Wagon towarowy nazwany pragnieniem

★★★★★ (< 5)

Dwóch „włóczęgów” jeździ po szynach miłości…

🕑 21 minuty minuty Historie miłosne Historie

Lorelei potoczyla sie delikatnie, kiedy zrzucila kolejny ladunek. Bolały ją łydki, ale musiała się spieszyć. Potrzebowali pomocy na podłodze.

Charlie był chory od kilku dni, więc nikt nie był zaskoczony, kiedy zadzwonił. Potem Gerry nie mógł się skontaktować, prawdopodobnie dlatego, że Pantera grał na agorze. Ale czy Roger nie mógł znaleźć gdzieś innego pomocnika kelnera? Dziewięć stolików i brak kelnera zapewniły pracowity, pracowity wieczór i słabą obsługę. To stworzyło niezadowolonych klientów, którzy nie otrzymywali uwagi, na jaką zasługiwali. Bez wątpienia jej wskazówki to odzwierciedlają.

Przepracowany i niedopłacony. Nic nowego w tym. Joan klepnęła ją delikatnie w ramię, kiedy upuściła swoją tacę z naczyniami.

"Nie martw się, Lori, pośpiech już prawie się skończył." Lorelei roześmiała się. „Przynajmniej personel garncarni dotarł. To była długa noc, a ja jestem gotowa na to, żeby wszystko się rozluźniło. Kiedy wracam do domu, biorę przyjemną długą kąpiel i zwijam się z kotem”. - Och, zapomniałem ci powiedzieć.

Leroy wpadł. „Mój mąż tu był?”. „To było dziwne.

Powiedziałem mu, że cię znajdę, ale on odmówił. Po prostu dał mi notatkę i powiedział, żebym ci ją dał, gdy sprawy zwolnią”. Joan wyjęła halkę z fartucha i podała ją. Karta została zamknięta w jasnoniebieskiej kopercie z narysowanym na niej sercem. Lorelei uśmiechnęła się i na chwilę zapomniała o łydkach.

Leroy coś kombinował. Och, to może być notatka mówiąca, że ​​poszedł do Barry'ego, żeby wkręcić swoją alfę, ale jakoś tak nie uważała. Zostawiłby jej pocztę głosową, a nie notatkę.

Pod tym względem Leroy był bardzo nowoczesny. Otworzyła kartę. To była jedna z tych kart z antycznymi obrazkami na okładce. Zdjęcie przedstawiało dzieci, chłopca i dziewczynkę przebranych za włóczęgi, patrzących na kamerę niewinnymi oczami.

Chłopiec niósł zwyczajowe rzeczy zawieszone na patyku, który wszyscy włóczędzy musieli nosić na filmie. W środku napisał: Poznaj starego Williego, gdzie Chessie Cat ścieli swoje łóżko. Podawane będą Vittles. Lorelei uśmiechnęła się i wsunęła kartę do fartucha. Leroy zostawił jej kolejną ze swoich ekscentrycznych zagadek.

Nie znali ani jednej Chessie, chyba że liczyć raczej starszą panią, która upiekła te cudowne ciasteczka owsiane na godzinę kościelnej kawy. Willie? Jaki Willie? Willy Mays? Zgrabny Willie? Ta odpowiedź miała sens, ponieważ Leroy nie pisał swoich łamigłówek, dopóki jej nie chciał. Lubił grać postacie i miał na myśli scenę.

Niestety tej nocy nie czuła się zbyt pożądana. Obolałe nogi, ubranie pachnące papierosami i jej fartuch poplamiony keczupem nie przedstawiały wizerunku osoby pomysłowej. Nie żeby cokolwiek z tego miało znaczenie dla Leroya.

Czternaście lat małżeństwa, a on wciąż aranżował te małe zabawy. Byli zabawni, a nagrodą było zawsze miłe, ostre pieprzenie. Jego zagadki dały jej do myślenia.

Odwrócili jej myśli od tęsknoty za pomocnikami i skrzeczącymi maluchami i skupili się wprost na jej kobiecości. Że po czterdziestce nadal uważał ją za piękną. Zebrała swoją książkę zamówień i wróciła na podłogę.

I odpowiedź przyszła do niej między polędwiczkami a budweiserem. W rogu podłogi stała stara poprzeczka, symbol przejazdu kolejowego. Niosła półmisek pełen krewetek, kiedy zrozumiała, i prawie rozlała tacę, gdy nadeszła odpowiedź: kotka Chessie, Boxcar Willie, mały włóczęga na karcie. Chciał, żeby spotkała się z nim w parku, do którego lubili spacerować. Na wystawie był stary wagon towarowy, pozostawiony po wyciągnięciu ostrogi.

Chciał, żeby tam była dziś wieczorem i miał jakiś niegrzeczny plan. Odstawiła talerze pełne hamburgerów i sałatkę z kurczaka. Wymieniłem puste butelki po keczupie. Znaleziono sos śmietanowo-stekowy.

Śmietana i stek; umysł zatrzymał się na niektórych pokarmach, pikle stały się falliczne. W drodze do dziewiątego stolika zastanawiała się, co mogłaby zrobić, aby przyczynić się do jego scenariusza. I to trzymało ją przy życiu, dopóki Mark nie powiedział jej, że może wrócić do domu na noc.

To sprawiło, że się uśmiechnęła i poczuła pewne mrowienie, kiedy szła do domu i znalazła miejsce parkingowe na ulicy za Leroy's Miata, pod olbrzymim dębem, który praktycznie wisiał nad ulicą. Rozejrzała się, wychodząc z kobaltu. Nie widziała duszy, nawet chłopców Jenkinsa, którzy skradali papierosa przed wzrokiem rodziców.

Aby dostać się do furgonetki, skręciła na wschód w dół Bleeker, tuż przy Henson przy barykadzie i tam, gdzie asfalt ustępuje miejsca cegłom. Przeszedł pod mostem, w dół do parku. Było teraz cicho, bo ostatnio policja przeszła przez policję, chociaż w oddali dostrzegła żarzącego się papierosa, a wśród drzew unosił się gęsty, słodki zapach chłodni. Ścieżka wiła się na wschód, a przez strumień przecinał wąski drewniany most.

Trzy brzozy z rzędu wyznaczały ścieżkę i widziała je zarysowane na starym księżycu. Stamtąd ruszyła w dół opuszczonej linii kolejowej, balansując na zardzewiałych torach. Lorelei widziała przed sobą samochód, czarniejszy niż noc.

Postanowiła zagwizdać, żeby Leroy usłyszał, że nadchodzi. „Take the A Train” Billy'ego Strayhorna miało wyraźny tekst z odpowiednim hakiem, więc wybrała go. Tylko dziś wieczorem pojedzie pociągiem L. Zobaczyła słaby złoty blask z wnętrza starego samochodu.

Położyła ręce za plecami i machała biodrami, gdy podjeżdżała do samochodu, przesadnie kołysząc biodrami. Tył samochodu jarzył się od jednej migoczącej świecy, wbitej w starą butelkę chianti. Leroy leżał w kącie, ubrany w starą odzież ze sklepu z używanymi rzeczami, popijając z wysokiego kielicha.

Obok niego leżał koszyk, a on uśmiechnął się, widząc, jak wsuwa do niego głowę. Jego kapelusz wyglądał, jakby niedawno należał do Jeda Clampetta. Wszystko było tak, jak myślała.

Nadszedł czas, aby w tym małym dramacie wcieliła się w swoją postać. — Dokąd jedzie ten pociąg — zapytała swoim ochrypłym głosem, który sprawiał więcej niż sprawiedliwe wrażenie Blanche Dubois. Wykręciła się trochę, kiedy podciągnęła się i wsiadła do samochodu. "Memphis, słyszę, że mówię. Mówią, że tam jest ciepło, a ludzie są przyjaźni.

- Memphis jest daleko stąd. Chcę być zabrany.”. „No cóż, panienko, będę zadowolony z towarzystwa. Mam trochę żarcie i trochę wina towarzyskiego i nie mam nic przeciwko dzieleniu się, jeśli nie masz nic przeciwko dzieleniu się tym kocem ze starym włóczęgą.

„Nie przejmuj się, dopóki żarcie jest dobre Ujął ją za rękę, gdy wskoczyła do samochodu, i przycisnął do niego swoje drobne ciało, a także jej usta, by pocałować się na cześć tradycyjnego pocałunku. Na początku Leroy lubił pozwalać swoim ustom wykonywać pracę, dookoła było mnóstwo małych pocałunków każdą wargę, zanim nacisnął głębiej. Czasami jego cierpliwość doprowadzała do szału, ale podobało jej się to, co czuła i uczucie jego dłoni we włosach.

Czuła gęsią skórkę na jego ramionach, gdy przyciągnął ją do siebie na tyle mocno, by czuł jego głód, a jednocześnie wystarczająco delikatny, by pokazać, że uważa ją za cenną. To była jedna z rzeczy, które wyróżniały go na tle innych chłopców tak dawno temu, kiedy zaczęli się spotykać. Kołysała się przy nim, delektując się uczuciem jego przy sobie.

małe ciało przed przerwaniem ich pocałunku. „Więc co za żarcie tam masz, włóczęga, bo jestem potężną głodną kobietą”. pocałowała go ponownie, mocniej, wpychając mu język do ust.

I trzeba mu przyznać, że Leroy nie odpowiedziała od razu, tylko wsunęła język głębiej. Ale ludzie muszą oddychać, a pocałunki łamią się, a Lorelei odczuwała szczególną potrzebę oddychania, kiedy ręce jej kochanka obejmowały jej pupę i unosiły. – Dobre żarcie – szepnął jej do ucha głosem prawie syczącym. „Znalazła mi samotną wdowę po Gatlinburgu, która chciała się dzielić.

Dała mi chleb, ser, truskawki i trochę czerwonego”. "Dostarczyła bitą śmietanę? Jaką panią znalazłeś." Poczuła, jak jej tyłek kołysze się, dopasowując się do jego palców. „Była bardzo wdzięczną wdową, powiem ci”. "Mogę sobie tylko wyobrazić!" i pochyliła się, by wtulić się w jego szyję.

„Co zrobiłeś tej starej wdowie, że była tak wdzięczna?”. Leroy wstrzymał oddech i pogładził palcem jej szczękę. „Noce stają się bardzo zimne i samotne dla starej wdowy”.

"Założę się, że stopiłeś jej masło." „Zaoferowałem jej tylko normalne, dżentelmeńskie wygody”. „Te same udogodnienia, które mi oferujesz”. "Proszę pani, nigdy nie mógłbym jej zapewnić takiej pociechy, jaką zachowam dla ciebie." „I będę się cieszyć twoimi wygodami! Ale jestem też głodny.

To była długa noc, żebractwo przed niewdzięcznymi duszami. Zobaczmy, co masz w tym koszu. Kiedy mówiła, Lorelei opuściła ręce na jego pachwinę i potarła spuchnięty organ, który wyczuła pod spodniami.

- Tak, ładna gruba kiełbasa. Co jeszcze? I odsunęła kraciasty materiał przykrywający kosz. Bagietka.

Maliny. Truskawki. Camenberta i Goudy. Butelka bieli. Winogrona i oczywiście puszka Redi-Whip.

Leroy był bardzo zamyślony, gdyż wiedział, że gdziekolwiek Lorelei się udaje, wkrótce podąży za nią bita śmietana. Oderwał kawałek chleba, rozsmarował trochę ostrego camenberta i przyłożył go do jej ust. Pochyliła się do przodu i skubała, szczęśliwa, że ​​przez jakiś czas mógł ją nakarmić, szczęśliwa, że ​​może położyć się obok niego na grubym kocu. Wziął malinę i przyłożył ją do jej ust, a ona skubała z jego palców. Podniósł kolejny do jej ust, a ona wzięła owoc ustami.

„Czy nakarmiłeś tę wdowę tak, jak karmisz mnie?”. Leroy tylko się uśmiechnął. Sięgnęła do jego pachwiny, żeby go pomasować. Był twardy, a jego kutas spływał po jej nogawce.

Potarła go dłonią i poczuła, jak jego ciało zmienia się w odpowiedzi. - Nakarmiłeś jej kiełbasę? Wdowy nie lubią niczego lepszego niż ładna duża kiełbasa między ustami. „Proszę pani, jak zawsze zachowałam dla pani moją najlepszą kiełbasę”.

— To było bardzo miło z twojej strony, sir. Chociaż nie wyobrażam sobie starej wdowy, która daje ci tyle sera i owoców, nie dając jej trochę mięsa. Potem ponownie otworzyła usta, by połknąć ładną malinę.

Gdy ugryzła, zauważyła jego palce, czerwone od soku z jagód. Nie chciałby narobić bałaganu. Więc wzięła jego rękę do ust i zlizała sok z końcówek. „Ten sok dobrze ci smakuje. Szkoda, żeby cokolwiek się zmarnowało, kiedy wszyscy wiedzą, jak biedni jesteśmy włóczędzy.

Nie wiem, kiedy następnym razem spróbuję grubego kawałka mięsa.”. „Życie jest ciężkie na drodze, ale zrobię, co w mojej mocy, aby zapewnić ci odpowiednią opiekę. Życie staje się samotne, jeżdżąc po szynach z miasta do miasta. Dobrze mieć towarzyszkę, szczególnie taką, której tak obficie zapewniono. Jego palce obejmowały jej lewą pierś, unosząc ją i wywołując mrowienie.

Leroy dokładnie wiedział, jak wrażliwe są jej piersi. Czasami, kiedy jej pragnął, podchodził do tyłu i podniosła jej cycuszki i pogłaskała ją, aż nie mogła odmówić. Jeśli chciała seksu, zostałaby, zwlekała przez długi czas, zanim odwróciła się, by go pocałować.

Całowanie Leroya wydawało się świetnym pomysłem Pochyliła się do niego i zakryła jego usta jej. Rozkoszowała się miękkością jego ust, delikatnym muskaniem jego wąsów. Zostawiła usta lekko rozchylone w zaproszeniu i ku jej radości Leroy zaakceptował, wsuwając język do jej ust. Ssała go, zadowolona z tej małej penetracji.

Wziął truskawkę i przyłożył ją do ich ust. Odsunęła się tylko na tyle i wsunęła się między nich. Usta ponownie się zetknęły i kawałek, dzieląc słodki, czerwony miąższ. Trochę soku wytrysnęło, lądując na jej szyi. Błogosław mu., zauważył, ruszając się, żeby ją wylizać do czysta sposób, w jaki mnie liżesz." "Proszę pani, jeszcze nie zacząłem lizać." I wiedziała, że ​​mówił prawdę.

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiła się kolejna truskawka, tym razem tylko dla niej. Połknęła go aż po koniuszki jego palców, przygryzając, żeby wziąć go do ust. - Nie sądziłem, że możesz połknąć coś tak dużego. - Potrafię połknąć nawet większe rzeczy. Myślę, że chciałabym połknąć fajną grubą kiełbasę i włożyć ją do samego końca gardła.

- Na pewno chciałabym to zobaczyć. Lorelei zachichotała. niezbyt dobrze, ale to nie miało znaczenia. Gra była dobra, gra, w której wszyscy wygrywali. Hobo Leroy też nie kłamał.

Wielu starych chłopaków przy odbiorze zamykało oczy. Nie Leroya. Zawsze lubił patrzeć w jej oczy, kiedy go zaspokajała. Z kolei lubiła patrzeć na jego oczy, tak ciepłe i brązowe, gdy wzięła deser. Wziął jeszcze trochę owoców, tym razem pulchną malinę.

Było chłodno, ale ugryzła się, zostawiając kawałek wilgotnej miazgi między jego palcami. Zanim zdążyła ponownie ugryźć, wziął wilgotny owoc i przycisnął go pod jej brodę, po czym wciągnął go między rozpiętą bluzkę i potarł jagody na jej piersiach. Czuła na skórze ślad chłodnych soków, ale wiedziała, że ​​nie utrzyma się tam długo.

Wygięła więc dla niego szyję i spodziewała się, że jej mąż posłusznie pochylił głowę do jej szyi. Usłyszała własne westchnienie i stwierdziła, że ​​podnosi dla niego swoje piersi. Był taki cierpliwy, dokładny, pocałunek, lizanie, kolejny pocałunek, tak przemyślany w swoim projekcie. Wpadła na pomysł i sięgnęła po kolejną truskawkę. Włożyła go między swój dekolt i zsunęła razem swoje piersi, aby je mu podarować.

Skubał cierpliwie, a ona czuła soki kapiące na jej piersi? Ślina? Soki truskawkowe. Nie obchodziło jej to, po prostu chciała szybko stracić ten stanik i być dostępna. Palce rozpinające jej bluzkę powiedziały jej, że czuje to samo.

Ale jego usta nigdy nie odsunęły się od jej piersi, a szczelina między jej piersiami stawała się coraz bardziej niedbała. Co do cholery? Sięgnęła za siebie, żeby rozpiąć stanik, a on pomógł jej zdjąć bluzkę i zsunąć stanik z ramienia. Spojrzała w dół, by zobaczyć fioletowo-czerwoną papkę na piersi i uśmiechnęła się. „Z tym deserem lodowym należy położyć na wierzch trochę bitej śmietany”.

„Doskonały pomysł”. Czuła, jak jego ciało się kołysze, gdy potrząsał puszką. Wzięła swoją pierś i zsunęła je razem, aby mogła spryskać. Leroy ją pokrył, nie tylko owocem. Zostawił jej całą pierś pokrytą chłodną, ​​słodką bitą śmietaną.

– Potrzebujemy tylko wisienek na torcie – zasugerował. „Kochanie, tu nie ma wiśni. Po prostu starsza mężatka, która chce trochę pociechy. Leroy roześmiał się, zerwał jeszcze dwie maliny z koszyka. Po jednej na każdą pierś, znalazła piersi nakryte owocowymi czerwonymi sutkami.

– Wyglądasz jak ciasto – zasugerował. Wyglądam jak tarta, gotowa do pożarcia. „Cóż za cudowna sugestia”, powiedział, po czym zniżył usta do jej prawej piersi.

Jego język wysunął się na zewnątrz. Biała bita śmietana pokryła jego twarz, gdy lizał, trzymając się jego brodę. Ale jej to nie obchodziło.

Powoli krem ​​znikał w ciepłych ustach Leroya. I czuła każde polizanie jego ust na swoim śliskim biuście. Leroy był tylko cierpliwy.

usta wzmogły ciepło jej nart i zorientowała się, że popycha go w kierunku swoich malinowych sutków w kierunku jego ust, aż do chwili, gdy otworzyła się szeroko i przełknęła. delikatnie na sutkach. Poczuła lekkie drżenie ostro ją, a jej płeć się skurczyła.

Ząb, język i wargi, a nawet kremowe, porośnięte włoskami nad ustami, których użył na jej prawej piersi. Zastanawiała się, jak długo to utrzyma. Mogła sama spuszczać się z piersi i on o tym wiedział.

Ale tu? Półnaga w parku, do którego każdy może zajrzeć? Wtedy zobaczą, jak to zrobić dobrze! Lorelei zdecydowała, że ​​tak naprawdę jej to nie obchodzi. Jeśli ktoś patrzył, patrzył. Sięgnęła w dół, by rozpiąć spódnicę. Jego usta były rozkoszne, ale żar w jej lędźwiach domagał się więcej.

Gdy uwolnił jej prawy sutek i zaczął lizać okolice jej piersi, wilgotne ciepło z jej cipki upewniło ją, że chce więcej. Coś słodkiego. Coś mięsnego. Jej palce znalazły jego spodnie, przesuwając dłonią po jego erekcji.

Sapnął, ale dalej lizał. Leroya trudno było rozproszyć, kiedy zaczął się gadać. Uniosła biodra, zahaczyła spódnicę i pchnęła.

Jej spódnica zeszła w dół. Precz z jej rajstopami. Precz z jej majtkami. Czuła wilgoć we włosach łonowych i chciała coś tam poczuć. Wystarczyłby nawet palec.

Jak opuszki palców, które czuła, przesuwając się po jej brzuchu. Po tylu latach Leroy po prostu wiedział. Małe palce krążyły po jej włosach łonowych. Opuszkami palców muskały jej uda.

Wysunęła biodra do przodu, by go zachęcić, i jak zwykle uparty Leroy kontynuował swoje dokuczanie, tuż na zewnątrz jej drżącej cipki. „Czy tak potraktowałeś tę wdowę? Czy kazałeś jej tak czekać?”. Leroy podniósł usta z jej lewej piersi. "Proszę pani wie, że bulion musi zostać doprowadzony do wrzenia, zanim jego smak osiągnie szczyt." A potem zaczął ssać, przygryzając jej sutek w sposób, który powodował drżenie jej ciała. Jej palce przesunęły się po jego spodniach.

Za pasem. Precz z tym zamkiem! Musiała wywierać presję na swojego mężczyznę, jeśli miała dostać to, czego chciała. Jego kutas cieknął i potarła trochę nasienia na opuszkach palców.

Wydawał się pulsować w jej dłoni i stęknął cicho, gdy go dotknęła. Chciała go posmakować, ale nie mogła się poruszyć, nie z jego palcami tak blisko jej cipki i piersiami pod jego językiem. Jego ręka zniknęła. Chwilę później Lorelei poczuła coś chłodnego między ustami swojej płci.

Truskawka. Zamierzał wepchnąć w nią truskawkę. Poczuła, jak przesuwa się w górę iw dół jej ust, a potem lekki nacisk, gdy go owinęła. A potem się poślizgnęło.

Patrzyła, jak podnosi owoc do ust. "Czy to dobrze smakuje, kochanie?". "Najlepsze, jakie kiedykolwiek miałem.

Chcesz spróbować?". Nic nie powiedziała, kiedy wziął kolejną truskawkę i potarł nią jej śliską cipkę. Zawsze smarowała się swobodnie, a chłodne owoce, lekko szorstkie nasiona. Potem podniósł jagodę do jej ust. Lizała, degustując głównie truskawki, ale czy było coś jeszcze, coś innego, smak seksu w kontrapunkcie do owocu? Nie była pewna i nie miało to znaczenia, kiedy jego palec wskazujący wsunął się w nią.

Jej biodra są w szoku i przycisnęła się do niego. Jeden palec nie pasował do jego kutasa, ale był tam, poruszając się delikatnie i pocierając ją. Aby go zachęcić, przyciągnęła koszyk bliżej. Maliny.

Położyła je w małej linii prowadzącej w dół, aż duża jagoda zwieńczyła jej włosy łonowe, tuż nad jej wygłodniałą płcią. Leroy połknął przynętę. Oznaczało to pozostawienie jej piersi nietkniętych, ale jakie to miało znaczenie. Miała dwie ręce, jedną do sutków, drugą do jego kutasa tak mocno ściśniętego w jej dłoni. Obróciła go między palcami.

Jego biodra pulsowały w rytm jej palców, ale nic nie przeszkadzało mu w ustach, cierpliwie pożerając maliny po drodze do raju. Zastanawiała się, skąd wziął się w panowanie nad sobą? Co mogła zrobić, żeby go złamać? Co musiałby zrobić, żeby po prostu rzucił ją na koc i pieprzył ją jak zwierzę? Jej palce najwyraźniej nie wykonywały swojej pracy. Potem jego usta zamknęły się na jej łechtaczce i przestała się tym przejmować.

Jej dłonie odnalazły jego głowę, miażdżąc go w dół, gdy jego język przesunął się po niej, i zdała sobie sprawę, że zgubiła się tylko jako pasażer w huraganie, że jedyne, co może zrobić, to przyjechać. I tak zrobiła, krzycząc, a jej głos był echem przyjemności rozbrzmiewającym między drewnianymi ścianami wagonu towarowego, echem, które tylko wzmocniło biały żar między jej nogami. Kiedy otworzyła oczy, świeca zgasła. Słyszała świerszcze i błękitny blask księżyca w drzwiach. Leroy leżał między jej nogami, delikatnie ją całując, wyczuwając każdy wstrząs.

Był cichy, wiedząc, że potrzebuje trochę czasu. – Twoja kolej włóczęga – szepnęła, znajdując siłę, by pochylić się i wziąć jego słone mięso między usta. Położył się, akceptując z taką samą gracją, jaką obdarzył, a ona usadowiła się w długim, rozkosznym zanurzeniu ust wzdłuż jego narzędzia. Błysnęło na nich światło.

Latarki. Para wielkich świateł, świecących na nią, wyraźnie pokazujących jej twarz wypełnioną kutasem. Widziała zarys srebrnych tarcz widocznych w odbiciu. Policjanci. Zostały złapane.

– Wy dwoje nie jesteście dziećmi. Pierwszym oficerem był mężczyzna, duży i szeroki w ramionach, nawet bez kamizelki kuloodpornej. – Nie, jesteśmy małżeństwem. Lorelei zastanawiala sie, czy powinna sie zakryc.

Wydawało się słuszne, ale chwila była poza skromnością. 'Co to jest? Wasza rocznica?”. Leroy udzielił idealnej odpowiedzi. „Właściwie to wtorek.” „Oboje wyglądacie, jakbyście walczyli o ciasto. Nawet jeśli nie byłeś nagi, ten park jest zamknięty.

Myślę, że lepiej się ubierz i chodź ze mną.”. Drugim policjantem była kobieta. „Pozwól im odejść, Jerry”. „Co? Shelley, jeśli kiedykolwiek zdarzy się przypadek nieprzyzwoitego ujawnienia”.

"Pozwól im odejść." Podniosła głos i pozwoliła, by każde słowo zabrzmiało, zanim wypowiedziała następne. "Dlaczego powinienem?". "Pozwól mi." Odwróciła się do siebie, by zwrócić się do Leroya i Lorelei.

Od jak dawna jesteście małżeństwem?". "Czternaście lat." "Elaine, co ma do czego długość ich małżeństwa?". "Jerry, przestań zachowywać się jak głupi mężczyzna." "Co?" „Zostaw ich w spokoju albo przez miesiąc będziesz milczeć”.

Lorelei patrzyła, jak dwaj oficerowie wpatrują się w siebie, aż mężczyzna wzruszył ramionami i cofnął się. „Co do cholery? w górę.". – Dobry chłopiec, Jerry. Wiedziałem, że to rozgryziesz.

Kiedy odwrócili się do wyjścia, kobieta odwróciła się do Lorelei, "Trzymaj się tego". Lorelei uśmiechnęła się z ulgą. "Planuję.". „Dobrze”.

Złapała swojego partnera i zniknęli w ciemności. Leroy odezwał się pierwszy. „Było blisko. Myślę, że to nie był taki świetny pomysł.”. Leroy wyraźnie martwił się tym, co myśli.

Jasne, bała się. Ale to było zabawne i wyjątkowe. Nie chciała, żeby strach powstrzymał jego eskapady i uczynić go podobnym do innych mężczyzn.

Poza tym, nie było powodu, by gra się kończyła. Po prostu przenieś ją w bezpieczniejsze miejsce. Lorelei wróciła do swojego głosu i powiedziała: "Co ty mówisz o Williemu? To nie tak, że nigdy wcześniej nas nie drażniono. Leroy podniósł wzrok z wyraźną ulgą. – Jasne, że wybrał złą porę, żeby nas obudzić.

– Zgadzam się. Ale jeszcze nie skończyliśmy. Znam damę. Ona cię postawi. - Będzie?.

- Pewnie. Sięgając, żeby otarć się o jego pachwinę, Lorelei kontynuowała: - Ale będziesz musiała jej dać tę kiełbasę. - Moja kiełbasa ! Tam jest najlepszy krój, nie ma nic lepszego. - Nie przyjmie niczego innego niż ta kiełbasa.

Ale rano dostaniesz ciepłe łóżko i ciepły posiłek. Leroy udawał, że głaska się po brodzie, a ona słyszała, jak chichocze. – Cóż, skoro tak to ujęłaś. zobacz to w ten sposób. Pamiętaj tylko, że będziesz musiała jej to dać, kiedy wejdziesz do domu.

– Tak szybko, co? – Tak szybko. Leroy pochylił się, żeby ją pocałować, z miękkimi i nieco słonymi ustami. Oblizał jego usta, zanim się ociągali. Przerywając pocałunek, wyszeptała: „Najlepiej ruszajmy, zanim ci zastępcy wrócą”. Kiwnął głową i zaczął zwijać koc, podczas gdy ona szukała wokoło ubrania.

Spódnica tylko majtki i pończochy w torebce.Kilka minut później dwóch bardzo szczęśliwych włóczęgów trzymało się za ręce w ciemności, gdy szli w kierunku snu każdego włóczęgi: ciepłego łóżka zbudowanego dla dwojga..

Podobne historie

Letni chłopiec

★★★★★ (< 5)

Sezon letni wzmaga wewnętrzne pragnienia Lynn i Adama…

🕑 42 minuty Historie miłosne Historie 👁 3,042

„Out Adam!” Lynn surowo wskazała palcem na drugą stronę recepcji. Adam usiadł na blacie recepcji. Cassie, młoda, bardzo modna recepcjonistka, brunetka, nie miała nic przeciwko osądzaniu…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Letni chłopiec, część 2

★★★★(< 5)

Lynn i Adam kontynuują letni taniec…

🕑 40 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,725

Nieco ponad miesiąc temu... Noc była idealna. Dzień był idealny. Tydzień, ostatni miesiąc, były idealne. Teraz był idealny moment. Lynn zastanawiała się dokładnie, co zrobiła, żeby w…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Dla Julii

★★★★(< 5)

Dla mojej żony, mojej miłości, naszej miłości.…

🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,829

Dajesz mi to spojrzenie, które mówi, że pragnienie, pożądanie i miłość wszystko w jednym. Piłem trochę, tak jak lubisz. To powstrzymuje mnie od powstrzymywania się, a głód zwierząt…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat