Czasami gwiazda musi wznieść się do nieba, aby zstąpić na ziemię…
🕑 50 minuty minuty Historie miłosne HistoriePonad gwiazdami i bogami Siedział na wybiegu wysoko w teatrze, nad najwyższym poziomem miejsc siedzących, „Bogami”, nad labiryntem rusztowań i pomostów, na których znajdowało się mnóstwo świateł, którymi musiał się zająć. Oczywiście nie powinien pracować tutaj sam, zgodnie z obowiązującymi przepisami, ale jego współpracownik, Al, był leniwy i zawsze `` wyskakiwał na pięć minut '', co zwykle zamieniało się w co najmniej godzinę, a czasami trwała do rozpoczęcia przedstawienia. Nie przeszkadzało mu to, lubił samotność i generalnie początkowe kontrole były wykonywane o połowę krócej.
Jego nogi zwisały z krawędzi, sto dwadzieścia stóp poniżej siedzeń audytorium, a uprząż bezpieczeństwa leżała bezużytecznie niezabezpieczona na metalowym chodniku obok niego. Spoglądając w dół przez krzyżujące się wzory urządzeń oświetleniowych i obok ogromnych tłumików hałasu na scenę poniżej, mógł zobaczyć tancerzy wykonujących swoje kroki, krążących wokół `` Gwiazdy '' jak echo Układu Słonecznego, aczkolwiek zapisane w mikroskopijnej skali . Wydawała się całkiem autentyczna, kiedy po raz pierwszy pojawiła się na scenie pięć lat temu, ale teraz grała na Prima Donnie, tak jak wszyscy inni wykonawcy, którzy zdobili plansze poniżej. Wyciągnął poobijaną paczkę papierosów z jednej z wielu kieszeni swoich bojówek i lekko zadrżał, gdy poczuł strużkę potu spływającą po jego kręgosłupie.
Spojrzał na ogromne klimatyzatory, które zwisały z pomalowanego na czarno sufitu na cienkich prętach, co najmniej na biegu jałowym. Para słuchawek krążyła wokół jego szyi, czekając na główny występ, kiedy głośność dźwięku nawet powyżej tłumików hałasu byłaby dosłownie ogłuszająca. Wyciągnął jednorazową zapalniczkę i zapalił swój sejf, wiedząc, że czujnik dymu nad nim jest zasłonięty. Nadal obserwował zawiłe wzory, które tancerze i gwiazdy tkały wokół wielopoziomowej sceny na tle dużej zasłony z napisem graffiti.
Zawsze zastanawiał się, jak każdy z nich może śledzić swoje pozycje i prędkość w odniesieniu do wszystkich innych ciał na scenie. Przypuszczał, że pomogła mu muzyka i dużo ćwiczeń. Ciche echo krzyku lub wrzasku dotarło do jego uszu za tłumikami i ponownie spojrzał w dół.
Jeden z tancerzy leżał rozciągnięty u stóp „Divy”, która skrzętnie krzyczała na leżącą na ziemi postać. Kilka sekund później Gwiazda wypadła ze sceny. Zastanawiał się, ile razy w ciągu kilku lat, odkąd pracował w tym miejscu, oglądał niemal identyczne sceny pozowania. Próbował przypomnieć sobie jej pierwszą przełomową piosenkę, ale umykała mu to. To było miękkie i nawiedzające, ale teraz, gdy została połknięta przez maszynę reklamową, wszystko wydawało się trudne i seksualne.
Jak wielu przed nią, ona wierzyła ludziom z branży muzycznej i kim był, żeby powiedzieć, że nie mieli racji, teraz sprzedają się seksownie winylowe lub silikonowe płyty. Uśmiechnął się do siebie, gdy zdał sobie sprawę, że nie do końca wiedział, z jakich płyt zostały zrobione. Dopił papierosa, wyjął pusty karton z innej kieszeni i włożył do niego zgnieciony koniec. Reszta zespołu tanecznego kręciła się po scenie, kilka kostiumów wydawało polecenia, a on wyobraził sobie tych „drugorzędnych” wykonawców (przynajmniej w oczach akcjonariuszy wytwórni) mamroczących pod nosem. Z lewej strony zabrzmiał charakterystyczny „brzęk” gasnącej lampy i spojrzał na nieustannie migające światła, szukając tego, który pozostał ciemny.
Minęła prawie minuta, zanim go zlokalizował, podszedł do sklepu pod ścianą i wybrał następcę. Na prętach rusztowania, w których trzymano reflektory punktowe, zaczepił nogę o drabinkę stojaka oświetleniowego; jego pasy bezpieczeństwa nadal były bezużyteczne, zaczepione na ramieniu, tak że nie przeszkadzały, i odłączył szkodliwe światło łukowe, po czym przekręcił je do góry i zdjął żaluzje i szklaną osłonę, aby dostać się do „przepalonej” lampy. Wciąż było dość ciepło, kiedy wyciągnął go z gniazda i wrzucił do sieci zwisającej z jego lewego biodra. Włożywszy czystą rękawiczkę na prawą rękę, wyjął nową lampę z identycznej siatki na prawym biodrze, z łatwością wsuwając ją na miejsce.
Kolejne dwie minuty i miejsce znów działało, kiedy ostrożnie obrócił się na platformie, aby rozpocząć ruch z powrotem w kierunku względnie bezpiecznego przejścia. Poruszył się cień, a on patrzy na dwadzieścia stóp pustego powietrza. Było za małe, by być Alem, i doszedł do wniosku, że jego partner prawdopodobnie drzemał w innym miejscu w budynku. Może powinien przymocować uprząż do haka przesuwanego nad głową, zanim ruszy do przodu, na wypadek, gdyby był to jakiś urzędnik H&S.
Spogląda w górę i widzi hak wciąż znajdujący się obok chodnika poza jego zasięgiem, a jednocześnie zdaje sobie sprawę, że i tak zostałby zganiony lub nawet zacytowany za to, że i tak był tutaj sam. "Ho-hum!" mamrocze i zaczyna przesuwać dłoń za stopą z powrotem w kierunku postaci. Jest już prawie dziesięć stóp dalej, kiedy zdaje sobie sprawę, że to kobieta ubrana w skąpy strój jednego z performerów. Wspinając się z powrotem na suwnicę, słyszy z jej ust jęk zdziwienia, a następnie „Kto do cholery?” „Właściwie to bardziej jak„ kim ty do cholery ”jesteś? Nie powinieneś tu być! patrzy na smukłą sylwetkę, gdy pobliski stroboskop włącza się i wyłącza w krótkich odstępach czasu i zdaje sobie sprawę, że nie jest to performer. To wykonawca „The”.
- Och… przepraszam, ale naprawdę nie powinnaś tu być, panienko! Patrzy na niego, z wściekłością ledwo skrywaną za jej rysami, gdy stara się nie patrzeć w górę iw dół jej skąpo odzianej sylwetki. Wie, że całe panele stroju to po prostu materiał w kolorze skóry, ale w słabym świetle wygląda na to, że ma na sobie tylko cztery skąpe paski fioletowej satyny. Jedna z jej dłoni jest mocno zaciśnięta na poręczy, podczas gdy druga trzyma czółenka na obcasie, które miała na sobie na scenie.
Siatka podłogi była oczywiście kłopotliwa. Cicha klątwa wypełnia jego głowę, gdy zdaje sobie sprawę, że Al musiał zostawić niezabezpieczone drzwi, kiedy wychodził. - Jak myślisz, kim do cholery jesteś, mówiąc mi, gdzie mogę, a czego nie mogę? wrzasnęła. Musiał prawie ugryźć się w język, zanim odpowiedział: „Przepraszam panno, po prostu nie jest tu bezpiecznie…” Rozgląda się wokół niej lekko nerwowo i równie sfrustrowana, że to, co jej powiedziano, było przynajmniej częściowo prawda.
- Cóż, nie byłoby mnie tutaj, gdybym mógł znowu wyjść! Skinął głową, próbując uśmiechnąć się współczująco, ale jednocześnie walcząc z chęcią spojrzenia na jej szczupłą sylwetkę. "Tak, masz… drzwi mogą być kłopotliwe." Skłamał. Zmusił się do przejścia obok niej, a ona lekko wzdrygnęła się, zanim cofnęła się o jedną z poręczy. Ostrożnie przeszedł obok niej, uważając, aby nieumyślnie nie otrzeć się o nią i skierował się w stronę wyjścia. Przeszedł pół tuzina kroków, kiedy wyczuł, że nie ma żadnych wibracji kroków odbijających się echem przez metalową bramę za nim i odwrócił się.
Stała tam, gdzie była, i patrzyła w dół na scenę daleko w dole. Patrzył, jak coś mówi, a może tylko wymawia bezgłośnie słowa. Cofnął się trzy kroki, „Pardon Miss?” - Powiedziałem, że jest tu tak cicho… - jej głos ucichł i po raz pierwszy pozwolił swoim oczom wędrować po jej sylwetce.
Jej nogi, choć szczupłe, wyglądały na mocne, z umięśnieniem tancerza i małą zrogowaciałą skazą na boku lewego małego palca. Jej brzuch był płaski, a pod spodem widniała tylko niewielka część brzucha, a jej klatka piersiowa, raczej większa niż wydawała się odpowiednia dla jej budowy, unosiła się powoli w górę iw dół, gdy oddychała. Jej palce wciąż trzymały poręcz za nią, pompy zwisały teraz z jej palców, ale były dość rozluźnione. Jej brunetki były mocno związane z tyłu w sposób roboczy i zauważył, że poza niewielką ilością cienia na jej twarzy brakowało makijażu.
„To jest”, powiedział po prostu w odpowiedzi. Spojrzała na niego, po raz pierwszy przyglądając się jego rysom, po czym z powrotem spojrzała na ludzi poniżej. Jego oczy podążyły za nią i zobaczyły resztę jej trupy siedzącą bezczynnie na scenie, podczas gdy kilku mężczyzn w garniturach rozmawiało z ożywieniem do swoich telefonów.
- Myślę, że zauważyli, że tęsknisz. Uśmiech wkradł się na jej twarz. - Myślę, że masz rację.
ruszyła zwinnie do przodu, opierając przedramiona na poręczy z przodu. Kiedy to zrobiła, jedna z jej czółen zsunęła się z jej palca i opadła na metalową siatkę suwnicy. Schylił się szybko i złapał go, zanim odbił się od krawędzi. Uśmiech pozostał na jej twarzy.
„Szybki refleks!” „Muszą tak być, bo inaczej wyobrażam sobie, że jako pierwszy narzekasz, gdybym upuścił lampę na scenę lub publiczność!” umieścił pompę bezpiecznie na podłodze suwnicy i oparł się o poręcz obok gwiazdy. „Chyba mógłbym…” spojrzała pytająco. "Lou… miło cię poznać… Mysteria!" „Miło cię poznać, Lou… Mysteria… lub Hysteria” uniosła brew, potwierdzając lekko okrutny przydomek nadany jej za plecami, „to tylko moje imiona sceniczne… Imiona Mandy!” wyciągnęła rękę i mocno uścisnęła Lou.
„Miło mi cię poznać, Mandy”, odpowiedział i wrócił do studiowania rosnącej paniki jej świty poniżej. - Wydaje się, że wpadają w 'tizty', prawda? mógł z łatwością usłyszeć uśmiech w jej głosie. „Myślę, że gdyby nie nalegali na te pornograficzne stroje, mógłbym mieć miejsce na telefon komórkowy!” - Chcesz powiedzieć, że w tym stroju nie ma kieszeni? - Jakbyś nie zauważył? oparł się pokusie sprawdzenia, czy nadal się uśmiecha. "Mogłem… spojrzeć w pewnym momencie… to nie jest odpowiedni strój na górę, chociaż podczas koncertu im mniej ubrań, tym lepiej… robi się tu niesamowicie gorąco i spocony! ”„ Ty i ja oboje… robi się gorąco i spocony… ” usiadła ostrożnie na wybiegu, opuszczając nogi na bok, zwinnie ugięła nogę na kolanie i zaczęła masować stopę. „Kiedyś było o wiele prostsze… śpiewałeś piosenkę, dobrze, nie w miejscu tak często, jak nie wysypisko, a wszystko, co trzeba było robić, to unikać brudnych palców menadżera, kiedy dawał ci pieniądze… "Lou usiadł obok niej, opierając czoło o balustradę," Z pewnością dzięki twojej popularności, a nie powiedzieć sprzedaż… "zostawił pytanie w zawieszeniu." Tak myślisz, nie… po prostu wydaje się, że więcej ludzi mówi ci, co masz robić i nazywa to radą… "Patrzył, jak mocno pracuje kciukami w bezduszną stopę, „Muszę przyznać, że całkiem spodobał mi się twój pierwszy singiel, jeśli mam być szczery…” przerwał w połowie zdania, zdając sobie sprawę, że „bilet na posiłek” prawdopodobnie nie obchodziłaby jego opinia.
„No dalej”, powiedziała, a jej oczy wciąż się uśmiechały, gdy patrzyła, jak szalejąca aktywność wzrasta poniżej, „… podobało ci się„ Funk mnie! ale?" Spojrzał na nią. „Myślałem, że twój pierwszy singiel to…”, zastanawiał się nad nazwą, „… coś o czasie…” Przerwała w trakcie masażu i spojrzała na Lou. Oddychać'?" „Tak, to było to,„ Time to Breathe ”. Bardzo mi się to podobało.
Jej uśmiech zmienił się z figlarnego, na który patrzyła w dół, na coś bardziej autentycznego.„ Ktoś nielegalnie ściągał lub oglądał pirata, zanim firma go ściągnęła! „Ups… winny”, zaproponował. „Wypuszczę cię na okres próbny. Nigdy nie został wydany jako singiel… „człowiek” nie pozwoliłby nawet znaleźć się na pierwszym albumie… „nie obraz, którego szukamy” „Myślę, że to był termin. ale szybko wbiły we mnie swoje haki… "" Cóż, za moje pieniądze kupiłbym to "zaproponował Lou. "Co z resztą?" powiedziała, zwracając uwagę z powrotem na scenę.
Lou potrząsnął głową i odpowiedział: „Nie w moim guście… też… nieskomplikowany…" „Wyprodukowany?" - zaproponowała Mandy. Wyszła wkrótce potem i chociaż nie było szans, by usłyszał niewzmocnione głosy ze sceny, prawie przysiągłby, że usłyszał zbiorowe westchnienie ulgi, kiedy wróciła. Podczas koncertu tego wieczoru doskonale trzymał ją w centrum uwagi i patrzył, jak między numerami spogląda w ciemność. Próba następnego dnia przebiegła znacznie płynniej, a kiedy (jak przypuszczał) ta sama tancerka straciła równowagę podczas tego samego złożonego układu tanecznego, Mandy nie straciła cierpliwości.
W rzeczywistości spojrzała w górę, a następnie pomogła jej wstać i ponownie przeszła razem z nią po schodach. Siedział na skraju chodnika, spoglądając w dół, gdy „kompani” w skafandrze zaczęli wyglądać na zdenerwowanych, gdy ich Gwiazda nie odpowiadała ich standardom. Kiedy drzwi wejściowe się zamknęły, rozległo się ciche kliknięcie i kilka chwil później Mandy usiadła obok niego, z wąskimi nogami przerzuconymi na bok.
- Myślisz, że teraz to ma? zapytał Lou. „Mam nadzieję, że tak… jest dziwna… nie gubi tego wieczorem… nigdy nie przegapiła rytmu podczas całej trasy, ale jeśli chodzi o próby…” Lou siedział w milczeniu przez minutę, zastanawiając się nad odpowiedzią a także świadomy, że „Gwiazda” wróciła i usiadła tak blisko niego. - Możliwe, że czuje, że poświęca jej więcej uwagi… od ciebie… może być zauroczona? „Gwiazda” oparła ręce na środkowej poręczy poręczy pomostu, a brodę na przedramionach.
- Nie mów tak… Zawsze czułam się źle z powodu ataku „Hissy”… teraz? - Czas pokaże. Mogę coś powiedzieć? - Brzmi złowieszczo… Rozumiem, że to będzie coś, za co mógłbym cię zwolnić? Lou głośno przełknął ślinę. - Prawdopodobnie! „Proszę” szepnęła Mandy.
- Możesz spróbować marchewki zamiast kija? zerknął na jej profil. Przez kilka chwil milczała i skupiała się na scenie poniżej. „Przysięgam, że tak właśnie byłem…” jej głos ucichł i Lou był pewien, że widział łzawienie jej oczu.
Siedzieli obok siebie w milczeniu przez dwadzieścia minut, obaj opierając ramiona na poręczy, obserwując, jak kierownictwo wytwórni staje się bardziej szalone i zaczyna oskarżać grupę taneczną o ukrywanie gwiazdy. O ile Lou i Mandy mogli stwierdzić, grupa po prostu wzruszyła ramionami, a następnie uśmiechnęła się za „ropuchami”. Następnego dnia Lou nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy jedna z „kotek” walczyła o przeniesienie dwóch skrzynek na scenę, gdy próba dobiegała końca. Niemal widział, jak para wydobywa się z jego uszu, gdy Mandy rozrywała skrzynie i zaczęła rozdawać drinki zespołowi, starając się nie dawać żadnej z „kompanii” butelki. Młoda kobieta, która upadła na każdej z poprzednich prób, ani razu się nie poślizgnęła.
Patrzył, jak Mandy spojrzała w górę i już miał ruszyć w kierunku drzwi, żeby zostawić je otwarte, kiedy zobaczył ją nagle otoczoną przez niechcianą część jej świty. Mandy została wprowadzona na skrzydła i po pół godzinie Lou zrezygnował z nadziei, że się pojawi. Minęło prawie pięćdziesiąt minut, kiedy Al przeszedł przez drzwi wejściowe, aby powiedzieć mu, że musi zgłosić się do biura w piwnicy. Cholera, pomyślał Lou, mijając swojego współpracownika. Stał w garderobie Mandy, kiedy prawie na niego krzyczała.
Siedział plecami do zamkniętych drzwi, gdy ona narzekała i zachwycała się tym, że nie był w stanie skupić się na niej tylko jednym światłem podczas pokazu. Nie mógł uwierzyć w absolutną „morską przemianę” wykonawcy. Kiedy był pewien, że zaraz straci pracę, jej głos zniżył się do szeptu: „Co o tym myślisz? Czy mogłem zostać gwiazdą filmową?”. "C…?" zająknął się, zanim zdał sobie sprawę, że zbesztanie było na korzyść tych, którzy stali na zewnątrz.
Mandy zachichotała. - Cholera, Lou? Nie możesz powiedzieć, że tylko udawałem? Lou ze zdumieniem pokręcił głową. "Możesz działać!" stwierdził po prostu.
Jej oczy rozjaśniły się figlarnym uśmiechem, który widział wcześniej. „Będziesz tak łatwo skończyć!” Uśmiechnął się do niej, a jej komentarz był pierwszym, który zasugerował przyszłość i chociaż jęknął razem z Alem, kiedy Gwiazda i jej świta przybyli na miejsce, polubił teraz drobną młodą kobietę. - W każdym razie nie mamy dużo czasu. Czy możesz wymknąć się do małej kawiarni tuż za rogiem przy St.
Martins Lane za około godzinę? - Jasne… możesz? Podeszła blisko niego i mrugnęła do niego konspiracyjnie. - Mam przebiegły plan! Zawahała się przez chwilę, po czym pocałowała go szybko w policzek, co w rzeczywistości sprawiło, że stał się twardszy niż wtedy, gdy myślał, że go wypowiada. Sięgnęła obok niego, otworzyła drzwi i niemal natychmiast wróciła do swojego poprzedniego alter-ego: „Wykonuj swoją cholerną robotę dobrze, a możesz ją zatrzymać!” - wrzasnęła i odwróciła się, gdy jeden z ludzi z kompanii, szczególnie słaba postać, wyprowadził go na zewnątrz z wyrazem absolutnej pogardy na twarzy. Lou potrzebował całej samokontroli, żeby go nie znokautować. Siedział w kawiarni, spoglądając na St.
Martins Lane, obserwując pasażerów pędzących do domu i przechadzających się turystów. Popijając czarną kawę, zastanawiał się, czy jakiś naukowiec przeprowadził kiedyś analizę przepływu takiej miejskiej sceny. Przerobił przez głowę kilka cyfr z tytułu matematyki, który zdobył na uniwersytecie i którego nigdy nie używał. Kiedyś byłby w stanie wykonać zgrubne obliczenia w swojej głowie, ale pająki dostały się do środka, a te niegdyś często używane synapsy wydawały się zapchane pajęczynami.
Wyjął małą serwetkę z metalowego kosza na środku stołu i przeszukiwał swoje liczne kieszenie, szukając długopisu lub ołówka, kiedy „Parka” usiadła naprzeciwko niego z podniesionym kapturem. „Przepraszam, ale czekam na kogoś…" powiedział grzecznie, gdy osoba naprzeciwko ściągnęła kaptur, odsłaniając jasne rude włosy. „Jeśli nie masz nic przeciwko?" „Och, ale ja tak… Lou” zachichotała.
„Do-Lou” brzmi jak początek piosenki Be-Bop… ”Uśmiechnął się, gdy dostrzegł jej elfie rysy pod peruką i doszedł do wniosku, że Gwiazda na pewno przydałoby się dodanie kilku funtów, „Mistrz przebrania teraz, a także aktorstwo? Gdybyś tylko mógł zagrać melodię?” uśmiechnął. "Prawdziwa Mata Hari, ja!" przerwała na chwilę i złapała serwetkę od Lou. - Masz długopis? Lou kontynuował przeszukiwanie kieszeni, aż znalazł końcówkę ołówka, a Mandy zaczęła pisać kilka wierszy.
"Co byś chciał?" dobiegł ich głos kelnerki. Mandy spojrzała w górę i Lou zobaczył, że miała zamiar wyrecytować jakąś dietę, zanim jej uwaga skierowała się na oszkloną ladę z boku sklepu. - Wiesz… Poproszę kanapkę z bekonem i cappuccino. „Tylko kolejna czarna kawa dla mnie, dziękuję!” dodał Lou.
Kelnerka przyglądała się Mandy przez kilka chwil, która po prostu spojrzała na nią z uśmiechem, zanim się odwróciła. Jej uwaga ponownie zwróciła się do Lou: „Cóż, wyrywam się ze szkoły, więc równie dobrze mogę się całkowicie zbuntować!” "Dzisiaj weźmiesz St. Martins Lane, jutro wybierzesz Winchester!" Lou uśmiechnął się.
- Jestem fanem Cohena, ja też go całkiem lubię. Więc nie tylko jesteś mną, ale także googlujesz! - Sprawiasz, że brzmi to tak obrzydliwie! Lou zmarszczył brwi. "Cóż, między Photoshopem a Paparazzi, mój ginekolog nie potrzebuje mnie odwiedzać!" Mandy uśmiechnęła się smutno. - Wiele można powiedzieć o anonimowości… więc w przebraniu oszukujesz, że jesteś 'obserwatorem'? „Cóż, z pomocą panny Clumsy…” Mandy zauważyła przelotne spojrzenie Lou. „Nie musisz być taki… Clarissa nazywa mnie teraz panną Grumpy, a my nazywamy wszystkich moich„ obserwatorów ”Panem Blandem.
Powoli przebijamy się przez całą obsadę i ekipę, chociaż szczerze mówiąc, większość tancerzy płci męskiej ma tendencję do zaliczania się do kategorii Mr Happy lub Pink lub do takich słów! " powiedziała z uśmiechem. - Równie dobrze mogłabym być ponownie narodzoną dziewicą, pomimo całego zainteresowania, jakie mi okazują! Mandy rozpięła kurtkę i odsłoniła pod spodem zwykłą niebieską bawełnianą sukienkę. „Clarissa jest w mojej garderobie, ciesząc się moją popołudniową sjestą i była na tyle uprzejma, że pożyczyła mi swoje ubrania, kiedy zadzwoniłem do niej, żeby ją„ zbesztać ”! Mandy przechyliła głowę.
- Naprawdę dziwne, Pan Bland wydaje się o wiele szczęśliwszy, kiedy zachowuję się jak zepsute dziecko… naprawdę nienawidziłam, kiedy kazałam mu przynosić skrzynki z napojami na scenę… chociaż może być bardziej zdenerwowany później… nie ma pojęcia, dlaczego chcę patchworkową kołdrę! ” - Patchworkowa kołdra? - zapytał Lou, unosząc brwi. Uśmiechnęła się szeroko. - Nie lubisz niespodzianek, Lou? Umysł Lou szalał, „… eee… zwykle! „Łóżko Mandy,„ Ojej… to brzmi trochę do przodu… ”cichy chichot wyśliznął się z jej ust, gdy kelnerka wróciła z naszym zamówieniem i ponownie spojrzała na gwiazdę incognito, która szczęśliwie się uśmiechnęła.„ Przepraszam. … rozczarować, że to z powodu występu i będę potrzebować twojej pomocy… jakoś dobrego w improwizacji? ”„ O ile nie jest to mim, chcesz, żebym to zrobił! ”Lou zaśmiał się.„ Jeśli ma to zrobić z oświetleniem mogę sobie poradzić. "Utrzymywał w tajemnicy fakt, że był tylko trochę rozczarowanym." Nie, nie mim, nie martw się "odpowiedziała Mandy.
Minęło dużo czasu, odkąd Mandy cieszyła się przyjemnym popołudniem, po prostu rozmawiając a nawet dłużej, odkąd zjadła kanapkę z bekonem z dużą ilością sosu pomidorowego. Lou lubił Mandy tak samo, jak nie dbał o Mysteria; coraz trudniej było mu przypomnieć sobie, że to jedno i to samo. zegar na ścianie i zdecydował, że czas wrócić do teatru.
Lou poczuł ukłucie smutku, gdy zdał sobie sprawę, że sobota, zaledwie za trzy dni, będzie ostatni koncert trasy koncertowej Mysteria „Situation Normal All Funked Up” w Londynie. Cała obsada i Gwiazda pójdą dalej. Lou siedział na małym siedzeniu przymocowanym do głównego reflektora używanego do podświetlenia Mandy daleko w dole. Nadal nie dbał specjalnie o muzykę, ale obserwował ją z fascynacją i podczas niektórych bardziej ryzykownych numerów, kiedy bawiła się ze swoją trupą taneczną, żałował, że to tylko oni we dwoje gdzieś bardziej prywatnie. Byli mniej więcej dwie trzecie drogi na planie, kiedy zatrzymała się między piosenkami.
Patrzył zafascynowany i wiedział, że nadchodzi „niespodzianka”. Nawet ze swojej wysokiej pozycji widział Mr Blanda drgającego z boku sceny tuż za zasłoną. Zobaczył, jak jedna z tancerek na chwilę znika ze sceny po przeciwnej stronie pana Blanda i był pewien, że to Clarissa pojawiła się po chwili, niosąc dużą kołdrę, którą podała Mysterii. Nagle Lou zobaczył, że Mysteria znika, a Mandy wyłaniała się, gdy owijała kołdrę wokół siebie i usiadła na środku sceny, a grupa taneczna siedziała wokół niej, jakby czekali na opowiedzenie jej historii.
Kliknął na swój mikrofon, który połączył go z Alem za głównym pulpitem sterowania oświetleniem. „Wyłącz wszystkie światła, Al, po prostu zostaw mnie w spokoju!” - Co? Tego nie ma w harmonogramie! chrząknął Al. - Nie, nie jest i nie jest też to, co dzieje się na dole… uważaj na miłość boską! Al zrobił, co mu powiedziano, nawet jeśli oficjalnie był szefem Lou, a Mandy została w oceanie ciemności, ponieważ jedyne źródło światła otaczało ją jak wielka aureola. Lou utrzymywał poziom luksów na poziomie około 70% tego, co mogło zrobić miejsce, i zawęził białe światło, tak aby bawiło się tylko wokół kołdry. Mandy podniosła głowę i uśmiechnęła się.
Światło odbijało się od kołdry jak mała, słaba tęcza, a cienie siedzących tancerzy były po prostu dostrzegalne. Zamknęła oczy i wyszeptała „Ella jest moją bohaterką.” Delikatnie zaczęła śpiewać bez muzyki. „Stare powiedzenie mówi, że miłość jest ślepa - Wciąż często słyszymy:„ Szukaj, a znajdziesz ”.
Więc zamierzam szukać.„ Zapamiętanie piosenki zajęło Louowi dwie linijki. Miał nadzieję, że nadeszła pora oddychania, ale był bardziej niż zadowolony z klasyki Gershwina. Powoli dodał jasnoniebieski filtr do światła punktowego; stracił większość efektu tęczy, ale pasował do tonu głosu Mandy. - Pewnego chłopca, o którym myślałem. Szukając wszędzie, jeszcze go nie znalazłem; to wielki romans, którego nie mogę zapomnieć.
Jedyny mężczyzna, o którym kiedykolwiek myślę z żalem. Chciałbym dodać jego inicjały do mojego monogramu. Oczy Louowi zaparowały i był pewien, że wielu innych na widowni też było.
Był pewien, że wzmocnienie głosu Mandy nie jest konieczne. przynajmniej inżynier dźwięku ograniczył to do minimum, ponieważ cała publiczność wydawała się wstrzymywać oddech. „Powiedz mi, gdzie jest pasterz zagubionej owieczki. Jest ktoś, kogo pragnę zobaczyć.
Mam nadzieję, że okaże się Kogoś, kto będzie się mną opiekował. ”Uderzyła w nutę idealnie, a jej głos rozbrzmiał w kinie. Niektórzy tancerze ruszyli naprzód, a Lou poszerzył się Belka. Para leżała u stóp Mandy, a niektórzy przytulali kolana do piersi jak małe dzieci, nawet w swoich skąpych strojach. „Jestem małą owieczką, która zagubiła się w lesie.
Wiem, że zawsze mógłbym być dobry dla kogoś, kto będzie się mną opiekował. Chociaż może nie jest mężczyzną, którego niektóre dziewczyny uważają za przystojnego. Do mojego serca ma klucz. Czy zechciałbyś go trochę przyspieszyć - Podążaj za mną - Och! Jak potrzebuję kogoś, kto będzie mnie pilnował.
Kogoś, kto by mnie pilnował. Mandy opuściła głowę i objęła ją ramionami. W kinie panowała zupełna cisza przez co najmniej dwadzieścia sekund. Lou podniósł ręce i zaczął klaskać.
Al zaczął ponownie zapalać światła i kilka osób poniżej podniosło wzrok, zanim również zaczęło klaskać. W ciągu dziesięciu sekund cała publiczność wstała i zaczęła klaskać wściekle. Mandy powoli wstała, a Clarissa podeszła i zdjęła kołdrę z jej ramion.
Lou wyciągnął zwykle nieużywaną małą lornetkę z jednej ze swoich kieszeni i spojrzał na Gwiazdę. Prawdziwe łzy spływały jej po twarzy, gdy podniosła wzrok i powiedziała „Dziękuję”. Wyobraził sobie, że publiczność z przodu i prawdopodobnie trupa pomyślała, że mogła podziękować Bogu, ale odpowiedział szeptem: „Nie, dziękuję”.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy zobaczył dwóch wysokich atletycznych tancerzy stojących po obu stronach Mandy w zalewie łez. Kiedy brawa ucichły, Mandy podziękowała im wszystkim i powiedziała „Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko… Mogłabym zrobić z minutą lub więcej…” uśmiechnęła się szeroko, „więc mogę ponownie włączyć Mysteria, jeśli to jest w porządku?" Publiczność przytaknęła, a mieszanka głosów mówiących „z pewnością”, nie ma za co ”i„ proszę, wróciła ”. Reszta występu toczyła się normalnie, chociaż Lou zauważył wzrost liczby Mr Blands po obu stronach sceny.
Przysłuchiwał się też bliżej śpiewowi Mysterii i jeśli przegapiła jakieś słowo lub zaśpiewała nutę „bum”, nigdy go nie złapał, a ona cały czas kręciła się i wirowała po całej scenie. Zażądano trzech bisów, które ona chętnie złożyła i przeszła do długiej owacji na stojąco. Szybko została zagarnięta przez Blands.
Lou nie spieszył się i wyłączył wszystkie systemy, podczas gdy Al wyjeżdżał jak zwykle wcześnie. Chwytając płaszcz z szatni dla personelu, skierował się w stronę wyjścia. Gwiazda została odrzucona, a tłumy się rozproszyły. Wychodząc wieczorem na ulice, wciąż byli zajęci kinomanami i zwiedzającymi oraz całkiem sporą liczbą pijaków. Zapalił papierosa, namawiając jednorazowy jednorazowy płomień, i już miał ruszyć do autobusu, kiedy zobaczył postać po jednej stronie szurającą od stóp do stóp w kurtce.
"Mandy?" on zapytał. Postać odwróciła się: „Nie, jestem Clarissa…" spojrzała na Lou od góry do dołu i kontynuowała: „Musisz być panem Pockets!" Lou uśmiechnął się pomimo swojego rozczarowania. - Chyba jestem panną niezdarną. Panna Niezdarna łóżko i postąpiła naprzód, wręczając Lou małą wizytówkę, już miała się odwrócić, kiedy zatrzymała się i spojrzała Louowi w oczy. "Dziękuję Ci." "Po co?" odpowiedział Lou.
- Zmieniam Mysteria z powrotem w Mandy - powiedziała po prostu. Odeszła szybko, zanim Lou zdążył powiedzieć, że jest mile widziana. Lou siedział na swoim łóżku z wyciągniętymi nogami, z powrotem w swoim mieszkaniu, z otwartą puszką piwa obok niego na małym nietkniętym stoliku i nieoświetlonym skrętem w czystej popielniczce. Wpatrywał się w małą karteczkę w dłoni z numerem telefonu i prostą wiadomością „Zadzwoń do mnie, M”. Była prawie północ i zastanawiał się, czy nie jest za późno.
Sposób, w jaki pan Blands zachowywał się, byłby zaskoczony, gdyby Mandy zdołała znowu od nich uciec. Wykręcił numer. Zadzwonił dwa razy, zanim odpowiedział ostrożnym „Hello?” Lou poczuł, jak serce wali mu w piersi.
- Cześć… eee… Mandy? To Lou. Głos złagodniał. „Cześć Lou, dzięki za telefon”.
„Martwiłem się, że może być za późno…” „Wcale nie… Udało mi się tylko wykopać to płaczące małe gówno, Barry!” jej akcent z West Country doszedł do końca zdania. - Jeden z twoich wymiennych panów Blands? on zapytał. "Tak… daj mi siłę… „Znamy muzykę i znamy twoich fanów, bla, bla, bla” - zaintonowała z irytującym nosowym dźwiękiem. „Teraz mistrz przebrania, aktorstwa, śpiewu i naśladowania” - zażartował Lou.
Twoje talenty nie mają końca, panno Grumpy? ”Mandy zaśmiała się głośno przez telefon.„ Dziękuję, panie Pockets, potrzebowałem tego ”.„ Swoją drogą, to było piękne, Ella byłaby dumna ”„ Dziękuję… chociaż ja Nie widzę, żeby kołdra znów pojawiła się na scenie, Clarissa miała co do tego rację… ”„ Czy naprawdę potrzebujesz kołdry? ”zapytał Lou.„ Nie jestem pewien, czy działa w przypadku stroju, który jest ledwo legalny na plaży nudystów. „Mandy powiedziała smutno.„ Rozumiem, co masz na myśli… ”odpowiedział Lou. Rozmawiali przez ponad dziewięćdziesiąt minut i zatrzymali się dopiero, gdy telefon Lou zaczął piszczeć groźnie, że zaraz umrze, jeśli nie zostanie naładowany. „Słodkich snów panno Grumpy” „Ty też, panie Kieszenie” - odpowiedziała cicho ziewająca Mandy. Lou siedział i uśmiechał się do siebie i patrzył na wciąż nietknięty nocny rytuał na małym stoliku.
podniósł smycz, żeby naładować swój telefon, przewrócił się i śnił o dziewczynie owiniętej w patchworkową kołdrę. Mandy leżała na wznak na okazałym łóżku, wpatrując się w ozdobny sufit hotelu Dorchester i myślała o wpatrzeniu się w prosty sufit z Lou obok niej. Zachichotała, myśląc, że może być początkującym Leonardem i mogła namalować na nim duży obraz Kaplicy Sykstyńskiej. Kolejne ziewnięcie dotarło do jej ust.
Włączyła alarm w telefonie, po czym wyciągnęła puszysty szlafrok. Spojrzała w dół na wizerunek pana Grumpy'ego na jej T-shircie, który przysłała poprzedniego dnia. Bardzo lubiła gromić tego Blanda, że poprosiła o koszulkę z panną Grumpy. Ściągnęła go przez głowę i naga wsunęła pod kołdrę łóżka.
Poczuła, jak jej palce delikatnie gładzą wilgotną szczelinę jej cipki. Śniła jej się Lou wysoko na jego wyniosłej gałęzi, sięgającej w dół i unoszącej ją do nieba. The Blands przyszli ze wzmocnieniem następnego dnia i poza krótką rozmową telefoniczną po południu, obaj nie zbliżyli się do spadku z suwnicy na scenę. Lou zdołał dogonić Clarissę, „Miss Clumsy?” Obróciła się zwinnie, jak tylko tancerze potrafią, i odpowiedziała: „Tak, panie kieszonkowe?”. - Mam pomysł… - wysoka tancerka o blond włosach obok Clarissy również się odwróciła.
Lou spojrzał na niego lekko nieufnie. „Panie Kieszenie, to jest Pan Koń… Panie Koniu, Panie Kieszonkowy” - zaproponowała Clarissa - „To jeden z dobrych facetów”. Lou nie mógł się powstrzymać, ale spojrzał na krocze wysokiego mężczyzny, który uśmiechnął się, gdy spojrzał w górę. Obcisłe legginsy, które miał na sobie, nie pozostawiały nic wyobraźni i był dobrze nazwany. - Oderwij oczy, panie Pockets, on jest mój! Lou spał, a potem zaśmiał się, „Okej… więc…” Koncert poszedł dobrze i wszystkie wolne miejsca były teraz zajęte.
Przy całej wiedzy Blandsa na temat przemysłu wydawało się, że zaimprowizowany występ klasyki Elli Fitzgerald Mysteria rozprzestrzenił się błyskawicznie na Facebooku i Twitterze, a pozostałe wolne miejsca zostały zajęte, zanim Lou zadzwonił do Mandy poprzedniego wieczoru. Na widowni pojawiło się oczekiwanie, które w miarę upływu czasu wydawało się rosnąć. Lou zauważył, że Mandy patrzy na niego kilka razy, lornetka jest teraz przywiązana liną do jego biodra, kiedy siedział, kontrolując reflektor, i przez cały czas Blands wydawało się, że nie pozwalają na powtórzenie poprzedniej nocy. Główny set odbył się bez żadnych problemów, a Mysteria zagrała swój zwykły pierwszy bis i została wezwana z powrotem na sekundę.
Wszyscy wiedzieli, co chcieli usłyszeć, ale Lou zrozumiał, że piosenka zasługuje na odpowiednią oprawę. Ktoś z publiczności krzyknął: „Daj nam Ella!” kiedy skończył jej drugi bis, nieco smutno, na ile Lou wyczuwał, i zaczął wracać do skrzydeł, kiedy światła przygasły i Lou skierował ją na niebieską lampę. Odwróciła się i uśmiechnęła do niego, ale wzruszyła ramionami.
Lou poszerzył światło reflektorów i zachęcił ją do przodu w kierunku środka sceny. Poszła za nim i tłum zamilkł. Blandowie byli jedynymi mruczącymi ludźmi w całym budynku, a Mandy zerknęła pogardliwie na każde ze skrzydeł, gdy ich głosy zostały usłyszane. "Wiesz", powiedziała cicho, "czasami po prostu nie możesz dostać laski!" Uśmiechnęła się, widząc, jak wielu tancerzy nagle staje się niezdarnych i głuchych, i stają na drodze Blands. Była prawie w centrum sceny, kiedy na podłodze rozjaśnił się jasnożółty kwadrat, zatrzymała się i uśmiechnęła, gdy klapa opadła, a na jej miejsce uniosła się niewielka platforma z dużą kołdrą.
Nie był taki sam jak poprzednio, ten był gdzieś zamknięty, ale jaśniał jaśniej w niebieskim świetle, kiedy zbliżała się do niego. Panna Clumsy i Pan Horse weszli w krąg światła i owinęli nim Mysteria, prawie tak, jakby tańczyli balet, aby ponownie ukazać Mandy. Lou mógłby przysiąc, że była jeszcze lepsza niż poprzedniego wieczoru.
W miarę postępów Blands poddał się i tancerze wrócili na scenę. Dołączyło do nich również kilku pracowników sceny, a nawet kilku potężnych ochroniarzy, którzy prawdopodobnie mieliby kłopoty z Blands, usiadło wokół niej w luźnym kręgu. Kiedy ucichła jej ostatnia nuta, brawa były ogromne. Mandy stała owinięta kołdrą i po raz pierwszy, mimo że śpiewała czyjąś piosenkę, poczuła, że tłum wiwatował wyłącznie dla niej, a nie dla maszyny muzycznej. Maszyna muzyczna miała coś do powiedzenia, kiedy opuszczała scenę.
Barry był wściekły, jego twarz była czerwona i prawie się uśmiechnęła, gdy wyobraziła sobie, jak para wydobywa się z jego uszu, a potem się uśmiechnęła i Barry się zawahał. „Powiem to raz, jeśli zdecyduję się zaśpiewać Ellę lub jakąkolwiek inną piosenkę, na której mi zależy, będę… wytwórnia może mnie wesprzeć, ale kiedy to wszystko sprowadzi się do tego, zrezygnuję i wtedy jesteś ukochaną wytwórnią płytową nie skorzystam już z żadnych moich piosenek ani tras koncertowych, a kiedy zostaniesz zapytany, dlaczego zrzucę winę na ciebie! " przerwała na wystarczająco długo, by mógł otworzyć usta i zaczęła od nowa. „Wiesz, co Barry, robisz, co w twojej mocy, żeby powstrzymać kołdrę przed wejściem na tę scenę na mój ostatni bis, a my…” Spojrzała wokół siebie na zespół taneczny, a nawet na dwóch ochroniarzy Barry'ego, dała im krótkie skinienie głową, "-Nadal przeniesie to na scenę.
I nikt i mam na myśli nikt nie dostanie tego od ciebie do ucha w jakikolwiek sposób, w jakimkolwiek kształcie lub formie!" Mimo że Barry górował nad drobną piosenkarką, o dobrą głowę wyższą, jego fizyczny wzrost nie zdołał dominować, po raz kolejny próbował przerwać, a Mandy mu przerwała: „Wiem, że to nie dotyczy mojego wizerunku, chodzi o kontrolę i ja Przestałem być twoją dziwką, a teraz moją! Masz to wszystko? Skończyliśmy? " Opuścił usta, by przemówić, a Mandy powiedziała: „Dobrze!” z absolutną ostatecznością i przeszedł obok niego, by wiwatować ze wszystkich oprócz Blands. Lou uzyskał szczegóły później, najpierw od niesamowicie podekscytowanego pana Konia, który według Lou może być bardziej zainteresowany nim niż Clarissa, a potem od Mandy przez telefon. Lou zastanawiała się, dlaczego nie spotkali się osobiście, ponieważ teraz „ustanowiła prawo”, ale nie zapytała. Mandy i tak powiedziała mu: "To jest tak, Lou, znam Barry'ego i jeszcze się nie poddał i nie chcę, żeby wbijał w ciebie pazury… on przekręca rzeczy, jest złośliwym małym gównem (Lou uśmiechnęła się, gdy jej oryginalny akcent pojawił się ponownie) i będzie chciał się na mnie zemścić, nawet jeśli jest to usunięcie.
" „Nie martw się o to… Zastanawiałem się, ale nie zazdroszczę ci tego, że żyjesz pod mikroskopem” - przyznał. „Czasami to jest do dupy… nie jestem pewien, czy porwało mnie to ze Sława, czego naprawdę chciałam, nawet wtedy, kiedy zaczynałam i nie zdawałam sobie sprawy z…” walczyła o właściwe słowo. "Samotność?" - zaproponował Lou. Mandy obróciła się na łóżku i podciągnęła kolana do piersi, a jej oczy zaszły mgłą.
Była zdecydowana nie płakać, w końcu wyglądałoby na to, że Barry the Bland wygrywa. Lou poczuł cichy pomruk Mandy przez telefon i poczuł się winny, że podał słowo, którego Mandy chciała. „Chcesz, żebym ci zaśpiewała… ból cię rozproszy!” Usłyszał jej chichot i bardzo chciał być z nią. Jak do cholery upadłem tak mocno tak szybko? zastanawiał się.
W końcu, gdy zbliżała się północ, ponownie zaproponowali sobie słodkie sny. Lou podszedł do okna swojego mieszkania wychodzącego na ruchliwą ulicę na sklepy na parterze i rozświetlił poprzednią noc jointa. Było trochę nieświeże i gorzkie po wyschnięciu przez dwadzieścia cztery godziny. Pod nosem wyrecytował do siebie Mockingbirda. Później przyśnił mu się oboje idący zatłoczoną ulicą, na której nikt nie rozpoznał jego dziewczyny.
Budził się rano, w jego głowie wciąż było echo snu, i zastanawiał się, czy widziała go jako swojego chłopca. Mandy prawie zatańczyła do łazienki i wzięła gorący prysznic. Czuła, że jej cipka jest mokra i ma ochotę się dotknąć, ale tego nie zrobiła, chciała, żeby Lou ją dotykał. Później owinięta w ciepły kokon kołdry śniła o Lou stojącym na środku sceny w operze, śpiewającym głośno i źle i kilkakrotnie uderzającym Barry'ego po policzkach.
Obudziła się z szerokim uśmiechem na twarzy i chichotała przez pierwszą godzinę dnia i uznała, że jej pierwsze spotkanie z Barrym było niezwykle zabawne. Co oczywiście sprawiło, że Barry zdenerwował się tym bardziej, że dostała podwójną korzyść: „Cóż za wspaniały sposób na rozpoczęcie dnia!” - powiedziała, wychodząc z pokoju, chociaż mogła wymyślić lepszy sposób. Barry zakończył telekonferencję, uśmiechając się do siebie. Dzięki Bogu za portale społecznościowe, o których pomyślał.
To znacznie ułatwiło ocenę reakcji społeczeństwa i danych demograficznych sprzedaży. Oczywiście „kłótnia” między Mysteria a nim rozprzestrzeniła się na cały świat niemal przed końcem i wszyscy wiedzieli o wyzwaniu, które podjęła. Jego szefowie byli zadowoleni z całego rozgłosu i wzrostu sprzedaży nagrań i tras koncertowych i zaakceptowali jego opinię, że nadszedł czas, aby został zastąpiony jako jej „moderator”. Miał zobaczyć ostatnie dwie randki w Londynie i przejść do następnej obiecującej gwiazdy, którą znaleźli zwiadowcy.
Nalał świeżej wody mineralnej do szklanki i zastanawiał się, czy uda mu się powstrzymać Gwiazdę przed zdobyciem kołdry. Dodał dodatkowe zabezpieczenie, aby Gwiazda nie pozwoliła jej cieszyć się grą w kołdrę i miał nadzieję, że ona i załoga zdołają go przechytrzyć (nawet jeśli jej się nie udało, na wszelki wypadek miał kołdrę w gotowości). Zauważył, że był trochę smutny, że nie będzie już nią „opiekował się”, ponieważ jego ocena tak bardzo wzrosła w ciągu ostatnich dwóch dni. Westchnął, wiedząc, że tak nie działa gra.
Znowu udało im się przeprowadzić tylko najkrótszą rozmowę w ciągu dnia, a przy dodatkowej ochronie, której nawet nie udało mu się porozmawiać z panną Clumsy, panem Horse ani z żadnym z trupów, zauważył kilka konspiracyjnych spojrzeń niektórych innych członków w jego kierunku, kiedy wspinał się po rusztowaniu z boku sceny, aby wymienić „spalone” lampy. Domyślał się, że zdawali sobie sprawę z nowej przyjaźni jego i Gwiazdy. Przygryzł wargę, żałując, że nie zapytał jej wcześniej, czy są kimś więcej niż przyjaciółmi.
Dziwne było czuć się jednocześnie tak szczęśliwym i przerażonym. Po raz kolejny usiadł na małym siedzeniu, kierując główny reflektor i po raz kolejny nadszedł ostatni bis. Tłum ucichł i zapadła wyczekująca cisza, gdy wszystko oprócz Lou przygasło.
Uniósł lornetkę do oczu i patrzył, jak przez kilka chwil Gwiazda i tancerze rozglądają się wokół, a Barry the Bland skrzyżował ramiona w poczuciu zwycięstwa. Panna Clumsy i Mr Horse ponownie ruszyli celowo i wspięli się na tył sceny, gdy wyraz twarzy Barry'ego osłabł. Lou obserwował go uważnie, gdy obaj sięgnęli za dużą zasłonę pokrytą graffiti i zdjęli kolejną kołdrę. Kiedy sprowadzili go do uśmiechniętej Mysterii, dwóch członków publiczności podeszło do dołu „Bouncerów” i również rzuciło drugą kołdrę na stopę sceny.
Ręce Barry'ego opadły na bok i przez krótką chwilę Lou mógł przysiąc, że widział uśmiech na jego twarzy. Oba kołdry zostały owinięte wokół Gwiazdy i Mandy pojawiła się ponownie. „Dziękuję… dziękuję wszystkim…” uśmiechnęła się.
Odwróciła się do Clarissy i zakryła mikrofon. Tancerz zszedł w kierunku boksu i przyprowadził dwóch fanów, aby usiedli na scenie przed Mandy. Obaj mieli uśmiechy, które groziły rozerwaniem twarzy. Lou patrzył, jak Clarissa siada między wyciągniętymi nogami Pana Konia i składa się w jego objęciach.
Po raz kolejny piosenka Elli oczarowała publiczność i Lou siedzącego wysoko w górze. Była prawie pierwsza w nocy, a Lou i Mandy rozmawiali już ponad godzinę. Oboje leżeli nadzy we własnych łóżkach, zastanawiając się, jak to jest być owiniętym w ramiona drugiego.
Oboje nie zdają sobie sprawy ze stanu rozebrania drugiej osoby i poziomu pobudzenia. Penis Lou niemal boleśnie pulsował pod jego bawełnianą pościelą i wymagało to więcej samokontroli, niż był świadomy, że nie musiał brać siebie w dłoń. Podobna dolegliwość dotknęła Mandy; czuła, jak soki powoli wypływają z jej mokrej szczeliny, a twarde sutki irytująco wrażliwe na miękki spód kołdry. Lou milczał przez kilka sekund, kiedy Mandy zapytała „O co chodzi, Lou?” Nadal milczał, ale słyszała jego ciężki oddech.
W końcu odpowiedział: „Ja… chcę ci zadać pytanie…” Sutki Mandy jeszcze mocniej drapały kołdrę, kiedy ona też głęboko oddychała: „Jedno z tych pytań… które może być dobre… lub okropny Lou? „Tak…” wyszeptał „Coś w rodzaju… strachu przed nadzieją, jak sądzę”. Mandy uśmiechnęła się szeroko, gdy autorka tekstów w niej powtórzyła przez chwilę zdanie w jej głowie: „Strach przed nadzieją… czy pomogłoby, gdybym powiedział, że odpowiedź brzmi„ tak ”? Lou przewrócił się na przód, oparł czoło na poduszce, a twardość wtuliła się w materac. „Tak," odetchnął ponownie. „Mandy… czy ty… jesteś moją dziewczyną?" Mandy poczuła pulsowanie jej ciała, gdy Lou wyszeptał ostatnie słowo, a świeży strumień soków wypłynął z jej quimu.
„Tak…” jęknęła. „… Jeśli jesteś moim chłopakiem…” Kutas Lou drgnął mocno pod nim i wiedział, że najdelikatniejszy dotyk spowoduje, że wybuchnie, gdy odpowiedział „… tak… . Mandy… Jestem. " Tej nocy po raz kolejny marzyli o słodkich snach, oboje poddali się swoim pragnieniom i oboje doprowadzili się do orgazmu z pościelą rzuconą na podłogę.
Mandy położyła się na plecach z biodrami uniesionymi wysoko w powietrze, gdy jej palce z łatwością wsunęły się w jej cipkę, a kciuk ledwo dotykał łechtaczki, by zostać nagrodzonym drżącym ciałem kulminacyjnym. Orgazm Lou był nie mniej intensywny i szybki, ponieważ pompował swojego kutasa zaledwie trzy razy, zanim jego białe nasienie wystrzeliło prawie do jego szyi i zakryło jego klatkę piersiową i brzuch. Oboje obudzili się później, lekko zmarznięci i zdołali naciągnąć na siebie pościel.
Mandy marzył o szybowaniu przez niebiosa, trzymając się wyciągniętych palców Lou, gdy Lou wyobraził sobie, jak siedzi na szczycie góry ze swoją dziewczyną owiniętą w wielokolorową kołdrę. Jeśli myśleli, że poprzedniej nocy ochrona była napięta, to nic w porównaniu z ostatnią nocą. Przeszukano cały teatr.
Lou jak zwykle był wysoko w górze, kiedy rozległo się mocne pukanie do drzwi wejściowych i pojawił się ogromny ochroniarz. Niemal bez słowa wszedł na pomost, kiedy Lou położył dłoń na jego piersi. - Poczekaj chwilę, przyjacielu! Mały potwór w postaci ludzkiej istoty spojrzał z góry na dłoń Lou, "Mam rozkaz przeszukania tutaj!" Lou cofnął rękę. - Jestem pewien, że tak, ale nie możesz wyjść na suwnicę bez uprzęży! mężczyzna rozejrzał się i zauważył długi spadek do audytorium poniżej, Lou przekręcił głowę i krzyknął przez pustkę „Hej, Frank… mamy do tego kolejną uprząż…” spojrzał z powrotem na ochroniarza. ten gość tutaj? " Mały, żylasty osiemnastolatek przebiegł z drugiej strony sufitu, jego uprząż grzechotała na torze nad nim, a suwnica podskakiwała pod jego stopami.
Podejrzewali, że zostaną przeprowadzone poszukiwania, a rozmiar Ala oznaczał, że nawet potwór przed Lou mógł użyć swojej uprzęży, więc Frank, siostrzeniec Ala, z radością przybył, aby zająć miejsce Ala. Lou zauważył, że potężny ochroniarz blednie. - Jasne, Lou… - Frank skierował się do małej szafki i wrócił z jasnożółtą uprzężą. Lou starał się nie uśmiechać, gdy mały olbrzym na próżno próbował dostać się do uprzęży. Był po prostu za duży na pas, częściowo ze względu na swój rozmiar, a częściowo dlatego, że Lou przykleił kilka sprzączek, aby paski się nie wydłużały.
Po kilku minutach mężczyzna zrezygnował. Spojrzał na rusztowanie i pomosty, a potem zmierzył Lou i Franka twardym spojrzeniem: - Chyba nic tu nie masz! szybko się odwrócił, zrzucił bezużyteczną uprząż na podłogę i zbiegł spiralnymi schodami wejściowymi. - Cholera, Lou! Nie chciałbym wpaść na niego na dobrze oświetlonym stadionie! - Nie mylisz się, Frank! odparł Lou z promiennym uśmiechem. Przez cały koncert publiczność wydawała się po prostu czekać na finałowy bis.
Lou spojrzał na młodego Franka siedzącego, kontrolującego główny reflektor, iz powrotem na Ala w kabinie kontrolnej. Jego słuchawki zapiszczały i usłyszał głos Ala w słuchawce: „Kiedy ostatnio robiłeś takie gówno, Lou?” „Minęło trochę czasu, Al… dłużej niż chciałbym pamiętać…” „Czy ona jest tego warta?” - zapytał Al najpoważniejszym tonem, jakiego Lou kiedykolwiek pamiętał. Lou spojrzał na Mysteria, gdy zbliżała się do ostatnich taktów swojej przedostatniej piosenki. „Tak, Al… ona jest tego warta!” Pod koniec utworu nie było oklasków, publiczność po prostu stała i czekała w oczekiwaniu.
Żaden z fanów nie ruszył naprzód z przemycanymi kołdrami, ponieważ Barry użył standardowych przeszukań bezpieczeństwa, aby sprawdzić jakąkolwiek z toreb lub dziwnie nieporęcznych ubrań i nalegał, aby takie przedmioty zostały umieszczone w szatni, która była obsługiwana przez jego własny personel tej nocy. Gwiazda stała na środku sceny i spojrzała na swoją trupę, która ze smutkiem wzruszyła ramionami. "Dobrze… Myślę, że to wszystko… ”powiedziała Mysteria do swojego mikrofonu. Publiczność rozejrzała się głośnym westchnieniem, mając nadzieję, że jeden oddany fan przedostał się przez nią.
Spojrzała na scenę w lewo i zobaczyła stojącego tam Barry'ego z neutralnym wyrazem twarzy. na jego twarzy. Kiedy odwróciła się twarzą do publiczności, nie widziała, jak Barry wyjmuje telefon z kieszeni i szuka numeru.
„To, czego… naprawdę potrzebuję, to trochę pomocy…” Barry przerwał tylko zanim nacisnął przycisk wysyłania. „Może trochę pomocy z góry…?" spojrzała w górę, podobnie jak cała jej trupa, a potem publiczność, a potem Barry. „O cholera!" wyszeptał Lou, schodząc z suwnicy.
tłum patrzył w górę i przez kilka chwil wpatrywał się w ciemność. Kilku z publiczności faktycznie trzymało ręce złożone w modlitwie i głośno dyszało, gdy jakaś postać wyszła z mroku. Lou dyszał ciężko, ściskając mocno hamulec na zjeżdżał na linie, by kontrolować jego prędkość. Miał niejasną nadzieję, że nie ma Healt h i urzędnicy ds.
bezpieczeństwa na widowni, ponieważ taki wyczyn omijający publiczność z pewnością straciłby mu pracę. Al był na miejscu z liną i napinaczem, a Lou zatrzymał się mniej niż trzy stopy nad sceną i sześć stóp przed Mysteria. Zwolnił hamulec i delikatnie opadł na scenę. "Gram cukierków dla pana Mongo?" zaproponował, żeby tylko Mysteria mogła usłyszeć.
Uśmiechnęła się szeroko. „Za co dziękuję, panie Pockets!” Lou odpiął uprząż, zdjął plecak z pleców i rozłożył pierwszą kołdrę, którą dostał Gwiazdce, którą rano ukradł z biura Barry'ego. Barry patrzył, rozpoznając kołdrę i uśmiechając się. "Gówno!" - mruknął, powodując, że jego podwładni stojący obok niego wzdrygnęli się.
Lou owinął kołdrę wokół Gwiazdy i pojawiła się jego dziewczyna. Wyciągnęła rękę i położyła dłoń na jego policzku, Lou odwzajemnił uśmiech, a potem Mandy po raz pierwszy pocałowała go całkowicie w usta. Kilka westchnień wydobyło się z publiczności i kilka westchnień jej trupy, gdy pocałunek trwał. Kiedy ich usta się rozdzieliły, oboje uśmiechnęli się do siebie ciepło, ignorując fakt, że byli na środku sceny.
"Czy masz prośby?" zapytał Lou. Mandy skinęła głową i wzięła Lou za rękę, by posadzić go na stopniu za nią, po czym usiadła między jego nogami i opadła w jego ramiona. Rozejrzała się po swojej trupie, która podeszła bliżej i pochyliła głowę. "Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy, zobaczyłem cię stojącego pod ścianą. Szuranie nogami, Ręce i nogi, niezgrabne i wysokie Powiedziałem" jak się masz ".
Powiedziałeś" jak się masz ". rozmawialiśmy i rozmawialiśmy o rzeczach, których nie znaliśmy, chichotali, uśmiechali się i śmiali, schłodzeni przez mroźny zimowy śnieg. Potrzebuję trochę czasu, aby oddychać Daj mi czas na oddech Szansę bym oddychał Te noce moje sny były przez Ciebie nawiedzone Następnym razem, gdy się spotkaliśmy Nie byliśmy sami Mój chłopak za nim Głupiec z sercem z kamienia Rozśmieszałeś mnie Bez strachu Bolało mnie serce Kiedy byłeś tak blisko Twoje szeptane żarty I konspiracyjny uśmiech Nie jestem już niezdarny Ale chłopak z klasą On tego nie lubił Odciągnął mnie Powiedziałeś przepraszam, to wszystko moja wina Powiedziałeś przepraszam za głupca tamtego dnia Daj mi czas na oddychanie Potrzebuję trochę czasu na oddech Daj mi czas na oddychanie Chan ce bym oddychał Nawiedzone sny powróciły o mnie io tobie Ostatni raz, kiedy się spotkaliśmy Wszystko było od nowa Siedzieliśmy w barze Nieznajomi dla reszty tłumu Nasze drinki pozostały nietknięte Gdy rozmawialiśmy o i wokół Obie zbyt przestraszone, by poddać się temu, co nasze serca znalazły Oczy zagubione w sobie Chwila, kiedy nasze palce się dotknęły Serca wali, świat się obraca Czas, którego nigdy nie zapomnimy Palce powoli się splatają Głowy przechylają się w jedną stronę Zamykająca się odległość I całus na zawsze Nie daj mi czasu oddychać Nie potrzebuję czasu na oddychanie Nie „daj mi czasu na oddychanie Nie ma dla mnie szansy na oddychanie… Chcę tylko być nawiedzony przez Ciebie…” „To trochę rozczarowujące” „Przepraszam? - odpowiedział Lou trochę zmartwiony. Mandy uśmiechnęła się i ścisnęła swoją cipkę, ściskając w niej zmiękczającego kutasa Lou.
"Nie to!" spojrzała na sufit mieszkania Lou, "Jesteś sufitem… Zastanawiałem się, jak to wyglądało… ”„ Naprawdę? ”Zapytał Lou nieco zdumiony.„ Zakładam, że nigdy nie byłeś w Dorchesterze? ”Lou rozważał odpowiedź z uśmiechem na twarzy.„ Nie mogę tego powiedzieć Mam! "Przyciągnął ją jeszcze bliżej i przechylił głowę tak, że jego policzek oparł się o jej policzek i spojrzał w górę na lekko popękany sufit nad nimi.„ Chociaż… z niektórymi nikczemnymi substancjami te pęknięcia mogą stać się wszystkim, co zechcesz! "„ Nikczemne substancji? "zapytała Mandy.„ Trochę Weed… jedna z moich wad "" O twoich wadach… "Mandy rytmicznie ściskała swoją cipkę. Lou potoczył ją na siebie i przeciągnął palcami po jej plecach," Więc nie wierzysz w umiar? ”„ Hej, jestem gwiazdą pop! ”Sięgnęła do tyłu i podrapała się tuż pod workiem Lou. Lou jęknął:„ A Diva… mmmm… musi zawsze bądź… rozpieszczany… "Mandy wyszczerzyła się do swojego 'chłopaka'." Lepiej w to uwierz! "pochyliła się i ścisnęła jego sutek zębami.
Dziesięć lat później… Lou stał przed domem Ronny'ego Scotta i spojrzał na Billboard. „Amanda Christie, Two Nights” przeczytał na głos. Spojrzał na jej zdjęcie i pomyślał, że jest o wiele lepsze niż jej publiczne zdjęcia, kiedy była „Tajemnicą”. Oczywiście nie była też tak prowokacyjnie ubrana, ale pomyślał, że wygląda jeszcze bardziej seksownie w skromnej czarnej sukni wieczorowej.
Wszedł przez drzwi do zaciemnionego wnętrza. Usiadł przy barze z boku i patrzył, jak cały jej zestaw ledwo dotyka zamówionego przez niego drinka. Oczywiście małe miejsce, takie jak Scott's, miało znacznie mniejszą publiczność, a kiedy tłum milczał podczas jej wolniejszych, cichszych kawałków, nie było to tak imponujące, jak te pierwsze kilka razy, kiedy ją zobaczył.
Mimo to jej głos pozostał tak dobry, jak zawsze przez lata. Uśmiechnął się do niej siedzącej na stołku na pustej scenie, z prostą gitarą akustyczną opartą o mały stolik z butelką wody na nim. Bardzo przybrała na wadze od czasu wykonania obecnego zdjęcia promocyjnego, ale nadal pięknie wyglądała w jego oczach. - Jest całkiem wspaniała - odezwał się głos obok niego. Odwrócił się i zobaczył na stołku obok siebie mężczyznę, może sześćdziesięcioletniego i prawie łysego.
„Dużo lepiej niż wtedy, gdy była Mystique” - stwierdził. - Muszę się z tobą zgodzić… ale z drugiej strony jestem nieco stronniczy - odpowiedział Lou. "Czyż nie wszyscy" odpowiedział tajemniczo i odszedł. Lou podrapał się po brodzie, patrząc, jak mężczyzna w garniturze odchodzi z laską w dłoni, po czym wrócił do Mandy. "Gdzie byłeś przez ostatnie dziesięć lat?" - zapytała Gwiazda, gdy stanęła przed Lou.
Lou obrócił się na swoim miejscu i spojrzał na piosenkarza. „Cóż…" zamyślił się i spojrzał w dół na duży brzuch przed sobą, „… ogólnie opiekując się swoimi dziećmi!" rozłożył kolana, a jego żona stanęła między nimi, gdy owinął ręce wokół jej talii i pocałował ją delikatnie w usta. Jej dłoń powędrowała do jego policzka. - Jeśli będziesz nadal zachowywać mnie w ciążę, czego jeszcze oczekujesz. Jak się mają chłopcy? "Zło!" Lou zażartował: „Jak zwykle! I tęsknię za mamą”.
- Myślisz, że wytrzymają do rana? "Czemu?" odparł podejrzliwie Lou. - Cóż… Mogę zarezerwować pokój w Dorchester… i…? "Czego Diva chce…?" - Diva dostaje… mam nadzieję? - zapytała Mandy ze swoim najsłodszym uśmiechem, "Nie tak, jakbyś w tej chwili mogła mnie zajść w ciążę!" "Nie!" odpowiedział Lou, szczerząc się. Barry rozejrzał się po pokoju, patrząc, jak Mandy i Lou przytulają się i rozmawiają przy barze. "Teraz jesteś gwiazdą!" - powiedział prosto i wyszedł z klubu, opierając się ciężko na swojej lasce. Koniec..
Jeśli przeczytasz część 1, będzie to miało dużo więcej sensu.…
🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,449- Cześć, mamo - powiedziała Nicole do telefonu, wchodząc do swojej sypialni, chodząc tam iz powrotem. „Tak, mówiłem ci, że…” Jej głos ucichł. Czekałem cierpliwie, bawiąc się z jej…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuJane zostawia na lato swojego męża i podłych przyjaciół i spotyka ciemnego nieznajomego.…
🕑 17 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,389W domu sprawy się skomplikowały, więc uciekłem na Florydę. Nie chodziło tylko o seks między mną i George'em a naszymi sąsiadami, Mary i Jamesem, którzy zamieniali się partnerami, ale kiedy…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuNasza miłość mówi bez słów, teraz należy do mnie.…
🕑 9 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,652Kiedy śnię, chodzę w różne miejsca i robię różne rzeczy, bez wszystkich bzdur życia codziennego i bez fizycznych ograniczeń. Może to być wszystko, od jacuzzi, igloo na Alasce lub…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu