Byłoby przesadą stwierdzenie, że India Cole miała najlepsze cycki na świecie, ale zdecydowanie miała najlepsze cycki w Londynie i nikt nie wiedział o tym więcej niż znany chirurg plastyczny Simon Ryder. Simon pracował na Harley Street. Rozpoczął swoją działalność od liposukcji i botoksu, ale salony kosmetyczne, które prowadzą wykwalifikowani przedsiębiorcy, mocno wdarli się w rynek, a niechirurgiczna część jego działalności stała się teraz drugorzędną stroną. Dr Ryder teraz robił cycki.
Jego klienci pochodzili z różnych środowisk i prawie każda kobieta, którą miał w jego surowo białej sali operacyjnej, polecała go swoim przyjaciołom, siostrom, a nawet córkom. Inne kliniki na zamożnej ulicy prawie nie przyglądały się akcji. Sekretarki Simona były nieustannie zasypywane zapytaniami, a jego lista oczekujących wynosiła ponad sześć miesięcy. A jednak nie powinno tak być.
Sam lekarz nie był bynajmniej bardziej charyzmatyczny niż jego rówieśnicy z sąsiedztwa. Jego wygląd nie miał widocznych wad, ale był przytłumiony jego atmosferą wyższości; przemówił do swoich pracowników i nalegał, aby zwracali się do niego tylko posługując się jego tytułem. Jego częste żarty były niesmaczne i często obraźliwe. Na pytanie większość jego klientów przyznałaby, że uważa go za nieznośnego. A jednak wciąż zachwycali się jego pracą, kierując do jego drzwi niekończący się strumień słodkowodnych klientów.
Powód? Indie Cole. Zanim dojdzie do jakiejkolwiek procedury, odbędzie się seria spotkań między Simonem, potencjalnym klientem, a jedną z pielęgniarek. Odpowiednie historie medyczne zostaną omówione wraz z wszelkimi obawami i ideałami dotyczącymi końcowego wyniku.
Podczas drugiego spotkania klientka była prezentowana w małej gamie modelek, aby mogła ocenić, jak ma wyglądać finalny produkt. Klientki często przedstawiały w czasopismach zdjęcia swoich idealnych piersi lub proponowały nazwiska celebrytów, ale Simon odkrył, że nic nie działa tak dobrze, jak prawdziwe modelki. Obecnych było zazwyczaj pięć modeli, starannie dobranych zgodnie z ogólnymi wymaganiami klienta.
Ale niezależnie od tego, czy zażądano powiększenia, czy zmniejszenia, jedną z modelek zawsze była Indie, a dziewięć razy na dziesięć jej cycki były tym, co zamawiał klient. Były oczywiście piękne, podobnie jak inne modele”. Ale coś w Indiach po prostu kliknęło. Może to była naturalna opalenizna jej skóry — była przecież ćwierć Marokańczykiem — a może sposób, w jaki się nosiła, pogodna i bezinteresowna.
A może to jej cycki. Nie były zbyt duże, jak można by się spodziewać, ale przy jej szczupłej sylwetce ich średni plus rozmiar wyglądał naprawdę apetycznie. Kobiety, które niepewnie dotykały ich, gdy zastanawiały się nad własnymi przyszłymi piersiami, wydawały się oczarowane. Patrzyli z powątpiewaniem na cycki Indii, jakby zastanawiali się, czy takie rzeczy są w ogóle możliwe. Desperacko pragnęli wyglądać jak ona, aby ich kochankowie patrzyli tak, jakby patrzyli na Indie i odczuwali zapierającą dech w piersiach radość bycia poszukiwanymi.
Simon miał wybór implantów próbnych; próbki polietylenu o różnych kształtach i rozmiarach, które klienci mogli umieścić w swoich biustonoszach, aby zorientować się, jak będzie wyglądał gotowy produkt. „Możesz zabrać je do domu” – zawsze proponował. „Noś je przez kilka dni, zdobądź odpowiednie doświadczenie przed podjęciem decyzji”.
Klienci rzadko przyjmowali go z oferty. „Nie”, mówili, wpatrując się bezradnie w cycki Indii. "Jestem zadowolony z mojego wyboru." I byli. Rekomendacje na stronie internetowej błyszczały.
Mimo wszystkich swoich wad Simon był spektakularnym chirurgiem i nawet najostrzejszy krytyk miałby trudności ze znalezieniem czegoś nie w porządku. Ale w końcu to była Harley Street. Prywatna opieka zdrowotna i kosmetyki były dużymi pieniędzmi i tylko najzdolniejsi chirurdzy mogli uzasadniać swoją pracą ceny. Simon był oczywiście dobry, ale także chirurdzy w innych klinikach.
Jego sekretnym składnikiem były Indie. Simon wiedział o tym i jej wartość trochę go martwiła. Długie spotkania z jego księgowym poinformowały go, że odkąd zaczęła dla niego pracować, przychody w klinice wzrosły. Pieniądze kupiły mu samochody, domy, wakacje i każdą dziewczynę, jakiej kiedykolwiek pragnął.
Oczywiście z wyjątkiem Indii. Jego kutas wciąż się poruszał za każdym razem, gdy widział jej idealne cycki. Ale pragnienie jej było jak pragnienie śniegu na pustyni. Została zabrana.
Nigdy nie widział jej narzeczonego z biura nieruchomości, ale słyszał, jak opowiadała o nim pielęgniarkom, opowiadając im o pierścionku zaręczynowym ćwierćkarata i intymnym ślubie, który zaplanowała. Ćwierć karat. Simon uśmiechał się kpiąco za każdym razem, gdy sobie przypominał.
Luźna zmiana. Mógł dać jej o wiele więcej, pomyślał, czekając na ostateczną konsultację tego dnia. Ale oczywiście tak naprawdę nie mógł.
Nie, kiedy dla niego pracowała. To było ważne, żeby ją zatrzymać. Nie było sensu dawać jej wyobrażenia o tym, jak bardzo jest cenna. W rzeczywistości skupił się na robieniu czegoś dokładnie przeciwnego. Mikroobelgi.
Jak w porze lunchu wcześniej tego dnia. – Zjesz to? Skinął głową na batonik zbożowy w dłoni Indii. „Jest pełen cukru. Nie chcesz przytyć. Zamiast tego napij się wody, co?”.
Wyrwał jej batonik i wrzucił go do kosza na śmieci. – Nienawidzę go – wściekała się India, kiedy wieczorem wróciła do domu, wilgotna i przygnębiona deszczem na zewnątrz. „Kurwa, nienawidzę go tak bardzo, że nie mogę nawet na niego patrzeć”. – Kochanie, w porządku – pocieszył jej narzeczony Hunter.
"Wszystko mija. Wkrótce będzie odległym wspomnieniem." "Ale jak?" Indie zrozpaczone. „Nie mogę znaleźć innej pracy”. Nie mogła. Gdy była nastolatką, została zauważona przez agentkę modelek, a jej idealne cycki, wąska talia i etyka pracy niemal gwarantowały ewentualny awans na wybieg Victoria's Secret.
Jednak niefortunne spotkanie z obleśnym fotografem gwałtownie zahamowało jej karierę. Nazywali to faktycznym uszkodzeniem ciała. Sędziego nie obchodziło, że gorący strzał z Vogue'a trafił w windę na osiemnastoletnią Indię. Obchodził go tylko fakt, że łokieć Indii złamał i tak już zakrzywiony nos gnojka.
Żegnaj błyskotliwą karierę modelki; witaj służba społeczna i rejestr karny. Na rynku pracy bardziej przepełnionym niż tuba w godzinach szczytu, indyjskie podania o pracę nawet nie zostały przejrzane, gdy tylko pojawił się przeklęty czek DBS. „Mogłam być kimś,” zawyła, rzucając się teatralnie na rozdartą sofę. „Zamiast tego po prostu stare kobiety patrzą na moje głupie cycki”. – Rozwiążemy to – upierał się Hunter.
"Twój DBS przestanie pokazywać rekord za co? Za rok?". "Pięć lat!" India sprostowała żałośnie. „Pięć lat, Łowcy! Sześćdziesiąt miesięcy!” Zatrzymała się, by pomyśleć, zanim z przygnębieniem oświadczyła: „Dwieście sześćdziesiąt tygodni!”. – Och, kochanie – przyjrzał się jej Hunter. „Przestań być ekstra”.
India spojrzała na niego gniewnie, a on westchnął. "Słuchaj. Naprawimy to.
Znajdę sposób." Rozpromieniła się. "Będziesz? Jak?". Hunter wypuścił powietrze. "Daj mi czas, co? I cukier. Myślisz, że robię coś bez cukru?".
India jęknął i uniósł brwi. „Cały dzień wyciągasz cycki, a potem nic dla mnie nie zostało?” Ospale odpiął pas. "Zabijasz mnie, kochanie." India ekstrawagancko przewróciła oczami. "Nawet nie.".
Ale nie mogła powstrzymać uśmiechu. Wszystko w nim było takie doskonałe. Czasami czuła, że zrobi dla niego wszystko. Wszystko. Wiatr ciskał ciężkie krople deszczu na okno.
Na górze tupot kroków w przód iw tył. Bez Huntera życie byłoby ponure i przygnębiające. Ale sama jego obecność rozświetlała wszystko. Nie sądziła, że przeżyje bez niego monotonne dni.
Uwolnił swojego twardego kutasa z dżinsów i pogłaskał go, patrząc na jej piwne oczy. – Chcesz trochę tego? Jego głos obniżył się. "Chodź i weź to, kochanie." India chciał zaprotestować, ale wyglądał na zbyt ciepłego. Magnetycznie piękna.
Ześlizgując się z kanapy, podczołgała się do niego, patrząc na kutasa w jego pięści. – Boże, wyglądasz tak gorąco – warknął. „Mógłbym po prostu teraz umrzeć”. Dotarła do niego i zatrzymała się, jej ręka wyciągnęła się, by dotknąć jego penisa, ale odsunął się, idąc tyłem.
"Zdejmij koszulę,". Pospiesznie się podporządkowała, również rozpinając koronkowy czarny stanik i rzucając go na podłogę. Oczy Huntera powędrowały do jej cycków. Zobaczyła, jak przełknął ślinę, gdy cofnął się, a ona podążyła na rękach i kolanach, a ciepło pulsowało między jej nogami. Opadł na sofę i ściągnął koszulkę.
India czekał niepewnie, kiedy zdjął dżinsy. "Na co czekasz?" mruknął. "Chodź i weź to, kochanie." Zęby Indii wgryzły się mocno w jej wargę, gdy zmniejszyła dzielącą ich odległość. Ręka Huntera wciąż była owinięta wokół jego penisa i pozostała tam, gdy czołgała się między jego nogami.
Wyciągnęła język, żeby polizać końcówkę i dopiero gdy wzięła głowę między usta, puścił. Zakręciła językiem, jej usta przesuwały się dalej w dół sztywnej długości. Jego ręce wplótły się w jej włosy, prowadząc ją dalej. Ich oczy się spotkały.
Jego twarz była skupiona. Oczy Indii zaszły łzami. Zatrzymała się, wciągając powietrze przez nos, jej język nieustannie wirował na jego pulsującym drążku. Odsunęła się, prawie do samego czubka, a potem znowu ruszyła, poruszając się w przód i w tył, za każdym pchnięciem nabierając coraz więcej jego kutasa. Ręka Huntera zacisnęła się na jej włosach.
Jęknął. Jego ciało poruszyło się z własnej woli, wbijając się w jej poszukujące usta. Wszystko było jak wilgotny upał.
Dłoń Indii poruszyła się, by dotknąć jego ciężkich jąder, a on chrząknął głośno, łapiąc powietrze. Jej usta zacisnęły się wokół jego kutasa, gdy ssała mocniej, a jego twarz wykrzywiła się w grymasie, gdy jej język szaleńczo tańczył na jego ciele. „Kurwa, Indie!”. Wciskał się w jej usta w niekontrolowany sposób, nie chcąc skończyć, ale pragnąc poczuć tę chwilę na zawsze. Jej usta były niebem.
Jej ciemne włosy opadły do przodu i mógł zobaczyć delikatny łuk jej łopatek, wgłębienie kręgosłupa, zacienione wgłębienie między jej dżinsami i kością ogonową. To było jak zaproszenie. Chciał lizać ścieżkę do samego końca. Jego kutas pulsował w jej ustach i odciągnął ją, nagle przestraszony, że nie przetrwa. Spojrzała na niego z mokrymi i rozchylonymi ustami, ślina spływała jej po brodzie.
Chciał ją pocałować, aż oboje zemdleją. Nie zrobił. – Zdejmij dżinsy – powiedział. Indie wstały.
Zsunęła dżins po długich nogach, zabierając ze sobą koronkową bieliznę. Hunter chwycił ją za nadgarstek i pociągnął na swoje kolana. Pocałował ją mocno, jego język pilnie wepchnął się do jej ust. Jego kutas wepchnął się między jej nogi, jakby miał własny rozum, a ona odepchnęła się od niego.
Nacisk na jej pulsujący rwanie był prawie nie do zniesienia. Chciała tylko pieprzyć. Ale Hunter poruszył się, spychając ją na sofę i cofając się, by móc oprzeć się między jej nogami.
Jego ręce wsunęły się pod jej tyłek i chwycił, przyciągając ją mocno do ust. Jego język smagał jej mokrą porcję, potrzebując być wszędzie na raz. "Łowco, proszę". India wzdrygnęła się i ugryzła mocno swoją dłoń, gdy jego język okrążył jej pulsującą łechtaczkę. Jego oczy podniosły się, by spotkać jej i wyciągnął jedną rękę, by wyciągnąć jej palce z ust.
– Chcę cię usłyszeć – warknął. Jego ręka przesunęła się z powrotem w dół, palce wsunęły się w mokry zacisk jej cipki i zakręciły. „Kurwa, kurwa, kurwa”, słowo brzmiało jak modlitwa z jej ust, a India powtarzała je bez końca, gdy jego palce wsuwały się i wysuwały z niej. Jego usta zacisnęły się wokół jej łechtaczki i ssały, aż zadrżała przy nim i odepchnęła się w fali pędzącej przyjemności.
Nie puścił, nawet gdy wiła się desperacko pod nim i podeszła ponownie, mocno ciągnąc palcami po jego włosach, gdy jej porwanie zalało ciepłem. Hunter cofnął się i obserwowali się bez tchu. – Połóż się – powiedziała India.
Zmarszczył brwi. „Chcesz wejść na górę?”. Nie odpowiedziała, ale mimo to przestawił się i patrzył, pulsując i obolały, gdy przesunęła się na nim. Jego oczy w milczeniu podążały za jej dłonią, gdy jej smukłe palce wysunęły się i dotknęły jego penisa. Jej paznokcie były pomalowane na srebrno.
Jej dłoń zacisnęła się w pięść wokół jego pulsującej łodygi i ześlizgnęła się w górę iw dół. – Kochanie – głos Huntera był jękiem. Obserwował ją bezradnie, pijany jej urodą. Jego ciało napięło się, by pozostać w bezruchu. Było tak wiele rzeczy, które chciał mieć, wszystkie na raz, a jednak coś w sposobie, w jaki głaskała jego kutasa, sprawiło, że zaniemówił.
Jej oczy spotkały jego. Oboje ciężko oddychali. Biodra Huntera uniosły się, jego penis bolał w jej ciasnej, ciepłej dłoni. – Jesteś taki cierpliwy – wyszeptała India i było to prawie tak, jakby z niego drwiła. Kosmyk wilgotnych, ciemnych włosów wysunął się z jej ucha i Hunter sięgnął, by je odepchnąć.
Jego ręka pozostała na boku jej ładnej twarzy. – Bardzo cierpliwy – powtórzyła z szacunkiem India. Ręka Huntera mocno chwyciła ją za podbródek, kciukiem przycisnął jej miękkie wargi. "Naprawdę nie jestem," warknął. "Co?" Jej ręka poruszała się szybciej, zachęcona wilgocią pochodzącą z czubka jego marmurowego penisa.
– Nie jestem cholernie cierpliwy – prawie wypluł te słowa, wpychając kciukiem jej usta, aż wzięła wskazówkę i zaczęła ją ssać. Chwycił ją za nadgarstek, odciągając jej rękę od swojego penisa, zanim było za późno. Potem jego ręce były na jej tyłku, przyciągając ją na siebie, aby jego kutas mógł wepchnąć się między jej nogi. India sięgnęła w dół, aby poprowadzić go do jej wejścia i opadła, aż został w niej pochowany. Pochyliła się do przodu, jej włosy zwisały wokół nich, gdy odsunęła się trochę, jakby chciała wymyślić idealną pozycję dla niego w niej.
Uścisk Huntera na jej tyłku zacieśnił się, gdy pchnął, zmuszając resztę swojego penisa z powrotem do niej. Indie westchnęły. – Pasujesz do mnie idealnie – powiedziała i otarła się o niego mokro. Jego ręka wróciła do góry, by chwycić ciężar jednej z jej piersi.
Czuł się tak doskonale w jego dłoni; jędrna i ciepła, jak wszystko, czym może być kobieta. Jego palce wbiły się mocniej, gdy ujeżdżała jego kutasa, z dłońmi przyciśniętymi do jego klatki piersiowej. Jego biodra poruszały się gwałtownie w górę, spotykając ją przy każdym pchnięciu, aż żadne z nich nie było w stanie stwierdzić, kto był pod kontrolą. Jego dłonie zacisnęły się mocno na jej talii, gdy desperacko wpychał w nią swojego penisa, goniąc za zbliżającym się uwolnieniem.
Była pierwsza, jej ciało napięło się, gdy mocno zacisnęła się wokół jego kutasa. Mięśnie Huntera napięły się, gdy pędził dalej. Jego ręka przesunęła się między jej nogami, znajdując jej łechtaczkę i pocierając ją, zanim zdążyła go powstrzymać. "Pierdolić!" Przyszedł tak jak ona; jego kutas drga w jej wnętrzu, gdy odciągnęła jego rękę od jej porwania.
Ich ciała poruszały się gwałtownie obok siebie przez długą, bolesną chwilę. Pot, skóra i cisza. India prawie otworzyła oczy, zanim przypomniała sobie, gdzie się znajdują. Przycisnęła twarz do jego ramienia i wdychała jego zapach. „Gdyby tylko życie było właśnie tym” – powiedziała.
"Tylko to.". Ramiona Huntera otoczyły ją. „Wszystko się zmieni” – powiedział. Simon przez cały ranek ignorował wiadomości od żony. Na ulicy za oknem jego biura budowniczowie hałaśliwie remontowali gabinet naprzeciwko.
Zmarszczył brwi przez żaluzje. Znak dla niedawno emerytowanego podologa wystawał z kontenera. Wychodząc na świeże powietrze, dopiero zaczął dzwonić do swojej dziewczyny, studentki Dinah, żeby umówić się na spotkanie po pracy, kiedy podszedł do niego młody mężczyzna w garniturze. Początkowo Simon przypuszczał, że nieznajomy jest pracownikiem pobliskiej dzielnicy biurowej, ale jego założenie zostało natychmiast obalone.
– Cześć – powiedział mężczyzna. „Jestem doktor Brandon Kennedy. Wynajmę budynek naprzeciwko.
Numer osiem?”. Simon niechętnie schował telefon do kieszeni i uścisnął wyciągniętą dłoń mężczyzny. "Simon Ryder. Co chcesz zrobić z tym miejscem?".
– Cycki – powiedział krótko Kennedy. Sięgnął do wewnętrznej kieszeni i wyjął kosztowną wizytówkę. Simon to wziął. „Jesteś chirurgiem plastycznym?”.
„Winy. Duże pieniądze za duże cycki, prawda?”. Simon zaśmiał się niezręcznie.
„Cóż, redukcja to też wielki biznes”. „Prawda. Wszyscy są teraz w szaleńczym gównie.
Powiększenie, mastopeksja, zwiększona mastopeksja, a nawet zmiana implantów. "Szalony, prawda?". "Więc robisz to od jakiegoś czasu?" – zapytał od niechcenia Simon.
Pomimo jego dominacji na rynku londyńskim, pomysł otwarcia konkurencji bezpośrednio przeciwnie, nie tylko go zirytował. – Tak. Kilka lat. Kennedy uśmiechnął się wymijająco.
Jego zielone oczy skierowały się na kolczyk Simona z kryzysu wieku średniego, a kąciki jego ust pojawiły się w lekkim błysku rozbawienia. Simon zmrużył oczy i zwalczył chęć skrzywienia się. - No cóż. Jestem pewien, że będziemy się częściej widywać – powiedział i odszedł żwawo, chociaż nie planował nigdzie jechać.
W końcu okrążył blok, wyświetlając profil Brandona Kennedy'ego. Zawartość była na tyle imponująca, że bardzo go niepokoiło. Przez następne dwa tygodnie Simon spędzał wolny czas przyglądając się budynku naprzeciwko. Pomyślał, że ma nadzieję, że budowlańcy coś spieprzą, albo przewróci się dźwig, albo coś się stanie, co powstrzyma ambitne plany doktora Kennedy'ego.
Próbował się uspokoić. Dlaczego wszystko miałoby się zmienić? Inne kliniki na ulicy nie zdołały z nim konkurować, więc dlaczego Kennedy miałby radzić sobie lepiej? Co z tego, że zdobył nagrody za prace naukowe? W biznesie to nic nie znaczyło. Nie miał doświadczenia Simona, a co najważniejsze, nie miał nikogo takiego jak Indie. Sprzedawanie snów było łatwiejsze, gdy fantazja była namacalna.
Simon zatrzasnął żaluzje i uśmiechnął się z zadowoleniem. Miał ostatnie spotkanie, a potem planował spotkać się z Dinah na kilka godzin bezwzględnego seksu, zanim zabierze niczego nie podejrzewającą żonę na urodzinowy posiłek. Co oznaczało więcej seksu. Czy życie może być lepsze? Szymon uśmiechnął się. Przygładził włosy i udał się do gabinetu lekarskiego.
Pani Lexington była ostatnim klientem; pełnoetatowa matka czwórki dzieci, mająca wystarczająco dużo pieniędzy, by naprawić spustoszenie, jakie jej dzieci spowodowały w jej ciele. – Miałam kiedyś piersi takie jak twoje – powiedziała z rozpaczą, patrząc na Indię. „Wiem, że to niewiarygodne, ale wiedziałem. Potem miałem dzieci.
I karmiłem piersią. A potem życie. Życie ciągnie cię w dół”. Prawie się uśmiechnęła, słysząc własną grę słów, ale się złapała. Spojrzała ponownie na nagą klatkę piersiową Indii.
„To jest dokładnie to, czego chcę, jeśli to możliwe”. – To zdecydowanie możliwe – powiedział Simon. „W rzeczywistości twoja oprawka jest idealna do tego rozmiaru.
Teraz po prostu muszę -”. "Indie?" Młoda recepcjonistka wystawiła głowę zza drzwi. – Jest telefon do ciebie.
Doktor Kennedy. „Doktor Kennedy?”. Głowa Simona odwróciła się, podczas gdy India zmarszczyła brwi.
– Czy mógłbyś przyjąć wiadomość? zapytała. „Jesteśmy w trakcie czegoś”. Dziewczyna wyglądała zarówno na niespokojną, jak i upokorzoną. „Mówi, że to pilne. Chce z tobą porozmawiać osobiście”.
"On nie może!" Simon przerwał głośno. — O nie, idź, kochanie, India — upierała się pani Lexington. „Widziałem wszystko, czego potrzebuję”.
"Dziękuję Ci.". India zręcznie zapięła bluzkę i wyszła za recepcjonistką z pokoju, a Simon patrzył, bezradny i zakłopotany. Jego bezradność tylko się zwiększyła. Następnego ranka zobaczył Kennedy przechodzącą przez ulicę, by zbliżyć się do Indii w drodze do pracy. Uścisnęli sobie ręce, jakby spotykali się po raz pierwszy.
Śmiali się. Simon się nie śmiał. Spojrzał groźnie. W jego żołądku pojawił się złowieszczy niepokój i nie chciał się ruszyć.
Następnego dnia zobaczył, jak szli ulicą w porze lunchu, rozmawiając z ożywieniem. Później w tym samym tygodniu podsłuchał, jak India rozmawiała przez telefon z kimś, kogo przyjaźnie nazywała Brandon. Wydawała się szczęśliwsza niż kiedykolwiek ją widział, a nawet uśmiechnęła się do niego, gdy przechodził. To było dziwaczne.
W czwartek patrzył przez żaluzje, jak ona i Kennedy stali po drugiej stronie ulicy. Z gestów Kennedy'ego mógł się tylko domyślać, że rozmawiają o nowej operacji. Nie mógł już tego znieść. Złapał Indię tuż przed jej wyjazdem na cały dzień. "Czego Kennedy chce od ciebie?" zażądał.
India wyglądała na zaskoczoną. „Znasz Brandona?”. Simon spojrzał na nią. "Czego on chce?". Indie westchnęły.
– Może powinniśmy dostać kawę – powiedziała, kierując się do drzwi. Po raz pierwszy, odkąd się spotkali, Simon był jej posłuszny bez słowa. Siedzieli przy małym stoliku w przepełnionej i drogiej kawiarni.
– Brandon daje mi pracę – powiedziała India, gdy kelnerka roznosiła drinki. Simon patrzył. – Pieprzony wąż – splunął.
"Robiąc co?". „To samo, co już robię”. Indie wzruszyły ramionami. „Myślę, że termin techniczny to modelowanie”. Simon patrzył.
Poszedł dodać cukier do kawy, ale przedwcześnie przechylił łyżkę. Cukier spadł na stół. – Ile on płaci? on zapytał. „Płace na życie?”.
– Nie – India popijała herbatę. „Dziesięć razy tyle”. Simon spojrzał na nią z niedowierzaniem. „Jak diabli, on jest”. Wzruszyła ramionami.
"Dlaczego miałbym kłamać?". Simon prychnął. Potrząsnął głową.
Wyszedł z kawiarni i wrócił w stronę Harley Street. Widział budowniczych wchodzących i wychodzących z numeru osiem. Sięgając do kieszeni po wizytówkę Kennedy'ego, wybrał numer.
„Mówi Kennedy”. Głos był irytująco chłodny. „Nie pozwolę ci ukraść mojego pieprzonego interesu, słyszysz?”. Nastąpiła pauza.
"Przepraszam? Kto to jest?". „Simon Ryder. Jestem tu od dziesięcioleci. Nie wiesz, co robisz, dobrze?”.
Kennedy prychnął. „Właściwie trenowałem pod okiem Karla Maxwella. On właściwie wynalazł nowoczesną grę. Był pionierem kolejnego etapu żelków.
Słyszałeś o nim?”. Szymon wrzał. Każdy lekarz w kosmetyce znał Maxwella.
„Nie możesz ukraść moich modeli!” wściekał się. "Ukraść?" - zapytał Kennedy. "Nie.
Ty płacisz grosze, a ja zapłacę kawiorem. Proste jak. To nie moja wina, że twoi pracownicy mają tak niskie morale. Powinieneś wziąć udział w seminarium dla pracodawców.
Zadowoleni pracownicy to podstawa, prawda?". "Pieprz się!" – wrzasnął Simon. Czuł się tak pełen palącej wściekłości, że to cud, że się nie spalił. "Pozwę cię!". "Po co, do cholery?" Kennedy roześmiał się.
„Uszczęśliwianie ludzi?”. Rozłączył się. Simon zadrżał z wściekłości, ale gdy tylko go zalała, złość ustąpiła i odpłynęła, pozostawiając drżące poczucie straty. Co teraz? Wrócił chwiejnym krokiem do kawiarni i usiadł na krześle naprzeciwko Indii.
Podniósł filiżankę i przełknął letnią kawę. Nigdy nie czuł się tak zdesperowany. „Czego chcesz, Indie?”. India dopiła herbatę. Narysowała kółko w cukrze rozsypanym na stole.
"Zostać?" Jej oczy spotkały jego. "Pięćdziesiąt procent.". Simon zamrugał. Niepewnie odstawił filiżankę.
Wytrysnęła fala zimnej kawy. "Czego? Zysku?". Jej śmiech dźwięczał jak dzwonki wietrzne na letnim wietrze.
"Z twoimi marżami? Pięćdziesiąt procent przychodów, doktorze." Simon zbladł do koloru widocznego tylko na zwłokach. "Przychód?" Słowo wyszło tak, jakby miał dwie ręce na gardle. „Nie mogę”. Indie znów się roześmiały. "Proszę.
Nie proszę o to, na co cię nie stać." „Nie mogę tego zrobić, Indie. Bądź rozsądny”. - Bądź rozsądny? Od człowieka, który kazał mi zrezygnować ze śniadania i lunchu? Od człowieka, który zarobił milion razy tyle, ile mi zapłacił z moich pieprzonych cycków? India wyłapała swój gniew i starannie stłumiła go, jakby zakręcała butelkę perfum. Wypuściła powietrze.
"Pięćdziesiąt procent.". Simon spojrzał na jej cycki. Kształt był widoczny nawet pod jej wełnianym swetrem. Mężczyźni po całym sklepie wciąż rzucali jej spojrzenia. Gapiący się barista stłukł już dwa kubki.
- Nawet cię nie potrzebuję – wymamrotał Simon. "Dałem setkom kobiet twoje cycki. Zatrudnię jedną z nich.
Użyję zdjęć. Nie potrzebuję cię." – Nie masz? India zbadała paznokcie. „Ale beze mnie twoi klienci pójdą ulicą do jednego z pozostałych facetów. Chwila, w której pójdą z tobą, jest momentem, w którym widzą moje cycki na ciele. Chwila, w której ich oczy nie mogą odwrócić wzroku.
moje cycki i zaczną marzyć o wszystkim, co ich własne może być. Silikon nie jest ani trochę podobny. Oczy Simona spotkały się z jej oczami. Chwycił krawędź stołu.
„Twoje cycki należą do mnie!”. Indie roześmiały się. Nigdy wcześniej nie widział, żeby się śmiała i wyglądała niesamowicie pięknie, jej ciemne włosy były rozpuszczone, a jej złote oczy lśniły jak ciepły miód. Chciał ją nienawidzić, ale jak ktokolwiek mógł nienawidzić czegoś tak estetycznie porywającego?. Zadzwonił jego telefon.
Chwycił go, aby zobaczyć wiadomość graficzną z oceną x od Dinah, opatrzoną napisem „Oczekiwanie”. Simon wpatrywał się w zdjęcie. Jego kutas poruszył się w spodniach Savile Row. Życie było takie dobre.
Tak niesamowicie dobrze. Dinah, szampan i seks, a potem do domu w Kensington ze swoją piękną, zmarzniętą żoną i uroczymi, wrzeszczącymi dziećmi. Wszystko było idealne. „Brandon nie będzie otwierał przez następne dwa tygodnie”, powiedziała India.
– Więc masz trochę czasu na podjęcie decyzji. Wstała. "Do zobaczenia.". Simon wpatrywał się w nią, wbijając oczy w jej napięty tyłek.
Wydawała się bardziej atrakcyjna niż kiedykolwiek. Nawet w jego obecnej sytuacji jego kutas szalał mocno. Pięćdziesiąt procent.
To była śmieszna kwota. I jak na kobietę, której nigdy by się nie pieprzył. Ale alternatywa zniszczyłaby jego interes.
Nie mógł przetrwać bez Indii. Tak czy inaczej, dobre dni się skończyły. Nie żyje.
Jego telefon znowu zadzwonił. Dinę. Gdzie jesteś?.
Wpatrywał się w jej zdjęcie. Była jak kanapka; ładne i pyszne, ale nigdy na tyle, by go zadowolić. Jeśli już, to tylko sprawiła, że bardziej pragnął Indii. Mimo to wywlókł się z kawiarni i pojechał taksówką do Claridges. Wpadł do ich pokoju hotelowego i zobaczył nagą Dinah na nieskazitelnie czystym łóżku.
Była wspaniała, nie miała na sobie nic poza biżuterią, którą jej dał. Diamenty. Szmaragdy kolumbijskie. – Spóźniłeś się – jej wiśniowe usta wydęły się.
Kołnierzyk koszuli Simona go dusił. Odpiął trzy górne guziki. – Przepraszam – powiedział niejasno. Czoło Dinah zmarszczyło się w grymasie.
Podeszła do niego i mocno go pocałowała. Sięgnęła w dół, by uwolnić jego pasek. Patrząc na niego, opadła na kolana, jej ręka znalazła jego kutasa i uwolniła go z jego ubrania. – Tęskniłam za tobą – wymruczała.
- Też za tobą tęskniłem – powiedział Simon, ale nie wiedział, czy to prawda. Myślał o niej, oczywiście, ale czy naprawdę tęsknił za nią jako osobą? To był tylko seks. Jej usta zamknęły się wokół główki jego twardego kutasa i odepchnął ją.
– Po prostu się pieprzmy – powiedział. Dinah wzruszyła ramionami. Jej niebieskie oczy zdradzały lekkie zaskoczenie, ale wstała i pomogła mu zdjąć ubranie, zanim zaprowadziła go do łóżka. Upadła na ręce i kolana i spojrzała na niego przez ramię, szukając aprobaty.
– Idealnie – powiedział. Gdyby zamknął oczy, prawie mógł sobie wyobrazić, że była Indiami. To nie miało sensu.
Nie powinien był jej pragnąć. Była nielojalna i nie była nim zainteresowana, a jednak chciał tylko ją przelecieć. Myślał o tym tak wiele razy, a widok jej śmiechu, widząc ją pod kontrolą, sprawiał, że pragnął jej bardziej. Śnieg na pustyni.
Ogień w deszczu. Tak żałosna jak obsesja nastoletniego chłopca na punkcie supermodelki w kostiumie kąpielowym. Wielokrotnie wpychał swojego kutasa w Dinah, aż jej jęki przekształciły się w długie zawodzenie, a nawet wtedy nie przestał. Nie zatrzymał się, dopóki pot nie spłynął mu po twarzy, a mięśnie spaliły mu się z wysiłku, a reszta świata straciła ostrość.
Był tylko on i ta dziewczyna, którą udawał, była inną dziewczyną, a wszystko było bałaganem pożądania i pieniędzy. Ciało Diny było wilgotne od potu, jej skóra była gładka i piękna. Dłonie Simona przejechały po niej, chwytając się i po omacku, i tak pogrążył się w tej fantazji, że sięgnął, by poczuć jej cycki i były one tak fundamentalnie różne od tego, jak wyobrażał sobie Indie, które czuły, że fantazja zgniata się jak opróżniający się balon.
Mógł płakać. Nie zrobił. Przyszedł zamiast tego i wydawało się to wyczerpujące, puste i tanie. Potem usiadł na końcu łóżka, obserwując, jak Dinah pali papierosa na balkonie. Niejasno myślał o tym, jak jego żona będzie na niego czekać.
Dinah wczołgała się na łóżko, a jej smukłe ramiona objęły go od tyłu. Pachniała dymem. "Co to jest?" oddychała. - Nigdy cię takiego nie widziałem, Simon.
Simon spojrzał na diamentową bransoletkę zwisającą z jej nadgarstka. Niekończąca się ekstrawagancja. – Wszystko się zmieni – powiedział w końcu. Miesiąc później India i Hunter stali przy bankomacie, wpatrując się w saldo wyświetlane na ekranie.
– Jezu – wydyszał Hunter – czy to oznacza, że mnie opuścisz? – Nie mogę w to uwierzyć – India spojrzała szeroko otwartymi oczami na linię cyfr. – Myślisz, że to rozwiąże? – spytał Hunter. „Kiedy Kennedy się nie pojawia? Z tego, co wiem, to miejsce naprawdę jest wynajmowane akupunkturzyście. I zdjąłem wszystkie fałszywe profile.
Czy on nas nie rozgryzie?”. Indie wzruszyły ramionami. "Nie.
Powiem tylko, że beze mnie Kennedy zrezygnował z tego pomysłu." Odwróciła się, by pocałować narzeczonego. "Naprawdę go masz, kochanie". „Wciąż nie mogę uwierzyć, że myślał, że jestem lekarzem”. "Nadal nie mogę uwierzyć, że zrobiłeś to wszystko dla mnie." Ręce Huntera zsunęły się po jej plecach i przesunęły po krzywiźnie jej tyłka.
- Mówiłem ci, że wszystko naprawię, prawda? Znasz mnie. Wszystko za cukier. India uśmiechnęła się, jej ciało przycisnęło się do jego ciepła. „W końcu sprawy się poprawiają” – wyszeptała..
Umierali dla tej chwili i teraz albo nigdy…
🕑 10 minuty Prosty seks Historie 👁 998Widok Candy leżącej na leżaku przy basenie doprowadzał mnie do szału. Zawsze zdumiewa mnie, że na plażach i przy basenie nie ma więcej aktywności seksualnej, bo wszyscy są tam prawie nadzy.…
kontyntynuj Prosty seks historia seksumoja koleżanka siostra przeniosła swój flirt na wyższy poziom…
🕑 7 minuty Prosty seks Historie 👁 2,417Jestem żoną mojej ukochanej z liceum, Jennie, od 18 lat. Moja żona straciła matkę na raka, gdy miała 9 lat, a jej ojciec nie mógł sobie z tym poradzić. Jennie miała starszą siostrę Joan,…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuGram rolę gospodyni domowej podczas jednego ekscytującego śniadania.…
🕑 9 minuty Prosty seks Historie 👁 1,341Jajka zaczęły skwierczeć w momencie, gdy trafiły na patelnię, bulgocząc i stając się nieprzeźroczysta. Uśmiechnęłam się, wiedząc, że śniadanie nie było jedynym przysmakiem, jaki…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu