Prawdziwe przebudzenie

★★★★★ (< 5)

Miała swój pierwszy prawdziwy orgazm, zanim wszedł w nią lub nawet dotknął jej łechtaczki.…

🕑 31 minuty minuty Lanie Historie

Znajdowali się na dole, na jego pięknie odrestaurowanym wiktoriańskim tarasie. To było w piątek wieczorem. Umowa została podpisana już prawie 12 godzin i nadal ją świętowali. Inni najwyraźniej wyszli, gdy była w łazience.

George i Todd, gruby Anglik, który negocjował z Davidem od dwóch tygodni. Cieszyła się, że odeszli. Od tak dawna chciała być z nim sama.

Zapomniała nawet przejmować się tym, że pozostawienie jej tutaj, w stanie pijanym, nieuchronnie doprowadzi ich do lubieżnych spekulacji. Kołysała się w stronę Davida, uśmiechając się do niego i przechylając głowę na bok. „Jesteś wspaniały”, powiedziała do niego, chichocząc. Wyciągnęła ramiona.

„Zatańcz ze mną, David”. Trochę bardziej bezpośrednie niż jej zwykłe podejście do niego, ale potem szampan zawsze uderzał jej do głowy. Spojrzał z dezaprobatą na kieliszek szampana, teraz pusty w jej dłoni. - Nie, dziękuję. I myślałem, że powiedziałem ci, że nie pochwalam twojego picia? - warknął na nią.

„To już doprowadziło cię do bezwstydnego flirtowania z bardzo ważnym kontaktem zawodowym. Ten człowiek, Todd Wright, wkrótce zajmie drugie miejsce po mnie w tej firmie Charlotte. Dobrze by było, gdybyś strzec jego niezmiennej dobrej opinii o tobie” Roześmiała się prosto w jego twarz „Och, stary Toddy, chłopiec ma bardzo dobrą opinię o małej Charlotte… nie martw się. Podał mi swój numer telefonu komórkowego… i zapasowy klucz do pokoju hotelowego!” Machnęła kartą przepustkową przed jego oczami. Potem spojrzała na niego i diabeł wszedł w jej duszę.

- Wygląda na to, że mnie tu nie chcesz. Nawet nie lubisz tańczyć! Możesz zadzwonić do starego Toddiego za pomocą twojego telefonu? Właściwie była nieco zaskoczona jego bezceremonialnym odrzuceniem jej zalotów. Mogła być niezwykle niewinna w kwestii seksu, ale Charlotte nie była młodą kobietą przyzwyczajoną do odmawiania tańca. Zwłaszcza przez mężczyznę, który pomimo swoich pieniędzy i wyglądu powinien być na tyle dorosły, by wiedzieć, jakie miał szczęście, że zwracał na siebie uwagę takiej piękności jak ona. Charlotte nie miała wątpliwości co do swojej urody.

Wiedziała, że ​​ma ponad mężczyzn. Nie była jeszcze całkiem pewna, czym jest ta moc, ani też jak jej używać, ale była cholernie pewna, że ​​ją posiada. To był jeden z powodów, dla których David ją zaintrygował.

Widział jej piękno. Doceniał to. Ale nie dał żadnych oznak, że jest przez to przytłoczony. Albo uczynić z tego opinię o jej umiejętnościach w świecie biznesu.

Doceniała to, naprawdę. Nie miała zamiaru spać na samej górze. Była więcej niż w stanie dotrzeć tam. Wzruszyła ramionami i odskoczyła od niego, ponownie napełniając swoją szklankę, gdy machnęła biodrami po pokoju i obok baru. David spojrzał na drugą stronę pokoju i zmarszczył brwi.

Wyciągnęła do niego język, wyzywająco opuściła szklankę jednym haustem i znów zaczęła tańczyć, ale jej pięta zaczepiła się o krawędź dywanu, potknęła się, w rzeczywistości prawie upadła, ale magicznie pojawił się David i złapał ją tuż przed hańbą rzucił ją na podłogę. "Whoopsa daisy!" Powiedziała, zarzucając mu ręce na szyję w sposób bardziej entuzjastyczny, niż być może potrzebowała, aby odzyskać równowagę. Opierając się o niego, czując się teraz całkiem pijana szampanem dodanym do koktajlu i wina, a po kolacji koniaku, znów rzuciła ostrożność na wiatr.

„Jestem hańbą dla kobiecości… i dla twojego towarzystwa! Jestem pijany David Fordham… piskliwy, nieatrakcyjny… PIJ!” Odsunęła się od niego, śmiejąc się figlarnie. Zrzuciła jej buty i powiedziała szorstko: - Ale nie jestem na tyle pijana, żeby upaść, gdybym nie nosił tych głupich szczudeł! Buty wylądowały po przeciwnych stronach pokoju… a ona znowu odskoczyła, kołysząc biodrami i obserwując go przez ramię. - Jestem dziwakiem, Davidzie.

Równie dobrze możesz mnie teraz zwolnić. Jestem zobowiązany przynieść wstyd tej cennej starej firmie prędzej czy później… co z moim… PICIEM i wszystkim innym. Naprawdę była wściekła. Sprawiał, że brzmiało to tak, jakby była kandydatką do AA, kiedy ledwo dotykała tych rzeczy, z wyjątkiem weekendów. Wyzywająca, ponownie napełniła szklankę.

Żaden mężczyzna nie powiedziałby jej, jak się zachować! Heart of Glass wyblakło i włączyło się I'm Gonna Love You Too. Charlotte wściekała się, że została praktycznie oskarżona o alkoholizm i widziała, że ​​nie podobała mu się wiadomość, że Todd choć trochę zarzucił łysiejący, pulchny hak w Charlotte. Postanowiła się zabawić.

- Więc David, gdzie jest telefon domowy? Naprawdę powinienem zadzwonić do Toddy'ego. Tylko po to, żeby upewnić się, że nie jest za późno, żeby wpaść do Radissona. David zacisnął szczęki, ale nic nie powiedział. Zbierał nowe, błyszczące czółenka Charlotte.

Znowu poczuła w sobie tego diabła; Przykucnęła obok Davida, który wyjmował jej but spod stolika, zarzuciła na niego rękę i powiedziała figlarnie. "Teraz znasz starego Toddy'ego od dawna… czy lubi tańczyć Davida?" - Zachowuj się Charlotte. Robisz z siebie spektakl! „Oooch… jak optometrysta, który wpadł we własną szlifierkę do soczewek?” Charlotte zachichotała… podchodząc do stereo chichocząc i powtarzając szorstko: „Robisz z siebie spektakl, młoda damo” Spojrzała ponownie na Davida i była zaskoczona, widząc, że naprawdę się wściekał.

Wydawał się naprawdę zdenerwowany. Okazał się za zszytą prudą. Za mało na tego rodzaju awantury.

Nie długą kredą. Po zeszłym tygodniu pomyślała, że ​​jej szef może mieć dziką stronę, ale tego wieczoru wydawało się to dość dobrze ukryte. Moet, który zalał jej mózg, wywołał jej ostateczną śmiertelną głupotę w tej małej scenie, która polegała na tym, że spojrzała na Davida i powiedziała dość szorstko: „Jeśli tak bardzo potępiasz moje zachowanie Davidzie, dlaczego nie dasz mi ponownie klapsa? Hmmmmm ? " Unosząc jedną brew, uśmiechając się do niego… rzucając mu wyzwanie. Robiła to, powiedziała sobie, żeby mu pokazać, że się nim nie onieśmiela. Ze względu na swoje pieniądze, wiek lub stanowisko szefa globalnej firmy, która ją zatrudniła.

Nie była onieśmielona. A pan David Fordham lepiej to zrozumiał. Już miała mu to powiedzieć, kiedy została wzięta w jego ramiona, położyła na jego ramieniu w klasycznym uścisku strażaka, a David wystartował dość szybko po długich schodach. "Jeśli nalegasz.

Ale nie spodoba ci się to zbytnio. Albo zapomnij o lekcjach już wkrótce! "Charlotte wciąż trzymała swój kieliszek z szampanem. Mogła walczyć i kopać, ale uznała, że ​​bardziej wyszukane jest rozegranie tego na luzie. Więc zakręciła przedramieniem na jego ramieniu.

Oparła brodę na dłoń i popijając szampana, kiedy wchodzili po krętych mahoniowych schodach, skomentowała: „Jesteś niesamowicie sprawna jak na mężczyznę w twoim wieku, Davidzie. Spodziewam się, że to brak alkoholu w Twojej diecie. Bardzo rozsądne! ”David powiedział tylko:„ Przydałaby się okazja trochę większego szacunku, moja droga. Ale nieważne. dowiesz się tego, jestem pewien, że w miarę upływu tego wieczoru rzucił ją, choć była niepewna, na nogach pośrodku swojej ogromnej sypialni umeblowanej w R.

Była bogato umeblowana oryginalnymi antykami z okresu regencji. Charlotte była zaskoczona jego bogactwo. Kopnął drzwi, nie odrywając od niej wzroku. Uśmiechnął się tym swoim uśmiechem z Cheshire i dosłownie zatarł ręce, gdy patrzył na nią, stojąc bezczelnie, choć trochę pijany przed nim, wyzywając go zabrać ją.

„Lepiej wyjdź z tych mokrych ubrań, zanim złapiesz śmierć”, powiedział leniwie. „Mokre ubranie. ? - zaczęła mówić Charlotte zdziwionym głosem, kiedy zdała sobie sprawę, co miał na myśli.

Triumfalny mały uśmiech zaczął unosić kąciki jej pięknych ust. Wiedziałam, że mnie pragnie, pomyślała, a satysfakcja narastała w niej. Lubi rządzić w sypialni, co? Cóż, w porządku. Założę się, że wie, o co mu chodzi, pomyślała figlarnie. Czuła się jak bohaterka jednej ze swoich opowieści.

Aby ukryć swój brak doświadczenia w tych różne rzeczy, które postanowiła, zanim opuściła dziś wieczorem swoje mieszkanie na uroczystą kolację, że zachowa się, jakby była kobietą z jednej z tych historii. Byłaby wyrafinowana i fajna. Seksowny. Swawolny. W pewnym sensie zdawała sobie sprawę, że szampan i zwykłe wyczerpanie współdziałały, aby uczynić ją odważną i trochę ryzykowną, ale dała się ponieść pędowi sytuacji.

Kilka dni temu zdecydowała, że ​​jej potrzeba tego mężczyzny jest tak silna, że ​​musi wyrzucić ostrożność i całą swoją stateczność, zszywać anglikańskie wychowanie przez okno i po prostu to robić. - O tak, panie Fordham - powiedziała kpiąco skromnym tonem. Ten, którego użyła na nim w biurze, kiedy był wyjątkowo szorstki. W biurze wywołało to uśmiech na jego oczach… i czasami smutne „Bezczelny bachor!” Ale teraz wyglądał po prostu na zirytowanego. Zaskoczyła ją jego szorstkość.

Był, przez ostatnie dwa tygodnie, kiedy niewolniczo doprowadzili do tego połączenia na jego warunkach i zgodnie z harmonogramem, usiłując jej przypomnieć, że mają do załatwienia niedokończone sprawy o znacznie bardziej osobistym charakterze. Wszystko w odpowiednim czasie, który jej obiecał. Poczuła teraz ciepłą, mokrą reakcję między nogami na jego słowa.

„Wynoś się z tych mokrych ubrań”, powiedział…… a jej żołądek zatrzepotał rozkosznie, gdy jej ciepłe soki nagle popłynęły, zalewając cienką czerń miała na sobie figi ze stringami. Wyobraziła sobie, jak mówi to do niej przez wiele nocy, kiedy leżała w łóżku, doprowadzając się do orgazmu, kiedy wizualizowała go w sobie, wsuwając palce tam, gdzie chciała, żeby był jego członek. Odwróciła się teraz, wyginając kokieteryjnie plecy i zrobiła kilka małych kroków do tyłu, aż prawie go dotknęła. - Czy możesz mi pomóc z zamkiem błyskawicznym? - spytała kokieteryjnie, rumieńce pojawiły się na jej policzkach. Ale b też zrodziło się z pożądania, a nie z samej nieśmiałości.

Bez słowa wyciągnął rękę i płynnie zdjął suwak jej jedwabnej, dżersejowej pochwy z jej dekoltu, aż do górnej krawędzi jej rozkosznych pośladków. Spojrzał w dół i zobaczył brzegi jej zakrzywionych pośladków i górny pas stringów. Opuścił ręce. Wycofał się. - Zdejmij to.

Zdejmij wszystko! Znowu był to rozkaz; warknął bardziej niż powiedział. Jego głos był pełen pożądania i - czegoś innego. Coś, co zaczynało ją bardzo denerwować.

Brzmiał groźnie. Nie groził żartobliwie, jak ostatnio był z nią jeden lub dwa razy, kiedy znaleźli się sami na krótką chwilę między gorączkowymi spotkaniami. Podchodził do niej w tak rzadkich, prywatnych chwilach, zwykle od tyłu.

Owinął ją w ramiona i całował w szyję. Wdychaj jej zapach i obiecaj jej: „Kiedy ta fuzja zakończy się, Charlotte, będę cię pieprzyć w ciągu cala twojego życia. Mam nadzieję, że jesteś tego świadomy”. Ale teraz miał ją tutaj, w swojej wspaniałej sypialni, dojrzałą i gotową na niego, i wydawał się dobrze, że wydawał się nią zirytowany. Jakby była irytującą niedogodnością, a nie przyjemnością, na którą czekał od tak dawna.

Duma i pożądanie działały w niej, aby udawać, że jest spokojna i opanowana, ale widział, jak jej ręce drżą, gdy zsuwała pochwę z kremowych ramion, odsłaniając bardzo drogie kilka centymetrów kwadratowych jedwabiu i koronki, które nie do końca zakrywały jej piękną. dumne piersi. Były to małe piersi, ale Charlotte wcale nie była płaska.

W rzeczywistości miała piękne piersi. Mocne, wysokie, miękkie poduszki. Wyraźnie widział, jak wyprostowane są jej sutki pod przezroczystą koronkową siateczką jej biustonosza. Wiedział, że jej drżenie wynikało w równym stopniu z niepokoju, jak i pożądania, i to go ekscytowało.

Wtedy uśmiechnął się do niej. Tylko mały uśmiech. I niewiele to ją uspokoiło. To nie było przeznaczone.

Lubił bawić się jej głową, tak jak wiedział, że wkrótce będzie mu się podobała zabawa z jej słodkim ciałkiem. - Wszystko to, Charlotte. Pospiesz się. Mówiono cicho. Odchylił głowę do tyłu, obserwując ją z pozorną obojętnością.

Ale jego erekcja rosnąca tak szybko w tych spodniach od Armaniego kłamała jego nonszalanckiej pozie. Czuła się teraz na bezpieczniejszym gruncie. Już wcześniej widziała w nim tę reakcję. Mogła być niedoświadczona, ale miała instynkt.

Od dawna wiedziała, że ​​mu się podobała. Pragnął jej tak bardzo, jak ona pragnęła jego. Lekki uśmiech triumfu pojawił się w kącikach jej ust i powoli, falująco pozbyła się malutkich skrawków materiału, które wciąż ją okrywały, upewniając się, że odwróciła się do niego plecami i zrobiła krok do przodu, opuszczając stringi., zginając się w talii i patrząc na niego, kiedy z nich wychodziła.

Tak jak czytała o dziewczynie robiącej tego ranka przed wyjściem do biura. Zdecydowała wtedy, że tak rozbierze się przed Davidem. Jakby zrobiła to milion razy z setką innych mężczyzn.

„Jesteś jedną ładnie wyglądającą kobietą, Charlotte.” Podszedł do niej teraz, lekko wyciągając rękę, kiedy wciąż była w trakcie prostowania się, wciąż patrząc na niego. Przesuwając koniuszkami palców po tej sekretnej wnęce, którą tak bezmyślnie wystawiała na jego spojrzenie. „Ale jak powiedziałem, jesteś bardzo, bardzo mokra”. Jedna ręka objęła ją z przodu, delikatnie obejmując jej pierś, chwytając sutek między kciuk i palec wskazujący, delikatnie go obracając.

Jęknęła i oparła się o niego, zmrożona radością i pożądaniem. Znowu czuła, jak zalewa ją jego delikatny dotyk jej płci i piersi. O Boże, miał być dobry, prawda? I co z tego, że był trochę apodyktyczny. Był szefem, prawda? W końcu to nie było tak, jakby Charlotte miała duże pojęcie, co robić.

Potrzebowała mężczyzny, który objąłby inicjatywę. To dlatego go wybrała, była tego pewna. Wtedy zachichotała. uświadamiając sobie, jak to zrobiła, że ​​wino wpłynęło na nią o wiele bardziej, niż chciała przyznać. Unosząc się prawie, obserwując, jak odpoczywa przed tym pięknym, potężnie wyglądającym mężczyzną z jakiegoś miejsca ponad tym wszystkim.

Nagle wyciągnął rękę spomiędzy jej nóg i dokładnie w tym samym momencie okrutnie uszczypnął jej sutek, po czym opuścił ręce z jej ciała. Sapnęła. „Nie daj się zbytnio ponieść skarbie, czasu jest mnóstwo”.

Jej głowa odskoczyła, jakby ją uderzył. Podszedł do miejsca, w którym zrzuciła buty, przyniósł je do niej i ukląkł u jej stóp, przesuwając je po kolei, przesuwając dłonią po jej nodze. Zatrzymuje się, by ją zaopiekować w zagięciu, w miejscu gdzie udo stykało się z pośladkiem. Wąchając jej piżmo, gdy na nią spojrzał.

Uśmiecha się do niej. Wiedząc teraz. Wiedząc, że niezależnie od wyniku dzisiejszego wieczoru, wkrótce będzie pieprzył to piękne, skromne, intrygujące stworzenie, tak jak zechce.

A potem trochę. Ujął ją za ramię… nie szorstko, ale stanowczo. Bardzo mocno.

I nic nie wskazywało, że zamierzał to stać się uściskiem. Poprowadził ją na marmurową platformę położoną przed białą ścianą. Został lekko podniesiony z wyłożonej wykładziną podłogi, miał około metra szerokości i biegł wzdłuż ściany. Położył ją na jednym końcu, twarzą do rogu.

- Przykucnij tutaj… na zadzie. I nie ruszaj się ani nie odrywaj oczu od tej ściany, chyba że wyraźnie ci to każę. Trzęsąc się teraz naprawdę, z nadal obracającą się głową i mdłościami, zrobiła, jak jej kazano. Ze wstydem zaczerwieniła się tym razem jej policzki, kiedy otworzyła nogi, by przykucnąć, wyraźnie poczuła zapach własnego piżma i wiedziała, że ​​on też, bo sięgnął w dół jej przodu i położył rękę między jej nogami, tak że jego dłoń prawie dotykał jej cipki i powiedział z nutą pogardy w głosie: „Czuję stąd ciepło w tobie”.

Dwie wielkie łzy pojawiły się w jej oczach, gdy poczuła, jak jej serce zamiera, i potoczyły się cicho po policzkach karmionych wstydem. Wtedy ją zostawił. Zostawił ją na tak długo, że myślała, że ​​o niej zapomniał. Wino i długi tydzień, stres związany z pozycją, którą ją zajęła… zimno w pokoju.

Wszystkie te rzeczy spowodowały, że zaczęła się trząść. Niekontrolowane drżenie. I kiedy się trzęsła, zaczęła naprawdę płakać. Nie tylko jedną łzę wstydu i zażenowania, którą zobaczył, ale ogromne, wielkie krople.

Mała dziewczynka łzy strachu. Prawdziwy strach. Szarpanie w żołądku, serce ściskające strach. Co by jej zrobił? O Boże… czy był jakimś seryjnym mordercą, jak ci z tych graficznych programów kryminalnych w telewizji? Dexter i zbieracz kości.

Czy był jak ten przerażający Shrink in Silence of the Lambs? Zaczęła szlochać. Z początku starała się o tym milczeć. Bał się, że jeśli ją usłyszy, sprowadzi go to z powrotem i przyśpieszy jej los. Tylko drżące oddechy i ogromne łzy.

Wkrótce jednak głośno dyszała, hiperwentylując. Spanikowany. sam, nagi. Zmuszony do tego upokarzającego przysiadu. Te niemal fetyszowe buty sprawiają, że jej łuki i łydki krzyczą z bólu.

Bała się ruszyć, ale przerażona tym, co może się z nią stać, jeśli nie spróbuje uciekać. Szlochała jak zagubione dziecko. Wielkie, rozpaczliwe, falujące szlochy, a gdy rosły w siłę, jej wdech był słyszalny.

David był w łazience sąsiadującej z pokojem, gdzie szlochająca dziewczyna czekała, aby dowiedzieć się o swoim losie. Oparł głowę o ścianę, oddech był urywany, ręcznik ocierał jego spermę z głowy zmiękczającego penisa. Musiał poczuć ulgę, bo inaczej eksplodowałby. Musiał spędzać z nią czas.

Już za bardzo ją popędził. Wiedział o tym nawet teraz. Miałby mnóstwo wolnego czasu na odzyskanie erekcji. Wszystko, co musiał zrobić, to zamknąć oczy i wyobrazić sobie ją taką, jaką widział ostatnio. Nagi, kucający na platformie, którą zbudował specjalnie w tym celu.

Orgazm pod jego własną ręką, wyobrażając sobie ją, był lepszy niż wiele innych, których doświadczył z prawdziwymi kobietami. Podczas masturbacji trzymał palce, którymi dotykał jej seksu, do nosa, a jej słodkie lepkie piżmo wciąż go odurzało. Kiedy szum w uszach opadł, przekrzywił głowę… słyszał coś z drugiego pokoju. Przestał słuchać i był przerażony, gdy zdał sobie sprawę, co to było.

Charlotte. Charlotte szlochała, jakby ścigały ją piekielne psy. Jęknął.

O Boże, tylko tego potrzebował, zdenerwowana emocjonalna kobieta, płacząca na podłodze w jego sypialni. Przez chwilę rozważał wyjście przez okno i pozostawienie jej tam, szukając wymówki, kiedy następnym razem ją zobaczy. Ale to było wykluczone.

Doprowadził ją tak daleko, że nie zamierzał zostawić jej całkiem samej, płaczącej, a potem wymknąć się po szybkim oderwaniu jednego z nadgarstka. I była na to tak cholernie gotowa! Musiał to rozegrać ostrożnie, bo inaczej nie czułby się lepiej niż gwałciciel. Jego natychmiastowe pożądanie spadło, czuł, że jest w stanie wrócić i pocieszyć dziewczynę.

Miał tylko nadzieję, że nie odrzucił jej całego pomysłu. Zapiął spodnie, szybko wytarł ręce i ponownie wszedł do pokoju. Wciąż siedziała w kucki, z falującymi ramionami i zwieszoną głową, a jej ciało przeszywało potężne, uciążliwe szlochy.

Musiał przywrócić ją do tego zrelaksowanego (i co ważniejsze, otwartego) stanu umysłu, który sprawił, że była tak fascynującą propozycją. Świadomie złagodził swój głos… uczynił go miłym i delikatnym. To dość łatwe. Patrzył na nią wciąż na podłodze ze łzami w oczach i znów poczuł, że się porusza.

Wiedział, że miał co do niej rację. Miała 23 lata, ale on wiedział (pytał. Miał bardzo dobrą agencję w jego imieniu), że miała tylko jednego kochanka w swoim życiu. Tępy, dobrze wychowany i uprzejmy młody mężczyzna imieniem Nigel, którego poznała w kręgu towarzyskim swoich rodziców. Syn nauczyciela i księgowego, urodzony i wychowany w tym samym oszałamiająco nudnym miasteczku, skąd przybyła.

Nic w jej seksualnym doświadczeniu nie mogło przygotować jej na tę scenę. „Co się dzieje, u licha? Dlaczego jesteś zdenerwowany? Miałem do wykonania trochę nieuniknionego zadania. Przepraszam, ale zajęło to trochę więcej czasu, niż się spodziewałem. Wszystko jest tak, jak powinno być teraz, więc możemy się zrelaksować.

" Mówiąc to, podszedł do niej powoli. W końcu zatrzymała się około pół metra za nią… i z boku, żeby mogła go zobaczyć, gdy się zbliżył. „Chodź Charlotte, wytrzyj oczy i załóż to, bo przeziębisz się.

Przykro mi, że nie było mnie na tak długo, ale nic nie można było na to poradzić”. Spojrzała na niego i zobaczyła, że ​​trzyma czarną jedwabną szatę, oferując ją jej. Oferując, że pozwoli jej się okryć; aby osłonić jej wrażliwe, trzęsące się nagie ja, zanim podejdzie bliżej.

Wzięła szlafrok, przytłoczona poczuciem wdzięczności, że pozwolił jej na powrót do godności i kontroli. Nie zdając sobie nawet sprawy z ironii, że to on umieścił ją w niekontrolowanej, niegodnej pozycji na pierwszym miejscu. Próbowała wstać, ale zdecydował, że jej na to pozwoli.

Oczywiście była całkiem zdolna. A ten przejaw wrażliwości sprawił, że pragnął jej jeszcze bardziej. Patrzył, jak się porusza, z wielkim pośpiechem zrzucając szlafrok, wciąż lekko pociągając nosem. Miał zamiar wzbudzić w niej oczekiwanie, a nie sprawiać, by myślała, że ​​mimo wszystko nie jest warta wysiłku.

Mógł się kopnąć. Jakże prawie doszedł do zrujnowania wszystkiego własnymi, gorliwymi wysiłkami. Była teraz skulona w szlafroku, w najdalszym kącie od niego, wciąż szlochając, ale teraz na cichszym poziomie, wyciszając się. Łagodzący.

Wyciągnął się na szezlongu, z rękami za głową. „Obserwuję cię od dawna Charlotte, jest w tobie coś innego, odświeżającego, rzadkiego. I często zastanawiałem się, co to w tobie jest.

Niestety, cokolwiek to jest, umykało mi, aż do dzisiejszego wieczoru. podniósł głowę… patrzyła na niego, wciąż drżąc od czasu do czasu odruchowym szlochem, ale z każdym skurczem łzy przestały płynąć na nowo. Wycierała twarz wierzchem dłoni… ale patrzyła na niego … i wiedział, że słucha. Tutaj - powiedział, podając jej chusteczkę z monogramem. „Wytrzyj twarz” Charlotte pochyliła się i sięgnęła po chusteczkę.

Twarz miała spuchniętą od płaczu, ale nadal była piękna… Panie, jaka piękna. Wielkie wilgotne oczy, jej dolna warga uniesiona i czerwona od miejsca, w którym ugryzła ją, próbując powstrzymać drżenie, uspokoić nerwy, zanim płacz zaczął się na dobre. Wzięła go od niego i otarła oczy. Wydmuchała nos, po czym ze zmieszaniem spojrzała na zabrudzoną szmatkę, a potem impulsywnie wepchnęła ją do kieszeni szaty.

Znowu kulił się, ale nie odsuwał się od niego. Wziął drugą chusteczkę i ostrożnie wyciągnął rękę, wycierając mokre boki jej uroczego nosa, lśniące, słone krople, które wciąż przylegały do ​​jej idealnej szczęki. Gładka, miękka, nieskazitelna skóra na jej twarzy wciąż świeciła, pomimo cętkowanych dowodów jej niedawnej próby. Ten gest był nieskończenie delikatny. tak pełen troski i rozwagi.

Charlotte rozpłynęła się w świeżych łzach i powiedziała głosem pełnym bólu i niezrozumienia, prawie szeptem. „Tak bardzo się ciebie bałem, Davidzie” A potem jakoś znalazła się w jego ramionach. Tulił jej głowę do swojego ramienia.

całując jej czubek, mrucząc w kółko „Głupia dziewczyno, nie skrzywdziłbym cię, dlaczego miałbym zrobić cokolwiek, by cię skrzywdzić?” Nawet gdy ją pocieszał, poczuł, że znowu się porusza. Pachniała bosko. Drogiego mydła i delikatnego kremu nawilżającego.

Soczysty szampon wzbogacający, zmieszany z jej słodkim, piżmowym seksem i lekko cierpkim odcieniem jej stresu wywołanego poceniem. Wdychał jej miazmę, jakby robiąc to mógł wziąć w siebie część jej esencji. Jego ramiona zacisnęły się wokół niej, jego dłoń przeszła od wygładzania jej włosów do pieszczenia jej szyi.

Całując delikatnie jego kark. Szemranie jej piękna i jego skruchy. Charlotte poczuła się tak, jakby rozpływała się w jego delikatnym uścisku.

Przesunął wierzchem dłoni w dół jej gardła, delikatnie kreśląc linie jej wdzięcznej szyi, podniecając się dotykiem jej delikatnej skóry pod jego kostkami. Przesunęłam go niżej, w dół, za obojczyk, zatrzymując się tam również, śledząc ich zagłębienia czubkiem palca. Chciał narysować jej piękne ciało. Aby poznać, że to każda fala i zakręt. Każda subtelna zmiana tekstury.

Poczucie jej, drżącej i płaczącej przez jedwabisty połysk jego szaty, zawierało w sobie obietnice cielesnych przyjemności, które Dawid był pewien, że teraz będą niezrównane, nawet w jego szerokim i różnorodnym doświadczeniu. Zatrzymał się na jej piersi. Ująłem go z nieskończoną troską, wciąż przez szlafrok.

Przesunął długim kciukiem powoli i natarczywie po już wyprostowanym małym sutku trzy lub cztery razy, po czym delikatnie przesunął szatę na bok i opuścił głowę. Przez długie chwile ssał ją jak słodkie dziecko z ustami. Jego oczy zamknęły się w ekstazie, jego kutas mocno ugiął się i wpychał w jej uda, kiedy siedziała przytulona na jego kolanach.

Jego druga ręka spoczęła na sutku jej lewej piersi i potoczył go zręcznie między kciukiem a palcem wskazującym, podczas gdy on kontynuował pracę nad jej prawą piersią, szorstkim językiem szarpiącym w tę iz powrotem po dolnej stronie sutka, gdy ssał mocniej, sprawiając, że mokre odgłosy połykania rozbrzmiewały w cichym pokoju. Ugniata piersi obiema rękami, mocno, ale delikatnie na ciepłych pulchnych poduszkach. Charlotte jęknęła i szlochała. Wzdychając „Oh David.

O mój Boże. Nigdy nie czułam czegoś takiego…” Bez ostrzeżenia, oparła się z powrotem w jego ramionach ku jego radości i zdumienie faktycznie doszło do drżącej, grzmiącej, trzęsącej się kości kulminacji. Jej oczy przewróciły się z powrotem w głowę i wydała mu głębię swojej przyjemności. „Hmmmmmm”. - powiedział David, jego głos był przytłumiony i nieco niewyraźny przez fakt, że większość jej sutka wciąż była w jego ustach.

- Orgazmy tylko piersi. Charlotte, nie powiedziałaś mi, że ich doświadczyłaś. Założę się, że dobrze się bawiłeś z tą młodą damą. Była zszokowana siłą swojego orgazmu i bezmyślnie powiedziała prostą prawdę, którą przyrzekła, że ​​zawsze będzie go przed nim ukrywać.

„Czy tak właśnie się stało? Nigdy wcześniej nie miałem orgazmu, dobrze, nie z jakimś mężczyzną”. David usiadł prosto, choć mocniej ją ścisnął. Patrzył na nią ciężko i długo. Nie.

Na pewno nie. To było niemożliwe. Była zaręczona z tą ciotą. Mieszkała z głupcem. Czy to możliwe, że był takim nieadekwatnym dziwakiem.

" Co masz na myśli?" - zażądał od niej, bardziej szorstko niż zamierzał. Charlotte cofnęła się przed nim, bing. Przeklęte wino, które wciąż parowało jej głowę, rozluźniając język w ten sposób. Jej duma już dawno doprowadziła ją do decyzji, że gdyby chciała podkochiwać się w Davidzie, nigdy nie poznałby jej strasznej tajemnicy.

A jednak była tutaj, siedząc z piersiami wystawionymi na jego oko, dłoń i język, cicho szlochając i odkrywając, że mówi mu wszystko. Wszystkie jej haniebne, smutne małe sekrety. Że jej własny narzeczony, mężczyzna, z którym była od 16 roku życia, był dla niej tak mało pociągający, że rzadko, jeśli w ogóle, ją pieprzył.

I że nie trwało to dłużej niż pięć lub 10 minut, kiedy to zrobił. I że te krótkie spotkania, zawsze rozgrywane w ciemności, częściowo ubrane w nocne ubrania, które oboje nosili do łóżka, pozostawiły Charlotte całkowicie niewzruszoną, z wyjątkiem sporadycznego odczuwania bólu i dyskomfortu, od wejścia do środka, kiedy była tak źle nawilżona. Że rzeczywiście przez większość czasu leżała tam z Nigelem, z zamkniętymi oczami i zaciśniętymi zębami, a przy większości okazji jej jedyną myślą było: „Och, proszę, skończ z tym”. Chciała, żeby David uważał ją za tak ziemską mądrą; doświadczony i pociągający, a zatem godny go.

Teraz poznał prawdę. Że była tak niedoświadczona, że ​​była prawie dziewicą. I tak zdesperowany, by jego zręczne ręce ją prowadziły, że właśnie doszła do orgazmu przy jego pierwszym prawdziwym dotyku. Zalały ją wstyd i upokorzenie. Jej słowa wypłynęły w pośpiechu, spadając na siebie w pośpiechu i w jej podpitym, bezbronnym stanie.

„Oh David. Przepraszam. Tak mi przykro. Musiałeś pomyśleć, że dostaniesz coś wyjątkowego. Kogoś, kto będzie wiedział, co robić i jak cię zadowolić.

A wszystko, co masz, to ja. Nie wiem, co robić, David. Nic nie wiem. "Jej ton stał się wyższy i bardziej szalony, gdy wylały się jej słowa. Słowa, których nigdy wcześniej nie wypowiadała na głos.

Prawdę mówiąc, zawodziła do końca tym oszałamiającym objawieniem." Nigdy nawet nie uprawiałam seksu oralnego ! „Z tą bombą znowu wybuchnęła szlochaniem i wtuliła głowę w jego ramię, by ukryć jej bi łzy wstydu.„ Przypuszczam, że chcesz, abym teraz wyszła. ty. Przepraszam.

Masz rację. Zawsze masz rację. Jestem idiotą. Nie powinienem pić. Nie powinienem flirtować z mężczyznami spoza mojej ligi.

Ja-ja nie powinienem wyjść bez bramkarza. Jestem beznadziejna. ”I znów zaczęła szczerze płakać. David przytulił ją, uczucie zachwytu i zdziwienia wypełniło go czułością dla niej, jak również nowym i przytłaczającym przypływem pożądania.

O Chryste, co za szczęście. Czyste płótno. Spojrzał na nią, zdumiony, że wytrzymała tak długo, zanim ktoś z jego rówieśników dostał ją w swoje ręce. Była jak cienka glina, z której mógł uformować dla siebie idealnego fucktoy.

Wszystkie te stłumione pragnienia, potrzeby i pragnienia Charlotte była cielesna do głębi, wiedział o tym jako fakt. Była skarbnicą niewykorzystanej rozpusty. I dostał klucz do jego otwarcia. Był już pierwszym mężczyzną, który kiedykolwiek patrzył na jej twarz, gdy osiągała orgazm.

Był podekscytowany, gdy ta myśl dotarła do niego. Do diabła z łamaniem ich błony dziewiczej, każdy głupiec mógłby to zrobić. Dla Davida było zupełnie oczywiste, że prawdziwy głupiec rzeczywiście zrobił to Charlotte. Ale przynosząc im pierwszą przyjemność. Patrzenie, jak drżą, trzęsą się i drżą, gdy zaczyna zdawać sobie sprawę, jak to jest prawdziwe fizyczne pożądanie.

To właśnie podnieciło Davida. Sprawiało, że czuł się niezmiernie potężny. Sprawiał, że kobiety robił to niewolniczo mu oddane.

Ponieważ nigdy wcześniej nie doświadczyli prawdziwej przyjemności, zawsze byli pewni, że nikt poza nim nigdy ich nie obdarzy. W ten sposób zrobiliby wszystko, co im kazał, gdyż po przebudzeniu kobieca cielesność była w niej nieodpartą siłą. Ale jeśli nie byłeś typem pnącza, który kręcił się poza szkołami, coraz trudniej było znaleźć niewinną dziewczynę, do której David tak zdecydowanie wolał. „Och Charlotte.

Głupia dziewczyna” Celowo uczynił swój głos łagodnym i pobłażliwym. Pocałował delikatnie jej szyję. Pogłaskał jej twarz.

Dotknął czubkiem jej nosa ustami. "Czy chcę, żebyś teraz wyszedł?" Ryknął śmiechem. "Kochanie, będziesz szczęśliwy, jeśli kiedykolwiek cię stąd wypuszczę." Charlotte patrzyła na niego przez chwilę, na poły wierząc, że próbuje ją tylko uspokoić. Ale wtedy spojrzała głębiej w jego oczy i zobaczyła tam głód.

Iskra, której nie powstrzymywała wcześniejsza pasja. Tęsknota za nią. Jak tęsknota, którą wiedziała, była w jej własnych oczach, kiedy na niego patrzyła.

- Więc… więc to nie ma dla ciebie znaczenia. Że nie jestem dobry w sprawach seksu? - zapytała chwiejnym głosem, ale teraz na granicy nadziei i szczęścia. Oczywiście, że to ma znaczenie. Kochanie… to mnie kurwa podnieca. Nigdy nie chciałem cię bardziej niż teraz.

Mam zamiar nauczyć cię wszystkiego, co wiem o seksie. Będę cię kształtować, kształtować i prowadzić. Będziesz krzyczeć do księżyca, kochanie. Zabiorę cię do nirwany, moja miłości. I mnie tam też zabierzesz.

Wiem o tym. " Po czym podniósł ją i zaniósł do łóżka. Gdzie po raz pierwszy od wielu lat nie pieprzył po królewsku kobiety.

Kochał ją długo, powoli i namiętnie. Tej nocy przychodziła tyle razy, że oboje stracili rachubę, gdy badał jej ciało językiem i palcami. Jego nos, oczy, usta i penis dotykały każdej jej części.

Poprowadził ją także do zbadania własnego ciała. Dotknąć i polizać. Skub jego sutki. Lizać i gryźć jego brzuch, klatkę piersiową, jądra. Aby wziąć czubek jego penisa do ust.

Ssać to, gdy tuliła jego jaja. Lizać je i ssać. Kiedy jeszcze zanim nauczyła się wchodzić w pełni do swojej ciemnej, małej, zębatej jaskini, nie mógł już powstrzymywać się przed przyjściem, próbował się wyrwać, zanim dmuchnął, bojąc się, że szok jego nasienia w jej ustach przestraszy ją. poza.

Często tak było z nowymi. Ale ku jego ekstatycznej przyjemności trzymała się jego laski i dzielnie próbowała go połknąć, tak jak czytała dziewczęta we wszystkich swoich opowiadaniach; o czym marzyła w nocy sama w swoim łóżku, tęskniąc za nim, by był z nią, atakując każdą część jej ciała, tak jak był teraz. Jego serce stopniało na jej widok.

Była dzielną małą istotą, krztuszącą się jego spermą, perłowy płyn wylewający się z jej ust, gdy na przemian przełykała i krztusiła się, aż w końcu została zmuszona do puszczenia go, kaszląc i prychając, lekko wymiotując i gorączkowo ocierając usta grzbiet jej dłoni. Ale wciąż się uśmiechała, z nadzieją iz nutą niepokoju i nadziei w jej cichym głosiku. - Czy zrobiłem to dobrze, David? Czy tak powinno być? - Och, mała, zrobiłaś to świetnie.

Zrobiłaś to lepiej niż ktokolwiek kiedykolwiek. A on leżał obok niej, dotykając ją i szepcząc do niej. Całował ją, nakładał łyżką i szturchał ją palcami, kolanami i językiem, aż długo po tym, jak słońce wzeszło, a pokojówka przychodziła i odchodziła, sprzątając resztki, które zostawili na dole.

Kobieta nie weszła jednak po schodach, ponieważ wiedziała z wieloletniego doświadczenia, że ​​kiedy jej szef miał damską torebkę na sofie, a jej samochód na podjeździe i oboje byli jeszcze w jego buduarze o 10 rano, nie chciał mieć przerwę na czystą pościel i ręczniki.

Podobne historie

Niegrzeczny recepcjonista - część druga

★★★★(< 5)

Przygoda Tracie trwa...…

🕑 45 minuty Lanie Historie 👁 6,634

Obudziła się w sobotę rano, potrzebując go, chcąc go, bolało go ciało. Czubkami palców muskała skórę dna; jej tyłek był nadal trochę obolały od cotygodniowego klapsa w środę, a to…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Pani Denver's Double Spanking The Aftermath

★★★★(< 5)

Elizabeth Carson i Emma potrzebują podpisanych listów z karą i cierpią, aby je zdobyć.…

🕑 32 minuty Lanie Historie 👁 7,401

Elizabeth Carson siedziała w samochodzie. Daleko jej było do komfortu, musiała się przyznać. 36-latka cierpiała z powodu 24 ostrych czerwonych linii na jej dolnej części, dzięki uprzejmości…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Never Lie to Kat

★★★★(< 5)

Akira jest uległą przyłapaną na kłamstwie przez swoją Dominującą Kat. Nigdy nie okłamujesz Kat.…

🕑 5 minuty Lanie Historie 👁 7,489

Akira uklękła na cementowej podłodze piekącej piwnicy, z rękami związanymi za plecami, co groziło zerwaniem delikatnej skóry nadgarstków. Pot spływał jej po włosach, gromadząc się…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat