Nazywa się Baby Blue, kiedy desperacko szukają imienia, by jęczeć. Ukradł to z billboardu przy autostradzie 70. Myśli, że to nazwa nowonarodzonej foki z zoo; trochę jak ta piosenka… Baby Beluga? Niebieskie dziecko Jean? Nie mogę powiedzieć na pewno.
To nie ma znaczenia. Wszystko, co robi, to władza, jaką wydaje się mieć nad mężczyznami, zwłaszcza tymi siwiejącymi na skroniach. Będą szeptać to piwnym oddechem, z ręką na jej udzie. Baby Blue.
Zdesperowani z powodu ciasnej rany, której nie mają już w domu. To nie jest imię, które sama sobie wybrała. Gdyby tak było, wybrałaby coś, co nie brzmiało jak przynęta na więzienie. To schodziło z języka: jak Delaney czy Melanie. Kłopot w tym, że teraz za bardzo przypomina Baby Blue, żeby być kimś innym.
Imiona muszą pasować. I nie mogła już nosić żadnego z tych imion, tak jak nie mogła założyć tego, które odrzuciła w swojej zbyt cichej, zbyt nieskazitelnej okolicy. A mimo to czuje teraz cholerną nostalgię za tym przeklętym imieniem, choć nie za życiem, z którym jest związane. Ale jest teraz również płonąca jak cholera, niepewna, czy jej umysł po prostu nie krąży wokół marzycielskich chmur nonsensów. Ostry zapach trawki wypełnia jej płuca.
Posyła leniwy, dziwaczny uśmiech. Muzyka płonie w niej, królewskie niebieskie kopniaki wybijają nieregularne rytmy punkrockowego boysbandu, pulsujące z gigantycznych, grzmiących głośników. Krew szumi jej w uszach, a śliskie od potu ciała migoczą i ślizgają się po niej, naciskając ze wszystkich stron.
Wyrywając się z ramion zmysłowej brunetki o smaku jagód, macha głową w rytm ciężkich gitarowych riffów, podczas gdy coś twardego naciska na zwiewny materiał jej wilgotnej spódnicy. Ona się uśmiecha. Potrząsa kruczoczarnymi włosami przesiąkniętymi elektrycznym błękitem i zgrzyta tajemniczym kutasem. Ciepło z jego ciała rozlewa się na nią, ogrzewa ją, sprawia, że ślinka cieknie jej w ustach. Nie chce się jeszcze poddać.
Ale potrzeba jest już na jej języku, między nogami. Trochę smaku nie miałoby znaczenia. Nazwij to przystawką. Kiedy piosenka się kończy, zostawia go wciśniętego w kąt, z nisko naciągniętą czapką, jakby odsypiał największy wzlot. Jest w ekstrawaganckim autobusie koncertowym Salt Pewter po koncercie, ich najnowsza fanka, maleńki diabeł z metalicznym niebieskim sopranem i głową pełną pokręconych marzeń, odrywa się od zwykłego życia z ludźmi, którzy gówno wiedzą o Coltrane, albo szczękościsk, albo jedwabiście gładki Parker.
Po prostu słodki pop, który wypala dziury w głowach. Tańczy dla nich na wszystkie sposoby, których jej narzeczony by nie pochwalił: fedora przechylona w stylu Sinatry na punkowo-rockowych włosach, podczas gdy kończyny w kolorze mokka kołyszą się w rytm muzyki, którą tylko ona słyszy, od Rollinsa do Redmana iz powrotem do Adderley. Kiedy porusza się z baletową gracją i striptizerskim erotyzmem, oni zerkają po pijanemu, dzieląc perwersyjne zachcianki nad puszkami Four Loko i świeżo zwiniętymi jointami. Pragnie, by jej zimne ciało płonęło.
Jej oczy są otwarte, przypadkowe obserwacje wirują i kłębią się w jej głowie. Zygzakowate linie czarnego plemiennego atramentu opadają na szerokie ramiona. Skomplikowane kolorowe rękawy są spryskane muskularnymi ramionami. Nastroszone blond włosy. Ogolone głowy.
Małe wskaźniki błyszczą w ich uszach. Wszystkie desperackie próby bycia niebezpiecznymi. Kanciasty.
nie są. Ale ona jest. Blue uśmiecha się do siebie. W jej kościach jest czarny głód, którego nie można ugasić, ciasto rozpusty i chciwości, pragnienia, których nie można określić ilościowo, które zostały stłumione i domagają się, aż… pękło szkło i pojawił się Baby Blue.
Gburowata dziewczyna umiera im w gardłach, kiedy zaczyna ściągać ubranie: pierwsza jest cienka biała zapinana na guziki, zsuwająca się z ramion, odsłaniająca stwardniałe sutki. Wykonuje piruety, koszula trzepocze na podłodze, a jej kolana uginają się w udawanym ukłonie. Kiedy podnosi wzrok, wie, że trzyma je w dłoni.
Ich zaczerwienione oczy są szkliste od spirytusu i alkoholu. Czuje, że jest wilgotna, przesiąkając przez ledwo widoczne majtki. Czarny głos w jej wnętrzu śpiewa, gdy podchodzi do klawiszowca.
Zane'a? Może? Nie dba o niczyje imię poza własnym. Jego lewa ręka to labirynt kolorowego atramentu, jedyna bez czaszki. Ona to lubi. Oblizuje usta, gdy ona wpycha go z powrotem na siedzenie, po czym wsiada na kolana, spódnica podjeżdża wysoko na umięśnionych udach.
Czym był? Siedemnaście? Osiemnaście? Wycofanie się z szkoły średniej? Może wybrał muzykę zamiast studiów, tak jak ona. Muzyka może ci to zrobić. Jej palce wsuwają się w jego krótkie, nastroszone loki i pochyla się, wysuwając język, by prześledzić jego podbródek, siniaki na jego ustach, zanim się cofa. Jęczy, pot spływa mu po czole, oczy mu się trzęsą, kutas twardnieje w podartych, obcisłych dżinsach. Porusza się w powolnych kręgach, aż zaczyna jęczeć.
Jego przyjaciele śmieją się, mówią jej, że jest dziewicą. Daje im palec. Bierze jego ręce i kładzie je na swoim tyłku, kontynuując szlifowanie. Mówi mu, żeby nazywał ją swoim Baby Blue, podczas gdy jej usta przyciskają się do jego ust, a jego język niezdarnie błądzi po jej pomalowanych na niebiesko wargach.
Czarny głos mruczy z zadowolenia. Potem znika, zsuwając się z jego kolan iz jego uścisku, ale mrugając, zakłada mu fedorę na głowę. Blue przechodzi z kolana na kolano, okrutny, drażniący uśmiech błąka się po wargach motyla, gdy całuje każdego z nich po kolei, pocierając ociekającymi majtkami, zadowolonym wyrwaniem ich dżinsy. Potem znowu klawiszowiec, cała chłopięca uroda i dziewicze nerwy.
Wstrzymuje oddech, kiedy ściąga mu spodnie, jego twarz jest szkarłatna, gdy obejmuje go jej chłodna dłoń. „Nie strzelaj zbyt szybko” – rechocze ciemnoskóry perkusista. Tym razem pokazuje mu palec i opuszcza głowę, biorąc gorącego kutasa Zane'a do ust. Wystarczą trzy pchnięcia i wężowe syczenie języka, zanim pomaluje jej usta swoim nasieniem. Grucha, ssąc go jak arbuzowego patyczka na patyku, wysysając każdą kroplę, zanim cofnie się, by błysnąć gęstą, ciężką śmietanką.
Diabelski uśmiech pojawia się na jej twarzy, gdy czarny głos nuci. Lepkie, niebieskie jak szminka usta przyciskają się do jego, a on wije się, próbując się wyrwać. Silne ręce trzymają go w miejscu, a ona sonduje, aż usta się otwierają, a jej poplamiony spermą język łączy się z jego.
Giggles szarpie jej ciałem, kiedy przyciąga ją do siebie, wysysając własne soki z zaskakującą intensywnością. „Kurwa, człowieku. Ta szalona suka karmiąca go spermą? Obrzydliwe – gwiżdże bezimienny perkusista.
Tak mówią, myśli Blue, ale jedno spojrzenie splata inną historię: w ich sępich oczach płonie zazdrosna żądza. Kiedy namiętność Zane'a wygasa, zsiada z konia i odwraca się. autobusem, a pozostali członkowie zespołu leżą nago na swoich siedzeniach, nasyceni skórą, wygłodniałymi oczami, pięściami owiniętymi wokół pięknie wyciętego penisa. Ta scena wywołuje w niej kolejną falę mrocznego pożądania, podniecenie spływa po jej nogach.
„Zroluj mi skręta” mówi siadając na kolanach między nogami głównego wokalisty. Też nie zna jego imienia. Nadal nie przejmuje się tym. Ktoś podaje jej jointa, a ona wkłada go między swoje niebieskie usta, głęboko wdychając, delektując się smakiem i ciepłym szumem po efektach. Przynajmniej wiedzieli wystarczająco dużo, żeby nie oszczędzać na wysokiej jakości trawie, myśli.
Uśmiechając się, wydmuchuje kółko z dymu na grubą, gąbczastą głowę piosenkarki, zanim przekazuje ją dalej. „Kurwa, to jest dobre, prawda, laleczka ” bełkocze. „Tak, Baby Blue.
To też - wzdycha, jego kutas drga, gdy liże sobie drogę w górę szczupłego mięśnia jego wewnętrznej strony uda, zanim chwyta go w swoje przegrzane usta. Jego jęk jest piskliwy i dziewczęcy, a teraz kolej na Zane'a, by się śmiać. jej włosy, odgarnia je, a chichoty ciekną z ust wszystkich.
Przechodzi od pulsującej erekcji do pulsującej erekcji, wdychając małą chmurkę pysznego czarnego złota, po czym drażni ich skubaniem, ssaniem i leniwymi pociągnięciami. Do czasu, gdy staw rozpada się w popiół, słodki zapach jej podniecenia wisi ciężko w powietrzu, mieszając się ze smakiem jej miętowego szamponu i czystego potu. Blue najpierw dosiada perkusisty, delektując się połączeniem tonów mokki i ciemnej czekolady.
Gdyby tylko ich seks odzwierciedlał te smaki, ona myśli bezczynnie. Perkusista sięga za nią zręcznymi palcami, by odpiąć spódniczkę uczennicy. Łapie go za nadgarstek. Każe mu ją zostawić.
Leniwie kiwa głową, ale ona ma niespodziankę. Jej zwinięte stringi, mokre i lepkie, naciskają ponownie stój mu w nosie. – Otwórz – rozkazuje. Niechętnie przyjmuje jej prezent, a ona wstaje, ustawia go na swoim niechlujnym seksie i opada ze zharmonizowanym, gardłowym chrząknięciem. Zdyszane westchnienie i nucone pochwały, krzyk, gdy jego tłusta głowa szturcha jej łono, długość i obwód tworzą odpowiednią kombinację, by zatrząść jej gibką sylwetką.
Czas się zatrzymuje. Uruchamia się ponownie. Zatrzymuje się ponownie. W kółko jak zabugowany film.
Mijają ją jak zabawkę, a ona pozwala im jednego kutasa za drugim, próbując jej aksamitnej porcji, mieszając jej słodko pachnące soki w rozbryzgujący się, pieniący się bałagan. Wyobraża sobie siebie jako lukrowane ciasto. Żałuje, że ich sperma nie była bitą spermą.
Chciałaby mieć klona samej siebie. Gdyby tak było, byłaby zdesperowana, by pożywić się własną niechlujną cipką. „Weź wszystko, Baby Blue”, mówią, harmonizując słowa w liryczny refren. Klęczy na podłodze autobusu, jej idealny tyłek uderza w brzuch chudego basisty, który pompuje ją od tyłu i zatrzymuje się na tyle długo, by klawiszowiec ześlizgnął się jej do gardła, aż zostanie rozkosznie nadziana na szpikulec z obu końców. Te, które zostały pominięte, narzekają, gładząc się, gdy odchylają się z powrotem na skórzane kanapy, zachwyceni hedonistycznym rytuałem Baby Blue.
Jej palce szturchają jej nabrzmiałą łechtaczkę i skurcze cipki. Skurcze są zbyt duże dla chudego basisty, który krzyczy, wyrywa się i strzela gorącą liną spermy w jej wciąż chłodne plecy. Kutas w jej ustach podskakuje jako następny, a ona robi, co w jej mocy, by przełknąć, nasienie bulgocze w kącikach jej ust. Kiedy się odsuwają, pada na bok, dysząc.
Rozlegają się podekscytowane pomruki i zostaje zepchnięta na plecy. Jej klatka piersiowa jest rozciągnięta, gładkie kulki uderzają w dolinę jej piersi. – Jezu, kurwa, jesteś jak lód. Co do diabła? on chrząka. Wzrusza ramionami, ciągnie jego tyłek do przodu i obejmuje go mokrymi ustami.
Ręce rozsuwają jej kolana, a łysina wije się między jej udami, nos łaskocze jej porośnięty niebieską sierścią kopczyk, język wbija się w jej mokre fałdy, aż się rozchylają. „Kurwa” wzdycha z zadowoleniem, delektując się ciepłym, utalentowanym językiem śledzącym nuty wokół jej cipki. Drażni klucze wiolinowe na jej stwardniałej łechtaczce, rzeźbi klucze basowe w pobliżu jej tyłka, a następnie zanurza się głęboko w jej mokrą ranę.
Wszystko, co może zrobić, to leżeć, a oralny atak wysyła pioruny przez jej ciało. Jej palce ściskają tyłek osadzony na jej piersiach i ssie mocniej, pozwalając, by kontrola zaczęła się wymykać. Blue wysysa ciepło muzyka jak słodzony narkotyk. Ogrzewa ją, dodaje energii. Temperatura jego ciała spada, jej temperatura wzrasta, a ona uspokaja się, aż zostaje tylko strużka.
Jeszcze kilka lizawek i jej usta znów zalewają słone ciepło. Jego ciało drży i wyskakuje z jej ust, zanim skończy, sperma tryska przez jej usta i policzek. Czołga się i upada obok niej.
– Pocałuj mnie – żąda. Wstępnie, spędzona młodość wraca do niej. Usta znów się łączą, dzieląc ciepłą, śliską masę. „Jasna cholera, Blue”, chrząka głos, gdy wijąca się łysa głowa między jej nogami zostaje zastąpiona twardym kutasem, którego królik pieprzy ją z oślepiającą intensywnością.
On nie trwa długo. Minutę. Może dwa. Potem odkorkuje się do jej niechlujnego porwania, gorącego strumienia, który wydaje się trwać dłużej niż jego ruchanie. Odsuwa się i słodki, niezręczny Zane siada między jej nogami.
Wpatruje się w jej ociekającą dziurę, kutas drga, gdy debatuje nad logiką wchodzenia w jej przemoczoną, poplamioną ranę. Otwiera ramiona, na jej ustach błąka się figlarny uśmiech. — Nie chcesz mnie? ona dokucza. Oszołomiony, kiwa głową. „No to chodź tutaj.
Napełnij swój Baby Blue zapas”. Zane czołga się na rękach i kolanach, zwisająca erekcja kołysze się hipnotycznie, aż unosi się nad nią. Przyciąga go do swoich ust, przyciskając jego opaloną, pokrytą bliznami klatkę piersiową do swoich piersi, kutas ślizga się i ślizga po jej gładkim seksie.
Kropelki potu spływają mu po czole, a jego twarz przybiera szkarłatny kolor, gdy stara się zatopić w jej śliskich fałdach. Sfrustrowana chwyta go za ramiona, spowalnia, gruchając mu do ucha. Mięśnie jego miednicy drgają, kiedy bierze go w rękę, kciukiem kreśli kręgi na jego pulsującej, cieknącej koronie.
Wbija go w jej śliskie ściany i pozwala mu dokończyć robotę. – Pchnij – rozkazuje. Rzuca się do przodu i natychmiast osiąga dno, a połączenie jej soków i spermy basisty zapewnia oleiste nawilżenie. To, czego brakuje mu w rozmiarze, nadrabia zapałem i jedną specjalną sztuczką, którą pobłogosławił kutasem zakrzywionym jak sierp, mocno dociskając jej punkt G przy każdym pchnięciu. „Ha, mały Z jest fanem niechlujnych sekund” – śmieje się perkusista.
„Zawsze myślałem, że mały skurwiel ma przejebane w głowie”. „Nie drażnij go, Bennyboy” – śmieje się basista. „Niech dziewica się zabawi. Poza tym ta suka pali. Wszyscy wiedzą, z kim pierwszy raz zmoczyłeś swojego kutasa.
Mała zaniedbana señorita z uzależnieniem od kokainy. Ile wytrzymałeś, pięć sekund?”. „Pierdol się, Johnny”. "Tylko mówię'.". - Nie słuchaj ich - szepcze Blue do ucha Zane'a.
„Świetnie sobie radzisz”. Jej biodra unoszą się, a ich pachwiny spotykają się z mokrymi uderzeniami. On nie odpowiada, więc ona głaszcze go po włosach na szyi, mówi mu, żeby ją posiadał, pieprzył ją jak jego dobrą, małą dziwkę, jego Baby Blue. Przechodzi przez nią mały orgazm, gdy zęby skubią jej sutki. „Dobre rzeczy mogą przychodzić w małych paczkach”, chichocze, wyrywając się i mocno zaciskając.
Jego koledzy z zespołu chichoczą szaleńczo. Z Zane'em trącającym nosem jej szyję, ryzykuje spojrzeniem na resztę z nich, oceniając ich. Ta, która wracała do zdrowia, pielęgnuje świeżo zarośnięte erekcje, wpatrując się w jej krągłe biodra. „Pieprzyć to” – chrząka wokalista. Jak miał na imię? Płomień? To było coś w stylu śmiesznego.
„Równie dobrze mogę oglądać porno. Potrzebuję akcji”. „Odwróć ją, Z.”.
Zane mruczy pod nosem „pieprz się”, więc ona musi przejąć dowodzenie, zahaczając kostkami wokół jego nóg i obracając je. Przykłada mu palec do ust, kiedy próbuje zaprotestować. „Ćśś.
Nigdzie się nie wybieram” – droczy się, obracając biodrami, mocno ocierając się o jego penisa. — Najwyższy czas — mówi Blaze, chodząc w kółko, hipnotycznie wymachując kutasem. Uśmiecha się, sięga i bierze go do gardła.
Wzdycha, głaszcze ją po głowie, obsypuje ją plugawymi pochwałami. Jej ciało drga, gdy duże dłonie masują jej tyłek, ściskając jej policzki, powodując ostry skurcz jej wewnętrznych mięśni. Zane chrząka. „Czy kiedykolwiek brałeś to w dupę, Baby Blue?” – pyta perkusista Benny.
„Pragniesz tego, prawda? Ten tyłek został stworzony do pieprzenia”. Nie miała i zrobiła. Dlatego tu była.
To dlatego była Baby Blue. To dlatego narzeczony, z którym spędziłem trzynaście godzin, siedział w domu i pracował, spodziewając się, że rano będzie w domu. Gotowy do zamieszkania.
Zrezygnuj z muzyki. Wypchnij kilkoro dzieci. Ale lodowata… rzecz, która wpełzła na nią w środku nocy, roztopiła się w jej nalewach, schroniła się w jej krwi, powiedziała jej to, czego zawsze chciała i czemu zawsze zaprzeczała. Dał jej zarówno moc, jak i uzależnienie, desperacką potrzebę ciepła.
Więc kręci tyłkiem na szczycie Zane'a, dając Benny'emu całą odpowiedź, jakiej kiedykolwiek potrzebował. Wyciąga butelkę lubrykantu z powietrza i smaruje nim całego swojego kutasa. Drży, gdy zimny, mokry palec dotyka jej odbytu, śledząc pomarszczone ciało, zanim zanurza się w środku.
Czarny głos śpiewa głośniej. Ściąga kutasa w ustach i wydaje z siebie przeraźliwy jęk. "Kup!" Johnny przerywa.
„Czekaj, koleś”. — Po co, Johnny? Benny mówi, główka jego kutasa szturcha jej zakazaną dziurkę. Z jego dłoni zwisa plastikowa torba pełna tabletek.
„Wywaliłem to z organizatora. Powiedział, że to wysokiej jakości Molly. Powinna unieść tę sukę jak latawiec i utrzymywać nasze kutasy w napięciu przez wiele godzin”. Jest już jednak wyższa niż balony na ogrzane powietrze.
Zioło i alkohol, które przez nią pompują, działając razem, sprawiają, że jej ciało drży. Ale jadowity czarny głos w jej wnętrzu domaga się coraz większych wzlotów. Baby Blue wyciąga rękę, a Johnny wrzuca jej do ręki białą pigułkę. Obraca go między palcami, wpatrując się w niego. Połyka go łykiem whisky, a zespół się śmieje.
Obserwując, Johnny przechodzi na hiszpański, mamrocząc coś o tym, jak wziąć tego gangsterskiego piruja. Z jej ust wydobywa się szyderczy śmiech. Odpowiada po hiszpańsku, zaskakując go. Pigułki są nabijane jak kręgle, a nawet wiecznie zdenerwowany Zane, który potrzebuje jeszcze tylko jednego spojrzenia na Baby Blue pod dokuczaniem Benny'ego i Blaze'a, połyka jedną.
Tworzą mały krąg wokół niej, drażniąc się i kusząc lekkimi muśnięciami jak piórko, czekając, aż pigułki zaczną działać. To nie trwa długo. Minuty. Pokój wiruje, a jej ciało jest jak błyskawica, gorące i trzeszczące od energii.
Jej palce gładzą i szczypią spuchniętą łechtaczkę i uczulone sutki. Ktoś podnosi ją z ziemi, a ona chwyta twardy, spięty biceps. To Benny, z wyrzeźbioną sylwetką i końskim kutasem wystającym z pachwiny.
Jej nogi owijają się wokół niego i całują się, powoli, namiętnie, narkotyki płoną w jej brzuchu, wysyłając fale rozkoszy przepływające przez jej klatkę piersiową i wdzierające się do jej mózgu. Ona również się nim żywi, kradnąc małe kropelki ciepła, tylko tyle, żeby nie zauważył. Efektem jest kolejny orgazm wstrząsający jej ciałem, ramiona ściskające plecy Benny'ego.
Chichocze, masując jej plecy w kółko. „Gotowy do wypchania, Baby Blue?” szepcze jej do ucha. Jęczy żałośnie, a on opuszcza ją z powrotem, aż siedzi okrakiem na brzuchu Johnny'ego. Oparła dłonie po obu stronach jego głowy, masuje kroczem jego brzuch, pokrywając go cienką warstwą miodowego soku. Ręce masują jej krągłości, zęby mocno skubią jej sutki, a on śpiewa jej serenadę po hiszpańsku, słowa, które sprawiają, że jej skóra w kolorze mokki nabiera ciemnego różu.
Chwyta ją za biodra i odpycha do tyłu, aż jego erekcja dotyka jej tyłka, szukając wejścia do jej parującej cipki. Chichoczący jęk rozlega się, gdy naciska, biodra unoszą się, by zatopić się po rękojeść. „Podoba ci się ten hiszpański kutas, arana?” Daje jej brutalne pchnięcie, które sprawia, że jego jaja uderzają ją w bąbelkowy tyłek. Bełkocze chaotycznie, moc leków działa w pełni, zamieniając ją w drżącą, orgazmiczną galaretę, która nie dba teraz o nic innego na świecie poza wstrząsami pulsującej elektryczności w jej płonącej gorącej cipce.
Strumień płynu pryska na jej pomarszczoną gwiazdę, a ona jęczy, gdy gruby palec spływa w dół jej tyłka, wpychając się w jej dziewiczą dziurę. Jej serce przestaje bić, gdy palec ją rozluźnia, zataczając powolne kręgi. „Gotowa, by zostać małą dziwką analną?” – pyta Benny, pochylając się nad jej spoconymi plecami, by ugryźć ją w ucho. Jej odpowiedź zostaje zagłuszona, gdy Johnny zwalnia pchnięcia, wciągając ją w głodny pocałunek. Kolejna cyfra wciska się w jej brudną dziurę, podczas gdy Benny kontynuuje przygotowywanie jej.
„Podoba ci się, prawda? Powiedz mi, Baby Blue. Komu chcesz wystrzelić tę wisienkę analną?”. Kiedy nie odpowiada, jego palce zatrzymują się, a pchnięcia Johnny'ego zwalniają do pełzania. „Powiedz mu, Arana” – błaga Johnny. „Kogo chcesz najpierw w tym dziarskim tyłku?”.
– Kurwa – jęczy, kręcąc się na jego kutasie, próbując przyspieszyć ruch. Jednak silne ręce trzymają ją mocno w miejscu. – Powiedz mi – powtarza Benny.
„Nie… nieważne”. "Wystarczająco dobry." Ciało Benny'ego cofa się, a on uderza trzonkiem w jej policzki, wybijając lubieżny rytm. Kogut wcięty na miejscu, pcha. A raczej próbuje. Jego tłusty grzybek zatrzymuje się na jej ciasnym supełku.
"Kurwa, Baby Blue. Spokojnie – mruczy, próbując ponownie z niewielkim powodzeniem. „Potworny kutas się nie opłaca, draniu?” Zane chichocze. paczka na planecie. Daje klapsa jej kulki mokki, uśmiechając się, gdy podskakuje.
„Chodź, kochanie, otwórz mi” – błaga Benny. Narkotyki krążące w jego kutasie sprawiają, że ma niekomfortową twardość diamentu, desperacko pragnąc uwolnienia w granice jej mrocznej dziury. „Rozgrzeję dla ciebie małą Blue," Zane śmieje się szaleńczo, padając na kolana obok Benny'ego, narkotyki w końcu zastępują chudego niezręcznego klawiszowca kimś ciemniejszym, bardziej bezczelnym i rozkosznie pewnym siebie. „Nieważne, igła chuj," mamrocze Benny, czołgając się z powrotem i wpychając swojego grubego kutasa w jej usta. Opiera się na czworakach, dmuchając w jego cudowną purpurową głowę jak tootsie pop o smaku winogronowym.
Przykucnięty za nią Zane pochyla się nisko i szczypie jej tyłek. „Mój”, mówi, zanim rozłoży jej policzki i robaka przesuwając językiem po jej mrocznej gwieździe. Ciepłe, mokre uczucie zaskakuje ją, dławi się kutasem, ściska wokół Johnny'ego.
– Cholera, Z – śmieje się Blaze. „Zamieniła cię w jednego pokręconego małego gnojka”. Zane tylko wzrusza ramionami, nigdy nie odpuszczając swojego ataku, przynosząc świeżą falę obcej przyjemności, jakiej Blue nigdy wcześniej nie doświadczyła w życiu.
Narzeczony Blue był głównie wanilią wcieloną w łóżku. Kazał jej używać płynu do płukania ust po robieniu loda, zanim go pocałował. Tylko niechętnie i bez przekonania lizał jej cipkę. A anal zawsze byłby poza stołem.
Dający. Otrzymujący. Językiem lub kutasem.
Bzzt. Ankieta mówi nie, słodka Baby Blue. Więc znosiła opowieści swojej dziewczyny o gorącym dzikim seksie. Jak większość mężczyzn była zbyt chętna i zbyt zdesperowana, by zatopić swoje kutasy w swoich zakazanych dziurach.
Marzyli o tym. Pragnąłem tego. Wszyscy poza jej ukochaną z liceum, która okazała się zbyt słodka jak na jej gust, jak łyżka pełna cukru. A teraz coś w niej otwiera drzwi, moc i rozpustną wolność. „Patrz, dokąd, kurwa, idzie twój język, pendejo!” Johnny krzyczy, kiedy język Zane'a zbliża się do jego pompki.
„Uspokój się, Johnny” – ponownie śmieje się Blaze. „Przynajmniej twój kutas jest zakopany w tej jej maślanej cipce. Muszę zadowolić się cholernym peep show”. „Ale cholernie obrzydliwe, Blaze”.
„Tak. Tak. Ssij to, suko”. Zane'a to jednak nie obchodzi. Jedyną odpowiedzią jest hałaśliwe, mokre klapsy języka w dupę.
Narkotyki, przedzierając się przez jego system, niszczą wszelkie zahamowania, aż jedynym celem jest czysta, zepsuta przyjemność. Czuje, jak jego utalentowany język wysuwa się i liże jeszcze raz przed odejściem, zastępując go gąbczastą główką jego penisa. Znacznie mniejszy zarówno pod względem obwodu, jak i długości, pcha się z niewielkim oporem, chrząkając, gdy sięga dna w jej ciemnym upale.
– Kurwa – jęczy Johnny. „Zaciska się jak cholerny imadło”. Oczy Blue otwierają się, by spojrzeć na młodzieńca pod nią; oczy ma zamknięte, a na górnej wardze kropelki potu. Tym razem nie może się powstrzymać. Przyjemność w niej jest wulkaniczna.
Jej porwanie ślini gorący, lepki syrop na brzuch Johnny'ego. Pocałunek to ogień piekielny i pixie pył. Gryzie go w język. Rysuje krew. Wsysa metaliczny płyn do ust i obraca go.
Istota wirująca w jej wnętrzu mruczy swoje podziękowania i zapewnia jej większą kontrolę. Blue w końcu puszcza, a ich ciepło napływa do niej, od pulsujących kutasów po chlupiącą cipkę i zdzirowatą dupę, w górę jej brzucha, zanim krąży wokół jej serca, pompując trzy razy szybciej, w tempie, które powinno ją zabić, a nie napędzać. – Czujesz to, draniu – jęczy Johnny'emu do ucha.
„Fut małego Z wpycha się w mój tyłek. Uwielbiam uczucie, gdy twoje paskudne kutasy ocierają się o tę cienką ścianę, napinając się nawzajem. Lubisz to, prawda? Czujesz, jak jego mniejszy kutas ociera się o ciebie”. Chrząka, wbijając palce w miękkie ciało jej tyłka. „To będzie nasz mały sekret”, szepcze, jej zmysłowy język zanurza się w jego uchu.
„Baby Blue to twoja posłuszna mała zabawka. Dziś wieczorem będę wszystkim, czego zapragniesz. Rób, co chcesz.
Wsuń mi palec w dupę?”. Johnny mruczy coś niezrozumiale po hiszpańsku, zniewolony jej, tym, co w niej tkwi. - Pieprzyć to - mruczy Blaze, odpychając Benny'ego, by chwycił ją za głowę i zanurzył swojego ciepłego penisa w jej ustach, aż dotknie jej gardła. Jej ciało zastyga na dziesięć cennych sekund.
Potem ją traci. W całym jej giętkim ciele grzmią skurcze i napady orgazmu. Ona jest jak huragan ruchu, a Zane, Blaze i Johnny desperacko trzymają się jej, zatykając jej zepsute dziury, starając się powstrzymać własne orgazmy tak długo, jak to możliwe.
Blaze najpierw zatraca się w szalejącej burzy, tryskając jej do gardła z ciężkim sapnięciem, po czym zatacza się i spada na swój tyłek, a kutas podskakuje prosto w górę jak pęknięty hydrant. Tymczasem Johnny i Zane nie przestają, rzucając jej szczupłym ciałem w przód iw tył, grając na jej ciele jak na instrumencie, tworząc dekadencką muzykę, jakby znów występowali na scenie. Przez ulotną chwilę fantazjuje, jak by to było. Pieprzyć się na scenie, łącząc najstarszą sztukę performance z miłością do muzyki. Zamieniała bary nurkowe w oazy nieugaszonej żądzy i niemoralności.
Spraw, by świat z powrotem polegał na zwierzęcym instynkcie i żądzy. Baby Blue; Królowa saksofonu i. Królowa seksu; Wchłanianie na rosnącego kutasa. i słodka, tryskająca cipka. Podobał jej się ten dźwięk.
Niemoralność istnieje tylko dlatego, że jemy obiad, aby zdecydować, co było dobre, a co złe, co było niemoralne. Co by było, gdyby w końcu pozwolono tym koncepcjom umrzeć? A świat po prostu… dobrze się bawił. Całkowicie. W takim śnie wyje, a coś w niej wiruje chaotycznie. Mokry chlupot jej nawilżonej dupy i ociekającej cipką tworzy piosenkę, która umacnia ją jako Baby Blue.
Ale już. Zawsze. Czuje, jak Zane drży, wyciąga się i spuszcza jej rozciągniętą dziurę, kąpiąc ją w perłowej spermie, po czym wciska się z powrotem do środka; gotujący się w nim chemiczny koktajl daje mu nadludzki zastrzyk wytrzymałości.
Wgryza się w jej świeżo wylany tyłek przez kilka leniwych minut długimi, powolnymi pociągnięciami, po czym odsuwa się i opada na tyłek, zasysając duże łyki tlenu, jego kutas wciąż stoi niemożliwie sztywny i dumny, gdy nasienie wycieka z jego penisa. „Wreszcie” chrząka Benny, wchodząc, by go zastąpić. „Zerżnę teraz ten twój słodki tyłek, Baby Blue. Zerżnę to naprawdę dobrze”.
Chwyta ją za biodra dużymi, mięsistymi dłońmi, a pyton między jego nogami wędruje w górę przez jej poplamioną szczelinę. Jego palce boleśnie wciskają się w jej boki, gdy napina mięśnie brzucha i wykonuje pchnięcia, napotykając ułamek sekundy oporu, zanim przebija się przez jej śliski krąg mięśni. Ryk triumfu wydobywa się z jego ust i niszczy jej wnętrzności, jego gruby członek przesuwa się przez naturalne nawilżenie pozostawione przez Zane'a. „Kto teraz lubi niechlujne sekundy, Bennyboy?” Zane sapie, wciąż walcząc o oddech.
„Pieprzony drań”. Berry jednak nie słucha. Wbija się w ciasny tyłek Baby Blue jak byk na chińskim statku, pozbawiony głowy jej urywanych okrzyków bólu podszytego przyjemnością. Łapie ją jak niedźwiedź, ręce poruszają się szorstko po jej dojrzałym ciele, szczypiąc i ciągnąc. Daje jej klapsa w dupę, zostawiając gigantyczne czerwone odciski dłoni.
„Kurwa, mały Blue. Twój tyłek został stworzony dla mnie, prawda?” Zbić. „Zaciska się jak szalony. Przylega naprawdę ciasno”. Zbić.
„Uwielbiasz to rozciąganie, prawda?” Zbić. „Mam zamiar uformować tę puszczalską dziurę w mojego fiuta. Chciałbyś tego, prawda?” Zbić. Benny odbija jej tyłek od jego kutasa i cipkę na Johnny'ego, przejmując kontrolę nad brutalną, szaloną piosenką.
Ślina cieknie z ust Blue, a jej oczy przesuwają się w górę do jej mózgu, gdy Zane przejmuje dziurę, którą zwolnił Blaze, wbijając swojego nabrzmiałego kutasa w jej ciepłe usta, trzymając jej głowę w miejscu, gdy zachłannie smakuje mieszankę smaków plamiących jego penisa. Kolory eksplodują i tańczą pod jej powiekami, chemikalia w niej płoną, osiągając szczyt, pełzająca w niej istota gotowa wyssać całe ciepło pulsujące w autobusie. Jej umysł się rozpada, a ona unosi się poza ciałem, patrząc w dół na scenę wewnątrz zamglonego autobusu wycieczkowego. Jest brudny, poniżający i niezaprzeczalnie odurzający.
Patrzy, jak jej ciało drży między wytatuowanymi nastolatkami, pyszną kanapką z ciemnej czekolady, ciepłej mokki i kremowej wanilii. Na szyjach Benny'ego i Johnny'ego pojawiają się żyły. Zane zaciska szczękę. Blaze unosi się w powietrzu z butelką Jacka w jednej ręce i świeżo zapalonym bongiem w drugiej.
Zdesperowana, by spróbować, zgina palec i wysysa trochę Zoomu. Baby Blue staje się Queen Blue. Wchodzi z powrotem w swoje ciało, gdy burza osiąga crescendo, grzmiąc wstrząsającym ziemią uderzeniem energii elektrycznej. Benny ryczy, jego brzuch uderza w jej tyłek, pędząc do mety.
Ramiona Johnny'ego otaczają jej przemoczone plecy, ściągając ją z penisa Z, przyciskając ją do siebie, kutas się rozszerza. Wulkan wybucha. Wypaczenia świata. Ze szklistymi oczami przechyla się, żąda formowania na swoim brudnym języku. Żądania nie muszą być wyrażane.
Z tylko się uśmiecha, wiedząc, czego chce. Jego wściekle unosi swojego zaczerwienionego kutasa, aż mięśnie brzucha kurczą się, jądra podskakują, a głowa jego penisa pęka, malując ją liniami rozpalonej do białości dobroci. Johnny nie wytrzymuje dużo dłużej. Przyciska swoją poplamioną spermą twarz do jego, jęcząc.
Drży i zalewa jej niechlujne porwanie podmuchem białej lawy, która wypełnia ją po brzegi, płyn wycieka i rozbryzguje jego pachwinę jak pęknięta rura. Benny trzyma się desperacko, a nawet odważnie, biorąc pod uwagę zakazany żar jej drżącego, ciemnego tunelu. To dzielny wysiłek, ale bez sensu. Z nadludzkim talentem i kontrolą, faluje swoimi keglami i wyciąga jego odwagę i promieniujące ciepło z jego kutasa. Świat się kręci, a ona wylewa kolejną porcję miodu na słabnącego członka Johnny'ego.
„Kurwa… kurwa… kurwa”, skanduje Benny z chrapliwymi, ostrymi sapnięciami powietrza. Próbuje się w niej poruszać, nie chcąc oderwać się od jej parzącego gorąca. Czuje zimno. Zdrętwiały.
Wyżęty na sucho. Pieprzona rodzynka w słońcu i wcale nie z powodów, o których pisał jego chłopak, Langston Hughes. Ona jest pieprzonym ogniskiem.
Cholerny rozbłysk słoneczny. A wyciągnięcie oznaczało arktyczny lód. Ale Baby Blue znów ściska się wokół niego i nie może już znieść żadnej stymulacji. Z trudem wydostaje się z jej rozciągniętego tyłka i opada z powrotem, patrząc, jak wypływa rzeka nasienia. Czyjeś ręce odciągają ją od bezwładnego ciała Johnny'ego, podnosząc ją.
Słabo ściska napięte mięśnie i gładko ogoloną głowę. - Nie mam problemu z byciem ostatnią, Blue - szepcze jej Blaze do ucha. „Te śliskie dziury oznaczają zerowe tarcie, laleczko. Mogę się tak pieprzyć godzinami, kochanie”. Kiwa głową, mając nadzieję, że jego imię oznacza, że ma w sobie więcej ciepła niż ten, który leży odrętwiały i niereagujący na podłodze autobusu.
Jej policzek przyciska się do chłodnej skóry i nie ma pojęcia o czasie ani przestrzeni, gdy Blaze traktuje ją jak zdzirowatą szmacianą lalkę. Jest świadoma tylko dźwięków i zapachów, a jej nos marszczy się na widok ostrego aromatu seksu i słodko pachnącego bonga. Poddaje się jego chaotycznym pchnięciom, jęcząc na dźwięki i doznania, gdy jego sztywny kutas wypycha z siebie syropowatą kolekcję spermy jego kolegi z zespołu. Każe jej lizać swój tyłek, podczas gdy on leniwie pompuje swoją erekcję, przewracając oczami, gdy doi bongo jak cycki. Podoba jej się to, władza, jaką ma nad nim jej język, ciepło, które powoli wysysa z niego z każdym syczącym ruchem.
Szczególnie podoba jej się błysk w jego oku, kiedy przesuwa śliskim jak miód palcem przez jego własny ciemny krąg mięśni. Śpiewa jej pochwały nowo wybitym wierszem. Rodzaj upodlonego liryzmu, którego nie usłyszałbyś szeptem w zacienionych klubach ze striptizem lub pod czerwonymi światłami i neonową skórą. Kończy ochrypłym okrzykiem uwolnienia, wyciągając ją z obolałej cipki, by zdetonować ją na jej pomarszczonej, rozciągniętej gwieździe.
Upał wypacza rzeczywistość. Zmiana umysłu. Zalewa ją zalewem spermy i wybuchem energii nuklearnej, najlepszym rodzajem entalpii pulsującej głęboko w jej chaotycznej dziurze. Pozwala mu wepchnąć się do środka, żeby wypluł każdą resztkę ciepła, jaką ma.
Owija wokół niego swoje wewnętrzne mięśnie jak boa, a potem każe mu zjeść jej własny zaczerwieniony pierścień. Wysysa z niej bulgoczące resztki orgazmu jak wygłodniały szczeniak, aż w końcu dochodzi do siebie i upada. Wyciąga je pojedynczo nagie, a nieludzka siła przepływa przez jej mięśnie. Wrzuca je do trawy opuszczonego miejsca.
Uśmiecha się do słabnącego półksiężyca. Ciepło paruje z jej gładkich kończyn w kolorze mokki, gdy idzie do pracy. Baby Blue. Podpisuje swoje nazwisko kobaltowym odcieniem szminki na każdym z ich zimnych tyłków, dając każdemu uścisk z wdzięcznością za dobrze wykonaną pracę. Ktokolwiek je znajdzie, pomyśli, że nie żyją.
Ciała nieruchome i lodowate, jakby rigor pośmiertny ogarniał je od wielu godzin. Jednak to nie było całkiem dokładne. Z pewnej perspektywy byli bardzo żywi.
Nie była potworem. Istota w środku też nie uważała się za taką. To było po prostu… życie.
Nieskrępowany. Jednak już nigdy nie poczują prawdziwego ciepła. To byłoby jak życie w zamrażarce przez resztę życia.
Była ich jedyną ulgą. Będą musieli szukać jej ciepła, nawet jeśli wciąż kradnie je innym. Może zaczęłaby od swojego byłego narzeczonego… co by to było? Prawie dwadzieścia cztery godziny? Pokazała mu rzeczy, które wypaczyły jego umysł. Wiśniowy pickup zatrzymuje ją podczas wyjścia z lokalu. Pyta, czy potrzebuje podwiezienia.
Mówi jej, że to nie jest bezpieczne. Kiwa głową na zgodę. Wsuwa się na siedzenie pasażera, uśmiechając się złośliwie w ciemności, gdy jego oczy śledzą jej długie nogi.
Wystarczy, myśli, zwracając uwagę na jego baryłkowatą klatkę piersiową i ręce z gałęzi drzew. Wyglądał jak drwal, z błyszczącą czarną brodą i kratą. Czuje smak słodkiego ciepła promieniującego od niego jak ananas grillowany na cedrowych deskach.
Zauważa potężne wybrzuszenie, które już napiera na jego dżinsy. Jej zabrudzone spermą stringi są mokre od świeżego podniecenia. Benny i Blaze byli rozczarowani.
Ale to… to był mężczyzna. Wyobraża sobie, jak klęczy na czworakach na ich łóżku, chichocząc, gdy pan Lumberjack gwałci jej chciwą porcję na oczach jej narzeczonego. Wijący się. Wzrost penisa. Desperacko dla niej.
Błagając o smak jej dupka. Przerażona i niemożliwie podniecona jej przemianą w rozwiązłą dziwkę. Chce siorbać parzącą spermę nieznajomego ze swojej cipki, zanim ją nakarmi. - Jak masz na imię? - pyta nieznajomy głębokim orzechowym barytonem.
Wpatruje się w wygoloną część jej punkrockowej fryzury. Ona się uśmiecha. Zauważa jaskrawy złoty pierścionek na swoim palcu.
Oblizuje usta. Uważa, że najpierw muszą zrobić objazd. "Baby Blue," mówi, rozciągając delikatne kończyny, delektując się dotykiem nasienia Salt Pewter wciąż pływającego w jej brzuchu. „Zadzwoń do mnie, Baby Blue”. Podpiera swoje królewskie niebieskie buty na desce rozdzielczej i pozwala sobie marzyć..
Czy to jej kochanek?…
🕑 15 minuty Hardcore Historie 👁 2,698Chłodny powiew unoszący się na jej wewnętrznym udzie odwrócił jej uwagę. Jak, u licha, mogła tak odpłynąć w tym miejscu, w swojej sytuacji. Potem uświadomiło sobie, że bryza może być…
kontyntynuj Hardcore historia seksuJanet dostaje niespodziankę kurwa w pracy.…
🕑 11 minuty Hardcore Historie 👁 1,732Janet znów spóźniła się do pracy, jej alarm w celi nie obudził jej, w wyniku czego wpadła do windy po tym, jak wpadła do swojego mieszkania, żeby się przygotować. Miała bułkę w ustach,…
kontyntynuj Hardcore historia seksuPierwszy raz Aleksandry jest doozy.…
🕑 35 minuty Hardcore Historie 👁 1,877Alexandra i Kevin leżały na sobie z rozpostartymi rękami, z rękami owiniętymi na nogach i oddychając głęboko, coitus. Prześcieradła były lekko wilgotne od prysznica i pospiesznego…
kontyntynuj Hardcore historia seksu