Letni chłopiec, część 2

★★★★(< 5)

Lynn i Adam kontynuują letni taniec…

🕑 40 minuty minuty Historie miłosne Historie

Nieco ponad miesiąc temu… Noc była idealna. Dzień był idealny. Tydzień, ostatni miesiąc, były idealne. Teraz był idealny moment. Lynn zastanawiała się dokładnie, co zrobiła, żeby w życiu spędzić tak idealny czas.

Bez tonących szczeniąt w pudełku, zrobiłaby wszystko, żeby przechować więcej razy, jak ten. Spacerując korytarzem swojego budynku w kierunku swojego mieszkania, starając się zachować kapryśny, seksowny i chłodny, miała problem z ukryciem zawrotów głowy, które czuła. W jednej ręce trzymał bukiet, drogie aranżacje wykwintnych, kolorowych kwiatów. Naprawdę mogła trzymać suszony kij i czułaby się tak samo podekscytowana. To, co trzymała w drugiej ręce, sprawiło, że serce zaczęło jej pulsować i napięło nerwy.

Silna, głęboko opalona dłoń trzymała jej miękką dłoń w niemożliwie delikatnym uścisku. Lynn uśmiechnęła się szeroko, zaciskając górne zęby na dolnej wardze. Odrywając oczy, które krążyły przed nią po wyłożonym dywanem korytarzu, spojrzała w górę i na właściciela dłoni, która ją trzymała. Dominic odwrócił się i uśmiechnął ciepło, zwężając swoje bursztynowo-brązowe oczy, które zdawały się odbijać każdą odrobinę światła, które padało na nich z droczącym błyskiem.

Choć lśniła już od alkoholu, który wypiła wcześniej tego wieczora, Lynn poczuła, że ​​jej twarz jest przynajmniej o odcieniu głębszym różu, patrząc na niego. To nie powinno być takie łatwe. Po kilku latach, kiedy tak naprawdę nie próbowałem się z nikim kontaktować i skakać po krótkich, swobodnych związkach, Olivia i inni przyjaciele zdołali ją przekonać, by dała szansę na długoterminowy związek. Z ich pomocą utworzyła profil w jednym z internetowych serwisów randkowych, opublikowała zdjęcie i wcisnęła przycisk Enter.

Powitanie wiadomości czekało na nią następnego ranka, kiedy sprawdziła swoją skrzynkę odbiorczą. Trzeba przyznać, że było tak ekscytujące, że na nią spadło tak duże zainteresowanie… Sortowanie i czytanie wiadomości, choć chwilowo zabawne i zabawne, wkrótce stało się obowiązkiem, zwłaszcza gdy większość z nich okazała się płytka, zupełnie nie naznaczona lub często wręcz ponura. Po pierwszym tuzinie nie zadała sobie nawet trudu, by odpowiedzieć, i kliknęła przycisk usuwania, jakby miała nerwowe drgnięcie. Po około dwóch tygodniach - nie będąc naprawdę cierpliwą osobą, jeśli chodzi o te rzeczy - prawie się poddała.

Wpatrując się w ekran nieotwartych wiadomości, postanowiła kliknąć ostatni e-mail: „Hej, porozmawiajmy”. Ta prosta wiadomość otworzyła się na stronie profilu zdecydowanie atrakcyjnego mężczyzny: śniada cera, dołeczki i kwadratowa szczęka, ogolona głowa, grube i ciemne brwi unoszące się nad jasnobrązowymi oczami. Podpis pod zdjęciem: „To mój brat. Ma wszystkie brzydkie geny”. To sprawiło, że Lynn się zaśmiała.

Reszta profilu wzbudziła jej zainteresowanie bardziej niż wystarczająco, aby mogła wysłać odpowiedź i zaprosić do dzielenia się informacjami o sobie. Nie trzeba było zbyt wielu e-maili, by wymienić numery telefonów, a wkrótce potem zorganizowali wszechobecne spotkanie w kawiarni. Jednak w chwili, gdy Lynn weszła do kawiarni i zobaczyła Dominica przy stoliku przy oknie, machając nią swoim bardzo miłym uśmiechem, wiedziała, że ​​to nie będzie randka z „jedną filiżanką kawy i pożegnaniem”. Dominic był zadbany, dobrze wyglądał w czarnej koszuli i niebieskich dżinsach. Miał pewny, głęboki głos.

Jego przystojna twarz towarzyszyła wyraźnie zdrowej sylwetce. „Co, u licha, robisz za pomocą usługi randkowej?” Lynn drażniła się w połowie rozmowy. „Najpierw dasz mi swoją odpowiedź. Jeśli zdecyduję, że lepiej, wykorzystam ją”, odpowiedział.

Ale jeszcze bardziej pociągająca niż jego fizyczna atrakcyjność i urok była jego dojrzałość. To było naprawdę dla Lynn. Wszyscy inni, od facetów, z którymi się umawiała, po facetów, którzy wysyłali jej wiadomości za pośrednictwem serwisu, czuła, że ​​nie do końca mogła ufać, ponieważ okazali się niedojrzali.

Dominic był o pięć lat starszy od niej. Z jakiegoś powodu wyczuła, że ​​z tym gościem nie będzie bałaganu, żadnych gier. Tak czy inaczej miała nadzieję.

Naprawdę chciała mu zaufać. Nie trzeba było długo czekać, aby chcieć od niego czegoś innego. Miesiąc codziennych randek, z gwiazdami wyrównującymi się za każdym razem, gdy się spotykali, doprowadził do tej nocy. Męska dojrzałość Dominika w jakiś sposób wpłynęła również na tę część ich związku.

Był powściągliwy, jeśli chodzi o intymność. Lynn wysyłała sygnały przez ostatnie trzy lub cztery razy, kiedy byli razem, ale Dominic nigdy nie śledził wybuchów, które wystrzeliła. Wiele pasjonujących sesji make-out również nie pomogło. Zaczynało ją doprowadzać do szału. Tak byłoby w tę noc, noc Lynn.

Pomimo swojej krótkiej, obcisłej bordowej sukienki i szpilek, Lynn praktycznie przeskoczyła kilka ostatnich metrów do drzwi, ciągnąc za sobą Dominica. Oparła się o drzwi i nadal patrzyła na niego parno. Dominic stanął nad nią i zapytał: „Więc Lynn, czy miałaś dobre urodziny?” Lynn, zawsze uśmiechnięta, zamknęła oczy i powoli pokiwała głową.

„Mmm…” - zadumała się. Otworzyła oczy i dodała: „Gdybym wiedziała, że ​​skończy 30 lat, nie byłbym tak bardzo zaniepokojony”. Szczerze mówiąc, Lynn nigdy nie przejmowała się tymi „kamieniami milowymi” urodzin. Dopiero po spotkaniu z Dominikiem zdała sobie sprawę, jak cenny może być czas i jak szybko mija.

Chciała spędzić jak najwięcej czasu z tym mężczyzną. Czas był taki przyjemny, kiedy była z nim. Pilnie przygotowała się, by poczuć się jeszcze lepiej za kilka minut. Lynn chwyciła krawat Dominica i przyciągnęła go do swojej twarzy. Uwodzicielsko rozchylając usta, pocałowała go w usta.

„Czuję się trochę źle po prostu zostawiając Olivię i innych w klubie” - powiedział Dominic, odchylając się nieco do tyłu. Tym razem Lynn pokręciła głową. - Uch. Nie czas na złe uczucia, tylko dobre.

Poza tym, to moja impreza i chcę rozpakować prezent. Kiedy przyciągnęła go do kolejnego gorącego pocałunku, uniosła stopę i przycisnęła ją z powrotem do drzwi, podnosząc krzywiznę kolana między jego nogami. Delikatnie przesunęła się do przodu, gołe uda uwodzicielsko musnęła jego krocze. „Mmm… umm,” mruknęła, zaciskając usta na jego, pociągając zębami jego dolną wargę.

Była gotowa zabrać mężczyznę na korytarz. Zamiast tego odepchnęła go z powrotem, pchając bukiet w jego ramiona, aby mogła wyciągnąć klucze z torebki. Z niegrzecznym chichotem rozpięła zamek i otworzyła drzwi.

Nie zawracając sobie głowy zapaleniem światła w holu, rzuciła torebkę na podłogę ciemnego mieszkania. Kwiaty szybko podążyły za nimi, Lynn wyrwała je z rąk Dominica, gdy wciąż stał na korytarzu. Jej ciemne oczy zwęziły się w zakrzywione szparki, Lynn wziął go za ręce i cofnął się, wciągając go do swojego mieszkania.

Szybkim ruchem nogi kopnęła drzwi. Dźwięki jej gruchania i ich szybkie pocałunki wypełniły mieszkanie, gdy nadal pedałowała, prowadząc go w ciemność. Ścieżka szybko zaprowadziła ich do jej sypialni. Lynn zastawiła ścianę z boku drzwi, obracając ściemniacz, rzucając zaciszny pokój ciepłym, pomarańczowym blaskiem z lampy stojącej obok łóżka. Nadal celowo poprowadziła swojego mężczyznę po pokoju w kierunku krawędzi łóżka.

Ich usta ciągle się zaciskały, obracała go wokół. W końcu odsuwając się i robiąc krok do tyłu, Lynn wyciągnęła palec, położyła go mocno na środku klatki piersiowej Dominica i pchnęła, siadając na łóżku. Poświęcił jej całą uwagę, siedząc cicho, biorąc głęboki oddech, gdy cofnęła się o krok.

Miał pełny widok na Lynn, gdy zrzuciła buty na obcasie i uniosła drwiącą brew. Sięgnęła po zamek błyskawiczny z boku sukienki i powoli go ściągnęła. Słaby cień zastraszenia padł na normalnie pewną czoło Dominica, gdy obserwował, jak drży z dopasowanej sukienki, celowo zatrzymując się na chwilę, gdy trzymała ją na piersi, a następnie przesuwając ją obok płaskiego brzucha, po okrągłych biodrach i w dół jej gładkie nogi. Lynn był nieco zaskoczony, widząc dziwny wyraz jego twarzy. Pomysł, że udało jej się wytrącić mężczyznę takiego jak Dominic z sukni, był niezaprzeczalnie przyjemny.

Lynn stała przed nim w ciemnym pokoju, ubrana w czarny koronkowy stanik i gładkie majtki hip-hugera, pozwalając mu się w nią zanurzyć. Od czasu, gdy weszli do mieszkania, nie przeszło między nimi żadne słowo. Pozwalała swoim czynom wykrzyczeć swoje pragnienia, celowo czyniąc powolne i małe kroki w kierunku łóżka.

Pochyliła się nad nim, unosząc jego podbródek w górę, czując, jak jego światło zarosta na jej opuszkach palców, i pocałował go pożądliwie. Opuściła kolana na łóżko obok jego nóg. Czuła, jak jego silne dłonie owijają się wokół jej pośladków, gdy siadała mu na kolanach. Gdy ich usta się zazębiły, nadal pochylała się do przodu, aż Dominic nie miał innego wyjścia, jak oprzeć się o łóżko, a Lynn klęczała nad nim. Machnęła biodrami, ocierając się o jego krocze.

Jej ruchy zdecydowanie wywarły pożądany wpływ na mężczyznę, czując sztywny puls za spodniami. Lynn zwinęła swoje ciało jak kot, odsuwając poważnie usta od jego ust, w dół pod brodą, gładząc szyję. Wciągnęła powietrze, wdychając jego wodę kolońską jak narkotyk. Przez chwilę usiadła, odgarniając włosy szybkim ruchem głowy. Przygryzając bok dolnej wargi, jej twarz wyglądała na pilną, zdeterminowaną, gdy jej palce zręcznie naciskały guziki fioletowej jedwabnej koszuli Dominica.

Gdy tylko wyciągnęła go spod spodni i wcisnęła ostatni guzik, pochyliła się nad nim ponownie, rozsuwając jego koszulę i ponownie używając jego warg i języka. Oczy Dominica przesunęły się w kierunku sufitu, w dół nad nosem, gdy obserwował Lynn, a potem z powrotem w górę, gdy poczuł, jak jej miękkie usta pieszczą jego skórę. Jej głowa kołysała się z coraz bardziej zaakcentowanym uniesieniem i opadnięciem jego klatki piersiowej. Głębokie, ospałe westchnienie wydostało się z jego warg, gdy jej język wirował wokół jego sutka i ścisnął go zębami. Lynn zachwyciła się jego reakcjami, kiedy pocałowała go i polizała jego klatkę piersiową.

Zadowolona z siebie i czując ciepło przez każdy centymetr jej skóry, z nową energią powróciła do jego ciała. Zsunęła się i ześlizgnęła się z łóżka, kucając między jego nogami, gdy wisiały nad łóżkiem. Zapinając dłonie z determinacją, zapięcie na jego spodniach szybko się rozpadło. Dominic uniósł się na łokciach i spojrzał w dół na dolną krawędź łóżka, gdy Lynn rozpięła muchę. Przywołując sznurki w talii spodni, uniósł biodra, pomagając jej, gdy zsuwała spodnie do kostek.

Lynn zmrużył oczy na sztywny trzonek wystający za jego czarne majtki bokserki. Nie mrugnęła, gdy ściągnęła je, uwalniając Dominica, gdy ten poderwał się na twardą, wzbudzoną uwagę. „Lynn, ja…” - powiedział, pierwsze słowa, jakie minęły między nimi, odkąd weszli do mieszkania.

Zamierzał podążać za nimi, ale nie przyjmując jego komentarza, wzięła jego trzonek do ręki i przesunęła po nim ustami. Szczęka Dominika zwisała nisko, gdy był nasycony ciepłą wilgocią ust Lynn, zaniemówiony, z wyjątkiem wstrzymywanego oddechu. Lynn gorączkowo zacisnęła usta w górę iw dół na swojej sztywnej długości. Poczuła, jak pulsuje i trąci językiem i wewnętrznymi policzkami. Jedną dłoń owinęła wokół jego penisa, druga wyciągnęła rękę i tańczyła wzdłuż jego ciasnych brzusznych talerzy.

Uniosła głowę, jej usta ledwie unosiły się nad jego kopulastą głową, okrążając język wokół jego czubka, po czym znów na niego opadła. Pomiędzy slurpsami i wdechami mruczała i chichotała z pełnymi ustami. To powinien być jej prezent urodzinowy, pomyślała.

Dlaczego ona wykonuje całą pracę? A jednak, widząc, że jego falująca długość wystaje kusząco w ten sposób, właśnie ją wciągnęła. Gardłowe jęki mężczyzny stanowiły mocną nagrodę… na jakiś czas. Po kilku minutach Lynn zwinęła się na nogi i stanęła na skraju łóżka nad Dominic. Miała to „Gotowy teraz?” spójrz na jej ładną, karmioną różowo twarz.

Tak pochłonięta chwilą, że nie przywiązywała dużej uwagi do powrotu zaniepokojonego, niespokojnego wyrazu twarzy Dominica, nawet gdy wbiła w nią oczy. Ręce poszły jej za plecy. Z miękkim „pstryknięciem” rozpięła zapięcie i zdjęła czarną koronkę bez ramiączek z falującego biustu. „Lynn… jest coś…” Dominic usiłował wypchnąć słowa z ust. Dla Lynn był w tej chwili wielkim, przystojnym niemym.

Zahaczyła kciuki biodrami majtek i ściągnęła je w dół, z kostek. Wstała, wciąż je trzymając, uśmiechnęła się złośliwie, a potem upuściła je na podłogę. W tym momencie wiedziała, że ​​nigdy nie wyglądała ani nie była tak seksowna w swoim życiu.

Wciąż się uśmiechając, upadła na łóżko, jak skacząc z chmury. Jej nagie ciało spodziewało się dotyku ciepłego, twardego ciała Dominica, jego dłoni i ramion mocno ją obejmowało, a po chwili jego gorący kutas wbijał się w nią bez końca z agresywną werwą. Zamiast tego padła twarzą do miękkiej kołdry i poduszek łóżka.

Pachniała jego wodą kolońską na prześcieradle, ale Dominica nie było. Podniosła wzrok, bardziej niż trochę zaskoczona. Jakoś temu dużemu człowiekowi udało się przetoczyć na bok i z łóżka. „Do-Dominic? Co… Co…?” - jęknęła, próbując utrzymać serce w gardle.

Dominic stał z boku łóżka, po prostu gapiąc się na nią. Usta miał otwarte, nawet się trochę poruszały, ale przez kilka sekund nic z nich nie wyszło. "Co to jest?" Lynn powiedziała, że ​​udało się stworzyć spójne zdanie. Zagubiony wyraz jego twarzy nagle stał się dla niej oczywisty. Wciąż zatrzymując się na chwilę, Dominic w końcu odezwał się: „Lynn… uh.

Przepraszam. Łazienka?” Wpatrywała się w niego mocno, a potem strząsnęła z głowy pajęczynę. „Na zewnątrz, drzwi po lewej stronie. Ale…-” Dominic powtórzył, wskazując obiema rękami, „Na zewnątrz, drzwi po lewej stronie.

Gotcha”. Lynn zamrugała. Za każdym razem, gdy to robiła, pewny siebie, przystojny mężczyzna, którego miała zamiar oddać, całkowicie się odsunął, ukazując coraz bardziej niezręcznie nieznajomego.

Zanim zdążyła się odezwać, zaczął przepychać się przez drzwi do sypialni, spodnie i bieliznę wciąż spływały mu po goleniu. Przewracając się, Lynn usiadła, zwinęła nogi do piersi i czekała. I czekałem. Słyszała, jak Dominic szpera w swojej łazience. „Czy… wszystko w porządku?” zawołała, namiętnie oczekując zaledwie kilka minut temu, szybko się rozproszyła.

Może powinna była zapytać, czy chce najpierw pójść do toalety, kiedy weszli do mieszkania. Mimo to czuła się całkiem pewnie, że mogliby sobie poradzić z powrotem do poziomu ciepła, który osiągnęli… dopóki nie zobaczyła, jak Dominic powoli wchodzi do swojej sypialni, jego nos jest skierowany w dół na podłogę. Lynn zmarszczyła brwi. „Dlaczego jesteś ubrany?” Dominic westchnął i odwrócił wzrok w bok, gdy bez celu naciskał na siebie koszulę. Nie powiedziała nic więcej, czekając na odpowiedź.

„Lynn… kochanie… Przepraszam. Nie mogę tego zrobić,” powiedział niechętnie „Nie do ciebie”. „Dlaczego… dlaczego nie? Co się stało?” Jego oczy były skierowane na każdą część pokoju oprócz miejsca, w którym siedziała.

Kiedy w końcu spotkał jej wzrok, powiedział spokojnym, poważnym głosem: „Jesteś taką niesamowitą, piękną kobietą…” Och… cholera. Oczy Lynn rozszerzyły się na jej skądinąd ogłupiałej twarzy. Niemal natychmiast wiedziała, dokąd to zmierza. „To znaczy, jesteś naprawdę niesamowita, seksowna i zabawna… Naprawdę cię lubię”, kontynuował.

Cholera Cholera Cholera „Mam na myśli… nie mogę ci tego zrobić” - ciągnął dalej - „Myślałem, że moglibyśmy po prostu zachować zabawę i lekkość…” „O czym ty mówisz?” Lynn kaszle śmiechem, próbując się opanować. „Nie rozumiem, co…” Przerwała jej ciężka muzyka R&B odtwarzana z kieszeni spodni Dominica. Zamarł. Wciąż grał z dwiema osobami w pokoju po prostu naprzeciw siebie.

Lynn lekko odwróciła głowę i spojrzała na niego podejrzliwie. „Nie zamierzasz na to odpowiedzieć?” - zapytała bez ogródek. Dominic nie poruszył się, dopóki telefon nie przestał wywoływać napięcia w powietrzu. „Ja… uh… Lynn, zacząłem widywać się z kimś zaledwie kilka miesięcy przed tobą” - wyznał Dominic. „Szczerze mówiąc, spotkałem ją w sieci tak samo jak ty.

To trochę zabawne, co?” Lynn opadła szczęka. O cholera… „Oboje jesteście niesamowitymi ludźmi”, zaczął mówić szybciej „I pomyślałem…” „O mój Boże! Żartujesz sobie ?!” Lynn wreszcie pękła. „Wiem! Wiem! Jestem gównem! Wiem o tym!” Dominic powiedział, zbliżając się do niej: „Nic na to nie poradzę! W tym czasie Zoe i ja byliśmy zwyczajnie… - „Nie chcę znać jej imienia na litość boską!” Lynn splunęła i potoczyła się z łóżka. Podeszła do szafy.

„Myślałam, że wszyscy jesteśmy po prostu od niechcenia randki! ”Lynn zdjęła z wieszaka niebieską szatę i naciągnęła ją, ściągając pasek tkaniny mocnym szarpnięciem. Rzuciła mu gniewne spojrzenie. - Mogłeś mi to powiedzieć, zanim włożyłem twojego kutasa do ust! „„ Masz rację, powinienem to zakończyć. ”„ Miałeś to zakończyć? Ze mną? Na moje urodziny? "Wyjąkała.„ Lynn, uwierz mi, jesteś niesamowitą, niesamowitą kobietą! Każdy facet chciałby ciebie! Gdyby ona i ja nie byliśmy już… - „NA MOJĄ URODZINĘ ?!” „Przepraszam.” Wizja Lynn zaczęła się zamazywać, a jej gardło bolało prawie tak samo mocno, jak jej serce i wnętrzności.

w jej oczach. „Wynoś się stąd”, zażądała, „teraz. Wynoś się do diabła! ”Popchnęła go pod ramię z sypialni i na podłodze mieszkania.

„Lynn, przepraszam. Nie chciałem…” „Wyjdź!” krzyknęła. Udało jej się wypchnąć go przez drzwi na korytarz. Zanim zatrzasnęła przed nim drzwi, Dominic odwrócił się i zapytał: „Wszystko będzie dobrze? Przepraszam. Naprawdę to mam na myśli, Lynn”.

"Dorastać!" Lynn zamknęła drzwi. Stała w drzwiach w ciemności, słuchając jeszcze kilku błagalnych przeprosin od Dominica, zanim w końcu się zatrzymali. Ciało jej się trzęsło, ale nie mogła poruszyć nogami, niepewna, co robić i dokąd iść. Nie wiedziała, czy chce płakać, krzyczeć czy co, i nie wiedziała, jak długo stała tam, wściekła się.

To było idealne. Noc była… idealna. Teraz… Lynn zbliżyła się do tylnego wejścia do domu kultury.

Jednym z nieoficjalnych przywilejów bycia przełożonym w ośrodku było posiadanie klucza do złożonego i ustronnego dostępu do obiektów, a mianowicie basenu. Pappi, starszy dozorca nocny, nie miał nic przeciwko, gdy Lynn wpadała po godzinach. Zawsze wydawał się witać towarzystwo i flirtował z nią nieszkodliwie. Otworzyła drzwi i weszła do środka, szybko podchodząc do panelu alarmowego i wpisując czysty kod.

„Bezpiecznie” - odetchnęła, zawsze nerwowa z powodu alarmu. "Hej." Lynn sapnęła i odwróciła się, słysząc za sobą głos. Poczuła, jak krew odpływa z jej zaskoczonej twarzy, gdy odskoczyła z powrotem na ścianę.

„O cholera!” wyrzuciła: „Ja… ee… Ach… Adam?” Młody mężczyzna stał przed nią z rękami w krótkich kieszeniach i zdezorientowanym wyrazem twarzy. Przechylając głowę i zaciskając czoło, Lynn otrząsnęła się z szoku i powiedziała: „Nie rób tego!” Adam zachichotał i wzruszył ramionami. „Przepraszam”, powiedział, „Słyszałem, jak ktoś wchodzi tylnymi drzwiami, więc przyszedłem to sprawdzić”. „Kim do diabła jesteś…” Lynn splunęła, a potem nagle złapała się, próbując zebrać słowa i myśli: „Dlaczego wciąż tu jesteś?” „Cóż, dopóki nie wpędzi to Papsa w kłopoty” - odpowiedział Adam.

„Kiedy wszedł, powiedział mi, że musi gdzieś dziś wieczorem pójść, ale nie może dostać wolnego, więc powiedziałem mu, że Chciałbym to załatwić. Wiesz, po prostu posprzątaj coś dla starego faceta. "O." Lynn wiedziała, że ​​zwykle nie jest to do przyjęcia, ale naprawdę lubiła Pappi i nigdy nie będzie chciała narażać ukochanej mężczyzny na kłopoty. Poza tym nie wolno jej było też zakraść się i korzystać z urządzeń.

"Co Ty tutaj robisz?" Zapytał Adam. Lynn skrzywiła się lekko. To tak, jakby czytał w jej myślach. „Czasami…” zaczęła mówić.

Zatrzymując się w westchnieniu, w końcu kontynuowała: „Czasami przychodzę po godzinach pływać w basenie”. Pokiwał głową. „Fajnie” - powiedział. „Zaczekaj” - zawołała do niego Lynn, gdy szła za nim. „Oprócz pomocy Pappi, dlaczego tu jesteś? Myślałam, że wieczorem będziesz wychodzić ze znajomymi na urodziny.” Uśmiechnął się i żartował: „Nikt nigdy nie przybywa wcześniej na własne przyjęcie”.

„Och, oczywiście. Głupia ja.” - Poza tym Paps powiedział, że zapłaci mi swoje wynagrodzenie za noc. Mogę użyć gotówki. „Niech zgadnę,” odparła Lynn, „Gorzała, papierosy i kobiety?” „Nie, już je wszystkie” - odpowiedział, drapiąc się po głowie. „Muszę oszczędzać na następny semestr”.

„Cóż, to bardzo dorosłe z ciebie” - zauważyła Lynn. Nie wiedziała, dlaczego była taka sarkastyczna. Adam odwrócił się i wyszedł z biura. Lynn zmarszczyła brwi, gdy pomyślała.

Powinna po prostu się odwrócić, zapomnieć o kąpieli tej nocy i odejść. Zamiast tego wzruszyła ramionami i powiedziała: „Cóż, idę popływać, a potem wracam do domu. Myślę, że ty też powinieneś wyjść”. „Tak, jasne. Cokolwiek - odpowiedział -„ Po prostu opróżnię kosze na śmieci ”.

Adam skręcił za róg. Lynn słuchał, jak jego kroki znikają w korytarzu. Wahając się przez chwilę, udała się do przebieralni. Szybko zrzuciła mokry sprzęt biegowy i włożyła strój kąpielowy i wyszła na basen. Gdy weszła do krytego basenu, natychmiast zauważyła Adama siedzącego przy basenie i czytającego jego magazyn.

"Co robisz?" - zapytała surowo. Adam podniósł wzrok i wskazał znak na ścianie za jej głową. Lynn odwróciła się, by przeczytać przepisy bezpieczeństwa basenu.

„Niedozwolone jest pływanie bez opieki” - powiedział - „więc uczęszczam”. Lynn się skrzywiła. "To nie jest konieczne." „Nie chcę wpędzać się w kłopoty z moim przełożonym” - odpowiedział. Powiedział to z twarzą pokera, która po prostu jeszcze bardziej skończyła Lynn.

„Adam…” westchnęła Lynn, przesuwając palcami przez zwilżone potem pot włosy. Naprawdę nie miała na to energii i po prostu chciała już wejść do basenu. Adam zachichotał: „Słuchaj, siedzę tutaj i wykonuję swoją pracę. Nie zrobię nic głupiego”. Lynn uśmiechnęła się złośliwie.

„Tak, rozmawialiśmy wcześniej o tym, że jesteśmy głupcami, prawda? Nie wyglądaliście wtedy na tak negatywnych”. Usiadł na krześle, od niechcenia składając palce na brzuchu. „Ok, więc zamierzasz pływać czy nie?” wykrzykiwał: „Zarabia mi się tak czy inaczej”. Spojrzała na niego, a potem w końcu upuściła ręcznik. Adam patrzył, jak podchodzi do jednego końca basenu, dyskretnie poprawiając spód swojego stroju kąpielowego plecami do niego.

Potem bez słowa wpadła do środka i zaczęła przepływać basen. Zrobiła 4 okrążenia. Kiedy ostatni raz skręciła i wróciła, zobaczyła Adama czekającego, kucającego na końcu swojej linii pływania.

Podpłynęła do krawędzi i zatrzymała się. Usuwając wodę z oczu, ust i nosa, zapytała: „Co to jest?” „Twoja postać jest nieco luźna,” Adam zaoferował, gdy na nią spojrzał. „Dużo się rozpryskujesz. Powinieneś mocniej uderzyć rękami i ustawić rytm oddechów”.

„Och, powinnam? Bardzo dziękuję za radę„ Michael Phelps ”, odpowiedziała sarkastycznie,„ Właśnie pobiegłam ponad godzinę wcześniej, wiesz! ” „Tak, myślę, że z wiekiem stajesz się wolniejszy” - dokuczał. Lynn spojrzała na niego gniewnie. Wiedziała, że ​​celowo próbował ją rozruszać. - Tsk. Tsk.

Tsk. Najpierw nogi, potem wzrok - kontynuował Adam, przewracając oczami wokół sufitu. „Potem pamięć mija, a twoje piersi opadają na pępek.

Mon Dieu, jak sobie radzisz, Lynn?” „Ty…” warknęła Lynn, a potem się przyłapała. Spokojniej powiedziała: „A może przyjdziesz tutaj i pokaż mi?” „Cóż, to moja praca, prawda?” powiedział uśmiechając się. „A ja wykonuję swoją pracę bardzo dobrze, nie sądzisz?” W małych, ciemnych oczach Lynn pojawił się przeszywający błysk.

Wyciągnęła rękę i złapała go za kołnierz. Uniósł brew. „Ach, więc w końcu chcesz do mnie wrócić z powodu oblewania, które dostałeś rok temu?” powiedział: „Spróbuj”. Lynn spojrzała na niego.

On o to prosił. Nie mogła się powstrzymać od uśmiechu na samą myśl o tym. Musiało mu być oczywiste, jak niepewna była jego pozycja, ale się nie poruszył.

Kucając tam na brzegu, mogła powiedzieć, że chciał, żeby wciągnęła go do sadzawki, po prostu wciągnęła go i zanurzyła. Ta świadomość niepokoiła ją choćby dlatego, że jeśli była prawdomówna, bardzo ją to podniecało. Po dłuższej chwili uwolniła jego kołnierz.

Powoli, bezszelestnie, brnęła w tył, z dala od krawędzi, z dala od Adama, ale zawsze wpatrywała się w niego. „Więc dużo wiesz o pływaniu” - powiedziała, wzruszając ramionami. „Myślałam, że chłopcy w twoim wieku mają na myśli tylko jedną rzecz”. Adam wstał i stanął na brzegu basenu. „Myślę, że w 99% przypadków” - przyznał - „Potrzebujemy pozostałych 1% do utrzymania podstawowych codziennych funkcji i czynności”.

„To naprawdę głębokie” - zadrwiła Lynn. „Czy nauczyłeś się tego również ze swoich magazynów?” Adam wydął wargę i pokiwał głową w zamyśleniu. „Między innymi… ale są rzeczy, których można nauczyć się tylko z pierwszej ręki”, powiedział, „Ce n'est pas un vieux singe qu'on seeknd faire la grimace”. „Tak, to dla mnie za dużo francuskiego,” przyznała Lynn. „Nic nie zastąpi doświadczenia” - powiedział Adam.

Wciąż krocząc po wodzie, Lynn starannie przemyślała swoje następne słowa. Wbrew sobie spytała: „A miałeś dużo doświadczenia z pierwszej ręki… prawda?” Wzruszył ramionami. „Może nie wiem” - odpowiedział - „Wciąż młody chłopak.

Wciąż wiele rzeczy zdecydowanie chcę spróbować”. Serce Lynn wyraźnie zaczęło bić szybciej. „Co u ciebie? Czy kiedykolwiek miałeś ochotę trochę poeksperymentować, Lynn?” Lynn cicho dryfuje w wodzie. Czuła między nimi niezręczną ciszę, gdy on nadal stał na brzegu basenu, obserwując ją, spokojny i chłodny. Wciąż obserwowała go w milczeniu, gdy naciągnął dolną część koszuli na głowę i odrzucił ją na bok.

Kiedy zrzucił buty, rozpiął guzik szortów i rzucił je na podłogę wokół kostek. Ulżyło jej, gdy zobaczył, że ma pod sobą kufer. Byłoby jednak lepiej, gdyby nie byli wąskimi Speedosami.

Bez słowa jego szczupła, elegancka i muskularna postać wygięła się do przodu i wślizgnęła do basenu. Otoczył ją dużym kołem, a potem zatrzymał się kilka metrów od niej, unosząc się w wodzie tak łatwo, jakby kołysał się w hamaku. Lynn nie wiedziała, czy powinna sprzeciwić się, żeby był z nią w basenie. Naprawdę nie miała dobrego powodu, aby to zrobić. Nie była nawet pewna, czy chce, żeby się wydostał.

Nagle niezaprzeczalnie bezprawna myśl, że nieoczekiwanie przyszło jej do głowy, była więcej niż wystarczająca do uruchomienia jej alarmów. Oczy Adama były chłodne i nieruchome, gdy cicho kroczył przed nią wodą. „Adam…” zaczęła mówić Lynn. Zatrzymała się, niepewna, z czym chce to zrobić.

W ciągu tej krótkiej sekundy Adam ponownie wślizgnął się pod wodę i szybko przepłynął obok niej. Lynn odwróciła się, by popatrzeć na niego, gdy pływał po basenie, szybując w wodzie ostrymi, ciętymi ruchami. Pomimo chwili i tego, jak się czuła, widok go w swoim żywiole przypomniał jej, jak bardzo podziwiała kogoś, kto był tak dobry w ich rzemiośle. Adam był utalentowany i pełen wdzięku w wodzie, nie mogła temu zaprzeczyć.

Wyobraziła sobie, jaki on by był, gdyby nawet połowę tej koncentracji i czystej pasji podejmował w innych działaniach. Adam płynnie przechylił się do tyłu i zepchnął ze ściany, po czym wrócił z powrotem za Lynn i na drugi koniec basenu. Nadal obserwowała go, gdy wyciągał się z wody. Jej brwi uniosły się lekko, gdy dostrzegła czubek jego bladych policzków pośladków i pęknięcie między nimi, woda spływała po jego pniach, gdy wychodził z basenu.

Szybko odwróciła wzrok, gdy wstał i odwrócił się. „Masz jakieś pomysły podczas oglądania mnie?” Zapytał Adam. Lynn odwróciła się z zaskoczonym wyrazem twarzy. „C-co?” Adam przeczesał palcami mokre włosy i otarł twarz dłońmi. Skinął głową i powiedział: „Kiedy pływałem.

Widziałeś, jak możesz poprawić swoją technikę?” Zmarszczyła brwi, kręcąc głową. Bawi się z nią, insynuacje przeplatają każde z jego słów. Była tego pewna. Gorzej było z trudem powstrzymać się od udzielenia mu impulsywnej odpowiedzi na jego zaproszenie.

Zamiast tego odwróciła się i popłynęła na drugi koniec basenu. Wysiadła i szybko ruszyła do szatni, mokre stopy głośno uderzały o płytki. „Skończyłem”, powiedziała, ledwo mogąc spojrzeć na młodego mężczyznę, „Idę wziąć prysznic, a potem możemy wyjść, dobrze?” „Nie chcesz ręcznika?” - zapytał na drugim końcu basenu.

„Zdobędę kolejną z szatni.” Musiała uciec od Adama. Teraz. Nie usłyszała odpowiedzi Adama, gdy prześlizgnęła się przez drzwi, pozwalając, by zamknęły się za nią, gdy skierowała się prosto pod prysznice. 15 miesięcy temu… „Gdzie jest Adam?” - zapytała Lynn, rozglądając się po pokoju personelu centrum. Kilku pracowników wzruszyło ramionami lub potrząsnęło głowami.

„Nie widziałem go”, ktoś odpowiedział. „Miał być na zmianie 30 minut temu i nie odbiera telefonu” - powiedziała Lynn. Właśnie wtedy drzwi otworzyły się za nią i Adam przeszedł obok niej do swojej szafki. Lynn przechyliła głowę. „Więc o to chodzi.

Po prostu wypowiadasz jego imię, a on pojawia się magicznie,” powiedziała pół żartem. Adam nie odpowiedział. Odwrócił się do niej plecami, otworzył szafkę i wrzucił swoje rzeczy z głośnym łoskotem.

Inni pracownicy cofnęli się nieco, patrząc, jak się gotuje. Lynn skrzyżowała ramiona i uśmiechnęła się za nim, kiedy zatrzasnął szafkę. Adam podszedł do wyjścia z pokoju nauczycielskiego. „Zaczekaj” westchnęła Lynn. Nadal maszerował naprzód.

Kiedy jednak mijał Lynn, złapała go za ramię. „Powiedziałam: czekaj” - powtórzyła. Skrzywił się na nią, a brwi praktycznie zaciskały się.

„Spóźniłem się na moją zmianę”, odpowiedział z gburowatym warknięciem. „Tak… tak, jesteś” powiedziała Lynn, patrząc na niego z łatwym, szczerym wyrazem twarzy. „Spóźnisz się trochę. Nadia, ulżysz temu, kto czeka na Adama przy basenie . ” Wciąż trzymając go za ramię, wyprowadziła Adama tylnymi drzwiami biura.

Na zewnątrz Lynn zatrzymała się i rozejrzała. Adam patrzył na nią, gdy wciąż ściskała go za ramię. „Kim jesteśmy…” zaczął mówić.

„Ćśś. Chodź”, powiedziała, nie patrząc na niego. Zaciągnęła go chodnikiem wokół budynku.

Już miał spróbować zadać pytanie, kiedy wpadł na plecy Lynn, gdy nagle się zatrzymała. "Tu jest!" Lynn ogłosiła, patrząc przed siebie i promiennie się uśmiechając: „Czy to nie jest piękno?” Adam zmarszczył brwi. Spojrzał na stary, pobity, pomalowany na niebiesko elektryczny wózek do pielęgnacji ziemi zaparkowany na podjeździe. Nie wyglądało to tak imponująco, jak wskazywał wyraz twarzy kobiety.

„Co…” Tym razem Adam został odcięty jeszcze szybciej, gdy Lynn szarpnęła go za ramię. Maszerowali w stronę wozu. „Usiądź, wielki gościu,” powiedziała Lynn. „Zajmę kierownicę. Ty jeździsz strzelbą”.

Adam stał tam z kwaśnym i zmieszanym wyrazem twarzy, a Lynn usiadła na siedzeniu kierowcy. Trzymając koło, spojrzała na niego i przechyliła głowę, lekko nią potrząsając. „Nie pytam cię więcej,” powiedziała z mieszanką złośliwości i rozkazu w głosie. Z ciężkim westchnieniem Adam niechętnie wszedł obok niej.

Pchnęła pedał na podłogę tuż przed tym, jak jego tyłek dotknął siedzenia. Lynn natychmiast zdjęła je z drogi na pole centrum. Słabe zawieszenie w pojeździe użytkowym nadrabia rezerwową prędkość, podkreślając każdy nierówność i czyniąc każdy zakręt raczej niepewnym. Jedną ręką opierając się na swoim siedzeniu, a drugą przytrzymując panel przed sobą, Adam odwrócił się i spojrzał gniewnie na Lynn.

Jej usta były szeroko otwarte, a jej oczy zwęziły się z iskrzącą radością. Udało jej się doprowadzić pojazd do wystarczającej prędkości, aby trzepotać czarnymi włosami sięgającymi ramion. Przez kilka minut szli dziko wzdłuż boiska, Lynn podejmując smutne próby „pączków”, po czym udali się na drugi koniec, gdzie trawa spotykała się z graniczącym wąwozem. Lynn pociągnęła pojazd w cień dużej wierzby płaczącej i zatrzymała się. Lynn odetchnęła głęboko, radośnie.

Klaskając w dłonie, zachichotała: „To zakołysało! Zawsze chciałem tego spróbować!” Jego twarz nadal wykrzywiła się, jakby mikser wykręcał ją od tyłu, Adam osunął się na swoje miejsce. Lynn spojrzała na niego i westchnęła: „Cóż, to było dla ciebie stratą, prawda?” Poprawiła włosy, a następnie powiedziała: „W porządku, rozlej się”. Twarz Adama zwisała nisko, jego dolna warga wydobywała się na zewnątrz, siedział bezwładnie na krześle, patrząc w milczeniu na swoje dłonie.

„Wycofanie nikotyny? Brudna bielizna? Twoja pora miesiąca?” Lynn krzyknęła: „Co to jest?” Gburowaty młody człowiek odwrócił się, mamrocząc coś po francusku. Lynn coś powiedziała. Adam zmarszczył brwi i spojrzał na nią.

"Co?" „Przeklęłam cię po mandaryńsku”, uśmiechnęła się do niego złośliwie, zwężając oczy i wzruszając ramionami. Usiadła z powrotem na swoim miejscu, oparła ręce o głowę i kopnęła nogi w górę, rozciągając je nad deską małego wózka. „Hej, możemy zrobić ten amerykański styl, jeśli chcesz”. Coś w jej zachowaniu… i być może bardziej ze względu na sposób, w jaki jej stonowane, opalone, nagie nogi były wyciągnięte obok niego… udało się złagodzić jego surowe, nieco wydęte spojrzenie.

Jego gburowata postawa i tak nie przyczyniła się do jej załamania. Po prostu się do niego uśmiechała. Adam pokręcił głową, odwracając wzrok. „Przez kilka ostatnich tygodni byłeś trochę nadąsany” - powiedziała Lynn w zamyśleniu. „Czy nie chcesz po prostu odpocząć?” Niechętnie Adam sięgnął do kieszeni szortów i wyjął zgnieciony arkusz papieru.

Podał jej to lekceważąco. Lynn wzięła kartkę i przez chwilę na nią patrzyła. To był list po francusku, ale czuła, że ​​ma sens. „Zostałeś przyjęty na University of Moncton?” zapytała.

Adam włożył ręce do kieszeni i skinął głową. „To dobrze, prawda?” „Tak, ale moi rodzice nie pozwalają mi odejść,” narzekał. „Zmuszają mnie do pozostania w U T.” "Dlaczego?" „Nie chcą, żebym mieszkał poza Toronto” - powiedział. „Ach. Rozumiem.” Lynn kiwnęła głową i dodała: - Więc myślisz, że rzucenie syczącego ataku przekona ich, że jesteś wystarczająco dojrzały, by żyć z dala od domu? Adam zmarszczył brwi i narzekał, kręcąc głową.

Lynn westchnęła i złożyła list. „Słuchaj, Adam”, powiedziała, „myślę, że twoi rodzice mogą mieć rację”. Dał jej złe oko.

Lynn nieco się odsunęła. „Chodzi mi o to, że rozumiem, skąd pochodzą. Są chwile, kiedy demonstrujesz poczucie dojrzałości, które naprawdę wykracza poza twój wiek i rówieśników.

Szczerze mówiąc, nie wiem, skąd to się bierze. mam coś takiego o tobie… „Och, tak?” Adam zapytał, nagle bardziej uważny: „W jaki sposób?” Lynn zawahała się. Machnęła lekceważąco i westchnęła: „Dziwny i nieprzewidywalny sposób. Jesteś trochę łajdakiem”.

Coś zaiskrzyło w myślach Adama. Zmarszczył brwi i powiedział: „Co powiedziałeś? Jestem co?” „Łotr” - powtórzyła Lynn. Wyjaśniła: „To facet, który ma w sobie trochę psotnej niegodziwości.” „Wiem, co to jest” - zauważył Adam.

Na jego ustach pojawił się sugestywny uśmiech i krótki błysk w oku. Lynn to widziała. To sprawiło, że stała się jeszcze bardziej ciekawa, ale postanowiła odłożyć tę myśl na razie.

„Są chwile, kiedy zachowujesz się jak dupek” kontynuowała Lynn, mówiąc wprost. Adam uśmiechnął się złośliwie i kołysał w przód iw tył, jakby kiwając głową. „Ale to nie twoja wina”, dodała Lynn, „Masz 17 lat…” „1” „W tym wieku, w którym wciąż odkrywasz granice, i tak dalej” - powiedziała Lynn - „Wciąż próbuję to rozgryźć. popełniam błędy ”. „Wygląda na to, że rozmawiasz z doświadczenia” - zauważył Adam.

Uśmiechnęła się. „Powiedzmy tylko, jaki jesteś i jak reagują twoi rodzice, nie są mi obce”, powiedziała z chichotem „I spójrz, jak się okazało. Nieźle, co?” Adam siedział cicho, myśląc. „Myślę, że twoi rodzice po prostu ustalają arbitralny czas w oparciu o to, co teraz cię widzą”, ciągnęła Lynn, trącając go w ramię, „Kto wie, że jeśli będziesz rzucać napady złości w ten sposób, mogą cię nie wypuścić ich zabytki, dopóki nie skończysz 50.

” Adam milczał. Mogła powiedzieć, że teraz się tak nie denerwuje. „Więc chodzisz do szkoły w Toronto na trochę dłużej” - kontynuowała Lynn - „Pokazujesz im tę dojrzałą stronę, którą w tobie widzę… czasami. Może pozwolą ci odejść w przyszłym roku. Żartując, nie mogą utrzymać jesteś w domu przez całe życie.

Po prostu… najpierw dorośnij bardziej. Zostań dobrym człowiekiem, którego widzę w tobie. " Adam podniósł głowę. To było tak, jakby zdjęto z jego twarzy gniewną maskę, a cała pochmurna burza się skończyła.

„Poza tym, jeśli zostaniesz w Toronto, możesz dalej tu pracować. Nie jest tak źle, prawda? Masz przyjaciół i przyzwoitą płacę” - powiedziała żartobliwym głosem. „Czy akceptujesz tę pracę w Centennial Community Center?” - zapytał nagle Adam, patrząc na nią.

Lynn pochyliła się, oderwała nogi od deski rozdzielczej i pochyliła się na bok, z dala od niego. „Skąd o tym wiesz?” powiedziała. "Jesteś?" Przez chwilę Lynn po prostu spojrzała mu w niebieskie oczy.

Chciał odpowiedzi. „Ja… nie”, powiedziała w końcu „Oni… postanowili pójść z kimś innym”. Zacisnęła usta, wstrzymując oddech. W rzeczywistości zaoferowano jej stanowisko w nowym centrum, ale odmówiła. Nie wiedziała, dlaczego czuła się zmuszona okłamać Adama w tej sprawie.

Może nie była pewna, co mu powiedzieć, gdyby zapytał ją, dlaczego odmówiła. Co bardziej niepokojące, nie wiedziała, czy wiedział, że kłamie. „Czy nadal będziesz chciał w końcu stąd wyjść?” Zapytał Adam. Lynn zmarszczyła brwi.

„Ja… nie wiem,” odpowiedziała, przesuwając się na swoim miejscu. „Więc zostaniesz?” Wzruszyła ramionami. „To nie tak, że naprawdę chcę stąd wyjechać”. „Ale czy pozycja stulecia nie była taka sama jak teraz? Lynn wierciła się włosami na karku.

„Tak, ale…” zaczęła „Wiesz, nie sądzę, żebym chciał utknąć pracując w domach kultury przez całe życie”. „Naprawdę odrzuciłeś tę pracę, prawda?” powiedział. Spostrzegawczy drań. Lynn wpatrywała się w niego, zaciskając zęby. „Nie”, powiedziała po prostu, a potem spojrzała w dal.

Adam lekko przechylił brodę, gdy ją obserwował. Po prostu skinął głową i jeszcze raz wyjrzał przed wózek. „W takim razie utknęliśmy ze sobą”. zachichotał.

Odczuwając ulgę, że wrócili do tematu, Lynn skinęła głową i powiedziała: „Mówiąc za siebie, zdarza mi się, że to nie takie złe. Mogę cię uważniej obserwować”. Adam mruknął: „Jak blisko?” "Blisko. Lubię się torturować. ”„ Tak? ”Lynn przewróciła oczami w kierunku zwisających gałęzi wierzby i jęknęła:„ Tak, nie wiem, co jest ze mną nie tak, ale lubię mieć cię przy sobie.

Jesteś jak szczeniak ścigający swój ogon na zawsze, trochę denerwujący, trochę słodki. Dodatkowo wiesz, gdzie zdobyć najlepsze cukierki z syropem klonowym. ”„ Mais oui.

To jeden z wielu talentów z nas, Quebecois. ”Adam odpowiedział, a jego figlarny, uprzejmy urok powrócił jeszcze raz:„ Robię wszystko, co w mojej mocy, by zadowolić mojego mistrza. ”Odwróciła się i rzuciła mu długie, kontemplacyjne spojrzenie, z brodą przyciśniętą do niej. podniósł ramię. Zatrzymując się na chwilę, powiedziała: - Byłoby miło.

Po spojrzeniu na nią, aby zobaczyć szczerość jej ładnej twarzy i usłyszeć ją łagodnym głosem, charakterystyczny krzywy uśmiech Adama i łukowate czoło nagle powróciły. Przez zęby żartował: „Po prostu lubisz mnie tutaj, żeby mnie rozkazać.” Lynn kiwnęła głową z lekkim błyskiem w ciemnobrązowych oczach. Sięgnęła do niego i nonszalancko odsunęła liść, który opadł mu na włosy, a potem muśnął odsunął jego długie, jasnobrązowe grzywki, które spadły mu na oczy. Uśmiechnęła się.

„Znasz mnie tak dobrze”, powiedziała. Po zadumanej przerwie dodała: „A teraz zabierz tyłek do basenu.” Adam odchylił się do tyłu na swoim miejscu, oplatając swoje długie ramię wokół oparcia krzesła Lynn. „Może po prostu weźmiemy to szczeniak do Meksyku - zażartował. „Mmm… Mogę to zrobić”, powiedziała, „Ale masz pracę do wykonania, więc wynoś się”. „Co, nie zabierzesz mnie z powrotem?” Znów za kółkiem odpowiedziała: „Myślałam, że jeszcze raz obejdę tor”.

Adam wstał z krzesła. Stojąc obok pojazdu rzucił jej bezwładne salutowanie. Odskoczył od niej z rękami w kieszeniach. „Podoba mi się sposób, w jaki wymawiasz słowo„ tyłek ”- powiedział z szerokim uśmiechem„ I ja też lubię twoje ”. „Wiem.

Fajnie, prawda?” Lynn żartowała. Uruchomiła wózek, a następnie wykonała szeroki okrąg, aby go obrócić. „Więc kiedy zamierzasz mi powiedzieć, co naprawdę chcesz robić w swoim życiu, Lynn?” - zapytał, kiedy go mijała.

Lynn po prostu przejechała obok. Nie oglądając się za siebie, zawołała do niego: „Dokuję cię 45 minut od twojej wypłaty”. Adam chichotał, gdy szła naprzód, obserwując ją zmienionym wzrokiem. Teraz…. Adam krążył w ciszy biura centrum, opróżniając kosze na śmieci.

Za każdym razem, gdy przewracał jednego do kosza, zatrzymywał się, wpatrując się w puste kąty pokoju. Pomyślał o swojej rozmowie z Lynn przy basenie kilka minut wcześniej. Dotarł do niej, mógł powiedzieć. Chodziło o to, że równie trudno było mu zachować spokój podczas wymiany.

Ręce, które trzymał w kieszeniach, gdy rozmawiali, były mocno zaciśnięte od mrowienia w ciele. W jego brzuchu płonął ogień, a serce waliło mu w piersi, gdy słowa rozbrzmiały mu w głowie przez podekscytowane myśli. Miał nadzieję, że szybkie pływanie osiągnęłoby tę granicę f, ale zajęło wszystko, co musiał, aby nie ruszyć się z Lynn w basenie. Denerwowało go, te myśli, te uczucia.

Był tak blisko. Nie pamiętał nawet, kiedy zmieniło się to z uczniowskiej sympatii w prawdziwe zauroczenie. Po dwóch latach łagodnego zainteresowania, budowania do prawdziwej ciekawości, a następnie nielegalnej, wyraźnej fantazjacji, stało się to pełnym pragnieniem, którego ledwie mógł kontrolować. Jego młodzieńcza krew i popęd wzrosły w nim, ośmieliły go. Jeszcze bardziej kuszące było wrażenie, że na niego reaguje.

Opierała się, ale była niezaprzeczalnie kuszona. On to wiedział. Ta myśl była bardziej odurzająca niż jakikolwiek alkohol czy lek. Był to rodzaj presji, która ciążyła na nim bardziej niż szkoła, rodzina czy przyjaciele. Pamiętał, jak ktoś mu kiedyś powiedział, że jeśli chodzi o radzenie sobie z presją, możesz albo pozwolić sobie na to, by się do ciebie zbliżyć, albo możesz go skoncentrować, wykorzystać moment i pozwolić, by zachęcił cię do większych doświadczeń.

Zamarł, wciąż trzymając kosz na śmieci, wyglądając przez drzwi do biura, widząc w jego oczach przez ściany budynku. Surowy, zawzięty wyraz osiadł na jego twarzy, gdy próbował się uspokoić głębokimi oddechami. Dla niego, w ciągu trzech lat, które ją poznał, Lynn przeszła z nie do pomyślenia, atrakcyjna, pożądana, nieosiągalna, a teraz… tak blisko. „C'est le moment ou jamais”, mruknął z determinacją. Kosz na śmieci ledwo przestał grzechotać na podłodze, gdy Adam wyszedł z biura.

Ciąg dalszy nastąpi… Jeszcze raz dziękuję za poświęcenie czasu na przeczytanie mojej historii. To jest długie! Następna część powinna wyjść po weekendzie.

Podobne historie

Letni chłopiec

★★★★★ (< 5)

Sezon letni wzmaga wewnętrzne pragnienia Lynn i Adama…

🕑 42 minuty Historie miłosne Historie 👁 3,042

„Out Adam!” Lynn surowo wskazała palcem na drugą stronę recepcji. Adam usiadł na blacie recepcji. Cassie, młoda, bardzo modna recepcjonistka, brunetka, nie miała nic przeciwko osądzaniu…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Letni chłopiec, część 2

★★★★(< 5)

Lynn i Adam kontynuują letni taniec…

🕑 40 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,725

Nieco ponad miesiąc temu... Noc była idealna. Dzień był idealny. Tydzień, ostatni miesiąc, były idealne. Teraz był idealny moment. Lynn zastanawiała się dokładnie, co zrobiła, żeby w…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Dla Julii

★★★★(< 5)

Dla mojej żony, mojej miłości, naszej miłości.…

🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,829

Dajesz mi to spojrzenie, które mówi, że pragnienie, pożądanie i miłość wszystko w jednym. Piłem trochę, tak jak lubisz. To powstrzymuje mnie od powstrzymywania się, a głód zwierząt…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat