Isle of Thorns 2: Hellbeast

★★★★★ (< 5)

W którym Kraken walczy z piekielną bestią na południowym Pacyfiku.…

🕑 24 minuty minuty Steampunk Historie

Harpuner był pijany. Quinn leżał nieprzytomny na podłodze w swoich kwaterach, nagi, śmierdzący potem i tanią whisky. Krzyki kolegów nie mogły go obudzić, ani ich popychanie i drżenie. Bosman w końcu wyszedł z pokoju i szybko wrócił z kubłem zimnej morskiej wody, którą w desperacji rzucił na nieruchomy kształt na podłodze.

Quinn poruszył się, nagle obudził i obrócił w stronę członków swojej załogi. - Wezwano stacje bojowe, draniu draniu! - krzyknął bosman. „Tam jest kałamarnica olbrzymia upalona! Wytrzeźwiej i obsadź swój cholerny harpun! To jedyny powód, dla którego tu jesteś, jedyna cholerna praca na tej cholernej łodzi i jesteś zbyt pijany, żeby stać!”.

Quinn obudził się ze złości i próbował wstać, by uderzyć bosmana, ale statek szarpnął się, obaj stracili równowagę i upadli na podłogę. Gdy przechylenie statku wzrosło, prześliznęli się po podłodze obok siebie, a gdy uderzyli jednocześnie w przeciwległą ścianę pomieszczenia, zdali sobie sprawę, że ich walka plasuje się raczej nisko na liście priorytetów stojących przed nimi i resztą załogi na pokładzie podwodnym. morze znane jako Kraken. Quinn podniósł się, wyskoczył przez drzwi i pobiegł w kierunku wejścia do kiosku, szaleńczo odbijając się od ściany do ściany. Bosman opuścił pomieszczenie i pognał w przeciwnym kierunku, w stronę włazu prowadzącego do nadbudówki statku.

- Ostro czterdzieści stopni, pełna prędkość, opuść stery dziobowe, dwudziestodwostopniowe odchylenie - ryknął kapitan Eperia do załogi na mostku Krakena. - Pewnie na kierownicy, nawigatorze - dodała. Były teraz zbyt głębokie, aby mechaniczne, wielosoczewkowe Oko, które działało jako ich peryskop, działało skutecznie, więc usiadła na krześle kapitana, jej twarz i ręce były przyciśnięte do portalu ze stopionego szkła kwarcowego okienka obserwacyjnego z przodu. mostu, spoglądając w ciemne wody, próbując dostrzec kształt kałamarnicy w lodowatym nieznanym za nim. Piekielna rzecz spłynęła w ciemność, szaleńczo poza zasięgiem jej wzroku.

Kraken poszedł za nim. Z atramentowej głębi wody wyłoniło się nagle ramię z maczugą, wyłożone ostrymi haczykami z kolcami, i wbiło się w wizjer. Cały statek zadrżał, ale kadłub się zatrzymał, stopione szkło kwarcowe portalu nie pękło. Ramię zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Macka opadła na szybę, przyssawki zaczęły sondować, szukając zakupu, po czym zniknęły, jak wcześniej ramię z maczugą.

„Nurkuj, nurkuj, nurkuj!” zawołała Eperia. „Musimy spotkać tę demoniczną bestię na równym polu bitwy!”. Bestia, wyraźnie myśląca istota, miała inny plan. Nie było go widać, ale każdy mężczyzna i kobieta na pokładzie słyszeli szept macek, śliski chwyt przyssawek przyczepiających się do cienkiej skorupy ze stopu metalu kadłuba. Czuli to uszami, skórą, zębami, czuli to w szpiku kostnym.

Wszyscy już wcześniej słyszeli ten dźwięk. Dla członka załogi był to najbardziej przerażający dźwięk z ich doświadczeń. Oznaczało to, że piekielna bestia polowała. Kraken gwałtownie zatrzymał swój ruch do przodu, gdy macki chwyciły kadłub. Statek przechylił się pod kątem prawie czterdziestu pięciu stopni.

Członkowie załogi miotali się po wnętrzu statku jak lalki. - Gdzie do diabła jest nasz harpun? - warknął Kapitan. "Jeszcze nie na miejscu, kapitanie." „Czy galwaniczne systemy obronne są gotowe?”. „Raport o obronie galwanicznej, systemach, bosman” - zapytał członek załogi przez stożek mówienia aerofonu. „Jesteśmy naładowani i gotowi” - oznajmił bezcielesny głos bosmana z jego pozycji głęboko w kadłubie.

- A więc niech to przeklęty ma to w 80 procentach! zamówił Eperia. „A… teraz… zabierz tarcze na żywo!”. Światła przygasły, gdy niski szum wypełnił powietrze na statku. Buczenie szybko zmieniło się w trzask, a wziernik eksplodował jasnoniebieskim światłem, gdy elektryczność zalała kadłub. Quinn potrzebował dwóch asystentów, którzy wplątali go w skafander do nurkowania, między jego pijaństwem a zgiełkiem statku: Tess, sekretną kochankę Kapitana, która stała na czele kiosku i śluzy, gdy wzywano stanowiska bojowe, oraz jej asystentka, młoda kobieta o imieniu Anne.

Niezdolność Quinna do wyprostowania się sprawiła, że ​​praca była trudna, gdy wplótł pijany kontrapunkt do ruchów statku, nadmiernie kompensując za każde przechylenie statku. Anne przytrzymała otwór skafandra, gdy Tess próbowała skierować do niego nieustannie poruszające się ciało Quinna. Obu kobietom wydawał się ogromny wzwód, który Quinn poniósł, podskakując dziko w poślizgu i kołysaniu jego wysiłków, podskakując jak nadgorliwy szczeniak.

Tess nie była pewna, czy był tego w pełni świadomy, dopóki w końcu nie włożyli jego nóg do skafandra, kiedy zwolnił wymachując nogami na tyle długo, by zapytać z grubym, mocno niewyraźnym irlandzkim akcentem: Panie, za mój głęboki stan tumescencji. Nieuchronna obietnica walki wyzwala to we mnie. Krew bestii woła do mojej własnej.

Wkrótce splami mój harpun tą krwią. " Większość jego ciała znajdowała się teraz w skafandrze. Anne wyposażyła go w podobny do muszli hełm do nurkowania (oczywiście własnego projektu kapitana Eperii).

Tess schyliła się i szczerze chwyciła w dłoń jego gruby trzon. - Quinn, ryzykujesz życie za nasze życie, życie wszystkich na tym statku. Niech cię błogosławi. Uścisnęła jego kutasa zdrowo. „Wróć do nas żywy, a upewnię się, że ten mięsisty harpun jest dobrze poplamiony.

Spuścił na nią oczy. „Mogę nie dożyć kolejnego dnia”, powiedział, „Czy mogę jeszcze raz posmakować pięknej kobiety, zanim opuszczę ten statek i wkroczę do bitwy?”. Tess wyciągnęła rękę i zawiesiła ręce na jego szyi, pocałowała go głęboko. Kiedy skończył, zwrócił się do Anny i przyjął te same przyjemności z jej ust. Kapitan Eperia stworzyła na pokładzie Krakena atmosferę seksualnej otwartości i płynności.

Podobnie jak jej odrzucenie większości tradycyjnych zachodnich instytucji, rodziny, religii, rządu - uważała tradycyjne role płciowe, monogamię i patriarchat za niepotrzebnie ograniczające, a ich prawdziwym zamiarem nie była moralność, jak twierdzono, ale raczej potrzeba kontrolowania społeczeństwa i utrzymuj badanie i zaspokajanie pożądania seksualnego pod kontrolą, stłumione i demonizowane. Jej celem było stworzenie niezależnego, swobodnie unoszącego się suwerennego państwa, utopii, w której każdy mężczyzna i kobieta nie odpowiadali na żadną władzę, ale na własną wolną wolę. Te przekonania dotyczyły także życia seksualnego załogi. Monogamia była dozwolona, ​​ale poligamia była przyjętą normą.

Większość członków załogi miała kilku partnerów seksualnych. Zgoda była uważana za absolutną konieczność, ale poza tym zachęcano do kreatywności i eksperymentowania. Celem kapitana Eperii było stworzenie seksualnej utopii, a także społecznej, rządowej i technologicznej.

Anne zamknęła i zapieczętowała hełm Quinna na kombinezonie Quinna, trzykrotnie zapukała w poszycie hełmu i krzyknęła: „Gotowa!” Jeszcze zanim to słowo wyszło całkowicie z jej ust, Quinn sięgnął do szczebli drabiny prowadzącej do wejścia do kiosku i wciągnął się na nią. "Oczyść śluzę!" - rozkazał niewyraźnie. „Zamknij pieczęć za mną i zalej komorę. Pozwól mi na tę piekielną rzecz”.

Przysłona podobna do tęczówki zamknięta w podłodze, z ruchem podobnym do camera obscura. Trzy uderzenia w podłogę pod stopami Quinna dały znak, że wszystko jest czyste. Zimna woda morska w szale zalała małą komnatę, ale klęska wkrótce ustąpiła, gdy ciśnienie się wyrównało. Tęczówka włazu nad nim otworzyła się. Wspiął się po drabinie powoli, celowo.

Wsiadł do kiosku i włożył buty do mechanizmów blokujących u podstawy wieży, które utrzymywały go w stanie uziemienia elektrycznego, dostarczały mu powietrze, podłączały go do aerofonu na mostku i trzymały mocno przymocowanego do statku. Ogromna czerń głębin oceanu otoczyła go, kiedy na ślepo próbował się zorientować. Nigdy nie miał okazji, bo wszystko zdaje się wydarzyć naraz: przeskakujące łuki elektryczne wystrzeliwały nad jego głową wielkimi niebieskimi, zakrzywionymi strumieniami, zapalając wirującą masę macek wymachujących się w lodowatej wodzie, w ciągłym ruchu, a każde ramię próbowało chwycić statek, aby potwór mógł zatrzymać jego ruch i zmiażdżyć go.

Po lewej stronie Quinna do poręczy wisiały ogromne żelazne harpuny, wyższe niż jakikolwiek człowiek, unoszące się z łatwością nad jego głową. Wszystkie wyglądały identycznie, czarne, ostre i zimne jak śmierć, z wyjątkiem trzech specjalnie zaprojektowanych harpunów z tyłu kołczanu, większych od pozostałych, owiniętych futrem, aby zapewnić im amortyzację. Były to szklane harpuny, wykonane z tego samego stopionego kwarcu, co wziernik mostka i wizjer hełmu do nurkowania. Quinn nigdy żadnego nie strzelał i nie był pewien, jaki jest ich cel. Wiedział tylko, że kapitan Eperia nalegała nie tylko na włączenie ich do zestawu harpunów Quinna, ale także na skrupulatną kontrolę i konserwację.

Bezpośrednio przed Quinnem stał harpun. Podobnie jak harpuny, wielki, czarny i złowieszczy, wyrastał z łagodnych krzywizn statku jak uniesiona pięść. Strzelista broń była jedyną bronią na pokładzie statku i jedyną konstrukcją z ostrymi krawędziami i nieubłaganymi liniami prostymi; reszta statku cisnęła się z naciskiem Eperii na złoty środek jako zasadę organizacyjną i spirale, które wynikały z tego projektu. Macka uderzyła w kiosk, przywracając Quinnowi zmysły. Głos Eperii warknął z aerofonu osadzonego w hełmie do nurkowania.

- Jesteś na pozycji, harpunie? zapytała. „Nasze tarcze obronne nie powstrzymają bestii na długo. Odpowiedz!”. - Tak, kapitanie - odpowiedział Quinn i uniósł jedną z gigantycznych włóczni na swoje ramię, by załadować ją do broni. "Światła!" - rozkazał Eperia.

„Znajdźmy tę piekielną bestię i wyślijmy ją na śmierć”. Ciemna woda za oknem widzenia rozjaśniła się, gdy światła dziobowe włączyły się do akcji. Macki zwinęły się i skręciły, przemykając przez wodę.

Gwałtowne błyski niebieskiego światła wpadały do ​​wody, ilekroć ciało stwora dotykało skóry statku. - Trudno na prawą burtę! Znajdźmy dziób tej cholernej rzeczy - rozkazała Eperia. Silnik Krakena jęknął z wysiłku, próbując wykonać zwrot, ale macki trzymały się mocno. Nie można było znaleźć grubego ciała głównego ani dziobej paszczy w jego ohydnej paszczy. „Tarcze galwaniczne na 100 procent” - rozkazał kapitan.

„Nie możemy utrzymać tarcz zbyt długo na poziomie niższym”, ostrzegł Galwinista na moście. „Musimy zerwać uścisk tego potwora z naszego statku, bo inaczej jesteśmy skazani” - warknął kapitan. „Teraz na 100 procent, rozkazuję panu”.

Światła statku przygasły i migotały. Pod napięciem kilka dźwięków zabrzmiał warkot silnika statku. Ogromne łuki elektryczności przecinały wodę otaczającą statek.

Macki uwolniły swoją przyczepność na kadłubie Krakena w gwałtownym pędzie, gdy przyssawki oderwały się od metalu w reakcji na wstrząs elektryczny. „Teraz jest czas!” zawołała Eperia. "To jest nasza chwila. Chwytajmy nasze zwycięstwo." Statek, uwolniony z uścisku kałamarnicy, złapał przyczepność i zaczął wirować w kierunku ciała bestii. Dwa jasne kręgi światła z lamp łukowych na dziobie statku pełzały po kamienistej skórze drgającej, maczugowatej ręki tymczasowo ogłuszonej bestii, podążając za ramieniem, aż połączyły się z podobną do Meduzy masą wężowych macek otaczających usta potwornego stworzenia.

Za stopionym szkłem kwarcowym pojawił się okropny, zakrzywiony pazur dzioba stwora. Na jego widok nawet Eperia wstrzymała oddech, chociaż ukrywała swoją reakcję przed równie zdziwioną załogą. Quinn załadował pierwszy harpun i zablokował go mechanicznym zabezpieczeniem.

Oba promienie światła z przednich lamp statku skupiały się na ziejącej paszczy mordercy, tworząc cel dla Quinna. Kałamarnica gniewnie rzuciła się na statek dziobem. Kiedy Quinn zamachnął się harpunem i wycelował wielką armatą w potwora, bestia zareagowała szeroko otwierając dziób, gotowa roztrzaskać statek na kawałki.

Quinn pociągnął za dwa ramiona mechanizmu napinającego, jakby uzbrajał kuszę. Wycelował go w pysk potwora. Jego pijaństwo ustąpiło, ofiarą koncentracji, gdy wycelował. „Spokojnie, człowieku” - powiedział sobie. - Możesz mieć tylko jedną szansę na to.

Wypuścił powietrze, skupiając się na wrogu przed nim. Jego ciało uspokoiło się, umysł ucichł. Urodził się dla tego zawodu, jego ojciec był wielorybnikiem, a ojciec ojca.

We krwi płynął mu harpun. Jego dłoń zacisnęła się na uchwycie spustu. Ocean ucichł, świat się rozpadł. Jego uwaga się zwęziła; tylko bestia i on pozostał.

Strzelił. Macka wyłoniła się z wodnistej czerni, tnąc harpun, odchylając tor lotu pocisku, tak że odskoczył on nieszkodliwie łukiem od stworzenia i zniknął w pustce. "Cholerna rzecz!" przeklął Quinn, obracając się, by wbić kolejny harpun na ramię i do pistoletu. Cały statek zadrżał, gdy maczugowate ramię uderzyło w kiosk, usiłując wyrwać broń z jej kotwic. Quinn wtoczył następny harpun na miejsce i zamknął komorę ognia na harpunie.

Iskry wystrzeliły do ​​wody otaczającej powierzchnię statku. Bliźniacze światła na środku pyska bestii przygasły. Quinn instynktownie wiedział, co to oznacza: tarcza galwaniczna statku słabła. Z tytanicznym wysiłkiem cofnął mechanizm uzbrojenia; kiedy zablokował się na miejscu, ponownie obrócił lufę harpunu i wycentrował na kłapiącym dziobie przed sobą.

- Weź to sobie w zęby i udław się - ryknął Quinn. Skupił się, pamiętając lekcje życia, przekazane przez jego przodków. Umysł wyciszony, ciało wyciszone. Tylko bestia i on.

- Spokojnie - szepnął. Strzelił. Kolejna macka wbiła się w jego pole widzenia, prosto w ścieżkę harpuna. Czubek włóczni wbił się głęboko w ciało bestii piekielnej, plamiąc wodę krwią.

Bestia wydawała się krzyczeć w reakcji; ocean drżał, gdy ramiona i macki kałamarnicy przebijały się przez czarną wodę w udręce. "Ta rzecz nie chce umrzeć!" Quinn krzyknął z frustracji, już trzymając na ramieniu trzeci harpun, żeby załadować go do broni. „Systemy galwaniczne nie wytrzymają zbyt długo” - błagał Galvinist statku. „Musimy zmniejszyć obciążenie tarczy, inaczej stracimy całą energię elektryczną”. "Musimy kupić naszemu harpunerowi czas, jaki potrzebuje, aby zabić tę piekielną bestię!" - odparł Kapitan.

„Aby wypocić upalający alkohol z jego organizmu i wykonać swoją cholerną robotę. Za wszelką cenę utrzymuj ładunek galwaniczny”. Silniki Krakena wyły z wysiłku. Światła statku, rozjaśnione, przygaszone, znów się rozjaśniły.

Zakrzywione ramię przebiło się przez promienie światła skierowane na jego środek i uderzyło w szybę wizjera. Obrzydliwy dźwięk pękającego szkła odbił się echem po moście, gdy duża szczelina przecięła prawie spokojną ścieżkę przez czystą przestrzeń stopionego kwarcu. Potem zgasły światła. Quinn kazał załadować i zablokować harpun, wycelowany w dziobową paszczę stworzenia, kiedy morze natychmiast zrobiło się czarne. Nie tylko zawiodły bliźniacze wiązki światła skupione na bestii, ale również światło rzucane przez iskrzenie tarczy galwanicznej i światło otoczenia wizjera na moście zgasło, pozostawiając Quinna w całkowitej ciemności, wiecznej nocy.

Czuł szmer wody, gdy osiem macek i dwa ramiona piekielnej istoty pędziły w stronę Krakena, by objąć statek w śmiercionośny uścisk, zmiażdżyć go i wysłać do anonimowego grobu na dnie oceanu. Wiedział, że zostały mu sekundy. Wezwał siłę i umiejętności swojego ojca wielorybnika i tych, którzy byli przed nim, i niekończącej się linii przodków, która się od nich wywodziła, do początków człowieka, początków życia morskiego, początków oceanów. Zamknął oczy, oddychał, uwolnił całe napięcie z ciała i umysłu. „Ty wspaniała bestio, weź moją potężną włócznię, weź ją głęboko w siebie,” zawołał, pociągnął za spust i strzelił z wielkiego pistoletu.

Harpun zniknął w ciemności, a za nim mały ślad bąbelków. Nastąpiła cisza trwająca całe życie. On i bestia, sami w ciszy.

Piekielna bestia wrzasnęła. A przynajmniej wydawało się, że Quinn nic nie widział, ale woda wokół niego zatrzęsła się od tego dźwięku, a kilka sekund po początkowym wrzasku rozległ się tuman wody przypominający falę uderzeniową bomby, promieniujący z miejsca, w którym znajdowała się bestia. miotając się niewidoczny w czarnych sążniach.

Zgiełk stopniowo opadał. Morze ucichło. Quinn upadł na harpun, niepewny, co może się dalej wydarzyć. Po pewnym czasie silniki statku zaczęły powoli wracać do działania. Chwilę później bliźniacze wiązki świateł dziobowych oświetliły blade, martwe, opróżnione z powietrza stworzenie, rzucone na skały poniżej statku.

Długi, ciemny, żelazny harpun Quinna wystawał z tuszy pod ostrym kątem, delikatnie kołysząc się wraz z odpływem i przepływem ciemnych prądów podwodnych. Członkowie załogi, którzy skulili się, przerażeni w ciemności, wiwatowali, gdy światła ponownie migotały, i wiwatowali podwójnie, gdy promienie światła ujawniły martwą bestię piekielną zmiażdżoną o skały poniżej statku. Eperia spokojnie wstała z fotela kapitana. „Świetna robota, członkowie załogi. Praca Yeoman.

Gratulacje.”. „Dziękuję, sir”, odpowiedzieli zaskakująco niemal jednogłośnie. Eperia rozejrzała się dumnie po pokoju, a jej spojrzenie napotkało przytłumioną satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. - Wyślij załogę, by odzyskała harpun i wycięła mięso i tłuszcz bestii do naszej spiżarni - rozkazał Eperia, już patrząc na następne zadanie. "Pan, musimy zająć się integralnością strukturalną statku.

Stapiane szkło kwarcowe portalu widokowego jest poważnie uszkodzone i będzie wymagało naprawy. Gdy harpun zostanie odzyskany i schowany, a ciała witalne zostaną zebrane, popłyniemy na wyspę przed sobą i zawinąć tam do portu. Jutro o świcie wyślemy zwiad. " Po jej rozkazaniu nastąpił gwałtowny ruch, gdy załoga mostka przygotowywała statek.

„Sugerowany kurs, nawigatorze?” - zapytał kapitan. - Dwadzieścia siedem stopni na sterburcie, jedna czwarta prędkości - odpowiedziała. „Podnieś stery dziobowe do piętnastu procent nachylenia”.

„Ustaw kurs” - potwierdziła Eperia. - I zabierzmy tam załogę, żeby odebrała naszą broń od Przeklętego Stwora poniżej. Nie ufam tym wodom - dodała złowieszczo. - Tak, kapitanie - odparł pierwszy oficer, niezdolny do ukrycia dumy w swoim głosie z powodu zwycięstwa Krakena i jego szlachetnej załogi przeciwko gigantycznej kałamarnicy, bestii piekielnej południowego Pacyfiku.

Quinn zszedł po drabinie do śluzy i zamknął tęczówkę nad sobą. Nadepnął na podłogę. „Jest tu zimno jak w tundrze. Otwórz cholerny właz!”. Kilka sekund później pierścień tęczówki w podłodze rozszerzył się.

Quinn próbował zejść po drabinie, ale połączenie ekstremalnego zimna, wyczerpania i utrzymujących się śladów pijaństwa sprawiło, że przegapił pierwszy szczebel drabiny, upuszczając go prosto na podłogę, a balustrady przesuwały się przez jego ręce jak słupy ogniowe. Jego nogi wchłonęły szok; zawył w odpowiedzi. Jego erekcja, wyraźnie widoczna przez uginający się, mokry materiał skafandra do nurkowania, stała się ogromna, a jej rozmiar i sztywność niewątpliwie wzmocniło zwycięstwo nad gigantyczną kałamarnicą. Pokazał to z dumą.

„Dostarczyłem mój harpun do serca bestii!” - zawołał w swoim żwirowym irlandzkim akcentie. „A teraz jaka laska każe mi dostarczyć jej mojego fiuta?”. Tessa przycisnęła się do niego, wyciszając jego słowa wściekłym pocałunkiem. Quinn odwzajemnił pocałunek Tess.

Jej ręka sięgnęła w dół do lodowatego materiału rozciągniętego nad jego twardością; czuła ciepło jego krwi w jego członku przez gruby, zimny splot skafandra. Odpowiedział na jej dotyk, chwytając jedną z jej piersi. Zimny ​​szok skóry jego dłoni wstrząsnął jej zmysłami, podniecając ją, nawet gdy się przed nim wzbraniała. Jej sutki natychmiast się wyprostowały. Nie zatrzymując się, by przerwać pocałunek, zdjęła jego dłoń z piersi, zsunęła mu rękawiczkę, by uwolnić jego zimne, chwytające palce, a następnie położyła jego dłoń z powrotem na swoim cycku.

Zimno jego palców jeszcze bardziej stwardniał jej sutki. Zręcznie przeciągnął je kciukiem i palcem wskazującym przez materiał jej tuniki; zadrżała i jęknęła w zachwyconej odpowiedzi. Porzucił pocałunek, by pośpiesznie zdjąć drugą rękawiczkę zębami. Zdejmując obie rękawiczki, przebił językiem jej usta, mocno ściskając sutki.

Odrzuciła głowę do tyłu i krzyknęła; przesunął wargami, językiem i zębami do jej szyi i zaczął lizać i gryźć jej porcelanową skórę. Tess zrzuciła tunikę. Zręcznie odpięła jego skafander do nurkowania i pomogła mu upaść na podłogę, padając przy tym na kolana, bezpośrednio przed jego drgającym członkiem.

Trzymała go w obu dłoniach, zamykając oczy i musnęła nim policzek. Pocałowała go i potarła ustami. Spojrzała na niego z podłogi i ze zdziwieniem odkryła, że ​​jego wzrok nie jest skierowany na nią.

Podążyła za jego okiem i zobaczyła swoją asystentkę Anne, całkowicie i cudownie nagą, idącą przez podłogę w ich kierunku, z dekadenckim uśmiechem na ustach. Anne upadła na kolana obok Tess. Ich oczy spotkały się, wiedząc, że na ich twarzach pojawiają się uśmiechy.

Pulsujący penis Quinna promieniował ciepłem i energią zaledwie kilka cali od ich skóry. Anne, nie zrywając kontaktu wzrokowego z Tess, wzięła czubek Quinn bezpośrednio do ust, obracając językiem dokoła jego krawędzi. Quinn zareagował zwierzęcym skomleniem, zagubiony w odczuciu. Anne wyciągnęła go z ust jak cukierek, niewinnie oferując Tess swoją długość.

Tess przyjęła prezent od przyjaciółki, biorąc Quinn między usta, jej język spoczywał pod żarówką. Zaczęła nucić. Jej zamiarem było jedynie zadowolenie go wibracjami, ale znalazła melodię w pozornie bezdźwięcznych nutach, a jej piosenka wypełniła pokój.

Nucąc, wsunęła i wysunęła język, tuląc jego czubek w loki ciepłego, mokrego ciała, jej usta poruszały się po delirycznie wrażliwych bokach. Usłyszała buczący dźwięk dochodzący z innego źródła niż jej własne gardło i wyglądała na nucącą Anne, jakby harmonizowała w kontrapunkcie z melodią Tess. Może była. Język Anne badał przestrzeń między pulchnymi, drżącymi kulkami Quinna, gdy nuciła, a jej usta i jego napięta skóra stawała się mokra i niechlujna podczas aktu.

Tess wypuściła Quinn z ust i podążyła za szumem w dół do seksownego bałaganu pod sobą, biorąc jedno z jąder Quinna do ust, podczas gdy Anne wzięła drugie. Głośny ryk niedźwiedzia z Quinna powiedział jej, że cieszył się uwagą, a gromadząca się w jego worku tęgość oznajmiła, że ​​zbliża się do punktu kulminacyjnego. Tess zassała mocniej, wciągając spuchnięte jądro głębiej do ust. Anne poszła za jej przykładem, biorąc drugą piłkę daleko w swoje usta. Ich usta były teraz tak blisko, że mogli być o krok od całowania.

Ślina i sperma spływały po ich brodach i szyjach długimi, kręconymi, zmysłowymi nitkami. Nucili razem, śpiewając piosenkę, upojeni harmonijnym pięknem tworzonej przez siebie muzyki. Tess wiedziała, że ​​Quinn jest blisko. Wypuściła jego piłeczkę z ust i wspięła się w górę trzonu jego teraz szarpiącego się wału z niemal okrutną powolnością. Wzięła głowę do ust i połknęła go w całości w głąb swojego gardła.

Głos Quinna ożył. Poinformował ją: „Weź mnie głęboko, dziewczyno. Najpierw piekielna bestia wbiła mój szyb głęboko do środka, teraz to będziesz ty!”. Wbił swojego penisa w usta Tess tak głęboko, jak wbił ostatni śmiertelny harpun w paszczę Przeklętej Istoty. Anne wessała oba jego jaja do ust jednocześnie, w wyniku czego jego kutas zgęstniał i pulsował.

„Ty wspaniała piękność, weź moją potężną włócznię, weź ją głęboko w siebie,” zawołał i pchnął ją mocno w usta, by wypuścić gorące, grube strumienie dżizmu głęboko w gardło Tess, spazm za skurczem, przybywający jak fale na brzeg. Z ustami Tess tak pełnymi jego grubości, nie było miejsca na jego odwagę; strużki wypływały z kącików jej ust, spływając po brodzie i lądując w małych, ciepłych kałużach na odsłoniętych piersiach. Wyssała go do sucha, łapczywie połykając każdą kroplę, jaką mogła od niego wyciągnąć.

Anne zwróciła swoją uwagę na Tess, zlizując lepkie następstwa z delikatnych stoków jej piersi, kreśląc zawrotne, wilgotne kręgi wokół stwardniałych sutków. Quinn osunął się na ścianę za nim, po czym ześlizgnął się po niej, aż usiadł. Jego pierś falowała, oddech był ciężki i urywany. Tess nadal lizała go do czysta, Anne nadal lizała Tess do czysta.

Spojrzał na dwie czarujące kobiety wijące się na jego kolanach. Powiedział: „Poszedłem na rundę z piekielną bestią, drugą rundę z dwiema uroczymi syrenami morskimi. Nawet moja silna irlandzka krew potrzebuje krótkiego odpoczynku, zanim będę mógł rozpocząć kolejną rundę. Teraz kto przyniesie mi trochę whisky do ugaszenia moje pragnienie? ”. Ale dwie kuszące istoty przed nim nie przejmowały się jego pragnieniem, zbyt pochłonięte własnymi głodnymi potrzebami, by nawet to zauważyć; Usta i języki Tess i Anne spotkały się na długi, przeciągły pocałunek, dzieląc dobroć rozkoszy Quinna, jedne usta do drugich, śliskie i nasycone, cierpki smak jego nasienia spoczywał na ich zwisających językach jak woda morska.

Widok był oszałamiający. - Stonk to - powiedział Quinn, chwilowo rezygnując z whisky. Rzucił się do przodu, by dołączyć do nich w mokrym, słonym chrzcie języków, warg i zębów.

Cała trójka uklękła razem w łagodnych, zakrzywionych ścianach naczynia, połączeni ich świętym pocałunkiem, dzieląc się ciałami i umysłami, sercami i płucami, miłością i pracą. Żyli jako przyjaciele, kochankowie, członkowie załogi i rodacy na pokładzie osobistej, ręcznie wykonanej utopii kapitana Emperii, podwodnego wybrzeża znanego jako Kraken. W międzyczasie statek podniósł się ukradkiem na powierzchnię i był teraz nieruchomy wśród fal. Na moście celebracja zwycięstwa nad kałamarnicą ucichła.

Choć w powietrzu unosiło się podniecenie, załoga wróciła do swoich obowiązków, wiedząc, że na tak niebezpiecznych wodach nie wolno jej opuszczać czujności. Eperia zlekceważyła euforię zwycięstwa chwilę po zwycięstwie. Użyła Oka, aby zbadać otoczenie i zastanowić się nad następnymi działaniami.

Podsłuchany księżyc świecił, dysząc wody otaczające statek w odcieniach szarości. Obok przemknęły niskie chmury, przesłaniając delikatne światło gwiazd. Przed nią leżała Wyspa Cierni, fale uderzające o poszarpane skały linii brzegowej. Na szczycie wyspy stał ciemny las ostrych, wściekłych, przypominających zęby sylwetek, okrywających krajobraz wyspy jak krwawa korona.

Podobne historie

Automaton Lover

★★★★★ (5+)
🕑 4 minuty Steampunk Historie 👁 4,647

Był rok 1887 i wielu naukowców poczyniło postępy w doskonaleniu ludzkości. Eleanor Poots spojrzała na zegar. Robiło się późno i wkrótce miało się ściemniać. Wstała od stołu roboczego…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Psi

★★★★★ (< 5)

Kurwa, handlarz, miasto szarych rzeczy i potworów pod spodem...…

🕑 21 minuty Steampunk Historie 👁 3,781

„Przybyłeś do. Beauchamps. Rezydencja. Witaj… Louise.”. Z logofonu ornicabu wydobyło się pięć głosów, ostatni jej własny. Ta dysharmonijna wiadomość uderzyła ją niesamowitą…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Morderstwo na Tamizie

★★★★★ (< 5)

Rzeka może skrywać wiele tajemnic.…

🕑 30 minuty Steampunk Historie 👁 3,233

„Wszyscy jesteśmy w rynsztoku, ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy”. Oscar Wilde, 1854-1900. „Królowa nie żyje! Niech żyje król!”. Jaka zmiana jest ważniejsza niż śmierć władcy.…

kontyntynuj Steampunk historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat