Secrets of Liberty Mountain: Ziemia niczyja (rozdział 30)

★★★★★ (< 5)
🕑 15 minuty minuty Fantastyka i science fiction Historie

Towarzystwo Sióstr i ich kompleks w Liberty Mountain były dumą i radością istnienia Sheili. Poświęcała prawie każdą wolną chwilę swojej misji budowania organizacji, która byłaby w stanie wytrzymać wszystko, co zesłały nam apokaliptyczne kaprysy losu. Szef Kolonii był innowatorem, który służył zarówno jako przywódca, jak i wyznawca. Podobnie jak dawni Cezarowie, miała uprawnienia do wydawania wszelkich rozkazów niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa grupie. W przeciwieństwie do dyktatorów starożytnego Rzymu, jej władza wywodziła się z pięcioosobowego komitetu wykonawczego, który miał możliwość natychmiastowego odwołania dowolnego rozkazu i mógł usunąć Sheilę ze stanowiska przywódczego bez powiadomienia.

Postępowanie byłego kom. było kontrolowane przez członkostwo w Towarzystwie. Zgodnie ze statutem Towarzystwa, dowolnych pięciu członków klanu mogło ogłosić przedterminowe wybory i przetasować talię władzy. Kolonia była zwartą demokracją napędzaną dyktaturą. Przypominało mi to węża ze starożytnej mitologii pożerającego własny ogon.

Efektem netto dynamicznych, współzależnych napięć w ich zwartej strukturze organizacyjnej była niezwykle stabilna forma samorządu. Sheila pełniła funkcję dyrektora naczelnego od początku istnienia grupy. Byłam gotowa rzucić się najpierw do głowicy niszczarki dokumentów po spędzeniu pierwszych trzech dni na organizowaniu notatek i plików Sheili. - Co się dzieje? Jesteś strasznie cichy? – zapytała Sheila, upuszczając kolejny stos dokumentów na biurko przede mną.

„Nienawidzę papierkowej roboty. Czy stanowisko chłopca stajennego jest nadal otwarte?” Z rozpaczą wpatrywałem się w górę papieru, odchylając się na krześle i głęboko westchnąłem. – Wolałbyś kopać gnojowicę niż zajmować się papierkową robotą? – zapytała Sheila z zatroskanym uśmiechem. Wzruszyłam ramionami i zachichotałam, gdy studiowałam teczkę w moich rękach i próbowałam odgadnąć, który stos papierów jest jej domem.

Wszystko miało swoje miejsce; sztuką było to znaleźć. Około ośmiu procent dokumentów, które przeglądałem, stanowiły szczegółowe dzienniki dzienne i szczegółowe raporty inwentaryzacyjne. Wszystkiemu konsumowanemu przypisano kod kolorystyczny: niebieski dla przedmiotów i żywności produkowanej przez Zakon, a czerwony dla nieodnawialnych zasobów, które można było zastąpić tylko ze świata zewnętrznego. Od każdej reguły jest wyjątek; żelazo było oznaczone kolorami, zarówno czerwonym, jak i niebieskim. Zużyty sprzęt został przetopiony na wlewki i przetworzony na nowe narzędzia przez zespół kobiet specjalizujących się w metalurgii i kowalstwie.

Wszystko, co było niezbędne do przetrwania Kolonii, a zostało zepsute, zniszczone lub zagubione, było dla Sheili krytyczną stratą. Przywódczyni Kolonii umieściła takie przedmioty jak zaawansowana elektronika, nadajniki radiowe i komputery na szczycie swojej listy zmartwień. „Będziemy musieli zadowolić się tym, co mamy pod ręką, kiedy gówno uderzy w wentylator.

W tym życiu nie zobaczymy żadnych zamienników” – zauważyła Sheila, biorąc teczkę z moich rąk. - Albo następny - westchnęła i wrzuciła raport do czerwonej szafki. „Musisz poćwiczyć system archiwizacji, Sky.

Dotknij kartki papieru tylko raz. Nie wypuszczaj dokumentu, który trzymasz w rękach, dopóki nie znajdziesz dla niego miejsca”. Sheila podniosła teczkę i przeglądała ją przez chwilę, po czym odłożyła ją do niebieskiej szafki.

„Zapytaj mnie, jeśli nie możesz dowiedzieć się, gdzie należy”. Mój szef był nazistą informacyjnym. Śledziła każdy aspekt życia w Liberty Mountain. Zupełnie jakby była mózgiem żywej istoty, której centralnym układem nerwowym były dane i dokumenty.

Moim zadaniem było uporządkowanie pola szczątków używanych danych i zarchiwizowanie ich do wykorzystania w przyszłości. Byłem w siódmym kręgu piekła zarezerwowanym dla tych, którzy nienawidzili pracy biurowej. „Chryste o kulach, czy wy kiedykolwiek słyszeliście o płytach cyfrowych? O wiele łatwiej jest sobie z nimi poradzić niż z całą tą papierkową robotą” – mruknąłem i zapaliłem papierosa.

„Dokumenty elektroniczne są niezwykle delikatne. Te dokumenty są częścią naszej historii. Tracimy naszą tożsamość i naszą kulturę, jeśli tracimy naszą historię. Nie powierzę naszego przetrwania komputerom. Sheila wyjęła papierosa z mojej paczki.

„Dlaczego wydajesz milion dolców rocznie na najnowocześniejszy sprzęt komputerowy, skoro jesteś do nich tak sceptycznie nastawiony? Według twoich archiwów masz okropną ilość miejsca na serwerze i wciąż zwiększasz swoją pojemność. Twoja grupa ma prawie tyle miejsca, by zawstydzić Google. Strzepnąłem popiół z mojego dymu do pustej filiżanki po kawie.

Sheila spojrzała na mnie, zaciągnęła się i wydmuchnęła mi idealny krąg dymu w twarz. Przeszedłem przez krąg delikatnej szarości. „Dość tego. Idziemy na spacer. Sheila strzepnęła żarzącą się końcówkę tytoniu z papierosa i odłożyła niewypaloną pozostałość do popielniczki.

„Chodź ze mną”, powiedziała, wstając i wyciągając rękę, by pomóc mi w wstając z wygodnego fotela. „Spacer?” Posłałem mojemu szefowi mój najlepszy zdziwiony uśmiech i bezdźwięcznie zanuciłem ścieżkę dźwiękową do Tie Me Kangaroo Down Sport Harris. „Na tej przechadzce nie znajdziemy żadnych didgeridoo ani wallabies.

Chodź za mną – poinstruowała Sheila z serdecznym śmiechem. Wyszliśmy z windy i kilka minut później weszliśmy do podziemnej jaskini pod chatą. Podążyłem za Sheilą przez labirynt stalaktytów i stalagmitów, aż znaleźliśmy się w bocznym tunelu do wejście do ogromnej farmy serwerów ukrytej w rozległej podziemnej jaskini.

Ogromny magazyn blachy, wystarczająco duży, by pomieścić boisko do piłki nożnej, rozciągał się aż do podłogi jaskini pod sklepioną komorą. Niekończące się rzędy stojaków zawierające dziesiątki tysięcy serwerów były ustawione w siatce wzór w budynku bez okien. Szerokie, słabo oświetlone rzędy oddzielające ściany migoczących maszyn nadawały konstrukcji przerażający wygląd supermarketu. „To jest Athenia, nasza cyfrowa wersja biblioteki w Aleksandrii.

Przez ostatnie dziesięć lat pobieraliśmy i przechowywaliśmy całą wiedzę naukową ludzkości na przechowanie – wyjaśniła Sheila, gdy szliśmy w kierunku sterowni farmy znajdującej się w centrum kompleksu. – Pozwólcie, że przedstawię wam kobiety, które są strażnikami nauki” – powiedziała Sheila, naciskając brzęczyk na opancerzonych drzwiach centrum. Zaśmiałam się, czytając napis nad drzwiami: „Witamy w Departamencie Zwolnień”. Ktoś miał poczucie humoru.

Jennifer i Tammy przywitały się nas w drzwiach z ciepłymi uśmiechami. Dostałem niewinny uścisk dłoni od Tammy, podczas gdy Sheila była zduszona entuzjastycznymi uściskami. Dziś przyszła kolej Jennifer, by zagrać kierownika zmiany, a ona szybko przejęła kontrolę nad sytuacją.

Była kobietą o nieco większym rozmiarze w jej trzydziestoparolatka, niezobowiązująca piękność promieniująca pewną siebie niewinnością ze środka chmury feromonów krzyczących podnieceniem seksualnym. Elektryczna iskra pożądania wstrząsnęła naszymi ciałami jak drut pod napięciem w deszczowy dzień, gdy tylko nasze dłonie zetknęły się w szary jedzenie. Nasze oczy rozszerzyły się we wzajemnym zaskoczeniu, gdy ładunek przechodził od ciała do ciała, a nasze libido połączyło się w chemiczne połączenie, którego wcześniej nie było. Nadawaliśmy na swoich falach.

Nasz uścisk dłoni trwał kilka chwil dłużej niż było to konieczne i zakończył się jej kciukiem delikatnie pieszczącym grzbiet mojej dłoni, gdy ścisnęła ją jeszcze bardziej czule. Przełknęłam ślinę i zadrżałam, gdy spojrzałam w zdziwione i zdziwione oczy Jennifer, które wpatrywały się we mnie. Czuła to samo, co ja. Jennifer i jej współpracownica były ubrane w szaro-brązowe kombinezony, które służyły jako nieoficjalny strój roboczy Zakonu.

Suwak nadzorcy był rozpięty do pępka i zapewniał doskonały widok na pulchne i dobrze zaokrąglone piersi. Zwalczyłem chęć oparcia głowy na jej piersi i zamiast tego zwróciłem uwagę na złotą, rubinową i srebrną szpilkę wielkości ćwierć dolara w kształcie płonącej pochodni, trzymanej wysoko przed lśniącą srebrną błyskawicą. "Lubię to?" przełożona odpowiedziała na moją uwagę na jej biżuterię. - Eee, tak - wyjąkałem z zakłopotanym uśmiechem.

Zostałem przyłapany na gorącym uczynku w akcie gapienia się. „Co oznaczają te symbole?”. Symbole płomienia i błyskawicy to potężne ikony. W emaliowanej broszce była wiadomość, a klucz trzymał nadzorca. Jennifer uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły, gdy odpowiedziała na moje pytanie.

Myślę, że doceniła moje zapytanie. „Płonąca pochodnia reprezentuje wiedzę w służbie cywilizacji. Jest to również przypomnienie, że tajemnica ognia została skradziona bogom z wielkim osobistym ryzykiem. Błyskawica symbolizuje złowrogie siły chaosu i wojny trzymane w ryzach i uczące się Jesteśmy strażnikami płomienia – oznajmiła, podczas gdy Sheila i Tammy pokiwały głowami na znak zgody. Podczas rozmowy podeszliśmy, żeby zająć miejsca wokół rustykalnego dębowego stołu w przeszklonym aneksie kuchennym.

Jennifer, zawsze troskliwa gospodyni, zaparzyła dzbanek kawy i postawiła na tacy świeżo upieczone bułeczki z kawą, wyrazy uznania dla ekipy kuchennej. – Ile ognia udało ci się ukraść? Wsypałam do filiżanki więcej cukru niż rozsądnie i rozejrzałam się po rzędach migających komputerów, migoczących jak świetliki wzdłuż ścieżek serwisowych. „Witamy w operacji Carbon Copy firmy Athena.

W ciągu ostatniej dekady pobrała około tysiąca pięćset terabajtów danych. To długa droga. Internet satelitarny jest powolny jak melasa. Próba pobrania Internetu z prędkością trzystu megabajtów na sekundę jest jak próba żeby osuszyć jezioro Erie przez słomkę po napojach gazowanych” – wtrąciła się Sheila. „Wciąż masz kupę informacji”.

Gwizdnąłem cicho, próbując skupić się na liczbach. „Nie tak bardzo, jak myślisz. Cała Biblioteka Kongresu zajmuje około dziesięciu petabajtów, lub dziesięć tysięcy terabajtów, jeśli wolisz, co wystarczy do zapełnienia pięciu tysięcy serwerów. Nie jesteśmy w stanie zasilić tylu maszyn.

Pobieramy i przechowujemy dane, aby ominąć ograniczenia naszego zasilania elektrycznego – wyjaśniła Tammy między łykami kolumbijskiej javy. „Martwy sklep?” – zapytałem. Nigdy wcześniej nie słyszałem tego terminu.

wezwij zapełnianie półprzewodnikowego lub mechanicznego dysku twardego. Indeksujemy zawartość, odłączamy dysk i przechowujemy go na półce do wykorzystania w przyszłości. To trochę niezręczne, ale działa” – powiedziała ze śmiechem Tammy. „Myślałam, że nie ufasz komputerom, ale społeczeństwo zainwestowało znaczną ilość zasobów w technologię komputerową? Jaki jest sens? Żadna z tych rzeczy nie pomoże ci przetrwać dnia, w którym wszystko pójdzie do piekła w koszyku. Rozejrzałam się po placówce i potrząsnęłam głową w oszołomieniu.

„Prawda. Skomputeryzowane rejestry nie będą zbyt przydatne na krótką metę. To, co tu robimy, jest na dłuższą metę — powiedziała Sheila, nalewając sobie kolejną filiżankę kawy. Pusty wyraz mojej twarzy powiedział Sheili, że tego nie łapię.

Związek między plikami komputerowymi a przetrwaniem umykał mi „Cywilizacje powstają i upadają na fali historii. Znaczna część zgromadzonych ludzi ginie, zostaje zniszczona lub rozbita, gdy się zawala – Sheila postukała palcem w blat stołu dla podkreślenia. „Im więcej infrastruktury potrzebnej do podtrzymania wiedzy, tym większe marnotrawstwo. Postęp naukowy ludzkości zatrzymał się, zanim cofnął się, gdy Cesarstwo Rzymskie upadło i spłonęło. Późniejsze ciemne wieki trwały ponad tysiąc lat.” Jej oczy zamgliły się na wspomnienie zagubienia.

– Naprawdę myślisz, że będzie aż tak źle? Upiłem łyk kawy i przyjrzałem się trzem kobietom. Nie wiedziałem, czy jestem w obecności świętości, czy jestem szalony. Te dziewczęta spędziły ostatnie piętnaście lat, goniąc za marzeniem w króliczej norze. „Nie wiem, kiedy, jak ani dlaczego wszystko pójdzie do piekła, ale wiem, że stanie się to raczej wcześniej niż później.

Tkanka społeczeństwa jest zbyt cienka, a nici zbyt słabe i postrzępione, by wytrzymać wielkie nieszczęście”. Mówiąc, palce Sheili kreśliły kółka wokół solniczki i pieprzniczki. „Cały gobelin się rozwieje, jeśli stracimy jedną nić w tkance społeczeństwa”, Tammy dała głos myśli Sheili.

„Awaria pojedynczego punktu rzuci wszystko na ziemię. Koronalne wyrzuty masy, które uderzyły w ziemię w 1859 i 1921 r., uszkodziły systemy komunikacji telegraficznej, ale miały niewielkie długoterminowe skutki. Gdyby stało się to dzisiaj, rzuciłoby cywilizację na kolana. są całkowicie zależni od sieci energetycznej, komunikacji elektronicznej, Internetu i komputerów, aby przetrwać”, Sheila dokończyła kawę i postawiła pustą filiżankę przy zlewie. „Czy ten projekt wystarczy, aby zapobiec nowej ciemnej epoce?” Potarłem kark i dotknąłem naszyjnika, zerkając na zegar na ścianie.

- Nie, nie będzie - Sheila potrząsnęła głową. „Nic, co tu zrobimy, nie powstrzyma nocy przed zapadnięciem”. Wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć łzami rozpaczy.

„Więc po co się męczyć? Po co?”. „Nic, co tu zrobimy, nie zapobiegnie zachodowi słońca, ale możemy przyspieszyć świt. Będziemy potrzebować tej wiedzy, aby się odbudować i wyzdrowieć” — przywódczyni Zakonu żeńskiego skinęła głową z aprobatą szeregowi świateł. „Jakie dane pobierałeś?” – zapytałam, rozglądając się po rzędach migoczących maszyn.

„Prawie wszystko, co wpadnie nam w ręce. Instrukcje techniczne, artykuły naukowe, filmy instruktażowe, nauki ścisłe, rolnictwo, filozofia, matematyka, hodowla zwierząt. Replikujemy i kondensujemy sumę całej ludzkiej wiedzy.” Sheila odgarnęła z oczu kilka kosmyków niesfornych włosów i wyprowadziła mnie z magazynu do głównej komory w podziemnym kompleksie jaskiń. Usiedliśmy na wygodnej ławce z widokiem na zamglone jezioro gorących źródeł zasilanych gorącą wodą. Niemal zagubione w obłokach pary bliźniacze turbiny i generatory mruczały, przetwarzając gorącą wodę w elektryczność.

„Wybacz, ale jestem sceptyczny. Czy naprawdę sądzisz, że twoja cyfrowa biblioteka skróci nową erę Ciemności? Wrzuciłem kamyk do wody i obserwowałem zmarszczki rozprzestrzeniające się po powierzchni stawu. Jaką wartość będą miały wieki dla głodującej rodziny próbującej przetrwać inwazję barbarzyńców? „Nie, nie ma sposobu, aby zapobiec zapadnięciu nocy. Najlepsze, co możemy zrobić, to utrzymać płomień przy życiu. Może wtedy noc nie będzie tak długa i ciemna.

Kamyk Sheili wpadł do stawu obok mojego. „Zapomnieliśmy, jak być samowystarczalnym. Czy wiesz, jak wyżywić siebie i swoją rodzinę, kiedy półki w supermarkecie są puste? Spojrzała mi w oczy i czekała, aż odpowiem. Potrząsnąłem głową. Byłem zdany na łaskę łańcucha pokarmowego.

żyjąc z ziemi, odkąd zeszliśmy z drzew. Robiliśmy to już wcześniej i możemy zrobić to ponownie. Poza kulturą i historią, naszym głównym celem było rejestrowanie i katalogowanie zaginionej sztuki przetrwania – Sheila poruszyła się na ławce, rozgrzewając się do tematu. – Zbudowanie katedry to jedno, szefie.

Co innego trzymać barbarzyńców na dystans. Jak zamierzasz to wszystko chronić?” Stałem i machałem rękami w kierunku nieskończonej jaskini i wszystkiego, co leżało w ciemności poza nią. „Nie wiem. Nie możemy tego zrobić sami.

Będziemy musieli ewoluować i rosnąć” – powiedziała moja szefowa, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Musimy porozmawiać, Sheilo. Zdjąłem jej dłoń ze swojego ramienia i przytrzymałem ją w swojej, obracając się twarzą do niej. „Uwielbiam twoje marzenie; jest tak szlachetne jak cholera, ale mam poważne problemy z twoimi planami i naszą przyszłością”.

Delikatnie trzymałem ją za rękę, podczas gdy oczy Sheili rozszerzyły się w zdziwieniu. Wyczułem, że próbuje się odsunąć. – Nie, to nic takiego. Położyłem dłoń na jej ramieniu i spojrzałem jej w oczy.

„Jestem cały czas z tobą i Towarzystwem. Masz moją obietnicę, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc nam przetrwać” — przerwałem i wziąłem głęboki oddech. „Czy chcesz usłyszeć moją główną troskę?” Delikatnie masowałem jej ramię i obojczyk, uspokajając jej obawy. Słuchaj, mamy wolne na następny… – Sheila przerwała, zerkając na zegarek, zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową.

– Zapomnij o tym. Bierzemy urlop busmana. Mów wyraźnie, abym mógł lepiej poznać twój umysł," Sheila uśmiechnęła się, wpisując słowa pozwolenia Towarzystwa na mówienie nieprzyjemnych prawd i zadawanie niechcianych pytań. "Dobra, załóżmy, że najlepsze z najgorszych; wszystko uderza w wentylator, a twoje plany są szalenie udane. Liberty Mountain przetrwa apokalipsę bez zadrapania – przyjrzałem się oczom Sheili i wychwyciłem cień uśmiechu, gdy pomyślała o sukcesie.

– Co będzie dalej? Dzień po tym, jak świat się skończy i jesteśmy tylko my. Jak trzydzieści siedem kobiet i jeden staruszek utrzymają tę dolinę przed wrogim i zdesperowanym tłumem?” Jej widmowy uśmiech zniknął, gdy zmartwienie wypełniło jej oczy.

Podobne historie

Maszyna miłości

★★★★★ (< 5)

Sarah O'Connor dostaje dostawę niespodzianki w Walentynki…

🕑 34 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 12,393

Sarah O'Connor wpatrywała się w wyświetlacz łazienkowej wagi, żółć unosiła się w jej gardle, gdy skanowała postacie na ekranie. Dlaczego miała tę babeczkę w poniedziałek wieczorem? To…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Moje spotkanie z leśną nimfą

★★★★★ (5+)

Don dowiaduje się, czy historie, które opowiadał mu tata, były prawdziwe, czy nie.…

🕑 23 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 9,619

Dorastając na Alasce, mój ojciec zabierał mnie na ryby do jego tajnego miejsca w lesie państwowym Chugach. Nauczył mnie wszystkiego o znalezionym tam zwierzęciu i roślinach oraz o…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Scarlett Futa, część 3

★★★★★ (5+)

Spędzam dzień z Jasmine i planujemy wieczór z wszystkimi trzema moimi Mistrzami.…

🕑 10 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 7,179

Kiedy obudziłem się następnego ranka, zacząłem łyżkować Jasmine. Czułem jej twardego kutasa między moimi nogami i napierającego na moją cipkę. Odwróciłem głowę, żeby na nią…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat