Dziewczyna uwodzi kochanka, o którym nigdy nie myślała, że może…
🕑 22 minuty minuty Historie miłosne HistorieA więc dzisiejsza noc była. W końcu, po długich poszukiwaniach, natknąłem się na bilety, które tak długo łapałem. Przedstawienie wisiało w mojej dostrzegalnej przyszłości, byłam tak blisko niego. To było śmieszne, być tak podekscytowanym jak ja. Miałem go zobaczyć, oczywiście, ale z bezpiecznej odległości, jak zawsze nietykalny.
Prawie tak, jakby nie było żadnej różnicy między naszą obecną bliskością, niż gdybym został w domu 30 mil dalej. Przeszedłem przez wejście do przytulnego baru, rozglądając się niezręcznie, po raz pierwszy w połowie żałując swojej decyzji, by przyjść sam. Usiadłem, jeden z pierwszych przybył. Pokój szybko się zapełnił, a stół, który wybrałem, został wkrótce zajęty przez dwóch innych, którzy odsunęli swoje krzesła od moich. Zamówiłem drinka, głupio zdenerwowany jak na noc, moje głupie fantazje i wyidealizowane oczekiwania były oczywiście śmieszne, ale to mnie nie powstrzymało.
Jego doskonały uśmiech i błyszczące, czekoladowe oczy przemknęły przez moje myśli i podniosły b do moich policzków. Nagle światła przygasły, rzucając romantyczny blask na cały pokój, w tłumie pojawiły się fale elektrycznego podniecenia, a moje oczy rozszerzyły się, nie chcąc przegapić żadnej jego części, kiedy pojawił się na scenie. Szedł dalej, najpierw ze spuszczoną głową, potem ją podniósł, a jego doskonały uśmiech był prawie zbyt piękny, aby mógł być prawdziwy. Jego ciemne loki lśniły w jasnych światłach nad nim, błysk podniecenia dostrzegł w jego oku. Powitał publiczność.
Moja twarz eksplodowała w niekontrolowany promień. Byłam pewna, że gdyby z jakiegoś powodu zaszczycił mnie swoim spojrzeniem, zobaczyłby szaloną kobietę. Ledwo zdążyłem się tym przejmować, zanim on rzeczywiście spojrzał.
To była krótka chwila kontaktu wzrokowego, ale wystarczyła, aby wycisnąć ze mnie powietrze, uśmiech opadł z moich twarzy, zastąpiony spojrzeniem absolutnym… Szok? Może silniejszy niż szok. Ale potem jego oczy przemknęły dalej, czytając miny moich kolegów fanów. Bardzo podobał mi się jego pokaz i doświadczyłem wszystkiego, czego oczekiwałem w prawdziwym świecie, w przeciwieństwie do nadrzędnych działań mojej wyobraźni. Nie zrozum mnie źle, nie byłem przerażającym fanem, zakochałem się w tej gwieździe tylko za to, że był znanym komikiem w oczach opinii publicznej.
Kochałem go o wiele bardziej, do tego stopnia, że ktoś podkochiwał się w kimś innym. Zakochałem się w nim za to, kim był. Nienawidziłem innych fanów, których słyszałem, krzycząc na niego, wiedząc, że żaden z nich nie miał takich uczuć jak ja.
Gdy wieczór dobiegał końca, w ogóle żałowałem, że przyszedłem. Tak, kochałem go jako komika, ale wiedziałem, że nie po to tu przyjechałem, a ten wieczór, jeśli w ogóle, tylko uwydatnił ból, który czułem, nigdy realistycznie nie mogąc z nim być. Spojrzałem do kieliszka wina, prawie skończyłem i przeklinałem się za to, że znalazłem się w takiej sytuacji.
Dlaczego nie mogłem po prostu odpuścić głupich snów o uwodzeniu tego mężczyzny, których nigdy bym nie miał? Jego program zakończył się i uśmiechnąłem się tęsknie, gdy odchodził w głąb sali. Zastanawiałem się, czy kiedykolwiek znów będę tak blisko niego, czy kiedykolwiek zobaczę jego uśmiech z odległości zaledwie siedmiu metrów między nami. Westchnąłem. Byłem takim idiotą. Jak głupio! Oczywiście, że nie chciałbym i nie powinienem.
Powinienem znaleźć kogoś, kogo naprawdę mógłbym mieć. Czekałem wystarczająco długo, aż tłum ludzi wokół mnie trochę się rozproszy i da mi trochę miejsca na ucieczkę. Daleko do samochodu, żeby pojechać do mojej małej sennej wioski i tarzać się w litości nad sobą.
Wyszedłem w ciepły letni wieczór, patrząc na gwiazdy błyszczące nade mną. Z tej odległości nikt nie mógł odgadnąć ich potężnej ognistej natury. Domyślałem się, że z zewnątrz wyglądałem tak samo. Jedna słodka dziewczynka o zwykłych zielonych oczach i ciemnych włosach delikatnie unoszących się wokół niewinnej twarzy. Jednak pod spodem byłem otarty, poszarpany przez absurdalne uczucia, które mnie nie opuszczały.
Zrobiłem krok do przodu, z głową wciąż zagubioną do gwiazd i natrafiłem na przeszkodę, której się nie spodziewałem. Znowu cofnąłem się z zamkniętymi oczami, potrząsając głową, próbując oczyścić splątane jak wełna myśli. - Tak mi przykro, nie widziałem cię. Poczułem na sobie uspokajającą dłoń i otworzyłem oczy na nieznajomego, na którego wszedłem. „Nie martw się, w porządku” - rozpoznałem głos, zanim twarz zarejestrowała.
To uśmiech, który uderzył mnie pierwszy, ten uśmiech, którego nigdy więcej nie powinienem zobaczyć. Jon Richardson. Z całych sił starałem się skomponować twarz, pewny, że gdybym tego nie zrobił, zmieniłaby się w jakąś nierozpoznawalną maskę szaleństwa.
"Och, to ty!" Słowa wyskoczyły, zanim przyszło mi do głowy coś bardziej elokwentnego i seksownego do powiedzenia. „Tak, byłeś w tłumie? Myślałem, że cię rozpoznałem. W każdym razie, miłej nocy,” uśmiechnął się ponownie i pewnie odszedł w dal.
Zatrzymałem się, gdzie byłem, niezręcznie. To była głupia sytuacja. Wiedziałem, że mój samochód jest w kierunku, z którego teraz ucieka.
Nie mogłam iść bezpośrednio za nim, pomyślałby, że jestem szalonym prześladowcą i nie pomyślałam wystarczająco szybko, by zapytać go, czy mogę iść z nim w tym kierunku. W porządku. „W porządku. Poczekam tutaj i będę mógł odejść, kiedy już go nie będzie,” pomyślałem.
Odczekałem bezpieczne pięć minut, a potem wśliznąłem się w noc. To był dłuższy spacer, niż jechałem tam w pamięci, ale powietrze pomogło oczyścić moje zachmurzone myśli. W końcu znalazłem swój samochód, siedzący gościnnie, pod żółtym światłem z okna baru, który, jak zdecydowałem, wyglądał na wystarczająco bezpieczny, by można go było zaparkować. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Przed wejściem do środka wykorzystałem szansę na ostatni zbiór moich myśli.
W końcu go zobaczyłem. Faktycznie go dotknąłem. Dlaczego nie mogłem zostawić lepszego wrażenia? W tym momencie czułam się bardzo samotna. Tak samotny na świecie. Kiedy wróciłem do domu, wiedziałem, że nikt na mnie nie będzie czekał.
Spojrzałem przez okno baru. Tak wielu ludzi, tak szczęśliwych i… Razem. Wtedy go zauważyłem.
Był na końcu baru. Jeden mężczyzna siedzący samotnie wśród wrzasku innych ludzi, nikt nie zwraca na niego uwagi. Siedział, patrząc na swój telefon, z drinkiem w dłoni. Tym razem nie bałam się wyglądać jak przerażający prześladowca. Tym razem nie było żadnej myśli poza paraliżującą samotnością, którą poczułem w swoim sercu i migotaniem nadziei, że może rzeczywiście będę miał szansę.
Otworzyłam drzwi i skrzypiały w przyjemny, domowy sposób. W pomieszczeniu było gorąco, ciasno upakowane ciała. Nie było to miejsce, w którym osoba mogłaby czuć się samotna. Kocham to. Podszedłem do baru… A raczej spacerowałem po głowie, rzeczywistość była raczej pchnięciem do przodu, przepychaniem się przez ludzi, którzy nie mieli zamiaru być uprzejmi.
Nadal stałem po przeciwnej stronie baru. Ale to było dobre. Mógłbym z tym popracować. Zamówiłem drinka i usiadłem na chwilę przy barze, planując swoje postępowanie i sposób, w jaki powinienem postąpić, aby uzyskać najlepszy wynik tego wieczoru.
Końcowy plan sprawił, że niezręcznie przepchnąłem się przez bar. Usiadłem na stołku barowym obok niego i uśmiechnąłem się moim najcieplejszym uśmiechem, całkowicie szczerym, co nieczęsto się zdarzało. „Przepraszam, jestem Molly.
Widziałem cię tutaj, kiedy wszedłem i pomyślałem, że powinienem przeprosić, bo wcześniej, przy drinku.” Przeprowadzka okazała się zaskakująco udana i zaprosił mnie, abym usiadł. Zaśmiałam się z jego bezczelnego uśmiechu, policzki wykrzywiły się z rozbawienia. Rozmawialiśmy do późna wieczorem. Zwykłe przekomarzanie się między nami.
To było takie naturalne i łatwe wślizgnięcie się w tego rodzaju rozmowę i wszystkie moje troski zniknęły, gdy odpoczywałem w nocy. Czułam, że flirtuję. Obiecałem sobie, że tego nie zrobię. Wiedziałem, że nie powinienem, a to mogło tylko doprowadzić mnie do zrujnowania tej pięknej rzeczy. Byłem zakochany w tym mężczyźnie, ale wiedziałem, że takie uczucia nie pojawią się w nim.
Pozostaliśmy w barze, aż tłumy umarły, zostawiając kilka mniejszych grup, takich jak nasza. Właściciel za wcześnie ostrzegł nas, że zbliża się czas zamknięcia. Było późno, ale noc wydawała się taka młoda. Czułem się bardziej przytomny niż kiedykolwiek. To nie może być koniec.
Przeklinałem się za wybranie miejsca parkingowego bezpośrednio przed lokalem, mając nadzieję, że z Jonem uda mi się chwycić każdą sekundę, jaką tylko mogłem. Dopiliśmy nasze drinki i po dżentelmeńsku, który podniósł b na moich policzkach, Jon pokrył koszt mojego wina. - Myślałem, że napoje powinny być dla mnie.
Uśmiechnęłam się do niego, oczywiście, że odmówił. Pchnął drzwi, zmuszając mnie do wyjścia przed nim, a ja prześliznąłem się obok niego w noc, lekko chwiejnie. Może ta ostatnia szklanka była błędem.
Nie podobał mi się pomysł mojej podróży do domu. - Cóż, to ja - wskazałem na samochód, odwracając wzrok, by ukryć ból, który na pewno migotałby w moim oku. Ruszyłem naprzód, potykając się ponownie po drodze. - Czy na pewno będziesz w stanie prowadzić? Jego głos wydawał się zaniepokojony.
Byłem wzruszony. chociaż przypuszczam, że każdy wyraziłby tę samą obawę. - Myślę, że nie powinienem naprawdę pozwalać ci prowadzić - powiedział, znów z bezczelnym uśmiechem na twarzy.
Miałem problem z rozszyfrowaniem tego, przed czym się zabezpieczał. Zamrugałam, patrząc na niego, moja twarz była beznamiętna i zagubiona. Zaśmiał się ze mnie i owinął ramię wokół mojej talii.
Elektryczność przepłynęła przez moje żyły, wstrzymałem oddech i cała moja istota trzepotała jak delikatny motyl. - Tak, może masz rację. Mam trochę pieniędzy na hotel - spojrzałem w dół na swoje buty. Nie byłam pewna, czy to złapałam, ale byłam pewna, że dobiegał z niego niski chichot.
Szliśmy przez noc, ochładzając się, przez co lekko zadrżałem. Byłbym bardziej interesujący i rozmowny w naszej podróży, gdybym nie bał się niepokoju i oczekiwania w moim głosie. Wiedziałem, że to głupie, ale ta intymność była zbyt silna dla moich roztrzęsionych nerwów. Wystarczyło, że się na niego wpadłem, ale teraz to, jego ramię owinęło się swobodnie wokół mnie, zabierając mnie do hotelu, w którym prawdopodobnie mieszkał. Poczułem, że jego tempo jest wolne, ostrożnie pociągnął mnie w lewo.
„Popatrz, to rzeka. Zawsze uważam, że nocą jest tak pięknie. W ten sposób światła świecące na wodzie” - zauważył, kiedy doszliśmy do relingu. „Jest taki… Piękny. Najbardziej kocham miasta nocą, kiedy wszystko jest spokojne” - uśmiechnąłem się, bardziej w tej chwili niż cokolwiek innego.
To było naprawdę piękne, sposób, w jaki światło odbijało się od fal i prądów wody. Poczułem wibrację mojego telefonu w kieszeni, wyciągnął mnie z mojego małego światka tutaj, schowanego, podziwiając widoki z Jonem Richardsonem ze wszystkich ludzi. Wyciągnąłem telefon z kieszeni pod dziwnym kątem; mój rękaw zahaczył o kluczyki do samochodu, ciągnąc je wzdłuż i na zewnątrz, gdzie spadły na ziemię z brzękiem.
Odruchowo pochyliłem się, zanim zdałem sobie sprawę, że Jon zareagował w ten sam sposób. Wyciągnęliśmy ręce i poczuliśmy się jak jeden z tych głupawych piskląt, znasz te, w których para się dotyka i patrzy sobie w oczy, jakby pierwszy raz zobaczyli światło. Podnieśliśmy głowę, ale to nie było to samo bajkowe spojrzenie, mimo wszystko moja twarz musiała wyglądać śmiesznie, bo promieniał do mnie. Ten uśmiech, który sprawił, że się w nim zakochałam.
W jednej chwili nie byłam do końca pewna, czy w ogóle tego doświadczyłam, poczułam delikatny dotyk jego ust delikatnie pieszczących mój nos, a potem ich nie było i znowu ich brakowało, na całym ciele. W jednej ręce ścisnął klucze, a drugą podniósł mnie. Czułam b na moich policzkach, gdy przenikało ciepło.
Odwróciłem się, w stronę chodnika pod naszymi stopami. „Chodź, chodźmy,” usłyszałam utrzymujący się uśmiech w jego głosie. Udało nam się dotrzeć do hotelu bez większego wstydu z mojej strony. Było dość miłe, wyglądało na niewielkie, ale byłem tak zmęczony wydarzeniami z dnia, że ta myśl ledwie zaszczyciła mój umysł.
Podszedłem do biurka i położyłem na nim ręce, odpoczywając zmęczoną istotę. „Czy masz wolny pokój jednoosobowy?” Recepcjonistka tępo spojrzała na swój komputer, wpisała kilka liter i przeprowadziła krótkie wyszukiwanie. Bezowocne poszukiwania. „Obawiam się, że w tej chwili nie mamy dostępnych singli”. Kiedy zapytałem, czy mają wolne pokoje, prawie nie pomyślałem, że mogą nie.
„Ok, są dostępne inne pokoje?” Desperacja potęgująca mój ton. Jeszcze raz pokręciła tępą głową, prawie się tym nie przejmując. Odwróciłem się i skierowałem do drzwi.
- Chyba mogę spać w moim samochodzie. Nie jest tak źle - wycedził sennie mój głos. Ale wtedy znowu moja dłoń była w jego. Czułem miękką skórę po raz drugi tego wieczoru i nie omieszkało wywołać tej samej reakcji.
- Och, w porządku. Nie mogę pozwolić ci spać na mrozie. Mam w pokoju kanapę i kilka dodatkowych poduszek w szafie. W porządku, nie mam nic przeciwko. „Byłem zbyt zmęczony, by analizować jego głos, ale wydawało się, że zawiera on jakąś nutę, której nie mogłem automatycznie zlokalizować.
Odwróciłem się, nasze twarze były tak blisko, że prawie skradły mi oddech. Zapytałem nieśmiało, ledwo słyszalnym głosem. „Oczywiście”, powiedział, odciągając mnie od siebie, chichocząc.
Niemal za wcześnie znaleźliśmy się za jego drzwiami. Poczułem swoje serce i wyobraziłem sobie, jak bije mi prosto w klatkę piersiową. Miałam nadzieję, że moja nieco bardziej niż różowa cera nie będzie widoczna w przyćmionym świetle.
Bałem się, że wtrąci się w moje myśli i wyrzuci mnie. To nie pomoże. Klucz przekręcił powoli w zamku, otwierając je z satysfakcjonującym „brzękiem”. Otworzył szeroko drzwi i wyrzucił rękę, żeby pozwolić mi przejść.
„Pani…” Zachichotałam z jego śmiesznego, zbyt dramatycznego zachowania. Wszedłem do pokoju i wkrótce wyciągnąłem kanapę. Był przysadzisty, wydawał się nierówny nawet z daleka, prawie nie nadawał się do spania, ale w tej chwili nie miało to dla mnie znaczenia. Zamierzałem dzielić pokój z moją ukochaną.
Miłość, której przed dniem dzisiejszym nawet nie spotkałem. Podszedłem i opadłem na prawie boleśnie sprężyste poduszki. Spojrzałem na niego z na wpół pijackim uśmiechem na ustach.
- Nie sądziłeś, że pozwolę ci spać na sofie, prawda? Dżentelmen nigdy nie mógł być tak nieuprzejmy - rzucił mi wyzwanie drwiącym tonem. „Cóż, nie wyrzucę cię z własnego łóżka za tę brzydką rzecz” Rozłożyłem ramiona, aby podkreślić prawdziwość moich słów. - Oczywiście, że nie! Wyrzucam cię z mojej ciasnej sofy! Podciągnął mnie w górę, wyciągając ręce i pociągnął bokiem w stronę dużego łóżka.
Szarpałem się figlarnie w jego uścisku. Aby mnie mocniej objąć, objął mnie swoimi długimi ramionami. Wykręcaliśmy się i obracaliśmy, przewracając się w szwach, kiedy próbował dotrzeć do łóżka. Nagle znalazł się właśnie tam, za jego kolanami, na chwilę straciłam równowagę, ale to wystarczyło, by zepchnąć nas oboje w dół. Na szczęście złapało nas łóżko.
Jednakże, gdy przyjrzałem się otoczeniu, odkryłem, że upadłem na Jona. Idealny. Moje nogi siadły na nim okrakiem, a jego śmiercionośne ramiona oznaczały, że nasze twarze były oddalone od siebie zaledwie o centymetry.
Czułam słodycz jego oddechu, który wiał po mojej twarzy, odgarniając rozczochrane włosy z oczu. Pochyliłem się bliżej. Myślę, że był to instynkt ponad wszystko inne. Nasze usta połączyły się, a sekundę później również mój mózg. Odsunąłem się, prawie gwałtownie.
„Przepraszam, nie miałem na myśli…” Odsunąłem się i zdałem sobie sprawę, że jego uścisk rośnie. Wydawało się, że nie chciał, żebym wyszedł. Przyciągnął mnie dalej, do siebie i tym razem wykonał ruch.
Pochylił się i złapał moje usta w swoje. Był to delikatny, słodki rodzaj pocałunku, taki, który pali się powoli, tli się cicho między ciałami. Byliśmy tak delikatni w naszych postępach, nasze usta poruszały się tak delikatnie, jak kwiaty kołyszące się na wietrze. Ale moje mięśnie były sztywne, nie chciałem pozwolić sobie na wolność w życiu tego mężczyzny, nie wiedząc, w jaką niezręczną kłopotliwą sytuację może mnie to wciągnąć. Z każdą chwilą moje zrozumienie rzeczywistości i moralności zaczęło słabnąć, prawie opadając jak piasek.
Na początku była to powolna strużka, a potem, gdy zauważyłem sposób, w jaki nasze ciała formowały się razem w ciemności, przepływ zwiększył się i wkrótce kilka ostatnich ziaren spadło nad przepaść. Zgubiłem się. Instynkt przejął moje wolne kończyny i pogłębił pocałunek.
Łagodna bryza przeradzała się w gwałtowną burzę, niszcząc kwiaty wokół w namiętnej zabawie. Wycisnęłam ramiona i wyszłam z jego uścisku, teraz rozluźniłam się i szukałam jego twarzy. Znalazłem to. Szorstki zarost pod moimi dłońmi pomagał podsycać ogień i stałem się jak bestia, niszcząca moją zdobycz. Chociaż ta analogia nie wydawała się słuszna, ponieważ zdałem sobie sprawę, że z powrotem mnie niszczy.
Jego zaloty były równie gwałtowne i potężne jak moje. Rozstaliśmy się, oddech parował z naszych ust, poszarpanych i dzikich. Nie byłem pewien, jak daleko chciałby, żeby to zaszło i zdecydowałem, że byłoby lepiej dla nas obu, gdyby przejął kontrolę.
Odwinąłem bok, trzymając palce zablokowane z boku jego koszuli najdalej ode mnie, tworząc dla niego zaproszenie, aby zachowywał się tak, jak chciał, podobnie jak piękno ruchu, który wykonywałem, gdy nie byłem pewien siebie. Nie było żadnej przerwy, zanim przyjął zaproszenie, poruszając się płynnie, dopóki nie odpoczął nade mną. Wsunął się starannie między moje nogi, podnosząc miejsce, w którym zakończyły się nasze opuchnięte usta.
Poczułem, jak chłodna ręka węża unosi się w górę po mojej zapalonej skórze. Wplótł swój płomień w górę i pod moją cienką bawełnianą koszulę, powodując wiązanie się materiału na szyi. Najwyraźniej uznał, że to nie jest dobry wygląd i poczułem ulgę, gdy artykuł znalazł się na podłodze. Udało mu się otworzyć śluzy. Dałeś mi pozwolenie, żebym się z nim dogadał.
Nie było już lęku, zaryzykowałem i sięgnąłem, aby upiąć rząd guzików, które ukrywały jego ciało, w sposób, którego nie mogłem znieść. Przedmiot numer dwa spadł na podłogę. Pogłaskałem odkrytą gładką skórę, jak odkrywca podziwiający skrzynię ze złotymi monetami. Jego skóra była blada i miękka.
Woń jego istoty przesłaniała moje myśli i dopiero gdy jego wędrujące ręce znów mnie znalazły, wyrwało mnie z zadumy. Pocałował mnie po prostu w usta. Żadnych wielkich gestów i prób zaimponowania mi. Wreszcie człowiek, który zrozumiał, o co chodzi.
Przesunąłem dłońmi po jego torsie i zatrzymałem się, opierając kciuki o linię jego spodni, wciąż rozkoszując się pocałunkiem. Wtedy nasze ciała się rozstąpiły. Delikatnie wepchnął mnie w poduszki. Martwiło mnie to, bo ułamek sekundy zajęło mi uświadomienie sobie, że po prostu tworzy dystans, by posunąć się dalej.
Jego dłoń powoli prześlizgnęła się wokół mojego guzika, jego oczy były w idealnym kontakcie z moimi, niewypowiedziane pytanie, na które odpowiedziałam brakiem akcji przeciwko jego atakowi. Z łatwością odpiął guzik i ściągnął dżinsy, uwalniając moje nogi, które wkrótce potem otrzymały delikatne powitanie z jego ust. Pogłaskał mnie powoli i ostrożnie. Nie spieszy się z konturami kości i mięśni. Badanie wszystkimi zmysłami.
Poruszył się w górę, zaczynając od mojej kostki, małych szczypień i pociągnięć skóry, przesuwając się w górę, mijając kolana i kierując na uda. Wydawało się, że najbardziej rozkoszował się swoim czasem tutaj, drażniąc mnie i łaskocząc tam wrażliwą skórę. W końcu znalazł moje spodnie rękami. Tęskniłem za jego dotykiem, a kiedy się pojawił, poczułem się bliski spalenia.
Zsunął fachowo plisowany materiał z mojej kostki i rzucił go na podłogę. Jego usta jeszcze raz były na moich, całując i delikatnie szczypiąc. Potem zszedł w dół, delikatnie pieszcząc moje piersi i dotykając wrażliwych sutków, z ostrożną pewnością siebie. Jego głowa opadła wtedy niżej, pozostawiając na swojej ścieżce ślad pożaru.
Niemal za wcześnie jego głowa znalazła się między moimi nogami, delikatnie je rozdzielając, by dać sobie wystarczająco dużo miejsca na kolejny ruch. Potem jego usta znalazły się na moich, a wstrząs elektryczny przeszedł przeze mnie, paraliżując na chwilę. Polizał, wyłamał wejście do mojego rdzenia i poruszył się fachowo, masując mój wrażliwy guzek idealną mieszanką delikatnych szturchańców i obezwładniającej siły. Ten ruch sprawił, że kręciliśmy się i skręcaliśmy wokół, czując się bezsilni wobec parzącego we mnie ognia. Moje westchnienia i jęki wydawały się tylko podsycać jego ogień, a on płonął we mnie jeszcze głębiej, uwalniając mnie tuż przed przełamaniem.
Podniosłem się jak wielka bestia, pokonując jego zaloty i pchając go w dół, moje usta wykrzywiły się w smutnym, krzywym uśmiechu. Ten uśmiech odbijał się echem na jego twarzy, kiedy pozwolił sobie do mnie podejść. Leżałem nad nim, ostrożnie trzymając się na tyle daleko, żeby bolał go od skóry tuż poza zasięgiem. Pocałowałem go powoli i czule, po czym jak burza ugotowała się i uwarzyła, aż w końcu pękła w palcach błyskawicy, która przyprawiła mnie o dreszcze.
Poruszyłem się w dół, w żartobliwy sposób, w jaki zbadał moje ciało. Delikatnie przesunąłem po nim dłońmi i ustami i nagle zostałem zatrzymany przez jego dżinsy. Przesunęłam palcem po guziku, tym razem nie czekając na żadne miłe zaproszenie. Odsunęli się z łatwością, odsłaniając bokserki, obecnie bardzo ciężko pracujący, aby utrzymać zawartość w środku.
Delikatnie wsunąłem palce wskazujące obu rąk pod elastyczny pas, patrząc z nim w górę tak niewinnymi oczami. Powoli odciągnąłem bokserki z drogi, delikatnie bacząc, gdy zostały wyrzucone. Ująłem jego członka w dłoń, zaskoczony długością, ponieważ był stosunkowo przeciętnie zbudowanym mężczyzną.
Poruszyłem ręką wprawnie w górę iw dół, początkowo powoli i stopniowo zwiększając tempo, aż sapnął i ściskał kołdrę wokół siebie. Zwolniłem wtedy, opuszczając głowę i liżąc jego czubek, smakując precum, które go przykryło. Wziąłem go wtedy do ust, ale byłem ostrożny, gdy zacząłem podskakiwać w górę iw dół, liżąc jego trzon. Wiedziałem, że jest bliski przełomu i chciałem od niego czegoś więcej niż tylko loda.
Odsunąłem od niego głowę, całując go po raz ostatni i otuliłem go, ustawiając się ostrożnie, a potem namiętnie go całując. Wiedziałem, że jest na mnie gotowy, właściwie gotowy i błagający. Opuściłem się na niego, najpierw wślizgując się w czubek, a następnie pchając w dół z większą siłą.
Byłam małą dziewczynką i ta część nigdy nie była łatwa. Sapnął gwałtownie na to doznanie, a ja uśmiechnąłem się złośliwie do jego twarzy, uformowanej w maskę ekstazy. Zbudowałem tempo, jak poprzednio. Wrażenia, które przeszły przeze mnie, sprawiły, że sapałem i jęczałem zbyt głośno jak na ten mały hotel.
Cewka w dole mojego żołądka zaczęła się skręcać i ściskać, gotowa do wybuchu. Znałem to uczucie, ale nigdy nie czułem go tak mocno. Wyczuł moją bliskość i przewrócił nas dwoje, przeciągając mnie lekko na skraj łóżka.
Ponownie wszedł we mnie i uderzył we mnie, mocniej i szybciej niż ktokolwiek wcześniej. Czułem się, jakby wielka fala czegoś miała mnie pochłonąć i wciągnąć w głębiny. Wyciągnął się, a jego ostatnie pchnięcie pchnęło mnie nad przepaść, gdy eksplodował we mnie w tej samej chwili i zatrzymał się, wstrzymując oddech. Weszliśmy do łóżka, wtuleni w chłód tej nocy, spędzeni bez naszych ubrań. „Słuchaj, wiem, że dopiero się poznaliśmy i to nie jest najlepszy czas, żeby to powiedzieć, ale bądźmy w kontakcie," pocałował mnie w nos i powieki.
„Nie spędzam czasu na jedną noc." Skinąłem głową w ciemności, ale wiedziałem, że wyczuł ruch. Wiedziałem, że mój głos był zbyt zdławiony, by wyrzucić wszystko, co powinienem mieć w tej chwili, gdy łzy szczęścia płynęły cicho po mojej nakarmionej twarzy.
Sezon letni wzmaga wewnętrzne pragnienia Lynn i Adama…
🕑 42 minuty Historie miłosne Historie 👁 3,042„Out Adam!” Lynn surowo wskazała palcem na drugą stronę recepcji. Adam usiadł na blacie recepcji. Cassie, młoda, bardzo modna recepcjonistka, brunetka, nie miała nic przeciwko osądzaniu…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuLynn i Adam kontynuują letni taniec…
🕑 40 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,725Nieco ponad miesiąc temu... Noc była idealna. Dzień był idealny. Tydzień, ostatni miesiąc, były idealne. Teraz był idealny moment. Lynn zastanawiała się dokładnie, co zrobiła, żeby w…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuDla mojej żony, mojej miłości, naszej miłości.…
🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,829Dajesz mi to spojrzenie, które mówi, że pragnienie, pożądanie i miłość wszystko w jednym. Piłem trochę, tak jak lubisz. To powstrzymuje mnie od powstrzymywania się, a głód zwierząt…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu