Tessa cieszy się łagodniejszymi przyjemnościami swojego dnia…
🕑 40 minuty minuty Uwodzenie HistorieJak każdego dnia, panna Tessa Malone obudziła się w swoim łóżku z uśmiechem na twarzy; nie szeroka przesada ust, ale raczej naturalny kształt zadowolenia złagodniał na jej wargach. Od chwili, gdy obudziła się rano ze snu, do ostatniej sekundy przed zamknięciem powiek na noc, uśmiech rzadko znikał. Przywitał wszystko, co przyniósł dzień, bez względu na to, czy było to jasne słońce, czy mrok chmur. Siedząc na skraju łóżka, delektowała się długim przeciąganiem, z palcami sięgającymi do wentylatora na suficie, palcami u nóg i delikatnym mruczeniem łaskoczącym jej gardło. Skąpała swoje nagie ciało w mgiełce ciepłego, białego światła, pobudzając orzeźwiające mrowienie wzdłuż całej skóry.
To była przyjemna chwila wśród wielu przyjemnych chwil podczas jej długich, spokojnych poranków w domu. Tyk zegara na jej stoliku przy łóżku nie był odliczaniem do bardziej pedantycznego i stresującego dnia, ale delikatnym przypomnieniem, że czas był jej własną zabawką. Wiedziała, że była w ten sposób zepsuta. Czasami można to zaakceptować.
Czasami pozwalasz sobie na to. Poszła do łazienki, gdzie czekała na nią dwudziestominutowa kąpiel w wannie olejków eterycznych i ciepłej wody. Miękkie krople i bulgoczące fale wody odbijały się echem po nieskazitelnych kafelkach, usypiając ją w głębszej samotności. Po założeniu okularów, włożeniu kapci i otuleniu się jedwabistym szlafrokiem, jej czas w wannie został poprzedzony herbatą i skubaniem maślanych tostów z konfiturą z mango w kuchni. Potem pomaszerowała do swojego salonu, gdzie zwinęła się na aksamitnym szezlongu.
Wzięła pierwszą książkę z wierzchu stosu spoczywającego na bocznym stoliku. To była tandetna, romantyczna książka w miękkiej okładce, niskokaloryczna w literaturze, ale przesiąknięta tak soczystym skandalem, że naprawdę zatopiła w nim zęby i pożądliwą wyobraźnię. Gdy nuciła ciche westchnienie, jedyny dźwięk, jaki wydawała przez całe poranki – usiadła na swoim szezlongu i zagłębiła się w stronach. Później wyszła z mieszkania i wyszła z budynku. W tym momencie zgiełk ruchliwego miasta ucichł, a większość populacji przyzwyczaiła się do codziennego rytmu.
Gdy Tessa szła chodnikami, jej zmysły słuchowe wypełniał spokojny, spokojny koncert miejskiego życia, a nie eklektyczny zgiełk ludzi, którzy kilka godzin wcześniej docierali tam, gdzie potrzebowali. Jak wieczny uśmiech zdobiący jej twarz, świat zdawał się do niej uśmiechać; nie dosłownie i oczywiście nie wszyscy. Większość ludzi, których mijała, była zbyt zaabsorbowana drobiazgami swojego życia, by ujawnić coś więcej niż wyraz drewnianej deski.
Jednak wiele osób, które zajęło tę sekundę, by spojrzeć w górę i w jej stronę, nie mogło powstrzymać jej uśmiechu; lub przyznaj się do tego ze skromną iskrą życia w ich wyrazie. Być może zaintrygował ich jej dawny wygląd: prosta rubinowo-czerwona sukienka obcisła w talii z rąbkiem zawieszonym tuż nad kolanami, czarne pończochy otulające jej smukłe nogi i niskie szpilki. Na jej ustach malował się śmiały szkarłat, który był punktem kulminacyjnym starannie i umiarkowanie nałożonego makijażu.
Wraz z falującym, sięgającym do podbródka boczkiem jej lśniących, kasztanowych włosów i okularami w ciemnych oprawkach, wyglądała tak, jakby była wyciętą lalką z magazynu towarzyskiego z lat 60-tych. Może byli ciekawi jej tęsknie zadowolonego zachowania, tego wyrazu całkowitego zadowolenia w jej osobie, uderzającego w ich wyobraźnię, gdy interpretowali kryjące się za tym znaczenie. Czy otrzymała wiadomość o spadku? Może seks był szczególnie satysfakcjonujący w nocy? Czy była w drodze na nielegalną schadzkę?. Czasami spojrzenia najeżonego podniecenia, które zdobyła od wybranych mężczyzn, wystarczały, by trochę ją pobiła. Zawsze jednak zachowywała swoje komentarze dla siebie, odpowiadając tylko uprzejmym spojrzeniem lub subtelnym mrugnięciem.
Jednak Tessa w żadnym wypadku nie była kobietą o nieskazitelnych cnotach. Lubiła seks, akt, myśl; ze znajomymi lub z nieznajomymi; bycie uwiedzionym lub bycie inicjatorem. Jej wiara w ten aspekt jej istnienia nie była nieistotnym składnikiem tego zadowolonego uśmiechu. Po prostu nigdy nie pozwalała sobie na afiszowanie się tym, preferując maskę urzekającej powściągliwości.
W drodze do pracy zatrzymała się w narożnym sklepie z kanapkami. Fasada i wnętrze były skromne w projekcie, ale były osobliwe. Co ważniejsze, bagietki, które serwował sklep, były świeże i smaczne.
Tessa zawsze lubiła patrzeć na krępego mężczyznę za ladą swoimi przenikliwymi orzechowymi oczami. Kiedy kroił bagietki, nakładał warstwy dodatków, smarował pasty do smarowania, powlekał i przybierał szynkę i brie opus z pewnością siebie i gorliwością, której zwykle nie spotyka się w przypadku skromnej kanapki, przypomniała jej się maestro na symfonii. łatwo pochłonięty chwilą, w której nasycił artystyczny błysk w przyziemnym akcie.
Dziś wydawał się nagle bardziej świadomy czujnej obecności Tessy. Kiedy podawał jej talerz, uśmiechnął się i wzruszył w zakłopotaniu ramionami, jakby przyłapano go na śpiewaniu w wannie. Wciąż wcześnie, dla tłumów na lunch, jadła sama, jedyny klient w sklepie. Delektując się kanapką z drobnymi kęsami, kontynuowała czytanie książki z poprzedniego ranka.
Fabuła zakończyła się parną sceną osadzoną w odosobnionym domku w lesie i szczegółowo opisywała rezultaty nieustannych drwin i ukłonów księżnej, gdy jej długie kobiece paznokcie szorowały po spoconym grzbiecie młodej stajennej ręki. Tessa nieświadomie poruszyła się na swoim miejscu., uda lekko się zsuwają, palec na jej wolnej dłoni pieści jej lewy płatek ucha. Jej uśmiech załamał się na chwilę, aby nawilżyć usta. Odłożyła książkę, kładąc ją mocno na blacie małego stolika i lekko potrząsnęła głową. Przez chwilę wpatrywała się w podłogę przed sobą z zakłopotanym uśmiechem na ustach, po czym wróciła do jedzenia.
Kiedy skończyła, podeszła do lady, żeby zapłacić. Mężczyzna pomachał i uśmiechnął się. – W domu – powiedział. Bez przerwy Tessa grzecznie położyła swoją płatność i napiwek na ladzie. Uśmiechnęła się, pochylając nisko brodę, po czym odwróciła się i odeszła.
Przez oczy z tyłu głowy widziała mężczyznę, który ją obserwował, uśmiechając się i drapiąc się po brodzie, pogrążony w myślach o czarującej kobiecie, która właśnie wyszła z jego sklepu. Gdy szła dalej, szarość zaczęła osadzać się w mieście, gdy gęste chmury przetaczały się po niebie. Kroki Tessy przyspieszyły, ścigane śladami letniego prysznica. Gdy dotarła do miejsca pracy, na chodniku pojawiły się pierwsze krople deszczu.
Tessa zamknęła za sobą drzwi i zatrzymała się w wejściu do kawiarni, by wziąć głęboki oddech, a następnie westchnąć z zadowoleniem. Biblioteka Cafe była dla niej jak drugi dom. Wszystko zachwycało jej zmysły: zapach parzonej kawy, kojące dźwięki dawnych melodii jazzowych, wzmocnione naturalnymi dekoracjami i detalami z naturalnego drewna, a także widok rzędów książek leżących na prawie każdej ścianie od podłogi do sufitu.
prawo do bycia tam, miejsce samotności i cierpliwości. Poszła na zaplecze, żeby odłożyć torebkę. Mijając ladę, powitała właściciela kawiarni, pana Danziga. Starszy mężczyzna o szarobiałych włosach, zwietrzałej, oliwkowej cerze i okrągłym wesołym brzuchu odłożył gazetę i odpowiedział serdecznie: „Witam, panno Malone”. "Jak się pan dzisiaj miewa, panie Danzig?" Tessa odpowiedziała, wracając do lady, zawiązując czarny fartuch wokół swojej ładnej, czerwonej sukienki.
- Och, w porządku. Typowy poranek - powiedział pan Danzig, mówiąc cicho, jakby właśnie wstawał z łóżka - nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że był w kawiarni przed świtem. Jednak zawsze mówił łagodnie. Gdy widział Tessę, w jego oku pojawiała się iskra jak krzemień, dowód młodzieńczego ducha i ciepłych wspomnień, ożywionych przez ponętną kobietę. Zamienili jeszcze kilka słów, gdy przygotowywał się do wyjścia, ich zamiana zmian była tak rutynowa jak taniec w miękkich butach.
Gdy kierował się do drzwi, Tessa powiedziała: – Panie Danzig… – Wyciągnęła parasol. Zatrzymał się, żeby na nią popatrzeć, potem na zewnątrz, na stały deszcz, a potem z powrotem w jej stronę. Uśmiechnął się nieśmiało i wziął parasol. „To będzie prawdopodobnie dla ciebie spokojne popołudnie”, powiedział, odwracając się do drzwi, by spojrzeć na nią i mrugając, „Tak jak lubisz, co?”.
Tessa przechyliła głowę. Rzeczywiście, rozkoszowała się spokojnymi dniami. "Znasz mnie dobrze.".
– Gdybym tylko miał cię lepiej poznać – powiedział z ciężkim westchnieniem – prawdopodobnie trochę głośniej, niż zamierzał – wychodząc. Sama Tessa poświęciła czas na ponowne zanurzenie się w swoim otoczeniu, gdy wytarła blat szmatką. Nie więcej niż rok temu weszła do kawiarni – wtedy znanej po prostu jako Main Street Coffee – i podniosła z okna napis „Pomoc poszukiwana”. Podeszła do postawnego mężczyzny serwującego kawę i wypowiedziała dokładnie osiem słów: „Nazywam się Tessa. Jestem zainteresowany… pomaganiem”.
Pan Danzig, gapiąc się zza kontuaru, zatrudnił ją bez słowa. Tessa natychmiast rzuciła swój wpływ. Sklep był częścią budynku z czerwonej cegły, zbudowanego w latach dwudziestych XX wieku, z podłogami z ciemnego drewna, odsłoniętą rurą i wysokimi drewnianymi półkami ściennymi, które sięgały wysokiego sufitu o wysokości jedenastu stóp. To był jej pomysł, aby usunąć wszystkie rozłączone bombki i zakurzone rośliny, które pokrywały półki.
Po wypolerowaniu bogatego drewna odrobiną pasty, wypełniła każdy cal książkami. Zaczęło się od jej własnej kolekcji z domu, w tym tandetnych romansów. Szybko pojawiły się darowizny od klientów. Aż pewnego dnia kilka osób z biblioteki znajdującej się kilka przecznic dalej podeszło z furgonetką pełną wyrzuconych materiałów.
– Tęsknimy za tobą w oddziale – powiedział jeden z mężczyzn z nutą rozczarowania w głosie. Tessa dotknęła jego dłoni w geście wdzięczności za jego uczucia. Jego nieodwzajemniona tęsknota stała się jeszcze bardziej obnażona. Otrzymali tyle książek, że zapełniły nawet najwyższe półki. W końcu Tessa znalazła i zainstalowała jedną z tych staromodnych, żelaznych, przesuwanych drabin, aby dotrzeć do książek na górze.
Po wymianie pospolitych, przestarzałych mebli na lampy Tiffany typu mix-and-match, drewniane krzesła, stoły z marmurowymi blatami i aksamitny szezlong, kawiarnia została przekształcona w przytulną, kameralną bibliotekę. Było w tym coś pociągającego. To zachęcało ludzi do wejścia i ucieczki od trosk, uspokojenia nerwów parzoną kawą i oddania się dobrej lekturze „Kawa z Main Street” jako nazwa po prostu nie do końca oddawała istotę przestrzeni i zajęło bardzo niewiele ze strony Tessy by przekonać pana Danziga do zmiany nazwy na The Library Cafe. Niedługo potem biznes się rozrósł.
Chociaż liczba klientów nie potroiła się, a nawet nie podwoiła, pojawiło się zauważalnie więcej ludzi, a ci, którzy to zrobili, byli gotowi zapłacić wyższą cenę za kawę i atmosferę. Bez względu na to, jak pełne było miejsca, otoczenie i spokojne zachowanie zarówno Tessy, jak i pana Danziga wydawało się naturalnie wywoływać spokojną rezerwę wśród klientów; dźwięk rozmów rzadko przekraczał intymną paplaninę. Często zdarzały się kieszenie czasu, kiedy Tessa znajdowała się sama w spokojnym sanktuarium. W tych chwilach często krążyła tam iz powrotem po ścianie z książkami.
Przesuwała palcami po grzbietach, bezwiednie nucąc meandrującą melodię, poddając się rozmarzonym rozmyślaniom, przypominając sobie niezliczone immersyjne treści zawarte w kartach książek, których dotykała. Mimo to często zaliczała się do jej ulubionych chwil, kiedy była to po prostu ona i jeden samotny klient siedzący w kawiarni, delektujący się książką i filiżanką javy. Dzięki łatwej ciszy między nimi - poza delikatnymi intonacjami muzyki klasycznej czy jazzowej - mogła skupić myśli i docenić obecność osoby bardziej niż wtedy, gdy kawiarnia była zajęta. Rzucając im kontemplacyjne spojrzenie, wyobrażała sobie historie stojące za tą osobą. Często tkała zawiłe wątki dewiacji i plotek, które drażniły maleńki lok na kąciku jej ust, a jej wyobraźnia płonęła.
Szczerze mówiąc, historie, które wymyślał jej umysł, były najprawdopodobniej bardziej pikantne niż rzeczywiste życie, jakie prowadzili ludzie. Jednak za każdym razem, gdy ktoś spojrzał w górę i zauważył, że Tessa patrzy na niego z wyraźnie zdezorientowaną myślą wędrującą za tymi urzekającymi oczami, nigdy nie było w zamian żadnej konsternacji w ich wyrazie twarzy. Niektórzy — często mężczyźni, czasem kobiety — przyjmowali ją dosyć wrażliwie własnymi pobłażliwymi spojrzeniami, a ich umysły snuły własne prowokacyjne opowieści. Wyglądało na to, że Biblioteka Cafe była miejscem oddawania się błąkającym się wyobrażeniom i tajemnym fantazjom. Po odłożeniu szmatki i umyciu rąk przygotowała sobie kawę, a następnie usiadła na stołku, aby wznowić czytanie książki.
Scena przeniosła się do buduaru, gdy księżna zdjęła szelki stajni z nagim torsem. Tessa jeszcze raz połaskotała płatek ucha. Z jedną nogą skrzyżowaną na drugiej, jej pięta podskakuje subtelnie, dając przyjemne potarcie jej wewnętrznej strony ud. Właśnie wtedy usłyszała dźwięk małego dzwonka wiszącego w drzwiach. Spojrzała w stronę wejścia.
Natychmiast jej serce zmiękło. Młody mężczyzna pogrzebał ze swoim parasolem, zanim wrzucił go do uchwytu przy drzwiach. Potrząsnął rękami po bokach, po czym zamarł, nagle świadomy kropel wody deszczowej, które rozsypał po całej drewnianej podłodze. Patrząc z wahaniem w stronę Tessy, powiedział: „Przepraszam”. Tessa uśmiechnęła się i potrząsnęła głową z zaciśniętymi ustami i oczami utkwionymi w nim.
Każdy ruch, który wykonał, gdy się zbliżył, był podszyty świadomym wahaniem. Często spoglądał na nią, ale nigdy tak naprawdę nie nawiązywał kontaktu wzrokowego. Zatrzymał się przy krześle, zastanawiając się przez chwilę, zanim odłożył skórzaną torbę kurierską. - Czy to… uh, okej? To znaczy, to jest trochę mokre - powiedział przepraszająco.
– Oczywiście – odpowiedziała Tessa z rozbawieniem w głosie. – Dzięki – powiedział, odsłaniając rozbrajająco słodki, zakłopotany uśmiech. Podszedł do lady i ponownie przeprosił, zatrzymując się, by wilgotnymi palcami wytrzeć soczewki okularów.
Tessa podała mu serwetkę. Młody człowiek przerwał, po czym zachichotał: „Tak. Dzięki.”.
Wzięła kubek. Zatrzymując się, uniosła swoje delikatne brwi, patrząc na niego z boku. "Zwykły?" zapytała.
– Ach, tak – powiedział. Napełniła kubek ciemną pieczeń i wzięła karafkę śmietany. – Mogę to zrobić – zaproponował. Ponownie lekko potrząsnęła brodą, napełniając kubek.
– Z przyjemnością – powiedziała, nalewając. "Czy to wystarczy?". Wzruszył ramionami. "Znasz mnie dobrze.". Tessa przechyliła głowę, w jej umyśle pozostał ślad odległego deja vu.
Młody człowiek natychmiast położył się do łóżka i poprawił okulary na twarzy. "Z drugiej strony wydaje się, że znasz mnie lepiej niż ja sama. Nigdy nie wiem, jaką ilość kremu należy nałożyć." Skinęła głową, położyła kubek na blacie i skierowała w jego stronę rączkę. Z zamyślonym spojrzeniem obserwowała, jak bierze pierwszy, satysfakcjonujący łyk. Był przystojnym młodym mężczyzną, prawdopodobnie studentem college'u, co najmniej dziesięć lat młodszym od niej.
wysokie, różowe policzki; niebieskie oczy pociemniały za oprawkami okularów; i czarne falowane włosy wygładzone przez deszcz. Wydawał się być chudym typem Clarka Kenta. Jednak jego łagodny wygląd został złagodzony przez prawdziwą naiwność, która urzekła Tessę. Ucieleśniał „chłopięcy urok”. Przełknął ślinę iz ciekawością spojrzał na kawę.
– Wkradłam się kroplą miodu – powiedziała Tessa, krzyżując ramiona i pochylając się do przodu o blat. „Wyglądasz, jakbyś mógł cieszyć się odrobiną słodyczy”. - To dobrze – zachichotał i uśmiechnął się szeroko, jakby nie miał pojęcia, jak dobrze mógłby się poczuć po zwykłym drinku.
Wydawało się, że przechodzi w tę chwilę. „Naprawdę fajnie, zwłaszcza w taki dzień jak ten”. Tessa słuchała szeptu deszczu na zewnątrz, kontynuując kontemplację młodego mężczyzny. – Och, racja – wykrzyknął. Błędnie odczytawszy jej cierpliwe spojrzenie, sięgnął po portfel.
– Później – powiedziała, kiwając głową i wzruszając ramionami. "Możesz chcieć… czegoś innego?". Zatrzymał się i zamrugał. – Uh… prawda – powiedział, znowu niesforny. Wskazał na swoją torbę z powrotem na krześle.
„Po prostu pójdę… to znaczy usiądź na chwilę. Przeczytaj… coś.”. Oczy Tessy zwęziły się, gdy patrzyła, jak odchodzi, odwracając się do niej dwa razy tak jak on. Było w nim dzisiaj coś, czego nie potrafiła palcem. Zawsze był poważnym i nieśmiałym facetem, odkąd kilka tygodni temu zaczął bywać w kawiarni.
Za pierwszym razem, gdy wszedł, wydawał się prawie zagubiony, jakby przypadkiem przeszedł przez drzwi. Tessa zauważyła, że ogarnia go fala smutku. Domyślała się, że mógł zostać odrzucony przez dziewczynę; ciężkie serce na jego rękawie wskazywało na coś więcej niż tylko pedantyczne kłopoty.
Może to była zachęcająca wygoda kawiarni, a może jej obecność, ale zanim wyszedł po pierwszej wizycie, wydawał się być trochę mniej obciążony. I za każdym razem, gdy wracał, to ciężkie serce rozjaśniało odrobinę bardziej. Mimo to zachowywał tę uroczo nieśmiałą postawę za każdym razem, gdy wchodził, prawdopodobnie obawiając się ponownego ugryzienia. Często zostawał na długie godziny, ledwo przewracając strony jakiejś przypadkowej książki, którą wyciągnął z półki, ukradkiem spoglądając w jej stronę. Tessa nigdy nie dała mu odczuć, że jego niechętne uwagi są niechciane lub niedocenione.
Prywatnie oddawała się im, choć nie myślała o tym, żeby działać na nich - nie od razu. Cicha cierpliwość zawsze była jej drogą, jej pragnienia były zaspokajane i podsycane przez niegrzeczne historie wymyślane przez jej umysł. A jednak dzisiaj było coś w tych przystojnych niebieskich oczach. Kiedy siedział z książką i kawą, jego poważne spojrzenia ustąpiły miejsca dłuższym, utkwionym spojrzeniom w jej kierunku.
Nawet gdy przyłapała go na gapieniu, wydawał się mniej skłonny do tak szybkiego odwracania wzroku. Mogłaby przysiąc, że w jego oczach pojawił się subtelny odcień przekonania, jakby ważył kilka swoich własnych bezsensownych wyobrażeń. Tessa pochyliła głowę i uśmiechnęła się do siebie. Może za dużo w tym czytała.
Może po tylu wizytach i rosnącym pociągu do młodego mężczyzny w końcu zdecydowała się wczytać więcej w jego spojrzenia, rozbudzając własną wyobraźnię i odwołując się do swoich lubieżnych popędów. W miarę upływu minut Tessa zdała sobie sprawę, że jej oddechy się pogłębiły. Poklepała się po twarzy i szyi, zauważając pulsujące ciepło. Być może było to ciepło lamp oświetlających mroczną kawiarnię, rzucających wokół siebie kuszące cienie, ale była w pełni świadoma swojego podniecenia.
Co więcej, obejmowała to, pozwalając się pochłonąć jakimś upojnym eliksirem, któremu nie miała odwagi zaprzeczyć. Jej cicha cierpliwość mogła się skończyć. Na zewnątrz na opuszczone ulice miasta mocno padał deszcz. Na razie nie będzie innych klientów. Tessa rozwiązała fartuch, złożyła go i odłożyła na bok.
Potem obeszła ladę. Gdy szła w kierunku frontu kawiarni, jej obcasy celowo i delikatnie stukały o drewnianą podłogę. Młody człowiek zamarł z nosem przekrzywionym stanowczo w stronę kartek, gdy przechodziła obok miejsca, w którym siedział, ale czuła, jak jego oczy przesuwają się w bok, podążając za nią. Bez słowa ani przerwy Tessa przekręciła tabliczkę na drzwiach: „Wrócimy za piętnaście minut”.
Uśmiechnęła się i pomyślała: „Daj lub weź trzydzieści minut”. Mogła wyczuć jego skupioną uwagę płonącą na jej plecach, gdy zaciągnęła rolety. Na zewnątrz było tak ciemno, że w ciemnej kawiarni ledwo robiło to różnicę, ale fascynująca atmosfera uwodzenia zdawała się wypełniać przestrzeń. Idąc z powrotem, zatrzymała się, by zebrać kilka książek leżących na stole. Od niechcenia chwyciła wysuwaną drabinę i przeciągnęła ją na półkę przed mężczyzną.
Jego stłumiona uwaga nadal była całkowicie skupiona na niej, kiedy odwróciła się twarzą do niego. Nawet nie próbował już tego ukrywać, jego usta były częściowo rozluźnione, gdy spojrzał na nią. Tessa uśmiechnęła się i skinęła głową na bok.
"Mała pomoc?" zapytała. Zamrugał dwa razy, po czym szybko wstał, prawie upuszczając książkę w dłonie. – Jasne.
Chcesz, żebym odłożyła ci te książki? zapytał z zapałem. Tessa pokręciła głową. "Nie, ale czy mógłbyś trzymać drabinę stabilnie, proszę?". – Och. Jasne – powiedział.
Wytarł ręce o spodnie, a następnie chwycił bok drabiny. Zrobiła krok w kierunku drabiny, po czym zatrzymała się i spojrzała na młodego mężczyznę znad okularów. „Nawiasem mówiąc, nazywam się Tessa”. Zamrugał.
– To… Idealne imię – odpowiedział zachwycony. Zbyt późno zdając sobie sprawę z tego, jak niezręcznie to brzmiało, szybko podążył za „Lukasem”. - Przyjemność… Lukas – powiedziała przez loki na ustach, zdezorientowana myślą, że nigdy wcześniej nie wymieniali imion.
Poprawiła okulary, przechyliła brodę i uniosła brwi. "Myślisz, że możesz mnie utrzymać stabilnie? Twe ręce trochę się trzęsą." – Zdecydowanie – odpowiedział. Tessie wydawało się, że słyszy szarpiący pisk jego palców, gdy jego uścisk zacieśnił się wokół drabiny jak imadło. Gdy powoli wspinała się ostrożnymi, równymi krokami, zapytała: „Czy podoba ci się twoja książka?”. "Książka? Ach… Tak, jest świetnie.
Prawie skończone." "Oh?" – powiedziała Tessa. Przestała wspinać się po drabinie, jej smukłe łydki prawie idealnie współgrały z jego okularami i spiczastym nosem. Praktycznie mogła poczuć jego drżący oddech przez przezroczyste pończochy.
„Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś zobaczyć?”. Kiedy spojrzała w dół, zauważyła, że wpatruje się w jej nogi. Natychmiast spojrzał na nią, a potem odszedł. Było oczywiste, że nie miał pojęcia, gdzie usadowić oczy. Tessa zachichotała pod nosem i wznowiła odkładanie i przesuwanie książek na najwyższej półce.
Podniosła jedną stopę na najwyższy szczebel drabiny i poczuła, jak podciąga się rąbek jej czerwonej sukienki. Oko jej umysłu przejrzało przez okulary Lukasa, gdy patrzył na cienką pończochę jej pasa do pończoch, która była teraz wyraźnie widoczna. Wydawało jej się, że usłyszała w jego gardle delikatny łyk. - Może kiedy tu jestem, możesz dać mi znać, czego chcesz – powiedziała, a jej urocza nuta w jej głosie domagała się odpowiedzi.
"Czego chcę?" – odparł sennie, jakby pod wpływem alkoholu. „Miłą rzeczą w tym miejscu” – kontynuowała, wciąż przesuwając książki tu i tam – „jest to, że jest tak spokojne i spokojne. Możesz oczyścić głowę, skupić się na rzeczach, których naprawdę pragniesz i naprawdę cieszyć się chwilą”. "Ja.
Um…" Jego odpowiedź przerwał długi, ciężki oddech. - Chyba że, oczywiście, wystarczy ci zwykła filiżanka kawy, Lukas? Tessa sięgnęła w dół i powoli odciągnęła rąbek spódnicy, odsłaniając większą część paska do pończoch na mlecznym udzie. "Więc… czy jest coś jeszcze, co mogę ci zaoferować, Lukas?" zapytała.
Zamknęła oczy, uśmiechnęła się i czekała cierpliwie, chwila, która wydawała się godziną. Następny ruch nie był jej. Pierwszy niepewny dotyk jego palców z tyłu jej kostki sprawił, że całe jej ciało przebiegł soczysty dreszcz. Zaskoczona własnym kiełkującym oczekiwaniem, walczyła ciężko, by pozostać w bezruchu.
Gdy czubki jego palców powoli, nerwowo przesunęły się po jej łydce, westchnęła, wypuszczając ciepły oddech, o którym nie miała pojęcia, że ją wstrzymywała. Wciąż z zamkniętymi oczami, palce młodego mężczyzny nadal unosiły się w górę, ponad czubek jej gładkiej, czarnej pończoszki, dotykając jej delikatnej skóry. Tessa chwyciła krawędź półki, aby się uspokoić. Ręka Lukasa zręcznie przesunęła się po jej nodze, delektując się jej powolną, wznoszącą się podróżą, aż wsunęła się pod rąbek jej spódnicy.
Tessa poczuła, że nagle się zatrzymuje. Szept powietrza rozchylił jej uśmiechnięte usta, wiedząc, że Lukas właśnie dokonał odważnego odkrycia. Jak przez większość dni, zrezygnowała z obowiązku wkładania majtek. "O mój Boże." Może nie wypowiedział tych słów, ale jego myśli świeciły jak neon nad jego głową. – Idź dalej – wydyszała.
Wcisnęła czubek języka w tył zębów. Po chwili wahania jego ręka wznowiła swoją podróż. Badał jej nagi tyłek, rozsuwając palce, gdy układał dłoń na jej okrągłych policzkach. Ku jej zaskoczeniu, jego dłonie były jak aksamit, tak miękkie, tak ciepłe i delikatne na jej mrowiącej skórze.
Tessa przygryzła dolną wargę, jej ciało zwinęło się w rytm jej pogłębiających się oddechów. Lekko przesunęła stopę, próbując utrzymać równowagę, ale prawie upadła, gdy poczuła, jak jego palce przesuwają się po linii jej wilgotnych ust, obejmując jej nagi kopiec jednym niespodziewanie śmiałym ruchem. – Och – odetchnęła cicho, zaokrąglając usta, wypuszczając długi strumień powietrza, a następnie wciągając je razem.
„Mmm”. Na moment poprawiła okulary, a potem chwyciła drewniane półki, trzymając się w górze. Jego długie palce masowały jej zewnętrzne płatki, rozsuwając je, narażając jej kaptur na wirowanie i szczypanie przyjemności. Jej pośladki napięły się, gdy jego kciuk musnął nosem i potarł jej pomarszczony odbyt. Zemdlała w kierunku półki, kładąc czoło na krawędzi i dysząc na bok.
Lukas wydawał się być ośmielony z każdą sekundą. Tessa poczuła, jak usta całują jej łydkę i wzdłuż zgięcia jej kolana. Nawet przez pończochy wydawała się wykwintna.
Młody człowiek najwyraźniej został teraz złapany przez falę chwili, wrota jego nieśmiałości zostały rozerwane przez przypływ pożądania i pokusy. Błyszczące usta Tessy rozchyliły się, z jej gardła wyrwał się delikatny oddech, gdy jeden palec wsunął się w nią z delikatnym ruchem. Zawijał się i sondował w jej wnętrzu delikatnie, czule, wsuwając się i wysuwając, wchodząc i wychodząc z coraz bardziej pewnym rytmem. Wystarczyło, że zaczęła się zastanawiać, czy jej nieśmiały młodzieniec został w jakiś tajemniczy sposób zastąpiony przez pewnego siebie kochanka. Jednak kiedy w końcu otworzyła rozmarzone oczy i spojrzała w dół, zobaczyła, że to ten sam mężczyzna o świeżej twarzy, patrzący na nią z powagą, zadowalając ją pełnymi czci dotykiem dłoni, ust i języka.
Powoli zeszła po drabinie, jego palec wysunął się z niej, tak jak to robiła, i dołączyła do niego na podłodze. Stał przed nią wyprostowany, ale jego twarz promieniała od potu i różu na wysokich policzkach. Śmiałość Lukasa nagle się cofnęła. Jego oczy wyglądały na niespokojne, niemal przepraszające za okularami, jakby był pewien, że zaraz zostanie mocno spoliczkowany za swoje bezczelne zachowanie. Wskazał, by coś powiedzieć.
Tessa natychmiast zdmuchnęła wszelkie wątpliwości, które miały wyrwać się z jego ust, jednym dotknięciem palców na jego ustach. - Ćśś – powiedziała przez szczupły uśmiech. Tessa wyciągnęła rękę i pogładziła go po policzku opuszkami swoich miękkich palców, po czym położyła dłoń na boku jego gładkiej, ciepłej twarzy, gładząc ją czule. Patrzyła na niego, uśmiechnęła się, po czym przesunęła palcami po jego karku i przesunęła jego usta w kierunku jej własnych rozchylonych warg.
Gdy deszcz ze złością stukał w okna kawiarni i chodnik na zewnątrz, wewnątrz intymnej, ciemnej kawiarni, Tessa i jej młody mężczyzna pocałowali się w tlący się, powolny pocałunek. Wymienili tylko szeptane oddechy i delikatne westchnienia, gdy ich usta składały się w kółko, naciskając coraz mocniej i mocniej w miarę upływu sekund. Tessa przechyliła głowę na boki, manewrując ustami nad jego ustami w tę i w tę. Zaoferowała celowe oblizanie języka, muskając jego górną wargę. To było wszystko, czego potrzebował, iw ciągu jednego uderzenia serca jego język wysunął się do przodu, ślizgając się po jej, zagłębiając się w jej mokre i ciężkie usta.
Chwyciła jego język ustami i delikatnie go ssała. Tessa była zachwycona wiedząc, jak bardzo mu się to podobało, zatracony w pragnieniu jej bardziej niż jakąkolwiek książkę, którą wyciągnął z półek kawiarni w ciągu ostatnich kilku tygodni. Wiedziała, że był tak pochłonięty rodzącym się głodem, że nie zauważył, kiedy jej zręczne palce poświęciły czas na rozerwanie każdego guzika jego koszuli. Zanim spojrzał w dół, jej ręce spoczywały na jego nagiej piersi. Tessa przesunęła palcami po twardych guzach i liniach jego klatki piersiowej i brzucha.
Jeśli miała zgadywać, Lukas był pływakiem lub gimnastykiem; albo byłby dobrodziejstwem szczerze mówiąc. Szybko przesunęła usta w dół do jego gładkiej klatki piersiowej, pieszcząc jego skórę ustami i machając językiem wzdłuż krawędzi każdego z jego sutków. Uwielbiała smak młodego mężczyzny. Jego dźwięk odchrząkujący i ciężko przełykający ślinę oznajmił skuteczność jej działań przeciwko niemu.
Kiedy skinął, by w końcu zdjąć okulary, które wystają z nosa, Tessa zatrzymała go i potrząsnęła głową. „Trzymaj swoje”, powiedziała, delikatnie podnosząc jego felgi z powrotem na szczyt mostka, „a ja zatrzymam swoje”. Chciała, żeby oboje wyraźnie byli świadkami tego spotkania.
Kiedy jej mężczyzna był posłusznie nieruchomy, wznowiła schodzenie w dół jego smukłego, silnego ciała, marszcząc usta na jego brzuchu, pozostawiając ślady czerwonej szminki na jego skórze. Równie łatwo, jak rozpięła jego koszulę, miała jego pasek i spodnie opadły mu do kostek z niewielkim oporem. Klęcząc na podłodze, odgarnęła spódnicę swojej sukienki.
Przygryzła dolną wargę, drażniąc jego majtki w dół jego grubych nóg. Jej oczy rozszerzyły się na chwilę, a potem zwęziły do błyszczących szparek, gdy wpatrywała się w długie objawienie Lukasa. Poprawiła okulary i spojrzała na niego z uśmiechem.
– O rany, Lukas – zagruchała bez tchu. Nawet jej żarliwa wyobraźnia zawiodła podczas jej licznych fantazji o młodym mężczyźnie. Z jego zakłopotanego wyrazu twarzy było oczywiste, że nie mógł się zdecydować, czy powinien być dumny, czy zakłopotany jej jawnym uznaniem.
To sprawiło, że Tessa jeszcze bardziej go pragnęła. Usłyszała, jak wziął oddech, gdy wzięła jego drzewko w miękkie dłonie. Zauważyła, jak sztywno stał, jakby bał się, że obudzi się z tego snu, jeśli nagle się poruszy.
Pieszcząc go delikatnymi pociągnięciami palców, nie spieszyła się, by ponownie podziwiać jego długość i obwód, zaintrygowana ciężarem jej w dłoniach. między jej palcami. Po machnięciu językiem na ustach, Tessa objęła go ustami, biorąc go głęboko, tak daleko, jak tylko mógł, aż uderzyły o jej gardło. Ciepło, smak był fascynujący, a jej oczy wywróciły się do tyłu, gdy nuciła zachwycającą aprobatę.
Lukas odpowiedział chwiejnym jękiem i mocnym haustem. Odchyliła głowę do tyłu, unosząc jego kutasa ustami, kopuła muskała paletę, zanim ponownie zatopiła usta do przodu, obdarowując go kochającym ssaniem. Ręce na jego udach, pociągnęła i przycisnęła usta do jego trzonu w rytmie tak jedwabiście gładkim jak muzyka jazzowa grająca cicho w tle. Obróciła jego grubą głowę wokół ust, przyciskając ją do wewnętrznych policzków i języka. Gdy jej usta się rozszerzyły, wypuściła własne omdlenia, westchnienia, ale nigdy nie wypuściła młodego mężczyzny z ust.
Cichy jęk satysfakcji przeleciał przez jej gardło. Po kilku minutach poczuła, jak jego palce muskają jej włosy i spojrzała na niego. Jego napięte spojrzenie w jego zmrużonych niebieskich oczach błagało ją o więcej, a ona zobowiązała się długimi, zmysłowymi ruchami ust. W końcu się odsunęła, jej usta były śliskie i błyszczące.
Kontynuowała głaskanie jego mokrego kutasa stałym ruchem dłoni. Stwardniał do pełnej, imponującej długości i kiedy ściskała go w dłoni, poczuła drżenie w brzuchu i pęczniejące między jej udami. Chciała go jak nikogo innego, ale pozostała niezdecydowana, co było smaczniejsze: fala oczekiwania czy moment potężnego uwolnienia. To był dylemat, który powitała z promiennym uśmiechem. Tessa wstała.
Jeszcze raz pogładziła palcami policzek Lukasa, podtrzymując go dotykiem, gdy młody mężczyzna kołysał się w miejscu, w którym stał, poruszany jego jąkającym się oddechem i biciem serca. "Mała pomoc?" – zapytała Tessa, unosząc brew. Odwróciła się i odgarnęła włosy, odsłaniając zamek sukienki. Ponownie zamknęła oczy i czekała cierpliwie, cicho. Słuchała, jak Lukas odchrząknął, a potem poczuła jego palce na zamku.
Uśmiech wykrzywił jej usta, gdy pociągnął go w dół do jej pleców. Tessa pozwoliła, by sukienka naturalnie zsunęła się nisko na jej ramiona. Trzymała go za obojczyk, gdy ponownie odwróciła się twarzą do niego. Jej oczy wpatrywały się w jego, w milczeniu wpatrywali się w siebie, gdy powoli ściągała sukienkę w dół, przekładając ramiona przez ramiączka, spychając ją na biodra i upuszczając na podłogę. Delikatnie go kopnęła i z dala od kostek.
Lukas poszedł w jej ślady i zrzucił buty i spodnie. Jabłko Adama podskoczyło mu w gardle, gdy malował jej ciało swoimi niebieskimi oczami. Ciepłe powietrze w kawiarni uwodzicielsko lizało skórę Tessy. Poczuła, jak jej sutki napinają się pod koronką czarnego stanika, a poniżej jej odsłoniętych ust pulsuje łaskotanie.
Przejechała palcami po pasie podwiązki i brzuchu, przechylając głowę i wbijając w niego uwodzicielskie spojrzenie. - Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś, Lukas? zapytała miękko, odgarniając włosy wokół ucha, poprawiając okulary i rzucając mu drażniący uśmiech. Jego szeroka klatka piersiowa nabrzmiała od głębokich oddechów.
Zrobił jeden ciężki krok w jej stronę, tak blisko, że mogła poczuć ciepło jego długiego, twardego kutasa ogrzewającego jej brzuch. Zawahał się, a potem delikatnie musnął wierzchem dłoni jej policzek, szyję, szczyt jej rozświetlonego biustu. Jego dotyk był niemożliwie delikatny. To było tak, jakby pieścił szept.
Teraz przyszła kolej na Tessę, by głęboko odetchnąć, kołysząc się lekko, gdy stała jak wrośnięta w podłogę z twardego drewna, z zamkniętymi oczami. Lukas ponownie przełknął ślinę, po czym spytał cicho: „Czy mógłbyś… czy mógłbyś się odwrócić?”. Tessa otworzyła oczy i uśmiechnęła się.
Gdy posłusznie odwróciła się na piętach, dodał: „Może przytul się do oparcia tego krzesła?”. Usta Tessy wygięły się ostro w jedną stronę, gdy uniosła brew. Znowu zrobiła to, o co jej poproszono i owinęła ręce wzdłuż wezgłowia krzesła. Odczekała chwilę, a potem poczuła jego dłoń masującą wnętrze jej ud. Delikatnym szturchnięciem poinstruował ją, by rozłożyła nogi o krok.
Tessa pochyliła się do przodu na krześle w chwili, gdy poczuła pocałunek ciepłych ust Lukasa na jednym pośladku, a potem na drugim policzku. Podążał za nimi długimi, powolnymi liźnięciami po jej nagiej skórze, masując całe dłonie. Wykręciła szyję, przyciskając podbródek do ramienia, gdy obejrzała się, by dojrzeć Lukasa na podłodze, przykucniętego, gdy przycisnął twarz do jej pośladków. Gdy jego język przesunął się przez jej ciasną szczelinę i wbił się w jej dziurkę, jej głowa odchyliła się do tyłu i wydała z siebie bolesny jęk. Zassała usta, tłumiąc bardziej pełne uznania jęki w jej gardle i klatce piersiowej, gdy Lukas pchał głębiej, rozkładając jej policzki.
palcami, pochylając głowę nisko i zanurzając usta i język w niej i przy niej. Tessa wygięła plecy w łuk i podwinęła brzuch przed intensywnym oralnym atakiem. W całym jej ciele pojawiło się mrowienie, gdy poczuła, jak jego język się ślizga i sonduje pobłażliwie. Jego palce przesunęły się w górę, ponownie naciskając wzdłuż wrażliwej linii warg jej cipki. W górę iw dół przesuwał językiem między jej pośladkami, wirując wokół jej odbytu, aż ociekał jego śliną.
Wyrwało jej się ostre, głośne westchnienie, gdy jej ciało zadrżało i zaczepiło się. „Och! Ach!”. Gdy została ogarnięta gorącym ogniem pożądania, przepłynęła przez nią słodka wilgoć, przygniatając ją w kolanach.
Powoli skręcała swoje ciało w tę i w tę, rozkoszując się uwolnieniem, ciesząc się dźwiękami spragnionych westchnień Lukasa z tyłu, gdy chłonął jej wilgoć. Jego drżące palce wbiły się w jej skórę, trzymając ją mocno. Tessa odwróciła się w chwili, gdy Lukas wstał. Świeża twarz jej poważnego młodzieńca była teraz głęboko schowana za wygłodniałym, pożądliwym spojrzeniem. Już nie nerwowy i niepewny baranek, teraz unosił się nad nią jak lew, który właśnie wyskoczył z klatki.
Był gotowy do wybuchu. Tessa przyglądała mu się spokojnie ze swoim uspokajającym uśmiechem, dotykając go delikatnie jak piórko na stalowym ostrzu. Pogładziła koniuszkami palców jego skórę, kładąc go w dół. „Ćśś”, uciszyła, „Oddychaj. Cierpliwość.”.
Kiedy twarde spojrzenie za jego okularami ucichło wystarczająco, poprowadziła go za rękę do leżaka. Usiadła i zrzuciła buty, po czym odchyliła się do tyłu, chłodny, gładki aksamit musnął jej nagą skórę. Wcześniej Lukas nie był w stanie nawet patrzeć na nią prosto przez ponad kilka sekund, zanim odwrócił wzrok.
Teraz nigdy nie spuszczał jej z oczu, wpatrując się w jej oczy, gdy stał nad nią wyprostowany, w końcu zrzucając koszulę i skarpetki. Zanim powoli zszedł na nią, Tessa umyślnie przyjrzała się zdrowemu, nagiemu ciału młodego ogiera. Przywitała go z otwartymi ramionami, obejmując go, gdy ich gorące ciała ściskały się razem. Jej dłonie przesunęły się wokół i w górę jego pleców, przeczesując jego miękkie ciemne włosy i przyciągając go do kolejnego tlącego się pocałunku. Ich głowy obracały się powoli, usta były spętane, a języki zamiatały.
Poczuła, jak jego ręka wślizguje się między jej plecy a leżak, drażniąc zapięcie jej stanika i rozrywając je. Ich pocałunek nie słabł, nawet gdy przesunęli się, by zdjąć cienką bieliznę, uwalniając jej piersi. Tessa wiła się uwodzicielsko swoim szczupłym ciałem pod jego, masując jego silną klatkę piersiową własnymi miękkimi piersiami. Poczuła opór jego ciężkiego wałka na skórze wokół brzucha i krocza.
Drażnił się wzdłuż jej kopca, drgając i pulsując, błagając o satysfakcję. Jej ręka wsunęła się między nich i wzięła go w pewny, ale delikatny uścisk. Lukas podniósł swoje ciało, gdy go głaskała. Oddychając z ust, kołysząc głową, jego oczy pozostały zajęte jej.
- Tessa… - wypowiedział, nie mogąc powiązać słów z doznaniem, którego doświadczał. Tessa była taka sama, chociaż jej zachowanie nie zdradzało zbytniego napięcia. Nauczyła się rozkoszować tymi chwilami z najwyższym spokojem. W milczeniu poprowadziła go do przodu i do środka, a miękka główka jego sztywnego penisa przesunęła się przez jej usta, zatapiając się w niej z powolnym, pewnym ruchem jego bioder.
Lukas gonił za tym jednym perfekcyjnym ciosem z miażdżącym jękiem zachwytu, gdy zamarł nad nią, w niej. Tessa spotkała jego rozmarzone spojrzenie z czułym uśmiechem. Poczuła w środku jego twardy puls. To było wspaniałe. Jego biodra powoli zaczęły toczyć się jak lokomotywa pociągu, w silnym, wzburzonym rytmie.
Z Tessą trzymającą uda wysoko na jego torsie, chodziła po nim, łagodząc jego pchnięcia. Jego trzonek wbijał się i wysuwał z kontrolowanym zapałem, każdy jego cal pracował, by zadowolić jej wilgotne pąki. Oczy Tessy złagodniały w rozmarzonym spojrzeniu, jej powieki opadły ciężko. Jej usta zaokrągliły się, gdy jej jęki nabrzmiały z głębi jej wnętrza.
Jej ciało zwijało się i turlało w parze z ruchami młodego ogiera, budując cudowne uczucie w powolnym, stałym tempie. – Och, Lukas – szepnęła mu do ucha między liźnięciami i skubaniem płatka. „Och”.
Lukas podniósł się, znajdując dźwignię z jedną nogą na podłodze, a drugą klęczącą na szezlongu. Tessa przycisnęła kostkę do jego ramienia, drugą nogę zaczepiła pod jego ramieniem. Gdy nadal wpatrywała się w niego z chłodnym koktajlem ekstazy i podziwu, napełniał ją długimi, celowymi pociągnięciami swojego twardego trzonu.
Sięgnął w dół, przesuwając gorącą dłoń po jej miękkich, lśniących piersiach, ściskając sutki między palcami. Tessa poddała się jego namiętnym pchnięciom, jej pośladki unosiły się i opuszczały na szezlongu z rytmicznym ruchem, jej plecy wyginały się i skręcały. Jej uwodzicielskie wicie się na śliskim aksamicie było jej nagrodą dla jej młodego utalentowanego kochanka, który spoglądał na nią, jakby był oczarowany. Była świadkiem, jak krew przepływa przez Lukasa w różowej plamie, która rozkwitła na jego twarzy i szyi, oraz pulsujące pulsowanie jego twardego kutasa wnikającego głęboko w nią. Patrzyła, jak jego głowa odchyla się do tyłu, jego oczy wywracają się za okularami, gdy męskie jęki wydobywają się z jego gardła.
Był takim przystojnym okazem - chłopięcym, ale męskim - i lepszym, niż kiedykolwiek mogła sobie pozwolić. Tessa bez słowa poprowadziła go na nową pozycję, nauczycielka prowadziła swojego ucznia, otwierając mu oczy na nowe pomysły. Oparła się o niego, a on przylgnął do niej swoją klatką piersiową, wsuwając się w nią płynnym ruchem, jego krocze idealnie obejmowało jej okrągłe pośladki. Razem przewrócili swoje ciała, tworząc jeden wspaniały pokaz pożądania.
Tessa sięgnęła do tyłu, by zaczepić go za szyję i obróciła jego twarz, by szybko pocałować, a potem przedłużyć szturchanie językami. Jego dłonie – niosące dowody jego obudzonej pewności siebie – przesuwały się bez przeszkód w górę iw dół jej ciała, pieszcząc jej piersi, łaskocząc brzuch i czule drażniąc łechtaczkę. Wymienili ciche westchnienia i głodne jęki, a bogate dźwięki ich spotkań unosiły się do wysokiego, ciemnego sufitu The Library Cafe. Tessie było tak ciepło, jakby świeciła. Westchnęła i odchyliła głowę na jego ramieniu.
Poczuła, jak jego usta i język schodzą na jej szyję, pozostawiając ślady błyszczącej śliny, która tylko na chwilę chłodziła jej rozgrzaną skórę. Znak „Z powrotem w 15 minut” odwracający klientów został zaciągnięty do dłuższych obowiązków, podczas gdy prywatna sesja w Bibliotece trwała bez przerwy. Nadeszła kolej Lukasa, by położyć się na leżaku, z rękami pewnie zagiętymi nad biodrami Tessy, gdy ta okrakiem na nim z góry. Jej brzuch zwinął się i wygiął prowokacyjnie, gdy otarła się swoim kroczem o jego, wijając w sobie jego sztywny trzon.
Połączyła jego nabrzmiałe pulsowanie z drżącymi zaciskami i uściskami, chwytając każde rozkoszne doznanie, jakie mogły wywołać ich dwa ciała. Przeciągnęła palcami po jego ustach, a on złapał jej kciuk, ssąc go z zapałem, gdy patrzył na nią pełnymi czci oczyma. Rzeczywiście, Tessa czuła za sobą blask światła garnka zwisającego z sufitu; musiała rzucać jarzącą się aureolę wokół jej głowy. Ich tempo nagle przyspieszyło, oboje czuli podekscytowanie bezmyślnym pożądaniem przekraczającym ich szczyty.
Tessa poczuła, jak Lukas podskakuje do niej, szarpiąc jej rdzeń, a ona sapnęła i wzdrygnęła się przed jego słabnącym powściągliwością. Nie była jednak w stanie stłumić jego nieobliczalnych pchnięć, ponieważ uległa własnej szaleńczej żądzy. Oboje wydali niezmierzone jęki i jęki, ich ciała zderzyły się ze sobą. Tessa rzuciła się na niego, ściskając go desperacko dłońmi i ustami, wypełniając jego usta swoimi gorącymi westchnieniami i westchnieniami, i miażdżąc biodrami, gdy ją wypełniał. z personelem, pyszne dźgnięcia jego kutasa.
Poczuła, jak palce Lukasa wbijają się boleśnie głęboko w jej pośladki, trzymając ją w uścisku imadła, gdy wyrwał się z ich pocałunku i przechylił głowę do tyłu. Krew szalała w żyłach na jego szyi, wydał ospały, ciężki jęk w kierunku sufitu. Tessa poczuła, jak się w niej ogarnia, głęboko w środku wyczuła pełne uwolnienie jego bogactwa. Cudowne, ciepłe uczucie wyzwoliło jej własne przegrzane ciało i doszła w ciągu kilku sekund, słodki przypływ wilgoci wylewający się z jej wnętrza, ścigany przez mrowienie na całej jej skórze i melodyjny, mruczący jęk z jej zaokrąglonych ust.
złapała się na nieustanne pulsowanie z osadzonego trzonu Lukasa, wywołując bardziej miękkie, szeptane westchnienia jej ust przy jego uchu. Tessa pocałowała go i trzymała blisko i mocno, cicho błagając go, by się nie ruszał, pozwolił swoim ciałom odzyskać siły w swoim czasie i rozkoszować się ciepłymi odczuciami ich pożądliwego związku tak długo, jak to możliwe. "Ciii. Ciesz się tym.
Teraz jesteś w moim czasie," szepnęła. Delektowanie się następstwami seksu było kolejnym z wielu przyjemnych momentów, których Tessa nigdy nie uważała za pewnik. Po kilku minutach oparła się na łokciu na jego ramieniu. Uśmiechnęła się, skubiąc żartobliwie paznokieć, patrząc na Lukasa z podziwem.
Pozwoliła sobie na dziewczęcy chichot, uniosła delikatne brwi i powiedziała: wiesz, ile kremu wlać, Lukas.". Lukas, z twarzą lśniącą, odwzajemnił niedowierzający uśmiech. Nawet teraz była w stanie go zaskoczyć i powstrzymać.
Kilka minut później, pośród wymownych uśmiechów i czerwonych twarzy, pomogli sobie nawzajem się ubrać. Zapiął jej sukienkę, ona zapięła koszulę i poprawiła kołnierzyk. Poprawiwszy mu okulary, celowo położyła dłoń na jego gładkim policzku i poczuła, jak z uznaniem pochyla się w jej dłoni. Jasny, świeży wygląd młodego mężczyzny powoli powrócił do wyrazistych oczu Lukasa. Sięgnęła w dół i podniosła jego torbę.
– Deszcz ustał – zauważył Lukas. Tessa zaśmiała się cicho. Poprawiła okulary i powiedziała: „Właściwie to już jakiś czas temu się skończyło”. Odprowadziła go do drzwi i złożyła z nim długi pocałunek, zanim go wypuściła.
Patrząc, jak odchodzi wilgotną ulicą, Tessa zaczęła kręcić napisem „Za 15 minut z powrotem”, po czym zawahała się. Uśmiechnęła się do siebie. patrząc na bok psotnie, a następnie zostawił znak bez zmian. Panna Tessa Malone wróciła na swoje miejsce za ladą, nalała sobie kawy i wznowiła czytanie książki w cichej samotności.
Biblioteka Cafe musiałaby po prostu pozostać zamknięta przez chwilę dłużej.
Siostro, musisz być porządnie pieprzona…
🕑 16 minuty Uwodzenie Historie 👁 7,185Robert był fotografem, który lubił robić zdjęcia - ludzi, zwierząt i przedmiotów. Dziś skupił się na kobiecie, która siedziała na ławce i czytała swoje Kindle. Siedziała tam przez co…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksuSally używa pająka jako pretekstu, aby mieć szansę uwieść Roba.…
🕑 15 minuty Uwodzenie Historie 👁 2,743Pierwszy alarm włączył się gdzieś w pobliżu uszu Roba. Było wpół do czwartej. Jak zwykle uciszył alarm, wstał z łóżka i poszedł do łazienki, by się ulżyć. W półmroku…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksuAmatorska młodzież uprawiająca seks w domu dziwki…
🕑 7 minuty Uwodzenie Historie 👁 2,370Jak wspomniano wcześniej, Gerda pracowała w przytulnym barze po drugiej stronie ulicy od koszar wojskowych w małym miasteczku na południu Niemiec, gdzie odbywałam podstawowe szkolenie. Mając…
kontyntynuj Uwodzenie historia seksu