Miłość nie zna czasu ani przestrzeni.…
🕑 16 minuty minuty Historie miłosne HistorieDrogi Dereku, nie przestałem o tobie myśleć, odkąd odszedłeś. Nienawidzę być z dala od ciebie. Czas, który spędziliśmy razem, był euforyczny, a bycie bez ciebie wydaje się teraz całkiem zwyczajne. Jesteś najmilszą, najbardziej hojną, najwspanialszą osobą, jaką spotkałem w całym moim życiu i chociaż bolało mnie patrzenie, jak odchodzisz, każdego dnia jestem wdzięczny, że pojawiłeś się w moim życiu. Nigdy nie wierzyłem w Przeznaczenie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to był więcej niż szczęśliwy zbieg okoliczności, że tego dnia przestałeś.
Był środek lata, kiedy Derek spotkał Lyndsey autostopem pośrodku niczego. Jechał do domu po weekendzie w odwiedzinach u przyjaciół poza stanem i prawie nie zauważył zdesperowanej kobiety z wyciągniętym kciukiem, gdy pędził wiejską drogą. Chociaż zwykle nie był typem, który zabiera autostopowiczów, sam nie widział samochodu od prawie godziny, a upał musiał być dla niej nie do zniesienia. Podejmując decyzję w ułamku sekundy, wcisnął hamulec i zatrzymał się jakieś sto jardów za miejscem, w którym stała. Obserwował ją w bocznym lusterku, gdy śpieszyła w stronę samochodu; jej twarz byłaby ładna, gdyby nie wyniszczona wyczerpaniem i porażką.
Nie było pobliskich miast, więc musiała godzinami spacerować w palącym słońcu. Kiedy podeszła do samochodu, Derek podkręcił klimatyzację i wyłączył składankę „Summer Jams”, którą puszczał. Oparła się o okno pasażera, kosmyki jej długich blond włosów przykleiły się do jej spoconego czoła i spróbowała się uśmiechnąć, chociaż było jasne, że cała radość została z niej wyssana. – Wybierasz się do Gainesville? zapytała.
Byli jeszcze daleko od Gainesville, ale gdyby poprosiła tak żałosnym głosem, zawiózłby tę biedną dziewczynę do Meksyku. – Jasne, wskakuj. Wszystko, co miała ze sobą, to mały plecak, który wrzuciła na niechlujne tylne siedzenie jego samochodu. Odetchnęła z ulgą, gdy opadła na ziemię obok Dereka i została uderzona chłodnym powietrzem.
Gdy przez kilka minut jechali w milczeniu, poczuł, że chce ją uspokoić. Niestety, Derek był aż nazbyt świadomy, że dla atrakcyjnej młodej kobiety nie zawsze było bezpiecznie łapać stopa z obcym mężczyzną, i nie chciał, żeby kwestionowała motywy jego zatrzymania. Najwyraźniej znajdowała się w tragicznej sytuacji, a on był bardzo świadomy, że nie chce powiedzieć niczego, co mogłoby sprawić, że poczuje się nieswojo, i wahał się nawet przed spojrzeniem na nią z obawy, że pomyśli, że się na nią gapi lub ją uprzedmiotawia.
Atmosfera i Derek stawały się coraz bardziej napięte z każdą sekundą. To ona w końcu przerwała ciszę. – Masz coś do picia? Jestem spragniony. – Założę się – powiedział, sięgając po butelkę z wodą, którą trzymał w drzwiach. – Jak długo byłeś w tym upale? – Nie wiem, może dwie godziny? Wzięła duży, bardzo potrzebny łyk i oddała butelkę Derekowi.
„Możesz to skończyć; prawdopodobnie jesteś odwodniony”. Podziękowała mu i wzięła kolejny, jeszcze większy łyk, i znów zapanowała cisza. „Tak przy okazji, jestem Derek”. Pomyślał, że może nie życzyć sobie, by zadawano jej zbyt wiele pytań. Nie wydawało się zbyt prawdopodobne, by historia o tym, jak znalazła się w jego samochodzie, była szczególnie szczęśliwa.
„Lyndsey”. Tym razem udało jej się uśmiechnąć i był to piękny uśmiech, który wywołuje mimowolny uśmiech u tych, którzy go widzą. Wciąż pamiętam pierwszy raz, kiedy uśmiechnąłeś się do mnie w tym samochodzie, i byłam pewna, że jesteś kimś, komu mogę zaufać. A potem, kiedy zacząłeś śpiewać razem z Beyonc, wiedziałem, że jesteś kimś, z kim mogę się zaprzyjaźnić. Nigdy o tym wtedy nie myślałem, ale miałem szczęście, że to ty mnie podniosłeś, a nie jakiś świr.
Sprawiłeś, że poczułam się bezpieczna i od tamtej pory masz każdą chwilę. Najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjąłem, było nie pozwolić ci zniknąć z mojego życia po tej podróży samochodem. „Cóż, to ja”, powiedziała, patrząc na wysoki blok mieszkalny, w którym mieszkała jej przyjaciółka.
Wydawała się niechętna do opuszczenia samochodu, a ponieważ związała się z nią przez ostatnie dwie godziny, Derek też nie był zbyt zainteresowany jej wyjazdem. „Uważaj na siebie” – powiedział, by wypełnić ciszę. „I nie pozwól mi znowu znaleźć cię autostopem pośrodku niczego, słyszysz?” Odwróciła się do niego, uśmiechając tym pięknym, zaraźliwym uśmiechem i wyciągnęła rękę, by chwycić go za rękę. Nabazgrała coś na nim, po czym otworzyła drzwi samochodu.
- Pozwól, że zabiorę cię kiedyś na kawę w ramach podziękowania. Spojrzał w dół i zobaczył numer Lyndsey wypisany na swojej dłoni, a kiedy podniósł wzrok, jej już nie było, z plecakiem i wszystkim innym. Następne dwa dni upłynęły na zastanawianiu się, czy do niej zadzwonić.
Był rozdarty między przekonaniem siebie, że nie dałaby mu swojego numeru, gdyby nie chciała, żeby go używał, a przekonaniem samego siebie, że była po prostu miła. Potem pomyślał o jej uśmiechu i ogarnęło go pragnienie ponownego zobaczenia jej. Opanowawszy się w końcu, poszedł podnieść słuchawkę, ale zanim zdążył to zrobić, zaczęła dzwonić. Zaskoczony, pozwolił mu dzwonić przez kilka sekund, zanim odpowiedział. "Cześć?" – Cześć, Derek? Od razu rozpoznał ten głos, ale skąd Lyndsey zdobyła jego numer? Był zdenerwowany wyczuciem czasu, ale jednocześnie jego serce podskoczyło, by znowu z nią porozmawiać.
„Lyndsey? Jak ty” „Cóż, okazuje się, że w Gainesville jest trzech facetów, którzy nazywają się Derek Short, i wygląda na to, że trzeci raz to naprawdę urok”. „Jestem pewien, że będziesz pierwszym punktem w porządku obrad naszego następnego cotygodniowego spotkania”. Jej śmiech był dla jego uszu, tak jak jej uśmiech był dla jego oczu.
Tam, gdzie wcześniej siedział spięty, gotowy do wykonania telefonu, teraz zrelaksowany pogrążył się w rozmowie z kobietą, którą mógł znać od lat. "Wszystko w porządku?" – zapytał, nagle zdając sobie sprawę, że może nie dzwonić do niego z tego samego powodu, dla którego on dzwonił do niej. Zawahała się, zanim odpowiedziała z nutą zakłopotania w głosie. „Nie byłem pewien, czy zadzwonisz i… bardzo chciałem zabrać cię na tę kawę, więc… jakby cię wyśledził. Przepraszam, wiem, że to trochę… dziwne.
- Cóż, pewnie mi nie uwierzysz - odparł, śmiejąc się w duchu z tego, jak śmiesznie to zabrzmiało - Ale dosłownie miałem do ciebie zadzwonić. znowu jej uśmiech. „Masz rację, nie wierzę ci.
Ale czy to oznacza, że nadal przyjdziesz na kawę? Spotkali się godzinę później w Starbucks w centrum miasta, obaj wyglądali wystarczająco niezręcznie z powodu całej tej sytuacji. Widząc ją, Derek nie wiedział, czy uścisnąć jej dłoń, czy przytulić lub pocałować ją w policzek, więc zdecydował się zaszurać nogami i skinąć głową w uznaniu jej obecności. Lyndsey również wydawała się zdenerwowana, widząc go ponownie, potykając się o jej słowa i potykając się o siedzenie. Niestety, tak jak w przypadku ich samochodu podróż, niezręczność szybko zniknęła i spędzili w swoim towarzystwie kolejne dwie godziny, które nie wydawały się wystarczające. Kiedy wstali do wyjścia, przytuliła go i powiedziała cicho do jego ucha: „Zadzwoń do mnie następnym razem”.
Będę. Zaufaj mi. - Tak.
Nie mogłem się doczekać, aż zadzwonisz. Całą moją silną wolę powstrzymałem, by do ciebie nie zadzwonić, nawet tego samego wieczoru, ale nie chciałem, żebyś pomyślał, że jestem jakimś czepiającym się dziwakiem. po prostu wiedziałem, że chcę być w pobliżu ciebie.
Wiedziałem, że zaczynałem się w tobie zakochiwać i zaczynałem rozumieć, że byłeś wszystkim, czego chciałem i potrzebowałem w moim życiu. Wszystko to potwierdziło się podczas pierwszej wspólnej nocy Chociaż powtarzałem sobie, że tylko głupcy wpadają, to była noc, kiedy się w tobie zakochałem, noc, w której wiedziałem, że jesteś osobą, z którą chcę spędzić każdą noc. Byłeś takim dżentelmenem i widziałem, co piękną duszę masz. To był idealny letni wieczór, kiedy Derek i Lyndsey szli ulicami miasta trzymając się za ręce, skąpani w świetle księżyca i ciesząc się ciepłą, delikatną bryzą. Postanowili iść do domu piechotą, zamiast jechać taksówką, chcąc przedłużyć wspólny czas poza standardowe dwie godziny.
Nie było już niezręczności, tylko stopniowe uświadamianie sobie, że są sobie przeznaczeni. Raz rozmawiali o sobie, o świecie, innym razem delektowali się sielankową ciszą między sobą. Szli w niewyraźnym kierunku domu, jakby nie dbając o to, czy kiedykolwiek tam dotrą.
Miasto było ciche, spokojne, tylko dla nich. „Jesteś na dole”, powiedział Derek, gdy dotarli do skrzyżowania, „Odprowadzę cię do twoich drzwi”. Było to dla niego sporym objazdem, ale wiedział, że byłoby warte dodatkowych dziesięciu minut trzymania jej za rękę. Lyndsey spojrzała na niego z czymś w rodzaju smutku w oczach. Zatrzymała się i odwróciła do niego, biorąc jego drugą rękę w swoją.
Kochał ją wtedy, choć zbyt bał się to przyznać, jak mógł kochać kobietę, którą znał ledwie tydzień? A jednak to zrobił i gdyby jej mieszkanie było oddalone nawet o tysiąc mil, pożegnaliby się zbyt wcześnie. - Jest jeszcze wcześnie - powiedziała, splatając palce z jego. - Moglibyśmy… spędzić trochę czasu u ciebie. Z nisko położonym letnim słońcem zdawała się promieniować, a gdy miasto wokół nich się roztapiało, przeczesał palcami jej włosy i przyciągnął jej usta do swoich.
Nie wiedział, że zamierza ją pocałować, aż do chwili, gdy ich usta się dotknęły, nietypowa spontaniczność, która stawała się coraz bardziej powszechna, gdy był w jej pobliżu. „Przepraszam, ja nie… ja nie…” Zawahał się, zaskoczony swoim impulsywnym zachowaniem i próbował uwolnić jej dłoń ze swojej, ale ścisnęła ją mocniej. "Nie przepraszaj. Chodź.
Pociągnęła go za ramię, ciągnąc w stronę jego mieszkania. Pili wspólnie butelkę czerwonego wina i pozwalali, by godziny mijały, rozmawiając, całując się, śmiejąc się i zakochując się w sobie coraz bardziej. Około północy Lyndsey niechętnie złamała ich niewypowiedzianą umowę, by nie zwracać uwagi na to, jak późno się robi. „Prawdopodobnie powinienem już iść; pozwól się trochę przespać." „Tak," odpowiedział Derek, próbując ukryć swoje rozczarowanie, „Zadzwonię po taksówkę." Nie chciał niczego więcej, jak tylko poprosić ją, by została, choćby po to, by patrzeć na nią nawet przez pięć więcej minut, ale brakowało mu odwagi. Byłoby niewłaściwe, powiedział sobie, zaproponować jej spędzenie nocy tak wcześnie w ich związku, a jednak wszechogarniająca miłość, którą do niej czuł, zaczęła zmniejszać jego poczucie przyzwoitości.
Albo… — zaczęła, jej policzki nabrały uroczego odcienia czerwieni. — Mogłabym zostać… jeśli to nie byłoby impo… — Tak, zostań — odpowiedział Derek z większym zapałem, niż zamierzał, choć mniej ochoczo, niż naprawdę czuł. Rozpromieniła się na chwilę, zanim tym razem przyciągnęła go do namiętnego pocałunku.
„Możesz wziąć moje łóżko, a ja wezmę kanapę”. Wstał, by przynieść koc, speszony nagłym przyjęciem gościa w domu i będąc tak nieprzygotowaną. Lyndsey nigdy nie puściła jego dłoni i śmiała się, gdy stała z nim, jeszcze raz delikatnie całując jego usta. „Nie” to wszystko, co powiedziała, prowadząc go Jestem za rękę po raz drugi tej nocy, tym razem do jego sypialni.
Tam powoli zaczęła go rozbierać, przesuwając dłonią po jego torsie i zdejmując jego koszulę przez głowę. Nagle pochłonęło go pragnienie jej posiadania i oddał się temu, co później uznał za najbardziej erotyczne i zmysłowe spotkanie w swoim życiu. Całując ją w szyję, zaczął również zdejmować jej ubranie i pozwolił swoim dłoniom badać jej delikatne krągłości. Ich ciała poruszały się względem siebie w idealnej synchronizacji, każde odpowiadało na subtelne dotknięcia drugiego. Wkrótce znaleźli się nadzy, obnażeni w najbardziej intymny sposób, zachwyceni nowością swojej miłości.
Tam, gdzie fizyczna bliskość w przeszłości wywoływała u Dereka sporo niepokoju, bycie z Lyndsey było tak naturalne jak oddychanie i od razu wiedział, że w ich związku jest coś wyjątkowego, coś spektakularnego. Tej nocy przeżywali nieznaną wcześniej ekstazę, a trzymając ją w ramionach, był pewien, że żadne uczucie nie będzie mogło się z nią równać. Tygodnie, które spędziliśmy razem, były nieopisanie cudowne. Chciałem być z tobą w każdej sekundzie, kochać się, trzymać cię za rękę lub po prostu patrzeć ci w oczy.
Sprawiłeś, że poczułam się piękna, wewnątrz i na zewnątrz, i wzmocniłaś mnie, abym przestała kulić się przed staniem się osobą, którą chcę być. Chcę być tą osobą z tobą u mego boku, aż do końca czasu. Nasz wspólny czas został skrócony o wiele za krótko.
Złamało mi serce, kiedy powiedziałeś mi, że wyjeżdżasz. Byłem zły, nie na ciebie, ale na czas, w którym to wszystko się wydarzyło. Tak bardzo chciałem rzucić wszystko i iść z tobą, ale miałeś rację, że zostałem. Dziękuję, że byłaś silna, za nas oboje.
– Chcę, żebyś to zrobił, uwierz mi, że chcę, ale nie możesz jej zostawić, kiedy jest w takim stanie. Derek czasami nienawidził własnego kompasu moralnego, zwłaszcza gdy podążanie za nim oznaczało postawienie całego kraju między nim a Lyndsey. Niestety, wiedział, że była bardziej potrzebna w Gainesville, przynajmniej na razie, a jego krótkotrwały ból będzie tego wart na dłuższą metę. Łzy wypełniły jej oczy, ale wiedziała, że miał rację. – Przyjdę tak szybko, jak tylko będę mógł, obiecuję.
Otoczyła go ramionami, chowając głowę w jego klatce piersiowej, gdy gładził jej włosy. Wydawało mu się to tak niesprawiedliwe, tak niesprawiedliwe, że zostali rozdzieleni niemal natychmiast po tym, jak się odnaleźli, i nie mógł wiedzieć, czy minie tydzień, miesiąc czy rok, zanim znowu ją obejmie. Jego lot do Oregonu miał odbyć się następnego dnia; nie mógł zwlekać. Spędzili tę noc razem, tak jak prawie każdej nocy od pierwszej. Leżeli w łóżku, jego ciało obejmowało jej ciało, z jej głową przyciśniętą do jego nagiej piersi, by słuchać bicia jego serca. W ciągu zaledwie kilku krótkich tygodni stworzyli nieusuwalne połączenie ciała i umysłu; nie wiedzieli, że są niekompletni, dopóki się nie odkryli. Wyjechali wcześnie na lotnisko, rozmawiając w samochodzie z fasadą normalności, podczas gdy obaj po cichu obawiali się momentu pożegnania, o którym wiedzieli, że nadejdzie. Czekała z nim, aż nie mógł zostać ani sekundy dłużej, nie chcąc zrezygnować nawet z najmniejszej ilości czasu, który mogli spędzić razem. Pocałował ją, czując na ustach smak soli jej łez i przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, zanim odwrócił się i wyszedł, bo żadne z nich nie mogło powiedzieć nic, co mogłoby złagodzić ich smutek. Derek miał wrócić do Gainesville tylko raz w życiu, kiedy jego włosy były bardziej siwe i znacznie cieńsze. Stawałby na skrzyżowaniu, gdzie po raz pierwszy pocałował Lyndsey, i znów czuł na twarzy ciepły letni powiew. I zakocha się w niej na nowo. Minęło już o wiele za dużo czasu, a Gainesville było samotnym miejscem bez ciebie. W końcu jestem w stanie dotrzeć do ciebie, choć nie wiem, ile to zajmie. Po prostu wiedz i wierz, kochanie, że jestem w drodze. Z większą miłością, niż możesz sobie wyobrazić, Lyndsey Derek złożyła list i schowała go z powrotem do kieszeni na piersi, gdzie trzymał go od chwili dostarczenia. Czytał go codziennie przez tydzień, często wiele razy, ale po Lyndsey nie było ani śladu, ani możliwości skontaktowania się z nią. Nie wiedział, jak dostała się do Oregonu ani czy jest bezpieczna. Wszystko, co mógł zrobić, to trzymać się nadziei i wierzyć, jak mu kazała, że jest na dobrej drodze. Automatyczne drzwi szpitala zamknęły się za nim i wziął głęboki wdech chłodnego powietrza. On był zmęczony; był zmęczony od powrotu, nie tylko z powodu bezsennych nocy, które spędził, tęskniąc za dotykiem ciała Lyndsey na swoim. Był zmęczony białymi ścianami i sterylnym zapachem szpitala, był zmęczony deszczem i pozornie wiecznie mokrymi ubraniami. Jadąc do domu, podziwiał wspaniałe pomarańcze i żółcie drzew, przygotowujących się do zimy. Wiedział, że jesienią Lyndsey pokocha Oregon; miał tylko nadzieję, że dotrze tu, zanim to się skończy. - Będzie - powiedział głośno, uśmiechając się na myśl o spędzeniu pierwszego wspólnego Święta Dziękczynienia. Wyobrażał sobie, że w czasie, gdy byli osobno, wiele pierwszych chwil, które będą mieli razem. Pierwsze Boże Narodzenie; pierwsze wspólne wakacje; pierwszy dom; pierworodny. Wyobraził sobie wspaniałą wspólną przyszłość i niecierpliwie chciał ją rozpocząć. – Po prostu wierz, że jest w drodze. Trudno dokładnie opisać euforię, jaką poczuł Derek, kiedy wjechał na swój podjazd i zobaczył kogoś siedzącego na werandzie. Tam, w drzwiach jego domu z dzieciństwa, stała kobieta, którą kochał ponad wszystko na świecie, uśmiechając się równie pięknie jak w dniu, w którym odebrał ją z pobocza drogi. Wyskoczył z samochodu i podbiegł do niej, chwytając ją w ramiona i całując w usta, tak jak pragnął to zrobić od tak dawna. Lyndsey trzymała go tak mocno, że pomyślał, że może już nigdy go nie puścić, co byłoby dla niego w porządku. W końcu ją puścił i spojrzał na nią, podziwiając jej piękno, za którym tak bardzo tęsknił. – Jesteś tutaj – powiedział, prawie z niedowierzaniem. - Jestem tutaj - powiedziała, uśmiechając się swoim pięknym uśmiechem.
Wakacyjny romans jednej kobiety na Jamajce…
🕑 35 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,347Stałem sam na srebrnej wydmie, wpatrując się w morze, wiercąc się palcem. Chłodny wietrzyk powiał z fal, powodując, że liście Palm wzdychają, wzdrygają się i unoszą kosmyki moich…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuJapoński rozwód wypełniony wątpliwościami dowiaduje się prawdziwego znaczenia Walentynek…
🕑 78 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,659Historia Yumi Yumi poczuła się tak winna. Musiała podziękować swojej sąsiadce Wendy za zapoznanie się z przyjemnościami wibratora po rozwodzie, ale czy to nie było złe? Wyobrażanie sobie…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuNasze wakacje zaczynają się od dobrego romantycznego drażnienia w słońcu paryskiego poranka.…
🕑 11 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,364Pożegnaliśmy się z naszymi nowymi przyjaciółmi w piątek podczas lunchu, zanim wszyscy wyjechali do swoich domów. Tej nocy zjedliśmy spokojną kolację w małym bistro w hotelu. Nasze wakacje…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu