Belinda i James odkrywają wspólną pasję do niewoli w Old Gaol…
🕑 34 minuty minuty BDSM Historie„Cześć” James uśmiechnął się, podchodząc do kobiety w recepcji. „Jak się masz?”. Kobieta odgarnęła swoje długie ciemne włosy, jej wyraz twarzy zmienił się ze znudzonego na nieco bardziej zainteresowany. „Spokojnie tu dzisiaj”.
„Zawsze tak jest w środku tygodnia”. Odczytał jej identyfikator. „Belinda” była urocza, ale godziny sprzedaży biletów wstępu do starego więzienia i muzeum zdawały się zbierać żniwo. Przynajmniej teraz się uśmiechała. „Dzisiaj nie ma wycieczek, ale zapraszamy do samodzielnego rozejrzenia się”.
„Sam nigdy nie jest tak zabawnie”. "Naprawdę?". „Może mogę zarezerwować prywatną wycieczkę?”. Belinda spojrzała na faceta, który najwyraźniej z nią flirtował.
Wyglądał w każdym calu jak model, wysoki, ciemnowłosy i przystojny, ubrany w designerski garnitur z rozpiętymi kilkoma górnymi guzikami niebieskiej koszuli. Z pewnością nie był jej zwykłym gościem w środku tygodnia. Cholera, już i tak patrzyła na niego o chwilę za długo, szybko odwróciła wzrok i sięgnęła po mapę.
Spojrzała na niego jeszcze raz i zaczęła mówić o trasie, którą należy podążać, oraz o zabytkach, które warto zobaczyć. Facet uczył się teraz na ladzie, patrząc w zamyśleniu na mapę. James był w mieście w interesach przez kilka dni i mając kilka godzin wolnego między spotkaniami, postanowił odwiedzić stare więzienie. Była to jedna z lepszych atrakcji miasta i jedna z tych, które przykuły fascynację Jamesa makabrą.
Jak dotąd to miejsce go nie zawiodło. – Więc zaczynam w ten sposób? – zapytał, celowo wskazując zupełnie zły kierunek. „Nie, tam”. Wiedziała, że się z nią bawi, ale była więcej niż szczęśliwa, mogąc się z nią bawić.
Facet nadal wyglądał na zdezorientowanego i wskazywał teraz na toalety. „Tutaj, pozwól, że ci pokażę”. Ponieważ w środowe popołudnie nie spodziewano się innych gości, Belinda wyszła zza biurka i poprowadziła ją w stronę pierwszego bloku cel. „W porządku, więc to więzienie zostało zbudowane w 1850 roku i było otwarte przez ponad sto lat iw tym czasie nikt nie uszedł z życiem” – wyjaśniła.
„Czy można uciec przed śmiercią?”. "Nie stąd…". Rzuciła mu pewne spojrzenie, które przypomniało mu jego dawnego nauczyciela, zanim ruszyła kamiennym korytarzem. James zatrzymał się na kilka sekund, by podziwiać jej figurę.
Musiała mieć co najmniej trzydzieści pięć lat, ale nadal wyglądała dobrze w swojej szarej dopasowanej sukience do kolan. Sukienka nie była zbyt obcisła, ale z pewnością podkreślała kształty między jej talią a biodrami. Może i nie była typową szczupłą jak patyk Jamesa, ale uznał jej naturalnie zmysłową figurę za zaskakująco atrakcyjną. Pogrążony w myślach poszedł za kobietą, która zniknęła w pierwszej celi. "Witam?" powtórzyła.
Cholera, nie słyszał ani słowa z tego, co powiedziała. „Tak, to ciekawe”. Opierając ręce na biodrach, posłała mu kolejne spojrzenie nauczyciela. „Jak mówiłem, tutaj przetrzymywali więźniów bez poczucia kierunku… i bez koncentracji uwagi”. W porządku, nie zamierzał jej oszukiwać, pomyślał, rozglądając się po maleńkich ścianach i suficie o powierzchni sześciu stóp na dziesięć stóp.
Cela miała tylko jedno małe zakratowane okno, co sprawiało bardzo klaustrofobiczne wrażenie. Spędzenie dożywocia w tym miejscu musiało być piekłem. – Chciałeś pełnego doświadczenia, prawda? – spytała Belinda, idąc z powrotem w stronę stalowych drzwi i wychodząc na korytarz.
"Chyba…". James patrzył przez małą kratkę w górnej części drzwi, kiedy zamykała je w jego stronę. Rozległ się zaskakująco głośny brzęk, gdy drzwi zatrzasnęły się na miejscu, po czym rozległ się zgrzyt, gdy przesuwała ciężki rygiel. Jej duże brązowe oczy obserwowały go teraz uważnie przez kratkę. „Jedna osoba spędziła prawie sześćdziesiąt lat w jednej z tych cel i była wypuszczana tylko na kilka minut dziennie” – kontynuowała Belinda wolniejszym, bardziej oddychającym głosem.
„Całe życie spędzone w tej i stalowej skrzyni”. Sama myśl o spędzeniu lat w celi miała na niego wpływ, a był zamknięty tylko przez kilka minut. „Wow…” odpowiedział. „I nie był nawet winny złych kwestii na czacie”.
James zatrzymał się i posłał jej przepraszający uśmiech przez kratkę. Cholera, gdzie były te wszystkie głupie laski, kiedy ich potrzebował. – Czy nie mógł jakoś uciec? – zapytał, próbując złamać jej porozumiewawcze spojrzenie.
„Tam nie ma sposobu na ucieczkę” – odpowiedziała Belinda, potrząsając głową i potrząsając włosami, mówiąc „Jeśli nie otworzę tych drzwi, ty też będziesz tam przez sześćdziesiąt lat”. Dreszcz przebiegł przez ciało Jamesa, teraz się z nim bawiła. Belinda poczuła podobne podniecenie przebiegające przez jej ciało.
Już jako dziewczynka fascynowały ją więzienia. Zamieniła jeden z pokoi w swoim domku dla lalek w więzienie, w którym leżało kilka jej lalek. Nigdy nie dzieliła się tym z nikim wtedy i pozostawało to tajemnicą ukrytą za jej czarującym uśmiechem. Zapadła cisza, dopóki Belinda w końcu się nie odezwała. „Wypuszczę cię… tym razem”.
Odciągnęła ciężki rygiel i pchnęła stalowe drzwi. Czekała wyczekująco, ale James pozostał na środku celi. „To miejsce naprawdę robi na ciebie wrażenie”. „Cieszę się, że podoba ci się trasa”.
Delikatnie dotknęła jego ramienia, idąc z powrotem do recepcji, a chwilę później wróciła z bardzo dużym breloczkiem do kluczy, brzęczącym na jej zgiętym łokciu. „A to jest jedna z kar” wyjaśniła, otwierając solidne stalowe drzwi, odsłaniając trzy stopy kwadratowe przestrzeni za nimi. „Wow, jakie to małe”. „Mmm, wyobraź sobie, że ta maleńka przestrzeń jest całym twoim światem…”.
– Czy ja też spróbuję tego? James zapytał. - Jeśli chcesz… a ja mam klucz do tego - powiedziała złowieszczo. Klatka piersiowa Belindy zdradzała jej głęboki oddech, gdy przytrzymywała otwarte drzwi. Kiedy James wszedł do celi, ich ciała otarły się o siebie i poczuł zapach jej perfum.
Położyła mu rękę na ramieniu, zachęcając go do dalszego marszu. James był zarówno podniecony, jak i przestraszony, gdy Belinda zamknęła ciężkie drzwi i prawie ogłuszyła go brzękiem, a potem na wpół wystraszyła go na śmierć dźwiękiem obracającego się dużego klucza w zamku. Niewielka przestrzeń w środku była zimna, czarna jak smoła i całkowicie dezorientująca. „Teraz wyobraź sobie, co by się stało, gdybym tak po prostu cię tam zostawiła”, zawołała, a jej cichy głos odbił się echem od grubej stali.
„Kurwa, nie mów tak”. „Mógłbym po prostu wyjść… z kluczem”. "Pierdolić!" James zrobił krok do przodu i stanął w drzwiach. Jego kutas był teraz twardy i musiał sięgnąć do spodni od garnituru, żeby go uwolnić. Był też przerażony.
Zamknęła go z dala od świata i mogła nigdy nie zostać odnaleziona. Mogła po prostu zostawić go na pewną śmierć. Usiadł na podłodze, próbując zrozumieć sprzeczne emocje. Im dłużej siedział, tym spokojniejszy się stawał i tym bardziej zaczynało mu się podobać uczucie uwięzienia, bycia całkowicie pod czyjąś kontrolą.
Belinda była teraz wielka w jego umyśle, jej twarz, jej ciało, jej zapach, jej słowa teraz wszystko pochłaniały. Belinda stała cale dalej po drugiej stronie drzwi z uśmiechem na twarzy. Przewodnik zamknął ją kiedyś w karnej celi i była przerażona, a teraz myśl o tym przerażeniu napawała ją dziwnym dreszczem. Oparła się o zamknięte drzwi i wyobraziła sobie, jakie myśli przechodzą teraz przez głowę tego seksownego faceta.
"Belinda?" Po stłumionych słowach Jamesa rozległ się brzęk, gdy przypadkowo wszedł na litą stal. Przycisnęła swoje ciało do drzwi, by poczuć wibracje dochodzące z wnętrza. Zimna stal zarówno chłodziła jej ciało, jak i rozgrzewała. Fajny seksowny facet nie wydawał się teraz taki fajny, ani nie wydawał się taki nietykalny. Musiała zachować ten profesjonalizm, przynajmniej na razie, więc odczekała jeszcze tylko minutę, zanim otworzyła drzwi.
„Wyobraź sobie, jak byś się czuł po kilku dniach spędzonych tam zamkniętych” — westchnęła. James zauważył, że jej słowa dotyczyły „niego”, a nie „więźnia”. Dobrze, że ta kobieta była urocza, ponieważ wydawało się, że chce go zamknąć. - Z pewnością jest tam ciemno - powiedział James, starając się brzmieć chłodno.
„Boisz się ciemności?”. - Nie – odpowiedział James, świadomy, że się z nim droczy. – Chcesz w takim razie wrócić do środka? Belinda zbliżyła się do niego o krok i znalazła się teraz na skraju jego osobistej strefy.
Mógł się cofnąć, ale to zamknęłoby go w celi. Mogła teraz poczuć zapach jego płynu po goleniu i docenić jego pełny wzrost oraz zobaczyć z bliska jego wąską talię, która zakrzywiała się pod marynarką, aż do niezwykle seksownej klatki piersiowej. Utrzymywali kontakt wzrokowy nieco za długo. "Może później?" James odpowiedział przerywając ciszę. Belinda zamknęła teraz pustą celę, ponownie zamknęła drzwi i wyszła na plac ćwiczeń.
James podążył za nią, jeszcze raz sprawdzając jej ciało, kiedy się poruszało. Patrzył, jak jej biodra i pośladki kołyszą się, gdy szła, próbując wyobrazić sobie, co może znajdować się pod jej sukienką. Plac ćwiczeń był niewielkim terenem na świeżym powietrzu, pokrytym grubą drucianą siatką, mającą uniemożliwić jakąkolwiek ucieczkę.
Stal i niewiele robiły, by stworzyć atmosferę przestrzeni, ale i tak było to lepsze niż zamknięcie w karnej celi. James podszedł do jednej ze ścian i czytał imiona wyryte w kamieniu, kiedy usłyszał nad sobą głos. „Tutaj stali strażnicy ze swoimi karabinami” – zawołała Belinda z siatkowej platformy, która biegła wokół krawędzi podwórka. „Mogą powalić każdego”. James stał jak sparaliżowany, gdy szła dokładnie nad miejscem, w którym stał, a druciana siatka platformy strażnika nie zasłaniała widoku pod jej sukienką.
James patrzył, jak jej skąpa niebieska bielizna kołysze się z boku na bok między jej okrągłymi, opalonymi policzkami. Zatrzymała się na chwilę, po czym obeszła platformę i zbiegła po schodach na dziedziniec. – Możesz mi jeszcze raz pokazać strażnika? James uśmiechnął się, podchodząc bliżej. Belinda uśmiechnęła się nieśmiało.
„Co masz na myśli?”. Właśnie wtedy rozległ się telefon z wejścia i Belinda pospieszyła z powrotem do recepcji. James poszedł za nią.
— Jeszcze nie wyjeżdżasz, prawda? zapytała. "Czy jest więcej?". Belinda zatrzymała się i spojrzała na przekorny uśmiech na jego wyrzeźbionej twarzy.
„Tak, możesz być eksponatem” – odpowiedziała, wpychając go do najbliższej celi. do niego przez małe okienko obserwacyjne. „Zostań!". James krążył po swojej nowej celi, coraz bardziej podniecony, myśląc o uroczej kobiecie, która błysnęła tyłkiem i lubiła zamykać ludzi w celach.
Podbiegł i oparł się ramieniem drzwi. Nic się nie poruszyło. Usiadł przy drzwiach i dotknął twardego kutasa przez spodnie od garnituru.
Szkoda, że te niebieskie majtki były po drugiej stronie zamkniętych drzwi. Zaczynał się interesować. Uśmiechnięta twarz Belindy pojawiła się „Jak mój eksponat?” szepnęła. „Czy zwykle nie używasz manekinów?”.
„To jest o wiele zabawniejsze”. Słyszeli głosy dochodzące do bloku cel. „Co się stanie, jeśli inni goście wejdą i znaleźć mnie tutaj?”.
„Nie wejdą”, odpowiedziała Belinda, trzymając dużą kłódkę. Kurwa, niebieskie majtki stawały się coraz bardziej poza zasięgiem, pomyślał, zaglądając przez kratkę, by zobaczyć, jak stosuje ten nowy poziom bezpieczeństwa. Oparł obie ręce na ciężkich stalowych drzwiach. „Dlaczego ciągle ląduję po złej stronie zamkniętych drzwi celi?”. Belinda wyjrzała przez kratkę, by rzucić mu kolejne spojrzenie swojej nauczycielki.
„Złe kwestie do pogawędki, patrząc na moją sukienkę, czy mam kontynuować?”. „Czy to jest moje zdanie?”. „Część tego… Nie pokazałem ci jeszcze miejsca tortur… Sssh nadchodzą.”. Belinda zamknęła okno obserwacyjne Jamesa i zamknęła je innym kluczem, po czym szybko odeszła, gdy przybyli inni goście.
Cela Jamesa była jedyną zamkniętą, co wzbudziło zainteresowanie młodej pary, ale na szczęście nie było dla nich możliwości przejścia przez zamknięte na kłódkę drzwi. Kontynuowali podążanie trasą na dziedziniec, skąd James mógł ich dyskretnie obserwować przez swoje małe zakratowane okno. „Urocza dziewczyna, prawda?”.
James podskoczył i odwrócił się, by zobaczyć twarz Belindy przez kratkę. Odetchnął z ulgą i wrócił do drzwi. – Nie tak uroczy jak ty – odparł gładko. "Naprawdę?". James słuchał brzęku kluczy, gdy Belinda otwierała drzwi i odsuwała rygiel, by go uwolnić.
Obserwował ją uważnie, skupiając się na wyrazie twarzy i zachowaniu, po czym podszedł i pocałował ją delikatnie w usta. Złapana, Belinda wzięła głęboki wdech i zachichotała. Jego usta były niesamowite, jednocześnie twarde i miękkie. Pięć lat temu rozstała się z mężem i od tamtej pory prawie nikogo nie całowała.
Życie kręciło się teraz wokół pracy i opieki nad córką, a mężczyźni po prostu się nie pojawiali. Pomimo tego, że dbała o siebie i ubierała się najlepiej, jak potrafiła, rzadko czuła się seksowna lub podniecona. Jedwabnej bielizny, którą miała dzisiaj na sobie, nikt nie widział, aż do teraz, kiedy drażniła się z Jamesem. Ale to zadziałało.
„Jaki byłby mój wyrok, gdybym znów cię pocałował?” on zapytał. Belinda czuła ciepło narastające na jej twarzy, gdy patrzyła na tego niesamowitego faceta. „Pocałuj mnie jeszcze raz, a zamknę cię w celi karnej na następną godzinę, podczas gdy ja pójdę do domu się przebrać”. "I wtedy?".
Jej pewność siebie wracała, gdy obudził się jej uśpiony popęd seksualny. „A potem będziesz musiał zabrać mnie na obiad”. James zarzucił ręce na jej głowę i powoli przyciągnął ją do siebie.
Lekko się trzęsła, ale jej oczy były rozszerzone z podniecenia, a jej oddech przyspieszył. Dotknął jej ust i tak jak poprzednio zareagowała szarpnięciem. Duży breloczek wciąż wisiał na jej ramieniu i głośno pobrzękiwał. Jego język dotknął jej warg, a ona ponownie zareagowała i krzyknęła. To wystarczyło, by przezwyciężyć swoje zahamowania i przyspieszyła, odwzajemniając pocałunek.
Jej pasja została włączona, a jej język dopasowywał się do jego, dopóki oboje nie potrzebowali oddychać. To dało Jamesowi szansę na opuszczenie rąk i dotknięcie jej krągłych pośladków przez sukienkę. Znowu się pocałowali, przysuwając swoje ciała bliżej siebie, aż Belinda ponownie musiała się odsunąć, by zaczerpnąć tchu.
- Nie musisz czekać w celi - uśmiechnęła się, odgarniając włosy z oczu. "Chcę.". – Chcesz tam spędzić czas? zaśmiała się: „Zwariowałeś!”. „Jeśli to wystarczy, żeby postawić ci obiad”.
"Jesteś pewien?" Belinda uśmiechnęła się. James wszedł z powrotem do czarnej dziury o powierzchni trzech stóp kwadratowych. „Wrócisz po mnie?”.
"Oczywiście że będe!". Belinda podeszła i znów go pocałowała, czując się bardziej jak dwudziestolatka niż trzydziestopięciolatka, którą była. Pocałunek się skończył, a ona strząsnęła breloczek z łokcia i chwyciła go w dłoń. „Jesteś naprawdę pewien?”. „Jeśli dzięki temu zdobędę prawo do zjedzenia z tobą kolacji”.
Czując się rozchichotana i pełna energii, Belinda zamknęła ciężkie stalowe drzwi i przekręciła klucz w zamku. Teraz nikt nie mógł go wyciągnąć z tej celi, która uczyniła go całkowicie jej. Przesunęła dłońmi po zimnych stalowych drzwiach i pustej dziurce od klucza, jakby były jego ciałem. Jej oddech rozgrzewał stal, tak jak rozgrzałby jego, gdy już zostanie uwolniony. W więzieniu było niesamowicie cicho, co pozostawiło Jamesa zarówno w całkowitej ciemności, jak i całkowitej ciszy.
Nadal mógł jej smakować i wciąż przypominać sobie dotyk jej ciała i jej uwodzicielski uśmiech. Uwielbiał, jak była tak podekscytowana, by go zamknąć. To sprawiało, że czuł się potrzebny i chroniony, jakby był jej zabawką, gotowym do uwolnienia, kiedy ona będzie gotowa. Jego umysł wrócił do jej ciała i tego tyłka, i musiał oprzeć się o zimne stalowe drzwi, żeby się ochłodzić.
Półtorej godziny później Belinda zaparkowała samochód i cicho wśliznęła się z powrotem do więzienia. Nigdy wcześniej nie była tu tego wieczoru i nawet przy włączonych światłach miejsce wydawało się upiorne. Miała na sobie przylegającą do ciała czarną satynową sukienkę, która skromnie zakrywała jej piersi i sięgała prawie do kolan. Sukienka i jej czarne szpilki razem tworzyły powolny spacer po bloku celi.
Czerwony dopasowany kardigan, który nosiła na wierzchu, nie chronił przed chłodem. W końcu brzęczenie i brzęczenie dotarło na zewnątrz zamkniętej celi karnej. „Dobry wieczór więźniu”. James wstał i zmrużył oczy w stronę światła.
„Wow, wyglądasz fantastycznie”. „A ty jesteś szalony, nigdy nie powinienem był zostawiać cię tutaj zamkniętej”. "To było tego warte.".
James pocałował ją i sięgnął rękami do talii Belindy i do jej napiętych, jedwabistych pośladków. Materiał przylegał do jej ciała, tworząc małe zagniecenia, gdy zacisnął się wokół niej. Żartobliwie klasnęła go w dłonie.
„Hej, bądź cierpliwy, albo zamknę cię z powrotem w środku”. James nie zważał na jej ostrzeżenie i znów ją pocałował. Belinda nie spieszyła się, ciesząc się kolejnym pocałunkiem, zanim wepchnęła go z powrotem do maleńkiej celi. James posyłał jej teraz najsłodsze spojrzenie niewinności, kiedy zamykała i zamykała drzwi celi.
Wyjęła klucz i włożyła go za przód sukienki, zastanawiając się nad kolejnym ruchem. – Może powinienem zostawić cię tam na całą noc? - Ominie cię obiad… - odpowiedział James w drzwi z litej stali. Zadziałało. Drzwi się otworzyły i spojrzenie nauczyciela, które James zaczynał uważać za tak czarujące, wróciło. Z pewnością byłaby interesującą kobietą do poznania, nawet jeśli te gry sprawiały, że czuł się jak nastolatek.
- Zachowuj się albo cię zakuję - uśmiechnęła się. "Potrafię z tym handlować.". „Uwierz mi, kajdany, które tu mamy, mogą naprawdę krępować twój styl dzisiejszego wieczoru”. James zaryzykował i pocałował ją jeszcze raz, zanim wziął ją za rękę i poprowadził do restauracji.
James wybrał ekskluzywną restaurację, a Belinda wydawała się pod wrażeniem i trochę zdenerwowana, kiedy usiedli. Podskoczyła, gdy kelner położył jej serwetkę na kolanach, jej ciało było już podekscytowane i podniecone. „Dzięki, że mnie wypuściłeś, to byłaby długa noc”. - Nie ma za co - odparła, wciąż przyciskając kieliszek wina do ust.
„Ale powinienem cię ostrzec, że planuję złamać warunki zwolnienia warunkowego”. Oczy Belindy rozszerzyły się i pochyliła się jeszcze bardziej do przodu. James spotkał się z nią w połowie drogi i pocałował jej czerwone usta. „Wyglądasz jeszcze piękniej, gdy nie jesteś po drugiej stronie zamkniętych drzwi więzienia i dużo łatwiej cię pocałować”.
„Czy to frustrujące być zamkniętym… całkiem samemu?” zamruczała. „Zamknięty z dala od twoich niebieskich majtek? Kurwa tak.”. Ich usta wciąż się dotykały, a ich oddechy były ciepłe na twarzach. – Może nie powinienem był ci ich pokazywać? "Może powinieneś mi pokazać jeszcze raz…". Ani James, ani Belinda nie czuli się szczególnie głodni i opuścili restaurację po szybkim posiłku.
– Czy byłeś kiedyś w więzieniu w nocy? James zapytał. „Nie, ale moglibyśmy…”. Belinda wzięła Jamesa za rękę i pociągnęła go podjazdem do starego budynku.
Oboje czując się jak nastolatki, pobiegli w kierunku dużych drewnianych drzwi frontowych, za którymi Belinda użyła swojego klucza, by wpuścić ich do ciemnego, imponującego holu wejściowego. Zabrali koce zza lady i poduszki z sofy w recepcji i ze śmiechem pobiegli do bloku z celami. Belinda wbiegła do jednej z cel i ułożyła poduszki i koce na kamiennej podłodze. - Twoje łóżko - zaśmiała się. "Nasze łóżko?".
„Muszę wracać po opiekunkę”. „Na pewno mam czas…”. James pchnął ją na ścianę, unieruchomił jej ręce nad głową i pocałował. Jedną ręką zabezpieczając teraz obie jej ręce, James sięgnął do tyłu i rozpiął jej sukienkę i patrzył, jak zsuwa się z jej ciała. „Niebieskie majtki… znowu”.
Cofnął się, rozebrał, a następnie przycisnął swojego twardego kutasa z powrotem do jej ciała. Belindzie szybko udało się zdjąć bieliznę, która teraz leżała na zimnej kamiennej podłodze, więc James delikatnie wepchnął się w nią i został potraktowany płaczem i jękami, które były wzmacniane przez ograniczenia celi. Belinda osiągnęła orgazm, a on podniósł ją jedną ręką wokół jej miękkich ud i opuścił na prowizoryczny materac. Odgarnął jej włosy, które leżały niechlujnie wokół jej twarzy, a następnie zszedł, by pocałować jej nagie piersi. Jej ciało przetwarzało naturalny haj i ponownie wracało do życia.
Najpierw jej oczy, które teraz promieniały, a potem jej silne ciało, gdy walczyło, by wyplątać się z ramion Jamesa. "Chodź ze mną!" dyszała. Ubrana tylko w skąpą niebieską bieliznę iz całkowicie odsłoniętymi piersiami, Belinda zaprowadziła Jamesa z powrotem do muzeum. Trzymając mocno jego silną dłoń w swojej, poprowadziła go do starych belek i uniosła górę.
„Połóż się na plecach,” szepnęła Belinda, chętna do zbadania kolejnej fantazji. Drewno było stare i twarde jak stal, ale obie połówki wciąż idealnie się układały. Nie było mowy, żeby James miał zamiar wyciągnąć ręce lub głowę bez otwierania kolb, a wydawało się to mało prawdopodobne, ponieważ Belinda postawiła jedną stopę na górze i stała z rękami na biodrach. „Nie potrzebuję do tego nawet kłódki”, westchnęła, siadając teraz na dybach.
Z szeroko rozstawionymi nogami James mógł zobaczyć wąski pasek niebieskiego materiału biegnący między jej nogami, przy czym wszystkie, oprócz najbardziej intymnych części jej krocza, wciąż były odsłonięte. Widział misterne szczegóły ciała kobiety, zwłaszcza jej uda, które z jego punktu obserwacyjnego wydawały się jeszcze silniejsze. Napiął mięśnie gardła i spróbował usiąść. - Nie ma szans - wyszeptała, sytuacja podniecała ją jak szalona, a bliskość ust Jamesa była aż nazbyt kusząca.
„Jak mogę cię pocałować, jeśli trzymasz mnie tu uwięzionego?”. Biodra Belindy napięły się, gdy jej nogi rozszerzyły się jeszcze bardziej. „Gdzie chciałbyś mnie pocałować?”. „Prawie wszędzie…”.
Belinda zamknęła skobel kolby, po czym przesunęła się do przodu i na twarz Jamesa. Nawet kiedy siedziała mu na twarzy, chciała mieć pewność, że pozostanie w miejscu. W jednej sekundzie James całował niebieską tkaninę, aw następnej był w niej, po raz pierwszy smakując jej zapach.
Tam na dole nigdy się nie całowała, jej były mąż nigdy jej nie proponował, a to nie było jej miejsce, by to sugerować. Kurwa, to było miłe uczucie i zbyt szybko została doprowadzona do granic możliwości. Usiadła na dybach, szczerząc się jak dziewica. James był twardy, ale kiedy Belinda siedziała na dybach, niewiele mógł na to poradzić.
Powoli dochodziła do siebie po wysokim numerze dwa, ale było już późno i kończył jej się czas. Musiała wrócić, aby zastąpić opiekunkę, a ponieważ jej córka jest w domu, byłoby to zbyt skomplikowane, gdyby James pojechał z nią. „Naprawdę muszę iść”, powiedziała, a jej długie włosy nieustannie opadały jej na twarz, gdy patrzyła w dół między nogami.
„Cóż, chyba lepiej cię wypuszczę” – zażartował, potrząsając uwięzionymi nadgarstkami. „Możesz tu zostać”. „W zapasach?”.
„Nie, znajdę ci fajną, przytulną celę… będzie fajnie”. „Zamknięta komórka?”. „Mogę to zamknąć…”.
"Móc?". Posłała mu swój najbardziej pociągający uśmiech. „Zawsze chciałem zatrzymać kogoś tutaj na noc…”.
Jej seksowne ciało wciąż siedziało nad nim, szydząc z niego. "Sam?" on zapytał. "Boisz się?".
"Ja?" odpowiedział. Jeśli więźniowie mogli tu mieszkać przez sześćdziesiąt lat, to z pewnością dałby sobie radę z jedną nocą. Wolałby spędzić z nią noc, ale myśl, że zamknie go w celi, podniecała go, a poza tym gwarantowałaby mu szansę ponownego zobaczenia Belindy rano. – Dobrze, więc jesteś na to gotowy? – sprawdziła, trzymając ręce na biodrach. Dopiero gdy James się zgodził, Belinda wstała i otworzyła akcje.
Idąc na palcach, wciąż prawie naga, z podskakującymi piersiami i pośladkami, wyjęła kolejny eksponat z ekspozycji muzealnej i zaprowadziła go z powrotem do celi. "Co to jest?" James zapytał. „Myślałem, że chcesz całą trasę?”.
Belinda była wciąż prawie naga, układając plątaninę ciężkich łańcuchów. James usiadł na prowizorycznym łóżku, podczas gdy naga brunetka założyła dwa ciężkie kajdanki wokół jego kostek, a potem jeszcze dwa wokół nadgarstków. Wszystkie cztery mankiety były połączone ze sobą niewielkimi długościami ciężkich łańcuchów.
Dołączony był jeszcze jeden łańcuch. — Gdzie to się podziało? James zapytał z obawą. "Tylko tutaj.".
Belinda wzięła ostatni łańcuch i umieściła go wokół metalowego pierścienia przymocowanego do ściany celi. – Przykuwasz mnie łańcuchem do ściany? wykrzyknął James. „Norma dla niebezpiecznych więźniów…”. „Czy jestem niebezpieczny?”. "Jesteś dla mnie.".
James sięgnął po pupę Belindy, która teraz podskakiwała nad nim i trzymając rękę na jej biodrach, przyciągnął ją wystarczająco blisko, by ją pocałować. "Cześć, co robisz?" wrzasnęła. „Ponieważ zamierzasz zostawić mnie w więzieniu na całą noc, przynajmniej możesz pozwolić mi pocałować się w tyłek”. „Nie sądzę, żeby to było zgodne z prawem!”.
„Czyż nie?”. "Naprawdę chcesz pocałować mnie w tyłek?". Kurwa, dlaczego on sprawił, że poczuła się jak uczennica? Pchnęła go z powrotem na łóżko i przytrzymała, siadając mu na twarzy, a jego rysy całkowicie zatarły się pod nią.
„Dobrze, przynajmniej to utrzyma cię w miejscu, podczas gdy ja spieprzę ci kajdanki”. Tyłek Belindy odwróciłby uwagę Jamesa od prawie wszystkiego i delikatnie pocałował jej najbardziej intymne miejsca, kiedy użyła unikalnego klucza do dokręcenia śrub blokujących na wszystkich mankietach. Na nieszczęście dla jej więźnia, jej energia seksualna przełożyła się na dodatkową siłę jej rąk, gdy obracały się i dokręcały stalowe śruby. Jego kajdany były całkowicie zapięte, a jej pochwa całkowicie otwarta, dwa wydarzenia, które były więcej niż trochę powiązane.
- To wszystko, jesteś skuty - wymruczała. Nadgarstki Jamesa były oddalone od siebie o zaledwie dwa cale, podobnie jak jego kostki, a łączący je krótki łańcuch oznaczał, że nie mógł podnieść rąk powyżej talii. Wspiął się niezdarnie na nogi i przeczołgał się do niej, dopóki nie został szarpnięty do tyłu przez łańcuch przymocowany do ściany.
Belinda promieniała z kluczem mocno trzymanym w dłoni. „Czy mogę zatrzymać klucz?”. Potrząsnęła głową i przygryzła wargę.
„Cóż, przynajmniej skazaniec dostaje ostatnią prośbę, prawda?”. Belinda popchnęła go do tyłu na poduszki i opadła na niego. Był twardy jak skała, a Belinda z łatwością wsunęła go w siebie i zaczęła rytmicznie poruszać się w górę iw dół. Belinda siedziała na nim okrakiem, oddychając szybko.
- Po raz pierwszy kochałem się w kajdanach - powiedział James, zauważając klucz do mankietu leżący tuż poza zasięgiem ręki na podłodze. „To pierwszy raz, kiedy pieprzyłem więźnia”. "Więzień?".
„Mogę cię zapewnić, że nie uciekniesz tej nocy”. James był gotowy do kolejnego kroku i ustawił się w niej i pchnął w górę, sprawiając, że Belinda krzyknęła z rozkoszy. Mogła go zakuć w kajdany, ale on miał kontrolę, kiedy się kochali. Belinda znowu krzyknęła, nie pozostawiając wątpliwości co do tego, co robił z jej ciałem, dopóki nie podeszła i nie padła na niego wyczerpana.
Jej dozujące oczy otworzyły się i spróbowały skupić się na zegarku Jamesa. Jęknęła, schodząc z jego ciepłego ciała i podnosząc z kamiennej podłogi opinającą figurę sukienkę. Weszła do środka i odwróciła się twarzą do przeciwległej ściany, żeby James mógł ją zapiąć. James z trudem wstał, unosząc ze sobą tonę stali, ale ograniczenia powstrzymały go przed sięgnięciem wystarczająco wysoko, by zapiąć zamek. „Mmm, muszę pamiętać, żeby pozwolić ci się zapiąć, zanim cię zakuję” – zachichotała, przekręcając się i rozciągając, by sięgnąć do zamka.
„Możesz mnie odblokować?”. „I zepsuć ci całą zabawę?”. „A może nie mogłeś założyć z powrotem sukienki?”.
„Dzieci, opiekunki!” odpowiedziała, sfrustrowana, że prawdziwy świat ingeruje w jej fantazję. Weszła na swoje wysokie obcasy i ledwo zdołała utrzymać się na nogach. Włożyła swój czerwony kardigan i posłała Jamesowi najkrótszy z pocałunków na dobranoc, po czym wzięła klucze i podeszła do drzwi.
James próbował powłóczyć nogami za nią, jeszcze raz ją pocałować, ale jego smycz była za krótka. Belinda po prostu stała w drzwiach w swojej obcisłej sukience, pobrzękując kluczami w dłoni. „Całą noc zamkniętą w celi… a ja mam wszystkie klucze”. Nie ukrywała już faktu, że jego sytuacja ją podniecała i teraz używała klawiszy do masowania przodu jej sukienki. – Czy mogę złożyć zamówienie na śniadanie? James uśmiechnął się, jego zakute w kajdany nagie ciało z wyraźną erekcją wciąż próbowało ją dosięgnąć.
"Nie.". „Wrócisz po mnie rano?”. "Zobaczymy.". Belinda tak bardzo chciała bawić się całą noc, ale była już bardzo spóźniona do opiekunki.
Zamknęła ciężkie drzwi, przesunęła się po ryglu i szybko i sprawnie zablokowała je na kłódkę. James podczołgał się do drzwi i spojrzał przez kratkę na jej płonące brązowe oczy. Jej oczy były pobudzone i nie było wątpliwości, że była zwrócona na niego w maleńkiej celi. Nie miał możliwości ucieczki przed tymi oczami, dopóki nie zdecydowała.
"Jakie to uczucie?" oddychała. „Kurwa seksowna”. To ją tylko zachęciło, więc sięgnęła w dół i podciągnęła sukienkę.
Jej cipka była tak wilgotna, że prawie nie musiała jej dotykać. - Och, to okrutne - jęknął James, obserwując jej wyraźne podniecenie przez kratkę. „Mogę zamknąć kratkę, czy to pomoże?”. "Nie.". „Jaki jest twój problem? Moje majtki są zamknięte z tobą w celi”.
James poczłapał do przodu i oparł się o stalowe drzwi. „Nie ma wyjścia, dopóki cię nie wypuszczę…” Belinda jęknęła, a włosy fruwały na wszystkie strony. Opuściła sukienkę, żeby się uszczelnić, i jej oddech w końcu zwolnił.
– Wypuściłbyś mnie, gdybym poprosił? James powiedział. Jej usta nie musiały odpowiadać, ponieważ odpowiedź była już w jej oczach. Posłała mu buziaka, rzuciła jeszcze jedno spojrzenie na swojego wspaniałego faceta, a potem zamknęła i zaryglowała kratkę. James słuchał, jak brzęczenie i stukanie znikają w oddali, po czym cały budynek ucichł i pogrążył się w ciemności.
Podszedł do małego zakratowanego okna i wyjrzał na pusty dziedziniec. To miejsce miało niesamowity i nadprzyrodzony charakter i poczuł się lepiej, wiedząc, że drzwi były zamknięte na kłódkę. Przynajmniej był bezpieczny w środku. Spojrzał w górę przez zakratowane okno, przesunął kratę na światła z odległego miasta.
Wrócił myślami do tego, co powiedziała o facecie, który spędził sześćdziesiąt lat w tej celi. Wyobraził sobie, jak by to było patrzeć, jak twoje życie znika, gdy jesteś zamknięty w maleńkiej więziennej celi. Gdybyś tylko mógł przejść na drugą stronę drzwi, byłbyś wolny. Gdyby tylko ktoś nie przekręcił klucza w kajdanach i nie wcisnął rygla.
Tego wieczoru był dokładnie w pułapce, tak jak oni, ale jego strach przed uwięzieniem został z łatwością przeważony przez dreszczyk emocji związany z byciem więźniem Belindy. Odbierając mu wolność, Belinda pozbyła się także jego stresu, a odbierając mu telefon, poddała go również bardzo potrzebnemu technologicznemu detoksowi. Żadnych e-maili, żadnej pracy i absolutnie mógł to robić do rana. Powlókł się z powrotem do prowizorycznego łóżka i naciągnął na siebie koce. Belinda celowo zostawiła majtki, a on trzymał je przy twarzy i cieszył się ich ciepłym, jedwabistym dotykiem.
Przyłożył je do nosa, zamknął oczy i zaczął na nowo przeżywać wieczór. Kilka kilometrów dalej Belinda przeszła na palcach do małej drugiej sypialni i pocałowała śpiącą córkę. Wypełzła z powrotem i zamknęła drzwi córki; Uśmiechnęła się, to były drugie drzwi, które zamknęła tej nocy. Rozpięła zamek i wyszła z sukienki i weszła pod prysznic. Dawno tak nie brzęczała i potrzebowała litrów gorącej wody, żeby ją uspokoić.
Włożyła starą poliestrową koszulę nocną; nie mając nikogo, z kim mogłaby się przespać, nie zainwestowała w jedwab. Wciąż była zbyt podniecona, by zasnąć, nawet tani sztuczny materiał zdawał się stymulować jej ciało swoim dotykiem. Klucze były z nią bezpiecznie pod kołdrą, gdzie miały zostać na całą noc. James spał dobrze. Kochające robienie i relaksujący dotyk ciała Belindy wywarły na niego cudowny wpływ iw jakiś sposób przezwyciężyły niewygodę kajdan.
Wstał i zaczął myśleć o tym, co by zrobił, gdyby musiał uciec. Okej, to było mało prawdopodobne, ale wyraz twarzy Belindy byłby bezcenny. Najpierw musiał wydostać się z kajdan, gdy przykuwali go do ściany. Nie ma sposobu, aby wycisnąć ręce lub stopy, więc będzie musiał je odblokować. Wewnątrz każdego z metalowych mankietów znajdowała się śruba o dziwnym kształcie.
Trzeba by to cofnąć, ale nie mógł dosięgnąć go palcami, a nawet gdyby mógł, nie miał wątpliwości, że Belinda zacisnęła go zbyt mocno, by mógł się obrócić. Próbował wyciągnąć kajdany w nadziei, że jakimś cudem uwolnią się od ściany. nie zrobili tego.
Bez wątpienia niektórzy ludzie spędzili lata zakuci w te kajdanki. Ludzie, którzy musieli mieć koszmary o tym, jak ich strażnik więzienny przekręca klucz, zamyka ich i skazuje na życie w włóczęgach, niezdolnych do wykonywania najbardziej podstawowych czynności. James nawet nie zauważył, jak jego strażnik przekręcił klucz, kiedy siedziała mu na twarzy, a on był zbyt zajęty całowaniem jej w tyłek. Gra końcowa była jednak taka sama, był zakuty w kajdany i skazany na bardzo służalczą egzystencję. Bez klucza James nigdy nie ucieknie z ciężkich stalowych kajdan, a bez kogoś, kto otworzy i odsunie rygiel w drzwiach, nie będzie wyjścia z małej celi.
Czuł się dziwnie, będąc całkowicie zależnym od innych, jeśli chodzi o jego przetrwanie. Położył się na kamiennej podłodze, wciąż owinięty twardymi stalowymi więzami i czekał na powrót strażnika. Belinda była pod prysznicem umyta mydłem. Ciepła woda z mydłem kapała z jej długich włosów, między piersiami, między nogami i dalej.
Minęło tak dużo czasu, odkąd się kochała, że jej ciało wciąż cieszyło się z efektów. Była tak napalona jak diabli przez większą część nocy, co prawie uniemożliwiało sen. Uśmiechnęła się do siebie, mimo że była zamknięta w więzieniu, James wciąż miał przytłaczający wpływ na jej ciało. Włożyła swoją drugą ulubioną parę bielizny, jej ulubiona para była z jej więźniem w więzieniu, a następnie przykryła je czerwonym dopasowanym topem, niebieskimi dżinsami i czarnymi skórzanymi butami do kostek.
Została jeszcze godzina, zanim będzie mogła podrzucić córkę do szkoły, więc siedziała na stołku w kuchni, niecierpliwie czekając, aż córka się przygotuje. Zdjęła klucze do więzienia z idiotycznie dużego breloczka i były teraz w jej kieszeni dżinsów, gotowe do uwolnienia najseksowniejszego faceta na świecie z jej więzienia. Z rosnącą frustracją obserwowała upływający czas. Buty Belindy odbijały się echem, gdy przechodziła przez blok cel do celi numer pięć. Drzwi wciąż były zamknięte i zamknięte na kłódkę, więc przynajmniej nie uciekł.
Otworzyła kratkę obserwacyjną i zobaczyła Jamesa siedzącego na poduszkach. Odstawiła tacę z kawą, wyjęła z kieszeni klucz i otworzyła kłódkę. Odsunęła ciężki rygiel i otworzyła drzwi. „Dzień dobry Jamesie!”. „Pamiętasz mnie”.
„Tak, zrobiłeś niezłe wrażenie”. „Ładne dżinsy”. „Szczególnie spodoba ci się tył…”. Odwróciła się, by pokazać Jamesowi zarówno swój atrakcyjny, krągły tyłek, jak i klucz do mankietów, który można było zobaczyć w jej tylnej kieszeni.
„Klucz, fantastycznie! Te rzeczy są całkowicie osłabiające!”. "Wiem…". „I nie mogłem ich otworzyć ręcznie”. „To kajdany”, zachichotała Belinda, „Można je otworzyć tylko kluczem, o to chodzi!”. James wyciągnął zakute w łańcuchy ręce, by Belinda mogła to zrobić, ale zamiast tego po prostu usiadła obok niego na prowizorycznym łóżku.
„Och, czy chcesz, żebym cię odblokował?”. - Nie, nie - uśmiechnął się, przewracając oczami. - Dobrze, w takim razie napij się kawy - zachichotała, wkładając filiżankę w jego zakute w kajdany dłonie. Przyłożyła swój kubek do ust i patrzyła, jak pije. James mógł być wysokim, szczupłym, oszałamiającym facetem i bardzo onieśmielającym na pierwszy rzut oka, ale pod spodem był miły, zabawny i całkowicie szczęśliwy, że ma nad nią kontrolę.
Nigdy nie spotkała takiego faceta, kogoś, kto nie chciałby jej zdominować. W tej małej grze James wydawał się nie mieć ochoty na przejęcie kontroli. Pochyliła się i pocałowała jego ciepłą kawową wargę. - Cóż, niedługo muszę otworzyć więzienie - westchnęła. "Tak i muszę zdążyć na moje spotkanie, a potem wieczorem lecę z powrotem do domu." "Nie możesz tak iść…".
„Miałem nadzieję, że możesz mnie odblokować”. Belinda pochyliła się, pocałowała go, a potem przesunęła nosem po nagiej klatce Jamesa na tyle głęboko, by zobaczyć, że znów jest podniecony. „Albo mogłabym zostawić cię nagą, zakutą w łańcuchy i zamkniętą w celi karnej przez cały dzień” – wymruczała. „Nikt nigdy nie dowie się, że jesteś w środku…”. „Proszę mnie nie kusić”.
„Możesz nawet pocałować mnie w pupę”. James wyglądał na rozdartego. „Wrócę do miasta w przyszłym tygodniu”. "OK…". „Ale na razie naprawdę potrzebuję tego klucza!”.
Belinda niechętnie przechyliła się na bok, żeby móc wsunąć rękę do kieszeni i wyjąć klucz. Potem między pocałunkami powoli odkręcała zamki na jego kajdankach. James wstał, przebrał się i dłońmi otrzepał kurz z garnituru. Wrócili do recepcji i Belinda otworzyła frontowe drzwi, żeby go wypuścić. James przepchnął się obok małej grupki ludzi, którzy czekali na otwarcie więzienia, i wrócił do hotelu.
Jeśli twoja dziewczyna urządzi ci gangbang na twoje urodziny, lepiej daj jej to, o co poprosi…
🕑 49 minuty BDSM Historie 👁 4,854Uwaga: Chociaż jest to kontynuacja, działa również dobrze samodzielnie. Ponadto, chociaż pierwsza historia była w 100% prosta, ta kontynuacja zdecydowanie nie jest! – Pamiętasz, że za trzy…
kontyntynuj BDSM historia seksuSkontaktowano się z Playmate wczesnym rankiem X. Chcąc zadowolić, rzuciła wszystko, co robiła i wyruszyła do domu. Jazda do jej nowego domu Domme zajęła jej około 30 minut, co dało jej czas…
kontyntynuj BDSM historia seksuWszedłem do pokoju, migoczące świece oświetlały jej ciało. Zmysłowe cienie i erotyczne krzywizny oczarowały mój umysł. Perfumy cynamonu i gałki muszkatołowej wypełniły moje zmysły.…
kontyntynuj BDSM historia seksu