Mówiła rękami, pozwalając im trzepotać jak niespokojne ptaki, a jej usta układały słowa, każde tak ciche, jak śnieg, który osiadł na jej ramionach, zakrył jej nagie palce u nóg, sprawił, że jej ciemne włosy stały się białe. Nad nią słońce wpatrywało się w dal, jego czarne futro połykało własne światło, jego kocia twarz uśmiechała się, gdy śnił o kłębkach przędzy, wstążkach z chwostami i smacznych rybach, a może po prostu czekał na nadejście księżyca, aby może wziąć relaksującą kąpiel w oceanie. "Nie." To słowo odbiło się echem w drewnie, wyrzucając szpaka do lotu. Rzadko padało tu słowa, w krainie szachownic i złamanych obietnic. Dziś jednak były potrzebne.
"Nie." I znowu odpowiedź. Gdyby była w stanie westchnąć, zrobiłaby to, jej ręce opadały jak jesienne liście po bokach, a jej grymas był bardziej zrezygnowany niż zły. Odpowiedź była zawsze taka sama, bez względu na to, jak często zadawała pytanie.
Mimo to nadal pytała. Po raz kolejny jej ręce uniosły się i przemówiła w jedyny jaki jej pozostał, przypominający pająk cyfry tworzące słowa i dźwięki, ciemniejsze niż ciemne oczy mówiące głośno, nawet gdy zawiodły ją nawet palce. Dlaczego? Wzruszenie ramion, nic więcej. Jej rozczarowanie umilkło, gdy odwróciła się i przeszła przez kraciaste pole, po naprzemiennych kwadratach dziewiczego śniegu i czarnego lodu, z podeszwami jej stóp zdrętwiałymi jak serce. Jutro zapyta ponownie.
I następnego dnia. A ten, który nastąpił po tym, aż w końcu, odpowiedź brzmiała: tak. o-O-o "Cytrynowa malina i lody o smaku lody." „Cicho, laleczko.
Kochaj się ze mną. ”Musnąłem jej usta koniuszkami palców, proszę, by poczuć, jak drży z niecierpliwości. Była piękna, wisiała, jak była, związana jedwabiem na wielkiej sieci, którą utkałem. Rozciągnęła się po drugiej stronie pokoju, lśniąc w świetle gwiazd jak tysiąc splecionych ze sobą diamentów.
Mimo to jego nieziemskie piękno zbladło dla niej. „Tak, wiesz, że bym”. „Tak, wiem." Przejechałem jej ustami, drażniąc długą szczękę, w dół jej gardła, wzdłuż jej obojczyka, niż robią, opadając w dół, aby okrążyć jej dojrzewający różowy szczyt. Moje usta poszły w jej ślady, całując jej rozkoszny czubek, wciągając go między wilgotne wargi jak słodycze rozkoszy, czubek mojego języka jak motyl jej wrażliwe ciało.
„Proszę." Jęknęła, jej oczy się zamknęły, jej usta były zmysłowe, otaczały owalne usta, dźwięk był zachwycający dla moich uszu. „Proszę, proszę lub proszę wstrzymać?" „Tak." Uśmiechnęłam się, klękając przed nią, moje usta na jej wydymającym się brzuszku, jej zaokrąglony pagórek, jej drżąca strzała pożądania, moja do Wchodząc do jej kołczanu, wypełniając go erosem, kolczastym i spiczastym. W końcu byłem łowcą, a ona moją jeńcem.
Kiedy ją napełniłem, poczułem, jak jej dreszcze przechodzą w drżenie; jej szepty szybko zamieniły się w jęki, a wilgoć zmieniła się w morską pianę, która płynęła jak gęsty miód po wewnętrznej stronie jej ud i po moim szorstkim języku, kiedy ją piłem. „Proszę!” Krzyknęła, tym razem, dźwięk odbił się echem w komorze, jej biodra rzuciły się do przodu, wbijając się we włócznię moich ust, pozbawiając mnie jakiegokolwiek języka, odkrycie, którego dokonam później. Tak więc kiedyś nauczyłem się mowy ptaków. Nie było więcej słów, tylko język ciała, fala przypływu przetaczająca się przez nią, gdy modliła się o rozwiązanie, jej ręce układały się w pięści i drzewa, jej palce u nóg zwijały się, a frustracja barwiła każdy odcień ognia, jaki można sobie wyobrazić, kiedy ją zostawiłem.
na krawędzi klifu na zawsze i na zawsze pozbawił ją oddechu i życia, moje usta zamknęły jej rozkoszną jaskinię, palce zacisnęły się na jej pośladkach. "Tak, o tak, o tak, o tak." Przyszła po mnie jak kwiat z góry, słodko, och, tak słodko, krzycząc wreszcie moje imię… och, gdybym tylko mógł je zapamiętać… o-O-o "Alice". Obudziłem się, wystraszony ze snu, jej twarz unosiła się nad moją, jej zmęczone oczy były pełne troski. "Lucy?" "Śniłeś." Uśmiechnąłem się, kiwając głową, przypominając sobie sen, mój kochanek zdany na moją łaskę, mój język wciskający się między jej opuchnięte płatki, wypełniający ją, wymazujący z pamięci wszystko inne. „To jest sen, a ja nie śpię”.
- Spóźnimy się. Znowu. Wziąłem ją w ramiona. Oboje spóźniliśmy się tego dnia, moje usta pachniały truskawkami, a jej kantalupa. Miejmy nadzieję, że śniadanie maskowało zapach zalanych pasją cipek, co nie znaczyło, że którekolwiek z nas zbytnio się tym przejmowało.
Byliśmy młodzi i zakochani, a nawet wiedza o tym, co ma nadejść, a co już się wydarzyło, stłumiła moją radość. - Cieszę się, że znowu cię znalazłem, Alice. Martwiłem się.
„Wiesz, że skazane jest ci na ciągłą utratę mnie…” „Cicho. Nie dzisiaj. Może nie jutro, a może pojutrze po tym. Na razie jesteśmy tylko my. OOo„ Nie.
”Znowu się odwróciła, diamenty spływające kaskadą z nocnego nieba, szron przylegający do jej nagości, dłonie trzepotały bezużytecznie, gdy słońce ziewało, a jego wąsy zadrżały, gdy zapadło w delikatną drzemkę. „Nie” Znowu to słowo odbiło się echem po polach, muskając las czarnych i białych pionków, wydmuchujących pył miękkiej wiedzy z ich zaokrąglonych głów. oOo Owinąłem nadgarstek gazą nasączoną winem, trzymając go pod światłem, które przebiło się przez katedralne okno.
Witraże i sakramentalne opłatki chrzęściły cicho, gdy szedłem w przejściu, dywan pod nim niewiele więcej niż wspomnienie. Na drugim końcu stała ubrana na biało, nad czym debatowaliśmy bez końca pośród śmiechu i kilku łez. Obok niej stał ogromny kot w białej szacie.
futro, jego uśmiech rozciągał się od ucha do ucha. Poczułem skurcz żołądka, ale szedłem dalej, ignorując ślady krwi pozostawione po mojej drodze. Dla niej zaryzykowałbym wszystko, nawet śmierć. Dla niej wyruszyłbym poza to, co znane, na strony zmyślenia. Dla niej zjadłbym tort urodzinowy i piłbym wino.
A dla niej stawiłbym czoła potworom. "Nie." Poczułem, jak szorstkie dłonie chwytają mnie za nadgarstki, szarpią mnie, trzymają w miejscu między ławami kościoła, bez względu na to, jak bardzo starałem się do niej dotrzeć. Wykrzyczałem jej imię, ponownie zapominając, tak jak dzień wcześniej i dzień wcześniej, że zostałem okradziony. "Nie!" Jeszcze raz to polecenie, tym razem od niej, od mojej Alicji.
O-O-o Obudziłam się, jej twarz unosiła się nad moją, niebieskie oczy, które błyszczały śmiechem, teraz zgaszone ze zmartwienia, a jej złote loki okalały jej porcelanową twarz. - Śniłaś, Lucy. Nie mogąc odetchnąć, po prostu skinąłem głową, a moje oczy były pełne cichej wdzięczności. "O nim?" Ponownie skinąłem głową, a ona odpowiedziała z uśmiechem, wymazując jego pamięć w jedyny sposób, w jaki wiedziała, delikatnie rozchylając moje uda, zwilżając moją miękkość jej pocałunkami, jej język drażnił mnie, aż się trzęsłem, płakałem i zesztywniał, moje palce zaciśnięte w jej złotych lokach.
Potem leżeliśmy razem, nasz oddech jeden, nasze pragnienie jedno, nasze serce biło jedno, wpatrując się sobie w oczy, aż świat zniknął, a kociak w obliczu słońca przypomniał sobie, jak gonić promienie księżyca do oceanu, aby gwiazdy mogły zająć ich miejsce. "I teraz?" Uśmiechnęłam się, przeczesując dłońmi jej miękkie włosy, a jej sutek został uwięziony między moimi ustami, kiedy gładziłam jej znajomą cipkę z ostrożną rozkoszą. "Tak." O-O-o Mówiła rękami, pozwalając im trzepotać jak niespokojne ptaki, a jej usta układały słowa, każde tak ciche jak śnieg, który osiadł na jej ramionach, zakrył jej nagie palce u nóg, nadał jej ciemne włosy białe. Nad nią słońce wpatrywało się w dal, jego czarne futro połykało własne światło, jego kocia twarz uśmiechała się, gdy śnił o kłębkach przędzy, wstążkach z chwostami i smacznych rybach, a może po prostu czekał na nadejście księżyca, aby mógłby zrelaksować się w głębi oceanu.
"Tak." Jej serce zatrzymało się lub zamarło. Czas również się zatrzymał. W połowie jesieni płatki śniegu unosiły się nieruchomo, drżąc, gdy grawitacja szarpała się bezsensownie. Jej ręce znów zatrzepotały, przeformułowując pytanie, i znowu nadeszła odpowiedź.
„Tak i tak i tak i tak”. Radość mierzyła jej kroki, gdy przeskakiwała przez szachownicę, lód pękał pod jej stopami, aż weszła na kwadrat czarnej królowej i została pochłonięta. o-o-o Kochaj się ze mną. Żadnych słów, tylko uśmiech.
To było wystarczająco. Kochaliśmy się, wspomnienia pochowane tak dawno temu wypływały z serc, które ponownie uczyły się bić. Dzisiaj i jutro i jutro po tym i tak dalej i dalej trwało, za każdym razem, gdy jej płacz odzwierciedlał mój własny, gdy wstaliśmy i upadliśmy i wznieśliśmy się ponownie z pasją i pożądaniem, a przede wszystkim z miłością… oOo "Miałem sen Alice. " „Cicho, Lucy, to był tylko sen.
Potrząsnęłam głową, nawet gdy przycisnęła pajęczy palec do moich ust.„ To jest sen, Lucy, jeśli chcesz, żeby tak było. ”Wpatrując się w jej szafirowe oczy, Powoli skinąłem głową, desperacko chcąc jej uwierzyć, zatracając się w niej, gdy przyciągnęła mnie do siebie, jej tęczówka się otworzyła. odkurzałem włosy, aż przez jakiś czas nie wiedziałem. I wtedy się obudziłem. oOo „Gdzie jestem?” Wydawało się, że to dobre pytanie, nawet jeśli odpowiedź była oczywista.
Byłem otoczony. To naprawdę nie oddaje sprawiedliwości mojemu otoczeniu. Nie dziesiątki, nie setki, ale nieskończona ilość, wszystko przechowywane na półce po półce w czymś, co wyglądało na niekończącą się bibliotekę, która odpowiedziała na moje pierwsze pytanie.
- Biblioteka. Ale gdzie? "Czy to ma znaczenie?" Dziwny głos. Odwróciłem się, wpatrując się w bardzo przeciętnego mężczyznę ubranego w wymięty płaszcz z psich zębów i musztardowo-żółty krawat.
„Kim jesteś?” Dobre pytanie. ”„ Dziękuję. ”Powiedziałem, nagle czując się z siebie zadowolony. W końcu najwyraźniej byłem w środku jakiegoś mentalnego roztopienia, a mimo to nadal mogłem mieć dość spokojna rozmowa z nieznajomym.
„Masz imię?” „Masz?” „Tak, jestem…” Złapałem oddech, moje imię nagle jest śliską rybą na lodzie. Za każdym razem, gdy próbowałem złapać to, wymknęło mi się. „Przekonasz się, że to nie ma znaczenia tutaj." „Ja…" Zauważyłem, że mówię rękami, pozwalając im trzepotać jak niespokojne ptaki, a moje usta kształtują słowa, każde tak ciche jak to, co mnie otaczało, moje bose palce wbijające się w czarno-biały dywan w szachownicę. Nade mną wisiało mnóstwo balonów, wszystkie czarne z białymi szeptami i szerokimi białymi uśmiechami i białymi oczami, które patrzyły w dal.
Kiedy patrzyłem, wydawały się skupić wzrok na osłonach i jednocześnie mruczeć. „Jak powiedziałem, to nie ma znaczenia.” Jego głos był symfonią, którą odbijały się echem od każdego balonu unoszącego się nad głową. „Mam imię, gdybym tylko mógł dać mi chwilę… ”„ Nie! ”Słowo odbiło się echem w nieskończonej komnacie, zaskakując mnie.
Odniosłem wrażenie, że nie mówi się tu często. Spoglądam w górę, rozbawiona, że pulchne kotki marszczą brwi na zmiętoszonego mężczyznę. - Nie - powiedział ponownie, tym razem delikatnie.
- To tylko utrudni ci sprawę. Zaufaj mi, nie chcesz tego. Nagle ujrzałem zimne, okrutne oczy i krew. Drżąc, skinąłem głową, myśląc, że być może miał rację.
Na razie pokonany westchnąłem, obracając się w miejscu, aż ukończyłem pełny obrót o trzysta sześćdziesiąt stopni, ponownie stawiając mnie twarzą w twarz z bezimiennym mężczyzną. "Co ja robię?" Nagle poczułem się zmęczony, nie wspominając o zagubieniu i zagubieniu. "Zatrać się w." Wykonał ekspansywny gest, a ja podążyłam za jego ręką, mój oddech ponownie złapał na ogromie komory. Miliony na milionach półek, z których każda jest wyłożona setkami tomów.
Być może każda książka, jaką kiedykolwiek napisano. "Czy szukam czegoś konkretnego?" "Kraina czarów." Powiedział z szerokim uśmiechem. Nad nami koty uśmiechały się w tandemie, a ja poczułem drżenie przechodzące przez budynek. Będę czekać tak długo, jak to zajmie. Dzisiaj, jutro, jutro po tym.
Znajdź mnie, kochanie. Głos dziewczyny, delikatny i pełen miłości, drażnił moje myśli, rozpoznanie zamieniło się w frustrację. "Gdzie jesteś?" Kraina czarów.
"Kraina czarów." Powtórzyłem, ponownie chwytając rybę pamięci i gubiąc ją w rwącym strumieniu, zostawiając mnie z fragmentem wspomnienia snu, gdy zmięty mężczyzna blakł, aż nie zostało nic prócz uśmiechu. A potem, nawet to zniknęło, zostawiając mnie na zwiedzanie biblioteki, nagle na tyle zaciekawionego, że wyciągnąłem pierwszą książkę, którą znalazłem z półki i otworzyłem ją na pierwszej stronie. Poczułem, jak szarpie mnie zawroty głowy, zniekształcając mnie, grawitacja wykręcająca mnie na lewą stronę, obserwując z niedowierzaniem, jak biblioteka zniknęła z pola widzenia i została zastąpiona przez… Ciąg dalszy….
Paralegals próbują dowiedzieć się, czy mąż został wrobiony.…
🕑 95 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,393Niektóre są duże, a niektóre małe. Czasami ten sekret to prywatna rzecz o nich, o której nikt nie chce wiedzieć, a czasami dotyczy innych. To są wspólne tajemnice. To opowieść o ludziach,…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuMiłość na całe życie…
🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 872Alan wysiadał z samochodu, kiedy zauważył wychodzącą z domu Gabby. Zdał sobie sprawę, że dawno się nie widzieli i nie wiedział, jak bardzo tęsknił za poprzednim towarzystwem. Zawsze była…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksuFilm z przeszłości stał się człowiekiem mojego życia…
🕑 12 minuty Historie miłosne Historie 👁 1,169Robert i ja byliśmy razem na studiach. Od pierwszego dnia kliknęliśmy. Byłem kiepski w księgowości, więc zawsze podawał mi pomocną dłoń. To połączyło nas w wielu indywidualnych sesjach…
kontyntynuj Historie miłosne historia seksu