Drifter Ch.

★★★★★ (< 5)

Nieznajomy przynosi nieoczekiwane uczucia…

🕑 50 minuty minuty Historie miłosne Historie

Kali obudziły odgłosy ruchu dochodzące z dołu. Przewracając się na bok, sprawdziła godzinę, mrużąc oczy na jasny ekran telefonu. 3:2 Marszcząc brwi, podniosła się do pozycji siedzącej i ponownie nasłuchiwała.

Poza nią dom powinien być pusty. Jej rodzice wyjechali tego dnia wcześniej i mieli wrócić do domu dopiero w niedzielę. Hałas rozległ się ponownie, więc przerzuciła nogi przez krawędź łóżka, podeszła do drzwi, otworzyła je i zawołała. "Misza?" Dźwięk rozległ się ponownie, ciche uderzenie, a ona przewróciła oczami.

"Głupi kot.". Przecierając sen z oczu, zeszła po schodach. Włączając światło w korytarzu, sprawdziła system zamykania na panelu obok drzwi wejściowych. Było uzbrojone. Skierowała się do kuchni.

Światło było włączone, a ona zmarszczyła brwi, mogłaby przysiąc, że wyłączyła je przed pójściem do łóżka. Delikatny wietrzyk uniósł jej włosy i zobaczyła, że ​​jedno z okien jest otwarte, wspięła się na blat, opuściła je i zamknęła. Zanim wróciła na górę, wetknęła głowę do salonu i zobaczyła grubego, czarnego kota śpiącego spokojnie na sofie. Przewracając oczami, weszła po schodach i wślizgnęła się z powrotem pod kołdrę. W domu znowu zrobiło się cicho i zamknęła oczy.

Dłoń zacisnęła się na jej ustach, a ciężar przycisnął do bioder. Otworzyła oczy i spojrzała w twarz młodego mężczyzny, który z uśmiechem przycisnął palec do ust. "Ćśś, wszystko w porządku eef." Ostrożnie odgarnął kosmyk jej włosów z twarzy. Była tak blond, że prawie biała, a światło księżyca wpadające przez jej okno sprawiało, że lśniła.

„Nie zrobię ci krzywdy. Jest tu ktoś jeszcze?”. Potrząsnęła głową. Jej oczy były szeroko otwarte i poświęcił chwilę na ich studiowanie. Lewe oko było jaskrawoniebieskie, prawe oko butelkowozielone z plamkami jaskrawożółtej.

Uśmiechnął się i przesunął, usiadł okrakiem na jej biodrach, a jego ciężar przytrzymał ją nieruchomo na łóżku. „Teraz cofnę rękę, dobrze, ale jeśli zrobisz hałas”, pozostawił groźbę niedokończoną. Jej oczy natychmiast wypełniły się łzami, a on prychnął.

„Daj spokój, żadnych łez. Jeśli obiecasz, że będziesz cicho, obiecuję, że nic nie zrobię. Możesz to zrobić?”.

Widział, jak przełyka ślinę, ale skinęła głową i znów się do niej uśmiechnął. "Dobra dziewczynka.". Odsunął rękę od jej ust, ale nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Siedział na niej okrakiem, a jego oczy błądziły po jej ciele. Nie widziała zbyt wiele jego twarzy w ciemnym pokoju, ale widziała, jak jego usta układają się w uśmiech, kiedy na nią patrzył.

„Za około pięć minut zapuka do twoich drzwi. Będzie to policja. Zapytają, czy słyszałeś coś lub widziałeś dwudziestokilkuletniego mężczyznę.

Co im powiesz?”. Jego akcent był dziwny; nie potrafiła tego umiejscowić, ale miało to liryczny ton. Pstryknął palcami przed jej twarzą. „Hej, eef, potrzebuję odpowiedzi”.

Delikatnie dotknął jej policzka. „Co im powiesz?”. „Że nikogo nie widziałem”.

Jego uśmiech poszerzył się, gdy usłyszał akcent w jej słowach. „Nic nie słyszałem. Spałem”. „Angielska dziewczyna?” Przejechał dłonią po brodzie. „Interesujące.

Teraz przećwicz ponownie swoją odpowiedź”. „Nikogo nie widziałem. Nic nie słyszałem. Spałem”.

"Bardzo dobry." Wstał i podszedł do okna, spoglądając przez zasłony na ulicę poniżej. Wkrótce pokój rozświetliło niebieskie światło i usłyszała dźwięk otwieranych drzwi samochodu. Nieznajomy odwrócił się do niej. „Lepiej zrób ten przekonujący eef”.

Zadzwonił dzwonek do drzwi i powoli wstała z łóżka. Schodząc po schodach, zastanawiała się nad swoimi opcjami. Mogła poprosić policję o pomoc, ale jak mogła im to powiedzieć, nie dając znać nieznajomemu? Potargała włosy, zmrużyła oczy, rozbroiła alarm i otworzyła drzwi. W jej drzwiach stało dwóch umundurowanych gliniarzy, a ona zmusiła się do zmarszczenia brwi. "Witam?" Jej głos i tak był ochrypły, ale grała na nim, żeby brzmiała na bardziej zmęczoną.

– Przepraszam, że przeszkadzam, panienko – odezwał się pierwszy oficer. „Czy twoi rodzice są w domu?”. „Nie, poza miastem na kilka dni”. „OK, masz coś przeciwko, jeśli zadamy ci kilka pytań?”. "Która godzina?" Przetarła oczy.

„Trochę po wpół do trzeciej”. Odpowiedział drugi, spoglądając na zegarek. „Przykro nam, że cię budzimy, ale niedaleko stąd doszło do incydentu.

Widziano, jak jeden z podejrzanych szedł tędy, czy coś słyszałeś?”. Kali potrząsnęła głową. „Nie, nic nie słyszałem. Przepraszam, co się stało?” Sprawiła, że ​​brzmiała na zmieszaną.

- Mała sprzeczka, nic strasznego, ale musimy to sprawdzić, wiesz? – odezwał się ponownie pierwszy mężczyzna, uśmiechając się do niej uprzejmie. „Masz tu alarm?”. Kiwnęła głową i poklepała pudełko obok drzwi. "Tak jest.". – A wszystkie drzwi i okna są zamknięte? Cofnął się, by spojrzeć na front domu.

„Tak, wszystko zamknięte”. "OK." Drugi zapisał numer w notatniku, oderwał kartkę i podał jej. „Jeśli coś usłyszysz lub zobaczysz mężczyznę po dwudziestce, ciemne włosy, nieco ponad sześć stóp wzrostu, tatuaże, musisz do nas zadzwonić, OK?”. Wzięła papier i skinęła głową, „Zrobię”.

Odwrócili się i wyszli, a ona zamknęła za nimi drzwi, bez zastanowienia zresetowała alarm, zanim przypomniała sobie o mężczyźnie w jej pokoju. Odwracając się, spojrzała w górę schodów, tylko dwa pierwsze były widoczne z frontowych drzwi, ale poczekała, aż usłyszy, jak samochód odjeżdża, zanim krzyknęła w górę schodów. "Odeszli.". Nie było odpowiedzi i postawiła stopę na dolnym stopniu.

Zanim zdążyła zacząć się wspinać, usłyszała hałas dochodzący z kuchni i przeszła przez nią. Pokój był pusty, a ona zmarszczyła brwi. „Bardzo dobry dzieciak”. Jego głos sprawił, że podskoczyła i odwróciła się, by na niego spojrzeć.

„Całkiem mała aktorka, prawda?”. – Zrobiłem, o co prosiłeś. Cofnęła się, ale on poszedł za nią, zmniejszając przestrzeń między nimi z każdym krokiem. „Odeszli, możesz już iść”. Jej plecy uderzyły o lodówkę, a on przesunął się przed nią.

Patrzył w dół z uśmiechem wykrzywiającym jeden kącik ust, a ona patrzyła mu w oczy. "Oh." Z jej gardła wydobył się cichy dźwięk zaskoczenia. „Twoje oczy są jak moje”. Jego oczy, podobnie jak jej własne, miały dwa różne kolory. Jeden elektryczny błękit, drugi butelkowa zieleń.

Jedyna różnica polegała na tym, że zostały zamienione. Uśmiechnął się i pogłaskał kciukiem po jej policzku, poczuł jej dreszcz i delikatnie odsunął ją na bok. Otworzył lodówkę i pochylił się, żeby zajrzeć do środka. „Gdzie jest twoje piwo eef?”. — Nie możesz tu zostać.

Skrzyżowała ręce na piersi. „I przestań nazywać mnie eef”. – Jak mam cię zamiast tego nazywać? Wyprostował się, trzymał dwa piwa i odkręcił nakrętki.

„Mam na imię Kali”. Przez chwilę wyglądał na zaskoczonego. „Niezwykłe imię”. Podał jej piwo, a ona wzięła je bez zastanowienia.

„Ładny, pasuje ci”. Minął ją i przeszedł do salonu. Została tam przez chwilę, zszokowana jego zuchwałością, zanim pobiegła za nim. „Hej, musisz wyjść”. Zdjął skórzaną kurtkę i rzucił ją na sofę, po czym upadł.

Opierając stopy na stoliku do kawy, spojrzał na Miszę, wciąż spokojnie śpiącą. „Urocza cipka”. Zobaczył ją b i roześmiał się. „Przepraszam, trochę wulgarne dla ciebie eef?”.

— Nie nazywaj mnie tak. Próbowała uspokoić płonące policzki. Przewrócił oczami. „Spójrz, miałem długą noc. Wszystko, czego chcę, to usiąść i napić się piwa z ładną dziewczyną”.

Poklepał sofę obok siebie. „Chodź, jedno piwo i obiecuję, że pójdę”. Nadal wyglądała na podejrzliwą, ale siedziała na sofie. Pocałował i chwycił jej spodnie od piżamy, przyciągając ją z powrotem do siebie.

Dostrzegł ślad na jej plecach, ale odchyliła się do tyłu, zanim mógł go dokładnie zobaczyć. „Chodź, chociaż udawaj, że chcesz tu ze mną być”. Przyciągnęła kolana do piersi i patrzyła, jak bierze głęboki łyk piwa, poświęcając chwilę na przyjrzenie się swojej twarzy.

Jego włosy były ciemne, kręciły się niechlujnie wokół głowy i opadały na ramiona, brodę miał pokrytą ciemnym zarostem, ale widziała bliznę na jego policzku i drugą, która przecinała jego brew. W każdym uchu miał po trzy kolczyki, a na szyi miał trzy czarne, skórzane naszyjniki. Na prawie każdym palcu obu dłoni widniał pierścionek, który stukał w butelkę, kiedy się poruszał. Kiedy przemówił, zobaczyła błysk srebra i wiedziała, że ​​ma kolczyk w języku.

Jego dżinsy były podarte i brudne, rozpięta kraciasta koszula odsłaniała równie brudny biały t-shirt pod spodem i nosił ciężkie czarne buty. Widziała tatuaże na jego ramionach i na szyi. Spojrzała z powrotem na jego twarz i napotkała jego spojrzenie. „Podoba ci się to, co widzisz, księżniczko?”. Znów położyła się do łóżka i odwróciła.

Jej długie włosy opadały jej na ramię i zasłaniały przed nim twarz; odchylił się do tyłu, zamknął oczy i zrelaksował się z powrotem na sofie. "Co zrobiłeś?". Jej pytanie zaskoczyło go, ale nie otworzył oczu.

"Co masz na myśli?". – Ci policjanci cię szukali, prawda? Pokiwał głową. „Musiał mieć powód.

Co zrobiłeś?”. „Nic specjalnego. On coś powiedział, ja coś powiedziałem, on zadał cios, ja uderzyłem”.

Mężczyzna wzruszył ramionami i znów napił się z butelki. „Takie gówno zdarza się często. To po prostu moje szczęście, że gliniarze zawsze decydują się mnie śledzić”.

„Jak się tu dostałeś?”. Wskazał głową w stronę kuchni. – Zostawiłeś otwarte okno. Usiadł i zaczął grzebać w swojej kurtce.

„Powinienem powiedzieć dziękuję, co drugi dom jest cholernie szczelnie zamknięty”. Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni marynarki i włożył jednego między usta. Podał jej paczkę, ale potrząsnęła głową. „Tutaj nie wolno palić”. Zignorował ją i zapalił papierosa, po czym wydmuchnął dym w jej stronę.

"Jesteś gnojkiem." Chciała wstać, ale złapał ją, trzymając nieruchomo. - Masz rację, mam rację, ale tak naprawdę dobrze się bawię w twoim towarzystwie. Jego kciuk musnął jej nadgarstek. "Zostań trochę dłużej?". Posłał jej uśmiech, a ona poczuła skurcz żołądka.

Wzdychając, opadła z powrotem na poduszki. „Jak to możliwe, że nigdy wcześniej cię tu nie widziałem?”. „Moja rodzina właśnie się tu przeprowadziła”. "Ta ulica?" Zaśmiał się z jej pytania.

– Nie wiesz, kim jestem, prawda? Spojrzał na jej niewinną twarz. „Jestem Romem, ale pewnie znasz nas jako Cyganów. Nie zmieścilibyśmy się na tej ulicy eef”.

– To dlatego ścigała cię policja? Znowu piła. „Boję się, że tak”. Wyglądała na prawie smutną. "To niesprawiedliwe.". Uśmiechnął się i opróżnił butelkę.

„Jesteśmy do tego przyzwyczajeni”. Wstał i chwycił swoją kurtkę. Wyglądała na zaskoczoną i usiadła prosto.

"Idziesz?". Pokiwał głową. „Jak mówiłem, jedno piwo i wychodzę”. Wierciła się, a on patrzył na nią z góry. Jej usta otworzyły się, a potem zamknęły i spojrzała w ziemię.

– Masz coś na myśli, dzieciaku? Wyciągnął rękę i uniósł jej podbródek. – To znaczy, że nie musisz iść? Poruszyła się nieprzyjemnie. „Wygląda na to, że miałeś ciężką noc, przynajmniej mogę pozwolić ci się napić i usiąść na chwilę”.

Uśmiechnął się. - Cóż, szybko zmieniłeś zdanie. Dotknął kciukiem jej wargi. "Dokończyć.".

Dopiła piwo, a on zaśmiał się cicho. – Masz coś mocniejszego? „Mój tata ma tam trochę whisky”. Skinęła głową w stronę szafki, a on ukląkł przed nią. Wziął butelkę i dwa kieliszki, usiadł obok niej i nalał jej jeden. Zaproponował jej to, ale pokręciła głową.

„Nie, nic mi nie jest”. „No dalej eef, co to może boleć?”. Wzięła szklankę i wypiła. „Moi rodzice tak naprawdę nie pozwalają mi pić”. Spojrzała na bursztynową ciecz.

„Oni tak naprawdę nie pozwalają mi nic zrobić”. „Ochronny, co?”. „Nie znasz połowy tego, ale nie jesteś zbyt opiekuńczy, aby odwołać ich podróż do Włoch”. Brzmiała gorzko. „Ale wyciągnę z tego coś ładnego, więc chyba nie mogę narzekać”.

„Prezent pocieszenia, czy jest jakiś inny rodzaj?” Zobaczył uśmiech wykrzywiający jej usta. - Wiedziałem, że będziesz się ładnie uśmiechać. Wsunął dłoń pod jej łydki i pociągnął jej nogi, by spoczęły na jego kolanach.

Jego palce tańczyły po niej i patrzył, jak jej policzki płoną. „Lubię, kiedy b.”. Przyglądała się jego dłoniom, na palcach miał wytatuowane symbole i uważnie im się przyglądała. — Lubisz te? Zapytał, a ona skinęła głową.

Wyciągnęła rękę i delikatnie przesunęła opuszkami palców po śladach na jego skórze. "Co mieli na myśli?". Uśmiechnął się, obserwując uważnie jej twarz, gdy jej oczy przemykały po każdym symbolu. „Skrzyżowane ścieżki, długie podróże, nowe domy.

W różnych miejscach oznaczają co innego”. — Masz jeszcze? Spojrzała na niego, jej oczy błyszczały w delikatnym świetle salonu, a on uniósł brew. „Niektóre, ale musiałbym się rozebrać, żeby ci pokazać”. Jej usta otworzyły się, żeby odpowiedzieć, ale nie mogła wymyślić, co powiedzieć.

Dopił swojego drinka i nalał następnego. „Więc powiedz mi, jeśli twoi rodzice wyjechali z kraju, a twój tata trzyma w domu dużo alkoholu, dlaczego jesteś sam?” Znowu pił. „Czy nie powinieneś urządzać przyjęcia?”. Wzruszyła ramionami. „Nie przepadam za przyjęciami; poza tym, nawet gdybym je urządził, wątpię, by ktokolwiek przyszedł.

Ludzie myślą, że jestem dziwny”. - Słodka mała rzecz jak ty? Jego ręka przesunęła się wyżej w górę jej nogi, ponad kolanem, by musnąć jej udo. „Jak ktokolwiek mógł pomyśleć, że jesteś dziwny?”.

Dokończyła drinka i postawiła szklankę na stoliku do kawy. „Byłem nowy i cichy; wszyscy mieli swoje grupy, a ja po prostu do nich nie pasowałem. To i moje włosy i oczy. Jest jedna naprawdę przesądna dziewczyna i myślała, że ​​jestem czarownicą”. - Myślę, że masz piękne włosy - pogładził kciukiem jej miękką skórę.

Jej wyznanie o dziewczynie poruszyło go, ale zachował obojętny wyraz twarzy. „Chociaż musiałem się zastanawiać, czy to naturalne?” Skinęła głową. „Być może będziesz musiał to udowodnić”. Jej twarz pozostała niewinna.

"Jak?". Jego oczy błądziły po jej ciele. „Czy wszędzie jest ten sam kolor?”.

Natychmiast jej policzki zapłonęły i wiedziała, że ​​nakarmiły się czerwienią. Nagle poczuła się głupio, drażnił się z nią i poszła wstać. "Powinieneś iść.".

Złapał ją za szyję i przyciągnął do siebie. Postawił szklankę na stole i objął ją ramieniem w talii. - Nie martw się eef, nie musisz mi mówić. Przyciągnął ją bliżej, ich usta dzieliły cale i poczuła, że ​​oddech uwiązł jej w gardle.

Jego ręka zsunęła się po jej plecach, jego palce bawiły się paskiem piżamy, którą miała na sobie. „Poczekam i sam się przekonam”. Potem ją pocałował. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, po czym zamknęły się, gdy posadził ją sobie na kolanach, tak że jej nogi znalazły się okrakiem na jego własnych. Jej małe dłonie spoczęły na jego ramionach, odpychając jego koszulę, a on pochylił się do przodu, zrzucając ją z siebie.

Położył dłonie na jej plecach, miała na sobie krótką kamizelkę, która sięgała jej do żeber, a jej skóra pod jego palcami była jak jedwab. Jego palce musnęły coś, wypukłą linię przesuwającą się w dół jej pleców i przestał delikatnie ją szczotkować. Napięła się i poczuł, jak jej ręce zaciskają się na jego koszulce, gdy dotknął zniszczonej skóry. Skupił się na jej ustach, przygryzając jej dolną wargę, aż rozdzieliły się pod jego z cichym jękiem i wsunął język do jej ciepłych ust. Powoli podwinął jej koszulkę, a ona zatrzymała się przy nim.

Drżała, a on otworzył oczy, uważnie obserwując jej twarz. Przygryzała dolną wargę, a on głaskał ją po żebrach. Czuł dreszcze przebiegające po jej skórze, gdy jej oddech się zacinał. Powoli zdjął z niej koszulkę.

Rzucił go za siebie i spojrzał na jej odsłoniętą klatkę piersiową. Jej skóra była opalona i usiana piegami; jej piersi były małe, a on oblizał usta, gdy jej różowe sutki twardniały w chłodnym powietrzu. Kali założyła ręce na piersi, ukrywając przed nim swoje piersi.

Zadrżała, nie od wiatru pieszczącego jej skórę, ale od głodnego spojrzenia w jego oczach. Przyciągnął ją bliżej i ponownie zagarnął jej usta. Poczuł, jak się odpręża i przesunął dłońmi po jej plecach, rozkoszując się miękkim ciepłem jej skóry.

Jej włosy opadały jej na ramiona, a on czuł zapach słodkich truskawek, a pod spodem coś delikatniejszego wydobywającego się z jej skóry. Obracając się na sofie, położył ją na plecach i ukląkł między jej nogami. Ściągnął koszulkę przez głowę i rzucił ją na podłogę, po czym usiadł i przesunął palcami po jej udach. Oczy Kali przesunęły się po jego ciele, miał szerokie ramiona, wąską talię i był twardy z mięśniami. Jej oczy błądziły po jego tatuażach; ptaki, kwiaty, skrzydła i inne ozdoby zdobiły jego skórę.

Był zakryty. Orzeł siedział dumnie na jego piersi, a nad nim wytatuowana była jaskrawoczerwona róża na szyi. Na każdym jego biodrze tkwił pistolet, a ona przesunęła palcem po jednym z nich. Delikatnie złapał ją za nadgarstek. „Uważaj dzieciaku.

Jesteś bardzo kuszący”. Zniżył się, by położyć się na niej i ponownie ją pocałował. Jej plecy wygięły się podświadomie w łuk, jej piersi przywarły do ​​jego klatki piersiowej, a on pogłaskał dłonią po jej brzuchu. Zakrywając jedną pierś dłonią, ugniatał miękką skórę i usłyszał jej sapnięcie. Nagle odsunęła się i spojrzała mu w oczy.

"Jak masz na imię?" Jej głos był ochrypły, zdyszany od jego pocałunków i poczuł, jak przechodzi go dreszcz. Uderzyło go coś w tej dziewczynie; była młoda, niewinna i całkowicie pod jego urokiem. „Danier”. Wciąż był przy niej, kiedy mówił, ale czuł jej dreszcz.

„To znaczy urodzony z zębami”. "Urodzony z zębami?" Przechyliła głowę. "Co to znaczy?".

„Imię romskie, to przez moje oczy”. "Nie rozumiem.". Pocałował ją ponownie. „Któregoś dnia ci to wyjaśnię”. Wsunął rękę pod jej szyję, palce wplótł w jej włosy i przycisnął usta do jej ust.

Otworzyły się pod nim bez wahania, az jego piersi wydobył się cichy dźwięk, prawie warczenie. Jego biodra otarły się o jej, a z jej ust wydobyło się kolejne westchnienie. Jego ręka nigdy nie przestawała się poruszać, jego palce bawiły się jej małym różowym sutkiem, a ona uniosła kolana, by przytulić się do jego bioder. Danior złośliwie przesunął dłonią po jej brzuchu, a jego palce bawiły się paskiem jej piżamy. Śledząc ich linię, pchnął je lekko w dół, a ona jęknęła.

„Danier”. Uśmiechnął się do jej ust. „Mów mi Dani”. Wsunął ręce w jej szorty, ale zanim mógł dotknąć miękkiego ciała między jej udami, ciszę w pokoju przerwało przenikliwe dzwonienie.

Natychmiast zatrzymał się przy niej i oparł swoje czoło o jej. "Gówno." W jego głosie zabrzmiał śmiech i włożył rękę do tylnej kieszeni, żeby wyciągnąć telefon. Podnosząc go do jego ucha, odpowiedziała szorstko.

"Co?". Pocałował ją ponownie, słuchając, nie mógł się powstrzymać. Zachichotała cicho, po czym podskoczyła, gdy usiadł prosto.

— Co oni? Słuchał ponownie przez chwilę. „Kurwa. OK. OK! Już jadę”. Rozłączył się i schował telefon z powrotem do kieszeni.

Chwytając swoją koszulkę z podłogi, wciągnął ją, po czym wziął koszulę i poprowadził ją do przodu. Ubrał ją szybko i zapiął koszulę. "Muszę iść eef.". "Czy wszystko w porządku?" Wyglądała na zmartwioną, a on pogładził kciukiem jej policzek.

– Oczywiście, wszystko w porządku. Jego oczy zbladły. „Tylko mała sytuacja rodzinna.

Zdarza się cały czas”. Wstał z sofy i założył kurtkę. Wziął ją za rękę, postawił na nogi i poprowadził do kuchni.

Stojąc przy tylnych drzwiach, czekał, aż rozbroi alarm, zanim otworzył drzwi. „Do zobaczenia, dzieciaku”. Skinęła głową, a on wyciągnął rękę i chwycił ją.

Przyciągając ją do siebie, ponownie ją pocałował. Jego usta zatrzymały się na jej, a ona wtopiła się w niego. Kali poczuła, jak jego dłoń opuszcza jej dłoń i usłyszała zamykające się drzwi.

Otworzyła oczy i wyjrzała na ciemny ogród, ale nie mogła go zobaczyć. Wpisując kod alarmu, stała bez celu, zastanawiając się, co teraz zrobić. Posprzątała salon. Zebrał butelki, szklanki i poprawił poduszki na sofie.

Misha w końcu się poruszyła, a Kali się roześmiała, podnosząc grubego kota, wróciła na górę i wczołgała się do łóżka. Ogarnęło ją zmęczenie i natychmiast zasnęła. Kali obudziła się późno następnego ranka. Słońce wpadało przez szczelinę w zasłonach, a ona osłoniła oczy przed jaskrawym światłem. Wróciły wspomnienia z poprzedniej nocy i usiadła prosto na łóżku, rozglądając się po swoim pokoju.

Była sama i pokręciła głową. – Do diabła, co jest ze mną nie tak? Odgarnęła włosy z twarzy i zaśmiała się sama do siebie. Spoglądając w dół, dostrzegła jego koszulę, a jej żołądek się ścisnął. Stojąc, zdjęła z siebie ubranie i szybko ubrała się w czarne legginsy, czarny sportowy stanik i białe tenisówki. Związując włosy w kucyk, pogładziła głowę Mishy przed zejściem po schodach, wzięła butelkę wody z lodówki i wyszła do ogrodu na tyłach.

Na końcu ogrodu stał mały budynek i pchnęła drzwi. Był wypełniony sprzętem do ćwiczeń. Upuściła butelkę na podłogę i weszła na bieżnię. Przez następne trzy godziny pracowała nad sprzętem, po czym przeszła na matę na środku podłogi i zaczęła się rozciągać.

Mięśnie jej pleców były napięte i skrzywiła się, gdy powoli się rozluźniały. Odwracając się przez ramię, by spojrzeć w lustro na ścianie, spojrzała na bliznę biegnącą wzdłuż jej pleców. Był czerwony na tle jej bladej skóry, a krawędzie były postrzępione, natychmiast zrobiło jej się zimno i zeszła do domu.

Wyjęła z suszarki bluzę z kapturem, narzuciła ją na siebie i wyjęła z zamrażarki karton lodów. Przechodząc łyżką do salonu, rzuciła się na sofę, wygrzebując łyżkę lodów, odchyliła głowę do tyłu i westchnęła. Bolały ją plecy, a myśli krążyły wokół pigułek, które trzymała schowane pod łóżkiem. Wiedziała, że ​​uśmierzą ból i była już w połowie drogi do wstania z sofy, kiedy przypomniała sobie wyraz twarzy rodziców, kiedy leżała w szpitalnym łóżku.

— Nie potrzebujesz ich. Powiedziała do siebie i włożyła do ust kolejną łyżkę lodów. „Nie potrzebujesz ich”.

Hałas z góry sprawił, że podskoczyła i spojrzała w sufit. Odwracając myśli, próbowała sobie przypomnieć, czy zresetowała alarm, kiedy wróciła do środka. Znowu usłyszała hałas i rozejrzała się po pokoju. Misha spała na fotelu i zmarszczyła brwi. Szła powoli po schodach, nic nie słyszała, ale drzwi jej sypialni były lekko uchylone.

Weszła do swojego pokoju i rozejrzała się; nikogo tam nie było. Wchodząc dalej do pokoju, nasłuchiwała uważnie i podskoczyła, gdy drzwi się zamknęły. Odwracając się, zobaczyła Daniora opartego o drzwi z rękami skrzyżowanymi na piersi i uśmiechem na twarzy. "Głodny dzieciak?" Skinął głową na jej ręce, a ona spuściła wzrok. Nadal trzymała karton lodów i łyżkę.

"Trochę.". Odepchnął się od drzwi i podszedł do niej; pochylając się, pocałował ją, smakując słodycz na jej ustach. "Chcę cię zabrać eef.". Uniosła brew.

"Naprawdę?". „Tak, to nic nadzwyczajnego. Nie oczekuj wyśmienitej kuchni”. „A dlaczego myślisz, że lubię wyśmienitą kuchnię?”.

Jego oczy błądziły po pokoju. – Wydajesz się przyzwyczajony do lepszych rzeczy. Ciemny wyraz przemknął po jego twarzy, zanim się otrząsnął i półuśmiech wykrzywił jego usta. „Pomyślałem, że może pokażę ci, co robię dla zabawy”. Kali zmarszczyła brwi, ale skinęła głową.

Wyciągnął rękę i wziął od niej lody. - Przebierz się, ja tu zaczekam. Usiadł na jej łóżku, nie zadała sobie trudu, by się kłócić, odwróciła się i przeszła do swojej łazienki. Gdy odwróciła się od niego, mógł zobaczyć bliznę, którą wyczuł poprzedniej nocy.

Ciął jej plecy, jego czerwień jaskrawo kontrastowała z jej bladą skórą. Zamknęła drzwi i usłyszał, jak włącza się prysznic. Opierając się plecami o poduszki, zjadł łyżkę lodów i obserwował zamknięte drzwi do jej łazienki. Słyszał ciche buczenie nad wodą i wsłuchiwał się w śpiewną melodię.

Zmusił się do skupienia się na tym, a nie na tym, co zobaczy, jeśli pójdzie za nią do łazienki. W końcu woda odcięła się i kilka minut później drzwi się otworzyły. Jej smukłą sylwetkę owinięto małym białym ręcznikiem, a drugim suszyła włosy.

Jego oczy błądziły chciwie po jej ciele i usiadł, przerzucając nogi przez krawędź łóżka. Pocierając dłonią zarośnięty podbródek, obserwował ją z przechyloną na bok głową. Kali poczuła, że ​​się dławi, ale nie mogła oderwać od niego wzroku. Jego spojrzenie było głodne i skinął na nią.

Podeszła do niego bez wahania, a on chwycił ją za nadgarstek i pociągnął tak, że stanęła między jego nogami. Gdy on siedział na łóżku, a ona stała, ich twarze były prawie na tym samym poziomie, a ich usta dzieliły cale. Wziął ręcznik z jej rąk i rzucił go na podłogę, po czym przerzucił jej długie włosy przez ramię. Znów dostrzegł bliznę, która zaczynała się na boku jej szyi, potem zniknęła nad jej ramieniem i delikatnie musnął ją palcami. Jej oczy opadły na podłogę i znowu poczuł jej napięcie.

Danior ujął jej twarz w dłonie i pocałował w usta; westchnęła i pochyliła się do niego, gdy pogłębił pocałunek, przyciągając ją bliżej. Przesuwając ręce w dół do jej talii, trzymał jej krągłe biodra i poczuł, jak jej ręce zawijają się w jego koszulkę. Jego ręce schodziły w dół, aż dotarły do ​​spodu ręcznika, po czym wróciły do ​​jej skóry i odepchnęły materiał z drogi. Podnosząc ją, Danior posadził sobie na kolanach, a jego usta przesunęły się po jej szyi.

Przeniósł ją na swoje kolana. Mogła wyczuć jego twardego kutasa przez dżinsy i westchnęła, napierając na niego mocniej biodrami. Powoli przesunęła dłonią w dół, przez jego klatkę piersiową i brzuch, aż do rąbka jego koszulki. Podciągając materiał do góry, rozpięła guzik i rozsunęła suwak jego dżinsów. Danior spojrzał jej w twarz, uśmiechnęła się, a jej mały różowy język wysunął się, by zwilżyć usta.

Wsunęła rękę w jego dżinsy i pogłaskała jego grube ciało przez bokserki. "Przeklęty." Zamknął oczy i odchylił się do tyłu, opierając się jedną ręką na łóżku, podczas gdy drugą gładził miękką skórę jej uda. Drażniła się z nim przez bokserki, wolną ręką głaszcząc jego kark, owijając miękkie loki wokół palców. Wsunęła rękę w jego bokserki i owinęła palce wokół jego penisa.

Gardłowy jęk wyrwał się z jego gardła i otworzył oczy, by spojrzeć jej w oczy. Jej ręka opadła na widok jego twarzy. — Nie podoba ci się? Kali chciała odciągnąć jej rękę, ale złapał ją za nadgarstek, jego uścisk był tak mocny, że aż westchnęła. "Lubię to." Głos Daniora był niski i przeszedł ją dreszcz. „Nie przestawaj”.

Powoli zaczęła ponownie poruszać ręką, jego uścisk na jej nadgarstku rozluźnił się i zwinął palce w ręcznik. Jego głowa opadła na jej ramię i czuła jego ciepły oddech, gdy dyszał na jej szyi. Odsunął ręcznik i rzucił go na podłogę, po czym przesunął dłonią po jej biodrze.

Jej skóra była wilgotna i czuł słodki zapach jej szamponu we włosach. Uniósł głowę i spojrzał na jej miękkie, krągłe piersi. Podskakiwały na jej klatce piersiowej, gdy jej ręka poruszała się na nim, a on przesunął swoją dłoń do pierwszej filiżanki. Jęknęła i podeszła bliżej.

Czuł jej mokrą cipkę na sobie i ugryzł ją w ramię, powstrzymując pożądanie. Trzymając ją mocno w talii, rozsunął jej nogi i spojrzał na jej nagie ciało. Widział bliznę ciągnącą się od jej pleców i prawego biodra, przesuwając palcami po znaku, który patrzył w dół z uśmiechem. „To twój naturalny kolor włosów”. Mała plamka białych loków znajdowała się tuż nad gładkimi ustami jej cipki, a on musnął je grzbietem jednego palca.

Policzki Kali pokryły się głęboką czerwienią, a ona odwróciła wzrok, podnosząc jego dłoń do swojego policzka. Danior odwrócił jej twarz z powrotem do swojej. "Ty jesteś piękny." Pocałował ją, jej usta otworzyły się pod jego ustami, a jej dłoń znów zaczęła się poruszać. Jego ręka przesunęła się z powrotem między jej nogi i pogłaskał mokre ciało jej cipki. Drażnił się z jej wejściem środkowym palcem, a jej dłoń zatrzymała się na nim, jej oczy były zamknięte, gdy wypchnęła biodra do przodu, dodając mu otuchy.

Danior wsunął palec w jej mokre ciepło, jej oddech się zacinał, a dłoń mocniej trzymała jego włosy. Jego usta przesuwały się po jej policzku i w dół gardła. W pokoju było cicho, jeśli nie liczyć ich oddechów i jej cichych jęków. Danior wsunął w nią drugi palec, a jego kciuk znalazł jej małą łechtaczkę.

"Oh." Jej słowo było cichym westchnieniem. Skóra jego dłoni była szorstka od zrogowaceń, a jego długie palce rozciągały ją. Drugą ręką wygładził jej plecy i przyciągnął bliżej.

Jej biodra poruszały się przy nim, a jej ręka poruszała się szybciej na jego penisie. Jego żołądek się zacisnął, rozkosz przeszyła go i przesunął głowę w dół, by wziąć jej mały różowy sutek do ust. Był blisko i skręcił w niej palce, aż trafił w miejsce, które sprawiło, że westchnęła i wiła się na jego kolanach.

Mocniej przycisnął kciuk do jej łechtaczki, a ona zachichotała, gdy jej biodra otarły się o niego. "Dani." Odsunął głowę od jej piersi i zacisnął zęby. Jego imię brzmiało jak muzyka w jej głosie, a on patrzył w jej jasne oczy. "Smar." Jego głos był niskim rozkazem, a jej oczy zamknęły się, gdy przeszedł ją orgazm.

Drżała przy nim, a on uniósł biodra do góry, wylewając spermę na jej dłoń i brzuch. Jego ramiona opadły i patrzył, jak przykłada palce do ust i oblizuje je do czysta. "Cholera jasna." Obserwował ją, zanim przyciągnął ją bliżej i pocałował. „Rzeczy, które chcę ci zrobić”. Wzdrygnęła się na jego słowa, w jego oczach pojawił się ciemny błysk, a ręce trzymał ją rozpaczliwie.

Hałas, prawie warczenie, zadudnił w jego klatce piersiowej i wstał. Pozwolił jej ześlizgnąć się po swoim ciele, aż jej stopy dotknęły podłogi; gładząc kciukiem jej policzek, spojrzał w dół na jej twarz. Jej głowa nawet nie sięgnęła jego ramienia i znowu wezbrał w nim ochronny impuls. "Ubieraj się eef, zostaniesz tak dłużej i nigdy nie wyjdziemy." Kali schyliła się, by podnieść ręcznik z podłogi i owinęła go sobie wokół ramion. Spadł jej na plecy, więc kiedy się odwróciła, jej blizna była przed nim ukryta.

Na jednej ze ścian znajdowała się para podwójnych przesuwanych drzwi, które otworzyła, ukazując garderobę. Kiedy wybierała ubrania, rozglądał się po jej pokoju. Prawie każda powierzchnia była pokryta książkami, półkami, stolikami nocnymi, jej biurko było nimi ułożone. Podchodząc do półki, spojrzał na tytuły. "Czy lubisz czytać?" Jej pytanie go zaskoczyło i odwrócił się.

„Moja mama czytała mi, kiedy byłem dzieckiem. Po jej śmierci nie robiłem tego tak często”. "Umarła?" Danior skinął głową i dostrzegł smutek w jej spojrzeniu. "Przykro mi.". „Ona wciąż jest w pobliżu, widzę ją we wszystkim”.

Zrobił krok do przodu i potarł dłonią zarośnięty podbródek. "Wyglądasz pięknie.". Była ubrana prosto; dżinsy, luźna kamizelka i trampki. Jej twarz była wolna od makijażu, a włosy opadały luźno na jej plecy, ale mimo to wyglądała pięknie.

Uśmiechnęła się. "Tak myślisz?". Pochylił się i pocałował ją.

„Mógłbym cię po prostu zjeść”. Wziął ją za rękę i wyszedł z pokoju. Na zewnątrz zaczekał, aż zamknie drzwi, po czym ponownie wziął ją za rękę i ruszył szerokim podjazdem w stronę drogi. Duży czarny pickup stał i czekał.

Kali widziała, że ​​jest stara, ale farba błyszczała i była nieskazitelna. Danior patrzył, jak na jej twarzy pojawia się uśmiech i rusza w stronę samochodu. "To jest twoje?" Gdy zapytała, spojrzała przez ramię, a on skinął głową. "To jest piękne.". Obserwował, jak sprawdza samochód.

Jej długie włosy opadały jej na plecy, zasłaniając bliznę, a przez jego umysł przebiegły myśli, jak to zrobiła. „Zawsze chciałem mieć taką ciężarówkę”. Zaśmiał się cicho.

„Więc dlaczego nie dostać jednego?”. Wzruszyła delikatnym ramieniem. „Moi rodzice nie pozwalają mi prowadzić. Miałem wypadek w domu, martwią się o mnie”. „W takim razie pozwolę ci trochę poprowadzić moją”.

Jej uśmiech wrócił. "Naprawdę?". – Jasne – otworzył drzwi pasażera. Prowadząc ją z ręką na jej tyłku, zamknął ją za nią i obszedł samochód.

Wślizgnął się obok niej, uruchomił silnik i odjechał od domu. Jechał krętą drogą i wyszedł na klify. Sięgnął do schowka i wyjął paczkę papierosów, zapalając jednego i rzucił paczkę na siedzenie między nimi.

Spojrzała na nich, a on pchnął je w jej stronę. „No dalej, spróbuj”. Podniosła paczkę i strząsnęła jedną, włożyła ją między usta, fachowo zapaliła i wciągnęła dym głęboko w płuca. Uniósł brew. „Paliłem, mama powiedziała, że ​​wpadłem w złe towarzystwo.

Zły wpływ na przyjaciół i tak dalej”. Zaciągnęła się jeszcze raz. „Nie miałem żadnego od prawie roku”.

„Co się teraz zmieniło?”. „Nic, moi rodzice chcieli, żebym się poddał, ale mi się to podoba”. Jej uwagę przykuło coś białego na podłodze. Pochyliła się do przodu i podniosła duży szkicownik. "Co to jest?".

Szybko wziął go z jej ręki i rzucił na tylne siedzenie. "To nic." Jego twarz spochmurniała, a dłoń ściskała kierownicę tak mocno, że pobielały mu knykcie. Obserwowała go uważnie, dopóki oczy mu się nie przejaśniły i nie wrócił uśmiech. „Tam jest ef”.

Podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła przed sobą masę jaskrawego światła. Usiadła do przodu, opierając ręce na desce rozdzielczej i wpatrując się w przednią szybę. Patrzył, jak jej oczy lśnią odległym światłem. "Co to jest?".

Jego uśmiech powiększył się. „Zobaczysz, kiedy tam dotrzemy”. Zmarszczyła brwi, ale nic nie powiedziała o jego tajemnicy.

Skończywszy papierosa, wyrzuciła niedopałek przez okno i skupiła się na światłach. W końcu wjechali na brudny parking i spojrzała na tabliczkę nad nimi. Przeczytała te słowa i odwróciła się do niego z uśmiechem. „Karnawał?”. Pokiwał głową.

„Najdłużej trwający karnawał romski, teraz jest właścicielem mojej cioci”. „Nawet nie wiedziałem, że to tu jest”. „Cóż, technicznie jeszcze nie jest. Nie otwierają przez kilka dni, ale powiedziała, że ​​wpuści nas wcześniej”. Odwróciła się do niego.

– Więc nie ma tu nikogo innego? "Tylko my." Wysunął się z ciężarówki i obszedł, żeby otworzyć jej drzwi. Wziął ją za rękę i poprowadził w dół, a ona wpatrywała się w światła. Zaprowadził ją do kasy biletowej, młody mężczyzna siedział tam i czytał książkę, ale odłożył ją, gdy się zbliżyli.

„Danior,” mężczyzna uśmiechnął się, zanim spojrzał na Kali. Zaskoczenie przemknęło przez jego twarz, kiedy ją objął, ale nie powiedział nic poza: „a kto to jest?”. Danior otoczył ją ramieniem w talii i przyciągnął do siebie. „To jest Kali, Kali, to mój kuzyn Cam”. Wyciągnęła rękę.

"Miło cię poznać.". "Miło Cię poznać." Cam potrząsnął jej małą dłonią. "Kali? To jest naprawdę ładne." Spojrzał z powrotem na Daniora. „A co musiał zrobić, żeby umówić się na randkę z dziewczyną taką jak ty?”. „Nawet gdybym ci powiedział, nadal nie mógłbyś mieć dziewczyny”.

Danior uśmiechnął się. - Dobrze, zachowaj swoje tajemnice. Cam machnął ręką. „Wejdź. Miłej nocy”.

"Dziękuję Ci." Kali przeszła pod łukiem, a Cam mrugnął do Daniora. – Więc co chcesz najpierw zrobić? Zsunął dłoń w dół, by spocząć na jej plecach, tuż nad jej okrągłym tyłkiem. „Oczywiście są mecze, mogliśmy zobaczyć niektórych wykonawców, przejażdżki są w tamtą stronę lub jest jedzenie?”. Spojrzała na niego. „Chcę to wszystko zrobić”.

Obeszli każdy namiot. Obserwowali wykonawców podczas próby, a Danior obserwował jej uśmiech, gdy tańczyła między końmi na karuzeli. Zdobywał dla niej nagrodę na każdym straganie, a ona śmiała się jak dziecko, podskakując przed nim.

Niósł zabawki w ramionach i obserwował, jak rozmawiała z każdym ze sprzedawców. Jej białe włosy lśniły w jaskrawo kolorowych światłach. Wszyscy, z którymi rozmawiała, zdawali się rozjaśniać, kiedy do nich podeszła, a on czuł dumę w piersi. Wpasowała się idealnie. Zostali na kilka godzin, a kiedy w końcu wrócili do samochodu, Cam wziął ją za rękę i pocałował.

„Mam nadzieję, że zobaczę cię znacznie więcej, panno Kali”. "Ja też.". Danior skinął głową kuzynowi i odeszli z karnawału. "Chodźmy na spacer." Zatrzymał się przy swojej ciężarówce i rzucił zabawki na tylne siedzenie, a gdy się odwrócił, zauważył gęsią skórkę na jej ramionach.

„Zimno ci?”. "Trochę.". Chwycił swoją zniszczoną, brązową skórzaną kurtkę i pomógł jej ją założyć.

Zalało jej drobne ciało i wyprostował je, po czym przesunął kciukiem po jej dolnej wardze. "Daj spokój.". Splótł swoje palce z jej i szli przez parking. Na skraju drogi prowadzącej w górę rosną drzewa i nagle się zatrzymał.

Obracając ją, pchnął ją z powrotem na drzewo i przycisnął swoje ciało do jej ciała. Przesuwając ręce wokół jej talii pod kurtką, pochylił się i pocałował ją brutalnie. - Kurwa - jęknął w jej usta. "Pragne cie bardzo.". Wygięła plecy w łuk, przyciskając się mocno do niego i wysunęła język, chwytając kącik jego ust.

„Więc mnie”. Warknął i przesuwając ręce w dół do jej ud, podniósł ją; oplotła nogi wokół jego talii, a jej palce wbiły się w jego rozczochrane loki. Czuła, jak jego twardy kutas naciska na nią przez ich ubranie i obracała biodrami, słuchając jego głębokiego jęku. Zrobiła to ponownie, a on położył głowę na jej ramieniu, zaciskając zęby, by powstrzymać narastającą w jego żołądku potrzebę. Czuła się tak dobrze.

Przesunął rękę w górę jej brzucha, by zakryć jej pierś, jej ubranie przeszkadzało i warknął. Ściągając jej kamizelkę, pocałował ramiączka stanika, po czym zsunął go na jej ramię. Unosząc ją wyżej, wziął jej sutek w swoje ciepłe usta, a ona opuściła głowę z powrotem na drzewo.

Jej palce zacisnęły się na jego włosach, gdy przyciągnęła jego głowę bliżej. Danior przesunął dłonią w dół jej talii i między nogami. Jego palce szybko odpiąły guzik jej dżinsów i jęknął, gdy wsunął rękę do środka, czując jej wilgoć przez majtki. Jasne reflektory sprawiły, że spojrzała w górę, a on roześmiał się z frustracji. Podniósł głowę z jej piersi, odgarnęła jego rozczochrane włosy z twarzy i pocałowała go.

Postawił ją z powrotem na nogi, gdy samochód zbliżał się do nich i odwrócił się, by spojrzeć. „O cholera”. Samochód policyjny zatrzymał się obok nich, a ona uporządkowała swoje ubranie, gdy funkcjonariusze wyszli. – Czy wszystko w porządku, proszę pani? Pierwszy przemówił do niej, a ona skinęła głową, owijając się ciaśniej jego kurtką.

Bez niego było jej zimno i przysunęła się bliżej niego. Instynktownie pchnął ją za sobą. "Możemy Ci pomóc?" Jego głos był niski i zobaczyła, jak jego ręce zaciskają się w pięści. Delikatnie otworzyła jeden i złączyła swoje palce z jego. – No dobrze, dobrze, kogo my tu mamy? Podszedł drugi oficer z uśmiechem na twarzy.

- Naprawdę? Myślałem, że gliniarze tak mówią tylko w filmach? Danior zmusił się, by jego głos brzmiał lekko, ale czuł w piersi gniew. „Wygląda na to, że znaleźliśmy naszego uciekiniera. Chcesz nam powiedzieć, gdzie się ukrywałeś?”.

„Wcale się nie ukrywałem, to nie moja wina, że ​​nie możesz wykonywać swojej pracy”. Drugi mężczyzna podszedł groźnie. - Myślę, że powinniśmy sobie trochę pogadać na stacji, co nie? Chwycił Daniora za ramię i obrócił go. "Zostaw go w spokoju!" Kali zrobił krok do przodu, ale Danior potrząsnął głową.

"Trzymaj się z dala od tego kochanie." Policjant skuł Daniora kajdankami. „Jego typ nie jest dla ciebie dobry”. - Nie mów do niej, kurwa, - wypluł Danior, szarpnął go z powrotem i wbił pięść w brzuch Daniora. Zgiął się wpół, kaszląc, a Kali złapała mężczyznę za ramię.

„Nie dotykaj go”. "Powinieneś iść do domu." Oficer zwrócił się do swojego partnera. „Zabierz ją stąd”.

Drugi podszedł i delikatnie dotknął jej ramienia. „Chodź kochanie”. Pierwszy oficer już wzywał przez radio inny samochód i Kali spojrzał na Daniora.

„Nie zostawię go tutaj”. „Już dobrze, dam sobie radę”. – Nie mów, kurwa.

Oficer stanął nad nim i ponownie walnął pięścią w brzuch Daniora. Danior padł na kolana, a oficer wbił mu stopę pod brzuch, kopiąc go z powrotem na drzewo. "Przestań!" Kali odciągnęła go i upadła na kolana przed Daniorem.

Zmusił się do uśmiechu, ale widział łzy w jej oczach. Dotknęła jego policzka i przygładziła jego włosy. "Dalej ef. Wracaj bezpiecznie do domu.

- Nie chcę cię z nim zostawiać. - Dotknęła blizny na jego policzku. - Chcę z tobą zostać. - Nie martw się, miałam do czynienia z takimi dupkami jak go wcześniej.

Widzimy się jutro ok?”. „Nie bądź taki pewny siebie.” Oficer mówił z paskudnym uśmiechem. „Kto wie, jak długo potrwają te pytania”. Światła innego samochodu nadjeżdżającego drogą sprawiły, że odwrócił się, a drugi oficer wziął ją delikatnie za ramię.

„Chodź kochanie”. Postawił ją na nogi i poprowadził do samochodu. Otworzył drzwi pasażera, wprowadził ją do środka i zamknął za nią. Minął ich drugi samochód i patrzyła, jak wysiada kolejnych dwóch funkcjonariuszy.

Stłoczyli się wokół Daniora, który uśmiechał się do nich z uśmieszkiem. Gdy samochód odjeżdżał, odwróciła się, by spojrzeć przez ramię i zobaczyła trzech mężczyzn leżących na Daniorze. Już się nie uśmiechał. Krzyknęła, a kierujący policjant położył jej rękę na ramieniu. „Nie patrz”.

Skręcili za róg i już ich nie widziała. Opadła na siedzenie, a łzy spłynęły jej po policzkach Przyciągnęła kolana do klatki piersiowej i objęła je ramionami. „Jesteś miłą dziewczyną, nie powinnaś zadawać się z kimś ke go.” Oficer odwrócił się i spojrzał na nią.

„To złe wieści i zależy mu tylko na tym, co może od ciebie uzyskać”. — Nie znasz go. Wyjrzała przez okno. Nie odezwała się przez resztę podróży, z wyjątkiem podania funkcjonariuszowi swojego adresu, a kiedy dotarli do jej domu, wysiadła z samochodu, zanim zdążył się całkowicie zatrzymać.

Krzyknął za nią, ale zignorowała go, wbiegając na podjazd, otworzyła drzwi i zresetowała alarm. Zamykając drzwi, odwróciła się i oparła o drewno, zsuwając się po podłodze, ukryła twarz w dłoniach i walczyła ze łzami. Jedyne, o czym mogła pomyśleć, to ból na twarzy Daniora od uderzeń i kopnięć policjantów. Szukała w myślach czegoś, co mogłaby zrobić.

Miała pieniądze, mogła zapłacić kaucję. Pobiegła na górę, szarpnięciem otworzyła szufladę z bielizną i wyjęła zwitek banknotów, które tam schowała. Odwracając się, zaklęła pod nosem. Nie miała jak dojechać na dworzec, jeszcze raz sprawdzać zegar. Było blisko północy.

"Pierdolić!" Krzyknęła i wbiła palce we włosy. Ciągnąc za końce w frustracji, opadła na łóżko. Zwinięta w kłębek na poduszkach, wdychała zapach jego wody kolońskiej z jego marynarki i leżała, wpatrując się w okno, aż wzeszło słońce.

Następnego ranka o dziewiątej złapała za telefon i znalazła numer lokalnej stacji. Chodziła po swoim pokoju, kiedy zadzwonił telefon. – Dzień dobry – nie dała im szansy dokończenia.

„Chcę rozmawiać z Daniorem”. Głos był kobiecy i ciepły. „Czy masz nazwisko?”. Kali zatrzymał się na chwilę. „Nie wiem.

Słuchaj, przywieziono go zeszłej nocy. Wysoki, ciemne włosy, dużo tatuaży. Proszę, chcę tylko wiedzieć, że nic mu nie jest”.

„Przykro mi, ale nie możemy ci na to pozwolić. Jeśli on tu jest, to jest pod naszą opieką i nie może z nikim rozmawiać, dopóki nie postawimy mu zarzutów”. „Proszę” Kali usłyszała, jak jej głos się łamie i usiadła z powrotem na łóżku.

„Proszę, pozwól mi z nim porozmawiać”. Usłyszała westchnienie po drugiej stronie linii. „Słuchaj, widzę, że jesteś zdenerwowany. Nie powinienem tego robić, ale jeśli formalnie go oskarżymy, upewnię się, że do ciebie zadzwoni”. „Ale czy to nie będzie jego jedyny telefon?”.

„Nie martw się o to. Czy to najlepszy numer, na który możesz się dostać?”. "Tak." Kali pociągnęła nosem i otarła oczy. "Dziękuję Ci.". – Nie wspominaj o tym, kochanie.

Linia ucichła, a Kali rzuciła telefon na łóżko. Czuła się zagubiona. Chodziła bez celu po domu, próbowała pooglądać telewizję, ale jej myśli wciąż krążyły wokół Daniora.

Misha przeszła przez sofę i usiadła obok niej, miaucząc żałośnie. Kali się roześmiał. „Przepraszam kotku, nie zostałeś nakarmiony, prawda?” Zmusiła się do wstania z sofy i przeszła do kuchni.

Napełniając miskę karmą dla kotów, postawiła ją na podłodze i wlokła się na górę. W łazience odkręciła prysznic i rozebrała się, wchodząc pod wodę, którą szybko umyła. Po powrocie do sypialni ubrała się w jego koszulę, którą zostawił pierwszej nocy. Zapinając guziki, wczołgała się pod kołdrę i czekała, aż zadzwoni jej telefon.

Musiała zasnąć, bo obudził ją przenikliwy dzwonek. Siedząc prosto, chwyciła telefon i przyłożyła go do ucha. "Witam?".

- Witaj kochanie, wróciliśmy. Głos matki wypełnił jej głowę. „Jesteśmy jakieś pięć minut stąd.

Kupiliśmy trochę jedzenia”. "Czy dobrze się bawiłeś?" Kali zmusiła swój głos do lekkiego brzmienia. „Niesamowite. Opowiemy ci o tym, kiedy będziemy w domu”.

Rozłączyła się, a Kali rzuciła telefon z powrotem na łóżko. Wstając, zrzuciła jego koszulę i ubrała się w spodnie od dresu i luźną koszulkę. Usłyszała otwieranie drzwi i zeszła na dół przywitać się z rodzicami. Wysłuchała ich opowieści tylko jednym uchem, pytanie sprawiło, że podniosła głowę i spojrzała na rodziców. – Wszystko w porządku, kochanie? Jej ojciec wyglądał na zmartwionego.

„Prawie nie tknąłeś jedzenia”. Kali wzruszył ramionami. – Przepraszam, nie czuję się zbyt dobrze. Odsunęła talerz.

„Myślę, że powinienem iść do łóżka”. - Poczekaj, mamy coś dla ciebie. Jej mama wyjęła z torby pudełko i podała jej. Kali uśmiechnęła się i spojrzała na czarne pudełko w swoich dłoniach. „Nie musiałeś mi nic przynosić”.

„Nie bądź głupia, otwórz”. Głos jej matki był podekscytowany i Kali podniosła wieko pudełka. W środku leżał naszyjnik, opleciony niebieskim jedwabiem.

Delikatny łańcuszek był srebrny i zwisał z niego lśniący opal. Oczy Kali rozszerzyły się i spojrzała na swoich rodziców. "To jest piękne." Obeszła stół.

"Dziękuję Ci.". Pochyliła się, ale jej matka podniosła rękę. „Och, kochanie, nie mogę zachorować”.

Kali skinął głową. „Idę się położyć”. Wyszła z jadalni i powoli weszła po schodach. Po powrocie do pokoju położyła pudełko na stoliku nocnym i ponownie sprawdziła telefon.

Nic. Rozbierając się, włożyła z powrotem jego koszulę, jej myśli przemknęły do ​​tabletek przeciwbólowych pod jej łóżkiem i przez chwilę walczyła ze sobą. "Pieprzyć to." Opadła na kolana, sięgnęła pod łóżko i podciągnęła deskę podłogową. Chwyciła butelkę, nalała trochę na dłoń i połknęła.

Natychmiast zakręciło jej się w głowie i zamrugała, opadając z powrotem na łóżko, położyła głowę na poduszkach i zamknęła oczy. Zasnęła, usłyszała, jak jej rodzice przyszli do łóżka, a potem ucichli. Jej parapet głowy pływał od leków, więc kiedy usłyszała stukanie w okno, pomyślała, że ​​coś słyszy. Dopiero gdy rozległo się ponownie, głośniej, podniosła głowę i rozejrzała się.

Jej żołądek się przewrócił. "Dani?" Jej głos był szeptem. Stał na balkonie za jej oknem, a ona mrugała, upewniając się, że naprawdę tam jest. Wstając, podeszła do niego i otworzyła okno. Wszedł do środka, a ona spojrzała mu w twarz.

Na jego policzku wykwitł ogromny siniak, a lewe oko było czarne. Poczuła, jak łzy pieką ją w oczach i delikatnie dotknęła jego policzka. „O mój Boże. Co oni ci zrobili?”. "Jest OK, eef, miałem gorsze." Spojrzał na jej ciało.

– Czy to moja koszula? Skinęła głową. "Dobrze na Tobie wygląda.". Widział, jak przełyka ślinę, a jej dolna warga drży.

Tutting, przyciągnął ją do piersi i delikatnie uciszył. "Płaczesz?". Potrząsnęła głową, zanim ukryła twarz w jego klatce piersiowej, więc jej słowa były stłumione.

"Nie.". – Wrażliwe maleństwo, prawda? Zmusił się, by jego głos brzmiał radośnie. „Myślę, że jesteś przemęczony, może powinniśmy zaciągnąć cię do łóżka”.

Podniósł ją, krzywiąc się, gdy ból przeszył jego żebra i zaprowadził ją z powrotem do łóżka. Kładąc ją, odgarnął jej włosy do tyłu. Jej mała dłoń sięgnęła, by chwycić go za nadgarstek.

„Zostaniesz tutaj?”. "A co z twoimi rodzicami?". „Biorą tabletki nasenne. Nie obudzą się, dopóki jutro nie pójdę do szkoły”.

Uśmiechnął się i zrzucił buty. Położył się obok niej, obrócił ją na bok i owinął się wokół jej ciała. Poruszyła się do tyłu, jej krągły tyłek przywarł do jego pachwiny i chwyciła go za rękę, łącząc ich palce. "Co oni zrobili?" mówiła cicho. Jej głos był zawsze ochrypły i sprawiał, że przechodził go dreszcz.

„Nic nie doprowadziło mnie do głupiego oskarżenia o napaść, ale na szczęście dla mnie, puścili mnie uderzeniem w nadgarstek”. „Wygląda na coś więcej niż klaps”. "Przyzwyczaisz się do tego." Coś, co powiedziała, uderzyło w strunę i podniósł głowę. „Czekaj, powiedziałeś szkoła?”. Skinęła głową.

"Tak dlaczego?". "Ile masz lat?". „Za kilka tygodni skończę siedemnaście lat”. "Co?" Poruszył lekko ręką. „Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że jesteś taki młody”.

„Nie jestem młody”. „Jestem siedem lat starszy od Ciebie. Jezu”.

Poczuła, jak się cofa, więc między nimi powstała przerwa i przewróciła się. "Co?". „Jesteś taki młody.

Powinienem iść”. "Dlaczego?" Jej głos zaczynał brzmieć gniewnie. „Ponieważ jesteś dzieckiem, a ja jestem dla ciebie za stary. Poza tym nie jestem dobrą wiadomością eef, powinieneś trzymać się z daleka”.

Poruszała się szybko i zanim miał szansę zareagować, usiadła okrakiem na jego biodrach i pchnęła jego klatkę piersiową, tak że leżał płasko na łóżku. Spojrzał na nią zdziwiony, ale jej nie dotknął. „Nie rób tego”.

Jej głos był niski, a on uniósł brew. „Nie traktuj mnie jak pieprzone dziecko. To ty tu przyszedłeś. Włamałeś się do mojego pieprzonego domu, a potem pokazałeś mi najlepszą noc, jaką miałem, odkąd się tu przeprowadziliśmy. Przedstawiłeś mnie swojej pieprzonej rodzinie, a teraz ty „Zamierzasz dać mi całe to gówno o tym, że nie jesteś dla mnie dobry.

Myślisz, że nie mogę sam decydować?”. Potrząsnęła głową. „Słuchaj, jeśli nie chcesz mnie więcej widzieć, to w porządku, po prostu mi powiedz, nie rób mi tego całego gówna o tym, jak to dla mnie robisz”.

Milczał przez chwilę, zanim zaczął mówić. „Nigdy wcześniej nie słyszałem, żebyś przeklinał”. Jej górna warga wykrzywiła się w szyderczym uśmiechu. – To wszystko, co masz do powiedzenia? Chciała się od niego odsunąć, ale złapał ją w talii, trzymając ją nieruchomo.

– Myślisz, że cię nie chcę? Jego oczy płonęły. "Pragnę cię tak bardzo, że jesteś wszystkim o czym myślę." Spojrzała na niego, zanim powoli rozpięła jego koszulę, którą miała na sobie. „Więc zrób coś z tym”.

Danior zsunął jej koszulę z ramion i rzucił ją na podłogę. Zwijając je, ukląkł między jej nogami i zdjął koszulkę. Zobaczyła więcej siniaków na jego torsie, ale zanim zdążyła zrobić cokolwiek, położył się na niej i pocałował.

Wygładził dłonią jej ciało i zakrył pierś, jęcząc, gdy poczuł jej łuk na sobie. Jej małe rączki rozpięły jego dżinsy, a on zsunął je razem z bokserkami. Czuł jej mokrą cipkę na swoim kutasie i zadrżał. Spojrzał jej w oczy.

„Czy jesteś na pigułkach?”. Skinęła głową, a on się uśmiechnął. "Dzięki Bogu.". Drażnił się z jej wejściem, zanim wepchnął się głęboko w nią, jej cipka była ciasna i gorąca, a on opuścił głowę na jej ramię z warknięciem. „Kurwa, tak dobrze się czujesz”.

Oparł się o nią biodrami iz jej ust wydobył się cichy jęk; owinęła nogi wokół jego talii, przyciągając go głębiej, a jej ręce trzymały go za ramiona. Wsunął rękę pod jej szyję i mocno trzymał dłonią jej długie włosy, całował jej szyję, czując, jak jej puls bije nieregularnie. Kali wygięła plecy w łuk, jego gruby kutas rozciągnął ją i skrzywiła się lekko. Minęło tak dużo czasu, odkąd czuła kogoś w sobie i zadrżała, gdy pchnął ją w jej stronę.

Poczuł, jak napina się na nim i podniósł głowę. „Nie ranię cię, prawda?”. Słyszała zmartwienie w jego głosie i pokręciła głową.

– Nie, proszę, nie przestawaj. Nadal się nie ruszał, a ona oparła się o niego biodrami, a jej oczy błyszczały na niego w delikatnym świetle. „Danie”. Samo brzmienie jego imienia w jej ochrypłym głosie wystarczyło, by prawie doprowadził go do szaleństwa.

Przycisnął jej nogę do klatki piersiowej, jego palce zacisnęły się na jej udzie i pchnął ją. Jej cipka była gorąca i ciasna wokół niego, a on zacisnął zęby. "Ugh, kurwa." Pchnął mocniej, słuchając cichych jęków, które padały z jej ust na jego ucho. – Doprowadzisz mnie do szaleństwa. Jęknęła cicho i poczuł, jak jej paznokcie wbijają się w jego plecy.

„Czy ty w ogóle wiesz, jak dobrze się czujesz? Twoja ciasna mała cipka, jesteś taka mokra”. "Dani." Nie powiedziała nic więcej, tylko jego imię, ale kolejny wstrząs przeszedł przez niego i wbił się w nią. Żołądek Kali zacisnął się, jej palce u nóg się zwinęły i wgryzła się w jego ramię, nie płacząc, gdy doszła.

Jej cipka zatrzepotała wokół jego grubego penisa, a on pchnął jeszcze raz, zakopując się głęboko w niej i wylewając swoją spermę w jej ciasne ciepło. Opuścił głowę na jej ramię, jego ciężar przycisnął ją mocno do łóżka, ale powitała to, leniwie głaszcząc jego ramię. "Jezus." Jego śmiech był wymuszony i pocałował ją w szyję. "Jesteś niesamowity.". Sturlał się z niej i przyciągnął do siebie; zwinęła się w kłębek przy jego boku, opierając głowę na jego piersi i słuchając nieregularnego bicia jego serca.

„Następnym razem będzie wolniej, chcę cię pieprzyć powoli i słyszeć, jak błagasz”. Dreszcz przeszedł przez całe jej ciało i znowu się roześmiał. „Prześpij się eef”. Spojrzał na jej twarz, jej oczy były już zamknięte i pocałował ją w czoło, zanim opadł z powrotem na poduszki.

Podobne historie

Mój najlepszy przyjaciel 4 — przyznano wskazówki

★★★★★ (< 5)

Amanda przyznaje mi jedną rzecz…

🕑 8 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,315

Wyszedłem z domu wcześnie rano, żeby spotkać się z Amandą i pójść do szkoły. Gdy szedłem, w głowie kłębiło mi się mnóstwo pytań związanych z wczorajszym popołudniowym spotkaniem.…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Mój najlepszy przyjaciel 5 - The Sleep Over Pt.

★★★★★ (< 5)

Amanda zaskakuje mnie wizytą....…

🕑 14 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,472

Zadzwonił dzwonek, sygnalizując, że szkoła się skończyła. Spakowałem plecak i westchnąłem do siebie, gdy mój umysł przeszedł od szkolnej pracy do rzeczywistych problemów. Głównie co,…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

W barze: nieoczekiwane spotkanie...

★★★★★ (< 5)

Dotarł do swojego ulubionego baru, nie spodziewając się, z kim ma się spotkać...…

🕑 29 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,845

W kopercie znalazłem też jej pierścionek z obietnicą i świadectwo rozwodu. Więc zostałam sama, żeby wychowywać naszą małą córeczkę Liz. To zadanie było naprawdę trudne do wykonania,…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat