Wiesz, co to znaczy”. „Ach”, powiedziało drzewo. „Dziesięcina”.

„Tak, dziesięcina” - powiedziała Tam Lin z podbródkiem w dłoni. „Królowa chce, żebym to był ja. Tyle, ile powiedziała zeszłej nocy. Co ja mam zrobić?” Drzewo pomyślało.

„Możesz złamać klątwę”. Tam Lin ożywił się. „Oczywiście! To by wszystko rozwiązało”. „Co musiałbyś zrobić?” „Wszystko, czego potrzebuję, to aby szczera, cnotliwa, wytrwała kobieta całkowicie się we mnie zakochała”.

Uśmiechnął się. Potem zmarszczył brwi. „Jestem skazany”.

„Myślałem, że wszystkie kobiety cię kochają?” powiedział drzewo. „Oczywiście, że mnie kochają” - powiedziała Tam Lin. „Ale nie sądzę, żeby któryś z nich, wiesz, UWIELBIAM mnie” Zastanawiał się.

„A co z Królową?” powiedział drzewo. „Ona jest kobietą. Po prostu nałóż na nią swój urok i każ jej wybrać kogoś innego do dziesięciny.” „Nie jest podobna do innych kobiet” - powiedziała Tam Lin.

„Mógłbyś zamrozić piwo między jej piersiami. Spróbowałem raz. Nawet gdybym znalazł się między jej nogami, byłbym w stanie zamrozić moje„ Root ”. "Możesz powtórzyć." "Korzeń." „Nie, Oak, to postać mowy”. „Mówię o moich korzeniach.

Ktoś teraz je omija”. Tam Lin zajrzał przez gałęzie. „Czy to Sir Guyon?” „Nie, chyba że ma ochotę zbierać kwiaty”. Tam Lin zsunął się z bagażnika. Kobieta w zielonym płaszczu zbierała róże rosnące wokół podstawy Starego Dębu.

Zatrzymała się, zanim zerwała parę pąków wyrastających z jednej łodygi. „Ach”, powiedział, „wygląda na to, że mam własne zbieranie kwiatów. Mój szczęśliwy dzień. Oczywiście, to dla mnie wszystkie szczęśliwe dni. A jednak nigdy się tym nie zmęczyłem.

Czy to dziwne? „ Kobieta szła dalej. Tam Lin upadła na ziemię i poszła za nią. Nie widział powodu, by zbliżająca się śmierć zepsuła ten moment.

Był ciepły dzień, ale Janet owinęła się mocniej płaszczem. To był jej najlepszy zielony płaszcz i chciała, żeby była jak najbardziej widoczna. Przeszła do pół godziny temu i zaczynała myśleć, że zajmuje to wyjątkowo dużo czasu, więc postawiła na kwiaty, mając nadzieję, że może to zwróci jego uwagę. Wydawało się, że działa. „Nie mam nic przeciwko, jeśli weźmiesz moje kwiaty”, powiedział głos, „ale będę musiał poprosić o coś w spłacie.

Wszystko, co masz na sobie, zrobisz. Janet odrzuciła włosy do tyłu. - Kwiaty nie są twoje, Tam Lin - powiedziała. Zza skały pojawił się bardzo przystojny mężczyzna, zbyt mały, by go ukryć.

Uśmiechnął się i usiadł kikut. „Skąd wiedziałeś, że to ja?” „Jesteś przewidywalny.” „Czy się spotkaliśmy?” „Nigdy nie raz,” powiedziała, idąc obok kikuta. „Tak jesteś przewidywalna.” nigdy cię nie obrabowałem i obawiam się, że to tylko grzeczne.

Przecież wszedłeś bez mojej zgody. ”„ Nie jest twój, jest mój, ”powiedziała Janet.„ Dlaczego celujesz we mnie kijem? ”Tam Lin spojrzała w dół.„ Nie widzisz miecza? „„ Nie, a przy tobie nie spodziewam się, że kiedykolwiek. ”„ Interesujące, ”powiedziała Tam Lin, odrzucając kij na bok.„ Co masz na myśli mówiąc, że jest twoja? ”„ Mój ojciec dał mi ją jako prezent urodzinowy. ”Siedziała nad strumieniem, omijając kamienie.„ Ach! ”powiedziała Tam Lin.„ Więc jesteś córką księcia. I chociaż twój ojciec wyraźnie nakazał, aby nikt tu nie przyszedł, oto jesteś.

A ty masz na sobie zielone buty. - Lubię zielone - powiedziała Janet. - Pasuje mi do oczu. Przyszedłem do lasu, ponieważ jest mój. Zniosłem to, że tu jesteś, ponieważ do tej pory nie miałem okazji go odwiedzić.

Ale myślę, że masz już dość powitania. - szepnęła jej do ucha Tam Lin. - Oboje znamy prawdziwy powód, dla którego tu jesteś. To dlatego, że Lady Astrid ma duże usta.

„Pochylił się.” A ona też ma bardzo duży powóz „Przepraszam ?!”. Ogromny. Ale bardzo wygodne.

Wiesz, byłem w środku. - Wesz - powiedziała Janet. Tam Lin zmieniła się w wesz i wskoczyła na jej piersi.

Uderzyła go. „To mogło mnie zabić”, powiedziała Tam Lin, zmieniając się z powrotem w mężczyznę. „Co”, powiedziała Janet, „moja pierś?” - To też. Wiesz, Janet, myślę, że nie podoba ci się moja reputacja, ale są rzeczy o mnie, których nie znasz.

Na przykład żyję pod straszną klątwą. „Kto nie?” - powiedziała Janet, znów omijając kamienie. „To prawda.

Nie zawsze byłam wróżką. Kiedyś byłam tak ludzka jak ty.” „Myślę, że mniej.” „I znany rycerz”. „To dlaczego nigdy o tobie nie słyszałem?” „Powiedziałem trochę renomy, niewiele renomy”. „Cóż, powiedz mi, Tam Lin, dlaczego przyszedłeś tu zamieszkać?” „Ponieważ Królowa Wróżek złapała mnie, kiedy spadłem z konia”, powiedziała Tam Lin. Ominął kamień, który uderzył ją w powietrzu.

"Pijany?" "Niewystarczająco." Janet wzruszyła ramionami. "Dlaczego mi to mówisz?" Tam Lin, chociaż raz, musiał starannie dobierać słowa. „To, czego możesz nie wiedzieć o Królowej Wróżek, to to, że pod koniec każdego siedmiu lat płaci dziesięcinę do piekła jednemu ze swoich poddanych. Stanie się to wkrótce i obawiam się, że to ja.” "Dlaczego ty?" „Zawsze jest najpiękniejsza, jaką wybiera”.

Strząsnął włosy. Migotało. „A to twoje przekleństwo?” - Tak.

Jestem przeklęty, że nawiedzam te lasy, dopóki królowa mnie nie zabije. Albo dopóki cnotliwa, życzliwa kobieta zakocha się we mnie i pomoże mi znów stać się śmiertelna. Podniósł ręce. „Ale gdzie znajdę jedną z nich?” Janet odwróciła się, stanęła tuż przed nim i po raz pierwszy spojrzała mu w oczy. Uśmiechnął się.

Nie zrobiła tego. Skrzywił się. Przez długi czas stali twarzą w twarz bez słowa.

Tam Lin czuł się nieswojo. To był pierwszy. W końcu Janet powiedziała: „W porządku”. Mrugnął.

„W porządku co?” „W porządku, to ja. Kocham cię”. "Ty robisz?" powiedział Tam Lin.

- Och tak - powiedziała Janet, odwracając się i ponownie siedząc nad brzegiem rzeki. „Bardzo. Z całego serca. Na pierwszy rzut oka.” Spojrzała na paznokcie. „Ee… cudownie?” powiedział Tam Lin.

Zmarszczył brwi. Nie tak wyobrażał sobie ten moment. „Czy to wystarczy?” powiedziała Janet.

Tam Lin odchrząknął. „Wierzę, że jest pewne dodatkowe dopełnienie. Jako formalność”. Zaczął pocierać jej ramiona.

Skinęła głową. „Bałem się tego”. Położyła swój zielony płaszcz na trawie.

Potem położyła się na nim, twarzą do góry, podpierając ręce za głowę i wskazując Tam Lin. „No to chodź: weź mnie”. Powiedziała to tonami zwykle zarezerwowanymi dla rozkazania komuś czyszczenia stajni. Tam Lin, przełamując wszelkie znane precedensy, zawahał się. Z jednej strony była tu piękna kobieta, która dała mu jednoznaczne zezwolenie.

Z drugiej strony jej język ciała sugerował mniej kobiety, a bardziej powalone drzewo. I chociaż nie miał absolutnie żadnego doświadczenia w tej sprawie, był dość pewien, że prawdziwa miłość powinna wydawać się nieco bardziej… cóż, prawdziwa. Może po prostu się denerwuje, powiedział sobie. Podczas oczekiwania Janet krytycznie spojrzała na szwy płaszcza. Może pocałunek ją rozluźni? Leżał obok niej, przeczesując palcami jej włosy, dotykając jej policzka, pochylając się i przyciskając usta do jej miękkich, czerwonych, drżących „Przepraszam?” Janet powiedziała.

Tam Lin usiadła. „Hmm?” „Nie mów mi, że potrzebujesz wskazówek?” Janet powiedziała. „Twoja firma jest tam, a nie tutaj”.

„Zazwyczaj zwykle” „Nie stoję na zwyczaje. Też nie leżę pod nim. To bardzo długa jazda z powrotem do zamku, więc jeśli moglibyśmy po prostu przejść do szczegółów?” „Słuchaj, na pewno jesteś we mnie zakochany?” „Czy to brzmi jak coś, czego nie byłbym pewien?” „Coraz częściej tak”. - No dobrze - powiedziała Janet, siadając i wzdychając.

„Tam Lin, jesteś najbardziej spektakularnym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek spotkałem. Tam Lin, jesteś Adonisem, nie mogę bez ciebie żyć. Tam Lin, rozpaliłeś nieugaszony ogień w moich biodrach i mogę nie zniosę kolejnej minuty bez twojego dotyku.

Weź mnie, och, weź mnie teraz mój dzielny mistrz, itp. Przekonany? Nie bardzo, pomyślała Tam Lin, ale do diabła z tym. Rozpiął bryczesy.

Janet znów się położyła i podciągnęła spódnice do jazdy konnej, które musiała nosić z minimalną bielizną. Tam Lin musiała rozłożyć nogi. W końcu zajął dobrą pozycję, a potem… a potem… Janet znów westchnęła. "Problem?" „… nigdy mi się to nie zdarzyło”. "Nie możesz być poważny." „No dobrze, raz, ale to była z nimfą, a ona była bardzo” „Nie, to znaczy, nie możesz teraz poważnie mieć tego problemu?” „Ponieważ widzisz, że była jesień, a jesienią nimfa leśna staje się„ Tam Lin! ” Janet pstryknęła palcami przed jego twarzą.

„Nie martwmy się o wszystkie kobiety, których nie satysfakcjonowałeś przez lata. Skoncentruj się na kobiecie, której nie zaspokajasz teraz”. Teraz nadeszła kolej Tam Lin na krzyż. „Wiesz, że nie pomagasz.” „Co jeszcze musisz mi zrobić?” Janet rozejrzała się.

„Jestem tutaj, leżę w przepaść, twarzą do góry; aby usłyszeć większość opowieści, to wszystko, czego potrzebujesz. Nie muszę nawet czuwać do następnej części, tak jak rozumiem." „Ogólnie rzecz biorąc, jest coś więcej” Zatrzymał się. Patrzył na jej piersi. Janet też spojrzała; myślała, że ​​może mieć coś na sobie lub coś w tym rodzaju. - Odepnij stanik - powiedział Tam Lin.

"Dlaczego?" „Ponieważ masz piersi, które dałyby zmarłemu erekcję. W każdym razie to jest„ „Zwyczajowe?” Tam Lin ścisnął grzbiet nosa. - No dobrze - powiedziała Janet, zajęta sznurowadłami. Tam Lin obserwowała, jak jej ciało odsłaniało jeden cal cofającego się materiału na raz.

Jego oczy rozszerzyły się. Potem szerszy. Potem szerszy.

Kiedy Janet skończyła, odchyliła się do tyłu i oparła na rękach. „Zadowolona?” „Jeszcze nie, ale daj mi chwilkę,” powiedziała Tam Lin, zajęta swoim kodem. „Chwileczkę, czy to wszystko?” „Nie zaczynaj opracowywać standardów teraz, bo nigdy nie przejdziemy przez to”.

„To najbardziej rozsądna rzecz, jaką mówiłeś przez cały dzień.” Janet potrząsnęła ramionami, a jej piersi drgnęły. "No chodź." Ręce Tam Lin wędrowały po niej, biorąc podwójną garść i ściskając. Janet podskoczyła. „Cześć, są przywiązani!” „A do jakiej ramy ściągającej są przywiązani”, powiedziała Tam Lin.

„Tego rodzaju rozmowy nic ze mnie nie wyciągną” - powiedziała Janet. „Pospiesz się i och!” Podskoczyła, kiedy pocałował sutek. Jego język drgnął. Janet zadrżała.

„Ahem. Tak jak mówiłem, to nie znaczy, że„ Połóż się, proszę ”. "Tak oczywiście." Janet się wyluzowała. „Tak jak mówiłem, nie myśl o tym tylko ze względu na tuziny i tuziny i tuziny” „I tuziny”.

„Tak, a dziesiątki innych kobiet łatwo było” „Nogi otwarte”. „Oczywiście. Co mówiłem?” „Dziesiątki i dziesiątki kobiet”.

„Racja. Nie możesz tak myśleć tylko dlatego, że OH!” Janet sapnęła, a wszystkie mięśnie w jej ciele zesztywniały… a potem odprężyły się naraz. „Och…” powiedziała.

„Och… moje…” „Nie idź na moje imię na próżno, dopiero zaczynamy.” „Tam Lin?” „Hmm?” "Przestań gadać." Położyła dłoń na jego ustach. „Po prostu… rób to, co robisz najlepiej.” Janet siedziała w holu ojca i milczała, gdy mądra kobieta pracowała. Ojciec chodził po pokoju i przygryzał paznokcie.

Mądra kobieta gwizdała z jakiegoś powodu. W końcu stara kobieta wstała, kiwnęła głową i powiedziała: „Ona jest”. Ramiona księcia opadły.

„Jak możesz to stwierdzić? Minął tylko tydzień.” „Mogę powiedzieć”, powiedziała mądra kobieta. „To właśnie robię”. „Obawiam się, że to załatwi sprawę” - powiedziała Janet. „Oczywiście nie mogę teraz poślubić sir Topaza.

Tak mi przykro, ojcze”. Książę jęknął. "Jak to mogło się stać?" „Tak samo stało się, gdy byłeś w tym wieku”, powiedziała mądra kobieta.

„Od tego czasu nie zmienili zasad”. Janet narysowała wzór na szybie. „Przysięgam, że nic nie pamiętam.

Jestem pewien, że Tam Lin musiała mnie oczarować.” „Czwarta dziewczynka, którą widziałem w tym roku, uległa temu szczególnemu urokowi” - powiedziała mądra kobieta. „Niech to szlag” - powiedział książę. „Spalę las na ziemię!” Poszedł do Janet i przytulił ją. Nie zwróciła go. „Znajdziemy sposób, aby to naprawić”.

"Napraw to?" powiedziała Janet. „Co masz na myśli?” Książę zagryzł wargę. „Idź do Sir Topaza. Spędź z nim noc.

Jeśli go teraz zobaczysz, nigdy nie będzie miał powodu podejrzewać, że to dziecko nie jest jego. I tak nie jest zbyt bystre…” Janet wyglądała na zszokowaną. „Nie mogę poślubić żadnego mężczyzny oprócz prawdziwego ojca dziecka! To byłby… grzech”. „Zgadza się” - powiedziała mądra kobieta. Książę spojrzał na nią groźnie.

"Co proponujesz?" powiedział książę. „Nie możesz poślubić ducha drewna”. Janet milczała przez chwilę.

„Nie zawsze był duchem. Kiedyś był rycerzem. I mógł być znowu, a przynajmniej tak mi powiedział.” Książę ożywił się. „Czy to prawda? Mam na myśli, czy naprawdę możesz uwierzyć w to, co on mówi?” „Nie wiem.

Ale to może być nasza jedyna nadzieja. Zaaprobowałbyś, ojcze, dopóki był ziemskim rycerzem? Nie miałoby znaczenia, że ​​nie był tym, którego wybrałeś?” - To ma znaczenie. To na pewno tak, jak ważne jest piekło - powiedział książę, gładząc brodę.

„Ale… mógłbym z tym żyć. Co robimy?” „Po prostu zostaw to mnie”, powiedziała Janet. I poszła po swój zielony płaszcz. Kiedy przybyła, Tam Lin była zamaskowana jako kałuża na drodze, ale oczywiście Janet natychmiast go rozpoznała.

„Och, cześć”, powiedział, siadając i osuszając się. Pocałowała go w policzek. Był szary dzień, liście na drzewach umierały, aw powietrzu panował chłód.

Tam Lin sam wydawał się szary. „Nie wydajesz się dobrze?” powiedziała. „Nie czuję się dobrze. Umrę. To Hallo'ween i wciąż nie mogę wyjść.” „Nie możesz?” - powiedziała Janet, siadając z koniczyną.

„Jak bardzo dziwnie”. „Nie rozumiem tego: kiedy już kocham dobrą kobietę, która powinna złamać klątwę. Chyba że…” Złapał Janet za ramiona i lekko nią potrząsnął. „Janet, kochasz mnie, prawda? Naprawdę?” „Oczywiście”, powiedziała, badając źdźbła trawy pod jej stopami.

"Naprawdę. Głęboko. Z całego serca.

- Janet… Zaczynam podejrzewać, że wykorzystałeś mnie. - Jesteś zdenerwowany? - Nie, pod wrażeniem. Pod wielkim wrażeniem.

Ale to teraz nie pomaga żadnemu z nas. Jesteś w ciąży, prawda? Skinęła głową. - A ty chciałeś mi pomóc, abym mógł cię wyciągnąć z zaręczyn, prawda? - Czytasz mi w myślach? - Nie, po prostu Twoje zachowanie. Nie możesz wyjść za mnie, jeśli umrę, wiesz. - „I tak nie mogę wyjść za ciebie, dopóki nie będziesz prawdziwym mężczyzną.” „Nie byłem właściwym mężczyzną w całym moim życiu” powiedział Tam Lin.

„Nie mogę uwierzyć, że to się tak skończy. Mam za co żyć. Są pieśni, wina, kobiety, jedzenie, kobiety, las i kobiety… „Janet zdjęła płaszcz, położyła go na trawie i wyciągnęła, by pomyśleć.” Ta dziesięcina, „Powiedziała:„ jest ceremonia? ”„ Tak ”, powiedziała Tam Lin głosem bez wyrazu.„ A jeśli to zatrzymamy? Nie może cię poświęcić, jeśli nie pozwolimy na ofiarę, prawda? ”Zaśmiał się.„ Och, to bogate. Zatrzymasz ją, prawda? Ona jest Królową Wróżek, a ty „On zatrzymał się”. Jesteś… kimś magicznym nie działa.

Myślę? Podniósł rękę. "Co widzisz?" "Skała." „Nie diament?” „Nie, tylko kamień.” „Widzi mnie” - powiedziała Tam Lin. „Janet, mam pomysł.” „Po raz pierwszy wszystko”. „Jak powiedziałem tak wielu młodym kobietom przez te siedem lat” - powiedział.

„Ale myślę, że wiem, jak możemy mnie uratować. Mam na myśli nas. Ale tylko wtedy, gdy czujesz się bardzo odważny.” Spojrzał na nią. „Czy jesteś bardzo odważna, Janet?” Położyła obie ręce na brzuchu.

„Mam taką nadzieję”, powiedziała. Wróżki przybywały jeden po drugim, a dzwony zwisające z ich uzdy dzwoniły przez las, ostrzegając każdego śmiertelnika, który byłby na tyle głupi, aby być na zewnątrz w nocy. Tam Lin jechał na białym rumaku, najbliżej miasta. Ponieważ był niegdyś ziemskim rycerzem, zapewnili mu sławę, choć biorąc pod uwagę cel ich zgromadzenia, nie był pewien, czy cieszy się wyróżnieniem. Gdy zbliżyli się do skrzyżowania, rozbił szeregi i jechał obok królowej.

Jej koń był nieświętym wyglądem i wszędzie, gdzie stawały wielkie kopyta, ziemia pękała. Sama Królowa ruszyła przed siebie, oczy jak diamenty. „Piękny wieczór, czy to nie jest twój majestat?” powiedział. „To wieczór” - powiedziała Królowa.

„Cudowny wieczór”, uśmiechnęła się Tam Lin. Królowa nie odpowiedziała. Jej pomocnicy trzymali się z daleka.

Wszyscy byli ciekawi, co się wydarzy, ale żaden z nich nie chciał ryzykować przebywania w strefie rozpryskiwania, jeśli Królowa zdecyduje się zdyscyplinować go za jego niestosowność. Tam Lin zatrzymał się, aby otrzeć czoło jedwabną chusteczką (jedna z lady Lady Roanoke, sądząc po hafcie). Choć była to wyjątkowo zimna noc, bardzo się pocił. Byli prawie na rozdrożu i studni.

Odchrząknął. „Wybacz mi”, powiedział, „ale jeśli nie jest to bezczelne, pytam, nie sądzę, że jeszcze zdecydowaliśmy, a przynajmniej jeszcze nie ogłoszono… co mam na myśli mówiąc o waszym majestacie : Kto to jest w tym roku? ” Królowa Wróżek odwróciła głowę; jej orszak kulił się. Nawet Tam Lin musiała się zbladnąć. Nic nie powiedziała, ale wskazała na skrzyżowanie. Koń Tama Lin prawie się spieszył.

Przełknął ślinę. „Rozumiem - powiedział. Potem, głośniej, powiedział: „Przypuszczam, że teraz nic na to nie można poradzić. Nie mogę uratować tego cholernego mężczyzny”. On czekał.

„Powiedziałem: nie mogę uratować tego cholernego mężczyzny!” Wróżki patrzyły. Koń Tama Lin uderzył w ziemię. Tam Lin odkrył, że pocił się jeszcze bardziej. Oblizał wargi i po raz ostatni spróbował: „Nie mogę uratować!” Teraz w końcu rozległ się trzask i łomot z krzaków. Janet zeskoczyła ze swojej kryjówki obok studni, przedzierała się przez szeregi wróżek i zanim którakolwiek z nich zdążyła zareagować, dotarła do wierzchowca, którego szukała, i pociągnęła jeźdźca na ziemię.

Koń cofnął się z dzwonkiem na uzdzie, a Janet stała nad powalonym jeźdźcem, spoglądając gniewnie na każdego, kto odważył się zbliżyć. „Nie możesz mieć tego mężczyzny”, powiedziała. „Mam roszczenie do niego, które jest głębsze niż twoje.

Jeśli rzucisz mi wyzwanie, zobaczmy, jak cała twoja wróżkowa magia może się równać z„ Um, Janet? ” powiedział Tam Lin. "Co?" Spiorunowała wzrokiem. "Jestem tutaj." Zatrzymała się. Spojrzała na wróżkę na ziemi. Potem spojrzała na Tam Lin, wciąż na jego koniu.

Ona łóżko „Powiedziałem ci, że będę na białym koniu,” powiedziała Tam Lin sycząc. „To był biały koń!” „Ten koń jest szary”. „Cóż, jest ciemno!” „Czy jest tak ciemno, że straciłeś wzrok? Bo to jedyny sposób” „Przepraszam?” powiedziała wróżka na ziemi.

„Czy mogę teraz wstać?” "O!" - powiedziała Janet, odchodząc delikatnym gestem. „Bardzo mi przykro, proszę pana”. „Całkiem dobrze”, powiedziała wróżka, otrzepując się. „W rzeczywistości, jeśli chcesz kontynuować to, co mówisz…” Janet odskoczyła.

„Nie, w porządku, znalazłem ten, którego chcę. Myślę, że”. Podbiegając do białego rumaka, wyciągnęła Tam Lin ze swojego siodła (raczej trudniejsze niż było to konieczne, czuł), wyprostowała się, otarła grzywkę z twarzy i powiedziała: „Tak jak mówiłem, ten mężczyzna jest mój Jeśli ktokolwiek z was rzuciłby mi wyzwanie za prawo do niego, to pokaż mi całą moc swojej wróżkowej magii, albo rozprosz się. ” Wróżki uciekły.

Niektórzy dlatego, że byli pod wrażeniem ognia w oczach Janet, ale inni, ponieważ wiedzieli, że Królowa lubiła dużo miejsca do pracy, gdy ktoś ją wyprostowywał. "Ten mężczyzna?" powiedziała Królowa Wróżek: „Ten człowiek na ziemi?” Janet nic nie powiedziała. Pytanie nie wymagało odpowiedzi i wiedziała, że ​​odpowiadanie na pytania jest jednym ze sposobów na poddanie się mocy wróżki. Tam Lin wydawał się sądzić, że magia na nią nie zadziała, ale przyznał również, że moc Królowej jest daleko poza jego zasięgiem i nigdy nie można być pewnym, co magia i tak zrobi. Królowa wskazała Tam Lin i powiedziała: „Ten człowiek czy ta bestia?” Janet usłyszała warczenie, a kiedy spojrzała, zobaczyła, że ​​Tam Lin stał się dzikim lwem, obnażonymi wielkimi pazurami i lśniącymi białymi kłami.

Przez chwilę obawiano się, że ogarnęło ją serce, ale Tam Lin ostrzegała ją przed takimi sztuczkami. Zamiast uciekać, zarzuciła ręce na szyję lwa, chwytając go za grzywę i przytulając mocno. Bestia natychmiast się oswoiła.

Królowa wykonała gest i Janet poczuła, jak ciało lwa się kurczy. Teraz na swoim miejscu był wielki, wijący się wąż, który owinął się wokół niej cewkami, grożąc wyciśnięciem z niej życia. Ale Janet, wciąż przygotowana przez trenera Tam Lin, chwyciła węża za nim i pocałowała go. Cewki zwisały wokół niej. Zgromadzone wróżki nie mogły stłumić pomruku podziwu, choć ucichły, gdy zobaczyły włosie Królowej.

Królowa ponownie wskazała Tam Lin, a teraz wąż stał się rozpaloną do czerwoności marką, płonącą jej furią. Gdyby Janet nie puściła, jej ciało byłoby spalone do kości. Królowa uśmiechnęła się; wiedziała, że ​​wygrała. Janet miała tylko kilka sekund na reakcję, więc zrobiła jedyne, co mogła zrobić: porzuciła markę. Upuściła go prosto do studni.

Gdy płonący metal uderzył w wodę, wytrysnęła chmura pary. Rozległ się dźwięk podobny do pnia wielkiego drzewa, które pękało i, jak wszyscy zgromadzeni patrzyli, Królowa Wróżek zatoczyła się, jakby uderzona, i po raz pierwszy wróżki z dworu zobaczyły na jej twarzy cień bólu. Para zniknęła. Na początku nic się nie stało.

Następnie nad studnią pojawiła się ręka. Potem dwa. Potem, naga, mokra, zmaltretowana i obolała, Tam Lin wyciągnął się ze studni i opadł na ziemię. "Dobrze?" powiedziała Janet. „Tak, studnia”, powiedziała Tam Lin.

„Miałem na myśli, czy znów jesteś człowiekiem?” „Jestem człowiekiem, a ty nieludzka”. Zadrżał i potrząsnął mokrymi włosami. Janet owinęła płaszcz wokół nagich ramion Tam Lin. „Ochrzciłem tego człowieka w imię Boga najświętszego, tego, który odwrócił się od waszego rodzaju. Wyrzekniecie się wszelkich roszczeń do niego, ciałem, umysłem i duszą, lub kusicie gniewem wszechmogącego”.

Wróżki, które nie mogły znieść imienia Boga, upadły na kolana w błaganiu i odeszły, znikając w mgnieniu oka i pozostawiając pośród nich dźwięk dzwonów. Pozostała tylko królowa. Jej oczy płonęły jak piekło.

Podniosła rękę i przygotowała się do uderzenia Janet w miejscu, w którym stała, a może do zemsty na Tam Lin, ale w tej chwili, gdzieś w mieście, zbyt daleko, by naprawdę być słyszanym, ale wciąż słyszalnym dla tych dodatkowych zmysłów opętane stworzenia, rozległo się bicie dzwonu. Hallo'ween się skończyło i rozpoczął się Dzień Wszystkich Świętych. Królowa nie zapłaciła dziesięciny na czas. Królowa odeszła z okrzykiem nieludzkiej wściekłości. Świat zdawał się odetchnąć z ulgą na jej nieobecność.

Janet pozwoliła sobie odetchnąć. Tam Lin, starając się wykorzystać płaszcz jako ręcznik kąpielowy, prawie nie zauważył, że został uratowany. „Chrzest był trochę duży, nie sądzisz?” powiedział. „To była tylko wymówka, aby dać ci kąpiel.

Pachniesz jak stodoła”. Nagle była to ciepła noc. Gwiazdy zgasły. Tam Lin zwrócił się do swojej przyszłej narzeczonej.

„Janet - powiedział - do tej pory byłem całkowicie bezwartościowym cad przez całe moje życie: pijakiem, kłamcą, kobieciarzem, złodziejem”. „Jak mówisz. Ale teraz wszystko się zmieni.” Spojrzała na niego. „Większość się zmieni”.

Uniosła brew. „Jedna lub dwie rzeczy się zmienią. Ale będą wielkie! Ważne rzeczy! Wiem, że będziesz pod wrażeniem. Dzisiaj jestem dosłownie nowym człowiekiem”.

Janet wzruszyła ramionami i podeszła do miejsca, gdzie kilka ostatnich róż wciąż wisiało, nieco zwiędłe, na krzaku. „Czy to twój pomysł na propozycję?” powiedziała. Tam Lin westchnął. "Do diabła." Upadł na kolana, ale kiedy przypomniał sobie ostatnią rzecz, którą robił na kolanach przed Janet, zdecydował, że może byłoby bardziej godne, gdyby wstał.

Wziął głęboki oddech. „Tak bardzo, jak chciałem przeżyć całe moje życie bez każdego słowa: Pani, kocham cię. Wyjdziesz za mnie?” Janet podniosła kwiat. „Chyba naprawdę muszę”.

Zatrzymała się. „Ale będziesz musiał zapewnić odpowiedni pierścień”. „Tak się po prostu dzieje” - powiedział Tam Lin - „Myślę, że wiem, gdzie mogę znaleźć kilka do wyboru”.

Podobne historie

Ostatnia księgarnia - The Muse

★★★★★ (< 5)

Świat Harry'ego rozpada się wokół niego, czy uda mu się znaleźć wyjście i znaleźć muzę?…

🕑 24 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,579

Złapał się w lustrze i cofnął. Ciemne, zapadnięte pierścienie wokół różowych zmęczonych oczu odwzajemniły spojrzenie. Dręczyła go jego woskowa bladość, kolor zwykłego papieru i…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Cecylia,

★★★★★ (5+)

Moje niezwykłe spotkanie z nieśmiertelną kobietą…

🕑 11 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 3,996

Cecilię poznałem w winiarni po tym, jak skończyłem grać na klasycznej gitarze. Miała bardzo długie kruczoczarne włosy, owalne kasztanowobrązowe oczy i szerokie usta z pełnymi, jaskrawo…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Toffi część 3

★★★★★ (< 5)
🕑 21 minuty Nadprzyrodzony Historie 👁 1,396

Piątek 18:30. Napoje z chłopakami były świetne; cotygodniowy rytuał relaksu i męskiej więzi. Ale wszystkie dobre rzeczy powinny się skończyć. Nie żeby pracownicy szanowanej firmy…

kontyntynuj Nadprzyrodzony historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat