Zagubieni członkowie rodziny królewskiej, część 4

★★★★★ (< 5)

Księżniczka ucieka z pomocą Jacka, ale teraz jest w obcym dla niej świecie…

🕑 10 minuty minuty Powieści Historie

Było mi ciepło i bezpiecznie. Przekręciłam się z boku na brzuch, a następnie mocno owinęłam ramionami poduszkę. Odetchnąłem głęboko nie chcąc się obudzić. Zapach drzewa sandałowego i jakiejś innej przyprawy zalał moje zmysły.

Próbowałam otworzyć oczy, ale walczyły, by pozostać zamknięte. Całe moje ciało zadrżało, a oczy otworzyły się gwałtownie. Byłem w ramionach mężczyzny; moje ramiona były ciasno owinięte wokół niego. Wciągnęłam powietrze jednym wielkim haustem. - Proszę, wyświadcz mi przysługę i nie krzycz Księżniczko - wyszeptał ochrypły głos.

Zajrzałam mu przez ramię nie rozpoznając, gdzie w pałacu się znajdujemy. Zatrzymał się na skrzyżowaniu w korytarzu. - Postaw mnie teraz - zażądałem głośno, ignorując jego prośbę.

- Jestem Księżniczką Serafiną, a moim światem jest prawo. Słyszałem głosy w oddali. — Zamknij się, bo zabijesz nas obu, ty rozpieszczona mała suko — powiedział ogrodnik i pognał lewym korytarzem. — Pamiętasz jeszcze coś? Obrazy wracały do ​​mnie w krótkich odstępach czasu. „Pamiętam, że ją zabiłeś” – zacząłem mówić przyjacielu, a potem przypomniałem sobie nóż.

Poczułam ramię i ból przeszywający bandaże pod palcami. Potrzebowałem odpowiedzi "POKRYWAJ MNIE ODRODZONY ZŁODZIEJ!" zażądałem. Mój okrzyk nagrodził nas odgłosem głośniejszych kroków w korytarzu za nami. – Jak sobie życzysz – powiedział ogrodnik, upuszczając mnie na pośladki.

Ból przeszył całe moje ciało. Tylko sir Roland traktował mnie tak brutalnie, i to podczas moich lekcji. Podniosłem wzrok i zobaczyłem, jak mój porywacz się przygotowuje.

Zastanawiałem się, dlaczego przygotował się właśnie wtedy, gdy jakiś mężczyzna leciał na niego, warcząc. Padli w lawinie pięści i noży. Czołgałem się do tyłu i dalej. Ze splątanego bałaganu rąk i nóg sztylet przeleciał obok mnie z brzękiem. Miecz z brzękiem upadł na marmurową podłogę, a za nim ciało.

– Cholera! Zabił Frankiego – powiedział inny mężczyzna i wyszedł z ciemności. Głos, który przemówił, ucieleśniał niechlujnego mężczyznę w mundurze strażnika. "Kim jesteś?" – zapytałam przerażona, gdy do mnie podszedł. Wzrok mężczyzny padł na walkę toczącą się na podłodze.

Mężczyzna, który zaatakował ogrodnika, był teraz na górze i usiłował wbić sztylet w pierś mojego porywacza. „Jestem jednym ze strażników. Szybko, chodź ze mną. Ten człowiek jest zabójcą” – odpowiedział, a ja zacząłem się do niego zbliżać, po czym zdałem sobie sprawę, że nie był jednym z moich strażników ani żadnym strażnikiem w tej kwestii. – Wszyscy moi strażnicy się golą – powiedziałem i uskoczyłem z drogi.

Jego ostrze wysłało iskry w powietrze, odłupując kawałki marmuru z podłogi. Mój umysł pędził, nic nie było tym, czym się wydawało. Ogrodnicy ratujący mnie przed zabójcami, tylko po to, by mnie porwać.

Strażnicy, którzy mnie zaatakowali. Moja głowa wciąż była rozmyta. Mężczyzna na szczycie Ogrodnika wbił czubek szpilki w pierś ogrodnika i powoli wpychał go głębiej. Chwyciłem leżący na podłodze sztylet i wbiłem go w plecy mężczyzny, również w stroju strażnika, na ogrodnika. Mężczyzna chrząknął i ogrodnik go odepchnął.

To zabrało ostrze, które prawie odebrało mu życie, i potoczyło się do pozycji stojącej. – Pieprzyłeś się z niewłaściwym dupkiem – zaklął i skoczył na mężczyznę z mieczem. Kilka szybkich wymian ciosów i Ogrodnik przejechał nożem po gardle mężczyzny. Strumień krwi zbryzgał ścianę i walka dobiegła końca.

Jego ciało uderzyło o podłogę z głuchym łoskotem. Wpatrywałem się w puste oczy zmarłego, a potem w człowieka, którego zabiłem. Byłem zdezorientowany, co się dzieje? Pochyliłem się do przodu i wzniosłem i wzniosłem, ale nic nie wyszło.

Suche fale wstrząsały moim ciałem. - Daj spokój. Albo oni, albo my - powiedział ogrodnik, delikatnie masując moje plecy. Jego głos był jak miód. Zniknęła szorstkość w jego głosie i chciałam się uspokoić, ale kogoś zamordowałam.

„Co się dzieje? Kim jesteś? Nie jesteś ogrodnikiem. Dlaczego?” Płakałam, a pytania wylewały się ze mnie. Podniósł mnie na nogi. "Jestem głupim kociakiem złodzieja; dlatego. Prawie zostałeś zamordowany i przez ciebie byłeś ostatnią osobą na drodze do tronu.

Zakładam," odpowiedział. — Mój wujek je przysłał? – zapytałam, gdy wciągnął mnie głębiej w trzewia pałacu. „Zgadywałbym, ale tak, myślę, że tak. Ktokolwiek to był, wynajął Śmiercionośnego Przyjaciela, nie jest tani” – powiedział, sprawdzając przez ramię, czy nie ma więcej prześladowców.

— Śmiertelne co? – zapytałem zdezorientowany. „Śmiertelny przyjaciel. To zabójcy, którzy używają swoich darów perswazji i magii, aby uwieść swoje ofiary, aby spokojnie poddały się śmierci. Prawie uległeś jej talentom.

Gdyby mnie tam nie było, byłbyś mięsem robaków. Teraz mamy wydostać się z pałacu, zanim któryś z twoich zabójców nas dogoni. Wydaje mi się, że tutaj jest droga do kanałów — powiedział w tak bezpośredni sposób, że zostałem zabrany z powrotem. „Teraz jestem bezpieczny.

Zabierz mnie z powrotem,” powiedziałem, sugerując alternatywę dla ucieczki z pałacu. – A tak w ogóle, co robiłeś w moich pokojach? „Nie, nie ma powrotu” – odpowiedział i skręcił w tunel. Szedłem cicho myśląc o tym, co powinienem zrobić. Weszliśmy do pokoju przez drzwi na platformie, z której widać było rury, wielkie zbiorniki i wielkie zbiorniki. - Gdzie jesteśmy i dlaczego nie - zażądałem, tupiąc nogą.

Kim był ten palant? Ludzie nigdy nie mówili mi „nie”, mogli opóźniać lub sugerować alternatywy, ale nikt nigdy nie powiedział mi „nie” tak bezpośrednio. "Przyzwyczaić się do tego." powiedział patrząc na mnie, a potem jego oczy wróciły do ​​przeszukiwania pokoju. „Przyzwyczaić się do czego?” Zapytałam. „Och, wyglądałeś śmiesznie. Jak mieszanka wściekłości i zmieszania, że ​​nie zrobiłem tego, co chciałeś.

Przyzwyczaj się. Nie będziesz dłużej księżniczką”. odpowiedział: „Kiedy tam wrócę, każę aresztować mojego wujka i wszystkich, którzy pomagali mu w zamachu na moje życie”, poinformowałem go.

- Nieprawdopodobne. Nie sądzę, żebyś miał tam wielu zwolenników. Z tego, co usłyszałem, zajmując się twoimi ranami, większość ludzi, którzy wspierali cię w koronacji, przestała oddychać powietrzem tego świata. Słowa spadły na mnie jak moja własna pochwała. "Co masz na myśli?" – spytałem, ponownie nachodząc mi na oczy.

„Mam na myśli twoją pokojówkę, twoich nauczycieli, kuzynów, strażników, wszystkich, którzy stanęliby w twojej obronie, zostali zamordowani. Twoje ciało lub kamea zostało znalezione zeszłej nocy w twoich komnatach, zamordowane. Jeśli chodzi o intensywne cele, nie żyjesz. " powiedział zwracając się do mnie, „Spójrz, mogę cię zabrać w bezpieczne miejsce, ale stamtąd twoje życie należy do ciebie”. - Dziękuję - wyszeptałam, by być zszokowaną, by powiedzieć coś więcej.

Zszedłem za złodziejem po schodach i przez właz prowadzący do ciemnego tunelu. Czułem się, jakbyśmy podróżowali godzinami, może nawet dniami, zanim doprowadził mnie do stalowych drzwi w ścianie jednego z tuneli. Nigdy bym nawet nie zobaczył drzwi, gdyby mnie do nich nie zaprowadził, tak wspaniały był ich kamuflaż.

"Gdzie to jest?" Zapytałam. Słyszałam zmęczenie w moim głosie. „Bezpieczeństwo tam, gdzie to jest” – odpowiedział i weszliśmy do małego pokoju zawierającego łóżko, półki wbudowane w ścianę i niewiele więcej. Upuścił plecak na podłogę, który upadł z brzękiem.

Cokolwiek było w środku, było pomieszane. Patrzyłem, jak zamyka drzwi i naciska kilka run wyrytych na stali w szybkiej sekwencji. Podciągnął koszulę przez głowę, odsłaniając szczupłe, umięśnione ciało pokryte cienkimi bliznami. Na lewym ramieniu miał pęknięte małe szwy, a na brzuchu i torsie kilka małych nacięć. Odrzucił koszulę i zdjął z półki bieliznę wraz z glinianym garnkiem.

"Co to jest?" Zapytałem, obserwując, jak oczyszcza rany, a potem nasącza szmatkę pastą i nakłada ją na rany. – Medycyna – odparł szorstko. Mógłbym powiedzieć, że ten facet byłby po prostu przyjemnością przebywać w pobliżu. Nie byłam pewna, na czym polegał jego problem, ale nie mogłam się doczekać, kiedy się go pozbędę.

Skończył i wstał. – Chodź, usiądź – rozkazał. "Może proszę lub wasza wysokość," wymamrotałem, ale zrobiłem, jak mi kazał.

Zaczął patrzeć ponad moimi ramionami, a potem zaczął ściągać moją bluzkę. Podskoczyłem i uderzyłem go w twarz. „Co ty, na litość boską, myślisz? Ocal mnie, więc jestem gotowy do ataku?” Oskarżyłem zły, zażenowany i przede wszystkim wyczerpany. Nie wiedziałem, że moje słowa były nieuzasadnione. Obwiniałem ostatnie wydarzenia i moje wyczerpanie.

Nigdy nie potraktowałbym w ten sposób służącego. – Jak myślisz, kto, wasza wysokość, założył ci tę koszulę po opatrzeniu twoich ran? on zapytał. Jego ręce znów sięgnęły po moją zmianę, a ja się cofnęłam.

Chwyciłem koszulkę, żeby zdjąć ją przez głowę, tak jak on to zrobił, ale zaplątała mi się w ramiona i jakimś cudem udało mi się w nią zaplątać. Jego chichot doprowadzał mnie do wściekłości, ale z zadowoleniem przyjęłam jego ciepły dotyk, gdy jego ręce zręcznie rozplątywały bałagan, który spowodowałam. - Dziękuję - szepnąłem. Moja twarz płonęła z zażenowania, gdy stałem przed złodziejem w moich małych ciuchach. Spojrzałem w dół i zdałem sobie sprawę, że mój top jest pokryty zaschniętą krwią, ale moja skóra była w większości czysta.

"Jak masz na imię?" "Jacek." Zdjął bandaż i oczyścił ranę po nożu. Ból sprawił, że zakręciło mi się w głowie i musiałam poprosić go, aby pomógł mi usiąść. Maść była chłodna i łagodziła ból. „To wspaniałe uczucie.

Ból prawie zniknął”. Powiedziałem zdumiony. Wstałem i zdałem sobie sprawę, że znajduję się bezpośrednio w jego przestrzeni osobistej. Ciepło biło z jego ciała i czułam, jak moje ciało reaguje.

- Śpij. Będziesz tego potrzebował - powiedział Jack, odsuwając się, odsłaniając pojedyncze łóżko za sobą. - Jest tylko jedno łóżko - wyszeptałam, podchodząc do łóżka. Wczołgałem się na jej nierówną powierzchnię. - Bardzo bystra Księżniczko - powiedział i zdjął duży, gruby koc z innej półki.

Położyłem się, a on mnie przykrył. Zasięg przytłaczał mnie i sprawiał, że czułam się ciepło i bezpiecznie. - Dziękuję, Jack - wyszeptałam, przewracając się do snu. Jeśli nie będzie grzeczny, to już jego problem. Chociaż może to sprawiłoby, że byłby dla mnie milszy.

- Witaj. A teraz zamknij się i śpij - powiedział zrzędliwie, po czym wczołgał się pod kołdrę. "Co Ty do cholery robisz?" Zapytałem zszokowany, że mam mężczyznę w moim łóżku.

– Próbuję zasnąć, jeśli się zamkniesz – odpowiedział. - Tak, ale to jest moje łóżko - powiedziałam opryskliwie. - Właściwie to moje łóżko i jak sprytnie zauważyłeś, jedyne - odpowiedział i przekręcił się ode mnie.

„Podłoga to twoja druga opcja. Koc zostaje tutaj”. „Dobranoc, Jack, dotknij mnie i,” zacząłem, po czym zdałem sobie sprawę, że wszystkie moje groźby były puste. "Dobranoc." Spojrzałem na podłogę maleńkiego kanalizacyjnego mieszkania i postanowiłem po prostu położyć się tutaj, nie śpiąc.

Podobne historie

Road Trips for Peter (Rozdział czwarty)

★★★★★ (< 5)

To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…

🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767

Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział trzeci)

★★★★(< 5)
🕑 15 minuty Powieści Historie 👁 1,653

Jadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział pierwszy)

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty Powieści Historie 👁 1,827

Zaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat