Dłużnik: erotyczne przygody Jane

★★★★★ (< 5)

Co by było, gdybyś musiał być posłuszny… wszystkiemu?…

🕑 21 minuty minuty Niechęć Historie

Nieśmiało zapukała do drzwi, modląc się, żeby jakoś jej pukanie nie zostało zauważone i mogła wyjść i wrócić do domu. Wiedziała jednak, że ktoś odpowie na pukanie i nie będzie miała innego wyjścia, jak tylko wejść. Umysł Jane wahał się między głęboką urazą a próbami przebaczenia dla męża Luke'a. Wiedziała, że ​​to nie była jego wina; skończyły mu się opcje, ale nie mogła nic poradzić na to, że gardziła nim w głębi serca za to, że na to pozwolił. Widziała, jak jego biznes się rozpada, widziała, jak jego duch się rozpada, i przez cały czas wiedziała, kto jest naprawdę za to odpowiedzialny.

Tym właśnie powinna gardzić. Kiedy jej mąż w końcu nie był w stanie spłacić nawet odsetek od swojego ogromnego długu, zasugerowanie alternatywy wydawało się prawie nieuniknione. Adam, partner biznesowy, inwestor, wierzyciel potwór nigdy nie ukrywał, że jej pożąda; jego żądza była oczywista w jego uśmieszku, łypiącym spojrzeniem w stosunku do niej. Zawsze denerwował ją swoimi ciągłymi insynuacjami i sugestywnymi spojrzeniami.

Szczerze mówiąc, przerażał ją w głęboki i niepokojący sposób, ale nie mogła powiedzieć mężowi, że jego partner biznesowy przerażał ją i tak na nią działał. Pomyślała o Luke'u szepczącym swoje wyznanie, ze zwieszoną głową i bolesnym szokiem przeszywającym jej żołądek, kiedy wyjaśniał Umowę. Czuła się, jakby fizycznie ją dźgnął. Co może być gorszego niż to? Popłynęły łzy, ale nie chciała, żeby Luke wiedział, jak bardzo się boi.

Nikomu by się to nie przydało, nie ze świadomością, że nie ma innego wyjścia. Oczywiście, że by to zrobiła. Stawką było życie jej męża i córki.

Zrobiłaby wszystko. Nie było dyskusji. Umowa była na tydzień; jak krótko to wtedy brzmiało.

Przez tydzień można znieść prawie wszystko, pomyślała. Ale teraz, będąc tutaj, ten tydzień rozciągał się przed nią w wieczność. Wydawało się, że czeka pod drzwiami całą wieczność, drżąc i przerażona zimnym półmrokiem. Kiedy Adam w końcu otworzył drzwi, uderzyła ją potężna kombinacja odrazy i strachu. Słowa uwięzły jej w gardle i nie była w stanie mówić.

Jego oczy przeszyły ją do szpiku kości z elektrycznością, której nie potrafiła wyjaśnić i której nie lubiła. Cofnął się grzecznie i przytrzymał otwarte drzwi, gestem zapraszając ją do środka. Jak zawsze, jego postawa i zachowanie były nienaganne, gładkie jak lód. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka.

Nie patrzyła na niego, kiedy go mijała, ale oczami wyobraźni widziała jego twardą twarz i przystrzyżone ciemne włosy. W Adamie nie było nic miękkiego; wydawał się wykuty ze skały, nieprzenikniony i bezlitosny. Nawet jego ubranie, zawsze doskonale skrojone, sprawiało wrażenie wyciętego raczej z granitu niż z tkaniny. Adam był zabójczo przystojny, na sposób filmowego złoczyńcy. Jane zawsze nienawidziła siebie za to, że uważała go za atrakcyjnego, ale coś w niej reagowało na jego mroczne, ponure rysy i sposób bycia.

Zwykle potrafiła sobie wmówić, że to tylko wrodzona reakcja na jego ogólną atrakcyjność, i próbowała zaprzeczyć, że miał na sobie sweter, który przyspieszał jej serce i krew, kiedy był blisko. Jane weszła do mieszkania, które Adam prowadził w celach służbowych, które na pierwszy rzut oka wyglądało jak absurdalnie anonimowe kilka pokoi zaprojektowanych do pełnienia dowolnej możliwej funkcji. Najwyraźniej nie był zainteresowany wydawaniem swojego ogromnego majątku na luksus; być może był równie oszczędny, co bezlitosny. Dywan był nijakie, ściany nijakie, z rodzaju nieokreślonych dzieł sztuki, które można zobaczyć w tanim motelu. Meble były użytkowe i brzydkie.

W pokoju było zimno i Jane wbrew sobie zadrżała. W rogu stała lampka do czytania, która rzucała jedyne światło w pokoju, rzucając ciemne cienie na prostotę. Ciężkie zasłony uniemożliwiały przedostanie się przyćmionego światła na zewnątrz.

- Witaj, moja droga - powiedział Adam, podchodząc do beżowej sofy i wyciągając się. Nie dał żadnego znaku, że Jane jest mile widziana ani że powinna usiąść, więc niezgrabnie stała przy drzwiach. Przyglądał się jej przez kilka chwil, oceniając ją. Jego wyraz twarzy był nieczytelny, oczy puste.

Poczuła narastającą panikę i starała się ją stłumić i zachować spokój. Cisza panująca w pokoju była przytłaczająca. – Dlaczego nie zrobisz sobie drinka? Adam wskazał na mały stolik serwisowy z tyłu sali ze szklankami i czymś, co wyglądało na whisky albo szkocką. „Napraw mnie też, proszę, skoro już przy tym jesteś.

Podwójny, schludny. Dziękuję”. Nie było miejsca na odmowę. Podeszła do stołu serwisowego, bardzo świadoma tego, że ją obserwuje, i nalała dwa kieliszki alkoholu.

Zawahała się przy stole, próbując oddychać, próbując zachować kontrolę, ale wydawało się, że opuściły ją już wszystkie siły. Gorączkowo myślała o tym, jak bardzo nienawidzi Adama, o jego miesiącach zawoalowanych gróźb i groźnych zastraszeń. Chwyciła swoją nienawiść, przyciągając ją do siebie jak ochronę przed pełzającym strachem, który ogarniał jej ciało.

– Więc – wycedził, wciąż odwrócona do niego plecami – wygląda na to, że twój mąż jest mi winien dużo pieniędzy. Odwróciła się do niego twarzą, a on zachęcił ją, by podeszła z uniesionym palcem. Przyniosła napoje i postawiła je na niskim, szerokim stoliku kawowym przed sofą. Adam pochylił się do przodu, żeby odebrać swojego drinka, celowo przesuwając swoimi palcami po jej palcach, gdy kładła go na stole, a potem ponownie się odchylił, bujnie rozkładając się. Jane czuła się coraz bardziej niezręcznie i nieswojo, stojąc naprzeciwko niego.

Kilka innych krzeseł w pokoju zostało przysuniętych do ścian i zdała sobie sprawę, że jego zamiarem było postawienie jej w pozycji stojącej, wytrącenie jej z równowagi. Poczuła napływające łzy i zacisnęła szczękę, próbując je stłumić. Może nie mieć wyboru, jeśli chodzi o bycie tutaj, ale może zachować swoją godność. Próbowała zmusić się do patrzenia na niego, by nie odwracać pokornie wzroku.

Odwrócenie jego spokojnego spojrzenia wymagało ogromnej odwagi. Adam uśmiechnął się okrutnie, pozwalając, by ta niezręczna chwila przeciągnęła się nieco dłużej. "Rozbieraj się." Jane gwałtownie wciągnęła powietrze, jej szczęka mimowolnie opadła. Całe jej ciało zamarło, nie mogąc zrozumieć, co właśnie powiedział. Czy on naprawdę właśnie to powiedział? "Rozbieraj się." Nie oferował dalszych wyjaśnień ani instrukcji, tylko obserwował ją beznamiętnie, czekając.

Teraz Jane nie mogła na niego patrzeć, spuszczając wzrok na podłogę. Oczywiście wiedziała, co się wydarzy, ale jakoś nie do końca wierzyła, że ​​to się naprawdę wydarzy. I na pewno nie był przygotowany na to, że stanie się to tak szybko, tak bezceremonialnie. Pomyślała o mężu i córce.

Ich życie zależało od jej posłuszeństwa temu mężczyźnie, od jej zdolności udobruchania go i zadowolenia. Zagryzając wargę, przełknęła ślinę i poddała się. Upuściła płaszcz na podłogę. Adam skinął głową w milczącym pokrzepieniu, bez uśmiechu, z oczami skupionymi na niej.

Zdjęła buty i kopnęła je delikatnie na bok. Jej oddech wydawał się nierówny, a bicie serca zdawało się tracić rytm. Pokój stał się zbyt żywy, nabierając surrealistycznego wyglądu, gdy starała się nie myśleć o tym, co będzie dalej.

Spuściła wzrok i powoli zaczęła rozpinać bluzkę, zdając sobie sprawę, że jej palce drżą, co prawie uniemożliwia pracę z małymi guzikami. Bawiła się nimi, czując, że ściany pędzą wokół niej, przyprawiając o zawrót głowy. Kiedy skończyła zapinać guziki, co wydawało się trwać wieczność, pozwoliła, by bluzka opadła jej z ramion i opadła na podłogę u jej stóp. Jej ramiona poruszyły się automatycznie, by się zakryć, ale zmusiła je, by się zatrzymały i zamiast tego przesunęła je za siebie, by rozpiąć spódnicę. Poczuła, jak łzy, gorące i niepowstrzymane, spływają jej po policzkach.

Adam upił łyk swojego drinka, gdy spódnica Jane zgniotła się wokół jej kostek. Ostrożnie z niego wyszła i odepchnęła go bosą stopą. Stała w samej bieliźnie, bardzo wyczulona na ciszę i uważne spojrzenie Adama. Poruszała ramionami po ciele, jakby próbowała ochronić się przed ciosami, ale nie udało jej się odpowiednio niczego zakryć.

– Wszystko – powiedział surowo Adam. Wykonał niedbały gest ręką wskazujący, że powinna kontynuować. "Kontynuować." Jane podniosła wzrok i na chwilę napotkała jego spojrzenie, desperacko mając nadzieję, że zobaczy choć odrobinę współczucia lub współczucia.

Ale jego oczy były całkowicie nieczułe; zimny i przypadkowo zafascynowany. Szybko przeniosła wzrok z powrotem na podłogę, a jej przerażenie wzmogło się. Poza drżeniem i drżeniem, sięgnęła za siebie, by odpiąć stanik, pozwalając, by zsunął się z jej ramion i opadł jej na stopy. Zmusiła się do powolnego zdjęcia majtek, złożyła je na stercie swoich ubrań i wyprostowała się z powrotem. Stała trzęsąc się, naga i czuła się bardziej bezbronna i bezradna niż kiedykolwiek w życiu.

Wbiła wściekły wzrok w podłogę, jakby mogła wywiercić dziurę, do której mogłaby wpaść i zniknąć. Zdała sobie również sprawę, z ogromną falą wstydu, że jej ciało jest całkowicie żywe, wrażliwe na każdy powiew powietrza i każdy przypływ emocji, nieważne jak subtelny. Jej przerażenie było całkowite i obezwładniające. Wydała z siebie cichy okrzyk rozpaczy.

Adam wstał i odstawił szklankę na stół. Kiedy do niej podszedł, impulsem Jane była ucieczka, ale zmusiła się, żeby się nie ruszać, ze spuszczonymi oczami i niezdolną do patrzenia na niego. Podszedł i okrążył ją powoli, zatrzymując się za nią. Był tak blisko, że czuła jego oddech na szyi, zapach jego piżma. Jej serce waliło.

Wszystkie strzępy ochrony zniknęły. Jego bliskość była namacalna, ogromna obecność, na której skupiła całą swoją uwagę z ostrością ostrza noża. – Czy w pełni rozumiesz sytuację tutaj? Adam zapytał cicho, jego słowa były tak blisko jej ucha, że ​​była zaskoczona. – Tak – odpowiedziała głosem ochrypłym i niepewnym. - Tak, proszę pana - rozkazał miękko, odgarniając jej włosy za ucho, kiedy do nich mówił.

Dotyk jego palców był nieoczekiwany i zesztywniała, dysząc cicho. – Tak, proszę pana – powtórzyła, zaciskając zęby. „Aby się upewnić, przeanalizujmy”. Ręka Adama powędrowała do nagiej talii Jane, lekka pieszczota przesunęła się po jej biodrze, gdy mówił. „Jesteś zabezpieczeniem długu męża.

Zwykle nie akceptuję zabezpieczenia w tego typu sytuacjach, ale oto jesteśmy. Tej konkretnej umowie nie można było się oprzeć”. Jego dłoń przesunęła się wokół jej biodra i zaczęła przesuwać po przedniej części uda. Jane odskoczyła, nie mogąc powstrzymać się od odskoku.

Szybko jak wąż, Adam złapał ją za nadgarstki, chwytając je mocno i przytrzymując w miejscu. Sapnęła ze strachu. „Życie twojego męża i córki jest w twoich rękach, Jane. Radziłabym ci, abyś natychmiast porzuciła wszelkie myśli o ucieczce lub proteście.

Twoim jedynym mandatem jest całkowite posłuszeństwo wobec mnie. Rozumiesz?” Jego głos był cichy i rzeczowy. Łzy spłynęły po policzkach Jane, ale udało jej się wykrztusić „tak, proszę pana”. "Twoje łzy tylko czynią cię piękniejszą, moja droga." Przełożył oba jej nadgarstki w jedną dłoń i rozluźnił uścisk, dając do zrozumienia, że ​​do uległości nie będzie potrzebna siła fizyczna.

Drugą ręką musnął jej mokry policzek, a potem ujął ją za podbródek, odwracając jej twarz w swoją stronę. Spuściła wzrok, ale teraz czuła jego usta tuż przy swoim uchu. „Mogę zrobić z tobą wszystko, ze łzami lub nie”. Kolana Jane osłabły i z trudem utrzymała się na nogach. Adam puścił jej podbródek i pozwolił dłoni przesunąć się w dół jej szyi i piersi.

Jej ramiona wciąż uwięzione w jego drugiej ręce za nią, nie mogła zrobić nic, by powstrzymać jego pieszczotę. „Mogę cię dotykać, gdzie chcę. Jak chcę”. Jej ciało reagowało na jego dotyk, palce i napięcie. Zamknęła oczy w agonii wstydu.

– Mógłbym cię skrzywdzić, gdybym chciał – insynuował ponuro, szczypiąc dłonią jej pośladki i przekręcając ją na tyle, by się skrzywiła. Jego ręka wślizgnęła się między jej nogi, a ona wciągnęła zaskoczony oddech. Zatrzymał się, by jej tam nie dotknąć, zamiast tego pozwolił swojej dłoni pozostać na wewnętrznej stronie jej uda. - Mogę cię pieprzyć - szepnął jej do ucha. A potem, wyciągając rękę z prawie niezauważalnym muśnięciem delikatnego ciała wokół jej odbytu: „jak chcę”.

– A ty, moja słodka Jane, musisz zrobić dokładnie to, co mówię. Rozumiesz mnie? - Tak, proszę pana - wydyszała Jane, czując się słabo. Całe jej ciało pulsowało strachem, ale także innym, jeszcze bardziej przerażającym uczuciem. Nie śmiała przyznać się do okropnego pragnienia rosnącego w jej brzuchu, jakby Adam sięgał do jej wnętrza i skręcał ją swoimi słowami, swoim oddechem.

– Uklęknij – warknął, popychając ją bezceremonialnie w stronę stolika do kawy. „Na stole. Twarzą do mnie”. Jane potknęła się o dwa stopnie prowadzące do stołu, prawie potykając się o swoje wyrzucone ubrania. Opadła i prawie upadła na podłogę, ale chwyciła się krawędzi stołu, żeby się podeprzeć.

Wspięła się na stół i odwróciła w stronę Adama. Próbując ukryć drżenie, uklękła na stole z rękami na piersiach i twarzą wciśniętą w ramię. Zamknęła oczy, próbując odciąć się od tej sceny. Usłyszała powolne, rozważne kroki Adama, gdy się do niej zbliżał. Nagle złapał ją za włosy i mocno szarpnął jej głowę do góry.

Otworzyła zaskoczona oczy i jej wzrok został uwięziony w jego oczach. Chwycił ją mocniej za włosy, utrzymując jej głowę w miejscu, z twarzą blisko jej. Jego spojrzenie było stałe, niezachwiane, potężne. Nie mogła się oderwać.

Intymność tej chwili była nie do zniesienia, pełna wspólna świadomość jego całkowitej i całkowitej dominacji nad nią, przechodząc między ich oczami. Podniósł jej szklankę z alkoholem, wciąż stojącą na stole, i nie odwracając wzroku, podniósł ją do jej ust. – Pij – rozkazał i zacisnął pięść na jej włosach, wlewając płyn do jej ust. Nalewał powoli, a ona poczuła, jak pali ją w gardle i kapie na brodę. Kiedy opróżnił jej szklankę, przekręcił jej twarz na bok, pochylił się i przycisnął swoje usta do jej.

To był gwałtowny pocałunek; wepchnął swój język do jej ust, trzymając jej głowę nieruchomo, kiedy jej smakował. Przycisnął swoje usta do jej ust, aż ledwie mogła oddychać. Smakował whisky i męskości. Naparła na jego ramiona, walcząc, ale nie mogła uciec. Jego uścisk na jej włosach stał się mocniejszy, a ona położyła dłonie na jego pięści, próbując złagodzić ostry ból na skórze głowy.

Przekręcał ją, pił, zmuszał. Zatrzymał się i wstał, puszczając jej włosy tak, że opadły jej na ramiona. Nagle cofnął rękę i uderzył ją od tyłu w policzek, wystarczająco mocno, by wytrącić ją z równowagi i upadła na bok. Jęknęła, przytłoczona bólem i przerażeniem, i spróbowała zwinąć się w kłębek na stole, przyciągając kolana do piersi.

Poczuła smak krwi w ustach. Zanim zdążyła złapać oddech, Adam uniósł ją za podbródek i szybko uderzył ponownie z drugiej strony. To był lekki mankiet, mniej bolesny, ale mimo to szarpnął jej głową na bok.

Adam cofnął się i przykucnął, na poziomie Jane, kiedy upadła na stół, trzymając ją rękami i zwieszając głowę. Podniosła na niego oczy i zobaczyła, że ​​jest beznamiętny, przygląda się, zaciekawiony, z ramionami beztrosko opartymi na kolanach. Pochylił się do przodu i przetarł kciukiem jej wargę, ścierając plamę krwi, prawie delikatnym gestem. Nie mogła się ruszyć, tylko patrzyła na niego przez welon włosów, serce jej waliło, a policzki szczypały. "Zachwycający!" Adam uśmiechnął się, w jakiś sposób jednocześnie niewinnie zadowolony i groźny.

Jane poczuła świeże łzy w oczach. „Jane, prawdopodobnie nie masz pojęcia, jaka jesteś teraz pociągająca, cała poniżona i maltretowana. Myślę, że będę bardzo zadowolony z tego układu. Będzie mi się podobało pozbawianie cię wszelkiej godności i buntu”. Wziął jej podbródek w swoją dłoń, uniósł jej twarz i ponownie zmusił, by spojrzała mu w oczy.

„Nie bój się, mój zwierzaku, będziesz całkowicie należeć do mnie. Kiedy zwrócę cię twojemu żałosnemu, zadłużonemu mężowi, wrócisz wiedząc, bez cienia wątpliwości, że jesteś moim niewolnikiem na zawsze”. Pogłaskał kciukiem jej dolną wargę, teraz posiniaczoną i lekko spuchniętą, znowu delikatnie.

Jego ciemne oczy wwiercały się w nią, a potem jego wzrok padł na jej usta. Pochylił się i trzymając jej twarz w obu dłoniach, zaczął pocałunek, który był niemal romantyczny. Podniosła ręce do jego nadgarstków, próbując je oderwać, ale zamiast tego poczuła żelazną wolę w jego mięśniach i kościach.

Przesunął językiem po jej ustach i zmusił je do rozłączenia i umożliwienia mu wejścia. Powoli, leniwie jej smakował, pochłaniając ją od środka. Opuściły ją siły i poczuła, że ​​przywiera do niego, jakby spadała, a jej ciało było bezwładne i słabe. - Ach tak - Adam odsunął swoje usta od jej, ale trzymał jej głowę blisko. Pocałował ją w czubek nosa, przez co poczuła się zdezorientowana i zdezorientowana.

Wiedziała, że ​​taki był jego cel i nienawidziła go za to jeszcze bardziej, ponieważ to zadziałało. Jej serce podskoczyło na tę straszliwą chwilę dobroci, nagle rozbłysła w niej nadzieja. - Będziesz potrzebowała trochę czasu, żeby przyswoić sobie nową pozycję – szepnął do niej, delikatnie pieszcząc jej twarz dłonią.

„Daleki jestem od popędzania waszej całkowitej degradacji”. Uśmiechnął się i wstał, pozwalając jej opaść na ręce i kolana. Jej nadzieja opadła, zastąpiona rozpaczą ściskającą jej brzuch.

„Dam ci trochę czasu w samotności na odpoczynek, zebranie myśli i przygotowanie się do naszego wspólnego czasu. Chcę też, żebyś przejrzał papierkową robotę i podpisał na przerywanej linii. W końcu chcemy przekreślić wszystkie nasze „t” i postawić kropki nad „i”. Spojrzał na nią łypając spojrzeniem pełnym obietnicy.

„Ale przed tym wszystkim…” Przerwał i odwrócił się od niej. Obserwowała ją. kiedy ruszył w stronę drzwi na drugim końcu pokoju i wydawało jej się, że słyszy, jak coś mówi.

Całe jej ciało zamieniło się w lód w następnej chwili, gdy usłyszała szelest dochodzący zza drzwi. Nie byli sami. Panika Jane wzrosła jak ogień, a ona rozpaczliwie rozglądała się dookoła za jakimś wyjściem, a przynajmniej jakimś sposobem, żeby się ukryć.

Nie wiedziała, co bardziej bać się Adama czy jakiejś nieznanej osoby widzącej jej upokorzenie. Ale nie było wyjścia, i mogła tylko spróbować zwinąć się w kłębek, podciągając kolana do piersi. „Zanim zostawię cię samą, chcę, żebyś poznała moją współpracowniczkę”. Adam odwrócił się z powrotem do Jane, wyciągając rękę, pokazując ją. „Philip, poznaj Jane.

Jane, Philip. Młody mężczyzna wyszedł z progu, wyglądając jak młodszy model Adama. Był rześki, gładko ostrzyżony, miał jaśniejsze włosy i oczy niż Adam, ale ten sam wyrzeźbiony wygląd i nienaganny strój. Jego wygląd sugerował maklera giełdowego lub prawnika.

Młody mężczyzna Philip zrobił krok do przodu, aby dobrze przyjrzeć się Jane, a jego oczy były tak zimne i odległe jak oczy Adama. Skuliła się ze wstydu i przerażenia, zwinęła się w kłębek i zakryła twarz dłońmi. Adam odwrócił się, by popatrzeć, jak Philip zbliża się do Jane, a na jego twarzy pojawiła się nagła wściekłość.

Podbiegł do Jane i chwycił ją za włosy, podciągając ją na kolana i rozciągając ją do tyłu i w górę od stołu. Jej ręce położył rękę na jej włosach, ból przeszył całe jej ciało. Podniósł ją za włosy prawie z kolan i potrząsnął pięścią, boleśnie przekręcając jej głowę. Krzyknęła, nie mogąc złagodzić rozdzierającego bólu. Pchnięcie Adama ze złością z powrotem na kolana, potrząsając jej włosami.

Uderzył ją, doprowadzając krew do jej policzka. Próbowała odzyskać oddech, trzymając ręce na zniszczonej czaszce, walcząc o utrzymanie pozycji pionowej na kolanach. – Posłuchaj mnie uważnie – powiedział, a jego zachowanie powróciło zupełny spokój. „Nie będziesz próbował się zakryć ani odwrócić wzroku”.

Ujął jej podbródek i brutalnie uniósł jej twarz. „Teraz uklęknij prosto i połóż ręce za plecami. Podbródek do góry. Nie ruszaj się, chyba że zostaniesz poproszony. W ogóle”.

Jane ze łzami w oczach zrobiła, co jej kazano. Posłał jej prowokujące spojrzenie, a ona zaczerwieniła się, mamrocząc: „Tak, proszę pana”. Trzymała się tak nieruchomo, jak tylko mogła, walcząc z pragnieniem zwinięcia się w kłębek i trzęsąc się z wysiłku, by się otworzyć. Wiedziała, o co toczy się gra. „Philip jest zarówno moim partnerem biznesowym, jak i asystentem.

Czasami potrzebuję dodatkowej ręki lub dwóch, aby osiągnąć pełny cel, a Jane, nie szczędzę niczego, aby osiągnąć pełny cel, jeśli chodzi o ciebie. To dla mnie kosztowny układ, i zapewnię, że otrzymam pełną wartość, jaką obiecuje”. Jego usta wykrzywiły się w chytrym uśmiechu. - Będziesz posłuszny Filipowi, tak jakby był mną. Jesteś równie na jego rozkazy.

Rozumiesz? Zerknęła na Philipa, który patrzył na nią bez skrępowania. Jego oczy badały każdy odsłonięty, drżący cal jej ciała i czuła jego spojrzenie, jakby dotykał jej wzrokiem, przesuwając palcami po jej ciele. Jej impuls, by odwrócić wzrok, był szalenie silny, ale zacisnęła zęby i uniosła podbródek, płacząc. "Tak jest." „Rozłóż kolana”.

Serce Jane prawie się zatrzymało. Westchnęła. Philip mówił tak swobodnie, jakby robił uwagi na temat pogody.

Patrzył na nią spokojnie, chłodno. Patrzyła tam iz powrotem od Adama do Filipa, nie rozumiejąc, nie będąc w stanie zrozumieć. Nie mogła tego zrobić, ledwie mogła utrzymać głowę w górze, nie mogła się tak otworzyć. Błagała oczami, zbyt przerażona, by mówić.

Adam spojrzał na nią chłodno, bezlitośnie. – Rozłóż kolana. Nie spodoba ci się, jeśli będziemy musieli to zrobić za ciebie. W całkowitej porażce Jane przywołała najgłębszą część swojej woli.

Cal po calu, zmuszała się do rozchylenia ud, w każdej chwili przypominając sobie, żeby nie patrzeć w dół. Nie spuszczając oczu z Adama i Filipa, poczuła, jak jej nogi, jakby oddzielone od ciała, rozdzielają się. „Szerszy”.

Znów głos Philipa, niewzruszony i niewzruszony. Jakby jej mówił, że woli czubki skrzydeł niż mokasyny. Jęknęła bezradnie.

Jej ręce zatrzepotały za nią i skupiła się na tym, żeby je tam utrzymać. Adam skinął głową Philipowi, który podszedł do niej i przykucnął na podłodze przed nią. Z grubsza położył ręce na jej rozłożonych kolanach i rozsunął je bardziej, powoli i celowo.

Nie było w niej części, która nie należała teraz do nich. Philip naciskał, aż jej kolana były tak szerokie, jak było to możliwe, patrząc ze spokojem na jej odsłoniętą nagość. Jane poczuła, że ​​pokój zaczyna wirować, a jej wzrok zaczął się ciemnieć.

Wyczuła, że ​​trochę się kołysze i już miała krzyknąć, gdy zobaczyła, jak Adam biegnie do niej. Poczuła, jak bierze ją w ramiona, gdy jej świadomość odpływała. Bardzo delikatnie podniósł ją ze stołu i wydawało jej się, że wyczuła czułe spojrzenie, ale nie była pewna. Zemdlała.

Przeczytaj więcej na:..

Podobne historie

Droga na zachód

★★★★(< 5)

Młoda kobieta spotyka tajemniczego nieznajomego w pociągu…

🕑 12 minuty Niechęć Historie 👁 2,629

Oto byłeś, opuszczając duże miasto po raz pierwszy. Twoja matka powiedziała, że ​​nadszedł czas, abyś wydostał się do prawdziwego świata. Wysyłała cię do dziczy nowej Kalifornii.…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Tori - Część 1: Zadłużenie

★★★★★ (< 5)

Tori to wrak pociągu czekający na miejsce…

🕑 9 minuty Niechęć Historie 👁 2,436

Moja była żona jest totalnym wrakiem pociągu czekającym na miejsce. Tori dzieliła tydzień od ukończenia siedemnastu lat, kiedy ją poznałem, i byłem prawie sześć lat starszy. Była…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Fantasy Stranger

★★★★(< 5)

Nieznajomy spełnia najciemniejsze fantazje Zeeli.…

🕑 38 minuty Niechęć Historie 👁 3,231

To był dla mnie zdecydowanie czas ekstremalnej próby, a gdybym wiedział, jak to się skończy, mógłbym nie sprzeciwić się tak bardzo, jak przez cały ten czas. Po pierwsze, mój chłopak,…

kontyntynuj Niechęć historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat