Kanapka Pam

★★★★★ (< 5)

Pamela oddaje się braciom bliźniakom jako prezent na Dzień Ziemi.…

🕑 61 minuty minuty Seks grupowy Historie

Pamela już zrobiła piknik i zapakowała go do wiklinowego kosza, kiedy przybyli chłopcy. Posprzątała też kuchnię, była małą, domową boginią, gdy jej mama i tata nie byli na tydzień. I w końcu przebrała się ze spodni do biegania i T-shirtu w kostium. Nic dziwacznego, tylko prosta sukienka z białego muślinu i sandały, a potem do ogrodu, żeby zerwać stokrotki i jaskry i zrobić z nich koronę i naszyjnik. Stała przed lustrem w sypialni, poprawiając biżuterię z kwiatów we włosach i tę na szyi.

Potem przez chwilę podziwiała siebie bezczelnie, tuż przed tym, jak rap rozbrzmiał na wahadłowych drzwiach ganku i zakłócił jej spokój. 'No hej! Ktoś w domu? Będziemy tu stać przez cały dzień? – Tak, czy to wciąż rezydencja Sheltonów? A może opuścili budynek? Chłopaki. Z sympatycznym, przekomarzającym się stylem starego. Serce Pameli przyspieszyło i zaczerpnęła trochę oddechu. Minęły prawie trzy lata, odkąd widziała bliźniaków Riordan, a Facebook się nie liczył.

Odgarnęła włosy, aby zmaksymalizować obszar nagiej skóry na wystawie, ale przestraszyła ją własna śmiałość i poprawiła się. Miała nawet zastrzeżenia do sukienki. Poruszała się niespokojnie po domu, aby odpowiedzieć na ich pukanie, jej serce waliło nieco, gdy dostrzegała ich przez gazę. Pełne wdech po otwarciu drzwi - zachwycenie samą ich obecnością i świadomością, że nawet zdjęcia w sieci nie oddały im sprawiedliwości.

Gdyby zachowali raczej żylastą budowę i niezdarną postawę z okresu dorastania, nadal szalałaby za tą dwójką. Ale Boże… Lekkoatletyka z college'u wypełniła ich obu, szerokością klatki piersiowej i siłą kończyn odpowiednią do ich wzrostu na sześć stóp. Po ich postawie od razu wywnioskowała, że ​​nabrali też nowej pewności siebie.

Identyczny przy urodzeniu, Patrick miał teraz nieco pełniejszą twarz ze stalowoniebieskimi oczami, które wciąż miały w sobie stary błysk figlarności. Aiden był o cień szczuplejszy, choć wciąż mocny fizycznie, jego oczy w podobnym kolorze wskazywały na coś bardziej powściągliwego, ironiczne rozbawienie, które maskowało jego bardziej powściągliwą osobowość. Mieli brudnoblond włosy, sięgające kołnierzyka Patricka i rozczochrane, Aidena był niższy i bardziej wyrzeźbiony. I obaj byli ubrani na nieformalne rodzinne spotkanie w dżinsy i tenisówki, Patrick w kamizelkę eksponującą bardziej umięśnione ramiona, Aiden w koszulkę i luźno zwisającą koszulę w kratę. Ogólny efekt sprawił, że westchnęła.

„Cześć!!!” I przeszła na palcach kilka centymetrów potrzebnych do zamiatania ich pojedynczo w pełnym uścisku, Patrick podążył za Aidenem. Obaj bracia odwzajemnili się ciepło, ale potem rzucili na siebie instynktowne mikro-spojrzenia, przekazując tam i z powrotem niewielki tom. Oboje widzieli headshot Pameli na Facebooku i kilka innych zdjęć, na których śmieje się ze szkolnymi lub studenckimi przyjaciółmi, ale żaden z nich się tego nie spodziewał. Nawet nie rozmawiali o niej, kiedy wysłała im obu e-mailem zaproszenie. Cóż, to była niewypowiedziana zasada.

Nie rozmawiamy o młodszej siostrze Billy'ego. Nie ma o czym dyskutować. Nie mamy takich myśli o niej. Ale teraz piksele zostały zastąpione cielesną rzeczywistością. Rude włosy były takie same, choć trochę dłuższe.

Skórka mleczna, sprawdź. Zielone oczy, gładka cera nad wydatnymi kośćmi policzkowymi - sprawdź, sprawdź. Cała uderzająca uroda sprzed trzech lat, tylko… No cóż, Pamela z pewnością rozwijała się w wieku kilkunastu lat bardziej niż opiekuńczy ojciec i starszy brat mogliby tego sobie życzyć, ale tuż przed swoimi dziewiętnastymi urodzinami była w pełni… ehh… rozkwitła. Sok jej nastoletnich lat przeniknął przez tułów jej niegdyś chudego ciała i spuchł jej górną część tułowia, tak że jej biust uniósł się, podpierając się ciasno dopasowaną sukienką o średnim kroju. Jej szczodre poduszki na chwilę przycisnęły się do piersi obu chłopaków w połowie uścisku i ukazywały wyraźny występ sutków przez tkaninę sukienki, gdy się wycofywała.

Jeśli chodzi o obecność jakiejkolwiek bielizny, dwuosobowa ława przysięgłych wciąż była w tej sprawie. - Dobrze cię widzieć, Pammy - uśmiechnął się Patrick, tym samym braterskim tonem, co dawno temu. „Spójrz na siebie, cała dorosła.

Posłuchaj mnie, Clich-Guy. Miał nadzieję, że powstrzymał wszelkie insynuacje od stereotypu. I miał nadzieję, że nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo starał się odwrócić wzrok od jej dekoltu.

— Co się dzieje z… królową maja? zapytał Aiden, wskazując na jej zespół. Czuł, że trzeba było nawiązać do jej ogólnego wyglądu. – Nadal jest kwiecień. – Dziś Dzień Ziemi, głupcze – zaśmiała się, przewracając oczami na udawaną ignorancję Aidena. 'Kwiecień.

Powiedziałem ci w moim e-mailu. Jesteś tu, by świętować. — Co, wszyscy urządzacie przyjęcie z okazji Dnia Ziemi? Patrick był trochę niedowierzający.

– Nawet twój brat? - Billy zaadoptował sposób przytulania się do drzew swojej małej siostry? Aiden uśmiechnął się, a ona uniosła w odpowiedzi brew. „Cała rodzina używa energooszczędnych żarówek” – poinformowała go z dumą. – I recykling. A mój wielki, przysadzisty brat obiecał, że zainstaluje naszą nową turbinę wiatrową. Ze szczególną satysfakcją opierała się na ostatecznym objawieniu.

— Więc tak, może teraz wszyscy jesteśmy bandą przytulaków do drzew. — A może po prostu tak bardzo ich podsłuchiwałeś, że zrobią wszystko, żeby cię uciszyć — powiedział jowialnie Patrick. - Gdzie w ogóle jest Billy-boy? Spojrzał obok niej, mając nadzieję, że więcej członków rodziny Sheldonów zapewni alternatywne punkty skupienia. – Gdzie jest mama i tata? – Tata miał czas wolny od pracy i zabrał mamę na romantyczny mini-przerwę – wyjaśniła Pamela, starając się nie okazywać zakłopotania.

– A Billy dostał od swojej dziewczyny straconą minutę zaproszenie na jakąś rodzinną uroczystość w Houston. Więc mamy trochę mniej. Nagle wydało jej się, że zwabiła tam braci pod fałszywym pretekstem, jakkolwiek szczere były jej słowa. Mogła spróbować wysłać je pocztą i odłożyć, jasne, ale kto wie, kiedy znowu będą w mieście? I tak bardzo pragnęła ich zobaczyć.

„Ehhh – powiedziałeś „rodzinne święto” – powiedział Patrick z żartobliwym oskarżeniem. — No cóż, jestem częścią rodziny. Przygryzła wargę trochę ze wstydem.

– A wy jesteście równie dobrzy. - Do diabła, Pam! Aiden wciąż się uśmiechał, ale też odrobinę smutno. - Próbujesz nas wciągnąć w gówno z Billym? – Nie – upierała się Pamela, przechodząc do spowiedzi. – Słuchajcie, jesteście moimi ulubionymi spośród wszystkich przyjaciół Billy'ego. Kocham was oboje, jesteście jakby dwoma dodatkowymi braćmi.

Cały czas sprawdzam, jak sobie radzisz w internecie – gdzie podróżujesz, z kim się spotykasz, czy w ogóle studiujesz…”. Przez chwilę wpatrywała się w nich surowo, po czym zmieniła go w bezczelny uśmiech, który wyrażał więcej pewności siebie, niż ona czuła. – Cóż, teraz jestem dużą dziewczynką w college'u. Naukowiec ds.

Środowiska. W każdym razie na treningu. Wszyscy dorośli, widzisz? Więc dlaczego nie miałbym spędzić z tobą samotnie popołudnia? Patrick i Aiden spojrzeli na siebie w poszukiwaniu wskazówki.

Spojrzeli z powrotem na Pamelę, która uśmiechnęła się do nich po prostu. 'C' mon, wiecie, Dzień Ziemi jest dla mnie ważny. – No dobrze, więc o co chodzi z tą imprezą? – spytał Patrick, nie do końca gotowy do poddania się.

„Czy sadzimy rzeczy, czy dołączamy do wiecu? Masz pomalowane plakaty? – Nie – uśmiechnęła się promiennie Pamela. „Race są dobre, bardzo motywujące, pojechałem na ten w Austin w zeszłym roku. To mnie rozpaliło, widziałeś wszystkie rzeczy, które promowałem na mojej stronie. Ale pomyślałem, że moglibyśmy oznaczyć ten dzień trochę inaczej, gdybyście się pojawili.

Coś mniej poważnego. — Inaczej? Aiden poczuł ulgę, że nie zostanie wciągnięty w kontrkulturę przez bandę zielonych aktywistów, ale czuł się nieufnie z innych powodów związanych z Pameli. Wiedział, że zastrzeżenia brata odzwierciedlają jego własne. – Piknik – uśmiechnęła się Pamela, ale przekonała się, że interes ze snem z zeszłej nocy sprawia, że ​​jest nieśmiała.

„Czy jest lepszy sposób na skontaktowanie się z Matką Ziemią niż wyjście i przypomnienie sobie jej piękna w wielkim stanie Teksas?” Spojrzała z psotnym rozbawieniem na wyraz ich twarzy i postanowiła czytać je w jedną stronę. – W porządku, chłopaki, nie zamierzam rzucać na was całej Gai. Będziemy się po prostu dobrze bawić i nadrobić zaległości. Pozwól, że wezmę towar.

Obróciła się beztrosko, żwawo, co trzeba było powiedzieć, i poszła do kuchni. Patrick i Aiden obserwowali, jak odchodzi. Niezależnie zauważyli, że zad siostry Billy'ego również wypełnił się soczyście pulchną krągłością. Żaden z nich nie sformułował tego w ten sposób w swoich głowach, ale mogliby to zrobić, gdyby szukali dokładnego opisu słownego.

Gdyby to była jakakolwiek inna kobieta, wymieniliby spojrzenia z uznaniem, ale to była Pamela. Była samozwańczą podopieczną Billy'ego przez wszystkie lata jej liceum (albo tak długo, jak był w pobliżu) i ich podopieczną. W wieku osiemnastu lat mogli rzucić tęskne oczy na jakąś inną dziewczynę młodszą o trzy lata, ale nie na nią. Żartowali z nią, dawali jej chłopięce zamiłowanie do sportu, żartobliwie wyśmiewali jej uczennicę, wegańską modę, ale nigdy nie przyznali, że naprawdę dorasta. Aiden spojrzał z niepokojem na Patricka.

— W porządku — wzruszył ramionami ten ostatni. – Ma osiemnaście lat. Do diabła, to nasza przyjaciółka z Facebooka. Zostawiając braci w tyle, Pamela wpadła w szał. Odbyć rozmowę twarzą w twarz z chłopakami po trzech latach.

Patrick i Aiden byli jedynymi przyjaciółmi, którym jej brat mógł zaufać. Ilu z jego pozostałych kumpli napadło na nią, kiedy przywiózł ich do domu? Ilu facetów ostrzegł przed nią w konsekwencji? Parę nawet wybił. Nie żeby nabrała gówna od tych facetów, ale Billy nigdy nie zaakceptował, że może o siebie zadbać.

Ale Riordanie potraktowali ją z jednoznacznym szacunkiem. I prawie nieuchronnie bawiła się w mgliste fantazje nastolatków na ich temat – niewinne rzeczy na temat tego, z którym umawiałaby się, gdyby miała szansę, jak mogłaby pozwolić im obojgu zabrać ją do podjęcia decyzji. Fantazje tej dziewicy raczej się zmieniły, kiedy chłopaki wyjechali do tej samej uczelni na Florydzie, a ich bliskość nie mogła sprawić, że miała b. Jedna lub druga twarz zaczęła unosić się nad nią podczas jej nocnych przyjemności, a ona pozwoliła im zostać. Zaczęła wyobrażać sobie otoczenie, w którym towarzyski Patrick lub słodko powściągliwy Aiden mogą ją uwieść, sposoby, w jakie może zostać zabrana… Wzrosło to tylko zeszłego lata, kiedy skończyła osiemnaście lat i oddała swoje dziewczęce dzieciństwo na zewnątrz.

-mieszkańca. (Poza Stanami, prawdę mówiąc. Lepiej było pozwolić przechodzącemu cudzoziemcowi popić starannie zakonserwowaną wiśnię). To sprawiło, że fantazja Riordan wydawała się mniej młodzieńcza, jakby była przygotowana. Jasne, że dodatki na Facebooku i wynikająca z nich komunikacja miały w sobie niewinność, a chłopcy we wszystkim, co pisali, byli ich ujmująco pełnymi szacunku osobowościami, ale jej myśli o masturbacji wzrosły w niegodziwości.

Którą wolałaby mieć? Jak można od niej oczekiwać, że dokona wyboru? W tej hipotetycznej sytuacji musiałaby po prostu mieć ich oboje… Wszystkie te pyszne fantazje, których kulminacją był sen zeszłej nocy. Był to jeden z najbardziej żywych, jakich kiedykolwiek doświadczyła. Ona, Patrick i Aiden pływali i pluskali się nago w stawie w pobliżu dębowej polany, a za nią falujące łąki. To samo miejsce, w którym zaplanowała rodzinny piknik. Potem wychodzili z wody, kładąc się na pikowanym w kratkę dywaniku, zasłaniając ją dłońmi i ustami chłopców.

Wtedy byli nie tylko przy niej, ale i w niej… Oboje… A teraz byli na progu jej rodziców, wszyscy dobrze zbudowani, uśmiechnięci i wspaniali, świeży, niewątpliwy po ich dzikim zwyczaju w college'u. Wydawało się, że zwabiła ich tutaj dla własnego sekretnego celu, a jej twarz płonęła jak piętno. Cholera, pomyślała, próbując otrząsnąć się z tych myśli, to był piknik, to wszystko. Miała piknik z okazji Dnia Ziemi z dwójką ukochanych przyjaciół w domu, żeby choć raz odwiedzić swoich rodziców.

I nie musieli chodzić nad staw na łąkach, prawda? Nie musieli nawet wychodzić z domu. – Hej, chłopaki – zawołała do nich z kuchni – zawsze moglibyśmy mieć go tutaj, w ogrodzie za domem, jeśli nie chcecie nigdzie chodzić na trekking. – Nie – powiedział pospiesznie Aiden, dziwnie zaniepokojony myślą o zostaniu w domu z siostrą Billy'ego.

„Wyjdźmy na zewnątrz”. On i Patrick niepewnie weszli do środka, żeby zobaczyć, czy mogą pomóc. 'W porządku.' Pamela miała zadyszkę, ale powiedziała sobie, żeby nie była głupia. – Możesz wybrać, dokąd pójdziemy. Tak, wszystko zapakowane! Przyniosę wam piwo z lodówki.

Jej umysł był zapchany niegrzecznymi obrazami z jej snu, a ona stała się wirem aktywności, aby to zrekompensować, wyciąganiem kosza i szukaniem koca piknikowego. — Czy to jest dobre? Patrick trzymał tę samą kołdrę w kratkę, która znalazła się we śnie zeszłej nocy. Zdjął go z kosza na pranie w kuchni. 'Hej, to już wymaga prania…' Serce Pameli wykonało kolejny akrobatyczny manewr i poszła zaprotestować, że powinna przynieść czystą, ale jakoś słowa nie doszły. „Ehhh… tak, dobry pomysł.

Po prostu pozwól mi się zamknąć. Wtedy będziemy mogli wziąć rowery… Pamela otrząsnęła się z chwilowego ataku paniki i znów ruszyła śmiałym krokiem. – Rowery? Patrick wyraził zdziwienie obu braci. - Mam samochód… - Wy! Była wesoło oburzona, gdy zabezpieczyła dom i skierowała się do bocznego garażu. „Jest Dzień Ziemi, jeśli dzisiaj nie jesteśmy neutralni pod względem emisji dwutlenku węgla, nie ma dla nas nadziei.

I pijemy! Teraz mój rower jest gotowy, może pomożesz mi odkopać Billy'ego… Nie było sensu opierać się temu rudowłosemu derwiszowi, stwierdzili chłopcy, więc przedarli się przez nagromadzony w garażu śmieci, żeby wyciągnąć rower, którego Billy przestał. używać dziesięć lat wcześniej. Opona wymagała łatania, a całość wymagała oleju.

Kiedy naprawiali rozklekotany pojazd, obawiając się, że sukienka Pamela nie pobrudzi się tłuszczem ani rdzą, wypytywała ich o college i podróże podczas przerwy, ale głównie o ich zaangażowanie w sprawy planety. Bezpieczne obszary tematyczne. — A więc mówię, że ukończyłeś inżynierię, Patricku. Za kilka lat możesz znaleźć się w czołówce producentów ekologicznych samochodów.

Aiden, co z twoim stopniem biologii, czy myślałeś o ochronie? Wy moglibyście zrobić tyle dobrego! - Pam, zwolnij - roześmiał się Aiden. – Uratujemy świat po pikniku, dobrze? Po prostu włączmy do akcji tego wojownika szos. Wpatrywał się z powątpiewaniem w zrujnowaną ramę, którą jako nastolatek niósł jego najlepszego przyjaciela w okolicy, podczas gdy Pamela przymocowała koszyk z tyłu za pomocą dostarczonych płóciennych pasków. - A więc - zapytał - kto na tym jeździ? – Ktokolwiek mnie nie niesie – uśmiechnęła się rozbrajająco Pamela, zgarniając sukienkę wokół gładkich ud i wskakując na własny rower. „Który z was sprosta wyzwaniu?” Nie zamierzała pozwolić, by jej sekretne myśli denerwowały ją do tego stopnia, że ​​nie mogłaby się z nimi bawić.

Po wymianie niespokojnych spojrzeń, Patrick stał się jej rycerzem, siedząc okrakiem na motocyklu, ze swoim smukłym, ale niesamowicie wygiętym ciałem wtulonym w niego od tyłu. Poczuł się nieswojo z jej pełnymi piersiami przytulonymi do jego pleców, jej ramionami owiniętymi wokół jego klatki piersiowej. Aiden poczuł ulgę. A potem, gdy oba motocykle odjechały, a Pamela przywarła mocniej do brata, piszcząc z przerażonej radości, był zazdrosny. Zadbany rower Pameli i brzęczący kadłub Billy'ego torowały sobie drogę przez ciche miasteczko Rockport w jasnym kwietniowym słońcu, mieszkańcy uśmiechali się z rozbawieniem na radosne dziewczęce krzyki i podżeganie jednego brata do drugiego - „Trzymaj się, jedziesz nad drogą i spójrz na ciężar, który noszę! - Zamknij się, Patrick, jestem drobną istotą, którą zawsze byłam! – Słyszysz to, Aiden? Jakim językiem zaczęła używać ta dziewczyna? A ty zawsze taka dama! - Mylisz się tam.

Aiden wyprzedza ze zdecydowanym przyspieszeniem. – Zawsze gadała bzdury. — Nie, kurwa, nie! Pamela rozpłakała się wesoło i mocno przycisnęła się do Patricka, gdy ciepłe kwietniowe powietrze napłynęło jej do uszu.

Przejażdżka na rowerze była niewinną wymówką i tak dobrze było być owiniętym wokół tej umięśnionej klatki piersiowej, by poczuć ciepło jego ciała na jej ciele. Czuła się też źle, zgodnie z tą ostrożną równowagą fantazji, którą pielęgnowała, aby odciąć się od Aidena w jakikolwiek sposób. Więc kiedy opuścili miasto, nalegała. — Dobra Pat, sprawdziłeś się.

Chcę, żeby Aiden przejął kontrolę. Przycisnęła się tak mocno do Aidena, teraz w pełni świadoma tego, jak blisko niego były ściśnięte jej cycki, jak ciasno była ukształtowana do jednego z tych dobrze rozwiniętych torsów. Jej myśli sprawiły, że poczuła się równie głupio i dziewczęco, jak jej cipka wilgotna i czuła, jak jej dorosła brawura słabnie. Ale teraz jechali szybciej, pędzili przez kwitnącą wiosnę hrabstwa Aransas, mocno pompowali pod górę, a potem spływali radośnie w dół, gęste zielone listowie wyginały się łukiem nad ich szaleńczym postępem.

Chłopcy krzyczeli głośno w swojej niezwykłej, ekologicznej wolności, a Pamela krzyczała z przerażenia, gdy pędzili. - A więc… ehhh… ktoś zdecydował, dokąd jedziemy? krzyknęła ponad hałasem. 'Niedaleko!' Patrick ją uspokoił. „Pomyśleliśmy tylko o tym miejscu.

Tu jest zjazd. zastanawiała się Pamela. To niemożliwe. Nie we wszystkich miejscach. Dlatego podjęła decyzję.

Z pewnością nie przyjęli tej tury. O cholera, oni byli… Oddech uwiązł jej w gardle i prawie się roześmiała. Była to niewielka droga pod górę, która zwężała się do kamienistej ścieżki, coraz trudniejszej do pokonania. W końcu zsiedli z rowerów i podjechali do drewnianego ogrodzenia z widokiem na rozległe łąki — gęstą trawę gęstą od fiołków i zawilców ruty.

Przenieśli rowery przez płot, położyli je na trawie, a potem przeskoczyli samych siebie. Patrick wspierał Pamelę, gdy ta podciągała wątłą biel sukienki na mleczne uda i wspinała się na górę. Przez cały czas wpatrywała się w siebie, z twarzą w twarz obraz podziwu. - Więc znasz to miejsce… - Jasne - powiedział jej Aiden. „Bawiliśmy się tutaj jako dzieci przez cały czas.

Aprobujesz? Pamela czuła się zdenerwowana, dziwna, ale jednak… Jak cudownie, że chłopaki wybrali jej ulubione miejsce na świecie. Jej wymarzone miejsce. – Tak, chłopaki, aprobuję.

Patrick i Aiden obserwowali ze zdumionym szacunkiem, jak chwyciła kołdrę i zaczęła biec przez pola usiane kwiatami, otoczone jaskierami i stokrotkami, a jej soczysta postać podskakiwała i kołysała się w miarę postępów. „Chodźcie, chłopaki, to jest w ten sposób! Przynieś kosz! „Wow, ona jest czymś” – to wszystko, co zdołał zdołać Aiden, wpatrując się w jej atrakcyjną stypa. — Tak, jest — zadumał się Patrick. Wyrwał się z transu. – Hej, kolego, czas na piknik.

Ścigali ją przez pola teraz, kiedy objęła prowadzenie, oboje wciąż spocony z wysiłku. Poprowadziła ich przez szerokie zarośla trawy do zagajnika ogromnych dębów, które oboje tak dobrze pamiętali, iw nakrapianym cieniem drzew odrzuciła kołdrę. Na pochyłym zboczu trawy za zagajnikiem znajdował się szeroki naturalny staw, który wydawał się uwielbiany przez całą trójkę, a jego powierzchnia falowała lekko w najdelikatniejszej wiosennej bryzie. – Moje sekretne miejsce – rozpromieniła się Pamela, opadając na pikowaną powierzchnię, a jej biust atrakcyjnie biegał.

„Wy wybraliście moje sekretne miejsce z czasów, gdy byłam małą dziewczynką! Nadal tu wracam w każdą przerwę. To takie znajome. Tak spokojny i piękny, a przyprowadziłeś mnie tutaj, nie mogę w to uwierzyć! Patrick i Aiden stali, zanurzając się w szumiącej ciszy owadów pod baldachimem świeżo kwitnących liści.

Ich zaduma została przerwana, kiedy podskoczyła impulsywnie i przytuliła ich oboje. Kiedy to zrobiła, sen, nagość i turlanie się po dywanie, tym dywanie, powróciły do ​​niej. Oderwała się od nich, rozgorączkowana i oszołomiona. - Chodź, usiądźmy. Wszyscy padli na kolana na zaimprowizowanym piknikowym dywaniku, Patrick odłożył kosz.

– W porządku – przyznał Aiden. „Całe lato tutaj i tak spokojnie jak dzisiaj. Rzucaliśmy piłką nożną, lataliśmy latawcem… - Poszliśmy na skórę… Poszliśmy popływać w basenie… Patrick poprawił się zbyt późno i Pamela nie mogła się powstrzymać przed rzuceniem się.

— Poszedłeś na kąpiel nago? Na serio?' To było zbyt zabawne i surrealistyczne, sprawiło, że jej umysł wirował jak top. – Czy to dlatego wybrałeś tutaj? Wracasz ze względu na stare czasy? Omal nie upadła na plecy ze śmiechu, ale potem wrócił do niej jej sen we śnie wraz ze wszystkim, co nastąpiło, a jej lędźwie jeszcze bardziej zwilżyły się. „Wybraliśmy tutaj, ponieważ pomyśleliśmy, że ci się spodoba”, powiedział jej Patrick, maskując z Aidenem swoje zakłopotanie szerokimi uśmiechami.

– Podoba mi się – powiedziała Pamela, siadając z powrotem i ściskając kolana. – Jest idealny. Idealny do ruchania. Słowa po prostu pojawiły się w jej głowie i miała ochotę szaleńczo chichotać, ale poradziła sobie ze swoim bezpiecznym przedmiotem. — To przypomnienie, z jakiego niesamowitego stanu oboje pochodzicie.

I że wciąż istnieją pewne zakątki świata przyrody, których wszyscy jeszcze nie schrzaniliśmy. - Boże, zaczynamy… - Głos Patricka był pełen udawanego bólu. – Dobra, dobra, odpuszczę – uspokajała go Pamela. Była zadowolona, ​​że ​​niespodziewany, lekkomyślny cykl otrząsnął się z początkowego zakłopotania chłopców i nie chciała tłumić nowej lekkości nastroju zbyt bojowego.

„Po prostu cieszmy się tym wszystkim. Cieszmy się, że to nasza trójka. Spojrzała na nie, nagle z wnętrza bulgotała psota. Wyglądało na to, że ten zbieg okoliczności dodaje jej otuchy. – Nie Billy.

Bez mamy i taty. Tylko my.' Wyraźnie ostrożna jakość powitania na progu wydawała się ponownie ogarnąć chłopców i wycofała się z flirtu z „Bo jesteśmy przyjaciółmi, prawda?” – Tak – zgodził się Aiden, uśmiechając się do niej ciepło z Patrickiem. 'Przyjaciele.' – Co – ciągnęła Pamela, otwierając kosz – myślę, że powinniśmy się napić. I jeść… Zabrali się do pomocy jej w rozpakowywaniu walizki na piknik. — Wszystko z lokalnych źródeł — powiedziała żwawo.

— Albo przynajmniej z USA. Mamy ciabattę z pomidorem, serem Monteray i oliwkami, fajny chrupiący bochenek z masłem i miodem, sałatkę owocową, sam zrobiłem to anielskie ciasto… - Ser? Patrick przerwał. 'Masło? Myślałem, że jesteś weganinem. Pamela spojrzała na niego wyzywająco.

„Lubię nabiał. Więc zastrzel mnie. Chcesz to wino, czy nie? Chcieli i były dwie butelki. Aiden odkorkował pierwszy i wlał do plastikowych szklanek, które wszyscy trzymali.

Był to chrupiący Zinfandel z Doliny Napa. Stukali w kieliszki – „do przyjaźni” – i pili, potem jedli i wreszcie wszyscy troje zrelaksowali się w swoim towarzystwie. Zrelaksowani i pili swobodnie, Pamela na winie, chłopcy wkrótce zamienili się na piwo, które podała. Alkohol przedostał się do ich systemów, gdy wypłynęła rezerwa.

– Znasz czas, który najbardziej pamiętam? – powiedziała Pamela, kiedy wszyscy byli już w połowie drugiej szklanki. – Sąsiedzki mecz piłki nożnej z dotykiem w Dzień Pamięci (Memorial Day). Ten, w którym Billy rzucił się na mnie tak mocno, że zaciemnił mi oko? Oszalaliście na niego! – Był dupkiem! wykrzyknął Patrick. — Tak cholernie konkurencyjny, że załatwił swoją młodszą siostrę — wtrącił Aiden. 'Zasłużył na to.' – Chodzi mi o to – ciągnęła Pamela – że o mnie dbaliście.

Nawet kiedy Billy schrzanił sprawę. To było jak posiadanie dwóch strażników, bez tych wszystkich protekcjonalnych bzdur o starszym bracie. Nie wiecie, co to dla mnie znaczyło – naprawdę czaicie się. – Hej, dzieciaku – uśmiechnął się Patrick – to nie było więcej, niż na to zasłużyłeś. – Dzięki, ale mniej „dzieciaka”! – wykrzyknęła Pamela, machając marchewką w serowym dipie.

- I nie bądźcie z siebie zbyt zadowoleni. Widziałem te wszystkie przypadkowe dziewczyny na twoim Facebooku. Domyślam się, że nie byłeś tak rycerski ze wszystkimi.

Zwłaszcza ty… — Dźgnęła Patricka oskarżycielsko patyczkiem z marchewki, po czym odłamała koniec równymi, białymi zębami. 'Kto ja?' Patrick był przerażony niewinnością. – Masz jego numer w porządku – roześmiał się Aiden. – O nim matki ostrzegają swoje córki przed zapakowaniem ich do college'u.

'On kłamie!' – nalegał Patrick, najwyraźniej zdesperowany, by bronić swojego honoru przed Pamelą. – I nie jest też złotym chłopcem. Mam kilka historii… — Hej, przynajmniej miałem stały… — No dalej, chłopaki! Pamela wtrąciła się, zachwycona wybuchem, który wywołała. Popijała trzy kieliszki kalifornijskiej bieli i cała dziewczęca nieśmiałość wydawała się rozwiana, wyparta przez niegodziwość zwykle kryjącą się w meandrach sypialni jej umysłu.

– Nie jestem dzieckiem. Wiem, jacy są chłopcy ze wsi, kiedy trafiają do college'u. Widziałem to. Nie mów mi, że oboje nie graliście w Fuck a Freshman.

Pochylała się do przodu na jednym ramieniu, dając im obojgu zawrotny widok w dół jej niesamowitego dekoltu. Część jej nie mogła uwierzyć, jak się zachowuje. 'Wiesz, że? Gorące, małe osiemnastoletnie absolwenci liceum po raz pierwszy w kampusie, wszyscy zagubieni i tylko czekają, aż wielki, silny senior pokaże im, co jest? Wpatrywała się złośliwie w ich zranione twarze.

— No dalej, zaprzeczaj — nalegała, gdy walczyli o powrót. - Masz, oboje tak macie! płakała z zachwytu nad własną śmiałością. Poczuła się teraz bohatersko bezczelna na dwóch kieliszkach wina. - Pam… - Patrick śmiał się z niej zdumiony razem ze swoim bratem. „Nie prowadzimy tej rozmowy”.

- Och, tacy jesteśmy - uśmiechnęła się, ciesząc się, że wytrąciła ich z równowagi. – Oboje goniliście za ogonem w tym samym wieku co ja. A potem jesteś zdziwiony, kiedy do ciebie dzwonię.

Boże, chłopcy, wciąż nie myślicie, że jestem dziewicą księżniczką, prawda? Wypłynęło z jej ust, zanim zdążyła się powstrzymać i teraz nie mogła się powstrzymać. Bo nie jestem, cokolwiek Billy i tata chcieliby pomyśleć. Sven zapłacił za to. – Sven? Aiden ledwo ośmielił się zapytać. „Duński turysta.

Spacerowałem do Rockport zeszłego lata, pracowałem na jednej z farm przez miesiąc lub dwa. Pokonał mamę i tatę, nawet Billy mu nie przeszkadzał. Wszyscy myśleli, że jest taki uprzejmy i czarujący. Pochyliła się jeszcze bliżej i chociaż serce biło jej na piersi wojskowym tatuażem, zachowała chrapliwy głos w tajemnicy. „Był uroczy.

I przekonujący. I bardzo, bardzo dokładny. Rozpieszczał mnie dla prawie każdego innego faceta.

Wypiła ostatni łyk wina i podzieliła między siebie nieruchome spojrzenie, popijając w ich zdumieniu razem z winem. Potem w końcu ustąpiła, jej serce wciąż biło szybko. – Przepraszam chłopaki, to wino. Jestem zły.

— Jesteś — zgodził się Aiden — tak cicho. Nie odważył się nawet spojrzeć na swojego brata, taka była reakcja we własnych spodniach. Biorąc pod uwagę, że częściej przyciągały ich te same dziewczyny, podniecone takimi samymi sytuacjami, nie musiał się nawet naradzać. Nieodpowiedniość sytuacji zwiększała podniecenie, mógł tylko przypuszczać, że Patrick czuł to samo.

– W każdym razie – pytała Aidena Pamela – kim była ta blondynka, która pojawiała się na wszystkich twoich zdjęciach? Była ładna.' Nagle nastąpiła inna cisza. Obaj bracia zwrócili się dość uroczyście. Poczuła się naprawdę zawstydzona.

'Oh. Przepraszam. Stopa w ustach? – Nie rozmawiamy o Shani, prawda, bracie? powiedział Patryk. – Nie, nie mamy – potwierdził rzeczowo Aiden.

Niedyskrecja Pameli w jakiś sposób przeszła na niego i dodał: „Nie od czasu całego incydentu z „uderzeniem innego członka drużyny lekkoatletycznej, kiedy mogłem wejść”. 'Dziecko!' – wykrzyknęła smutno Pamela. Pochyliła się do niego i złożyła delikatny pocałunek na jego policzku. Następnie, poruszona demonstracją braterskiej solidarności ze strony Patricka, zastosowała to samo wobec niego.

Na twarzach obu chłopców pozostał odcisk ciemnoczerwonej szminki. Patrzyli na nią czule, wzruszeni io wiele mniej braterscy w swoich uczuciach, niż byli gotowi przyznać. — No cóż — powiedziała cicho w przerywanej ptasiej ciszy wiosennego popołudnia — dzisiaj o tym wszystkim zapomnimy. Wszystkie twoje złe uczynki, nieszczęścia i złamane serca. To nasz czas.' Rozłożyła obie ręce za sobą i odchyliła się do tyłu, cycki bez stanika wbijały się w nie przez muślinowy gorset jej sukni.

- W to idealne popołudnie, właśnie tutaj, gdzie wszystko jest takie ciepłe, zielone i… płodne. Wypowiedziała to jak wyjątkowo smaczne przekleństwo i chociaż chłopcy nie byli pewni jego znaczenia, byli pewni, że nie wróży ono żadnego dobra, o którym odważyliby się rozważać. - Eee… płodne? Zapytał Patrick.

'Płodny. Owocny. Wiesz, wiosna, soki rosną, wszystko puchnie… no wiesz, sok życia. Spojrzała na nich z najbardziej kokieteryjnym uśmiechem. Jej sen był tylko snem, ale wciąż mogła się z nimi trochę bezczelnie bawić, prawda? – Nie czujecie tego, chłopaki? W sobie? Wszystko w naturze zaraz wybuchnie swoim nasieniem? Słowa wylewały się z jej ust z rozkoszą, a to, jak cieszyła się nakarmionymi chłopcami z Riordan, wzbudziło reakcję.

W swoim łagodnym upojeniu poczuła się nagle lekkomyślna, mokra między jej udami, wszystkie jej palpitacyjne zastrzeżenia rozwiały się. — Oczywiście — poinformowała ich niemal na uboczu — podjęłam osobiste środki ostrożności na wypadek, gdybyście się o mnie martwili. Gdyby pojawili się jacyś Svenowie, w mojej glebie nie kiełkowałoby żadne nasiono.

Nie jestem jeszcze gotowy, aby tak bardzo zwiększać mój ślad węglowy, mam kilka lat na wyrównanie”. Uśmiechnęła się do dwóch zdumionych, zachwyconych twarzy przed nią. Patrick trzymał kawałek mandarynki, który nie mógł dostać się do jego otwartych ust. „Ale to nie znaczy, że czasami nie mam ochoty ćwiczyć.

Wiesz, celebruj pragnienie prokreacji. Czy możecie wymyślić lepszy sposób na spędzenie Dnia Ziemi? Cholera, czy ona naprawdę to powiedziała? Aiden próbował przerwać powstałą ciszę. 'Pam, ehhh - dlaczego po prostu nie zjesz czegoś innego?' Pchnął kosz kilka cali w jej stronę. — Tak — upierał się Patrick. — Za dużo mówisz, tak jak zawsze.

Po prostu zrelaksuj się i ciesz się dniem”. Ale przesuwał się w miejscu, w którym siedział - żeby ukryć obrzęk w kroczu. — Cieszę się — uśmiechnęła się, opętana swoim nowym diabłem, gdy zagłębiała się w kosz. „Cała hojność natury”. Zgarnęła masło w drewnianym pudełku i pozwoliła, by płynne złoto spłynęło po jej uniesionych palcach, po czym włożyła każdy palec do ust i wysysała go długo do czysta, pozostawiając ślady masła na brodzie.

— Tak pyszne — oznajmiła i ta sama ręka odszukała plaster miodu, odłamując obfity kawałek i przynosząc jego sączące się komórki do ust. „Hojność natury – należy ją szanować i smakować”. Nakarmiła się miodem, ale lepki fragment spadł do doliny między jej piersiami i pogoniła go jedną ręką, rozsmarowując go trochę po mlecznobiałej skórze, gdy go wyciągała. Potem włożyła resztę do ust, język owinął się wokół niego, gdy jej twarz okazywała całkowitą błogość.

Jeszcze raz oblizała palce do czysta iz zachwytem spojrzała na przyjaciółki. — Nie chcecie się rozkoszować tym popołudniem, chłopcy? Radar, który Patrick i Aiden mieli przez całe życie, nie opuszczał ich teraz. Obaj wiedzieli, że soki drugiego szybko rosną. To było jak urzeczywistnienie każdej zakazanej myśli, której nigdy nie podzielili się na temat Pameli Shelton.

Ale posunęła się za daleko w swojej głupiej grze i nadszedł czas, by przestać. - Pam… Wymówili to razem, ale Patrick dokończył myśl. – Jesteś szalony.

– Robię bałagan, to na pewno – powiedziała Pamela, odrywając się od ciepłych, miodowych tonów, które zastosowała. Zła myślała, że ​​wcześniej wróciła i sprawiła, że ​​jej serce przyspieszyło. Czy mogła? Czy naprawdę była gotowa popchnąć to tak daleko? Teraz albo nigdy. Chwyciła butelkę wina i wlała kilka ostatnich łyków do gardła, po czym odrzuciła ją na kołdrę.

– Dołączysz do mnie? Wstała, a cienki, muślinowy rąbek jej sukienki zawirował wokół jej kolan. 'Gdzie?' – zapytał Aidena o siebie i swojego brata, ale Pamela już zdejmowała sandały, rzucała im koronę z kwiatów i przechadzała się wśród drzew w dół do wody. - W basenie, głuptasie.

Nie możemy tu przyjechać w taki dzień jak dzisiaj i nie popływać. Patrick i Aiden byli sparaliżowani, gdy Pamela przyłożyła koniuszki palców do ramiączek sukienki i nieśmiało zsunęła je z bladych ramion. Żaden z nich nie udawał, gdzie patrzą, gdy ubranie opadało jej do pasa, odsłaniając jej wysokie, pełne, melonowe piersi, ich mleczną bladość podkreślały ciemnoczerwone sutki pasujące do jej ust. Kontynuowała przesuwanie przylegającego materiału w dół, od szczupłej talii przez hojnie wygięty tyłek, aż mogła upuścić go na trawę i delikatnie wyjść. Miała na sobie bieliznę, wiedzieli w końcu na pewno, maleńkie koronkowe stringi, które wyznaczały przebieg jej zdrowych, mocnych bioder i sięgały do ​​schludnego, małego połączenia między jej udami.

Jej palce szarpały za opaskę, jakby nie była niepewna, jak postępować. 'Czy ​​powinienem?' spytała, zdając się dyszeć na własną śmiałość, „czy myślisz, że potrzebuję tego kostiumu kąpielowego? Wiesz, ze względu na skromność? Patrzyli, nie mogąc już odpowiedzieć. 'Masz rację.

Zachowuję się głupio. W jednej chwili opuściła majtki do kolan i wyszła z nich. Stała tam przed nimi, zmysłowa osiemnastoletnia Wenus, jej płonące, czytane włosy pasowały do ​​schludnie przyciętego małego grotu strzały na jej pudendum. Jedno udo zsunęło się na drugie, jakby w ostatnim przebłysku skromności, ale kiedy żuła palec, jej przedramię przyciskała do jednego z jej dużych cycków, była cała podenerwowana. „O Boże, chłopaki, to jest o wiele lepsze, nie masz pojęcia.

Musisz tego spróbować. Zakołysała się i przeskoczyła przez trawę w płyciznę stawu, a jej pełne, okrągłe serce osła lekko drżało. Upadła na kolana, a potem spojrzała wyczekująco przez ramię. „Chodźcie, nie dołączycie do mnie?” Patrick i Aiden ledwo mogli się więcej ruszać, niż mówić.

To było niesamowite, po prostu patrzeć na tę soczyście nagą wizję i zmagać się z całym konfliktem, który przyniósł. Ale żeby się z nią rozbierać? Ze sobą? Szatnia to jedno. To było inne. Wiązało się to z widocznym tumescence zarówno w swoim towarzystwie, jak i Pameli - i to był cały dziwny świat. Pamela poczuła ich wahanie, pozorny bezruch, a wraz z jej nagim tyłkiem na pokazie poczuła, jak zakłopotanie powraca z pełną mocą.

Zareagowała odwracając się, by dać im pełny pokaz swoich cycków i łonowych i gestykulując na nich z frustracją obiema dłońmi. — A co ty tam robisz, po prostu tam siedzisz? - zaapelowała z odrobiną gniewu w głosie. – Zostawisz samą dziewczynę stojącą tyłkiem nago? Myślałem, że jesteście dżentelmenami! Popatrzyli na siebie na te słowa i zdecydowali.

Zadzwoniła do nich w jednej rzeczy, której nie mogli zaprzeczyć. – Jesteśmy dżentelmenami – powiedział Patrick. Aiden skinął głową na znak zgody.

„Jesteśmy dżentelmenami idą popływać” – zgodził się i oboje zerwali się na równe nogi i skierowali się w stronę brzegu, zdejmując górne części garderoby. 'Z przyjacielem.' Z cudowną, nagą nastoletnią przyjaciółką z dużymi cyckami. – Dobra woda? - zawołał Patrick, wciągając kamizelkę przez głowę. – Jest piękny – zaśmiała się nagle Pamela. „Jest chłodno i świeżo i… O mój Boże…” Bliźniacy Riordan rozbierali się przed nią, zdejmując topy z atletycznie umięśnionych piersi, porozrzucanych tymi samymi blond włosami, co na głowach.

Zrywanie butów i rozpinanie dżinsów, aby jeszcze bardziej odsłonić obcisłe, lekko podarte brzuchy. Zaczepianie kciuków w spodnie i wybrzuszone szorty i pauzowanie, nie do końca w stanie przypieczętować umowę. – Musisz patrzeć? - błagał Aiden. 'Spojrzałeś! Twoje oczy wędrowały po tych cyckach! Pamela natychmiast odpowiedziała, przybierając przedwcześnie wyczekującą postawę, udając całkowitą pewność siebie. - Czekam, chłopcy… Wytrzymali chwilę, a potem na jakiś niewidzialny sygnał obaj zdarli wszystko, co mieli na sobie.

Oczy Pameli rozszerzyły się i stłumiła westchnienie, gdy dwa duże, zdrowe fiuty chłopaka z Riordan wyskoczyły w polu widzenia. Zauważyła, że ​​chłopcy mieli wspólne nawyki pielęgnacyjne w workach z orzechami, a ich wydłużające się tyczki wyglądały na grube i gładkie jak drewno bukowe. Pozwoliła, by jej spojrzenie swobodnie wędrowało tam iz powrotem pomiędzy dwoma ładnie napinającymi się organami, a także po ciałach ich dorosłych mężczyzn. Cały efekt od stóp do głów był wspaniały, pomyślała.

Byli jak dwaj greccy sportowcy o znakomitych rysach, gotowi do sparingu. Zastanawiała się, czy uznają ją za wspólną nagrodę, a jej sutki zmarszczyły się na tę myśl. Boże, co ona wprawiła w ruch? 'Szczęśliwa teraz?' - krzyknął Aiden, a kiedy spojrzał na swojego bliźniaka, wymienili spojrzenia zdezorientowanych, co do cholery rozbawienia.

'Powinieneś być!' – zawołał Patrick, uśmiechając się wreszcie. - A teraz włóż tyłek pod wodę albo cię wrzucimy! Instynktownie rzucili się na nią, a ona w radosnym przerażeniu uciekła do wody, piersi podskakiwały swobodnie, a każdy krok pogrążał ją głębiej. Prawie dogonili, a Patrick, w chwili wyzwolenia, uderzył mocno w jej nagi tyłek, który odbił się echem po stawie.

Potem rzuciła się do przodu, zanurkowała w łuk i szybko zanurzyła się pod powierzchnię. Chłopcy rzucili się do przodu na głębokość pasa, zanurzając swoje podekscytowane kutasy, zanim znów się podniosła, eksplodując spod powierzchni jak niemożliwie cycata nimfa wodna. Krystaliczna woda stawu płynęła tam i z powrotem między jej obfitymi, falującymi cyckami, gdy osiadła z powrotem na prężnych głębinach, strząsając kropelki z przemoczonych włosów. – Nie mogę uwierzyć, że właśnie klepnąłem ją w tyłek – powiedział ochryple Patrick do Aidena. – Myślę, że zrobiłbym to, gdybyś tego nie zrobił – wyznał cicho Aiden.

„Jej cycki też są niesamowite, powiedzmy to sobie”. - O boże… Patrickowi znowu brakowało słów. – To jest popieprzone. - Myślisz, że ona… Czy ona chce, żebyśmy…? Aiden nie mógł dokończyć myśli. – Pytanie brzmi, czy zamierzamy? Patrick spojrzał badawczo na brata.

— No tak? A na ich twarzach pojawił się zdradziecki uśmiech. Pamela podskakiwała w pewnej odległości od nich, górna kulista powierzchnia jej piersi była widoczna nad wodą. – Chodź – ponagliła. — Zanurz się.

Przepędź mnie na drugą stronę! Zanurkowała, przewróciła się całkowicie z krótkim błyskiem tyłka i smukłych nóg, a potem odpłynęła, pchając się do płynnego kraulowania. Patrick i Aiden tym razem nawet nie spojrzeli na siebie, po prostu rzucili się do przodu w czysty, ostro chłodny staw i uzbroili się w wodę w pogoni. Dogonili ją nieśmiało przed drugim brzegiem, a cała trójka odwróciła się i chlapała ze śmiechu, ledwo ukrywając nagość na mieliźnie.

Chłopcy byli chwilowo zdezorientowani tą bliskością bez ubrań, po czym Aiden machnął dłonią po powierzchni, posyłając taflę wody na twarz Pameli. – To za wyrosnięcie na taką niegrzeczną dziewczynkę – uśmiechnął się, gdy ona bełkotała z rozbawionym oburzeniem i zaczęła lać w zamian wodę. Pomiędzy nią a chłopakami szalała lawina pluskania w tę i z powrotem, zanim podskoczyła w całej swojej bezczelnej chwale, z rdestnicą owiniętą wokół szyi i piersi wraz z naszyjnikiem z dzikich kwiatów i wpadła z powrotem na głębszą wodę. Zanurkowała daleko i odskoczyła. 'Pospiesz się !' wrzasnęła, kilka dobrych uderzeń, wirując wokół, by rzucić im wyzwanie.

– Który z was może mnie najpierw uchylić? Wyjechali, jak od trzasku pistoletu startowego. Rodzaj rywalizacji między rodzeństwem, który wywołała, był mięsem i piciem dla tej dwójki, wiedziała to od dawnych czasów z bratem. Patrzyła, jak przepłynęli przez staw, oboje całkowicie zdeterminowani, by najpierw dotrzeć do drażniącej się rudowłosej dziewczyny i ją zanurzyć. Pisnęła z zachwytu w panice, gdy jej dwaj umięśnieni olimpijczycy rzucili się na jej szyję na jej własne zaproszenie. Potem, kiedy zbliżyli się o kilka pociągnięć od niej, ponownie się przewróciła i zanurkowała.

Patrick i Aiden rzucali się na próżno, a ich zdobycz zniknął. Rozglądali się wokół nich przez chwilę, po czym ich ponętna wodna dziewica wynurzyła się z wody za ich plecami, obejmując ramionami obie tali. 'Mam cię!' roześmiała się w nowej radości i zanim zdążyli zareagować, położyła na ich ustach mocne usta. – Mam was obu.

Szczęśliwego dnia Ziemi.' I ścisnęła, tak że ich nagie ciała mocno przylegały do ​​jej ciała. Całe ciało Pameli było zachwycone faktem, że uprawiała nago z chłopcami z Riordan. To było tak, jakby krystalizowały się wieloletnie, głupie, gorące fantazje uczennic.

Jej własne naturalne soki szalały w jej wnętrzu, a jej sutki zostały wykute w pożądliwe strzałki pod linią wody pod dotknięciem ciała facetów na jej. Przez chwilę unosili się na wodzie, a palce chłopaków dopiero odnajdywały dno stawu. — Posłuchaj — powiedział Patrick, którego oddech ukradł bardziej pocałunek niż wyścig. „Zawsze możemy po prostu wrócić na brzeg, przebrać się i wrócić do domu”.

– Tak – odpowiedziała cicho Pamela i pogładziła obie piersi opuszkami palców. Jej strach był równie szalony jak jej podniecenie, ale wiedziała, że ​​nie zamierza zawrócić z nieoczekiwanego kursu. „Albo możemy się ubrać i wrócić do domu później…” Teraz, gdy nadszedł ten moment, odebrano im mowę, więc dodała więcej słów. — Słuchajcie — powiedziała — wy dwoje znaczycie dla mnie więcej, niż myślicie.

Zawsze byłeś ze mną fajny, okazywałeś mi szacunek, nigdy nie wykorzystałeś. Pokazałeś mi, z jakim facetem chcę być któregoś dnia. Patrzyli na nią zahipnotyzowani, gdy dalej czule drażniła ich klatki piersiowe. — Cóż, na pewno nie mógłbym wybrać jednego z was, a nie drugiego, gdybym musiał. Więc chcę was obu.

Ale już. Tylko ten jeden raz.' W ciszy chłopcy słyszeli nawzajem swoje oddechy, ale tylko na nią patrzyli. – Zawsze się mną opiekowałaś.

Cóż, dzisiaj chcę, żebyś się tobą zaopiekowała. Nazwij to prezentem na Dzień Ziemi. Znowu przyciągnęła ich do siebie i dała Aidenowi, a potem Patrickowi wilgotny, powolny pocałunek z otwartymi ustami, pozwalając, by jej języki wiły się trochę między wargami każdego faceta. To Aiden w końcu wyraził wspólne zrzeczenie się kontroli.

- Dobrze, Pam. Jeśli tego chcesz. Delikatnie uścisnęła ich dłonie. – Zabierz mnie do drzew – powiedziała im.

— Z tego słońca. Palę się naprawdę łatwo. Nieśli jej unoszącą się postać przez spokojne wody, aż jej stopy znalazły dno, po czym cała trójka powoli brodziła w kierunku brzegu. Poczuła dreszcz radości, gdy ich ociekające wodą, nagie ciała wynurzyły się wspólnie w złotym kwietniowym słońcu.

Kiedy dotarli do pasa, spojrzała w dół i zobaczyła głowy kogutów chłopców podskakujące sztywne i gotowe nad powierzchnią. Z dreszczem w brzuchu, podobnym do minionej Wigilii, puściła ich dłonie i wzięła ich grube drzewce w swoje, pieszcząc je czule dłońmi. Chłopcy zatrzymali się w marszu na brzeg, oboje z trudem chwytając dłonie Pameli na całej swojej trudnej do rozwiązania męskości. – Widzisz, jakie to przyjemne? – powiedziała, rozkoszując się teraz własną bezsensowną, wiosenną dekadencją.

„Jesteśmy tutaj, aby celebrować wszystko, co piękne, naturalne i dobre na świecie. I nie ma nikogo, z kim wolałbym świętować. Obaj bracia zdecydowali, że ekologia Pameli wcale nie wydawała się chybiona w tych kategoriach. To miało zupełny sens.

W tej chwili podjęli równie solidne jak ich koguty postanowienia, by stać się bardziej zielonymi obywatelami świata. A kiedy uśmiechnęła się do nich obu, pozwolili jej czule uchwycić swoją twardą męskość i wyprowadzić ich jak oswojone niedźwiedzie z wody. Kiedy w tym samym bezczelnym uścisku ciągnęła ich po zboczu i do drzew, Pamela czuła się jak szczególnie szczęśliwa Ewa. Matko Ludzkości, dałem ci Adama, aby był twoim mężem. I spójrz, oto jego brat bliźniak Dave.

Ogarnęła ją pogodna erotyczna pewność siebie, jakby została pobłogosławiona szansą ponownego odwiedzenia swojego snu. Zabrała je w chłodny cień dębów, gdzie leżał pikowany koc piknikowy, i głupio pozwolili jej odwrócić je i wepchnąć swoje twarde, mokre ciała z powrotem na pień najbardziej masywnego dębu na polanie. – Zostaw wszystko mnie – powiedziała cicho. Ich własne pnie były dość masywne, pomyślała z apetyczną ekstazą, gdy upadła na kolana i przeczesywała palcami bliźniacze tyczki chłopców z Riordan.

- O Boże - wydyszała, a jej gorący oddech płynął po nich - jestem taką szczęśliwą dziewczyną. Przesunęła językiem w górę trzonu Patricka, w dół Aidena, a potem wolniej odwróciła ruch, kochając ich napięte, zdyszane reakcje. Następnie owinęła swój chwyt wokół nasady obu kutasów i zrobiła kilka obrotów, otaczając każdą główkę kuli w swoich miękkich ustach, rozkoszując się uczuciem wzięcia do ust całych dojrzałych śliwek, a sok już wyciekał na jej kubki smakowe przez pęknięcia w ustach. skóra.

Pyszne. Urwała, pajęczyna wciąż łącząca jej usta z kutasem Aidena. Poczuła potrzebę wyjaśnienia, gdy patrzyli na nią rumianymi twarzami, zanim spróbowała tego, co miała zamiar zrobić. „Sven wiele mnie nauczył, ale przez cały rok skupiałem się na nauce, więc mogę być zardzewiały. Jeśli tylko zechcesz ze mną znieść… Ponownie wzięła głowę Patricka do ust, a potem rozszerzywszy usta wokół niego, zanurkowała, wbijając jego gruby trzon w gardło.

Uczucie krztuszenia się pojawiło się na niej natychmiast i natychmiast się wycofała. – Ups – powiedziała, łapiąc oddech. „Spróbuj jeszcze raz…” Tym razem zanurzyła się, rozluźniła przełyk, złapała jego wymagającą długość w dół i trzymała się tam z pełnym kutasem w gardle, podczas gdy on jęczał, jego ciało było napięte i sztywne na drzewie. Odsunęła się, pozwalając ślinie swobodnie się rozlać, popatrzyła na zdziwioną twarz Patricka, po czym potraktowała dokładnie tak samo jego brata. Pamela usłyszała jęk Aidena, połykając go soczystym gardłem.

Trzymała go jeszcze dłużej, przygniatając go do brzucha, by móc go pociągnąć daleko w dół, zachwycona, że ​​ta umiejętność jej nie opuściła. Odeszła od niego z dalszym przezroczystym bałaganem kapiącym wszędzie jak sok. Potem jeszcze kilka razy zmieniała się między nimi, bawiąc się swoimi umiejętnościami, widząc, jakie nowe jęki, jakie od nich odpoczywa, pompując się w górę iw dół, ściskając gardło, pozwalając się trochę dusić. Delikatnie pogładziły ją po włosach, ale nie próbowały jej przytrzymywać. Odnowione uczucie przetoczyło się przez nią i uwalniając jej ustny uścisk na Aidenie, przesunęła swoje wciąż przemoczone ciało w górę, by pocałować ich obie napięte usta.

Patrick i Aiden zostali przytłoczeni rozrzutnym atakiem Pameli. Tyle nagłej delirium przyjemności z tak niespodziewanego, zakazanego źródła. Byli zamgleni czułą żądzą tej dziewczyny i oboje podeszli, by ją dalej całować.

Patrick przesunął dłońmi po jej twarzy i przez jej mokre włosy, usta Aidena opadły od tyłu na jej bladą szyję. — Tak, podoba mi się to, trzymaj mnie — powiedziała, przyciągając ich do siebie z przodu iz tyłu. - Sprawia, że ​​czuję się chroniona… Jej piersi ścisnęły się w twardych mięśniach piersiowych Patricka; czuł, jak jego kutas przyciska się do jej płaskiego brzucha, gdy trzymał jej twarz i ją całował.

Jedna z jej rąk sięgnęła do tyłu i mocno przycisnęła Aidena do siebie, gdy delikatnie ssał jej szyję. Stała się miękką, kobiecą strefą buforową między tymi dwoma twardymi męskimi ciałami, mlecznobiała jej hojnie krągła skóra wspaniale kontrastowała z ich opaloną siłą. Ciastko Kimberly, pomyślał Aiden. Jakiś daleki irlandzki krewny wysłał je do Riordańczyków na Boże Narodzenie – kruche imbirowe orzechy oddzielone ciasno ubitym, sprężystym środkiem pianki.

Pomyślał, że to ciasteczko Kimberley, a ta myśl dodatkowo podnieciła go dziwacznie. Jego dłonie przesuwały się swobodnie po klepsydrowej krzywiźnie bioder Pameli, jego fiut był ciasno wciśnięty między jej pośladki. Pamela poddała się na chwilę dwóm wilgotnym parom ust, dwóm mocno czułym parom eksplorujących dłoni. Była taka mokra, tak mokra dla nich obu. Potem nagle instynktownie złagodziła je najlżejszym dotknięciem.

Zwróciła się do Aidena. – Chciałbym cię najpierw. Sven też złamał mi serce, kochanie. Chodźmy pod koc i trochę cerujmy… Pozwolił jej poprowadzić się i położyć, wilgoć wciąż spływała po ich skórze.

Patrick z fascynacją obserwował z drzewa, głaszcząc swojego penisa, jak rozwijała się radość jego brata. – Boże, pragnę tego, pragnę ciebie, tak, tak bardzo… – szepnęła Pamela, siadając okrakiem nad Aidenem i przeciągając jego ciasnego członka między rozchylonymi udami. Czuła się śliska z potrzeby. Z miłością włożyła w siebie dojrzałą śliwkę cichszego brata, jego napięte, wyczekujące spojrzenie własnym płonącym spojrzeniem.

Potem powoli, boleśnie opuściła się na jego długą, grubą kolumnę, opadła na jego jądra, wzięła go całego w siebie. 'O Boże, o Boże, Aiden, jesteś we mnie, och kurwa…' Odpoczęła tam przez chwilę, by wchłonąć to, by wchłonąć wrażenie gęstej męskości tego chłopaka wypełniającej jej cipkę. Potem pochyliła się do niego, z palcami na jego klatce piersiowej i zaczęła ślizgać się w górę iw dół, badając jego gładką twardą powierzchnię swoim mokrym, wewnętrznym ciałem.

— Och, kurwa, kochanie — wydyszała, gdy ich płcie poruszały się razem — to takie piękne, nie sądzisz, że to piękne? „Kurwa tak, to jest piękne, jesteś piękna”, brzmiała bolesna odpowiedź Aidena, jego dłonie kreśliły wzory na jej ramionach, gdy się na niego poruszała. Pochyliła się nisko, jej zawieszone cycki muskały jego klatkę piersiową, gdy gładko się garbiła. 'Czujesz to?' Wylewała mu do ucha słodkie, oddychające drażnienie, jak nigdy sobie nie wyobrażała.

– Czujesz na sobie moje cycki, kochanie? Czujesz, że moja cipka jest śliska na swoim kutasie? Lubisz mnie kurwa? Podoba Ci się to?' 'Ohhh tak, tak, kocham to… Wiesz, że to kocham… Aiden był zachwycony, ale nie odważył się pchnąć w zamian. Nie w nią. – Odpierdol mnie – szepnęła. – Oddaj mi to, kochanie. Przycisnęła spuchnięty owoc prosto do jego klatki piersiowej, kontynuując subtelne przesuwanie się w górę iw dół.

Setki nocy samotnych, bezsensownych fantazji wypłynęło z niej słowami. - Pieprz mnie, Aiden. Billy'ego tu nie ma, nigdy się nie dowie, że pieprzysz jego gorącą, niegrzeczną młodszą siostrę, pieprzysz jej gorącą, mokrą, małą cipkę, jej ciasną, mokrą, małą cipkę… Przerwało to Aidena. Przycisnął dłonie do jej pełnych ud i wsunął się w nią, w końcu aktywnie pieprząc się, wbijając się w wilgotne, skwierczące serce słodkiej Pam Shelton. Płakała głośno z powodu jego nagłej inwazji i wzięła to na kilka chwil, przykucnięta, jedną ręką opierając się na jego klatce piersiowej, drugą ugniatając pierś, gdy w nią wbijał się.

Potem podsunęła się w górę w swoim siedzeniu na jego lędźwiach, by móc wziąć go głębiej, by móc go mocno ujeżdżać, jej piękne piersi oscylowały swobodnie dla jego wdzięcznego spojrzenia, jej palce szalały na łechtaczce. „Pieprz mnie, pieprz mnie, pieprz mnie…” skandowała w twardym, podskakującym rytmie, gdy mocno ściskał jej tyłek i pompował. „O Boże, to takie dobre… takie dobre… ssssoo ggggood…” Jej ciało puściło, uwolniło się do orgazmu.

Zadygotała i zadrżała na nim, spływając po jego grubym trzonie i jego jądrach. - O tak, o tak - zgodził się - tak dobrze… Wychodząc z własnej ekstazy, po jego głosie wywnioskowała, że ​​on też był blisko. — Nie, kochanie, nie, nie przychodź — powiedziała pospiesznie, przerywając ruch podskakujący. - Oszczędzaj, nie chcę, żebyś jeszcze przyszedł.

Wiedziała, dlaczego to mówi, szalona fantazja, której nie mogła uwierzyć, że może ją spełnić. Zwolnił na jej polecenie, zacisnął hamulce, przeciwstawiając się silnemu odwrotnemu pochyleniu. Tylko Pamela, tylko jego pragnienie, by ją zadowolić, mogło go do tego zmusić. Schodziła z niego, wyciągając ciasny kanał z jego wypukłej erekcji, tak że uderzyła go mokro na brzuch. „Trzymaj się mocno” – brzmiała jej dysząca instrukcja, jakby to stanowiło problem.

— Patricku, chcę Patricka… Ale Patrick już się do niej zbliżał, a jego podniecenie wbiło się przed siebie w wielki, gruby kolec. – Chodź i dołącz do nas – powiedziała ochryple, już wyciągnęła rękę, by dotknąć jego zbliżającego się penisa. Ale miał do rozegrania inną grę.

– Nie, Pam – powiedział z czułą stanowczością – przyjdź do mnie. Wyciągnął rękę, wziął ją za rękę i ostrożnie podniósł z kołdry na nogi. - O Boże, Pat… - powiedziała drżąca z podziwu, gdy odciągnął ją pod dąb, gdzie niedawno zadowoliła obu braci.

Wpatrywał się w jej zniewolone oczy i pchnął ją na szorstką korę. - Wskakuj, mała dziewczynko. Klasnął jej w pasie i uniósł ją w powietrze, tak że instynktownie splotła nogi wokół niego.

Ale podniósł ją dalej, napinając bicepsy, podniósł ją do swojej twarzy i przycisnął mocno do dębu, jej uda owinęły się wokół jego szyi, gdy wcisnął twarz w jej ociekającą seks. Piszczała i śmiała się w zdezorientowanej, straszliwej radości, gdy jego język smagał jej łechtaczkę i zanurzał się głęboko w jej cipce. Byli akrobatami cyrkowymi z erotycznym akcentem. Trzymał ją tak pewnie, pożerał ją z taką pewnością i pasją, że jej podniecenie wzrosło po raz drugi. Potem jego ręce wsunęły się w górę jej ciała i opuścił ją częściowo w dół, zawieszając ją nad swoją wypukłą głową.

Spojrzała mu w oczy - pełne rozbawienia, pożądania i czułości - i owinęła nogi wokół jego pleców, aby się przygotować. Jego kutas był twardą włócznią pożądania i zanurzył ją do połowy, zanim przycisnął ją plecami do pnia i wbił w jej ciasną pochwę. Pamela wrzasnęła głośno w nieruchome kwietniowe powietrze, jej ręce i nogi rozpaczliwie przylgnęły do ​​nagiej mięśnia głowy Patricka, gdy ją przebijał. Przycisnął jej plecy i tyłek do dębu i pieprzył ją zaciekle i szybko, wydając radośnie bezradne krzyki podobne do pierwszego przy każdym pchnięciu.

'Ohhhh Pam, ty zła mała dziewczynko…' mruknął, poddając się teraz jej pragnieniu. Aiden patrzył na widok napinających się silnych pleców swojego brata, jego dobrze rozwinięte pośladki napinające się mocno, gdy mocno zanurzał swojego kutasa w dziko jęczącej Pameli. Potem Patrick ustąpił w swoich pociągnięciach.

– Nie robię ci krzywdy, prawda, Pammy? Nie chcę cię skrzywdzić… - Kurwa nie. Nie ranić mnie, więc mnie nie ranić – jęknęła, a on wrócił z pierwotnym wigorem. To piękne ciało miażdżyło ją, ten kutas wykonujący tak niesamowitą robotę - podeszła ponownie, zaciskając się na jego ciele, swobodnie sącząc się po bezlitośnie atakującej bestii Patricka. Ale nawet gdy punkt kulminacyjny mijał, było jeszcze coś, do czego jej oszołomiony umysł przylgnął, tak mocno, jak jej obcasy przylgnęły do ​​umięśnionego tyłka Patricka. Jej najdziksza, najstraszniejsza, najbardziej absurdalna fantazja.

Jeśli wszystko inne mogło się spełnić, to i to. – Ty też nie przychodź – jęknęła słabo do ucha Patricka, chociaż nadal walił. – Proszę, nie przychodź, kochanie. Zabierz mnie na dywan.

Na dywanik… Patrick ponownie zwolnił w swoich poszukiwawczych pchnięciach. - Cokolwiek powiesz, Pam… Cofnął się z drzewa i zaniósł ją, wciąż nadzianą na jego penisa, na piknikową kołdrę. Tam położył ją, sam na wierzchu, natychmiast wykonując płynne, szybkie ruchy misjonarskie. Aiden nagle tam był, chwytając ją za rękę i głaszcząc jej włosy, gdy była pompowana. – Kochanie, kochanie, nie, nie o to mi chodziło! I nienawiść myślała, że ​​ma przerwać intensywne pieprzenie, które było w nią rzucane, położyła ręce na jego klatce piersiowej i odsunęła go, aż niechętnie się wycofał.

'Przepraszam kochanie, ale chcę, żeby Aiden…' Wtedy brat Patricka był cały przy niej - wciągał ją, całował żarliwie i masował jej cycki, jakby złożył pierwsze w tym sezonie dojrzałe brzoskwinie. Obracał ją, kładł na rękach i kolanach, a ona była tak podniecona jego śmiałością, że mu na to pozwoliła. - Boże, chłopaki! wykrzyknęła.

„Kiedy już zaczniesz, ty… Kurwa!!!” Aiden wszedł w nią od tyłu, jego lędźwie wbiły się mocno w jej amortyzujący tyłek, gdy ponownie wbił jej cipkę do pełna. A teraz Patrick klęczał przed nią, prowadząc swojego kutasa do jej ust, a jej własne słodkie soki były teraz rozmazane na nim. Jak mogła odmówić tylko pysznej uczty? Chętnie wchłonęła walenie w tył Aidena, z rozkoszą ssała Patricka, przykuwała uwagę, jaką otaczały ją ich kutasy.

Ale zanim którekolwiek z nich mogło dojść do szczytu, opróżniła usta i odzyskała kontrolę. „O Boże, o Boże, kocham to, kurwa, kocham, ale czekaj, przestań…” Oboje byli zakłopotani, czego chciała. Wiedziała, że ​​żaden z nich nigdy by tego nie zasugerował, więc tak zrobiła.

- Wy oboje - wydyszała, zsuwając się z drążka Aidena i niezgrabnie gramoląc się, by stanąć twarzą w twarz z obydwoma braćmi. – Chcę was obu. Właściwie we mnie.

Razem.' Oboje wpatrywali się w nią ze świtem zrozumienia. — Pat — ciągnęła dalej, prowadząc go już na plecy, gdy mówiła — chcę na tobie usiąść. A Aiden… - Poczołgała się, by stanąć twarzą w twarz z łagodniejszym z nich.

'Chcę, żebyś… Czy byś…? Patrzyła na niego żałośnie. 'Proszę? Tak bardzo bym to kochał… Aiden patrzył na nią z cudownym niedowierzaniem. Skontaktował się z Patrickiem, który był równie zdumiony.

- Ale… - potknął się - ale ja nie chcę… Żadne z nas nie chce… - Nie, Pam - potwierdził Patrick. „Nie chcemy zrobić niczego, co by cię skrzywdziło”. 'Chłopaki!' zawołała, kładąc na nich obie ręce. – Wiem, że nigdy mnie nie skrzywdzisz. I spójrz… Sięgnęła ręką do kosza piknikowego i po raz drugi tego popołudnia zanurzyła palce w pojemniku z masłem, wyciągając grudkę na wpół upłynnionego złota.

– To pomoże. Była tak cholernie napalona, ​​że ​​nie obchodziło jej już, co robi. To było tak, jakby wyrwała się z kokonu, inna, szalenie seksualna dziewczyna. Sączące się masło wygładziła na całej sztywnej długości Aidena, podczas gdy on patrzył na jej przykładającą rękę. Potem wróciła do kosza i wyjęła kolejny topiący się samorodek, czołgając się dookoła, aby Aiden mógł zobaczyć, co zrobi dalej.

Mogła wyraźnie zobaczyć, jak rozłożyła pełne policzki i zanurzyła dwa posmarowane masłem palce prosto w odbyt, aby się przygotować. Spojrzała na niego błagalnie przez ramię, gęsto osłaniając wejście do odbytu. Potem cofnęła palce i wyssała je z ostatnich maślanych śladów. Słyszała zdumiony śmiech Patricka z jej występu. - Gotowa jak nigdy - powiedziała Aidenowi kusząco potulnie, ale drżenie w jej głosie zdradzało jej strach.

Widziała nagłą gotowość w jego oczach, by nie mówić nic o jego wyprostowanym kutasie, a wszystko w niej wydawało się puchnąć w oczekiwaniu. Później ledwie uwierzyła we własną śmiałość. – Ty pierwszy – powiedziała do Patricka, a jego zapał na drzewie został zastąpiony niezwykłą delikatnością, gdy wziął ją na siebie i opuścił jej cipkę na swojego ekspansywnego kutasa. - Tam - uspokajał ją, przyciągając ją do siebie i owijając bezpiecznie w ramiona.

– Nie złamiemy cię. Pocałowała go w czoło, przez chwilę cieszyła się jego uczuciem w niej, a potem skupiła się na dłoniach, które były umieszczane z góry na jej krzyżu, drugie męskie ciało klęczało za nią, przygotowując się. Aiden nigdy nie pieprzył dziewczyny w dupę i nigdy nie pieprzył dziewczyny w tak bliskiej odległości od innego faceta, nie mówiąc już o jego bracie. A teraz ukląkł między rozłożonymi nogami Patricka, by wejść analnie do słodkiej Pameli, a kutas jego brata już rozciągał jej cipkę zaledwie kilka centymetrów dalej.

W innych okolicznościach może by mu się to nie udało, ale taka była seksualna alchemia, jaką ta dziewczyna stworzyła pewnego wiosennego popołudnia, że ​​stanął na wysokości zadania. Obserwując z podziwem własne postępy, kierował zgrabną włócznią między bliźniacze księżyce jej tyłka, aż przycisnął ją do odbytu. – Jesteś pewien, że tego chcesz? – zapytał, a kiedy jęknęła twierdząco, przyłożył wystarczająco dużo ciężaru, by wcisnąć się w jej ciasne, posmarowane masłem wejście. - O Boże… - jęk Pameli powstrzymał go, ale potem nalegała. „Nie, nie przestawaj, chcę tego – chcę tego…” Patrick pieścił jej twarz ustami i trzymał ją całkowicie nieruchomo na swoim głęboko osadzonym kutasie.

- Daj spokój, kolego, ona tego właśnie chce. Więc Aiden wepchnął się dalej, wysunął się trochę, a potem zatopił się głębiej, czytając jej małe płacz i szlochanie i powoli wsuwając swój nasmarowany wałkiem w jej ciasny, ale przystosowany odbyt. Uwielbiał widok jego wielkiej erekcji wbijającej się w piękny tyłek Pameli, uwielbiał sposób, w jaki odruchowe zaciskanie się jej zwieracza wokół jego bieguna było równoważone smarowaniem masła, żeby mogła go wziąć. I podobała mu się myśl, że zaczyna pieprzyć w dupę grzesznie zakazaną Pamelę Shelton, mimo że jej brat by go zabił, gdyby wiedział. Pamela pochyliła się w czule mocnym uścisku Patricka, czerpiąc pociechę z jego pieszczot w jej twarz i szyję, gdy jej tylne przejście było powoli penetrowane.

Wiedziała od zeszłego lata, że ​​na początku będzie to bolało, ale Aiden był tak żmudny, tak delikatny, że z zaskakującą łatwością przyjęła jego twardą długość. Stopniowo ją otwierał, aż jego twarde lędźwie spoczęły na jej pośladkach. Każdy dyskomfort był banalną ceną.

Miała teraz ich oboje, dwa piękne grube fiuty Riordan wepchnięte głęboko w nią. Te masywne ciała otaczały ją na górze i na dole, te ręce były miękkie na jej ciele, a ona była pełna, cipka i tyłek, ze swoimi cudownymi irlandzkimi chłopcami. Patrick po prostu trzymał ją w miejscu, trzymając jedną ręką za ramię, a drugą delikatnie masując jedną z jej pełnych piersi.

Powiedział do niej cicho, uspokajająco: „W porządku kochanie, mamy cię. Uspokojmy się. Aiden powoli pracował nad jej tyłkiem, stopniowo poruszając swoim kutasem w jej wnętrzu, przyzwyczajona do jego obecności. Wyglądało to tak, jakby było to najcenniejsze zadanie, które którykolwiek z braci kiedykolwiek podjął.

Jej ciało szybko się przystosowało i wiedziała, że ​​nada się na więcej. W rzeczywistości pragnęła tego. - O Boże - jęknęła - wy kochani, słodcy faceci.

Uwielbiam mieć was tutaj, mieć was oboje we mnie… Och, pieprz mnie, pieprz mnie, proszę… Zaczęła falować biodrami na Patricku, pochylając się nad nim tak, że jej łechtaczka była stymulowana i dając Aidenowi pełniejszy dostęp, tak jak to robiła. Leżał na jej plecach, zaczynając ją mocno uderzać. Patrick też teraz aktywnie pchał, mocno łapiąc jej talię, a uprzejmość jego twarzy nasilała się, gdy jego lędźwie zaczęły napierać na jej. Bracia brali od niej wszelkie wskazówki, instynktownie oceniając po kołysaniu jej ciała, żarliwości jej słów i jęków, do jakiego stopnia traciła siebie. Wszystkie trzy poruszały się teraz jak jeden organizm.

Ich połączony ruch był stały i płynny, nieubłaganie dążąc do wzajemnie pożądanego zakończenia. Uścisk Patricka zacieśnił się; jej rude włosy muskały jego twarz, gdy pomagał jej wstawać z powrotem na niego. Aiden ściskał jej biodra i pchał teraz, wycofując połowę swojej długości, by zanurzyć się z powrotem do środka. Ręce chłopców ciasno owijały się wokół jej pasa. Oba kutasy ją pompowały - cholera, te identyczne bliźniacze kutasy ruchały ją zgodnie, sprawiając, że czuła się dojrzała, mokra i płodna, gotowa wybuchnąć kolejnym sokiem.

„Chłopaki, och chłopaki, ohhh kochankowie, proszę, pieprzcie meeeee…” Patrick przyciągnął ją mocno do piersi w nagłej ekstazie pożądania, kołysał nią energicznie w tę i z powrotem, by mogła poczuć go intensywnie w sobie, jej pełny biust przyciśnięty do jego klatki piersiowej. Potem Aiden był na nogach, żeby mógł wepchnąć się głębiej, przykucnięty nad nią, z kostkami przyciśniętymi do kołdry po obu jej stronach, zanurzając się w jej ciasnej, śliskiej dziurze z upodobaniem do walenia tyłkiem. Czuła na plecach jego spoconą klatkę piersiową, gdy ją orał, a jego silne ciało otaczało jej wraz z ciałem brata.

Nie miała pojęcia, co krzyczy, nie miała pojęcia i nie dbała o to, czy jakiś przechodzień może ją usłyszeć, czy usłyszeć je wszystkie. Była wciśnięta, właściwie teraz, między swoich facetów i to ją doprowadzało do szaleństwa. Kanapka - jak szalona. Zrób to Pam na Riordan, ciężkie od potu, testosteronu i gęstego, gorącego kremu dla mężczyzn.

Mogłaby się roześmiać, gdyby ta myśl nie doprowadziła jej do szaleństwa i nie doprowadziła do wybuchu orgazmu. To było tak, jakby każda komórka w jej ciele spaliła się na raz. Jej zmysły połączyły się w jakąś wstrząsającą radość z innego świata. W tym momencie wiedziała tylko, że drżała gorączkowo między Patrickiem i Aidenem, zawodząc, płacząc i wykrzykując śmieszne czule, przy których później urwała. Jej dzikie zadowolenie też zniechęciło chłopców.

Oszczędzili się zbyt długo, a teraz porzucili wszelkie ograniczenia, wbijając się w to cudowne młode ciało, dopóki ich nabrzmiałe kutasy nie uruchomią się. Aiden puścił pierwszy, a Patrick chwilę później. Oboje wbijali się głęboko, mocno ścisnęli Pamelę i wybuchli w niej, zalewając obie jej ciasne przestrzenie swoim obfitym gorącym nasieniem.

Pamela osunęła się wyczerpana na klatkę piersiową Patricka i poczuła, jak Aiden spoczął na niej. Przez chwilę pozostawała zamknięta w ich spoconych, wspólnych objęciach, a ich kutasy wciąż były w niej. Następnie stopniowo, ostrożnie wycofywali, wymieszali dziewczęcy sok, masło i nasienie wyślizgiwały się ciepło z jej bliźniaczych otworów, gdy kładli ją na kołdrze. To i tak wymagało prania, pomyślała rozmarzona. Położyli się po obu jej stronach, głaszcząc i pieszcząc ją, aż prawie zasnęła.

Ale obudziła się i zabrała je do pływania. Tym razem zabawa w chłodnej wodzie była spokojniejsza. Następnie bliźniacy położyli mokre ciało Pameli w cieniu i na zmianę zanurzali języki w jej delikatnej młodej cipce, podczas gdy drugi badał ustami jej twarz, szyję i piersi.

Znowu ją wyprowadzili, łącząc ich uwagi, a bezmyślna reakcja jej nie całkiem dziewiętnastoletniego ciała sprawiła, że ​​oboje znów wściekli się mocno. Więc ponownie napełnili ją kutasem. Zanim popołudniowe słońce zaczęło słabnąć, zaspokoiły ją niemal do wyczerpania, a ona wyssała z nich prokreacyjny sok.

Kiedy tego wieczoru chłopcy zostawili Pamelę pod jej drzwiami, szepnęła im do obu uszu. Powiedziała do Aidena: „Nie wyrzucaj swojego biednego serca, kochanie. Nie spiesz się i baw się dobrze, a następnie znajdź kogoś, kto cię kocha za słodkiego faceta, którym jesteś.

Kiedy dowie się, co możesz zrobić ze swoim kutasem, będzie to piekielna premia. A do Patricka: „Wyrzuć to wszystko ze swojego systemu. Pobaw się trochę dłużej z dziewczynami z bractwa, a potem znajdź kogoś stałego.

Z odrobiną treści. A kiedy to zrobisz, rżnij ją i opiekuj się nią tak, jak ty mnie. Dobra?' W jej naturze leżało trochę kazań i powiedziała im obojgu: „Zróbcie coś dobrego na świecie, chłopaki. Pomóż uczynić to trochę lepszym, a nie spieprzyć trochę bardziej.

Zrób to dla mnie. Och, i nie wierz na słowo jakiejś głupiej dziewczynie, która daje do zrozumienia, że ​​bierze pigułki. Oboje wpatrywali się w nią, lekko opadając szczęki. 'Chłopaki!' Przewróciła oczami z irytacją. 'W porządku.

Jestem.' Pocałowała ich oboje na pożegnanie, robiąc to tak słodko i krótko, jak tylko mogła. Potem odeszli, uszczęśliwieni, smutni i trochę w niej zakochani. Odeszli, znaleźli seks i ostatecznie pokochali gdzie indziej. Byliby bardziej ekologiczni w swoich nawykach. Patrick pomógłby opracować samochody elektryczne, a Aiden walczyłby o uratowanie kilku gatunków amerykańskich ssaków przed wyginięciem.

Przy co najmniej trzech kolejnych okazjach, zanim zrzucili z siebie młodzieńcze życie, łączyli siły, by zaspokoić fantazję jakiejś dziewczyny o „bliźniakach”, ale nigdy nie zbliżyłyby się do doskonałości minionego popołudnia. Na ten temat ich rozmowy nigdy nie wykraczały daleko poza: „Pamela. Jezu…' „Wiem, człowieku, wiem…” I podzielili się chwilą cichej trwogi.

Tego dnia w ziemi Pameli nie kupiono żadnego ziarna, tak jak obiecała. Będzie pielęgnować wspomnienie uwodzenia, a następnie poddawania się przez całe życie swoim ukochanym chłopcom z Riordan i czasami żałuje, że nie może być z nimi obojgu na zawsze. Ale to byłoby po prostu chciwe, a miała na myśli to, co powiedziała – nigdy nie mogła dokonać takiego wyboru.

Od czasu do czasu ich ścieżki łączyły się ponownie, ale ich krótki, intymny związek w Dniu Ziemi nigdy się nie powtórzył. Ukończyłaby studia i została obrończynią środowiska, cierniem w boku gubernatora Teksasu. Zobaczą ją w wiadomościach i będą z niej dumni.

Wiele lat później inny mężczyzna znalazł miejsce w jej romantycznych uczuciach, nigdy nie wypierając jej sympatii do Patricka i Aidena. Ten mężczyzna wypchnąłby w nią swój sok głęboko w łono, ale tym razem wykiełkowałby i spowodował puchnięcie jej brzucha. To byłoby również w Dniu Ziemi..

Podobne historie

The Creek - część druga

★★★★(< 5)

Logan i Sophie eksperymentują z przyjaciółmi...…

🕑 7 minuty Seks grupowy Historie 👁 2,797

„Kiedy wasza dwójka skończyła się tam pieprzyć, wybaczcie kalambur; Zastanawiasz się, czy nie przyjechać tutaj i nieźle się bawić? Logan podniósł wzrok i uśmiechnął się. Na tle…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

The Creek - część trzecia

★★★★★ (< 5)

W tym wybuchowym finale Logan i Sophie grają w gry po ostatniej nocy zabawy...…

🕑 12 minuty Seks grupowy Historie 👁 1,851

Logan wrócił do strumienia. Wskoczył i wynurzył się na powierzchnię, a chłodna woda była przyjemna dla jego skóry. Usłyszał śmiech i zobaczył Maggie i Sophie patrzących na jego…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

Suite Orgy - kontynuacja życia Diane z jej czarnym kochankiem

★★★★★ (< 5)

Zamężna kobieta bawi i bawi przyjaciół swojego czarnego kochanka.…

🕑 28 minuty Seks grupowy Historie 👁 3,876

After Party Limuzyna zatrzymała się w Four Seasons. Thomas wypuścił Diane. David już napisał do niej, żeby poszła prosto do swojego apartamentu. Przeszła przez hol do wind i wcisnęła…

kontyntynuj Seks grupowy historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat