Widziałem żołnierzy związkowych, kiedy po raz pierwszy wspięli się na wzgórza na skraju farmy taty. Było ich tak wiele, że ziemia się od nich zatrzęsła, a dzikie stworzenia przestraszyły się. Bardzo chciałem być jednym z królików, schować się w norze i pozwolić, aby nad moją głową działo się zniszczenie. Już zakopałem biżuterię – tę odrobinę, która została. Zebrałem cały ogród kuchenny, ile mogłem, ukrywając warzywa w pustej szopie na zarośniętym północnym polu.
Goniłem świnię do lasu, mając nadzieję, że rozsądnie będzie trzymać się z daleka. Od miesięcy nie było kurczaków i dziękowałem Panu za o jedną rzecz mniej, o którą musiałem się martwić. Mama odpoczywała, choć nie było to łatwe.
Nie miałem więc innego zajęcia, które mogłoby odwrócić moją uwagę od patrzenia na żołnierzy pokrywających ziemię jak koniki polne. Stałem na werandzie w już dusznym upale, żałując, że nie mam pistoletu w rękach, ale wiedząc, że lepiej będzie schować go pod materac mamy. Było to bezużyteczne przeciwko tak wielu; i tak by mi to tylko zabrali. Większość mężczyzn pozostała poza płotem otaczającym dom. To była mniejsza grupa – tylko pięć osób – która szła wysadzaną topolami drogą na ganek.
Najwyższy mężczyzna stanął przed resztą. Był nieogolonym, nieumytym mieszkańcem północy, w lepszym mundurze, niż ten, w którym ojciec wyszedł z domu. – Dzień dobry, proszę pani – powiedział, jakby wołał.
"Popołudnie." „Jestem kapitan Waters. Czy mogę rozmawiać z głową domu?” „Mój ojciec nie żyje od dwóch lat” – powiedziałem. Zaginął pod Manassas w pierwszych miesiącach wojny. „Moja mama jest chora”.
Podałem mu rękę, a on ją przyjął z nieoczekiwanymi dworami. „Jestem pani Elliot. Możesz ze mną porozmawiać”. Posłał mi ostre spojrzenie.
Dwudziestoletnia wdowa w żałobnej czerni. Broszka z włosami mojego męża przypięta do stanika. Kapitan zdawał się przyswajać wszystkie te informacje jednym, sprawnym spojrzeniem.
„Piekło wojny” – mruknął. Jednak wyprostował się i wrócił do pracy. „Armia Unii przejmuje tę posiadłość.
Radzę ci opuścić północ”. Spojrzałem po kolei na każdego z pięciu mężczyzn, mając nadzieję, że zobaczę wśród nich współczującą twarz. Ale wróciłem do Kapitana jako moja najlepsza perspektywa. „Moja mama jest bardzo chora.
Nie może podróżować”. – Nie przeszkadza mi, że zostaje, kapitanie. – mruknął jeden z funkcjonariuszy. – Ona i jej mama.
Pozostali się roześmiali. „Jaka jest jej choroba?” – zapytał kapitan Waters, ignorując ich. „Myślę, że to zapalenie płuc”. Kapitan spojrzał na nasz dom. Kiedyś przed wojną było śnieżnobiało, ale teraz wyglądało jak wszystko inne: zmęczone.
– Jest na drugim piętrze? zapytał mnie. "Tak." – Ty i twoja matka możecie skorzystać z piętra. Odwrócił się do mężczyzn stojących za nim, którzy otrząsnęli się z leniwego garbienia. „Zorganizuj szpital w stodole.
Kwatera główna będzie tutaj. Ustaw strażnika przy schodach, aby chronić prywatność pani Elliot i jej matki”. „Dziękuję” – powiedziałem. „Pożyczę ci naszego lekarza kompaniowego, jeśli zgodzisz się gotować dla moich oficerów”.
„Byłbym wdzięczny za lekarza” – powiedziałem. – Wyślę go na górę. Pospieszyłem z powrotem do środka, żeby nie musieć oglądać żołnierzy w niebieskich mundurach w ładnym salonie mojej matki.
Następnie wspięłam się po schodach, czując, jak z każdym krokiem wznosi się upał. # Lekarzem był starszy mężczyzna z długą siwą brodą i okularami w drucianych oprawkach. Był bardzo miły i chwalił opiekę, jaką otoczyłam mamę. Niemniej jednak jej skóra była wilgotna, a usta zabarwione na niebiesko. Łapała każdy oddech i żadna ilość pary ani ciepła nie rozluźniała jej klatki piersiowej.
Lekarz otworzył wszystkie okna. „Przekonałem się, że leczenie gorączki ciepłem jest szkodliwe” – powiedział. Namoczył szmaty w wodzie z dodatkiem ziół i włożył je pod jej koszulę nocną, przez co w całym pomieszczeniu unosił się gorzki zapach.
Otworzyła oczy, zobaczyła jego niebieski mundur i spojrzała na mnie z niepokojem. „Śpij, mamo” – powiedziałem. „W okolicy są żołnierze, ale nie przyjdą na górę”. Zaufała mi, podobnie jak podczas swojej długiej choroby, że dam sobie radę. Jej oczy zamknęły się pomimo ciężkiego oddechu.
„Dobrze, że nie próbowałeś jej przenosić” – powiedział lekarz. „Nie mogę jednak dawać zbyt wielkich nadziei. Tak naprawdę potrzebuje gorącego okładu cebulowego, ale od tygodni nie widziałem cebuli. I tak może być na to za późno.
Spojrzałem na niego i zacisnąłem wargi, myśląc o szopie na zarośniętym północnym polu. Miałem tam splecione sznury cebuli. Ale gdyby któryś z żołnierzy mnie zauważył, w ten sposób mogliby zaatakować nasze ostatnie zapasy żywności, tak jak zajęli nasz dom. Miałem nadzieję, że zioła spełnią swoje zadanie.
Lekarz wylał płyn z fiolki i zobaczyłem, jak przełyka. „Pomóc jej zasnąć” – powiedział. „To teraz dla niej najlepsze rozwiązanie”. „Muszę zacząć kolację” – powiedziałem, patrząc na słońce za oknem.
„Czy mogę ją zostawić?” „Idź. Zajmę się nią. Zeszłam po schodach ze spuszczonymi oczami, starając się nie widzieć dziesiątek żołnierzy. Ale ten, który stał na straży u podstawy schodów, stanął mi bezpośrednio na drodze.
Był szczupły i młody… twarzą, ale wciąż o głowę wyższy ode mnie. Jego oczy lśniły czernią, kości policzkowe były wysokie, a włosy czarne jak wrona. Nałożył na to zielony kepi.
Odsunąłem się na bok, żeby go wyprzedzić, ale on zablokował „Przepraszam, proszę” – powiedziałem. „Masz takie ładne usta.” „No cóż, dziękuję” – powiedziałem wyniośle. „Masz niezwykle przystojny nos. Mogę przejść? Uśmiechnął się ironicznie i odsunął się na bok.
Unikałam jego dotykania. Następne trzy godziny spędziłam w fartuchu i pracując, podsycając ogień w już płonącej kuchni i popijając letnią wodą z blaszanego kubka. Odstawiłam bochenki do wyrośnięcia i zabrałem się za siekanie ziemniaków. Bez wątpienia czyjeś zapasy zimowe. Pomyślałem o mojej matce i jej chorobie.
Od tygodni cierpiała z powodu utraty taty, potem mojego Charlesa, a teraz Mama niebezpiecznie balansuje pomiędzy światami. Czy mógłbym przyjąć większy smutek, gdyby zesłał go Pan? Podniosłem wzrok i poczułem, że ktoś stoi w drzwiach kuchni. To był żołnierz, który strzegł schodów. Uśmiechnął się do mnie. „Czy potrzebujesz pomocy?” Zapytałam.
– Potrzebuję czegoś – powiedział insynuując. Jego oczy były odważne i chociaż byłam duszno zakryta, czułam się naga. Przeszedł całą drogę do kuchni. Stanęłam twarzą w twarz z nim, intuicyjnie nie chcąc pokazywać mu swoich pleców.
Nóż wciąż trzymał w mojej dłoni; Ukryłem to za sobą. Podszedł bliżej i dotknął mojej żałobnej broszki. Zostało przypięte do mojego serca; miniatura mojego Charlesa otoczona warkoczem z jego włosów. Palce żołnierza musnęły moją pierś. Mimo upału drżałam.
„To dla kogo ubierasz się na czarno?” on zapytał. – Ten stary, wysuszony mężczyzna? – Nie będziesz tak mówił o moim mężu – warknęłam. Był starszy ode mnie, ale wystarczająco młody, by umrzeć za swój kraj. „Jestem zaszczycona, że mogę dla niego założyć czerń”.
„To musiał być… niezły mężczyzna” – skomentował. Jego dłoń przesunęła się po moim boku i spoczęła na biodrze. – Puść mnie. Zamiast tego podszedł bliżej; Położyłem nóż między nami, wbijając czubek w jego brzuch. – Puść mnie – powtórzyłem.
Cofnął się. – Czy jest jakiś problem, proszę pani? Żołnierz i ja odwróciliśmy się i zobaczyliśmy w drzwiach kapitana Watersa. „Nie” – powiedziałem.
„Teraz rozumie moje oczekiwania co do jego zachowania”. Kapitan spojrzał na żołnierza. – Nie masz postu? „Skończyłem na noc, proszę pana” – odpowiedział.
– W takim razie udajcie się do namiotów. Żołnierz wybiegł i wkroczył kapitan Waters. – Czy jesteś ranny? on zapytał. „Nie” – powiedziałem mu.
"Ale dziękuję." Skinął mi głową. Nakryłem stół dla piętnastu osób. Było mniej, niż ugotowałam podczas żniw, ale wtedy było chłodniej. Rozłożyłem chleb, podałem gulasz, przyjąłem podziękowania i wyszedłem, żeby sprawdzić, co u matki.
Słońce już zaszło i w salonie było o połowę mniej żołnierzy niż wcześniej. Strażnik na schodach, jasny, niebieskooki mężczyzna, skinął mi głową, gdy go mijałem, i posłał mi jedynie przelotne spojrzenie. Pobiegłem do pokoju mamy. Kiedy wszedłem do pokoju, słyszałem jej oddech.
Dyszała. Lekarz wyglądał poważnie. – Ona brzmi gorzej – powiedziałem, podbiegając do niej. Kładąc dłoń na jej zroszonym czole, jak to robiła wiele razy dla mnie.
„W tym momencie pomodliłbym się”. Łzy napłynęły mi do oczu, ale je przełknęłam. Łzy były dla dzieci. Poczułem, że żałuję, że ta nieszczęsna armia nie przybyła kilka dni wcześniej, kiedy mogłaby mi się przydać. – Okład cebulowy? Zapytałam.
– Czy to by pomogło? Potrząsnął głową. – Nie wiem. To i tak nie ma znaczenia. Nie mamy cebuli. Zamknęłam drzwi do sypialni.
– Wiem, gdzie jest trochę. Lekarz rozejrzał się dookoła. „Masz sklep spożywczy, nie znaleźliśmy?” Ukłoniłem się.
– Nie mów o tym nikomu. Słyszysz? – Nie zrobiłbym tego. "Powiedziałeś mi." – Nie miałem wyboru, doktorze. Zobaczy mnie pan, kiedy wyjdę przez okno, żeby je przynieść.
Spojrzał na mnie, a jego oczy przypominały oczy jastrzębia. – Czy potrafisz znaleźć to w ciemności? "Tak mi się wydaje." – Czy ty też masz czosnek? on zapytał. "Tak." Spojrzał na moją matkę, zmierzył jej puls i przyłożył dłoń do jej czoła. – Idź teraz – powiedział. – Przynieś oba.
# Od dzieciństwa nie wymykałem się z domu. Trudniej było sobie z tym poradzić, niż pamiętałem. Byłam w sukience, całej bieliźnie i gorsecie. Ale zszedłem z dachu na dach ganku i z dachu ganku na ziemię.
Unikałem okien i udało mi się przynieść latarnię z najniższym płomieniem. Poszedłem w ogólnym kierunku szopy. Nawet noc była ciepła. Wydawało się, że wiatr wieje z piekarnika.
Słyszałem robale późnego lata i od czasu do czasu podnosiłem nieco latarnię, żeby się zorientować. W ciągu dziesięciu minut znalazłem zarośnięte jeżyny na północnym polu, a po kolejnych pięciu podniosłem zatrzask w drzwiach szopy. Pachniało ziemią i przyprawami. Podkręciłam latarnię i postawiłam ją na półce, wyciągnęłam z fartucha scyzoryk Taty i odkroiłam z warkocza trzy cebule. Mała płócienna torba przy moim pasku z łatwością utrzymała ich ciężar.
Znalazłem czosnek i też go wziąłem. Odwróciłem się w stronę latarni i sapnąłem, cofając się o krok. Nie byłem sam.
Żołnierz ze schodów i kuchni znów stanął za mną, blokując mi drogę. Wyglądał jak wilk; jego oczy błyszczały jak u jednego z nich. "Co my tu mamy?" on zapytał. Nie wiedziałam, czy mówił o mnie, czy o prowiantach. Szopa była mała; był ode mnie niecałe trzy kroki, a mimo to zrobił krok bliżej.
Wyglądało to tak, jakby próbował zaprowadzić do zagrody przestraszonego konia. I rzeczywiście, wepchnął mnie w kąt. Mój oddech przyspieszył, a gorset to wyraźnie wskazywał. – Masz sekret, prawda? powiedział.
„Panie…” „Fin.” „Panie Fin-” „To tylko Fin”. „Kiedy wyjdziesz, nadal muszę jeść”. „To jedno z zastosowań tych pięknych ust” – powiedział mi. Zbliżył się o kolejny krok. „Mogę myśleć o innych”.
Przez te kilka wieczorów, które spędziłam z mężem przed jego wyjazdem na wojnę, był delikatny i życzliwy. Ostatni ból, jaki poczułam, kiedy oddałam mu dziewictwo. Przynajmniej raz poczułam rosnącą przyjemność, kiedy skończył. Ale minęło już wystarczająco dużo czasu i tak krótko, że po moim ciele przeszedł dreszcz. Fin obrócił mnie brutalnie i przycisnął mnie przodem do lepkich sosnowych desek.
Jego gorący oddech był na mojej szyi. Ujął każdy z nadgarstków i również przycisnął je do szorstkiej ściany. Podskoczyłam, kiedy jego usta dotknęły mojej szyi tuż nad wysokim kołnierzem mojej żałobnej sukienki. – Spokojnie – szepnął.
Polizał tył mojej szyi od kołnierza po linię włosów. Niewielki odcinek skóry, ale czułem go w palcach u nóg. Jego usta odnalazły płatek mojego ucha, a jego język bawił się nim. Moje serce przyspieszyło. Między moimi nogami obudził się ból.
„Umiem dotrzymać tajemnicy” – szepnął do mnie, „jeśli sprawisz, że będzie to opłacalne”. Puścił moje nadgarstki, ale ja trzymałam ręce przyciśnięte do desek. „Nie mam żadnych pieniędzy” – powiedziałem. Wziął piekącą garść moich włosów, rozsypując moje spinki po brudnej podłodze i odciągnął moją głowę do tyłu. Jego zęby drasnęły mój policzek.
Walczyłam, żeby nie jęczeć, ale uporczywe pulsowanie między moimi nogami tylko się nasiliło. – Nie bądź nieśmiały – syknął. – Czego ode mnie wymagasz? Oddychałem. Puścił moje włosy i ponownie mnie obrócił, więc stanęłam twarzą w twarz z nim. Moja duma nie pozwalała mi odwrócić wzroku.
– Ty tutaj, jutro o tej samej porze. Nie zakładaj niczego pod spódnicę. Zamknąłem oczy. "Będę tu." Nie widziałam, jak pochylił się, żeby mnie pocałować, więc jego usta na moich sprawiły, że zesztywniałam. To go tylko zachęciło.
Zassał moją górną wargę, a potem dolną. Przejechał czubkiem języka po zmarszczce. Jego usta były o wiele delikatniejsze niż usta mojego męża.
Poczułam ból z pragnienia, ale nadal nie otworzyłam dla niego ust. Zachichotał. „Jak masz na imię?” on zapytał. „Anna”. Znów delikatnie pocałował moje usta i uśmiechnął się, odsuwając się.
– Do jutra, Aniu. Wyszedł z szopy i zostawił mnie tam, trzęsącą się i samą. # To właśnie lekarz zaproponował, żebym zgłosił się na ochotnika do pracy z rannymi w naszej stodole. Pomyślał, że najlepiej będzie, jeśli będę spędzał jak najmniej czasu w pobliżu żołnierzy w domu. I kiedy zauważyłem, że wzrok oficera podążał za mną, raczej się z tym zgodziłem.
Poza tym oderwałoby mnie to od obowiązków wobec Fina tamtego wieczoru. Obowiązek, który sprawił, że bałam się zachodu słońca. Jedyny promyk optymizmu pojawił się po reakcji mojej matki na okład. Nie był to cud, ale dał mi powód do nadziei. Większość żołnierzy w szpitalu wracała do zdrowia, więc moja praca jako pielęgniarki była prosta.
Pozostało mi tylko zmienić bandaże i nosić wodę. Mężczyźni z północy czy południa byli mi tak wdzięczni, że trudno było uważać ich za wrogów. Wieczorem znów gotowałam dla funkcjonariuszy, a lekarz zajmował się mamą. Fin był na schodach. Jego ciemne oczy podążały za mną, a ból, a właściwie pulsowanie, pulsował między moimi nogami.
Próbowałem to zignorować, ale zaprzeczanie byłoby kłamstwem. Siedziałem z mamą i czytałem na głos Biblię, aż niebo pociemniało. Następnie zdjęłam pończochy, majtki i jedną z halek.
Włożyłam je pod prześcieradło do kosza na pranie. Było o wiele chłodniej, ale czułem się nieprzyzwoicie. Przeniosłem niską latarnię przez dach, prześliznąłem się na północne pole i udałem się do szopy, serce biło mi cały czas.
Otworzyłem drzwi; Fin już tam był. – Wejdź tutaj – powiedział. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami. Zrobił krok w moją stronę. W dłoniach trzymał żółtą dynię.
„Nie wolno ci niczego brać” – powiedziałem. „Jeśli inni żołnierze zobaczą…” „Nie wezmę niczego”. Położył dynię na półce i wyciągnął rękę. „Daj mi swoją latarnię”. Zrobiłem, jak powiedział.
Położył latarnię na półce i podkręcił płomień. Potem odwrócił się do mnie. „Podnieś spódnicę”. Zacisnęłam usta, ale zrobiłam, co mi kazał. Z mężem zawsze żyliśmy w ciemności, pod kołdrą.
Uczucie wzroku na mojej nagości sprawiło, że poczułem ciepło na policzkach. Spódnicę trzymałam w pasie. Nie krył wzroku. Kiedy mówił, jego wzrok wciąż był utkwiony pomiędzy moimi nogami.
„Obozy dziwek podążają za obozami żołnierzy. Nie jest trudno zobaczyć nagą kobietę”. Podszedł bliżej i położył dłoń na moim biodrze, dłonią na skórze. „Ale zobaczyć panią…” Jego głos kpił ze mnie. Obie ręce znalazły moje boki i obmacały mnie, jakbym był inwentarzem na sprzedaż.
Wbił palce w moje ciało i z grubsza oddzielił moje pośladki. Nie mogłam uciszyć westchnienia, ale uniosłam podbródek. Pokazałem mu moją wyzywającą minę.
To tylko sprawiło, że jego uśmiech się poszerzył. Jego ręce wędrowały od tyłu do przodu; niespodziewanie delikatne palce przeczesały włosy pomiędzy moimi nogami. Zacisnęłam zęby, żeby nie wydać żadnego dźwięku, i zacisnęłam uda, żeby zapobiec jego dotykowi. Ale nie mogłam kontrolować swojego oddechu i nie mogłam powstrzymać jego zdeterminowanego palca przed wciśnięciem się w moje ciało. „Och, zlituj się nade mną” – powiedział, a jego głos był szyderczą przesadą w stosunku do mojego południa.
– Jesteś zręczny jak trąbka. – Nie – szepnąłem. Ale moje uda rozluźniły się, a on się ze mnie śmiał. Jego palce znalazły miejsce, w którym rzadko bawił się mój mąż.
Gdzie mój nigdy nie zbłądził. Okrążał to miejsce z mocnym naciskiem raz za razem. W kółko i w kółko, aż moje biodra chciały poruszać się razem z nim.
Dopóki nie musiałem się skoncentrować, żeby nie odpowiedzieć. Wiedział. Jakimś sposobem wiedział, bo powiedział: „Dumna dziewczyna”. Zabrał rękę; była to ulga i rozczarowanie. – Zrobię ci interes.
„Nie” – powiedziałam, zanim w ogóle to zaproponował, opuszczając spódnicę. – Nie wchodzę w układy z błotniakami. Jego wyraz twarzy pociemniał. – Dobrze.
W takim razie ultimatum. Dziś wieczorem usłyszę, co ci się podoba, z twoich własnych ust. – Nie usłyszysz. – Usłyszę, jeśli chcesz, żeby to miejsce pozostało w ukryciu.
I…” uśmiechnął się ironicznie, jakbym był walczącym królikiem złapanym w dwie sidła, „…jeśli chcesz, żebym dołożył wszelkich starań, aby nie włożyć w ciebie dziecka.” Spojrzałem na niego, mój oczy zamarły. Nie rozważałam ciąży. „Nie” wydyszałam. „Tak, rzeczywiście.” Położył dłoń na moich ustach i potarł je językiem moje, kiedy powiedział: „Uklęknij na rękach i kolanach”.
Moje pulsowanie było natarczywe. To był wstyd spotęgowany. Dlaczego ten znienawidzony mężczyzna sprawiał, że czułam rzeczy, których nie mógł zrobić mój kochający mąż, kiedy nie poruszałam się wystarczająco szybko? jego mocny uścisk na ramieniu sprawił, że ugięły się moje kolana. Przycisnęłam dłonie płasko do brudnej podłogi i poczułam piasek między palcami.
Mój gorset utrzymywał moje plecy w pozycji wyprostowanej. Podniósł moją spódnicę do pasa i rozsunął moje kolana swoim butem zanim ukląkł obok mnie. Zamknęłam oczy. Coś twardego przycisnęło się do mojego otworu. Na początku pomyślałam, że to jego organ, ale było to zbyt chłodne i zbyt nieustępliwe.
To zadziałało, zrobiło się śliskie, a bulwiasty kształt otworzył mnie szerzej i szersze i wreszcie zamieszkały we mnie w satysfakcjonujący sposób. Jak chłodny kompres na moje gorące pulsowanie. Moje ciało drżało.
Popracował nad wybrzuszeniem we mnie, przekręcając je tak, że tekstura masowała mnie od środka. Nigdy czegoś takiego nie czułem. Moje paznokcie wbiły się w ziemię. Moje żebra napięły się na gorsecie.
Łokcie się ugięły, a policzek dotknął ziemi; było bogate i wilgotne w nosie. Druga ręka Fina sięgnęła do mojego przodu i znalazła miejsce, z którego drażnił się wcześniej. Zacisnęłam dłoń na obiekcie we mnie. Pracowałem wewnętrznie i zewnętrznie. Nie mając takiego zamiaru, rozchyliłem szerzej nogi.
Nie mając takiego zamiaru, jęknęłam. „Z twoich własnych ust, jak mówiłem” – powiedział mi. Słyszałam jego uśmiech. Jego palce i przedmiot ukradły mi zmysły i kontrolę.
Moje biodra poruszyły się wraz z inwazją. Jego palce goniły mnie. Potem świat wokół mnie się zatrzymał.
Pulsująca przyjemność zaczęła się głęboko i zadrżała. Krzyknęłam, łapiąc oddech. Gorset uniemożliwiał mi głębokie wciąganie; gwiazdy przepływały mi przed oczami. Cienie, a potem ciemność, zasłoniły moją wizję.
To sprawiło, że pulsująca błogość nasiliła się. To było dla mnie za dużo do zniesienia. Ostatnią rzeczą, jaką zapamiętałem, zanim straciłem przytomność, było wycofanie spuchniętego obiektu z mojego ciała i drżące wstrząsy wtórne przyjemności.
# Obudziłem się na podłodze szopy i nie wiem, jak długo byłem nieprzytomny. Żółta dynia leżała przed moją twarzą, pachnąc jak ja, pokryta ziemią. Latarnia nadal stała na półce. Dopiero gdy usiadłem, zauważyłem Fina stojącego przed drzwiami. „Jutro o tej samej porze” – powiedział mi.
# Okład cebulowy ułatwił mamie oddychanie. Błękit zniknął z jej ust już drugiego dnia. Wykąpałem ją gąbką i założyłem świeżą koszulę nocną. Kiedy rano już spokojnie odpoczywała, poszedłem do stodoły, aby wraz z lekarzem opiekować się rannymi żołnierzami. Mężczyźni wymagający opieki przybyli w nocy.
Zobaczyłem pierwsze świeże rany głowy i surową nowość odciętej kończyny. Zbladłem, ale nie zemdlałem; myśl o omdleniu sprawiła, że krew znów napłynęła mi do głowy i policzków. Po południu wyszorowałem zakrwawione bandaże do beżowego odcienia i powiesiłem je do wyschnięcia. Tęskniłem za odpoczynkiem od upału, ale go nie było.
Po południu, kiedy pisałem list do ukochanej żołnierza, zobaczyłem Fina stojącego w drzwiach stodoły i obserwującego mnie. Ranny miał zakrytą głowę na oczach, więc nie zauważył mojego rozproszenia. „Przykro mi” – powiedziałem do rannego żołnierza. „Napisałem: «Upał jest nieubłagany, ale bitwy trwają.»”. „I każdej nocy myślę o tobie, Marto” – kontynuował.
„Świadomość, że na mnie czekasz, sprawia, że tęsknię za domem całą głową, sercem i duszą”. Napisałem, wciąż czując, że Fin mnie obserwuje. „Na razie odpoczywam…” – przerwał.
„W jakim jestem stanie, proszę pani?” „Kentucky” – odpowiedziałem. „Na razie spokojnie odpoczywam w Kentucky i marzę o tobie. Twój oddany sługa, Paul” – dokończył żołnierz. Skończyłem list i przeczytałem mu go.
Skinął głową, a ja pozwoliłam mu tego dotknąć. „Mam to dla ciebie opublikować?” Zapytałam. – Jeśli nie masz nic przeciwko, proszę pani.
Poklepałem go po dłoni. – Spotkam się w tej sprawie z kapitanem Watersem. Włożyłem list do torby i sprawdziłem, co u kilku żołnierzy, którzy nie spali. Przyniosłem im ciepłą wodę z beczki i wytarłem twarze mokrymi szmatami.
Fin w końcu podszedł do mnie. „Gdybym był ranny, kazałbym ci się wykąpać” – powiedział, stając zbyt blisko mnie. Lekarz podniósł wzrok. Spojrzałem na Fina, nie odpowiadając mu, i próbowałem się odsunąć.
Zahaczył ręką o mój łokieć. „Być może moglibyśmy to zrobić dziś wieczorem” – powiedział. Lekarz wstał, wciąż na mnie patrząc, i zniknął z mojego peryferyjnego pola widzenia. – Puść mnie – szepnąłem. Fin pochylił się ku mnie, jego oddech był blisko mojego ucha.
„Moglibyśmy tu stać miesiącami. W całym Tennessee toczą się walki. Każdej nocy będziesz moim…” „Kapralem!” Fin podskoczył i odsunął się ode mnie. Kapitan Waters podszedł, lekarz nieco za nim. „Jeśli nie jesteś wystarczająco zajęty, mogę znaleźć dla ciebie nowe zadania” – powiedział surowo kapitan Waters.
– Tak, proszę pana. Byłem w przerwie między obowiązkami i sprawdzałem, co u pani Elliot, czy nie potrzebuje czegoś. – Niczego nie potrzebuję – powiedziałem cicho.
„No cóż, masz to” – powiedział Kapitan. „Ona niczego nie potrzebuje. Ruszaj się”. Fin skinął głową i powoli skierował się do drzwi stodoły. „Przepraszam” – powiedział kapitan Waters.
„Nie potrzebuję przeprosin. Dziękuję.” „Doceniam sposób, w jaki opiekujesz się moimi ludźmi. rąk nigdy dość”. „Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi” – odpowiedziałem.
„Wszyscy zasługujemy na współczucie, zgodnie ze słowem Bożym i naszym sumieniem”. Skinął mi głową i uśmiechnął się. Przypominał mi mojego męża: honorowy i dżentelmen. Nagle poczułam, że nie jestem już warta takiego mężczyzny. Sprawiło, że w gardle urosła mi gula.
# Tego wieczoru rozważałem, czy nie spotkać się z Finem. Mógłbym zostać z mamą; nawet nie byłby w stanie mnie szukać na górze w domu. Pozostała jednak kwestia zaopatrzenia się w żywność po wyjściu żołnierzy. Teraz, gdy mama zaczęła dawać mi nadzieję, musiałam być w stanie ją nakarmić. Wojsko zjadało wszystko, co zostało po moich sąsiadach; gdy oni odejdą, nic nie pozostanie.
Do szopy poszłam tak jak poprzednio, bez pończoch, majtek i tylko w jednej halce. Zanim przybyłem, zobaczyłem światło spod drzwi. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Moje oczy nie przyzwyczaiły się jeszcze do latarni, kiedy jego ręce były na mnie. Odwrócił mnie twarzą do drzwi.
„Kazałeś mi czekać” – powiedział. Zapiął guziki, które biegły wzdłuż mojego kręgosłupa i upuścił moją sukienkę. Odwiązał sznurek w mojej jedynej halce i upuścił ją na podłogę.
Następnie odwrócił mnie i z grubsza odpiął mój gorset, również go upuszczając. „Oddychaj” – powiedział mi. – Nie pozwolę, żebyś znowu zemdlała. Miałam na sobie cienką bawełnianą koszulkę, która była przepocona. Przylgnęło do mnie i prześwitowało kolor mojej skóry.
Przycisnął mnie swoim ciałem do drzwi i całował, jakby miał zamiar mnie pochłonąć. Jego usta były otwarte, a język wepchnięty pomiędzy moje wargi. Próbowałam odwrócić głowę, ale trzymał mnie za szczękę. Zamknęłam oczy, żałując, że nie jestem stoicka. Moje piersi stwardniały przy jego koszuli.
Ocierał się o nie. Kiedy sapnęłam, jego usta zaatakowały moje, zmuszając mnie do otwarcia ust, używając zębów. „Mam zostać wysłany na misję zwiadowczą” – powiedział, przesuwając ustami po mojej skórze.
– Możliwe, że nie będzie mnie przez kilka dni. „Mam nadzieję, że cię zastrzelą” – powiedziałem mu. „Powiedz prawdę i zawstydź diabła, panno Anne”.
Ukląkł przede mną, położył dłonie na moich żebrach i przygryzł moje piersi przez bawełnianą koszulę. „Będziesz się za mnie modlił każdej nocy”. Pociągnął mnie za biodra na brudną podłogę i brutalnie rozdzielił moje nogi. Poczuł mnie; Ledwo udało mi się ukryć jęk.
– Jesteś mokra – powiedział. – Ale nie wystarczająco mokry, żeby zrobić to, co chcę zrobić. Splunął na palce i brutalnie podciągnął moją koszulkę do talii. Położył głowę między moimi nogami, a ja instynktownie zacisnęłam uda. Znów ich rozdzielił.
Następnie polizał moją płeć. „Jesteś okropny” – powiedziałem mu. W odpowiedzi wysunął i trzepotał językiem, przez co z trudem łapałem oddech.
Poślizgnął się i ślizgał. Kiedy to zrobił, włożył we mnie palec. Widziałem, kiedy zrobiło się dwa, a potem trzy. Rozłożył palce, otwierając mnie. Odwrócił się i przekręcił je.
Chwyciłam cienką bawełnianą koszulkę i podciągnęłam ją wyżej. Dodał czwarty palec, wciąż pracując ustami. Działał we mnie i na zewnątrz, rozciągając mnie.
Następnie ruch ustał. Spojrzał w górę. „To będzie bolało”. Cztery palce mu nie wystarczyły.
Dodał kciuk. Podczas gdy jego usta pracowały, jego ręka również. Zajęło mi kilka sekund przytłaczającego uczucia, zanim zrozumiałem jego znaczenie. Jego ślina spłynęła mu po dłoni i użył jej, by wśliznąć się we mnie, po palcach i kostkach. Ucisk bolał, ale, Panie, odczuwałem ból, jakiego pragnąłem.
„Możesz to wziąć” – powiedział przeciwko mnie. „Chcę, żebyś mnie poczuł, kiedy mnie nie będzie”. Było to silne i pulsujące ciśnienie; w końcu moje ciało ustąpiło. Jego dłoń wbiła się we mnie aż do nadgarstka i zacisnął pięść. Poczułam to, tak pełne wewnątrz mnie.
Prawie nie musiał go ruszać; skręt jego nadgarstka w połączeniu z językiem sprawił, że galopowałem z rozkoszy. Ugryzłem się w rękę, ale nadal nie mogłem powstrzymać zduszonego krzyku. Wsunął we mnie rękę, napinając i rozluźniając pięść. Obrócił we mnie rękę, masując mnie knykciami.
Jego usta nabrały nowej intensywności. Moja przyjemność przypływała i odpływała, ale nigdy nie osłabła całkowicie. Ból nie mógł tego powstrzymać. Poczułam, jak moje własne soki spływają ze mnie i wsiąkają w ziemię.
Nie wiem, jak długo to kontynuował. Wiem, że dyszałem. Wiem, że rozluźniłam się na tyle, że mógł się we mnie bardziej poruszać. Wiem, że upadłem jak ryba.
W końcu zwolnił język i przestał. Spojrzał na mnie, wyraźnie wiedząc, że zniszczył moje ciało, i wyraźnie był zadowolony, że to zrobił. Cofnął rękę, co wywołało u mnie kolejny krzyk.
Razem ze mną lśnił, zarówno twarz od nosa po brodę, jak i dłoń od nadgarstka po czubek. Wytarł rękę o moją koszulkę. – Pocałuj mnie na pożegnanie – powiedział. Pochylił się nade mną; Czekałem na atak języka i zębów.
To nie było to, co się stało. Jego pocałunek był delikatny i namiętny. To było prawie bardziej nieprzyzwoite, ponieważ tak było. Potem zostawił mnie na podłodze i sam wyszedł z szopy. Myślę, że gdyby moje ciało zablokowało drzwi, odrzuciłby mnie nimi na bok.
Przekręciłam się na bok i zostałam tam chwilę sama, zanim wróciłam do domu. # Uwaga Fina spełniła jego zamierzenie: czułam go za każdym razem, gdy się poruszałam. Jego knykcie posiniaczyły mnie od środka w sposób, jakiego nie robił wcześniej.
Gorąca uwaga jego ust sprawiła, że poczułam się obolała także na zewnątrz. Jeśli moje podniecenie wywołało iskrę, poczułem to tym bardziej. Spędziłem dzień w stodole, doglądając żołnierzy. Wieczorem gotowałam dla funkcjonariuszy, a wieczorem siedziałam z mamą. Spała teraz łatwiej, nawet jeśli wciąż słyszałem jej trzeszczący oddech w klatce piersiowej.
Po raz pierwszy od przybycia żołnierzy położyłem się spać spokojnie. Trudno było spać. Każdej innej nocy moje zmęczone ciało nie pozwalało mi zgłębić głębi mojego grzechu. Tej nocy moje ciało było niespokojne, a moje pragnienia pozostały bez odpowiedzi. Powiedziałem sobie, że nie mam innego wyjścia, jak tylko poddać się Finowi, ale moja potrzeba ujawniła moje kłamstwo.
Wiedziałem, że kiedy wróci, nic się nie zmieni. Nic, poza tym, że nie byłabym w stanie dłużej ukrywać przed sobą prawdy. # Minęły dwa dni, zanim Fin wrócił.
Przybył, przewieszony przez zad konia, pobiegł z powrotem do stodoły szpitalnej przez swojego towarzysza, który był biały jak prześcieradło. Pamiętam, jak powiedziałem Finowi, że mam nadzieję, że zostanie zastrzelony; wydawało się, że tym razem Bóg wysłuchał mojej modlitwy. Krew spłynęła na jego piżmową koszulę i spłynęła po szyi, skąd wisiał do góry nogami na koniu.
Nie przepracowałem w szpitalu całego tygodnia, ale nawet ja wiedziałem, że jego obrażenia są poważne. Niemniej jednak lekarz swoimi ciężkimi nożycami przeciął koszulę Fina i dotarł do rany. Odsunęłam się, nie chcąc przytłaczać jego pracy, chyba że o mnie poprosi. Pewne ręce lekarza zawahały się.
Usłyszałem chrzęst oddechu Fina i jego ostatnie westchnienie. Krew zabarwiła mu usta. Następnie lekarz powiedział: „Kapitanie. Myślę, że jest to coś, czego powinien być pan świadkiem”. Kapitan Waters podszedł bliżej, a ja stanąłem obok niego.
Oboje widzieliśmy to samo w tym samym czasie. „Będę przeklęty” – powiedział kapitan Waters. Potem spojrzał na mnie. – Proszę o wybaczenie, pani.
Rozpięta koszula Fina odsłoniła ranę na klatce piersiowej, niczym niezwykłym pod każdym względem, z wyjątkiem tego, że coś tak małego mogło być tak szkodliwe. Po obu stronach rany znajdowały się dwie małe, ale całkowicie rozpoznawalne piersi. Fin może być Fioną; nigdy nie byłaby Finneganką.
Moje myśli wirowały przy każdym akcie, który on-ona-on mi zrobił. Każdy mocny dotyk. – Nie ma za co przepraszać, kapitanie – powiedziałem. „Dokładnie takie są moje odczucia…”.
Mój mąż był w okopach, ale rodzina potrzebowała syna…
🕑 15 minuty Historyczny Historie 👁 4,908Uścisnęłam Donalda po raz ostatni i cofnęłam się, by podziwiać go w jego nowym mundurze. Został awansowany na podpułkownika tuż przed wyjściem na urlop. Miałem nadzieję, że to utrzyma…
kontyntynuj Historyczny historia seksuHistoria imprez Barkly Mansion zostaje w końcu ujawniona.…
🕑 25 minuty Historyczny Historie 👁 2,079To bardzo łagodna historia, w której niewiele jest wyraźnego seksu... ale jest bardzo magiczna. Ma Leprechauny, Succubi i ciekawą podróż przez moją bardzo dziwną wyobraźnię. Myślałem, że…
kontyntynuj Historyczny historia seksuJęknąłem. Jezu, czułem się okropnie. Matko Boża, miałam kaca wszystkich kaców. Ostrożnie otworzyłem oczy i natychmiast je zamknąłem. Nawet przy zasłoniętych zasłonach światło paliło…
kontyntynuj Historyczny historia seksu