Dla Eloise przypadkowe odkrycie stanowi radę od zmarłego przyjaciela.…
🕑 15 minuty minuty Prosty seks Historie"Znalazłem to na górze." W kształcie pudełka i pokryty szarym kurzem postawił go na kuchennym stole. Eloise zmarszczyła brwi. „Mmm, co to jest?”. Wzruszył ramionami. „Nie wiem, nie otworzyłem.
Znalazłem go pod deskami podłogowymi”. Czuła się ciężko w jej dłoniach, a jej serce podskoczyło w oczekiwaniu. „Interesujące. Dzięki Joe.”. Skinął głową w stronę skąd pochodzi, "Eee, wrócę do tego.
Jak na razie idzie dobrze, lepiej niż się spodziewałem." "Chcesz napar?". Kiedy się uśmiechnął, ukazały się jego dołeczki: „Za godzinę lub dwie, jutro montuje się dodatkowe szyby, więc muszę to zrobić”. Odwzajemniła uśmiech i spojrzała mu głęboko w oczy; Joe też zwlekał. Delektując się tą chwilą, uśmiechnęła się tylko odrobinę szerzej.
„Emm, daj mi krzyczeć, kiedy chcesz ten napar”. "Pewnie.". - "Powtórz to?". Ciszę przeszyło westchnienie adwokata.
Było to nieoczekiwane pośród zapisów w postaci szlachetnych porcelanowych naczyń, okazjonalnych antycznych lub sentymentalnych pamiątek. Odchrząknął: „Dla mojej najdroższej Eloise, zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż synową. Mój drogi przyjacielu, bardzo doceniam twoje liczne akty życzliwości, kiedy miałaś tyle własnych rozrywek.
Roselea Cottage. Obserwowanie, jak moje wnuki dorastają i dzielenie się tym z Tobą, było najszczęśliwszym ze wszystkich moich dni. Wiem, że dobrze zaopiekujesz się moim domem.". Z wrzaskiem oburzenia adwokat ze znużeniem zaapelował o spokój i wszyscy oprócz Eloise narzekali gorzko.
Zimny chłód skamieniał jej ciało i spanikowana spojrzała na Petera. Ścisnął jej rękę. „W porządku, Els, w porządku”.
Jego słowa wydawały się puste i pozbawione jakiejkolwiek czułości. - Roselea Cottage była w rodzinie od pięciu pokoleń. W otoczeniu o ścianach z łupka stał dom zbudowany bez większego planu. Miszmasz belek z dębowego drewna podtrzymywał bieloną, otynkowaną elewację, zwieńczone glinianymi dachówkami i zwietrzałe ceglane kominy. Wewnątrz gęsta kamienna posadzka i żeliwne skrzydło kryły wielowiekową patynę.
Ołowiane okna kratowe z nakrapianym szkłem nakrapianym powietrzem były kapryśną obroną przed żywiołami. Był równie malowniczy, co starożytny. W rozległym ogrodzie azelai i łubiny, słodziaki i malwy podkreślały piękno tego skromnego, ale dumnego budynku. Przez lata pojawiało się i znikało wiele niezamówionych ofert.
Jane niezłomna odmówiła sprzedaży, a Eloise podziwiała jej niezłomne wyczucie historii. Jej chciwe potomstwo nie ukrywało, że chce ciąć i biegać, kiedy jej nie ma. Starsze rodzeństwo Petera, jego trzy siostry, wkrótce zaatakowały Eloise. Początkowo były apele o rozsądek i uprzejme prośby o ich sprawiedliwy udział. Chcieli sprzedać domek.
Kiedy odmówiła, pojawił się gniew, stara kobieta nie była przy zdrowych zmysłach, a Eloise ją w to wmanipulowała. Eloise przestała odbierać telefon. Teraz, urażona ich oskarżeniami, Eloise dźwigała ciężar swojego buntu sama. Piotr zaoferował jedynie letnie wsparcie. W ciągu dwudziestu sześciu lat małżeństwa jej mąż zawsze stawał po stronie swoich sióstr.
Teraz już nigdy nie zmieni nawyku swojego życia. Na twarzy Petera pojawił się pełen nadziei wyraz, gdy odkładał telefon: „Zamierzają skonsultować się z prawnikiem, aby zakwestionować testament”. Gdyby myślał, że będzie zastraszona – byłby rozczarowany. Wywiązała się gorzka kłótnia, gdy jej mąż odmówił zgody na zapłatę za legalny konkurs.
Gdy jeden niespokojny dzień się skończył, a ona obudziła się z drżeniem drugiego, nic z tego nie wyszło. Jej teściowa miała rację; nie mieli kręgosłupa, z którym się urodzili. Eloise również zignorowała błagania męża; miała własny plan.
- Poczuła, że jej podbródek się chwieje, aw oku widnieje gruba łza. W pudełku leżała książka, zwód rządzony głupcem, nic nadzwyczajnego. starannie napisane pióro wieczne, zapisywało w prostych słowach niewiele więcej niż nieokreślone dni. W tym pamiętniku nie musiało być imienia, jej teściowa żyła na jej oczach, a Eloise nie mogła przestać czytać. Fala upałów z 1976 roku rozśmieszyła ją opowieściami o staniu w kolejce po wiadro wody i pływaniu w wiejskim stawie z kaczkami.
Peter, urodzony w 1973 roku, był samowolnym dzieckiem i tak garstką, że doprowadziło to matkę do najbardziej szczątkowego języka. To wiele wyjaśniało w tej bardziej współczesnej epoce. Listopad '7 Jest niespotykanie zimno, dzieci zostały spakowane do łóżek z wystarczającą ilością pierzyny, by ogrzać eskimo.
strzelnica. Skończyłem robić na drutach sweter dla Laury, będzie mu potrzebny tej zimy. Jest tu teraz tak spokojnie i cicho, że mogę zamknąć oczy i nic nie słyszę po tak burzliwym dniu.
Błogość.". Ostrożnie przewracała każdą stronę z delikatną świętością, na jaką zasłużyli. Tak urzekające, że Joe zapukał do futryny i roześmiał się. "Joe!".
„Wyglądałeś na tak pochłoniętego tym. Przepraszam Els, nie chciałem cię podskoczyć. Wciąż trochę zaskoczona spojrzała na zegar kominkowy nad kominkiem, dwie godziny minęły w nabożnej ciszy.
Uśmiechnęła się: „Oczywiście, usiądź”. Czuła to, tę niepewną swobodę. Eloise oparła się o blat kuchenny, gdy narastający warkot czajnika elektrycznego nabrał tempa, by osiągnąć crescendo. Zauważyła, jak Joe cicho wyciągnął szyję, żeby spojrzeć na otwartą książkę.
Poruszył się trochę na swoim krześle, żeby usiąść wygodnie. Wysoki i umięśniony w prawdziwym tego słowa znaczeniu, zapracował na to wszystko przez dziesięciolecia ciężkiego przeszczepu. Był jej pierwszym nieodwzajemnionym zauroczeniem w szóstej klasie college'u. Rozwiedziony teraz nie z własnej winy, przez cały ten czas niewiele się zmienił. Jego przystojne rysy były słabo zamaskowane przez wyblakłą, szczupłą surowość.
Jego przenikliwe niebieskie oczy wciąż skwierczały od pierwszego przypływu młodości. Eloise zazdrościła mu słonecznego optymizmu; nigdy nie brakowało mu miłego słowa ani wesołej uwagi. Podobało jej się brzęk łyżki o nieodebrany kubek z porcelany.
Wyglądało to tak krucho w dłoniach Joego w kształcie łopaty, kiedy z szacunkiem ją trzymał. Joe skinął głową w stronę otwartych stron: „Wygląda jak pamiętnik?”. "To jest, to pamiętnik Jane z.". "Oh." Joe wzdrygnął się trochę, jego reakcja na wtargnięcie w coś prywatnego. Popijała herbatę.
„Była w pudełku, które znalazłeś. Spójrz, jest w porządku”. Zatrzymała się, żeby trochę złapać oddech. „Co to jest Els?”. Wystawiona na intymność chwili, poczuła się zmuszona zebrać swoje uczucia i ukryć je.
Kopała głębiej, aby zachować swoją beztroską fasadę. - O nic. Spójrz, dobrze ją znałeś. Wiem, że chcesz.
Jej ton zakończył się żartobliwym drażnieniem. Początkowo pusta twarz, Joe wypuścił promienny uśmiech. „Jestem szczerze mówiąc”. Zatrzymał się jako niejawne oświadczenie o czci: „Jesteś pewien, że to w porządku?”.
Eloise skinęła głową. – Jasne, oczywiście, że tak. Przyglądał mu się przez chwilę i spojrzał w górę: „Założę się, że Peter będzie zachwycony, widząc to”. – Może – jej radosny ton nieco osłabł. Patrząc, jak twarz Joego rozjaśnia się, gdy czyta, Eloise wiedziała, że Peter nie będzie miał takiego poczucia zdziwienia.
Życie było przypadkową rzeczą, która toczyła się wokół niego. Stracił zainteresowanie Eloise i ich rodziną lata temu. Będąc nieobecnym synem, ojcem i mężem, ledwo znajdował czas dla kogokolwiek poza sobą. Rozejrzała się po kuchni i jej zmęczonej domowości.
Zachowanie Petera nagromadziło się jak kałuża w zlewie z cieknącego kranu. Tu zaabsorbowane sobą rozrywki, tam późne spotkania, kolacje z alkoholem dla klientów, noclegi i wymówki i zmęczenie kapie, kapie, kapie, kapie… kapie. Nie miał szminki na kołnierzyku ani zabłąkanych włosów na kurtce. Nie wracał do domu świeżo wykąpany z czegoś tak niewinnego jak późne spotkanie biznesowe lub kolacja. Wiedziała, co robił Peter, kiedy robił dodatkowy wysiłek, kiedy wychodził.
Dopóki nie męczył jej o to i nie wcierał jej w to nosa, mógł przychodzić i odchodzić, jak mu się podobało; nie obchodziło jej to. Mógł pieprzyć kogo tylko chciał, ta część ich małżeństwa była tak martwa jak jej teściowa. Ich najmłodszy opuścił dom w zeszłym roku i nic się nie zmieniło; Eloise miała swój biznes, przyjaciół, jogę i długie biegi. Mając dzieci w młodym wieku, czuła się pobłogosławiona. Dopiero zbliżając się do czterdziestki, wciąż odwróciła głowy dzisiaj.
To poczucie światowości było gotowe do wybuchu, gdy patrzyła, jak Joe czyta. Jej zajęty umysł dotarł do nowego płomienia, który palił się w niej najjaśniej. Jej oczy przeskanowały muskularne kontury jego górnej części ciała.
Napinał się na jego obcisłej wyblakłej koszulce i rozciągał się na jego muskularnych, szerokich ramionach. Oddawała się temu, jak jego ciało może czuć się na niej, przytulone do niej, poruszające się razem z nią. Impulsy ciśnienia zacieśniły się, a jego nabrzmienie narastało w ciele i duszy tłumione przez lata rozczarowania i zaniedbania. Joe spojrzał w górę i przerwał jej tok myśli: „Wspaniale jest czytać”, jego oczy spojrzały na zegar kominkowy. "Mam to zrobić teraz! Muszę iść jutro o tej samej porze?".
Eloise z ożywieniem pokiwała głową. – Jasne. Joe wstał i skierował się do tylnych drzwi. „A Joe?”. Odwrócił się szybko do niej, „Tak?”.
"Dziękuję Ci.". Odroczył z nutą uśmiechu: „Do zobaczenia jutro Els”. - „Styczeń '7 Jest za zimno, żeby płakać.
Cathy Simmons przyjechała tu dziś świeża z wioskową gadką i zawsze szukała więcej do transmisji. Poruszyła mnie z fałszywą troską o moje zdrowie. oczekiwania na twarzy tej straszliwej kobiety jak wrona czekająca na swoją kolej, aby zgarnąć świeżą padlinę. Bez wysiłku zmieniłem temat. Jestem z siebie dumny, że tak zrobiłem.
Ralph ma romans. szczęśliwy dom, wszystkie te nadzieje legły w gruzach. Mimo gniewu, boli mnie to przyznać, ale nie mogę sama wychować tych małych potworów. Potrzebuję tej małej pomocy i pieniędzy, które zapewnia Ralph. Teraz mam większy z potworem, z którym się uporam i zrobię z nim.
Styczeń '7 Jak czerpanie krwi z kamienia, przyznał Ralph. Mogłem go zabić, kiedy mi powiedział, i wpadłem we wszechmocną wściekłość. Wyglądał tak bezradnie jak zagubiony szczeniak. Przynajmniej nie zrobił tego na naszym progu, nie mogłam znieść upokorzenia rzucił w niego walizką i kazał spakować swoje rzeczy.
Błagał i błagał przez dwie godziny. Nie wzdrygnąłem się i zostawiłem go, żeby się w nim dusił. Może spać na sofie, a ja zobaczę, jak bardzo będzie skruszony w nadchodzących tygodniach.
Oszołomiona Eloise usiadła prosto, a jej umysł przyspieszył, gdy zatrzymała się, by się zastanowić. Jane ledwo wspomniała o Ralphie, a on zmarł o dekadę wcześniej. Eloise znała go tylko jako duszę milczącą i abstynentkę. Był również dobry z jej dziećmi.
Naprawdę był skruszony i spędził resztę swojego życia z Jane taką właśnie. Paralele z jej własnym życiem wykraczały poza zbieg okoliczności. Chwycił ją duszący całun; Jane podjęła decyzję i zdecydowała się walczyć. Jej małżeństwo było kompromisem ze względu na ich małe dzieci. Eloise smuciła się obfitymi łzami w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Jego katharsis nie był skalpelem chirurga; czuła, jak rzuca wyzwanie głęboko stłumionym emocjom, malkontentom i pragnieniom. Wybrała życie w połowie przeżyte, aby utrzymać status quo, teraz zdała sobie sprawę, że nie ma ku temu powodu. Wstając z krzesła, chodziła po kuchni, ostateczność śmierci nadała życiu nowy sens.
- Na początku czułem się tak nieszkodliwie, Joe oddał pusty porcelanowy kubek. Wystarczająco blisko, by poczuć ciepło swojego ciała i zapach trudu. Jej umysł wprawił jej ciało w podświadomą pieszczotę jego dłoni.
Wszystko inne zniknęło, gdy spojrzał jej w oczy i przysunął się bliżej. Oczekiwanie sprawiło, że jej pierś waliła, a kiedy położył usta na jej ustach, pochłonęła ją nieugaszona potrzeba. Pocałowali się raz; wyraz troski na twarzy Joe rozgrzeszył dopiero, gdy przyłożyła jeden palec do jego ust, by powiedzieć mu, że tego chce. Kiedy trzymał ją blisko, każdy pocałunek rozpuszczał lata represji i budził dawno zapomniane doznania.
Obezwładniające pożądanie połączyło się z czułym uściskiem jego silnych ramion. Opętana ciałem i duszą, chwyciła go za pachwinę i wygłosiła ciche żądanie. Przerwał: „Eloise, nie powinniśmy.
Jesteś mężatką”. Jej oczy wypełnione requiem za przeszłość wpatrywały się głęboko w jego. Pocieszała go czułą pieszczotą dłoni na jego twarzy.
„Tylko na papierze, Joe i ja chcemy tego tak samo jak ty”. - Ich ciała poruszały się jak jedno, a jego czułość przeczyła jego rozmiarom. Instynktownie jej plecy wygięły się na wierzchołku kolejnego powolnego wypadu. Ta wyjątkowa presja przepłynęła przez nią, gdy poczuła, że jest nim w pełni.
Jego jęk przeszył jej ciało, a ona objęła go nogami, żeby go pożreć w całości. Owinęła jedną rękę wokół jego pleców i ścisnęła jego pośladki, aby zażądać więcej. Jego rytmiczny atak nie ustał; jego wargi czułe na jej wargach umiejętnie podsycały ognie szalejące w jej wnętrzu. Obejmując go mocno, oddała swoje ciało jako leżącą na wznak kobiecość, aby czcić swojego mężczyznę.
Powietrze przeplatane jego zapachem ciepłego drzewa sandałowego sprawiło, że zamruczała zachęcająco. Obnażając zęby, zatopiła je miękko w jego ramieniu, by stłumić szczery płacz. Tak długo się wypierała, teraz poczuła się upojona tą rozkoszną wolnością.
Zajadała się tymi luksusowymi doznaniami, a jej miękkie skowytowanie oznaczało czas przy każdym idealnym pchnięciu. Jego dotyk, tak mocny, a zarazem miękki, ścisnął jej pełną pierś. Dotykając jej wyprostowanego sutka, jego wyładowania elektryczne pobudziły nabrzmiałe napięcie w jej ciele. Wzniosły ruch jego bioder sprawił, że jej biodra instynktownie przycisnęły się do niego.
Rytmicznie spotykała go za każdym razem i głośno płakała. Mimowolnie oparła się o jego obwód i spotkała się z jego mocniejszymi pchnięciami. Jej głos załamał się w miękkie jęki, kiedy to głęboko zakorzenione ciśnienie groziło wybuchem.
Jego intensywność sprawiała, że była niespokojna i walczyła o naprawienie przewróconej łodzi. Jego ciało ustąpiło, gdy błagała go, by obserwował jej nieunikniony punkt kulminacyjny. Okrakiem na jego rozgorączkowane ciało, oparła się o jego łydki z zablokowanymi łokciami. Był świadkiem, jak nadziała na niego swoje nagie ciało.
Przytulona do tkwiącej w niej nabrzmienia, umiejętnie pielęgnowała ich uwolnienie. Obietnica wyzwolenia była kusząca, gdy jej niegdyś płynne ciało zderzało się z jego złowieszczym obwodem. "Mogę… czuję to," jej drżący głos zdolny jest tylko do szeptu, "Wejdź we mnie, napełnij mnie. Jestem teraz twój." Nie mogąc kontynuować, szukała jego pomocy.
Pochyliwszy się do przodu ze splecionymi palcami, poruszali się jak jeden. Ze zwisu jej pełnych piersi wyjął sutek zaciśniętymi ustami i musnął go. Ciche skowyt wyrwał się z wydętych ust, gdy jej ciało unosiło się i opadało. Synchronicznie cofnęła się i raz za razem brała jego cały wał w zenicie. Ich oczy się spotkały, skinęła głową i spojrzała na niego z miłością, gdy strużka zmieniła się w powódź.
Z jej wnętrza małe spazmy przeradzały się w rozkoszne, gwałtowne drgania. Nastąpiło ciężkie pulsowanie jego obwodu i razem uwolnili potok swojego symbiotycznego punktu kulminacyjnego. Głębokie konwulsje jednocześnie wywołały pierwotny jęk ulgi.
W ich okrzykach ekstazy wyegzorcyzmowała to wszystko. Wymęczona upadła na niego miękko. Z ciałem przesiąkniętym błogim ciepłem, szukała pocieszenia.
Przeczesując palcami jej długie, wilgotne włosy, zamruczała z radości. Razem zamilkli, gdy ją objął, bezpieczny od krzywdy. - Spokój w spokojnym spokoju śpiewał śpiew ptaków, metaliczny trzask bramy przerwał ciszę. Spoglądając znad jej okularów przeciwsłonecznych, uśmiechnął się do niej, mrużąc oczy w jasnym, południowym słońcu. Pochylając się, leżak jęknął, gdy zrównoważył się i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
- Cześć – jego głos był niski i czuły. „Cześć sobie”. „Wychodzimy na lunch? Tylko, że nie wyglądasz, jakbyś się szykował”. Jego żartobliwy ton domagał się riposty. Wyrzucając ręce do góry, wyciągnęła się, by rozluźnić mięśnie i odsłonić przed nim swoje gibkie kształty.
„Tak, wychodzimy. Po prostu miałam dzisiaj dobrą wiadomość i chciałam usiąść tutaj i spokojnie świętować”. "Oh?". "Mój dekret absolutny nadszedł, oficjalnie jestem singlem". "Pojedynczy?".
Wziął obie jej ręce w swoje i przyciągnął ją do siebie. Śmiejąc się, czułem się tak swobodnie i bez wysiłku. W jego delikatnym uścisku tak łatwo było zapomnieć, że nie zawsze tak było. Jako wspomnienie wydawało się tak eteryczne i wyblakłe.
Przycisnęła się do niego, jej ciało przylegało do niego tak idealnie, że czuli się zjednoczeni. „Kocham cię Joe, ty wielki łotrze”. Warknął, ścisnął ją trochę mocniej i pocałował ją w szyję. „Kocham cię Eloise i zawsze będę”. Powtarzał jej codziennie, że dała jej motyle i nigdy się tym nie znudzi.
Zamknął frontowe drzwi i przytrzymał dla niej bramę. „Naprawdę podoba mi się nowa nazwa Els, wydaje się taka odpowiednia”. Zatrzymali się w radosnym wspominaniu jej drogiego przyjaciela i inspiracji. Wyrzeźbiony w łupku, aby wszyscy mogli go zobaczyć, brzmiał: „Domek Jane”.
DG piecze krótkiego kucharza.…
🕑 9 minuty Prosty seks Historie 👁 1,245Early Morning Hooker W latach dziewięćdziesiątych prowadziłem erotyczną korespondencję korespondencyjną z kobietą, która w późnych latach licealnych zyskała miano DG. Miała fantazje, by…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuCoś innego niż duchy skrada się po cmentarzu.…
🕑 15 minuty Prosty seks Historie 👁 2,018Oblizuję palce i sprowadzam je do wytęsknionej cipki. Okrężnymi ruchami pocieram łechtaczkę, gdy moja głowa odchyla się do tyłu i jęczę. Tam, gdzie byłem tylko trochę mokry, zanim…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuCzy kiedykolwiek chciałeś zemścić się na swoim byłym chłopaku?…
🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 1,539Jako nastolatka nigdy nie byłam „przystojna”. Miałam nadwagę, byłam za wysoka, nigdy nie miałam wielu przyjaciół i miałam tylko jednego chłopaka. Jednak teraz mam 21 lat i jestem…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu