Wiosna minęła szybko i nadeszło lato, przynosząc ze sobą tęsknotę, która coraz bardziej przyciągała mnie na powierzchnię i do światła dziennego. Z każdym mijającym dniem czułem się coraz bardziej niespokojny, potrzeba zobaczenia otwartego nieba przezwycięża moje pragnienie Isshu, jakkolwiek silne. Gdyby był w stanie znieść prawie upalny upał, cieszyłbym się jego towarzystwem w świecie, który bardziej odpowiadał moim gustom. Z nim lub bez niego musiałam poczuć, jak słońce całuje moje ciało, a wiatr na twarzy. Świat na dole był przez niego piękny.
Świat na górze, piękny pomimo jego nieobecności, a ja coraz więcej czasu spędzałem poza szczeliną, która rozcina skalny klif, na którym zbierały się motyle. W niektóre dni wędrowałem niezbadanymi ścieżkami. Inni spacerowałem po plaży, która przez kilka letnich miesięcy była naszym domem. Gdy tygodnie powoli mijały, często zadowalałam się po prostu leżeniem na trawie tuż przed wejściem do podziemi i ucztowaniem na jagodach, aż pochłonęła mnie żądza i rozkoszowałam się do wyczerpania. ooo.
Czasami burza tropikalna zakłócała spokój, gwałtowne wiatry i deszcze sprawiały, że nieprzyjemnie było wyjść z bezpiecznego skalistego przejścia, ale zdarzały się rzadko. Coraz częściej z chmury wydobywały się ciepłe deszcze, mocząc mnie w ciepłym, oczyszczającym deszczu. Właściwie nie mogłem się doczekać tych dni, często tańcząc przez wysoką trawę, moje stopy ledwo dotykały ziemi, gdy moje skrzydła stawały się silniejsze, a moja roześmiana twarz zwrócona była ku niebu.
Gdzieś w połowie tego, co, jak przypuszczałem, był lipiec, sytuacja zmieniła się nieoczekiwanie. ooo. Był pogodny dzień i niebo było nieskazitelne.
Czując się zadowolona, bardziej interesowało mnie objadanie się jagodami niż to, by nogi prowadziły mnie gdzie indziej. Nie minęło dużo czasu, zanim tęsknota wewnątrz stała się zbyt wielka, by ją zignorować, i usadowiłem się w gęstej trawie i drażniłem się do orgazmu po orgazmie, aż byłem nasycony nie do opisania. W pewnym momencie zdrzemnąłem się, promienie słońca ukołysały mnie w stan przypominający sen. Wkrótce miał nadejść zmierzch i rozsądniej było czekać na poranne słońce, niż zapuszczać się w nieznane, gdy zapadała noc. Leniwie ucztowałem na większej ilości jagód, aby zaspokoić pragnienie moim brzuchem, myśląc, że w przeciwieństwie do narkotyków cywilizowanego świata, ich działanie nigdy nie słabnie, bez względu na to, jak często spożywam.
W rzeczywistości czasami zastanawiałem się, czy jest odwrotnie. Zgodnie z naturą, wkrótce poczułem pożądanie wzbierające w moich lędźwiach, a moje czuwanie zostało na chwilę zapomniane, gdy zacząłem drażnić się palcami, pieszcząc moją perłę przyjemności z jej kryjówki, bawiąc się sutkami, aż straciłem siebie w zmysłowej cielesności raz jeszcze, zmuszając mnie do krzyczenia raz za razem, aż mój głos był ochrypły. Potem zadowoliłem się po prostu rozłożeniem się na ziemi, nie dbając o to. ooo.
Ciche dzwonienie przerwało mój radosny odpoczynek. Nade mną ochłodziło się niebo, delikatne błękity przesycone magentą i mandarynkami. Otworzyłam oczy i zamrugałam, zastygła w miejscu, przypominając sobie ostatni raz, kiedy słyszałam ten dzwonek jak dzwonek. Kintinku.
Poczułem, jak moje serce bije o żebra jak przestraszona papuga długoogonowa w pozłacanej klatce. Isshu ostrzegł mnie przed kocim stworzeniem. Cichy i nieruchomy słuchałem, ostrożnie pozwalając mojej świadomości wślizgnąć się jak macki do świadomości pobliskich motyli. Siedział w pobliżu, nieruchomy, z wyjątkiem powolnego migotania kociego ogona i ruchu miękkiego, różowego języka, gdy zwilżał usta, a jego złote oczy w kierunku mojej kryjówki. Nie było wątpliwości, że wiedział o mojej obecności, a jednak wydawał się zadowolony z obserwacji, przynajmniej na razie.
Zastanawiałem się nad próbą ukradkowego wycofania się, szybko wyczuwając, że pozostanie niesłyszanym i niewidzialnym byłoby niemożliwe. Za pensa, za funta. Było to zdanie, które lubił profesor Waite i które odnosiło się do tu i teraz. Usiadłam, świadoma mojego bezbronnego stanu i skierowałam wzrok na czujące stworzenie, podziwiając sylwetkę, którą ujawnił pogłębiający się zmierzch. Mięśnie naprężyły się pod jego czarnymi łuskami o północy, dorównując nawet budowie naszego drogiego Byka, a mimo to stworzenie wyglądało na gładkie i pełne wdzięku.
Jego dłonie przypominały łapy, chociaż wyrosły z nich trzy smukłe palce zakończone szponami. Miał rysy twarzy kota, parę trójkątnych uszu na czubku głowy. Ten uśmiech, gdy mnie zauważył, był przerażający, uśmiech, który ukazywał ostre jak igły zęby mięsożercy, podczas gdy podwójne złote kule niosły ciepło, a nawet trochę humoru, a przynajmniej tak przypuszczałam. Być może to po prostu nadzieja doprowadziła mnie do tego wniosku. On, a raczej on, bo postrzegałem Kintinku jako męski, przemówił wtedy językiem, którego nie dało się odczytać jedynie w tonie; nie było ani groźne, ani straszne.
Zamiast tego wydawał się nieco rozbawiony, a może po prostu zaciekawiony. W odpowiedzi odpowiedziałem, mając nadzieję na komunikację ze stworzeniem. To było uspokajające, w dziwny sposób, że najwyraźniej był w stanie zrobić mi przemoc, ponieważ postanowił tego nie robić. „Pozdrowienia i dobry wieczór, miły panie”. Formalny język prawie zapomnianego życia brzmiał dziwnie na moim języku, a mimo to dziwnie uspokajająco.
Mogłem po prostu udawać, że było to przypadkowe spotkanie podczas spokojnego spaceru po ulicach Londynu. Znowu kotopodobny byt przemówił i znowu dźwięki, które wyślizgnęły mu się z języka, były nieznane, więc powtórzyłem moje słowa w moim ojczystym języku. „Des salutations et une bonne soire vous, monsieur.”. Odpowiedział wzruszeniem ramion, co dało mi nadzieję. W końcu był to wspólny gest, który mogłem zrozumieć.
Chwilę zajęło mi oczyszczenie myśli, a potem powoli podniosłem jedną rękę do piersi. – Olivia – powiedziałam, ostrożnie wymawiając moje imię i czekałam. Jego brwi zmarszczyły się na długą sekundę, zanim jego oczy rozbłysły czymś, co wydawało się być rozpoznaniem.
Kładąc własną, podobną do łapy dłoń na szerokiej piersi, przemówił powoli, prawdopodobnie dla mojej korzyści. "Prelka.". Następnie powoli machnął ręką w moim kierunku, robiąc co w jego mocy, aby ułożyć usta wokół mojego imienia. „Olliv-vaha”.
- Prel-ka – odpowiedziałem, biorąc głęboki oddech i wypuszczając go z westchnieniem ulgi. Moglibyśmy się porozumieć, jeśli słabo. Niespodziewanie poczułem, że moje policzki są mokre od łez. Do tego momentu nie zdawałem sobie sprawy, jak samotny byłem z Isshu, moim jedynym towarzyszem na tej fantastycznej wyspie. Od pewnego czasu wiedziałem i z całą pewnością, że nie było nadziei na ponowne zobaczenie moich towarzyszy, nie mówiąc już o ponownym połączeniu się z kulturalnym społeczeństwem, i zniosłem tę wiedzę, zadowolony z mojego obcego kochanka, z pewnością siebie.
A jednak poczułem głód i tęsknotę na nowo w moim sercu. Głód wiedzy i uczenia się, bo z pewnością wymiana imion była tylko wierzchołkiem ogromnej góry lodowej w tym, czego mogłem się nauczyć od Kintinku. Jego kultura i jego ludzie, bo z pewnością nie był wyjątkowy.
Jego znajomość geografii wyspy, jej flory i fauny, a także innych ludów zamieszkujących na powierzchni i pod ziemią. Sztuki, bo każda kultura miała to wspólne. O opowieściach i mitach, a nawet legendach. – Prel-ka – powtórzyłem, ciesząc się jego pokazem zębów, który, jak miałem nadzieję, był oznaką przyjemności, słysząc jego imię na moich gorliwych ustach.
I tak zostały podjęte pierwsze kroki i nawiązana przyjaźń, która miałaby konsekwencje daleko wykraczające poza nasze oczekiwania… ooo. Pozostała część lata na powierzchni wyspy była magiczna, ponieważ powoli poznawaliśmy się nawzajem. Na początku szło powoli, ale Prelka miała pozornie nieskończoną i zaraźliwą cierpliwość.
Tej pierwszej nocy spędziliśmy godziny komunikując się za pomocą fizycznych gestów połączonych z prostymi słowami, a bouillabaisse po francusku i Kintinku. Wyglądało na to, że śmiech jest językiem uniwersalnym, a kiedy już przezwyciężyliśmy naszą wzajemną ostrożność, mogliśmy się nim również dzielić. Podejrzewałem, że on też był głodny towarzystwa. Wyczułem, że był daleko od swoich ludzi. Czy był wyrzutkiem, zagubiony, czy w jakiejś podróży, nie dzielił się przez jakiś czas.
Kiedy nadszedł ranek, odszedł, ale dopiero wtedy zdążyliśmy dać do zrozumienia, że spotkamy się tutaj, jeśli to możliwe, wśród wysokiej trawy. A potem, gdy pierwsze promienie słońca pobłogosławiły czubki moich skrzydeł, wycofał się z dzikim uśmiechem, skóra wokół jego złotych oczu zmarszczyła się od emocji, których nie potrafiłam nazwać, zostawiając mnie samego. I tak, mój umysł zalany spektrum emocji, myśli i nadziei, ponownie wycofałem się pod ziemię, by znaleźć pocieszenie w mrocznych wodach, które stały się moim domem, nagle zdesperowany, by zatracić się w fizycznej przyjemności z moim obcym kochankiem, wypełniając moje myśli miłosnym pragnieniem go, odsuwając na bok ukłucie poczucia winy z powodu mojej dwulicowości, wiedząc, że obezwładniająca pasja moich potrzeb przesłoni wszystko inne. Szczerze mówiąc, chciałem zachować dla siebie szczegóły wieczornych wydarzeń.
W końcu Isshu ostrzegł mnie już przed ludźmi Prelki i nie mogłam znieść myśli, że zabroni mi kolejnych spotkań. Czy podobał ci się czas pod gołym niebem?. Oui. Chciałbym, żebyś mógł do mnie dołączyć. Odpowiedziałam, wchodząc do basenu, jego świecąca woda delikatnie obmywała moje łydki, dreszcz seksualnego napięcia przeszył moje odsłonięte ciało jak elektryczność.
Olivia…. Nie. Nie chcę o tym dyskutować. Chcę, żebyś poczuł swój dotyk, wewnątrz i na zewnątrz, Isshu.
Potrzebuję, żebyś doprowadziła mnie na skraj pasji i poza nią. Proszę. Nie było wątpliwości, że wyczuł we mnie desperację, chociaż nie zatrzymał się, by rozpoznać jej pochodzenie. W końcu często wracałem z pobytu na ziemi, potrzebując, żeby zaspokoił głód, który nie znał granic.
Nie inaczej było. Czasami zastanawiałem się, czy kiedy się podnieciłem, uwolniłem jakiś psychiczny zapach. Zawsze wydawał się wyczuwać moje potrzeby. Czasami chciałem czułości, a on zawsze taką odpowiadał.
Obecnie jednak chciałem czegoś znacznie solidniejszego. Chciałem być spustoszony. Tęskniłem za le baiser de la douleur.
Pocałunek bólu. Jego siła fizyczna przewyższała większość ludzi i zapierało mi dech w piersiach, kiedy ją stosował. Okazało się, że jestem bezradna, jego zręczne macki owijały się wokół moich dolnych kończyn, pełzając powoli wyżej, aż ich końcówki wydawały się o włos od mojej płci, kusząco blisko, muskając moje wewnętrzne uda, a jednocześnie unikając mojej i tak już tryskającej cipki.
- Oui – jęknęłam głośno, gdy pociągnął mnie na kolana, kolejna macka otaczała moją talię, zaciskając się, aż jęknęłam, całe moje ciało szarpnęło się, gdy owinął czwartą wokół mojej klatki piersiowej, utrudniając oddychanie, gdy palec przypominał palce migotał jak bicz na moich wystających sutkach, aż krzyknęłam, ból działał jak afrodyzjak. Pragniesz bólu, Olivio Delacroix? S'il vous plaît, oui, oui! Merci. Udało mi się, dość chętnie poddając się jego pierwotnym instynktom. Kolejna macka, ociekająca wodą, gdy wynurzała się z niespokojnych wód, zepchnęła moje ramiona do tyłu i związała je na nadgarstku, a jeszcze jedna przesunęła się po moim pośladku i w górę kręgosłupa, owijając się wokół gardła, trzy chwytne końcówki splątały się jak palec w moje rozczochrane blond warkocze jak on.
On też nagle się zacisnął, odcinając mi powietrze, gdy szarpnął mnie z nóg, przyciągając mnie do siebie. Zacząłem panikować, gdy walczyłem o powietrze, moje płuca płonęły, aż pomyślałem, że mogę stracić przytomność. Wtedy i tylko wtedy poczułam, jak jego wężowe kończyny rozluźniają się wokół mojego gardła, klatki piersiowej i brzucha, pozwalając mi złapać oddech, wypełniając moje spragnione tlenem płuca, dysząc, gdy mnie pocałował, mocno, jego język wdzierał się w moje usta, gdy jeszcze raz zacieśnił uścisk, odcinając mi oddech.
Należysz do mnie, mały motylku. Słowa były dzikie, momentalnie wywołując strach w moim sercu, który szybko został pokonany przez moc orgazmu, który zaczął narastać, gdy wbijał mnie w swojego grubego penisa, jego pozostała macka rozciągała moją odbytnicę, czubki zwijały się jak pięść, aż ja myślałem, że to mnie rozerwie. - Oui – szlochałam, nagle świadoma, że wciąga nas głębiej w basen, aż woda znalazła się nad moją głową. Gdyby nie trzymał mnie tak mocno, szarpnęłabym się, wpadając w panikę. Tylko macka zaciskająca moje gardło nie pozwoliła mi utonąć.
Euforia, jakiej nigdy wcześniej nie czułam, wypełniła mnie, obmyła mnie, gdy coś głęboko w środku pulsowało i płonęło, zanim wybuchło nieznośną przyjemnością w głębi mojego rdzenia, pozostawiając mnie bezsensowną i łapiąc powietrze, gdy unosił mnie nad powierzchnią basenu. Dość, mały owad?. Nie. Plus, je t'en supplie.
Dodatkowo wyraziłem swoje najbardziej intymne myśli, maskując wspomnienia z czasu spędzonego z Kintinku. Miałbym później czas, by poczuć się winnym z powodu oszustwa, jeśli rzeczywiście tak było… Nadal byłam nadziana na jego monstrualnego kutasa, moje skrzydła trzepotały słabo, gdy owijał wokół mnie swoje dodatkowe kończyny, wiążąc mnie mocno on, jeśli nie tak ciasno jak wcześniej, pieszcząc i głaszcząc każdy centymetr mojego ciała, powoli wsuwając się i wysuwając z mojej mokrej dziury, nie spiesząc się, najwyraźniej bardziej zainteresowany własną przyjemnością niż moimi potrzebami. Byłem używany jak jeden z spacerowiczów, którzy zamieszkiwali bardziej obskurne części Paryża czy Londynu. Samo to napawało mnie zarówno wstydem, jak i radością.
Byłam po prostu gorącą, gotową cipką do użycia. Warcząc, przycisnęłam twarz do jego ramienia i wgryzłam się w niego, moje zęby prawie rozerwały skórę. Poczułam, jak się napina i przyciąga mnie jeszcze mocniej do siebie, wściekle wtapiając jego kutasa w moją wilgoć, aż zostałam zmuszona do puszczenia jego ciała i krzyku z bólu.
Po tym, ten mały fornir życia, który kiedyś żył w społeczeństwie, którego ledwo mogłem pojąć w dzisiejszych czasach, spłonął w ognistej burzy wrażeń skupionych wokół grubego, pulsującego kutasa uderzającego we mnie z trzaskiem. Po raz kolejny poczułem, jak mój tyłek rozciąga się szeroko, gdy macka zaatakowała mnie od tyłu. Inny zaczął zaciskać jedną z moich piersi. Mój sutek, nabrzmiały krwią, boleśnie pulsował. Kolejna wplątała się we włosy i zmusiła mnie do cofnięcia głowy, odsłaniając gardło.
Chwilę później poczułam, jak jego ostre jak igła zęby kłują moje delikatne ciało, grożąc pęknięciem skóry, a mimo to chciałam więcej. Poczułem, że tracę kontrolę; uzależniony od tego, co dawał mi Isshu. Nie różniło się to od mojej niedawnej fizycznej metamorficznej przemiany z człowieka w hybrydę, tyle że przebiegała znacznie głębiej i czułem, że esencja mojego człowieczeństwa została podważona.
Chwilę później uwolnił we mnie swoje nasienie z gwałtownością siły, która wstrząsnęła mną do szpiku, wywołując we mnie kolejny punkt kulminacyjny, który zawstydził poprzednią. Na dobre lub z woli odpuściłem, czując niemal fizyczny ból, jak niegdyś cenna, choć bezimienna część mnie, która trzepotała na niepewnych skrzydłach, by zostać połkniętą przez ciemność jaskini. Chwilę później odpłynęłam w nieświadomość, wciąż w potężnym uścisku Isshu, zbyt wyczerpana, by odpowiedzieć na zaniepokojone pytanie mojego obcego kochanka.
ooo. Kiedy się obudziłem, miałem świadomość, że między nami jest coś innego. Nie mogłem pojąć, czy miało to związek z tym, co wydarzyło się w basenie, czy z moim spotkaniem z Kintinku. Nie mogłem też dostrzec rozmiaru szczeliny, która wydawała się leżeć między nami. Z jednej strony poczułem jeszcze silniejsze przyciąganie do unikania świata światła dziennego i morskiej bryzy i pozostania pod ziemią i kamieniami z moim kochankiem.
Z drugiej strony bardzo chciałam wyjechać i jeszcze raz podzielić się gwiazdami z Prelką. W końcu nie mogłem oprzeć się urokowi niebios i ich gwiazd. Najwyraźniej nie mogłem też oprzeć się samemu człowiekowi-kocie… ooo. Przypuszczam, że to ja go uwiodłam. W przeciwieństwie do naiwnych i niewinnych rozbitków, którzy wieki temu wyrzucili się na plażę, Prel zdawał sobie sprawę z natury jagód.
Chociaż nie mogliśmy rozmawiać, uczyliśmy się nawzajem w tym, co wydawało się ważne. Motyle były Candan. Letnie burze to Ulbanak.
A ja byłam motylkową dziewczyną jas-candan-ku. Och, a jagody pożądania? Ertrumaka. - Jedz. Scasht – droczyłem się pewnego leniwego lata po południu, ucztując już na większej ilości jagód, niż było mądrze w oczekiwaniu na jego obecność.
Podczas gdy wyrobiłem sobie tolerancję na owoce, mój naturalny stan, w tych dniach, wydawał się być stanem połowicznego podniecenia. Jagody po prostu popchnęły mnie w kierunku, w którym już zmierzałem. „Nie.
Zły”. – odpowiedział, a jego akcent sprawił, że zachichotałem, gdy usiadłem wśród wysokich traw, widoczna tylko górna połowa mojej twarzy. – Szasz – upierałam się, unosząc złożone dłonie nad ostrza.
Były wypełnione jagodami pożądania. "Jeść!". "Non, Vaha," warknął, machając palcami w moim kierunku, oznaka irytacji, tak się nauczyłam. Nie dałem się zniechęcić w moim bardzo podnieconym stanie. Z biegiem czasu pociągał mnie człowiek-kot.
Jego sylwetka przyciągnęłaby wzrok każdej kobiety, gdyby był człowiekiem, a ja, która regularnie mieszkałam z mackową istotą czytającą w myślach, nie byłam ani trochę pruderyjna, jeśli chodzi o to, kogo pragnę. "Więc nie jedz. Non Szaszt," zaśmiałam się, rzucając w niego garścią jagód, ku jego rozbawieniu, z których większość po prostu odepchnął swoimi kocimi rękoma, zanim zajął swoje zwykłe miejsce naprzeciwko mnie.
Tam, gdzie moja głowa ledwo przesunęła się po szmaragdowych ostrzach, widziałam znaczną część jego klatki piersiowej z miejsca, w którym siedziałam. – Nowe słowo, Prel. Kurwa – powiedziałem, uśmiechając się nieśmiało. "Kurwa? Kurwa, Vaha.
Kurwa", powtórzył, kiwając głową. „To znaczy?". Nie mogłam powstrzymać się od chichotania na niego.
Nie pomogło, że wzruszył na mnie szerokimi ramionami, wyraźnie rozbawiony. Wstałam, wyciągając pustą rękę do go, dając mu znak, żeby wstał. „Guda. W górę.”.
Wydał dźwięk, głęboko w klatce piersiowej mruczał i mruczał, gdy stał, górując nade mną, podążając za mną, gdy przepychałem się przez morza traw do małego skupiska skał tworzących pierścień wokół polany. jedna krawędź była sadzawką zasilaną małym strumieniem ocienionym przez gęsty pień drzewa.Uklękłam plecami do niego, odwracając się do niego przez ramię, moje oczy wędrowały w kierunku złącza jego ud, zanim sięgnęły między nogi i dały moje mokre kilka zabawnych klapsów dłonią. „Prel pieprzyć Vaha”. Zmarszczył brwi, bardziej zamyślony niż zdezorientowany, rozważał mnie. Pewną rzeczą, którą odkryłem, ku mojej radości, było to, że umysł Prela był tak szybki jak jego odruchów.
Pod wieloma względami był idealną osłoną dla mojego intelektu, taki jak był. „Non” w końcu oznajmił, kręcąc głową, zanim osiadł z gracją na jednym z małych głazów, z brodą opartą na zgiętym kolanie, ponownie patrząc na mnie z rozbawieniem, gdy patrzył, jak czołgam się do basenu i opuszczam się, osiadając na kamienistym dnie, drżąca, zimna źródlana woda tuż za pępkiem, tłumi moje cielesne pożądanie do możliwego do opanowania poziomu. - Nie masz pojęcia, co tracisz, Prel – wymamrotałam, krzyżując ręce na piersiach, zdecydowana się dąsać, doskonale wiedząc, że nie miał pojęcia, co powiedziałam.
– Nie masz pojęcia, czego tracisz, Vaha – powtórzył ostrożnie, wyglądając na całkiem zadowolonego z siebie i być może trochę zadowolonego z jego występu. Zrobiłem co w mojej mocy, żeby powstrzymać śmiech. Mój nastrój się zepsuł, żartobliwie ochlapałam wodą w jego kierunku.
Podobnie jak jagody, po prostu tego unikał, jego oczy wykrzywiły się w uśmiechu, gdy przyglądał mi się przenikliwie. Tak więc milczeliśmy przez jakiś czas, aż zrobiło mi się nieprzyjemnie zimno i porzuciłem swój posterunek dla płaskiej skały, wylegując się, ciesząc się ciepłem słońca na moim ciele.
Lord Merridia wraca do swojego łóżka, ale kto jest prawdziwym strażnikiem?…
🕑 12 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 3,387Dzień był powolny, z małymi odchyleniami. Różniło się tylko tak, jak to możliwe, gdy pracujesz w niepełnym wymiarze godzin jako sprzedawca w sklepie spożywczym. Godziny mijały…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuPiękna kobieta uwięziona w żywym posągu żywi się duszami swoich ofiar, gdy dochodzą.…
🕑 13 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 3,879W rezydencji, w której niedawno zatrudniony został George Hearn, dziewczyna, która nie do końca żyje, podpłynęła do niego w postaci mgły. Śliczny był jej głos, kiedy do niego mówiła i…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuDłuższa historia- zgadzam się wziąć udział w eksperymencie genetycznym, który daje mi wszystko, czego mogę chcieć i nie tylko…
🕑 29 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 3,925Zawsze byłem skrępowany i nie bez powodu. Byłem chuderlawym, nieatrakcyjnym i nawet trochę łysiejącym mężczyzną, mimo że miałem zaledwie dwadzieścia trzy lata. Z tych powodów nigdy nie…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu