Nie zawsze jest to łatwe, ale jest proste.…
🕑 110 minuty minuty Powieści HistoriePiękne życzenie wg. Rozdział 7: Trochę tracąc. – George – wyszeptał miękki kobiecy głos Dawn.
George Everhart był w pełni rozbudzony. Tak było, odkąd usłyszał, jak Dawn otwiera drzwi sypialni i wpełza na łóżko. Siedziała na kolanach obok niego i zbliżyła swoją twarz do jego, gdy szepnęła ponownie: „George, czas się obudzić”. Przez większość nocy rzucał się i przewracał.
To częściowo dlatego, że już tęsknił za Dawn śpiącą obok niego, ale także dlatego, że martwił się o Karen i jej randkę z Rocko. Po tym, jak wyjaśnił, co słyszał o planach Rocko dotyczących Karen, Dawn poinformowała go, że na tę noc zaplanowali randkę. Używając życzenia, George miał nadzieję, że zakłóci to na tyle, że Rocko zostawi Karen w spokoju, przynajmniej tymczasowo.
Pokładał zaufanie w zdolności Dawn do zapewnienia Karen bezpieczeństwa, ale był zdenerwowany. Ale jakoś czuł się całkowicie wypoczęty i gotowy na ten dzień. Poprosił Dawn, żeby obudziła go o szóstej, żeby mógł zabrać się do pracy na tyle wcześnie, by zapytać dyrektora obozu, czy zatrudni Dawn. Nie spodziewał się, że obudzi się tak wypoczęty.
Pomimo swoich zmartwień był bardzo szczęśliwy, że w końcu znów zobaczył Dawn i zdecydował, że przyda mu się trochę zabawy. Czuł, jak jej włosy opadają na bok poduszki, gdy pochyliła się, żeby pocałować go w policzek. Z wielkim trudem stłumił chęć odwrócenia się i pocałowania jej w plecy, ale nie mógł nic zrobić, by się wiercić. Aby to zamaskować, odsunął się od niej i zaczął mamrotać, jakby wciąż śnił. Podejrzewał, że Dawn nie dała się nabrać, chichocząc.
Ale jeszcze go nie zawołała. Zręcznie jak kot wślizgnęła się pod jego prześcieradło i okrakiem w pasie. Czuł jej piersi napierające na jego klatkę piersiową i jej ciepły oddech zaledwie milimetry od jego ust. – Mistrzu – wyszeptała. "Obudziłeś się?".
George wymamrotał coś ledwo spójnego, że potrzebuje jeszcze pięciu minut. "Hmm, mój biedny śpiący mistrzu. Musi się obudzić, żeby mieć wystarczająco dużo czasu, by zgwałcić mnie przed pracą.
Może jeśli to zrobię…" Dawn pocałowała delikatnie jego usta. George nagle zdał sobie sprawę, że jego plan drażnienia Dawn miał fatalną wadę. Jeśli chciał kontynuować grę, nie mógł zareagować na nic, co zrobiła. Opierał się pokusie, ale nie bez świadomego zmuszania swoich ust do pozostania zamkniętymi.
„Nie? Hmm. Co jeśli zejdę trochę niżej…” Pocałowała go w podbródek, potem szyję i wokół konturów jego obojczyka. "Dziwne, to też nie zadziałało. Przypuszczam, że będę musiał być trochę bardziej energiczny." Po tych słowach Dawn sięgnęła pod jego koszulę i zaczęła masować jego klatkę piersiową. Zaczęła długimi, delikatnymi pociągnięciami, które doprowadzały George'a do szaleństwa z powodu łaskotania, jakie mu dało.
Nie mógł się oprzeć wierceniu. Potem zaczęła wbijać się w jego mięśnie z precyzją profesjonalnej masażystki. Przycisnęła koniuszki palców w górę iw dół jego torsu. W międzyczasie przysiadła okrakiem na jego miednicę i poranne drewno. Kiedy masowała go swoimi cudownymi dłońmi, jeździła w górę iw dół po jego drzewcu przez ich ubranie.
George był w błogiej agonii. Jego oddech stał się nieco cięższy i musiał praktycznie położyć się na rękach, żeby nie owinąć jej w ramiona i wziąć ją właściwie. Ale wiedział, że jest w trakcie zabierania go gdzieś, gdzie nigdy nie był. Nie był pewien, dokąd skończy, ale każda przejażdżka z Dawn z pewnością była warta odbycia podróży. Dawn podciągnęła koszulę i złożyła delikatne pocałunki wokół jego pępka.
Czuł, jak jej włosy przesuwają się wzdłuż linii jego mięśni, gdy poruszała się w górę, delektując się smakiem jego skóry. Następnie, bez ostrzeżenia, Dawn lekko ugryzła jego lewy sutek. Kurwa…" jęknął bez zastanowienia. Dawn zachichotała, gdy usiadła wyżej na jego brzuchu, żeby spojrzeć na niego właściwie. „Och, tak mi przykro.
Obudziłem cię, mistrzu? George nie mógł powstrzymać się od śmiechu, gdy udawała swoją niewinność w najsłodszy możliwy sposób. Wstałem. – Hmm – zadumała się.
– Musisz wstać dość wcześnie rano, żeby mnie oszukać. Pochyliła się i pocałowała go namiętnie, pierwszego dnia. Kiedy oboje byli usatysfakcjonowani, Dawn usiadł z powrotem i dał George'owi pierwszy pełny widok na nią tego ranka. Chociaż George uważał, że jest piękna jak zawsze, nie mógł nie zauważyć, że po przebudzeniu musiała nie tracić czasu na pośpiech do jego pokoju. dziecko w bożonarodzeniowy poranek, oszołomiona oczekiwaniem na to, co przyniesie jej nowy dzień.
Miała na sobie obcisłą, solidną żółtą koszulkę i parę bardzo małych pasujących majtek. Jej długie złotobrązowe włosy zwisały swobodnie i trochę rozczochrane. od nocy.
Nigdy nie nosiła makijażu, nie potrzebowała go, a jej oczy były tak żywe i pełne życia, jak tylko mogły. „Dzień dobry, George”, powiedziała Dawn z seksownym uśmiechem. Zauważyła, jak wyglądał. na nią i był wyraźnie zadowolony. „Czy dobrze spałaś?”, odpowiedział.
Zmarszczyła brwi, „Nie, niezupełnie”. „Dlaczego nie? Zeszłej nocy naprawdę byłeś narobiony – zapytał zmartwiony. „Cóż, zakładam, że to musi być produkt mojego sługi dżina, ale trudno mi być z dala od ciebie przez dłuższy czas. Mimo że nasze drzwi są tylko dziesięć stóp od siebie, wydaje mi się, że równie dobrze mogłoby to być w całym wszechświecie. Właściwie nie spałem dopiero kilka godzin temu.
Gdyby nie twoje życzenie, żebym obudził cię na czas do pracy, byłbym dzisiaj całkiem wrakiem. "Czekaj? Zrobiłem to życzenie?". "Oczywiście, że tak.
Cytuję:" Dawn, proszę, obudź mnie jutro rano, żebym miała wystarczająco dużo czasu na wcześniejszą pracę. Muszę porozmawiać z Chipem o znalezieniu ci pracy" - powiedziała w swoim najlepsza personifikacja George'a. Brzmiało to tak dziwnie od Dawn, który dodał wiele modulacji, że był pewien, że nigdy tego nie użył. „Widzisz, chciałeś, żebym to dla ciebie zrobiła, i tak się stało”.
George uniósł brew, a ona odchyliła się. „Ale nie życzyłem sobie niczego seksualnego”. „Cóż, nie określiłeś dokładnie, w jaki sposób chciałeś, abym cię obudził, ale założyłem, że musiało to mieć coś wspólnego z seksem. W przeciwnym razie nie byłbym w stanie cię teraz obudzić, a oboje wrócimy do łóżka, jakbym zaspał.
Rzuciła mu bardzo niegrzeczne spojrzenie i przeturlała się obok niego. Szybko zdjęła majtki i zarzuciła je zręcznie na ramię, tak że wylądowały wokół słupka łóżka. - A poza tym… - zaczęła, wspinając się z powrotem na George'a tak, że była odwrócona od niego, jej piękna mokra cipka wycelowana była w jego usta -… potrzebujemy czasu na zjedzenie śniadania. Sięgnęła do jego spodni, wyciągnęła jego twardego kutasa i zaczęła go ssać długimi, głębokimi pociągnięciami. George zaniemówił.
Nie mógł uwierzyć w to, co się dzieje. Ale nawet nie myśląc, zaczął lizać i ssać jej łechtaczkę. Jęknęła nad jego kutasem. George zanurzał się coraz głębiej w jej cipkę, nawet gdy zaczął zatracać się w emocjach między nimi. Wcisnął się w nią środkowym palcem i lizał wszystko inne.
„To jest to, Mistrzu! Posiadasz mnie, posiadasz tę cipkę” – usłyszał George. A przynajmniej wydawało mu się, że to usłyszał. To brzmiało prawie tak, jakby dochodziło z jego głowy.
Ssała szybciej i owinęła językiem wokół jego długości. Uczucie ciepła do zimna na całej długości jego kutasa, gdy wzięła go do środka i ponownie na zewnątrz, powodowało, że kołysał biodrami, gdy próbował wcisnąć więcej w jej siorbiące usta. - Mmph, mmph, mmph – jęknęła szybko. "TAk!" skądś słyszałem George'a. "Kocham tego kutasa! Kocham go w każdym calu! Pieprz mnie Mistrzu!".
George nie mógł tracić czasu na zastanawianie się, jak ona mówi z jego kutasem schowanym tak głęboko w jej gardle. Był zbyt zajęty jej drżącymi lędźwiami. To było prawie tak, jakby obaj rywalizowali o to, kto może sprawić, że drugi będzie pierwszy. Ale George miał przewagę, ponieważ chciał, aby poczuła przyjemność, którą mu daje. Szybko i mocno objęła jego palec i jęknęła głośno i pożądliwie wokół jego penisa.
Nie zajęło mu to dużo więcej czasu i wystrzelił swój ładunek z jej ustami dotykającymi podstawy jego trzonu. Leżeli tam przez minutę, gdy ich ekstaza osłabła. Dawn podciągnęła się niechętnie i tylko nieznacznie, jakby nienawidziła być z dala od jego członka.
Ciężko oddychała wokół niego, ale mimo to George ją usłyszał. "Och George, proszę wybacz moją impulsywność, ale czy mógłbyś dzisiaj zostać w domu z pracy? Proszę? Nie chcę wstawać z twojego łóżka." - Chciałbym móc… - przerwał. "Tak mistrzu?" usłyszał George'a, gdy znów zaczęła ciągnąć czubek jego penisa.
- O nie! Próbujesz mnie oszukać, żebym życzył, żeby to prawda, skoro dobrze wiesz, że to wystarczająco seksualne. Zaśmiała się stłumionym śmiechem. "Człowieku.
Rano jesteś o wiele bardziej zadziorny." George ponownie usłyszał jej głos w swojej głowie: „Ale już nie śpisz, prawda?”. "Dobra, zaczyna mnie przerażać. Jak się masz?". "Robiąc co?" zapytała niewinnie.
- Nie bądź nieśmiały. Jak ty mówisz, kiedy twój język jest wyraźnie zajęty? I odwróć się, żebym nie musiała mówić do twojego dupka, co? Dawn musiała wyjąć penisa George'a z ust, żeby mogła się śmiać bez krztuszenia się. Czy na pewno nie chcesz się z nim bliżej zapoznać? Nawet go jeszcze nie tknąłeś.
„George musiał poświęcić chwilę, żeby się nad tym zastanowić. Nigdy wcześniej tak naprawdę nie zastanawiał się nad seksem analnym, ale ta myśl go nie obrzydziła. Figlarnie uderzył ją w lewy policzek i powiedział „Może później.” „Dopasuj się,” powiedziała, całkiem nonszalancko.
Odtoczyła się, wyprostowała się i zanurkowała z powrotem na niego, sprawiając, że George chrząknął, gdy jego wiatr prawie ucichł. „Do diabła! Czy jadłeś też cegły na śniadanie? - zażartował, gdy się pozbierał. Posłała mu krzywe spojrzenie i trzepnęła go w nos palcem. Potem spojrzała na niego oczami, które zawsze wydawały się jednocześnie nierealne i znajome. W tej chwili mówię bezpośrednio do twojego umysłu.
Nie chciałem budzić twojej matki, ale uwielbiam trochę hałasować. Pomyślałem więc, że… co to za wyrażenie… zjem moje ciasto i też je zjem?”. "Czekaj, myślałem, że powiedziałeś, że nie czytasz moich myśli", zapytał George.
"Nie jestem", powiedziała uspokajająco, "Projektuję moje słowa tylko do tej części twojego umysłu, która zajmuje się językiem. Pomyśl o tym jak…" George poczuł mrowienie w umyśle, gdy Dawn szukała analogii zrozumie, "…jak telefon. Rozmawiam z tobą, ale mogę tylko wysłać ci moje słowa. Muszę wtedy czekać, aż wyślesz mi swoje.
Mogę przestać, jeśli wolisz." „Nie, nie”, odpowiedział szybko, „Wcale mi to nie przeszkadza, to po prostu dziwne słyszeć twój głos, ale… właściwie go nie słyszę. Czy mogę tak z tobą rozmawiać?”.
"Oczywiście! Wszystko, co musisz zrobić, to skoncentrować się na tym, co chcesz mi powiedzieć i pomyśleć o tym. Ja zrobię resztę." "Ok. Zobaczmy… cholera, co mam ci powiedzieć? Zachichotała. "Wszystko. Po prostu ćwiczymy.
- Tak, ale to pierwsza rzecz, którą powiem komukolwiek telepatycznie. Powinno to być coś wartego powiedzenia, myślę. George myślał ciężko, ale był zaskoczony tym, co przyszło mu do głowy jako pierwsze.
Był tak niezdecydowany, by nawet o tym pomyśleć wcześniej, ale słowa „Kocham cię” są teraz na miejscu. był na szczycie jego listy. Nie powiedział tego.
Chciał też, ale coś go powstrzymało. Było w nim coś głęboko, coś pierwotnego, niemal instynktownego, co nie było gotowe, by zrobić ten krok. Ale George był tak pochłonięty ta myśl, że nie przychodzi mu do głowy nic innego, co chciałby powiedzieć. Dawn obserwował go z zaciekawieniem, ale cierpliwie.
W końcu zapytał: „Co chcesz usłyszeć, jak mówię?” To było naładowane pytanie. Miał nadzieję, że ona chciałaby usłyszeć, jak to mówi, to mogło zdjąć z niego trochę ciężaru. Zamiast tego odpowiedziała: „A co powiesz na „Dzień dobry”? Jeszcze mi tego dzisiaj nie powiedziałeś.
George skinął głową. Odczuł ulgę i jednocześnie frustrację. Wyprostował się, mówiąc: „Dzień dobry”. Dawn z trudem powstrzymywała śmiech.
"Um, to mogło się udać, ale nie potrafię ocenić twojego własnego głosu. Spróbuj jeszcze raz, ale staraj się nie wypowiadać tych słów na głos." "Och, racja. Duh.".
Spróbował ponownie. Tym razem myślał tak mocno, jak tylko mógł w jej kierunku: „Dzień dobry”. Dawn wybuchnęła histerycznym śmiechem, który minął co najmniej po minucie. George nie wiedział, co było tak zabawne, ale i tak nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
Jej śmiech to infekcje. – Tak mi przykro – powiedziała ze śmiechem. "Ty… ty…" kontynuowała, "brzmiałeś jak 'ggaaad mmmoooning!".
George zaczął pękać, tak jak ona. "Hej! Przepraszam! Nie zostałem stworzony ze znajomością sekretów wszechświata, dobrze!". "Przepraszam, przepraszam, ale to było po prostu zbyt zabawne! Proszę, spróbuj ponownie, ale tym razem nie próbuj tak mocno. Pamiętaj, że właściwie nie przekazujesz niczego w mój sposób." George spróbował ponownie. Tym razem myślał o tym tak, jakby planował, co komuś powiedzieć w swoim umyśle, był do tego przyzwyczajony.
„Dzień dobry” – pomyślał. – Dużo lepiej – podskoczyła. "To wyszło głośno i wyraźnie. Teraz zrób to jeszcze raz." "Dzień dobry, Dawn.
Hej, to nie jest takie trudne. Czy istnieją jakieś szalone zasady dotyczące dżinów?". "Nie. Jeśli chcesz, zawsze będę daleko ode mnie.
A teraz, w ramach praktyki, powiedz mi, jaki jestem niesamowity". "Ha!" on śmiał się. „Ups, będę musiał na to uważać.
Nie opowiadaj mi zbyt wielu takich dowcipów, bo ludzie pomyślą, że zwariowałem”. Dawn skrzyżowała ramiona i udawała zniecierpliwienie. "Czekam.". "Człowieku, zadziorny! Ale przyznaję, że jesteś słodki, kiedy uczysz." „Głównie chodzi o cycki” – pomyślała, unosząc piersi.
- Nie będę się z tym kłócił – zamyślił się. "Więc zmiana tematu, jak poszło wczoraj wieczorem z Karen i Rocko?". „Hej, ćwiczymy, myśl, proszę”, powiedziała swoim nowym głosem nauczyciela. "Przepraszam.".
Uśmiechnęła się. „Z przyjemnością dowiesz się, że Rocko był tak zajęty ostatniej nocy, że nie był w stanie kontynuować swojej randki. Najwyraźniej życzenie, aby doświadczał wybuchowej biegunki za każdym razem, gdy myślał o seksie z Karen, wystarczyło, aby był zajęty przez większość nocy .". "Ugh, radzenie sobie z nim będzie dzisiaj nie lada gratką.
Prawie mi go żal." „Nie ja”, powiedziała wyzywająco, „nawet go nie spotkałam i mam nadzieję, że chciałbyś, aby jego penis zamienił się w kawałek mokrego kartonu. To nie więcej, niż na to zasługuje”. "Być może," powiedział George, "ale nie sądzę, że to jest moje miejsce, aby spotkać się jeszcze z tego rodzaju sprawiedliwością. Wciąż czuję się źle z powodu bycia tak ciężkim". "Nie musisz się martwić, dałbym ci znać, gdyby było coś, czego chciałbyś być świadomy." „Wiem, ale bardziej martwię się upijaniem się mocą., chciałbym?".
Dawn mocno się zastanowiła, zanim odpowiedziała. „Genie Dawn chce, abyś życzył sobie wszystkiego, czego pragniesz, o ile jest to zgodne z prawami, do których została zobowiązana. Dziewczyna Dawn chce, abyś pozostał taki, jaki jesteś i byłoby smutno, gdybyś odwrócił się od życzliwości”.
- I nie chcę cię zasmucać. Więc proszę, pomóż mi uważać na moje życzenia. Mój tata nie miałby… - westchnął. "Słuchaj, otrzymałem w tobie wielki dar, nie chcę tego zhańbić używając cię do samolubnych lub… do diabła, złych uczynków." "Rozumiem. Ale proszę wiedz, że życzenie sobie dobrych rzeczy nie jest z natury samolubne.
Chcę dać ci to, czego pragniesz. Chcę cię uszczęśliwić. To jest mój cel." George przypomniał sobie ich poprzednią rozmowę o stworzeniu Dawn jako dżina. Jej matka pragnęła, by była szczęśliwa, błogosławiona i kochana tak długo, jak żyje.
Nie mógł nic poradzić na to, że zastanawiał się, czy matka Dawn nie chciała, żeby ją w ten sposób wykorzystano. „W takim razie moim celem jako twojego mistrza jest dać ci możliwość bycia szczęśliwym bez konieczności sprawiania mi przyjemności”. Skinęła głową. - Jak sobie życzysz. Dlatego jesteś panem, a ja twoim sługą.
– Tak, czasami się nad tym zastanawiam – powiedział z uśmiechem. W końcu obaj opuścili wygodne łóżko George'a i wzięli prysznic osobno. Ubrał się szybko w szorty, które można było ściągnąć na tyle, by można je było zawiesić na pasie, oraz prosty czerwony zbiornik ratownika.
Choć uważał to za zabawne, George był podekscytowany, że go nosi. Została mu podarowana na początku lata jako część munduru, ale była dla niego o wiele za mała i zamiast tego zdecydował się nosić workowate t-shirty. Teraz, zamiast wypełniać go w sposób, który mógłby wywołać u innych strach, wypełnił go we wszystkich właściwych miejscach.
Po raz pierwszy odkąd przyjął tę pracę, wyglądał jak ratownik. „David Hasselhoff, zjedz swoje serce” – zażartował do siebie. Rytuał Dawn był o wiele bardziej zabawny.
Ponieważ byli trochę pod presją czasu, nie pozowała przez dziesiątki strojów. Raczej przeskanowała George'a od stóp do głów w głębokiej kontemplacji, zanim podjęła decyzję. Pstryknęła palcami dla efektu (przyznała, że nie musi) i jej ubranie natychmiast się zmieniło.
Po ukończeniu miała na sobie dżinsowe szorty przycięte do górnej części uda, białe tenisówki, niebieskie bikini z białymi poziomymi paskami, białą koszulkę na ramiączkach ciasno zawiązaną tuż nad brzuchem i złocistobrązowe włosy związane w prosty kucyk. George miał chwilę, by wspomnieć, że prawdopodobnie była zbyt skandalicznie ubrana do pracy z dziećmi, kiedy kopnął się w myślach. Szybko zdał sobie sprawę, że Dawn była zbyt piękna, by kiedykolwiek była odpowiednia dla dzieci, bez względu na to, co miała na sobie.
Ale potajemnie George chciał, żeby inni ją zobaczyli. Chciał, żeby wszyscy jego współpracownicy ją zobaczyli, żeby byli o niego zazdrośni. Matka George'a już wstała, chociaż nie poruszała się w zawrotnym tempie, zwykle kojarzonym z wczesnymi porankami, dzięki nieobecności dziewczyn. Usiadła przy kuchennym stole, popijając kawę i czytając gazetę, całkiem spokojnie.
– Dzień dobry, chłopaki – przywitała się. – Hej, mamo – radośnie wystukała Dawn. Jessica przyjęła porozumiewawcze spojrzenie: „Jesteś strasznie rześki tego ranka”.
"Jestem, co?" - odpowiedziała Dawn, siadając obok niej na krześle. Jessica spojrzała na Dawn, po czym zwróciła badawcze spojrzenie na George'a, który zwiędł jak umierający kwiat. - Nie zrobiłeś! Nie dziś rano? zapytała ze zdumieniem. „George mówi, że rano jestem zadziorna” – powiedziała Dawn, odrywając zabawne strony z gazety i zaczynając czytać na poważnie. George pomyślał szybko: „Oszalałeś! Co robisz?” Dawn tylko zachichotała, przypuszczalnie z zabawnych.
Jessica westchnęła ciężko. „Och, znowu mieć dziewiętnaście lat”. George spojrzał na nią z niedowierzaniem. Następnie Jessica zwróciła się do Dawn i powiedziała: „Henry powiedział mi kiedyś to samo”. – Pani Everhart! sapnął Świt.
"Ty dziwko!". Kobiety śmiały się jak starzy przyjaciele. Jednak George był zszokowany ideą swojej matki jako stworzenia seksualnego. Z pewnością nie była nieatrakcyjna, zwłaszcza jak na swój wiek, ale była jego matką i myślenie o niej jako o kobiecie lubiącej seks było dla niego niepokojące.
George podniósł ręce w klęsce. „Zjedzmy i wynośmy się stąd, zanim moje dziecięce iluzje eksplodują przede mną”. Gdy pożywiali się na śniadanie, pani Everhart skomentowała stan ubioru George'a. „Właśnie kupiłem te szorty w zeszłym miesiącu, dlaczego są tak luźne?”. „Cóż… ja… uh…”, wyjąkał, „Jadłem się lepiej i zrobiłem kilka okrążeń w basenie podczas przerwy na lunch.”.
- Och, dobrze dla ciebie. Cóż, w takim razie będziemy musieli kupić ci trochę nowych niewypałów. Wyglądasz w tych rzeczach jak włóczęga.
Dawn odwróciła się do Jessiki i powiedziała cicho: „To wszystko jest częścią jego planu”. Jessica włożyła palce w uszy. "La la la, za dużo informacji!". Kilka mrożonych gofrów później i wyszli za drzwi.
Jessica zatrzymała George'a, zanim wyszedł z kuchni. „George, proszę nie zapominaj, że po pracy zabierasz siostry do domu. Kiedy szli do samochodu, Dawn zapytała: „George, czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jacy byli twoi rodzice, gdy byli w twoim wieku?”. - Jak masz na myśli? Zapytał, kiedy wsiadali do jego samochodu. - Cóż, oboje byli młodzi i energiczni.
I żyli razem przez kilka lat, zanim cię mieli. George nigdy w życiu nie słyszał wiele o tamtych czasach. Dla niego jego matka była zawsze tylko matką. Była bardzo fajną matką, ale mimo wszystko matką.
Wiele słyszał o przygodach ojca w college'u. Ale poza faktem, że poczęli George'a, niewiele innych szczegółów na temat ich życia miłosnego zostało podanych. „Wiem tylko to, co widziałem. Dużo razem spędzali czas.
Nie lubili wychodzić osobno. Rzadko walczyli, a kiedy to robili, nigdy nie chodziło o nic poważnego. Po prostu wydawali się razem szczęśliwi." "Czy to nikogo nie przypomina? Wierzę, że wiele z twoich oczekiwań dotyczących związków wynikało z tego, co obserwowałeś jako dziecko. Widziałeś, jak całują się, przytulają i okazują sobie nawzajem uczucia.
Ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co robili, kiedy nie patrzyłeś?”. „Czy to nie jest niezgodne z prawem, czy coś takiego?”. Posłała mu rozbawiony uśmiech i powiedziała: „Zrobili to, co my, twoja matka kochała twojego ojca tak, jak ja cię kocham.
George siedział przez chwilę w milczeniu. Od tak dawna nie widział zakochanych rodziców, że prawie o tym zapomniał. czuje się naprawdę dobrze, gdy o tym pamięta. „Dzięki, Dawn”, powiedział w końcu, „Potrzebowałem tego”.
„Cała przyjemność po mojej stronie, George” powiedziała cicho. Uruchomił samochód, ale zanim wrzucił bieg, przerwał. Czuł coś tak potężnego, że musiał się tym zająć. Bez zastanowienia sięgnął przez siedzenie i mocno przytulił Dawn. Jej bliskość pozwoliła mu przypomnieć sobie czasy, kiedy mogło nie być idealnie, ale było dobrze.
Miał nadzieję mógł sprawić, by to uczucie trwało. Wyszeptała: „Nigdy nie będziesz musiał tego pragnąć, ale będziesz kochany tak, jak pamiętasz. Obiecuję." George nie odpowiedział, ale wiedział. - "Pieprzyć to miejsce! I pierdol się, Chip!.
Kobieta w średnim wieku, którą George rozpoznał jako główny doradca grupy swojej siostry Coriny, wybiegła z biura Chipa i prawie w niego wpadła, gdy sapnęła. George i Dawn patrzyli, jak odchodzi, zdezorientowani i oszołomiony. - Nie martw się o to kochanie - dobiegł kobiecy głos z wnętrza biura - wykonałeś właściwy telefon.
- Wiem - powiedział Chip zmęczonym głosem. co my zrobimy z grupą A. - Mogę zajmować się do czasu, aż będziesz mógł zatrudnić kogoś innego - dodała szybko.
- Absolutnie nie. Wiesz, co powiedzieli lekarze. Nie możesz chodzić po kampusie przez cały dzień. I nie mniej uganianie się za dziećmi.
Chip brzmiał znacznie surowiej niż zwykle. George zwrócił się do Dawn i szepnął: „Życz mi szczęścia”. Pocałowała go szybko w usta i wyprostowała włosy.
"Powodzenia i dziękuję, George." George zapukał w otwartą framugę drzwi i wszedł. — Och, cześć George — powiedział Chip. Siedział za starym biurkiem nauczyciela, które było zawalone papierkową robotą. Wyglądało na to, że kilka szafek na dokumenty jest zasypanych dokumentami.
Jego biuro nie było małe, ale przy obwodzie Chipa wyglądało jak szafa. Chip był korpulentnym mężczyzną, z łatwością osiągając czterysta funtów, chociaż był znany jako rozważny i oddany, choć trochę dziwaczny, profesor college'u. Miał zaróżowione policzki i sprężysty spacer, choć dzisiaj wyglądał na zmęczonego i posępnego, jakby potrzebował jeszcze jednego weekendu. - Jestem zaskoczony, widząc cię tutaj tak wcześnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak często ostatnio się spóźniłeś – powiedział, jakby spodziewał się, że George przeprosi. Miał reputację osoby ojcowskiej dla personelu, ale to był pierwszy raz, kiedy zrobił to George'owi.
"Uh, tak, przepraszam za to. Ale mam nowy budzik, który działa jak czar, więc nie będę miał więcej problemów". W jego głowie pojawił się głos Dawn: „Wiem, jak cię jutro budzę”. – Ciii – odpowiedział. "Cieszę się, że to słyszę, cieszę się, że to słyszę.
Więc czego potrzebujesz, synu?". "Właściwie to potrzebuję przysługi…". Chip zmusił się do śmiechu.
„Przepraszam George, ale myślę, że dzisiaj może mi brakować przysług”. – Kochanie, przynajmniej go posłuchaj. Żona Chipa, Anne, siedziała na stołku w kącie ze stosem własnych papierów. Może kiedyś była ładna, ale jej rak był powszechnie znany wśród personelu.
O ile George wiedział, była w stanie remisji, ale skutki chemioterapii zebrały swoje żniwo. Wyglądała na szczupłą, bladą i słabą. Zawsze nosiła podartą obozową koszulkę na głowie jako bandanę, która zakrywała nierówne włosy. - Właściwie - zaczął George - myślę, że możemy sobie nawzajem pomóc.
Krzesło biurowe Chipa zaskrzypiało głośno, gdy się odchylił. "Słucham.". „Widziałem, jak pani Jackson wybiegła stąd. Czy ona zrezygnowała?”.
— Niezupełnie — odparła ponuro Anna. "Pozwoliliśmy pani Jackson idź, naprawdę nie mogę powiedzieć dlaczego. Rozumiesz.”.
„Dobrze, będziesz potrzebował nowego doradcy dla grupy A, prawda? Mam pomysł. - Więc masz kogoś na myśli. Niech zgadnę. Twój przyjaciel, prawda? Usiadł do przodu i zmarszczył brwi.
- Słuchaj, chcę ci pomóc, ale nie mogę po prostu nikogo zatrudnić. Szeroko sprawdzamy naszych pracowników. Nie możesz być zbyt ostrożny, kiedy oddajesz dzieci w cudze ręce.”.
„Wiem o tym, ale jeśli ją tylko spotkasz…”. „Spotkam się z nią. Ale proces zajmie co najmniej tydzień. Wiesz, jaki jest Gordon, czyta regulamin częściej niż katolik czyta Biblię.”.
„Przepraszam, Dawn, to nie wygląda zbyt dobrze”. „W porządku. W końcu ma ważny punkt.
Nie jestem tak znaną ilością jak Karen. Ale to jest dla niej dobre, to stawia jej kolejkę do awansu, prawda?”. „Tak, ale… och Dawn, jesteś geniuszem! Kupię ci pizzę." "Co to jest pizza?". "George?" przerwał Chip. "Tak? Przepraszam…" wyjąkał.
"Ty trochę odsunęłaś się na chwilę." "Cóż, po prostu myślałem, że jeśli awansujesz Karen na głównego doradcę, możesz bez problemu zatrudnić moją przyjaciółkę jako młodszy doradca. ?”. Chip potarł swój wielki podbródek, myśląc.
„Hmm, zostawiają młodszych doradców mnie, a Karen łatwo się kwalifikuje.”. „Zabrałem ją ze sobą na wypadek, gdybyś chciał z nią przesłuchać”. Chip zwrócił się do żony: „Co wiesz? George przyszedł przygotowany dzisiaj. Sięgnął do szuflady biurka i wyciągnął plik dokumentów. „Zróbmy to szybko, obozowicze niedługo tu przyjadą”.
George odwrócił się podekscytowany i wystawił głowę przez próg, by móc wskazać Dawn w środku. Gdy weszła, Chip wziął głęboki oddech. Wstał szybko, co spowodowało, że jego krzesło wyślizgnęło się za nim i uderzyło o ścianę, a także wyprostował koszulę, która zawiązała się wokół jego środkowej części.
Wyciągnął szybko rękę, "Cześć, cześć! Chip Reynolds. Jesteś?". „Świt. Świt Lovecrafta”. — Przyjemność — powiedział chip, biorąc ją za rękę.
"Usiądź, usiądź, proszę." Dawn siedziała naprzeciw Chipa na starym podnóżku. Nawet na niewygodnym krześle Dawn siedziała prosto i dostojnie ze skrzyżowanymi nogami. Z pozycji George'a w drzwiach miał wspaniały widok na jej długie nogi splecione nad sobą. „Zajmę się od razu do sedna sprawy. Dlaczego chcesz tu pracować?”.
Dawn przechyliła głowę, gdy zastanawiała się głośno: „Co za wspaniałe pytanie”. Po chwili zebrania odpowiedzi powiedziała: „Wierzę, że to miejsce będzie dla mnie źródłem nieskończonych możliwości i doświadczeń. Wszyscy ludzie i zajęcia.
Kampus jest taki piękny. George opowiedział mi tak wiele wspaniałych historii na ten temat miejsce. A praca tutaj pozwoliłaby mi być blisko niego!”.
Zza rogu dobiegł głos Anny: „Och, rozumiem!” Uśmiechnęła się do George'a. Łóżko George'a. „Ona jest naprawdę dobra w czytaniu ludzi. Pewnego dnia zostanie świetnym psychologiem”. „To dobrze, to dobrze.
Masz jakieś doświadczenia z dziećmi?”. „Jak dotąd żaden, choć sporo czytałem”. "Hmm," potarł podbródek i zaczął zaznaczać coś na swojej kartce przed sobą. "Masz więc jakieś referencje?".
"Um… cóż, nie.". "Hmm, tak, to będzie problem. Zwykle nauczyciel daje naszym kandydatom rekomendację. Gordonowi nie spodoba się, jeśli zatrudnię cię bez niej." - Poręczyłbym za nią - powiedział szybko George. "Założę się że zrobiłbyś to.
I uwierz mi kolego, jeśli to wszystko, co jest wymagane, zatrudnię ją w sekundę. Linda mówi mi, że jesteś jednym z najlepszych trenerów pływania, jakich kiedykolwiek widziała. - Naprawdę? - zapytał zaskoczony George. Reynolds, jeśli mogę? — zaczęła Dawn. — Rozumiem, że postawiliśmy cię w trudnej sytuacji.
Proszę, zrozum, że jeśli nie możesz nam pomóc, nie będzie żadnych urazów. Jestem przekonany, że mógłbym znaleźć pracę gdzie indziej. Dawn spojrzała na niego z wyrazem gracji. Ale jeśli zaryzykujesz, wiem, że nie będziesz rozczarowany.
Nie ma na tym świecie niczego, czego nie mógłbym zrobić lub zrobić dobrze. Zaszczyciłbyś mnie szansą, by to udowodnić. Chip uważnie przyglądał się Dawn. Dawn najwyraźniej nie miała nic przeciwko temu badaniu. Gdy Chip wpatrywał się w nią w zamyśleniu, Dawn wpatrywała się w nią w zamyśleniu.
chcesz", pisnął Anne z rogu. "Kochanie, rujnujesz napięcie!" Chip zaśmiał się, "W porządku, zatrudnię cię. Chciałem tylko mieć pewność, że zachowasz zimną krew.
Będziesz tego potrzebował z tymi małymi potworami. – Masz na myśli? – podskoczyła Dawn. – Tak.
Poręczę za ciebie. To znaczy, że moja szyja jest na włosku, jeśli nie ćwiczysz. Czy się rozumiemy?”.
„Tak proszę pana!”. „Świetnie! Wiesz, to naprawdę niesamowite, jak to się udało. W jednej chwili jestem głównym doradcą, w następnej zatrudniam bardzo ładną i elokwentną zastępcę. To… co to za słowo… zbieg okoliczności!". Anne wróciła do swoich papierów i mruknęła: „Co za dupek".
„To prawda", przyznał. później. Musisz się zapoznać z Karen, zanim przyjadą tu obozowicze.
Powinna być w stanie podać ci wszystkie szczegóły. Podsumowując, nie pozwól im się nawzajem zabijać i na litość boską, nie trać żadnego z nich”. Anne wstała: „Chodź ze mną kochanie, musimy kupić ci koszulkę obozową i może przejść Kodeksu ubioru. - Um, kochanie - powiedział Chip z zakłopotaniem.
Może powinniśmy pozwolić George'owi zrobić dla niej jeden. Reynolds, jestem w stanie bez problemu odbyć podróż do pokoju ze sprzętem. Chip spojrzał nerwowo na George'a i Dawn.
Powiedział cicho: „Kochanie, proszę, to są trzy kondygnacje schodów, a obiecałeś…”. Anne prychnęła z frustracji, siadając z powrotem i kontynuując pracę. Chip wyciągnął z biurka zestaw kluczy i rzucił je George'owi. „Wiesz gdzie? Zostaw ich w pobliżu, powiem WF. faceci, gdzie ich znaleźć”.
Dawn wstała i jeszcze raz uścisnęła dłoń Chipsa. „Dziękuję bardzo, panie Reynolds. Nie pożałujesz tego.”. Para szybko ruszyła na klatkę schodową. Dawn była zachwycona, skacząc i podskakując, gdy szli, szepcząc z podnieceniem: „Mam pracę! Nie mogę w to uwierzyć, mam pracę!”.
George poprowadził ją po schodach do sali gimnastycznej. Pomieszczenie ze sprzętem znajdowało się w zakamarku po drugiej stronie masywnego pokoju. właściwy.
W końcu kłódka na dużych drewnianych drzwiach ustąpiła i weszli George i Dawn. George szybko rozejrzał się, by znaleźć pudełko, w którym znajdowały się dodatkowe koszule obozowe. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ kolegium zebrało szeroki wybór sprzętu sportowego na przestrzeni lat. George zawsze lubił tam wchodzić ze względu na jego mroczną i tajemniczą atmosferę. Odsłonięte ceglane ściany, ciężkie drewniane belki, obfite ilości kurzu i słabe oświetlenie nadawały mu starodawny charakter poddasza.
było aż osiem rzędów regałów, wszystkie przepełnione starymi korkami do piłki nożnej, kaskami futbolowymi, kijami hokejowymi, a nawet kijami do krykieta.Cały pokój był wypełniony różnego rodzaju piłkami, zapasami pomarańczowych szyszek i znaczników. pachniał starym potem i kurzem, ale George nie miał… pięć czasu na bardzo długie poszukiwania. Gdy zauważył duże kartonowe pudło z napisem CAMP SHIRTS ułożone niebezpiecznie na kilku niebieskich matach gimnastycznych, usłyszał, jak zamykają się drzwi do pokoju. Odwrócił się w samą porę, by złapać Dawn, gdy zerwała się, by objąć go ramionami i pożądliwie go pocałować. Wepchnęła go mocno na maty, które przewróciły pudło tak, że oblała je kaskada niebieskich obozowych koszul.
George był zaskoczony nagłą sytuacją, ale nie mógł się zmusić, by ją powstrzymać. "Wow! Czy jeszcze ranek?" on myślał. Dawn uśmiechnęła się szeroko, wciąż go całując.
Bardzo duża koszula wylądowała na jej głowie, zasłaniając połowę jej twarzy. „Co mogę powiedzieć? Potrafię być zadziorna i jednocześnie znajdować koszule”. Odsunęła się i zaczęła zdejmować koszulkę bez rękawów. "Kochanie! Co ty robisz?" powiedział głośno.
Zignorowała go i zrzuciła szorty. Była zdeterminowana i oszołomiona. „George, jestem teraz tak szczęśliwy, że mógłbym krzyczeć. Więc jeśli nie powiesz mi przestać, dostaniesz trochę”. Bez słowa, George w szaleństwie zrzucił ubranie.
Skończyła jako pierwsza i pomogła ściągnąć mu szorty. Kiedy wszystkie nieznośne ubrania zniknęły z drogi, George podniósł ją tak, że mogła owinąć nogi wokół jego talii i rzucił się tak, że jej plecy opierały się o maty. Pocałowali się, gdy George wsunął się w jej ociekającą cipkę. Jej krzyki pasji były na tyle głośne, że wpędzały ich w kłopoty, gdyby ktoś wszedł po tej stronie sali gimnastycznej, ale żadne z nich nie mogło pomyśleć, by się tym martwić.
"Och, George! Jesteś niesamowity! Pieprz mnie kochanie!" ona płakała. Po raz pierwszy, odkąd ją poznał, George poczuł, jakby naprawdę ją pieprzył. Nie było gry wstępnej, nabudowy, udawania. Było gorąco, spocone i pierwotne. Działając na czystej adrenalinie, George nie mógł myśleć poza tym, co dzieje się poniżej jego pasa.
Dźwięki skóry na skórze, wraz z ich lubieżnymi jękami, zablokowały wszelki rozsądek. Trzymał ją tak mocno, jak tylko mógł i chciał być jeszcze bliżej. Jej stopy zablokowały się na jego plecach, a jej palce chwyciły jego głowę i szyję.
Przybyli szybko i potężnie. Cały bałagan od stóp do głów, nie mogli powstrzymać się od śmiechu z absurdalności sytuacji. Chwilę zajęło im złapanie oddechu, chichocząc jak dzieci. Szybkie życzenie sprawiło, że byli reprezentacyjni, ale żaden z nich nie mówił o spotkaniu.
George zawsze potrzebował jakiegoś sprawozdania od Dawn, ilekroć próbowali czegoś nowego. Nie tym razem. Był szczęśliwy, że to się stało, szczęśliwy, że tego chciała… po prostu szczęśliwy. Przed wyjazdem zebrali dla Dawn kilka koszulek, które dość dobrze na nią pasowały. Nosiła małą, ale jej duże piersi sprawiały, że dopasowanie się do małego było wyzwaniem.
Zdecydowała się na możliwie najciaśniejsze dopasowanie, ale George nalegał, żeby wzięła kilka większych, na wszelki wypadek. Zostawili za sobą pomieszczenie ze sprzętem, to ściany mają nową historię do opowiedzenia i wyszli z oczywistym blaskiem. To było zbyt oczywiste. Kiedy George zatrzasnął kłódkę z powrotem, usłyszał oddalające się od nich szepty i chichoty.
George i Dawn wymienili spojrzenia, był zmartwiony, ale Dawn wydawała się niewzruszona. Wyjrzał na salę gimnastyczną, mając nadzieję, że zobaczy, kto to jest, i ustali, czy mieli pojęcie o tym, co robił. Złapał tylko skrzypienie drzwi do siłowni. – O cholera – powiedział George. "Myślisz, że nas widzieli?".
Dawn przybrała swoje odległe spojrzenie, szukając informacji. „Nie, ale słyszeli, jak wykrzykuję twoje imię. Mają wrażenie, że to ty, ale nie rozpoznają mojego głosu”. "Cholera! Wiesz kto to był?".
Znowu krzyknęła: „Dwie młode kobiety. Wyglądają na bliźniaczki. I miedziane włosy”.
"Michelle i Danielle. Kurwa, to nie jest dobre." „Przepraszam, George, ale nie widzę problemu. Nie widzieli nas, a więc nie mają dowodu. A nawet gdyby widzieli, czy inni nie byliby pod wrażeniem?”. Jak zawsze prosta logika Dawn sprawiła, że poczuł się jak roztrzęsiona stara kobieta.
- No cóż, tak myślę. Ale te suki nie potrzebują dowodu. Plotka to ich broń. "W porządku, czy chcesz, żebym wymazał ich wiedzę o naszym spotkaniu?". George był kuszony, ale tego właśnie się bał.
– Nie – powiedział, wzdychając z frustracją. „To tak samo jak z Rocko. Po prostu będę musiał się z tym uporać”.
Dawn się roześmiał, biedny George. Położył się w pokoju ze sprzętem. Och, ludzkość!". "Hej, zamknij się", jęknął, śmiejąc się razem z nią.
Podeszła do niego i przyciągnęła go bliżej, używając luźnego paska jego szortów. impulsy”. George położył dłonie na jej krągłych biodrach, „Myślę, że lubisz publiczność”. „Jeśli tak, to dlatego, że ty też mnie pragniesz.
W końcu jestem tylko tym, czego potrzebujesz. Wsunęła dłonie w jego szorty i pozwoliła, by jej palce przesunęły się po jego udach. – I tak bardzo lubię być tym, czego potrzebujesz.
huh?". Spojrzała na niego, jakby chciała znów na niego rzucić się na niego, i powiedziała cicho: "To… było… gorące." - George pokazał Dawn betonowy amfiteatr, który służył jako główne miejsce spotkań dla obozowiczów i doradców. Było jeszcze dość wcześnie i tylko kilku obozowiczów było rozrzuconych po okolicy, grając w karty, rozmawiając lub po prostu kręcąc się w kółko. Opiekunowie podzielili się na swoje grupy.
Karen była na swoim zwykłym miejscu w na drugim końcu dolnego rzędu. Była zajęta zaznaczaniem czegoś w schowku i nie zauważyła, jak się zbliżają. Wyglądała znacznie lepiej niż w piątek, chociaż wydawała się nieco przytłoczona.
Dawn. „Piękne nogi, cudowne włosy, ładna buzia, zaczynam rozumieć, dlaczego wyglądam tak, jak wyglądam. Masz dobry gust”. George odpowiedział: „Jest tu wiele ładnych dziewczyn.
Ale jest jedną z nielicznych, która nie przepada za tym.". "Piękno na zewnątrz i wewnątrz? Uff, trudno cię zadowolić. - Sup Karen! - przywitał się George, gdy się zbliżyli.
- Hmm? Oh! Hej George. – Zdołała się uśmiechnąć, chociaż coś ją ciążyło. – Wszystko w porządku – zapytał. – Tak. Myślę, że.
Słyszałeś, że zwolnili panią Jackson?". "Może coś słyszałem." "Tak, cóż, awansowali mnie na głównego doradcę. Co jest świetne iw ogóle, ale to dużo więcej pracy, niż myślałem. Wciąż czekam na mojego zastępcę." Dawn wystąpiła naprzód z wyciągniętą ręką.
"Witam!". Karen była trochę zaskoczona. "Och, cześć.
Czy jesteś…". "Twój sługa. Nazywam się Dawn.". "Świetnie! Ja, um, myślę, że powinniśmy omówić kilka rzeczy… zanim reszta dzieciaków dotrze tutaj.
Przepraszam, nie jestem przyzwyczajony do kierowania." Dawn roześmiała się i spojrzała porozumiewawczo na George'a. „Ja też nie. Ale ci pomogę.
Nie musisz się martwić”. Karen wyglądała na ulgę. „Dobrze, potrzebuję wszelkiej pomocy, jaką mogę teraz uzyskać”.
Na szczycie kamiennej trybuny siedział młodszy azjatycki chłopiec w wieku kilkunastu lat. Miał nastroszone czarne włosy i niebieską bandanę z logo Supermana na czole. Duża para słuchawek, takich jak te używane przez DJ-a, wisiała mu na szyi i była połączona z plecakiem.
Patrzył na Dawn, jakby mrugnięcie mogło sprawić, że zniknęła. "Kim jest ten młody przystojniak?" – spytała Dawn, wskazując na niego. Karen spojrzała na nastolatka, a potem spojrzała za niego. "Kto? Masz na myśli Jimmy'ego? Jest młodszym doradcą dla chłopców.
Będziesz doradcą dla dziewcząt." Dawn wskoczyła na trybuny i usiadła obok niego. "Cześć James. Czy mógłbyś nazwać cię James, Jimmy to imię małego chłopca." Jego usta były szeroko otwarte i zajęło mu dużo energii, aby powiedzieć: „Uhm, to jest… jasne!”.
"Dzięki! Mam na imię Dawn. Wygląda na to, że będziemy razem pracować." Karen obserwowała ich z podziwem. Odwróciła się do George'a i powiedziała: „Cóż, przynajmniej nie będziemy mieli problemu z dogadaniem się z nią”. Zachichotał nerwowo. „Dawn jest w porządku.
Cóż… powinienem już iść”. "Czekać!" powiedziała, chwytając go za ramię. Puściła się niemal natychmiast.
"Uch, przepraszam." "W porządku. Co się dzieje?". Karen zbliżyła się trochę do niego i ściszyła głos.
„Chciałem przeprosić za sposób, w jaki zachowywałem się w zeszłym tygodniu. Próbowałeś być miły i… cóż, nie byłem z tego powodu zbyt łaskawy”. George odprawił ją machnięciem ręki: „Wszystko w porządku. - Nie, ale czuję się trochę lepiej wiedząc, że kogoś to obchodzi.
Ja… hm, słyszałem o tym, co zaszło między tobą a Rocko. Mogę z nim porozmawiać, jeśli chcesz. – Nie, w porządku – powiedział, machając ponownie. - Jesteś pewna? Czuję się trochę odpowiedzialna za… ach - odwróciła wzrok, wciąż ze wstydem.
"Szczerze, wszystko w porządku. Po prostu cieszę się, że nic ci nie jest." Skinęła głową i wyglądała na nieco usatysfakcjonowaną. "I przepraszam też, że powiedziałem ci, że mnie to nie obchodzi.
Nie powinienem był tego mówić. Moja oferta nadal jest aktualna. Jeśli potrzebujesz kogoś, z kim możesz porozmawiać o… czymkolwiek, wiesz, gdzie możesz Znajdź mnie.".
Uśmiechnęła się, po raz pierwszy od początku jej dramatu. „To naprawdę super z twojej strony, George. Wiesz, wydajesz się… jakoś inny. – Och? – starał się udawać zdziwionego. Już sam przed sobą przyznał, że podoba mu się pozytywna uwaga, jaką wzbudza w swoim nowym ciele.
– Tak, wydajesz się pewny siebie . Zawsze byłeś taki cichy i odległy. Miło widzieć, jak wyrywasz się trochę ze swojej skorupy. Nie spodziewał się tego. Uświadomił sobie, że Karen w ogóle nie zwracała uwagi na jego wygląd.
Podobnie jak Lindsey, może tak nie było. co było dla niej naprawdę ważne. Czuł się trochę płytko, ponieważ przykładał tak wielką wagę do swojego wyglądu.
Postanowił przestać martwić się o to, co myślą inni ludzie. Położył się jeszcze raz do łóżka: „Jestem w toku”. „Słyszę to", dodała, chichocząc. George pomyślał, że wygląda o wiele ładniej, kiedy się uśmiecha. Podniósł wzrok i zobaczył, jak Dawn trzyma słuchawki Jimmy'ego przy uchu i kiwa głową do jakiejś melodii.
Oczy Jimmy'ego wciąż nurkowały w stronę ucha. obrzęk jej piersi. „W porządku, macie pracę do wykonania.
Do zobaczenia później.”. „Dobra, do zobaczenia później, George.”. „Mistrzu, czekaj!”. George odwrócił się do wyjścia, ale zatrzymał się, gdy usłyszał w głowie głos Dawn.
„Tak, Dawn?” . "Chcę coś zrobić. Ufasz mi?. Był ostrożny, ale jak mógł odmówić? "Ufam ci.".
Dawn zawołała do niego: „George, wyjeżdżasz?”. Odpowiedział: „Tak, czas zrobić pączki”. Podała Jimmy'emu słuchawki i zeskoczyła z trybun w stronę George'a. Bez chwili przerwy podniosła ręce do jego twarzy i delikatnie go pociągnęła w dół.
Dała mu szybki miękki pocałunek. „Miłego dnia w pracy, Hotstuff”. Teraz zrozumiał, dlaczego go ostrzegała.
– Ty też, kochanie. Do zobaczenia na lekcji pływania. Rozstali się. Zajęło mu całą energię George'a, by nie sprawdzić, czy Karen na niego patrzy. Ale udało mu się odejść, nie oglądając się za siebie.
"Czy przekroczyłem moje granice?" – spytała Dawn. - Nie. Wydaje się to całkiem normalne, jeśli jesteśmy parą. Chociaż muszę przyznać, że czuję się, jakbym się tylko nasikał. "Przepraszam, po prostu nie czułem się dobrze zostawić cię bez przynajmniej czegoś, czym mógłbym mnie zapamiętać.
Ale przyznaję, że kobieta, którą chcesz, żebym była, mogła trochę wyznaczać swoje terytorium." "Kochanie, zawsze będę twoim terytorium." - Och! Już za tobą tęsknię. Jeśli można było myśleć o dąsaniu się, ona to robiła. „Hej, um… Nie mam nic przeciwko, jeśli od czasu do czasu chcesz mi wpaść do głowy.
To znaczy, jeśli chcesz zobaczyć, co robię. O ile nie czytasz w moich myślach. …". „Naprawdę? To byłaby świetna zabawa!”. "Tak, możesz mieć kamerę George'a! Wiesz, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej." „Tak.
Zwykle kręci się wokół ciebie wiele szalonych rzeczy, a to oszczędza mi kłopotów z koniecznością powrotu i obejrzenia go później”. "Dobrze, wyślij mi wiadomość, kiedy się znudzisz." "Wtedy nigdy nie wyślę ci wiadomości, bo mi się nie nudzi." "Ugh! Zadziorne dżiny, mówię tak.". – Lubisz zadziorność – zamruczała. - George wszedł do pustego basenu i zatrzymał się.
Dziwnie było być z powrotem tutaj, w miejscu, w którym znalazł statek Dawn. Kiedy zaczął ustawiać krzesła na ich stanowiskach, zastanawiał się, dlaczego tam? Kto go zostawił? Skąd wiedzieli, że był zamierzonym mistrzem Dawn? Skąd w ogóle wiedzieli, że to był statek? W jego głowie pojawiały się szalone teorie. Czy to był inny dżin, może główny dżin, który ją stworzył? Może to był czarownik, taki jak ten, który zaoferował pomoc matce Dawn. Czy to był Bóg? Kosmici? Rząd? Fundacja „Spełnij marzenie”?.
Minął miejsce, w którym obserwował zachód słońca i modlił się o pomoc. Był to jeden z najgorszych momentów w jego ostatniej pamięci. Jedyny raz, kiedy czuł się tak bezwartościowy, to dzień śmierci jego ojca. "Dlaczego muszę iść i to zrobić?" on myślał. Jego dzień przebiegał idealnie, a teraz nie mógł wyrzucić z głowy wspomnień o swoim ojcu.
Z szatni George zaczął słyszeć głosy innych strażników. Z chęci skupienia się na czymś innym, ustawił się w pobliżu wejścia do szatni, aby móc słuchać. "Tak, tak, rozumiem, że jest dobrym nauczycielem, ale jest wielu dobrych nauczycieli, którzy też są słodcy." To był głos Michelle albo Danielle, nie potrafił powiedzieć, który. „Dlaczego nie możemy dostać pana Wilsona? Jest słodki, jest ulubionym nauczycielem wszystkich i fajnie się z nim spędza czas”. "Dziewczyny, po prostu przestańcie z tym." To była Linda, jego szefowa.
- Nie zwalniam go za spóźnienie o kilka minut. A jeśli uprawia seks w pokoju ze sprzętem, może nie jest aż tak przegranym, jak myślisz. „Słyszałem, że to było z nowym Jr. w grupie A. Założę się, że jest krową.”.
„Och, totalna krowa. A Tara z grupy C powiedziała mi, że ubiera się jak włóczęga”. "Ugh, dlaczego brzydkie suki nie mogą po prostu zostać w domu." George usłyszał już dość. Mając zaledwie kilka minut przed rozpoczęciem porannego spotkania, postanowił się zrelaksować i rozkoszować ciszą basenu, zanim wybuchnie wśród dzieci.
Nie był zaskoczony zachowaniem bliźniaka, ale Linda trzymała go na palcach. Zawsze zakładał, że ledwo go toleruje. Ale słysząc, że szanuje jego umiejętności, a nawet broniła go prywatnie, skłoniło go do ponownej oceny swoich przemyśleń na temat koordynatora basenu. Prawdopodobnie była dla niego po prostu twarda, ponieważ próbowała dać mu kopniaka we właściwym kierunku. Żałował, że nie złagodziła tego jakimś przedłużeniem przyjaźni.
Jeden po drugim pozostali strażnicy weszli do basenu i zajęli miejsca na trybunach. Pierwsza była Linda, zawsze stała podczas spotkań, a wcześniej upewniała się, że chemia basenowa jest gotowa. Zawsze miała na sobie sportowy, czarny dwuczęściowy strój z kilkoma starymi szortami i t-shirtem na wierzchu. Jej długie czarne włosy były związane z tyłu w długi kucyk.
"Och, hej George. Tutaj wcześnie widzę.". "Tak, proszę pani. Okazuje się, że ustawiłem zegar na czas marsjański. Miałem całe 27 minut przerwy na wszystko i nie mogłem zrozumieć, dlaczego.
Zaśmiała się: „No to dobrze. Gotowa do pracy?”. „Gotowy i zdolny, proszę pani”.
"Cieszę się, że to słyszę. Kopię postawę, masz szczęście czy coś?". Nie mógł powstrzymać szerokiego uśmiechu. "Hej, w porządku! Idź George! Wiedziałem, że masz to w sobie." "Jak mój tata mawiał: 'Nawet ślepa wiewiórka od czasu do czasu znajduje kasztan.'". Znowu się roześmiała, nie sprzedawaj się krótko.
Nie jesteś ślepy, jesteś wybredny”. Michelle i Danielle weszły, gdy on i Linda rozmawiali. Powiedział sobie, że to wstyd, że nie mógł ich znieść. Były seksowne i wiedziały o tym.
Ale nawet gdy zajmowali miejsca w środkowym rzędzie, szeptali i plotkowali, rzucając ukradkowe spojrzenia na George'a, a następnie chichocząc dalej. Za nimi podążała Christine. Zawsze nosiła te same kostiumy kąpielowe w te same dni. W poniedziałek miała na sobie ulubiony kostium w kolorze wiśniowej czerwieni, choć można by to wiedzieć tylko wtedy, gdyby zwracali na to uwagę. Zawsze była zakryta, zwykle w dresach i podkoszulku z długimi rękawami i koszulą strażniczą.
Była zmuszona do pływania, co nie zdarzało się często. Ale George nigdy nie przegapił widowiska. Kiedy zobaczyła George'a relaksującego się w górnym rzędzie z rękami za głową, zatrzymała się z wyrazem zakłopotania na twarzy.
George uznał, że to zabawne i napiął bicepsy tak subtelnie, jak tylko mógł Zawsze siedziałem gdzieś w dolnych rzędach, obok Eryki i Beth. Popijali razem kawę ze stołówki. Torrie była powszechnie uważana za najgorętszą strażniczkę, chociaż Erica i Beth były blisko. Erica miała na sobie biały dwuczęściowy top ze swoim znakiem firmowym.
Beth miała na sobie prosty, żółty jednoczęściowy kostium, ale wciąż nadążała za swoim współczesnym. Jej włosy były upięte w kok, jak zwykle. George nie mógł się powstrzymać od porównania wszystkich strażniczek do Dawn.
Niektóre z nich zdecydowanie znalazły drogę do jej stworzenia, od stonowanej sylwetki Lindy, po urocze biodra Eriki, a nawet ogólną słodycz Beth. Obfite piersi Christine również go zainspirowały. Chociaż Dawn wyglądała na nieco mniejszą i bardziej dziką. Jako ostatni weszli Russell, Eric i Rocko. Eric i Rocko byli najlepszymi przyjaciółmi od czasów małej ligi, ale Russell zaczął się z nimi spotykać dopiero niedawno.
Miał tendencję do chodzenia za swoimi przyjaciółmi i wydawał się nie wiedzieć, jak powinien się zachowywać. George przypisał to temu, że był czarny i prawdopodobnie nie był przyzwyczajony do przebywania w pobliżu tylko białych ludzi. Eric był niższy niż jego przyjaciele, miał około 5'10 cali, z brzęczącymi i czerwonymi pniami. Russell był nieco wyższy, mierząc 6'1 cali, szczupły, wyrazisty i nosił jasnozielony.
Rocko był najwyższy, prawie równo z Georgem. Chociaż do tego czasu był znacznie bardziej wysportowany. Miał piaskowe blond włosy, niebieskie spodenki i okulary przeciwsłoneczne. George nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, gdy zobaczył Rocko chodzącego trochę zabawnie, trzymającego się za brzuch. Trio zawsze siedziało w najwyższych rzędach trybun, z Rocko na szczycie i jego kumplami tuż pod nim.
George zawsze siedział z boku, z dala od grupy. Próbował wślizgnąć się do grupy w pierwszym tygodniu obozu, ale wszyscy odsunęli się od niego. "OK, wszyscy, dzień dobry", zaczęła Linda.
"Najpierw usuńmy ważne rzeczy z drogi. Dziewczyny, jak minął weekend?". "Zdumiewający!" krzyczeli zgodnie.
Michelle zaczęła: „W sobotę poszliśmy do tego wspaniałego klubu w mieście. Nasz przyjaciel nas wpuścił. Podarliśmy to!”. Danielle podniosła: „Spotkaliśmy się z tymi facetami, takie słodkie! Kupili nam drinki i wszystko!”. "A później", powiedziała Michelle, "wróciliśmy do ich mieszkania…".
"I trochę więcej imprezować!" skończyła Danielle. Erica odezwała się: „Jesteście szaleni! Nigdy nie mogłabym po prostu połączyć się z facetem, którego właśnie poznałam w klubie”. Linda zapytała: „Więc jak dotarłeś do domu?”. – Wziąłem taksówkę – powiedzieli.
„Ale to jak opłata za 200 dolarów”, powiedziała ze zdumieniem. „Kogo to obchodzi, jest na karcie kredytowej mamy”. Linda tylko pokręciła głową.
„Czy ktoś jeszcze robi coś fajnego w ten weekend?”. Na podłodze panowała cisza. "Nikt? A co z tobą, Rock? Nie miałeś randki z Karen, czy coś?".
"Tak, miałem zamiar…" przerwał nagle. "Um, czy mogę skorzystać z toalety… proszę?”. Linda wyglądała na zakłopotaną. „T-tak, jasne”. Rocko zerwał się na równe nogi i szaleńczo rzucił się do łazienki.
Reszta strażników była mieszaniną oszołomienia i cichego chichotu. Potem?" ciągnęła Linda. Nikt się nie zgłosił. George obserwował ich ze swojego miejsca, z dala od nich wszystkich.
Pomyślał, że to dziwne, że są tak cicho. Normalnie wszyscy mieli coś do powiedzenia, oprócz niego. "George? ". "Hę?".
"A co z tobą? Scuttlebutt mówi, że masz nową dziewczynę.". Wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. Nagły reflektor zmienił go w przysłowiowego jelenia. "Cóż, ja, uh…". Eric zawołał: "Bzdura, on ma!".
Nie, nie, to prawda - poprawiła Linda z uśmiechem. - Jest nową juniorką w grupie A. - Dobra droga, George! - pisnęła podekscytowana Beth. Następnie pojawiła się lawina pytań od innych dziewczyn.
Jak ona ma na imię? Gdzie ją poznałeś? Czy jest ładna? Ile jej zapłaciłeś? George podniósł ręce, jakby były w stanie powstrzymać atak. To prawda, OK. Właśnie spotkałem ją kilka dni temu. ”. „Czy ją przeleciałeś?” zapytała Michelle.
„Nie sądzę…”. „Och, George!”, zawołała Danielle, kpiąc z melodyjnych tonów Dawn. reszta dziewczyn zachichotała.
Christine zapytała ze zdumieniem: „Czy to prawda, że ty i ona… no wiesz… w pokoju ze sprzętem?” George uśmiechnął się i powiedział: „Możesz ją zapytać. Jeśli Dawn chce ci opowiedzieć o naszym prywatnym życiu, może, ale nie będę całować i mówić. - Och, George - jęknęła Erica.
- Cały czas słyszysz o naszym gównie. „Tak, George”, dołączyła do Beth, „być graczem zespołowym”. Podłoga zaczęła skandować jego imię. Wszyscy oprócz Lindy, która podsunęła mu pomysł. „Pomyśl o tym w ten sposób.
Załóżmy hipotetycznie, że Linda i ja przeżyliśmy noc szalonej namiętności”. Linda zaśmiała się: „Naprawdę?”. George kontynuował: „I, hipotetycznie, powiedzmy też, że naprawdę jej się to podobało. Z czego możemy przypuszczać, że chciałaby to zrobić ponownie. Moglibyśmy również założyć w tym momencie, że podobało mi się to tak samo, a może nawet bardziej.
Danielle zażartowała: „Prawdopodobnie też dużo szybciej niż ona.” „Gumki pomagają,” powiedział Eric. Dziewczynki tylko zachichotały, potrząsając głowami. Po prostu mówię.
"". Russel pękał, "Stary, jesteś takim narzędziem." "Zamknij się." George uśmiechnął się, ale poza tym ich zignorował. "Jak by się wtedy czuła, gdyby Nie szanowałem tak zdolnej, inteligentnej i pięknej kobiety? Ponieważ Linda i ja, hipotetycznie, będziemy kochankami, musiałbym traktować ją z czułością i szacunkiem, na jaki zasługuje. Spojrzyły się tam oczy.
Mógłby przysiąc, że widział przebłysk czegoś więcej niż tylko rozbawienie. Może podniecenie? „Za bardzo szanowałem prywatne życie Lindy, by zdradzić to uczucie. Więc jeśli ktoś chciałby poznać szczegóły wielu przyjemnych doświadczeń, które mielibyśmy, musiałby ją zapytać. George mógł to sobie wyobrazić, ale przysiągł, że widział Lindę przygryzającą wargę, tak jak robiła to Dawn, gdy myślała coś niegrzecznego.
„Um… mówiąc hipotetycznie, proszę pani" – dodał. Wyraz ich twarzy mówił wszystko. Bliźniacy przewrócili oczami.
Erica i Beth wyglądały na pod wrażeniem. Christine w ogóle na niego nie spojrzała. ale zacierała ręce między udami, chociaż nie było to chłodne.Eric był wyraźnie rozczarowany i wciąż wyrywał stopę z ust. Russel skinął głową na znak zgody. Właśnie wtedy Rocko pokuśtykał z powrotem do pokoju.
"W porządku, wróciłem! Za czym tęsknię?". Bliźniacy wykrzykiwali: „George chce pieprzyć Lindę”. "Dziewczyny!" zbeształ Lindę.
Wszyscy inni to zgubili, wypełniając spotkanie histerycznym śmiechem. George opadł na siedzenie i jęknął, czubek przeleciał nad ich głowami. „Phff, Linda nigdy nie pieprzyłaby takiego grubego łajna jak ty, Dumpy”, powiedział Rocko. „Ona potrzebuje prawdziwego mężczyzny, a nie wielkiej, jękającej waginy”. Linda wyglądała na wkurzoną.
„OK, po pierwsze, po drugie, George nie jest gruby, a po trzecie, kogo pieprzę, to niczyja sprawa. Czy to jasne, Rock?”. Rocko machnął na nią i usiadł z powrotem. "Dziewczyny? Czy się rozumiemy?". – Tak – zgodzili się ponuro bliźniacy.
"Dobrze. Och, a George?". "Tak, przepraszam. Nie powinienem był…". - Zobaczysz mnie później w moim biurze, ogierze – przerwała, a na jej ustach pojawił się pyskaty uśmiech.
W pokoju znów zapadła cisza. George przez chwilę myślał, że zwariował. "Naprawdę?" – zapytał oczarowany. - Nie! Oczywiście, że nie! Co się z wami dzieje? krzyknęła.
Śmiech ponownie zawładnął salą. Rocko dodał: „Przegrany”. George również się roześmiał. Nie miał nic przeciwko temu, żeby się wkurzać, jeśli było to w dobrej zabawie. "Po prostu skończmy to, dobrze?" wzięła swój notatnik i przejrzała listę kontrolną.
„Nie ma dziś żadnych wydarzeń obozowych, o które musielibyśmy się martwić. Ale w ten piątek jest pierwszym dużym spotkaniem pływackim. Rodzice tam będą, więc musimy upewnić się, że wszystkie dzieci do tego czasu będą miały swoje głaski .
Mając to na uwadze, przypisuję pomocnika do każdej klasy. Więc kto chce pomóc Christine z początkującymi?”. Prawie wszyscy podnieśli ręce, wszyscy oprócz bliźniaków. – Erica? Dobra – odhaczyła swój schowek.
"Dobrze, kto pomaga Rocko z półproduktami?". Tym razem bliźniacy podnieśli ręce i to dobitnie. Linda odetchnęła z ulgą. „On jest cały twój, dziewczyny”.
Jeszcze raz sprawdziła w schowku. "A to pozostawia klasę zaawansowaną. Kto chce pomóc George'owi?".
Nikt nie podniósł ręki, choć George myślał, że Russel zaraz to zrobi. Zamiast tego podrapał się w ucho. "Ktoś? Chodź, pomóż." Wszyscy starali się unikać spojrzenia Lindy.
George pomyślał, że powinien się tego spodziewać i normalnie by to odpuścił. Ale z powodów, których nie rozumiał, to go zabolało bardziej niż zwykle. To nie było tak, że był groteskowy czy nieprzyjemny w jakikolwiek sposób.
Nie było logicznego powodu, by go teraz unikać. Dla George'a teraz wydawało się, że z zasady go nie lubią. „Słuchaj, jeśli ktoś nie zgłosi się na ochotnika, po prostu kogoś przydzielę”.
Wciąż nic. Nie mógł już tego znieść. On wstał. - Proszę się tym nie martwić, proszę pani.
Poradzę sobie sama. Jestem do tego przyzwyczajony. Pomaszerował na głęboką wodę, gdzie odbywały się jego lekcje.
Nikt go nie powstrzymał. Dobiegające z szatni odgłosy krzyczących dzieci trzaskających szafkami wskazywały, że nadszedł czas na pierwszą lekcję. Pierwszy okres był z najstarszymi dziećmi w grupach J i K, trzynastolatkami i czternastolatkami.
Były starsze i silniejsze niż reszta, więc był w stanie popchnąć je dalej niż młodsze dzieci. George miał w głowie skomplikowany plan lekcji, skoncentrowany wokół wodnej wersji kradzieży bekonu, ale używający konkretnych uderzeń na głębokim końcu. Tak naprawdę nie potrzebował drugiej osoby, która pomogłaby mu monitorować grę.
Wiedział, że Linda tylko zakrywała ich tyłki, próbując sprawić, by obóz wyglądał dobrze dla rodziców, których wszyscy wykazywali poprawę. Miał jednak problemy ze skupieniem się na przygotowaniach. W dole żołądka poczuł nieprzyjemne, prawie mdłości. Jego wnętrzności wirowały, obracając się raz za razem, gdy duma chrupała jego wnętrzności. Przed Dawn myślał, że nie obchodzi go, kiedy ktoś go lekceważy.
Był na dole od tak dawna i nigdy nie brakowało ludzi, którzy mogliby go kopnąć. Nauczył się nadstawiać drugi policzek. Ale teraz był tak zły na niesprawiedliwość tego, że myślał, że mógłby kogoś uderzyć. A potem pomyślał o tym, jaki był głupi. Nie rozumiał, dlaczego tak drobna rzecz, jak unikanie go przez tych, którzy zawsze go unikali, miała na niego taki wpływ.
Kręcił się w kółko i nienawidził tego. Zauważył, że ich nienawidzi. Potrzebował Dawn. Potrzebował jej, żeby go przemówiła, uspokoiła. Jej obecność była jak narkotyk.
Bez tego czuł się niezręcznie, zirytowany i bezkompromisowy. Dzieci maszerowały w długiej kolejce do swoich miejsc na trybunach. Kiedy go mijali, kilku z nich powitało go z podekscytowaniem.
Udało mu się pomachać. Obowiązki go przywiodły, ale jego uczucia nie odchodziły. Był tak zajęty, że nie słyszał zbliżającej się Lindy.
Położyła dłoń na jego ramieniu, co go zaskoczyło. – Wszystko w porządku, George? zapytała. – Nie – powiedział trochę zbyt stanowczo.
"Chcesz o tym porozmawiać?". "Nie. Zajmę się tym.
Przepraszam, że wybiegłem." „Nie, nie jesteś” – poprawiła – „i nie powinieneś. Wiesz, uczymy innych, jak nas traktować. W porządku jest informowanie ludzi, kiedy cię krzywdzą”. George wziął ciężki oddech i wyjrzał przez okno. "Co robię źle, Linda? Czy jestem aż tak odrażający?".
„Zdecydowanie nie jesteś odpychający. Po prostu…” przerwała, szukając odpowiedniego słowa. Ale po kilku długich chwilach zrezygnowała. „Słuchaj, jeśli naprawdę chcesz się dopasować, nie wycofuj się.
Nie pozwól temu odejść. To tak, jakby pies wyczuł strach. George skinął głową.
Wiedział, że ma rację, ale część niego nie chciała zawracać sobie głowy przyjaźnieniem się ze współpracownikami. Chciał ich polubić, ale tego nie zrobił, i to bolało bardziej niż cokolwiek innego. Ale chciał się zaprzyjaźnić z Lindą.
„Zadzwonię do nich. Jesteś gotowy? – zapytała, chwytając za gwizdek. – Tak – wyprostował się i wyciągnął ręce nad głowę.
– Och, i zamierzam ci dzisiaj pomagać. Wygląda na to, że Rocko planuje przetestować swoją klasę, aby sprawdzić, czy są gotowi na przejście do twojej. Mam przeczucie, że będziesz dużo bardziej zajęty. – Nieważne, jeśli on ich nie chce, chętnie je wezmę. – Uśmiechnęła się.
– Dlatego cię lubię, George. Poklepała go po bicepsie, ale George pomyślał, że jej dłoń ociągała się trochę za długo, jak na zwykłe pocieszenie. Wyszła, by przywitać się z dziećmi i skierować je na zajęcia. „Mistrzu?”, dobiegł go głos Dawn. Zaskoczony George spojrzał w górę, jakby chowała się tuż nad nim i za nim.
„Och, cześć Dawn? Wszystko w porządku?”. „Cóż, tak jakby.” „Co masz na myśli?”. „Cóż, nie chcę cię niepokoić, ale twoje siostry jeszcze nie przyjechały. Czy to powód do niepokoju? To niepokoiło George'a.
Chociaż jego ojczym nigdy nie był najbardziej niezawodnym mężczyzną dla George'a, był całkiem dobry w sprowadzaniu sióstr z powrotem do matki na czas. z pewnością. Zrobiłbyś mi przysługę i zadzwonił do mamy, daj jej znać, co się dzieje?”. „Tak, Mistrzu. Będzie zrobione.”.
„Znowu mistrz, co?”. „Och, przepraszam George, musiałem wrócić do trybu Dżina”. „W porządku Kochanie, możesz mnie nazywać, jak chcesz. Czy przynajmniej podoba Ci się dotychczasowa praca?”. „Och! To cudowne! Wszystkie są takie słodkie!”.
George musiał powstrzymać się od głośnego śmiechu. - Teraz tak mówisz. Poczekaj, aż wszyscy będą musieli natychmiast iść do łazienki.
"Hej! Nie wymagam twojej negatywności, panie George." George zauważył, że dzieci zaczęły gromadzić się wokół niego, aby otrzymać jego instrukcje. Musiał się skupić i pozbyć swojego kosmicznego uśmiechu, produktu ubocznego rozmowy z Dawn. "Muszę iść, kochanie. Możemy porozmawiać później." „Ja też mamy zamiar malować palcami.
Ale zanim to zrobię, pamiętaj, że bez względu na to, co myślą inni, wciąż mnie masz”. To strzał w dziesiątkę. Poczuł, jak opuszcza go rozdrażnienie, a na jego miejscu pojawiła się nagła serdeczność. Klasy George'a były wypełnione do granic możliwości. Rocko nie wysłał połowy swojej klasy.
Wysłał wszystkie oprócz trzech, co pozostawiło Rocko i bliźniakom po jednym uczniu. George nagle objął kontrolę nad połową całego basenu. Zaskoczyło go to w pierwszym okresie, kiedy w puli były tylko trzy grupy, ale dał radę. Ale Rocko zrobił to ponownie w drugim okresie, kiedy były cztery grupy.
Bez wsparcia Lindy nie byłoby mowy, żeby utrzymał porządek z tak wieloma uczniami. George od czasu do czasu spoglądał na Rocko wylegiwającego się w wodzie z garstką uczniów i dwiema uroczymi asystentami i zastanawiał się, dlaczego Linda go nie wezwała. W międzyczasie został zmuszony do zrezygnowania z gry polegającej na kradzieży bekonu i wrócił do robienia długich rzeczy. Długości były nudne i uniemożliwiały udzielanie prawdziwych instrukcji nikomu w szczególności. Ale to był jedyny sposób, aby nowi uczniowie nabrali tempa.
Byli żałośnie nieprzygotowani do pływania na głębokim końcu i George musiał poprowadzić osobną linię obok krawędzi basenu, aby mogli złapać się, gdyby się zmęczyli. Pomiędzy drugim a trzecim okresem, George wziął Lindę na bok i zapytał: „Proszę pani, czy to jest jeden z tych momentów, kiedy mam się bronić?”. „Do kogo? Rocko? „Ale jestem cipką, jeśli nie wstawię się za sobą. Prawda?”.
Jęknęła z irytacji. „Słuchaj, jest coś, czego musisz się nauczyć, George. Czasem trzeba wybrać między stratą trochę, a stratą dużo. Rocko na razie pokonało nas. Wie, że jeśli nie poradzimy sobie z tyloma dziećmi, on wygrywa.
Wie też, że jeśli sami sobie z nimi nie poradzimy, on też wygrywa. Tak więc albo trochę przez to przegramy, albo pozwolimy mu wygrać duże, czyniąc z niego bohatera, który nas ratuje.". Trochę przegrywamy albo dużo tracimy. George'owi się to nie podobało. „Przynajmniej nam".
wtedy ponownie żołnierze. Czy to jest to, co mówisz?”. „Zgadza się. Nie jestem dla niego satysfakcją z pomagania nam. Nie zasługuje na honor.
On dostanie swoją, musimy tylko czekać i czekać na bitwę, którą możemy wygrać. - Świetnie, więc co mam teraz zrobić? Myślałem, że mamy udzielić bardziej szczegółowych instrukcji? Jak mam to zrobić, jeśli on nie wykona swojej roli?”. Spojrzała na Rocko, który plotkował z paniami, z wyrazem porażki. „Nie martwiłabym się o niego, George. Te rzeczy mają swój sposób na rozpracowanie – powiedziała ponuro.
George był zdezorientowany. „Co to znaczy?”. „To znaczy, nie martw się tym.
Dobra? Ubezpieczyłem Rocko. Odeszła od George'a w taki sam sposób, w jaki Karen odeszła od niego wcześniej. Wstydu na jej twarzy nie dało się ukryć. Trzecia lekcja nadeszła i minęła w podobny sposób.
Rocko zdał ponad połowę swoich uczniów, a George i Linda przez to przeszli. Przez cały czas George nie mógł pozbyć się dokuczliwego zmartwienia o siostry. Wciąż nie było oznak z nich. Chciał wyjść, aby móc zadzwonić do matki, ale wtedy Linda zostałaby sama. Kiedy okres dobiegał końca, George zaczął zdawać sobie sprawę, że za kilka minut Dawn przyjdzie z Grupa A.
Ale oczywiście te ostatnie minuty okresu ciągnęły się jakby były godzinami. Nie mógł się powstrzymać. Mimo przepełnienia, kręciło mu się w głowie z wyczekiwania. Linda w końcu dmuchnęła w gwizdek, żeby zakończyć trzecią lekcję. George potrzebował chwili, by nabrać trochę wody ze swojej torby.
Rocko i jego banda śmiali się, gdy przechodził obok. „Więc, Dumpy”, to musiała być wytwórnia Rocko tego dnia, „Czy spotkamy dziś tę twoją dziewczynę. Czy musisz iść do domu i wysadzić ją w powietrze?”. Eric przybił mu piątkę.
Nadmuchiwane lalki. To dało George'owi jeden z najlepszych pomysłów, jakie kiedykolwiek miał w swoim życiu. "Świt?".
„Cześć, George!”. "Cześć! Mam szybkie pytanie. Czy mogę życzyć sobie seks-zabawki dla kogoś innego?". Swędzić.
"Przypuszczam…". „Dobrze. Chciałbym, żeby Rocko zawsze miał pod ręką dmuchaną lalkę. Jedna powinna być w jego torbie sportowej, szafce, schowku na rękawiczki i jedną włóżmy też do portfela.
te pojemniki, dla łatwości użytkowania, wiesz.” Swędzić. „Zrobione. Czy powinienem się tutaj martwić?”.
"Nie, po prostu się twierdzę, to wszystko." George nonszalancko grzebał w swojej torbie. „Ona jest w drodze na górę. Ale hej, czy mogę prosić cię o przysługę?”.
Uśmieszek Rocko zniknął: „Ja? Przysługa?”. - Tak. Zastanawiałem się, skoro ich nie używasz i muszę wejść do wody dla małych dzieci, czy mógłbym użyć twoich gogli? Zapomniałem swoich.
George starał się brzmieć szczerze i potajemnie modlił się, aby Rocko połknął przynętę. Rocko zastanowił się przez chwilę. "Dlaczego do cholery nie?" powiedział w końcu. „Wyglądasz, jakbyś potrzebował wszelkiej pomocy, jaką możesz uzyskać”. Rocko sięgnął po swoją torbę.
Gdy tylko rozerwał zamek błyskawiczny, nadmuchiwana lalka naturalnej wielkości, z twarzą w kształcie litery O, napompowana prawie jak poduszka powietrzna w samochodzie. Rocko odskoczył. "Co do cholery!" Krzyknął. Michelle wskazała i zaśmiała się: „Dlaczego masz w torbie pieprzoną dmuchaną lalkę, Rock?”.
„To nie moje, dziwko!”. "Hej, nie nazywaj jej tak!" krzyknęła Danielle. Eric go podniósł. – Stary, to całkiem miłe – wyszeptał.
Reszta załogi wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. - Co? To jest! Och, nie patrz tak na mnie, wiesz, o co mi chodziło. George starał się nie śmiać. "Więc… żadnych gogli?".
Rocko spojrzał na niego. "Jerzy!" zawołał Świt. Wybiegła z długiego szeregu obozowiczów wyłaniających się z szatni i prawie dopadła George'a. Objął ją bez wahania, całkowicie zapominając o gromadce gapiów za nim. Już miał zapytać ją, jak minął jej dzień, ale Dawn pociągnęła go do siebie, żeby się pocałować, zanim zdążył wypowiedzieć słowa.
„Witaj Hotstuff”, zaśpiewała. Była ubrana na basen, miała rozpuszczone włosy i tylko bikini. Na jej ramieniu przewieszony był biały ręcznik. "Witam z powrotem. Jak ci mija dzień?".
"Wspaniale. Nie mogę uwierzyć, że dostanę za to zapłatę. Chciałbym tylko móc już poznać twoje siostry.
To oczekiwanie mnie zabija.". George nagle sobie przypomniał i poczuł się winny, że zapomniał. "Och, słyszałeś coś wtedy?". – Mama się tym zajmuje. Przez telefon nie wydawała się zadowolona.
Dawn zdała sobie sprawę z obserwującego ich tłumu i niepewnie pomachała ręką. – Och, tak! Pozwól, że przedstawię strażnikom. Poprowadził ją do grupy i zaczął przedstawiać.
„To jest Christine, Beth, Russell, Erica, Rocko, Michelle i Danielle…”. "Jestem Michelle. Ona jest Danielle," przerwała z grymasem. Obaj bliźniacy mieli skrzyżowane ręce i patrzyli na Dawn, jakby nosiła ten sam strój. – Dobra, przepraszam.
A to jest Eric.”. Eric wciąż trzymał dmuchaną lalkę, o czym nie wiedział, dopóki nie został przedstawiony. Pospiesznie ukrył ją za plecami.
„Wszyscy, to jest Dawn.”. Dawn pomachała radośnie: „Cześć chłopaki”. Wszyscy odmachali, niektórzy bardziej entuzjastycznie niż inni. Potem zapadła długa niezręczna cisza.
Wydawało się, że nikt nie wie, co myśleć. Rocko wyraźnie nie wierzył w to, co widział. Prawie ją lekceważył. Pozostali strażnicy wydawali się bardziej otwarci.
Ale nikt nie był szczęśliwy, nie był pod wrażeniem, ani nawet zazdrosny. Scena wcale nie była taka, jak sobie wyobrażał. Mieli upaść i oddać mu cześć jak Bóg za zdobycie tak pięknego okazu. Chciał, żeby przynajmniej mu zazdrościli.
Stawką była pewna doza dumy, którą desperacko chciał zebrać. Ale stanie przed swoimi rówieśnikami, z których niektórych nienawidził, kazało mu się zatrzymać To miało być tylko wprowadzenie, a nie prezentacja. Uwielbiał Dawn bardziej niż ktokolwiek inny, ale h Czułem się, jakby używał jej jako trofeum.
To było do niego niepodobne i nienawidził tego. Dawn jako pierwsza przemówiła: „Cóż, miło było was wszystkich poznać, ale muszę wracać do pracy. Jestem pewna, że wspólna praca będzie fajna”.
Odwróciła się do George'a i dodała: „Czy miałbyś coś przeciwko, gdybym uczestniczyła w twojej lekcji George? "Hmm? O tak, jasne, że w porządku. Zaraz skończę." George patrzył, jak skacze z powrotem do swojej grupy. "Więc to ona." powiedział po prostu. „Stary, zatrudnianie dziwki jest dość niskie, nawet jak na ciebie”, zadrwił Rocko. Jeśli było coś, na co George mógł liczyć, to brak wewnętrznego głosu Rocko.
– Co do cholery, człowieku – krzyknął. „Dlaczego w ogóle tak mówisz?”. - Bo jest zbyt gorąca, żeby się z tobą kręcić, chyba że jej płacisz. Zaatakowanie go to jedno, ale zaatakowanie Dawn to co innego. George był tak wściekły, że zapomniał, gdzie jest.
Nie mógł nawet krzyczeć, po prostu kipiał. "Więc jestem nieudacznikiem, co oznacza, że musi być dziwką? Jesteś prawdziwą robotą, Rock." Odwrócili się od niego nieswojo, wszyscy z wyjątkiem Rocko. "Hej, nie złość się na mnie. Nie zrobiłem cię w ten sposób." Jeden z bliźniaków wtrącił: „Musisz przyznać, George, to trochę podejrzane”. Drugi podniósł: „Nigdy wcześniej w życiu nie miałeś dziewczyny, a potem nagle się spotykasz… z tym?”.
To było wtedy, nieważne, co robił, jak wyglądał, czy kto jeszcze go lubił, zawsze znajdą powód, żeby go powstrzymać. George nigdy w życiu nie chciał z kimś walczyć, ale wiedział, że na wszystko jest czas i miejsce. – Dobrze – powiedział cicho – w takim razie pierdolcie się.
Zrezygnował ze swojej roli omegi. Było dla niego jasne, że bez inwazyjnych życzeń nigdy go nie zaakceptują. Podniósł swoje rzeczy i położył je na parapecie, jak najdalej od nich.
Beth zrobiła krok do przodu, "George, czekaj…". – Och, wypuść wieloryba – krzyknął Rocko. Beth zatrzymała się i zwiesiła nisko głowę. "Przepraszam, Mistrzu." "Widziałeś to co?".
- Tak. Próbowałem im zaimponować, ale musiałem przesadzić. Błagam o wybaczenie. - Przestań, Dawn. Wiesz, że cię nie obwiniam.
"Tak, ale… George, czy ja naprawdę wyglądam jak dziwka?". "Pięknie wyglądasz. Nie słuchaj ich." „W porządku, pamiętaj, żeby zrobić to samo”.
Lekcja była zatłoczona, ale znacznie łatwiejsza i przyjemniejsza dzięki Lindzie i Dawn. Podczas gdy George prowadził krótką lekcję, kobiety pilnowały porządku na pokładzie. Dawn radziła sobie z dziećmi po mistrzowsku, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że był to jej pierwszy dzień. Za każdym razem, gdy któryś z nich straci zainteresowanie lub wpadnie w awanturę, przekieruje ich energię w stronę George'a. Nigdy nie musiała im grozić ani targować się z nimi.
Uwielbiali ją i dlatego uwielbiali wszystko, co uważała za interesujące. Dawn zwierzyła mu się, że po raz pierwszy poszła popływać, i martwiła się, że będzie źle wyglądał. Ale wyłapała wszystko w rekordowym czasie. Zadawała też świetne pytania.
Jej ręka uniosła się i krzyczała: „Panie George!” Pytała o wszystko, z czym jeden z jej obozowiczów miał problem, biorąc ten problem za swój własny. Pomaganie jej było również świetną okazją, by dotknąć jej pod profesjonalnym przebraniem. George nie żałował jej, kiedy potrzebowała, żeby pokazał jej jeszcze raz. Była jednak jedna rzecz, która go dręczyła.
Karen zwykle pomagała mu w lekcjach. To zawsze było punktem kulminacyjnym jego dnia. Chociaż Dawn był wystarczającym zastępcą, martwił się, że odepchnął Karen. Dwa razy podczas lekcji Dawn szepnęła mu, że Karen go obserwuje.
Ale kiedy rzucił jej przypadkowe spojrzenie, albo grała w karty z jednym z dzieci, które tego dnia nie pływała, albo czytała książkę. Postanowił porozmawiać o tym więcej z Dawn. Po prostu nie wiedział, co robić. To była najszybsza lekcja w krótkiej karierze George'a, kiedy Linda dmuchała w gwizdek po, jak się wydawało, zaledwie pięciu minutach, kiedy minęło czterdzieści. Odprowadził grupę A do wejścia do szatni.
Kiedy nikt nie patrzył, Dawn uszczypnęła George'a w tyłek. "Myślę, że to może być moja kolej, aby nauczyć cię kilku rzeczy, co o tym myślisz?". Roześmiał się: „Myślę, że to będzie wolny dzień”.
kto mówi, że musimy czekać do pracy?”. „Mówi nasz szef. Muszę tu być, żeby otrzymać zapłatę.
- Hmm - wydęła wargi. - Szkoda, że mój Mistrz nie jest bardziej kreatywny. Już samo myślenie o całej zabawie, której mu brakuje, sprawia, że jest mi smutno. – Czekaj, mówisz, że jest sposób na pracę i… – urwał, gdy bezpański obozowicz przebiegł obok nich. Świt pomknął do kobiet szatni.
„Przepraszam George, będziesz musiał sam to rozgryźć. Do zobaczenia na lunchu." Zniknęła za ścianą. - George nigdy wcześniej nie jadł obiadu z obozowiczami. Zawsze nie był pewien, czy to właściwe, czy będzie mu przeszkadzał, czy w ogóle by mu na to pozwolili. Beth, Erica, Linda i Christine zawsze to robiły, ale były ulubieńcami wszystkich.
Beth miała młodszego brata w grupie D, więc zwykle jadała z nim. Erica lubiła siedzieć ze starszymi dziećmi, a Christine zwykle siadała z nią. George miał wrażenie, że Christine wolałaby zostać przy basenie, żeby coś zjeść, ale Erica nalegała, żeby usiadła z nią i cieszyła się, jak się jej gapi. Będąc u szczytu, a czasem szczytu dojrzewania, chłopcy i dziewczęta z grupy K czcili młode kobiety zarówno jako przykłady, jak i obiekty seksualne. To sprawiło, że Christine poczuła się niekomfortowo, nie wydawała się typem osoby, która potrafiłaby znosić uprzedmiotowienie tak samo jak jej przyjaciółka.
Bycie królową powrotu do domu była drugą naturą Eriki. Zbliżając się do miejsca piknikowego tuż za tylnymi drzwiami atrium basenu, George przeszukał stoły w poszukiwaniu grupy Dawn. Dostrzegł ich na drugim końcu, na skraju sosnowego zagajnika.
Zaczął przedzierać się przez gromadę dzieci, stołów i drzew, kiedy usłyszał jego imię wołane z kilku punktów wokół niego. "Panie George! Chodź usiądź z nami! Nie, chodź usiądź obok mnie Panie George!". George nie mógł w to uwierzyć. Nigdy wcześniej nie widział większości dzieci poza basenem i myślał, że gdyby to zrobili, zignorują go. Ale ku jego zaskoczeniu obozowicze zdawali się rywalizować o jego uwagę.
Pomyślał sobie: „Dlatego lubię dzieci”. Po tym, jak ściągnął z nogi wyjątkowo upartego ośmiolatka, dotarł do stolików grupy A. Wiwatowali, jakby wygrali konkurs.
Dawn podskoczyła i cmoknęła go w policzek. Wokół nich rozbrzmiała kakofonia i brzydoty. Następnie podniosła rękę i pomachała dziko. "Och, och! Usiądź ze mną Panie George!".
– Och, okej, jak sądzę – mruknął żartobliwie. Karen uśmiechnęła się do niego. "Hej George! Więc wszystko, co musiałem zrobić, abyś usiadł przy moim stole, to być twoją dziewczyną?".
„Co mogę powiedzieć, jestem łatwy” – zaśmiał się. Usiadł u szczytu stołu, z Dawn po jednej stronie i Karen po drugiej. – Panna Dawn? Dobiegł słodki głos małej dziewczynki: „Czy mogę być twoją dziewczyną?”. "Oczywiście, że możesz kochanie! Od teraz będziemy dziewczynami, ok?". "Ja też, ja też!" zadzwoniła inna dziewczyna.
George szepnął do niej: „Dang, mam konkurencję”. „Głupio”, odszepnęła, „wiesz, że moje dziewczyny są również twoimi dziewczynami”. "Ładnie.
Pozwólmy im najpierw trochę dorosnąć, dobrze." "O tak, przypuszczam, że tak będzie najlepiej." "O czym szepczecie," zapytała Karen, pochylając się. "Chcę tylko wiedzieć, jak sobie radzi. To jej pierwsza praca." - Nie, uh - powiedziała Karen, a jej niedowierzanie sprawiło, że miał ochotę się roześmiać.
– To prawda – powiedziała Dawn. „Nigdy nie pracowałem w liceum”. "Nie, to znaczy, o czym tak naprawdę szeptałeś?". "Hej! To moje!" zawołało dziecko z drugiego stołu. Dwóch chłopców ciągnęło tam iz powrotem torbę ciastek.
Jimmy tam był, ale miał założone słuchawki i zignorował je. Karen westchnęła, "Ja to zdobędę". — Nie, nie — powiedziała Dawn, zrywając się na równe nogi.
"Pozwól, że się tym zajmę. Odpręż się na chwilę." Karen z radością wskazała na dzieci. "Ok, jasne. Dzięki, Dawn." Kiedy Dawn wyszła, by rozwiązać spór, Karen szepnęła do George'a: „Jest taka przez cały dzień. Nigdy nie przegapia okazji, by się wykazać”.
"Ona cię nie denerwuje, prawda?". "Cholera nie. Kocham ją. Jest miła i ciężko pracuje, a dzieci ją kochają…".
Z dalekiego spojrzenia Karen wywnioskował, że nie powiedziała mu czegoś więcej. Ale nie naciskał jej. Jeśli to ważne, Dawn powiadomi go później. George obserwował, jak Dawn rozmawia z wichrzycielami.
Była promienna, nawet gdy była w środku dyscypliny. "Więc…", zaczęła Karen, "od jak dawna się spotykacie?". - Zobaczmy, spotkałem ją w piątek, podczas mojej ostatniej zmiany.
To zajęłoby około trzech dni, łącznie z dzisiejszym. "Wow. To… to nie jest tak długo. Swoją drogą, jak ona mówi o tobie, pomyślałbym, że będziecie umawiać się na zawsze." Zaśmiał się nerwowo. "A co z tobą i Rocko? Jak leci." Poruszyła się niespokojnie na swoim miejscu.
"Byliśmy tylko na kilku randkach. Zawsze zaczynają się ładnie, ale on może być… nachalny." George przypomniał sobie i musiał powstrzymać się przed podniesieniem głosu. – Słyszałem o tym, co zrobił – powiedział tak cicho, jak tylko mógł.
– Wiem – powiedziała cicho. „Słyszałem o tym, co zrobiłeś. To dlatego miałeś to podbite oko, prawda?”. Powróciło do niego upokorzenie spowodowane biciem i opluwaniem, co sprawiało, że wrzała mu krew. Ale bezsilność, jaką czuł z powodu niemożności pomocy w walce z Rocko, naprawdę go dotknęła.
"Tak… mam nadzieję, że nie sprawiłem ci żadnych kłopotów…". Ujęła jego dłoń pod stołem. Szepnęła łamiącym się głosem: – Jesteś naprawdę wspaniałym facetem, George.
Spojrzała na Dawn, która była zajęta rozmową z obozowiczami, którzy pragnęli jej uwagi. George dostrzegł w jej oczach melancholię. „Chciałbym tylko, żebym zdał sobie z tego sprawę wcześniej”. George był w konflikcie. Zastanawiał się, czy nie powiedzieć jej, że chciałby, żeby ona też to zrobiła, ale nie miałby tego na myśli.
Wszystko się wydarzyło, aby wprowadzić Dawn do jego życia, nawet te złe rzeczy. Nie wyobrażał sobie już swojego życia bez niej, nawet jeśli oznaczałoby to przejście przez wszystko od nowa. Musiał być szczery. Czuł, że zarówno Dawn, jak i Karen zasłużyły przynajmniej na to.
„Wiesz, moje życie nigdy nie miało dla mnie żadnego sensu. Ale ostatnio wydaje się, że sprawy mają swój sposób. Po prostu musisz być otwarty na możliwości.".
Spojrzała na niego, jej ładne brązowe oczy czegoś szukały. Wreszcie uśmiechnęła się i powiedziała: "Czy to za dużo prosić cię o udzielenie mi prostej odpowiedzi?". Wzruszył ramionami. „Hej, jestem skomplikowanym facetem.
Pisklęta kopią skomplikowane.”. Roześmiała się. „Muszą.”.
Z kilku miejsc mały chłopiec przewrócił swoje czekoladowe mleko i zaczął płakać. Karen szybko wstała, żeby posprzątać bałagan i go pocieszyć. George został zostawiony. nagle sam na jednym końcu stołu. Pozwolił swoim myślom wędrować, rozglądając się po dużej kolekcji stołów piknikowych.
Zauważył, że Erica i Christine go szpiegują. Szybko przesunęli oczy, by uniknąć jego. w jego umyśle, „masz kontrolę nad seksualnym sługą dżina.
Możesz rozwiązać wiele swoich problemów kilkoma słowami. „To kuszące, uwierz mi.”. „Wciąż próbujesz iść drogą? George, powinieneś wiedzieć, seks nie zawsze musi być skomplikowany. Czasami dziewczyny chcą się po prostu dobrze bawić. Nie ma nic złego w czerpaniu przyjemności z seksu, prawda?”.
Nagle George miał w głowie głos Cyndy Lauper gruchający jej piosenkę. Ale on odpowiedział: „Nie, masz rację, nie ma. Ale nie chcę umniejszać moich doświadczeń z tobą tylko po to, żeby wychodzić z dziewczynami, które nawet mnie nie lubią. Czy masz na myśli swoich współpracowników?".
"Tak, głównie.". "Wiesz, że Karen cię lubi." "Tak…". "To cię zasmuca?".
"Trochę. Nie sądzisz, że to trochę niesprawiedliwe? Chwilę dzieli ją od wyznania swoich uczuć, a ja znajduję magiczny artefakt zawierający moją idealną kobietę. Jak ktokolwiek mógłby z tym konkurować?”.
Zamilkła. George był zaniepokojony. W końcu powiedziała: „Nie rozmawialiśmy o tym. Ale jeśli wolisz, mogę zostawić cię na chwilę w spokoju.”.
„Co masz na myśli?”. „Jestem z tobą związany, nieważne co. Ale nie muszę być fizycznie obecny. Jeśli wolisz kontynuować monogamiczny związek z Karen, mógłbym poczekać, aż dobiegnie końca, bez względu na to, jak długo to może być.".
"Ale Dawn, ja…". "Nadal byłabym tylko myślą z dala. I nadal mogę spełnić twoje życzenia. Mogę być kimkolwiek…”. „Świt, przestań”.
Ich oczy spotkały się w morzu dzieci. „Słuchaj, proszę. Karen jest świetna, jest wszystkim, czego kiedykolwiek pragnąłem. Ale ja wybieram ciebie.
Zawsze wybiorę ciebie.". "Jesteś pewien? Pytam tylko dlatego, że nie będzie jej wiecznie. Ty i ja będziemy. Nie chcę, żebyś przeze mnie straciła miłość. To jest sprzeczne z moim celem.
- Dawn, nie rób sobie tego. Nie jesteś narzędziem. Nie jesteś zabawką. Jesteś osobą z duszą i tak dalej.
To ty i ja, zawsze. I to jest to. Dobrze?”. „Panno Dawn.
Czy wszystko w porządku? Płaczesz – dobiegł głos małej dziewczynki ze stolika Dawn. Położyła się nawet, gdy kilka łez spłynęło jej po policzkach. „O nie, w porządku. Po prostu coś utkwiło mi w oku.”.
„Nie pocieraj!” powiedział jeden z chłopców, obok którego siedziała. „Moja mama mówi, że nie powinieneś tego pocierać!”. „Och, t-dziękuję Thomas, postaram się tego nie robić. Pomimo jego ostrzeżeń, wciąż musiała wycierać oczy. Wyglądałaby na bałagan, gdyby tego nie zrobiła.
– Nie chcę, żebyś płakała, Dawn. Kocham cię - powiedziała nagle. - Tak bardzo cię kocham, George. Choć na zewnątrz wyglądała na stosunkowo opanowaną, głos w jego głowie sugerował coś innego. - George? Wyglądasz, jakbyś był teraz tysiąc mil stąd - powiedziała Karen, siadając z powrotem.
- Co? Och, jestem spoko. Po prostu myślę – powiedział, wracając do lunchu. – Hej, przy okazji dzwoniła twoja mama. Powiedziała mi, że twoje siostry dzisiaj nie przyjadą.
Coś o tym, że twój ojciec urządził wczoraj szaloną imprezę czy coś. Powiedziała, że podrzuca je później do twojego domu, więc nie martw się o nie. - Och, dobrze… dobrze.
- Wiesz, Corina byłaby taka szczęśliwa, widząc cię tutaj. Ciągle o tobie mówi." "Naprawdę? Jest taka cicha w domu. Hayley to wszystko gada.
– Och, ona jest gadułą. Ona też jest popularna. Będzie łamała serca, kiedy dorośnie.
– T-tak, założę się. – Jesteś pewien, że wszystko w porządku, George? Wyglądasz na trochę wstrząśniętego”. Był wdzięczny Karen za zmianę rozmowy. Wyznanie Dawn niszczyło jego emocje i chciał porozmawiać o czymś mniej prowokacyjnym. – Tak, tak – powiedział, otrząsając się.
Dawn patrzyła na niego z daleka, jej namiętność rozbijała się o niego jak fale na falach. „Po prostu mam dużo na głowie, to wszystko.” Karen obserwowała go, prosty rozbawiony uśmiech igrał na jej twarzy. „A co z tobą? - zapytał George. „Jacyś bracia lub siostry? Jaka jest twoja rodzina?”. Westchnęła: „Nie ja.
Od lat nie byłam w domu. Zbyt wiele złych wspomnień”. „Nie dogadujesz się z rodzicami?”.
"Jest z nimi… wiele rzeczy nie tak. To był głównie mój ojciec, był kimś innym." "Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować. Nie musimy o tym rozmawiać, jeśli nie chcesz." "Nie martw się.
To nic, czego już bym nie odszedł. Był po prostu podły, wiesz." Wzięła duży łyk swojej wody. Dzieci były głośne i nie zwracały na to uwagi. George mógł powiedzieć, że Dawn uważnie słuchała przez swoje połączenie z nim.
Ale nie przerywała. "Corina powiedziała mi coś ciekawego o tobie w zeszłym tygodniu." - O nie. Słuchaj, byłem sam pod prysznicem. Każdy to robi.
- Co? Och! zaśmiała się, oparła się na jego ramieniu. "Nie miałem tego na myśli!". George usłyszał chichot Dawn w swojej głowie. Zapytał Karen: „Czy to jest ta część, w której idę do toalety?”.
– W każdym razie – kontynuowała – Corina powiedziała mi, że tak naprawdę nie jesteś jej bratem. Czy to prawda? "Jest taka mała, prawdopodobnie nie rozumie. Jest moją przyrodnią siostrą.
Mamy tę samą matkę, różnych ojców." "O, rozumiem. Więc mieszkasz z mamą. Co się stało z twoim tatą?".
George nagle przestał jeść. „Zmarł”. – Och. Tak mi przykro, George. Rozejrzała się, żeby upewnić się, że żadne z dzieci jej nie potrzebuje, po czym wróciła do niego.
"Byłeś młody?". "Osiem.". – Nie tak młody – powiedziała do siebie więcej niż George. "Jaki on był?". "Był… był lepszym człowiekiem." "Tęsknisz za nim?".
"…Staram się o nim nie myśleć." "Nie o to prosiłem." Próbował na nią spojrzeć, ale nadeszła jego kolej, by poczuć wstyd. – Czasami – powiedział cicho. "Corina powiedziała mi coś jeszcze o tobie. Powiedziała, że cały czas jesteś smutny. Czy to dlatego, przez twojego tatę?".
George ponownie postawił ściany. Jak na jeden dzień, wystarczająco dużo poszukiwał duszy. "Bez obrazy Karen, ale czy możemy zmienić temat? To i tak zamierzchła historia." "Nie dla ciebie to nie jest." "Tak? Cóż, dlaczego w ogóle chcesz wiedzieć?". „Zaoferowałeś, że będziesz tam na wypadek, gdybym musiał z tobą porozmawiać. Chciałem tylko, żebyś wiedział, że też jestem tutaj dla ciebie.
To znaczy, wiem, że teraz masz Dawn, więc naprawdę mnie nie potrzebujesz ale… lubię z tobą rozmawiać." On spał. – Dzięki – powiedział zakłopotany. "Więc, w duchu dzielenia się, odpowiedz mi na to?". Uśmiechnęła się niepewnie, „Ok”.
„Dlaczego spędzasz czas z Rockiem, wiedząc, jaki on jest?”. Westchnęła i założyła ręce z frustracji. "Nie wiem. Jest atrakcyjny w ten… męski sposób. Ma wygląd, jest popularny i jest twardy.
Chyba zawsze lubiłem to uczucie bycia chronionym przez silnego mężczyznę.”. „Ale on cię rani. Czyż nie?". Odwróciła wzrok. "To skomplikowane," wymamrotała.
"Więc ja mam swoje sekrety, a ty masz swoje." Ech – wzruszył ramionami. – Wolę myśleć o nas jako o pracach w toku. Zaśmiała się.
Lubię to. Postęp jest dobry. „Kiedy przerwa na lunch dobiegła końca, George przeprosił i wyrzucił resztki swojego lunchu. Pożegnał się z Karen i obozowiczami, z których wielu błagało, aby wszedł do basenu podczas ich następnego wolny okres pływania. Kiedy wychodził, podszedł do Dawn od tyłu i owinął ją, muskając jej szyję.
Wtopiła się w niego i zamruczała z zadowoleniem. „Obserwują nas” szepnęła. „Kto?”.
„Wszyscy . Niektórzy zazdroszczą mi, inni zazdroszczą tobie, a jeszcze jeden myśli, że robię przedstawienie. - Rocko jest tutaj? Nigdy nie je z obozowiczami. - Patrzy z tego okna - wskazała oczami. - Obawiam się, że życzy ci krzywdy.
- Dlaczego? Co ja mu zrobiłem?”. „Nigdy wcześniej cię nie nienawidził, tak naprawdę wcale o tobie nie myślał. Ale teraz myśli, że jesteś zagrożeniem dla jego statusu samca alfa.
Karen wyraźnie woli twoją firmę od swojej. I nie żeby się przechwalać, ale jestem najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widział, i interesuje mnie tylko ty. - Ale on nie może nas skrzywdzić, prawda? - Nie. - Więc może gulasz w jego sokach. Mam dość martwienia się o to, co myśli Rocko.".
"Bardzo dobrze. Tylko bądź ostrożny, proszę. Może i nie będzie w stanie nas skrzywdzić, ale to nie znaczy, że czegoś nie spróbuje.
– Pocałował ją w policzek. – Muszę iść. Do zobaczenia podczas okresu wolnego pływania." "Do widzenia, George." - Druga połowa dnia była zawsze pływaniem swobodnym. Pierwsze dwie okresy sprawiały, że George czuł się znudzony, zwłaszcza w porównaniu z gorączkowym porankiem. spędzał czas, rozmawiając z dzieckiem, które było blisko niego i komunikując się z Dawn.
Miała o wiele bardziej ekscytujący dzień niż on. Lubił słuchać, jak opisuje spacer po okolicznym lesie i lekcje muzyki, z których korzystał nauczyciel jej jako asystentki. Torrie przybyła tuż po obiedzie z torbą pełną podręczników do szkoły medycznej i nietykalną postawą. Miała 25 lat i szykowała się do zdawania MCAT w następnym roku.
Była geniuszem jak na razie innych mogło to powiedzieć i wcale się tego nie wstydziła. Zajęło jej więcej czasu na ukończenie college'u niż większość, ponieważ sama się utrzymywała, wykonując tyle prac, na ile miała czasu. Wolała zawody takie jak ratownictwo, ponieważ mogła się uczyć w tym samym czasie. Ale było dobrze kn że robiła trochę modelingu i tańczyła kilka wieczorów w tygodniu w barze w mieście.
Plotki sugerowały, że dorabiała w innych mniej skrupulatnych zawodach. Była pięknością. Nie można było temu zaprzeczyć. Była wysportowana i zmysłowa, miała długie, umięśnione nogi, obfite kształty i piękne lśniące blond włosy. Próbowała bagatelizować ten aspekt siebie tak bardzo, jak tylko mogła w pracy, i utrzymywała swoje ciało zakryte, a włosy upięte.
Zawsze nosiła czarne okulary w kwadratowej oprawce na piwne oczy. Pozostali strażnicy omijali ją szerokim łukiem. Nie chodziło o to, że była w jakikolwiek sposób nieprzyjemna. Była uprzejma i pomocna, jeśli okazywano jej szacunek.
Ale nie przejmowała się wygłupami liceum, które przenikały życie jej współpracowników. Szczególnie Rocko działał jej na nerwy. Wiele razy próbował przemówić do niej słodko, ale za każdym razem odchodził, wyglądając głupio. George czerpał ukrytą przyjemność z oglądania tych rozmów, rozkoszując się myślą, że nie każdy dał się tak łatwo nabrać na jego bzdury. George nigdy nie rozmawiał z Torrie.
Pociągała go do niej, ale czuł się zbyt onieśmielony jej pewnością siebie i jej zdolnościami. Zadowolił się podziwianiem jej z daleka. Wyobraził sobie, że prawdopodobnie ma dość napalonych kolesi, którzy próbują ją poderwać. Jednak na pewno widział trochę Dawn w Torrie.
Szczególnie jej nogi zawsze budziły w nim podziw. Po namyśle stwierdził jednak, że podoba mu się znacznie bardziej Dawn. Nogi Dawn miały podobny kształt, ale sposób, w jaki nimi poruszała, był czarujący. Pozwolił sobie na szybki sen na jawie, że dwie lisice tańczą z nim jako sędzią. – Jest bardzo dobra – zażartowała Dawn – ale nie ma mojego treningu.
"Co to za szkolenie?". „Tylko pięć tysięcy lat nauki o tym, jak najlepiej wykorzystywać moje ciało dla przyjemności”. Zaśmiał się głośno.
"Tak, prawdopodobnie tego nie ma." Gdy trzeci okres się ciągnął, George zdecydował, że ma dość tego, że Dawn dokuczała mu swoimi przygodami. „Cholera”, pomyślał, „naprawdę mógłbym teraz wykorzystać jedną z tych fantazji”. "Wspaniale! Nawiasem mówiąc, zdobyłeś większą kontrolę nad moimi mocami i możesz efektywniej wykorzystać swój czas fantazji. Możesz teraz spędzić półtorej minuty w fantazji za każdą minutę czasu fantazji, którą poświęcisz.".
"Fajnie! Więc osiągnąłem poziom Mistrza?". Swędzić. "Hmm, przypuszczam, że mógłbyś na to spojrzeć w ten sposób." „Czy mam ochotę na fajną piosenkę na poziom, czy może jakieś iskry wystrzeliwują mi z głowy?”. Swędzić. "Umm, nie.
Ale powiem ci co, za każdym razem, gdy osiągniesz poziom, będę ssać twojego kutasa. Umowa?". "Nie wiem, niektóre iskry byłyby naprawdę fajne." "Och, zamknij się!" zaśmiała się.
"Jaki rodzaj fantazji chciałbyś?". - Co, teraz? Nie mogę teraz stracić przytomności. Poza tym to jedyna para kufrów, które ze sobą przywiozłam i nie chcę, żeby się sklejały.
„Właściwie ostatnim razem pozwoliłem, aby tak się stało, żebyś uwierzył, że fantazja zdarzyła się łatwiej. Ale mogę sprawić, by nikt nie wiedział, co robimy. Dla wszystkich będziesz siedział na swoim krześle, oglądając basen, rozmawiając z kimkolwiek, możesz nawet popływać, jeśli chcesz”. "I ty?".
"Będę zajęty robieniem słonia z makaronu. Chociaż będę w bardzo szczęśliwym nastroju." „Nie wiem, nie powiedziałbym, że właśnie teraz mrugam i ociekam wodą”. „Masz na myśli, że pomysł zobaczenia mnie samego w opustoszałej klasie, wyglądającego tak seksownie w moich krótkich spodenkach, nie podnieca cię?”. Nagle poczuł, że dzieli się na innego. Był w klasie i Dawn tam była.
Ale był też na basenie. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale posiadał wiedzę o obu miejscach jednocześnie. "Um… to pomaga." „Co by było, gdyby światła były przygaszone i wszyscy poszli do domu na noc. A ty miałeś mnie tylko dla siebie.
twoja dobroć." George czuł znajomy ruch jego twardniejącego penisa. "Zrobiłbyś cokolwiek?". "Cokolwiek…" zamruczała. "Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy sprawdzasz mój blef.
Bierzesz mnie za ramię i przyciągasz do siebie." Ona sapnęła, "Oh George, co robisz?". George nie mógł odpowiedzieć. Dźwięk jej gardłowego oddechu zamglił mu głowę, która była już pozbawiona drogocennej krwi dzięki jego w pełni wyprostowanemu trzonowi. Rozejrzał się, aby upewnić się, że nikt nie zwraca na niego uwagi. – Nie odpowiadasz słowami – kontynuowała – ale drażnisz moje drżące usta czułymi pocałunkami.
Twój uścisk na moim ramieniu przenosi się na plecy i przyciągasz mnie mocniej. Wzięła ostry wdech. - Drugi na mojej dupie. Och George, wiem, że powiedziałem, że zrobię wszystko, ale to jest tak nagłe.
Nigdy nie byłam tak dotykana. „Będę łagodny”, zapewnił, „nie chcę cię odstraszyć. Chcę nie spieszyć się. Chcę, żebyś wiedziała, że wolałbym być nigdzie indziej niż z tobą”. „Tak bardzo tego pragnę.
Nigdy w życiu niczego tak bardzo nie pragnęłam. Czuję, jak twój język sięga po mój, i chętnie to przyjmuję. Tracę kontrolę, czuję, że moje ciało nie jest moje . Czuję, że moje ciało zmusza mnie do robienia różnych rzeczy.
Och George, co ja robię? Moja ręka… moja ręka wsuwa się do twoich szortów. Nie powinienem tam chodzić. „George nie mógł w to uwierzyć, ale naprawdę poczuł rękę ześlizgującą się po brzuchu do szortów. Jego oczy rozglądały się wokół.
Christine siedziała na sąsiednim krześle od niego, ale ona był zajęty rozmową z Lindą. Niewidzialna ręka opadła niżej, do podstawy jego penisa. „To takie trudne.
Czy to robię? Czy ja ci to robię? Czy ten cudowny ciepły wałek jest dla mnie? To jest tak pilne, tak duże. Moje małe rączki ledwo sobie z tym radzą. Oh! Robi się jeszcze trudniej, jeszcze bardziej! Czy… czy to zmieściłoby się we mnie?. Twoje ręce mocno trzymają mój tyłek. Nawet gdybym chciał uciec, nie mogłem.
Och, słodka kapitulacja. Czuję, jak pieścisz moje plecy, brzuch, szyję. Moja szyja… całujesz moją szyję.
Ciało promieniuje przyjemną falą wszędzie, gdzie mnie dotykasz. Myślę sobie, czy nie dotknie moich piersi. Kocha je, widzę, że cały czas na nich patrzy.
Nie mam nic przeciwko. Moje sutki są teraz takie twarde. Dlaczego ich nie dotknie? Och George, proszę, dotknij mnie. George skupił się mocno na żywych obrazach w jego umyśle i powoli przesunął dłoń z jej szyi w dół obojczyka. Czuł przez koszulę górną krzywiznę jej piersi.
Wygięła plecy w łuk., pragnąc, aby dotknął jej więcej. Ponownie pocałował ją głęboko. Jęknęła, gdy poczuł, jak niewidzialne dłonie powoli gładzą jego penisa. W końcu sięgnął pod jej koszulę obiema rękami i jednym płynnym ruchem rozerwał ubranie. Sapnęła, gdy George pocałował nabrzmiałe jej piersi, jej podartą, bezużyteczną koszulę zwisającą jej na łokciach Dawn opuściła ręce i upuściła ją na ziemię.
Kropelka potu spłynęła z jej szyi w dół do dekoltu. George nie pozwolił jej uciec z jego pożądliwych ust, słodki i słony smak jej ciepłej skóry zachęcał go do spróbowania więcej. "O mój! Nigdy nie byłem tak mokry." Niewidzialna ręka nadal go głaskała, podczas gdy fantazja Dawn sięgnęła do jej szortów i energicznie potarła łechtaczkę. Wsunęła w nią jeden ze swoich drżących palców, a jej ciało napięło się. Wyciągnęła lśniący palec i podała go George'owi.
Wsadził palec do ust, delektując się smakiem jej pożądania. – Ja też chcę cię posmakować – wyszeptała. Podciągnęła jego koszulę, całując i liżąc jego klatkę piersiową, jej ręce nigdy nie opuszczały jego pulsującego penisa. "Zastanawiam się, czy mógłbym zmieścić cię w ustach.
Chcę spróbować. Muszę spróbować. Chcę cię poczuć w moich ustach." Upadła na kolana i zaczęła grzebać w sznurowadłach jego szortów. George czuł, że jest rozdarty między rzeczywistością a fantazją, a jednak oba wydawały się takie realne.
Byli rozdzieleni, ale zmysły rozmywały się między nimi. Zaczął mieć kłopoty z rozpoznaniem, co się naprawdę dzieje. Dwukrotnie musiał powstrzymać się od użycia rąk na basenie, by dotknąć jej w fantazji. Usiadł na nich, aby uniknąć dalszego zamieszania.
Jego szorty spadły na podłogę. Przerażona Dawn szepnęła: – Jest piękna. Pocałowała hełm i zakręciła językiem wokół wrażliwego spodu. „Inne dziewczyny chwalą się, ile mogą wziąć.
Teraz moja kolej”. Pchnęła do przodu. Głowa minęła jej usta. „Jest taki duży, taki twardy.
Ma puls. Jest żywy. Dlaczego muszę to robić? Nie jestem dziwką. Ale to takie dobre.
Gdyby tylko inne dziewczyny mogły mnie zobaczyć, byłyby takie zazdrosne, wiem, że by to zrobili. Mogę wziąć więcej. Chcę więcej.".
Pchnęła dalej w dół. Następnie wykonaj kopię zapasową. Następnie dalej w dół. „Moje oczy i usta łzawią. jego soki.
Smakują prawie jak moje. Ciekawe, jak smakują razem." Wzięła więcej, przyciskając głowę do tyłu ust. "Jeszcze trochę więcej. Chcę tego wszystkiego.
C-co on robi. Popycha mnie ręką. O tak! On jest moim właścicielem! Zrobię dla niego wszystko!". Spojrzała mu w oczy z ustami owiniętymi wokół podstawy jego trzonu. Jęknęła w całkowitym zachwycie.
"Och George! To jest miejsce, do którego należę, na kolanach z twoim pięknym kutasem w ustach." George zaczął powoli odchylać głowę do tyłu, aż wyszedł do połowy z jej mokrych ust, a potem odepchnął ją do tyłu. Jęknęła: „Mmph! To jest to! Użyj moich ust! Użyj mnie dla swojej przyjemności! Dalej, pieprzyć moją twarz!”. Wśród desperackich okrzyków Dawn, by ją zniszczyć, George zauważył zbliżającą się do niego Lindę.
George pomyślał, że będzie musiał zwolnić, aby zwrócić się do swojego szefa. Ale Dawn się nie zatrzymała. Kontrolowała fantazję, a fantazja George'a pieprzyła jej twarz.
"Jak leci, George. Wyglądasz podenerwowany." "Mmph, mmph, mmph, pieprz mnie! Chcę spróbować twojej spermy!". "H-cześć, proszę pani. Ja uh, dobrze… chyba.". – Jesteś pewien? Pocisz się.
"Uh, to tylko mały ból brzucha," wyjąkał. „Och, mam nadzieję, że nie masz tego, co ma Rocko. Srał sobie łeb. - Właściwie, przydałaby mi się szybka przerwa w łazience, jeśli nie masz nic przeciwko, proszę pani? - Jasne. Śmiało, będę cię kryć – zaoferowała radośnie.
„Dzięki” – powiedział z wielką ulgą. Wstał, starając się ukryć nadmiernie pobudzonego penisa, i energicznie ruszył do łazienki. Był tak skupiony. Kiedy dotarł, zanim przyszedł, nawet nie zauważył, że Christine go obserwuje. Przecisnął się przez skrzypiące drzwi łazienki i skierował się do największego straganu.
Zamknął go, ściągnął szorty i oparł się o ścianę nad toaletą. Dyszał i rzęził. Czuł, jakby jego kutas mógł zestrzelić bombowiec. W fantazji George oderwał usta od pulsującego mocno i podniósł ją.
Przerwał jej dżinsowe szorty, co go zaskoczyło. Ale domyślił się, że jeśli to było wystarczająco seksualne, super siła nie była wykluczona. Gdy była całkowicie naga i ociekająca namiętnością, odwrócił ją, pochylił nad biurkiem i wepchnął w nią.
Była tak mokra, że była mogłaby być dziewicą i nie odczułaby bólu. „O tak! Tak, George! Czuję cię, twoje bicie serca! Tak ciepło, tak żywa!”. Choć bardzo kochał jej usta, jej cipka była nieopisanie cudowna w porównaniu. Wziął ją raz za razem, trzymając ręce za jej wyciągnięte ramiona za nią, oboje splecieni w jeden Ekscytująca całość. Nie zajęło jej dużo czasu, zanim w końcu doszła.
Tym razem nie było słów, tylko pierwotny krzyk, po którym nastąpiła fala euforii wybuchająca z głębi ich obojga. Poszedł tuż za nimi. Ostatnim pchnięciem dmuchnął w nią swoim kremowym nasieniem tak głęboko, jak tylko mógł. Upadł na nią, jego kutas wciąż był zanurzony w jej ociekającej cipce. Po spędzeniu kilku chwil na złapaniu oddechu, wstał z Dawn ściskaną w jego silnych ramionach.
Przytulił ją mocno i pieścił ją po brzuchu, całując w dowolnym miejscu w zasięgu jego ust. „Więc,” wydyszała Dawn, „podobał ci się pokaz, Christine?”. George stanął na baczność, gdy usłyszał szybkie kroki, po których nastąpił skrzypiące drzwi do łazienki zamykają się. „Nie martw się, George. Nic nie widziała.
Ale słyszała nas całkiem wyraźnie. - Ale cię tu nie ma. Jak ona nas obu usłyszała. „Przepraszam, powinienem był najpierw zapytać, ale pozwoliłem jej usłyszeć, co dzieje się w klasie, a nie w łazience. Nie chciałem, żeby myślała, że się masturbujesz.
dużo.". "Uh… Dawn, ja…" podrapał się po głowie. "Nie wiem o tym. A jeśli ona komuś powie?".
- Nie zrobi tego. Jedyne, co zrobi, to znaleźć gdzieś cichy zakątek i wysiąść. I sugeruję, żebyśmy pomogli. "Masz na myśli życzenie?". „To jest do przyjęcia, ale decyzja należy do Ciebie”.
Martwił się, ale ufał Dawn na tyle, by się zgodzić. „Pragnę, aby Christine miała własną, doskonale żywą fantazję, angażującą mężczyznę jej marzeń, w każdej sytuacji, której zapragnie. Nikt jej nie będzie przeszkadzał, a to będzie najpotężniejszy orgazm w jej życiu”. Mrowienie, błysk. „Wykonało się.
Chciałbyś wiedzieć, co to jest?”. To jej sprawa. Nie będę w ten sposób naruszać jej prywatności. Pocałowała go.
"Jesteś takim dżentelmenem." Fantazja w klasie się skończyła i nagle w łazience był tylko on. Usiadł na toalecie, przeczesując rękami włosy. "To była jakaś fantazja." "Właściwie to nie była fantazja, nigdy jej nie życzyłeś.
Gdyby to była prawdziwa fantazja, w ogóle nie postrzegałbyś swojej obecnej rzeczywistości, dopóki fantazja się nie skończyła i twoje wspomnienia wróciły do ciebie." "Co to było wtedy?". "Cóż… właściwie to była jedna z moich fantazji. Tylko małe coś, o czym myślałem." "Naprawdę? Nigdy mi nie powiedziałeś, że masz fantazje." Zaśmiała się: „Och, gdybyś tylko wiedział, Mistrzu”. „Cóż, wiem, jak będę jutro spędzać czas podczas swobodnego pływania”.
"Uh-oh, co zaplanowałeś dla mnie?" zapytała świadomie. - Jeszcze nie jestem pewien. Ale ci się spodoba, obiecuję.
– Cieszę się, że wszystko w porządku – powiedziała. George słyszał jej ulgę. "Bałem się, że nie pochwalisz mojej inicjatywy." „Czuję się dobrze. Właściwie jest mi więcej niż dobrze.
Po prostu mam problem ze znalezieniem słów, by powiedzieć ci, jakie to wszystko jest niesamowite”. "Nie potrzeba słów. Dopóki sprawiam ci przyjemność, moja ukochana, jestem szczęśliwy." - Masz. Ja… cieszę się, że mnie znalazłeś. Odetchnął głęboko i powoli wypuścił.
„Uff, myślę, że potrzebuję kąpieli w basenie”. "No chodź! Już tu jestem!". "O cholera! Idę!" Włożył spodenki i pobiegł z powrotem na basen. - Pływanie z setką małych dzieci jest trudne z kilku powodów.
Po pierwsze, nie pływają. Tak małe dzieci robią wszystko, co w ich mocy, aby utrzymać głowę nad wodą. Poza szalonym pluskaniem niewiele jest rzeczy, które powstrzymują je przed opadnięciem na dno. Po drugie, dzieci rzadko dbają o bezpieczeństwo własne lub innych. Będą chwytać, wsadzać i skakać bez obawy o kontuzję.
Po trzecie, kochają każdego, kto jest wystarczająco duży, by dotknąć dna. W chwili, gdy George uderzył w wodę, został zaatakowany przez tłum małych, mokrych, zachwyconych ludzi. Dawn zaatakowała go od tyłu, podczas gdy dwoje dzieci chwyciło go za ramiona. Gdyby jego nogi nie były pod wodą, też miałby na nich dzieci. Ten okres był dla George'a wybuchem.
On i Dawn przemierzyli cały basen, grając w gry, rzucając dziećmi i skradając się do drugiego. Christine wróciła na basen w połowie okresu, choć George wydawał się być jedynym, który to zauważył. Ze swojej strony starała się unikać patrzenia na George'a i Dawn.
Nie odrywała oczu od dzieci, niezależnie od tego, w jakim kierunku para się nie znajdowała. George starał się jak mógł, żeby się tym nie martwić. Dopóki Christine nie mogła stwierdzić, że to, co usłyszała, było magiczne, mogła myśleć, co tylko chciała.
Okres skończył się zbyt szybko. Pomógł Dawn i Karen zebrać dzieci i odprowadził je do szatni. Karen wydawała się niezwykle szczęśliwa. Zapytał Dawn: „Karen dobrze się do ciebie odnosi.
Czy to prawdziwe?”. - Tak. Szybko się zaprzyjaźniamy. Myślę, że lubi widzieć ciebie i mnie razem.
To sprawia, że czuje, że świat ma trochę sensu. - Fajnie. Cieszę się, że nie jest zazdrosna. Odbyliśmy całkiem niezłą rozmowę podczas lunchu. To najwięcej, z jakim kiedykolwiek rozmawiałem w pracy.
"Jest trochę zazdrosna. Ale myślę, że jest o wiele bardziej zainspirowana niż cokolwiek innego. Zadaje mi wszelkiego rodzaju pytania na twój temat, niektóre nie są takie niewinne." "Nie sądzę…". „Nie, przepraszam, nie jest biseksualna”.
"Cholera!". „Szkoda, że reszta twoich współpracowników nie jest tak gościnna”. "Tak.
Ale myślę, że to bardziej moja wina niż cokolwiek innego. Widzą tylko starego mnie, więc… jesteś z mojej reputacji." "Nie uważam się za siebie. Ale wiedz, że nie wszyscy wierzą tak jak Rocko.
Erica, Beth i Russell potajemnie kibicują ci. Christine nie może uwierzyć, że nigdy nie widziała, jakim jesteś przystojniakiem, i chciałaby, żeby była na moim miejscu. ”. „Hej George”, zawołała Linda, „kiedy skończysz, podejdź do basenu.
Gordon chce, żebyśmy zrobili test sprawnościowy, zanim wszyscy wyjdą”. "Będę tam!" odpowiedział. "Muszę iść Kochanie. Dołączę do ciebie, kiedy skończę." – Do zobaczenia – uśmiechnęła się.
George wspiął się po schodach z powrotem na basen. Wszyscy strażnicy zgromadzili się w pobliżu imponującej postaci Gordena, dyrektora sportowego i szefa Lindy. Był dużym byłym żołnierzem piechoty morskiej w średnim wieku, z zakolami i dobrze znoszonym dresem. Był w doskonałej formie jak na swój wiek i miał zwyczaj wyzywania młodszych mężczyzn na fizyczne zawody. Był także królewskim bólem dla Lindy i strażników, ponieważ nigdy ich nie zostawił.
Wymagał wysokich, jednolitych standardów, spontanicznych testów sprawnościowych i mnóstwa całowania tyłka. „Dobrze, wszyscy tu jesteśmy”, zaczął Gordon, „chcę, żeby wszyscy dali mi czterdzieści długości. Wszyscy spojrzeli na siebie zdezorientowani. – Nie widzę nikogo pływającego – dodał niecierpliwie.
Eryka podniosła rękę. "Um, proszę pana, to dwadzieścia okrążeń. To więcej niż musieliśmy zrobić na egzaminie ratownika." "Mówisz, że nie możesz tego zrobić?".
- Nie, proszę pana. Ja… - Erica przestała mówić, kiedy George opuścił grupę. Opuścił się do wody i odepchnął od ściany, aby rozpocząć swoje długości. Gordon powiedział, żeby użyć jakiegokolwiek udaru.
George wiedział, że może unosić się na plecach przez czterdzieści długości, jeśli nie ma znaczenia, ile to zajmie. Ale wyzwanie dla jego nowego ciała było ożywcze. Zaczął od freestyle'u i postanowił nie używać innego stylu. Był tylko niejasno świadomy swojego otoczenia.
Kłębiąca się woda wokół jego uszu i rytm, który śledził w głowie, dawały mu skupienie i spokój, których nie doświadczał od lat. Zanim zmarł jego ojciec, George był mistrzem pływania na swój wiek. Wszystko wróciło do niego, gdy odliczał długości.
Poczuł fale ciśnienia przechodzących obok niego innych strażników, ale to nie miało znaczenia. Ścigał się sam i po raz pierwszy od dłuższego czasu wygrywał. Czterdzieści długości przyszło i odeszło. Zobaczył, że Beth stara się iść dalej. Była praktycznie psiakiem wiosłując pod ciężarem wyczerpania.
Gdy George przekroczył długość pięćdziesiątki, Rocko, Torrie i Russell skończyli. Christine, Eric i Erica byli tuż za nimi, ale Beth wciąż była w wodzie. George nie wiedział, jak daleko musi iść dalej, ale jeśli dotknie dna, będzie po wszystkim. Gordon był wieloma rzeczami, ale nie był kłamcą.
Gdyby dotknęła dna, zostałaby zwolniona. „Stop boczny. Zrób suw boczny” – pomyślał. Ale trzymała swoje psie wiosło.
George mógł to sobie wyobrazić, ale wydawało mu się, że widział ją płaczącą wśród zachlapań. „Hej, George”, zawołała Linda, „Wiesz, że dobrze skończyłeś czterdziestkę?”. Nie był zmęczony.
Ale co ważniejsze, nie był skończony, dopóki nie skończyła się Beth. Podszedł do alejki obok niej i uniósł się na plecach. – Beth – zawołał. Spojrzała na niego, sięgając przez wodę za wszystko, co była warta. - Ja… nie mogę tego zrobić, George - powiedziała, popijając wodę z basenu.
- Tak, możesz. Odwróć się, tak. Po prostu unoś się i wiosłuj nogami. – Dobra – zdołała. Odwróciła się, ale prawie zatonęła, gdy próbowała usiąść.
Chciał wkroczyć na jej alejkę i popchnąć ją pod sufit, tak jak zrobiłby to dla swoich uczniów. Ale wiedział, że przez to też może zostać zwolniony. "Odchyl się tak daleko, jak możesz. Po prostu zrelaksuj się. Złap oddech." Ona zrobiła.
Z oddychaniem znacznie łatwiejszym, gwałtowne miotanie ustało. Delikatnie wiosłowała stopami. "Och wow," wydyszała. "Tak jest lepiej." "Ile Ci zostało?".
"Trzy.". "W porządku, mamy to. Po prostu idź dalej." Beth wytarła chlor z oczu i ruszyła dalej. Trzy kolejne odcinki nie stanowiły problemu, chociaż im dwójka potrzebowała znacznie więcej czasu, aby skończyć na plecach.
Kiedy było po wszystkim, Beth była zbyt zmęczona, by wyjść i po prostu wisiała na brzegu basenu przez kilka minut. – Jak masz na imię, synu? – zapytał Gordon. „George Everhart”. „Panie Everhart, czy słyszał pan kiedyś wyrażenie „tonąć lub pływać?”. "Tak ale…".
„Wierzę, że pani Cooper była doskonale zdolna do samodzielnego wykonania zadania. Dałem jej możliwość udowodnienia mi tego, zatonięcia lub pływania. Zamiast tego dałeś jej pływaki i dętkę, która wyglądała jak cholerna żółw morski. Gdybym był nią, byłbym obrażony.". - Sir, z całym szacunkiem, mogła sobie z tym poradzić.
Ale nie wierzyła w to. Teraz wie, nad czym musi popracować i nie jest zwolniona. – Hmm… – Gordon wpatrywał się w niego uważnie. "Całkiem racja.
Gdzie nauczyłeś się uczyć?". „Mój ojciec mnie nauczył”. Gorden pozwolił, by słaby uśmiech uciekł z krawędzi jego ust. "Dobra robota, synu".
"Dziękuję Panu.". „Elizabeth Cooper!”. "Tak jest?".
"Następnym razem, jak tu wrócę, znowu przystąpisz do tego testu. Następnym razem George ci nie pomoże. Zrozum?". Nerwowo skinęła głową. Gordon rozejrzał się po reszcie personelu.
— Co do reszty z was. Wszyscy moglibyście się uczyć na przykładzie pana Everharta. Strażnicy unikali jego spojrzenia. Mając swój punkt widzenia, wyszedł. "Kurwa frajeru", wypluwa Rocko.
Linda zrobiła krok do przodu, zanim George zdążył odpowiedzieć. „Nie bądź bolesnym przegranym, Rocko. Jesteś po prostu wkurzony, bo George jest lepszym pływakiem.”. George odwrócił głowę w jej kierunku. Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
Chciał zaprotestować, ale Linda puściła mu oczko. "George jest lepszy ode mnie?" wrzasnął. „Dobrze, Shamu, wstawaj! Załatwimy to!”.
George zawahał się. „Co się dzieje grubas! Oczywiście jesteś lepszym pływakiem niż ja, więc dlaczego nie zrobimy małego wyścigu, abyś mógł się jeszcze popisać!”. George nie lubił konfrontacji.
Ale pamiętał, co powiedziała mu Linda, żeby się nie cofać. Musiał to zrobić. To była szansa, na którą czekał.
Wyszedł z basenu i wybrał pas. "Jakie są zasady?" on zapytał. Rocko założył gogle. „Jedno okrążenie. Ten, kto kończy jako pierwszy, jest lepszym pływakiem”.
"Otóż to?". "Hej, pierdol się dobrze! Właśnie przepłynąłem dwadzieścia okrążeń i nie trenowałem dla Iron-mana!". — A ty nazywasz mnie grubaskiem — powiedział George pod nosem. Eryka zaczęła biec na drugą stronę basenu.
„Upewnię się, że dotkną ściany!”. Mężczyźni zajęli swoje pozycje. Linda zażartowała: „Cholera, żałuję, że nie mam broni startowej!” Przeszła do półmetka i przyłożyła gwizdek do ust. "Gotowy!" przykucnęli do swoich nurkowań. "Ustawić!" podnieśli zad.
Zagwizdała ostro i zanurkowali. Wyścig się rozpoczął. George dał mu wszystko, co miał.
Zanurkował płytko i długo i szedł pełną parą na długo przed Rocko. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek leciał tak szybko przez wodę. Ale nie mógł pozwolić Rocko wygrać, już nie. Sięgaj, sięgaj, sięgaj, oddychaj.
Ściana, odwróć, pchnij i cykl trwał dalej. Kiedy jego ucho rozbiło wodę, słyszał krzyki i wrzaski. George nawet nie wiedział, gdzie jest Rocko. Uderzył w ścianę i spojrzał w górę. George był o całe pół długości przed Rocko.
Wygrał, nie mógł w to uwierzyć. Linda klepnęła go w ramię. „Dobra robota! Ale, um…” Wskazała na Erica, który wyłowił swoje spodenki z wody. Odpadły podczas jego nurkowania. "Szukasz tych tubbo?" powiedział, trzymając je delikatnie dwoma palcami.
Rocko skończył i wydawało się, że zapomniał, że przegrał. Eric rzucił mu szorty, który następnie drażnił się z nimi przed Georgem. George miał nadzieję, że to żart.
Ale kiedy spojrzał w dół, z pewnością był tak nagi, jak tylko mógł. Sięgnął po szorty zwisające przed nim, ale Rocko był szybszy i rzucił je Ericowi. Powiesił je nad basenem i odciągnął, kiedy George się zbliżył. Linda próbowała ich powstrzymać, ale nikt ich nie słuchał.
Uświadomienie sobie, że George będzie musiał opuścić basen, aby odzyskać swoje szorty. Ale to oznaczało wystawienie się na widok wszystkich. Awarie garderoby były wspólne dla wszystkich dzieci nurkujących i chwytających. Zdarzyło się to Erice co najmniej dwa razy w tygodniu. Ale George uważał, żeby nie dać się postawić w takich sytuacjach.
"Świt, oglądasz to?". "Tak, Mistrzu. Dobrze sobie radzisz, ale czy potrzebujesz pomocy?". „Czy mógłbyś zrobić mój kutas o cal większy niż Rocko, tylko na chwilę?”. "Byłbym szczęśliwy dla George'a, poza tym, że jest już większy.".
"To jest?". „Mmm-hmm”. "Och, w porządku. Nieważne.". Eric rzucił je Danielle, która rzuciła je swojej siostrze, która rzuciła je Christine.
Christine złapała je i zrobiła się biała, jeszcze bielsza, niż zwykle. Nie mogła się ruszyć. Nie rzuciła ich, ale też ich nie oddała. Po prostu stała tam z szortami George'a w rękach.
To była jego szansa. – Dobra, Dawn, zaczynam – powiedział, próbując się podnieść. „George, wiem, że trudno będzie tego nie robić, ale nie próbuj się zakrywać”. "Dlaczego nie?". „Sprawi, że będziesz wyglądać jak ofiara.
Bądź dumny ze swojego ciała, a inni też będą”. Był zdenerwowany, ale nie miał czasu się wahać. Połknął duży łyk, wyskoczył i szybkim krokiem podszedł do Christine.
Jej oczy i oczy wszystkich innych natychmiast poleciały na jego sprzęt. Śmiech ucichł. Wszyscy, nawet Rocko, milczeli, obserwując go.
Na szczęście woda nie była aż tak zimna. Erica uciekała z powrotem, ale zatrzymała się, gdy go zobaczyła. "O mój…" zaczęła. Zakryła usta, żeby ukryć resztę.
– Hm, Christine? – spytał George najspokojniej, jak potrafił. "Co… co?" powiedziała, gdy wróciła do rzeczywistości. "Czy mógłbyś…". "O mój Boże! Przepraszam!" Omal nie rzuciła nimi w niego i pobiegła do szatni. Kiedy George ponownie włożył spodenki, Rocko i Eric w końcu przestali się gapić i niezdarnie poszli do szatni.
Wcześniej wydawało się, że zadowala ich sprawienie, by George wyglądał na głupca. Teraz wyglądały jak mokre psy. Ku jego zaskoczeniu Beth odezwała się.
- Myślę, że to już załatwione. George jest najlepszy! Zaklaskała z podnieceniem. Rocko spojrzał na nią, potem na George'a.
– Zobaczymy – powiedział pod nosem. Jego podwładni poszli do szatni. Po upewnieniu się, że jego przyjaciele nie patrzą, Russell odwrócił się i wzruszył ramionami z rezygnacją.
Gdy widowisko się skończyło, pozostali strażnicy zebrali swoje rzeczy i również udali się do szatni. Erica minęła George'a. Popatrzyła na niego w górę iw dół, zanim pomachała.
Spojrzał w oczy bliźniaków i, o dziwo, położyli się do łóżka. „To nowy”, pomyślał. Kiedy George pakował swoją torbę, Beth podeszła do niego. "Dzięki za pomoc George. Naprawdę mnie tam uratowałeś." - Nie, nie zrobiłem.
Byłoby dobrze. – Nie sądzę. Rozejrzała się, żeby upewnić się, że Linda i Torrie jej nie słyszą. Rozmawiali ze sobą w kącie obok pompowni. "Prawdę mówiąc, nigdy nie zdałem końcowego egzaminu na ratownika." George uniósł brew.
„Mój wujek pracuje dla Czerwonego Krzyża. Pociągnął za sznurki, żeby zdobyć mi moje certyfikaty przed początkiem lata. Wziąłem większość zajęć. Po prostu nigdy nie zdałem egzaminów.
"Ach…". - Nikomu nie powiesz, prawda? Naprawdę lubię tę pracę. Przez chwilę intensywnie się zastanawiał. Z jednej strony uważał, że powinien powiedzieć komuś takiemu jak Linda czy Gordon. Jeśli coś się wydarzy, Beth może być ciężarem.
Ale z drugiej zwierzyła mu się, kiedy nie musiała. - Pod jednym warunkiem. Od teraz musisz mi pomagać w moich zajęciach. Może uda mi się przygotować cię do następnego testu z Gordonem. – Zrobiłbyś to? zapytała podekscytowana.
"Oczywiście. Dlaczego miałbym nie?". - Cóż, nie byłem dla ciebie taki miły przez ostatnie kilka tygodni. "Tak, jest.
Ale… chyba wolę mieć cię za przyjaciela niż za wroga." Spojrzała na niego z aprobatą. "Jesteś o wiele fajniejszy niż myślałem, że jesteś." Zaśmiał się serdecznie: „Nigdy w życiu nie byłem fajny. To jest nowe”.
Zachichotała, chwyciła plecak i wyszła. "Do zobaczenia jutro, George." „Do zobaczenia, Coop”. Wyglądała na zdezorientowaną.
"Twoje nazwisko. Cooper, Coop, nie wiem. Podoba mi się." Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się promiennie. „Jesteś szefem. Pa.”.
"Później.". Linda i Torrie zakończyły rozmowę w chwili, gdy George wychodził. Linda zatrzymała go, gdy wychodził. "Co ci powiedziałem George. Wybierz swoje bitwy i nie wycofuj się." - Miałeś rację.
Chciałbym tylko, żeby czasami łatwiej było sobie z tym poradzić. „To działa na dłuższą metę”. Przysunęła się bliżej jego ucha i wyszeptała: „Wiesz, dzisiaj go pokonałeś dwa razy”. "Dwa razy?". "Mmm-hmm." Spuściła oczy na jego krocze i posłała mu niegrzeczny uśmiech.
George nie wiedział, co powiedzieć, po prostu patrzył na nią z rozdziawionymi ustami. "Do zobaczenia jutro, stadninie." Powiedziała w najbardziej nieprofesjonalny sposób. Patrzył, jak odchodzi, jej ciało kołysało się znacznie bardziej niż wcześniej. Jego umysł pędził, a ręce mu się trzęsły.
Pozwolił, by jego podekscytowanie uciekło z ciężkim, usatysfakcjonowanym oddechem. "Jerzy?" rozbrzmiały pełne miłości tony Dawn. „Powinieneś wiedzieć, że poziom podniecenia wśród twoich współpracowników nagle wzrósł.”. "Świt… to będzie ciekawe lato.".
To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…
🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…
kontyntynuj Powieści historia seksuJadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…
kontyntynuj Powieści historia seksuZaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…
kontyntynuj Powieści historia seksu