Angielska dziewczyna dostaje niespodziankę

★★★★★ (< 5)

Hayley była złą dziewczyną...…

🕑 26 minuty minuty Lanie Historie

Siedząc przy biurku, z schludnym stosem w rogu, Hayley z roztargnieniem wsunęła sobie do ust kolejnego cukierka. To mogło wpędzić ją w kłopoty, już przekroczyła swój dzienny limit (nowa zasada), ale część niej pragnęła dobrego, mocnego klapsa. Do diabła, minęło dwadzieścia osiem dni, miała ochotę na wszystko.

Chwilami czuła się, jakby przyzwyczaiła się do tej szalonej, wyniosłej, skręcającej wnętrzności potrzeby. Innym razem, późno w nocy lub tuż po tym, jak była na skraju zadyszki z potrzeby, na skraju złamania najważniejszej zasady, po części zastanawiała się, co by się stało, gdyby to zrobiła. Zrobiłby coś nikczemnego, coś naprawdę nikczemnego i chciałbyś tego… A korek w jej dupie w niczym nie pomagał. Przez cały tydzień dopracowywał ją do największego, każdego dnia innego koloru. Za każdym razem, gdy się poruszała, przypominało jej to, że jest własnością.

I jak długo to trwało… Traciła rozum. Jakby mógł czytać w tym samym szalonym umyśle, jej telefon zawibrował. Czy on nie wie, że jest sezon podatkowy? Mimo to część jej była podekscytowana tym tekstem.

Był w Kalifornii, kupował hotel, więc dopiero się budził. Czy jego kutas byłby twardy? Czy głaskałby ją, myśląc o niej? Część niej potrzebowała usłyszeć od niego coś słodkiego i troskliwego. Coraz bardziej brzmiało to tak, jakby nie zamierzał wracać do Londynu na weekend, a ona nie mogła sobie wyobrazić, że pozwoliłby jej przyjechać po miesiącu bez bycia tutaj.

Musiała więc czekać dłużej. Powiedział nawet najstraszniejsze ze słów: Kochanie, jeśli nie dam rady, to ci to wynagrodzę. Spojrzała na swój telefon.

On: Idź na skraj. Dwa razy. Proszę mnie. Cóż, tyle jeśli chodzi o coś słodkiego.

Ani nawet cholernego dzień dobry. Bękart. To słowo było prawie jego nowym przezwiskiem, przynajmniej w jej umyśle. Ona: Proszę pana, jestem bardzo zajęta.

To sezon podatkowy, pamiętasz? Proszę. To powinno go wkurzyć. Tego właśnie chciała, ale natychmiast pożałowała, że ​​o tym pomyślała. I tekst.

Sfrustrowana na dziewiętnaście różnych sposobów westchnęła ciężko. Musiała przyjść. Ale ona też go potrzebowała. Musiała go powąchać, musiała poczuć jego ramiona wokół niej, potrzebowała czuć się kochana. Zaczynało ją to przerażać.

Jej telefon znów zabrzęczał. Wiedziała, że ​​nie będzie dobrze. On: Hayley, zamierzasz mnie rozczarować? Boże, używając jej imienia, to nie było w porządku. Ona: Nie proszę pana. Proszę pana, czy mogę iść pocierać moją własną łechtaczkę? On: Już lepiej, ale nie grzeczna dziewczynka.

Zasłużyłeś na zaciski. Teraz. Masz pięć minut na zastosowanie dwóch krawędzi i zacisków. Chrystus.

Wstała, wciąż niegrzeczna wtyczka w jej dupie. Spojrzała na zegarek dziesięć minut do następnego spotkania, ostatniego dnia, pana Abercrombiego. Był nowym klientem, a te zawsze trwały dłużej.

Miała nadzieję, że wróci do swojego biura, a on pozwoli jej zdjąć zaciski, zanim rozpocznie się jej spotkanie. Boże, nie byłby taki okrutny… Skinęła głową swojej recepcjonistce, Katie, kiedy przechodziła obok. „Katie, jeśli pan Abercrombie przybędzie, zanim wrócę z toalety, proszę wprowadź go”. "Oczywiście.".

Sześć minut później, z płonącymi sutkami i pulsującą cipką, nie miała pojęcia, ile razy przesunęła się w ciągu 28 dni, kiedy przechodziła obok Katie. „Pan Abercrombie jest w twoim biurze”. Katie uśmiechała się zabawnie, ale Hayley była zbyt skupiona na swoich sutkach, żeby się nad tym zastanawiać.

Przybierając uśmiech nowej klientki, przeszła przez drzwi do swojego biura. Na jej biurku stał biały wazon z dziką mieszanką kwiatów. Były piękne.

Zatrzymała się, zmieszana. Spojrzała na pana Abercrombiego siedzącego przed jej biurkiem, odwróconego do niej plecami, a potem z powrotem do kwiatów. Już miała wyjść i zapytać Katie o kwiaty, kiedy mężczyzna na krześle odwrócił się do niej.

Pan Abercrombie uśmiechał się do niej szeroko, jak kot zjadł kanarka, tyle że nie był to żaden pan Abercrombie. To był jej Henryk. Przeszła od zdezorientowanej do oszołomionej. - Cześć - powiedział, wstając i podchodząc do niej. "Zaskoczony?".

Nie mogła mówić, nie mogła powiedzieć ani słowa. Otoczył ją ramionami i pocałował. W pewnym momencie podczas pocałunku jej umysł dogonił.

„Jesteś… jesteś w Kalifornii”. „Oczywiście, że nie. Nie przegapiłbym twojego wielkiego dnia”. Nie miała pojęcia, o czym mówi.

„Co” przerwał jej kolejnym pocałunkiem, a ona nagle była szalenie szczęśliwa i całowała go. Pociągnął ją ze sobą, z powrotem na krzesło, a potem pomógł usiąść sobie na kolanach. Powiedziała: „Tak bardzo za tobą tęskniłam”. „Ja też, kochanie, ja też”.

Miała wrażenie, że chce jej się płakać. Jego dłoń musnęła przód jej koszuli i poczuł zaciski na sutkach. Zachichotał. „Czy byłaś grzeczną dziewczynką?”.

„Tak, proszę pana. Przesunąłem się dwa razy, tak jak powiedziałeś”. – Tak, pytałem po raz drugi. Nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy. To było dokładnie to, czego chciała, z wyjątkiem tego, że nie powinno go tu być.

Dużo, dużo bezpieczniej było rozgniewać go, gdy znajdował się osiem stref czasowych stąd. „A według mojego zegarka spóźniłeś się co najmniej o minutę”. Katie wpadła do swojego biura. Hayley próbowała wstać, żeby wszystko wyglądało normalnie, ale Katie tylko się do niej uśmiechnęła i zamknęła drzwi. Część niej martwiła się, że Katie się dowie, ale przede wszystkim chciała po prostu być z nim, dotykać go, całować.

„A czy moja dziwka jest napaloną dziewczyną? Czy cieszyła się swoim miesiącem dokuczania?”. „Nie. Tak. Nie wiem”. Brzmiało to tak, jakby oszalała.

„To było trudne”. Zachichotał. Jego ręka wślizgnęła się między jej nogi, naciskając na jej wyrwanie, obejmując je.

Kolejny pocałunek, ale ten był inny, mocniejszy i głodny. Jej ręka znalazła jego penisa, twardego i gotowego, i pogłaskała go. Próbowała rozpiąć jego zamek, ale ją powstrzymał.

„Och, jeszcze tego nie rozumiesz. Musimy dać ci klapsa, niegrzeczna dziewczynko”. "Proszę?".

„Nie, moja dziwko. Zdejmij te spodnie, przejdź przez to biurko. Jestem pewien, że pamiętasz jak”. Prychnęła, próbując udawać zdenerwowaną, ale ściśnięcie jej zaciśniętego sutka i ruszyła w stronę biurka. Jej wyrwanie było mokre jak londyńska zima, gdy ściągała spodnie i majtki do kostek.

Chciała klapsa, chciała poczuć jego dotyk, chciała nawet, żeby to bolało. Musiała go czuć, czuć, że jest jej własnością, był za daleko. Pochyliła się nad biurkiem, chwytając drugą stronę, szczęśliwa, że ​​pokazuje mu swój zatkany tyłek i mokrą cipkę.

Dwa palce zanurzyły się w jej cipce. Boże, który sprawił, że poczuła się własnością. Poruszała biodrami, zachęcając go, ale palce wciąż się wysuwały. Wzięli koniec zatyczki, wepchnęli go głębiej, a następnie częściowo wyciągnęli, szeroko rozkładając jej tyłek. Wepchnął go z powrotem.

Bez słowa jedną ręką przycisnął jej dolną część pleców, przygważdżając ją do biurka, a drugą uderzył w jej lewy policzek. „Taki idealny, nietknięty tyłek. Powinniśmy zrobić zdjęcie przed i po”. Pęknięcie, pęknięcie, pęknięcie. Jego ręce były duże i silne, ale, co dziwne, chciała więcej, chciała mocniej.

„Mocniej, proszę pana”. "Oh naprawdę?" Ręka zniknęła z jej pleców. „Mam dla ciebie prezent. Wyjmij go z mojej teczki”.

Znów była zdezorientowana i spojrzała na niego. Wskazał teczkę obok krzesła przed jej biurkiem. Wstała i podeszła do krzesła, po czym wzięła teczkę i położyła ją na krześle. Zawinięte w brązowy papier, z małą, różową kokardką na wierzchu, było cholernie oczywiste, co to jest.

"Co to mogło być?" zapytała. Opakowanie było okrągłe z rączką, nieco większą niż paletka do ping-ponga. Zachichotał. Podniosła to; było cięższe, niż się spodziewała.

Zapytała: „Czy mogę?”. Skinął głową, a ona go rozpakowała. Był drewniany, jasnobrązowy i miał w sobie dziury. Pomyślała, że ​​jej pragnienie mocniejszego klapsa było bardzo złym pomysłem.

Wyciągnął rękę. Z pewnym niepokojem podała mu go. „Chodź z powrotem przez biurko. Podnieś ten tyłek, ładnie i wysoko”.

"Tak jest." Wróciła do biurka, pochyliła się i wygięła w jego stronę. Ile to szło. Odwilż! Zaparło jej dech w piersiach. O Chryste. Odwilż, odwilż! Oba policzki, jeden po drugim.

Dźwięk był mięsisty i gęsty, a ona wiedziała, że ​​wiosło narobi jej bałaganu w dupie. Odwilż, odwilż. Ile planował? Nie sądziła, że ​​zarobi dziesięć. Odwilż, odwilż.

Nie spieszył się, pocierając wiosłem jej tyłek między uderzeniami, pozwalając, by ból się wchłonął. Odwilż, odwilż. Co ona sobie myślała? To było zbyt wiele. Odwilż, odwilż, odwilż! Powiedziała: „Panie, proszę… dość. To boli”.

Położył wiosło na jej dolnej części pleców, trzymając rączkę między wierzchołkami jej policzków. Ściągnął jej spodnie i majtki z kostek, a potem poczuła coś bardzo miękkiego w majtkach? pocieraj wnętrze jej uda, cipkę, a następnie tam iz powrotem. Wycierał ją razem z jej majtkami. Dlaczego?.

W końcu usatysfakcjonowany, obszedł biurko i usiadł na jej krześle. Nie powiedział ani słowa. Pokój wydawał się zanurzony w lodzie, ale nie była pewna dlaczego. W końcu podniosła się i spojrzała na niego. Jej majtki zwisały z jego palca wskazującego, wyglądały na niebieskie, ładne i wilgotne.

Jego oczy były zimne, nie był szczęśliwy. Wściekły, nawet. Drugą ręką przesunął przed jej twarzą, otworzył ją, pozwalając, by złote opakowania opadły na podłogę. „W twoim koszu na śmieci jest ich dużo. Bez żadnych śmieci na wierzchu.

Co by na to powiedzieli Holmes i Watson? Lubił Elementary, a także wersję brytyjską. Zazwyczaj droczyła się z nim z tego powodu, ale uznała, że ​​lepiej zostawić ten komentarz na później. „Ile dzisiaj zjadłeś?”. „Sześć… czy siedem… proszę pana”.

„A jaka jest pana zasada?”. „Trzy dziennie, proszę pana”. „A wczoraj?”.

„Ja… nie pamiętam. Pan. Prawdopodobnie dziesięć lub dwanaście. – Hayley… – Ton jego głosu bolał znacznie bardziej niż wiosło.

Palec uniósł jej podbródek, więc musiała na niego spojrzeć. Potrząsnął głową. nigdy nie jest źle. Nie zawsze.

Normalnie przeszedłbyś dziesięć mil, nagi iw londyńskim zimnie, gdybym chociaż zasugerował, że tego właśnie chcę. A jeszcze przed chwilą kwestionowałeś swoje rozkazy. W takim razie widzę, że jesz o wiele za dużo słodyczy. I ośmielasz się mówić mi „dość”, kiedy cię wiosłuję? Nie mogła na niego patrzeć, musiała spuścić wzrok na jego buty, zakłopotana i zawstydzona. „Powiedz mi, co się z tobą dzieje.

Co tak naprawdę się dzieje. Zamknęła oczy, próbując sama to rozgryźć. „Ja… nie jestem pewna. Po prostu wydawało mi się, że jesteś tak daleko.

Jeden z nas albo jest ciągle w pracy, albo śpi. Nie wiem.” „Jest więcej. Powiedz mi.

Myślała o tym, szukała. Czuła się, jakby go traciła. Nie wiedziała dlaczego.

„Czy jest ktoś jeszcze, proszę pana? Ktoś z Kalifornii? Wtedy podniosła wzrok. Odczuła wielką ulgę, że wyglądał na oszołomionego. „Nie. Hayley, Boże nie. Dlaczego tak myślisz?”.

„Wydawałeś się taki zajęty. Zawsze zajęty. Zawsze krótko ze mną.” „Kupowałem hotel. Nigdy wcześniej tego nie robiłem”.

„Kupiłeś to?”. „Nie. Nic nie szło dobrze, co dziesięć minut pojawiała się nowa przeszkoda lub coś poszło nie tak. W końcu, pomyślałem, nie wiem nic o hotelach poza tym, jak się w nich zatrzymywać. Co ja robię?”.

Pochylił się i pocałował ją. Potem patrzył jej w oczy przez dłuższą chwilę. Zapytał: „Więc zamiast pytać mnie o to albo mówić, że nie poświęcasz wystarczająco dużo uwagi, zdecydowałeś się być zły?”.

„Cóż, tak naprawdę nie zdecydowałem. Tak się po prostu stało. „Przyszedłeś?”. Widziała, że ​​to bardzo ważne pytanie.

„Nie, proszę pana. Nie odważyłbym się. Cóż, sporo o tym myślałem.

„I nadal chcesz być własnością? Być moją?”. To pytanie ją przestraszyło. „Tak, proszę pana. Oczywiście, sir.”. „Czy to nie jest twój sposób na powiedzenie mi, że nie chcesz być?”.

„Nie, proszę pana. Proszę pana. To wszystko, czego chcę. Kocham… ty… posiadasz mnie. Nie była do końca pewna, jak skończy się to zdanie.

Bardzo powoli wpatrywał się w podwijanie jej majtek, od jednego końca do drugiego. wciąż mój? posiadany? Każdy cal ciebie?”. „Tak, proszę pana. cały ja. Jestem twój.

Twoja dziwka. „W takim razie, kto decyduje, kiedy jesteś na krawędzi? Kiedy przestajesz wiosłować? Ile jesz słodyczy?”. „Tak, proszę pana”. „Co powinienem zrobić z twoim złym zachowaniem?”.

Powinieneś mnie wiosłować, aż się rozpłaczę. „Ukarz mnie, proszę pana. Ukarz mnie tak, jak uważasz za stosowne.

Skinął głową. Skończył z jej majtkami, ładną, zgrabną kulką, miękką i wilgotną. Położył je przed jej ustami. „Otwórz”. Zrobiła to.

Zmoczył ją majtki w usta. Jej zapach, jej pragnienie wypełniły jej zmysły. „Rozbierz się.

Teraz. Wstała, a wiosło upadło na podłogę z głośnym brzękiem. Zignorowała to, wysunęła jedną nogawkę spodni i zdjęła buty.

Wiedziała, że ​​lepiej nie zostawiać bałaganu, więc starannie złożyła spodnie i położyła je na krześle.Rozpięła bluzkę, łańcuchy zwisały z zacisków przymocowanych do jej sutków.Podniosła wiosło, położyła je na biurku, a potem wróciła nad nim, jej tyłek wysoko, pragnąc tego. Nie spiesząc się, powoli okrążył biurko. Kazał jej czekać, lekko stukając wiosłem o swoją dłoń. Podniosła się na palcach, tak wysoko, jak tylko mogła, wysilając się na niego. Thawp, thawp "Dźwięk był głośny, wypełniając pokój.

Czy Katie go słyszała? Odczekała pół sekundy między dźwiękiem a tym, co wiedziała, że ​​nadchodzi. Wtedy uderzył, ból przetoczył się przez nią, głęboki i surowy. Byli tym razem mocniej.

Kurwa bolały. „Od teraz żadnych słodyczy bez pozwolenia nie będzie”. Odwilż, odwilż. „I nie będzie” t być żadnym zezwoleniem udzielonym na co najmniej dziesięć dni.”. Odwilż, odwilż.

„Ta zasada ma sprawić, że będziesz zdrowszy. To dla twojego dobra”. Odwilż, odwilż, odwilż, odwilż! "Czy rozumiesz?". Skinęła głową i wymamrotała: „Tak, proszę pana”, najlepiej jak potrafiła wokół majtek.

Odwilż, odwilż. „Jeśli będę musiał znowu dać ci klapsa za to, Katie zostanie zaproszona do oglądania”. To było motywujące.

Wyginając się wyżej, skinęła głową i znowu wymamrotała, przysięgając sobie, że nigdy nie zje ani jednego z tych cholernych, małych cukierków. Odwilż, odwilż. „Chciałem, żeby dzisiejszy dzień był wyjątkowy, wyjątkowy dla ciebie. Ale kiedy jesteś niegrzeczny, zwłaszcza taki zły, trzeba sobie z tym poradzić”. Odwilż, odwilż.

Nie miała pojęcia, o czym mówi. Czy oni zaczęli to na ? Jaki to był wyjątkowy dzień? Odwilż, odwilż! Jej tyłek się smażył, żar i ból narastały. Łza spłynęła po jej policzku.

Cała praca, którą musiała wykonać w ciągu najbliższych kilku dni, a nawet nie była pewna, kiedy znów będzie mogła usiąść. Może stojące biurko. Odwilż, odwilż. Więcej łez. Wygięła się w łuk, chcąc go zadowolić, chcąc, żeby wszystko znów było w porządku, czując się okropnie, że go rozczarowała.

Zwątpienia w niego. Odtop, odtop, odtop! Płakała teraz, po prostu płakała. „To wszystko, kochanie. Wypuść to z siebie. Wkrótce wszystko się skończy”.

Odwilż, odwilż. Powiedział: „Jeszcze sześć na każdym policzku. Wtedy skończymy. Wygnij tyłek, który posiadał. Poproś o nie”.

Wyginając się tak wysoko, jak tylko mogły, wymamrotała „Proszę pana” wokół swoich mokrych majtek. Teraz płynęły łzy. Odwilż, odwilż. Nigdy tak nie bolało. Wiedziała jednak, że na to zasłużyła.

Potrzebowałem tego. Odwilż, odwilż! Te były twardsze, nisko na jej policzkach. Krzyknęła, prawie wstała. Jej dłonie zacisnęły się na krawędzi biurka, trzymając się, jakby to była tratwa ratunkowa.

ODPOWIEDŹ, ODPOWIEDŹ. Jego ręka na środku jego pleców przytrzymała ją, gdy płakała. „W porządku, kochanie.

Byłeś zły, ale zapłaciłeś cenę. Wybaczono ci”. To sprawiło, że płakała jeszcze mocniej, wypełniając ją fala emocji. Pocierał jej plecy, pocieszał małymi, miłymi słowami, aż się uspokoiła. Sięgnęła ręką do tyłu, żeby go chwycić.

Pochylił się i pocałował. „Dobra, trzymaj nos w kącie. Niegrzeczne dziewczyny mają czas w kącie”. Pomógł jej wstać, po czym poprowadził ją do kąta. Umieszczona w kącie we własnym biurze, z ostrym laniem w dupę, z mokrymi majtkami w ustach.

Chciałeś czuć się właścicielem… Zostawił ją tam, otworzył drzwi i wyszedł, zostawiając otwarte drzwi. Mogła rozmawiać z Katie. Miał ją tu sprowadzić? Hayley zastanawiała się, co by zrobiła… Nie chcę tego. Nie chcę tego.

Mimo to czuła, jak jej cipka się rozgrzewa od niegodziwości, upokorzenia. Może zmusić ją do czołgania się po pokoju, może pokazać Katie zatyczkę w jej tyłku, pozwolić Katie dotknąć jej wiosłowanej dupy. Przestań! Nie chcę nic z tego! Jej serce biło o wiele za głośno w uszach, całym sobą nasłuchiwała kroków Katie lub jej głosu, zmierzającego w jej stronę. Zdała sobie sprawę, że odpowiedź brzmi: ona też zrobi dokładnie to, co jej kazał. Już dzisiaj była zła, nie planowała być znowu zła przez długi, długi czas.

Jego kroki wróciły, tylko jego kroki, dzięki Bogu. Zamknął drzwi. Chciała sprawdzić, czy Katie tam nie ma, ale nie miała odwagi. Zignorował ją. Zadzwoniłem, powiedziałem komuś o nieudanej transakcji.

Jego amerykański księgowy? Potem bez wątpienia słyszała, jak stuka w komórkę, odpowiadając na e-maile. Albo grając w grę, nawet nie patrząc na jej płonący tyłek. Znowu myślała o Katie, o tym, że umówił się z nią na następne lanie Hayley, kiedy dotknął jej ramienia. Skoczyła. Jego dłonie powędrowały w dół jej pleców, ujął każdy policzek i ścisnął.

Kurwa, kurwa, kurwa. Powiedział: „Wracaj do biurka. Usiądź na nim. Rozłóż nogi i przesuń się trzy razy”. Podeszła do biurka, wiedząc, że będzie bolało.

Najdelikatniej jak potrafiła, opadła na drewno. O kurwa. Pojawiła się z powrotem.

„Zajmie trochę czasu, zanim twój własny tyłek się zagoi. Powinieneś być bardzo, bardzo dobry, dopóki to nie nastąpi. Kolejne wiosłowanie…”.

"Tak, proszę pana," udało jej się wokół majtek. Spróbowała jeszcze raz, udało jej się trochę obciążyć policzki. Cholera cholera cholera. Trzymając mocno stopy na ziemi, sięgnęła między nogi i zaczęła pocierać. „Nogi szersze”.

Bękart. Każdy cal szerszy obciąża jej tyłek. Dał jej znak, żeby poszła jeszcze szerzej, aż cały ciężar spoczywa na jej tyłku.

Kurwa, kurwa, kurwa. Nienawidziła wiosła. „Być może wiosło odstraszy cię, gdy następnym razem pomyślisz o byciu złym”.

Wymamrotała: „Tak, proszę pana”. Kurwa, tak by było. "Zamknij oczy. Pomasuj posiadaną cipkę.

Nie mam całego dnia.". Ona zrobiła. Przesunęła się trzy razy, kiedy ją zignorował, grał na swoim telefonie, a nawet wykonał więcej połączeń.

I cholerna Katie wciąż wślizgiwała się w jej myśli, obserwując, jak jest wiosłowana, patrząc, jak czyści jego mokrego penisa, obserwując, jak sama się ostrzy, prosząc Katie o słodycze. W ostatniej chwili wyobraziła sobie nawet, jak dzwoni do Katie, żeby wiosłowała z Hayley. Myślała, nie, nie, nie, bo prawie doszła. Jej oddech był nierówny, otworzyła oczy i zobaczyła go siedzącego przed nią, obserwującego nie wiadomo jak długo. „Gotowe, proszę pana”.

Brzmiało to bla, bla. "Dobra dziewczynka." To było dobre dla jej serca, jak szklanka zimnej wody w upalny dzień. "Na Twoich plecach. Teraz. Bardzo ostrożnie przetoczyła się do tyłu, jej tyłek krzyczał.

„Rozłóż nogi. To jest to, ładne i szerokie. Teraz trzymaj je tam rękami. Trzymała się za kolana, nogi miała nieprzyzwoicie szeroko rozstawione, a jej cipka była na widoku.

Obszedł biurko, pocałował ją w czoło, a potem otworzył szufladę. Nie. znajdując to, czego chciał, otworzył kolejny. Jej drewniana linijka pojawiła się w jego dłoni.

Uderzył nią w dłoń, gdy się kręcił. Włożył dwa palce w jej posiadaną porcję. „Wszystko to, a ty wciąż ociekasz wodą . Jestem pewien, że smak ci się podoba? Była prawie pewna, że ​​to było pytanie retoryczne.

Jego palce zaczęły ją pieprzyć, szybko i ostro. Wiedziała, że ​​ją drażni, że nie ma mowy, żeby doszła. czekać jeszcze miesiąc? Jakaś część jej myślała, że ​​powinien, a może nawet tego chciał. Nie trwało to długo, a zła nuta już tam była.

Jęknęła głośno, żeby go ostrzec. Ponieważ jej usta nie były dostępne, wytarł ją wilgoć na jej piersiach, poruszając jej sutkami. Och, te będą bolały, kiedy odpadną. Władca uderzył ją w wyrwanie. Nie mocno, ale to bolało.

Trzask, trzask, trzask, poruszał się w górę iw dół jej cipki, poza jej ustami, między jej ustami, na jej ustach. Podobało jej się. Czy on o tym wiedział? A może myślał, że wciąż ją karze? Cios przesunął się do jej łechtaczki, która wciąż była żywa i potrzebująca jak diabli. Rozłożyła się szerzej, zachęciłaby go do mocniejszego klapsa, gdyby mogła.

„Tak, sprawia ci to przyjemność, prawda? Co za niegrzeczna dziwka. Czy dałem ci klapsa wystarczająco mocno? A może potrzebujesz więcej, aby nauczyć się swojej lekcji?”. Aby odpowiedzieć, przyciągnęła kolana bliżej klatki piersiowej, skóra na jej tyłku krzyczała.

Dał jej jeszcze sześć, swoimi szorstkimi, silnymi dłońmi, na każdym policzku, w ta okropna pozycja. Ból, ból, ból. Świeże łzy spływały po obu stronach jej twarzy. Potem wrócił do władcy i jej niegrzecznego wyrwania.

Pieprzył jej wewnętrzne strony ud, jej usta, jej łechtaczkę. Kiedy był zadowolony, on wrócił do siebie.Po pocałunku w czoło wyciągnął majteczki z jej ust. "Kto jest właścicielem?". „Tak, proszę pana. Cały ja”.

„Czy nauczyłeś się swojej lekcji?”. „Tak, proszę pana. Bardzo mi przykro, proszę pana.

Będę dobry”. Pokiwał głową. „A jeśli znowu poczujesz się w ten sposób, powiesz mi?”. Wiedziała, że ​​będzie to bardzo, bardzo trudne, ale skinęła głową.

„Tak, proszę pana. Zrobię to”. "Dobra dziewczynka." Kolejny pocałunek, tym razem z językiem. „Teraz, gdybyś nie była taką niegrzeczną dziewczynką, planowałem po prostu dać ci klapsa ręką, a potem dać ci linijkę”.

Dotknął jej biednego, zaciśniętego sutka końcem linijki. Dlaczego lubiła ten ból, a nie ból wiosła? Od niechcenia, jakby to było nic, wyciągnął rękę i odpiął jej prawy zacisk. Kurwa, kurwa, kurwa. To bolało i musiała ugryźć się w policzek, żeby nie rozpłakać się. Dotknął lewej, wrażliwej, ale nie cofnął jej.

- W takim razie zaplanowałem coś specjalnego na twój wyjątkowy dzień. Otworzyła usta, żeby zapytać, o czym do diabła mówi, a on wsunął majtki z powrotem. Wpatrując się w nią, obszedł biurko, jeszcze bardziej rozszerzył jej uda, pochylił się i pocałował jej łechtaczkę. Kurwa, nigdy wcześniej tego nie robił.

Nagle stał się wyjątkowy dzień. Całował i lizał z jednej strony, tuż poza jej wargą, a następnie lizał od dołu jej cipki aż do czubka zatyczki. Proszę, proszę, proszę, drogi Boże, niech to nie on mnie okrada.

Proszę, proszę, nie rób tego częścią kary. Proszę. To było niebiańskie. Potem wrócił, drażniąc jej wargę, jego język poruszał się tam iz powrotem.

Rozsunął jej usta palcami, a potem zrobił duży, szeroki lizać jej wyrwać. Jęknęła wokół swoich majtek. Cholera, on jest w tym dobry. Cholera, musi to robić częściej. Oczywiście pomogło to, że od jej przybycia minęła wieczność.

Może dlatego wydawało mu się, że jest w tym dobry. Potem jego język znalazł jej łechtaczkę. O kurwa, on jest dobry.

Jęknęła ponownie. Była blisko. Jęknęła głośno, mając nadzieję, że zrozumie.

Wstał, spojrzał na nią z góry. „Co to było, moja dziwko? Chcesz, żebym dalej lizał twoją łechtaczkę?” Uśmiechał się szelmowsko, jego podbródek i usta były mokre od jej soków. Skinęła głową, próbując powiedzieć proszę w okolicach majtek. „Cóż, skoro to twój dzień, mimo że byłeś niegrzeczny…” Jej modlitwy odpowiedziały, pochylił się i jego usta dotknęły jej łechtaczki. Pocałował to.

Jego ciepły, miękki język zataczał wokół niego coraz mniejsze kręgi, aż jej ciało zaczęło się trząść. Mogła poczuć jego oddech na swojej cipce, gdy powiedział: „Chodź po mnie. Teraz”. Prawie miesiąc drażnienia się w niej pękł jak tama; najpierw mała kropla, potem rozpętało się piekło i nastąpiła powódź.

Krzyczała w majtki i zbliżała się do jego ust i języka. Nie przestawał, a ona wiedziała, że ​​lepiej nie zaciskać nóg. Nie przestawał lizać, a potem wsunął dwa palce w jej porcję. Mogła to poczuć, gdy jego palce ślizgały się po każdym wybrzuszeniu wtyczki wypełniającej jej tyłek.

Doszła ponownie, tak mocno, jak nigdy dotąd, mocno gryząc swoje majtki. Ugryzł jej łechtaczkę. Krzyczała.

Wstrząsnęła się. Zapomniała, jak się nazywa, kim jest. Była niczym więcej niż swoją łechtaczką i jego językiem, jego zębami. Jego cudowny język zniknął. Usłyszała zamek błyskawiczny.

Spojrzała w dół, na niego, który uśmiechał się swoim wielkim, amerykańskim uśmiechem, gdy stykał się swoim kutasem z jej cipką. „Jesteś własnością, Hayley, moja słodka dziwko. Nigdy więcej o tym nie zapominaj ani nie wątp w to ponownie”.

Skinęła głową. Jego kutas wszedł w nią. Wydawała się za duża, z dużą zatyczką w jej tyłku, ale nie przestawał, inwazja ją wypełniała.

Wpatrywał się w nią intensywnym wzrokiem, chwytając ją za uda i pieprząc. Jej cipka wciąż płonęła, wciąż spazmatycznie, ciasno wokół jego penisa. Nie zatrzymując penisa, sięgnął w górę i odpiął drugi zacisk.

Przyszła ponownie, ból był niesamowity i głęboki. Położył ręce na obu jej piersiach, jej sutki wciąż płonęły, przytrzymując ją i pieprzył ją mocno, uderzając swoim ciałem w jej ciało. Tak tak tak tak tak….

Była szalona, ​​jej umysł odszedł, jeden krótki, intensywny orgazm po drugim przetaczał się przez nią, aż zamazał się, jeden długi orgazm. Jego palce ściągnęły jej majtki, a potem wepchnęły się do jej ust. Ssała je, ssała mocno.

Pochylił się, trzymając ją za włosy i pocałował. W końcu będąc w stanie mówić, powiedziała: „Pieprz mnie, proszę pana. Pieprz mnie mocno. Napełnij mnie.

Chcę twojego przyjścia. Pokaż swojej dziwce, kto ją posiada”. Poprawił jej nogi, zgiął ją jeszcze bardziej w pół, z kolanami na wysokości ramion. Jego kutas uderzył w nią, jego uda uderzyły w jej cholernie obolały i posiniaczony tyłek. Klaps-klap-klap.

To boli. Czułem się tak dobrze. Dał jej dobre, długie ruchanie; wspaniały wir przyjemności i bólu. Znów ją pocałował, przygryzł wargę i wiedziała, że ​​jest blisko. Pieprzył ją mocniej, przyciskając mocno do biurka.

Przyszedł, przyszedł ciężko, sądząc po tym dźwięku, a ona miała jeszcze jedno, maleństwo, słodkie i doskonałe, gdy wlewał się w nią jego sperma. Pocałował ją ponownie, jego twardy kutas wciąż wsuwał się i wysuwał. Powiedział: „Wszystkiego najlepszego, moja słodka Hayley”. Spojrzała na niego zmieszana.

„To nie są moje urodziny”. "Co?". Zaśmiała się. „To nie są moje urodziny.

Nie przez kolejny miesiąc”. „Ale spojrzałem. Jest trzeci lutego”. „Nie, jest drugi marca”. Śmiała się teraz głośniej.

Potem to wymyśliła. „Jest 2 marca, a nie luty” Teraz nie mogła przestać się śmiać. Patrzył na nią, nie wierząc w to. „Wy, Brytyjczycy, umawiacie się na randki od tyłu.

Kurwa”. Wiedziała, że ​​to nie było takie zabawne, ale śmiała się mocno, naprawdę mocno, całe napięcie, które trzymała, zeszło z niej. W końcu on też musiał się roześmiać.

Zapytała: „Więc znowu dostanę to wszystko za miesiąc? Znowu twój język?” Naprawdę tego chciała. „Może. Jeśli jesteś bardzo, bardzo dobry. Dla odmiany”. „Och, za twój język, będę”.

Odepchnęła go, a jego kutas wysunął się z niej. Pocałowała go, dobry, długi pocałunek, gdy jego kutas wcisnął się w jej brzuch. Potem zsunęła się na dół, żeby posprzątać swój bałagan, mając nadzieję, że uda jej się go znowu stwardnieć na kolejną próbę.

Powiedział: „Może przyniosę kwiaty z powrotem”. Uderzyła go w bok, ale nie przestała lizać. Jej tyłek bolał, naprawdę bolał i wiedziała, że ​​będzie tylko gorzej. Jej sutki pulsowały, jej porwanie było nawet obolałe od władcy i pieprzenia. Klęczała, liżąc kutasa, który był bałaganem między nim a nią, po raz kolejny jego dziwką, szczęśliwie posiadaną i tak szczęśliwą, jak to tylko możliwe.

Podobne historie

Niegrzeczny recepcjonista - część druga

★★★★(< 5)

Przygoda Tracie trwa...…

🕑 45 minuty Lanie Historie 👁 6,627

Obudziła się w sobotę rano, potrzebując go, chcąc go, bolało go ciało. Czubkami palców muskała skórę dna; jej tyłek był nadal trochę obolały od cotygodniowego klapsa w środę, a to…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Pani Denver's Double Spanking The Aftermath

★★★★(< 5)

Elizabeth Carson i Emma potrzebują podpisanych listów z karą i cierpią, aby je zdobyć.…

🕑 32 minuty Lanie Historie 👁 7,393

Elizabeth Carson siedziała w samochodzie. Daleko jej było do komfortu, musiała się przyznać. 36-latka cierpiała z powodu 24 ostrych czerwonych linii na jej dolnej części, dzięki uprzejmości…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Never Lie to Kat

★★★★(< 5)

Akira jest uległą przyłapaną na kłamstwie przez swoją Dominującą Kat. Nigdy nie okłamujesz Kat.…

🕑 5 minuty Lanie Historie 👁 7,468

Akira uklękła na cementowej podłodze piekącej piwnicy, z rękami związanymi za plecami, co groziło zerwaniem delikatnej skóry nadgarstków. Pot spływał jej po włosach, gromadząc się…

kontyntynuj Lanie historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat