Ocalały

★★★★★ (< 5)

Po wojnie nuklearnej Myra zrobi wszystko, co w jej mocy, aby przeżyć…

🕑 47 minuty minuty Fantastyka i science fiction Historie

Myra zakląła pod nosem, przecinając gęstą plątaninę Kudzu. Cholerne winorośle były wszędzie i sprawiały, że podróżowanie przez zalesione wzgórza Ozarków stało się kompletnym koszmarem. Ramiona bolały ją strasznie od ciągłego wysiłku machania maczetą, sprawiając wrażenie, jakby ważyła dwadzieścia funtów więcej niż kiedy zaczynała lot przez wieś.

„Przynajmniej pogoda trochę się ochłodziła”, pomyślała ze smutkiem, chwytając się wszystkiego, co mogłoby dać jej nadzieję. Letni upał był nieznośny, ale teraz liście na drzewach zaczęły przybierać różne odcienie pomarańczy i czerwieni, sygnalizując, że wreszcie nadeszła jesień. Myra dawno temu zgubiła dokładną datę, ale była przekonana, że ​​ma jeszcze co najmniej miesiąc na znalezienie schronienia przed nadejściem zimy. Opierając się o drzewo, by złapać oddech, skuliła się, słysząc charakterystyczne łaskotanie owada pełzającego po jej nodze. Krzywiąc się z obrzydzeniem, zdjęła kleszcza ze skóry i zmiażdżyła go między palcami.

Pieprzone rzeczy były wszędzie i nieustannie irytowały ją, odkąd została zmuszona do ucieczki z domu z niewiele więcej niż maczetą, śpiworem i przestarzałym karabinem z akceleratorem. Po raz pierwszy od czasu, gdy wojna zniszczyła cywilizację, Myra naprawdę zaczęła rozpaczać. Pragnęła przyzwoitego jedzenia i czuła się słaba z wyczerpania.

Dochodziła do końca liny i desperacko potrzebowała znaleźć bezpieczne miejsce, żeby się zaszyć i trochę odpocząć. Gdyby miała szczęście, może nawet znalazłaby przyzwoite jedzenie. „Panie”, pomyślała, „zrobiłabym wszystko, żeby w tej chwili dostać w swoje ręce słoik masła orzechowego”.

Niskie burczenie w brzuchu przypomniało jej, jak mało prawdopodobne byłoby to. Co gorsza, pięć lat ciągłego noszenia odcisnęło swoje piętno na jej butach bojowych, a skóra pękła w kilku miejscach. Wkrótce miał to być problem. Nie będzie łatwo znaleźć nowe, dopóki nie dotrze do jednego z opuszczonych miast.

Z westchnieniem pocieszyła się świadomością, że już niedługo tam dotrze. Na szczęście dla Myry, wychowanie się w tradycji jej indiańskiego dziedzictwa dało jej umiejętności, których potrzebowała do samodzielnego przetrwania. Były to umiejętności, które dopracowała do perfekcji w czasie spędzonym z Rangersami, dzięki czemu mogła z łatwością poruszać się po dziczy. Teraz, sądząc po ukształtowaniu terenu, uznała, że ​​Springdale było teraz zaledwie kilka mil stąd. Miała nadzieję, że tam znajdzie wszystko, czego potrzebowała, by przetrwać nadchodzącą zimę.

Gdyby miała szczęście, nieliczni miejscowi, którzy mogliby przeżyć wokół Springdale, nadal byliby wystarczająco przerażeni Czerwoną Śmiercią, by uniknąć miasta, pomimo żywności i innych zapasów, które nadal mogły się tam znajdować. Zaawansowana plaga była niezwykle zaraźliwa i Myra była przekonana, że ​​tylko najbardziej zdesperowani podróżnicy chętnie narażają się na takie ryzyko. „No cóż — pomyślała ponuro — jestem tak zdesperowana, jak oni”.

Myra uśmiechnęła się na ironię tego wszystkiego. Udało jej się przetrwać okropności wojny, kiedy zdecydowana większość rasy ludzkiej została unicestwiona. Biorąc pod uwagę ogólne okoliczności, czuła się niezwykle szczęśliwa, że ​​żyje. Natknąwszy się na dużą szczelinę w lesie, zatrzymała się ostrożnie, jej zmysły przygotowały się na każdą wskazówkę, która mogłaby zdradzić obecność innych w okolicy. Szczelina miała co najmniej milę szerokości, a ziemia wydawała się stosunkowo płaska i nieuszkodzona.

Rozglądając się w górę iw dół, próbowała zobaczyć, jak daleko przebiegała między drzewami, ale wydawało się, że ciągnie się na mile w obu kierunkach. Martwiły ją otwarte przestrzenie. Wystarczająco źle byłoby, gdyby samotny mężczyzna został złapany na otwartej przestrzeni przez wędrującą bandę bandytów. Prawdopodobnie zostałby postrzelony z bezpiecznej odległości, bez względu na posiadany sprzęt. Jednak jako kobieta Myra doskonale zdawała sobie sprawę, że ma dla takich mężczyzn szczególną wartość.

To była wartość, która sprawiłaby, że zawahali się przed zabiciem jej od razu. To była wartość, która, nawet tak zdesperowana, jak ona była, nie była jeszcze gotowa na spieniężenie. Przynajmniej tak sobie powtarzała. Patrząc na słońce, domyśliła się, że do zachodu słońca zostało tylko kilka godzin.

Z westchnieniem postanowiła poczekać na skraju polany do zmroku, zanim rozpocznie ostatni etap swojej podróży. Siedząc plecami do drzewa, ukryta tuż pod osłoną zarośli, myślała o wojnie sprzed pięciu lat. Tak wiele się wydarzyło, a ona ponownie przypomniała sobie, jakie to szczęście, że wciąż żyje.

To, że przeżyła nawet kilka pierwszych minut ataku, było całkowicie wynikiem szczęścia. Miała wtedy dwadzieścia trzy lata i była członkiem Army Rangers. Żyła tylko dlatego, że była na urlopie, odwiedzając rodzinę, kiedy nastąpił atak. Myra dobrze pamiętała, jak ciepły był ten letni wieczór. Siedziała na werandzie domku rodziców, rozmawiając z ojcem, kiedy zobaczyła błysk na południowym horyzoncie.

Początkowo oboje nie potrafili wyjaśnić, czego byli świadkami. W ciągu kilku chwil niesamowita forma świecącej chmury grzybowej uniosła się w oddali, a świadomość zapadła w to, że wysokowydajne urządzenie nuklearne zostało zdetonowane. Jej ojciec był pierwszym, który połączył dwa i dwa i zgadł, jaki musi być cel.

„To byłby Little Rock…” Wbiegli do kabiny i włączyli kom-net, ale okazało się, że został spalony podczas ataku. Kręcąc się po domu, w końcu znaleźli stare, wojskowe, nakręcane radio, które się włączyło. Większość stacji nadawczych była już nieczynna, a oni zostali odcięci od współczesnego świata.

Wypróbowali swoje pojazdy elektryczne, ale okazało się, że żaden z nich też nie jest sprawny. Na szczęście ich dom, jak większość innych na terenach wiejskich, był zasilany energią słoneczną. Przynajmniej te systemy wydawały się nietknięte.

Myra i jej rodzina spędzili resztę wieczoru z otwartymi ustami z przerażeniem, gdy przez ich radio napływały połamane i niekompletne fragmenty informacji. Atak miał zasięg ogólnokrajowy, a zakres zniszczeń był niezrozumiały. Myra domyśliła się później, że mnóstwo eksplodujących broni skąpało kraj w impulsach elektromagnetycznych. Impulsy te musiały przeciążyć i wypalić większość cywilnych nadajników komunikacyjnych, a także wyłączyć wszystkie, z wyjątkiem najbardziej podstawowych, środków transportu.

Nie mogąc skontaktować się ze swoją jednostką, a podróż była prawie niemożliwa, nie miała innego wyboru, jak zostać z rodzicami i bratem, skulona w swoim odosobnionym domu na zalesionych wzgórzach poza małym miasteczkiem Boxley. Następnego dnia zaczął padać deszcz i wkrótce zamienił się w śnieg. Nadeszła długo oczekiwana nuklearna zima. Mieli wystarczająco dużo jedzenia, aby przetrwać przez jakiś czas, ale mocno zachmurzone niebo zagłodziło ich układ słoneczny, a większość ich zamrożonych zapasów zaczęła topnieć.

Myra i jej brat planowali odbyć długi spacer do Boxley, gdy śnieg przestanie padać. Zanim jednak zdążyli, do ich radia dotarły doniesienia o drugim horrorze i tym razem wiedzieli, że nie będzie dostępnej pomocy. Plaga rozprzestrzeniała się jak pożar w całym kraju.

Ratownicy zebrali uchodźców z obszarów wokół mniejszych miast i gmin, które przetrwały pierwszy atak. Obozy te były idealną pożywką dla choroby, a kiedy uderzyła zaraza, nie byli w stanie jej powstrzymać. Ludzie na całym świecie zaczęli masowo umierać z powodu zaprojektowanej zarazy, która stała się znana jako Czerwona Śmierć. Myra podejrzewała, że ​​hybrydowa gorączka krwotoczna zabiła więcej ludzi niż poprzedzający ją atak nuklearny. Oczywiście, większe metropleksy, takie jak Nowy Jork, Los Angeles i Chicago, zostały oszczędzone powolnej gniciu choroby.

Te i wiele innych zostało pochłoniętych w nuklearnym holokauście, który ogarnął świat na krótko przed tym, jak Czerwona Śmierć zaczęła masowo zabijać. Masowa rzeź była ostatnim nagromadzeniem ponad stuletniej nienawiści religijnej na Bliskim Wschodzie. To, co zaczęło się jako terroryzm w latach osiemdziesiątych, przerodziło się w kipiące poczucie własnej racji w dżihadzie eksterminacji do roku 213. Zachodnie mocarstwa nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia, nawet gdy ich wrogowie skonstruowali ogromną liczbę broni nuklearnej. Co gorsza, nigdy poważnie nie przewidzieli, że ci fanatycy mogą być w stanie zaprojektować broń biologiczną tak podstępną i śmiertelną jak Czerwona Śmierć.

Miał tę zaletę, że był tak zjadliwy jak wirus Ebola, z którego się wywodzi, ale miał znacznie dłuższy okres inkubacji. Wirus musiał rozprzestrzenić się na całym świecie przed atakiem, zarażając tysiące, zanim pojawiły się jakiekolwiek ślady choroby. Myrze wydawało się szaleństwem, że ktokolwiek wypuści taką broń. Z pewnością musieli wiedzieć, że ich własny lud byłby tak samo podatny na to, jak każdy inny. Musieli myśleć, że Bóg ich przed tym ochroni.

Jeśli w to wierzyli, chociaż się mylili. Po rozpoczęciu ataku rakietowego Stany Zjednoczone i Europa odpowiedziały własnymi skoncentrowanymi atakami nuklearnymi, pustosząc ziemie Bliskiego Wschodu. Wkrótce cały świat, od Indii i Pakistanu, po Rosję i Chiny, zaczął odczuwać skutki wirusa. W rozwścieczonej desperacji znaleźli cele dla własnych arsenałów, a tysiące lat ludzkiej cywilizacji zostało zniszczone w niecały miesiąc. Jak w przypadku każdej choroby, zawsze byli tacy, którzy okazali się odporni, chociaż ta liczba wydawała się oscylować na poziomie około pięciu procent w przypadku Czerwonej Śmierci.

Inni, jak Myra, potrafili ukrywać się w małych grupach, mając nadzieję, że będą mieli szczęście nie mieć zarażonej osoby, kiedy odejdą. Nie trzeba dodawać, że te grupy stały się skrajnie paranoiczne wobec obcych. Resztę, która nie mogła lub nie chciała opuścić komfortu swoich miasteczek i miasteczek, była bezlitośnie prześladowana przez Śmierć przez kilka lat, aż po prostu nie było nikogo, kogo można by zarazić.

Oczywiście w tak strasznych warunkach pandemią stały się inne, bardziej przyziemne, ale tak samo śmiertelne choroby. Bez korzyści współczesnej medycyny zginęło jeszcze więcej istnień ludzkich. Wszystko to, w połączeniu z głodem i ekstremalną przemocą, która nastąpiła, spowodowało, że ogromna większość rasy ludzkiej zginęła w ciągu zaledwie kilku krótkich lat.

Czerwona śmierć trwała cztery lata. W ciągu następnego roku bandy morderców i bandytów zaczęły przemieszczać się po okolicy, zabijając i plądrując małe grupy ocalałych, które miały pecha, by je znaleźć. Rodzina Myry padła ofiarą tej przemocy zaledwie kilka tygodni wcześniej. Rabusie znaleźli swoją kryjówkę i zamordowali jej rodzinę. Jej ojciec i brat, wiedząc, co zrobią, jeśli zostanie schwytana, nalegali, by zabrała matkę i pobiegła za nią.

Jej matka była już jednak w złym stanie zdrowia, a stres związany z podróżą okazał się większy, niż mogła znieść. Myra pochowała ją w miękkiej ziemi na zboczu wzgórza trzeciego ranka po jej ucieczce z domu. Potem Myra zastanowiła się nad kilkoma pozostałymi opcjami i zdecydowała, że ​​jej jedynym wyborem będzie znalezienie jedzenia i zapasów w miejscu, do którego nawet bandyci będą bali się iść. Będzie musiała zaryzykować jedno z spustoszonych przez zarazę miast, które stały się grobowcami Czerwonej Śmierci. Rozpoczęła długi spacer do miasta Springdale.

Było południe następnego dnia, kiedy wspięła się na ostatnie wzgórze nad miastem i spojrzała na zrujnowane miasto. Wspomnienia o tym, co świat kiedyś przemknęło przez jej umysł. Świat przed wojną. Do roku 2135 ludzkość osiągnęła zdumiewający poziom technologii, ale teraz wszystko to zniknęło i pozostały tylko spalone i opuszczone kadłuby budynków. „Ten miejski grób to moja ostatnia szansa.

Lepiej, żeby było opuszczone, bo będę pieprzony! Z tą smutną myślą Myra rozpoczęła powolny spacer do miasta, które Bolo od dziesięciu godzin pełnił wartę, wypatrując nieproszonych gości z zewnątrz. To była boleśnie nudna, dwudziestoczterogodzinna zmiana i prawie spał, kiedy usłyszał hałas. Był to cichy dźwięk i gdyby nie absolutna cisza wieczoru, mógłby go w ogóle nie usłyszeć. Przez dłuższą chwilę wstrzymywał oddech, mając nadzieję, że to tylko zwierzę przeszukujące ruiny opuszczonego miasta.

Mijały sekundy i prawie doszedł do wniosku, że to rzeczywiście tylko wielki szczur lub kojot, kiedy znów to usłyszał. Był to wyraźny dźwięk chrzęstących kroków na żwirze poniżej jego pozycji na trzecim piętrze. Wyjrzał przez otwarte okno na ciemniejące niebo. Zmierzch szybko zamieniał się w noc, a uspokojony wartownik uznał, że dla androidów jest już trochę za późno, aby znaleźć się tak daleko od ich kompleksu. Brzmiało to bardziej jak pojedynczy człowiek poruszający się ostrożnie przez gruz na ulicy poniżej.

Utrzymał swoją pozycję trochę dłużej, gdy niewidoczny intruz zbliżył się do jego pozycji. Gdyby to był jeden z jego ludzi, z pewnością już by mu zasygnalizowali, więc było prawdopodobne, że ktokolwiek to był, nie powinien tu być. Po cichu zszedł po stopniach spalonego budynku, aż dotarł do poziomu ulicy.

Mimo że było prawie zupełnie ciemno, zawahał się przed wyjściem z budynku. Androidy mogły zajrzeć w widma podczerwone i ultrafioletowe. W ich przypadku ciemność na niewiele by się przydała. Odłożył soczewki wzmacniające światło i dokładnie przeskanował obszar. Gdy powoli rozglądał się po drodze, nic nie widział, ale gdy już miał wyjść na ulicę, dostrzegł smukłą postać, która przemknęła obok dużego gruzu i wpadła do pobliskiego budynku.

„Niech mnie diabli”, pomyślał, „to kobieta!” Jego podniecenie zaczęło rosnąć natychmiast po jej zobaczeniu. Bolo nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Wystarczająco niebezpieczne było, aby mężczyzna próbował jechać sam, ale podróż kobiety bez eskorty była po prostu niesłychana. Każdy mężczyzna, którego spotkała, z pewnością próbowałby ją zabrać.

W rzeczywistości było tak nieprawdopodobne, że nabrał pewności, że musi mieć w pobliżu kogoś innego, kto będzie ją pilnował. Usiadł w drzwiach z noktowizorem i czekał. Czekanie i obserwowanie były rzeczami, w których celował. Miał dobre oczy i jeszcze lepszy słuch.

Był tak cierpliwy jak księżyc, kiedy musiał i mógł siedzieć bez ruchu przez wiele godzin. Ta umiejętność była wysoko ceniona w jego klanie i został nagrodzony pseudonimem, który odpowiadał jego umiejętnościom. Urodzony pod imieniem Bo Roberts, jego niesamowita umiejętność dostrzegania intruzów, zanim oni go zauważyli, przyniosła mu imię Bolo, jak policyjne określenie z innego życia, które kiedyś oznaczało „Bądź na baczność”. Siedząc bez ruchu ponad godzinę, czekał na przybycie jej towarzysza. Zapadła noc i ciemność ogarnęła martwe miasto.

Z czasem przekonał się, że skoro miała towarzysza, to on już musi być z nią w pustym sklepie. Z tego miejsca nie było żadnego ruchu ani światła, więc pomyślał, że musiała zasnąć. Rozsądniej byłoby poczekać jeszcze godzinę lub dwie. Im później to się stało, tym mniej prawdopodobne było, że ktokolwiek w środku obudzi się, gdy wykona swój ruch. Siedział nieruchomo, myśląc o wszystkich rzeczach, które chciał jej zrobić.

Od tak dawna nie był z kobietą. Większość kobiet w jego klanie została zajęta przez przywódców, a faceci tacy jak on zostali bez niego. Jednak gdy już ją dostanie, będzie jego, aby ją zatrzymać lub wymienić na cokolwiek zechce. Oblizał usta w oczekiwaniu, rozważając możliwości. Chociaż w końcu mógł ją wymienić, zamierzał najpierw w pełni ją wykorzystać.

„Tak”, pomyślał, „to będzie niezapomniana noc!” Sprawdzając ładunek w swoim karabinie blasterowym, Bolo zaczął powoli zmierzać w stronę sklepu, w którym się zaszyła. Jego klan kontrolował ten obszar przez kilka przecznic i już oczyścił budynki z żywności i przydatnych zapasów. Był w tym sklepie wiele razy i pomyślał, że będzie się ukrywać w magazynie na tyłach, gdzie będzie mogła najlepiej się bronić.

Zauważył, że nie zamknęła zewnętrznych drzwi. Podziękował jej za tę odrobinę przezorności. Wszelkie zmiany w zewnętrznym wyglądzie tego miejsca byłyby wskazówką dla miejscowych, takich jak on, którzy mogli przejść obok. Po raz pierwszy od tygodni Myra znalazła dach nad głową i ściany oddzielające ją od świata zewnętrznego. Była bezpieczna przed żywiołami i większymi drapieżnikami, które stawały się coraz liczniejsze, gdy populacja ludzka spadała.

Oczywiście wciąż były szczury, ale gdyby któryś z nich przeszkadzał jej, przynajmniej dostałaby darmowe śniadanie. Podsumowując, ta ruina była najprzyjemniejszym miejscem, jakiego mogła się spodziewać. Dopiero po znalezieniu magazynu odważyła się użyć latarki. Rozwijając śpiwór, rozebrała się do koszulki i majtek.

W ciągu kilku sekund zapadła w pierwszy głęboki sen, na jaki sobie pozwoliła od tygodni. Kiedy Bolo dotarł do frontu sklepu, uważał, by nie zarysować się w przyćmionym świetle nocnego nieba. Może na zewnątrz było ciemno, ale każdy, kto zwracałby uwagę od środka, z pewnością by go zobaczył, gdyby po prostu stanął w drzwiach. Z boku zajrzał do środka ze swoimi soczewkami wzmacniającymi światło.

Zwiększyłyby nawet najmniejsze światło do poziomu, który był łatwy do zobaczenia. Zatrzymując się tam na kilka minut, nasłuchiwał wszelkich dźwięków, które mogłyby zdradzić jego zdobycz. Nic nie słysząc, zakradł się powoli, aż zbliżył się do drzwi do magazynu. Gdyby to był on, zamknąłby lub znalazłby jakiś sposób, by zablokować te wewnętrzne drzwi przed tego rodzaju włamaniami.

Poruszając się powoli, delikatnie nacisnął klamkę, ale nie chciała się obrócić. — Tak, zamknęła się w środku. Byłoby to dużo łatwiejsze, gdyby tego nie zrobiła, ale nie był zaskoczony.

Jak dotąd udowodniła, że ​​jest bardzo ostrożna. — Do diabła — przyznał — nigdy bym nie wiedział, że tu jest, gdyby nie przeszła obok mnie. Cofnął się o kilka kroków i czekał. Nie był pewien, czy nie zaalarmował jej o swojej obecności, i uważnie nasłuchiwał, czy po drugiej stronie drzwi nie ma żadnego ruchu.

Minęło kilka minut, kiedy czekał na jakikolwiek dźwięk, aż w końcu zdecydował, że jego milczenie zostało nagrodzone. Czekając, rozważał możliwość wyboru drzwi. Najłatwiej byłoby po prostu zatrzasnąć zamek blasterem, ale byłby to wystarczająco głośny, by można go było usłyszeć na zewnątrz.

Poza tym wiązało się to z możliwością, że mógłby zranić lub zabić dziewczynę, a to była ostatnia rzecz, jaką chciał zrobić. Przynajmniej na razie. „Cóż, pieprzyć to” — pomyślał.

„Czasami najlepsze jest podejście bezpośrednie”. Podniósł stopę i mocno kopnął w drzwi. Nie zaprojektowany do celów bezpieczeństwa, zadrżał i ustąpił z głośnym, chrzęszczącym uderzeniem. Myra wyrwała się ze snu i właśnie zdołała usiąść, kiedy przeszedł nad nią i uderzył ją w czoło kolbą karabinu, powalając ją z powrotem na ziemię.

"No dalej, wynoś się teraz ze śpiwora!" – ryknął mężczyzna, a jego południowy akcent ociekał groźbą. Myra, wciąż wyczerpana, z głową skręcającą się od uderzenia, zawahała się tylko po to, by poczuć, jak chwyta ją za cienki top. Mężczyzna był silny, a ona stęknęła, gdy została rzucona ostro na ścianę.

Miała bardzo mało czasu na myślenie, a jedyne, co widziała, to jaskrawa intensywność wycelowanej w nią latarki i złowieszcza lufa karabinu blasterowego tuż pod nią. Otrząsając się z szoku, uklękła na jedno kolano i uniosła ręce wysoko, odpierając każdy inny cios, który mógł ją spotkać. "Proszę nie strzelać!" błagała. - Nie musisz mnie zabijać.

Nie jestem zagrożeniem, okej. Nie walczę z tobą! Usuwając pajęczyny z umysłu, próbowała opanować swoje kłopotliwe położenie, gdy mówiła. Do tej pory słyszała tylko ten jeden głos i wydawało się, że był sam.

Wiedziała, że ​​jeśli zachowa spokój, może nadal będzie w stanie uratować sytuację. „Teraz po prostu wstań i zwróć się twarzą do ściany!” – wrzasnął, pozornie nie będąc pod wrażeniem jej próśb. Głos mężczyzny miał w sobie stal i Myra posłuchała bez pytania.

Mogła rozważyć oprzeć się mu, ale pod jego ostrym tonem kryła się nerwowość, która mówiła jej, że tak naprawdę nie chce jej poważnie skrzywdzić. Liczyła, że ​​tak długo, jak będzie grała, będzie miała kilka opcji. Gdyby teraz podjęła walkę, kostka zostałaby rzucona. Nie, przynajmniej na razie wiedziała, że ​​lepiej będzie po prostu zrobić to, co jej kazano.

Przycisnął emiter karabinu do jej karku i oświetlił jego ciało w górę iw dół. Myra usłyszała, jak jego oddech przyspieszył i prawie poczuła, jak jego oczy przesuwają się po niej wraz ze światłem. W głębi duszy przez cały czas wiedziała, że ​​jeśli miała dołączyć do nowej grupy ocalałych, prawdopodobnie musiałaby związać się z mężczyzną. Zrezygnowana z nieuniknionego, Myra wzięła głęboki oddech, by uspokoić nerwy, gdy nadszedł moment, którego się bała.

„To jest to”, pomyślała z chłodną rezygnacją. „Czas spieniężyć moją wartość jako kobiety”. Lekko dostosowując swoją pozę, lekko rozłożyła nogi i wygięła plecy na tyle, aby jej tyłek był bardziej zachęcający. "Spójrz panie, byłem sam przez długi czas.

Jestem tak zmęczony patrzeniem przez ramię i nie chcę już być sam. Zrobię wszystko, co chcesz, wszystko w porządku? Po prostu obiecaj by zabrać mnie ze sobą. Sprawię, że będzie to warte twojej chwili. Upewniła się, że brzmiała żałośnie i przestraszona. Niedocenianie było ogromną zaletą i miała zamiar chronić go tak długo, jak to możliwe.

Bolo rozejrzał się po małym pokoju i zobaczył, że jej śpiwór to jedyny śpiwór. Wszystko, co zaobserwował, wskazywało, że mówi prawdę. Myra uznała jego milczenie za możliwe odrzucenie i postanowiła zagrać swoją ostatnią kartę. - Przysięgam, że nie próbuję cię oszukać.

Zajrzyj do mojego śpiwora, a znajdziesz moją maczetę. To ostatnia broń, jaką mam. Proszę, daj mi tylko szansę.

Nie będziesz żałować. Kopnął torbę i poczuł w niej coś ciężkiego. Sięgnął w dół, znalazł broń i rzucił ją w kąt obok jej karabinu. „Masz szczęście, że mi o tym powiedziałeś, gdybyś spróbował mnie ściągnąć, musiałbym odstrzelić ci głowę.

Teraz odkładam swój karabin, ale pamiętaj, jeśli mnie skrzywdzisz”. Skręcę ci kark. Rozumiesz mnie, kobieto? Myra trzymała swoją pozę przy ścianie, kiedy mówił, będąc tak uległym, jak to tylko możliwe. Kiedy mówiła, starała się brzmieć na tak uległą, na jaką wyglądała. – Rozumiem.

Żadnych sztuczek. Będę twoją kobietą, jeśli mnie przyjmiesz. Nie miała problemu z pieprzeniem go, jeśli właśnie tego trzeba było przeciągnąć go na swoją stronę.

Była studentką historii i wiedziała, że ​​kobiety przez wieki wykorzystywały seks jako sposób na uchwycenie lojalności mężczyzn. Była pewna, że ​​jeśli później okaże się problemem, poradzi sobie z nim w wybranym przez siebie czasie. Jej planowanie zostało przerwane przez jej porywacza, kiedy przesunął dłonią po jej boku i po jej tyłku w majtkach. Jej serce biło mocniej w klatce piersiowej, a na jej skórze natychmiast utworzyła się gęsia skórka, gdy dawno zapomniana obietnica seksualnego uwolnienia nagle pojawiła się na jej ciele.

Na początku po prostu delikatnie ją pieścił, badając dłonią jej smukłą sylwetkę, jakby od wieków nie dotykał kobiety. Kiedy o tym pomyślała, Myra poczuła, że ​​prawdopodobnie nie. Samotni mężczyźni byli pierwszymi, którzy uciekali z miast, zanim zawładnęła Czerwona Śmierć, i wydawało się, że stanowili większość ocalałych. Możliwe, że mężczyzna od lat nie był z dziewczyną. Uśmiechnęła się w duchu, uświadamiając sobie.

Jego pragnienie do niej dało jej broń, której mogła użyć przeciwko niemu, a ona zamierzała użyć jej dla jakiejkolwiek przewagi, jaką by jej dawała. Ze swojej strony Bolo był całkowicie zaskoczony chęcią dziewczyny. Spodziewał się, że będzie musiał ją wziąć siłą i był niezmiernie zadowolony z jej dobrowolnego poddania się mu. Kiedy pozwolił, by jego dotyk prześlizgnął się po jej skórze, zaczął rozumieć jej widoczną desperację. Miała brud z tygodni nieustannych podróży obejmujących to, co poza tym było bardzo sprawnym i zdrowym ciałem.

W bardziej cywilizowanych czasach jej stan mógł go zniechęcić, ale ten czas już dawno minął i zrozumiał, że każdy, kto przeżyje samotnie w dziczy, nie będzie w stanie utrzymać odpowiedniej higieny. Kiedy zabierze ją z powrotem do centrum dowodzenia milicji, odpowiednio ją wyczyści, ale na razie wydawała się nie do odparcia. Jego głód na nią rósł, gdy jego dotyk przesuwał się po cieple jej odsłoniętej skóry.

Bardzo jej pragnął, ale jej chęć bycia sprawiła, że ​​chciał, by ona również się tym cieszyła. Zaoferowała, że ​​będzie jego, więc czuł, że powinien ją traktować z przynajmniej pewnym szacunkiem. Cofnął się o krok i opanował. - Dobra, dziewczyno, możesz się odwrócić – powiedział z wyważoną miękkością, pozwalając, by wcześniejsze groźby w jego tonie opadły.

Myra odetchnęła z ulgą po zmianie jego zachowania i odwróciła się do niego. W przyćmionym świetle rzucanym przez jego latarkę zobaczyła mężczyznę o surowym wyglądzie, silnego i pewnego siebie, ale niezbyt agresywnego. Jego brązowe włosy były krótko przycięte, a twarz gładko ogolona.

Ta Myra była bardzo pociągająca, mówiła wiele o tym, jakim był człowiekiem, a także w jakich warunkach żył. „Jeśli jest w stanie utrzymać się w czystości i nakarmić, musi mieszkać w bezpiecznym miejscu”. Ta myśl przemówiła do niej. Posiadanie takiego luksusu oznaczało, że miał dostęp do tych samych rzeczy, których szukała.

Może, pomyślała, pozostanie przy nim może nie być takim złym pomysłem. Spojrzała w jego ciemne oczy. Myra zawsze wierzyła, że ​​rzeczywiście są oknami duszy. Brakowało mu drapieżnej dzikości, którą najwyraźniej rozwinęli mężczyźni z wędrujących gangów.

Jego spojrzenie na nią było tak intensywne, jak rozkazujące, ale nie wyczuła już z jego strony bezpośredniego zagrożenia. Podszedł do niej i delikatnie pogłaskał jej twarz. "Jak masz na imię?" zapytał ciekawie, nawet grzecznie. – Myra – odpowiedziała, celowo zachowując skromny ton i nadal grając rolę uległego jeńca. "Myra tak? To ładne imię.

Cóż, jestem Bo. Prosiłeś mnie, żebym cię zabrał i zrobię to, ale musisz zrozumieć, że od teraz należysz do mnie, dobrze? Robisz to, co ci powiem, kiedy Mówię ci, rozumiesz? Od teraz jesteś moja. Sięgając do niej, ujął jej pierś w dłoni i potarł dłonią jej twardniejący sutek. Poczuła drżenie w jego dotyku i szybko zorientowała się, że ona też drży. Jego dotyk był niezdarny i szorstki, ale jego rosnąca potrzeba była wyraźna i szybko poczuła własne podniecenie podążające za jego.

Podniecenie szybko zaczęło pulsować w niej, gdy pieścił giętkie piersi, a ona uniosła ręce nad głowę, zapraszając go, by zdjął jej top. Robiąc to, zniżył usta do jej uwrażliwionego sutka, mocno ssąc jej rozdęty pączek. "Och, tak…" jęknęła Myra, poddając się jego dotykowi, sycząc cicho, gdy rozkoszne uczucie podniecenia zaczęło przez nią przepływać.

Kiedy jego ręka zsunęła się po jej brzuchu, lekko rozłożyła nogi, zszokowana tym, jak bardzo pragnęła jego dotknięcia swojej kobiecości. Myra przeżyła lata grozy i śmierci, a jej umysł całkowicie odciął możliwość ponownego odczuwania przyjemności. Teraz natarczywy dotyk Bo zaczął budzić jej ciało i umysł na istnienie radosnej przyjemności, a ona przyjęła to z głodem, którego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Kiedy nadszedł ranek, wiedziała, że ​​może będzie musiała zabić tego mężczyznę albo umrzeć próbując.

Aż po prostu poddawała się chwili i rozkoszowała przyjemnościami ciała, których odmawiano jej zbyt długo. Z zapałem, który wydawał się zaskoczyć mężczyznę, Myra zdjęła koszulę z jego piersi i zaczęła całować go w dół brzucha. Padając na kolana, pospiesznie odpięła mu pasek. Trzask jego spodni zabrzmiał głośno w jej uszach, gdy je otworzyła, a usta jej wyschły, gdy opuściła spodnie na ziemię. Jej serce waliło w piersi, gdy ostrożnie wzięła jego twardniejącego penisa w swoje małe dłonie.

Mogła teraz poczuć jego zapach. To był silny aromat, który wypełniał jej zmysły, podsycając jej pożądanie w palące ciepło, które przenikało jej ciało. To był wyraźnie męski zapach, który zaalarmował jej ciało o jego pożądliwej obecności. W jej seksie pojawiła się rozkoszna wilgoć, gdy jej ciało zareagowało na zapach. Bez wahania wzięła jego wciąż zwiotczałego kutasa w ciepłe usta i zawirowała wokół niego językiem.

Czuła, jak zaczyna się wydłużać i stawać się coraz twardszy, gdy go ssała. Świadomość, że tak szybko na nią reagował, była uderzająca. Była to dla niej swego rodzaju afirmacja i była bardzo satysfakcjonująca. „Po tym wszystkim, co się wydarzyło, nadal jestem kobietą! Nadal jestem pożądany! Ta myśl rozgrzała ją i podnieciła, gdy jej podniecenie rosło w jej ciele.

Myra gubiła się w sprośności swoich działań. Był czas, kiedy nigdy nie pozwoliłaby się wykorzystać w taki sposób, ale teraz wszystko się zmieniło. Nie było nikogo, kto by ją osądził, nikogo, kogo obchodziło, co zrobiła i dlaczego. To była niesamowita realizacja i pozwoliła sobie całkowicie odejść. Pamiętała, że ​​mężczyzna, jak powiedział, nazywa się Bo, chrząknął cicho i zaczął kołysać biodrami w jej stronę, próbując wepchnąć kutasa głębiej w jej usta.

Wziął jej włosy w swoje silne dłonie i mocno przycisnął do przodu, kneblując ją swoją grubością. "O tak!" powiedział z ciężkim oddechem. „Ssij tego. Ssij mojego fiuta, kobieto!” Jego słowa i zdecydowane traktowanie jej nie zdołały stłumić jej pragnienia.

Pracowała ustami nad jego kutasem, ssąc go tak głęboko, jak tylko mogła. Jej oczy zaszły łzami i walczyła, by oddychać wokół niego, gdy wsuwał się i wysuwał z jej przeszywającego gardła. To było najbardziej zwierzęce uczucie, jakie kiedykolwiek znała. Wysiłek był prawie nie do zniesienia. Jej uda zaczęły się kurczyć, a szczęka bolała od nieznanego aktu ssania kutasa.

Jednak bardziej natarczywy był dla niej ogień, który płonął wokół jej łechtaczki. Jej cipka krzyczała, by być penetrowaną przez jego szaloną erekcję i nie mogła dłużej ignorować tej potrzeby. Pomimo jego uścisku na jej włosach, udało jej się oderwać usta od jego kutasa. "Proszę, pieprz mnie teraz! Potrzebuję cię we mnie!" Błagała słowami i oczami, błagając go o uwolnienie jej od jej własnych rozpalonych namiętności.

Szybko wyszedł ze swoich spodni i kopnął je. Kiedy to robił, Myra pospiesznie wyprostowała swój śpiwór i położyła się na nim. Gdy tylko znalazła się na plecach, Bo opadł między jej nogi i przyłożył dłoń do jej wzgórka, wciskając cienki materiał jej mokrych majtek w jej jeszcze wilgotniejszą skórę. „Ach, Chryste! Spójrz, jaki jesteś mokry. To sprawia, że ​​chcę cię pieprzyć tak mocno, że nie mogę tego znieść!” Kiedy chwycił pasek jej majtek, Myra lekko uniosła swój tyłek, pozwalając mu ściągnąć je ze swojego ciała.

Nie mając nic więcej między nimi, obserwowała z podnieceniem, jak Bo wślizguje się na siodło jej ud. Jej oczy były skupione na fioletowej głowie jego kutasa, gdy wyśrodkował ją na jej mokrym otworze, i stwierdziła, że ​​wstrzymuje oddech, gdy pchnął do przodu i wbił w nią całą swoją długość. – O cholera, on jest gruby! pomyślała i jęknęła z przyjemnego bólu, który czuła, gdy rozpychał ściany jej cipki swoim dzikim pchnięciem. Nie była dziewicą, ale w swoim życiu nie miała wielu kochanków i żaden z nich nigdy nie pieprzył jej tak mocno ani tak głęboko, jak robił jej teraz mężczyzna imieniem Bo. Mogła się tylko cieszyć, że była tak bardzo mokra, kiedy się w nią wsunął.

Położył na niej cały ciężar swojego ciała, przyszpilił ją i owinął ramionami jej ramionami tak, że była przyciśnięta do niego, gdy w nią walnął. Odkryła, że ​​rozkoszuje się ciepłem i siłą jego męskości. To był surowy seks na najbardziej podstawowym poziomie, pożądliwy i namiętny, bez żadnej obietnicy miłości czy emocjonalnego przywiązania z tym związanego. Pieprzył ją wyłącznie dla własnej przyjemności.

Mogła to łatwo wyczuć w nim i pozwalała mu się pieprzyć dla jej osobistego uwolnienia. Trzymała go blisko, nie mając tak naprawdę innego wyboru. Jego potężna klatka piersiowa miażdżyła jej pierś płasko na jej ciele, a jego twarz była ukryta w jej szyi.

Czuła jego gorący oddech na swojej skórze, gdy jego oddech stał się głębszy i bardziej nierówny. Stwierdziła, że ​​mamrocze do niego, gdy wbudował swój rytm w zgrzytliwe tarcie, które wywołało w niej doznania, o których dawno zapomniała. Brudne, paskudne myśli uciekały z jej ust i zanim zdała sobie z tego sprawę, nawet mówiła głośno. "O cholera, Bo! Zrób to! Zrób mi to mocno! Czujesz się we mnie tak dobrze, twój kutas jest taki dobry!" Jej słowa pobudziły go do działania, a jego ruchy nabrały szaleńczego, szalonego uczucia.

Poczuła wilgotne kropelki potu pojawiające się na jego plecach i klatce piersiowej i zdała sobie sprawę, że ona też robi się mokra od lśniącego potu smarującego jej skórę. Jego ciało zaczęło łatwo ślizgać się po jej ciele i zaczął prawie całkowicie wyciągać z niej swojego kutasa przed każdym długim, wspaniałym zanurzeniem się z powrotem w jej głębiny. Nigdy w swoim życiu Myra nie zdołała dojść wyłącznie przez ruchanie, ale teraz, gdy jej cipka była tak dogłębnie wykorzystywana, poczuła, że ​​zmierza w kierunku rozkoszy orgazmicznego uwolnienia. Wisiała na skraju swojej chwili przez kilka długich, prawie bolesnych sekund, nie całkiem będąc w stanie osiągnąć szczytu. Oczekiwanie szybko zamieniło się we frustrację, a Myra zaczęła błagać w swoim umyśle, by mogła odpuścić i w pełni doświadczyć przyjemności, które były tuż poza jej zasięgiem.

„Proszę Boże, pozwól mi dojść, pozwól mi dojść…!” Błagając swój umysł o to wspaniałe uwolnienie, zdołała wsunąć rękę między ich mokre ciała i zaczęła pocierać łechtaczkę w rytm jego pospiesznych ruchów. „O tak, to jest to… to jest to… sprawisz, że dojdę, sprawisz, że dojdę tak mocno…” Bo wydawał się karmić jej rosnącą pasją, a jego gorączkowe podniecenie nadal prowadziło ją do szczytu . Dotyk jej delikatnych palców na jej własnym mrowiącym ciele dodał energii do ognia, który podsycał w niej jego gruby kutas. Wkrótce poczuła ucisk w brzuchu, gdy potężne strumienie płynnej przyjemności wypłynęły z jej cipki do reszty jej ciała.

Zadrżała gwałtownie w jego mocnym uścisku, gdy jej orgazm eksplodował w niej z kataklizmową siłą. Bo zatrzymał się ze swoim twardym kutasem wciśniętym w nią, gdy osiągnęła szczyt. Oglądanie jej spermy było niesamowitym podnieceniem, a on rozkoszował się mistrzostwem nad podatną kobietą.

Była teraz jego i chciał, żeby nie miała co do tego wątpliwości. „O tak, kurwa, dziewczyno. Jesteś gorącym kawałkiem tyłka! Będę cię tak pieprzyć przy każdej okazji! Jesteś moja, słyszysz mnie? Nigdy o tym nie zapominaj!” Myra stwierdziła, że ​​nie może odpowiedzieć na jego roszczenie dotyczące własności. Przynajmniej na razie miał rację i próbowała znaleźć pocieszenie w jego zamiarze zabrania jej ze sobą. — Tego właśnie chciałem, prawda? zadumała się, gdy pożądanie mężczyzny rosło wraz z jego dominacją nad nią.

Gdy znów zaczął mieć z nią swoją drogę, wspaniałe uczucie bycia zabranym ponownie zaczęło przez nią pulsować. Spojrzała głęboko w jego twarz, gdy wbił się w jej drżące ciało. To, co zobaczyła w jego oczach, przeraziło ją i przeraziło.

Nie było się o nią troszczyć. Była obiektem jego przyjemności i wykorzystywał ją całkowicie dla własnej żądzy. Mimo to Myra stwierdziła, że ​​chętnie mu się poddaje. Nagle zdała sobie sprawę, że to jego męska dominacja nad nią tak ją pociągała. Jego siła i pewność siebie krzyczały do ​​jej kobiecego umysłu Alpha Male i wiedziała, że ​​część jej pragnie należeć do niego.

To było uczucie, którego nigdy by nie przypuszczała, że ​​będzie w stanie zaakceptować. Jego twarz wykrzywiła się w surowej zwierzęcej pasji mężczyzny pogrążonego w rui, i wiedziała, że ​​nie przestanie, dopóki nie opróżni się do jej łona. Ta myśl spłynęła do jej brzucha.

– Cholera, nie stosuję żadnej kontroli urodzeń! Nie mogła uwierzyć, że to jej nie przyszło do głowy. Gdyby zaszła w ciążę, nie byłoby lekarzy ani szpitali, którzy pomogliby jej w porodzie. Wszelkie komplikacje mogą być śmiertelne. Ogarnęła ją panika i próbowała go odepchnąć.

"Proszę przestań. Nie spuszczaj się we mnie, nie mogę teraz zajść w ciążę! Musisz przestać!" Bo złapał ją za ramiona i zepchnął nad głowę. Zamierzał ją zatrzymać teraz, ale nie był na tyle głupi, by wierzyć, że zostanie na długo, jeśli nie będzie miał nad nią jakiejś przewagi. Przyszło mu do głowy, że gdyby ją powalił, musiałaby chronić nie tylko jej własne życie, ale także jej dziecko.

W pełni zamierzał ją pieprzyć przy każdej okazji, dopóki nie był pewien, że jest w ciąży. Myra błagała go bezużytecznie, gdy zbliżał się do orgazmu. Przez łzy zdała sobie sprawę, że mimo jej płaczu nie przestanie. Kiedy poczuła, jak jego kutas puchnie, a jego ciało sztywnieje, szlochała z rezygnacji, gdy jego nasienie wpompowało gorąco w jej płodne ciało.

Bo trzymał ją nieruchomo, gdy jego kutas zaczął mięknąć w niej. Dopiero po tym, jak włożył na nią cały swój ładunek, poluzował uścisk i ześlizgnął się z jej bezwładnej postaci. – Będziesz miał moje dziecko.

Kiedy już to zrobisz, oboje będziecie moi na zawsze. Myra poczuła, jak jego sperma sączy się w jej surowym seksie i była zrozpaczona tym, co jej robił. Nie była jeszcze pewna, czy chce być z tym mężczyzną, ale teraz zdała sobie sprawę, że wkrótce nie będzie miała wyboru. Gdyby nie była teraz w ciąży, wkrótce byłaby i naprawdę byłaby zerżnięta. Zamieszanie w jej umyśle przez jakiś czas nie pozwalało jej zasnąć.

Rozważała wymknięcie się mu, gdy spał, ale oznaczałoby to, że znowu byłaby sama i nie dostałaby kolejnej szansy na jego propozycję przyjęcia jej. Niechętnie pozwoliła sobie zrelaksować się przy jego ciepłym, nagim ciele i upadła w głęboki, spokojny sen. Myra obudziła się następnego ranka i zastała Bo w pełni ubranego. "Dzień dobry Myro. Mam dla ciebie śniadanie, jeśli jesteś głodna." Odkroił kawałek mięsa z małego bloku i podał go jej.

Wzięła go i poczuła znajomy niegdyś zapach spamu. Zjadła to szybko, delektując się smakiem. Po tygodniach chudych gryzoni tłuszcz i sól smakowały jej cudownie egzotycznie.

Bo patrzył, jak je je, i odcina kolejny kawałek. „Idź powoli, jest bardzo bogaty i nie chcę, żebyś zachorował”. Myra zjadła drugi kawałek wolniej, jak sugerował.

Choć był dobry, żałowała, że ​​nie rozpalił ognia, żeby mogła trochę podsmażyć, ale na razie to dobrze trafiło. „Dzięki Bo, nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłem prawdziwe jedzenie”. „Cóż, nie martw się o to, mamy dużo więcej z powrotem na terenie kompleksu. Spędziliśmy ostatni rok przeglądając stare sklepy w okolicy.

Mamy teraz całkiem spory zapas konserw. kiedy to możliwe. Ostatnio jest tu sporo jeleni.

„Wiem, widziałem je dookoła, po prostu nie chciałem przyciągać uwagi za pomocą mojego karabinu, aby je strącić”. Myra jednak ucieszyła się, słysząc to. To była ulga wiedzieć, że była z grupą, która nie cierpiała z powodu jedzenia. Kiedy skończyła jeść, wstała i zaczęła się ubierać.

Bo zwrócił uwagę na jej nagość, a ona prawie myślała, że ​​znów będzie jej chciał, ale nie ruszył się w jej stronę. Kiedy się ubrała, podszedł do niej i powiedział, żeby wyciągnęła przed siebie ręce. Myra zobaczyła linę w jego rękach i cofnęła się o krok. - Po co to? Nie musisz mnie wiązać. "Prawdopodobnie nie" wzruszył ramionami.

- Ale spodziewam się, że niedługo zostanę zwolniona ze służby wartowniczej i łatwiej będzie ci to wyjaśnić, jeśli cię zabezpieczyłem. „Poza tym — pomyślał — nie wypuszczę cię teraz!”. Myra nie była tego pewna, ale zdecydowała, że ​​jeśli sytuacja się pogorszy, nadal będzie mogła znaleźć wyjście.

Rażąco nie doceniał jej zdolności i to było na jej korzyść. Wyciągnęła ramiona, jak poprosił i westchnęła. „Wiesz, to nie jest sposób na rozpoczęcie związku”. Związał ją mocno przed sobą i owinął linę wokół jej szyi. Stamtąd zwijał się w smycz, dzięki której mógł kontrolować jej ruchy.

- Może nie, ale nie zamierzam z tobą ryzykować. Kiedy będę z powrotem w ośrodku, rozwiążę cię i będziesz mógł wziąć gorącą kąpiel, dobrze? Musiała przyznać, że nie może się tego doczekać. Z zewnątrz budynku usłyszeli wołający głos. "Hej Bolo! Gdzie do cholery jesteś, człowieku?" Słysząc ten głos, Bolo podniósł karabin Myry i zarzucił go sobie na plecy.

Włożył jej maczetę w pochwie za pasek i sięgnął po swój własny karabin blasterowy. W końcu owinął wokół dłoni koniec prowizorycznej smyczy Myry. – To Walker, moja ulga. Czas iść.

Bolo poprowadził Myrę do wyjścia ze sklepu i zatrzymał się na chodniku przed nim. Około dwudziestu jardów dalej Myra zobaczyła Walkera, patrzącego na górne piętra zrujnowanego budynku po drugiej stronie ulicy. Bo gwizdnął na niego głośno.

„Najwyższy czas, żebyś tu dotarła. Nudziliśmy się czekając na twój leniwy tyłek!” „Kim 'my', ty szalona…” Głos mężczyzny urwał się, gdy jego oczy spoczęły na Myrze. "Ty szczęśliwy sukinsynu! Gdzie do diabła ją znalazłeś?!" Bo roześmiał się na to pytanie. – Po prostu przeszła obok mnie, jeśli możesz w to uwierzyć. Walker ruszył w ich kierunku, a Myra w zakłopotaniu cofnęła się o krok.

Może chciała związać się z jednym mężczyzną, ale nie zamierzała pozwolić, by wykorzystał ją cały jego klan. Rozejrzała się za bronią lub jakimś sposobem na obronę, ale będąc związana, wiedziała, że ​​próba odparcia ich obojga byłaby prawie niemożliwa. Gdy się zbliżył, Myra zobaczyła pożądliwy błysk w jego oku.

"Więc co do diabła, Bo. Podzielisz się nią ze swoim starym kumplem czy co?" – Bądź realistą, dupku. Możesz znaleźć swój własny kawałek… Bo i Myra zobaczyli jaskrawe czerwone światło na piersi Walkera i przez pół sekundy z trudem zrozumieli, co to znaczy. Chwilę później uświadomili sobie obojgu i Bo zawołał do swojego przyjaciela. "Walker, zejdź, jest…!" Jego ostrzeżenie zostało przerwane przez rozżarzony błysk czerwonego światła, który przeszył jego przyjaciela.

Ciało skwierczało i paliło się pod jego intensywnością, a wilgoć wewnątrz rany natychmiast zamieniała się w przegrzaną parę, wystrzeliwując ziejącą dziurę w klatce piersiowej mężczyzny. Uderzył mocno o ziemię, jego ciało drżało gwałtownie, gdy jego życie zniknęło. Myra spojrzała na drogę w kierunku, z którego pochodził impuls laserowy. W ich kierunku szły cztery postacie, wciąż oddalone o prawie sto jardów.

Myra obserwowała, jak jeden z nich zatrzymał się i podniósł karabin laserowy, wycelował w dół ulicy. Spojrzała na Bo, który wciąż był oszołomiony nagłym atakiem. Na jego plecach pojawiła się czerwona kropka, dokładnie tak samo jak u Walkera, zanim został zabity.

Bez zastanowienia Myra rzuciła się na niego, powalając go na ziemię w chwili, gdy do jej uszu dotarł wysoki skowyt lasera pulsacyjnego. Myra była zaznajomiona z bronią laserową. lekki nacisk na trzpień wystrzeliwujący, nieszkodliwy laser celowniczy został wyemitowany.

Gdy cel został namierzony, użytkownik musiał tylko nacisnąć kołek, a impuls energii lasera natychmiast podgrzał cel do dziesięciu tysięcy stopni Celsjusza. Ponieważ strzelał bez łuku balistycznego i miał prawie nieograniczony zasięg, był śmiercionośną bronią do walki na otwartym polu. Próbując ponownie podnieść Bo na nogi, spodziewała się, że lada chwila się usmaży.

"Wstawaj Bo! Musimy się ruszać! Biegnij teraz do tych drzwi!" Myra robiła, co w jej mocy, by pociągnąć go ze sobą, gdy biegła przez ulicę do budynku biurowego, na który patrzył Walker, kiedy go zobaczyła po raz pierwszy. Doszła do wniosku, że ich najlepszą szansą w walce z napastnikami będzie okopanie się i walka z bliska, ale najpierw musiała zmusić go do otrząsania się z szoku. Była naprawdę zaskoczona, kiedy dotarli do bezpiecznego budynku. Kimkolwiek byli ich napastnicy, byli albo zbyt pewni siebie, albo całkowicie pozbawieni doświadczenia w walce.

Gdyby to ona na nich spadła, zabiłaby całą czwórkę w ciągu zaledwie kilku sekund. Myra poprowadziła Bo do schodów i odwróciła się do niego, wyciągając związane ręce. "Szybko, rozwiąż mnie!" Bo zawahał się przez chwilę. Wciąż trząsł się od patrzenia, jak jego przyjaciółka zostaje ścięta na środku ulicy i nie mógł się zdecydować, czy uwolnienie jej było dobrym pomysłem. Wciąż próbował się zdecydować, kiedy chwyciła jego koszulę obiema rękami i mocno przycisnęła go do ściany.

"Słuchaj Bo, mamy tylko kilka sekund, zanim tu dotrą. Potrzebujesz mojej pomocy. A teraz rozwiąż mnie kurwa, żebym mógł uratować twoje nędzne życie!" "Tak, dobrze. Masz rację!" Bo wyciągnął nóż z buta i zręcznie przeciął sznur, który wiązał jej nadgarstki. W końcu otrząsnął się z szoku i zdał sobie sprawę, że ich jedyną szansą będzie współpraca.

Kiedy ściągnęła pętlę z szyi, podał jej akcelerator. Myra wzięła broń i aktywowała ogniwo energetyczne. Ciepły, uspokajający szum delikatnie emanował z broni, mówiąc jej, że jest gotowa do strzału.

"Dobrze. Idziemy po schodach!" Poprowadziła Bo na piętro i położyła się na brzuchu na szczycie klatki schodowej. Wskazała na róg korytarza.

„Skryj się tam i nie waż się kurwa strzelać, dopóki nie powiem. Wprowadzę pierwszego przez drzwi. Drugi jest twój”. „Mam cię”. Bo zajął wskazaną przez nią pozycję i skierował swój karabin blasterowy w dół schodów.

Bo stwierdził, że przyjmuje jej rozkazy bez narzekania. Jej szybkie myślenie zrobiło na nim wrażenie, a pułapka, którą zastawiła, wydawała się działać idealnie. Wróg wejdzie do ciemnego budynku z zewnątrz i jest mało prawdopodobne, że będą mogli zobaczyć jego lub Myrę, dopóki nie będzie za późno.

Kiedy czekali, Myra zastanawiała się, kto ich do diabła atakuje. – Czy wiesz, kim są ci faceci? Zanim zdążył odpowiedzieć, w drzwiach budynku pojawiła się postać. Bo nic nie powiedział, wiedząc, że najlżejszy dźwięk przyciągnie ich uwagę. Myra dostrzegła cień pierwszego intruza, ale czekała na strzał. Chciała, żeby podeszli jak najbliżej schodów, zanim zastawia pułapkę.

Pierwsza postać weszła do swojej strefy śmierci, a Myra przygotowała broń. Nie mogła dostrzec żadnego szczegółu w zacienionej ciemności budynku, ale była zadowolona, ​​że ​​nie próbował znaleźć schronienia. „Chryste”, pomyślała, „ten facet to kompletny idiota!”.

Czekała z niepokojem, mając nadzieję, że jeszcze jeden z czterech odsłoni się, zanim strzeli, ale wiedziała, że ​​gdyby sam zaczął wchodzić po schodach, nie byłaby w stanie czekać. Na jej czole pojawiły się kropelki potu, gdy wstrzymała oddech, czekając na odpowiedni moment. Wróg w dole wydawał się nieskrępowany ciemnością.

Odwrócił głowę, kiedy rozejrzał się po niższym piętrze, i ku zdumieniu Myry spojrzał na schody i spojrzał prosto na nią. W ciemności, z oczami utkwionymi w niej, dostrzegła niesamowity zielony blask, który emanował zza jego martwych oczu. „To niemożliwe”, pomyślała, a jej serce podskoczyło, gdy zdała sobie sprawę, na co patrzy. 'Cholera jasna! To android! Patrzyła z niedowierzaniem, jak podnosi broń, celując w nią. Czerwone światło wypełniło jej oczy, gdy włączył się laser celowniczy i Myra z krzykiem nacisnęła spust karabinu.

Tuzin trzymilimetrowych żelaznych kulek wtoczył się jeden po drugim do cewek magnetycznych karabinu i natychmiast został przyspieszony do prędkości przekraczających pięć machów. Wdarli się w syntetyczną ramę androida, rozrywając jego wewnętrzne elementy na strzępy. Automat cofnął się pod wpływem siły uderzeń i upadł na kolana.

Myra wycelowała w jego głowę następną salwą, a plastikowa czaszka rozpadła się, gdy wybuch rozerwał ją na strzępy. Dwa kolejne sztuczne stworzenia ustawiły się w pozycji do strzału, ale rozległ się wysoki jęk blastera Bo i jeden z nich został całkowicie rozerwany na pół przez pocisk naładowanych cząstek, który w niego uderzył. Myra już miała zdjąć trzecią, kiedy odwróciła się i wyszła ze swojej linii ognia. "Myślę, że oni wysiadują!" Myra myślała o ściganiu ich, ale podążanie za nimi na ulicę naraziłoby ich na tę samą pułapkę, którą przed chwilą zastawiła. "Może powinniśmy po prostu pozwolić im odejść." Bo uśmiechnął się do niej szeroko.

"Nie na twoje życie. Idź za mną. Możemy je wyjąć z okien!" „Dobrze, prowadź!” Bo dobrze znał ten budynek i poprowadził ją korytarzem do opuszczonego biura. Okna już dawno zostały wybite i wskazał na drugie. "Zajmij tę pozycję! Wystrzelimy w tym samym czasie!" "Przyjąłem." Ostrożnie trzymając głowę w środku, spojrzała w dół ulicy i ze zdziwieniem zobaczyła dwa pozostałe androidy poruszające się szybko środkiem drogi.

„Oni nawet nie próbują znaleźć osłony. Sztuczna inteligencja nigdy nie była zbyt bystra! Dobra Bo, mam tę po lewej, kiedy tylko będziesz gotowy!” "Ok. Ogień!" Oba cele zostały rozerwane przez grad nadchodzącego ognia i tak szybko, jak się zaczęło, było po wszystkim. Myra usiadła na podłodze, nagle czując się tak samo wyczerpana jak poprzedniej nocy. Wyłączyła swój karabin z akceleratorem i spojrzała na swojego nowego towarzysza.

– Skąd, do cholery, wzięły się te rzeczy? Wzruszył ramionami, rozumiejąc jej zaskoczenie. EMP z wojny powinien był usmażyć ich elektroniczne mózgi, a nawet gdyby przeżyli, powinni byli po prostu zamknąć się, dopóki ktoś nie da im wskazówek. Żadna sztuczna inteligencja nie była naprawdę świadoma. Zostały zaprojektowane tylko do wykonywania rozkazów.

Takie rzeczy nigdy nie były przeznaczone do walki. „Po zachodniej stronie miasta znajdował się rodzaj zautomatyzowanego obiektu. Część planu EPA polegającego na ponownym zalesieniu tego obszaru po całym wyrębie z ubiegłego stulecia. Kiedy tu dotarliśmy, było ciemno, ale jakieś sześć miesięcy temu ktoś go reaktywował. Od tamtej pory widzieliśmy te rzeczy tu i tam, przemierzając miasto, zbierając wszelkie fragmenty maszyn lub technologii, które mogli znaleźć.

Najwyraźniej każdy, kto je kontroluje, zaprogramował je, by zabijały. Do tej pory straciliśmy dla nich sześć osób, w tym Walkera”. Twarz Bo poszarzała na myśl o utracie kolejnego przyjaciela.

Po prostu było zbyt wiele śmierci i wydawało się, że nigdy się nie skończy. Splunął z niesmakiem i wrócił myślami do problemu. – Powinniśmy podnieść karabiny laserowe i wrócić do bazy. Dowództwo będzie chciało się o tym dowiedzieć. – Jasne, ale nawet nie myśl o próbie ponownego związania mnie – spojrzał na nią, gdy zarzuciła strzelbę na ramię, po raz pierwszy uświadamiając sobie, jak dobrze sobie radziła z tym czymś.

- Nie, nie sądzę, że pozwolisz mi to zrobić jeszcze raz, prawda? "Nie w twoim życiu, wielki człowieku, nie w twoim życiu."..

Podobne historie

Pielęgnowanie wojownika

★★★★★ (< 5)

Głęboko w lesie krzyżują się pomysłowe łowczynie i ranny wojownik.…

🕑 17 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 4,167

Eolfica schowała się za gęsto splątaną zaroślą i patrzyła, jak mały szary zając odskakuje. - To twój szczęśliwy dzień, maleńka - zawołała po nim. „Nie jestem dzisiaj tak głodna,…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Gunther opiekun reniferów robi Candy Claus

★★★★★ (< 5)

Candy nie była do końca pewna, czego się spodziewać, ale podniosła swój tyłek wysoko, zgodnie z prośbą.…

🕑 12 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 2,644

Powiem od razu, że Gunther na pewno nie był młodym mężczyzną. Wiedziałem, że był w pobliżu operacji Świętego Mikołaja na biegunie północnym na długo przed tym, jak przybyłem z moimi…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Miłość (i seks!) w czasach zombie

★★★★★ (< 5)

Część pierwsza z wielu, apokalipsa zombie i nasz człowiek jest na to gotowy…

🕑 48 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 5,422

Rozdział 1 - Początek. Claire wyglądała wspaniale, gdy jeździła w górę iw dół mojego szalejącego kutasa. Jej potargane blond włosy częściowo zakrywały jej twarz, przewróciła głowę…

kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat