Mały Pies i Pani Drake.

★★★★★ (< 5)
🕑 38 minuty minuty Historie miłosne Historie

Rosalia znalazła psa około południa, kilka mil za żelaznym skorpionem. Studio znajdowało się w garażu starej stacji obsługi. Drzwi były otwarte, a przestrzeń pełna złomu i na wpół wykończonych rzeźb.

Wszystko pachniało spalonym żelazem. Było sto pięć, ale on pochylał się nad spawaniem jednego kawałka złomu do drugiego. Nie miała ochoty przekrzykiwać syczenia pochodni, więc czekała w szeroko otwartych drzwiach przed swoim samochodem. Wkrótce zabrakło jej rzeczy, na których mogła się skupić. Miał znamię na łokciu, więc skupiła się na tym przez chwilę.

Było w tym coś znajomego, a kiedy zdała sobie sprawę, gdzie go widziała, zanim zdecydowała się wsiąść z powrotem do samochodu i odejść, zanim się zorientował, że ktoś tam jest. Potem latarka zgasła trzaskiem. Wyprostował się i zdjął maskę z twarzy. Nadal wydawał się myśleć, że jest sam, więc odchrząknęła, a on się odwrócił.

Mrugał, jakby była zrobiona z iskier i jego oczy musiały się przyzwyczaić. Po jego lewym policzku tuż pod okiem widniała blizna. W tym samym miejscu, w którym uderzyła go, gdy mieli osiem lat.

Jej matka Shoshone nazwała go małym psem, kiedy zaczął kręcić się po ich podwórku. Stopniowo zachowywał się prawie tak, jakby tam należał, starając się nie wyglądać, jakby patrzył na dom, mając nadzieję, że Rosalia wyjdzie. Jej matka śmiała się i przewracała oczami, ilekroć się pojawiał.

„Piesek przyszedł szukać resztek”, chichotała. Rosalia chciała tylko schować się pod łóżkiem i płakać, dopóki nie odszedł. "On nawet nie umie mówić!" płakałaby na swoją matkę, która po prostu śmiała się mocniej. Pierwsze kilka razy, kiedy się pojawił, namówiła swoich braci, aby wygonili go z podwórka. Podnosili małe kamienie i rzucali nimi w Małego Psa, który pędził zakrywając głowę rękami.

Ale potem jej bracia nie mogli się niepokoić, więc chłopiec siadał na podwórku, a Rosalia siedziała w swoim pokoju, marząc o nadejściu końca świata. Czasami jej ojciec wracał do domu wcześniej, a ona zerkała przez zasłony, podczas gdy on stał i rozmawiał z dziwnym białym chłopcem, który prawie nie miał nic do powiedzenia. Jej ojciec często się śmiał podczas tych rozmów, ale nigdy nie pytała dlaczego.

Wystarczyło zobaczyć, że Mały Pies w końcu wstaje z trawy i wraca do domu, a jej ojciec poklepuje go po ramieniu, kiedy zdejmuje stopy z ich trawnika. W tym wieku akcent Rosalii bardziej przypominał francuski sengalski jej ojca. Każdego dnia, gdy wchodziła do szkoły, nienawidziła dźwięku własnego głosu. Miała więcej niż jedną dziewczynę rzeczy, z których inne dzieci mogły się wyśmiewać, ale przynajmniej nie było tak źle jak Piesek. Ten chłopak w ogóle nie wiedział, jak mówić.

Za każdym razem, gdy nauczyciel go wzywał, spoglądał w górę na jakieś miejsce na suficie i patrzył tak, jakby oglądał tam film. Potem dawał nauczycielowi swoją zwykłą, jedno lub dwa słowa odpowiedzi. W dniu, w którym w końcu znalazł słowa dla Rosalii, po prostu wyszedł i zapytał ją, czy chce, żeby niósł jej plecak. To było prawie pełne zdanie i prawie ją sparaliżowało. Jeszcze gorsze niż rozmawiający z nią Piesek była możliwość usłyszenia go, jak do niej mówi.

Jakaś dziwna siła nagle opanowała kończyny dziewczyny i zanim się zorientowała, co robi, wyciągnęła rękę do tyłu i uderzyła Pieska w twarz tak mocno, że upadł na jego tyłek. - Po prostu zostaw mnie w spokoju! Nie jesteś moim chłopakiem! krzyknęła, a potem uciekła, nie oglądając się za siebie. Po tym wszystkim nie wrócił, by wałęsać się przed jej domem, a przez kilka następnych tygodni podchodziła do okien frontowych, żeby zerknąć przez zasłony i zobaczyć, czy przyszedł.

„Może uderzyłeś go za mocno”, powiedziała jej matka, ale już się nie śmiała. Opuszczona dziewczyna wróciła do swojego pokoju, myśląc, że koniec świata jest coraz bliżej. Minęło dużo czasu, zanim jakikolwiek oszołomiony księżycem chłopiec pojawił się po jej domu.

Teraz wciąż myślała o tym, żeby wrócić do samochodu, ale on najwyraźniej jej nie poznał. To było zbyt wiele lat. Gdyby nie znamię, ona też by go nie rozpoznała.

- Pan Harris? Alden Harris? Prawdopodobnie powinna była zapamiętać jego imię, kiedy po raz pierwszy je usłyszała, ale pamiętała tylko przezwisko, które nadała mu jej matka. Skinął głową i zdjął maskę z głowy. Zostawiło to spoconą depresję w jego ciemnobrązowych włosach, które nie były strzyżone od kilku miesięcy. Pomyślała o ponownym wsiadaniu do samochodu.

Jakby powinna to zrobić minutę temu. „Nie pobieram teraz żadnych prowizji”. Położył maskę na ławce obok pochodni i złapał w połowie pełną butelkę z wodą.

Był teraz duży jak lodówka, ale sposób, w jaki się poruszał, sprawiał, że wydawał się lekki jak chłopiec. Wydawało się, że jego oczy podążały za nią, gdy pił resztę wody, tyle że ona się nie ruszała, po prostu stała w czarnej ołówkowej spódnicy sięgającej jej do kolan i lekkiej bawełnianej bluzce zawiązanej w węzeł pod spodem. ciężkie kopce jej piersi. Powinna była założyć stanik, ale kiedy się ubierała, wydawało się, że dobrym pomysłem jest nie zakładanie go, gdy zamierzasz poprosić obcego mężczyznę, aby zrobił dla ciebie coś nielegalnego.

Po prostu wróć do samochodu i jedź do domu. Zapomnieć wszystko. - Przeszedłem długą drogę, żeby cię zobaczyć - powiedziała głośno. „Mogę dobrze zapłacić. Całkiem dobrze.”.

„Przepraszam, że zmarnowałaś czas, proszę pani”. Zdjął ciemnoniebieski fartuch, w który przyszywał. Pod spodem był bez koszuli, po prostu miał na sobie wyblakłe dżinsy i tenisówki. Na jego polakierowanym potem ciele było więcej blizn.

Surowe kształty mięśni pod nimi w jakiś sposób sprawiały, że wyglądały gorzej. Wciąż ignorował jej piersi, dając jej krótkie dawki kontaktu wzrokowego. Po tym, jak większość swojego życia spędziła z irytacją, kiedy inni mężczyźni zrobili coś przeciwnego, poczuła się na niego zła. Sięgnęła w górę i zdjęła ciemne loki z ramion, przewietrzając szyję i wypychając piersi.

Kontynuował trzepotanie narzędziami i dziwnymi kształtami metalu, ustawiając je w jakiejś kolejności, która prawdopodobnie miała dla niego sens. „Nie interesuje mnie twoja rzeźba”. Pokiwał głową. „Cóż, to wszystko, nad czym ostatnio pracuję. Dzięki, że wpadłaś.”.

Jezu Chryste, po prostu wróć do samochodu i jedź, powiedziała sobie. „Lonnie Coleman powiedział, że wykonujesz pewne rodzaje prac ratowniczych. Takie, których nikt inny nie chce wykonywać”.

Wzmianka o mężczyźnie, który ją tam wysłał, sprawiła, że ​​przestał robić to, co robił i spojrzał na nią prosto. Zmrużył oczy. „Chyba słyszałem to imię.

Skazany przestępca, jeśli dobrze pamiętam”. "Tak." Ale tak samo jak Mały Pies, pan Alden Harris, który przez sześć lat dzielił celę z Colemanem dwieście mil na północ w Black Oak Pen. „Nie wyglądasz na kogoś, kto spędza dużo czasu w pobliżu skazanych przestępców”. - Nie jestem.

Ogólnie. Nagle poczuła się, jakby zerkała przez zasłony w domu, w którym dorastała. „Najlepiej tak zachować”. Kiwnął niejasno głową w kierunku drogi prowadzącej z miasta.

„W każdym razie nie wykonuję już takiej pracy.”. „Gdybyś uznał za stosowne zrobić wyjątek…”. "Nie.". Odpowiedź była ostra jak butelka pękająca u jej stóp. „Problem jest niezwykle wrażliwy na upływ czasu”.

Wyszedł na słońce ze straganu i stanął przed nią na odległość wyciągniętej ręki. Biorąc pod uwagę długość jego ramion, nadal nie był zbyt blisko. Przyjrzał się jej oczom. Popołudnie było jeszcze gorętsze, kiedy czekała, aż ją rozpozna.

Ale minął moment, w którym powinien był dowiedzieć się, kim ona jest. - Widzę, że masz do czynienia z czymś poważnym, ale naprawdę nie mogę ci pomóc. Po prostu zapytaj Lonniego. Niewiele on nie zrobi za odpowiednią cenę.

"To nie jest możliwe.". Spojrzał na nią pytającym. „Wrócił do więzienia”. Skinął głową, jakby miało to sens.

Wszystkie jej szanse znikały, więc zdecydowała, że ​​nie ma nic do stracenia. „Panie Harris, nigdy w życiu nie złamałem prawa. Nigdy nikogo o to nie prosiłem. Jako prawnik widziałem zbyt wiele szkód, jakie może to wyrządzić.

Ale znalazłem się… poza opcjami. po prostu muszę odzyskać coś, co mi ukradziono. To tylko koperta i pendrive. ”. - A gdzie by się znaleźli? Jego oczy znów się zwęziły.

„W sejfie. Na łodzi. Zacumowany na zamkniętym molo.

". Wyglądało na to, że prawie się uśmiechnął. Nadal nie patrzył na jej piersi. Przestała próbować go nakłonić.„ Muszę iść ", powiedział.„ I ty też powinieneś.

" . Podszedł do rogu garażu, gdzie z boku budynku zwinięto wąż ogrodowy. Rozwinął go i włączył wodę, trzymając koniec za głowę i ramiona, pochylając się, aby spodnie nie dostały się zbyt mokra. Rosalia wróciła do samochodu. Wszystko spadało.

Nawet woda spływała po głowie Psa. Ale nie był to Little Dog. Był byłym więźniem o imieniu Alden Harris i nie zamierzał pomagać odzyskać swoje życie. Próbowała sobie przypomnieć, czy znała wtedy jego prawdziwe imię, ale nie mogła. Oparła się o zagłówek i przegrała szybką bitwę z chęcią powstrzymania się od płaczu.

Pies odciął dopływ wody, zawiesił wąż z powrotem na haku, a następnie otrząsnął się. Jak pies. Spojrzał na samochód i wydawał się zaskoczony, że wciąż tam jest. ine. Przeciągała się.

Czekam na kolejny zły pomysł. Podszedł i usiadł na miejscu pasażera. Wydawało się, że zajmuje więcej niż połowę samochodu. Uruchomiła silnik i wypuściła powietrze przy otwartych oknach.

Jej sutki zebrały się i w końcu spojrzał na jej piersi, ale potem oparł się o zagłówek tak jak ona i spojrzał w sufit. Nikt nic nie mówił przez długi czas. Jego ręka była na jego nodze, a ona położyła na niej swoją dłoń. Nie miało znaczenia, kim był.

Chciała tylko dotknąć mężczyzny, którego nie znała na tyle dobrze, by nienawidzić. „No dobra. Gdziekolwiek jesteś teraz, jestem prawie pewien, że ja też tam kiedyś byłem”. Nie było to pocieszeniem, ale odwrócił dłoń do góry i zacisnęli palce.

Ostatni i jedyny raz, kiedy go dotknęła, miało miejsce ponad dwadzieścia pięć lat temu, kiedy go uderzyła. Prawdopodobnie nie pamiętał tej małej dziewczynki. Prawdopodobnie zapomniał o niej tak, jak ćpuny zapominają o obietnicach. To była jej największa pociecha, odkąd tam dotarła, więc chwyciła go, jakby ściskała jego masywną dłoń. "Czyja łódź?" on zapytał.

„Mojego męża. Cóż, np. W zasadzie.”. Przypuszczam, że Lonnie powiedział ci, że zwykle znajdowałem rzeczy dla ludzi. Zwykle rzeczy wartościowe.

Nigdy mi nie płacili, z wyjątkiem tego, że zatrzymałem część tego, co za nie dostałem. Moja opłata, że ​​tak powiem. trzeba było je znaleźć. Potem wszystko skończyło się w rzece gówna. ”.

Westchnęła i pogodziła się z utratą reszty życia, tak jak on. Może była mu to winna, a może po prostu zasłużyła na to, by stanąć w płomieniach. Drugą ręką sięgnęła i dotknęła blizny po linii jego obojczyka po jednej stronie. „W porządku.

Przepraszam, że ci przeszkadzałem.”. Na parking wjechał niebieski SUV i zatrzymał kącik dla jej coupe. Blondynka gdzieś po trzydziestce wysiadła, podeszła do Rosalii i pochyliła się w stronę okna. Miała na sobie Wayfarery i spojrzała na parę w samochodzie z podejrzliwym uśmiechem. Jasnoniebieska bluzka była wsunięta w parę elastycznych dżinsów.

Bluzka była rozpięta na tyle daleko, że pokazywała mnóstwo dekoltu i frędzli stanika. Miała krępą budowę, ale nosiła go jak szlafrok, nawet z pistoletem i naszywką na pasku. „Dobrze widzieć, jak trzymasz się z dala od gorącego słońca, Al.”.

„Co, Bonnie?”. „Och, wiesz. Rutynowa wizyta i tak dalej”.

- Prawie zapomniałem, że to wtorek - powiedział, kiwając głową. „Nie, nie zrobiłeś tego. Ale i tak.”.

Rosalia czuła się, jakby ktoś utknął na złym miejscu podczas meczu tenisowego. Oczy Bonnie ześlizgnęły się na nogę psa, gdzie nadal splecione były obie ręce. Wyglądała, jakby była przyzwyczajona do bycia drugą najpiękniejszą kobietą w pokoju. Rosalia była przyzwyczajona do bycia pierwszą i była zazdrosna. Zastanawiała się, jaka byłaby taka wolność.

- Więc kto jest twoim przyjacielem? - dodała Bonnie. Mówiła do psa, ale patrzyła na Rosalię. "Ona jest…".

- Pani Drake. Nie chciała wypowiedzieć swojego imienia przed psem. Bonnie zaśmiała się.

- Pani Drake - powtórzyła. „Nie kupuj wielu zamężnych kobiet z wysokimi podatkami z takimi cyckami, co, Al?”. „Pani Drake jest potencjalnym klientem”. - Cóż, jestem pewien, że tak.

Bonnie uśmiechnęła się i szybko obejrzała na ich złączone ręce. Rosalia pomyślała, że ​​nadszedł już czas, aby oddać psu rękę. Ale nie chciała.

Więc nie zrobiła tego. „Myślę o umieszczeniu kilku rzeźb w moim ogrodzie”. „Biznes rzeźbiarski, co?”. „To jedyny interes, jaki prowadzę, Bonnie.

Wiesz o tym”. - Jasne, Al. Jasne. Wiem, że też chcesz to zachować. Potem zwróciła się do Rosalii.

„Al tutaj ma dość napięty harmonogram. Lepiej nie wypuszczać go zbyt późno lub zabierać za daleko. Jak wszędzie poza hrabstwem bez telefonu.”. "Dobrze." Skinęła głową, nie patrząc na blondynkę.

„Pozwolę wam po prostu porozmawiać o… w interesach”. Bonnie chciała wrócić do swojego pojazdu i odjechała. - Mój kurator - wyjaśnił pies. Rosalia spojrzała na niego z zaciekawieniem.

Wciąż trzymali się za ręce. Zastanawiała się, czy tak właśnie chciał trzymać się za ręce, kiedy mieli osiem lat. - Jak długo ją pieprzyłeś? zapytała. Po prostu wzruszył ramionami. "Zawieź mnie do domu.

Ugotuję dla ciebie, zanim będziesz musiał wracać." Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wysiadł z samochodu i podszedł do motocykla zaparkowanego z boku parkingu. Chwycił koszulkę zwisającą z jednej z kierownicy i naciągnął ją, po czym wepchnął motocykl do garażu i zablokował wszystko. Rosalia czekała. Wiedziała, że ​​powinna była po prostu odjechać.

Nie miał zamiaru jej pomagać w rozwiązaniu jej problemu, a teraz, kiedy wiedziała, że ​​jest na zwolnieniu warunkowym, nie chciała dalej go pogłębiać. Może gdyby był kimś innym. Ktoś jeszcze. Ostatnią rzeczą, na którą miała teraz czas, było coś prostego, ale patrzyła, jak kończy się zamykać i wraca do jej samochodu.

Tak duży jak on poruszał się, jakby unosił się w powietrzu, a ona zdała sobie sprawę, dlaczego był tak dobry, jak powiedział Coleman. Był po prostu właściwym człowiekiem do złej rzeczy. Dom znajdował się około pięciu mil dalej, wśród pustynnych zarośli, gdzie największa z jego rzeźb stała na otwartym terenie. Jak skorpion, który mijała po drodze. Niektóre były dinozaurami.

Były też inne przedstawiające meksykańskich robotników rolnych. Na blokach obok małego, białego domu stała stara Nova, do której kazał jej podjechać. Wnętrze wyglądało schludnie, ale Rosalia pomyślała, że ​​to tylko dlatego, że jest tam tak mało, by cokolwiek zagracać.

W kuchni był stół do pokera Masonite i leżaki ogrodowe. W salonie stał wysłużony fotel, a obok leżał na podłodze stos starych książek. Po drugiej stronie był znacznie mniejszy stos zeszytów.

„Jestem gównianą kucharką” - ostrzegł ją. „Ale obiecuję, że cię nie otruję. W lodówce jest zimna woda. Po prostu wezmę szybki prysznic.

Mam nadzieję, że nadal tu będziesz, kiedy wrócę”. „Dlaczego tu jestem, panie Harris?”. Podszedł do niej, gdzie stała przy kuchennym blacie, wystarczająco blisko, by przycisnąć jego ciało do czubków jej piersi.

Jej ciało wypełniło się oddechem. Było to mniej zobowiązujące niż przyciśnięcie jej całego przodu do jego pleców. Czuł się, jakby byli z powrotem w jej samochodzie, trzymając się za ręce, z wyjątkiem tego, że robili to swoimi ciałami. „Nie wiem, czy to jedna wielka rzecz, czy wiele małych”. Przerwał i dotknął jej twarzy.

„Może dlatego, że mogę powiedzieć, że nie należysz do żadnej burzy gówna, w której się znajdujesz. mówiąc ci ich najgorszy i najpiękniejszy sekret. ”. Znowu zaciągnęła się. Studiował jego twarz.

Nigdzie nie było śladu chłopca, który kiedyś wywołał u niej panikę i niepokój. Ponownie dotknęła jego blizny. Dokładnie tam, gdzie go uderzyła. „Skąd masz ten?”. Patrzył na nią, jakby nie słyszał pytania.

"To samo miejsce co inne. W ogrodzie potłuczonego szkła." Wygięła się w łuk, przeciągając piersi wzdłuż jego ciała i lekko pocałowała bliznę. Przechylił głowę i szepnął.

"Nie współczuj mi. Kiedyś miałem szczęście. Zakochałem się w dziewczynie, która miała imię jak piosenka." Pocałował ją raz w szyję i odwrócił się, by wyjść z pokoju. Stała w tym samym miejscu, trzymając oburącz krawędź kontuaru.

Rozległ się dźwięk włączającego się prysznica. Potem odgłos plastikowej zasłony na chromowanych pierścieniach ciągniętej po aluminiowej belce. Pomyślała o swoim mężu, Okupie. Jak powoli stawali się nienawistnymi obcymi, im większy sukces odnosił ich praktyka prawnicza.

Ransom Drake: mąż, partner biznesowy, alfons, oprawca, szantażysta. Niech płonie jak wiedźma na stosie. Chociaż teraz by tego nie zrobił.

Pies był jej ostatnią szansą. Jutro o tej porze okup będzie w Meksyku. Przynajmniej w końcu zdała sobie sprawę, dlaczego była tam teraz w zaniedbanym domku Little Dog. Chodziło o to, żeby uświadomić sobie, że najbliższym jej pokochaniem był mężczyzna, który nie pamiętał, żeby ją znał.

Podążając za dźwiękiem prysznica, znalazła się w jego sypialni, drzwi do łazienki stały otworem. Zdjęła bluzkę, potem długą spódnicę, w której nienawidziła chodzić. Naga poszła do łazienki i odsunęła zasłonę wokół starej, szpakowatej wanny. Kiedy ją zobaczył, wyciągnął rękę, żeby pomóc jej wejść. Woda lała się na nich oboje.

Sięgnęła po jego kutasa, podczas gdy on położył dłoń na jej szyi, a drugą na jej ciężkiej piersi. - Czy kiedykolwiek brałeś prysznic z kimś, kogo prawie nie znasz? zapytała. Potrząsnął głową. „To tak, jakbyś nie rozmawiał przez długi czas na raz.

Jedna z tych rzeczy, które robisz tylko z kimś, kogo naprawdę dobrze znasz”. "Chyba masz rację." Jego kutas robił się większy i gorętszy, gdy go pieściła. Jej sutek ściągnął się pod potarciem jego mokrego kciuka. „Możemy zrobić wyjątek, prawda?”.

Uśmiechnęła się. „Myślę, że już to zrobiliśmy.”. Cała reszta jej życia toczyła się bez niej gdzieś daleko poza tą małą kulą prysznica.

To był tylko płonący budynek, który zmierzał w popiół. Ale nie było jej teraz w tym budynku i ogarnęło ją uczucie, którego z początku nie potrafiła nazwać. Bezpieczeństwo.

Jego kutas mocno falował w jej dłoni, podczas gdy wszystko inne wokół niego wydawało się w końcu złagodzić. - Chciałbym cię poznać - powiedział. Ty już to robisz. Ale pocałował ją, zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć. Jego język wsunął się w jej usta z westchnieniem, gdy chwycił jej piersi obiema rękami.

Jej sutki płonęły z wrażenia pod silnym uszczypnięciem jego palców. Wciągnęła jego penisa między swoje ciemne uda i ugniatała mokre usta swojej cipki wzdłuż jego trzonu. Jego pocałunek pogłębił się, ale jego usta wkrótce przesunęły się na jej szyję, całując w dół jej ścięgien do tego miękkiego, pustego miejsca przy obojczyku.

Jej westchnienia szybko zamieniły się w westchnienia. Chwyciła garść jego włosów, podczas gdy jego usta zbliżyły się do jej sutków. - Tak - westchnęła. Och, tak, piesku. ".

Jego usta zamarły na jej skórze, a potem na rękach. Nagle poderwał głowę i spojrzał na nią. Oszołomione oczy.„ Ty? ". Chwycił ją za ramiona i odsunął od niej. Jego kutas wysunął się spomiędzy jej ud, kiedy wysiadał, ale nie miał zbyt wiele miejsca do poruszenia się i potknął się o ścianę wanny.

Schodząc w dół, złapał się zasłony, ale było już za późno, by się wyprostować, a ciężar jego ciała zerwał zasłonę z pierścieni, gdy upadł na podłogę w łazience. Rosalia patrzyła przez kilka zamrożonych sekund, po czym wygramoliła się z wanny i podeszła do niego, klękając nad jego ciałem z jego nogą między jej nogami. Chwyciła go za ramiona i przyjrzała się jego twarzy, obawiając się, że mógł uderzyć się w głowę. „Proszę, bądź w porządku”.

- Ty - powiedział ponownie. "Czy pamiętasz moje imię?". Odwrócił głowę i spojrzał na odsłoniętą rurę odpływową pod umywalką w łazience.

„Rosalia.”. "Pamiętasz… ". „Cokolwiek powiesz, pamiętam. Jezu. Ty mi to robisz”.

- Masz na myśli walenie cię w tyłek? "Tak.". „Cóż, nie wydaje się już, że zbyt wiele dziewczyn uderza cię pięścią”. - Jest tylko gorzej.

Teraz zawsze mnie tu biją. Wskazał na swoją klatkę piersiową, gdzie powinno być jego serce. Przynajmniej znowu na nią patrzył. W tle płynęła woda.

"Nie przyszedłem cię pobić. Obiecuję." „Kiedy wiedziałeś?”. "W twoim sklepie. Kiedy widziałem, jak spawasz.

To znamię na twoim łokciu." „Więc cały czas rozmawialiśmy.”. "Tak." Skinęła głową. "Przepraszam." Jej mokre włosy zwisały w jego stronę, kiedy pochyliła głowę. Oczy miała zamknięte, ale czuła, jak dotyka jej loków.

„A to, co chciałeś, żebym zrobił?”. - Po prostu o tym zapomnij. To już nie ma znaczenia.

Jego oczy zwęziły się na jej oczach, ale zostawił sprawę tam, gdzie zdecydowała się ją położyć. Jej kolano dotykało jego jąder. „Twoja czaszka nie jest pęknięta, prawda?”. „Nie więcej niż zwykle.”. „Dobrze.

Bo jeśli nie zdecydowałeś się mnie nienawidzić, byliśmy…”. "Tak. Byliśmy." Cofnęła się, żeby pozwolić mu wstać.

Plastikowa zasłona była rozłożona na podłodze, a prysznic parował w całym pokoju. Zrobił krok w stronę wanny, ale złapała go za nogę i przytuliła. Mięso jego uda wcisnęło się między jej mokre piersi, a ona przycisnęła twarz do jego biodra. W tej chwili nie potrzebowała jego zrozumienia, tylko jego pobłażanie. Jego ręka spoczęła lekko na jej głowie.

- Rosie - zawołał cicho. Nikt poza jej rodziną nigdy nie używał tego imienia. Wszyscy inni zawsze nazywali ją Lia.

Trochę mocniej objęła jego nogę. Jego dłoń przesunęła się od czubka jej głowy do skóry na ramieniu, gdzie opuszki palców kreśliły wzory, które nie przypominały wzorów. Jej ramię muskało jego jądra. - Kurwa. Naprawdę chciałbym cię poznać - powiedział ponownie.

„Już to robisz. Przynajmniej to, co zostało z dobrej części. ”. Puściła jego nogę, a on pomógł jej wstać. Następnie zakręcił wodę i weszli do jego sypialni.

Usiadła na końcu jego łóżka, a on podążył za nią, siedział blisko. Wyciągnął rękę i delikatnie położył palce na jej gardle. Poczuł, że powietrze wpadające i wychodzące z jej ciała przechodziło przez jego palce, więc położyła swoją dłoń na jego dłoni, mocniej ściskając jego palce. Zaczęła ściskać wystarczająco mocno, by zatrzymać przepływ powietrza i wyszarpnął rękę spod jej.

Następnie położył je z boku jej szyi i dotknął jej dzikiego pulsu. Drugą ręką dotknął jej twarzy, ale miał wrażenie, że dotykał jej oczami jeszcze mocniej. „Ciągle patrzysz na mnie, jakby w moich żyłach płynęło coś innego niż wszyscy inni” - powiedziała. „To dlatego, że jest.” „To już mnie nie przeraża.” Jego dłoń wsunęła się między jej nogi, Otworzyła je dla niego i jego palec gładził usta jej woskowanej cipki, podczas gdy on zaczął kis zaśpiewaj ją.

Pocałował ją do tyłu, opierając ją o materac, podczas gdy jej łydki wciąż zwisały na końcu. Jego penis był jak gorący jedwab na jej biodrze i po omacku ​​go szukała. Pogłaskała go, podczas gdy jego palec zwinął się w jej słodkim miejscu.

Jej umysł zaczął wirować w tym śnie na jawie, pełnym przerażającej ciemności i światła w tym samym czasie. Czuła siłę jego pragnienia, by ją przelecieć, jakby nie istniała, ale za jego rękami i ustami było drżenie tak subtelne, że wydawało się ukryte, jakby zmuszał się do kochania się z nią zamiast tego, ponieważ tak właśnie chciał. zawsze sobie obiecywał, że to zrobi, jeśli tylko nadarzy się okazja. Aż do dzisiaj wierzyła, że ​​pół życia spędzonego wśród dziwaków też ją przeraziło, ale jakiś nowy gatunek zwierząt zaczął się w niej budzić i wyć, jakby dźwięk miał wpływ na każdego stojącego wystarczająco blisko słyszeć.

Jej biodra zaczęły się kołysać do rytmicznego uderzenia jego palca, ale kiedy wepchnął kolejny, jej ruchy szarpały się w strumieniu i poza nim. Kiedy jego usta znalazły pierwszy sutek, chwyciła go mocniej, zbyt mocno, by go głaskać, a drugą ręką chwyciła garść jego włosów. Myślała, że ​​musiała spuszczać się, ale nie była pewna, ponieważ to wszystko strzelało przez miejsca, o których nie wiedziała, że ​​ma. Potem jego palce i usta oderwały się w tym samym czasie, a on podniósł ją i rzucił wyżej na łóżko, jak ryba, którą złapał gołymi rękami. Unosił się w przestrzeń między jej nogami, a potem wsunął dłonie pod każde z jej kolan i podniósł je, aż zetknęły się z pełnią jej piersi.

Jego kutas sterczał jej cipką. Wydawało się, że przynajmniej jeden z nich pulsuje, ale nie potrafiła powiedzieć kto. Patrzył na nią, jakby zasługiwał na blizny na twarzy i ciele. - Nie obchodzi mnie, w co myślisz, że się zmieniłeś - powiedział jej. „Jedyne, co się liczy, to to, w co zamienimy się dalej”.

Nie była pewna, czy dobrze go usłyszała, ale potem zszedł i polizał ją od jej tyłka do łechtaczki. Robił to raz po raz. Trzymał się tego, dopóki jej łechtaczka nie poczuła się jak pączek, który ma się rozkwitnąć. Potem jego język zaczął krążyć wokół tego pąka, zanurzając palec głęboko w jej pochwie.

Chwilę później ten sam, pokryty rosą palec wciskał się w jej tyłek z ostrożnym naleganiem. W jakiś sposób jej oddech zaczął wydawać się wpleciony w kontrapunkt jego palca i języka. Jego głód byłby przerażający, ale nosił go tak naturalnie, jak jego własną, naznaczoną śladami skóry. To było tak, jakby nie wiedział, że coś dla niej robi, ale brał coś dla siebie, czego nigdy nie oddał. Pod skórą wybuchały jej delikatne eksplozje.

Może tak właśnie wyglądało przejście w światło. Nagle odepchnęła go od swojej cipki, opierając stopy na jego ramionach. Jego palec wyślizgnął się z jej tyłka, kiedy odsunął się i spojrzał na nią. Oddechowy. Po prostu oddycham.

Usiadła wyprostowana i sięgnęła po jego kutasa. Klęczał, a ona podeszła, uklękła przed nim i przesunęła ręką w górę iw dół po ociekającej sokiem łodydze. „Nie obchodzi mnie, w co zamienimy się dalej, pod warunkiem, że jest zrobione z tego, z czym zaczęliśmy” - powiedziała, oddychając na tyle ciężko, by popchnąć wzniosłą obsceniczność jej piersi w górę iw dół. Znów chwycił ją za gardło, mocniej niż wcześniej, ale nie tak mocno, jak próbowała go zmusić.

„Ale mnie nienawidziłeś.” „Szalony piesek, błagając o resztki. Następnym razem, gdy znajdziesz kobietę, która kocha Cię na tyle, by Cię nienawidzić, nie pozwól jej odejść”. "Następnym razem?". Uśmiechnęła się.

- Tym razem. Dlatego będziesz pierwszą i ostatnią, która będzie mnie pieprzyć wszędzie, gdzie tylko się da. Położyła się i wskazała na swoje usta. „Idź tutaj pierwszy”.

Podszedł kolanem w górę jej ciała, kolanami przygniatając materac po obu stronach jej ciała, a jego jaja ciągnęły się po jej skórze, aż jego kutas znalazł się przy jej ustach. Otworzyła usta, kiedy chwycił jego trzon i wepchnął go do środka. Patrzyła na jego twarz, trzymając nieruchomo głowę i przyciskając język do przesuwającego się spodu jego gorącego ciała. Złapał dwie pięści pełne jej włosów i kilkakrotnie włożył do ust. Jego pchnięcia stawały się coraz głębsze, aż wydała z siebie mały kaszel, po czym cofnął się i trzymał pchnięcia tuż przed jej gardłem.

„Chcę tylko miękkich części,” jęknął. Nie wiedziała, ile czasu minęło, zanim wyszedł z jej ust i wrócił między jej nogi. Jej ręce oparły się na udach i otworzyła się. - Miękkie części - powiedziała. - Graj w brudną dziewczynę, ile chcesz - powiedział, wciskając tępą kopułę swojego kutasa w jej pochwę ręką.

Zatopił się w niej i pochylił do jej twarzy. „Wszyscy jesteście dla mnie mahoniowym jedwabiem i różową koronką”. Zamknęła oczy i lekko zatopiła zęby w mięsie jego ramienia, podczas gdy zaczął wsuwać i wysuwać jego penisa z jej ciała.

Po kilku pchnięciach kołysali się razem. Owinęła się wokół niego najlepiej, jak potrafiła, biorąc pod uwagę niezdarną szerokość jego ciała. Hipnotyczny ruch okrężny zdawał się opanowywać jego biodra, gdy masował ściany jej cipki trzonem i szyją swoim oddechem.

Pieprzył ją równomiernie, aż osiągnęła szczyt, a punkt kulminacyjny przepływał przez nią falą. Potem podniósł się i wyrwał ją. "Każde miejsce, które masz?" - powiedział, patrząc na nią pytaniem. - Tylko miękkie części - powiedziała, przewracając się i unosząc w jego stronę tyłek.

"Miękki." Zabrzmiało to jak warczenie, a potem jego twarda, otwarta dłoń uderzyła w jej tyłek tak mocno, że łzy napłynęły jej do oczu i ciepło na powierzchnię jej skóry w kształcie jego dłoni. Jego penis znalazł się w szczelinie między jej policzkami. Poczuła, jak sięga po coś na szafce nocnej obok łóżka. Potem jego głowa powoli otworzyła jej obręcz, a solidny obwód jego pulsującego trzonu rozszerzył się i pogłębił w jej kanale. Kiedy zaczął powoli wchodzić i wychodzić, poczuła, jak kapie olejem na swojego penisa i jej tyłek.

Wślizgiwał się w nią coraz łatwiej i spodziewała się, że zacznie w nią uderzać jak za karę. Ale nigdy tak się nie stało. Im głębiej pieprzył jej tyłek, tym stawał się delikatniejszy. Jego wielkie dłonie sięgnęły pod jej ciało, aby objąć jej piersi. Jego kutas utrzymywał piekielnie powolne tempo, doprowadzając każdą komórkę jej ciała do bolesnej desperacji z powodu wszystkiego, co jeszcze się między nimi nie wydarzyło.

Wsunęła rękę pod siebie i przyłożyła palce do swojej cipki. Cała pieprzona planeta kapała i była głodna. Kogut.

Powolna desperacja. Odmowa jego ciała, aby dać jej ciału to, za co płakało, obmyła jej skórę jak dar letniego deszczu. Potem mocniej ściskał jej sutki i chrząknął, próbując się pieprzyć mocniej. Szybciej. Nie.

Wszystko szło powoli, gdy miłość i jej ciało falowały w środku. Jęknął i marszczył się razem z nią. Jego kutas mocno pulsował i w końcu zatracił się w salwie desperackich pchnięć, podczas gdy f mokrego gorąca rozkwitło w jej ciele. Po rozplątaniu leżeli razem, dotykając tylu ich ciał, jak tylko mogli. Po prostu patrzyli na siebie w milczeniu, ale i tak było to jak rozmowa.

Obudziła się w psim łóżku, ale go tam nie było. Było ciemno, ale nie wiedziała, która jest godzina. Wstała, żeby poszukać go i telefonu, żeby sprawdzić godzinę. Znalazła telefon, ale nie jego.

Kiedy wyjrzała przez kuchenne okno, żeby zobaczyć, czy mógł wyjść na zewnątrz, odkryła, że ​​jej samochodu nie ma. To nie było tak, że go ukradł, ale ile miejsc było do zrobienia? Sprawdziła telefon i była północ. Po kilku minutach zastanawiania się, zdecydowała, że ​​prawdopodobnie poszedł na jakiś czas do swojego sklepu. Wróciłby wcześniej czy później. Przecież tam mieszkał.

Odkryła słodką przyjemność chodzenia nago po jego domu, kiedy go nie było. Czuła się, jakby należała. Weszła do salonu i usiadła na jego krześle. Książki ułożone obok niej nie przyciągały jej uwagi tak, jak zeszyty po drugiej stronie.

Podniosła jedną i otworzyła, zdając sobie sprawę, że to dzienniki. Kartkując je jeden po drugim, unikała szczegółowego czytania słów. Wystarczyło przyjrzeć się wielu linijkom jego pisma. Jeśli chodzi o naruszenie prywatności, wydawało się, że jest to dość drobne.

Potem dotarła do ostatniego. Ten na dole stosu. Otworzyła ją na pierwszej stronie i znalazła swoje imię nabazgrane na górze.

Zawsze wraca do Rosalii, ale nie wiem dlaczego, ponieważ była kimś, kogo tak naprawdę nie znałem. Chciałabym tylko trochę. Przez chwilę mogło być miło.

To nie ma znaczenia. Ale pamiętam, jak pierwszego dnia weszła do szkoły w jednej z tych letnich sukienek, jakie nosiły aktorki w telewizji w latach sześćdziesiątych. Nie była ani czarna, ani brązowa, ani karmelowa. Była po prostu sobą i pomyślałem, że może była czymś, co nie zostało wykute na Ziemi i jako taka nie należało nawet do szkoły takiej jak nasza.

I chociaż wyglądała na nieszczęśliwą przez cały czas, było coś w jej oczach i sposobie, w jaki patrzyła przez wszystko, jakby go tam nie było, i miała specjalną moc przechodzenia przez ściany i drzwi. Ale coś takiego jak ona wydawało się, że powinna być szczęśliwa. Jeśli chodzi o mnie, byłam nieznośnie cicha, a kiedy pojawiła się Rosalia, byłam jeszcze cichsza.

Myślę, że rozmawiała ze mną tylko raz, żeby powiedzieć, że mnie nienawidzi lub coś w tym rodzaju. Nic z tego nie jest jasne, z wyjątkiem chwili, gdy uderzyła mnie w twarz i uciekła. To jej ojciec rozmawiał ze mną częściej niż z nią. Wydaje mi się, że mnie lubił i zwykł stawać ze mną i opowiadać mi krótkie historie o czasach, kiedy był w moim wieku dorastając w Afryce. To był pierwszy raz, kiedy reszta świata zaczęła wydawać się prawdziwa.

Myślę, że lubił mnie bardziej niż mojego własnego ojca. Och, wiem, że mój ojciec mnie kochał, ale lubienie kogoś to inna propozycja. Nie wiem, dlaczego miałbym o tym mówić, kiedy Bonnie powiedziała, że ​​powinienem napisać pożegnalny list do osoby, którą byłem przed więzieniem. Jak ćpuny piszą Drogi Johnie listy do heroiny, kiedy idą na odwyk. Więc myślę, że wracam tam od czasu do czasu, ponieważ Rosalia mnie uderzyła i nie mam na myśli jej uderzania mnie w twarz, kiedy zdaje sobie sprawę, że bardzo rzadkie i piękne rzeczy mają moc rozpalania ognia w twoich snach.

Stamtąd wszystko musiało być kupą biblijnych proporcji. Przestała czytać i zaczęła płakać. Płakała przez chwilę, nie wiedząc, nad którą ze wszystkich części wszystkiego płacze. To był pierwszy raz, kiedy płakała, odkąd zdała sobie sprawę, że ten dziwny, cichy chłopiec nie wraca do jej domu. Wstając, poszła poszukać w jego szafie czegoś do ubrania.

Tam były ubrania damskie. Nie aż tak bardzo, ale szybko zorientowałem się, że to rozmiar i styl Bonnie. Nie myśląc o tym, co robi, wyjęła z szafy wszystkie damskie ubrania i włożyła je do kartonowego pudełka, które zostawiła na kuchennym stole. Potem dostała dużą, białą zapinaną na guziki koszulę, która musiała należeć do niego, i włożyła ją bez zapinania. Wyszła na zewnątrz i usiadła na stopniu, opierając się plecami o drzwi.

Stopy rozsunęła szeroko, ponieważ mogła je postawić na schodku, zaczęła palcować swoją cipkę i żałowała, że ​​nie podjechał i ją złapał. Zastanowiła się nad tym, co przeczytała w jego dzienniku, i obiecała sobie, że więcej nie będzie czytać, ale i tak wiedziała, że ​​to zrobi. Myśląc o wszystkim, co wydarzyło się, zanim zasnęła w jego łóżku, dotykała się, aż doszła.

Nie wjechał i nie złapał jej, więc wróciła do środka i ponownie zasnęła na jego krześle. Kiedy następnym razem się obudziła, było jeszcze ciemno. Nadal nie wrócił, a ona błąkała się po jego domu i dotykała jego łóżka, żałując, że nie wejdzie i ją złapie.

Kiedy chciała się trochę przespać, wróciła na jego krzesło. Łóżko pachniało spermą, potem i mydłem, którego używał pod prysznicem. Jeśli miała go powąchać, chciała, żeby tam był. Miejsce było pełne słońca, kiedy obudziła się następnym razem. Dom był nadal pusty, gdyby nie ona.

Postanowiła zbadać sytuację z kawą i poszła do kuchni, chodząc boso po jego domu, wciąż mając na sobie tę dużą rozpiętą koszulę, która pasowała do niej jak żagiel. Poruszając się po kuchni, zauważyła, że ​​jej samochód stoi przed domem. Siedział z przodu z pochyloną głową.

Wyszła na zewnątrz i zawołała jego imię. Kiedy nie podniósł głowy, resztę drogi przebiegła. W końcu podniósł głowę, kiedy gwałtownie otworzyła drzwi i zobaczył krew na nim i we wnętrzu jej samochodu. Przykucnęła, żeby sprawdzić jego ciało.

„Przepraszam, że zakrwawiłam twój samochód. Jest naprawdę ładny. Ale myślę, że wszystko w porządku.”.

"Pieprzyć samochód!" Jej głos miał teraz drżenie. Na jego koszuli były dwa rozdarcia, które wyglądały jak skaleczenia nożem. "Ze mną wszystko w porządku." Jego głos był spokojny, ale niski. "Tylko zmęczony.

Naprawdę przydałaby się teraz drzemka. ”Pomogła mu wyjść z samochodu, a on oparł się na jej ramieniu, prowadząc go do domu. Teraz też była na niej krew.” S'okay.

To nie wszystko moje. ”. Weszli do jego sypialni i powiedział jej, że może znaleźć trochę nadtlenku w łazience i świeżą rolkę papieru toaletowego. Wróciła też z pudełkiem plastrów.

On już zdjął jego koszulę i wrzeszczała na nią, gdy wylała nadtlenek na plastry jego skóry. Wytarła je i wyczyściła tak dobrze, jak mogła, aż na podłogę pojawiły się zaczerwienione zwitki papieru toaletowego. W tle słychać było ostrzeżenie że jej kluczyki wciąż były w samochodzie.

Zaczęła używać plastrów do robienia prymitywnych ściegów motylkowych. „Pobiegnę do miasta i kupię lepsze zapasy.”. Jego oczy były prawie zamknięte, ale spojrzał na nią i powiedział, że . „Lepiej nigdzie nie wychodź przez chwilę.

Ale dobra. Jesteś tu dobry, prawda? ”. Drżenie w jej rękach się pogorszyło, ale nadal robiła szwy, pytając, co się stało. Nie znajdą go, ale pomyślałem, że chciałbyś wiedzieć, że go nie ma.

I te rzeczy, które chciałeś, te rzeczy w sejfie, są w bagażniku twojego samochodu. Cholera, mógłbym teraz naprawdę uciąć sobie drzemkę. ”. Motyle były skończone.„ Alden, naprawdę żałuję, że nie poszedłeś.

Po wszystkim. Jezu, co by było, gdyby sprawy potoczyły się inaczej? Kurwa! ”. Zobaczyła, że ​​śpi i prawdopodobnie nie słyszała ostatniej rzeczy, którą powiedziała. Będzie więcej czasu na omówienie tego, kiedy się obudził i w drodze powrotnej do bycia sobą. Cokolwiek to naprawdę było.

Bonnie's SUV zatrzymał się przed domem, podczas gdy Rosalia wyjmowała z bagażnika grubą, za dużą kopertę. Był pokryty krwawymi odciskami dłoni i mogła poczuć kształt pendrive'a w środku. Kiedy zobaczyła Bonnie, wrzuciła go z powrotem do bagażnika i zamknęła wieko.

Blondynka wysiadła z samochodu z tym samym służalczym uśmiechem, który Rosalia widziała poprzedniego dnia. Uśmiech szybko zniknął, gdy podeszła do samochodu i zobaczyła krew. Wbiegła do domu, a Rosalia wróciła do kufra po kopertę. Schowała go w jednej z szafek kuchennych, zanim wróciła do sypialni psa.

Bonnie siedziała na łóżku obok niego, kojąc jego włosy palcami. Podniosła wzrok i Rosalia zacisnęła koszulę wokół ciała. Poszło tak bez żadnej rozmowy przez kilka następnych minut.

- Nie mogłeś go po prostu pieprzyć i iść do domu do swojego męża, jak to zwykle robię? - powiedziała blondynka. „Nie mam męża. Już nie”. „Na twoim palcu jest pieprzony odcisk pierścienia”.

„I żadnego dzwonka. Jest powód.”. Bonnie wstała i przeszła obok niej.

Rosalia poszła za nią do kuchni, gdzie zauważyła pudełko pełne jej ubrań. Zaczęła się śmiać, a potem nagle przestała. „Wyprowadzasz mnie i siebie, co?” Nie.

Nie myślałem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. ”„ Tak, wiesz. Ale nie wiem, dlaczego on leży tam pokrojony jak wielkanocna szynka. ”.

Odpowiedź była powolna.„ Czytałaś jego dzienniki? ”.„ Tak. ”.„ Jestem Rosalia. Bonnie westchnęła i skinęła głową, jakby teraz wszystko miało sens. Przez chwilę patrzyła na podłogę bez słowa. Kiedy ponownie podniosła wzrok, zmrużyła oczy, patrząc na Rosalię, gdy położyła dłoń na pistolecie.

„Jeśli znowu zostanie ranny… lub zostanie przyłapany na łamaniu warunkowego zwolnienia…”. "Wiem.". „Sprzątnij ten samochód. I dobrze.

W całym tym gównie jest DNA”. Bonnie wyszła powoli i odjechała. Rosalia wyszła na zewnątrz, żeby wyjąć kluczyk ze stacyjki. Ciągłe buczenie doprowadzało ją do szaleństwa. Wróciła do środka i do sypialni, gdzie zdjęła koszulę i rozciągnęła swoje nagie ciało na Piesku.

Jego ciało było chłodniejsze niż jej, a ona chciała dać mu ciepło ze swojej skóry. Położyła dłoń na jego sercu. Nie był tam skaleczony. Bicie nie wydawało się mocne, ale przynajmniej wydawało się silniejsze niż chwilę temu, jakby biło z powrotem do początku.

Podobne historie

Willa (rozdział drugi)

★★★★★ (< 5)
🕑 5 minuty Historie miłosne Historie 👁 2,089

Alexa przekręciła się na drugi bok, śnieżnobiałe prześcieradło opadło i odsłoniło długie, opalone na brąz plecy. Jej lśniące, czarne włosy kręciły się na jej gładkiej skórze, a…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Spotkanie z moim pingwinem

★★★★★ (< 5)

Pierwsze spotkanie z moją miłością…

🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,306

Widzę cię jako pierwszego, gdy schodzę ze schodów ruchomych. Stojąc tam, trzymając różowy balon, o którym mówiliśmy. Uśmiecham się, kiedy patrzę, jak nerwowo się rozglądasz. Powoli…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Miłość wiejskich dzieci

★★★★(< 5)

Czyż nie jest marzeniem każdego, by uprawiać seks na świeżym powietrzu?…

🕑 8 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,903

Zadzwonił dzwonek, klasa i szkoła zostały odwołane na ten dzień. To był ostatni dzień przed feriami wiosennymi i Ryan i ja nie mogliśmy się doczekać wspólnego spędzenia czasu. Pobraliśmy…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat