Nawet po trzech latach w swojej nowej pracy, Valerie nigdy wcześniej nie spotkała się tak blisko...…
🕑 39 minuty minuty Fantastyka i science fiction HistorieŁazienka jest przestronna i dobrze wyposażona, ale duszno wilgotna. Zapach tego, co na tej planecie liczy się jako mydło i płyn do kąpieli, swędzi mnie w nosie. Kilka półprzezroczystych, podobnych do pająków stworzeń biega po śliskich kafelkach podłogi, zwabionych wieczną wilgocią panującą w pokoju, a ja muszę wyłowić z wanny kilka galaretowatych sznurków insektoidów i wyrzucić je przez okno. Przypomnienie: kierownik tego zakładu to ślimak. Za moimi plecami rozlegają się kroki, a ja zerkam przez ramię.
Oh. Oh. Mój.
On naprawdę nie jest szary. Części, które są odsłonięte i wystawione na działanie powietrza i walki były po prostu brudne, a może rozmazane i przyciemnione jako swego rodzaju taktyczny środek ostrożności, a może ciemniejszy kolor to po prostu wersja opalenizny Dryth. Teraz, gdy zdjął buty, spodnie, kirys i rozwinął ogon z pasa, okazuje się, że tak naprawdę jest srebrny.
Nie tak jaskrawy jak Silver Surfer czy coś w tym stylu, bardziej jak surowy grafit. Ciemne, ale błyszczące. Tak jak przypuszczałem, jego tors ma dziwny kształt. Ma częściowy rodzaj egzoszkieletu, a fragmenty jego klatki piersiowej wydają się wystawać ze skóry jako rogowate wypustki, a całość wygląda jak zestaw nawiasów klamrowych ustawionych tyłem do siebie.
Nie ma sutków ani pępka. Jestem prawie pewien, że nie ma tego samego rodzaju narządów co ludzie, a przynajmniej nie w takiej samej liczbie. Jego ogon rzeczywiście wygląda jak żywy wąż. Porusza się miękkimi, falistymi wzorami, jego czubek jest zwinięty i unosi się tuż nad podłogą za nim, a jego łuski są błyszczące i czarne, gdy się porusza.
Aha, i nie mogę nie zauważyć, że się pakuje. Podobnie jak reszta jego ciała jest raczej humanoidalna, jego wyrostek prącia znajduje się pośrodku pachwiny i ogólnie ma kształt penisa mężczyzny. Jest nieco gładszy, z braku lepszego słowa, niż przeciętny ludzki penis i ma symetryczne prążki na całej długości.
Trudno powiedzieć dokładnie, jak długi jest, ponieważ wydaje się być zwinięty do wewnątrz między jego masywnymi, muskularnymi udami, trochę jak barani róg. Dobrze. To z pewnością mile widziana zmiana w stosunku do kilku moich ostatnich klientów (których osobiście nazwałem odpowiednio Spirelli, Rigatoni i Tortellini). Moje wewnętrzne mięśnie napinają się w oczekiwaniu.
– Wolisz kąpiel czy prysznic? – pytam i uśmiecham się słodko i jakimś cudem udaje mi się podnieść wzrok na jego twarz. Sprawy się poprawiają. – Ty się wykąpiesz.
Ja wezmę prysznic – oświadcza, a mój uśmiech nieco słabnie. Raczej nie mogłem się doczekać jakiejś… gry wstępnej? Tylko trochę dotykać? Może sprawy nie wyglądają tak dobrze, jak się spodziewałem. „Bardzo dobrze” to wszystko, co mogę powiedzieć, i podchodzę do koszy pełnych akcesoriów kąpielowych. Kilka sekund później jestem zanurzona w przyjemnie ciepłej wodzie, która szczypie mnie w skórę jak napój gazowany. Celowo odwrócona do niego plecami, obficie oblewam swoje ciało i włosy płynem do kąpieli i gąbką, upewniając się, że kilka razy złapałam każde miejsce, jednocześnie delikatnie obchodząc się z zabrudzonymi plamami.
Kiedy w końcu odwracam się twarzą do klienta, robię z siebie idiotę. Oto ja, dając mu milczące traktowanie i plecy, podczas gdy mogłem rozmawiać i patrzeć na niego już od kilku długich minut. Stoi pod strumieniem wodospadu jak monolit, pozwalając, by woda spływała mu po głowie, szyi i ramionach. Srebrzyste perły spływają strumyczkami po jego twarzy, ramionach, klatce piersiowej i brzuchu.
Moi nadzy mężczyźni zawsze byli moją słabością. Obwiniam telewizyjne reklamy Davidoff Cool Water z mojej młodości. Znasz te. (Hnngh.) Dobry Boże, to jednak wyjątkowo piękny okaz. - Więc… jak mam cię nazywać? Które imię mam wykrzyczeć? Ponownie mruży oczy i zatrzymuje się.
Sheesh, taki sceptyczny. Zanurzam się w wannie i poruszam ramionami, by zwrócić na siebie uwagę dziewczyn. W końcu nie tylko mężczyźni dobrze wyglądają, gdy woda perli się na ich skórze. – A może chcesz, żebym podał ci imię? Pytam, kiedy nie odpowiada. „Obawiam się, że nie znam zwyczajów Dryth.
Czy twoi ludzie mają indywidualne imiona?” „My wybieramy” – odpowiada w końcu. Postęp. „Po pokonaniu przepowiedzianej liczby wrogów zostajemy uhonorowani wybranym przez nas imieniem”. – Och – mówię. Nie śmiem pytać dokładnie, co to za liczba i na czym polega „zwyciężenie”.
Właściwie zdecydowałem, że myślenie o całej sprawie z masowymi mordami i brutalnymi konkwistadorami nie pomoże mi ani trochę. Tu i teraz jest tylko męskim klientem. A ja jestem tylko dziewczyną, stojącą przed Drythem i pytającą go o imię, żebym mogła osobiście zwracać się do niego, kiedy uprzejmie proszę, żeby mnie przeleciał (a najlepiej, żeby mnie nie skrzywdził ani nie zabił przy okazji). – A jakie imię wybrałeś? trochę się dąsam.
– Chyba że wolisz się tym ze mną nie dzielić? Znowu milczy. Jego ręce przesuwają się teraz po jego tułowiu i ramionach, ostrożnie i skrupulatnie wycierając ostatnie ślady sadzy i brudu oraz odkrywając jego piękny naturalny kolor pod spodem. Tuż przed tym, jak mogę przejść do innego tematu, otwiera usta.
„Hylvekairsiforbane”. Moje brwi idą w górę. Nie wiem nawet, czy to jedno słowo, czy wiele, ile, czy to jego imię, drugie imię i nazwisko razem wzięte.
Poza tym moje usta z pewnością nie poruszają się w ten sposób. Nic dziwnego, że jego angielska wymowa jest bezbłędna. – W porządku – odpowiadam wesoło. „Bane” to jest, jeśli nie masz nic przeciwko. On nie ma nic przeciwko.
A jeśli już, to nie chce mi powiedzieć. Przez chwilę kąpiemy się i bierzemy prysznic w ciszy. – Va-l'ree – mówi nagle. Potrzebuję sekundy, by zrozumieć, co on robi, i robi mi się trochę ciepło w środku. – Val-luh-ree – instruuję powoli.
„Valerie. Ale „Ree” jest w porządku, zwłaszcza że jesteś „Bane”. W takim razie tworzymy pasującą parę.
Kiwa głową i milczy. Wzdycham. Liczby, że kosmiczni Mongołowie nie mają łatwego czasu, by złapać beztroskie przekomarzanie się przed stosunkiem płciowym. Zastanawiam się, jakie mają rytuały przed stosunkiem płciowym.
Muszę go kiedyś o to zapytać. Mówiąc o przedwspółżyciu… Bane ani razu się nie odwrócił, więc zgaduję, że nie ma nic przeciwko temu, że patrzę (bardziej chciwie obserwując), co dzieje się w jego brzuchu. Jest, uhm.
Dość nieoczekiwany ruch. Gdybym nie wiedział lepiej (a nie wiem), powiedziałbym, że część, o której myślałem, że był jego penisem, jest w rzeczywistości oddzielną jednostką. Porusza się falującymi ruchami, podobnie jak jego ogon (ten z tyłu), i zwija się ponownie tylko po to, by ponownie się rozciągnąć i rozciągnąć, ale wydaje się również pulsować, rozszerzać się i opróżniać, prawie jak oddychanie. Z każdym najmniejszym ruchem srebrzysty połysk jego skóry, nieco ciemniejszy niż na reszcie jego czystego ciała, odbija światło z powrotem na mnie. Kiedy patrzę, zdaję sobie sprawę, że on nie ma jąder jako takich.
Jest jednak podłużna bryła zrośnięta z podstawą jego penisa, która może pełnić tę samą funkcję. Nie ma też włosów łonowych. To fascynujące, naprawdę.
– Jesteś ciekawa – zauważa, wyrywając mnie z głębokiej obserwacji jego intymności. Nie precyzuje, czy ma na myśli „ciekawski” w sposób „wścibski i dociekliwy”, czy „dziwny i bardzo dziwny”. Myślę, że oba dotyczą mnie w tej chwili. – Cóż, jesteś niezwykła – mówię lekko i wychodzę z wanny, zanim woda uszkodzi mi skórę.
Staram się stać nieco dalej niż na wyciągnięcie ręki przed nim i kontynuować pielęgnację skóry i włosów. Balsamy i nalewki i odżywki, które trzeba wmasować. Powoli i zmysłowo, jak w reklamach. Poza tym moja wciąż krwawiąca rana wymaga trochę rozpieszczenia.
Wiem, że obserwuje każdy mój ruch. To jest powód, dla którego stawiam się tuż pod jego nosem, naprawdę. Pomyśl o tym jako o samoobsługowej obsłudze klienta.
Kątem oka widzę, jak jego kutas drga i faluje na jego udach. Moje usta zaczynają łzawić. – Czy zechciałbyś mi w tym pomóc? Podaję mu słoik kremu. „Moja skóra jest bardzo wrażliwa i kąpiel może ją uszkodzić.
Nie mogę sama dosięgnąć pleców”. Po dłuższej chwili przyglądania się słoikowi z cichą podejrzliwością, bierze go z mojej ręki. Sposób, w jaki wydaje się o wiele mniejszy w jego dłoni, powoduje lekki dreszcz wzdłuż mojego kręgosłupa. Odwracam się od niego i zbieram swoje długie, mokre włosy na czubku głowy.
Przez bardzo, bardzo długą chwilę nic się nie dzieje, poza tym, że woda z jego prysznica łaskocze mnie w tyłek i tył nóg. Cierpliwości, przypominam sobie. Dobre rzeczy spuszczają się na tę, która czeka… czy coś w tym stylu. Jego pierwszy dotyk jest tak niepewny, że prawie go nie czuję.
Czuję lekki dotyk na moim ramieniu, jak pocałunek motyla z chłodnych ust. Mimo to wzdycham z uznaniem, by dodać mu otuchy. Wkrótce czuję jego palce i szorstkie dłonie na środku moich pleców. Jego skóra jest mocno zrogowaciała, ale jest przyjemna w dotyku, ponieważ jest śliska od balsamu.
Jęczę tylko trochę głośniej niż to konieczne, zakładając to grubo. – Jesteś w tym bardzo dobry – pochwalam go. - Musiałeś dużo ćwiczyć z samicami swojego gatunku. Nie zawsze mądrze jest rozmawiać z moimi klientami o ich własnym narodzie. Niektórzy kosmici tak bardzo cenią swoje kobiety, że zabrania się nawet o nich mówić.
Niektórzy po prostu nie lubią, gdy im się przypomina. Pytam Bane'a, ponieważ jestem naprawdę ciekawa, a on nie jest zbyt chętny do wysyłania sygnałów. I tak, także dlatego, że jestem chorobliwie ciekawy, jak Drythowie robią to ze swoimi kobietami przed, w trakcie i po, i ponieważ mam wrażenie, że jeśli uda mi się to zrobić dla niego dobrze, dla mnie wydarzy się magia.
Stary, przydałoby mi się teraz trochę magii. Minęło zdecydowanie zbyt dużo czasu, odkąd je miałem. Bane wydaje dźwięk, który nie jest chichotem. To mnie zaskakuje.
„Samice mojego gatunku odgryzłyby mi palce, zanim pozwoliłyby swobodnie dotknąć swojej skóry”. "Oh?" Odwracam głowę, by spojrzeć na niego z boku przez ramię. "Powiedz mi więcej?" Znowu robi pauzę. Zaczynam podejrzewać, że jest naprawdę głęboko podejrzliwy wobec wszystkich i wszystkiego.
Chyba to jest minus bycia częścią najbardziej przerażającego gatunku po tej stronie Betelgezy. Każdy jest potencjalnym wrogiem, potencjalnie zbierającym dane wywiadowcze na twój temat. „Kobiety Dryth nazywają się Drahta. Jedna z nich nazywa się A'Draht” – zaczyna powoli, nigdy nie przerywając okrężnego ruchu dłoni na moich plecach. Uśmiecham się.
Każda informacja jest jak mały prezent. Poza tym naprawdę dobrze włada rękami. „Mają inną nazwę, ponieważ bardzo różnią się od Dryth.
Są mniejsze, cieńsze. Mają pazury zamiast palców u rąk i nóg. wszystkie cztery." Nie wiem, co to jest gordrun, ale domyślam się, że to jakieś dzikie zwierzę o ostrych zębach, które syczy i szczeka.
Tak czy inaczej, kobiece brzmienie Drytha… uh, czarujące. Nic dziwnego, że ich ludzie wyruszają na podbój wszechświata, zamiast zostać w domu. „Drahta żyją w dolinach i lasach, w dużych grupach Drahtów. Daleko od Dryth”. „To musi sprawiać, że randki stają się koszmarem”, nie mogę powstrzymać się od komentarza.
Nagle kładzie delikatną, ale stanowczą dłoń na moim ramieniu i ciągnie mnie, aż odwracam się w miejscu, aż stajemy twarzą w twarz. Podaje mi słoiczek – zamiast tego jedną ręką trzymam włosy upięte na głowie – następnie zanurza trzy palce w śmietanie, pociera dłonie o siebie, aby rozprowadzić ją na dłoniach, a na koniec przyciska obie duże dłonie do moich cycków . Jęczę cicho i przez cały ten czas nie muszę udawać.
Lubię dotyk, zawsze lubiłem. Lubię, gdy ktoś dotyka moich piersi. (Pogódź się z tym, babciu Georgio).
Lubię, gdy ten ktoś jest silnym mężczyzną (mężczyzną), który jest dla mnie delikatny pomimo swojej brutalnej siły. Szczególnie podoba mi się, kiedy nie waha się ani nie czuje potrzeby pytania. Ponieważ wszyscy moi klienci traktują mnie jak egzotyczne zwierzę i zastanawiają się nad moim przodem i tyłem, prawie zapomniałem, jak dobrze jest być po prostu… obsługiwanym. Patrzę, jak jego palce wcierają krem w moją miękką, giętką klatkę piersiową.
Wie równie dobrze jak ja, że już natarłam balsamem tę część ciała, na której byłam tuż przed nim, kiedy to robiłam, również ostentacyjnie. Co oznacza, że robi to tylko dlatego, że chciał dotknąć moich cycków. Potajemnie zaciskam uda. „Kiedy Dryth jest gotowy do krycia, wyrusza na poszukiwanie Drahty.
Podąża za ich dumą” – kontynuuje Bane, jego oczy są równie skupione na ruchu dłoni na mojej skórze. „Jeśli będzie miał szczęście, A'Draht będzie w rui. Wychodzi z ukrycia, by się z nim skonfrontować”. „Konfrontacja”, aha.
Mam niejasne podejrzenie, że rytuały poprzedzające stosunek płciowy Dryth-Drahta są nieco bardziej antagonistyczne niż to, co robimy teraz. Delikatnie pociera kciukiem moje sutki, które twardnieją dla niego. „Będą walczyć i przelewać krew. Czasami Dryth zostaje zabity”. Duży smidge bardziej antagonistyczny.
„Jeśli Dryth jest tego warta, A'Draht może zostać ujarzmiona i sparowana. Gdy zostanie przebita kołkiem, ucieknie z powrotem do Drahty i będzie miała potomstwo”. – Romantycznie – komentuję z uniesioną brwią. „Mam nadzieję, że nie spodziewasz się, że spróbuję cię zabić. Ponieważ to wcale nie jest ludzkie”.
Patrzę z fascynacją, jak jego źrenice rozszerzają się, aż stają się prawie owalne. W tym samym czasie przesuwa prawą rękę z mojej piersi między nogi i czuje mnie tam. Wstaję prosto i przełykam sapnięcie. „Gdybyś spróbował, udowodniłbym, że jestem tego wart” – mówi. – Ktoś z pewnością jest bardzo pewny siebie – zauważam lekko zdyszanym głosem.
Trzymam się bardzo nieruchomo, gdy jego duże, tępe palce, wciąż tłuste od kremu do skóry, przesuwają się po fałdach mojej cipki, śledzą wejście do pochwy i fałd odbytu. Po krótkim okresie poznawania moich różnych kawałków wydaje się, że po prostu cieszy się dotykiem. Co mogę powiedzieć? Jestem tam śliski, gładki i ciepły, bardzo miły w dotyku. Zamykam oczy i kołyszę się trochę na nogach, pozwalając biodrom kołysać się w przód iw tył na jego palcach. tak miło.
„Czy jestem godzien, człowieku Ree?” On pyta. Jego głos jest nagle głębszy, bardziej warczący. Otwieram oczy, by spojrzeć na jego twarz i uświadamiam sobie, że widzę na niej nie tylko podniecenie, ale i gniew. Chyba naprawdę nie mogę go winić.
Widząc, co właśnie opowiedział mi o seksownych chwilach w jego ojczystym świecie, po prostu zmusiłam go do gry wstępnej, która jest dokładnym przeciwieństwem tego, co zna i do czego jest przyzwyczajony, a on nie ma możliwości dowiedzenia się, czy zdał mój test, czy nie. Jak każdy szanujący się Kosmiczny Mongoł, chodzi mu o honor i dumę. Jak każda żywa, myśląca istota, nie lubi się z niego wyśmiewać, zwłaszcza bez ubrania. - Chodź - mówię mu i chwytam go delikatnie za nadgarstek dłoni, która jest schowana między moimi nogami.
Przeciągam go za sobą przez drzwi iz powrotem do głównego pokoju. Są łóżka, sofy i krzesła oraz miękki dywan, na którym nie roi się od małych kochających wodę stworzeń. Powietrze jest przyjemnie chłodne na mojej wilgotnej skórze i cudownie się oddycha po wilgotnej zupie w wannie. Stajemy na środku komnaty i puszczam jego ramię, gdy ponownie odwracam się w jego stronę. Nie mogę nie zauważyć, że jego penis znów zmienił kształt.
Teraz jest to długi, gruby wąż, który jest skierowany prosto w podłogę, a jednocześnie kołysze się i drga. Żebra i grzbiety wzdłuż boków wydają się spuchnięte, stały się bardziej wyraźne. Och, to będzie we mnie albo okropne, albo cholernie fenomenalne. Palce swędzą mnie z potrzeby dotyku, ale powstrzymuję się.
Mam dość inicjatywy. Nadszedł czas, aby się cofnąć i pozwolić mu przejąć stery w następnym kawałku. To tylko sprawiedliwe. Gra wstępna w ludzkim stylu.
Kurwa w stylu Dryth. – Opowiedz mi wszystko o parowaniu – żądam. „Na waszej planecie, z waszymi kobietami.
Szczegółowo. Co się dzieje, gdy Dryth jest tego wart? Mięśnie jego kwadratowej szczęki drgną raz. A więc nadal jest zły. Na szczęście mimo to raczy mi odpowiedzieć. „Kiedy Dryth jest godny, pokona swojego A'Drahta”.
broń?” Moje oczy kierują się na schludną stertę zbroi, która stoi w kącie i jest oparta o ścianę. „Nie. Rękami i stopami, ogonem i pyskiem. Swoim ciałem.
Jakby dla podkreślenia swojego punktu widzenia, otwiera i zaciska pięści, staje przede mną trochę wyższy, a potem wchodzi do mojej prywatnej przestrzeni. To tylko szuranie jego stopami, nawet nie pięć cali, ale różnica jest ogromna. „Czy on pobiera krew?", pytam i cofam się na boki i do tyłu równie subtelnie, przywracając na razie nasz poprzedni dystans i moją małą prywatną bańkę.
„Od kobiety?" „Nie po pierwszym razie, nie po zaloty. Nie, chyba że A'Draht go do tego zachęci. Znowu podchodzi pół stopy do przodu.
Kiwam głową i cofam się o pół stopy. „A co robi A'Draht?” Na jego twarzy pojawia się mroczny uśmiech. twarz.
„Ona walczy, ale oferuje siebie. Obie. Jej umysł jest uparty, ale jej ciało potajemnie chce.
Mój puls zaczyna bić nieco mocniej. Mów o potajemnie pragnących ciałach. „Czy ona jest ranna? Przez niego, mam na myśli? - Nie, chyba że podżega Drytha, by ją skrzywdził - odpowiada, kręcąc głową. - Niektórzy Drahta podżegają Drytha przez cały czas.
Zapraszają ból. Oni tego potrzebują. Niektóre Drahty są mniej zmienne.
Ból, którego szukają, jest nieszkodliwy. Ale wszyscy potrzebują siły i ujarzmienia. W przeciwnym razie Dryth nie jest przez nią uważana za godną. Niektóre Drahty nie są niegrzecznymi małymi klaczkami, które próbują przede mną uciec. Robi wyraźny krok w moją stronę.
Zalewa mnie fala pożądania. Boże, jestem szalona w górę. Wnętrza moich ud ślizgają się gładko po sobie, i to nie tylko z powodu kremu do skóry, który nałożył tam wcześniej. Moje ostatnie pytanie potrzebuje lekkiego pchnięcia, aby opuścić moje usta, w których teraz bije moje serce, kiedy stoję trzęsłam się w jego obecności przez pełne pięć sekund, zanim uchyliłam się jeszcze raz.
„I jak ci się podoba twój A'Drath?", pytam, wytrzymując jego spojrzenie. „Nieszkodliwy i giętki? Zadziorny? Jak wściekły gordrun? Kolejny przebłysk uśmiechu, tam i znowu, całkowicie niegodziwy. „Lubię, kiedy walczą” – odpowiada. Och.
Kurwa. Miałem nadzieję, że to powiesz. Ciarki przechodzą przeze mnie, od środka na zewnątrz. Te słowa w tym głosie, ta całkowita uwaga skupiona na mnie, ta obecność unosząca się nade mną, perspektywa tego, co się stanie za kilka chwil przerażająca.
Naprawdę cholernie przerażająca. I tak cholernie podniecająca. Chyba zwariowałem.
Vurn X'lora 15 doprowadził mnie do szału. Robi krok w moją stronę, a potem drugi. Cofam się.
Podąża za nim szybko, niezachwianie. To jak niebezpieczny taniec, który prowadzi nas w ogólnym kierunku dużego łóżka na platformie. – Walczyłeś – mówi nagle, przypominając mi. "Przy stole." „Cóż, nieuchronna groźba zjedzenia żywcem zawsze wprawia mnie w wojowniczy nastrój” – komentuję, trochę bez tchu.
Zaczynam zdawać sobie sprawę, że tak samo, gdy ściga mnie przez pokój zabójczy obcy o gorących oczach, który chce, żebym była zadziorna. „Pobrałem krew” – stwierdza z wyraźną dumą, a ja po prostu przełykam ślinę. Rana na moim ramieniu to był on, tak? Zażądać mnie z góry, żeby wszyscy jego kumple z Dryth mogli to zobaczyć? O cholera, powinno mnie to niepokoić, prawda? I absolutnie nie powinno mnie to kręcić, prawda? Pochyla się trochę, by stanąć twarzą w twarz, nos w nos, na tyle blisko, żebym poczuła jego oddech na ustach, kiedy znów się odezwie.
„Walcz ze mną, mały człowieczku” – żąda, a błysk w jego mosiężnych oczach obiecuje – „a sprawię, że będzie to warte twojego czasu”. Nie tracę ani sekundy. Podnoszę rękę i uderzam go w usta tak mocno, jak tylko potrafię, co jest dość trudne. Dorastałem z dwiema bachorowymi siostrami, jeszcze bachorszymi kuzynami i mamą z szybkimi dłońmi i małą cierpliwością, więc nauczyłem się techniki od kołyski.
Dodaj do tego trzy lata pracy fizycznej w tym zakładzie i mam niezły cios. Jego głowa odchyla się na bok, gdy dźwięk mojej dłoni dotykającej jego policzka odbija się echem w pokoju. Kiedy ponownie wbija we mnie wzrok, dosłownie jarzą się jak bliźniacze płomienie, a jego źrenice rozszerzają się jeszcze bardziej, tak że są prawie okrągłe.
Jego nozdrza rozszerzają się. Z jego klatki piersiowej wydobywa się przetaczający się pomruk. – Zmuś mnie, wielki kosmito – rzucam wyzwanie. Moje żyły buczą od adrenaliny i bogowie, jestem tak cholernie mokra.
Następną rzeczą, którą wiem, jest to, że jestem w powietrzu. Po prostu bierze mnie za biodra i rzuca na łóżko. Wtedy jest na mnie. Z ochrypłym wrzaskiem próbuję się wykręcić i wyrwać spod niego.
Kurwa, jego waga jest przepyszna. Jego skóra, wciąż mokra po prysznicu, jest gładka i rozgrzana na moich plecach i tyłku. Jego duże dłonie ponownie chwytają mnie za łokieć i kark i wciskają w materac, aby mnie unieruchomić. Ryczę, kiedy natychmiast czuję, jak jego kutas wsuwa się w szczelinę mojego tyłka i szarpie się z nim, chwilowo wypychając go na tyle, by uwolnić łokieć, którego używam i na oślep dźgam go w tył iw górę.
Uderzyłem czymś miękkim w spód jego podbródka, może? Chrząka i cofa się zaledwie o cal. Wijąc się, udaje mi się przesunąć biodro, co daje mi wystarczająco dużo miejsca, by kopnąć go nogą i odepchnąć go dalej ode mnie. Jego ręka zsuwa się z mojej szyi.
Wzdycham z triumfu, co zmienia się w szok, gdy zamiast tego ta ręka wbija się w moje włosy i szarpie moją głowę do tyłu. "Nie nie nie!" Wydaję zduszony okrzyk, podczas gdy twarde, gorące ukłucie między moimi nogami krzyczy „Tak, tak, tak!” On wie. Jego toczące się warczenie jest mruczeniem zadowolonego kocura. Znowu jego kutas wbija się wzdłuż pęknięcia mojego tyłka, obficie smarując moją skórę lubrykantem, pre-spermem lub jednym i drugim i drga tam jak szalony.
Najwyraźniej w końcu mówię w jego języku. Zbierając siły, staram się obrócić całym ciałem na łóżku i udaje mi się podciągnąć pod siebie pośladki, tak że mogę użyć całej siły nóg, by go odepchnąć. W tym samym czasie wyciągam szyję, aż mogę ustami dosięgnąć jego ramienia i gryzę go. Łapię się jego bicepsa i zatapiam zęby w jego skórze.
A przynajmniej próbuję. Jest za twarda, a moje zęby nie są wystarczająco ostre, by spuścić krew. Mimo to ryczy, puszcza moje włosy, a jego ciężar unosi się ze mnie na ułamek sekundy. To wystarczy, żebym się odczołgał i spadł z łóżka.
W chwili, gdy uderzam o dywan na czworakach, jego wielkie ramię obejmuje moją szyję. Zaciska się i kłaniam się do tyłu. Jego nogi przygniatają moje łydki.
Jego wolna ręka przesuwa się po moich plecach, pod ramionami, chwytając je obie naraz i unieruchamiając między moimi plecami a jego przodem. – Poddaj się – mówi do mnie cicho. Jego wzburzony oddech kapie mi do ucha. „Dla ciebie nigdy!” Gardzę najlepiej jak potrafię. Jest tak samo poważny jak ja.
Nabrzmiały mięsień jego przedramienia ze znaczną siłą naciska na moje gardło, a mój głos wydaje się piskliwy. Moje oczy trochę łzawią. Ale daleko mi do końca. Szarpię się ponownie i udaje mi się wygiąć na tyle, by uwolnić jedno ramię, wspomagane przez pozostałości balsamu na mojej skórze, przez co jestem śliska jak węgorz. Znów na oślep dźgam łokciem do tyłu i znowu w coś uderzam, powodując, że przewraca się.
To daje mi wystarczająco dużo miejsca, aby sięgnąć wokół siebie. Pierwszą rzeczą, na którą natrafia moja ręka, chwytam ją i mocno ściskam, mając nadzieję, że sprawię jej trochę bólu. Zawsze miałem dobry, silny uścisk dłoni, który w końcu posyłał ludzi na kolana.
To nie jest jednak ręka. Jest twardy, ale też nie, gorący, śliski i… Śmieje się. Dźwięk rozlega się głęboko w jego klatce piersiowej.
Przyprawia mnie o gęsią skórkę na całym ciele. Uparcie nie puszczam swojej nagrody. Może uda mi się wymyślić, jak wyrządzić jakąś krzywdę. Ściskam go naprawdę mocno i przeklinam mój brak paznokci, a także jego brak jąder.
Jest nieprzepuszczalny. Nie fair. – Patrzyłeś na to, jakbyś chciał to zjeść, mały człowieku – mówi mi Bane i wypycha biodra do przodu, w moją zaciśniętą pięść.
Sam mokry dźwięk chlupotu sprawia, że trochę się trzęsę w środku. Tyle smaru. Tak miły w dotyku.
Jedwabista i ciepła, mocna i śliska. – Nie jeść – odgryzam słowa. "Tylko… może lizać i ssać." Jego kutas pulsuje w mojej dłoni, a samiec cicho jęczy. Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu, pomimo mojego trudnego położenia. „Twój zdziczały mały Drahta nie robi tego dla ciebie, co?” Niemądrze z niego kpię.
„Zbyt dobry, by wziąć twojego kutasa do buzi? A może za bardzo się boisz, że go odgryzą?” Ramię, które było zaciśnięte na moim, wyplątuje się ze mnie, więc ma jedną rękę wolną, by unieść ją do mojej twarzy. Jego palce zaciskają się na mojej dolnej szczęce dość szorstko i zmuszają do otwarcia ust. Bez żadnych wstępów dwa grube palce zanurzają się po kostki w moich ustach.
Próbuję go ugryźć, ale jego uścisk na mojej szczęce i podbródku uniemożliwia to. Również jego skóra jest twarda. Moje tępe ludzkie zęby nie mają szans. Bawi się moim językiem, chwytając go dwoma palcami, szczypiąc i pocierając.
Opuszkami palców dotyka moich zębów, dziąseł i podniebienia, a następnie kilka razy celowo wywołuje u mnie odruch wymiotny, aż zaczynam się ślinić, kaszleć i widzieć gwiazdy, a łzy spływają po mojej twarzy. I przez to wszystko czuję, że między udami robię się tak mokra, że kapie mi na dywan. Kurwa, powinienem był zabrać ręcznik. „Mój szpikulec nie zmieściłby się w twoich małych ustach” – rozmyśla, napełniając moje usta trzecim palcem i pompując je do iz powrotem.
Wspomniany „kolec” wybrzusza się na zewnątrz w moim rozluźnionym uścisku, falując mokro na mojej dłoni. Eksperymentalnie pompuję i skręcam nadgarstek na czubku. Tłumię jęk, gdy czuję, jak mężczyzna nade mną drży z zachwytu. "Ale to może być połknięte przez twój przełyk." Jakby chcąc zademonstrować, przyciska mój język środkowym palcem, wsuwając go aż do tylnej części mojego gardła.
Moje ciało drga, gdy kaszlę i krztuszę się. Trzyma mnie tak mocno podczas ataku, że nie mogę sobie pozwolić nawet na cal swobody. Boże, on jest taki silny, a ja taka bezradna. I tak podniecony przez oba te fakty.
To oficjalne, straciłem rozum. – Przełyk i tchawica twojego ciała mają ten sam otwór – zauważa niemal od niechcenia, kiedy wzdrygam się, pluję w jego palce i bezużytecznie wymachuję wolną ręką. „Nie byłbyś w stanie oddychać, kiedy spaliłbym twoje usta”. Sposób, w jaki to mówi, sprawia, że myślę, że podoba mu się ten pomysł. Kurczę, podoba mi się ten pomysł.
Z całej siły szarpnę głową w bok, co w końcu wyrywa jego palce z mojego gardła, a także uderza go w twarz bokiem mojej czaszki. Cofa się trochę, na tyle, żebym mogła wyrwać się z uścisku i jeszcze raz uwolnić moje wciąż tłuste ja. Tym razem też nie zajdę daleko, czołgając się na czworakach po podłodze.
Chwyta mnie za udo i wykorzystuje mój środek ciężkości, żeby przewrócić mnie na plecy jak cholernego hamburgera. Piszę, gdy dywan pali mi łopatki, a potem skrzeczę z oburzenia, kiedy po prostu przyciska dłoń, wciąż mokrą od mojej własnej śliny, palcami do mojego policzka, skutecznie wbijając drugą stronę mojej twarzy w dobrze wyściełaną podłogę. Wsuwa swoją dolną część ciała między moje nogi, bez wysiłku otwierając mnie szeroko i ocierając swoim kutasem o mój nabrzmiały, przemoczony rdzeń. Jęk wymyka mi się, gdy ta śliska twardość przesuwa się po mojej napiętej łechtaczce, a kolejny pojawia się, gdy śliska wydzielina z jego penisa kapie na moje zewnętrzne wargi sromowe, krocze i odbyt. Czuję się prawie jak język dający mi długie, powolne lizanie.
Mimo to wymachuję pięściami w jego ogólnym kierunku i na oślep uderzam go w tors. — Czy się poddajesz? – pyta Bane, z łatwością chwytając moje nadgarstki wolną ręką i przyciskając je do podłogi obok mojej głowy. – Nie – odpowiadam gorąco, jednocześnie ocierając się o niego środkiem.
Moje ciało płonie jak nigdy dotąd w całym moim życiu. Moja skóra pełznie z potrzeby dotykania więcej i wszędzie naraz. Czuję, że moje mięśnie, kości i narządy wymagają mocniejszego ściśnięcia. Moje usta chcą, żeby coś je ponownie wypełniło. I o Boże, moja cipka jest tak pusta, że chce mi się płakać.
Pochyla się i przyciska twarde usta do mojego ucha. – Dobrze – mówi, gdy główka jego bardzo ruchliwego kutasa wślizguje się między moje wargi sromowe, znajduje mój otwór jak sondujący palec i wchodzi do środka. I przepięcia.
I przepięcia. Wydaje się, że jego kutas nie ma końca i po prostu wciska się we mnie jedną wielką falą, która nie wydaje się pękać, powoli, ale nieubłaganie, pcha do przodu, aż dotknie mojej szyjki macicy, a potem pcha jeszcze trochę tak, że moja giętkie mięśnie są zmuszone do rozciągania się, aby zrobić dla niego miejsce. – Och, fuuuu – wołam, na wpół stłumiona jego dłonią po jednej stronie i dywanem po drugiej stronie mojej twarzy.
Wewnątrz. On wchodzi do środka. To tak, jakby magma wlewała się we mnie i wypełniała każdy zakamarek. Pot wylewa się z każdego mojego pora.
Nigdy nie czułem się tak pełny. Próbuję stawić ostatni opór, udami i ramionami odepchnąć go od siebie, ale to na nic. Bane jęczy i mocniej opiera się na dłoniach, co powoduje większy ciężar na mojej głowie i nadgarstkach, jakby zdeterminowany, by upewnić się, że nigdzie się nie ruszę, nie poruszę się nawet o cal, dopóki nie będzie grzeczny i nie skończy ze mną.
Nie wyciąga tak bardzo, jak wygina swojego penisa we mnie, a ja wyję jak prawdziwe zwierzę, gdy mój pierwszy orgazm uderza we mnie jak pociąg towarowy. Już trzęsę się jak liść i dyszę jak ryba na lądzie, kiedy zaczyna się prawdziwe pieprzenie. Wielu mężczyzn i obcych mężczyzn pieprzyło moją cipkę.
Ten mnie pieprzy. cały ja. Dosłownie czuję siłę jego lędźwi, mięśni jego ud, pośladków i brzucha oraz ciasne zwoje jego ledwo kontrolowanej, gwałtownej żądzy w całym moim ciele, od stóp do głowy. Kiedy wsuwa we mnie swojego penisa, fala wydaje się wędrować od mojej pochwy w górę przez moje łono, rozprzestrzeniając się przez moje wnętrzności i żołądek i wypychając powietrze z moich płuc. Nawet moje serce zaciska się i zwalnia w odpowiedzi, gdy szaleńczo pulsuje w mojej klatce piersiowej, jakby próbowało za nim nadążyć.
Spomiędzy moich nóg wytryskuje gorący płyn, a ja z dreszczem uświadamiam sobie, że mój pęcherz uwolnił się bez mojego pozwolenia. Zmusza wszystkie moje mięśnie, w tym mięśnie dna miednicy, do poddania się. Drżąc, moje łydki i stopy zacisnęły się wokół jego dolnej części pleców jak szczypce kraba i trzymają go na całe życie.
Ponieważ moje mizerne ludzkie ręce i pięści i tak są bezużyteczne przeciwko niemu, przenosi jedną rękę z moich nadgarstków na moją łechtaczkę i zaczyna nią brutalnie machać. Dochodzę tak mocno, że tracę przytomność na sekundę. Kilka sekund później budzę się ponownie i stwierdzam, że jakby moje ciało przeszło w tryb autopilota przetrwania, moje teraz uwolnione ręce naciskają i bębnią w jego klatkę piersiową.
Jest nieruchomy jak cholerny czołg. Jego druga ręka zsuwa się z mojej twarzy i zatrzymuje się u podstawy mojego gardła. Krzyczę z ulgą, bo w końcu mogę na niego spojrzeć, spojrzeć na jego twarz i zobaczyć niegodziwy błysk w jego ciemnych oczach, białe błyski zębów, kiedy się uśmiecha i krzywi, rozszerzanie jego nozdrzy, gdy bez wątpienia czuje zapach potu. i inne płyny, które wyciąga z mojego ciała.
- Tak. Walcz ze mną - żąda jeszcze raz i zaciska uścisk na moim gardle tylko trochę, tylko wystarczająco. Moje oczy wywracają się w głowie, gdy następny punkt kulminacyjny przelatuje przeze mnie z rykiem znikąd.
Przypominam sobie, że podczas gdy moje ciało wciąż się trzęsie, coś długiego i gibkiego przesuwa się po tylnej części mojego prawego uda i po prawym pośladku, jego ogon, i drżę, gdy wyrostek również dociera do mojego rdzenia, wydaje się tarzać w wilgoci tam iw końcu, pomimo moich słabych protestów, wślizguje się między moje policzki, by trącić mój zwieracz. Wszystkie moje mięśnie są tak luźne i jestem tak dobrze nawilżona, że łatwo się we mnie ślizga. Ledwo wytrzymuję ochrypły krzyk podczas inwazji, zanim ona też zaczyna mnie pieprzyć. – Nie jesteś już taki zadziorny, prawda, mały człowieku? Nie przestał pieścić mojej łechtaczki. Czuję się, jakbym był podłączony do urządzenia do elektrowstrząsów.
– Proszę, proszę – mówię bezgłośnie. Jestem ochrypły od tych wszystkich krzyków i łapania powietrza z otwartymi ustami. „Teraz zakołkuję twoją dziurę”, mówi mi, „żeby żaden inny samiec nie był w stanie cię rozmnożyć”. Zastanawiam się słabo, co ma na myśli, ale potem jego ogon i jego kutas poruszają się względem siebie w taki sposób, że prawie połykam własny język z bolesnej przyjemności, a potem jego dłoń na moim gardle zaciska się tak mocno na sekundę, że grzmot część mojego serca zdaje się podskakiwać do głowy, a potem mój puls eksploduje deszczem iskier, tuż za oczami. Jeszcze raz, z uczuciem, doznaję orgazmu na całym jego wielkim, obcym kutasie i ryczę jak duże dziecko, bo to wszystko, co mogę zrobić.
Jest tak, jak powiedział: On nie potrzebuje broni. Jego ręce i stopy, ogon, pysk i ciało są więcej niż wystarczające, żebym się poddał. Wynurzam się z płytkiej drzemki i znajduję się na podłodze jak rozgwiazda. Wszędzie jestem lepki i wilgotny, a między nogami mam mokro i wszystko mnie boli.
Szczególnie między nogami. Jęczę, gdy siadam. Kurwa, czuję jakby wciąż był we mnie. Hałas z lewej strony każe mi się odwrócić. Oto on, odwrócony do mnie plecami, zakłada z powrotem ubranie i zbroję z metodyczną precyzją mężczyzny, który zwykle śpi w swoim stroju.
„Kgrotu, który wysłał cię do stołu Drytha, jest twoim stróżem”, mówi, jakbyśmy byli w środku rozmowy, której początek przegapiłem. Kgrotu. Ślimacy. Mój kierownik.
Biorąc wszystko pod uwagę, „opiekun” jest o wiele ładniejszym słowem niż „menedżer”, „alfons” czy „więźnik”. - Uch, tak - chrypię, na wypadek, gdyby to było jeszcze jedno z tych pytań-oświadczeń. Boże, potrzebuję łyka wody. Bane kiwa głową. — Porozmawiam z nim.
— O co…? Zaczynam pytać, gdy próbuję wstać, ale zastygam w pół ruchu. Czekać. A. Gorąca sekunda.
Wsuwam palce między nogi. Kiedy muskają moją łechtaczkę, jęczę. Obolała i zbyt wrażliwa, biedactwo. Kiedy sięgam trochę głębiej, biorę drżący, świszczący oddech. – Och, co do cholery.
Nie wydaje mi się, żeby wciąż był we mnie. On jest. I wciąż się porusza. Na wpół przysiadam i czuję siebie, i zaciskam wciąż brzęczące mięśnie miednicy, próbując je wycisnąć. Jednak nie wychodzi.
Cały ten lubrykant sprawia, że jest tak śliski, że nie mogę go złapać. Poza tym może mi się coś wydaje, ale czuję, jakby cofało się coraz głębiej we mnie, kiedy próbuję to złapać. "Ba Bane?" Czuję nadchodzącą panikę. – Bane, co to jest? Patrzy na mnie przez ramię.
„Mój szpikulec. Mówiłem ci, że cię przebiję. Powstrzyma to inne samce przed rozmnażaniem się z tobą i sprawianiem przyjemności twojej dziurze”. Pamiętam, jak patrzyłem na jego kutasa i myślałem, że wygląda jak osobna istota. Nigdy nie nienawidziłem mieć racji.
– I… jak długo to potrwa…? wycofuję się. „Przełom małych księżyców E Dryth” — odpowiada Bane. „To około dziesięciu planetarnych dni na X'lorze”. – Dziesięć dni – powtarzam bezdźwięcznie.
To nie może być prawdziwe. Mam koszmar po stosunku. Zaraz się obudzę. – A… a potem, co się dzieje? "Mój kolec przestanie się ruszać i będziesz mógł go usunąć." Odwraca się, unosząc jeden ze swoich noży.
„Gdybyś był A'Drahtem, zapewniłoby to, że zostałeś wyhodowany i z młodymi”. Jest wiele rzeczy, które chcę mu powiedzieć. Ale ja nie jestem pieprzonym A'Drahtem! przychodzi mi na myśl, a także dość niespokojny, bo za pięć dni mam miesiączkę! To będzie niehigieniczne jak cholera! Coś w stylu: Jak, do diabła, mam się poruszać, pracować, myśleć, spać, robić cokolwiek z twoim wielkim kutasem w mojej cipce? byłby również bardzo uzasadnionym sprzeciwem.
Zamiast tego, co wychodzi z moich ust, to: „Zwariowałeś, kurwa,?”. Zanim zdanie się skończy, dzieje się kilka rzeczy. Po pierwsze, zrywam się na równe nogi i szarżuję na faceta z wściekłością. Nie jestem pewien, w jakim celu. Wiem tylko, że jestem zły.
Tym razem nie chodzi o Ziemię, tylko o sprawy osobiste. Po drugie, oderwany penis Drytha we mnie wije się i ociera (tutaj! Właśnie tam!) o mój punkt G. Po trzecie, mężczyzna rzuca się na mnie i łapie najpierw moje wyciągnięte ręce w jedną ze swoich wielkich łap, a potem znów łapie mnie za kark swoją wielką łapą, trzymając mnie jak niesfornego kotka, zmuszając do stania na palcach i spojrzeć na niego. – Walczyłeś – mówi ze mną nos w nos, oddychając mi prosto w twarz – i poddałeś się.
Prawdopodobnie tak brzmi kanibal, mówiąc: „Zjadłem twoją lewą nogę i było pyszne”, co sugeruje, że prawa noga będzie gotowa jutro. – Przebiłem cię kołkiem, tak jak mam do tego prawo – ciągnie jego wyjaśnienie. "Krgotu zostanie wynagrodzony. Nie będziesz się nim przejmować." Och, oczywiście. Tak długo, jak facet (męski ślimak) jest szczęśliwy, sprawy są załatwione.
Poza tym „jego prawo”, co? Według czyich praw? Pieprzony szowinista. – A co z moim odszkodowaniem? syczę. Jestem kurewsko oburzony. Chcę na niego nakrzyczeć. Ale ma prawie siedem stóp wzrostu, jego ręce są tylko o jedno drgnięcie od poważnego uszkodzenia mojej szyi lub nadgarstków, a jego kutas bębni we mnie od środka w sposób, który sprawia, że moja wykorzystana łechtaczka kłuje i mrowi.
Jego oczy płoną, a czubek ogona ślizga się w górę i wędruje między moimi nogami. Tępa końcówka macha moją łechtaczką. Przygryzam wargę.
„Będziesz dobrze nasycona przez te dziesięć dni, mały człowieku”, obiecuje, gdy ogon sprawdza jego „kolec”, delikatnie naciskając na niego, sondując jego szew. – A kiedy się skończą, już dawno wyrosłby mi nowy kolec. Zobaczysz. Moje oczy się rozszerzają.
On zamierza wrócić? Za dziesięć dni? Z Z jego nowym penisem? Kurwa, to kolejna z tych rzeczy, które powinny mnie niepokoić i nie powinny mnie podniecać, prawda? Kąciki jego ust drgają w uśmiechu. On wie. Do diabła, pewnie czuje, jak moje napięte mięśnie drżą w oczekiwaniu, mając tu czubek ogona. Przez dłuższą chwilę przygląda się mojej twarzy. Zwłaszcza moje usta i prawie słyszę jego myśli.
Na moim czole pojawia się nowa fala potu. - Może wrócę wcześniej - zwierza się i wysuwa swój ogon spomiędzy moich nóg, podnosi go do ust i zlizuje z niego mój sok. Rzut oka na jego język również nie powinien być nawet w połowie tak kuszący jak jest. Trudno oderwać od niego wzrok i przekierować go na jego oczy, ale jakoś daję radę.
"I co wtedy?" pytam głupio. Mój mózg mówi „oralny i analny, duh!” „W takim razie możemy zbadać, czy twoja mała ludzka dziura pragnie podwójnego szpikulca”, odpowiada i nagle puszcza mnie. Upadam na podłogę, bo moje kolana przystąpiły do strajku. Dwa naraz. Nie ma kurwa mowy.
Z drugiej strony, zaledwie półtorej godziny temu powiedziałbym to samo o świadczeniu usług Drythowi, o byciu cielesnym rzucanym przez wrednego kosmitę io podwójnej penetracji kutasa i ogona. – Jedz. Śpij.
Odpoczywaj – mówi, odwracając się ode mnie i kierując się do drzwi. "Będziesz potrzebował całej swojej siły, kiedy wrócę, Ree." A potem go nie ma, a ja nadal siedzę na podłodze, z rozczochranymi włosami, otartą i posiniaczoną skórą i ociekającą wodą. I uśmiecha się jak szalona. Ponieważ nazwał mnie Ree i ponieważ oddycham.
Oddycham ciężko. FIN Cześć! Po pierwsze: Gratulacje! Przebrnąłeś przez całą tę dziwną, dziwną historię! Mam nadzieję, że wam się podobało, chociaż było trochę zwariowane. Powiedziałbym, że okazało się, że to komedia-erotyka z traktatem o ludzkiej i obcej anatomii narządów płciowych w środku.
(Przepraszam, nie przepraszam) Punkty i piątki dla wszystkich, którzy od razu zauważyli bardzo oczywiste odniesienie do Douglasa Adamsa w tytule i mniej oczywiste odniesienie w środku! Więc… tak. Pisanie tego było dla mnie super głupią zabawą, czymś, czemu mogłem pozwolić się całkowicie poszaleć. Właściwie zaczęło się od tych zapasów/pieprzonych kawałków (ponieważ seksowna walka jest czasem naprawdę gorąca, prawda? Od jakiegoś czasu zamierzałem napisać taką scenę…), a potem stało się coś dziwnego i cudownego i od tego się rozwinęło . Przepraszam za powtórkę starego, na siłę podłączonego tropu z innej historii Toy Story.
Nie mogłem się powstrzymać. Nawiasem mówiąc, ponownie przeczytałem serię Ice Planet Barbarian Ruby Dixon i jej serię Corsairs (… znowu) i byłem… nazwijmy to „zainspirowany”. (Brzmi to o wiele bardziej wyrafinowanie niż „niepohamowanie napalone z odrobiną zazdrości autora”). W tej serii (jak dotąd) prawie nie ma macek i absolutnie żadnych odłączanych penisów, a ogony są kryminalnie niedostatecznie wykorzystywane… naprawdę dobry, więc idź go przeczytać, jeśli nagle masz ochotę na więcej seksownych, zabawnych rzeczy! To wszystko, jak sądzę.
Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie! Zostaw komentarz, zrób mi dzień. xo cydia P.S.: Wymowa moich nowych dziwnych słów zależy wyłącznie od Ciebie. Jednak na wypadek, gdybyś był ciekawy: w moim mózgu „Dryth” brzmi prawie jak „drift” (tylko z th na końcu zamiast ft), „Drahta” rymuje się z „męczennikiem” (z londyńskim akcentem ), „Vurn X'lora” rymuje się z „Burn Silora”, „Krgotu” to dźwięk, który wydajesz, gdy wypluwasz coś obrzydliwego z powrotem na swój talerz, a pełne imię Bane'a pojawia się, gdy twój kot goni czerwoną kropkę po twojej klawiaturze ..
Rozłam w czasie i przestrzeni, inna historia, kolejna szansa.…
🕑 38 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 2,670Joey obudził się w nagłym szoku. Światło wpadało z szczeliny w kurtynie; w rzeczywistości było za jasne. Czegoś brakowało, usiłował umieścić to, co to było, a potem dotarło do niego,…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuKiedy Don ratuje tajemniczą kobietę, na zawsze zmienia jego życie.…
🕑 70 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 2,629Wakacje Dona Taylora nie zaczynały się tak, jak miał nadzieję. Jego rozwód zakończył się na kilka tygodni przed tym, jak miał odlecieć z żoną, co miało być drugim miesiącem miodowym,…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksuJesteś nieświadomą ofiarą Sukkuba.…
🕑 6 minuty Fantastyka i science fiction Historie 👁 3,890Uspokajam się, powoli biorąc twojego młodego, męskiego i, muszę przyznać, imponująco dużego kutasa w moją niecierpliwą wilgoć. „O Boże, jesteś taki ciasny!” jęczysz, czując, jak…
kontyntynuj Fantastyka i science fiction historia seksu