Czasami... przegrana jest o wiele lepsza niż wygrana…
🕑 25 minuty minuty Uwodzenie Historie„Hej, Dex. To nie czas na tonięcie w nędzy, stary. Więc nie mogłeś tego wyciągnąć.
Masz osiemnaście lat? Ledwo skończyłeś szkołę średnią i jesteś na największej scenie sportowej na świecie. Cholera. Zajęło mi to więcej czasu, zanim w końcu tu dotarłem”.
Spoglądam na Jamala, dumnie pokazującego trzy brązowe medale. Rzuca mi zdezorientowane spojrzenie, jakbym powinna się cieszyć, że dotarłam do Rio. Nie jestem. Uregulowanie tego nie leży w moim DNA.
„Dwa gole w meczu. W sumie pięć. Nie znam się na piłce nożnej, ale to gówno wydaje mi się dobre”. Jednak punktacja osobista nigdy nie miała dla mnie większego znaczenia. Rekordy osobiste też.
No cóż, myślę, że hat-trick się zrobił. Było w tym coś wyjątkowego. Nieuchwytny. „Musisz już mieć przezwisko, bracie” – kontynuuje Jamal. „The.
Trochę w tym stylu, jeśli się nad tym zastanowić. Lepsze niż moje. Nigdy nie myślałem, że dostanę przezwisko tylko dlatego, że tak bardzo lubię dżem. Cholera”.
Pocieram skronie. Jamal był dobrym człowiekiem, ale był zauroczony swoim głosem. "Odpocząć sobie." On zatrzymuje. Wzrusza ramionami.
Uśmiechy. Kładzie mi rękę na ramieniu. „Wiesz, o czym musisz zapomnieć, mały człowieczku? Cipko”. Chyba nie słyszę go dobrze. "Co?" „P-U-S-S-Y.
Musisz przestać zachowywać się jak dziecięca suka i zmoczyć swojego fiuta”. "Co?" – prycham, oszołomiony tą przemianą. Jamal uśmiecha się jak szalony, jakby odkrył największą prawdę dla człowieka, jaka kiedykolwiek została wymyślona. „Igrzyska Olimpijskie? Tymczasowa chwała, mówię, chyba że jesteś Phelpsem. Nikt z nas nie jest taki jak ten dziwak, stary, chyba że łykasz narkotyki jak cukierki.
Gówno przeminie, jeśli nie ustanawiasz rekordów i nie gromadzisz złota, i umieszczanie swojej twarzy na billboardach sprzedających Subway i Speedo Us? Tylko wspomnienia upchane w pudełkach. Cipka do filozofowania, ot tak. Chyba nigdy go nie zrozumiem.
Kiedy nie odpowiadam, próbuje innej taktyki. „Słyszałem, że będzie tam cały zespół, stary. Nawet ona”. Uderza mnie łokciem w bok. "Co?" Mój język zawiązuje się w węzły.
– Nie wiem, o kim mówisz. Unosi brwi i wyzywa mnie za moje bzdury. Rozmawiałem o niej. Bardzo. „Cokolwiek powiesz, ale tak między nami, wolę tę bramkarzkę.
Ona jest szalona. Też wredna”. Jamal gwiżdże. „Założę się, że jest wściekła. Cholera, zastanawiam się, czy kiedykolwiek naprawdę smakowała wyjątkowej ciemnej czekolady”.
Śmieje się ze swojego żartu. Jednak już go wyciszyłem, a obraz jej pojawia się w mojej głowie. Nigdy bym się do tego nikomu nie przyznał, ale odkąd wylądowałem w Rio, podsyciła co najmniej tuzin fantazji i kilkadziesiąt kolejnych w ciągu ostatniego roku.
Wywarła taki wpływ na mężczyzn i kobiety, odkąd osiem lat temu pojawiła się na scenie w reprezentacji narodowej. „Jak sobie życzysz, Dexman” – mówi Jamal, wstając od baru. „Jak powiedziałby Lil Boosie, pobiję jakąś cipkę, aż zaczną krzyczeć, że wystarczy. Ale na wszelki wypadek” – przesuwa dwie karty po barze – „te pozwolą ci wejść”. Pośrodku kół olimpijskich z przodu widnieje duży liść klonu.
„Kto wiedział, prawda? Sponsorowane przez Kanadę. Kurwa, to zabawne. Podnoszę wzrok, nie wiedząc, co ja tu do cholery robię. Nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Nawet nie wiedziałem nic o kobietach ani seksie.
Przez lata miałem jedno- śledź umysł. Piłka nożna. Nic innego się nie liczyło. Bramkarz, łysiejący kanadyjski zawodnik rugby, spogląda na mnie, gdy podchodzę do wejścia do apartamentu.
Pokazuję mu kartę, gdy mnie ocenia. Mam wrażenie, że zaraz to zrobi wyrzuci mnie, kiedy wybuchnie śmiechem i podniesie mnie z ziemi „Świetna gra! Dodatkowy czas? Rzuty karne? Żółte kartki? Czerwone kartki? Paskudne kontuzje? Odtwarzasz jednego? Najlepszy mecz igrzysk olimpijskich. Z łatwością.” „Dzięki” – mamroczę, czując znajomy ucisk w brzuchu. „Pamiętam moje pierwsze igrzyska olimpijskie” – mówi tęsknie, stawiając mnie na ziemi.
„Idź się dobrze bawić”. Pulsuje głośna muzyka techno, ciężki bas trzęsący się ścianami. Korytarz jest czarny jak smoła, oświetlony jedynie przez szereg przyćmionych czarnych lamp zwisających z sufitu. Inny bramkarz wskazuje mi drogę w głąb domu, kilka schodów w dół i z powrotem w gwiaździste Rio I Uderza mnie potężna fala gorąca i chwytliwa muzyka house w brazylijskim stylu, kiedy moje stopy uderzają w piasek prywatnej plaży w apartamencie. Kiedy patrzę na tę scenę, serce uderza mi mocno o żebra.
Ciała wiją się, skręcają i kołysze się pod symfonicznym hipnozą DJ-a siedzącego wysoko na przypominającej rzuconą scenę scenie. Jego postać bez koszulki jest pomalowana na elektryzującą zieleń, niczym ścieżki obwodu. Mój umysł nie rejestruje wszystkiego od razu, ale mój kutas z pewnością tak do cholery, czuję niekontrolowaną erekcję napinającą moje spodenki, gdy próbuję to przetworzyć. Co się stanie, gdy zgromadzisz hordę sportowców w szczytowej formie, z ciałami przepełnionymi energią rywalizacji, desperacko pragnących uwolnić się od stresu związanego z rywalizacją na największej zamierzonej scenie sportowej na świecie? Nawet mając osiemnaście lat znałem odpowiedź.
Piasek przede mną jest pełen młodych sportowców ubranych w skąpe bikini, których skóra jest odżywiona i błyszcząca od potu. Rozpoznaję wielu, ale większość to obcy ludzie, rozkoszujący się trzaskającą energią. Czuję się absurdalnie nie na miejscu. Moje oczy kierują się w prawo i przysięgam, że rozpoznaję małą, zwartą postać kapitanki kobiecej gimnastyki tańczącej w altanie. Ssie palec kogoś ukrytego, jej ciasny tyłek przyciska się do jego pachwiny, gdy kołyszą się nieregularnie w rytm.
Duża dłoń przesuwa się po jej umięśnionym brzuchu, palcami drażniąc górę czerwonych majtek od bikini. Łapie mój wzrok i uśmiecha się ironicznie, chwyta dłoń cienia i wpycha ją pod cienki materiał. Jej ciało wibruje i wibruje, biodra wysuwają się do przodu.
Mój kutas sztywnieje jeszcze bardziej i odwracam się zawstydzony. Mój wzrok wraca do DJ-a. Kwadratowa platforma ożywa, na przemian świecąc kobaltowym błękitem i bogatym bursztynem. Na nim gibka postać w najbardziej skąpym stroju kąpielowym, jaki kiedykolwiek widziałam, odgrywa rolę, która przyciąga uwagę wszystkich obecnych. Jej ciało przechodzi od jednego erotycznego ruchu do drugiego z większym wdziękiem niż delikatny przypływ oceanu za DJ-em.
To urzekające. Zatrzymuje się z wysoko uniesionymi ramionami i palcami wplecionymi w masę swoich gładkich blond loków. Potem się uśmiecha, a jej uśmiech sprawia, że moje serce przyspiesza.
W nocy pojawia się smuga białych łuków i wiwaty, po których następują kolejne smugi w różnych kolorach. Przełykam gęsto. „Niezwykle wyznacza trendy, prawda” – mruczy mi w uchu zadymiony głos, gdy patrzę na posągową kobietę, której blade, nagie piersi wypalają swoje miejsce w moich wspomnieniach.
Kiwam sztywno głową, rozglądając się. Kiedy jej top zszedł, wszyscy inni zrobili to samo, co stanowiło swego rodzaju dziwne, wzajemne przejście na wyższy poziom płonącego erotyzmu. „To twój pierwszy raz na takim, prawda” – kontynuuje głos, miękkie piersi przyciskają się do moich pleców, a szczupłe ramiona obejmują moją talię. Moje ciało sztywnieje z szoku. „Ćśś.
Ja nie gryzę. Dużo”. Jej oddech pachnie wiśniowym Kool-Aidem i wódką. Znów przełykam, nie wiedząc, co robić, mój mózg zamarza jak komputer zainfekowany wirusem.
Coś ciepłego i mokrego drażni moją szyję, wysyłając iskry prądu do moich kończyn. Zęby delikatnie wbijają się w moje ramię, gdy chłodna dłoń przesuwa się po mojej klatce piersiowej. „Kto” – szepczę, próbując odnaleźć głos wśród mgły. Jej usta poruszają się w górę, muskają moje ucho, a język wsuwa się do środka.
„Nie psujmy niczego dobrego imionami” – mówi tajemnicza kobieta, obracając mnie, po czym delikatnie wpychając w piasek. Upada razem ze mną, okrakiem na mojej talii. Jej dłoń chwyta moją nagle nagą erekcję.
„Wszystko się liczy” – mówi cień. "I to." Przysiada, biodra powoli wysuwają się do przodu. Wychodzą mi oczy. Dziewica czy nie, nie musiałam być ekspertem, żeby odkryć źródło mokrego, wulkanicznego ciepła, które teraz przepływało przez mojego drżącego kutasa. Moje jądra ściskają się, gdy mój pierwszy prawdziwy smak cipki przesuwa się z powrotem po moim trzonie.
Wrażenie, które następuje, jest nagłe i potężne, jak wybuch kanonu. Kobieta wydaje z siebie pisk zaskoczenia, który ustępuje miejsca chichotowi, gdy odlatuję. Jej chłodna dłoń obejmuje mnie, kierując mojego fiuta prosto w górę, podczas gdy ciężkie wytryski trwają. Podnoszę wzrok, gdy strumienie gorącej spermy ustępują miejsca słabym, bulgoczącym pulsacjom ciepła. Pokryta jest błyszczącą warstwą śmiałości, od płaskiego brzucha po jędrne piersi.
„Kurwa, Tygrysie” – śmieje się. "Imponujący!" Rozglądam się nerwowo, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Partia osiągnęła różne poziomy nieskrępowanej rozpusty. Kobieta na platformie ma ręce i nogi owinięte niczym skorpion wokół szczupłej, muskularnej sylwetki znajomego pływaka, gdy ten maszynowo rucha ją w piasek.
Moja rozpraszająco znajoma tajemnicza kobieta stawia mnie na nogi. Mówi mi, żebym poszedł za nią z powrotem do apartamentu. Tak, działam na autopilocie, mój kutas kołysze się w tę i z powrotem, wciąż drgając od jej parującej cipki. Mówi mi, żebym chwilę poczekał. Muszę znaleźć kilka prezerwatyw.
Żartuje na temat gorąca, które gromadzę między nogami. Mówi mi, że moich „małych pływaczek” może nie obchodzić, że bierze pigułki, że nie jest całkiem gotowa na robienie dziecka. Dźwięk zwraca moją uwagę na pęknięte drzwi, podczas gdy oniemiały czekam. Podchodzę do niego jak zombie. Otwieram je.
Już dawno mnie nie ma, gdy moja tajemnicza kobieta, nosząca paczkę prezerwatyw jak szarfę, wraca ze sfrustrowaną miną. Jedyne miejsce, do którego zawsze mogłem się wycofać, kiedy tego potrzebowałem, nie było tak naprawdę miejscem ani nawet stanem umysłu. To też nie była piłka nożna, choć wydaje się to dziwne. Nie.
To było otwieranie zamków. Zawsze było w tym coś terapeutycznego. Łagodzący.
Tak było, odkąd jako dziecko wybrałem szkatułkę na biżuterię mojej macochy. Mój ojciec zawsze powtarzał, że to po prostu mój sposób na odgrywanie ról; że byłem wkurzony na świat za to, że ukradł mamę. Może. Chyba cokolwiek pomogło mu zignorować prawdę. A prawda była taka, że nienawidziłem tej kopiącej złoto suki i dobrze było wprawiać ją w ataki lęku za każdym razem, gdy znikały jej ulubione perły.
Ostre kliknięcie przebija ciszę i w końcu czuję, jak uśmiech znika. Pięć minut. Robiłem się zardzewiały. Ale z drugiej strony moje hobby nie było dokładnie tym, które można było uprawiać, walcząc jak cholera tylko po to, by po raz pierwszy od Pekinu zakwalifikować się do igrzysk olimpijskich. Na myśl o tym i o tym, co się wydarzyło… nie, skończyło się tutaj zaledwie kilka godzin temu, pojawia się w moim żołądku kwaśność.
Schowam narzędzia i trzymam w dłoni neonową zieloną piłkę, którą mam prawie tak długo, jak żyję. Idę otworzyć bramę i zatrzymuję się. Rozważać. Odwracam się i patrzę wstecz.
Światła Wioski Sportowca migoczą. A kawałek dalej penthouse pełen seksualnej energii. „Musisz zmoczyć swojego fiuta” – powiedział Jamal.
– Będzie tam cały zespół. Nawet ona. Wracam myślami do plaży i kobiety, która sprawiła, że tryskałem jak z armaty, która strzeliła w nią. Wracam myślami do ciemnego wnętrza apartamentu, świecących w ciemności naszyjników i migoczących czarnych lamp. Do głębokich pomruków i mokrych klapsów rozbrzmiewających echem za pękniętymi drzwiami.
Do przebłysku eleganckiej kobiecej sylwetki wciśniętej pomiędzy dwa muskularne ciała, jedno z nich to Jamal, otoczony przez półkole par par kręcących się wściekle w rytm wirującego DJ-a. Do jasnoróżowej opaski na włosy, dzikiego uśmiechu i drapieżnych oczu. W mojej głowie pojawia się pokręcony obraz jej przykucniętej między nogami Jamala. Bezgłośnie mówi „twoja strata, stary”, a ona siorbie jego erekcję w usta.
Przyprawia mnie o mdłości, co potęguje mdlącą kwaskowatość w żołądku. Pieprzyć to. Pieprzyć Jamala.
Pieprzyć jego zadowalanie się czymkolwiek innym niż mentalnością zwycięstwa. Zawsze zadowalaj się drugim i trzecim najlepszym. I pierdolić jego jedyne pragnienie bycia tutaj, aby utopić się w jak największej liczbie cipek. Pieprzyć ją. Jedna część mnie uważa, że pójście tam było błędem, nawet biorąc pod uwagę to, co się stało.
Powiedziałbym jednak, że tym razem Jamal wygrał – inna część chichocze. Wsadził swojego kutasa w dupę twojej ladylove. Kurwa, żebym nie został i nie brał udziału w tym gównie. Wypędzam oba głosy, otwieram bramę stadionu Maracana i wkraczam w jedyny koszmar, który, jak sądzę, uda mi się dziś pokonać.
SZCZĘK! Resetowanie. Pięć kroków do tyłu. Jąkający krok. Krok do przodu. Stopa.
Piłka. SZCZĘK! Następny strzał przelatuje nad słupkiem i muszę polować na trybunach, żeby go odzyskać. Po trzydziestu minutach jestem zdyszany, zmęczony i wkurzony.
Ale przynajmniej wydarzenia z apartamentu zostały wyczyszczone. Zadecydowała o tym sterta nietrafionych strzałów. Jednak te pudła były niczym w porównaniu z wciąż powtarzającym się pudłem z dzisiejszego meczu o brązowy medal z Niemcami. Byli niczym w porównaniu ze schrzanieniem jedynej okazji do zdobycia czegoś, czego amerykańska reprezentacja mężczyzn nigdy w swojej historii nie zapewniła… medalu w jakimkolwiek kolorze. To było… Rozlega się głos.
Rozglądam się, gotowy do ucieczki. I potknąć się o moje stopy. Tyłek do trawy. Oczy do gwiazd.
Jaka była kara za włamanie do Brazylii? Nie wiedziałem i w sumie nie chciałem się dowiedzieć. Zamykam oczy i czekam. Zamiast latarek i oskarżycielskich Portugalczyków noc wypełnia rozbawiony, melodyjny śmiech. – Myślisz o wiele za dużo, Salazarze. I pierdoli ci to w głowie.
Oczy otwierają się. I oto ona. Sasza Blake. Gwiazda, napastnik.
Gwiazda najbrudniejszych fantazji, jakie może sformułować osiemnastolatka. Kucający nade mną z megawatowym uśmiechem. „Pieprz mnie” – jąkam się. „Typ napastnika, prawda”? Myślę, że powinienem przynajmniej najpierw zobaczyć, jak udaje ci się zdobyć PK, zamiast żeglować dziesięć rzędów w górę.
Nie wiadomo, gdzie wyląduje twój kutas. Mruga, a jej uśmiech staje się szerszy, gdy opuszcza rękę. Po prostu się gapię. Głupio. – Daj spokój, Salazarze.
Powinieneś już wyjść poza nieśmiałość, prawda? Moje myśli są na tyle zagmatwane, że nie do końca rozumiem znaczenie tego stwierdzenia. – Ja nie… ty jesteś po prostu. "Tak?" Wbijam nóż w ciemność. – Nie tego się spodziewałem? Kiwa głową, a kobaltowy kucyk podskakuje na ramieniu.
„Cholera jasna. Przewidywalność jest nudna. I zwykle kończy się to stratą wysiłku. Będziesz tu siedzieć całą noc, czy będziemy grać?” Chyba wpadłem w halucynacje, ale i tak podaję jej rękę, a ona mocno mnie szarpie. Jasny blask księżyca oddaje jej ostre rysy w idealnej srebrnej ramce i nie mogę powstrzymać kolejnego przebłysku z powrotem do słabo oświetlonego pokoju w apartamencie.
"Co?" – pyta, unosząc brwi. „Nic. To po prostu…” Szukam słów, ale nie udaje mi się to i zadowalam się niezręczną ciszą. Nie mówisz dziewczynie, że przyłapałeś ją nadziewaną kutasem, prawda? W takich sytuacjach obowiązywała etykieta, prawda, nawet jeśli była to pełnoprawna orgia? Sasza spogląda na mnie.
– Jesteś dziwny, prawda, Salazarze? Wyciąga coś z paska swoich szortów i owija mnie wokół szyi, przyciągając mnie blisko. – Mówiłem, że zaraz wrócę, prawda? – mruczy mi do ucha. „Wrócili? Dlaczego? Jak? Ale?” „Mała rada, Tygrysie.
Nigdy nie znikaj z dziewczyną, kiedy chce się pieprzyć. Zwłaszcza gdy już odszedłeś, drażniłeś ją galonem gorącej spermy. Może uznać to za obraźliwe. Masz szczęście” – uszczypnęła mnie w nos, „Jestem nieprzewidywalna… i zdeterminowana, aby dostać to, czego chcę”. Wreszcie pojawia się świadomość.
Więc kim, do cholery, był? „Chociaż… myślę, że tym razem będziesz musiał na to zasłużyć” – mówi. „Ale najpierw…” Spogląda mi przez ramię na jedyną rzecz, która z pewnością mi odmawia, odkąd świeciło słońce, a Maracana była pełna wrzeszczących fanów. „Musimy rozwiązać ten twój problem, bo inaczej będziemy tu całą noc. I nie w taki sposób, jaki bym wolał”. Ściąga szpulkę prezerwatyw z mojej szyi i rzuca ją za siebie.
Ech, kogo to obchodzi? Piłka odbija się od uda do uda, potem od stopy do stopy i z powrotem do jej ud. "Gotowy?" Ani trochę, kurwa. Mój wzrok jest przyklejony do jej stwardniałych mięśni brzucha, błyszczącego klejnotu w pępku i dziarskich kuleczek ukrytych pod obcisłym różowym sportowym stanikiem. I jestem do dupy, że godzinę temu cipka Sashy Blake przesuwała się po moim kutasie i nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy. Jasne.
'Gotowy.' Jednak tego nie mówię. „Nie rozumiem, jak to ma wyglądać…” Z ust wydobywa się głębokie westchnienie. „To twój problem, Salazarze. Za dużo myślisz. Kurwa, kiedy ostatni raz naprawdę bawiłeś się piłką nożną? Jesteś napięty jak cholera! Jak sprężyna zwinięta i pozostawiona sama bez luzowania”.
"Nie wiem." To najprawdziwsza rzecz, jaką powiedziałem przez całą noc. "Tak jak powiedziałem." Łapie piłkę prawą nogą i odbija ją. Łapię to w piersi i przypominam sobie serię żonglerek, które właśnie ukończyła. Czuję, że napięcie zaczyna opadać.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wykonywałem prostą żonglerkę i sprawiało mi to przyjemność. „Czy to uśmiech, który widzę na twojej uroczej, stoickiej twarzy? Nie wierzę w to.” Odbijam piłkę głową, próbując ją zaskoczyć. "Zdradliwy." Ona kieruje to z powrotem.
Przez następne pięć minut zamieniamy się obowiązkami żonglowania. Robię, co w mojej mocy, żeby ją przewrócić i sprawić, by piłka spadła do jej stóp. To beznadziejna próba. Sasha Blake, szczupła i kanciasta, została zbudowana z myślą zarówno o szybkości, jak i elastyczności.
Porusza się po trawie jak tancerka, podrzucając piłkę w górę, zanim uderzy, przerzucając ją za siebie i podając z powrotem piętą. Coś w rodzaju energii elektrycznej budzi się we mnie do życia i nie jest to tylko skutek jej działania i wspomnienia jej nagiego ciała na moim. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułam się tak luźna i wolna. Czuję, jak śmiech wypełnia mi klatkę piersiową. Wypuściłem to.
Wkrótce potem dołączają muzyczne akcenty Sashy, a stadion Maracana wypełnia się dźwiękami radości, a nie miażdżącej porażki. Dopóki nie zada pytania, którego przez cały dzień starałem się unikać. – Utknąłeś w rozmyślaniach nad wszystkimi pytaniami „co by było, gdyby”, prawda? – pyta od niechcenia.
Piłka uderza w ziemię, a mój uśmiech znika. Trzyma ręce na biodrach, a na ostrych, elfich rysach widać zamyślony wyraz twarzy. „Co by było, gdybym oddał strzał przed faulem? Co, gdybym się nie jąkał? Poszedł w inną stronę? Pytaj, o co chcesz. W ciągu 120 minut byłoby wiele momentów do wyboru. Każdy z nich sprawi, że będziesz wkurzony jak cholera.
Uwierz mi. Narasta frustracja. "Wiem to." Jesteś zły. Dobrze. Z przyjemnością zajmę się tym później.
Ale musisz zapomnieć o tym jednym chybieniu. "Jak?" „Mhmm.” Znowu zaczyna się zastanawiać, a potem pojawia się kolejny megawatowy uśmiech. „No cóż, minęły lata, ale…” Po raz piętnasty wpatruję się w piłkę, podczas gdy Sasha cofa piętami linię bramkową.
Skoki na piłkę to paskudne uśmiechy. Kpiąco. Kiedy krzyki stają się mocne, stają się cholernie mocne. Opuściłem czternaście z rzędu i widzę, że zaczyna się irytować. „Nadal myślisz” – woła Sasha.
"Zatrzymywać się." – Łatwiej powiedzieć – odpowiadam. – A co powiesz na zakład? "Zakład?" „Jesteś taki jak ja” – wyjaśnia. „Potrzebujesz czegoś, aby wygrać, aby wyzwolić ten skupiony ogień. A w praktyce nie ma zwycięstwa. Więc…” Rusza dumnie wzdłuż linii bramkowej.
„Może obiad. Może autograf. A może…” Diabelski uśmiech rozrywa jej usta. „Będziemy kusić los”.
– Kusić los? Sasha sugestywnie porusza brwiami, kiwa głową w stronę porzuconej sieci prezerwatyw. Inna wiązka energii budzi się do życia, aż jeżą mi się włosy na karku. „Rrr?” Słowo brzmi szorstko i ochryple.
„Byłbyś wielkim szczęściarzem. Podaj piłkę, a może ci powiem. A może zamiast tego ci pokażę” – łypi, oblizując wargi. Robi sobie ze mnie jaja. „Ty pieprzysz się ze mną”.
Musi. „Nie dowiem się, dopóki nie przestaniesz pierdolić się z cipką, Salazar. A teraz oddaj strzał. Pięć kroków do tyłu.
Sasha podskakuje na palcach stóp, czekając. Jej kucyk w kolorze brudnego blondu z opatentowanym pasmem kobaltowego błękitu kołysze się tam i z powrotem niczym wahadło hipnotyzera. Jeśli jej celem jest odwrócenie uwagi, robi to cholernie dobra robota. Chociaż, będąc tym, kim jest, nie potrzebuje pomocy.
„Pamiętaj, co powiedziałam” – szczeka. „Pamiętam”. Lewy róg, który przegapiłam od czasu zegary wybijają zero na tym samym stadionie, dokładnie po tej stronie boiska. Jeden strzał, by spełnić swoje marzenia.
Stópki tańczą. Sasha uśmiecha się i zaczyna się pochylać. Powinna była się tego spodziewać. Ona nienawidziła przegrywać tak samo jak ja.
Odbijam piłkę z tak kontrolowaną siłą, jak tylko potrafię, a ona wybija się w zwolnionym tempie, uginając się, gdy opuszcza moją stopę. Jamal miał rację w swoim dziwnym momencie Wspomnienia w pudełkach Zapomniane, ale może nie wszystkie wspomnienia Sasha pochyla się w prawo i podskakuje, wyrzucając ją w powietrze, z rękami wyciągniętymi w stronę zakrzywionej piłki. Przysięgam, że mruga. Jej palce zwijają się w pięść, a ona uderza piłkę w róg, a ona wpada do rożnej siatki.
Czas ponownie przyspiesza. Sasha uderza mocno o ziemię i ślizga się po trawie, podczas gdy ja stoję zmrożony, z oczami wlepionymi w zatrzymującą się piłkę, nie jestem pewien, czy powinienem Tebowem i pięścią pompować brazylijską noc. Wilgotne od potu ramiona otaczają moją talię, a zęby zaciskają się na uchu. – To moja strata, prawda? Sasha szepcze, wsuwając ręce pod moją koszulę.
"Ale." Odwraca mnie twarzą do siebie. Jej policzki są zaczerwienione, a krople potu pokrywają miedzianą skórę niczym srebrne piegi w świetle księżyca. „Żadnych ale” – uśmiecha się, naciskając blisko i trzymając dłonie na moim tyłku. – Chyba, że mówimy o tym tyłku.
Ściska go, po czym wciska się we mnie. Potykam się o nogę, którą zawiązała mi za kostkę, i znów opadamy razem, tylko tym razem w bezlitosną trawę, a nie w miękki, podatny piasek. Spoglądam na srebrny księżyc dolara, a potem w morskie oczy znacznie bardziej doświadczonej i drapieżnej Sashy Blake. Jej kultowa różowa opaska do włosów zniknęła, a jej loki z kobaltowymi pasmami, wilgotne i splątane, łaskoczą mnie w szyję.
Pochyla się, a usta znajdują się zaledwie kilka cali od moich. Nagle żałuję, że nie uległam mściwemu uwiedzeniu Kayli Jones na tylnym siedzeniu jej ciężarówki po balu. Być może będę musiał wykonać jakiś wstrząsający ruch, aby się wyrwać. Doprowadź do szaleństwa największe zagrożenie na świecie z pożądania. Ale ja nie.
Ciemnoróżowy język Sashy wysuwa się i biegnie wzdłuż grzbietu mojego nosa. – Słono-słodko – nuci. Moje dłonie poruszają się niezdarnie w górę jej gładkich boków do brzegów jej sportowego stanika, wywołując serię chichotów, które napinają jej stwardniały brzuch. „Nadal za dużo myślisz. Nie potrzebujesz mózgu, żeby się pieprzyć” – wyjaśnia, zdejmując różowy, obcisły materiał, po czym sięga w dół, by rozedrzeć mój podkoszulek.
„Po prostu cholerny instynkt. Teraz pokażę ci, jak ja to robię, zdobywając punkty”. Gdy tylko jej usta dotkną moich, mój mózg przestaje działać. Moje dłonie odnajdują jej doskonale wyrzeźbiony tyłek i trzymają się go do końca życia, gdy właśnie to robi. Jej język wsuwa się między moje wargi, rozpoczynając taniec oralny, który doskonaliła przez lata.
Nawet gdybym chciał w tym momencie pomyśleć, nie jestem pewien, czy byłbym w stanie. Oddaję się więc rozpaczliwej potrzebie, gdy mój kutas budzi się do życia. Ściskam jej tyłek i przyciągam do mojej pulsującej erekcji, podczas gdy nasze języki walczą o dominację. Ona odpowiada tym samym, biodra zgrzytają i obracają się, wywołując rozkosznie duszący wzrost ciepła współdzielonego ciała.
Pot krwawi z naszych ciał jak otwarta rana, powodując, że moje palce wsuwają się pod jedwabistą wilgoć jej szortów i wsuwają się w ciasną szczelinę jej tyłka. Ryczy dziko, szczękając zębami, a z jej gardła wydobywa się przenikliwy krzyk. Bramka. Moje palce dryfują niżej i znajdują ciasno pomarszczony otwór. Drażnię cyfrę w środku.
Sasha odrywa usta i wygina plecy, a biodra ściskają moje z imadłem. Sama krzyczy jak koń i nawet pomimo gromadzącego się potu i tkaninowych barier oddzielających naszą płeć, czuję przypływ płynnego ognia między jej nogami. „Dziewica, mój tyłek” – sapie z twarzą ukrytą w zagłębieniu mojej szyi. Wyciągam ręce z jej spodenek i leniwie gładzę tył jej nóg, zadowolony z siebie. Eleganckie ciało wciąż drży, Sasha podnosi się na pośladki, piersi falują, gdy zaciąga się dużymi haustami powietrza.
Witam ją z uśmiechem. – Jak to jest, że nie myślisz – uśmiecham się. „Nienawidzę” – zachrypiała – „mądrych. Ukarzę cię”. Sasha wsuwa niepewne kciuki pod moje spodenki i ściąga je, rzucając w nocne niebo.
Potem niepewnie podnosi się na nogi i powoli przesuwa swoją przemoczoną parę po biodrach. I niech to cholera, jeśli jej drżąca walka po orgazmie nie jest najbardziej erotyczną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem w życiu. Kiedy materiał opada, patrzę głupio i teraz jej kolej na uśmiech. Ma cienki pasek śliskiego od potu futra nad rozszerzonymi różowymi ustami, z których wycieka stały strumień przezroczystego płynu.
W zagłębieniu jej prawego biodra znajduje się misterny tatuaż przedstawiający zapalony łańcuch petard. Założę się, że jej przezwisko miało większe znaczenie, niż dawała po sobie poznać publicznie. Dowiem się później. Bo teraz? Sama „Firecracker” klęczy między moimi nogami, a jej wiśniowy oddech Kool-Aid sprawia, że mój kutas tańczy pod stopą w rytm bijącego serca.
Chciałbym powiedzieć, że wytrzymałem co najmniej dobre pięć minut. Że naprawdę musiała na to zapracować. Ale cóż… Wiedziałem, że to strata, kiedy ją poczułem.
I cholera, gdyby to nie była największa strata, jakiej doświadczyłem w życiu. Jej gorący aksamitny język działa magią od zera do sześćdziesiątki. Szarpię trawę, próbując powstrzymać jej utalentowaną gębę, ale bez skutku. Sasha wyczuwa zbliżającą się eksplozję i jeszcze szybciej porusza ustami, a następnie dodaje obrotową rękę wokół mojego trzonka. „Kurwa” – chrząkam, napinając pośladki.
Jej ręka znika, a ona wsuwa mnie do gardła, nos łaskocze rzadki kosmyk włosów w pachwinie. Biodra unoszą się nad ziemię, gdy jądra się ściskają, a nasienie wrze i wiruje, pędząc w górę pulsującego penisa. Czuję się, jakbym sikał czystym nasieniem, a doznania grożą, że wpadnę w katatonię. Nie mogę myśleć. Nie mogę się ruszyć.
Nie czuję nic poza tym, że mój kutas podskakuje w kółko, wysyłając podmuch za wybuchem wulkanicznej smyczności w jedną stronę do jej brzucha. Wydaje się, że minęła wieczność, kiedy Sasha się odsuwa, zaciskając usta na czubku mojej wyczerpanej erekcji i odsysając ostatnią kroplę ładunku. Mój kutas uderza mokro w brzuch, kiedy ona w końcu się odsuwa, z mocno zaciśniętymi ustami.
Przełyka raz, a potem czołga się po moim wyczerpanym ciele, a jej naga cipka zostawia ślad ciepłego miodu wzdłuż mojego brzucha. Jej palce wplatają się w moje włosy i podnosi moją głowę do góry. W jej oczach widać diabelski błysk, kiedy pochyla się i przyciska swoje lepkie usta do moich.
Opieram się, wcale nie jestem zainteresowany degustacją siebie, ale ona się nie poddaje. Sasha otwiera moje usta i wsuwa język, by podzielić się moją ciepłą odwagą. Ta surowa brudność wywołuje we mnie mroczne pragnienie, o istnieniu którego nie miałem pojęcia. Przygniatam jej zmysłowe ciało do mojego i pocałunek nabiera gorączkowej zaciekłości.
„Nadszedł czas na przerwę” – szepcze żartobliwie nade mną Sasha. „Hę?” „Na moją korzyść jest 2-1” – kontynuuje, używając palca, aby zebrać ilość podniecenia wielkości naparstka, która wypełniła mój pępek podczas naszego gorącego pocałunku. – Jak to sobie wyobrażasz? Wzdycham, powoli łapię.
Sasha ignoruje pytanie i swoimi lepkimi płynami rysuje X i O na mojej klatce piersiowej. Chwilę później kończy wyszukanym ruchem, wykrzywiając wargi. „Gra” – nuci, stukając palcem w główkę mojej naładowanej energią erekcji. „Hę?” Ona się zmienia.
Mój nagi kutas chwyta fałdy jej kremowej cipy. „Został tylko jeden gol do hat-tricka” – chrząka, wypychając biodra do tyłu, aby całkowicie mnie okryć. Moje dłonie instynktownie obejmują jej idealnie zaokrąglony tyłek.
"Jeden cel?" Chrząkam, mam mgliste myśli. Biodra Sashy obracają się, a moje palce wsuwają się w szczelinę jej tyłka, muskają jej ciasny, pomarszczony pierścień ciała. Cel… Oczy mi się przewracają, gdy mój mózg w końcu przetwarza.
– Pieprz mnie – syczę. „Tak jak mówiłem” – mruczy Sasha. "Gra."..
Powrót do gry.…
🕑 16 minuty Uwodzenie Historie 👁 1,550Za dnia burdel wyglądał zupełnie inaczej. Nie było muzyki, a różowe, nastrojowe oświetlenie zostało zastąpione praktycznymi diodami LED, które ukazywały wiele drobnych niedoskonałości,…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksuMyślała, że tylko jej się to może przytrafić...…
🕑 6 minuty Uwodzenie Historie 👁 1,821Była pewna, że tylko jej się to przytrafiło... Ale zacznijmy od początku... Było to jakieś pół roku temu, kiedy po raz pierwszy weszła do swojej lokalnej siłowni. Była tam, żeby…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksuLitery „L”, „O”, „V” i „E” nie występują w słowie „Suka”, ale Gianna udowadnia, że jest inaczej.…
🕑 32 minuty Uwodzenie Historie 👁 1,983„I znowu pukanie. Och, pieprzyć to, prędzej czy później będę musiał ją wpuścić”, jęknąłem, zanim wygięłem plecy w łuk i wstałem z kanapy. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. -…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksu