Dziewczyna stała na brzegu z długimi, rustykalnymi włosami rozwianymi przez morską bryzę, gdy rozłożyła szeroko ręce i zamknęła oczy, a morze owijało jej bose stopy. Uśmiechnęła się i głęboko oddychała rześkim świeżym powietrzem, słuchając dźwięków fal rozbijających się o skały w oddali. Za nią, na plaży, ludzie cieszyli się popołudniowym słońcem, które świeciło na głębokim błękitnym niebie. Otwierając oczy, dziewczyna spojrzała przez ramię na ludzi.
Niektórzy wędrowali samotnie, inni z towarzyszami, większość w grupach rodzinnych, siedzieli na złotych piaskach, wyglądając na szczęśliwych i zadowolonych. Uśmiechnęła się słabo, żałując świata i tych na nim, którzy wydawali się pogodzeni ze sobą. Jej uwagę zwróciła grupa dzieci bawiących się i pluskających się na płyciznach w niewielkiej odległości po jej lewej stronie bez troski o świat. Spojrzała w dół na swoje stopy i poruszyła palcami na mokrym piasku, gdy przypływ wyszedł, by chwilę później wpaść z powrotem. Każda nogawka jej ciemnoszarego munduru była podwinięta i odwróciła się, by podnieść buty, które zostawiła na piasku za nią, gdy urządzenie zapiszczało za jej prawym uchem.
Odwróciła się i uniosła rękę, aby osłonić oczy przed jaskrawym słońcem, które go szukało. Gdzie on był? Sygnał zamienił się w szept, a szept powiedział jej, że jest blisko. Wtedy go zobaczyła. Stojąc nieco z dala od grupy innych dzieci i dorosłych.
Dziewczyna uśmiechnęła się, gdy zobaczyła, że patrzy w niebo z szeroko rozłożonymi ramionami. Była pewna, że to on, kiedy włożyła obuwie i podeszła do niego. „Cześć,” powiedziała, klękając przed nim. Chłopiec odwrócił się i spojrzał na nią z grymasem na swojej pulchnej twarzy.
"Kim jesteś?" on zapytał. - Och, tylko ktoś - powiedziała do niego. "Przyjaciel.". Mały chłopiec opuścił rękę i odwrócił się do niej.
"Czy ja cię znam?". „Nie,” odpowiedziała dziewczyna, patrząc w jego brązowe oczy. „Ale to zrobisz. Pewnego dnia.”. „Nie powinienem rozmawiać z nieznajomymi”.
Dziewczyna skinęła głową. „To dobra rada. Pamiętaj tylko, że nie będę obcy na zawsze”. Wtedy właśnie zobaczyła zbliżających się do niej kobietę i mężczyznę w średnim wieku.
Dziewczyna wstała i spojrzała na chłopca. Było oczywiste, że są w jakiś sposób powiązane. „Ach”, powiedziała kobieta, „w czym mogę pomóc?” - zapytała, biorąc chłopca za ramiona i przytulając go do siebie. Mężczyzna stał za nią, bawiąc się jakimś urządzeniem. Zrobił kilka kroków do tyłu, podniósł małe czarne pudełko do twarzy i wycelował w nich, zanim zawiesił je na pasku na szyi.
Dziewczyna potrząsnęła głową i uśmiechnęła się. „Och, właśnie witałem się z twoim małym chłopcem. Jest czarujący.”.
Kobieta wyraźnie odprężyła się i spojrzała na niego. - On jest tym. Przykro mi, ale nie sądzę, żebyśmy cię znali i zawsze mówiłem mu, żeby uważał, z kim rozmawia. Dziewczyna skinęła głową.
„Rozumiem. To było nic. Po prostu miałem ochotę się przywitać.
Najlepiej już będę w drodze. Miło cię poznać.”. Pomachała chłopcu i patrzyła, jak wracają na plażę, gdzie na piasku leżały ich krzesła, kosze i inne rzeczy. "Jak masz na imię?" zawołała za nim.
Chłopiec zatrzymał się i spojrzał na swoją Babkę, która skinęła głową. Zrobił krok do przodu o kilka kroków. „Harry Watts,” zawołał do niej, „Nazywam się Harry Watts i mam sześć lat!”.
Dziewczyna wpatrywała się w niego przez chwilę, ten mały chłopiec, który w przyszłości będzie dla niej oznaczał wszystko. Podniosła rękę, gdy poczuła, jak łzy szczypią ją w oczy. - Dopóki się nie spotkamy, kochanie - szepnęła. Dziewczyna odwróciła się, by wrócić wzdłuż brzegu i skąd przyszła. Muzyka powoli ucichła, a wszystko, co zostało, to dźwięk ciszy i te specjalne słowa wiszące w ciemności.
To była cisza wypełniona tak wieloma rzeczami. Przewidywanie. Oczekiwanie.
Nawet strach. Strach przed rozczarowaniem. Strach, że trzy lata tego oczekiwania i oczekiwania nie zostaną spełnione. Audytorium wstrzymało oddech, gdy spojrzałam wzdłuż rzędu na moich przyjaciół siedzących po mojej lewej stronie.
Przyjaciół, którzy byli w tej samej podróży co ja. Podróż, która trwała sześć lat i tutaj wszyscy byliśmy na jej końcu. Po dzisiejszym dniu wszystko będzie już tylko wspomnieniem. Coś, na co warto spojrzeć wstecz i powiedzieć, że tam byliśmy. Chwila nadeszła, gdy poczułem, jak moje serce wali szaleńczo w piersi.
Wtedy świat eksplodował w kakofonii światła i dźwięku, gdy wybuchła fanfara i wszyscy zaczęli klaskać i wiwatować. "STAR WARS: EPISODE VI RETURN OF THE JEDI". Jak wszyscy wokół, siedziałem tam z głupim uśmiechem na twarzy, gdy historia zaczęła się rozwijać na moich oczach. Był maj 198 lat.
Miałem osiemnaście lat i wszystko było w porządku w moim świecie. Trzy godziny później. „Pluszowe misie”, powiedział Barney wokół kęsa pełnego podwójnego cheeseburgera ze wszystkim, co było na nim, „Czy mówisz mi, że banda pieprzonych misiów skopała tyłek Imperium?”.
Bar Burger był wypełniony dżemem i cała nasza czwórka siedzieliśmy razem w odległym kącie na parterze, podczas gdy Benny and the Jets kołysali się z szafy grającej w starym stylu lat 50. obok nas. „Leia była gorąca” - powiedział Duggie, rozważając swojego bardzo dużego hot doga nadziewanego smażoną cebulą. Jego oczy praktycznie wyszły mu z głowy, kiedy zobaczył Księżniczkę w tym skąpym stroju niewolnika. Wszyscy przytaknęliśmy i wymamrotaliśmy jednocześnie.
Tak. Nie ma co do tego wątpliwości. Hot nawet nie zaczął tego zakrywać.
„Będziesz musiał kupić Debbie, która wstaje na Boże Narodzenie, Harry," zaśmiał się Wade, szturchając Barneya, „Może kręciła jej się ta cała perwersyjna niewola." Spojrzałem na niego. „Jasne,” mruknąłem do niego sarkastycznie. „Jakby kiedykolwiek nosiła coś takiego, ty głupku”, co było dość smutne. Mogła być moim oczkiem w głowie, ale ta dziewczyna urodziła się jako zakonnica.
Bóg jeden wie, zajęło mi cały czas dotarcie z nią do pierwszej bazy, a próba kradzieży drugiej w jej bluzce lub pod spódnicą zdecydowanie byłaby o krok za daleko. Dotarcie tak daleko oznaczałoby prawdopodobnie pierścionek na jej palcu lub jej staruszka stojącego za mną ze strzelbą i Kapłanem z przodu. Westchnąłem i wepchnąłem garść frytek w twarz. Dlaczego musiała być najsłodszą małą rzeczą w klasie? Ona i jej długie blond włosy. I te cycki.
I tyłek. I nogi, które ciągnęły się wiecznie. Ty wielki durniu. Zawsze łajdak do pięknego uśmiechu. To nie jest tak, że byłam po uszy czy coś.
Dlaczego tak komplikowałem sobie życie? Wade pociągnął długi łyk coli przez słomkę i spojrzał na mnie. „Słyszałem, że dostałeś się na ten program praktyk zawodowych”, powiedział, „przez College. Metro-Grid czy coś takiego?”.
„Tak," skinąłem głową, chwyciłem chusteczkę i wytarłem usta. „Zacznij za kilka tygodni. Myślę, że miałem szczęście, gdy kilku włączyło się do tego konkretnego miejsca. Myślę, że nie zasypiając z fizyki i matematyki z powrotem na wysokim poziomie Szkoła się opłaciła. ”.
„Na czym zamierzasz się specjalizować?”. „Miejmy nadzieję, że technologia Linesman” - odpowiedziałem - „Praca na zewnątrz. Instalacje. Konserwacja.
Coś w tym rodzaju. Pracuj od podstaw, abym mógł być w załodze, a jeśli wszystko się ułoży, załatwić własną ciężarówkę przyszłość. Prosta.
”. Tyle że tak naprawdę nie było. Linesman był dobrze płatną pracą, szczególnie w przypadku tych części, więc prawdopodobnie będzie dużo konkurencji, jakkolwiek wiele slotów było dostępnych w tym obrocie.
Barney skrzywił się i potrząsnął głową. - Nie, pieprzyć to - zaśmiał się lekceważąco. „To brzmi jak zbyt ciężka praca. Czy widziałeś ostatnio tu Wintersa? Będziesz na zewnątrz, Bóg jeden wie, o której godzinie wzniósł się słup z dwiema stopami śniegu pod tobą i zamieć wiejącą wokół twojego worka z piłkami. mnie w miłym, ciepłym biurze z ładnym dużym biurkiem, seksowną brunetką jako sekretarką i nowym samochodem służbowym każdego roku i jestem gotowy.
”. - Raczej spytanie, czy chcą, żeby frytki poszły, żeby cię poznać, leniwy dupku - parsknął Wade, unikając rzuconego w niego zawiniętego opakowania po burgera. - Dupek - wyszczerzył zęby Barney, ziewając i przeciągając się na swoim miejscu. - A co z tobą, szefie? zastanawiał się, patrząc przez stół.
„Masz jakieś plany, jak wydostać się z tego wysypiska?”. Czwartym członkiem naszego małego oddziału był Josh. Był typem silnym, cichym i ospałym.
Zwykły Joe w zwolnionym tempie, który wyglądał jak wersja młodego Clinta Eastwooda z hicksville. Joshowi nic nie przeszkadzało. A co najmniej jasnowłosy, piegowaty motormouth jak Barnabus Willa Trzeci. Josh był także najstarszym w wieku dziewiętnastu lat i był swego rodzaju defaktycznym przywódcą gangu.
Nic oficjalnego ani niezachwianego, ale jeśli gówno spadło, Josh zawsze był pierwszym, który wstał i był typem faceta, który poszedłby dla ciebie na dodatkowy ogródek. „Prawdopodobnie gracie”, powiedział tym swoim przeciągnięciem, „Pracuję dla starca, dopóki stary nie będzie już pracował. Odtąd będę swoim własnym szefem.
Harry ma dobry pomysł., zawód na wyciągnięcie ręki. Zrób coś, czego ludzie zawsze będą potrzebować. Z nim to elektryka.
U mnie to graty. ”. Reszta z nas siedziała, słuchając i przytakując. Mężczyzna mówił rozsądnie i prawie miał do tego rację. Nawet motormouth choć raz się zamknął.
Tak. Jeśli nikt z nas nie miał zamiaru wydostać się do diabła z Dodge'a, przynajmniej spróbuj znaleźć coś, co uczyniłoby pobyt tutaj znośnym. Życie miało wyglądać mniej więcej tak: przejść przez college, znaleźć przyzwoitą pracę, znaleźć dziewczynę, wyjść za mąż, ustatkować się, mieć dzieci, zobaczyć je i odejść, przejść na emeryturę i wreszcie pozbyć się tego śmiertelnego zwoju. A potem zobacz, co będzie dalej. To było przygnębiające jak cholera.
Dziewczyna podniosła wzrok. Wokół niej gwiazdy płonęły jasno na rozległej nicości kosmosu, gdy jej mały statek zbliżał się do celu. Lekkie wibracje powiedziały jej, że ma zamiar wrócić do obserwowanej rzeczywistości, a liczby migoczące i unoszące się w jej kokpicie będą dokładnym punktem, w którym nastąpi wstawienie. Patrzyła na nich, gdy zwolnili, a jej maszyna dostosowywała swoją pozycję, lecąc wzdłuż linii Newtona.
34: 15: 25: 05: 1983 - 33: 15: 25: 05: 1983 - 32: 15: 25: 05: 1983 - 31: 15: 25: 05: 198 Nastąpiły kolejne silniejsze wibracje, gdy silnik zwolnił i wkładanie rozpoczęło się od poczucia, że dziewczyna jest wpychana z powrotem na wyściełane siedzenie. Ta część zawsze sprawiała, że jej serce biło szybciej, bo to był najbardziej niebezpieczny moment jej podróży. Daszek jej statku zabarwił się, gdy wyszedł na jasne słońce z otworami wentylacyjnymi z tyłu, aby umożliwić ochłodzenie silnika. Ciemny panel przed nią eksplodował w cyfrowy pokaz sztucznych ogni, gdy stosy danych przemknęły po jego powierzchni.
Dziewczyna usiadła do przodu, wpatrując się uważnie w odczyty i główne tarcze. Była tutaj. Przybyła we właściwe miejsce i dokładnie we właściwym czasie, który został wcześniej ustalony i zaaranżowany przez zespół w domu. Wylądowała w epoce holocenu.
W astronomicznym roku 198, dwudziestego piątego dnia maja, właśnie minęła trzecia trzydzieści po południu. Dziewczyna uśmiechnęła się i przygotowała się, zanim wkroczyła w zupełnie inny okres w historii ludzkości. „Odcień minus 40”, powiedziała, patrząc przez kokpit na świat zewnętrzny. Statek znajdował się w jakiejś bocznej alejce z ceglanymi ścianami wznoszącymi się wysoko po obu stronach. Było częściowo ukryte w cieniu rzucanym przez słońce, gdy siedział nad głową.
"Otwórz proszę.". Rozległo się ciche kliknięcie, a potem syknięcie, gdy baldachim w kształcie łzy wsunął się z powrotem w szczelinę powyżej miejsca, w którym stało jej siedzenie. Czuła to dziwne „kopnięcie” w piersi, gdy wzięła pierwszy oddech i powoli wypuściła powietrze.
Wstała, ostrożnie wyszła ze swojego kokpitu i patrzyła, jak baldachim wsuwa się z powrotem na miejsce. „Plus punkt pierwszy. Przypomnij sobie głos. Kira J. Copy.”.
Maszyna zapiszczała i zniknęła. Zadowolona dziewczyna otarła prawą ręką cienką warstwę kurzu, która osiadła na jej kombinezonie lotniczym i powoli skierowała się do wejścia do alei. Popołudniowe słońce było wysoko na niebie, gdy wychodziliśmy z Burger Bar na chodnik naprzeciwko lokalnego kina, gdzie ustawiła się kolejna długa kolejka do następnego seansu. Wszędzie wokół nas ludzie robili swoje, a brzęczenie między zderzakami i zderzakami wypełniło powietrze.
"Potrzebujesz podwiezienia?" - zapytał Josh, bawiąc się w swojej dżinsowej kurtce w poszukiwaniu kluczy. Barney i Wade skinęli głowami. „Taxi to go!” zaśmiał się Wade, zakładając okulary przeciwsłoneczne i wstając, przeczesując palcami śliskie czarne włosy, wpatrując się w swoje odbicie w witrynie sklepowej.
Z jakiegoś powodu poczułem, że muszę robić swoje, więc machnąłem do nich ręką. "Nie, idę na spacer. Potrzebuję trochę kaset do magnetowidu.
Rozejrzyj się po sklepach. Coś w tym rodzaju. Do zobaczenia później." - W porządku, Bud - powiedział Josh, gdy cała trójka skręciła i przeszła przez ulicę do miejsca, gdzie najstarszy członek naszej grupy zaparkował swojego chevroleta.
"Nie rób niczego głupiego!" zaśmiał się, odwracając się, by pokazać mi kciuki do góry. Tak. Pewnie. Cokolwiek.
Skręciłem i skierowałem się na północ wzdłuż długiej linii sklepów, które tworzyły główną ulicę handlową w dzielnicy. Sklepy, które sprzedawały prawie wszystko, od spinacza po dom, kiedy przeglądałem ich witryny i wędrowałem po drodze. Spojrzałem w górę, gdy szedłem pod starym zegarem na stacji i zatrzymałem się na chwilę, nie wiedząc, gdzie mam iść dalej.
Minęła trzecia czterdzieści pięć i mogłem się napić. To był bardzo gorący późny wiosenny dzień, a lekka bryza była błogosławioną ulgą, gdy zatrzymałem się przy światłach, czekając, aż się zmienią. Problem z tym miejscem polegał na tym, że było albo cholernie gorąco, albo cholernie zimno.
Było to zwykle jedno lub drugie, a jesień przemijała w mgnieniu oka. Stałem, osłaniając wzrok przed jasnym słońcem, gdy coś przykuło moją uwagę. Coś niezwykłego. Tam po drugiej stronie ulicy. To był ktoś, a nie coś.
Stojąc obok alei, która dzieliła Brookers Supplies i O'Malleys the Pawnbrokers. Zmarszczyłam brwi, próbując rozpoznać, kto zwrócił moją uwagę. Nagle zamarłem i poczułem zimny dreszcz przebiegający po moim kręgosłupie. Nie, czekaj. To niemożliwe.
Światła zmieniły się na czerwone i szybko przeszedłem przez ulicę wraz z innymi pieszymi i stanąłem w drzwiach sklepu, wpatrując się uważnie w postać, która wyszła na światło dzienne, abym mógł wreszcie zobaczyć, jak wygląda. To była dziewczyna. Niemożliwa dziewczyna z długimi kasztanowymi włosami, które swobodnie unoszą się na wietrze.
Cały mój świat był skoncentrowany na niej, kiedy odwróciła się i odeszła ode mnie, a potem zaczęła patrzeć w różne witryny sklepowe, które mijała. Widziałem uśmiech na jej twarzy i radosne podskoki w jej krokach, gdy szła nieświadoma otaczających ją ludzi. Wtedy zdałem sobie sprawę, co ma na sobie. Ciemnoszary jednoczęściowy strój, który bardziej przypominał mundur niż cokolwiek innego.
Mundur, który widziałem wcześniej. Czułem, jak serce wali mi dziko w piersi. To jest niedorzeczne. To się nie może dziać. Uspokój się.
Myśleć. Myśl racjonalnie. Nie było mowy, żeby tu była. Przez chwilę myślałem, że śnię, gdy powróciły wspomnienia.
Wspomnienia, które zawsze były z tyłu mojej głowy. To musiał być sen. Nie było innego możliwego wyjaśnienia, ponieważ pochodziła ze snu. Mój sen.
Kiedy miałem jakieś dwanaście lat. Spojrzałem na swoje dłonie i zacisnąłem je w pięści. Nie, to było prawdziwe.
Był tylko jeden sposób, żeby się tego dowiedzieć. Nagle zdałem sobie sprawę, że się trzęsę. W porządku. Musimy się opanować, Harry Watts. Weź kurwa chwyt.
Biorąc głęboki oddech, zrobiłem krok do przodu. Potem kolejny i kolejny. Dziewczyna wciąż mnie nie widziała z powodu innych ludzi na chodniku, kiedy szedłem za nią, żeby zobaczyć, dokąd się wybiera i co zamierza.
To właśnie na rogu Third Avenue i Madison moje życie zmieniło się na zawsze. Dom towarowy Dexters był czteropiętrowym budynkiem, który stał tam od lat dwudziestych XX wieku. Było to bardzo dobre miejsce, jeśli chciałeś czegoś nieco bardziej klasycznego i dużo droższego w tej części lasu. Sprzedawał wszystko, od przyborów kuchennych po meble, odzież męską i damską oraz biżuterię. Jeśli byłeś dzieckiem, na najwyższym piętrze była manna z nieba z działem zabawek, który był zaopatrzony w różnego rodzaju gadżety.
Stałem, uważnie obserwując dziewczynę. Miała w sobie ten dziwny sposób. Na przykład, jak odwracała się i wpatrywała w coś, co przykuło jej uwagę, a potem śmiała się i jakby podskakiwała, żeby poszukać czegoś innego.
Wydawała się zafascynowana wszystkim i wszystkimi. Zdecydowałem się wykonać swój ruch, kiedy weszła do Dexters, chociaż nie miałem absolutnie pojęcia, co do cholery mam zamiar powiedzieć lub zrobić, gdy się z nią spotkam. Jak rozmawiasz z kimś, kto nie powinien w ogóle istnieć? Może widziałem ją już wcześniej i dlatego była w moim śnie dwunastoletnim. Była po prostu kolejną nieznajomą z dziwną twarzą wędrującą po moim iD, jak pierwotnie powiedziała moja matka.
To musiała być jedyna odpowiedź. Chyba miałem się dowiedzieć. Miałem wyjść z tego, wyglądając jak kompletny wariat. Nancy z perfumami posłała mi uśmiech zza kontuaru, kiedy wszedłem do ruchliwego sklepu.
Nancy zbliżała się do pięćdziesiątki i była skandalicznym flirtem, który ubierał się jak Liberace w zły dzień. „Hej, kochanie,” powiedziała, porządkując różne mikstury na półkach za nią, „Mamo nie z tobą?”. Potrząsnąłem głową, ale nie spuszczałem wzroku z postaci idącej schodami ruchomymi na następne piętro, które było ubraniem damskim i męskim.
„Nie, Nance” - powiedziałem do niej - „Babcia przyjedzie jutro, więc przygląda się domowi”. Pochyliła się do przodu i wypchnęła swoją zmysłową pierś w moim ogólnym kierunku. - Może wtedy mógłbym coś dla ciebie zrobić? drażniła się, unosząc brwi i bawiąc się sznurkiem sztucznych pereł wiszących na jej szyi. Spojrzałem na nią. Kobieta nie mogła się powstrzymać.
Zmarszczyłem brwi, bo myślałem, że spotyka się z Tedem. Ted z fryzjera kilka sklepów w górę. - Uch, myślę, że zdam, Nance.
Może innym razem. Starsza kobieta zaśmiała się i przewróciła oczami. „Nie można winić dziewczyny za próbę.
Uważaj, kochanie i idź wydać trochę pieniędzy!”. Pomachałem jej przyjaźnie i skierowałem się na drugie piętro. Dziewczyna stała przed lustrem w dziale z bielizną, trzymając przed sobą coś, co wyglądało jak prześwitująca czerwona koszulka, a ja cicho patrzyłem zza kamiennej kolumny. Nadal nie udało mi się dobrze przyjrzeć jej twarzy z powodu sposobu, w jaki jej długie włosy kręciły się i opadały na ramiona.
Słyszałem i czułem, jak moje serce trzęsie się wewnątrz mnie, ale zwolniło na tyle, że pozwolił mi złapać oddech, więc mogłem tam stać bez hałasu. Moje oczy spoczęły na jej tyłku, który był ciasno ukształtowany i zarysowany w jej stroju. Wyglądała na mniej więcej pięćdziesiątą jedenastkę w czymś, co wyglądało na parę czarnych butów do kostek o sylwetce, którą najlepiej opisać jako ułożone i zapakowane.
Była armią czy siłami powietrznymi? Z pewnością wyglądała, jakby potrafiła sobie poradzić. Pewnie zamierzała mnie skopać, kiedy się przywitam. Ale teraz nie było już odwrotu.
Cokolwiek to było, do cholery, musiałem wiedzieć w ten czy inny sposób. Zrób to. Po prostu idź to zrób. Zebrałem się w duchu, wziąłem ostatni, głęboki oddech i wyszedłem z miejsca, w którym patrzyłem, i powoli podszedłem do niej, gdy spojrzała na siebie w lustrze.
Każdy krok wydawał się tuzinem. Jakbym lunatykował w rozbudzonym śnie. W lustrze zobaczyłem siebie zbliżającego się do niej od tyłu, a kiedy byłem jakieś dziesięć stóp dalej, zatrzymałem się i spojrzałem na jej odbicie.
Jej głowa obróciła się lekko w prawo i zobaczyłem, jak jej oczy patrzą na mojego sobowtóra, wpatrującego się w nią, gdy stała przede mną. Potem się uśmiechnęła. - Cóż, spójrz na siebie - powiedziała. Jej głos brzmiał czysto i słodko. „Wszyscy dorośli”.
Powoli odwróciła się i spojrzała na mnie, wciąż trzymając ubranie przed sobą, zanim opuściła ramiona na boki. W jasnych sklepowych światłach była to moja pierwsza właściwa okazja, by spojrzeć na nią na żywo. O.
Mój. Bóg. Była absolutnie oszałamiająca. Najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Nie mogłem mówić.
Wszystko we mnie utknęło mi w gardle, gdy spojrzałam w najczystszą, najgłębszą parę niebieskich oczu, jakie kiedykolwiek widziałam. Jej nieskażona skóra miała ślad opalenizny, a jej obfita, bogata grzywa wisiała wokół niej falami miedzi, które wydawały się migotać w świetle. Jej uśmiech pogłębił się i zobaczyłem, że jej usta były pełne głębokiej czerwieni i zmysłowo żywe. Odszedłem.
Całkowicie oszołomiony. Mój wzrok padł na jej garnitur i to, co najbardziej z niego zapamiętałem. To nie była odznaka. To była jakaś skrawka.
Pokazał coś, co wyglądało jak gruba torpeda z płetwami po obu stronach i jakimś silnikiem na górze i z tyłu, z owalnym kokpitem z przodu. Pod maszyną znajdowało się coś, co wyglądało jak litery i cyfry. Ale nic takiego, jak nigdy wcześniej nie widziałem.
Czułem się, jakbym nagle cofnął się w czasie i znowu miał dwanaście lat. Wszystko zaczęło się od martwego punktu do stu mil na godzinę, kiedy próbowałem pogodzić się z tym, co się ze mną dzieje. Mój umysł obracał się w kółko, a milion różnych myśli krążyło w mojej głowie. To jest prawdziwe. To nie jest sen.
Jedyną rzeczą, która najbardziej mnie wyróżniała, gdy patrzyłem na tę dziwną dziewczynę, była ta, która najbardziej mnie oszołomiła i zszokowała. Jej wygląd. Sposób, w jaki wyglądała. W ogóle się nie zmieniła.
Wyglądała dokładnie tak samo, jak ją zapamiętałem w swoim śnie. A ona po prostu tam stała. Naprzeciwko mnie. Uśmiechała się, jakby wiedziała i rozumiała wszystko, co się między nami działo.
Próbowałem mówić. Powiedz coś. Powiedz cokolwiek. „Eu,” sapnęłam, ciężko przełykając, „Nazywam się Harry Watts i mam osiemnaście lat!”. Dziewczyna lekko przechyliła głowę na bok i skinęła głową.
„Wiem,” odpowiedziała cicho, „Wiem”. Potem wyciągnęła rękę do przodu i objęła mój lewy policzek, który gładziła kciukiem, gdy jej niebieskie oczy przeszukiwały moją twarz. - Nie rozumiem - powiedziałem do niej. Dziewczyna opuściła rękę.
- Będziesz. Pewnego dnia. Wszystko będzie miało sens. Po prostu wiedz, że wszystko, co ci się przytrafia, ma swój powód.
”. Powód? Jaki powód?. Dzięki Bogu, w końcu zacząłem myśleć trzeźwo. Wtedy zauważyłem, że inni ludzie na podłodze spoglądają na nas z ciekawości, gdy staliśmy tam, zwróceni twarzami do siebie. Nie żeby to miało najmniejsze znaczenie.
Wszystko było skupione na niej i na potrzebie dowiedzenia się, kim jest, skąd pochodzi i dlaczego tu była. „Kim jesteś?”. Jej szeroka uśmiech powoli zmienił się w tęskny. Pokręciła głową.
„Więc skąd jesteś i dlaczego tu jesteś?”. Milczała i patrzyła na mnie. „Widziałem cię” - powiedziałem stanowczo - „widziałem cię w sen. Mój sen. Jak możesz tu być? To było sześć lat temu.
Wyglądasz dokładnie tak samo, jak cię pamiętam. ”Uniosła głowę i powrócił ten piękny uśmiech.„ Chciałam zobaczyć Czarodzieja, ”szepnęła,„ Chciałam zobaczyć z tobą cudownego Czarodzieja z OZ. I zrobiłem. ".
Spotkałem Czarodzieja z OZ w tym śnie. Czułem, że moje serce znów zaczyna bić szybciej. Skąd mogła wiedzieć, co się stało we śnie, jeśli naprawdę tam była?" To nie możliwe. ”„ Wszystko jest możliwe, Harry, ”odpowiedziała,„ Musisz tylko poświęcić temu trochę czasu i cierpliwości.
”Upuściła bieliznę na podłogę i sięgnęła prawą ręką do ucha, jakby coś rozproszyło ona. Nagle zrobiła krok do przodu, gdy zaczęła wychodzić i przechodzić obok mnie. Ale szybko stanąłem przed nią i uniosłem ręce. Och, nie, pani nie.
Dość zagadek i gier. Chciałem i potrzebowałem od niej odpowiedzi, a nie było mowy, żebym pozwolił jej odejść, zanim je otrzymałem. Potrząsnąłem głową. „Nie skończyliśmy” - ostrzegłem ją.
Dziewczyna spojrzała na moje uniesione ręce, zanim jej oczy spotkały moje. Wydawała się rozbawiona, gdy oblizała usta i spojrzała w dół na podłogę, zanim jej spojrzenie wróciło do mojego. "Jesteś pewny?" zapytała. Nie.
Ale jaki miałem wybór? „Nigdzie nie pójdziesz, dopóki nie otrzymam odpowiedzi”. Stałem tam i patrzyłem, jak podnosi swoje ręce i wsuwa palce w moje, aż mocno trzyma. Uch.
W porządku. To jest coś. Czy to tam skopała mi tyłek w przyszłym tygodniu? Spojrzałam z naszych splecionych dłoni na jej twarz, na której malowało się słabe b, gdy jej usta lekko się rozwarły.
Co ona do cholery robiła? Szarpnęła mnie do przodu, a nasze ciała zeszły się razem i ku mojemu całkowitemu zdziwieniu i zdziwieniu, jej usta znalazły moje w namiętnym pocałunku, który podniósł mnie emocjonalnie z nóg, gdy puściła moje ręce i owinęła ramiona wokół mojej szyi. Myślę, że mój mózg się stopił. Po prostu stałem tam jak cytryna z rękami opuszczonymi po bokach, gdy ona całowała moją duszę.
Wydałem jakby zduszone chrząknięcie, gdy zmusiła się do mnie i poczułem wyraźny nacisk pary dużych piersi na klatkę piersiową zakrytą koszulą. Jakikolwiek sens lub powód, który zostawiłem, odpłynął jak konfetti na wiosennym wietrze i nie zauważyłem, że jej prawa ręka dotyka mnie za moim uchem, gdy w końcu przerwała pocałunek i zrobiła krok do tyłu, oddychając ciężko. Po prostu patrzyłem na nią z otwartymi ustami jak idiota. Jej twarz była najedzona i wyciągnęła rękę, by dotknąć jej ust palcami.
- Nie powinnam była tego robić - szepnęła. Odniosłem wrażenie, że mówi więcej do siebie niż do mnie. Moja głowa wciąż była w chmurach i czułem się, jakbym unosił się.
Miałem dziwne odrętwienie na szczycie kręgosłupa, jakby wszystko straciło czucie i zdolność poruszania się. Dziewczyna podeszła do mnie i położyła dłoń na moim sercu. „Kiedy nadejdzie czas,” obiecała, „Będę przy tobie, więc nie bój się”. Dziewczyna szybko się rozejrzała i minęła mnie i skierowała się do wyjścia. Czekać.
Czy nie mówiłem ci, że nie pozwolę ci odejść bez uzyskania jakichś odpowiedzi? Co do cholery? Próbowałem biec za nią, ale stwierdziłem, że ledwo mogę poruszyć mięśniem. Wszystko się zatrzymało i nawet zawrócenie wymagało ogromnego wysiłku. Efekt trwał mniej niż minutę, ale to wystarczyło, żeby uciekła. Powoli, ale pewnie odzyskałem siły i potknąłem się za nią. Schodami ruchomymi, przez sekcję perfum na parterze, mijając zaskoczoną Nancy, która pomachała do mnie, gdy wybiegłem z głównego wejścia i wyszedłem na tłoczące się wokół tłumy.
Rozejrzałem się dziko. Gdzie ona była?. Wskoczyłem na uliczną latarnię, by zyskać przewagę, i po chwili w końcu zobaczyłem, jak ucieka przede mną po przeciwległym chodniku. Wyglądała, jakby kierowała się do alejki, w której ją pierwszy raz zobaczyłem. Ale to był ślepy zaułek.
Omijając korki, pobiegłem przez ulicę w pogoni za dziewczyną. Nie było sposobu, by uciekła, gdyby poszła tam, gdzie myślałam, że pójdzie. Wtedy byśmy to wydali. Dwoje z nas.
Mówiłaby, nawet gdybym zabrał ją na policję. Widziałem ją ponownie. Wydawała się zdezorientowana, kiedy zatrzymywała się między poszczególnymi sklepami i spoglądała na alejki między nimi. Może się zgubiła.
Zwolniłem do biegu i zatrzymałem się kilka metrów od niej, plecami do mnie. "Czekać!" Krzyknąłem na nią. Widziałem, jak jej ramiona unoszą się i opadają, gdy łapała oddech.
Odwróciła się i spojrzała na mnie dziko. Zrobiłem krok w jej stronę, ale podniosła prawą rękę. "Nie podchodź bliżej!" krzyknęła w odpowiedzi. Zrobiłem kolejny krok i zobaczyłem wyraz cierpienia na jej twarzy. „Musimy tylko porozmawiać!”.
Potrząsnęła głową, a jej wspaniałe włosy owijały się wokół niej jak ognisty płomień. "Jeszcze nie.". Nagle odwróciła się i pobiegła alejką, gdzie myślałem, że pójdzie. Jedyna zaułek na ulicy ze ślepą uliczką. W porządku.
No to ruszamy. To jest to, pani. Czas skończyć z tym nonsensem.
Szedłem w jego kierunku, zastanawiając się, co z nią zrobię, kiedy tam dotrę. Kiedy się zbliżyłem, z otworu wyleciał tuman kurzu i na ułamek sekundy powietrze wypełniło ciche buczenie, po czym zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Wszedłem do wejścia i zatrzymałem się.
Nie było jej śladu. Nic. Nie było mowy, żeby mogła się wydostać. Dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu.
Jeszcze raz. „Chcesz mi powiedzieć,” sapnął Marty, „Zrobiłeś maszynę czasu z a?”. Doktor machał rękami, próbując go uciszyć. „Cóż,” powiedział Naukowiec z szeroko rozłożonymi ramionami, gdy stał w swoim białym fartuchu laboratoryjnym, „Jeśli masz zamiar zrobić coś takiego, równie dobrze możesz to zrobić w jakimś stylu!”. Marty tylko potrząsnął głową i się zaśmiał.
„Cóż, jesteś Doc, Doc.”. Rozległo się pukanie do drzwi i mama oparła się o nie głową, gdy siedziałam oparta o wezgłowie. Zamrugałem i uśmiechnąłem się do niej, odchrząknąłem i zamknąłem książkę na kolanach.
- Chcesz porozmawiać, kochanie? - zapytała, gdy podeszła i usiadła obok mnie na łóżku. „Nie myśl, że nie zauważyłam, że coś cię niepokoi przez ostatnie kilka dni,” powiedziała, kładąc dłoń na moim ramieniu. „Nie ma nic, absolutnie nic, o czym nie możesz ze mną rozmawiać. Zrozumiałeś?”.
Spojrzałem na nią i skinąłem głową. Nawet mając osiemnaście lat, wciąż byłem jej małym synkiem. - W porządku - uśmiechnąłem się.
„Po prostu głupie rzeczy. Nie ma się czym martwić. Szczerze.”. Popatrzyła na mnie zatroskana mama.
- Nie martwisz się o ten staż, prawda? zapytała. „Co? Nie. Nic takiego.”.
„Czy to ta dziewczyna, z którą się spotykałeś?”. Spojrzałem na nią zdziwiony. „Jak się masz…”. Mama przewróciła oczami.
- W tym mieście nie ma tajemnic, głuptasie - mrugnęła. „Nie z gadułami, takimi jak Nancy Watson, którzy pełnią służbę plotkarską!”. Uch. Tak. Oczywiście.
Z pewnością mógłbym opowiedzieć mamie kilka historii o tej kobiecie, których nie znała i bez pomyłki. Ale miała rację. Wszystko dotyczyło dziewczyny, ale nie tej, o której myślała.
„Nie, mamo," uśmiechnąłem się smutno, „a ona ma na imię Debbie. Jest w mojej klasie." „Cóż,” odpowiedziała, unosząc brwi, „czy byłoby tak bardzo bolesne, gdyby kiedyś ją przyprowadzić? Wiem, że czasami potrafię być trochę zrzędliwy, ale obiecuję, że będę się zachowywał jak najlepiej. Honor harcerzy!” roześmiała się, krzyżując klatkę piersiową.
„Jasne, mamo," skinąłem głową. „Jestem pewien, że chciałaby cię poznać. Może w przyszłym tygodniu, kiedy babcia wróci do domu." Mama spojrzała na zegarek. - A propos diabła - powiedziała, wstając, pochyliła się i pocałowała mnie w czubek głowy.
- Za godzinę ma się zjawić, więc pojadę na stację, żeby ją odebrać, kiedy przyjedzie Amtrak. Podeszła do drzwi i odwróciła się, żeby na mnie spojrzeć. „Cokolwiek to jest, kochanie”, powiedziała, „zawsze istnieje powód, dla którego rzeczy dzieją się tak, jak się mają.
Czasami wystarczy trochę czasu i cierpliwości, aby znaleźć odpowiedź. Jeśli masz znać powód, to powód przyjdzie do ciebie. ”. Zamknęła drzwi, a ja patrzyłem na nie wiedząc, że ma rację.
Jak zwykle. Spojrzałem na książkę na kolanach i ponownie ją otworzyłem. Tam, ukryty między stronami, był szkic, który narysowałem tak dawno temu.
Jej. Kasztanowa dziewczyna z mojego dwunastoletniego snu. Tyle że nie była już tylko snem.
Ona była prawdziwa. Koniec części The Dreamers 2 Kontynuacja w części The Dreamers.
Sarah O'Connor dostaje dostawę niespodzianki w Walentynki…
🕑 34 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 12,393Sarah O'Connor wpatrywała się w wyświetlacz łazienkowej wagi, żółć unosiła się w jej gardle, gdy skanowała postacie na ekranie. Dlaczego miała tę babeczkę w poniedziałek wieczorem? To…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuDon dowiaduje się, czy historie, które opowiadał mu tata, były prawdziwe, czy nie.…
🕑 23 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 9,619Dorastając na Alasce, mój ojciec zabierał mnie na ryby do jego tajnego miejsca w lesie państwowym Chugach. Nauczył mnie wszystkiego o znalezionym tam zwierzęciu i roślinach oraz o…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuSpędzam dzień z Jasmine i planujemy wieczór z wszystkimi trzema moimi Mistrzami.…
🕑 10 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 7,179Kiedy obudziłem się następnego ranka, zacząłem łyżkować Jasmine. Czułem jej twardego kutasa między moimi nogami i napierającego na moją cipkę. Odwróciłem głowę, żeby na nią…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu