Śniadanie w

★★★★★ (< 5)

Spełnienie marzeń niemożliwych.…

🕑 52 minuty minuty Historie miłosne Historie

Paul siedział na swoim zwykłym miejscu w swoim zwykłym miejscu, czytając Poranne Wiadomości i jedząc swoje zwykłe śniadanie – kiełbasę z jajkiem, placki ziemniaczane, dwa mleka i dużą kawę, którą zabierał ze sobą do szkoły. Paul miał trzydzieści dziewięć lat — powiedział sobie, że dzieli go jeszcze dziesięć lat — i był samotny. Jego krótkie małżeństwo ze słodką i uroczą kobietą, która zamieniła się w żelazną sukę, zanim tort weselny się zestarzał, było daleko w tyle. Od tamtej pory miał kilka powiązań, ale nigdy nie znalazł tego, czego chciał. Paul chciał przyjaciela, kochanka i – czegoś innego.

Coś bardzo szczególnego, dla niego bardzo cennego, choć trochę osobliwego. I zrezygnował z odnalezienia go. Nie miał złudzeń co do siebie jako rzadkiego zdobyczy; wiedział, że jest niski, trochę pulchny i ​​niezbyt przystojny. Wiedział, że ma miły, choć nieczęsty uśmiech, a kobiety wydawały się lubić jego oczy; ale fizycznie niewiele w nim było, co kobiety uważały za atrakcyjne. Wiedział, że jako kochanek był być może zbyt delikatny i dający.

Nie spodziewał się już jednak, że znajdzie kobietę, która doceni go za to, co ma do zaoferowania, i przyzwyczaił się do samotności. Ale wciąż marzył, miał nadzieję i spekulował. I nadal lubił patrzeć. Paul otworzył gazetę na stronach z komiksami – jego ulubioną częścią gazety – i spojrzał na ladę restauracji. Zastanawiał się, czy dzisiaj przyjdzie.

Młoda kobieta, którą zaczął nazywać „taką śliczną, kasztanowowłosą dziewczyną”, przychodziła prawie każdego ranka i jadła duże śniadanie, siedząc naprzeciwko niego. I zawsze wyglądała na smutną. Sam Paul zawsze był zasmucony jej pozorną depresją. Podejrzewał, że znał tego powód. Kobieta była dla Paula szalenie atrakcyjna.

Była jego wzrostu, miała około pięciu stóp i sześciu cali wzrostu; miała cudowne ciemnokasztanowe włosy, które utrzymywała bardzo krótko; duże, piękne orzechowe oczy z długimi rzęsami; pełne, zaróżowione usta i gładka, czysta, blada skóra biała jak kość słoniowa; i słodki, nieśmiały sposób bycia, który uważał za czarujący i ujmujący. Dla Paula była jedną z najpiękniejszych kobiet, jakie kiedykolwiek widział. Ale – nie była tak szczupła, nawet chuda, jak dyktowała aktualna moda, żeby kobieta była atrakcyjna.

W rzeczywistości była dość ciężka; Paul oszacował jej wagę na około dwieście funtów. Co mu odpowiadało. Paul LUBIŁ kobiety z mnóstwem miękkich, hojnych, kobiecych kształtów, które podskakiwały i podskakiwały, gdy się poruszały – ale tak wiele takich kobiet wydaje się tak niezadowolonych z siebie. I było jasne dla Paula, że ​​ta śliczna rudowłosa istota była jedną z nich.

Zawsze nosiła luźne, workowate sukienki i warstwy materiału w oczywistym, ale daremnym wysiłku, by ukryć lub ukryć swój rozmiar, i szła skrępowana i zamknięta w sposób, który wskazywał, że wolałaby nie być zauważona. Paul uznał to za smutne. Widział to tyle razy; piękne, ale proporcjonalne kobiety, które ubierały się i nosiły w ten sposób, a które były tak wyraźnie zawstydzone i nieszczęśliwe. Czasami chciał brać je za ramiona i krzyczeć na nich: „Jesteście PIĘKNI! Jesteś SMACZNY, POŻĄDANY i GORĄCY! Każdy w Twoim życiu, kto mówi Ci inaczej, jest GŁĘBIAKIEM! Pewnego dnia spotkasz mężczyznę, który widzi jesteś takim, jakim JESTEŚ, a on ci to udowodni!" Pomyślał o niej, sączył mleko i zastanawiał się, jak ma na imię.

Taka śliczna… I wtedy ona weszła. Zdarta sukienka, torebka przyciśnięta ochronnie do jej obfitego biustu, piękne oczy biegające nerwowo dookoła - jego serce topniało, jak zawsze. Zastanawiał się, jak by wyglądała ubrana w nic. Promienny, pomyślał. Kiedy stała w kolejce przy ladzie, przykuł jej wzrok i uniósł dłoń na powitanie; uśmiechnęła się i skinęła mu głową.

Chociaż nigdy się nie odzywali, Paul była znajomą twarzą, którą widywała prawie każdego ranka i zawsze witali się uśmiechem, uniesioną ręką lub innym drobnym gestem uznania. Stało się to częścią ich porannej rutyny w ciągu ostatnich kilku miesięcy, odkąd Paul przeprowadził się do północnego Dallas. Kiedy wzięła tacę, podeszła do swojego zwykłego stolika, naprzeciwko Paula – ale był zajęty.

Rozejrzała się dookoła zmieszana – i, jak się wydawało, zakłopotana. Pail natychmiast dostrzegł przyczynę jej niepokoju. Jedyne niezajęte stoliki znajdowały się pod oknem, wysokie stoły z wysokimi stołkami, do których trudno byłoby jej sięgnąć.

Szybko wyślizgnął się ze swojego boksu i skinął na nią, gestykulując z przesadną rycerskości na siedzeniu naprzeciwko. Uśmiechnęła się z wdzięcznością i podeszła. – Proszę, dołącz do mnie – powiedział, zanim zdążyła się odezwać. „Dzisiaj jest tu tłoczno”. – Dziękuję – powiedziała cicho, wślizgując się do kabiny.

– Jesteś pewien, że nie masz nic przeciwko? Jej głos był niski i melodyjny, w jakiś sposób zmysłowy; Paul pomyślał o dobrze zagranym klarnecie. – Wcale nie – powiedział z uśmiechem. „Miło będzie mieć towarzystwo przy śniadaniu”. Wrócił na swoje miejsce i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech, ale nic nie powiedziała.

Po chwili otworzyła swoje Big Breakfast i zaczęła jeść. Wydawało się, że trudno jej spojrzeć mu w oczy. – Nazywam się Paul – powiedział. Ona spojrzała w górę. – Moja Elizabeth – powiedziała nieśmiało.

„Moi przyjaciele nazywają mnie Beth”. Znów się uśmiechnął. "Czy mogę nazywać cię Beth?" Odwzajemniła uśmiech, choć ostrożnie. "Dobra." Przez kilka chwil jedli w nieco niezręcznej ciszy.

"Chciałbyś obejrzeć komiksy?" – zapytał w końcu. Zaproponował jej tę sekcję. „Najlepsza część papieru”.

Zawahała się, patrząc na jego twarz. Paul miał wrażenie, że w jakiś sposób był mierzony lub badany. Uśmiechnął się i ciepło; po prostu ją lubił. Wydawała się równie słodka, co ładna. Beth w końcu odwzajemniła uśmiech i skinęła głową.

"Tak… Tak, zrobiłbym. Dziękuję! Zawsze lubiłem komiksy." Wzięła od niego gazetę i zaczęła czytać paski. Nie mógł nie zauważyć, gdzie najpierw skierowały się jej oczy, i znów się uśmiechnął.

Znowu przez kilka chwil jedli w milczeniu. "Jaki jest twój ulubiony pasek?" on zapytał. Podniosła wzrok z zakłopotanym uśmiechem. „Podoba mi się „Love Is…” – powiedziała.

Jej pełne, kremowe policzki nabrały nieco bardziej różowego odcienia. Paul uśmiechnął się. – Panel Kim Casali – powiedział. – To też mi się podoba.

Jest słodkie. Beth zamrugała, spojrzała w dół na gazetę, a potem z powrotem na Paula. "Zgadza się!" powiedziała.

Zmrużyła oczy i ponownie spojrzała na gazetę. „Dobrze, kto robi „Perły przed świniami”?” zapytała z zagadkowym uśmiechem. „Stephen Pastis”. Uniosła brwi i ponownie zajrzała do gazety. – „Dostań Fuzzy”? „Darby Conley”.

- Okej – powiedziała Beth z uśmieszkiem. – Tym razem cię mam. Kto robi „Sally Forth”? Uśmiechnął.

„Francesco Marciuliano i Craig”. Wytrzeszczyła na niego oczy, zapominając o swojej nieśmiałości. "To jest wspaniałe!" wykrzyknęła.

– Skąd tyle wiesz o komiksach? Paul wzruszył ramionami. „Kochałem kreskówki, odkąd byłem dzieckiem” – powiedział. „Inne dzieci czytają o gwiazdach sportu; ja czytam o rysownikach.

Sam nawet trochę rysuję”. "Naprawdę?" Przerzucił kartkę na stronę reklamową, która była w większości biała, wyjął długopis z kieszeni koszuli i szybko narysował komiczną głowę łysego, wąsatego mężczyzny w płaszczu i krawacie, który marszczył brwi. Zajęło to nie więcej niż dziesięć sekund.

Beth spojrzała na to i zaśmiała się. "To jest wspaniałe!" powiedziała ponownie. "I zrobiłeś to tak szybko!" Paul wyszczerzył zęby i podążył za nimi szybkimi rysunkami jamnika, kota z szeroko otwartymi oczami, konia o zdziwionym wyglądzie i żyrafy. Beth śmiała się z każdego z nich i patrzyła na niego z podziwem, jej wielkie piwne oczy błyszczały. Wydawało się, że jej samoświadomość wyparowała.

„To naprawdę dobre! Czy to robisz na co dzień?” – Nie – powiedział Paul z uśmiechem. „Jestem nauczycielem czwartej klasy. Przydaje się jednak. Oszczędza mi fortunę na naklejkach z nagrodami.

– Jesteś nauczycielką? Spojrzała na zapomniane śniadanie i odgryzła kęs. – Mmm-hmm – powiedział Paul, odgryzając własny kęs. Przełknął ślinę i zapytał: „Co robisz, Beth?" Wzruszyła ramionami.

„Jestem nianią. Opiekuję się dwójką dzieci samotnej mamy. Ona też jest nauczycielką." "Więc jesteśmy w zasadzie w tym samym zawodzie." Uśmiechnęła się smutno. "Tylko ty masz dyplom, a ja nie." Wydał z siebie lekceważący dźwięk. "Pfft! Im dłużej chodzisz do szkoły, tym stajesz się głupszy.

Spojrzała na niego krzywo. – Naprawdę w to nie wierzysz. – W pewnym sensie to prawda. Jak powiedział Paul Simon – „Kiedy patrzę wstecz na te wszystkie bzdury, których nauczyłem się w liceum –” „To cud, że w ogóle potrafię myśleć” – skończyli razem i roześmieli się. „On jest moim ulubionym autorem piosenek” – powiedziała Beth.

"Naprawdę? Mój też. Nie sądzę, żeby nagrał kiedykolwiek jeden utwór, który by mi się nie podobał." Patrzyli na siebie przez chwilę, uśmiechnięci przyjaciele. Wtedy Beth spojrzała na zegarek.

"Och, ci-uh, fooy. Spóźnię się!" Paul też na niego spojrzał. - Ups! Ja też lepiej pójdę.

Spóźnienie się nauczyciela nie wystarczy. Zebrali śmieci i wstali. – Dzięki, Paul – powiedziała Beth, znowu nieśmiała. "To było zabawne." - To było, prawda? Spotkamy się jutro na śniadaniu? Spojrzała na niego, a Paul po raz kolejny poczuł, że jest mierzony. Potem się uśmiechnęła.

- Jasne. Czemu nie? Do zobaczenia jutro. Paul odwzajemnił uśmiech, po czym powiedział: „Proszę, wezmę to”, wskazując jej tacę.

"Idź naprzód. Moja szkoła jest tylko kilka przecznic dalej. – Dzięki – powtórzyła i pospiesznie wyszła. Wyrzucił dwie tace do kosza na śmieci, a potem patrzył, jak szła przez parking.

To ważne, pomyślał. Czy ona spojrzy Zrobiła to. On pomachał, a ona pomachała z uśmiechem - uśmiechem, w którym nie było śladu zażenowania. Beth, pomyślał, uruchamiając samochód. Nazywa się Beth.

- Następnego ranka Paul czekał przy swoim zwykłym stole - z dwiema tacami. Kiedy Beth weszła, skinął na nią gestem; wskazała na ladę pytającym spojrzeniem, a on uśmiechnął się i potrząsnął głową, wskazując na stół. Podeszła ze śmiechem, widząc, że miał już zamówiła jej śniadanie. „Tutaj, zapłacę ci za to”, powiedziała, siadając.

„Nie bądź niemądra. Pomyślałem tylko, że oszczędzę nam trochę czasu. Mała cena za dobre towarzystwo.

- No cóż, dziękuję - powiedziała niepewnie. Otworzyli śniadania i zaczęli jeść. Wręczył jej gazetę, już otwartą na stronach komiksów. - Oo, dzięki! „Sprawdź „Ogórki” dzisiaj – powiedział. „To naprawdę urocze”.

Zrobiła to i roześmiała się. Potem, śmiejąc się z ustami pełnymi herbatników, zapytała: „Widziałeś „Rose is Rose”? Pokiwał głową. – Jeden z moich ulubionych – powiedział.

„Szczęśliwa rodzina. Podoba mi się to”. "Ja też." zawahała się, po czym dodała: „Miło jest widzieć dwoje tak zakochanych ludzi. Nawet jeśli to tylko w komiksie”.

Spojrzała na niego, po czym trochę się zaczerwieniła. Chwila mogła być niezręczna, ale Paul się uśmiechnął. „Mam duże nadzieje także z bratem Luann, Bradem.

Jego romans z Toni wydaje się układać pomyślnie”. Zaśmiała się. — Jeśli TJ tego nie schrzani — powiedziała. Potem spojrzała na niego.

„Czy to nie zabawne, jak dbasz o ludzi z komiksów?” – Dobre paski to robią – powiedział. „Stają się trochę prawdziwe. To jak dobra książka lub film.

Możesz powiedzieć, kiedy pisarz lubi swoje postacie”. Uśmiechnął się. „Widzę, że też jesteś wielkim fanem”.

Odwzajemniła uśmiech i skinęła głową, po czym spojrzała na niego z zaciekawieniem. „Jak myślisz, jaki jest najwspanialszy komiks w historii?” zapytała. On myślał. – To trudne – przyznał. „Orzeszki ziemne” to rodzaj standardu, ale artystycznie nigdy nie zrobił na mnie większego wrażenia”.

– Mmm – powiedziała, kiwając głową z ustami pełnymi jajek. – Podobał mi się „Calvin i Hobbes” – powiedział, a Beth podekscytowana machała rękami. Kiedy przełknęła, powiedziała: „Och, ja też! Ten pasek był taki fajny! Mam dużo książek!” „Mam dużą kolekcję” – przyznał Paul, sam trochę pobłażając. "Wszyscy." "Wow!" ….Znowu byli prawie spóźnieni. - Następnego dnia rozmawiali o muzyce i odkryli, że tam też pasują ich gusta; następnego dnia były to filmy.

Następny, książki; a potem programy telewizyjne. Oboje przyznali się, że są maniakami Star Trek. To był piątek i przez tydzień codziennie jedli razem śniadanie. „Widziałeś nowy film Star Trek?” – zapytał, kiedy skończyli jajko. Beth potrząsnęła głową.

„Nie”, powiedziała, „Ale słyszałam, że to naprawdę dobre”. "Czy chciałbyś iść?" Zamrugała i spojrzała na niego. - Masz na myśli… jak na… - Randkę.

Tak - powiedział. – I zjedz też kolację. Uśmiechnął się. - A co powiesz na to? Naprawdę chcę to zobaczyć, a nie chciałbym iść sam. Spojrzała na niego skonsternowana.

"Tej nocy?" – Dlaczego nie? Jest piątek. – Dobra – powiedziała. Jasne.

Uh, o której godzinie? "Cóż, spójrzmy." Listy filmów znajdowały się w tej samej sekcji co komiksy i razem pochylały się nad stroną. „Byłeś kiedyś w Studio Movie Grill?” on zapytał. „Możemy zjeść obiad podczas oglądania filmu”. "Brzmi zabawnie!" powiedziała, a on był zadowolony, widząc iskierkę w jej oczach.

– Chcesz, żebym cię poznał? – Dobrze – powiedział. Lepiej tego nie naciskać, pomyślał. "Gdzie to jest?" Uśmiechnął się i wskazał palcem.

– Tam – powiedział. Teatr znajdował się w tym samym centrum handlowym co 's. Zamrugała, zaskoczona, a potem zachichotała. „Cóż, myślę, że mogę to znaleźć”, zaśmiała się.

Film rozpoczął się zarówno o siódmej, jak i ósmej. Wybrali późniejszy film – każdy wiedząc, że chcą trochę czasu na przygotowanie, choć nie mówiąc o tym – i umówili się na spotkanie o 7:4. Skończyli śniadanie i pojechali do swoich samochodów. Tym razem spojrzała na niego dwa razy i zauważył małą sprężystość w jej kroku. Uśmiechnął się i pomyślał, przesuń się, Brad.

Ten romans też wygląda obiecująco. - Paul golił się ze szczególną starannością, wybierając miękki, milutki golf i codzienny płaszcz sportowy, a także wkładając odrobinę Old Spice. Potem znowu umył zęby.

Nigdy nie wiadomo… Był wcześnie i stał przed teatrem przez jakieś dwadzieścia minut, zanim przybyła Beth. Miała na sobie długą sukienkę, luźną i zwiewną, w pochlebnej leśnej zieleni. Zauważył, że trochę zadbała o makijaż, którego normalnie nie nosiła; jej duże oczy wydawały się jeszcze większe, a jej pełne, urocze usta były zabarwione na nieco ciemniejszy róż. Nosiła wiszące złote kolczyki, pasujący wisiorek i ładne sandały w kolorze złota. Nawet jej stopy są piękne, pomyślał.

- Wyglądasz apetycznie, Beth – powiedział z otwartym podziwem. Nie był w stanie stwierdzić, czy miała na sobie ber, ale jej policzki zaróżowiły się nieco. – Dziękuję – powiedziała cicho. Jej nieśmiały uśmiech był ujmujący.

Potem dodała: „Nie sądzę, żeby ktokolwiek kiedykolwiek nazwał mnie 'pysznym'”. Uśmiechnął. – Jesteś piękna – powiedział z niewzruszonym podziwem. Zatrzymała się i spojrzała na niego. Jej twarz była dziwnie pusta.

– Mówię poważnie – powiedział cicho Paul. "Jesteś." Potem, zanim mogła dalej zareagować, powiedział: „Chodź. Nie chcemy zamawiać po rozpoczęciu filmu”.

Zajęli swoje miejsca, na dużych krzesłach w stylu biurowym, dzieląc mały stolik przed sobą i spojrzeli na menu. – Słyszałem, że pizza jest dobra – mruknął jej do ucha. – Hamburgery też. Zdecydowali się na hamburgery, a kiedy usiedli z powrotem, żeby obejrzeć zapowiedzi, wziął ją za rękę.

Pozwoliła mu. Ścisnął - a ona odwzajemniła uścisk. - Frytki były doskonałe, burgery lepsze, a film był najlepszy. Wychodząc, rozmawiali o tym z podnieceniem. "To było niesamowite!" powiedziała Beth.

– Słyszałem, że to było dobre, ale… – Oszałamiające – zgodził się Paul. „Roddenberry byłby dumny”. Beth zatrzymała się na parkingu. "O mój Boże!" powiedziała, jej twarz rozjaśniła się.

"Co?" „Właśnie zdałem sobie sprawę – naprawdę zaczęli to od nowa, prawda?” "Co masz na myśli?" „Zaczęło się od innej osi czasu! Nie są już związani z niczym, co wydarzyło się w serialu!” Zamrugał. "Masz rację!" powiedział. „Wszystkie zakłady są wyłączone.

Prawdziwy restart”. potrząsnął głową. – Genialne – powiedział. "Nie mogę się doczekać następnego!" Potem spojrzała na Paula. „Nie chcę wracać do domu.

Chcę jeszcze porozmawiać o filmie”. – A co powiesz na Starbucks? Jeden jest w Forest. "Dobra!" – Chodźmy do mojego samochodu – powiedział Paul.

- Niemądrze wziąć dwa. Przywiozę cię tu później. – Dobrze – powtórzyła.

"Facet, który grał Spocka, był doskonały!" zabulgotała, gdy szli do jego samochodu - i tym razem wzięła go za rękę. - Zamknęli lokal, pijąc bezkofeinową latte i rozmawiając - najpierw z ożywieniem, potem coraz ciszej. Kiedy wracali, była dziwnie cicho. Potem, kiedy skręcili na parking, na którym zostawiła swój samochód, powiedziała cicho: - Paul? "Tak?" – Naprawdę myślisz, że jestem ładna? Spojrzał na nią, kiedy zatrzymał swój samochód obok jej.

Patrzyła na niego surowo, jej śliczna, okrągła twarz była otwarta, wrażliwa i trochę przestraszona – ale jej oczy były podchmurne i ciemne. Uśmiechnął się. – Nie powiedziałam „ładne”, Beth.

Zaciągnął hamulec postojowy i ponownie ujął jej rękę; przez większość wieczoru trzymali się za ręce, nawet w Starbucks. – Powiedziałem „piękny”. I miałem to na myśli. Pod wpływem impulsu podniósł jej małą, pulchną dłoń do ust i pocałował.

– Ale jestem taki k… – Dotknął jej ust opuszkami palców. – Nie mów tego – powiedział. – Ale… – Beth.

Spojrzał na nią, jego oczy były miękkie i poważne. "Jesteś piękna." Uśmiechnął się na jej dziecięce, zdziwione spojrzenie. Znowu dotknął jej twarzy, muskając jej miękki policzek opuszkami palców.

"Beth, posłuchaj mnie." Jego głos był niski, ale wyraźny. „Uwielbiam twój wygląd. Nie ma w tobie nic, co bym zmieniła.

Nic. Rozumiesz mnie?” — Ale… — Kocham twój tyłek — powiedział, po czym się uśmiechnął. Zamrugała, a potem się roześmiała. "Naprawdę?" powiedziała. Widział, jak wraca światło w jej oczach.

– Prawdziwe kobiety mają kształty, Beth – wyszeptał. „Lubię prawdziwe kobiety. Podniecasz mnie. Skinęła głową, a on zobaczył jej mały uśmiech.

– Dobrze – powiedziała cicho. – Chodź – powiedział i delikatnie pociągnął ją za rękę. Przysunęła się bliżej, a on objął ją, również delikatnie. Trzymał ją i czuł jej napięcie, jej niepewność.

Pogładził ją po plecach i trochę przytulił. - W porządku, Beth – wyszeptał, jego usta znajdowały się o cal od jej małego, różowego ucha. "Naprawdę, wszystko w porządku. Mam na myśli każde słowo.

Wszystko jest w porządku." – Myślę, że tak – odszepnęła. "Tak…" I poczuł, jak się rozluźnia przy nim. Pocałował ją – znowu delikatnie – a jej usta były tak miękkie i słodkie, jak myślał. Odwzajemniła pocałunek, a potem po prostu trzymali się przez chwilę bez słowa. – Dziękuję, Paul – odetchnęła w końcu.

Postanowił przyjąć to w inny sposób. Odchylił się i spojrzał na nią z uśmiechem. – Nie, dziękuję – powiedział. „Film był świetny, prawda? Dobrze się bawiłeś?” Uśmiechnęła się do niego, jej wielkie oczy błyszczały. – Najlepsze – powiedziała.

"Czy mogę do ciebie jutro zadzwonić?" Uśmiechnęła się do niego, teraz uspokojona. – Lepiej – powiedziała z nutą w głosie. Śmiali się, a on odprowadził ją do jej samochodu. Zanim wsiadła, odwróciła się do niego, a on ponownie wziął ją w ramiona i przytulił do siebie.

Jej ramiona również objęły jego plecy i znów się pocałowali, ciepło. Jeszcze nie intymnie; zbyt wcześnie. Ale wiedział — i wiedział, że ona wiedziała — że to nastąpi wkrótce. Kolejny szybki, mały pocałunek, po czym wsiadła do samochodu i zniknęła, ale z pomachaniem.

Paul pojechał do domu, śniąc o jej ustach i pełnych, miękkich piersiach, które przyciskała do jego ciała, io jej cieple w jego ramionach. Ze swojej strony Beth pojechała do domu trochę oszołomiona. Ona też zrezygnowała z miłości.

Czy to się naprawdę działo? - Następnego dnia - zadzwonił Paul, w porządku. Zadzwonił o ósmej rano. Beth odpowiedziała zamglonym głosem gęstym od snu: "H'lo?" "Dzień dobry! Przepraszam, że cię obudziłem. Po prostu nie mogłem się doczekać." Uśmiechnęła się sennie, a on słyszał uśmiech w jej głosie.

"W porządku, Paul. Dzień dobry." – Rozumiem, że jeszcze nie wstałeś. "Nie, jestem leniwy." "Powiem ci co. Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz gotowy, a przyjadę po ciebie i zabiorę cię na śniadanie. Dobrze?" – Um… jasne.

Roześmiał się, ona też. – Nie, w ładniejszym miejscu. "Dobra." Zamrugała i spojrzała na zegar. - Daj mi, hm, godzinę.

- Rozumiem! Do zobaczenia! – Uch… Paul? "Tak?" – Nie musisz wiedzieć, gdzie mieszkam? Nastąpiła krótka cisza i tym razem usłyszała uśmiech w jego głosie. Po prostu pomyślałem, że będę jeździł po mieście, wykrzykując twoje imię. Zachichotała i podała mu swój adres, po czym rozłączyła się i poszła do łazienki.

Kiedy Beth mijała swoje duże lustro w drodze pod prysznic, zatrzymała się i spojrzała na siebie. Była naga. Krzywe, pomyślała. Przechyliła głowę i pozwoliła swoim oczom wędrować w górę iw dół jej nagiego ciała, co rzadko robiła. Krzywe.

Cóż, na pewno je mam. Uśmiechnęła się i być może przez chwilę dostrzegła przebłysk tego, co zobaczył Paul; bladą, cherubinową słodycz, miękkość i milutkość, której nigdy wcześniej nie widziała. Ale czy on myśli, że jestem GORĄCY? pomyślała.

Pod wpływem impulsu założyła ręce za głowę, rozstawiła szeroko bose stopy na dywanie i przez chwilę podskakiwała i wierciła się, wprawiając w drżenie i podrygiwanie całego jej bladego, nagiego ciała. Zrobiła namiętną, drażniącą minę w lustrze i lubieżnie garbiła swoją pulchną, bezwłosą cipkę. Czy chciałby mnie zobaczyć - w ten sposób? Czy by chciał… Zatrzymała się i zrobiła kwaśną minę przed lustrem.

Nie, wyglądam śmiesznie, pomyślała. Może miękka i milutka. Gorąco i seksownie? Nie…. Ale pod prysznicem przykucnęła pod strumieniem wody i pomacała się, sapiąc.

Nie mogła powstrzymać marzeń o tym. Czy nie byłoby wspaniale… - Paul zapukał do jej drzwi dokładnie sześćdziesiąt minut po tym, jak się rozłączyły. Uśmiechnęła się, patrząc na zegar i otworzyła go. Pierwszą rzeczą, którą zobaczyła, były kwiaty.

– Paul! Czy to dla mnie? Uśmiechnął się i wyciągnął róże, tuzin w różnych kolorach. "Cóż, to nie jest śniadanie, Beth." „Są piękne! Wejdź! Pozwól, że włożę je do wazonu!” Odwróciła się i skierowała do swojej małej kuchni, podnosząc po drodze pusty wazon. Wciąż była boso. Idąc za nią, Paul podziwiał jej ładne stopy, kołysanie się i kołysanie szerokich bioder i okrągły tyłeczek do chwytania, a nawet miękkie kształty jej bladych, nagich ramion.

Beth zabulgotała, obcinając łodygi i wkładając róże do wody. „Dziękuję bardzo – te są takie ładne – i tak słodko pachną!” – Cieszę się, że je lubisz – powiedział Paul. Jej oczy błyszczały i była taka szczęśliwa – prawie świeci, pomyślał.

Postawiła wazon z kwiatami na środku kuchennego stołu, po czym odwróciła się do Paula. Policzki Beth były nakarmione, jej oczy błyszczały, a jej słodkie usta były lekko otwarte, gdy na niego patrzyła; Paul złapał jej małe spojrzenie w dół, gdy spojrzała na jego własne usta. Moja matka nie wychowała głupców, pomyślał.

Chce, żebym ją pocałował. I tak jak myślał, zrobił krok do przodu, wziął ją w ramiona i zrobił to. Przywarła do niego z zaskakującą pasją, a jej usta otworzyły się pod jego z zaskakującą gorliwością. Ich języki spotkały się po raz pierwszy, a uczucie było jeszcze bardziej zaskakujące.

"Mmm", wymamrotała po zakończeniu pocałunku - co nastąpiło jakiś czas później. "To było ładne." Trzymał ją blisko. Był pijany. „To było… to było jak…” Odchyliła się do tyłu, jej ciężkie piersi wciąż były przyciśnięte do jego klatki piersiowej.

– Tak jak robiliśmy to wcześniej – powiedziała cicho. Uśmiechnął się do niej, ich oczy były na tym samym poziomie. – Tak.

To było właściwe. Starał się nie patrzeć w dół. Beth tego dnia miała na sobie sukienkę ze znacznie obniżonym dekoltem i wiedział, że gdyby tylko spojrzał, zgubiłby się w jej głębokim, kremowym dekolcie. Mimo to jej duże, blade piersi drżały na krawędziach jego pola widzenia. Poczuł, jak jego krew płynie na południe.

Pocałowali się ponownie, tym razem dłużej. "Paul", szepnęła później, "Dlaczego nie zapomnimy o śniadaniu i po prostu zostaniemy tutaj?" Spojrzał na nią z dziwnym uśmieszkiem. – Mamy cały weekend, Beth – powiedział. A potem: „Czyż nie? Masz jakieś plany? Powinienem był zapytać”. Potrząsnęła głową.

— Ale… — Kocham twój tyłek — powiedział. Poklepał go czule, a ona zachichotała. – Ale mam wobec nas jakieś plany. Zaufaj mi? Z radością skinęła głową.

"Dobra." "Więc zaczynajmy!" - Śniadanie było pyszne, w miejscu zwanym Benedict's na Belt Line. Mieli oczywiście jajka po benedyktyńsku. Paul coraz mniej wstydził się patrzeć na jej dekolt, a Beth pochyliła się, aby mógł się nim nacieszyć.

Oboje uśmiechnęli się porozumiewawczo, ale nie rozmawiali o tym. Kiedy usiedli przy kawie, Beth powiedziała nieśmiało: „Sprawiasz, że czuję się tak dobrze, Paul. Sprawiasz, że czuję się ładna”.

Jej ramiona były ściągnięte do siebie z pozorną skromnością, ale to ścisnęło jej piersi i sprawiło, że puchły w kremowej konsystencji. Pokazywała mu może siedem cali głębokiego, kuszącego dekoltu. "Jesteś." Uśmiechnął.

– Chcesz, żebym to udowodnił? Zamrugała na niego szeroko otwartymi oczami. Powiedział: "Ci faceci przy tamtym stoliku -" przechylił głowę w prawo, nieznacznie - "sprawdzają cię, odkąd weszli." Spojrzała i zobaczyła trzech młodych mężczyzn w garniturach, którzy szybko odwrócili wzrok i zaczęli studiować stół, ścianę lub menu. Beth zachichotała. "Ja?" powiedziała z niedowierzaniem. Paul tylko się uśmiechnął.

- Spędzili razem dzień. Paul zabrał Beth, aby zobaczyć niektóre z mniej znanych zabytków Dallas, ale główną atrakcją było wzajemne towarzystwo. Dobrze do siebie pasują. Poszli do Arboretum nad White Rock Lake; poszli do flagowego sklepu za pół ceny i wyszli z torbą pełną książek oraz płyt DVD i CD; a potem zjedli bardzo późny lunch w małej meksykańskiej pizzerii, którą Paul znał, która, jak powiedział, miała najlepszą pizzę w Dallas.

Tak było. Śmiali się i rozmawiali przez cały posiłek, a Beth zdała sobie sprawę, że po raz pierwszy wcale nie była skrępowana tym, ile zjadła – lub, jak sobie uświadomiła, o czymkolwiek innym. "Co?" powiedział Paweł. Siedziała tam naprzeciwko niego z otwartymi ustami i oczami na jego twarzy.

Pokręciła głową, uśmiechnęła się i machnęła ręką. – Nic – powiedziała. Spojrzała na pustą patelnię po pizzy. "Co teraz?" – Pomyślałem, że zabiorę cię do centrum, do Centrum Rzeźby Nashera i Muzeum Sztuki… – Czy jutro są otwarte? zapytała.

„Tak…” Nie mogę uwierzyć, że to powiem, pomyślała. - Więc dlaczego nie wrócimy do mnie? - Oni zrobili. Gdy weszli do drzwi, Beth zdjęła buty i podeszła do odtwarzacza CD. – Chcę, żebyś to usłyszał – powiedziała. Usiadła na miękkiej białej kanapie i wsunęła pod siebie bose stopy, gdy powietrze wypełniał głośny dźwięk skrzypiec.

Paul usiadł obok niej, oczarowany. Muzyka była eteryczna i sugestywna, niedefiniowalna, jak nic, co nigdy wcześniej nie słyszał. Tony subtelnie się zmieniały, łączyły i owijały wokół siebie, jednocześnie proste i złożone. Spojrzał na Beth.

"Kto to jest?" on zapytał. „Tim Story. To się nazywa „Shadowplay”. To moja ulubiona." Jej wielkie oczy wpatrywały się w jego twarz i wygodnie oparła się na poduszkach.

Uśmiechnęła się, gdy podszedł bliżej. – Jest idealny – mruknął, otwierając ramiona. "Miękki, delikatny i piękny. Jak ty." Weszła w jego ramiona i przytuliła się do jego klatki piersiowej.

"To takie słodkie." "Mam to na myśli." Pocałował czubek jej głowy, a potem musnął go policzkiem. Przez chwilę trzymali się w milczeniu i słuchali muzyki. Po pewnym czasie Beth wymamrotała: „Dlaczego jest mi tak dobrze z tobą?” Spojrzał na nią, lekko się uśmiechając, po czym lekko wzruszył ramionami i potrząsnął głową, nie wiem. – To znaczy – nie denerwuję się, nie boję ani nic.

Wcale nie. Znowu go przytuliła, ocierając się policzkiem o jego klatkę piersiową. „Nie rozumiem…” Przytulił ją i szepnął: „Może wiesz, że możesz mi zaufać”. "Mmm….

Może." - Tak jak wiem, że chcesz być dzisiaj trzymany i całowany, ale nie sprowadziłeś mnie tutaj, żebyśmy mogli się kochać. Usiadła i spojrzała na niego z ręką na ustach. – Mój Boże, masz rację – wydyszała, szeroko otwierając oczy. „Nigdy nie przyszło mi do głowy, że możesz tak pomyśleć”.

Zamrugała na niego. "Skąd wiedziałeś - ?" Uśmiechnął się. – Zamknij się i pocałuj mnie – powiedział.

Ich języki tańczyły, gdy przytulali się do siebie, wędrowały rękami. Przez jej ubranie obejmował jej duże piersi, gładził ciężkie uda i pieścił jej obfite pośladki; przywarła do jego pleców i pogłaskała go, poczuła silne mięśnie jego ramion i ud i odważyła się nieśmiało i szybko przesunąć dłonią po jego rozporku. Zadrżała, gdy przez chwilę poczuła tam guzek – częściowo dlatego, że był tak duży, a częściowo dlatego, że wiedziała, że ​​ona sama jest tego przyczyną.

Ich pocałunki stały się bardziej namiętne, ich dłonie odważniejsze. Paul posunął się tak daleko, że wcisnął jej wyprostowany sutek przez ubranie. Zadrżała. „Chcę, żebyś się ze mną kochał” – szepnęła mu do ust – „Ale nie dzisiaj” – wyszeptał w odpowiedzi. "Ja wiem." - Wysłali po chińszczyznę i rozmawiali przez cały posiłek.

Komiksy, filmy, muzyka (zgodzili się na wszystko), polityka (nie za bardzo). Potem rozmawiali o sobie i o sobie nawzajem. – Chyba powinienem był zapytać wcześniej – powiedział Paul.

- Masz coś przeciwko, jeśli zapytam, ile masz lat, Beth? – Dwadzieścia siedem – powiedziała rzeczowo. "Jak o tobie?" "Trzydzieści dziewięć." Uśmiechnęła się psotnie. "Oo! Starszy mężczyzna!" Paul spojrzał na nią krzywo. "Jestem dla ciebie za stary?" – Złodziej kołysek – powiedziała i pocałowała go. "Nie bądź głupi.

Jesteś doskonały." – Nie, to byłabyś ty – powiedział ze śmiechem. - Nie, naprawdę. Jesteś.

Jesteś doskonały. Uśmiechnął się sceptycznie. „Teraz Beth – może jest w porządku, ale – jestem niski, nie jestem sportowcem, nie jestem Bradem Pittem, jestem starszy od ciebie…” „I jestem gruba” – powiedziała. – No, powiedziałem to.

A ty też powiedziałeś, że jestem doskonały. Skinęła raz głową, wyzywająco. Paul otworzył usta, po czym ponownie je zamknął, wzruszył ramionami i potrząsnął głową. Naciskała na niego: „Możemy o tym porozmawiać? To dla mnie ważne”. Uśmiechnął się.

- Zapytaj mnie o cokolwiek, Beth. "Ok. Nie chciałbyś, żebym była mniejsza? Nawet trochę?" Usiadł z powrotem. – Wstań – powiedział. Bing, wstała z kanapy i stanęła przed nim.

Spojrzał na nią z góry na dół, od bosych stóp po różowe policzki i nieśmiałe oczy. – Odwróć się – powiedział. "Powoli." Zrobiła – a kiedy odwróciła się do niego, zobaczyła, że ​​się uśmiecha.

"Co?" – To zabawne – powiedział. "Lubię na ciebie patrzeć." Poczuła w środku drżenie, ale zapytała: „No cóż?”. Potrząsnął głową.

- Nie chcę, żebyś straciła funta, Beth. Ani uncji. Ani grama. Uwielbiam sposób, w jaki wyglądasz… - Uniósł ramiona - "i uwielbiam sposób, w jaki się czujesz…" Uklękła na sofie, twarzą do niego i wtulony w jego ramiona.

Zobaczył, że jej oczy były mokre. – To prawda, Beth – wyszeptał, całując ją. „Przysięgam, że tak.

Kocham cię taką, jaką jesteś. Odchyliła się do tyłu i spojrzała na niego. Odwrócił się i wiedział, co nadchodzi. „Powiedz to jeszcze raz” – powiedziała.

Uśmiechnął się – delikatnie. – „Kocham cię”? - zapytał. - Jasne. Kocham cię Beth. Może to trochę niedługo.

Ale to właśnie czuję. Paul wiedział, że będzie płakać z tego powodu, i trzymał ją tak jak ona, całując ją w głowę i przytulając ją, gdy szlochała w jego koszulę. Jej dłonie wędrowały po jego klatce piersiowej i ciągnęły go bez celu, i nawet uderzyła go trochę swoimi małymi, pulchnymi pięściami.

Trzymał ją mocno, dopóki burza nie przeminęła, aż oddychała cicho i tylko trochę czkała o jego koszulę. Uniosła głowę i otarła ją, pociągając nosem. Mam tusz do rzęs na twojej koszuli," jęknęła. "Przepraszam…" "Będę to ceniony na zawsze, kochanie," powiedział.

Ucałował jej łzy. "Ty tak bardzo płaczemy," on powiedział cicho. Jej oczy znów się wypełniły. „Nigdy nie sądziłem, że to usłyszę”. Uśmiechnął się.

„Znowu to usłyszysz”. Przestali mówić. Ich języki miały inne rzeczy do roboty.

prawie do północy. Było ciepło i namiętnie, słodko i intensywnie. Paul całował jej skórę wszędzie, gdzie była odsłonięta - nawet jej ładne bose stopy, co powodowało jej chichot. Ed, dyszał, wzdychał i jęczał, a oni też trochę rozmawiali.

Wreszcie nadszedł czas, aby Paul odszedł. Kiedy stał przy jej drzwiach, gotowy do wyjścia, Beth spojrzała na niego i drżącą ręką dotknęła jego klatki piersiowej. – Nienawidzę, gdy idziesz – powiedziała.

- Wiem. Ale tak będzie najlepiej. Nie ma pośpiechu, Beth. Wrócę. "Jutro?" zapytała z nadzieją.

Uśmiechnął się. – Powiedz mi kiedy – powiedział. Beth spojrzała na zegar.

– Dwanaście dwadzieścia pięć – powiedziała. "RANO." Paul spojrzał na zegar, a ona zachichotała. To było pięć minut drogi. On wybuchnął śmiechem, ona też. – A może dziesiąta? – zapytał w końcu.

Wysunęła dolną wargę i wydęła wargi. – Dobrze – powiedziała z udawanym smutkiem. "Jeśli możesz czekać tak długo…" "W takim razie dziewięć," powiedział z uśmiechem. – A ja przyniosę śniadanie. Pocałowała go i już go nie było.

Beth zamknęła drzwi i popłynęła z powrotem na kanapę, raz czy dwa pięknie wykonując piruety na bosych palcach. Jej uśmiech był rozmarzony, oczy miękkie i odległe, sutki sterczące, a cipka wilgotna. Siedziała przez chwilę, myśląc - potem wstała, podeszła do odtwarzacza CD i włączyła całkiem inny rodzaj muzyki - a potem odwróciła się twarzą do kanapy i zaczęła zdejmować ubranie. - W tym samym momencie Paul siedział na własnej kanapie i gładził swojego kutasa z tym samym rozmarzonym wyrazem twarzy.

- Było bliżej ósmej trzydzieści niż dziewiątej, kiedy Paul zapukał do jej drzwi. Trzymał dużą torbę i dwie duże kawy, miał na sobie dżinsy i bluzę. Beth otworzyła drzwi, a jego oczy rozszerzyły się. – Och, mój – powiedział.

Następnie: „Och… Och, mój”. Beth miała na sobie krótką, jasnoniebieską koszulę nocną typu babydoll - nieprzejrzystą, ale wystarczająco krótką, by odsłonić jej majtki od bikini. Jej duże piersi kołysały się i kołysały swobodnie pod nim, jej szokująco duże sutki były wyraźnie spuchnięte i sterczące. Kutas Paula stał się natychmiast sztywny jak stalowy pręt i patrzył otwarcie. „Beth – wyglądasz – niesamowicie pięknie” – dokończył słabo.

Jej policzki płonęły. "Lubisz mnie?" zapytała cichym głosem. „Och, Beth…” Wziął ją w ramiona.

Jego dłonie wędrowały po jej plecach, tak gładkie, miękkie i ciepłe pod przezroczystym nylonem. Ich języki znów się spotkały, a ona przylgnęła do niego z żarliwą pasją – i poczuła gorący guzek pod jego pasem na swoim pulchnym wzgórku łonowym. Oderwała się, obżerając się wściekle, i zabrała torbę i uchwyt na napoje do stolika do kawy.

– Chodź – powiedziała nieco ochrypłym głosem. „Zjedzmy… I możesz się na mnie gapić, ile chcesz” – dodała pod wpływem impulsu. – Będę – powiedział Paul z niedowierzaniem, idąc za nią, wpatrując się w jej blade, pulchne, krągłe i całkowicie nagie nogi oraz jej duże, piękne pośladki, które były ciasno osłonięte i ledwo zakryte jej malutkimi majtkami. „Uwierz mi, ja…” Beth zachichotała.

Czuła się niesamowicie skrępowana - i cieszyła się tym do głębi swojej spuchniętej, gorącej, płynnej cipki. Jej duże sutki były tak twarde, że aż bolały. Nie mogę uwierzyć, że to robię, pomyślała. Spojrzała na zachwyconą, zaczarowaną twarz Paula, na jego ekstatyczny uśmiech i szeroko otwarte oczy. – Nie mogę uwierzyć, że tak na mnie patrzysz.

Zadrżała, a jej piersi zafalowały rozkosznie. Paul spojrzał na jej twarz, co nie było łatwe. – Nie mogę uwierzyć, że nosisz to dla mnie – powiedział. „Jesteś najpiękniejszą i najseksowniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem w moim życiu”.

Zachichotała i usiadła z powrotem na kanapie, z jedną bladą, nagą, pucołowatą nogą uniesioną, by pokazać swój nagi brzuch i jej malutkie majteczki. "Kawa?" zapytała drażniąc się, wyciągając go. Paul prawie to rozlał. Jedli prawie w ciszy, a Paul prawie nie skosztował kęsa; Beth też nie. Zapomnij o śniadaniu; pożerał i delektował się widokiem jej nagiej, miękkiej skóry i drżącego ciała, jego oczy pełzały po niej od jej bąbelkowej twarzy do jej pięknych, podkręconych palców u nóg - i prawie wibrowała z podniecenia, gdy była tak wystawiona na jego spojrzenie i na będąc tak wyraźnie zadowolonym.

Oparła się o poduszki i odwróciła, żeby popijać z kubka - iw tej samej chwili poczuła, jak jej piersi podskakują i drżą, i zobaczyła, jak Paul otwiera szeroko oczy i otwiera usta. Zachichotała i celowo nim potrząsnęła. Jego szczęka opadła, gdy machała nimi ciężko z boku na bok. – Dobry Boże – wyszeptał.

Zaśmiała się z zachwytem i zrobiła to jeszcze raz, bardziej dosadnie. Znowu pomyślała: Nie mogę uwierzyć, że on tak lubi na mnie tak patrzeć. I znowu pomyślał: nie mogę uwierzyć, że ona tak lubi się tak dla mnie popisywać. – Jesteś taki niegrzeczny – powiedział Paul.

Jego głos był ochrypły. „Bardzo niepodobny do damy”. "Jestem?" Ku jego zdumieniu pogładziła się po piersiach, dopasowując do siebie jedwabisty nylon.

Jej sutki były wyraźnie spuchnięte, szerokie, opuchnięte i sztywno wyprostowane. "Podoba Ci się to?" – Och, Beth… – Paul przełknął ślinę i spróbował przemówić. „Ja – ja – nie mogę nawet powiedzieć, jak bardzo to lubię”. Zachichotała i weszła w jego ramiona, a ich języki znów się spotkały. Jego ręce wędrowały po jej ciele, teraz prawie nagie, a kiedy wsunął jedną pod koszulę nocną, nie westchnęła ani nie zaprotestowała; odchyliła się nieco, żeby mu na to pozwolić.

Pieścił, głaskał i ściskał jej nagie piersi, aż oddychała szybko, a jej policzki zaróżowiły się z namiętności; pieścił jej uda i ugniatał jej miękki, wilgotny środek, aż zaczęła dyszeć; a ona drżała i wiła się w jego ramionach, otwierając się na niego, ufając mu i pragnąc go. – Teraz – szepnęła. "Dzisiaj, Paul… Teraz." Jej mała rączka była na jego rozporku, ściskając, masując, ciągnąc go.

– Jesteś pewna, Beth? zapytał cicho. Odetchnęła mu do ucha, tylko jedno słowo: "Tak…" Wstali i ruszyli w stronę sypialni. – Idź przede mną – powiedział. "Chcę na ciebie patrzeć." Spojrzała na niego z dziwnym wyrazem na jej bingowej twarzy; potem zaczęła iść przed nim krótkim korytarzem.

Zatrzymał się na chwilę, a potem poszedł za nią, jego oczy wędrowały po jej nagich, grubych nogach, szerokim, okrągłym, głęboko rozciętym tyłku, zachwycając się tym, jak mógł zobaczyć jej ogromne, kołyszące się piersi nawet z tyłu. Spojrzała na niego nieśmiało, jej oczy były miękkie. – Naprawdę lubisz na mnie patrzeć, prawda? zapytała cichym głosem, tonem zdumienia. Byli w jej sypialni. – Zdejmij je – powiedział, patrząc jej w oczy.

- Pokaż mi, Beth. Pokaż mi wszystko. Był nadal w pełni ubrany.

Beth czuła się bardziej skrępowana, wrażliwa i przestraszona niż kiedykolwiek w swoim życiu – ale jakoś też się nie bała. Coś w jego oczach ją uspokoiło, nawet gdy ją podnieciło. Wzięła głęboki oddech, po czym zdjęła koszulkę nocną przez głowę i upuściła ją na podłogę.

Paul sapnął – i zanim straciła nerwy, zsunęła majtki od bikini i wyszła z nich. Potem stanęła przed nim naga, z sercem na twarzy. Zobaczyła, że ​​jego oczy były mokre i uśmiechał się.

– Tak piękna – zadrżał. „Tak piękna…” Miał rację. Wyglądała promiennie.

– Odwróć się – powiedział. "Powoli." Ten dreszcz w jej brzuchu znów się pojawił. Zrobiła, jak powiedział, odwracając się powoli.

Kiedy ponownie spojrzała na niego, zobaczyła, że ​​jego ręka ściska jego penisa i znów pojawił się kołczan, teraz silniejszy. – Kochasz mój wygląd – wyszeptała. Paul mógł tylko skinąć głową z szeroko otwartymi oczami.

– Teraz ty – powiedziała i podeszła do niego. "Nie, pozwól mi." Podniosła jego bluzę i wciągnęła go przez głowę; jego klatka piersiowa była owłosiona, a ona zadrżała lekko w oczekiwaniu, że poczuje to na swoich delikatnych sutkach. Jego dżinsy poszły za nim i chociaż jego talia była miękka i nieco pulchna, jego nogi były muskularne i mocne.

Chciała poczuć je między sobą. Buty zostawił w salonie. Pulchna, naga piękność uklękła u jego stóp, a on podniósł najpierw jedną nogę, potem drugą, kiedy ona ściągała mu skarpetki; a potem, nie wstając, chwyciła pasek jego szortów.

Ich przód wyróżniał się, namiotem, z ciemną, mokrą plamą płynu na zaokrąglonym czubku. Ich oczy spotkały się na chwilę, a potem ściągnęła je w dół. Beth sapnęła. Był duży, większy, niż się spodziewała.

I wibrował – mocno, szeroka, zwierzęca głowa jego wielkiego kutasa lśniła – mokra od jego pragnienia jej. Spojrzała na niego iz szacunkiem wzięła go delikatnie w swoją miękką dłoń – po czym zamknęła oczy i musnęła go swoim gładkim, miękkim, pulchnym policzkiem. – Taki duży – wydyszała. „Tak gorąco…” Pocałowała czubek i cienki, lśniący motek płynu wyciągnął się na chwilę z jej ust do jego penisa, po czym pękł.

"Czy mogę go ssać?" zapytała. „Chcę to ssać…” Paul mógł tylko kiwnąć głową, ponownie i patrzeć, zdumiony, jak rozchyla swoje piękne usta i czule liże jego kutasa – i sapnęła, gdy spojrzała na niego z drażniącym uśmiechem, jak ona zrobili. Potem wzięła jego kutasa do swoich słodkich ust i ssała delikatnie, delikatnie przesuwając mokrym językiem i policzkami na jego drżącą gałkę. Spojrzała na niego ponownie. Zadrżał, pochylił się i podniósł ją za ramiona, gdy niechętnie wypuściła jego brzęczącego kutasa z ust.

Pocałował ją, smakując siebie w jej ustach. – Moja kolej – powiedział, gdy ich usta w końcu się rozchyliły. – Ale najpierw chcę pocałować resztę z was. Położyli się razem na jedwabnej kołdrze i rzucili się sobie w ramiona. Całowali się przez długi czas; Paul wiedział, czego ona chce, i on też tego chciał.

Pieścił i dotykał ją na całym ciele, głaszcząc każdy cal jej pulchnego, idealnego ciała. Delikatnie szarpał i skręcał jej duże, różowe sutki; też je całował i ssał, najpierw czule, potem mocniej, gdy odpowiadała westchnieniami i subtelnymi ruchami jej hojnych bioder. Głaskał i pieścił jej gładką, nagą cipkę, drażniąc jej wewnętrzną wilgoć tylko koniuszkiem palca, szybkim muśnięciem jej płynnych ust i gorącej, twardej, spuchniętej łechtaczki. Nie spieszył się, gdy wiła się obok niego.

Obrysował jej boki ustami, muskając policzkami ciężar jej piersi; połaskotał językiem jej miękki, biały brzuch, badając nawet pępek przez zaskakująco elektryzującą chwilę. Całował jej miękkie, ciężkie uda, nogi, a nawet podeszwy jej uroczych stóp. Tym razem nie zachichotała.

Całował nawet jej ramiona i dłonie, od ramion po czubki palców, i nalegał, by odwróciła się, żeby mógł całować, brać język i głaskać jej plecy, jej duży, blady tyłek, tył jej ud, kark. Nie musiała słyszeć, jak mówi, że uważa ją za piękną. Czuła to każdym dotknięciem jego dłoni i ust.

W końcu Beth położyła się na plecach, jej uda były szerokie, tak szeroko, jak tylko mogła je otworzyć, odciągając swoje pulchne kolana do tyłu swoimi pulchnymi rękami, jej cipka była lubieżnie uniesiona do góry. Oddychała nierówno, jej twarz i cipka były karmione, gorące i czerwone, jej sutki twarde, jej piersi falowały i falowały, gdy drżała. Bardzo delikatnie Paul rozchylił kciukami jej bezwłose usta i otworzył jej najbardziej intymne sekrety - a potem zatrzymał się, by spojrzeć na nią, tak różową i czerwoną, mokrą i nagą. Otworzyła oczy i spojrzała na niego – potem do łóżka i przesunęła swoje małe białe rączki do jego, a drżącymi palcami rozciągnęła swoją cipkę jeszcze szerzej. – Spójrz na mnie, Paul – wydyszała.

„Spójrz na moją cipkę – spójrz na mnie…” Zrobił to – a potem polizał ją, jednym długim pociągnięciem w górę jej środka, a ona pisnęła i wzdrygnęła się w ekstazie. „Och, Paul…” Oblizał, pocałował i ssał jej delikatne wargi, głęboko zagłębił się w jej dziurkę do chwytania i z miłością przesuwał językiem wokół i wokół jej odsłoniętej łechtaczki. Z trudem trzymała się szerzej i wysuwała go dalej, odrywając mokre wargi i przyciskając je po obu stronach, aby wystawało mu do ust.

A potem go ssał. Naga, krągła piękność zacisnęła zęby i walczyła, by nie dojść do siebie, gdy ssał, chłostał język i masował jej nagie, gorące kłębki zajętymi ustami - ale nie okazał jej litości i trzymał ją w dłoniach, gdy pracował nad ją ze wszystkimi umiejętnościami i miłością, jakie miał. Zmusił ją do trzymania się otwartej i wysuwania spustu spermy, gdy ją dręczył, aż szarpnęła się, zadrżała i krzyknęła, na krawędzi druzgocącego, niekończącego się orgazmu - a potem szybko podsunął się do góry i wyszeptał: „Spójrz na mnie." Gdy ich oczy się spotkały, wsunął swojego kutasa do jej zaciśniętej cipki, aż do środka, aż poczuła jego włosie na jej ogolonej cipce i jego kutas trąca jej szyjkę macicy.

Kąpiel objęła jego dużego kutasa, drżąc pod nim, gdy zaczął go wsuwać i wysuwać. Upadł na nią i zmiażdżył jej miękkie piersi swoim ciężarem, a ona przytuliła się do niego i łapczywie pompowała mu cipkę, gdy dochodziła, raz za razem. Wewnątrz i na zewnątrz, do środka i na zewnątrz - "Och, pieprz mnie, Paul, pieprz mnie, pieprz mnie swoim wielkim, pysznym kutasem - " - Postawił ją przy łóżku i pochylił się, żeby mógł w nią walnąć swoim kutasem z tyłu i patrzeć, jak jej zwisające piersi kołyszą się, podskakują i dyndają skandalicznie – i przekonał się, że ona też to uwielbia. „Och, spraw, żeby się kołysały, Paul, spraw, żeby moje cycki opadły — są takie duże, grube i zwiotczałe, tylko dla ciebie, och, patrz, jak się kołyszą…” Usiadła na nim okrakiem, zamachnęła się i potrząsnęła nimi w twarz; wzięła go na kolana i na plecy, i przykucnęła na nim na podłodze i podskakiwała na jego kutasie.

I nadal nie doszedł. W końcu przestali, po tym, jak Beth prawie zemdlała z powodu jej najintensywniejszego orgazmu jak do tej pory - leżąc na jej plecach ponownie, gdy pompował w nią swojego penisa, ssał jej sutki i pocierał kciukiem jej łechtaczkę. Leżeli razem, dysząc. Spojrzała na niego z twarzą zaróżowioną i wilgotną z wysiłku; kasztanowe włosy przykleiły się jej do czoła, mokre od potu.

„Paul… co…” „Trudno mi dojść, kochanie”, mruknął. "Przykro mi." Uniosła się na łokciu i spojrzała na niego krzywo. "Przepraszam?" powiedziała. Spojrzała na zegar.

„Paul, pieprzysz się ze mną od prawie godziny. Nie przepraszaj…” Potem zobaczyła wyraz jego oczu. – Paul, co to jest? Potrząsnął głową i odwrócił wzrok. – Co to jest, Paul? zapytała ponownie. "Co mogę zrobić żeby ci pomóc?" Nie patrzył jej w oczy.

– Nie mogę ci powiedzieć, kochanie – powiedział. – Pomyślisz, że to głupie. I dziecinne.

Beth zamrugała. Po chwili powiedziała: „Paul, spójrz na mnie”. Powoli to zrobił. – Paul, zrobię wszystko – szepnęła.

– Wszystko, Paul. Rozumiesz mnie? Jej wielkie oczy wwiercały się w jego. Otworzył usta, po czym ponownie je zamknął. – Wszystko – powtórzyła. – A jeśli to cię uszczęśliwi, z przyjemnością to zrobię.

Bez względu na to, co to jest. Potem powiedziała, nie bardzo wiedząc dlaczego: „Myślę, że bardzo mi się to spodoba”. Spojrzał na jej piękną twarz i poczuł maleńką iskierkę nadziei. „Poprosiłem inne kobiety… Niektóre z nich śmiały się ze mnie.

Niektóre były po prostu zniesmaczone”. Zawahał się. – Boję się ci powiedzieć. Trzymała go blisko, przyciskając do niego swoje duże piersi.

„Paul – zaufałam ci, nawet o tym nie wiedząc” – wyszeptała. Przysunęła swoją pulchną nogę do jego, głaszcząc go swoim udem. "Proszę zaufaj mi." – W porządku – powiedział. – Ale nie chcę cię stracić. Nie musisz tego robić, Beth.

Przysięgam. Po prostu obiecaj mi, że cię nie stracę – i że nie będziesz się śmiać. – Nie zrobię.

Obiecaj. Czekała. Usiadł, a ona odeszła, by zrobić mu miejsce, obserwując jego twarz.

To było smutne i spokojne. Po chwili przełknął ślinę i powiedział w zdławionym pośpiechu: „Chcę patrzeć, jak tańczysz, kręcisz się i popisujesz dla mnie nago, i chcę się bawić ze sobą, kiedy ty to robisz”. Patrzyła, jak łza spływa mu po policzku.

Spojrzał na nią z rozpaczą. - To dla mnie słodsze, bardziej intymne i cenniejsze niż seks. Chcę się z tobą poderwać, Beth. Ale nie jest dobrze, jeśli robisz to tylko po to, żeby… co? Beth siedziała tam z rękami na ustach i szeroko otwartymi oczami.

Wyraz jej twarzy brzmiał – co? Zaszokować? "Co?" – zapytał ponownie, czując, jak ściska mu serce. – Myślisz, że to głupie, prawda? Odsunęła ręce i uśmiechała się – większym i szerszym uśmiechem, niż kiedykolwiek widział na jej twarzy. "Zamierzasz się ze mnie śmiać, prawda? Obiecałeś…" "Nie, nie!" powiedziała podekscytowana.

"Chwileczkę! Poczekaj tu chwilkę!" Zeskoczyła z łóżka, wciąż naga, i wybiegła z pokoju, blada i podskakująca. Paul czekał z neutralnym, pustym umysłem. Nie mógł sobie wyobrazić, na co czekał. Nie więcej niż dziesięć sekund później Beth podbiegła do niego, piersi podskakiwały dziko. – Przeczytaj to – powiedziała podekscytowana.

Wyciągnęła książkę w twardej oprawie. Pilnie trzepocząc w górę iw dół. "Przeczytaj to! Jest zaznaczone." "Co to jest?" Książka? On myślał.

Co zrobiłaby książka? "Po prostu to przeczytaj!" Otworzył książkę i zdał sobie sprawę, że nie była to książka drukowana; to był dziennik. Dziennik Beth. „Nikt na Ziemi nigdy tego nie widział, Paul”, powiedziała. Spojrzał w górę. Jej oczy były jasne.

Odwrócił się do zakładki i zaczął czytać: „Wiem, że to się nigdy nie zdarzy”, napisała okrągłą, dziecinną ręką. „Ale tak bardzo tego pragnę. Tak bardzo tego pragnę, czasami płaczę, ale wiem, że żaden mężczyzna nigdy nie pomyśli, że jestem wystarczająco ładna ani wystarczająco seksowna. Jestem po prostu za gruba i za brzydka. o tym każdego dnia.

„Chcę, aby mężczyzna myślał, że jestem tak gorąca, seksowna i piękna, że ​​chce tylko na mnie patrzeć i masturbować się. Chcę, żeby mężczyzna patrzył na mnie i ciągnął za swojego penisa, aż wystrzeli spermę, po prostu od patrzenia, jak pozuję i tańczę nago brzuch, potrząsam moimi nagimi cyckami i kręcę tyłkiem przed nim i popisuję się nagą cipką. Chcę drażnić się z nim nago, podczas gdy on gapi się, poci i wali, aż do mnie pryska.

Chcę tego bardziej niż chcę być pieprzony. Tak bardzo tego pragnę. „I znowu płaczę, bo wiem, że to się nigdy nie zdarzy. Będę musiał dalej robić to sam i udawać…” Paul podniósł wzrok i zobaczył patrzącą na niego Beth – i śmiała się.

I to nie bolało. Śmiała się, a łzy spływały jej po policzkach. „Czy możemy to zrobić teraz, Paul? Ćwiczę od lat…” Nie musiał odpowiadać. Jego kutas znów był w pełnej twardości, a on patrzył na nią z taką radością, takim ciepłem, że znów poczuła się blisko orgazmu z wyczekiwaniem. On tego chce, pomyślała.

On naprawdę tego chce! Umysł Paula wirował. Poczuł się pijany, a pokój wydawał się kręcić. – Nie mogę w to uwierzyć – wydyszał. Beth zachichotała i uniosła ręce, założyła ręce za głowę i przykucnęła - a kiedy patrzył ze zdumieniem, zaczęła podskakiwać, wiercić się i wić, wciąż naga, podrzucając swoje ciężkie cycki i garbiąc się na nim zmysłowo swoją nagą, śliską cipkę . Oblizała usta i pisnęła swoim niskim, melodyjnym głosem: – Czy teraz w to wierzysz? Patrzył tak, jakby jego oczy wystrzeliły, i zaczął się uśmiechać.

Sięgnął po swojego spuchniętego kutasa - Zatrzymała się. – Nie, nie tutaj – powiedziała nagle i wzięła go za rękę. – Chodź. W salonie. Zaprowadziła go tam z powrotem, oboje nadzy, z kutasem wystającym jak maszt flagowy.

Bez słowa wskazała sofę, na której siedział oszołomiony, gdy odwróciła się do odtwarzacza CD i nacisnęła guzik. Salę wypełnił dudniący, synkopowy rytm z Bliskiego Wschodu. Beth spojrzała na niego, blada, pulchna i och, taka naga, i zaczęła tańczyć przed nim nago. – Teraz – wyszeptała, a on wziął w rękę swojego obolałego penisa i zaczął go głaskać. Przykucnęła nisko, jej bose, cudowne stopy szeroko rozstawione na dywanie i garbiły swoje szerokie, krzywe biodra w zmysłowym rytmie, który był jednocześnie pełen wdzięku i lubieżny.

Jej duże piersi kołysały się i chwiały, odsłonięte do szerokich różowych sutków. Paul jęknął i pompował szybciej. – Zrobiłam to ostatniej nocy i udawałam, że tu jesteś – powiedziała cicho. „Robiłem to każdej nocy od lat… Tak właśnie wysiadam”.

Przykucnęła i szeroko otworzyła lśniącą mokrą dziurkę, drażniąc wyprostowaną łechtaczkę jednym białym palcem i drżąc. "Nie mogę uwierzyć, że ci się podoba…" "Kocham to," wydyszał, "i kocham cię." Podrywał się teraz na serio, ciągnąc za napletek i wsuwając go na brzeg swojego penisa. „Och, moje dziecko, moja Beth, wszystkie moje marzenia się spełniły…” Sapnęła i wzdrygnęła się, całe jej nagie, białe ciało zadrżało cudownie. – Patrz na mnie, Paul – zadrżała głosem grubym i niepewnym. „Spójrz na mnie i odwal się ode mnie – tak mi to potrzebne” – Beth wiła się, wiła i podrygiwała wszystkim, co dla niego miała, zatracona w muzyce, w jego dymiących oczach i dreszczyku bycia tak nagą, kochaną i wyeksponowaną – i bycia tak uwielbianą, podziwianą i pożądaną.

– Jestem twoją podkoszulkową dziewczyną, Paul – wymamrotała głosem łamiącym się z emocji. „Jestem nagi tylko dla ciebie… Jestem twoją grubą, nagą, pieprzoną dziurą…” „Unngh,” burknął bez słów, wpatrując się w bladą, pulchną piękność, gdy popisywała się dla jego przyjemności. Beth obracała się i obracała powoli, upewniając się, że wszystko widzi, gdy podskakiwała, podskakiwała i trząsła się. „Jestem taki nagi, Paul – nie mam nawet włosów w cipce…” „N-bez lakieru do paznokci” – wydyszał. „Nawet to…” Sapnęła, zachichotała i zachwycona poruszyła palcami u nóg.

„Lubię być CAŁKOWICIE naga” – pisnęła. – Ty też to lubisz? – T-tak – jęknął. Odwróciła się plecami, przykucnęła i położyła ręce na dywanie. "Czy lubisz to?" zapytała złośliwie. Widok był druzgocący.

Jej szeroki, biały tyłek, rozcięty, odsłaniający mokrą, płonącą cipkę i różowy odbyt, ogromne piersi kołyszące się i zwisające prawie do podłogi, blade i drżące, widziane od spodu. Paul wydał zduszony dźwięk i znudził się, szybko i mocno pompując swojego kapiącego penisa. A potem rozsunęła swoje tłuste pośladki i zaczęła rytmicznie ściskać mu odbyt w rytm muzyki, wymachując cyckami w odpowiednim czasie. „Przepraszam, że jestem taki SKRÓDNY, Paul – grube dziewczyny powinny być nieśmiałe, wiesz…” Paul krzyknął i sapnął. „Kochanie, sprawisz, że będę strzelać” Odwróciła się i położyła na niej z tyłu, tuż przed sofą, kilka centymetrów dalej - a ona przyciągnęła bose stopy do twarzy i uśmiechnęła się do niego między nimi.

Jej nagie piersi leżały na jej bladych udach, falując i przelewając się płynnie, ocean białego ciała z różowymi sutkami, a jej mokra różowa dziura gapiła się na niego pod nagim, grubym brzuchem. – Och, Paul, jestem taka skromna i nieśmiała – drażniła się. „Nie spryskuj mnie swoją lepką spermą, to byłoby takie paskudne…” Skąd ona to wie? on myślał. Skąd ona wie, czego potrzebuję? Chrząknął i zrezygnował, pompując mocno, a jego sperma wyrwała mu się z kutasa i zaczęła gejzerować na niej, rozpryskując się na jej chwiejnych cyckach, rozwartej cipce i nagich, grubych nogach. Zryw za zrywem wzbijał się w powietrze, długie, żylaste łuki gęstej białej spermy.

I ku jego zdumieniu i elektryzującemu podnieceniu, Beth doznała orgazmu, gdy oblał ją spermą – krzywiąc się i drżąc w jej nagim kulminacji, jej twarz zaczerwienioną i wykrzywioną z ekstazy, jej nagą, otwartą dziurę ciekającą płynem, jej sutki sterczące jak kciuki . Miauknęła miękko i szarpnęła się nim, sapiąc przy każdym zrywie i rozpryskach, które wylądowały na jej nagim ciele. „O Boże, Paul, to jest takie dobre – dochodzę – och, strzelaj do mnie, kochanie, strzelaj na mnie, tryskaj spermą na moją cipkę…” W końcu urwał, wypijając na nią ostatnie kilka kropel sperma niechlujna dziura.

– Tak dobrze – powiedział niepewnie. „Chciałam, żeby to trwało dłużej…” Uśmiechnęła się do niego radośnie, dwie smugi jego spermy na jej różowej, pięknej twarzy. "Czemu?" zapytała. "Zrobię to dla ciebie znowu za godzinę - pokryty lśniącym olejem…" Pomógł jej wstać i objęli się, jego sperma była śliska i lepka między ich nagimi ciałami.

– Och, Beth – nigdy w życiu nie wyszłam tak dobrze, nie w całym moim… – Ja też – szepnęła mu do ucha. Trzymał ją mocno, a po chwili zaczęli płakać, razem z radością zagubieni w głębokim spełnieniu. Siedzieli na kanapie i przytulali się do siebie, płacząc bez słów, przez długie minuty. – Wyjdź za mnie, Beth – wyszeptał. "Bądź moją nagą dziewczyną na zawsze." "Tak… O, tak… Tak, tak…" - I zrobiła, dwa tygodnie później.

Nikt nie wiedział, ale pod suknią ślubną miała na sobie maleńkie, mieniące się stringi i pasujące paski z długimi frędzlami. Mała niespodzianka na ich noc poślubną… - I żyli, starą, ale rzadko spełnianą frazą, długo i szczęśliwie. Często jedli razem śniadanie, wciąż - wchodząc osobno i spotykając się jak gdyby przypadkiem, czytając razem komiksy i śmiejąc się, przeżywając na nowo swoje pierwsze wspólne chwile. To był dla nich szczególny czas - ale wtedy cały ich wspólny czas był wyjątkowy.

Paul zawsze sądził, że będzie mu się najbardziej podobało, gdyby dziewczyna jego snów tańczyła dla niego naga jak dziecko, nie ubrana w nic, zupełnie nic; ale odkrył, że jest jeden kostium, który lubił nawet bardziej niż ten, kiedy Beth dla niego pozowała i tańczyła. To był mały złoty pierścionek na jej lewej ręce..

Podobne historie

Ulubieniec Amana

★★★★★ (< 5)

Byłem ulubieńcem Amana…

🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,302

Aman patrzy na mnie. Jestem jego nową żoną od 24 godzin. On chce mnie. Ma 3 inne żony i nienawidzę ich wszystkich. Nie chcę być częścią haremu. Nie jestem nawet z jego kraju. Poślubiam…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

A Day At the Bookstore: The Morning

★★★★(< 5)

Aya ma oko na spokojnego, pewnego siebie Daniela i nadszedł czas, aby ruszyła się z miejsca.…

🕑 15 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,522

Pracuję w dobrze prowadzonej, popularnej księgarni. Znajduje się na rogu 6. ulicy i Rugged Way, w centrum miasta. Pozyskujemy wielu klientów z całego miasta, jako jednej z największych…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Pasja w Shangri-La, część 1

★★★★★ (< 5)

Kiedy dwóch przyjaciół online spotkało się osobiście, ich wędrówka stała się pasją.…

🕑 13 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,522

"Czy już dotarliśmy?" - zapytała radośnie Adriana, siadając na kawałku skały przy szlaku. „Jeszcze nie, kochanie, jeszcze nie.” Brian uśmiechnął się i żartował: „Ale jesteśmy już…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat