Adrenalina

★★★★(< 5)

Dwóch nurków z parku morskiego ćwiczy zastrzyk adrenaliny po bliskim spotkaniu z żarłaczem białym.…

🕑 55 minuty minuty Seks oralny Historie

Wysoko nad nami wznosił się pięćdziesięciodwumetrowy trawler rybacki, którego zniszczony przez rdzę kadłub już uległ nieustannej inwazji pąkli i innych pasożytniczych organizmów morskich. Wystawiając czterdzieści kilka stopni na lewej burcie, odsłaniał brzuch jak leniwy pies mający nadzieję na poklepanie. To był monolit. Czułem się malutki w jego obecności. Goniłem powoli wznoszący się szlak bąbelków wokół pochylonego dziobu trawlera.

Były to długie, ukośne kreski powietrza, mieniące się srebrem na lazur oceanu, z którego wznosiły się. Podążając za przerywaną linią do jej źródła, moje oczy ponownie padły na ten idealny tyłek w kształcie serca, który napinał się i falował w obcisłym fioletowym kombinezonie, gdy poruszała się wzdłuż kadłuba. Na szczęście był to krótki kombinezon, odsłaniający mnóstwo kremowego ciała na smukłych udach George'a. Wymanewrowała do pionowego zawisu obok wraku, a ja dryfowałem obok niej, delikatnie obijając się o nią. Nawet pod dwudziestoma dwoma metrami oceanu gładki dotyk jej skóry na moim odsłoniętym przedramieniu i łydce był cudowny, a pół-nieważkość czyniła ją jeszcze bardziej miękką.

George żartobliwie uderzył mnie w biceps, a kran pod wodą brzmiał niemal metalicznie. Zaprotestowałem na swoją niewinność przesadnym wzruszeniem ramion, ale ona nic z tego nie miała. Kręcąc głową w udawanym napomnieniu, wyłączyła kamerę i schowała ją do woreczka na czarnej kamizelce kontrolującej pływalność. Skończywszy badanie wraku statku, zabezpieczyłem swój podwodny tabliczkę do pisania w jednym z moich pomarańczowych woreczków.

Nieziemskie rozdarcie rzepu przedarło się przez okresowe przesiąkanie oddechu syczącego z mojego automatu. Było coś niesamowitego w dźwiękowym krajobrazie nurkowania: rycząca cisza, otaczające echa, bliskość. Nie po raz pierwszy podczas nurkowania włosy zjeżyły mi się na karku. Wiedząc, że lepiej nie ignorować mojego szóstego zmysłu, dwukrotnie sprawdziłem swój sprzęt, zwracając szczególną uwagę na głębokościomierze i mierniki ciśnienia oraz pozostałe powietrze.

Wszystko było tak, jak powinno. Potem przeskanowałem nieskończony błękit wokół nas powolnymi, zamaszystymi łukami. To prawdopodobnie graniczyło z paranoją, ale długie, gorzkie doświadczenie nauczyło mnie ufać tym małym uczuciom strachu. Delikatne, ciemne brwi George'a były zmarszczone pod maską w żółtej oprawce, gdy mi się przyglądała.

Nie poświęcała zbyt wiele uwagi mojemu wojskowemu doświadczeniu nurkowemu z poprzedniego życia, a moje rytuały sprawdzania odbytu i ponownego sprawdzania stały się dla niej źródłem wielkiej rozrywki. Bez wątpienia żebra, które otrzymałbym z powrotem na suchym lądzie, byłyby bezlitosne. Jednak żaden z pozostałych strażników odpowiedzialnych za patrolowanie Parku Morskiego Batemans nie był w stanie dotrzymać jej kroku pod wodą ani na powierzchni. W konsekwencji nawiązaliśmy ścisłą współpracę w ciągu ostatnich trzech miesięcy.

Trzymając przy niej oba kciuki, wskazałem, że wszystko jest w porządku. Zatrzymała się na chwilę, po czym sprawdziła własne przyrządy, po czym uformowała krąg kciukiem i palcem wskazującym, a pozostałe palce wyciągnęły, by dać prawidłowy cywilny sygnał „w porządku”. Parsknąłem śmiechem, z mojego automatu wystrzelił krótki kłębek bąbelków. Pomimo gówna, które mi obrzucała, George nadal był profesjonalistą.

Wiedziałem, że nie może się powstrzymać. Wyjęła regulator z ust i wystawiła na mnie język. Dałem jej w zamian gest masturbacji, poruszając luźną pięścią w tę iz powrotem w pobliżu mojego krocza, gdy wgryzała się w ustnik.

Dłonie George'a powędrowały prosto do jej bioder, wraz z przechyleniem głowy. Krótkie podmuchy powietrza zdradziły jej rozbawienie naszym przekomarzaniem się na mim, ale potem szybko skoncentrowała nas na zadaniu powrotu na brzeg. Szybka seria ręcznych sygnałów, a potem George z gracją obrócił się w wodzie, gdy znalazłem się po jej lewej stronie.

Za nami stał wysoki wrak. Z przodu koryto ciemnych głazów, skalnych wąwozów i roślinności, połączone łatami piasku, wiło się z powrotem w kierunku plaży kilkaset metrów w zatoce Guerilla. Wyruszyła pierwsza, a ja ruszyłem za nią, unosząc kolano, żeby kopnąć w płetwę. Spojrzałem na nią. Gruba linia świecących bąbelków uniosła się wokół jej twarzy, zaciągając kurtynę powietrza na mój widok na ocean.

Wydawało mi się, że zobaczyłem coś w oddali, zanim zostało to zasłonięte jej wydechem. Czas się zatrzymał. To lodowaty chłód, który przeszył mój kręgosłup, jako pierwszy potwierdził niebezpieczeństwo. Jeszcze zanim się zorientowałem, co to jest, zalew adrenaliny przygotował mnie do stawienia czoła zagrożeniu.

Moje tętno przyspieszyło. Moja wizja tunelowała. Jaki tam dźwięk został rozproszony, aż w moich uszach pojawiło się tylko piskliwe dzwonienie.

Bąbelki zniknęły, pozostawiając wyraźny widok na ciemnoniebieski ocean za zakrzywionym fioletowym horyzontem tyłka George'a. Najpierw moją uwagę przykuło stłumione światło słoneczne odbijające się od płetw piersiowych. Potem moje oczy skupiły się na dużym oświetlonym obszarze, który biegł od szpiczastego nosa do wysokiej płetwy grzbietowej.

Jego mroczny, groźny uśmiech pod spodem był niemal hipnotyzujący. Ale dopiero, gdy dostrzegłam małe czarne oczka po obu stronach jego głowy, pozornie wykrzywione w gniewnym wyrazie z mojego punktu obserwacyjnego bezpośrednio z przodu, mój mózg w końcu przetworzył sytuację. Rekin. Pieprzony ogromny! Zamrugałam od przerażenia i natychmiast poczułam, że serce znów bije mi w piersi.

Wraz z nim przyszła fala innych zmysłów. Ocean błękitu wlał się w moje rozszerzone źrenice, natychmiast uświadamiając mi wszystko wokół mnie. Słyszałem każdy pojedynczy pęcherzyk, który został wyrzucony z mojego regulatora.

Odżywiałem się ciepłem, moje kończyny były żywe i gotowe do działania. Rzuciłam się do George'a, chwytając ją za lewe kolano. Wykręciła się gwałtownie, patrząc na mnie.

Trzymając rękę płasko, z palcami pionowo i kciukiem przy czole, zasygnalizowałem, że widziałem rekina. Następnie dałem gest oznaczający niebezpieczeństwo zaciśniętą pięścią w kierunku zagrożenia. Odwróciła się, żeby go poszukać, ale odwróciła się, wzruszając ramionami, trzymając dłonie do góry. Nie mogła tego zobaczyć. Nie mieliśmy czasu na to gówno.

Chwyciłem jej fluorescencyjnie żółty pas balastowy. Szarpiąc ją plecami, kopnąłem mocno, popychając nas oboje do tyłu w wodzie. Instynktownie chciałem ochrony wraku na naszym tyłach, ograniczając zagrożenie do przodu, gdzie moglibyśmy mieć go na oku.

Nasze butle z powietrzem głośno brzęczały o kadłub. Zderzenie jęków wyemitowało dwa przerażające gongi, które złowieszczo rozbrzmiały w moim ciele. Nie mogłam nic poradzić na to, że się skrzywiłam, zaciskając głowę między ramionami jak żółw i zaciskając oczy.

Szok wywołany tym prawie sprawił, że przegryzłem zatyczki w ustniku. Znowu wyrwałem się z wirującego ogonem strachu. Nic by nam nie dało po prostu zwinąć się w małą kłębek i mieć nadzieję, że wielka, zła ryba odejdzie. Rzeczywistość była oczywiście taka, że ​​alternatywy było niewiele.

Ale jeśli byłaby najmniejsza szansa, żebym mogła poprawić nasze perspektywy, nawet najmniejszą iskierkę nadziei, zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy, aby ją złapać. Moje oczy otworzyły się i natychmiast utkwiły w rekinie. Znajdowało się jakieś dwadzieścia pięć metrów dalej, jedna trzecia długości wraku.

Szybując bez wysiłku w naszym kierunku, nie mogłem dostrzec żadnego ruchu w jego ogromnym, opływowym ciele. Po prostu wydawał się magicznie powiększać się bliżej - w wodzie. Gwałtownie popchnąłem George'a wzdłuż kadłuba, wściekle kopiąc. Moje płetwy były zamazane, nieprzezroczyste ostrza wyginały się i odrywały pomarańczowe czubki moich butów. Byliśmy blisko dziobu i nagle pomyślałem, że moglibyśmy mieć szansę, gdybym tylko mógł nas okrążyć dziobem.

Jasnożółty zbiornik George'a podskakiwał i straszliwie pisnął o zardzewiałą stal, uwalniając grad pąkli i fragmentów rdzy z trawlera. Odłamki zasypały mnie, gdy szurałyśmy wzdłuż kadłuba. Chmury bąbelków powietrza łaskotały mnie w uszach i szyi, kiedy drapała mnie pazurami, próbując się złapać. Rekin był w odległości zaledwie dwudziestu metrów. Zatrzymaliśmy się z ogłuszającym brzękiem, który odbił się echem w wodzie.

Moja uwaga oderwana od nadchodzącego zagrożenia, odwróciłam głowę, żeby zobaczyć, co zatrzymało nasz postęp. Jakiś zapadnięty olinowanie, już oblepione koralem, utworzyło duże żebro wzdłuż boku wraku. Za nim dziób trawlera był za daleko. Nie damy rady. Paznokcie George'a boleśnie wbiły się w moje ramię.

Po sposobie w jaki jej ciało zesztywniało, zanim jeszcze zobaczyłem jej ciemnoniebieskie oczy, szeroko otwarte z przerażenia, mogłem powiedzieć, że w końcu zobaczyła zbliżającego się rekina. Zamknęło się do piętnastu metrów. Duże, postrzępione trójkątne zęby uśmiechnęły się do mnie, gdy się zbliżył. Nie było wątpliwości. To była wielka biel.

Naszą jedyną szansą, gdyby zaatakował, była walka. Wyciągnęłam nóż z pochwy przypiętej do prawego uda i przerzuciłam go przez ramię oburącz. Byłem przygotowany - uzbrojony i gotowy do obrony. Naprawdę nie chciałem go zranić, ale to zależało od rekina.

Dziesięć metrów. Wiedziałem, że to mit, że może wyczuć nasz strach. Jakakolwiek adrenalina, którą wydzielaliśmy do wody, nie pokonała jeszcze coraz większej odległości do nosa rekina. Ale wyczuwał impulsy elektryczne z naszych podekscytowanych uderzeń serca.

Korzystając z treningu sił specjalnych, aby się uspokoić, wzięłam długie, powolne wdechy głęboko w płuca. Ścisnąłem tyle napięcia, ile mogłem w rękojeści noża, gdy robiłem wdech, a następnie rozluźniłem nacisk, wyobrażając sobie, jak to wszystko wypływa z moich palców u rąk i nóg podczas wydechu. To była dobrze wyćwiczona technika snajpera, która uspokajała nerwy przed oddaniem dalekiego strzału.

Jak wiele razy wcześniej, czułam, że mój niepokój odpływa. Pięć. Cały mój świat stał się tym wielkim białym rekinem. Zawieszony w jasnoniebieskim oceanie i otoczony czerwonobrązowym kadłubem po mojej prawej stronie, płynął w naszym kierunku, w mgnieniu oka połykając ostatnie metry dzielącej nas wody.

Skupiłem się na jego lewym oku i zmusiłem go, by płynął dalej, a moje kłykcie świeciły na biało wokół rękojeści noża. Jego zimne, martwe oko wpatrywało się w moje. Widziałem, jak drga, gdy rekin ustawiał ostrość. Myśl o tak niesamowitym drapieżniku wpatrującym się we mnie była mrożąca krew w żyłach.

Co gorsza, nie potrafiłem ocenić emocji ani intencji w jego oku, tylko bezduszną czarną otchłań wpatrującą się we mnie. Potem był tam, tuż nad nami. Straciłem pojęcie czasu i przestrzeni. Mój wszechświat stał się niemożliwym spowolnieniem, każda nanosekunda na wieczność. Szpiczasty nos rekina przesunął się po mojej twarzy, ogromne nozdrza niewątpliwie wdychały strużkę adrenaliny tryskającą z każdego poru.

Jego zwężająca się głowa wypełniła moje pole widzenia. Srebrne zmarszczki migotały na jego skórze, a promienie słońca przebijały się przez delikatne fale na powierzchni. Poniżej rząd za rzędem ostrych jak brzytwa zębów przecinanych przez wodę i moja świadomość. I to oko: zimny, atramentowy iluminator w nieskończoną grozę.

Przekręcając tułów w lewo, trzymałem nóż wycelowany w wielką czarną tarczę, gdy przelatywał obok. Jego oko nadal drgało, obracając się dalej w jego głowie, aby pozostać na mnie utkwione. Nagle gigantyczna czarna soczewka przesunęła się do przodu. W jednej chwili wielki biały rekin odwrócił wzrok. Westchnęłam, ogarnęła mnie przytłaczająca fala ulgi.

Eksplozja bąbelków ryknęła z mojego automatu i oparzenie w moich płucach zgasło. Wtedy zdałem sobie sprawę, że wstrzymuję oddech. Rekin był masywną szarą ścianą. Nie było nic więcej. Ciemne pionowe linie skrzeli mignęły mi od prawej do lewej.

Potem płetwa wielkości skrzydła samolotu przesunęła się zaledwie o cale. Patrząc w prawo w kierunku jego ogona, to niewiarygodne, wciąż było go jeszcze do przepłynięcia. Między wielką bielą a kadłubem trawlera nie było miejsca. Czułem się, jakbym utknął między dwoma pociągami. Mogłem sięgnąć i go dotknąć.

Na szczęście udało mi się zwalczyć impuls. Ale jednocześnie coś we mnie żałowało, że nie nawiązałem kontaktu z imponującym zwierzęciem. Z przerażającą prędkością rekin skręcił się w wodzie. Wydawało się, że prawie zgiął się na pół, gdy jego potężny ogon przechylił się, zanim wystrzelił go w nowym kierunku jednym zamaszystym smaganiem. Mycie z jego dzikiego manewru uderzyło mnie w George'a, powodując, że nasze czołgi stukały i ocierały się o kadłub.

Odleciał od nas ciasnym zakrętem, kierując się z powrotem na morze prawie w tym samym kierunku, w którym się zbliżył. Poruszał się ogonem w przód iw tył, gdy płynął, poruszając się szybko. Cokolwiek o nas myślał, przestało go interesować. Trwał, aż w końcu zniknął w ciemnoniebieskiej nieskończoności.

Nie wiem, jak długo czekałem, obserwując otwarty ocean na wypadek, gdyby wrócił. Dopiero gdy poczułam, że George porusza się za mną, wróciłam do chwili. Zdając sobie sprawę, że wciąż ściskam nóż obiema rękami pod brodą, schowałam go do pochwy i odwróciłam się w wodzie twarzą do niej. George spojrzała na mnie, jej oczy płonęły w żółtej masce na twarzy.

Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w głębokich oddechach, ogromne chmury bąbelków wystrzeliwały z jej regulatora. Posłałem jej kciuki w górę, na pół dając jej znać, że wszystko w porządku, a na pół pytając, czy ona też jest. W zamian dała mi sygnał w porządku, wraz z szybkim skinieniem głowy. Jeszcze więcej sprawdzianów i sygnałów ręcznych, a potem George poprowadził nas z powrotem w stronę brzegu. Trzymaliśmy się blisko dna, łagodnie wznosząc się wraz z dnem morskim.

Trzymałem się jej, znacznie bliżej niż zwykle, upewniając się, że jest w zasięgu. Z instynktem opiekuńczym na nadbiegu odwracałem się co kilka sekund, żeby skanować ocean za nami. W końcu przeszliśmy obok skalistego występu Burrewarra Point, który stał na straży na południowym krańcu Guerilla Bay.

Przekraczając ujście, walczyliśmy z prądem w kierunku mniejszej plaży na północy. George celował w zatopioną łódź wiosłową między północnymi głowami a skalistą wysepką dwadzieścia metrów od klifów. Było to nie lada wyzwanie, biorąc pod uwagę, że widoczność w zatoce spadła do około jedenastu metrów.

Ale ona to oczywiście przybiła. Fala przetoczyła się nad nami, wyglądając od spodu jak stopione szkło. Fale ryczały i sapały w płytkim przesmyku, popychając i ciągnąc nas, gdy pływaliśmy.

Zatrzymaliśmy się tak głęboko, jak się dało, przecinając stosunkowo nienaruszone wody w wąwozie prowadzącym do brzegu. W końcu przebiliśmy się przez łamiące się fale i wypłynęliśmy ostatnie metry na plażę. Czołgając się i wspinając po zboczu, obciążeni naszym sprzętem do nurkowania, opadliśmy na mokry piasek.

Fale chlupotały, rytmicznie otaczając nas białą pianą, od czasu do czasu aż po pachy. Po naszej lewej stronie północne urwiska wznosiły się jakieś trzydzieści metrów wyżej, podczas gdy po prawej plaża rozciągała się w wybrzuszenie, które rozciągało się wokół skalistej wysepki jakieś sto metrów przed nami. "O mój Boże!" George rozpromienił się, naciągając maskę i fajkę na jej twarz, pozostawiając je zwisające z jej szyi.

"Widziałeś to!". "Masz na myśli wielkiego pieprzonego rekina?" Zaśmiałem się przez ryk przyboju, zdumiony, że w ogóle o to zapytała. "Tak, George, widziałem to.".

Posłała mi zakłopotany uśmiech, chwilowo zawstydzona tak głupim pytaniem. Potem się roześmiała, mieszanina uniesienia i wyczerpania. „To było niesamowite”.

Zaciskając pięści i odchylając głowę do tyłu, z twarzą skąpaną w słońcu, znów jęknęła z zawrotnego podniecenia. "Mój Boże!". – Opowiedz mi o tym – zadrwiłam. brzęczałem.

Byłem tak podekscytowany, że ręce mi się trzęsły. Sięgnąłem po zamek błyskawiczny mojej jasnopomarańczowej kamizelki kontrolującej pływalność, próbując go zamaskować. To nie działało, a moje zęby zaczęły szczękać.

To był tylko zejście po adrenalinie, o czym wiedziałem aż za dobrze. Mimo to wstydziłam się przechodzić przez to w obecności George'a. Odbiłam.

„Nie sądziłem, że wielcy biali przybyli tak daleko na północ”. Zatrzymała się na sekundę, zaciskając usta z troską. Widziałem, że zastanawia się, czy sprawdzić, czy wszystko u mnie w porządku, czy puścić mnie z tropu. Na szczęście, w każdym razie dla mojego ego, wybrała to drugie i wpadła w rutynę starszego strażnika.

„Tak, idą prosto do Queensland. Te duże lubią tropić humbaki, gdy migrują w górę iw dół wschodniego wybrzeża. ”. Gdy każdy z nas pogodził się z naszym podekscytowaniem, nasze ręce wymachiwały w ożywionej dyskusji, toczyły się gorączkowe tam iz powrotem. Oboje byliśmy pod wrażeniem tego spektakularnego zwierzęcia i tego, jak blisko nas się zbliżyło.

To było jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. To było prawie duchowe. George przeczesała palcami swoje niechlujne fryzury w stylu pixie, strzepując z włosów lśniący strumień wody. Mokre kępki hebanu wciąż lśniły w słońcu, a maleńkie kropelki morskiej wody spływały po porcelanowej skórze jej delikatnie zwężającej się szyi. Spojrzała na mnie z błyskiem w oku.

Zatraciłem się w jej spojrzeniu. Jej oczy były ciemnoniebieskie, prawie królewskie. Chociaż była uderzająco piękną kobietą w stylu szorstkiej i upadłej chłopczycy, nigdy wcześniej mnie to nie zaskoczyło. Ale zdecydowanie byłem w tym momencie, patrząc na nią na tej plaży.

Jej chichot ucichł w uśmiech z otwartymi ustami. Nastrój na chwilę stał się niezręczny. Potem zerwała kontakt wzrokowy, aby wyjąć coś z jednej z zapinanych na rzep woreczków na swojej kamizelce.

Był to żółty aparat podwodny, którego używała do sfotografowania wraku. - Mam z tego filmik – oznajmiła z dumą, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem. Zmarszczyłem brwi. "Więc jestem tam, przerażony, mam zamiar wdać się w walkę na noże z wielkim białym rekinem, a ty jesteś na pieprzonym?".

"Chcesz zobaczyć czy nie?" Przechyliła głowę, odrzucając moje udawane niedowierzanie prosto we mnie. Przysunąłem się do niej w pieniącej się wodzie i pochyliłem, żeby obejrzeć maleńki ekran. Wywołało to triumfalny podwójny pomruk, tylko zbyt szczęśliwy, by napawać się moją reakcją.

Żartobliwie uderzyłem ją ramieniem i zadrwiłem: „Zamknij się, ty mnie nie znasz”. George zachichotał, gdy zaczęła wideo. Niepewny obraz zaczął się od ekstremalnego zbliżenia moich dłoni zaciśniętych na rękojeści noża, zanim przesunąłem w prawo.

Ekran wypełniła połowa twarzy rekina, zamazana, zanim autofokus się poprawił. Potem George najwyraźniej oddalił się, by uchwycić groźny ujęcie całej sprawy, moje przedramię wsunęło się z powrotem w kadr po lewej stronie. Mogłem po prostu usłyszeć dźwięk bąbelków z głośnika kamery ponad rykiem wiatru i surfować wokół nas. Zaledwie kilka sekund później rekin był zbyt duży, aby zmieścić się w kadrze. Widziałem tylko nozdrza, zęby i zimne lewe oko.

Prześlizgiwał się obok o wiele szybciej, niż pamiętałem. Tył mojej głowy przepłynął przez ujęcie od lewej do prawej, podczas gdy George koncentrował się na głowie rekina. Obraz przesunął się w prawo, wzdłuż ciała. "Człowiek!" oddychała, gdy patrzyliśmy. "Musi mieć co najmniej cztery, może pięć metrów długości.

Prawdopodobnie kobieta. Stają się dużo większe niż samce." – W przeciwieństwie do nas, co? Uśmiechnąłem się do mojego drobnego partnera nurkowego siedzącego na falach. Miałem na niej co najmniej stopę iz łatwością ważyłem dwa razy od niej. Posłała mi krzywy uśmiech, po czym zwróciła uwagę na wyświetlacz. Właśnie wtedy rekin cofnął się, po czym machnął ogonem, by wystrzelić w innym kierunku.

Obraz zatrząsł się dziko, z metalicznym uderzeniem i zobaczyłem, jak na ekranie mnie uderza. Z głośnika słychać było brzęk naszych czołgów o kadłub, a także stłumiony jęk George'a. "Łał!" George roześmiał się. Spojrzała na mnie błyszczącymi oczami. „Wygląda na to, że uderzył cię ogonem”.

- Nie, nie sądzę – odrzuciłam, klepiąc woreczki mojej kamizelki, obserwując nagranie znikającego w oddali rekina. "Myślę, że to tylko…". Podwodna tabliczka do pisania nie była już przymocowana do mojej pomarańczowej kamizelki. Duża siateczkowa sakiewka, w której ją schowałam, była rozdarta, a zapinana na rzep klapa wisiała bezużytecznie, nie mając nic do uścisku.

Inne ślady i otarcia zdobiły przód mojej kontroli pływalności. To zdecydowanie mnie przycięło. Najwyraźniej nie zauważyłem w ferworze chwili.

"Cholera kurwa!" George odetchnął. Wpatrywała się we mnie z otwartymi ustami. - Uff – próbowałem się roześmiać. Ale świadomość, jak blisko się zbliżyłem, przywróciła mi drżenie rąk.

Próbując uniknąć jej intensywnego spojrzenia, poprosiłem ją o ponowne odtworzenie wideo. Chociaż mój wytchnienie od jej bacznej obserwacji trwało tylko dwadzieścia osiem sekund. To wszystko, łącznie z mniej więcej dziesięcioma sekundami pustej wody na końcu klipu. Żadne z nas się nie odzywało.

Jedynym dźwiękiem były pieniące się fale spływające wokół nas. Trzymałam ręce na kolanach pod pianą, chcąc, żeby były nieruchome. Kątem oka zobaczyłem, jak George schował kamerę i spojrzał na mnie. Wpatrywałem się w główną część zatoki za skalistą wysepką, nie patrząc na poszukiwaczy słońca rozsianych na większej plaży, która skręcała na południowy wschód do podstawy Burrewarra Point.

Odwracając się, spotkałem jej spojrzenie. Jej duże niebieskie oczy płonęły szczerością, jakiej nigdy wcześniej w niej nie widziałem. O ile mogłem powiedzieć, to nie była litość. To było coś innego.

- Próbowałeś mnie uratować – jej głos załamał się, ledwo słyszalny ponad zgiełkiem. „Stałeś między mną a rekinem. Ty…” Słowa zawiodły ją, ale jej usta poruszały się mimo to. Sama nie miałam nic do powiedzenia i poczułam, jak na mojej twarzy pojawia się zakłopotanie. „Słuchaj, to jest… um…” Oczyściłam gulę z mojego gardła.

- Nie martw się. Jak mówisz, to było po prostu ciekawe. Żadnego niebezpieczeństwa. Sięgnąłem do wody i zdjąłem płetwy.

Potem wstałem i przypiąłem je do pasa balastowego, wyciągnąłem rękę, żeby jej pomóc. Napinała się pod ciężarem butli i innego sprzętu do nurkowania, gdy stała. Zanim zdążyliśmy wymienić kolejną niezręczną chwilę kontaktu wzrokowego, pomaszerowałem z nią w stronę parkingu.

Wąska piaszczysta ścieżka wiła się przez nisko położoną przybrzeżną roślinność do świeżo zaznaczonego bitumu. Nasz biały napęd na cztery koła stał w pobliżu, w pstrokatym cieniu eukaliptusów, z logo Marine Parks Authority na drzwiach kierowcy. Zrzucając sprzęt z tyłu pojazdu, sięgnąłem pod tylny zderzak po kluczyk magnetyczny i otworzyłem klapę bagażnika. George i ja metodycznie najpierw uporządkowaliśmy nasz sprzęt, sprawdzając wszystko podczas pakowania.

Jej żółty zbiornik powietrza był głęboko porysowany do metalu w paskudne tygrysie paski. Jej czarna kamizelka wypornościowa również miała na ramieniu kilka małych rozdarć. Kucając na ziemi za samochodem, przesunęła palcami po uszkodzeniach.

„Przepraszam, ja…” – zaoferowałem potulnie, sprawdzając zadrapania na białej farbie mojego własnego czołgu. - Nie martw się, nowicjuszu – uśmiechnął się George, gdy wstała. "Nadal podpiszę twój okres próbny." "Jej, dzięki, szefie," zaśmiałem się sarkastycznie, podnosząc swój czołg na tył wozu. George był właściwie w tym samym wieku co ja, ale spędziła swoje dziesięć lat od liceum patrolując Park Morski jako strażnik, podczas gdy ja byłem w tym dopiero nowy z życia gdzie indziej.

Z rękami na biodrach i przekrzywioną głową, wysunęła na mnie język. – Nie dziękuj mi za bardzo – powiedziała, pochylając się, by chwycić swój zbiornik. "Zestaw zastępczy wychodzi z twojej pensji." Tak naprawdę nie słuchałem. Wizja jej tyłka pochylającego się w tym fioletowym kombinezonie zamroziła mnie w miejscu.

Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Krocze mojego własnego czarnego kombinezonu zacisnęło się na ten widok. Chciałem tylko… Dźwięk George'a odchrząkującego przywrócił mnie do tej chwili. "Ach, chcesz mi tam pomóc?" uśmiechnęła się, unosząc brwi.

Obejmowała swój zbiornik z powietrzem, teraz oddzielony od kamizelki kontrolującej pływalność. 'Pierdolić!' skarciłem się. Czułam, jak ciepło powraca do moich policzków, czoło szczypie mi od potu.

Wziąłem od niej duży żółty cylinder i załadowałem go na tył samochodu. Kiedy się odwróciłem, George rozpinał przód jej kombinezonu do pasa. Gdy zdjęła go z prawej ręki, fioletowy neopren oderwał się od jej ramienia i opadł na ziemię. "Co do cholery?" zmarszczyła brwi, skręcając się i wykrzywiając, aby odzyskać postrzępione segmenty trzepoczące wokół jej prawego biodra.

Rozproszona podartymi brzegami kombinezonu, nie zauważyła paska na ramię jej granatowej zatrzaskowej góry od bikini. Trójkątna filiżanka odpadła od prawej piersi, wystawiając ją wspaniale w słońcu. Był mały, tak jak ona, ale dobrze zaokrąglony i idealnie dopasowany do jej ciała. Jej sutek odbijał słońce, wyróżniając się o kilka odcieni jaśniej niż otaczająca go śliczna różowa otoczka. Wpatrując się tak długo, jak się odważyłam, na wpół sapnęłam: „Ach, George, twoja… um…” Pomachałam palcem na jej nagą pierś.

Spojrzała na mnie, jej brwi były głęboko zmarszczone. W końcu zrozumiała ten gest i spojrzała na siebie. "O cholera!" Znowu napotkała mój wzrok, bing. „Ups”. Jej sutek zacisnął się, gdy trzymała rękę na piersi i odwróciła się do mnie plecami.

Jej nagie ramię było mocno otarte, kilka głębokich zadrapań pokrytych krwią. – Poczekaj chwilę, George – ostrzegłam, sięgając po apteczkę z tyłu wozu. "Twoje ramię jest trochę zaśmiecone. Pozwól, że narobię na to trochę środka antyseptycznego." George spojrzał na mnie podejrzliwie, po czym spróbował spojrzeć przez ramię na zadrapania. To było tak, jakby nie czuła urazu.

Sięgnęła przez siebie lewą ręką, by dotknąć tego, czego nie mogła zobaczyć. Skrzywiła się, gdy jej palce zetknęły się z surowym ciałem, wciągając powietrze przez zęby. – To musiały być pąkle i gówno na kadłubie – wyjaśniłem, nakładając maść na jej uszkodzoną skórę. Dosłownie wyskakując z kombinezonu, George stanął tuż przede mną.

Była boleśnie blisko. Sposób, w jaki spojrzała na mnie przez ramię, sposób, w jaki obejmowała swoją pierś, by zachować skromność, zgubiłem się. Była taka gładka, taka delikatna.

"Więc, o co z tym chodzi?" – droczyła się na bolące wybrzuszenie w moim kombinezonie, kiedy skończyłem udzielać pierwszej pomocy. Po raz kolejny przyszła moja kolej na b. Na mojej twarzy pojawiło się upokorzenie.

Wyrywając płetwy z pasa, żałośnie trzymałem je przed moim twardym jak skała kutasem. "Um… to… ach, adrenalina. Wiesz? Od rekina." - Hmmm – uśmiechnął się George, ledwo zdolny do powstrzymania jej radości.

Potem zachichotała: „Czy adrenalina nie ma tłumić erekcji?”. – Skąd mam, do cholery, wiedzieć? Splunąłem. „Nie jestem naukowcem”. Odrzuciła głowę do tyłu, śmiejąc się. - Och, daj spokój.

Nie chciałem ci tego utrudniać. - Pieprz się, George – zachichotałem, rzucając płetwy w plecy i sięgając po ostatni sprzęt na ziemi. - Jeśli życzenie tak się stało, Duży Chłopcze – zachichotał George, klepiąc mnie w tyłek, gdy podskoczyła do strony kierowcy. Zamknąłem tylną klapę i podszedłem do strony pasażera.

Otwierając tylne drzwi, mogłem przejrzeć przez samochód George'a. Zdjęła podartą górę od bikini i włożyła jasnobrązową bawełnianą koszulę munduru. Obie sterczące piersi były przez chwilę widoczne na tylnych siedzeniach, zanim zapięła guziki, z wyprostowanymi sutkami.

Patrzyła na mnie, gdy rozpinałem kombinezon i ściągałem go z ramion. Wsunęłam czarny neopren po udach, zostawiając mnie stojącą na słońcu w moich czarnych speedosach. Podczas gdy ostatnie miesiące cywilnego życia pozbawiły mnie sześciopaku, nadal byłam w całkiem dobrej formie. Oparłem się chęci przyjęcia pozy, by zadzierać z nią i włożyłem parę brązowych szortów.

Wyciągając z plecaka koszulę strażnika z naszywką, wciąż widziałem sutki George'a wystające z jej bluzki. - Przeziębienie, prawda? Uśmiechnąłem się, natychmiast tego żałując. Bałem się, że przekroczyłem linię.

Była moim przełożonym. Nie wiedziałem, o czym kurwa myślałem. Policzki George'a zaróżowiły się, ale wyzywająco zacisnęła szczękę. Włożyła okulary przeciwsłoneczne i środkowym palcem podniosła je do nosa.

Odetchnąłem z ulgą. Ten jeden, niezbyt subtelny gest i towarzyszący mu uśmieszek, dały mi do zrozumienia, że ​​widziała zabawną stronę tego. Zahaczyła kciukami o postrzępiony kombinezon w pasie i zsunęła go na biodra.

Gdybym nie wiedział lepiej, mógłbym przysiąc, że była celowo uwodzicielska. Kontrast jej malutkich, granatowych spodni od bikini z jej bladą skórą w zestawieniu z tymi krągłościami był oszałamiający. "Wiesz, że?" – zadrwiła, zwijając swój zniszczony kombinezon i górę od bikini do plastikowej torby i wyjmując z torby szorty. "Tego rekina już nie ma." Zmarszczyłem brwi.

Chwilę zajęło mi zorientowanie się, co mówi. Zerkając w dół, moja twardość wciąż była widoczna w moich szortach. Spojrzałem na nią pokonany. Przez chwilę patrzyła mi w oczy, a na jej twarzy pojawił się uśmiech Cheshire.

Zawsze musiała mieć ostatnie słowo, nawet jeśli był to radosny chichot. Zatrzasnął drzwi, George wsiadł za kierownicę i odpalił landcruisera. Klimatyzator ryczał, wydmuchując duszące ciepło z wnętrza samochodu. Wciąż stojąc za drzwiami, strzepnąłem piasek z łydek i stóp, zanim założyłem buty i skarpetki.

George już wypełniał jej dziennik pokładowy, rejestrował czasy i głębokości oraz obliczał nasz czas na powierzchni. Zrobiłem to samo, kiedy byłem w środku, używając wykresów, aby potwierdzić jej obliczenia. Minęło jeszcze szesnaście godzin, zanim azot w naszej krwi rozproszy się do wystarczająco bezpiecznego poziomu, abyśmy mogli ponownie nurkować. Kilka minut później krótka, kręta droga zaprowadziła nas w stronę Princes Highway, gdzie George cierpliwie czekał na przerwę w ruchu. Kiedy wyjrzała przez okno na nadjeżdżające samochody, skorzystałem z okazji, by rzucić okiem na jej nogi.

Rąbek jej szortów unosił się wysoko na udach. Jej kremowa skóra prawie świeciła w słońcu, a jej jędrne mięśnie napięły się kusząco pod naciskiem, jaki trzymała na sprzęgle. Oczywiście znowu mnie złapała. Moja twarz płonęła, gdy patrzyła na mnie spod okularów przeciwsłonecznych.

Kąciki jej ust wygięły się w zdezorientowanym uśmieszku. Parsknęła, po czym potrząsnęła głową. "Więc… um… co myślisz o tym trawlerze?" Przełknęłam, próbując zmienić temat. „Myślę, że byłoby to całkiem niezłe miejsce do nurkowania”. – Tak, nie jest źle – powiedziała, wjeżdżając na jednopasmową autostradę.

„Jednak trochę się martwię o te wszystkie sieci i kable. Stanowią prawdziwe zagrożenie. Porozmawiamy z ratownikami i zobaczymy, co myślą”.

Rzeczywistość była taka, że ​​prawdopodobnie łatwiej, a więc i taniej, byłoby całkowicie podnieść trawler. Nie tylko kilometry sieci i lin musiałyby zostać odzyskane, jeśli wrak miałby pozostać na miejscu, ale całe paliwo musiałoby zostać wypompowane, zanim zanieczyściło Park Morski. To była o wiele bardziej delikatna operacja niż wrzucenie statku na barkę i odholowanie go. Kontynuowaliśmy rozmowę o wraku i żmudnej papierkowej robocie, którą mieliśmy przed sobą tego popołudnia, gdy jechaliśmy na północ, Landcruiser przeskakując z jednego zakrętu w drugi. Światło słoneczne padało na przednią szybę przez powykręcane kończyny eukaliptusów przy drodze.

Mijały też dzikie zarośla, a także sporadyczne nadbrzeżne budynki w różnym stanie technicznym. – Czy możemy zatrzymać się u Berny'ego na lunch? Błagałem jak mały chłopiec, kiedy wjechaliśmy do Batehaven. George posłał mi szybki uśmiech i skierował nas na następne światła, łapiąc ostatnią bursztynową strzałę. Wciąż były wakacje szkolne, a parkowanie wokół sklepów było koszmarem. Oboje przeskanowaliśmy teren pod kątem możliwości.

Wreszcie spoglądając na przysadzistą rodzinę wracającą do swojego samochodu po drugiej stronie ulicy od Berny's, włączyła swój wskaźnik, aby zająć miejsce. Podczas gdy uwaga George'a była skupiona na wczasowiczach wpinających się w jasnoniebieskiego Nissana Pintara, mój ponownie opadł na jej zgrabne uda. - Poważnie, koleś, co jest z tobą dzisiaj? Cała jej twarz była wykrzywiona w wyrazie „co do cholery”. "Jesteś persujący o wiele bardziej niż zwykle." – wyjąkałam, a serce łomotało mi w rytm klekotu wskaźników.

– Nie wiem, co… „zwykłe”? Co masz na myśli? Potem, w końcu znajdując coś zbliżającego się do dowcipu, niepewnie zaoferowałem: „Po prostu mam nowo odkryte uznanie dla życia”. "Tak, racja," zaśmiała się, wsuwając samochód w pustą przestrzeń. "Jesteś beznadziejny.". Wysiedliśmy z samochodu i przeszliśmy przez park do sygnalizacji świetlnej.

Starałam się unikać kontaktu wzrokowego z nią, gdy szliśmy po trawie. Ale powinienem był wiedzieć, że tak łatwo mnie nie spuszcza. "Powiem ci co, może pójdziesz tam," przekrzywiła głowę przy bloku toaletowym dalej w parku w kierunku wody.

– I zadbaj o siebie. Wiesz? Pozbądź się tego… adrenaliny. Potem, szczególnie zadowolona z siebie, gdy nacisnęła przycisk przejścia dla pieszych, dodała: „Nigdy nie wiesz, jakie masz szczęście, może być chwała dziura”. – Czy to oferta? Odparłam z bezczelnym uśmiechem.

Filtr między moim młodzieńczym mózgiem a ustami najwyraźniej zawiódł. Już czułam żar żalu rozlewający się po mojej twarzy. Co ciekawe, policzki George'a również miały różowawy odcień.

Próbując to zamaskować, pokazała mi język, a nos drgnął. – Och, dobry pomysł – kontynuowałem głupio. – W ten sposób będę mógł cię rozpoznać, gdy będziesz po drugiej stronie. Przypuszczam, że za pensa, za funta. George zakryła dłonią otwarte usta, jej zdziwiony śmiech sprawił, że inni przechodnie wokół nas zaczęli się gapić.

To była absolutnie najbardziej niestosowna rzecz, jaką mogłam powiedzieć, a ona to uwielbiała. Nadal mocno uderzyła mnie w ramię, udając, że jest urażona, ale kiedy szybko zapiszczał sygnał dla pieszych, żeby nas wypuścić na drugą stronę drogi, wciąż się śmiała. Kiedy przeszliśmy na drugą stronę, George postawiła stopy i dotknęła mojego ramienia. "Hej, może śmiało zamawiasz.

Zamierzam po prostu wskoczyć do tego sklepu surfingowego i zobaczyć, czy mają jakieś przyzwoite kombinezony". Zerknąłem na drugą ulicę skrzyżowania na krótki rząd sklepów. "Jasne.

Chcesz okonia?". Skinęła głową. – I trochę przegrzebków ziemniaczanych – zaśpiewała, wyskakując na drogę na szybko piszczący sygnał.

Wciąż zakorzeniony w miejscu, zmarszczyłem brwi. „A co z ręcznie ciętymi frytkami?”. George posłał mi złośliwy uśmiech przez ramię. "Po prostu ukradnę trochę twoich." Prychnęłam śmiechem, będąc pod wielkim wrażeniem jej moxie. Gdy przeskakiwała przez drogę, moje oczy ponownie były przyklejone do jej idealnego tyłka w tych obcisłych brązowych szortach.

Z perspektywy czasu prawdopodobnie powinienem był udać się w innym kierunku, aby zamiast tego zamówić rybę z frytkami. Mimo to nie mogłem się oderwać. Nie chciałem też. George spojrzał na mnie z chodnika po drugiej stronie i błysnął mi porozumiewawczym uśmiechem.

Jak dupek pozwoliłem sobie na zastanowienie się, czy było coś w jej odwróceniu. Ale ten pomysł legł w gruzach, kiedy skinęła głową w stronę toalety i wykonała gest ręką. Na domiar złego rozłożyła palce na szczycie czwartego lub piątego ruchu w górę, aby naśladować wytrysk. Kuląc się, spuściłem głowę ze wstydu.

Nie słyszałem tego w ruchu ulicznym, ale widziałem, jak jej głowa odrzuciła się w śmiechu. - Pieprzony George – westchnęłam pod nosem, obracając się na pięcie, by wycofać się do Berny's. Popularne dania na wynos były pełne, jak zawsze latem, kolejka wylewała się na zewnątrz.

Samo dotarcie do kasy zajęło mi dobre dwadzieścia minut. Z moim numerem w ręku uciekłam przed znajdującym się w środku tłumem, by poczekać na George'a na ulicy. Nie mogłem jej jednak zobaczyć, więc skierowałem się w stronę sklepu surfingowego.

Kiedy wszedłem do sklepu surfingowego, powitał mnie orzeźwiający podmuch klimatyzacji, a nie przestarzałego reggae. Przeszukując przestrzeń, zauważyłem, że lewa ściana była wyłożona zestawem desek surfingowych, wraz z grupką nastoletnich chłopców, którzy notowali się przed swoimi ulubionymi. Młoda matka mocowała dwójkę swoich małych dzieci w maski na twarz i rurki do nurkowania przy drzwiach, podczas gdy trzy skąpo odziane blondynki pozowały na wystawie okularów przeciwsłonecznych po prawej stronie, przy kontuarze. Reszta sklepu była poświęcona strojom plażowym w jasnych kolorach, ze strojami kąpielowymi i piankami na tylnej ścianie.

Nigdzie nie widziałem George'a. Myśląc, że może być w jednej z przebieralni, przedarłem się przez regały Billabong, Mambo i Rip Curl w kierunku tylnego rogu. Tuż za kasą znajdował się krótki korytarz z dwoma zasłoniętymi zasłonami boksami po obu stronach i dużym lustrem na końcu.

"Jerzy?" Wyszeptałem, jakby to był wielki sekret. – Will? Czy to ty? odszepnęła, wystawiając głowę zza niebieskiej zasłony po prawej stronie. – Och, hej – rozpromieniłem się.

"Berny's faluje. To będzie około trzydziestu minut na rybie i ". "Szybki!" syknęła. "Potrzebuję twojej pomocy.

Utknąłem." - Oczywiście, że tak – zachichotałem, podchodząc do jej przebieralni. Widziałem jej odbicie nad czubkiem jej głowy za zasłoną. Zamek granatowej pianki, którą przymierzała, tkwił między jej łopatkami. Spojrzała na mnie żałośnie błagalnym wzrokiem. „Próbowałam wydostać się z tej pieprzonej rzeczy przez ostatnie dwadzieścia minut”, wyszeptała przez zaciśnięte zęby.

Moje ramiona podskoczyły w cichym śmiechu. „Dlaczego nie poprosiłeś sprzedawcy o rękę?”. Oboje spojrzeliśmy na pryszczatego nastolatka za ladą, gapiąc się na blondynki.

Potem spojrzała na mnie, unosząc brew w pytaniu, które nie wymagało odpowiedzi. - Tak, w porządku – uśmiechnąłem się, wpychając ją z powrotem do przebieralni i zamykając za nami zasłonę. Górowałem nad nią, ograniczona przestrzeń tylko wyolbrzymiała naszą różnicę wzrostu.

Świadomy, że nie wyglądam na onieśmielającego fizycznie, usiadłem na stołku w kącie. To zrównało moje oczy z jej piersiami i bardzo trafnym logo Adrenalin nabazgranymi na żółto na nich, i musiałam przełknąć uśmieszek z mojej twarzy. "Co?" Błagałem o niewinność, gdy zmrużyła na mnie oczy.

George potrząsnęła głową i odwróciła się plecami do mnie. Od odbić odbijających się w lusterkach przed i obok niej zauważyłem, że uśmiecha się do siebie. Wpatrywała się w przestrzeń. Zwracając moją uwagę na jej zamek błyskawiczny, zauważyłem, że został zaczepiony na pasku czerwonej góry od bikini, którą oczywiście również przymierzała. Uwolnienie go wymagało trochę pracy.

Drobna sylwetka George'a kołysała się tam iz powrotem, grzbiety jej gładkich nóg ocierały się o moje pod moimi zabiegami. „Więc ja idę w górę czy w dół?”. "Hę?" Była milion mil stąd. "Och, um… idź w górę, jak sądzę." Kręciła się i kręciła, przyglądając się sobie pod każdym kątem w lustrach. "Hmmm, nie wiem.

Co o tym myślisz?". Przesunąłem palcami po jej lewym boku. Pianka była prawie luźna wokół jej talii. Potem obciągnąłem ją za jej kość biodrową, by stanąć twarzą do mnie, neopren nierozsądnie napiął się wokół jej krzywizn.

Musiałem pochylić głowę na bok, żeby dokładnie przyjrzeć się jej nogom. "Ach, wszystko w porządku?" wzdrygnęła się, jej ręce w zakłopotaniu unosiły się nad jej biodrami. Krocze było niepochlebnie workowate.

"To jest kombinezon faceta, prawda?" – oskarżyłam, uśmiechając się do niej. Zacisnęła usta, a jej dłonie oparły się na biodrach. "Kobiece też są…". "Dziewuszka?" Uniosłam brwi, by podkreślić moją kpinę.

George łóżeczko lekko. – Nie znasz mnie – przyznała z chichotem. "Aha." Spojrzałem z powrotem na jej krocze. „Cóż, Georgie Girl, ta potrzebuje kutasa”. Wywołało to sprośny chichot i podniosłem wzrok, by spotkać jej oczy z psotnym uśmiechem.

w innym kombinezonie wiszącym na haku w przebieralni, zapytałem: „A co z tym? Czy to pisklę?”. – Tak – jęknęła, a jej ramiona opadły, tak jak to zrobiła. Znowu odwróciła się do mnie plecami. "Tutaj. Pomóż mi się z tego wydostać, dobrze?".

Rozpiąłem ją do dolnej części jej pleców. Następnie trzymając prawą stronę z dala od jej otartego ramienia, pomogłem jej zdjąć z jej ramienia obcisły granatowy neopren. George zrobiła lewą stronę sama, wywracając ją na lewą stronę. Górna połowa zacisnęła się wokół jej talii, a ona wierciła się, żeby włożyć palce między resztę a skórę.

Był o wiele za ciasny wokół jej bioder, a kiedy ściągała go w dół, jej figi od bikini pasowały do ​​niego. Moje oczy zabłysły na cztery cale pęknięcia tyłka, które się ujawniło. W jednej chwili moje ciało nakarmiło się intensywnym ciepłem, a serce zaczęło walić w piersi. Moja erekcja również napięła się nieprzyjemnie w Speedo pod moim mundurem. Wydawała się świadoma przypadkowego narażenia, ale była całkowicie pochłonięta oddzieleniem kombinezonu od bikini.

Nie wiem, jak długo gapiłem się na górną połowę jej tyłka, który miał duży zasięg. Byłem prawie w szoku. Tak jak w wodzie zaledwie godzinę wcześniej, przywołałem rozum.

Nie było mowy, żebym tego przegapił. Zerknąłem z ukosa w lustro. Odbicie starannie przystrzyżonych włosów łonowych George'a znalazło się na mojej linii wzroku, jej krótkie, ciemne loki sterczały nad obniżonym czerwonym paskiem jej kostiumu kąpielowego.

Pokuśtykany przez piankę wokół jej ud, George wciągnął jej figi z powrotem na miejsce. Metka nadal była przyczepiona i przykleiła się do zwilżonego potem wierzchołka jej biodra. Odwróciła się i pochyliła nade mną, opierając się na moim ramieniu jedną ręką, szarpiąc neopren wokół jej nóg. Jej piersi były tuż przy mojej twarzy.

Nie jestem pewna, czy była to niesamowita bliskość, głęboki dekolt spowodowany krojem góry bikini, czy wspaniały kontrast ciemnoczerwonego materiału z jej kremową cerą, ale byłam zahipnotyzowana. Nie mogłem przestać się gapić. Podskoki ucichły, gdy w końcu elastycznym łomotem kopnęła kombinezon w kąt.

Mógłbym przysiąc, że widziałem jej sutki sztywniejące przez czerwony materiał. Nie mogłem jednak dostrzec, że George próbował się wyprostować. Pochylała się nade mną, trzymając ręce na moich ramionach.

Mój szósty zmysł zadziałał. Czułem, jak jej oczy wwiercają się w czubek mojej głowy. Odrywając się od jej idealnych piersi, spojrzałem w górę, by spotkać jej spojrzenie. Jej ciemnoniebieskie oczy tliły się kilka cali nad moimi, nasze nosy prawie się stykały. Czułem jej oddech na ustach.

To było fajne iz tego, co mogłem stwierdzić, stały. Nasłuchiwałem tego z niemal przytłaczającą bliskością, ale jedynym dźwiękiem było bicie serca w moich uszach. Jej oczy na chwilę spłynęły w dół, po czym podskoczyły z błyskiem w górę. – Widzisz innego rekina, co? odetchnęła zadowolonym z siebie. Moja twarz się nakarmiła i poczułem kłujący pot na czole.

Desperacko chciałem poruszyć rękami, aby ukryć erekcję napinającą moje szorty, ale nie odważyłem się poruszyć mięśniem. Byłem zamrożony na miejscu. Rekin odpłynął. George naparł na moje ramiona, gdy wstała, jej policzki lekko się zarumieniły.

Uśmiechnęła się do mnie krzywo i odwróciła się, by podnieść piankę wiszącą na ścianie za nią. Nie po raz pierwszy tego ranka wypuściłem ogień z płuc i wziąłem oddech. Nie wiedziałem, co się do cholery dzieje. George włożyła fioletowy kombinezon i włożył w niego ręce.

Pomimo wielu rozciągania i trzaskania poszło o wiele łatwiej niż poprzednio. Ciasny neopren idealnie otulał jej ciało. Gdy zapinała go z przodu, różowe zawijasy po bokach jej tułowia zbiegły się, by objąć jej piersi i podkreślić jej krągłości. - Och, nie sądzę – westchnęła po dokładnym zbadaniu swoich przemyśleń na temat piruetów. Była zdecydowanie bardziej seksowną surferką niż hardkorową strażniczką parku morskiego.

"Lubię to." Uśmiechnąłem się do niej psotnie. – Założę się, że tak – skarciła, z rękami na biodrach. Nadal potępiała obfitość różu w kobiecym projekcie.

"Niepoważnie." Przesunąłem palcami po poplamionym różowym materiale na jej brzuchu. „Pamiętaj, że twój kamizelka będzie to wszystko pokrywać. Jest prawie po prostu fioletowa, jak twoja ostatnia”. Jeszcze raz przyjrzała się sobie w lustrach, wyraźnie zastanawiając się w myślach, czy powinna zadowolić się pianką.

Odrzucenie tego oznaczałoby walkę z tłumami w centrum handlowym w Batemans Bay po pracy o alternatywę, biorąc pod uwagę, że następnego ranka nurkowaliśmy ponownie. Zrezygnowana odwróciła się do mnie i westchnęła: „Dobrze”. – Dobra droga, Gidget – droczyłem się.

George zmarszczyła na mnie nos w odwecie, ale co niezwykłe, nie odgryzła się. Po prostu tam stała, wpatrując się we mnie. Ten sam tlący się wyraz powrócił na jej twarz wraz z odcieniem, który zaczął plamić jej gardło i policzki.

Puls pukania powrócił do moich uszu, gdy powietrze zgęstniało w małej kabinie. George powoli rozpiął jej kombinezon. Wsunęła zamek między piersiami, cały czas trzymając mój wzrok. Ostry trójkątny skrawek jej kremowej skóry rósł w dół jej brzucha. Każde kliknięcie ząbków zamka wydawało mi się uderzać w głowę.

Odbiło się to echem, jakbyśmy wciąż byli pod wodą, a każde kliknięcie w jakiś sposób podnosiło napięcie. Zdjęła różowo-fioletowy neopren z ramion, zostawiając górę ubraną tylko w to czerwone bikini. Potem boleśnie powolne ruchy jej bioder, gdy przesuwała piankę na udach.

Pochyliła się, by poprowadzić go przez kolana, jej dekolt pogłębił się w tym procesie. Wszystko wydawało się toczyć w zwolnionym tempie. Prostując się, George zmiótł kombinezon bosą stopą. Stała tam w swoim czerwonym bikini, wpatrując się głęboko w moje oczy. Zauważyłem unoszenie się i opadanie jej klatki piersiowej, znacznie bardziej niż powinno być.

To była tylko chwila, ale mógłbym przysiąc, że usłyszałem lekkie drżenie w jej oddechu. Upadła na kolana między moimi. Mój własny oddech już się zatrzymał. Mimo to udało mi się jakoś sapnąć. Całe moje ciało paliło się od ogromnej wilgoci.

To było oszałamiające. George rozpiął guzik moich szortów i zamek błyskawiczny do połowy, zanim zorientowałam się, co się dzieje. W jej dotyku nie było czułości, tylko kliniczna, rzeczowa skuteczność. Pociągnęła za linkę moich Speedo, biorąc ze sobą ciasny łuk. Potem sięgnęła przez czarny pasek i wyjęła mojego sztywnego kutasa wraz z moimi jądrami.

Jej oczy rzuciły się na mnie, gdy jej głowa opadła na moje kolana. Zupełnie jak rekin, wydawały się zamykać, gdy jej szczęka się otworzyła. Mój kutas zniknął w jej ustach w jednej chwili. Pochłonęła całą moją długość jednym kęsem.

Znowu sapnąłem, bezradny wobec jej ataku. Zacisk jej ssania, ciepło jej ust, wilgoć jej śliny. Byłem skazany.

Jej głowa kołysała się tam iz powrotem wzdłuż mojego wału w jęczących mokrych klapsach. Dołączając do szału, jej zaciśnięta pięść machnęła krótszymi, szybszymi ruchami u podstawy. Miękka kołyska jej języka wraz z wykręcającym chwytem jej dłoni była fenomenalna. Dodając do tego ponurych doznań, drugą ręką ujęła moje jaja, delikatnie ugniatając je palcami.

Byłem sparaliżowany. Mój słaby mózg walczył ze sceną. Nie mogłem tego zrozumieć. Jasne, zalotne przekomarzanie się.

Ale spontaniczny lodzik w przebieralni? Odpędzając zamieszanie, postanowiłem po prostu z tym postąpić. Niepewnie sięgnąłem i przeczesałem palcami jej krótkie ciemne włosy, kiedy mnie dmuchnęła. W tym dotyku była intymność, która dziwnie przewyższała to, co już robiliśmy.

George odrzuciła głowę do tyłu i spojrzała na mnie. Wycelowała we mnie mojego fiuta jak oskarżycielski palec. – I nie myśl, że to jest coś – ostrzegła. Unosząc ręce w górę w geście poddania się, szybko zgodziłem się: „Nie, wcale. Ale hej” wydyszałem, wzruszając ramionami.

„Jeśli tak się dzieje, gdy zobaczymy rekina, zacznę nurkować z kotletami schabowymi przywiązanymi do pasa”. George warknął na mnie spod mojego penisa, jej oczy błyszczały z groźby. Ale kiedy zlizała mżawkę pre-cum z czubka mojego penisa, nie mogła powstrzymać się od śmiechu.

Kiedy to zrobiła, jej lśniące różowe usta cofnęły się, ukazując szeroki uśmiech pełen zębów. - Spokojnie z tym – skuliłem się żartobliwie, co oczywiście sprawiło, że uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Zanurzyła wzrok i zwróciła uwagę na mojego fiuta, wciągając głowę do ust. Język George'a owijał szew, gdzie głowa spotkała się z moim trzonkiem, dopóki nie odzyskała kontroli nad swoim uśmiechem. Potem, jak poprzednio, skróciła moją długość bardziej do środka.

Sztywna harmonia naszego oddechu zablokowała wszystkie inne dźwięki w sklepie surfingowym, z wyjątkiem jej rytmicznego siorbania. Ponownie przesunąłem palcami po jej hebanowych lokach. Nie obchodziło mnie, jak zarozumiałe było delikatne objęcie tyłu jej głowy, gdy kołysała się w przód iw tył. W rzeczywistości pragnęłam uczucia.

Bardzo chciałem poczuć tę więź z nią. Głęboko niebieskie oczy George'a spojrzały na mnie, gdy puściła mojego fiuta. Przejechała ustami w dół mojego wału i wzięła jedną z moich kulek do ust. Wciąż masturbując mnie jedną ręką, drugą łaskotała moje krocze, gładząc palcami niebezpiecznie blisko mojego odbytu.

"Och, kurwa!" Sapnąłem. Byłam zaskoczona tym, jak dobrze było mi łaskotać tyłek. George kładł się głęboko, pozornie zawstydzony, że jej biegłość w zabawach w dupę nie była już tajemnicą. Mimo to wciąż krążyła palcem wokół mojego węzła, gdy lizała tył mojego fiuta jak wafelek do lodów. Nie wiem ile okrążeń zrobiła od podstawy do czubka, ale każde z nich zbliżało mnie coraz bardziej do krawędzi.

Po raz kolejny wciągnęła mojego fiuta do ust. Ośliniony przez ślinę wałek błyszczał w blasku halogenowych reflektorów na górze. Jej nabrzmiałe usta dotrzymywały kroku jej pięści, gdy poruszała się w górę i w dół mojej długości. Przez cały czas George wpatrywała się we mnie.

Trzymałem się tak długo, jak mogłem, ale dręczyły mnie dreszcze. – O mój Boże – wydyszałam. „George, ja… zamierzam…”. Mimo że wściekle podciągała mój trzonek dłonią, trzymała głowę nieruchomo na moim kutasie, a jej usta mocno zamykały się wokół moich żołędzi.

Jej oczy zmiękły, a jej wyraz twarzy promieniował dobrocią. To było ciche zaproszenie. Akceptowała mnie. Wybuchnąłem w jej ustach. Każdy podmuch nasienia tryskał z intensywnością, której wcześniej nie pamiętałem.

Przygryzłam, zaciskając szczękę, próbując stłumić jęki. Każdy mimowolnie uciekł mi przez zęby z każdym wytryskiem. Zapięłam pasy, mocno ściskając głowę George'a, by się wesprzeć. Moje kostki były białe.

Kontrast z jej ciemnymi włosami był niezwykły. Oglądanie, jak przełyka i połyka moją spermę, było jedną z najseksowniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałem. Nie upuściła ani kropli.

Co więcej, nadal ssała mojego kutasa, liżąc końcówkę, aby uchwycić resztki mojego nasienia. "Czy wszystko w porządku?" - spytał niezręczny nastoletni głos z drugiej strony zasłony. Oczy George'a prawie wyskoczyły z jej głowy i spojrzała na mnie w panice. Mimo to nie zrobiła żadnego ruchu, by wypuścić mojego fiuta z ust.

– Ach, tak, kolego. Dzięki – zaoferowałem. "Zajmiemy tylko minutę." – Super – mruknął sprzedawca, szurając dywanem w kierunku lady.

Błysnęłam szerokim uśmiechem do George'a, który wciąż miał mojego fiuta w ustach. Uniosła swoje ostatnie trzy palce z mojego trzonu, tworząc swego rodzaju sygnał „w porządku”, z moim penisem nawlekającym kółko wykonane przez jej kciuk i palec wskazujący. Zaśmiałem się krótko i potrząsnąłem na nią głową. Jej usta rozchyliły się w uśmiechu, złowrogo odsłaniając zęby. Moje rozbawienie zniknęło, gdy obserwowałem, jak leniwie wysysa resztki mojej erekcji.

Wrażliwość prawie nie do zniesienia osłabła, ustępując miejsca ponownemu podnieceniu. Mrowienie w moim fiucie zabrzęczało aż do głowy i walczyłam z dreszczem, który promieniował na całe moje ciało. George wpatrywał się w moje oczy, gdy mnie posuwała, ale jej brwi szybko zmarszczyły się z zakłopotania.

Zmarszczyła brwi, patrząc na mojego wciąż twardego kutasa, który wypełnia lukę między jej ustami a moją pachwiną. Nie miękł. Kiedy spojrzała w górę, jej mina była zdesperowana, prawie błagalna. Zdwajając swoje wysiłki, George zaczął na serio mnie dmuchać.

To było tak, jakby czuła się osobiście odpowiedzialna za wysysanie mojej twardości. Raz po raz wbijała się w mojego fiuta, za każdym pociągnięciem wciągała mnie głębiej. Moja wizja była jak kalejdoskop gwiazd, gdy wciągnąłem ogromne łapy powietrza.

Byłem wyczerpany, a mój oddech ryczał w klaustrofobicznej przebieralni. Strużki potu łaskotały mi plecy i klatkę piersiową, a na twarzy i przedramionach czułam wilgoć. George też był w bałaganie. Jej nierówny oddech zmienił się w bardziej gorączkowe chrząkanie.

Siorbała dziko, tracąc kontrolę nad strumieniami śliny i od czasu do czasu krztusząc się moim kutasem. Jej skóra lśniła od potu, a odbicie jej gładkiego, półnagiego ciała urzekało w tym czerwonym bikini. Siadając z powrotem na piętach, George pozwoliła mojemu kutasowi wyślizgnąć się z jej ust z trzaskiem.

Zaczerpnęła powietrza, nie mogąc już wdychać przez nos tego, czego potrzebowała. Jej oszałamiające niebieskie oczy spotkały moje i zaczęła uwodzicielsko lizać spód mojej długości, tak jak wcześniej. Tyle że tym razem rozsmarowała mój wałek po twarzy, polewając porcelanową skórę śliną i pre-cum. Zrobiła paskudny pokaz pożerania mojego fiuta. To było po prostu cudownie niechlujne.

Bing, rozłożyła kolana na dywanie i przesunęła dłonią po płaskim brzuchu. Jej palce znalazły się w jej czerwonych spodniach od bikini. Gdy to zrobili, pasek się rozciągnął, odsłaniając skrawki jej ciemnych włosów łonowych.

George brzdąkał na jej łechtaczkę, powodując, że całe jej ciało wiło się tak jak ona. Jej miękkie, chrapliwe jęki były muzyką dla moich uszu. Widok jej masturbacji przede mną, gdy lizała i masturbowała mojego kutasa, był oszałamiający. Zacisnąłem uścisk na jej głowie, moje palce splotły się za nią.

Potem jej ręka zanurzyła się głębiej. Pojawiło się więcej jej krzaków, gdy niewątpliwie wsunęła palce do swojej cipki. Jej ziemskie podniecenie przeniknęło do ograniczonej przestrzeni i zgubiłem się. Pragnąłem jej.

Chciałem jej posmakować. Chciałem być w niej. Ale zamarłem ze strachu. Tak jak sięgnięcie po rekina, wiedziałem, że lepiej nie zmuszać mnie do wydania. Chociaż bardzo chciałem ją podnieść na moje kolana albo postawić i zgiąć na stołku, nie mogłem tego zrobić.

To spotkanie, cokolwiek to kurwa było, odbyło się całkowicie na jej warunkach. George był blisko, tak jak ja. Nie próbowała stłumić jęków. Z rozłożonymi kremowymi udami, bezwstydnie robiła sobie palcówkę, gdy wkładała mojego fiuta do ust. Mrowienie wezbrało głęboko w środku.

Zadrżałam niekontrolowanie. Chciałem wytrzymać choć trochę dłużej, ale mój orgazm wezbrał we mnie jak fala przypływu. Punkt kulminacyjny George'a przebił się przez nią pierwszy, zmuszając ją do ziewania mojego fiuta z torturowanym jękiem.

Jej uda zacisnęły się na dłoni z przodu kostiumu kąpielowego, a jej ciało podskoczyło w falujących spazmach. Chwilę później nie było mnie. Gruba lina spermy wyskoczyła z mojego fiuta na jej policzek i zwinęła się, zanim spłynęła z jej twarzy. Wylądował na jej lewej piersi, sącząc się przez wystający guzek jej sutka w czerwonym bikini. George złapał drugi i trzeci strumień odwagi w swoje otwarte usta, a potem zacisnął usta wokół wypluwającej główki mojego penisa, by uchwycić resztę.

Za drugim razem nie radziła sobie tak dobrze, większość mojego nasienia spływała po jej podbródku. Z ciężkim wyrazem twarzy, George powoli zlizał pozostałą spermę z mojego opróżniającego się kutasa. Palcami zebrała zabłąkane krople, które zdobiły jej twarz i klatkę piersiową, i ostrożnie wyssała je do czysta.

Spojrzała na mnie, gdy to zrobiła, kąciki jej ust wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku. Zaniemówiłem. Bez słowa wstała i przyjrzała się sobie w jednym z luster. Była daleka od reprezentacyjnej.

Jej twarz była trochę brudna, ale wytarła ją przedramieniem. Niełatwe do naprawienia, lewa miseczka jej góry bikini była oznaczona dużą plamą po spermie, a krocze jej pośladków było wyraźnie mokre. Aby nie zostać pokonanym, zerwała metkę z biodra, po czym sięgnęła za plecy, by zerwać drugą z zapięcia topu. Chwytając swój mundurek z podłogi, spojrzała na mnie, wkładając go na bikini. "No chodź.

Nasza ryba z frytkami wystygnie." Tak po prostu, to już koniec. Głupio wyszedłem za nią z przebieralni i bezradnie obserwowałem, jak rzuca różowy kombinezon i metki od bikini na ladę. „Mam na sobie bikini” – oznajmiła pryszczatej nastolatce, odpinając guzik, by odsłonić jego błysk na prawej piersi, a po chwili ściągając pasek szortów o cal w dół, aby odsłonić pośladki. "Wow! Fajnie." Był tak samo oszołomiony jak ja, ale w końcu zebrał to w całość na tyle, by wywołać sprzedaż.

- Och, hej, poczekaj chwilę – próbowałam wtrącić, sięgając po portfel. "Powinienem to dostać." - Nie martw się tym – odrzucił George, machając ręką i unikając kontaktu wzrokowego. „Zdobędę pracę, aby mi zrefundować”. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić.

Moja twarz płonęła. Byłem przekonany, że wszyscy w sklepie surfingowym wiedzieli, że właśnie ssałem mojego fiuta. Jedyne, co mogłem zrobić, to niezgrabnie iść za nią na zewnątrz i starać się niczego nie przewrócić. Po cichu udaliśmy się do Berny's, nie patrząc na siebie.

Napięcie było namacalne. Nie mogłem zracjonalizować tego, co się właśnie wydarzyło. Nie wiedziałem, co to znaczy. - Nie będziesz teraz dziwny, prawda? George zmrużył oczy na mnie, kiedy wcisnęła guzik przejścia dla pieszych. Potrząsnąłem głową, nie mogąc znaleźć słów.

Znowu poczułem moją twarz. Desperacko potrzebowałem z nią o tym porozmawiać, ale było boleśnie jasne, że to nie była opcja. Zerknęła na mnie. Odwracając wzrok, założyła okulary przeciwsłoneczne i westchnęła pod nosem: „O Boże”.

Odrzucając głowę do tyłu, zacisnąłem oczy i pozwoliłem, by zabrały ją szybkie sygnały świetlne z sygnalizacji świetlnej. Jej osąd był upokarzający. Zszedłem za nią z krawężnika. Podskakując, żeby dogonić, usiadłem obok niej.

Mój umysł zalały tysiące myśli. Lepsi z nich krzyczeli na mnie, żebym po prostu udawała, że ​​nic się nie wydarzyło w tej przebieralni. To było oczywiście to, czego chciał George. Starsza para wstała z jednego z dwóch stolików z przodu Berny'ego w chwili, gdy przyjechaliśmy, a George wskoczył na wolne miejsce, zanim mężczyzna skończył je wyciągać. Siedziała czujnie pod pogardliwymi spojrzeniami innych klientów, którzy czekali na parę, podczas gdy ja wszedłem odebrać nasze zamówienie.

Chaos w środku był mile widzianym odwróceniem uwagi od mojego zdezorientowania, ponieważ musiałam skoncentrować się na słuchaniu, by mój numer wrzeszczał ponad zgiełkiem. Kilka minut później pogrzebałam na stole palącą paczkę ryb z frytkami, a także kilka butelek Pepsi MAX i usiadłam. George wdarł się w papier rzeźnika owijający nasze jedzenie i żonglował jej gorącym chipem do ust. "Hej!" Sprzeciwiłem się, odsuwając od niej tekturową tacę. Przeżuła do mnie zadowolony z siebie, z otwartymi ustami uśmiech, gdy wyciągnęła kawałek poobijanej okoni na leżący przed nią papier.

Zlizując ciepło z opuszków palców, odkręciła wieczko pepsi i zapytała: „Czy możesz mi podać cytrynę, proszę?”. – Chcesz trochę cytryny? Potwierdzam. – Tak, to naprawdę do mnie przemawia. George pociągnął duży łyk jej napoju.

Wyjąłem klin z pudełka i przytrzymałem go przed ustami. Udając cytrynę, moim najgłębszym, najbardziej przerażającym głosem zadrwiłam: „Chcę być w tobie”. George splunął ogromną pianą pepsi na chodnik, prawie tyle samo spływało jej z nosa. Zakryła dłonią usta w daremnej próbie powstrzymania płynu, kaszląc i bełkocząc w napadach śmiechu.

"Gówno!" zaśmiała się, uderzając mnie mocno w ramię, gdy podałem jej serwetkę. Wróciliśmy do normy. Dziękuję za przeczytanie.

Mam nadzieję, że ci się podobało. To tylko jedna z zabawnych historii z letniej antologii, która jest obecnie dostępna na Amazon. Zawiera również gorące kawałki od Buza, Liz, Poppet, Molly Doll i Pervy Storyteller.

A jeśli to nie wystarczy, jest to również jedno z niewielu miejsc, w których wciąż znajdziesz gorącą historię z Sitting, czyli Papergirl..

Podobne historie

Moje nowe miejsce, rozdział 2

★★★★★ (< 5)

Andrea nadal poznaje swoich sąsiadów…

🕑 10 minuty Seks oralny Historie 👁 2,102

Po nocy, gdy dokuczałem synowi moich sąsiadów, gdy rozkoszowałem się przed oknem, zdecydowałem, że zbytnio mi się to podoba, aby było to jednorazowe. Zaczęło się to raz w miesiącu, a…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

To wszystko na teraz

★★★★(< 5)

W końcu spotykają się przyjaciele na odległość, czy poddadzą się wciąż rosnącemu napięciu seksualnemu?…

🕑 12 minuty Seks oralny Historie 👁 1,859

Wchodzę do jego pokoju hotelowego i na mojej twarzy pojawia się łagodny uśmiech, gdy widzę go leżącego na łóżku i czytającego. - Cześć - mówię, podchodząc i obejmując go ramionami.…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

Going For My Prize

★★★★★ (< 5)

Mój nienasycony głód twojego kutasa.…

🕑 6 minuty Seks oralny Historie 👁 1,927

To był ciepły dzień, a chłodna bryza wiała w kierunku twojego mieszkania. Siedzisz na balkonie wyciągniętym na leżaku, ciesząc się ciepłymi promieniami słońca. Z komputerem na kolanach…

kontyntynuj Seks oralny historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat