Nasza miłość była ofiarą okoliczności. Niektóre rany sięgają znacznie głębiej niż ciało i chociaż zszyliśmy nasze pęknięte szwy z nadzieją, moje blizny zostały wyryte poza miejscem, w którym wystarczyła miłość, by nas uratować. Wszystko, co po nas zostało, to nasze wspomnienia. Zjawy leżą tam, gdzie zawsze przebywasz na moich peryferiach, pozostałości po tym, jak poznaliśmy się w najbardziej intymny sposób. Widma pojawiające się w polu widzenia często uderzają z taką wyrazistością, że zastanawiam się, czy nie byłeś przez cały czas tylko wytworem mojej wyobraźni.
Te twoje ślady są odciśnięte we wszystkim. Słyszę słodką barwę twojego głosu, delikatnie śpiewającego, gdy tańczyliśmy razem w świetle księżyca. Wyczuwam twoją wodę kolońską na mojej poduszce, drzewny zapach, który przypomina mi o cieplejszych miesiącach, których już nie splecimy. Smakuję cię w każdym posiłku, który kiedykolwiek zrobiliśmy razem, smak twoich ust i twojej skóry na końcu mojego języka.
Widzę cię w lustrze, jak odgarniasz włosy z moich ramion, zanim każdego wieczoru delikatnie i powoli całujesz mnie w szyję. Czuję cię, po prostu czuję cię wszędzie. Nie widziałem cię od tygodni, ale chyba nigdy tak naprawdę nie wyjechałeś. To są twoje duchy i nawiedzają mnie; zawsze obecne echa tego, jak bez wysiłku wślizgnęłaś się w moje życie… Ledwo się poznaliśmy, kiedy tam stałem, zdezorientowany niezmiennym pędem naszego natychmiastowego gwałtownego połączenia.
Zostałem nieodwołalnie naznaczony ogromem emocji i płynnością namiętności, na które nigdy nie mogłem się przygotować. Czy kiedykolwiek naprawdę możemy się przygotować? Zakochanie przypomina chemiczne szaleństwo, na które wpływ ma potężny koktajl neuroprzekaźników. Zalew dopaminy, serotoniny, oksytocyny i adrenaliny w zasadzie sprawia, że stajemy się „ga-ga”, w jakiś sposób nasze słabości znikają w studni odhamowania i pomimo wszelkich zauważalnych wad wszystko, co widzimy, to dziwaczne wyobrażenie o całkowitym perfekcji, gdy stawiamy naszych partnerów na naszych najwyższych piedestałach. Doskonałość… w najlepszym razie kapryśna koncepcja, w tym przypadku przekreślona przez sprytne oszustwo naszej neurochemii, pierwszorzędna fasada motywowana biologicznym imperatywem uwiecznienia naszego gatunku.
Mimo to myślę, że oboje poczuliśmy to podczas spotkania. To było tak, jakby byliśmy połączeni na jakimś poziomie komórkowym, splątane nici, nasza niezaprzeczalna więź napędzała się, jakbyśmy byli lustrami. Nasze połączenie było natychmiastowe i jednoznaczne; nigdy nie moglibyśmy z tym walczyć.
Natychmiast staliśmy się nierozłączni, a dla mnie byłeś rodzajem doskonałości, która istnieje tylko w fantazjach; wykonane ze starannie dobranych słów i delikatnych ilustracji, które tańczyły na stronach dziecięcych bajek. Jednak z każdą mijającą chwilą wiedziałam, że jesteś czymś więcej niż idyllicznym marzeniem. Wkroczyłeś w moje życie i wkrótce nie wiedziałem nic poza pięknem naszej delikatnej kolizji, kiedy pisaliśmy naszą własną magiczną narrację. Narracja ewoluująca tak szybko, że nie mieliśmy szansy wyjawić wszystkich naszych sekretów, odkryć prawd, które powinny były zostać powiedziane przed naszym dołączeniem.
Zamiast tego przedostały się do środka w cudzych szeptach, a potem nadeszły fragmentaryczne wyznania, które ostatecznie zbrukały nas dla mnie. To, co dzieliliśmy, było skażone. Nie czułeś się już całkowicie bezpiecznie. Nie czuliśmy się już dobrze. To nie znaczy, że ja też nie biorę odpowiedzialności, ponieważ wiedziałeś, że były we mnie rzeczy, które utrudniały wykorzystanie naszego prawdziwego potencjału.
Dotarliśmy jednak do celu. Nawet jeśli pozostawało poza naszym prawdziwym zasięgiem, zawsze było w nas. Wiem o tym, bo kiedy zamykałam oczy, przed oczami pojawiły mi się zniewalające wizje całego naszego wspólnego życia.
Widziałem, jak staliśmy nad przepaścią wszystkiego, co realne i namacalne. Widziałem sposób, w jaki zawsze mnie obejmowałeś, gdy czułem ciepło i pełnię każdego pierwszego uścisku, jaki kiedykolwiek mieliśmy. Delikatne pocałunki w padającym letnim deszczu, nasze upały zaparowujące twoje okulary z kroplami deszczu.
O każdym sporze po cichu rozwiązywanym w spokojnych słowach, którymi zawsze się dzieliliśmy. Błyski pożądania, ciarki gorączkowego gorąca, które mówiły mi, że za każdym razem, gdy będziemy się kochać, odkryjemy w sobie coś nowego. Nasze ciała zwijały się jak łyżki we wspólnym łóżku. Twoje palce splecione z moimi, przebłyski jedwabiu w kolorze kości słoniowej i bukiet lilii, który ślubowaliśmy mieć i trzymać na zawsze.
Twoje ręce delikatnie spoczywają na moim spuchniętym brzuchu, a później nasza córka w twoich ramionach, idealne połączenie mojej bladej i twojej opalonej cery, z małym guziczkiem i ciemnymi lokami zdobiącymi czubek głowy. Chyba nigdy ci tego nie mówiłem. Że chciałem żyć z tobą.
Zamroziłbym czas, żeby cię zatrzymać. Zjawy leżą tam, gdzie zawsze przebywasz na moich peryferiach. Czasami są mniej uprzejmi, smużki dymu na zewnątrz przypominają mi, jak paliłeś tego popołudnia, kiedy nazwałeś mnie zimnym, kiedy ośmieliłeś się zapytać, czy naprawdę mi zależy.
Wszystko, czego chciałem, to poddać się złości i obwinianiu, w daremnej próbie przypomnienia ci, jak naprawdę jestem ciepły. Ty jednak nigdy nie zapomniałeś. Przeprosiny i ciężka praca pokazały mi, jak bardzo Ci na mnie zależy i jak bardzo mnie kochasz.
To był twój najwyższy priorytet i wiedziałem o tym. Uwielbiałem sposób, w jaki mnie kochałeś. Byłeś bezbłędny w sposobie, w jaki próbowałeś nas naprawić, w sposobie, w jaki próbowałeś mi pokazać, że tęskniłeś za oddaniem się mnie i tylko mnie. By zawsze był mój.
Ale wszystko, co czułem, zdrętwiało i wtedy wiedziałem, że się rozpadłem. Że część mnie, którą ci dałem, była nie do naprawienia. Ciągle zmuszałem się do zapomnienia, ale bez względu na to, jak bardzo próbowałem kontrolować swoje uczucia, zmieniać je, zmuszać do nich, nie byliśmy już tym, czym byliśmy kiedyś. Mijały tygodnie, a wszelkie pozory tego, co było dla mnie domem, wciąż wydawały mi się obce. Nie mogłem tego dłużej zostawić.
Tak doszliśmy do końca. Tego dnia miałam na sobie moje charakterystyczne czerwone usta. Zawsze kochałeś sposób, w jaki olśniewający połysk białych zębów kontrastował z nimi, kiedy uwodzicielsko przygryzałem wargę, wyraz wiedzy w twoich oczach, cicha prośba o to, o czym wiedziałeś, że nastąpi. Ale chyba żadne z nas nie spodziewało się tego, co miało nastąpić tej nocy. Melancholijnymi tonami i ściszonymi głosami doprowadziłem nas do końca, którego tak naprawdę żadne z nas nie chciało.
Płakałam delikatnie, wyznając, jak bardzo byłam naładowana nieufnością i niepewnością, i jak blizny bólu przedzierały się przez wszystkie miejsca, do których kiedyś należałaś, miejsca, których nie mogłam ci już dać. Moje łzy nie były samotne i trzymaliśmy się mocno w gasnącym, zmierzchowym słońcu wczesnego wieczoru. Wkrótce zasnęliśmy, starając się zatrzymać ostatnie chwile, które mogliśmy dzielić. Kiedy się obudziłem, oboje byliśmy okryci ciemnością. Nie miałem poczucia czasu i nie chciałem go mieć, ponieważ w naszym pokoju jarzyły się słabe przebłyski bladego światła księżyca.
Obudziłeś się zaledwie kilka minut przede mną i patrzyłeś, jak śpię, obejmując mnie mocno i wdychając zapach mojego kokosowego szamponu i głęboko kwiatowych perfum, jakbyś z każdym głębokim wdechem miał więcej mnie do zabrania ze sobą, do trzymania na. Nie wiedziałeś, że nie śpię i delikatnie gładziłem moje przedramię, opuszki palców delikatnie pieściły moją wrażliwą skórę delikatnymi dotykami, które zawsze sprawiały, że topiłem się dla ciebie. Ty też to wiedziałeś, a twój dotyk był pełen wszelkich intencji, których nie zamierzałeś już realizować. Zdradził mnie mój ledwo słyszalny jęk. Twoja ręka powędrowała do mojego podbródka, przyciągając mnie do siebie, i pocałowałeś mnie.
Nasze usta spotkały się, na początku delikatnie, prawie ostrożnie, ale wkrótce nasze języki utknęły w znajomym plątaninie. Oboje wiedzieliśmy, że nie powinniśmy, ale nie mogliśmy się powstrzymać. Jest coś szczególnie intensywnego w znajdowaniu drogi w ciemności. Zawsze wydawało się, że jest o wiele więcej, jak każdy zmysł staje się o wiele ostrzejszy, sposób, w jaki nasze ciała wysilają się, by wyczuć wskazówki, które światło mogłoby w przeciwnym razie oświetlić.
Zamiast tego nasze oczy przystosowałyby się, by przejrzeć każde namacalne wspomnienie, które kiedykolwiek trzymaliśmy w dłoniach. Fizycznie najlepiej komunikowaliśmy się poprzez cichą wymianę zdań i niewypowiedziane prośby, w całości odwzorowane na inne zmysły, ponieważ istnieje nieskończona ilość subtelności, które można rozpoznać, jeśli ktoś naprawdę zwraca uwagę. Pamiętam odgłosy twoich dłoni przesuwających się w górę iw dół moich pleców i ślizganie się materiału pod nimi, a wkrótce potem dźwięk rozpinanych spodni i powiewających ubrań, gdy biegliśmy, by się rozplątać. Czując, jak twoja skóra dokonuje najsubtelniejszych zmian pod opuszkami palców, każda gładka powierzchnia pokrywa się gęsią skórką.
Dźwięki zderzających się ciał, przypadkowego zderzenia szkliwa w naszych natarczywych pocałunkach. Czułem puls pod moimi ustami, gdy składałem pocałunki na twojej linii szczęki i szyi. Małe, ale wyraźne zmiany tonu w najlżejszych jękach wydobywających się z naszych gardeł.
Pęczniejesz w uścisku mojej dłoni. Zapach mojego podniecenia unosił się między nami, gdy palce, dłonie i usta badały każdy cal siebie nawzajem. Kiedy wyrwałem się z twojego uścisku, poczułem twój strach, gdy mnie chwyciłeś, strach, że nagle odejdę. nie odważyłbym się.
Jeśli nie mogłem dać ci całego siebie, mógłbym przynajmniej dać ci ostatnie wspomnienie. Uklęknąłem między twoimi nogami, moje paznokcie drapały skórę twoich wewnętrznych ud, drażniąc cię, zanim opuściłem głowę do ciebie, pozwalając moim piersiom falować na twojej obolałej długości, ich ciepło i miękkość tylko elektryzowały każde twoje pulsowanie. Perłowa kropla pre-cum już mnie skusiła, gdy zbliżyłem usta do ciebie. Drażniłem cię moim mokrym i gładkim językiem, wykonując powolne ruchy wzdłuż twojej długości i krótkie liźnięcia wokół twojego czubka, delektując się każdą kroplą sączącą się z twojej szczeliny. Chciałem odcisnąć na sobie twój smak, abym nigdy nie zapomniał.
Kiedy w końcu zamknęłam usta wokół ciebie, na chwilę świat był niczym więcej i niczym mniej niż sposobem, w jaki twoje gęstniejące ciało wypełniało moje usta. Pogłaskałeś mój policzek, gdy patrzyłem na ciebie głęboko niebieskimi oczami, a drugą ręką gładziłeś moje włosy, które opadały potarganymi falami na moje ramiona. Mogłem wyczuć w sposobie, w jaki twoje ciało się napinało, jak bardzo chciałeś, żebym cię po prostu pochłonął, ale w twoich oczach chciałeś przedłużyć każdą krótką chwilę, abyś mógł to wszystko ogarnąć. W końcu, zrywając kontakt wzrokowy, zwiększyłem tempo, gdy opuszki palców delikatnie dotykały mojej skóry głowy, od czasu do czasu prowadząc mnie do przywołania najsilniejszych doznań. Moja prawa ręka powędrowała do konturów twoich bioder, rysując małe kręgi w miękkich, wrażliwych płaszczyznach skóry u podstawy twojego brzucha, zanim ujęła lewy policzek twojego tyłka i zatopiła w tobie paznokcie, sygnał, że jestem głodny żebyś mi się dała.
Uwielbiałem czuć sposób, w jaki puchniesz jeszcze bardziej z pożądania, prawie niezauważalna zmiana, ale tak intymnie odczuwana w stosunku do miękkości moich ust, i sposób, w jaki poddałeś się aktowi: twoje biodra wbijały się we mnie, gdy zaczynałeś tracić panowanie nad sobą . Twoje przyspieszone oddechy i jęki tylko pasowały do mojego gardła, gdy wibrowały wokół twojej długości, a wszystko to zakończyło się świeżym smakiem twojej słonej esencji, ostrzegając mnie, że zbliżasz się do uwolnienia. Często zatracałem się w tym momencie, pragnąc tylko poczuć sposób, w jaki zaciskasz się na moim wirującym języku i mojej lewej dłoni, gdy kładę cię poniżej i naciskam palcami na twoje krocze. Wiedziałbym, że dobrze trafiłem w chwili, gdy złapałbyś mnie za głowę swoimi groźnymi opuszkami palców, wbijając mi się w twarz tak, że mój nos stykał się z twoim wzgórkiem, a ty byłeś jeszcze głębiej zanurzony w moim gardle. Niemal natychmiast usłyszałem chór mamrotanych przekleństw, bezradnie wywołanych tuż przed twoim przybyciem.
Jednak nie tamtej nocy. chwile były do delektowania się. Za pamiętanie. To nie mogło się tutaj skończyć, potrzebowaliśmy więcej do zabrania ze sobą.
Jęknęłaś, gdy nagle oderwałam usta. Nie mogłem powstrzymać się od chichotu, bo byłeś zaskoczony i rozczarowany, kiedy zostawiłem cię na krawędzi orgazmu, ale w głębi duszy wiedziałem, że twój jęk naprawdę odzwierciedla twoje nieokiełznane pragnienie tego, co nastąpi. Ostrożnie wspiąłem się na ciebie i siedząc okrakiem na twoich biodrach, gdy moje kolana obejmowały twoje uda, patrzyłem na ciebie i czekałem. To były zaledwie sekundy, ale czas skurczył się do granic możliwości w chwilach, w których byliśmy sobą zachwyceni, wydawało się to bolesną wiecznością. Rzuciłbyś się, czy zamierzałeś zostawić mnie pod kontrolą? Nie odważyłeś się poruszyć; Myślę, że za bardzo się bałeś, że jakiekolwiek działanie z twojej strony może zaburzyć delikatną równowagę, którą ustaliliśmy.
Ustabilizowałem się nad tobą i umieściłem twoją długość między moimi przesiąkniętymi pożądaniem ustami, preludium do przytulnego ciepła i głębi. Całowaliśmy się namiętnie, gdy delikatnie kołysałem się nad tobą, tak że głowa twojej pulsującej kolumny zaczęła toczyć się po nabrzmiałym pąku mojej łechtaczki, a kiedy jęknąłem w twoje usta, nagle i gwałtownie przerwałeś nasz pocałunek. Nawet w ciemności widziałem głębię w twoich oczach. Byli głęboką i lśniącą ciemnością, jak kałuże wody okryte cieniem, i błagali mnie. Desperacko potrzebowałeś tego westchnienia; ostry wdech powietrza, po którym nastąpił pogłos płytkiego jęku uderzającego w ułamek przestrzeni między nami, gdy wepchnąłeś się głęboko we mnie, gdy delikatnie się przed tobą otworzyłem.
Oboje po cichu zgodziliśmy się na nasze wysiłki w celu zawieszenia czasu, ale żadne z nas nie mogło tego dłużej znieść. Ostrożnie opuściłem się na ciebie, pokrywając każdy centymetr miejsca, w którym bolało cię moje śliskie ciepło. Nasze westchnienia i jęki mieszały się, gdy czuliśmy każdy wstrząs energii przechodzący między nami, każde maleńkie uczucie, gdy ciało witało ciało, kiedy mnie rozciągałeś, kiedy mnie wypełniałeś, kiedy powoli nabijałem się na ciebie. Nasze ciała ścisnęły się bliżej siebie, aż przestrzeń między nami wydawała się niewyraźna, jakby cząsteczki ciebie mogły na zawsze połączyć się z cząsteczkami mnie. Z moją klatką piersiową przyciśniętą do twojej, nasze oddechy stały się synchronicznym unoszeniem się i opadaniem.
Staliśmy się wtedy wszystkim płynni, bezbłędnymi ruchami i dopasowanymi rytmami, które były dla nas wszystkim impulsywne, jak ostro dostrojona pamięć mięśniowa. Pulsowałeś, gęsty i inwazyjny w środku, a ja nie mogłem nic poradzić na to, że wstałem prosto, opadając na ciebie dalej i zakopując cię po rękojeść, abyś mógł penetrować mnie najgłębiej. Moje obfite piersi błagały, abyś je kusił, a kiedy sięgnąłeś, by je przytulić i pieścić, obracając stwardniałe pąki moich sutków między kciukiem a palcem wskazującym, zatraciłem się w doznaniach, kołysząc biodrami szybciej z potrzeby. Kiedyś śmiałeś się z tego, że kiedy byłem nad tobą, wiedziałeś, kiedy mam nadejść, ponieważ nagle przechodziłem od celowego i kontrolowanego spokoju do lekkomyślnego i pierwotnego chaosu.
Jakże byłbym stały i rytmiczny przy każdym twoim wejściu w moje głębiny, ale kiedy mięśnie moich najgłębszych zakamarków zaczęły zaciskać się wokół ciebie, traciłbym kontrolę, ocierając się dziko, by w końcu osiągnąć uwolnienie. Tej nocy było jednak inaczej, nie było we mnie pośpiechu, ponieważ desperacko pragnąłem przedłużyć to, co było naprawdę naszym końcem. Zwolniłem, by poczuć, jak pulsujesz we mnie, i widziałem, jak zahipnotyzowałeś się drobnymi szczegółami.
Obserwowałeś kołysanie się moich piersi, sposób, w jaki mój brzuch marszczył się, gdy ocierałem się o ciebie, i sposób, w jaki moje usta wykrzywiały się, gdy wspinałem się ku własnej rozkosznej ekstazie. Wiem, że oboje zastanawialiśmy się, jak to może nam wystarczyć. Kiedy całe moje ciało zaczęło drżeć, przylgnąłem do ciebie, wciąż walcząc o utrzymanie równowagi. Paznokcie jednej ręki przeczesywały opaloną skórę na twojej klatce piersiowej, drażniły wrażliwe sutki, a drugą ręką chwyciły twoją talię, kciukiem ściskając miękkość twojego brzucha, gdy nieubłaganie pchnęłaś biodrami. Rytmiczne oddechy wkrótce przekształciły się w nierówne westchnienia, a ciche pomruki naszej tęsknoty stały się niezrozumiałe, gdy między nami rozlewały się coraz silniejsze jęki.
Kiedy zacisnąłem się wokół ciebie, twoje ręce wbiły się w szczyty moich ud, pchając w dół, by mnie przytrzymać, odruchowa zmiana, aby upewnić się, że twoje ostatnie, gwałtowne pchnięcia pozostaną głęboko we mnie. Kiedy przyszedłem, twoje imię wypadło z mojego języka w łamanych sylabach pomiędzy dreszczami i intymnymi pomrukami. Kiedy mój orgazm rozbił się na moim ciele, zanurzając cię w płynnym grzechu, wybuchnęłaś we mnie, naznaczając mnie po raz ostatni, gdy doiłem każdą kroplę esencji, którą wyplułeś, intymny podpis, który nie będzie już należał do mnie.
Wkrótce wpadliśmy na siebie, bez tchu i zadowolenia po klimakterium. Byliśmy pełni milczącego uznania, bo słowa byłyby zbyt trudne do zniesienia. To właśnie w tych chwilach błogości wszystkie nasze niewypowiedziane zawiłości zostały naprawdę docenione.
Że oboje wiedzieliśmy, że zawsze będziemy trzymać cząstkę siebie na zawsze. Wkrótce zapadałeś obok mnie w głębszy sen, a ja zastanawiałem się, jakie obrazy zachwycają cię za zamkniętymi powiekami. Zastanawiałem się, jakie niespisane historie kryją się za zasłoną twoich ust, trzymane blisko siebie w miejscach tak pięknych, że żadne słowa nie są w stanie ich odpowiednio oświetlić. Być może istniały zwroty, które pozostałyby niewypowiedziane, słabe punkty, które wymykają się naszemu językowi, które miały zostać wyjaśnione, rozdziały, które trzymałeś, które pewnego dnia zostaną wyryte twoim nieustannym, żarliwym dotykiem.
Ale historie nie należały już do mnie. Wyjechałeś przed świtem. Na dworze padał deszcz, a podmuchy wiatru uderzały o szyby. Słyszałem, jak samochody przejeżdżające obok chlupotają w błotnistej wodzie osiadłej na poboczu. Przypuszczam, że taka niesprzyjająca pogoda pasowała do naszego ostatecznego pożegnania.
Nie dałam ci znać, że nie śpię, myślałam, że będzie nam obojgu łatwiej. Pochyliłaś się, żeby mnie pocałować po raz ostatni, a ja poczułam smak słonych łez, które spłynęły po twoich ustach. Nigdy nie zapomnę, jakie to było bolesne.
Jak bardzo chciałem cię prosić, żebyś został, przytulił cię w ramionach i powiedział, że odzyskałem zmysły i zmieniłem zdanie. Zamiast tego, moim ostatnim namacalnym wspomnieniem o tobie jest czułość twojego ostatniego, tęsknego, przerwanego pocałunku. Wspomnienia o tobie zawsze będą ucieleśnione i nadal będą mnie prześladować. Ale nie wszystkie z nich będą cierpieć, ponieważ wszystko, co dzieliliśmy, jest zbyt cenne, by zakorzenić się wyłącznie w bólu. Takie zjawy leżą tam, gdzie zawsze przebywasz na moich peryferiach.
Ta historia jest prosta, nic nienormalnego.…
🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,316To był idealny dzień. Jest siódmy sierpnia. To był najgorętszy dzień, jaki kiedykolwiek odnotowano w moim mieście, temperatura 112 stopni, co w Spokane jest bardzo nieregularne. Poszedłem do…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuStewardessy to fantazja każdego…
🕑 17 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,172FLIGHT FANTASAY - CZĘŚĆ 1 Każdy czerwonokrwisty amerykański mężczyzna miał kiedyś fantazję o stewardessach. Nie jestem inny. To nie jest moja fantazja, ale tak się stało. Zanim…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuKażda czerwonokrwista amerykańska fantazja jest stewardessą…
🕑 22 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,342Flight Fantasy -Finale W sobotę rano budziłem się powoli po długiej nocy pełnej pasji. Cheryl upierała się w swoim pragnieniu, nie tylko namawiała mnie, abym zabrał ją w coraz to wyższe…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu