Dziwnie zaabsorbowana młoda kobieta sprawia, że nudny dzień Birda w pracy staje się o wiele ciekawszy.…
🕑 25 minuty minuty Zabawki HistoriePtak był głodny i bolały go stopy. Zawsze bolały go stopy w soboty i niedziele, kiedy pracował przy kasie w Walmart. Nienawidził tej pracy, nienawidził tego, że nigdy nie miał czasu, żeby po prostu spędzić cały weekend, jak jego przyjaciele z college'u, nienawidził tego, że potrzebował nawet żałosnych dochodów, które tam zarabiał, żeby zostać w szkole.
Ale szczególnie nienawidził stać przez cały dzień na stopach rozmiaru trzynaście (co, wraz z jego żałośnie chudymi nogami i nieco dziobatym nosem, zasłużyło na jego przezwisko). Przynajmniej zbliżała się pora obiadu. Bird umierał z głodu, chociaż nie cieszył się zbytnio na zjedzenie swojego starego lunchu w pokoju dla pracowników. I tak by siedział. Po raz enty poprawił okulary na nosie, zerknął na zegarek i sięgnął po tabliczkę „Rejestr zamknięty”……W chwili, gdy pojawił się klient.
Typowy. Bird westchnął do siebie i zaczął przeglądać przedmioty, mamrocząc wymagane pytanie: „Czy znalazłeś wszystko, czego chciałeś?”. nawet nie podnosząc wzroku. Jego uwagę przykuła dziwna, pełna wahania odpowiedź: „Ja… ja… tak myślę”, wypowiedziana bez tchu.
Jego wzrok uniósł się znad lady i zobaczył, najpierw parę naprawdę ładnych nóg, a potem krótką, białą spódniczkę z falbanami, zakrywającą nieco szerokie biodra. Ponad tym szmaragdowozielona bluzka z co najmniej o jednym guzikiem za dużo rozpiętym, odsłaniająca większy dekolt, niż Bird kiedykolwiek widział z tak bliskiej odległości, i wreszcie twarz, którą w normalnych okolicznościach uznałby za całkiem atrakcyjną, słodką i inteligentną. oprawiony w stylowo ułożone blond włosy. Ale jej wyraz twarzy go zmylił: przygryzała dolną wargę, jakby bardzo się na czymś koncentrowała.
Patrzyła na niego, ale jej oczy wydawały się nieostre i obiema rękami trzymała się krawędzi blatu, jakby szukała oparcia. Zastanawiał się, czy jest naćpana, czy może pijana. Nie, żadne z tych, pomyślał, ale zdecydowanie było w niej coś dziwnego.
Ale to nie był jego problem, chociaż lubił na nią patrzeć. Z powrotem skupił się na jej zakupach, skończył dzwonić do nich i podał sumę, podczas gdy ona szukała swojej karty i przeciągnęła ją przez czytnik. Właśnie pakował wszystko, kiedy znów się odezwała. "Ja… bardzo lubię ten sklep." Ptak spojrzał na nią.
Mówiła do niego, ale… nie. Ona poszła na. „Ma naprawdę dobre v-wibracje”. Co? To zdecydowanie stawało się dziwne.
A teraz była bing! Jakby nie chciała mówić tego, co mówiła, ale z jakiegoś powodu musiała. Wyglądało na to, że czekała na odpowiedź, więc Bird wyjąkał: „To jest, hm… To miłe. Cieszę się, że ci się podoba”, wręczając jej rachunek.
Brnąc jeszcze głębiej, nagle pochyliła się do przodu i powiedziała: „Czy słyszysz jakiś brzęczący dźwięk?” Patrzyła mu w oczy, jakby jego odpowiedź była niezwykle ważna. Przygryzała dolną wargę jeszcze mocniej niż wcześniej. Dobra, to było szalone.
Bird chciał, żeby ta kobieta sobie poszła, a potem chciał zjeść lunch. Zaczął kręcić głową i mówić coś w stylu: nie, przepraszam, ale dzięki za zakupy w Walmarcie. Ale wtedy to usłyszał: niski brzęczący dźwięk, trochę jak jego golarka elektryczna. Powoli obrócił głowę, mrużąc oczy, próbując zlokalizować źródło. I złapał się na tym, że wpatruje się bezpośrednio w przód jej spódnicy.
Whoa. Jego wzrok spotkał się z jej. „Um… T-tak, słyszę szum, skoro o tym wspomniałeś”.
Jej oczy rozszerzyły się i wydawało się, że próbuje kontrolować oddech. Jej b pogłębiło się, jeśli to było możliwe. Nie odpowiedziała, tylko dalej wpatrywała się Birdowi w oczy. Birdowi wydawało się, że czeka wbrew swojej woli — aż powie coś innego. Był zagubiony.
Co chciała, żeby powiedział? Źródło jej wzburzenia było teraz oczywiste, ale czy naprawdę chciała, żeby…? A jeśli się mylił? Byłaby okropnie urażona i prawdopodobnie doprowadziłaby do zwolnienia go. Ale ona wciąż tam była i czekała. Wyglądała na gotową stać tam cały dzień, jeśli zajdzie taka potrzeba, jeśli nie zemdleje. Wzruszając ramionami i wzmacniając się, Bird pochylił się w jej stronę i powiedział praktycznie pod nosem: „Masz na sobie… hm… wibrator?”. Zamknęła oczy i przez chwilę Bird myślał, że zemdleje.
Ale potem znowu je otworzyła, posłała mu szeroki, wymuszony uśmiech i powiedziała cicho, ale wyraźnie: „Tak, mam na sobie wibrator. Dziękuję”. Potem, ze szklistymi oczami i wciąż napalona, podniosła torbę z zakupami i odeszła, zdając się lekko chwiać na swoich wysokich obcasach, gdy szła w kierunku wyjścia.
Bird obserwował ją przez chwilę, oszołomiony. Potem położył na ladzie tabliczkę „Rejestr zamknięty” i wyszedł za nią ze sklepu. Śledzenie jej nie było trudne, nawet w porze lunchu tłumy kłębiące się w centrum handlowym. Szmaragdowa zieleń jej bluzki oczywiście ją wyróżniała, ale nie tak bardzo, jak jej niepewny, nieco niepewny chód, o połowę wolniejszy niż wszyscy wokół niej.
W pewnym momencie Bird zobaczył, jak zatrzymuje się jak wryta i stoi z mocno przyciśniętymi kolanami, jakby bardzo potrzebowała się wysikać. Oczywiście nie widział jej twarzy, ale mógł sobie wyobrazić jej wyraz iz pewnością rozumiał przyczynę jej rozpaczy. Kontynuował podążanie za nią z centrum handlowego i przez parking. Kiedy dotarła do samochodu, miała już kluczyki w dłoni.
Otworzyła drzwi i rzuciła torbę z zakupami na tylne siedzenie, a następnie torebkę. Potem praktycznie wskoczyła na siedzenie kierowcy i zatrzasnęła za sobą drzwi. Bird czekał, spodziewając się, że odpali silnik i odjedzie z parkingu. Ale nic się nie stało, samochód nadal stał z opuszczonymi szybami, mimo że był ciepły wiosenny dzień. Ptak obserwował, zdziwiony.
Wtedy uderzyła go ta myśl. Nie, nie mogła być… Nie na parkingu, nie ma mowy! Musiał zobaczyć. Podszedł bliżej samochodu, starając się wyglądać swobodnie, jakby właśnie szukał swojego samochodu. Przeszedł tuż obok jej samochodu od tyłu, patrząc kątem oka, desperacko próbując zobaczyć, co się dzieje, nie rzucając się w oczy.
Nic. Po prostu wydawała się tam siedzieć, o ile mógł to stwierdzić. Zatrzymał się, odwrócił i ruszył w jej stronę. Rozglądając się dookoła, by upewnić się, że nikt na niego nie patrzy, Bird zaczął przesuwać się po stronie pasażera jej samochodu, krok po kroku, wpatrując się w tył jej głowy przez okno i gotowy udawać, że tylko idzie. między samochodami.
Miał nadzieję, że zatrzymał się tuż poza jej zasięgiem wzroku. Potem powoli zaczął się pochylać. Z łatwością mógł zobaczyć jej twarz z profilu. Jej głowa była lekko odchylona do tyłu, oczy miała zamknięte, a usta lekko otwarte.
Dla Birda jej prawa pierś wyglądała trochę dziwnie, jakby była grudkowata pod materiałem bluzki. Wstrzymując oddech i pochylając się nieco bardziej do przodu, zrozumiał dlaczego: jej lewa ręka była w bluzce, obejmując jej pierś. O stary. Kiedy tak patrzył, Bird poczuł, jak jego kutas zaczyna sztywnieć. Niestety, wskazywało w złym kierunku i zaczęło boleśnie wbijać się w przód jego dżinsów, tak że musiał sięgnąć w dół i dokonać szybkiej regulacji.
Wtedy zdał sobie sprawę: jeśli jej lewa ręka była tam, to jej prawa ręka musi być… Nie śmiał ruszyć się dalej do przodu, ale gdyby pochylił się jeszcze trochę, upadłby na twarz, na której już był palce u nóg, które zaczynały odczuwać napięcie. Było tylko jedno rozwiązanie. Poruszając się tak wolno, jak tylko mógł, Bird wyciągnął lewe ramię i położył krawędź dłoni na drzwiach jej samochodu, na wąskim parapecie u dołu okna.
Stopniowo pozwalał, by spoczywała tam większa część jego ciężaru, aż znów mógł opuścić pięty na asfalt. Uff. A teraz pochyl się trochę bardziej do przodu… O mój boże, tak. Jej nogi były lekko rozchylone, a jej prawa ręka była pod spódnicą. Dokładnie nie pocierając, tylko mocno dociskając.
Może poruszał się trochę w górę iw dół, ale Bird nie mógł tego stwierdzić na pewno iw tym momencie nie przejmował się tym. To było niesamowite! Wpatrywał się w nią, tę ładną, młodą kobietę, zatraconą we własnej przyjemności, nieświadomie robiącą przedstawienie tylko dla niego. Boże, zrobił się tak cholernie twardy! Poczuł, jak jego wolna ręka dryfuje, pozornie z własnej woli, do przodu jego spodni i naciska na jego erekcję……Tak jak jego druga ręka, teraz śliska od potu, nagle ześlizgnęła się i przesunęła do przodu w poprzek samochodu drzwi z głośnym skrzypnięciem, prawie tak, jakby ktoś używał ściągaczki do okna.
Bird potknął się i prawie przewrócił o własne nogi, ale udało mu się obrócić, wyrzucić prawą rękę i lekko się rozciągnąwszy, chwycił się boku samochodu. To podniosło jego twarz do szyby i dało mu piękny widok na kobietę w samochodzie, która teraz była przyciśnięta do drzwi po stronie kierowcy, zakrywając usta dłonią i wpatrując się w niego z przerażeniem. Bird zamarł, czekając, aż zacznie krzyczeć, a potem wyciągnął telefon i uderzył 91.
Wyobraził sobie, że dzwoni do rodziców z komisariatu i wyjaśnia, jak się tam dostał. Był skazany na zagładę. Kobieta wydawała się równie zdenerwowana jak on. Po prostu siedziała tam, zamrożona, przez długą chwilę.
Potem jakby go rozpoznała i powoli się odprężyła. Jej wyraz twarzy zmienił się od szoku do gniewu… a potem złagodniał do nieco oszołomionego niepokoju, który okazywała w sklepie. Usiadła z powrotem na siedzeniu, a Bird pomyślał z niemałą ulgą, że zamierza po prostu odpalić samochód i odjechać.
Zamiast tego, ku jego zdumieniu, pochyliła się, otworzyła drzwi po stronie Birda i lekko je popchnęła, tak że lekko się uchyliły. Potem wróciła do swojej pierwotnej pozycji. Chciała, żeby wszedł? Ptak był oszołomiony. Dlaczego miałaby tego chcieć? Jedynym powodem, jaki przychodził mu do głowy, było to, że chciała na niego nawrzeszczeć w zaciszu swojego samochodu, a potem wezwać gliny. Ostrożnie, jakby bał się, że może spaść, jeśli pociągnie za mocno, Bird otworzył drzwi do końca, wślizgnął się na siedzenie pasażera i zamknął je za sobą.
Próbował zrobić to delikatnie, ale nadal zamykał się z czymś, co zabrzmiało jak złowrogi łomot. Samochód był starym, zdezelowanym Grand Marquisem z kanapą z przodu, więc między Birdem a kobietą nie było nic prócz przestrzeni… i to zdecydowanie za mało, jeśli o niego chodziło. Siedział z rękami splecionymi na kolanach i ze spuszczoną głową, nie śmiejąc na nią spojrzeć, czekając, aż rozpocznie się ostrzał.
Cisza się przeciągnęła. Nic. Na co czekała? Zebrawszy się na odwagę, rzucił ukradkowe spojrzenie……I zobaczył, że ona siedzi w dokładnie tej samej pokornej postawie co on, jakby czekała, aż przemówi. Co do diabła się dzieje? Bird zdecydował, że lepiej będzie coś powiedzieć; przeprosić, błagać o przebaczenie, błagać o litość, cokolwiek by przerwać ciszę. Wziął głęboki oddech i odwrócił się w jej stronę.
„Jestem, uh… naprawdę s-”. „Przypuszczam, że zrobiłeś mi teraz mnóstwo paskudnych zdjęć telefonem komórkowym” – powiedziała cicho, wciąż patrząc na swoje kolana. Co? Ptak stracił przytomność. Do jakiej części Strefy Mroku zawędrował? "N-n…".
„I opublikujesz je w całym Internecie, jeśli nie zrobię tego, co chcesz”. Jeszcze dziwniejsze było to, że nawet z nim nie rozmawiała, zdawała się kierować te stwierdzenia do siebie, tak jak robiła to w sklepie. Bird postanowił przesiedzieć resztę rozmowy. „Myślę, że na to zasługuję za bycie taką brudną dziewczyną i noszenie wibratora w sklepie.
Przypuszczam, że chcesz to zobaczyć”. Mówiąc to, sięgnęła obiema rękami pod spódnicę. Bird dostrzegł przebłysk fioletowego jedwabiu, gdy wsunęła rękę pod majtki. Rozległ się mokry, ssący dźwięk, a kiedy wyjęła ręce spod spódnicy, jedna z nich trzymała srebrny wibrator w kształcie jajka, śliski od jej soków.
Teraz, kiedy był na otwartej przestrzeni, brzęczy o wiele wyraźniej. W drugiej ręce trzymała pilota, który, jak przypuszczała Bird, schowała za pasek majtek. Uniosła je, by mógł na nie spojrzeć, patrząc głęboko, jej niebieskie oczy, nieco oszalałe, spotykały się z nim przez chwilę, a potem znów się odwracały. Bird nie mógłby mówić w tym momencie, gdyby chciał. W sklepie pomyślał, że może być naćpana; teraz zaczynał się zastanawiać, czy tak jest.
Wyglądało na to, że znowu czeka, aż się odezwie. Potem, po kolejnej długiej chwili, spuściła wzrok i przemówiła do siebie jak poprzednio. „Mam nadzieję, że nie zmusisz mnie do użycia tego na sobie podczas oglądania”. Kolejna długa przerwa. „Chciałabym, żebyś przynajmniej pozwoliła mi nie zdejmować spódnicy”.
Następnie, umieszczając wibrator i kontroler na siedzeniu między nimi, sięgnęła obiema rękami za plecy i rozpięła i rozpięła spódnicę, uniosła biodra i szybko zsunęła spódnicę do kostek. Podnosząc stopy, sięgnęła w dół i chwyciła spódnicę, po czym odwróciła się do niego i położyła ją delikatnie na jego kolanach, jakby mu ją dawała, po czym wróciła do swojej pierwotnej pozycji. Cisza. Potem: „Och, w porządku! Chyba nie mam wyboru”. Wciąż na niego nie patrząc, sięgnęła i szybko rozpięła pozostałe guziki bluzki, po czym rozpięła ją i szarpnęła tak, że zsunęła się z jej ramion.
Potem znów odwróciła się do niego, rozpinając bluzkę i lekko wyginając plecy, tak że jej piersi w fioletowym jedwabnym staniku były wyraźnie widoczne. Po chwili puściła bluzkę i pozwoliła jej zsunąć się z ramion na siedzenie za nią. Jej oczy wciąż były spuszczone, gdy mówiła. „Proszę, rozebrałem się do stanika i majtek dla ciebie.
Czy to nie wystarczy?”. Nawet w stanie na wpół sparaliżowanym Bird nie mógł nie zauważyć, że pomimo jej jawnej niechęci jej sutki były wyraźnie nabrzmiałe pod fioletowym jedwabiem, a jej oddech znów stał się nierówny. Tak jak jego własne, jeśli o to chodzi. Do tej pory zdał sobie sprawę, że jest tylko widzem odgrywającym bardzo osobistą fantazję, ale w tej chwili nie miał nic przeciwko temu.
Tymczasem ona kontynuowała, jakby rzeczywiście odpowiedział: „Dobra, dobra, robię to!”. Podniosła jajko i ku zdumieniu Birda podała mu pilota. Potem obróciła się plecami do drzwi i uniosła prawą nogę, zginając ją tak, by mogła oprzeć ją na siedzeniu między nimi, dając Birdowi wyraźny widok między nogami.
W kroczu jej majtek była już spora mokra plama i właśnie tam umieściła wciąż brzęczący wibrator. Westchnęła cicho, gdy nawiązał kontakt. Jej oczy rozszerzyły się i szybko rozejrzała się we wszystkich kierunkach, aby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu samochodu, tak jak Bird.
Potem, gdy mocniej ścisnęła jajko między nogami, wypuściła długi, wzdychający oddech, a jej powieki powoli opadły. Bird patrzył, jak gładzi brzęczące srebrne jajko w górę iw dół w kroczu majtek. Jej oczy były zamknięte do szparek, powieki lekko drżały. Po chwili zaczęła kolejną jednostronną rozmowę ledwie słyszalnym głosem: „Och, proszę, nie każ mi tego robić.
Proszę, nie… mmmm… upokarzaj mnie tak. Puść mnie… To takie okropne… mmmm… Ohhh, Boże, jestem w moim… staniku i majtkach na publicznym parkingu, a ty ahh!, tuż… przed… tobą! Ssssssooo…nnnh! Sssso poniżające… Więc! Hu…mmmilujące! Och!". Gdyby nie był tak przerażony tym wszystkim, Bird był pewien, że doszedłby już w samych majtkach.
Poprzednim szczytem jego historii seksualnej było nieudolne (i niekompletne) ręczna robota w łazience na przyjęciu przez dziewczynę, która była tak pijana, że prawdopodobnie myślała, że jest kimś innym. A teraz siedział w samochodzie na parkingu centrum handlowego, w biały dzień! - z szaloną blondynką w samej bieliźnie, udającą, że w jakiś sposób ją szantażuje, by dla niego występowała. Był przekonany, że w każdej chwili nagle przypomni sobie, że naprawdę tam był, a nie tylko fantazja, otworzy oczy i krzyknie, żeby wysiadł z samochodu, albo gorzej. Zamiast tego zaczęła jęczeć i dalej się głaskać, kontynuując swoją wyimaginowaną rozmowę: „Och… tak… tak, to moja wina… to wszystko moja wina… sklep…tak, zasłużyłem na to…zasłużyłem…co? Och, nie…proszę, nie, proszę nie…sss-lanie mnie! Nieeeee…”. Mówiąc to, obracała się na krześle, stając na czworakach, odwrócona do niego plecami, a potem sięgnęła do tyłu i mocno zacisnęła wibrator między nogami, po czym położyła głowę na ramionach.
Jej głos stał się stłumionym mamrotaniem: „…Nieee… proszę, nie tutaj… taki wstyd… proszę, nie…”. Jej pośladki, teraz zaledwie kilka centymetrów od miejsca, w którym siedział Bird, zdawały się drżeć z niecierpliwości, a może był to tylko efekt działania wibratora. Bird był teraz w stanie pełnej paniki.
Czy prosiła go, żeby dał jej klapsa, żeby tego nie robił? Sądząc po jej położeniu, z pewnością tak było. Ale co jeśli się mylił? Do tej pory wszystko tworzyła we własnej wyobraźni; może zamierzała dać sobie wyimaginowane klapsy, a on miał po prostu dalej patrzeć. Ale tak kuszące… Jedną z jego fantazji zawsze było mieć dziewczynę na kolanach z podniesioną spódnicą, a ta sytuacja była o wiele większa. Odwrócił się w stronę pokrytego jedwabiem tyłka, trzymanego tak zachęcająco w powietrzu, mokre miejsce w kroku jej majtek teraz praktycznie kapało tam, gdzie trzymany był wibrator. Podniósł prawą rękę, zaczął się bujać……i złapał się.
To było przekroczenie granicy. Jeśli naprawdę jej dotknął… Jeśli to nie było to, czego chciała… Poprosiła go, żeby jej nie bił, ale… W tym momencie podniosła głowę i zaczęła skomleć. Mam na myśli.
Wiem, że chcesz mi dać klapsa, więc miej to już za sobą, zamiast bawić się ze mną w ten sposób, każąc mi czekać. No dalej. Nie mogę tego znieść, no dalej! Potem znowu opuściła głowę.
To wystarczyło Birdowi. Zdjął jej spódnicę ze swoich kolan, brutalnie złożył i rzucił na tylne siedzenie. Potem, biorąc głęboki oddech i jeszcze raz rozglądając się, czy nikogo nie ma w pobliżu, ponownie podniósł rękę i tym razem wypuścił ją w powietrze. Wylądował na jej prawym policzku z klapsem, który dla Birda zabrzmiał naprawdę głośno, mimo że cios był nieco niepewny. Jednak wpływ na blondynkę był natychmiastowy: syknęła przez zęby, wygięła plecy w łuk i zaczęła wymachiwać nią w przód iw tył, jakby próbowała się ochłodzić, co bardzo podnieciło Birda.
Okna wciąż były zasłonięte; oboje obficie pocili się w nagrzanym wnętrzu samochodu, a powietrze było przesiąknięte zapachem jej podniecenia. Bird chciał natychmiast znowu dać jej klapsa, ale wciąż się wahał. Czy chciała tylko jednego klapsa? Jakby słysząc jego myśli, kobieta lekko uniosła głowę i kontynuowała swój wewnętrzny dialog w rodzaju jęku: „Taksss…c-na co zasłużyłam… moja wina… Och, nieee, nie dziesięć, proszę nooo….nie tennnn….nooooooooo…” Umilkła, przechodząc w coś w rodzaju zdławionego szlochu. Który przeszedł w głośne sapnięcie, gdy Bird zadał drugi cios, tym razem dużo mocniejszy i pewny siebie niż pierwszy. Pozwolił jej machać nią w tę iz powrotem, głównie dlatego, że naprawdę mu się to podobało, zanim dał jej trzecią… a potem czwartą… i wreszcie piątą.
Za każdym razem sapała, syczała przez zęby i jęczała, ale poza tym nic więcej nie mówiła i utrzymywała pozycję, więc Bird uznał, że dostaje to, czego chciała, zwłaszcza że całe krocze jej majtek było teraz przemoczone. Naprawdę się w to wkręcał. Zadał jej szósty i siódmy klaps od tyłu, nie mogąc w żaden inny sposób dosięgnąć jej lewego policzka. Potem, oszołomiony mocą, wyciągnął wolną rękę i pociągnął za pasek jej majtek, podciągając je tak, że materiał wsunął się między jej policzki, pozostawiając je odsłonięte.
Trzęsła się i jęczała, ale nie komentowała, więc Bird, jeszcze bardziej podniecony widokiem swoich czerwonych śladów dłoni na jej tyłku, postanowił, że ostatnia trójka będzie najlepsza. I mogli być pierwszymi z całej trójki, którzy z pewnością wylądowali z satysfakcjonującym uderzeniem w jej nagi prawy policzek, pozostawiając biały ślad jego dłoni na zaczerwienionej skórze. Jednak Bird zapomniał, że jego drugą ręką, tą, którą podciąga jej majtki, trzymał pilota do wibratora. Musiał przypadkowo nacisnąć przycisk, kiedy wylądował ósmym klapsem, ponieważ dźwięk wibratora nagle podwoił głośność, a blondynka westchnęła głośno. Jej głowa podskoczyła, gdy zaczęła się kołysać w przód iw tył, z wygiętymi plecami.
Zaczęła chrząkać w rytm swoich ruchów: „Uh!…Uh!…Uh!…” Bird był tak zaskoczony, że upuścił kontrolkę, która była teraz mocno zaklinowana między kolanami kobiety . Nie miał pojęcia, czy powinien próbować go odzyskać, czy nie. Potem zdał sobie sprawę, że blondynka znów zaczęła mówić: „…Uh!… Nie!… Uh!… Nie… nie zrobię tego!… Unnh!… Don' Nie obchodzi mnie… uh!… co robisz!… Nie… nie! Nie będę! Ohhhhhh… Boże!… Och!… Och!… Proszę ! Nie… zmuszaj mnie!… Ohhhhhh…".
I ku zdumieniu Birda, nagle sięgnęła między nogi, odsunęła krocze majtek i wepchnęła wibrujące jajko w swoją cipkę, wydając przy tym piskliwy pisk. Potem usiadła, niezdarnie obróciła się na kolanach i znów się pochyliła. Ale tym razem zamiast stanąć z powrotem na czworakach, zaczęła gorączkowo szarpać klamrę paska Birda… a potem jego zamek, szeroko otwierając oczy i szeroko otwierając usta, głośno dysząc. Bird był zbyt oszołomiony, by nawet współpracować, gdy ściągnęła mu spodnie i bieliznę poniżej bioder. Ale kiedy schyliła się i wzięła jego bolącego penisa do ust, jego usta same się otworzyły i musiał sięgnąć jedną ręką, żeby ślina nie ściekała mu po brodzie.
Robiła mu loda! Chwycił krawędź siedzenia obiema rękami, zdecydowany nie ruszać się, nie mówić ani nie robić niczego, co mogłoby ją rozproszyć. Nie żeby wydawało się to prawdopodobne, a nawet możliwe, poza fizycznym odepchnięciem jej. Wydawała się bezradnie reagować na nowy rytm wibratora w niej, szaleńczo kołysząc głową w górę iw dół na jego penisie, siorbiąc, liżąc i jęcząc na przemian.
Dla Birda przeżycie było tak intensywne, że prawie bolesne. W swoich fantazjach zawsze wyobrażał sobie loda jako coś powolnego i zmysłowego, a nawet romantycznego. Ale to był pełny atak. Oczywiście nie żeby narzekał; chciałby, żeby to trwało wiecznie. Niestety, pomiędzy podekscytowaniem wszystkim, co już się wydarzyło, a nieustannym działaniem jej gorących ust i języka na nim, Bird był aż nazbyt świadomy, że nie będzie w stanie długo się powstrzymywać.
Już czuł poruszenie w mosznie, co oznaczało, że lada chwila przyjdzie. Zastanawiał się, czy powinien powiedzieć coś, by ją ostrzec. Wydawało się, że będzie to grzeczne zachowanie. Mógł właściwie coś wydusić, gdyby nie zaczęła dochodzić do orgazmu, jej jęki stały się ciągłym, stłumionym krzykiem, a ruchy jej głowy przypominały ruch tłoka, jakby była zdeterminowana, by doszedł pierwszy. Jak się okazało, był remis i przeciągłe „AHHHHHHH” Birda! stworzyła z nią dysonansową harmonię „EEEEEEEEEEEEE!” gdy wpił się w jej usta.
W jakiś sposób udało jej się kontynuować ssanie go, dopóki prawie nie skończył, po czym rzuciła się do tyłu na siedzenie obok niego, z rozstawionymi nogami, spazmatycznymi drgawkami bioder i głową odrzuconą do tyłu, gdy sapała przez zakończenie własnego orgazmu. Wsunęła rękę w majtki, wyszarpnęła wibrujące jajko za sznurek i rzuciła je na siedzenie między nimi. Gdy tylko mógł się ruszyć, Bird sięgnął po sterowanie i wyłączył je. Przez długi czas panowała cisza, przerywana tylko uspokajającym się oddechem.
Bird poprawił okulary, a potem częściowo opuścił szybę, rozkoszując się smakiem i zapachem świeżego powietrza po przepoconej i przesiąkniętej seksem atmosferze samochodu. Chwilę później zrobiła to samo. Obaj rozejrzeli się wokół, by upewnić się, że nikt ich nie obserwuje, po czym bezmyślnie usiedli w tych samych pozycjach, w których Bird wsiadał do samochodu: ręce splecione na kolanach, głowy opuszczone, nie patrząc na siebie. Po dłuższej chwili blondynka zapytała cicho: - Czy mogę się teraz ubrać? Bird nie zadał sobie trudu, by odpowiedzieć, wiedząc, że tak naprawdę to pytanie nie było skierowane do niego.
Kątem oka patrzył, jak chwyta i rozwija spódnicę, pochyla się i podciąga ją z powrotem nad biodrami, sięgając za plecy, żeby ją zapiąć, a potem wsuwa z powrotem bluzkę, zapina ją i wsuwa. Bird podciągnął spodnie i również je zapiął. Nastąpiła kolejna długa cisza. Bird zastanawiał się, czy powinien powiedzieć „dziękuję” albo przynajmniej zapytać o jej imię, czy może po prostu wysiąść z samochodu i iść. Sądząc po jej pozornej obojętności na jego obecność, zdecydował się na to drugie.
Sięgnął do klamki… - Przypuszczam, że zmusisz mnie, żebym ci to dała - powiedziała swoim zwykłym transowym głosem, unosząc biodra, gdy zahaczyła kciuki o gumkę majtek i zsunęła je po nogach. Sięgnęła w dół, żeby je podnieść, a potem, wciąż nie patrząc na niego, wyciągnęła je, zwisające z jej kciuka i palca wskazującego. Bird z wahaniem wyciągnął rękę i wziął je od niej.
Były przesiąknięte i pachnące zapachem jej seksu i potu. Kontynuowała: „I muszę wrócić i poprosić cię o nie… prawda? Tam w sklepie? Znowu mam na sobie wibrator?” Bird czekał i rzeczywiście, kontynuowała: „W porządku… Chyba muszę zrobić, co chcesz, to moja wina. Czy mogę teraz wyjść?” Sięgnęła po torebkę i zaczęła grzebać w poszukiwaniu kluczyków, nie zdając sobie sprawy, że są już w stacyjce.
Wciąż oszołomiony Bird otworzył drzwi i wyszedł na asfalt. "Czekać.". Odwrócił się i pochylił, by zajrzeć do samochodu. Nadal siedziała dokładnie tak, jak ją zostawił.
Ale nagle odwróciła się, pochyliła do przodu i naprawdę spojrzała mu w oczy po raz pierwszy, odkąd wsiadł do samochodu. Posłała mu lekki uśmiech… a potem szybko pocałowała go w usta, po czym usiadła z powrotem na swoim miejscu i uruchomiła samochód. Bird wyprostował się i zamknął drzwi. Stał i patrzył za nią, kiedy wyjeżdżała z parkingu na autostradę. Dopiero gdy usłyszał za sobą stłumiony chichot, Bird zdał sobie sprawę, że wciąż ma jej mokre majtki zwisające z jego dłoni.
Zaczął je zbierać, ale zmienił zdanie i starannie złożył je w małą, pachnącą paczkę, po czym wsunął do kieszeni. W końcu miała kiedyś do nich wrócić. Bird odwrócił się i ruszył w stronę sklepu. Idąc, zaczął gwizdać i nagle zauważył: wcale nie bolały go stopy. - (Kobiety, które chcą dowiedzieć się więcej o składaniu, proszę odwiedzić moją stronę profilową przed skontaktowaniem się ze mną.).
To prawdziwa historia z czasów, kiedy mieszkałam w Nowym Jorku i miałam „to coś” z Adrianem. ups, powinienem przynajmniej zmienić jego imię, ale jakie są szanse, że przeczyta tę stronę,…
kontyntynuj Zabawki historia seksuWyruszamy na przejażdżkę i kończymy na zakupach strap-on, które pomogą spełnić fantazję FF.…
🕑 21 minuty Zabawki Historie 👁 2,351Jay od jakiegoś czasu ma fantazję o pieprzeniu innej kobiety za pomocą paska. Czasami rozmawiamy o tym w łóżku, co zwykle bardzo nas kręci. Oglądaliśmy też filmy na DVD z kobietami…
kontyntynuj Zabawki historia seksuMąż zapina pasy, aby dać żonie większego kutasa do ujeżdżania.…
🕑 14 minuty Zabawki Historie 👁 7,317Kochanie się to fantastyczna rzecz, ale czasami po prostu chcesz się pieprzyć. Czasami wystarczy wepchnąć w siebie dużego kutasa i ujeżdżać go, jakbyś nigdy nie miał go dość. Aby cię…
kontyntynuj Zabawki historia seksu