Ręka Mikołaja zsunęła się po wewnętrznej stronie mojego uda. Zdjął wełniane rękawiczki, żeby pogłaskać skórę; moja cipka pulsowała niskim pulsowaniem. Ale zanim doszedł do wierzchołka – i to z ogromnym wysiłkiem z mojej strony – odsunąłem się o krok.
Udawałam, że poprawiam ozdobę na sztucznej choince. – Daj spokój, Święty Nicku – powiedziałem niskim, pobłażliwym tonem. – Mamy jeszcze cztery godziny na naszej zmianie. Centrum handlowe Santa i elf. Jęknął, seksowny drań.
Dobrze zbudowany, wysportowany i żądny przygód w wieku sześćdziesięciu siedmiu lat. Czterdzieści pięć lat różnicy wieku między nami a mną ledwo trzymało ręce z dala od niego. Miał mnie w punkcie, w którym zapach jego potu zmieszany z Ben-Gaya był podniecony, na litość boską. Prawda jest taka, że wisiał jak renifer. Jeśli mężczyzna może dać ci cztery mocne orgazmy z rzędu, nazwiesz jego penisa „biegunem południowym”, gdy o to poprosi.
Zaufaj mi w tym. Pochylił się w moją stronę, żeby też mógł mówić ściszonym głosem. - Miałeś na sobie majtki, o których mi mówiłeś? Rzuciłam mu uśmiech przez ramię. Oczywiście, zrobiłem. Byłam w zakręconych warkoczach, o które prosił, i nałożył brokat na moje policzki.
Pieprzyliśmy się w jego ciężarówce po naszych zmianach już od tygodnia. Ciężarówka z czerwonym świecącym nosem przymocowana do przedniego grilla. Zawsze w naszych strojach. Miał coś do odgrywania ról. „Małe czerwone satynowe stringi? Z zieloną świąteczną kokardką z przodu iz tyłu?” – zapytałem słodko.
Jego policzki stały się bardziej różowe. "Czy ty?" Szybko się rozejrzałam. Była trzecia w środę, jeszcze dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem, a fotograf miał przerwę. Poczekałam, aż ruch pieszy w centrum handlowym się uspokoi i pochyliłam się w talii, aż moja czerwona aksamitna mini spódniczka z bufiastymi brzegami prześlizgnęła się przez mój tyłek. Potem szybko wstałem, zanim zostałem zauważony.
Słyszałem jego wdech. — Piękny widok — powiedział szorstkim głosem. – Widziałeś majtki? „Widziałem, że były mokre. Chodź, usiądź mi na kolanach, mała dziewczynko”. Nie siedziałem mu na kolanach; Usiadłam na poręczy jego ogromnego, aksamitnego krzesła.
Nie mieliśmy klienta od ponad trzech godzin, ale wciąż byliśmy w samym środku centrum handlowego. Mieliśmy za sobą ogromną wystawę z tektury i styropianu: Warsztat Świętego Mikołaja i ponadgabarytowy model pociągu jadący w pętli. To nie było tak, że byliśmy nisko postawieni.
Mimo to nie mogłam zaprzeczyć, że mi na nim zależało. Po prostu dobrze pieprzył. Zeszłej nocy wsadził mi laskę z cukierka w dupę i lizał językiem moją cipkę. Hej, nie pukaj, dopóki nie spróbujesz.
Kazał mi zobaczyć śliwki cukrowe. Jego palce bawiły się skórą mojego uda, a ja coraz bardziej wsiąkałam w majtki. Pulsowałem też mocniej.
Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak sprawimy, że ciężarówka podskoczy w ciągu czterech godzin i jak długo będą się czuli przez te cztery godziny. Zupełnie jakby czytał mi w myślach. "Chcesz czegoś spróbować?" – zapytał mnie z błyskiem w oku. – Coś niegrzecznego? Zapytałam. - Och, bardzo.
Później może być ci węgiel w dupie. "Mmm." Wziął mnie za rękę i oprowadził po rozbudowanej wystawie Warsztatu Świętego Mikołaja. Było jasne, ładne i pokryte sztucznym śniegiem. W miesiącach innych niż grudzień był składany i przechowywany w magazynie centrum handlowego.
Jedne z kartonowych drzwi otworzyły się, aby ktoś mógł pod nimi pracować podczas montażu. Mikołaj otworzył mi je, a ja posłałam mu psotny uśmiech, zanim pospieszyłam do środka. Musieliśmy się garbić, żeby nie uderzyć głową w sufit.
Ale było dużo miejsca do poruszania się, o ile trzymaliśmy się nisko i nie dotykaliśmy ścian. „Pokaż mi jeszcze raz te majtki, Dziewczynko” – wyszeptał. Znów pochyliłem się w pasie; tym razem rozłożyłem nogi, pochyliłem się, aż moja głowa znalazła się między kolanami, i podwinąłem rąbek mojej krótkiej spódniczki. Przytrzymał mnie rękoma na moich biodrach, a jego usta powędrowały prosto do mojej zakrytej cipki, gryząc mnie przez materiał. Wydobył się ze mnie cichy jęk.
Odsunął satynę na bok i polizał mnie do naga, jakbym była cukierkiem. Mikołaj był dobry w posługiwaniu się językiem. Wkrótce moje kolana były jak galareta.
Kiedy przestał, nie musieliśmy rozmawiać. Położyłem się na plecach na zimnym lastryko, a on rozpiął pasek, przyciskając moje nogi do uszu. Miał tego świątecznego kutasa we mnie, gdy tylko mógł go rozpakować. Trzymał mnie za kostki i naprawdę zabrał się do pracy. Poszedł tak mocno, że jeden z moich elfich butów spadł.
Zauważyłem, że małe dzwoneczki na jego płaszczu wybijają hałaśliwy rytm. Brzmieliśmy jak pieprzone bożonarodzeniowe kucyki. Na szczęście pchał się w rytm i tempo Sleigh Ride, które leciało z maleńkich głośników w centrum handlowym. Jeśli ktoś nie był bardzo blisko, pomyśleliby, że to część muzyki.
Wkrótce jednak przestałem myśleć o dzwonkach i kolędach. Jego gruby, mięsisty kutas sprawił, że wszystko zniknęło. Wspinałem się do bardzo miłego orgazmu, który był jeszcze przyjemniejszy na myśl, że nic oprócz tektury falistej nie oddziela nas od ogółu społeczeństwa. Moja miednica uniosła się, by sprostać jego pchnięciu.
Potem jego kciuk przesunął się po podeszwie mojej bosej stopy. To był mały ruch, ale jestem bardzo, bardzo łaskotki. Zacisnąłem zęby i musiałem zakryć usta, żeby stłumić chichot.
spojrzałem w górę; Mikołaj miał wyraz zdziwionej błogości. Powoli, bardzo powoli, wchodził i wychodził, głęboko, przybliżając mnie. Równie wolno, miękkim kciukiem zatoczył koło na spodzie mojej stopy. Moja miednica zacisnęła się w odpowiedzi. Zrobiło coś bardzo, bardzo miłego dla mojego wspinaczkowego orgazmu.
To też musiało coś dla niego zrobić, bo jego jabłkowe policzki były wiśniowoczerwone. Zdjął mi drugi but, trzymał obie stopy wokół podbicia i pieścił podeszwę w miejscu, gdzie stykały się jego palce. Myślałem, że stracę rozum.
Jedyne, co mogłem zrobić, to nie wić się. Zmusiłbym go, żeby przestał, gdyby nie było to tak zaskakująco dobre. Mój orgazm wspinał się do poziomu, którego nawet jego perwersyjne gówno nie udało się jeszcze osiągnąć. Zauważyłem, że zaczął łaskotać w tym samym rytmie co jego pchnięcie. Ugryzłem się w rękę, gdy najsilniejszy orgazm w moim życiu spadł na mnie.
Wtedy stary horndog postanowił dać mi wyjątkowo mocnego łaskotania. Nie wiem, czy nie docenił mojej łaskotliwości czy siły. Tak czy inaczej, moja stopa wysunęła się z jego uścisku w kopnięciu w stylu Jackie Chana. Jego zderzenie z cienką ścianą wydało komicznie głośny dźwięk.
Podczas gdy mój orgazm domagał się zakończenia, obserwowałem, jak schludne pudełko wokół mnie zmienia się w trapezoidalny kształt w zwolnionym tempie. Mikołaj spojrzał w górę, kiedy poczułem, jak się zaciska. Jego sapanie z przyjemności nabrało nuty niepokoju. - Och… och… o cholera.
Upadek fabryki tektury zrujnował jego orgazm i sprawił, że mój wydawał się coraz mniej odpowiedni. Dobrą rzeczą było to, że spadł na nas, całkowicie nas zakrywając. Złą rzeczą było to, że ogromne arkusze tektury falistej są ciężkie.
Z trudem rozplątaliśmy się, a następnie ponownie złożyliśmy nasze kostiumy, nie pozwalając zgromadzonemu tłumowi zobaczyć, co robimy. Chyba nam się udało, bo rozległy się brawa, kiedy obaj wyczołgaliśmy się z papierowego wraku. Podbiegł do nas mężczyzna w garniturze.
Jego plakietka identyfikowała go jako zarządcę centrum handlowego. "Co się stało?" zażądał. Wydawało mi się, że nie mogę mówić. Na szczęście język Świętego Mikołaja nadawał się do więcej niż jednej rzeczy.
– W suficie warsztatu leżała luźna klapa tektury – skłamał gładko. „Zastanawialiśmy się, czy możemy to naprawić od wewnątrz, ale myślę, że przez to konstrukcja była niestabilna. Masz szczęście, że nikt nie został ranny”.
Twarz kierownika poczerwieniała. „Zabiorę tę młodą damę na gorące kakao, podczas gdy ty to naprawisz” – kontynuował Mikołaj. „Nieźle się przestraszyła”.
Objął mnie ramieniem i poprowadził. Zerknąłem przez ramię na ociągający się tłum, przewrócony wyświetlacz i wciąż opadającą chmurę brokatu. Twarz kierownika centrum handlowego miała prawie taki sam odcień jak czerwony aksamitny tron, na którym siedział Święty Mikołaj. Kiedy byliśmy poza zasięgiem słuchu, stara łyska wyszeptała do mnie: „Co ty na to? Weźmiemy naszą bitą śmietanę na bok i pójdziemy do mojej ciężarówki.
Zajmie im to co najmniej pół godziny wyświetl kopię zapasową”. Po tym wszystkim można by pomyśleć, że wyciągnąłem wnioski. Ale nie. Moja cipka nabrała chętnego pulsu, który prawie sprawił, że się skręciłem.
Było coś w jego błysku w oku, czemu nie mogłem się oprzeć. Zarzuciłem warkoczyki i gruchałem cicho: „Och, Mikołaju, zrobiłbym wszystko, żeby dostać się na twoją listę„ miłych ””. „Naprawdę? Bo do Bożego Narodzenia zostało jeszcze piętnaście dni na zakupy”. Jego usta wygięły się w łuk. Odwzajemniłem uśmiech.
„Naprawdę nie potrzebujemy tego kakao”, powiedziałem mu, prowadząc go do wyjścia z centrum handlowego.
W drodze do pracy pewnego dnia spotkałem boginię…
🕑 7 minuty Szybki numerek Historie 👁 1,502To był wtorkowy poranek i wszystko szło normalnie. Wziąłem szybki prysznic po wypiciu porannej kawy i skończyłem wszystkie moje poranne obowiązki przed wyjściem. Zamknąłem drzwi do…
kontyntynuj Szybki numerek historia seksuW szafie do przechowywania rzeczy staną się pikantne.…
🕑 5 minuty Szybki numerek Historie 👁 3,648Josh i ja znaliśmy się od lat. Obaj właśnie wyszliśmy ze złego związku i postanowiliśmy przekształcić naszą przyjaźń w związek z przyjaciółmi. Miałem wtedy 23 lata, a Josh miał 2…
kontyntynuj Szybki numerek historia seksuWcześnie rano złośliwiec i zabawa…
🕑 9 minuty Szybki numerek Historie 👁 1,066Wędruję w majtkach i starej zielonej koszulce, takiej, która była prana zbyt wiele razy i zużyta miękka. Po prostu obejmuje mnie, przesuwając się po zaokrąglonym brzegu mojego tyłka,…
kontyntynuj Szybki numerek historia seksu