Wyspa Cierni 1: Czarna Perła

★★★★(< 5)

Jej jedyną wiernością był ocean, jej jedynym domem był podwodny statek morski znany jako Kraken.…

🕑 15 minuty minuty Steampunk Historie

Ocean szalał jak ranna bestia wiele mil nad nimi, smagany przez gwałtowną burzę przelatującą nad ich głowami, ale burza ledwie zarejestrowała osiemset sążni pod powierzchnią. Z pewnością nie zarejestrowała go Tess, skupiona na perle koloru księżycowego, którą trzymała lekko między zębami, przygotowując się, by wepchnąć ją drżącym językiem w czekające wargi wargowe Eperii, jej sekretnej kochanki i kapitana podwodnego statek morski znany jako Kraken. Prawdziwa czarna perła, nie farbowana sztucznie, może pochodzić tylko z jednego źródła: z tahitańskiej ostrygi z czarnymi wargami lub Pinctada margaritifera, znalezionej w wodach otaczających Tahiti.

Czarne wargi ostrygi nadają perle swój kolor; im dalej od ust, tym mniej są czarne. Niektóre stają się urocze, srebrzystoszare, przypominające kolor światła księżyca, cienia lub mgły. Eperia zebrała ostrygi na Tahiti i uczyniła z nich nowy dom głęboko w podbudowie Krakena, gdzie trzymano je na podłożu z ich rodzimej skały i piasku, nieustannie kąpanych w swobodnie płynącej morskiej wodzie.

Połączyła ze sobą najpiękniejsze perły, tworząc długi naszyjnik, z których każda różniła się wielkością i połyskiem, fakturą i odcieniem. – Jesteś moją czarną perłą – szepnęła Tessa do swojego kapitana. Podobało jej się kontrast kolorów ich skóry, kiedy byli razem, jej bladą, białą dłoń dociskała do udo w kolorze kawy Kapitana, blond włosy spływały, by łaskotać brzuch Eperii. Trzymała pierwszą perłę między zębami, badając ją swoim ciekawskim kocim językiem, badając kontury, tekstury i smak, zanim wysłała ją do ciepłego, pachnącego wnętrza cipki Eperii.

Wzięła następną perłę między zęby. W tej chwili na niciach znajdowały się dwadzieścia trzy perły, chociaż zawsze dodawane były nowe perły. Zostały dwadzieścia dwa. Tess nie spieszyła się. Pomiędzy perłami obsypała Eperię językiem, ustami i zębami, ssąc jej łechtaczkę, gryząc jej ciepłe fałdy, wsuwając język głęboko w wilgoć swojego kapitana, ponownie odwiedzając drogocenne dymne kule, które już umieściła w środku.

Kiedy całe pasmo zostało z miłością włożone na swoje miejsce, Tess zakończyła akt pocałunkiem w łechtaczkę. Eperia jęknęła, rzucając się na to wrażenie. – Więcej. Potrzebuję więcej.

Napełnij mnie – rozkazała. Tess zastosowała się. Włożyła jeden śliski palec między usta Eperii, a potem drugi. Eperia ochoczo rozłożyła szeroko nogi, wpychając się w palce Tess, biorąc ją głęboko, z rozkoszą.

Tess zlizała soki Eperii z własnych kapiących palców, gdy wsuwały się i wysuwały z jej cipki. Fale doznań zafalowały na powierzchni czekoladowej skóry Eperii, na mięśniach jej ud i wspaniałym hebanowym torsie. Tess drażniła pomarszczone wejście do tyłka Eperii, bawiąc się obręczą, wkładając palec tuż do środka. Epheria wygięła się w łuk w odpowiedzi i wydała gorączkowy okrzyk, jej nogi zacisnęły się wokół głowy chętnej Tess. Tess fachowo poradziła sobie z przyjemnością kapitana, trzymając palce w sobie, przedłużając to uczucie, łaskocząc spazmujące mięśnie, które ściskały jej ciało.

Była tak blisko. Tess zręcznie chwyciła koniec pasma pereł między dwoma palcami i delikatnie zaczęła go wyciągać. Eperia jęknęła, wyciągając każdą perłę, jej ciało skąpało się w drganiach rozkoszy. Kiedy Tess wydobyła delikatny kosmyk, ponownie wzięła ołowianą perłę między zęby i przycisnęła ją do ciasnej krawędzi tyłka Eperii, naciskając ją czubkiem języka. Eperia zareagowała gwałtownym wdechem.

Jej mięśnie rozluźniły się, gdy wzięła pierwszą perłę w tyłek, drugą, trzecią. Tess poczuła reakcję ciała Kapitana, znajome słodkie napięcie zaczęło się w niej tworzyć. Jej nerwy mrowiły w koncercie z kochankiem.

„Napełnij mnie ponownie”, zawołała. "Potrzebuję cię we mnie." Tess wsunęła dwa palce między wydęte wargi cipki Eperii, gdy wsunęła kolejną perłę w dupę swojego kapitana. – O tak, cała ja – westchnęła. „Wypełnij mnie całą, całą moją pustkę. Weź mnie.

Doprowadź swojego Kapitana do szczytowania.”. Tess wsunęła palce głęboko w Eperię – swojego kapitana, jej kochanka, jej mentora, jej przyjaciółkę, gdy obficie zwilżyła ciasną dziurkę Kapitana językiem. Wsunęła kolejną perłę, potem kolejną. Eperia nie potrafiła już określić, które doznanie wywołało działanie, palce, języki i perły złączyły się razem w symfonię uczuć, cała jej istota była otoczona, każde mrowienie nerwów, każde odpalenie neuronów, każdy skurcz mięśni. Jej upadek w orgazm był podobny do nurkowania w głębokie, ciemne wody.W tym samym momencie poddała się i przybyła, grzmiące otwierające akordy Toccaty i fugi d-moll Bacha uderzały o cienki, stopowy metalowy kadłub Krakena, odbijając się echem w jej korytarzach, dudniąc w grodziach i drzwiach.

wibruje w harmonijnych rytmach przez cały statek jak kamerton. Dekker, biolog statku, grał na nim każdego wieczoru na ogromnych organach znajdujących się w gabinecie statku. Prawie zawsze grał na ncanny, każdej nocy.

Gdy ich serca zwalniały, Tess i Eperia leżały obok siebie w koi kapitana, ściana zakrzywiała się nad nimi pod tym samym znajomym i kojącym kątem łuku, jaki utrzymywały wszystkie ściany statku. Ten sam łuk powtarzał się w każdym holu iw każdym pomieszczeniu statku. Eperia zaprojektowała statek morski z myślą o Złotym Środku, proporcji, która pojawiła się w całym świecie przyrody, w muzyce, malarstwie i architekturze, orbitach planet, strukturach kryształów i muszli oraz liściach roślin. W rezultacie Kraken wyglądał z zewnątrz jak żywa istota, wydłużona muszla Nautilusa.

Każdy pokój z komorami odzwierciedlał proporcje, każda powierzchnia i konstrukcja z wyjątkiem jednego: duży zestaw harpunów, który wynurzał się prosto z okrągłej kiosku w najwyższym obszarze statku jak sztylet, jego surowe, twarde linie dramatycznie kontrastowały z zakrzywioną wypukłością. linie, z których się wyłonił. Ciekawym produktem ubocznym klasycznego projektu statku była akustyka. Mimo że galopujące akordy dzieł Bacha dudniły przez statek, wspomagane harmonią struktury, Tess i Eperia były w stanie rozmawiać szeptem i doskonale się rozumieć. – To było cudowne – powiedziała Eperia.

„Wciąż się chwieję. Czy chciałbyś, żebym odwzajemniła twoje słodkie przysługi?” Pocałowała Tess, jej dłoń pełzła w kierunku ciała kochanka, nagiego pod grubym kocem. – Nie – powiedziała Tess, ujmując dłoń Kapitana, aby zatrzymać postęp. Ta scena powtarzała się między nimi wiele razy.

Tess uważała za wielki zaszczyt sprawiać swojemu Kapitanowi przyjemność, ale była o wiele bardziej powściągliwa, jeśli chodzi o Eperię służącą jej własnym przyjemnościom i tylko od czasu do czasu pozwalała jej na to. Dzieciństwo spędziła w nadopiekuńczym łonie głęboko religijnej rodziny, purytańskiej, karzącej i nieufnej dla przyjemności. Tess uciekła z domu w swoich nastoletnich latach i skierowała się na zachód, aż dotarła do oceanu i nie mogła iść dalej.

Znalazła pracę w różnych stoczniach Kalifornii. Chociaż mogła uciec od rodziny, wartości osądów, które jej wpoili, pozostały. Jej surowe wychowanie przyciągnęło ją do Eperii.

Była pod wrażeniem odrzucenia przez Kapitana zasad i restrykcji społecznych, odmowy poddania się konwencjonalnej moralności. Eperia stworzyła cały świat, swój własny świat w swoim podwodnym domu. Żadne państwo.

Bez religii. Żadnych królów. Żadnych księży. Żadnych generałów.

Eperia dorastała jako niewolnica w Fredericksburgu w Wirginii. Jej uparta natura i wrodzona inteligencja wkrótce ujawniły się w jej odmowie uczenia się zawodów typowych dla młodej niewolnicy, i pozwolono jej pracować w warsztacie kowalskim jej dziadka, gdzie nauczyła się podstaw obróbki żelaza i kucia stali. Jej matka nauczyła ją czytać i dostarczała jej książki skradzione z ogromnej biblioteki plantacji.

Jej dziki intelekt i nieugaszona ciekawość wkrótce przyciągnęły uwagę niewolników i posiadaczy niewolników, a jej opiekunowie zdecydowali, że musi zostać ukryta z dala od plantacji, zanim jej umiejętności zaowocują albo karą, albo pomocą Konfederatów w rozwijającej się wojnie między nimi. Stany. Podróżowała koleją północną, na zawsze uciekając z kajdan niewolnictwa, i udała się do stoczni Union Johna Ericksona, gdzie jako jego uczennica uczyła się metalurgii, budowy statków i żeglugi, czego rezultatem był pierwszy naprawdę nowoczesny pancerny okręt wojenny, Monitor . Kiedy Monitor zatonął i utonęło 16 mężczyzn, jej mentor Erickson został zdyskredytowany, a Eperia uciekła.

Żyła na północy do końca wojny, ale wieści o jej umiejętnościach rozeszły się po niej i ostatecznie znalazła się jako uczennica (i okazjonalnie kochanka) Nicoli Tesli podczas budowy jego pierwszej wieży nadawczej energii w Wardenclyffe w stanie New. York. Kiedy ta wieża została sabotowana i zniszczona, chcąc utrzymać energię transmisji w tajemnicy, poszła za nim do jego drugiej i znacznie większej wieży w Colorado Springs. Po tym, jak wieże zostały sabotowane i zniszczone, podobnie jak pierwsza, a Tesla powoli oszalał z powodu jego postrzeganej porażki, Eperia udała się do Kalifornii. Była zmęczona byciem uczennicą gorszych, zmęczona przyjmowaniem rozkazów od tych, którzy nie rozumieli jej pomysłów.

Nie czuła nic prócz obrzydzenia z powodu rzezi ponad pół miliona ludzi za zwykłą flagę płócienną i teoretyczne pojęcie zjednoczonego kraju. Nic poza wojną i skąpstwem, sabotażem i cierpieniem. Opuściła świat mężczyzn. Zatrudniła załogę podobnie myślących renagadów ze stoczni, czarno-białych, mężczyzn i kobiet (to właśnie w stoczni poznała Tessę), dając im miejsce na nocleg i jedzenie do jedzenia, płacąc im nie z pensji, ale wiedzę i doświadczenie oraz obietnicę, że kiedy zbuduje podwodny statek, będą pływać z Emperią jako jej załogą. Eksperymentowała ze stopami metali i konstrukcją statków, znacznie przewyższając niezdarne wysiłki Marynarki Wojennej Unii, nad którą pracowała ponad dekadę wcześniej.

Zbudowała Krakena. Zbudowała wieżę nadawczą energii, podobną do wczesnych prób Tesli, u wybrzeży Kalifornii na niezamieszkanej wyspie Seal Rock, aby zasilać podwodny statek morski. Opuściła Stany Zjednoczone i udała się na głęboką wodę, przysięgając, że nigdy więcej nie będzie obywatelką żadnego kraju. Jej jedyną wiernością był ocean, jej jedyny dom, Kraken.

Tessa ścisnęła dłoń kapitana, biorąc ją w swoją. Powiedziała: „Uwielbiam cię wypełniać”. – Uwielbiam sposób, w jaki mnie wypełniasz – powiedziała Eperia, gładząc ją po włosach. „Nikt nigdy nie wypełnił mnie tak, jak ty”. – Nikt – powiedziała Tessa.

— Jest tylko jedna rzecz, która mnie wypełnia, tak jak ty mnie — powiedział Kapitan. – Morze – powiedziała Tessa. — Morze — powtórzył Kapitan.

"I poszukiwanie twojego domu." Oczy Eperii stały się miękkie i tęskne. „Moja piękna Nan Madol”. „Miasto duchów”. Tess uwielbiała słuchać tej historii w kółko, jak bajkę dla dzieci.

Znajomość przyniosła jej pocieszenie. - Tak - powiedziała Emperia. Teraz nazywa się to Miastem Duchów, choć nie zawsze tak było.

Kiedyś było to królestwo. Raj. Ziemia mojego ludu. Jak bardzo pragnę pokazać ci lazurowe wody mojego domu.”.

Tocatta Bacha dobiegająca ze statku nagle ucichła. Oboje usłyszeli delikatną zmianę tonu silnika w środku Krakena; kilka sekund później, stery na dziobie statku zaskrzypiały, a cały statek przechylił się w górę. Coś się szykowało.

„Wznosimy się ku powierzchni”, powiedziała Tess. Eperia powiedziała: „Być może pole galwaniczne otaczające kadłub wykryło coś.”. Słuchali. Jak na zawołanie, pokój wypełnił dźwięk klaksonu, przerywając ospałość Tess i Eperii. Klaksony rozbrzmiewały na statku tak samo jak muzyka, niesione przez harmonijną strukturę statku, tak że dźwięk alarmu był mniej piskliwym dźwiękiem przypominającym dzwonek, a bardziej brzęczącą wibracją, nie słyszaną tak bardzo, jak ją odczuwano Kapitan Eperia wyskoczyła z łóżka w pośpiechu, by dostać się do zamontowanego na ścianie aerofonu, niemal odpychając Tess na bok.

Opanowała się, zanim zaczęła mówić grzbiet – wyszeptała spokojnie w stożek mówiący. "Raport.". Z komory aerofonu wydobył się bezcielesny głos.

„Ahoj ląd! Ahoj ląd! Kapitan melduje się na mostku”. Eperia zaczęła się pośpiesznie ubierać. Tess patrzyła, owijając się mocno kocem. "Ląd! Znaleźli ziemię! Może to…".

— Nie mów tego, kochanie — powiedziała Eperia. „Nie chcę opisywać tej możliwości słowami. To dla mnie zbyt ważne”. – Rozumiem – odpowiedziała Tess.

Eperia kontynuowała. „Rozumiesz też, dlaczego nie mogę pozwolić, żebyś dołączyła do mnie na moście, prawda?”. – Tak – powiedziała cicho Tess. „To nie jest dobry przykład dla reszty załogi”. Tess nie wyraziła swoich wątpliwości co do przykładu, jaki miał dać Kapitan.

"Rozumiem." Ubrała się, opuściła kwaterę kapitana i zajęła swoje miejsce w pomywalni, jej własnej stacji bojowej, gdy tylko pojawiały się kryzysy. Kilka minut później kapitan Eperia pojawiła się samotnie na mostku. Klaksony nagle ucichły.

– Zgłoś – rozkazała. Nawigator odwrócił się od mapy wyświetlanej na ścianie przed nim. „Wygląda na małą wyspę. Szerokość geograficzna 84, długość geograficzna 1533. Nie mamy żadnego zapisu tej wyspy na żadnych mapach ani wykresach.

Trudno jest dokładnie określić rozmiar wyspy na podstawie tak niewielu wstępnych informacji. Ale gdyby wyspa miała z grubsza okrągły kształt, miałaby około 17 mil kwadratowych całkowitej powierzchni, w oparciu o zaobserwowaną średnicę.” „Jakieś oznaki roślinności? Jakieś ślady zamieszkania?”. Dekker, biolog okrętowy, odpowiedział na jej pytanie. „Nie ma żadnych śladów zamieszkania, chociaż wciąż jesteśmy bardzo daleko. Są jednak intrygujące ślady roślinności, nawet z tej odległości.

- znaki? - spytał kapitan. - Chyba las, ale nie udało nam się określić rodzaju drzewa. Drzewa nie wydają się być ani liściaste, ani iglaste. Są duże, ciemne, prawie czarne i nie wydają się mieć żadnego liścia ani igły na kończynach. Kończyny wydają się mocne i gęste, ponieważ wydają się nie reagować na przeważające wiatry.

Końce konarów drzew również wydają się zbyt mocno wyostrzone w ich punktach końcowych. „Rozstaw Oko”, rozkazała Eperia. „Tak, Kapitanie”, powiedział pierwszy oficer. Oko było elastyczną rurką, która wychodziła z kiosku, w pobliżu harpuna. Naturalna wyporność pozwoliła mu wznieść się na powierzchnię oceanu bez dodatkowego zasilania, ale gdy powierzchnia została naruszona, misterna seria wewnętrznych drutów pozwalała mu obracać się w dowolnym kierunku, unosić się i opuszczać oraz obserwować cel z wiele kątów.

Druty te sterowały również okrągłą, trójsoczewkową kulą, która mogła przybliżać i oddalać oraz przesuwać ostrość na dowolną część celu. Zaokrąglony kształt obudowy soczewek przypominał gigantyczną gałkę oczną i w ten sposób urządzenie uzyskało swoją imię. Kapitan wziął okular i spędził dużo czasu obserwując wyspę, dostosowując powiększenie i ostrość. Odkryła, że ​​roślinność jest dokładnie taka, jak opisano.

Las wyrósł z lądu, by dominować nad małą wyspą, tworząc zwartą, ciemną sylwetkę o krętych kształtach, pozornie nieprzepuszczalnych dla wiatru i wody. Każda gałąź na każdym drzewie, bez wyjątku, kończyła się groźnymi, podobnymi do zębów punktami. Po pewnym czasie powiedziała: „Dekker, czy jesteś człowiekiem religijnym?”. — Kapitanie, pan wie, że nie — odparł biolog. „Ani ja, panie Dekker.

Ale wyglądają jak ciernie, nie sądzisz?”. "Tak, robią.". „Czy czytałeś swoją Biblię?”. "Nie.

Nie od wielu lat." „Powinieneś. To bajka, ale pożyteczna. Tuż przed ukrzyżowaniem włożyli koronę na głowę Jezusa.

Została utkana z ciernistych pnączy, aby zadać ból, by ukarać. „Tak”, powiedział Dekker. „Znam tę historię.” Kapitan Eperia odwróciła się od swojego okularu, by spojrzeć Dekkerowi bezpośrednio w oczy. „Wygląda to jak ogromny las ciernistych drzew, rosnący w samym środku wyspy.

Niczego mi to nie przypomina, jak korona cierniowa”. Galwinista okrętowy, odpowiedzialny za elektromagnetykę statku, wykrzyknął: „Mamy zakłócenia w polu galwanicznym, poniżej statku, z prawej burty, 20 stopni poniżej poziomo. Mniej niż 300 sążni dalej i szybko się zamyka”. Eperia, nie odrywając wzroku od okularu, wykonała złożoną serię czynności na metalowej konsoli z klawiszami na wyciągnięcie ręki, spuszczając oko pod powierzchnię wody, wyginając się nad prawą burtą Krakena.

Zwiększyła powiększenie i zaostrzyła ostrość, by zobaczyć spłaszczone maczugi na końcu dwóch macek skręcające się spiralnie wprost w kierunku obiektywu, dwa rzędy charakterystycznych haczyków macek obracających się szybko wraz z napływem wody, ze śladami bąbelków. Za mackami wynurzyło się osiem gumowatych, wyciągniętych ramion. – Stacje bojowe, panu – rozkazała z nadmiarem spokoju. „To nie są ćwiczenia.

Kałamarnica olbrzymia z dziobu prawej burty. Wszyscy meldują się na stanowiskach bojowych”. Klaksony zabrzmiały na nowo..

Podobne historie

Automaton Lover

★★★★★ (5+)
🕑 4 minuty Steampunk Historie 👁 4,647

Był rok 1887 i wielu naukowców poczyniło postępy w doskonaleniu ludzkości. Eleanor Poots spojrzała na zegar. Robiło się późno i wkrótce miało się ściemniać. Wstała od stołu roboczego…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Psi

★★★★★ (< 5)

Kurwa, handlarz, miasto szarych rzeczy i potworów pod spodem...…

🕑 21 minuty Steampunk Historie 👁 3,781

„Przybyłeś do. Beauchamps. Rezydencja. Witaj… Louise.”. Z logofonu ornicabu wydobyło się pięć głosów, ostatni jej własny. Ta dysharmonijna wiadomość uderzyła ją niesamowitą…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Morderstwo na Tamizie

★★★★★ (< 5)

Rzeka może skrywać wiele tajemnic.…

🕑 30 minuty Steampunk Historie 👁 3,233

„Wszyscy jesteśmy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy”. Oscar Wilde, 1854-1900. „Królowa nie żyje! Niech żyje król!”. Jaka zmiana jest ważniejsza niż śmierć władcy.…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat