Arcydzieła znikają tak szybko, jak swobodny przepływ atramentu…
🕑 15 minuty minuty Historyczny HistorieWszystkie opowieści o jej niewinności to kłamstwa. Przysięgam i zawsze będę, że to wszystko jej wina! Jej i jej ojca idioty. Naprawdę był głupcem, który zostawił ją zbyt długo samą, ze zbyt dużą ilością książek. To było zbyt wiele do zniesienia dla kruchego poczucia prawdziwej demoiselle. Biedak zaczął wierzyć w całą tę współczesną głupotę dotyczącą nowej moralności, edukacji i postępu… Wypełniła głowę niczym poza Wolterem, tym dewiantem, który dorabiał do filozofii.
Utalentowana oszustka, która w chwili spotkania z nią z radością porzuciłaby wszelkie intelektualne oświecenie, by wymyślić nowe i kreatywne sposoby na zbezczeszczenie jej nieskazitelnej cipki. Na hipotetyczną obronę Voltaire'a… Paryż w naszych czasach stał się kloakiem rozpusty, z lojalnością prędzej przyznaną jakiemuś Sade'owi niż jego uprzejmemu królowi. Rozrzutna i bezczelna uczta miasta, w którym ukrywanie się należało do przeszłości lub biedoty.
Nie trzeba było wiele czasu ani umiejętności, by wyszkolić wystarczająco elegancką dziwkę, a każda dziewczyna, która chciała polubić to, co jej kazano, mogła zrobić coś z siebie na tym wielkim bazarze. Nędzne dziewki zarabiały na rzekach złota i szmaragdów, pokazując swoje cipki, piersi i języki pod deszczem nasion. Mieli to dobrze. Szlachetne kurtyzany zamieniły na to tylko jeden wieczór nudy.
Jeśli chodzi o Apolline, była bez wątpienia najpiękniejsza w Paryżu. Blond anioł ze skrzydłami złożonymi w alabastrowej skórze, jaskrawoczerwonymi ustami i krwią tak niebieską jak Loara. Jej biust był skromny, ale trzymała go wysoko, dobra uczennica dla swoich mistrzów w szykownym wydaniu. Jednak za każdym razem, gdy wchodziła do pokoju, to jej oczy przyćmiewały świat.
Dwa błyszczące czarne klejnoty, które w każdej sali balowej zatopiłyby cały blask świec. To nie był prezent od jej własnego herbu. Plotka, zbyt pochlebna, by ją uciszyć, opowiadała o romansie między młodą babcią a wielkim Portugalczykiem. Był hrabią, księciem, a nawet większym człowiekiem, zależnie od tego, kto opowiedział tę historię… Był to sam król.
Ale jak lubił to w dupie, to jego lokaj wyhodował matriarchę. Zastanawiasz się, jak sobie wyobrażam, jak weszłam w życie wnuczki? W końcu byłem wtedy tylko dwiema rękami wśród wielu w młynach Monsieur. Ale nie byłam za stara ani zbyt śmierdząca i miałam taką ładną buzię, która rozgrzewa coś ciepłego w brzuchu młodych dziewcząt. Tak więc podczas wiosennej wizyty u ludu ładna istota przekonała się, że jest we mnie coś więcej. Oszołomiona, oświecona przez Woltera, uważała się za wielki umysł społeczny, kiedy usiłowała nauczyć mnie czytać i pisać… Czytelnicy wybaczą, mam nadzieję, mały elips w szczelinie jej ud.
Obawiam się, że pierwsze miesiące naszego tańca były długą, nudną opowieścią. Moje nędzne czołganie się do czytania i pisania. Pamiętam labirynt. Ściany niedostępnych złotych sufitów, ślepe zaułki luster rozległych jak pałace i ścieżka, którą szedłem, kryły tajemniczą alchemię alfabetu.
Cały świat miękkiego jedwabiu, popękanego papieru i wielkiego starego orzecha, zamieszkany przez nas i kilka myszy. Uczyłem się. Uczyła. Myszy przemykały się cichymi krokami, przynosząc więcej atramentu i kakao.
Na początku myślałem, że moja nauka ma cel. Że słowa, których nauczyła mnie rzemiosła, były tylko narzędziami. I tak jak posiadanie młotka zawsze czyni stolarza, tak jej słowa uczyniłyby mnie dobrym człowiekiem. Pewnego dnia wśród wielu, młoda dama kazała mi przeczytać starożytny mit, który uderzył we mnie.
Tego dnia zdecydowałem, że jestem Tezeuszem, a ignorancja była moim labiryntem. Panią była Ariane, nawlekająca drut z listów. W tym szło mi znakomicie.
Moje czytanie stało się znacznie lepsze, a nawet zacząłem wykazywać niewielką skłonność do literackich obietnic. Ale pewnego mroźnego zimowego dnia, kiedy miałem napisać sonet w stylu Du Bellaya, poezja nie przyniosła owoców. Wskazała jeden poważny błąd, jakiś żałosny rytm i rymy.
– Przepraszam, mademoiselle – płaszczyłem się. „Mów mi Apolline, potulny kretynie!”, odwarknęła. Kiedy podniosłem wzrok znad starej książki, po raz pierwszy zobaczyłem, że jest zła.
Jej wściekłość była jak żadna inna. Rozpostarł jej skrzydła i obnażył jej duszę. Jej niezgłębione oczy zdawały się przebijać całe światło, jakie kiedykolwiek pili, paląc cały świat odsłoniętymi mrocznymi prawdami. Głosiła jak ognisty kapłan, który pragnął świętokradztwa. Dla niej los był przeciętnością, ale wolność była wielkością.
Król był głupcem, a Rozum Bogiem. Posłuszeństwo poddaje się, ale miłość zbawia. Byłem zachwycony. Pokazała mi, że byłem niewidomy. Mądre i potężne, jej jasnowidzące oczy przeszywały kłamstwa, legendy i spreparowane ekrany przyzwoitości.
W jej ciele znalazłem cały świat, na który nie miałem słów. Diderot nigdy nie mówił o tym, jak napinała się jej ręce, jej długie palce ocierały się o siebie jak cierniste, gniewne pnącza. Ani jednej wersu w Marivaux, o drogocennej bawełnie jej letniej sukni i o tym, jak napinała się na jej biuście, a ostre światło słoneczne ujawniało ideę gorsetu pod spodem.
"My… możesz być o wiele więcej!" Krzyknęła. To byłby jedyny raz, kiedy widziałem, jak łzy nękają te dwa czarne klejnoty. "Gdybyś tylko…". Pocałowałem ją. To była najbardziej naturalna rzecz.
Jej język odpowiedział, żywy i szalony, wystarczająco długo, bym poczuł biały ogień, który skuł mnie na zawsze. Uderzenie, które musiała uderzyć, było jak delikatny uśmiech. Czy byłem głupi? Oszukany? Apolinne nie była Ariane. Była wdzięcznym Minotaurem i nikt nigdy nie wyjdzie z labiryntu miłości czy literatury. Po naszym pierwszym pocałunku wielokrotnie czułam kwaśny smak jej języka, przeszywający usta, żądny własnego dotyku.
Pieszczotami nauczyłam się twardych kształtów jej gorsetu, tej okrutnej zbroi bioder i biustu. W ciemności schowka na miotły, które w pałacach są tak małe jak każda chata, poczułem, jak jej długie palce owijają się wokół mojego nagiego kutasa. Te pełzające winorośle sprawiły, że poczułem nieodpartą przyjemność.
W ciemności, gdy mój członek pulsował ogniem, przez chwilę martwiłem się, że zrobię niedyskretny bałagan, który znajdą myszy. Ale kiedy wymknęliśmy się, upewniając się, że nie ma tu nikogo do zobaczenia i powiedzenia, nigdzie nie widziałem śladu nasion. Apolinne miała tajemniczą, zadowoloną aurę, jej oczy błyszczały od sytości. Jeśli chodzi o lekcje, kontynuowali.
Ale oni też nabrali nowego rodzaju uroku. Apolinne stworzyła we mnie poetkę, teraz błaga mnie, żebym zamiast tego napisał „przebudzony”, to urocze, a dla artysty była najbardziej namiętną muzą. Napisałem wszystko o mojej miłości i dostałem za to nagrody, które tylko ona mogła wyzwolić. Pieszczoty dla dobrego rymu, gardłowy jęk dla miłej anafory… Jasna aleksandryna oznaczała dotyk jej ust. Cały czas pieściłem słabą nadzieję, że pewnego dnia zainspiruje ją do czegoś cudownego.
Idealny wiersz, przenikliwe skurwiele, które wprowadzają mnie sztuczkami stylu w głąb jej łona. Wtedy pożądałaby mnie tak, jak ja pożądałem jej. Czytała to i padała na kolana przy orzechowym biurku, sięgała po mojego członka. Połknęłaby mnie w całości, rzuciłaby się na to jak gorliwe kurwy Montmartre.
A jej oczy patrzyły w górę i mówiły mi w lśniącej, czarnej ciszy, że Apolinne była cała moja. Mówiła wtedy „Kocham cię”, krztusząc się gardłem pełnym kutasów i jąder. Zamiast tego przewróciłem kałamarz. Pani była równie zwinna, co piękna. Chwyciła go w powietrzu, zanim kryształowa butelka zdążyła się stłuc i rozlać.
Niestety, maleńka blaszana nasadka pozostała niezakręcona. Kiedy upadła, wydała dźwięk timbale, a moja biedna Apolinne była tam przywiązana, trzymając ręce w kubku, aby nie dopuścić do wylewania się atramentu z kryształu, który zbrukał starożytny parkiet. Lało i lało, wypełniając ciemność jej małe dłonie i długie palce po brzegi.
"Pomóż mi!" Błagała. Ale nie zrobiłem. Gdyż ten wiersz, którego pragnęłam, rozwijał się na moich oczach. W pośpiechu pasek jej jedwabistej sukienki zeskoczył z jej wyrzeźbionego obojczyka.
Opadał wzdłuż jej ramienia, odsłaniając ją coraz bardziej. Nie miała na sobie gorsetu i kiedy patrzyłem, jak materiał miękko zsuwa się w dół, jej sutek złapał najdrobniejszy szew, zatrzymując na chwilę jej hańbę. Światło słoneczne wpadało przez wysokie okna, sprawiając, że jej blada skóra i blond włosy lśniły jak pustynie diamentowego piasku.
Byłaby nieskalanym aniołem, gdyby nie obsydianowe oczy i kałuża atramentu, która wiązała jej ręce. To były demony Apolinne i płonęły mrocznie. Wyciągnęłam rękę, muskając przywołany kształt jej piersi opuszkami palców. Otworzyła usta, ale wybrała ciszę. Przesunąłem kciukiem po jej ustach, w żałosnym pastiszu fellatio, którego naprawdę pragnęłam.
Zadrapała zębami paznokieć. Atrament wyczuł jej wibrujące pożądanie. Niczym kamień rzucony w czysty staw, pozostawił w czarnej sadzawce wrażenie zanikających kręgów. Zauważyła i stała nieruchomo.
Pod moim dotykiem jej skóra wydawała się czymś, co pieściłem tylko w bibliotece Monsieur. Najczystszy, najcenniejszy welin, zrobiony z zamordowanych cieląt. W ciele mojej muzy został stworzony, by inspirować.
Chwyciłem długopis z biurka. Tania żelazna rzecz, którą kupiłem za pół fałszywej monety. Jej leżały tuż obok, z ich wspaniałymi końcówkami grawerowanego giętkiego złota. Ale wybrała mnie, pomyślałem, bo byłem tylko brutalem.
Na chwilę zanurzyłem narzędzie w jej dłoniach. Wyszło lepkie, ociekające czernią, nie pozostawiające żadnych zmarszczek. Apolinne nawet nie zadrżała, gdy miękki metal otarł się o skórę i kości między jej piersiami.
Pióro pozostawiło wyraźne pociągnięcie. Falista linia na idealnie bladej skórze, która zakrzywiała się raz za razem w szalonej arabesce i dwóch bąbelkach. Nauczyła mnie, że to znaczy: „Chcę cię”. Pisałem od dołu.
Wiersz zaczął się zwężać między jej piersiami, ledwo drapiąc ich kształt, pozostawiając im dwie anielskie milczenie, przerywane. Jeśli chodzi o wiersz, łatwo rozmazany, czołgał się i czołgał w górę doliny. Podbił równiny otwarte pod jej gardłem.
Następnie ofensywa! Szybka kawalkada wokół uczyniła z niej kołnierz słów, czarną rzekę, która pasowała do każdego jubilera. Wspinał się dalej. Najlepszy wiersz, jaki kiedykolwiek napisałem. W sznurowadłach wirujących wokół jej szyi, sięgających i podbijających podbródek i policzki. Czytanie tylko o pożądaniu i pasji.
Nazwałem ją „ma douce” przy piersiach, „mon htaïre” przy gardle. I przysięgam, po tym, jak jej usta rozszerzyły się pod dotknięciem żelaza, poczuła te słowa na ciele, gdy pióro zaciemniło jej jaskrawoczerwone usta twardymi wielkimi literami, które brzmiały: „MA PUTAIN”. Nie mogłem przestać, zanurzając długopis w jej złożonych dłoniach. Została uwięziona przez atrament, który trzymała, i uwielbiana przez atrament, który ją trzymał. Wkrótce jej twarz pokryły piękne tańce czarnych i niegrzecznych słów.
Arcydzieło wiersza, nigdy nie napisałem lepszego. Wciąż znam każdą sylabę, ale one należą do mnie. Szkoda, że jeszcze nie odkryłem, jak zawirować tekst wokół jej piersi, aby jej sutek był sprytnym punktem.
Lubię to. Kiedy skończyłem, każdy widoczny pasek jej skóry był w połowie złą arabeską na w połowie bladego anioła. Ale jej oczy i basen były również grzechem, porzuciła opowieści o swojej doskonałości. Atrament zaczął uciekać.
Nieodwracalnie kapie między jej ciasne białe palce. Przegrywała walkę z przypływem. Maleńkie kropelki utworzyły się pod wierzchem jej dłoni, osuwając się powoli do jej knykci.
Kiedy urosły na tyle duże, by upaść, stukały o parkiet z odgłosem przypominającym bicz. "Jak mogę to kiedykolwiek ukryć?" Zastanawiała się. Zastanawiałem się od tego czasu, czy miała na myśli to, co zrozumiałem. Czy chciała zamaskować wulgarne obelgi, które pokazywały jej potrzeby, ze strony szlachty, świata i ojca? A może atrament, ukazujący jej prawdziwe ja, nie mógł pozostać w jej umyśle tajemnicą? Myślę, że czuła się piękna. Jej pragnienie obudziło wystawianą sztukę.
"Wiesz jak." Odpowiedziałem. Zrobiła to i podniosła ręce pod kryształowy żyrandol, odchylając głowę do tyłu, by otrzymać libację z grzechu. Atrament, który pozostał w jej rękach, spłynął i spadł na jej twarz.
Aby ukryć swoje grzechy, wybrała ścieżkę swojego miasta. Podziurawiona rozpustą, potrafiła tylko mocniej rysować, by stłumić niuanse. Tonięcie pożądania tylko w sobie. Uczynienie z jej skóry niewidzialnej wiadomości na czarno na czarnym tle. Nigdy nie zamknęła oczu, a przy powodzi powstrzymywanej przez jej rzęsy, dwa klejnoty jej oczu płonęły jak heban w bezksiężycową noc.
Gdy ciecz opadała i spływała po jej twarzy, biały czubek jej nosa unosił się zimą jak lód na Sekwanie. Przypływ płynął szybko i szeroko, przytłaczając blackalanche. Zakrywał jej policzki, rozczesywał jej blond włosy. Na brodzie utworzyły się kropelki, które opadły na pierś. Patrzyłem, jak mój wiersz ulega bezsensownemu zniszczeniu, a atrament spływał swobodnie w przesmyku jej piersi, gdzie się narodził.
Odgarnąłem jej sukienkę, spuszczając groblę, którą zrobiła. Nie ze względu na plamy na jedwabiu. Wkrótce to wszystko zerwałem. Najważniejsza była wolność czerni. Na cenną sekundę zapamiętano ładny krój jej sukienki, tak jak arabeski przecinały się prosto do nagiej skóry.
Chwilę później wszystko zostało połknięte. Jej sutek stał, różowy na boisku. Pogłaskałem ją kciukiem, malując wszystko na czarno. Apolinne była teraz prawie naga.
Przezroczysty culotte stojący samotnie na drodze deprawacji. To też zdarłem, zostawiając mokry ślad na wierzchu dłoni, gdzie otarł się o jej opuchnięte usta. Polizałem to. Atrament popłynął. Uklęknąłem przed nią, podążając za nim po kształtach jej ciała.
Przypływ dosięgnął jej łona i utworzył bagno z jej włosów. Przesunąłem palcem dalej, zdumiony, że jest czysto pomalowany. Zauważyłem kolejną kroplę czerni, wyłaniającą się ze szczeliny jej cipki, i szaleńczo rzuciłem na nią językiem.
Polizałem ją jak dzikus, nasycając się jej sokami i szorstkim smakiem ołowiu w ciemności. Przyszła na miejscu, ta brudna rzecz. Jej kolana zawodzą, jej cipka obciążyła moją twarz, pozostawiając wyraźny odcisk jej ust i guzika pomiędzy nimi. W orgazmie napięła się i uwolniła. Mocno spryskała, dostrzegła moją skórę szarawym roztworem atramentu i przyjemności.
Potem rzuciłem ją na łóżko, niech jedwabne prześcieradła zostaną przeklęte i zniszczone! Pieprzyłem ją właśnie tam, splamioną całą jak ona, wyglądając jak jedna z tych kobiet w Afryce. Nie dbałem o delikatność. Wziąłem nagrodę, którą mi się należało, a jej seks w jednym uderzeniu bioder na tyłek. Otrząsnąłem się głęboko w środku, kazałem jej wykrzyczeć płuca. Pieśń pięknej agonii.
Jej cipka chwyciła mnie szybko, wysłała w niebiosa, o których wie tylko muza. Spryskałem się całą jej twarz i brzuch. Nasienie, do którego mogła sięgnąć, lizała żarłocznie, jej czysty język rzucał się uroczo w zepsucie. Resztę mojej spermy zeskrobała paznokciami i pnączami, tworząc nowe arabeski szarobiałej na szarej czerni. Jej dzieło składało się z obskurnych hieroglifów.
Nie da się ukryć kształtu jej ciała wydrukowanego na jedwabnych prześcieradłach, ani mojej twarzy i penisa pomalowanych na ciemno przez jej cipkę. Resztę znasz. Wkrótce zostałem rzucony w objęcia króla. Apolinne, w skandalu, który rozbijał prasę aż do Amsterdamu, dołączyła do mnie z własnej woli. Od tego momentu nasze losy były jasne jak bajki i atrament.
Potrzebujesz pieniędzy, aby przetrwać w Bastylii. To łatwe, więzienie uczyniło porowaty burdel, a Paryż hojną kochanką. Dla miasta żądnego rozpusty i ciekawostek była czarnym diamentem. Anioł popadły w niełaskę, pokryty wspaniałym atramentem, dziełami sztuki i innymi brudnymi rzeczami.
Mężczyźni i królowe przynieśli złoto na jej czas. Niektórzy chcą tylko posmakować i spierdalać z córką Monsieur. Inni potrzebowali moich wiecznie zmieniających się słów, jak ty moja droga, która wracała. Statek zbladł w ciągu kilku godzin, umazany szorstkimi pieszczotami, śliną, nasionami i potem.
A nowe wiersze wkrótce zajęły miejsce na jej twarzy. Więc pisałem na jej skórze, a ona sama się puszczała. Och, opowieściami o tym moglibyśmy się podzielić… Ale teraz docieramy do jej łona, a zamieszki na zewnątrz stają się coraz głośniejsze. Czy to głowa naczelnika więzienia, którą widzę na szczupaku? Przestań chichotać, Apolline! Chcę, żeby ten guzik w twojej cipce był moim ostatnim punktem.
Zrób z tego wykrzyknik, narysowany ostro w środku. Wiem, że to sprawia, że dochodzisz. Więc na co czekasz, biedny czytelniku? Jesteś tak blisko końca.
Ona jest moim arcydziełem, moim paryskim palimpsestem. Zasmakuj jej!..
Młoda księżniczka ogłasza karę zdrajcy.…
🕑 40 minuty Historyczny Historie 👁 6,718Nikt nie wie, dlaczego zniknęli w czasie narodzin islamu. Niektórzy twierdzą, że to dlatego, że byli matriarchalni w coraz bardziej patriarchalnym społeczeństwie. Tradycja ustna mówi, że…
kontyntynuj Historyczny historia seksuWielebny Tobias Whitmore był zakłopotany. Nie żeby był to dla niego szczególnie niezwykły stan rzeczy, pomyślał, ponieważ jego stosunkowo krótkie życie wydawało się przeżyć w warunkach…
kontyntynuj Historyczny historia seksuMój mąż był w okopach, ale rodzina potrzebowała syna…
🕑 15 minuty Historyczny Historie 👁 4,908Uścisnęłam Donalda po raz ostatni i cofnęłam się, by podziwiać go w jego nowym mundurze. Został awansowany na podpułkownika tuż przed wyjściem na urlop. Miałem nadzieję, że to utrzyma…
kontyntynuj Historyczny historia seksu