Damien wracał do domu po kolejnym spokojnym dniu w biurze. Był bardzo śnieżny grudniowy wieczór i wiedział, że znowu będzie sam na kanapie przy piwie. Może złapie grę, znajdzie film, a potem wejdzie na chwilę do komputera.
Jutro prawdopodobnie będzie tak samo, zwłaszcza że spodziewana niedługo nadejdzie gwałtowna burza śnieżna… W takie dni jak ten prawie żałował, że nie jest rozwiedziony. Nie żeby naprawdę tęsknił za swoją byłą żoną, tą kobietą o zimnym sercu… ale w wieku trzydziestu siedmiu lat byłoby miło mieć kogoś, do kogo mógłby wrócić do domu. Jego kumple próbowali umówić się z nim na randki w barze, a niektórzy pracowali przez jakiś czas, ale nadal im się nie powiodło. Nie można winić jego wyglądu, bo miał metr osiemdziesiąt wzrostu, jasnoniebieskie oczy, opalony we właściwym odcieniu i brązowe włosy, które były idealne do przeczesywania rąk w chwili namiętności.
Był miłym facetem, przyjaznym i ciepły, ale nie tak bierny, że pozwalał dziewczynom stąpać po nim. Cóż, bez względu na powód, Damien po prostu nie mógł znaleźć kogoś, z kim czułby więź. Gdy jego myśli wróciły do teraźniejszości, przypomniał sobie, że wyszedł z piwa i musiał coś kupić. Jęcząc w duchu, skręcił w prawo na zatłoczony parking lokalnego supermarketu.
Ledwo mógł znaleźć miejsce i poczuł, jak jego frustracja rośnie, gdy zobaczył furgonetkę, która zajęła dwa miejsca z powodu okropny sposób, w jaki osoba zaparkowała. Śnieg padało mocniej, a on prawie pomyślał, że zapomni o piwie i po prostu dotrze do domu, zanim drogi się zamkną. Ale na pierwszy rzut oka puste miejsce pomyślał inaczej i szybko zaparkował swoją czerwoną ciężarówkę. Sklep. był pełen ludzi, którzy zaopatrywali się w zapasy na nadchodzącą burzę.
Cieszę się, że to zrobiłem wcześniej w tym tygodniu, pomyślał, chwytając koszyk i otwierając zamrażarkę piwa. Złapał dwa sześciopaki i włożył je do koszyka. Chcąc stanąć w kolejce przed kimś z całym wózkiem z zakupami, pospieszył w kierunku najkrótszej kolejki, kompletnie wpadając na kogoś, z własnym koszykiem spadającym na podłogę.
Już miał wymamrotać „przepraszam” i ruszyć w drogę, kiedy rzeczywiście przyjrzał się tej osobie. Młoda, przygnębiona, rudowłosa kobieta stała przed nim z zakłopotanym wyrazem twarzy. Jej szkliste, zielone oczy powiedziały mu, że miała tak samo okropny dzień jak on, i natychmiast ukląkł, aby pomóc jej zebrać swoje rzeczy.
Kobieta, poruszona jego dobrocią, zaczęła chwytać, co mogła, i wkładać z powrotem do koszyka. – Przepraszam – powiedziała. – Nie przepraszaj, to była moja wina – zaśmiał się. – Nie oglądałem.
To mnie powinno być przykro. Zwolniła na chwilę i spojrzała na niego. Wyglądał na nie więcej niż trzydzieści lat, miał miękkie brązowe włosy i najbardziej intensywne oczy, jakie kiedykolwiek widziała. Zmusiła się, by odwrócić od nich wzrok, tylko po to, by zauważyć, że się do niej uśmiecha. Poczuła, jak coś ociera się o jej palce, i spojrzała w dół, by zobaczyć, że oboje sięgnęli po ostatni przedmiot, puszkę zupy jarzynowej.
Mrowienie palców dotykających jej palców sprawiło, że jej serce zatrzepotało, a twarz zrobiła się gorąca. Zaśmiała się nerwowo, po czym podniosła puszkę - oboje podnieśli ją i powoli włożyli do koszyka, nie odwracając od siebie wzroku. – Dziękuję – powiedziała nieśmiało. - Nie ma za co.
Ty, uh… - odchrząknął - nie wyglądaj, jakbyś miał taki wspaniały dzień. Znowu się roześmiała. Lubił jej śmiech.
Jej zielone oczy błyszczały, kiedy to robiła. Razem podeszli do następnej dostępnej kasy. „Już straciłem prąd, a mój samochód nie radzi sobie dobrze przy tej pogodzie”.
– Cholera, to jest do bani – powiedział, pomagając jej rozładować swoje rzeczy na ladę. – Masz na myśli trochę czasu, żeby zacząć? "Tak…" Nie mogła uwierzyć, że znowu jej pomagał. Nie widziała pierścionka, ale uznała, że musi mieć dziewczynę. Kto pozwoliłby uciec komuś tak słodkiemu jak ten człowiek? Zapłaciła za zakupy, po czym zwróciła się do mężczyzny.
Nie znała nawet jego imienia, ale czuła, że musi coś zrobić, by mu podziękować. – Jeszcze raz dziękuję – wypaliła. Mężczyzna uśmiechnął się.
– Nie ma problemu. Uważaj. "Ty też." Uśmiechnęła się, nie okazując rozczarowania z powodu utraty szansy, i wyszła ze sklepu w kierunku swojego gównianego, starego, niebieskiego samochodu.
Co za wspaniały sposób na rozpoczęcie nowego życia, skarciła się… Damien chciał iść za nią, ale zmusił się, by o niej zapomnieć, zapłacił za piwo i wyszedł na zewnątrz. Śnieg był teraz wszędzie, a wiatr wiał tak mocno, że trudno było dostrzec. Dobrze, że to tylko krótka przejażdżka do jego domu. Wrócił do swojej ciężarówki i postawił piwo na tylnym siedzeniu.
Uruchomił silnik i już miał ruszyć, gdy zauważył, kto jest w samochodzie obok niego. I wydawało się, że ma kłopoty. Patrzył oczarowany na niezapomnianą młodą kobietę, czekając, aż go zauważy, kiedy nagle uderzyła pięściami w deskę rozdzielczą i opuściła głowę.
Przyjrzał się dokładniej i zobaczył, że jej ciało lekko się trzęsie. Wysiadł już z ciężarówki i zapukał w jej okno, zanim zdał sobie sprawę, że płacze. Kiedy podniosła wzrok, najpierw w jej oczach pojawiło się zaskoczenie, potem pojawił się uśmiech ulgi i otworzyła drzwi. – Hej – powiedział. – Witam ponownie – powiedziała, ocierając łzy z zadziornych policzków.
- Potrzebujesz pomocy? – To się nie zacznie – powiedziała, po czym westchnęła beznadziejnie. "Może cię podwieźć?" uśmiechnął się, nie mogąc powstrzymać podniecenia. Zatrzymała się, jakby z niedowierzaniem.
Czy ten mężczyzna mógłby być milszy? pomyślała. – Mieszkam jednak trochę daleko. Na Grant.
– Możesz zostać ze mną, dopóki burza nie minie. Mieszkam w tej samej przecznicy na Jackson. Czy był poważny? Nie mogła uwierzyć, jak opiekuńczy był ten mężczyzna. Proponował jej swój dom na pobyt podczas śnieżycy, po tym, jak ją właśnie poznał… Wzięła głęboki oddech i wysiadła z samochodu, mimowolnie trzęsąc się od pędu mroźnego powietrza. Owinęła ramiona wokół swojego drżącego, szczupłego ciała.
– Jesteś pewien, że nie miałbyś nic przeciwko? Umysł? Damien chciałby, żeby została w jego domu tak długo, jak to możliwe. – Oczywiście, że nie – zaśmiał się. - Chodź, możemy włożyć twoje rzeczy do mojej ciężarówki. Nawiasem mówiąc, jestem Damien.
Uśmiechnęła się. „Jestem Hannah”. Uścisnęli sobie dłonie, a uczucie mrowienia powróciło już po dotknięciu koniuszkami palców. Dwadzieścia minut później siedzieli na jego kanapie przed kominkiem, z dwoma parującymi kubkami gorącego kakao i ciepłą, czerwoną kołdrą wokół nich. Damien pomógł jej włożyć jedzenie do lodówki razem z piwem.
Chociaż do tej pory nie odczuwał potrzeby piwa. W jego salonie siedziała wspaniała młoda kobieta, czekając, aż minie burza śnieżna, a oni siedzieli tak blisko, że ich uda się stykały. Jej rude włosy pachniały jak słodkie truskawki świeżo zerwane latem. Nie, w ogóle nie potrzebował teraz piwa. Na początku po prostu prowadzili lekką rozmowę.
Potem ciepło ognia zaczęło łagodzić napięcie, sprawiając, że rozmowa była coraz mniej trudna. Hannah nie mogła przestać dziękować mu za to, że pozwolił jej zostać w swoim domu, dopóki burza się nie skończy, co sprawiało, że chichotał. - Naprawdę, wszystko w porządku. Nie miałem zamiaru pozwolić ci po prostu siedzieć tam na mrozie bez drogi do domu.
Końce jej uroczych ust powoli się uniosły. – Jesteś taki łaskawy i troskliwy. Nie mogę uwierzyć, że nie jesteś żonaty – powiedziała cicho. Damien skrzywił się i odstawił filiżankę.
- Ja-byłem… Była naprawdę samolubną kobietą – dodał, mentalnie kopiąc się za choćby wspomnienie o tym. Co teraz pomyśli anielska ruda? Spojrzał na nią, kiedy ścisnęła jego ramię pocieszająco, a jego serce omal nie zabiło. Ona naprawdę była aniołem… jakby przyszła go uratować… Podniósł swoją filiżankę i podniósł ją do ust, kiedy powiedziała coś innego, co sprawiło, że przestał.
– Ile masz lat? Jeśli nie masz nic przeciwko, że zapytam – dodała szybko. – …mam trzydzieści siedem lat – wymamrotał. Milczała, a on bał się zobaczyć, jaki może być jej wyraz twarzy. Po chwili w końcu odwrócił się, by spojrzeć jej w cierpliwe oczy. – Myślisz, że to stare? zapytała.
Zalotny uśmiech wyciągnął jego usta. "Co myślisz?" Hannah odwzajemniła figlarny uśmiech. – Cóż, mam dwadzieścia jeden lat, a ty nie jesteś dla mnie stary.
Na zewnątrz śnieg prawie szalał, szalał jak pragnienie, które czuł w sercu dla boskiej istoty tuż obok niego. Tylko dwadzieścia jeden?! I nie sądziła, że jest stary… W głowie Damiena wirowały pytania i możliwości. Jego serce biło szybciej.
Zaczął się zastanawiać, o czym myśli ta nieodparta młoda kobieta, gdy wpatrywał się w jej lśniące zielone kule. Jego własne oczy przesunęły się na jej rude włosy i zaczął myśleć o przeczesaniu ich dłońmi… Zastanawiał się, jak by to było całować te jak tulipany usta… Nie mógł się powstrzymać przed wyobrażeniem ich razem w ogród truskawek całujących się w deszczu… Przestań o tym myśleć… Pewnie ma chłopaka… Ale nie mógł przestać. Nie mógł przestać myśleć o tym, jak bardzo go robiła. Nie mógł przestać się zastanawiać, jak by to było przesuwać dłońmi po jej ciele… jak by to było głaskać jej kremowe uda i dalej… Nie mógł powstrzymać się od zastanowienia się, jak dokładnie by to zrobiła. czuć w środku… Nie mógł przestać myśleć o wplątaniu dłoni w jej długie, piękne rude włosy… gdy brał jej miękkie usta w głodnym pocałunku… gdy reszta świata została zapomniana za nimi… Nie mógł przestać myśleć o tym, jak miło byłoby mieć jej ręce wokół jego kutasa… Chciał jej źle posmakować… Nie zdawał sobie sprawy, że jest pochylając się bliżej niej, aż poczuł jej przyspieszony oddech na swoich ustach… Nie odwracając wzroku, drżąco położyła swoją filiżankę na stoliku obok niego, prawie ją upuszczając.
Niestety, to przerwało ten moment i Hannah szukała czegoś do powiedzenia, aby przywrócić przyjemne powietrze. - Um… jak myślisz, jak długo potrwa burza? Damien zastanowił się przez chwilę, wyjrzał przez okno na zaciekłą śnieżycę, po czym sięgnął po pilota siedzącego na stoliku do kawy i włączył wiadomości w samą porę, by usłyszeć prognozę pogody… Minie kilka dni, zanim niektórzy ludzie mogliby nawet odzyskać prąd… co oznaczało, że burza absolutnie się nie skończy ani jutro wieczorem. Drogi również zostały oficjalnie zamknięte. – Cóż… wygląda na to, że zostaniesz tu kilka dni.
Hannah leży ciężko. „Nie mogłem – nie chcę być ciężarem”. Damien wziął ją za rękę i szepnął: – Zaufaj mi, absolutnie nie będziesz ciężarem. Spojrzała w jego niebieskie oczy, roztopiła się, czując ponownie jego dłoń, i ustąpiła. Na zewnątrz szalała śnieżyca.
Damien był zdenerwowany. Miał pięknego, słodkiego anioła, który miał zostać na noc w jego domu i tak go kusiło, by po prostu wziąć ją do łóżka, przytulić i całować przez całą noc. I pomyśleć, że nigdy by jej nie spotkał, gdyby nie zatrzymał się, żeby jej pomóc… gdyby się nie spieszył… gdyby nie zatrzymał się na piwo… Kolacja była cicha i niezręcznie, ponieważ oboje wciąż myśleli o prawie-pocałunku. Damien odgrzał zupę jarzynową, którą Hannah kupiła dla nich obojga, idealny zimowy posiłek… Potem zaproponował jej nocną bieliznę, w którą mogła się przebrać, aby było wygodniej.
Przyjęła łaskawie. Nikt nigdy nie był taki miły dla Hannah. Dlatego zostawiła swoją rozbitą rodzinę, aby rozpocząć nowe życie. Nigdy nie myślała, że coś takiego się wydarzy.
Nigdy nie sądziła, że spotka mężczyznę o tak ciepłym sercu, tak kochającym i szczerym. Był przystojny, seksowny, miał trzydzieści siedem lat… Wciąż nie mogła uwierzyć, że miał trzydzieści siedem! Pierwotnie postarzała go, żeby miał nie więcej niż trzydzieści lat. Szesnaście lat i tak nie miało dla niej żadnego znaczenia.
Została przez niego zabrana. W łazience, gdy ubierała się we flanelowe spodnie od piżamy i koszulę, które jej dał, wyobrażała sobie siebie leżącą z nim w jego łóżku, obejmując ją mocno, niczym tarcza chroniąca ją, gdy szeptał jej do ucha… Hannah wyrwała się z zadumy i wróciła do salonu. Damiena tam nie było, więc sprawdziła jego sypialnię. Znalazła go siedzącego na łóżku, wkładającego inną koszulę. Przebrał się już również we flanelowe spodnie.
Pod kątem, pod jakim była, widziała jego wybrzuszenie i powróciła jej fantazja sprzed lat. Kiedy ją zauważył, wstał i uśmiechnął się. "Czy jest za duży?" Spojrzała na niego ostro, zanim zorientowała się, że mówi o koszulce, którą jej dał.
Jej twarz płonęła czerwienią. – Tak, ale w porządku – powiedziała radośnie. Podeszła bliżej do pokoju.
– Bardzo ci dziękuję za… – Położył ręce na jej ramionach i uśmiechnął się. - Nie musisz mi ciągle dziękować, kochanie. To żaden problem. Nie jesteś ciężarem… Lubię twoje towarzystwo.
Spodziewał się, że znów mu podziękuje. Nie spodziewał się, że obejmie go ramionami w pasie i schowa głowę w jego klatce piersiowej. Jego kolana prawie ugięły się pod nim.
Boże, ona go osłabiła. Objął ją i natychmiast pokochał jej uczucie w swoich ramionach. Jego ręce zaczęły delikatnie masować jej plecy i już miały wejść pod jej koszulę, zanim zorientował się, co robi, i odsunął się od kusicielki. Jej piękny uśmiech sprawiał, że trudno było sobie przypomnieć, co miał powiedzieć, kiedy weszła. „Um…” Przeczesał palcami włosy, co urzekło Hannah.
Chciała przeczesać własną ręką jego miękkie brązowe włosy… "Co chciałbyś teraz zrobić?…"…Piętnaście minut później byli w tej samej pozycji co poprzednio; na kanapie, pod kocem, przed kolejnym ogniskiem, które rozstawił Damien, pijąc więcej kakao, tylko tym razem siedzieli bliżej. Łatwiej było ze sobą rozmawiać, częściowo dlatego, że oboje wciąż myśleli o tym, co wydarzyło się wcześniej. Na początku było to niezręczne, ale było między nimi coś, czego żaden z nich nie mógł zignorować… jakiś pociąg. Słowa po prostu zaczęłyby wylewać się z ich ust, zanim zdołałyby je powstrzymać.
Pojawiło się poczucie zaufania, które sprawiło, że jakiekolwiek napięcie zniknęło. "…Więc mieszkasz sam?" on zapytał. Hannah skinęła głową, biorąc łyk kakao.
– Chłopak jeszcze się nie włamał? "Ja, um… nie mam chłopaka." Nadeszła kolej Damiena, by na nią spojrzeć. Myślał, że musiała go mieć. Ta wiedza utrudni mu powstrzymanie się od myślenia o niej, ale sprawiła, że uśmiechnął się łagodnie. - Naprawdę? Nokautowa dziewczyna jak ty? Na jego wyszeptane pytanie, twarz Hannah zrobiła się prawie tak czerwona jak jej włosy. Odchrząknęła, uśmiechnęła się i pokręciła głową.
"Nie." Nie mógł powstrzymać swojego uśmiechu, a jej oczy pokazały, że dokładnie wiedziała, dlaczego tak się stało. Jej figlarny uśmiech sprawił, że stał się twardszy. Nie wiedział, że Hannah to zauważyła. Oboje wzięli łyk kakao.
Znowu było cicho, a na zewnątrz szalała burza. …Ciepłe uczucie wypełniło Damiena, kiedy zdał sobie sprawę, że Hannah zasnęła przy jego boku. Umieścił zabłąkane czerwone kosmyki zwisające z jej twarzy za uchem i patrzył, jak jej klatka piersiowa unosi się i opada wraz z oddechem. Nie mógł nic poradzić na to, że zauważył jej sutki sterczące w jego koszulce, którą miała na sobie.
Spędził kilka minut, zastanawiając się, czy działać na swoje uczucia i ją pocałować. W końcu delikatnie pocałował ją w czoło, po czym zabrał ich kubki z kakao do kuchni i umył je. Gdy powoli je suszył, pomyślał o tym, co powinien dalej zrobić. Czy powinien zanieść ją do swojego łóżka? Nie chciał, żeby musiała spać na kanapie… Chciał też być przy niej, gdy się obudzi… Wzdychając ciężko, wrócił do salonu.
Hannah obudziła się i siedziała, patrząc z podziwem przez okno. Przygasające światło ognia emanowało blaskiem, który odbijał się w jej oczach, a kontrast czerwieni i pomarańczy z jej zielonymi kulami obudził w nim głębokie pożądanie, o którym nigdy nie wiedział, że istnieje. Wyobraził sobie ich nagie ciała naprzeciw siebie, ociekające potem, pachnące zapachem… Niechętnie odkładając na bok swoje fantazje seksualne, wrócił do kanapy. Hannah uśmiechnęła się, zauważając jego obecność. "Która godzina?" zapytała, gdy usiadł obok niej.
Wskazał na biały kwadratowy zegar na ścianie, którego nie zauważyła przez cały czas, kiedy tam była. – Już prawie dziesiąta. Skinęła głową.
Znowu było niezręcznie cicho… ale delikatnie je przerwała. – Umawiałeś się od czasu rozwodu? "Tak… ale nigdy nikogo nie znalazłem, naprawdę… związane z." "Rozumiem. Mam ten sam problem. Co? Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem przez dłuższą chwilę, po czym odwrócił wzrok. – Nie mogę w to uwierzyć – mruknął.
– …Dlaczego? Brzmiała prawie zraniona. Damien ją zabrał. ponownie w jego dłoń, a ona poczuła to samo mrowienie, które ją ogarnęło. Spojrzał jej głęboko w oczy, gdy odpowiedział bez tchu: „Jesteś cudowna, młoda i słodka… Po prostu nie mogę uwierzyć, że jesteś singlem. Ponownie, reakcja Hannah nie była taka, jakiej się spodziewał.
Uśmiechnęła się. „Tak właśnie o tobie myślę”. Pragnienie Damiena było prawie tak intensywne jak burza szalejąca na zewnątrz i na zewnątrz.
Zarówno jego puls, jak i erekcja nieustannie rosły. miał trudności z równomiernym oddychaniem. Ich twarze były tak blisko. To go zabijało.
Poczuł, że nagle się przesuwa, a potem mógł umrzeć. Ręka, której nie trzymał, leżała niebezpiecznie blisko jego uda, a kiedy przesunęła go w górę, jej palce musnęły jego twardość Zamarła, jej ręka była nieruchoma, jej oddech chwiał się i szybciej, lądując sam. usta, gdy obaj przysunęli się bliżej.
Pulsował, gdy przełknął jęk. Była zaskoczona, ale nie przestraszona. Śmiało naciskała lekko, by poczuć, jaki był twardy. Tlące się spojrzenie Damiena nigdy nie opuściło jej, gdy powoli podniósł rękę, którą trzymał… odwrócił głowę w prawo tylko trochę… i pocałował ją… Poczuła, jakby chciała zatopić się w jego intensywnych oczach, zatopić się w jego ochronne ramiona, zatopione w seksualnych uczuciach, które sprawiał, że czuła. Pożądanie przepływające przez nią, przechyliła głowę i pochyliła się bliżej.
Kolejna odważna reakcja. Ostatnią, jaką mógł wziąć. Ujął jej usta w namiętny pocałunek, obejmując ją ramieniem. Jej usta były tak miękkie, jak sobie wyobrażał… Czując, jak reaguje na pocałunek, rzucił całą ostrożność na wiatr i objął ją drugim ramieniem, przyciągając ją do piersi. Kiedy Hannah położyła dłonie na jego ramionach, delikatnie wsunął język do jej ust.
Smakowała cudownie mokro i słodko… tak jak powinna. Czuła się taka miękka przy jego ciele… Gdy ich języki zawirowały razem, ślina zmieszała się, Damien wsunął rękę powoli w jej długie włosy i przeczesał je palcami. Zadrżał, gdy poczuł, jak jej palce przesuwają się po jego jedwabiście brązowych włosach.
Boże, czuła się tak cudownie w jego ramionach. Nawet gdyby nie mógł oddychać, nie chciałby przestać. Smakowała odurzająco rozkosznie. Jego głowa pływała.
Nie mógł się trzymać razem. Zaczął spływać pocałunkami po jej podbródku, oddychając tak samo ciężko jak ona, a ona uniosła głowę, by mu się dogodzić, gdy kontynuował jej gardło. Jej palce przebiegły szybciej po jego włosach, gdy dotarł do jej obojczyka, i musiał się odsunąć, by przejąć nad sobą kontrolę, zanim zabrał ją tam. Nagle wstał, po czym wyciągnął rękę. Hannah wzięła go za rękę, również wstając, nie bardzo wiedząc, co robi, ale dobrze zgadując, i zaprowadził ją do swojej sypialni… Burza na zewnątrz się nasilała……Kiedy drzwi się zamknęły, Damien kontynuował całowanie ją, jakby się nie zatrzymali.
Tylko tym razem było bardziej intensywnie. Ręce sięgnęły wszędzie… Koszula Damiena odpadła pierwsza, zanim odsunął się, by zdjąć dużą koszulę, którą jej dał do noszenia… Odsłonił jej ciało, aby jego oczy mogły się ogarnąć. Zadrżała z zimna, a on patrzył z pożądaniem, jak jej sutki twardnieją. Chciał ich dotykać i lizać… Nie odrywając wzroku od niego, anielska rudowłosa diabelnie zaczęła zdejmować flanelowe spodnie, które jej podarował. Kiedy upadli jej na nogi, wyszła z nich, stojąc tylko w czarnych majtkach.
Jej nogi były długie, a uda kremowobiałe, tak jak sobie wyobrażał. Jej piersi znajdowały się wysoko nad talią w kształcie klepsydry i jędrnym brzuchem. Tym razem skopiował ją, zdejmując własne spodnie, nie odwracając od niej wzroku… dopóki nie stanął w bokserkach.
On też był dość stonowany. Był od niej o całe sześć cali wyższy. Hannah otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zmysłowy mężczyzna pochylił się lekko, wsunął jedną rękę pod jej nogi, a drugą za plecy i podniósł ją. Uśmiechnął się do niej z podziwem, niosąc ją do swojego łóżka… delikatnie położył ją na nim, a następnie ułożył swoje własne ciało na jej… Ich oczy skupiły się na sobie na chwilę, zanim ich usta powoli się połączyły. …Ręce znów zaczęły powoli wędrować, gdy pocałunek nasilił się. W ich ciałach rosła pasja. Hannah patrzyła, jak Damien siada, a potem powoli zaczyna zdejmować bokserki, patrząc na nią z tęsknotą w swoich hipnotyzujących oczach, zanim zrobił to samo z jej majtkami… Była piękna. W środku i na zewnątrz. Jej bezwłosy kopiec wołał o dotyk, a on nie mógł odmówić… Och, czuła się taka miękka. Wszystko w niej było miękkie… Nagle przejęła kontrolę, położyła go na plecach i zaczęła powoli całować jego gardło, a potem szyję. Jego głowa powędrowała z rozkoszą do jej delikatnych ust i wydał cichy jęk. Jego oczy zamknęły się błogo, gdy delikatne pocałunki młodej kobiety spłynęły po jego klatce piersiowej. Z własnym umysłem jego ręka uniosła się z jej talii, a jego palce wplatały się w jej warkocze. Jej usta przesunęły się z powrotem do jego własnych i powitał pocałunek. Jego wolna ręka powoli zsunęła się po jej plecach… a jego serce prawie wyleciało z piersi, kiedy dotarł do miękkiej skóry jej tyłka. Utrzymywał pragnienie wjechania w jej pozycje, aby mógł tylko poczuć jej krzywizny i brzuch… co podnieciło go tak samo jak czuł jej tyłek…. Nadeszła jego kolej, by poprowadzić jej perfekcyjne pocałunki w dół jej szyi, jej obojczyk, a między jej okrągłymi piersiami, zanim wróciła w górę, tak jak to zrobiła… Ale zakończył podróż swoich ust daleko przed jej wargami… Na jednej z jej piersi pojawiła się wilgoć. Otworzyła oczy, by uchwycić obraz mężczyzny ssącego jej pierś. – Damien – jęknęła z radości młoda kobieta. Jego język potrząsał jej sutkiem, zmuszając ją do zaciśnięcia ud pod wpływem stymulacji. Ssał i lizał, jakby nie jadł tak długo, zanim pocałował sobie drogę do drugiego sutka i zaspokoił ten. Wygięła plecy w łuk, wielokrotnie wykrzykując jego imię w ekstazie. Zmusił się jednak do zaprzestania, ponieważ był o wiele słodszy smakołyk, którego chciał spróbować, zanim mógł ją mieć. Podnosząc głowę, obserwował wijącą się młodą kobietę, gdy wkładał palec do jej gorącego pudełka i obracał nim. Wcisnęła w siebie jego palec, sprawiając, że się uśmiechnął, zanim pozwoliła mu go wysunąć i wsunąć do ust. – Och, Hannah – jęknął na jej słodycz. „Smakujesz jak ciepły miód”. Widząc pożądanie w jej oczach, Damien wiedział, że nadszedł czas. Powoli opuścił swoje ciało na jej, w końcu wsuwając swoją twardą męskość do jej skrzyni skarbów. Jego lędźwie płonęły, gdy czuł jej nieznośnie ciasną cipkę… Musiał się przytrzymać przez chwilę, żeby mogła przyzwyczaić się do jego dużego rozmiaru, a to mogła być jedna z najtrudniejszych małych rzeczy, jakie kiedykolwiek musiał zrobić w całym swoim życiu… Powoli i namiętnie zaczął robić miłość do niej… "Och… Damien," szepnęła słodka kobieta z pożądaniem w głosie. Jej biodra zderzyły się z jego, gdy wsuwał się i wysuwał… wsuwał i wysuwał… wsuwał i wysuwał… Jej cipka tak rozkosznie ściskała jego kutasa… Nigdy nie byłby w stanie jej puścić. W głębi duszy miał nadzieję, że burza będzie trwać wiecznie… Gdy tarcia nasilały się, przyspieszył kroku. Nawet gdy temperatura na zewnątrz spadła bardzo nisko, pot zaczął spływać po ich twarzach i udach. Hannah nie mogła nie zauważyć, jak zmysłowo Damien ją całował, jak lekko jego palce pieściły jej wrażliwą skórę, jak euforyczne stają się jego oczy, gdy na nią patrzył… "Och, Hannah… słodka Hannah… jęczał przy jej uchu. Jej drżące nogi zaciskały się za każdym razem, gdy w nią wchodził, a ona jęczała do niego: „Damien… och, Damien…” …Damien czuł, że zbliża się już do końca. Coraz szybciej pompował w piękną duszę pod nim. Jej reakcje doprowadzały go do szaleństwa. Jej uwodzicielskie jęki i słodkie okrzyki szczęścia przyprawiały go o zawrót głowy. Wiedział, że ona też musi się zbliżać do końca… Erotyczne uczucie, gdy jej nogi zaciskają się szybciej, sprawiły, że był tak niewiarygodnie twardy, że puścił wodze i pojechał dalej w kierunku raju… Ciało Hannah wiło się, gdy nadszedł jej szczyt, jej oczy były szeroko otwarte, jej śliczne usta rozłożyły się w błogim uśmiechu. Skurczyła się wokół pulsującej męskości Damiena tak szybko, że wyjechała z przyjemności. Ciało Damiena było przepełnione dreszczami, gdy podróżował wraz z Hannah… Nagle Damien wygiął plecy w łuk, jego penis wyprostował się i zawołał w ekstazie: "Hannah!… Och, Hannah, kochanie…! " "Damien…" zawołała Hannah, jej rude włosy na jego poduszce, jej twarz wykrzywiona w przyjemności, którą dzielili, jej klatka piersiowa wysunięta do przodu, gdy wygięła plecy, "Damien! Ja… ja… och, Damien!…" Uczucie jej spazmowania całego ciała było tak erotyczne, a on doszedł do szczytu tak intensywnie, kiedy poczuł, jak jej miód przesiąka go. Strumień za strumieniem jego parującej śmietany wypuszczał się, przelewając jej gorące pudełko… Walcząc, by się utrzymać, gdy ich chwila trwała, Damien spojrzał na młodą kobietę, z którą osiągał punkt kulminacyjny z nim, i zawołał: „Jesteś taka piękna, kochanie… taka słodka i urocza…” Upadł na nią, całując ją namiętnie przez jedną bez tchu chwilę. Starając się uspokoić przyspieszone serce i oddech, odwrócił się na plecy i wziął Hannah w ramiona. Jego ciepłe, opiekuńcze ramiona obejmowały ją w miłosnym uścisku, gdy również próbowała spowolnić puls. Uczepiając się go, zauważyła, że na zewnątrz wciąż szaleje burza……Swoimi palcami Damien zmysłowo pieścił jej ramiona, szyję, boki, brzuch, policzki i klatkę piersiową… Pocałował górę jej głowa spoczywała na jego ramieniu. W namiętnej ciszy delikatnie uniósł jej podbródek i spojrzał w jej ładne zielone oczy. Uśmiech, który mu obdarzyła, rozgrzał jego serce, a spojrzenie jej ciepłych, kochających oczu powiedziało mu, że czuła do niego to samo, co on czuł do niej… Uśmiechając się tak radośnie, objął jej twarz dłońmi i pocałował ją, jakby byli rozdzieleni od lat. Kiedy odsunęli się, by spojrzeć sobie w oczy, przytulił ją mocno do piersi i zaczęli odpływać… Damien znów zastanowił się, jak długo potrwa burza… potem po prostu spojrzał na piękną dziewczynę, którą był całkowicie. wziął i pocałował ją w czoło. Nawet gdyby burza się skończyła, wiedział, że będą się widywać tak często, jak tylko będą mogli… Pocałował czubek jej słodkiej rudej czupryny i spojrzał w okno, jego oczy w końcu się zamknęły… rano dwoje kochanków obudziło się do siebie i uśmiechnęło się. Jednocześnie ich oczy zwróciły się w stronę okna. Burza wydawała się daleka od zakończenia. Wzięli razem prysznic, zjedli śniadanie nago, po czym wrócili do sypialni. Kochali się cały dzień, powoli ciesząc się sobą. Wieczorem zjedli kolację nago, po czym wrócili do sypialni i znów się kochali. Robili to przez trzy dni, aż w końcu burza minęła. Ale pasja nigdy nie przeminęła, połączenie zostało już nawiązane, nigdy nie zostanie zerwane, dwoje nigdy nie zostanie rozdzielone…..
Sezon letni wzmaga wewnętrzne pragnienia Lynn i Adama…
🕑 42 minuty Historie miłosne Historie 👁 3,042„Out Adam!” Lynn surowo wskazała palcem na drugą stronę recepcji. Adam usiadł na blacie recepcji. Cassie, młoda, bardzo modna recepcjonistka, brunetka, nie miała nic przeciwko osądzaniu…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuLynn i Adam kontynuują letni taniec…
🕑 40 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,725Nieco ponad miesiąc temu... Noc była idealna. Dzień był idealny. Tydzień, ostatni miesiąc, były idealne. Teraz był idealny moment. Lynn zastanawiała się dokładnie, co zrobiła, żeby w…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuDla mojej żony, mojej miłości, naszej miłości.…
🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,829Dajesz mi to spojrzenie, które mówi, że pragnienie, pożądanie i miłość wszystko w jednym. Piłem trochę, tak jak lubisz. To powstrzymuje mnie od powstrzymywania się, a głód zwierząt…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu