Dolina Fioletów

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty minuty Historie miłosne Historie

Coś się we mnie łamie, kiedy patrzę, jak śpisz. Wiem, że nie powinnam o tym myśleć, ale jestem w tym kluczowym momencie. Idź lub zostań. Powinienem trzymać cię jeszcze bliżej.

Pod kocem, ciała zgięte razem jak łyżki nagiego, ciepłego ciała, możemy na chwilę zapomnieć. Żadne z nas nie musi pamiętać, że ten przedział czasu, jakkolwiek piękny, zawsze jest ulotny. Wrócę do mojego małego mieszkanka, tego maleńkiego anonimowego budynku, w którym nikogo nie znam. Wrócisz do domu, do tego dużego domu położonego nad doliną górującą nad naszym miastem.

Stamtąd światła miasta poniżej i gwiazdy na rozległym niebie są niemal dokładnymi zwierciadłami w swoim odległym, błyszczącym pięknie. To, jak wyglądają na tak odległych od siebie, ale jednocześnie wydaje się, że spotykają się i składają razem na ciemnym horyzoncie, zawsze przypomina mi o nas. Pamiętam ten widok tyle razy z tobą.

Niebo było tam zawsze surowo ciemnoniebieskie, w niektóre noce prawie w kolorze twojego imienia. Albo siedzieliśmy w moim samochodzie, albo paliliśmy na zewnątrz i patrzyliśmy w niebo. Twoja ręka wślizgnęła się w moją, gdy byliśmy tam ostatnim razem, wilgotna od wieczornego powietrza i naszego własnego ciepła.

Od czasu do czasu małe skurcze. Ściskałam za każdym razem, pewna, że ​​komunikujemy się za pomocą alfabetu dotykowego Morse'a, a nasze ciała działają jak kanały zdolne do dekodowania takich sygnałów. Pamiętam też pierwszy raz.

Było lato, noc, kiedy wszyscy piją i odpalają fajerwerki. Spotkaliśmy się mile od twojego domu, zaparkowani w ciemności. Z tego wysokiego punktu widać horyzont doliny, gdzie kończy się miasto, a zaczynają góry. Wyglądają jak tajemnicze, śpiące kamienne olbrzymy w nocy, starożytne i wysokie. Nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy i czy w ogóle rozmawialiśmy.

Pamiętam perfumy, ciepły podmuch powietrza, kiedy się pochyliłeś. Pamiętam twój pocałunek, pachnący słodkim winem, z każdą sekundą coraz bardziej natarczywy. Wspomnienie twojego zapachu i nie tylko pozostanie na moich ustach przez całą noc. Nagie uda powoli się rozchylają, skóra lśni czystym światłem księżyca. Uprawianie miłości, gdy wybuchy światła zaczęły eksplodować pięknymi tymczasowymi tęczami.

Twoje jęki stłumione przez przypadkowe wybuchy wstrząsów. Wszystko, co było przez nas powstrzymywane przed wyjściem na jaw w sposobie, w jaki nasze ciała rozmawiały ze sobą. Jak się zaciskasz, kiedy jestem w środku, najbardziej pierwotny i zaborczy uścisk. Jak trzymaliśmy się później, jakby jakaś zmiana grawitacji pchnęła nas tak blisko siebie, jak to tylko możliwe.

Bez słów, mówiąc mi, że należę do ciebie. Jesteśmy daleko po tej nocy. I właśnie teraz, o tej późnej godzinie, często jedno z nas idzie, podczas gdy drugie śpi. To nigdy nie było ustne porozumienie. To tak, jakbyśmy oboje wiedzieli, że odejście w ten sposób jest łatwiejsze niż próba pożegnania i obietnica, że ​​znów się tu spotkamy.

Coś chce się we mnie złamać, kiedy cię obserwuję, coś, na co nie mam nazwy. To nie moje serce. To już było łamane. To biegnie tam i wędruje głębiej. To część mnie, która chce cię uspokoić, bez względu na to, jak bardzo się ranimy.

Widziałem niezliczone odłamki, strony ciebie na przestrzeni czasu. Dobry i zły. Nieprzezroczyste terytoria leżące pomiędzy. Ponieważ każdy z nich jest jednym z wielu elementów układanki, które cię tworzą, są dla mnie piękne.

Okazałeś mi złość i czułość. Kruchość i siła. Zaborczy i zimny. Bezbronnych i mściwych.

Bliskie i bolesne odległe. Chociaż tylko raz widziałem, jak płaczesz. Nagi, łyżką twarzą w twarz.

Zawsze trzymam cię blisko. Spokojne, piękne następstwa wzajemnego pożerania. Niewiele było między nami słów, ale wiedziałam, że coś jest nie tak. Coś, o czym nie chciałeś sprecyzować.

Twoje rysy twarzy nagle złagodniały, usta drżały, ręka ściskała moją, gdy trzymałem cię mocniej. Z twarzą wtuloną w moje ramię, mogłam ogrzać kropelki na mojej skórze, zanim usłyszałam twój płacz. Mogłem wyczuć nieregularne bicie twojego serca, jak bicie skrzydeł małego, przerażonego ptaka.

Szeptałeś rzeczy, które malowały wystarczający obraz. O poczuciu samotności w domu. Zraniony. I nigdy nie wystarczy.

Znam te sprawy aż za dobrze. Poza tym słowa to w większości niezrozumiałe szlochy. Nigdy nie powtórzę żadnego z innych fragmentów, które złapałem. Jedną rzeczą, którą zawsze mieliśmy wspólną, jest umiejętność ścisłego strzeżenia sekretów drugiej osoby. Pomimo bólu, który czasami zadawaliśmy, nigdy nie zamieniamy sekretów w amunicję ani ostrza.

Nigdy nie byłem dobry w kontaktach z ludźmi. Widzę zbyt wiele rzeczy w liczbach, wymiernych i namacalnych pomiarach. Powiedzenie tobie lub komukolwiek innemu, jak się czuję, nigdy nie przychodziło łatwo.

Taka ekspozycja często mnie przerażała. Chodzi mi o to, czy jest coś bardziej wrażliwego niż przyznanie innemu dostępu do każdej twojej słabości? Pozostawia nas nagich w sposób, w jaki nigdy nie byłaby to goła skóra. Ten sektor mnie zamyka się u większości ludzi.

To jest powód, dla którego zostałem nazwany (nawet przez ciebie) zimnym i zamkniętym. Ale i tak wiedziałem więcej niż wystarczająco, żeby cię wtedy mocno przytulić. Zakotwiczyć cię w jakimś pozornym bezpieczeństwie, przywiązać do czegoś prawdziwego, co nigdy od ciebie nie ucieknie. Po prostu trzymaj się i nic nie mów, bo nie było słów, które mogłyby się przedrzeć i załagodzić jakąkolwiek otchłań bólu, którą czułeś. Ta sama chwila prawie wystarczyła, żebym zapomniała, że ​​wyjdziesz godzinę później, najpierw składając delikatny pocałunek na mojej skroni.

Kochasz mnie. Ale jest też coś więcej, czego potrzebujesz. Po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę, wbrew temu, co we mnie krzyczy, że miłość czasem może nie wystarczyć.

Nigdy nie wiedziałeś, że płakałam po twoim odejściu. Nigdy nie mogłem powiedzieć tobie ani nikomu innemu. To należy do mnie.

A teraz zwracam uwagę na rzeczy, za którymi będę tęsknić, wyjeżdżając. Są niezliczone i niezmierzone, wszystkie niosą ze sobą splecione niuanse, których nie potrafię opisać słowami. Dzięki temu wiem, że coś znaczą. Myślę o wcześniejszej nocy… Mógłbym opisać, jak każdy szczyt i dolina twojej nagiej skóry jest pomarszczona gęsią skórką przed jakimkolwiek kontaktem.

To tak, jakby twoje ciało wyczuwało chwile, które jeszcze się nie wydarzyły, reagując na przeczucie mojego wiedzącego dotyku. Mógłbym opisać ciche westchnienie, które wymyka się, gdy opuszki moich kciuków okrążają twoje sutki, piękne pąki reagują, natychmiast twardnieją. Albo jak twoje nogi rozsuwają się tak wolno, kiedy moje palce wędrują do środka. Powoli, chociaż reszta ciała drży z potrzeby, gdy palce pompują aksamitną głębię.

Mógłbym opisać zęby, które zapadają się w twoją dolną wargę w tym powiększonym momencie, kiedy wsuwam się w ciebie. Następny pocałunek, ciepły i słodki. Smak ekstrawaganckiego wina, którego nigdy nie potrafiłem nazwać.

Albo jak każde zakończenie mojego nerwu rozbłyska, poddaje się w supernowej, kiedy twoje paznokcie wbijają się w moje plecy. Jak mapa zadrapań, które zostawiasz, tylko płonie, później obudziło się pyszne żądło, by powiedzieć mi, że jestem poza oznaczeniem. Że bez względu na wszystko, część mnie należy do ciebie, na zawsze. Twoje nogi stają się ciasne wokół mnie, ciągnąc mocniej z każdym głębokim, przyspieszonym pchnięciem.

Oczy spotkały się razem, podczas gdy nasze struny głosowe nie były w stanie sformułować słów, zredukowane do pomruków, jęków i jęków. Uniwersalny język ciała, który nie wymaga tłumaczenia. Moment, w którym przestrzeń i czas kurczą się w drobny punkt, osobliwość.

Nie ma ciebie i mnie. Zostaliśmy zastąpieni przez jakąś mieszaną istotę złożoną z każdej naszej pierwotnej potrzeby, która musiała się rozbić i stopić, aby znaleźć zachwyt. Albo sekundy, w których ogarnia nas nieunikniona fala. Nasze pulsowanie i pulsowanie pędzą w kierunku czegoś, co wydaje się być wzajemnym zapomnieniem.

Nagłe zaciśnięcie się wokół mnie w kilku ostatnich pchnięciach, na skraju eksplozji. Nogi zaciskają się mocniej, blokada, która nie pozwala na ucieczkę. Erupcja, gdy ty również zalewasz mnie, nowa fala intensywnego, śliskiego ciepła, by przywołać moje nasienie. Wypełniając cię, wciskając głębiej, zaciski sprawiają, że drżę bezradnie na tobie.

To dowód na to, że bez względu na to, jak bardzo chcesz być wzięty, zawsze następuje wymiana mocy w tym momencie, uwalniając w tobie część siebie. Lekki upadek po tym, jak twoje ramiona otaczają mnie i trzymają blisko. Muskam twoją szyję, moje usta wyczuwają twój puls, ale z każdą chwilą się uspokajam. Jak twoje ręce, zaledwie kilka minut wcześniej, chwytały i drapały.

Tutaj jednak, zaraz po tym, twoje ręce wracają do delikatnych pieszczot wzdłuż moich pleców. Terytorium, już oznaczone, teraz uspokojone. Te spokojniejsze przypadki niosą ze sobą swoją wyjątkową intensywność i również pozostają ze mną. Te ciche chwile, o których nigdy nie wiedziałeś, że widziałem, ponieważ wierzyłeś, że śpię.

Twoje palce gładzą mój policzek, losowe i zawiłe wzory, jakby moja skóra była zrobiona z alfabetu Braille'a, który twoje palce próbowały zapamiętać. Leżąc później na boku, pachnące loki rozlały się po poduszce jak ciemne i splątane kasztanowe pióropusze jedwabiu. Jasnozielone kule skupiły się na mnie.

Czasami też zmieniają kolor z niebieskiego na szary, ale wtedy były zielone. Patrzyłeś na mnie, jakbym była naprawdę piękna. Widziałem tam miłość.

Coś tak czułego zakorzeniło się w tobie dla mnie, że nie mogłem mówić i zrujnować tej chwili. Nawet ja wiem, że niektóre rzeczy między ludźmi powinny po prostu istnieć bez zakłóceń. Zwracasz się do mnie w prawie ciemnych, zaspanych oczach, które teraz odbijają niebiesko-szary odcień. Loki częściowo zakrywają twoją twarz, ale wciąż widzę twój słaby uśmiech.

Usta lekko otwarte, każdy wydech wysyła lekki podmuch gorącego powietrza przez moją klatkę piersiową. Koniuszki palców delikatnie pieszczą bok mojej twarzy, lekki jak piórko dotyk przesuwa się wzdłuż kontrastu mojego ciemnego zarostu. To zawsze było kojące, ale jeszcze bardziej po kochaniu się.

Każdy dotyk wydaje się wzmacniać potężną wspólną intymność. Jeszcze nie znalazłem sposobu, by powiedzieć ci, jak wiele znaczy dla mnie coś tak prostego. Może kiedyś mi się uda. Prawdopodobnie zostanie to powiedziane w ten sam sposób, w jaki mówimy wiele rzeczy, bez słów. W niektóre noce mamy tylko tyle czasu, żeby mówić w ten sposób.

Małe wiadomości wymieniane z szukaniem ustami i rękami. Całe rozmowy wymieniane z przyczepionymi ciałami w ruchu, z bezpiecznie ułożonymi zablokowanymi kończynami. Uśmiechasz się, a różowe wygięcie ust pozwala płynąć słowom.

Mówisz, że jestem dla ciebie za dobry. Że jestem słodki. Ale nigdy tak naprawdę tego nie chcesz. Jakiś sektor was zawsze będzie pragnął więcej.

Jestem słodki… Słowa tam wiszą, odbijając się echem do bezimiennego miejsca w środku, do którego zawsze byłeś w stanie dotrzeć. Tam, gdzie najbardziej cierpię. Twoja obecność będzie przeze mnie nucić. Twoje loki niemal łaskoczą moją twarz swoją jedwabistą miękkością, gdy wdycham ich zapach. Dlatego jaśmin, gardenie i fiołki przypominają mi o tobie.

To i deszcz jesienią. Subtelna słodycz mokrych liści rozsypanych na wilgotnej ziemi. Zmierzch i burze. Letnie oświetlenie upalne, oślepiające i piękne. Wszystko nocne.

Wszyscy są dla mnie tobą. Ale wrócimy stąd do naszego życia. Aby kontynuować to, co mamy, niektóre rzeczy muszą być oddzielone, części nas zawsze pozostają dla siebie tajemnicą. Jednak gdziekolwiek jesteśmy podczas naszych dni i nocy osobno, część nas zawsze pozostaje z drugą, echa następstw odbijają się od naszych kroków, gdy nasze maski zostaną ponownie nałożone.

To równie piękna i bolesna rzecz, bycie tak całkowicie z kimś związanym. Sprawia, że ​​każda sekunda spędzona razem jest bardziej intensywna, skoncentrowana błogość wykraczająca poza wszelkie narkotyki. Ale sprawia też ból innym czasom, głęboko wciętym w sposób, który sprawia, że ​​​​żałuję, że nie mam odpowiedniego języka do kształtowania. Wiem, że musisz niedługo iść.

Gdybym mógł, zamknąłbym nas tu razem na zawsze. Zapewniłbym ci bezpieczeństwo. Kochany. W końcu reaguję, gdy słyszę, że jestem słodka. Uśmiecham się i mrugam, mówiąc, że może nie znasz mnie tak dobrze, jak myślisz.

Chichot ucieka z powodu mojego tandetnego żartu, a twoje oczy się świecą. Znowu są żywą zimową zielenią. Zamykam na chwilę oczy i po prostu chłonę muzykę twojego śmiechu.

Zostań lub idź. Znam odpowiedź. Szczerze mówiąc, prawie nigdy nie wychodzę pierwsza. Po twoim odejściu będę się trzymał duchów, najpierw tych namacalnych, bo ich dotykowa egzystencja jest tymczasowa. Wzajemne ciepło ciała wciąż uwięzione pod oceanem koców.

Niewielkie wgniecenie ciała odciśnięte na materacu i poduszkach. Kilka zabłąkanych kosmyków włosów, które przywołują wspomnienia moich palców przesuwających się po nich tak cierpliwie, jakbym dopiero zaczynała poznawać subtelności skomplikowanego i tajemniczego instrumentu. Moje ramię sięgnie, a dłonie delikatnie prześledzą odciski pozostawione przez twoje ciało, wchłoną ulotne kieszenie ciepła pozostawione.

Nadal będę mógł cię wdychać. Twoje włosy, perfumy, skóra, zapach stworzony, gdy nasze ciała połączyły się w ciemności. Wdycham nas, chociaż czasami to dla mnie prawie za dużo.

Będę trzymał się nieuchwytnych duchów między nami. Rzeczy, których nie możemy powiedzieć. Jaka zawsze jestem samotna.

Jak raniliśmy się wcześniej. Jak mimo, że cię kocham, część mnie jest przerażona, że ​​to jest tak daleko, jak możesz odpuścić, że nie możesz być tym, czego potrzebuję. Że nie mogę być tym, kim chcesz.

I nawet z tą wiedzą nie pozwolę ci odejść. Gdy chichoty cichną, twoje oczy na chwilę wracają do snu. Zmieniliśmy pozycje, jak to często robimy w łóżku.

Twoja głowa na mojej klatce piersiowej. Powiedziałaś kiedyś, że to najlepsza poduszka na świecie, że uwielbiasz wsłuchiwać się w wewnętrzny rytm, bo zmienia się dla Ciebie. Czasami jest to spokojny bęben.

Czasami jest to wściekła burza. Zawsze ścieżka dźwiękowa dla Ciebie. Rytm jest teraz równy, zrelaksowany. Może przestraszony.

Zastanawiam się, czy możesz to poczuć. Jeśli to w ogóle ma znaczenie. Coś chce we mnie pęknąć, ale nie teraz. Kiedy twój oddech zwalnia i ogarnia cię sen, ja po prostu pieszczę twoje plecy, gdy staję się senny. Nieważne, że wkrótce odejdziesz.

Mamy teraz. Będziemy to mieć znowu. Zanim przypływ snu uśpi mnie, twoje ramię leniwie wyciąga się do mojego wolnego, palce splatają się naturalnie. Jakbyś był świadomy wszystkiego, o czym myślę, ściskasz mocno. Mówiąc, czego słowa nigdy nie powiedzą..

Podobne historie

Randki Kelly Część V-Spring Break Część 1

★★★★(< 5)

Kelly dołącza do rodziny JJ podczas ferii wiosennych w Cancun…

🕑 6 minuty Historie miłosne Historie 👁 3,240

Kilka miesięcy po tym, jak moja ostatnia historia miała miejsce, moja rodzina pojechała na ferie wiosenne do Cancun i zdecydowali, że Kelly przyjedzie. Oczywiście byliśmy bardzo podekscytowani,…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Śnieg

★★★★★ (< 5)

Opowieść o pasji i niezależności…

🕑 16 minuty Historie miłosne Historie 👁 2,023

Śnieg był teraz cięższy, nie minęło dużo czasu, zanim opadł. „Niesamowite, jaką różnicę zrobiło kilka godzin”, pomyślała. Kiedy wyszła, było zimno, ale nic nie wskazywało na to,…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Wychodzę na obiad

★★★★★ (< 5)

Dwoje kochanków na urodzinowej kolacji…

🕑 13 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,204

Półmisek antipasto za 2 $ 21 $ risotto z owocami morza 24 $ Osso bucco 28 $ 2 butelki sardyńskiego Vermentino 42 $ za sztukę Jeden wspólny deser z dwoma espresso 16 $ Urodziny we włoskiej…

kontyntynuj Historie miłosne historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat