Oblężony

Wzięła go za pewnik.…

🕑 13 minuty minuty Szybki numerek Historie

Gdy nad domem zapadł zmierzch, w powietrzu panowała dziwna cisza. Czekał na nią przez coś, co wydawało się godzinami, a im więcej czasu mijało, tym mniej intensywnie pulsowała w nim wściekłość. To samo w sobie było irytacją. Kiedy po raz pierwszy zdał sobie sprawę, że wcześniej tego dnia skłamała, mówiąc o pracy (coś, co odkrył tylko dlatego, że wpadł, żeby zabrać ją na lunch, a ponieważ nie odbierała telefonu, pomyślał, że on) zaskoczyć ją), był natychmiast zdezorientowany.

Jednak zmieszanie ustąpiło zasinieniu tylko przez kilka chwil. Jakaś niespodzianka! Brandy (jedna z pielęgniarek zmiany, którą zawsze lekceważyła ze względu na nadwagę) powiadomiła go w irytująco chłodny i zbyt wyartykułowany sposób, że z pewnością musi wiedzieć, że jego narzeczony wziął tydzień wolnego (cały pieprzony tydzień ?!). Nie trzeba było geniusza, by zrozumieć, co się naprawdę dzieje… znowu. Wychodząc ze szpitala, czuł, jak oczy jej wścibskich współpracowników wbijają się w jego plecy, a jego twarz rozjaśniła się jak żarliwy płomień zalany benzyną. Słyszał obrzydliwe cmokanie ich ust, kiedy plotkowali przyciszonym głosem o tym, jakie nieprawidłowości musiały mieć miejsce tuż pod jego własnym, skromnym nosem.

Ta suka po raz ostatni zrobiła ze mnie głupka, pomyślał. Kiedy cienie na całej długości długiej, ciemnej, pustej sypialni zbladły w resztę szarości, zdał sobie sprawę, że jeśli ma z nią poradzić te jego ospałe, znudzone żyły. Powoli wstał z łóżka i nawet o tym nie myśląc, wygładził ciężką, śmiesznie zawyżoną cenę jedwabnej narzuty.

Nienawidziła tego, kiedy siadał na narzucie. „To na pokaz, nie do używania”, zawsze go upominała. Kto do cholery kupuje narzutę, na której nie wolno ci siedzieć? W decydującym dla siebie momencie zwycięstwa funkcji nad formą ściągnął narzutę z łóżka, zwinął ją w stos i zaczął w nią tupać.

Pobiegł na niej przez co najmniej minutę, przesadnym zwycięskim krokiem, ale zdecydował lepiej, gdy jedwab ustąpił i prawie stracił równowagę. W takim razie lepszy pomysł. Podszedł do okna wychodzącego z przodu, otworzył je korbą, wybił ekran i usłyszał, jak spada i pęka na chodniku cztery piętra poniżej. Następnie wyciągnął ciężki jedwabny Kawałek Bzdur z Chinoiserie, aby do niego dołączyć.

W każdym razie była to brzydka narzuta. Wyjrzał przez okno, żeby zobaczyć, czy może dowiedzieć się, gdzie dokładnie wylądował ekran i kołdra. Kiedy zdał sobie sprawę, że stara kobieta rozmawia z innym lokatorem i wskazuje na jego okno, najprawdopodobniej próbując ustalić źródło porzuconych przedmiotów, szybko wskoczył z powrotem w ciemność i zamknął okno.

Chociaż jego jednostka była jedną z nielicznych, w których nie było żadnych śladów życia jaśniejącego od wewnątrz, czuł, że słuszne jest trwanie w ciemności. Po prostu nie chciał, żeby wiedziała, że ​​jest w domu, naprawdę. Kiedy wjeżdżała na parking, z pewnością patrzyłaby i gdyby wiedziała, że ​​on już tam jest, wiedziałaby, że coś jest nie tak.

I byłaby gotowa. Chciał, żeby była zaskoczona… tak jak wtedy, gdy w końcu zdał sobie sprawę, jaką zdradzającą dziwką dzieli go cztery miesiące od poślubienia jedynej kobiety, z którą utknął od ośmiu lat. Osiem pieprzonych lat niczego, szepnął do siebie.

Zaczął robić kilka pompek, po czym poszedł do łazienki i spryskał twarz. W ciemności ledwo mógł dostrzec kształt jej drogich, ręcznie haftowanych ręczników, och, tak - schludnie zawieszonych na brązowym drążku na ręczniki. Oczywiście pasowały do ​​kołdry.

ŹLE. - Oni się nie DOPASOWUJĄ, głupku. Koordynują! pamiętał, jak skarciła go protekcjonalnie. Czy suszą ci tyłek? Teraz nie kpił głośno z nikogo.

Nigdy bym się kurwa nie dowiedział, bo są tylko na pokaz, prawda? Przypomniał sobie kiedyś, jak złapał jednego, żeby zabrać ją do sprzątania po tym, jak się kochali. To był słodki, sentymentalny gest, zrodzony z szacunku i uwagi, a nawet zrozumienia, że ​​nikt nie chce leżeć w pobliżu przez resztę nocy ze spermą gromadzącą się w pępku. "Nie ten! Kurwa!" wrzasnęła i przez chwilę był sparaliżowany, by się poruszyć - częściowo ze zmieszania, a częściowo z niedowierzania. Jak głupi ręcznik mógł wywołać taką reakcję? To powinno być wymowne. - To ręczniki za dwadzieścia pięć dolarów, idioto - syknęła do niego, gdy stał przed nią jak kamień.

„Edycja limitowana. NIE UŻYWAJ ich. NIGDY”. Musiał coś przemyśleć.

Zaczął się zastanawiać, co powie, kiedy się z nią spotka. Skłamałaby? Płakałaby? Czy będzie go błagać, żeby jej wybaczył? Czy byłaby upartą suką i jakoś odwróciłaby to wszystko, tak jak wszystko inne za każdym razem, to byłaby jego wina? Podszedł do lustra w sypialni i zajrzał do niego, desperacko próbując dostrzec rysy własnej zmęczonej twarzy. Ledwo widział słaby blask oczu, szarpanie czarnych włosów i rękę, która przeciągnęła się po jego grymasie. To jest właściwe.

Ja siebie nie widzę. Już nawet nie wiem, kim jestem. Zaczynał się niecierpliwić i rozważał ponowne skorzystanie z jej komórki, ale zanim zdążył wyłowić swój telefon z torby sportowej, usłyszał brzęk kluczy w holu poniżej.

To jest to. „Steven? Jesteś w domu ?!” - krzyknęła niecierpliwie i słyszał, jak usiłuje przejść przez drzwi. Brzmiała, jakby nosiła coś dużego; jej głos był lekko stłumiony. - Steven? Dlaczego do cholery nasza kołdra leży na ziemi? Co się kurwa dzieje? Pojawił się na szczycie schodów, ubrany tylko w szorty gimnastyczne i wyglądał, jakby coś wiedział. "Jaki był Twój dzień?" - zapytał nonszalancko, jakby nic go nie obchodziło.

- Nieważne. To jest nasza kołdra, prawda? Wiesz, ile za to zapłaciłem ?! Co ty do diabła zrobiłeś? - warknęła, zatrzaskując frontowe drzwi stopą. Kiedy próbowała włączyć włącznik światła, upuściła klucze i uderzyły o zimną podłogę z lodowatym brzękiem.

„Helloooooo ?! Pomóż mi tutaj ?!” zażądała. Jednak Steven tego nie zrobił. Zamiast tego zrobił tylko jeden krok w dół. Uznał, że założyłaby, że zgadza się na jej żądanie, więc zawahał się, po czym usiadł na stopniu nad nim.

"Jak było w pracy?" - zapytał ponownie. „Ciężko! Jak zawsze! Te same bzdury, co wczoraj, STEE-VEN. Teraz mi pomożesz, czy co ?!” syknęła. Mimo to się nie poruszył. W końcu odrzuciła kołdrę i zabrała się do Wykładu.

„Jedyne, co próbuję zrobić, to popracować nad swoim tyłkiem, żeby stworzyć dla nas ładny dom, mieć fajne rzeczy, a dostajesz, no cóż, nawet nie wiem, co dostajesz! Co, dzikie włosy na tyłku ?! Powiedz mi, dlaczego do cholery moja kołdra leży na ziemi, Steven? Musiałem iść do czterech różnych sklepów, żeby znaleźć to pieprzone coś! " Steven po prostu się uśmiechnął. „Powiedz coś, kurwa! I do czego kurwa się uśmiechasz ?! rzuciła kpiącym tonem. - Przyszedłem dziś zabrać cię na lunch. Aby cię zaskoczyć - powiedział prawie beznamiętnie.

Udało mu się zachować głos nawet przez większość zdania, ale pod koniec załamał się i zdradził. - Twoja ulubiona dziewczyna, Brandy, powiedziała mi, że byłeś wolny przez cały tydzień, A-MEE - splunął, naśladując ten sam ton, którego używała do niego. O dziwo, było dobrze. Jej ręka zwolniła uchwyt na pasku torebki i upadła na podłogę. Dzięki temu wiedział, że przyciągnął jej uwagę.

Ta torebka, jak zawsze się chwali, kosztowała ponad osiemset dolarów. Nie postawiła go nawet na ziemi, kiedy wyszli coś zjeść; zawsze musiał siedzieć na krześle obok niej. Jego zawartość rozlała się na kafelki; wiedział, że wiedziała, że ​​została złapana.

Ale milczała przez kilka chwil. „Słuchaj, tak, chyba musimy porozmawiać,” westchnęła w końcu, a on wiedział, że to była ta chwila. Ten moment był momentem, w którym zmusiłaby się do płaczu, upadła przed nim i, jakoś w końcu, to byłaby jego wina. „Ukrywałem przed tobą pewne rzeczy, wiem, ja… po prostu nie wiedziałem, kiedy ci powiedzieć. Jak ci powiedzieć…” sapnęła i… tak.

Tam byli. Łzy. Oddychała głęboko przez nos, starając się podkreślić fakt, że robi się duszny od emocji.

Steven wstał i wytarł dłonią twarz, brwi do dolnej wargi. "WHO?" po prostu zapytał. "Z kim?" - Nie wiesz, czy możemy usiąść, jeśli będziemy mieli tę dyskusję, Steven? Wywinęła się z kurtki, a Steven zauważył, że ma na sobie fartuch.

Zwróciła uwagę na każdy szczegół, prawda? - W tej chwili nie chcę rozmawiać. Chcę, żebyś poszedł ze mną na górę i pieprzył mnie. Odpowiedział powoli, z wyrazem rezygnacji. Może to było najlepsze, co mógł zrobić.

„Co ?! O czym ty do cholery mówisz, Steven ?!” warknęła. Łzy natychmiast ustały; była… była w szoku, taka właśnie była. Nigdy nie spodziewała się, że wyjdzie z jego ust. - Słuchaj, już mnie to nie obchodzi.

To nie jest tak, że to pierwszy raz. Powinniśmy pobrać się za cztery miesiące. Za cztery pieprzone miesiące! - zawołał i zrobił dwa kroki bliżej niej, po czym ponownie usiadł.

- Możesz to później wyjaśnić. Po prostu chodź na górę i pieprzyć mnie. W tej chwili po prostu tego potrzebuję. Jego głos przeszedł w szept i trzymał głowę w dłoni, łokieć delikatnie wsparty na kolanie. Amee podbiegł do niego.

„Och, Steven. Tak, daj spokój. Ja też tego potrzebuję! Chodźmy!” wspięła się na trzy stopnie, chwyciła go za rękę i przeciskając się obok niego, pociągnęła go za sobą. W tym momencie coś mu przyszło do głowy. Tak było zawsze.

Ja za nią. Wkurzyło go to, ale nagle, dzięki temu przekonaniu, wszystko stało się jasne. Zanim dotarli do pokoju, była już w staniku i bieliźnie, a on szybko zrzucił swoje sportowe spodenki. Miał zamiar zaorać tę samą cipkę, którą orał przez cały dzień jakiś facet, o którym nawet nie znał, tego był pewien.

- Połóż się - rozkazał, a ona zaczęła protestować, ale wskazał na łóżko i zrozumiała, że ​​to rozkaz. "Zdejmij to gówno." Wskazał lekceważąco jej stanik i majtki, a ona szybko się zgodziła. „Steven, wiesz, że kocham tylko ciebie, prawda? Powiedz mi, że to wiesz ?!” błagała, a gdy się do niej zbliżył, próbowała pogłaskać jego twarz, ale odsunął się, zanim mogła do niej sięgnąć. "Przewracać." Zażądał. Zaczęła go wypytywać, ale chwycił ją za biodra i przewrócił.

„Oooch, Steven, TO DOKŁADNIE to, czego chciałem! TEGO potrzebowałem, ale zawsze jesteś dla mnie zbyt delikatny”. gruchała podekscytowana. Nic z tego nie słyszał. Zamiast tego pochylił się nad nią, przyłożył usta do jej ucha, złapał ją za podbródek i szarpnął jej głową w swoją stronę, żeby nie mogła przegapić ani słowa.

- Nie mogłeś znieść, że byłem dżentelmenem? Czy to właśnie mówisz, Amee? Kiedy szczekał do jej ucha, poczuł jak jej nogi rozkładają się pod nim i miało to sens. Chciała być wykorzystana. Nie chciała księcia z bajki; chciała Seksownego złoczyńcy. "Och, daj mi to!" krzyknęła. I zrobił.

Sięgnął ramieniem wokół jej talii, przyciągnął ją do siebie i wtulił się w nią tak głęboko, jak tylko mógł. Jednak ta chwila dotyczyła niego, a nie jej. „Och, kurwa, Steven! Tak!” - pisnęła i, ku jego rozczarowaniu, usłyszał jej ten głos. Aż do teraz ich seks był bardzo waniliowy.

Gdzie do cholery była ta dziewczyna za każdym razem? Do diabła, gdzie do diabła był? "Ty mała dziwko, Amee!" - wrzasnął i pchnął ją z powrotem z przemocą, której nigdy wcześniej nie doświadczył podczas seksu. Mógł poczuć się jak na dnie, kiedy jęknęła. Był to jęk bólu, ale jego głęboki nurt był wyraźnie przepełniony pożądaniem. "Chcę być twoją dziwką, Steven! Kurwa! To jest to, kogo muszę poślubić!" krzyknęła, pchając się na niego, spotykając jego determinację z zapałem, który zaskoczył nawet ją.

„Chwyć mnie za włosy!” rozkazała, a on to zrobił. Nadal karał ją za wszystko, co mu zrobiła, a ona to uwielbiała. „Kurwa tak, Steven, kurwa! Tak! Proszę! Idę dojść, kochanie! Proszę, tak, pozwól mi dojść!” Steven otarł pot z czoła, mocniej zacisnął jej włosy i wycentrował dłoń na łuku pleców Amee. "W ten sposób ?! To zrobi?" krzyknął, uderzając w nią ze wszystkiego, co miał.

„Tak, kochanie! Tak!” błagała i przygotowywała się do świętego szczytu - tego szczytu ekstazy - ale nagle… nic nie było. NIC. Zanim zdała sobie sprawę, że wyciągnął się i wstał, odwróciła się i zobaczyła, jak ręka Stevena z wściekłością pracuje na jego trzonie. „Co ty kurwa robisz? Ty dupku, już miałem dojść!” „Wiem,” sapnął, kontynuując wpadanie w szał. Usiadła i próbowała odepchnąć jego rękę, ale on po prostu się uśmiechnął, zamknął oczy i jęknął z satysfakcją, gdy zaczął uwalniać swoją esencję na nią.

Na jej kolanach, brzuchu, a nawet na jej drogocennym dywanie od projektanta. "Ty pieprzony dupku! Jaki jest twój pieprzony problem ?!" krzyczała i próbowała wyjść z linii ognia, ale on położył drugą rękę na jej ramieniu i trzymał ją nieruchomo, aż skończył. A potem była tylko cisza.

Steven puścił jej ramię, otarł pot z czoła i uśmiechnął się. "Chcesz wiedzieć, na czym polega mój problem?" uśmiechnął się i potrząsnął głową z niesmakiem. „Już nie TY”, oświadczył, „bo to jest problem, z którym mam do cholery problem!”..

Podobne historie

Ślub Tiny

★★★★★ (< 5)

Mąż Tiny mógł spowodować jeszcze jeden prezent ślubny.…

🕑 7 minuty Szybki numerek Historie 👁 2,535

„Tina i Barry biorą ślub, a ja jestem druhną, cóż, opiekunka honoru. Jesteś zaproszony, a ich dzieci są druhną i pageboyem”. To była najbardziej prężna od wieków moja żona Liz.…

kontyntynuj Szybki numerek historia seksu

Bibliotekarz z małego miasteczka

★★★★★ (< 5)
🕑 15 minuty Szybki numerek Historie 👁 2,355

Jestem osiemnastoletnią dziewczyną o dużych rozmiarach i bardziej dojrzałą niż połowa ludzi w moim mieście. Ukończyłem wcześnie, mam przyzwoity samochód, jestem singlem, żyję samotnie i…

kontyntynuj Szybki numerek historia seksu

Sklep z ciekawostkami

★★★★★ (< 5)

Błysnęła na niego piersiami, a on zakochał się w jej licznych urokach…

🕑 9 minuty Szybki numerek Historie 👁 1,787

To był stary sklep w nowej części miasta. Anachronizm, ciemna i stęchła nisza drobiazgów i starych rzeczy. Uwielbiałem to miejsce, podobała mi się atmosfera, uwielbiałem przeglądać jego…

kontyntynuj Szybki numerek historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat