Ojciec Kady potrzebuje kogoś, kto zapewni bezpieczeństwo jego córce. Brad jest idealnym człowiekiem do tego zadania.…
🕑 48 minuty minuty Prosty seks HistorieBodyguard został pierwotnie podzielony na cztery części, ale zdecydowałem się zrobić tylko dwie części. Pokochałem postacie z tych dwóch historii i mam nadzieję, że spodobają się wam tak samo jak ja. Brad odwrócił się i spojrzał na Kevina Bishopa.
Prośba nie była łatwa, ale cholera, pieniędzy było więcej, niż by chciał. Wsunął ręce do kieszeni i patrzył, jak starszy mężczyzna siada. - Więc co powiesz, Brad? Moja córka to wszystko, co mam, jej matka zmarła dwa lata temu. Brad westchnął, widząc niesamowicie smutny wyraz twarzy Kevina.
Przeczesał palcami kruczoczarne włosy i rozejrzał się po pokoju lodowoniebieskimi oczami. – W porządku, panie Bishop. Umowa stoi. Jak długo mam ją chronić? Kevin wstał, podając rękę Bradowi. „Mów mi Kevin, aż do wyroku”.
Brad skinął głową. – Jak długo to potrwa? "Dwa miesiące." Kady stała przed lustrem patrząc na siebie. Stała około 5'6 cali z kręconymi blond włosami, które opadały jej za ramiona. Kiedy spojrzała na ciebie swoimi głębokimi zielonymi oczami, przysięgałeś, że zagląda w twoją duszę.
Kady odwróciła się, gdy rozległo się pukanie do jej frontowych drzwi. To był prawdopodobnie jej ojciec, który zawsze się o nią martwił teraz, kiedy się wyprowadziła.Wyjrzała przez wizjer i zobaczyła ojca stojącego w swoim ubraniu roboczym, ładnym garniturze i krawacie, z włosami pokrytymi siwizną na zewnątrz. czarny. Otworzyła drzwi. „Hej tatusiu”.
Wszedł. „Hej kochanie. Mam ci coś do powiedzenia.
Odsunęła jeszcze wilgotne włosy z szyi i podeszła do kanapy. „Co jest?” zapytała, patrząc, jak rozpina kurtkę, by usiąść. Wziął głęboki oddech, a Kady Widziałam błysk zmartwienia przebłyskujący w zielonych oczach jej ojca. „Cóż, wiesz tego klienta, którego dzisiaj reprezentowałem?” zapytał i czekał, aż skinie głową.
„Cóż, dzisiaj został uznany za winnego i powiedział mi, że śliczna główka mojej córki jest na bloku do rąbania i obawiam się, że czegoś spróbuje”. Kady uśmiechnęła się. „Cóż, nie boję się tatusiu, potrafię o siebie zadbać”. Westchnął. Była taka uparta i uparta, tak jak jej matka.
– Słuchaj Kady, wiem, że myślisz, że możesz, ale na wszelki wypadek wynająłem gliniarza, żeby był twoim ochroniarzem. Kady podciągnęła nogi i podwinęła je pod sobą. "Dobrze, ale mi się to nie spodoba." Kady patrzyła, jak jej ojciec wychodzi przez drzwi.
Skrzyżowała ramiona i próbowała sobie wyobrazić, jak ten gliniarz będzie wyglądał. Roześmiała się głośno, kiedy wyobraziła sobie brzuchatego starszego mężczyznę z łysiejącą głową. Miała nadzieję, że przynajmniej będzie miło na niego patrzeć. Podskoczyła, gdy rozległo się silne pukanie do jej drzwi.
Powoli wstała i sprawdziła, co ma na sobie, dżinsy i koszulkę ze swojego starego liceum, tak, minęły trzy lata odkąd skończyła szkołę, ale nadal uwielbiała nosić tę koszulę. Dostrzegła siebie w lustrze i skuliła się, nie miała makijażu. Wzruszyła ramionami i spojrzała przez wizjer.
Oddech uwiązł jej w gardle, bo stojąc przed jej drzwiami był bez wątpienia najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała. "Kto to jest?" zapytała wystarczająco głośno, by Brad ją usłyszał. – Brad… Brad Pullen, ochroniarz, który zatrudnił dla ciebie twój ojciec – powiedział, próbując wyobrazić sobie, jak ona będzie wyglądać. Kady powiedziała: „Skąd mam wiedzieć, kim naprawdę jesteś?” Brad westchnął. Kevin ostrzegł go, że Kady będzie trudna.
Sięgnął do kieszeni, wyciągnął odznakę i położył ją na widoku wizjera. Odczekał kilka sekund i usłyszał otwieranie zamków i powolne otwieranie drzwi. Uśmiechnął się, a jego żołądek przewrócił się, gdy zobaczył Kady.
Była piękna; to zadanie nie będzie łatwe. Kady stłumiła natychmiastowy uśmiech, który normalnie pojawiłby się na jej twarzy, gdy zobaczyła tak wspaniałego mężczyznę. Odwróciła się, wzdychając ciężko, by dać Bradowi wystarczająco dużo miejsca na wejście do mieszkania.
– Wiesz, że cię nie potrzebuję, mój ojciec ma tendencję do przesadnej reakcji – powiedziała Kady, nawet nie patrząc na Brada, gdy zamykała za nim drzwi. Brad rozejrzał się. To było miłe miejsce.
Patrzył, jak Kady siada. – Poważnie wątpię, żeby twój ojciec zatrudnił mnie na dwa miesiące, gdyby nie czuł, że jesteś w niebezpieczeństwie – powiedział Brad, podchodząc do krzesła naprzeciwko Kady. Kady spojrzała na niego z wyzywająco skrzyżowanymi ramionami. „Czekaj, czy powiedziałeś… dwa miesiące?” Cholera, to będą długie dwa miesiące, pomyślała.
Brad zdjął broń, którą nosił u boku i położył ją na stole między nimi, to cholerstwo zabijało jego bok. „Tak, przez dwa miesiące chodzę wszędzie, gdzie ty”. Kady westchnęła. Cholera, to będzie naprawdę trudne, musiała mu to utrudnić, żeby odszedł.
Wstała i podeszła do okna. - Więc myślę, że to oznacza, że zostaniesz tutaj. Brad obserwował ją, gdy mówiła. - Zgadza się i zgaduję, że mogę zostać na tej bardzo wygodnej kanapie.
Kady odwróciła się na pięcie. – Oczywiście, że nie śpisz w moim łóżku. Brad roześmiał się.
- Nie martw się, nie chciałem. Kady zadrwiła. "Jesteś gnojkiem." Brad wstał. "Więc jakie masz plany na dzisiaj?" Kady skrzyżowała ramiona. – Nic, co cię dotyczy – powiedziała, twarzą do okna.
Brad głośno wypuścił powietrze. Cholera, nie miała zamiaru tego ułatwiać, prawda? „Słuchaj Kady, możesz sprawić, że te dwa miesiące będą okropne, czy nie, to całkowicie zależy od ciebie, ale jestem tutaj, a moim zadaniem jest cię chronić i wykonam swoją pracę, czy mi się to podoba, czy nie”. Kady westchnęła i odwróciła się, by znaleźć swój wzrok utkwiony w Brada. Jej twarz natychmiast stała się jasnoróżowa i odwróciła wzrok.
Naprawdę nienawidziła tego człowieka, a jej ojciec dowie się o tym później; w tej chwili musiała przygotować się do pójścia na ślub koleżanki. "Słuchaj, moja najlepsza przyjaciółka wychodzi dziś wieczorem za mąż, a ja jestem druhną, więc wygląda na to, że wybierasz się na ślub." Brad powiedział: „Chyba jestem”. Kady spojrzała na Brada. "Idę zrobić kilka rzeczy na ostatnią chwilę, aby się przygotować, masz garnitur i krawat do noszenia?" Brad podniósł torbę, którą przyniósł. "Tak, nie martw się, myślałem o każdej okazji." Kady weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi.
Wzięła głęboki oddech. Mieszkanie Brada w jej salonie przez dwa miesiące nie będzie łatwe. Dlaczego, u diabła, jej ojciec jej to zrobił? Mały uśmiech wpełzł na jej twarz, kiedy pomyślała o Bradzie. Musiał mieć co najmniej 6'5 cali wzrostu, szerokie ramiona, a jego ramiona były ciężkie od mięśni.
Ślad zarostu na jego twarzy prawie sprawił, że Kady chciała powoli przesunąć dłonią po jego twarzy. musiała przestać o nim myśleć w ten sposób, miał zamiar przeszkadzać, a ona o tym wiedziała. Brad wszedł do łazienki dla gości, żeby włożyć garnitur.
Spojrzał na siebie w lustrze. Westchnął, myśląc o Kady Jej ojciec nie wspomniał, jaka była piękna, a te oczy, cholera, jeśli za każdym razem, gdy na niego spojrzała, dreszcz nie przeszywał jego kręgosłupa. Przesunął dłonią po opalonym, umięśnionym torsie. Nienawidzę go, ale musiał sprawić, żeby była taka jak on, zwłaszcza jeśli te dwa miesiące miały być przynajmniej trochę produktywne.
Wsunął się w jasnoszary garnitur, jasnoróżową koszulę i pasujący do niego krawat. i wzruszył ramionami. Usłyszał, jak Kady wchodzi do salonu i otwiera drzwi do łazienki. Kady prawie ja straciła oddech, kiedy zobaczyła Brada.
Garnitur pasował do niego idealnie, a róż dopełniał jego opaloną skórę. Spojrzał na nią; była piękna w jasnofioletowej sukience z głębokim dekoltem, z rozcięciem do kolan z jednej strony. "Dobrze chodźmy." Kady podniosła torebkę. „Skorzystamy z mojego samochodu”, powiedział Brad, podnosząc broń i zabezpieczając ją z powrotem przy swoim boku. Kady przewróciła oczami.
- Naprawdę nie myślisz, że ktoś spróbuje czegoś na tym weselu? Dlaczego upierasz się przy noszeniu tej rzeczy? Brad otworzył drzwi. "Przestań się ze mną kłócić, chodźmy. Nie chcesz się spóźnić." Kady siedziała cicho w swoim samochodzie w drodze powrotnej do swojego mieszkania po ślubie.
Przyjęcie było bardzo długie i ostatecznie zostali do 4 nad ranem. Ziewnęła i oparła głowę o chłodną skórę siedzenia. Brad spojrzał w jej stronę, ta sukienka, którą miała na sobie, robiła wszystko pod jego kontrolą. Powoli oderwał wzrok od Kady. Nie rozmawiała z nim, odkąd opuścili mieszkanie przed ślubem, i był ciekawy dlaczego.
„Kady, naprawdę zamierzasz spędzić cały ten czas, kiedy jesteśmy razem wkurzeni, że tu jestem? A może moglibyśmy przynajmniej cieszyć się swoim towarzystwem?” Kady zadrwiła. "Proszę, nie widzę, jak ktokolwiek mógłby cieszyć się twoim towarzystwem." Kady uśmiechnęła się, gdy usłyszała gwałtowny wdech; w końcu dotarła do niego. "Kady, naprawdę testujesz moje nerwy." Kady rzuciła mu groźne spojrzenie. - Testuję cię? Mówisz poważnie? Jesteś najbardziej niemożliwą osobą! Nie mogę nawet znieść patrzenia na ciebie.
Ciśnienie krwi Brada zaczęło rosnąć. Ta kobieta była niemożliwa. – Kady, dlaczego jesteś taka uparta? Nic nie zrobiłem – powiedział, kiedy podjechali pod jej budynek. Nie odpowiedziała mu i wyskoczyła z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi.
Podeszła do windy i mocno nacisnęła guzik. Podszedł za nią. „Dobrze, nie mów do mnie, ale mogę ci obiecać, że dorosnę na tobie iw końcu możesz mnie nawet polubić”.
Skrzyżowała ramiona, a sukienka z głębokim dekoltem nie dawała jej miejsca na ukrycie czegokolwiek. Nie odrywała oczu od drzwi windy. - Ja taki jak ty? Poważnie wątpię, że to się stanie. Oparł się o ścianę ręką nad jej głową, więc jego ciało było bardzo blisko jej. Zrobiła krok w bok, poczuła ciepło jego ciała i trochę ją zakręciło.
Wzięła głęboki oddech i weszła do windy. Nacisnęła guzik swojego piętra i przesunęła się w róg, z dala od Brada. Uśmiechnął się; prawie widział, jak jej kontrola się załamuje. Nie mógł do końca zrozumieć, dlaczego była taka uparta; w porządku, była jedną niezależną kobietą. Obserwował ją i zauważył, że drży.
"Tutaj weź moją kurtkę," powiedział, gdy zaczął powoli ją zrzucać. – Nie – powiedziała po prostu. Kady doskonale wiedziała, że gdyby wzięła tę kurtkę i włożyła ją, byłaby przytłoczona jego zapachem, a to sprawiłoby, że znienawidzenie go byłoby prawie niemożliwe.
Westchnął. "Dobrze, po prostu starałem się być miły." Nie odrywając wzroku od podłogi, szybko podeszła do swoich drzwi. Brad stał tuż za nią, a Kady przygryzła wargę, przysięgając, że poczuła jego oddech na szyi. Weszła do kuchni i wzięła trochę wody; odwróciła się i zobaczyła za sobą Brada.
– Pomóż sobie, idę do łóżka – powiedziała, przechodząc obok niego. "Kady, dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz?" Jego pytanie zaskoczyło ją. – Bo nie da się z tobą dogadać. Uśmiechnął się. – Nie sądzę, że jestem zły – powiedział, opierając się o blat.
Poświęciła chwilę, żeby się przyjrzeć, zdjąwszy marynarkę, luźno zawiązaną na szyi i rozpięte pierwsze dwa guziki koszuli. "Idę do łożka." Odwróciła się i weszła do swojego pokoju. Och, do diabła, zajęła wszystko, czego nie miała, żeby wskoczyć na niego w kuchni, tylko łatwiej było go nienawidzić. Miłość i seks to tylko skomplikowane sprawy.
Jej serce zostało złamane zbyt wiele razy i znała typ Brada, kochała ich i zostawiała. Kiedy jego praca tutaj zostanie wykonana, nigdy więcej nie będzie musiała się od niego odzywać. Teraz wszystko, co musiała zrobić, to znaleźć sposób, by trzymać go na dystans do tego czasu. Brad podszedł do kanapy.
Zdjął buty i skarpetki, jednocześnie zrzucając koszulę. Zdjął pasek, starannie wszystko złożył i położył wraz z pistoletem na stoliku do kawy. Będzie się tym martwił później, teraz potrzebował snu.
Wyciągnął się na kanapie i szybko zasnął. Kady włożyła spodnie dresowe i bluzę. Otworzyła drzwi i uśmiechnęła się, gdy zobaczyła długą postać Brada śpiącego na kanapie.
Jej oczy przesunęły się w dół jego opalonego torsu, a znajome uczucie pojawiło się w dole jej brzucha, gdy zobaczyła kuszącą smugę włosów znikającą w jego spodniach. Znalazła koc i przykryła go nim, musiała albo może zrobić coś, czego żałowała. Wyłączyła światło i cicho zamknęła drzwi do swojego pokoju. Brad otworzył oczy, kiedy usłyszał zamykające się drzwi. Więc nie nienawidziła go tak bardzo, jak udawała, ale musiał dowiedzieć się, dlaczego chce trzymać go na dystans.
Kady przewróciła się na bok i spojrzała na zegar: 10 rano. Zamknęła oczy. Zdecydowanie nie chciała myśleć o tym, jak długi będzie ten dzień. Musiała iść do pracy o 1 Brad obudził się i przeciągnął, kanapa była wygodniejsza, niż myślał, chociaż był pewien, że łóżko Kady było znacznie wygodniejsze.
Wstał i ubrał się po szybkim prysznicu. Drzwi Kady wciąż były zamknięte. Westchnął i delikatnie zapukał do jej drzwi. Kady podeszła do drzwi i Brad uśmiechnął się, jej potargane przez sen włosy były urocze. „Jest 11 i jestem prawie pewien, że musisz być w pracy o 12”, powiedział, opierając się o drzwi.
„Dziękuję za aktualizację. A skąd wiedziałeś, że muszę iść do pracy o 12?” – Dzwonił twój ojciec. Kady westchnęła.
"Dzięki za przebudzenie mnie," powiedziała przed zamknięciem drzwi. Ona westchnęła. Wow, wyglądał świetnie w swoich granatowych spodniach i zapinanej koszuli. Rękawy ecru podwinięte do łokci.
Znowu westchnęła. Wyglądała na bałagan. Brad uśmiechnął się, siadając na kanapie i czekając na Kady. Widział sposób, w jaki patrzyła na niego z pożądaniem w oczach.
Dlaczego udawała, że tak bardzo go nienawidzi? Zanotował sobie w pamięci, żeby dowiedzieć się, dlaczego w drodze do jej miejsca pracy. Chwilę później Kady wyszła z pokoju i minęła Brada, jakby nikogo tam nie było. Dotarła do drzwi i otworzyła je, nie dając Bradowi żadnej wskazówki, że będzie na niego czekać.
Brad dogonił ją, idąc za nią. Przygryzł wargę, obserwując, jak jej biodra kołyszą się w luźnym materiale ciemnych spodni, które miała na sobie. "Więc będziesz po prostu zachowywać się tak, jakbym już nie istniała… czy o to chodzi?" Kady nacisnęła przycisk windy. „Jeśli to jest to, czego potrzeba, aby przetrwać te dwa miesiące, to tak”.
Skrzyżował ramiona i Kady zobaczyła, jak mięśnie jego ramion napinają się na luźnym materiale jego koszuli. - Dobrze, ale pamiętaj, nie jestem najłatwiejszą osobą do zignorowania – powiedział głębokim głosem, co wywołało u Kady cudowny dreszcz. Wzruszyła ramionami, wchodząc do windy, a tuż za nią Brad. – Pozwól, że cię o coś zapytam, Kady. Zatrzymał się, czekając na jej odpowiedź; kiedy nic nie powiedziała, kontynuował.
– Dlaczego udajesz, że mnie nienawidzisz? Rzuciła mu złe spojrzenie. – Z mojej strony nie ma udawania, Brad – powiedziała głosem pełnym jadu. Brad skulił się. Cholera, była dobra. – Wiem, że nie możesz mnie nienawidzić tak bardzo, jak twierdzisz.
Zaśmiała się. – A skąd to wiesz? Uśmiechnął się. „Obudziłem się dziś rano z przykrytym kocem, którego nie było tam, kiedy kładłem się spać”. Przewróciła oczami.
– To była zimna noc. Nie chcę, żebyś zachorował. Uśmiechnął się. – Więc jest tam iskierka nadziei, że możesz mnie polubić.
Zadrwiła. – Nie liczyłbym na to. Kady wyszła z windy i powoli podeszła do samochodu Brada.
– Słuchaj, Kady, nie wiem, dlaczego od razu mnie znienawidziłaś, ale obiecuję ci, że to nie sprawi, że odejdę. Stała obok drzwi pasażera i nie odpowiadała mu. Westchnął i uznał, że ten argument jest lepszy, gdy byli w jej mieszkaniu. Wyczuwał, że coś kryje się pod spodem, jakiś ból lub ból, i dlatego pozwoliła mu wejść do swojego życia. Chociaż nie musiał pozwolić, by jego żądza przesłoniła jego pragnienie, by ją chronić.
Po pracy Kady potarła szyję, wychodząc powoli z budynku. Brad szedł tuż za nią. Ona westchnęła. Naprawdę nie mogła znieść sposobu, w jaki na nią patrzył, a po pracy jej mechanizmy obronne zostały osłabione.
Brad ją dogonił. – Kady, naprawdę musimy porozmawiać. Kady nic nie powiedziała. Sięgnęła do klamki w jego samochodzie i Brad stanął przed drzwiami.
"Kady, nie możesz mnie ignorować przez dwa miesiące, w końcu musisz ze mną porozmawiać." Zanim Kady zdążyła odpowiedzieć, podjechał czarny SUV i po plecach Brada przebiegł dreszcz zimnego strachu. Szyba po stronie pasażera SUV-a opadła na tyle, że wyskoczył koniec pistoletu. Brad był na szczycie Kady, gdy tylko padł pierwszy strzał. Następny strzał został wymierzony bardzo blisko nogi Brada i trafił w jego samochód. SUV przyspieszył, a Brad podskoczył, oddając dwa strzały, ledwo mijając lewą tylną oponę SUV-a.
Brad spojrzał na Kady. "Czy wszystko w porządku?" Wzruszyła ramionami i odwróciła się w stronę samochodu. Brad westchnął. – Cholera – powiedział pod nosem. Podszedł i spojrzał na to, co strzał zrobił z jego samochodem.
Zauważył płacz Kady. "Czy na pewno wszystko w porządku?" Otarła łzę z oka. "Nic mi nie jest." "Kady, co się stało, dlaczego chcesz trzymać mnie na dystans?" Odwróciła od niego wzrok. - Bo cię nie potrzebuję. Jeśli już, twoja obecność czyni mnie większym celem.
Potrząsnął głową. Nie miała sensu. „Kady, potrzebujesz mnie i myślę, że ten mały epizod tylko tego dowiódł”.
Skrzyżowała ramiona, nie mówiąc ani słowa. "Czemu jesteś tak uparty?" Kady zadrwiła, wciąż nie dając mu odpowiedzi. Naprawdę zaczynała go wkurzać. Po prostu uratował jej życie i nadal odczuwał od niej złość. – Kady, właśnie uratowałem ci życie, więc powiedziałbym, że mnie potrzebujesz.
Spojrzała na niego z obrzydzeniem w oczach. "Nie potrzebuję cię. Poradzę sobie z kimś z pistoletem, miałem już broń wycelowaną we mnie i wyszło mi dobrze bez mężczyzny, dzięki." Brad miał już dość. – Tak, a twoja matka skończyła martwa.
Kolor odpłynął z twarzy Kady, a Brad prawie zwymiotował, nie mógł uwierzyć, że to powiedział. Do diabła z jego dużymi ustami. Sięgnął po jej ramię, a Kady odsunęła się od niego. "Kady, tak mi przykro, nie chciałem tego." Spojrzała na niego. "Skąd wiedziałeś?" Westchnął.
– Twój ojciec mi powiedział. Spojrzał na jej twarz i sam chciał się rozpłakać, widział, że naprawdę ją zranił. – Kady… – powiedział cicho.
– Po prostu zabierz mnie do domu, Brad. Westchnął. Cholera, naprawdę nawalił. Nic na to nie mógł poradzić, ta kobieta wiedziała, jak dostać się pod jego skórę.
Jazda do jej mieszkania była cicha, ale napięcie można było ciąć nożem. Kady pomyślała o tej wiernej nocy w drodze do domu. Mężczyzna włamał się do ich domu, gdy jej ojca nie było w domu. Mężczyzna złapał Kady i przyłożył jej broń do głowy, kiedy pojawiła się policja.
Starała się, jak mogła, żeby go z tego wyperswadować, kiedy zobaczyła matkę podchodzącą do mężczyzny z boku. Kady starała się nie dać mężczyźnie znać, że nadchodzi, ale widział, jak patrzy na matkę, i ze strachu skierował broń w jej matkę i bez ostrzeżenia ją zastrzelił. Kady zadrżała, gdy pomyślała o oglądaniu śmierci matki, wiedząc, że nic nie może zrobić.
Policja w końcu zastrzeliła mężczyznę, a on zginął z ramieniem wciąż wokół szyi Kady. Objęła się, patrząc na mijaną ulicę, a cicha łza spłynęła jej po twarzy. Kady nie odzywała się do niego przez resztę nocy i siedziała na łóżku, czytając książkę, starając się nie myśleć o nim ani o swojej matce, kiedy rozległo się pukanie do jej drzwi.
Z westchnieniem otworzyła je i minęła go do salonu. – Kady, naprawdę musimy porozmawiać. – Nie mam ci nic do powiedzenia, Brad.
"No to możesz słuchać." Wstała, żeby od niego odejść. – Kady, proszę, posłuchaj mnie. Zatrzymała się i spojrzała na niego. "Co?" On wstał.
„Słuchaj, nie miałem na myśli tego, co powiedziałem, po prostu… cóż, nikt nigdy nie był w stanie sprawić, że będę wściekły tak jak ty dzisiejszej nocy, i chciałem sprawić, żebyś był tak samo wściekły, ale nie powinienem był powiedziałem. Po prostu naprawdę nie rozumiem, dlaczego automatycznie mnie nienawidziłeś. Westchnęła, a Brad nabrał nadziei. – Słuchaj, Brad, po prostu słuchaj – powiedziała.
Ona usiadła. „Kiedy zostaliśmy dziś postrzeleni, przywołało to wszystkie wspomnienia śmierci mojej matki. Musiałem patrzeć, jak umiera, ponieważ Brad trzymał broń przy mojej głowie, ten sam pistolet, który właśnie zabił moją matkę”. Objęła się, a jej głos załamał się, gdy mówiła dalej.
„Policja w końcu dostała czysty strzał i zastrzeliła mężczyznę, a kiedy upadł, poszedłem z nim, ponieważ jego ramię wciąż było owinięte wokół mojej szyi”. Wzięła głęboki oddech. „Musiałam poczuć, jak bierze swój ostatni oddech”.
Brad usiadł obok Kady, lekko kładąc rękę na jej. – Kady, przepraszam. Spojrzała na niego oczami pełnymi łez. – Brad ja… – westchnęła i wstała, a Brad podążył za nią.
Tak bardzo chciał ją pocałować, by pozbyć się jej bólu, ale nie wiedział, jak się czuła. Stanął za nią, jego usta były cale od jej lewego ucha. „Kady, tak mi przykro, że wychowałam twoją matkę, w żadnym wypadku nie była to twoja wina, że została zabita, proszę, nie nienawidz mnie już”. Dreszcz przeszył jej kręgosłup i odwróciła się.
Nie odrywała wzroku od podłogi, a Brad palcem wskazującym uniósł jej podbródek. "Kady…" powiedział, zanim musnął ustami jej. Kady zawahała się, ale wydawało się to zbyt właściwe. Odwzajemniła lekki pocałunek i owinęła ręce wokół jego pleców.
Brad pogłębił pocałunek, oblizując językiem jej dolną wargę. Kady odpowiedziała i otworzyła usta. Brad przesunął dłońmi po jej plecach, a Kady cicho jęknęła w jego usta.
Kady odsunęła się, gdy rozległo się głośne pukanie do drzwi. Spojrzała na Brada i prawie wtopiła się w niego ponownie, z powodu surowego pożądania, które widziała w jego oczach. Odwrócił się i niechętnie podszedł do drzwi. "Kto to jest?" zapytał, nie patrząc przez wizjer. – To Kevin, Brad.
Brad spojrzał i zobaczył Kevina. Otworzył drzwi i odwrócił się, by spojrzeć na Kady, która opanowała się, czego Brad nie mógł sam powiedzieć. Po tym, jak zamknął drzwi, poszedł za Kevinem i usiadł naprzeciwko niego i Kady. – Więc, Brad, powiedz mi, co się stało. Brad opowiedział, co się stało, a Kevin spojrzał na Kady.
- Cóż, jest późno i oboje wyglądacie na śmiertelnie zmęczonych, więc wrócę jutro. Wy dwoje prześpijcie się. Kevin przytulił Kady i uścisnął dłoń Brada. Po jego odejściu Kady zaczęła iść do swojego pokoju. "Kady czekaj…" "Brad, zachowaj to na jutro, nie mam siły." Weszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.
Brad westchnął i rozebrał się. Upadł na kanapę, ale sen nie przyszedł tak łatwo. Następnego ranka Brad obudził się i zauważył, że Kady wciąż śpi. Zdecydował, że potrzebuje gorącego prysznica i dobrego ogolenia. Po dobrym prysznicu stał przed umywalką z ręcznikiem owiniętym wokół bioder, gdy drzwi się otworzyły.
Oddech Kady uwiązł jej w gardle i nie mogła mówić. Patrzyła, jak kropla wody powoli spływa po plecach Brada i znika w ręczniku. Obserwował ją z brzytwą wciąż uniesioną w powietrzu. – Kady, coś nie tak? Odchrząknęła.
"Tak, muszę tylko pożyczyć tę pastę do zębów." Brad uśmiechnął się, a Kady obserwowała, jak jego mięśnie napinają się, gdy sięgnął, by podać jej pastę do zębów. – Posłuchaj Brada o ostatniej nocy. Brad zrobił krok do przodu, gdy skończył wycierać krem do golenia z twarzy. – Kady, oboje wiemy, że prędzej czy później musiało to nastąpić. Kady cofnęła się o krok i jej plecy uderzyły w coś solidnego, w drzwi, do cholery, dlaczego nie zostawiła otwartych drzwi? Brad ujął jej twarz w dłonie i zataczał kciukiem leniwe kręgi na jej dolnej wardze.
Kady przycisnęła usta do jego kciuka i po plecach Brada przebiegł dreszcz. Zrobił krok bliżej i zbliżył swoje usta do jej. Kady wpadła w jego pocałunek, ciepło jego ciała wtopiło się w nią. Brad przeczesał palcami jej włosy, przyciągając jej usta bliżej swoich.
Rozległo się głośne pukanie do drzwi wejściowych, co wydawało się przykuć Kady do rozsądku. Otworzyła drzwi do łazienki i szybko podeszła do frontowych drzwi, spoglądając na Brada, który posłał jej wspaniały uśmiech, który wywołał dreszcz wijący się wzdłuż jej kręgosłupa. "Kto to jest?" – zapytała Kady. – To Lacey – dobiegł stłumiony głos z drugiej strony drzwi. Kady odwróciła się i spojrzała na Brada.
"Moja najlepsza przyjaciółka." Brad skinął głową i zamknął drzwi łazienki, nie wcześniej niż mrugnął do Kady. Położyła się i otworzyła drzwi. "Hej, co jest?" Lacey weszła do mieszkania. – Kyle zerwał ze mną i wyrzucił mnie z mieszkania – powiedziała Lacey, siadając na kanapie, a łza spływała jej po twarzy. Kady usiadła obok niej.
"Kochanie, przepraszam. Możesz tu zostać, jeśli chcesz." Lacey uśmiechnęła się przez łzy. "Dziękuję Ci." Nakarmiona toaleta i Lacey spojrzała na drzwi łazienki, "Kto tu jest?" Kady stłumiła uśmiech.
– To mój ochroniarz, nazywa się Brad. Lacey uśmiechnęła się. "Czy on jest gorący?" Brad przeczesał palcami włosy, gdy skończył ubierać się w czarne spodnie i czarną koszulę zapinaną na guziki z rękawami podwiniętymi do łokci. Otworzył drzwi łazienki i odwrócił się, by spojrzeć na dwie dziewczyny.
Lacey uśmiechnęła się do Kady. "Nieważne, nie musisz odpowiadać na moje pytanie." Brad podszedł bliżej do dziewczyn, jego oczy automatycznie skierowały się na Kady, jej usta wciąż były karmione pocałunkiem, który dzielili zaledwie kilka minut wcześniej. – Brad, to moja najlepsza przyjaciółka Lacey. Zostanie tu przez jakiś czas. Brad skulił się w środku.
To miało utrudnić spełnienie jego uczucia z nią tutaj. Uśmiechnął się i uścisnął rękę Lacey. Kady skorzystała z okazji i powoli przesunęła oczy po ciele Brada.
Spodnie otulały go we wszystkich właściwych miejscach, a Kady poczuła ukłucie w żołądku, które sprawiło, że przygryzła wargę. Była głupia. Nie mogła nie pozwolić sobie zbliżyć się do Brada; skończyłoby się to tylko złamanym sercem. Brad zauważył, że Kady na niego patrzy i uśmiechnął się, sprawiając, że Kady odwróciła wzrok.
Lacey uśmiechnęła się, gdy to zauważyła. Oczywiście, że oboje się spotkają. Kady była piękna, a Brad, no cóż, Brad był wspaniały. Lacey upuściła swoje torby w sypialni Kady.
"Muszę iść do pracy, dziękuję, że pozwoliłeś mi tu zostać." Po długim dniu, w którym Kady unikała Brada na wszelkie możliwe sposoby, cieszyła się, że spóźnili się do domu. Praktycznie wbiegła do swojego pokoju, więc nie musiała rozmawiać z Bradem. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła Lacey zwiniętą w łóżku; wzięła szybki prysznic i położyła się do łóżka.
Po niespokojnym śnie Kady spojrzała na zegar. Była 4:30. Westchnęła i zakaszlała. Wstała, żeby iść do kuchni. Otworzyła drzwi iw pozostałej części mieszkania było ciemno jak smoła.
Zmrużyła oczy i powoli zaczęła iść przez salon do kuchni. Serce podeszło jej do gardła, gdy coś chwyciło ją za nadgarstek. Westchnęła, kiedy usłyszała głos Brada, głęboki i ochrypły ze snu.
- Co robisz? Wszystko w porządku? Kady musiała zbliżyć się do jego głosu, żeby go usłyszeć. „Jestem spragniony i tak, wszystko jest w porządku”. Kady zdała sobie sprawę, że kciuk Brada powoli zatacza kręgi po wewnętrznej stronie jej nadgarstka. Poszła cofnąć rękę, ale Brad przyciągnął ją bliżej. – Brad… – uśmiechnął się.
Nie widział jej, ale czuł jej zapach i czuł jej oddech. Pociągnął ją obok siebie na dużej kanapie, a Kady się roześmiała. - Brad, Lacey tu jest, pamiętasz? Brad uśmiechnął się, owijając ramiona wokół Kady i przyciągając ją bliżej.
- Tak, wiem, gdyby nie była, byłbym w tym łóżku z tobą, zamiast z nią. Kady przygryzła wargę, gdy w dole brzucha zaczął się znajomy ból. Czuła, jak dłoń Brada powoli przesuwa się pod grubą bluzą, którą miała na sobie.
Kady uśmiechnęła się, zadowolona, że Brad jej nie widzi, ponieważ była pewna, że jej oczy ją zdradzą. - Och, naprawdę? Co sprawia, że jesteś taka pewna, że będziesz w moim łóżku? Brad uśmiechnął się. "Ponieważ jestem mistrzem uwodzenia." Kady się roześmiała. „Wow, codziennie uczysz się czegoś nowego”.
Brad zachichotał, a jego głęboki głos sprawił, że po plecach Kady przeszedł rozkoszny dreszcz. – Wiesz, w końcu będziesz musiała mnie puścić – powiedziała Kady, próbując wyrwać się z uścisku Brada. Uśmiechnął się. - Naprawdę nie wiem. Mam cię chronić, czy jest lepszy sposób niż trzymanie cię tutaj? Kady westchnęła, udając zdenerwowanie.
– Brad, puść mnie. Pochylił się bliżej, przyciskając usta do szyi Kady, powodując, że przygryzła wargę. – Naprawdę chcesz, żebym to zrobiła? tchnął jej do ucha. Odchrząknęła. - Tak – powiedziała, nawet gdy jej ręce ją zdradziły i zaczęły pełzać po koszuli Brada.
Przysunął się jeszcze bliżej, ustawiając się nad nią, wsuwając ręce pod jej bluzę, masując jej plecy. Cichy jęk wyrwał się gdzieś głęboko z jego gardła, kiedy zdał sobie sprawę, że nie ma na sobie stanika. Zbliżył swoje usta do jej w namiętnym pocałunku. Pchnął swój język na spotkanie jej, a Kady jęknęła w jego usta. Brad pocałował ją w dół jej gardła, aż do ucha.
Pocałował jej płatek ucha, wdychając ciepły oddech w jej ucho. – Kady, czy nadal chcesz, żebym cię puścił? Uśmiechnęła się i spojrzała w jego stronę, zdając sobie sprawę, że słońce musi wschodzić, ponieważ teraz widziała jego twarz. Skinęła głową, żeby powiedzieć tak.
– Nie – powiedziała z uśmieszkiem. Uśmiechnął się i podciągnął jej bluzę na tyle, by pocałować jej brzuch. Przesunął językiem po jej pępku, podnosząc jej bluzę wyżej. Podniosła swoje ciało, by pozwolić mu wsunąć jej bluzę przez głowę. Brad ściągnął bluzę i rzucił ją na podłogę.
Uśmiechnął się, patrząc na nią. „Boże, jesteś piękna”. Przeczesała palcami jego włosy i nagie plecy, lekko ciągnąc paznokciami, powodując, że Brad lekko jęknął.
Pochylił się i złożył gorące, mokre pocałunki w dół jej smukłego gardła, aż do piersi. Wziął jej lewy sutek do ust, delikatnie przeciągając po nim zębami, powodując pyszny wstrząs elektryczny, który trafił prosto do jej pochwy. Lacey obudziła się i stwierdziła, że Kady zniknęła. Przeciągnęła się i powoli wstała z łóżka.
Podeszła do drzwi i otworzyła je. Brad zauważył przed Kady i położył się na niej, aby osłonić jej nagi tors przed Lacey. Lacey przeszła obok kanapy i zaśmiała się. „Och, przepraszam” powiedziała, szybko odwracając od nich wzrok.
Łóżko Kady, a Brad się roześmiał. "W porządku…" wymamrotała Kady. "Po prostu rozmawialiśmy." Lacey roześmiała się i podniosła bluzę Kady. "Bez ubrania?" Kady ukryła twarz na szyi Brada.
- Będę pod prysznicem, spodziewam się, że wy dwoje będziecie w pełni ubrani, a przynajmniej za zamkniętymi drzwiami. Uśmiechnęła się i poszła do łazienki dla gości. Kady zeskoczyła z kanapy, zasłaniając się bluzą. Brad oparł głowę na dłoni, obserwując ją.
"Co?" – zapytała Kady, patrząc na niego. „Za każdym razem, gdy zbliżam się do zobaczenia cię nago, ktoś zawsze przerywa”. Zaśmiała się. "Potrzebuję prysznica." Dotarła do drzwi swojej sypialni i odwróciła się z dłonią na nich. "Nadchodzisz?" Uśmiechnął się i zeskoczył z kanapy, idąc za nią do łazienki połączonej z jej sypialnią.
Puściła bluzę i sięgnęła pod prysznic, żeby odkręcić wodę. Brad podszedł do niej, owijając dłonie wokół jej piersi, biorąc je w dłonie. Kady uśmiechnęła się, opierając się o niego. Odwróciła się twarzą do niego i pocałowała go w szyję, sięgając do paska jego spodni.
Pomógł jej je zepchnąć, zsunął spodnie i bieliznę. Cofnął się i patrzył. Kady poczuła się trochę skrępowana.
"Co?" Uśmiechnął się. „Zdecydowanie warto było czekać”. Kady uśmiechnęła się i weszła pod prysznic. "Chodź, przestań się gapić i wejdź tutaj." Wszedł do środka, zamykając duże szklane drzwi.
Woda była gorąca, a para zaczynała się już gromadzić i rozlewać po prysznicu, kąpiąc pokój w wilgotnym upale. Brad cofał Kady, aż jej plecy dotknęły niemożliwie zimnego marmuru ściany prysznica. Na jej ramionach i klatce piersiowej zaczęła tworzyć się gęsia skórka, ale z zupełnie innego powodu.
Brad był blisko, jego usta były cale od jej ust. „Wiesz, Kady, sprawiasz, że nie mogę się w tobie zagubić”. Kady oderwała wzrok od blizny, którą podziwiała na piersi Brada do jego oczu. Głębokie oczy, czuła, jakby zawierały tak wiele obietnic, obietnic tak bardzo potrzebnej przyjemności. „Takie miłe słowa od takiego twardego człowieka”.
Następna myśl Kady, cokolwiek to było, została wybita z jej umysłu, gdy usta Brada opadły na jej usta. To był namiętny, zaborczy pocałunek, który sprawił, że oboje stracili oddech. — Ostrzeż mnie, gdy następnym razem to zrobisz — powiedziała Kady z westchnieniem. Brad uśmiechnął się i podniósł ją za tyłek, owijając jej nogi wokół swojej talii i wciskając w nią całą swoją długość.
Kady prawie krzyknęła z czystej przyjemności i pożądania, jej plecy wygięły się wysoko nad ścianą prysznica. Brad zbliżył usta do jej ucha. – Ostrzeżenie odbiera zabawę, nie sądzisz? – zapytał szeptem, a jego gorący oddech sprawił, że jej myśli wirowały. Wszystko, co Kady mogła zrobić, to przeciągnąć paznokcie po jego plecach i zbliżyć jego ciało do jej. Zaczął się w nią wpompowywać, nie spiesząc się, delektując się chwilą.
„O Boże…” było wszystkim, co Kady mogła sobie poradzić, gdy Brad zaczął nabierać tempa. Czuł, jak jej mięśnie zaczynają go ściskać i sam się zbliżał. Chwycił ją za ręce i przycisnął jej nadgarstki nad głową, zwiększając prędkość. Użył swoich bioder, by ocierać się o nią w sposób, który sprawił, że umysł Kady płynął z przyjemnością.
Brad był już blisko, a Kady była prawie gotowa, by iść za nim. Brad wyciągnął z niej wszystko oprócz czubka swojej długości, wbijając się z powrotem do środka jednym płynnym ruchem. To wystarczyło im obojgu i spotkali się następnego dnia "Tak proszę pana. Będziemy tam za 15 minut." Brad odłożył słuchawkę i odwrócił się, by spojrzeć na śpiącą Kady. Nie chciał jej budzić.
Nie miał wyboru. Jej ojciec zadzwonił, ponieważ policja chciała, aby Kady sprawdziła, czy może zidentyfikować osobę, która strzelała do nich w kolejce. Spod cienkiego prześcieradła, pod którym leżała, wystawał kuszący kawałek jej nogi i Brad nie mógł się oprzeć. Powoli przeciągnął ręką w górę jej łydki, podciągając prześcieradło w górę jej uda.
Kady poruszyła się. „Obudź się, śpiąca królewno”. Westchnienie zadowolenia przemknęło przez usta Kady, gdy rozciągnęła mięśnie. Brad wstał z łóżka i podszedł do swoich porzuconych ubrań.
„Musimy iść na posterunek policji. Potrzebują nas, abyśmy zidentyfikowali ludzi, którzy strzelali do ciebie w kolejce. Więc wstań z tego łóżka, bo jeśli tego nie zrobisz, będę zmuszony do ciebie ponownie dołączyć, a potem spędzimy tam resztę dnia – powiedział Brad, odwrócony plecami do Kady.
– Cóż, może tego właśnie chcę – powiedziała Kady, nie otwierając oczu. Brad zachichotał. – Będzie na to mnóstwo czasu, kiedy wrócimy.
Kady zakpiła: „Nie jesteś zabawny”. Dwie godziny później Kady wywlokła się z komisariatu. – To była strata czasu – powiedziała rozczarowana Kady. Brad westchnął, przesuwając dłonią po swoich czarnych włosach, obserwując parking niebieskimi oczami. To był dla niego naturalny instynkt, aby skanować otoczenie w poszukiwaniu jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.
Opiekuńczo położył dłoń na krzyżu Kady. Ojciec Kady złapał ją za rękę. "Kochanie, przepraszam, że wpakowałem cię w ten bałagan." Kady uśmiechnęła się do ojca. "Nie tatusiu, to naprawdę nie twoja wina." Brad dostrzegł wyraz strachu i wyczerpania na twarzy jej ojca.
– Panie Bishop, zapewniam, że Kady będzie bezpieczna. Kevin uśmiechnął się. – Proszę, mów do mnie Kevin. I dziękuję, Brad.
Pożegnali się, kiedy dotarli do samochodu Brada, a Kady patrzyła, jak jej ojciec odjeżdża. Brad wziął Kady w ramiona i mocno ją przytulił. Wzięła głęboki oddech, wdychając jego odurzający zapach. – Więc zabierzmy cię z powrotem do twojego domu i przynieś trochę jedzenia. Nie jedliśmy od co najmniej dziesięciu godzin.
W drodze powrotnej do domu Kady Brad przysiągł, że widział, jak ktoś ich śledzi. Był to ciemny SUV, podobny do tego, którym jeździli tej nocy, w którą zostali postrzeleni. Nie spuszczał z niego wzroku, zauważając, że trzyma się na dystans, ale nigdy się nie odwraca. Nie powiedział Kady, nie widział w tym żadnego sensu, była już tak zmartwiona. Wciąż nie mógł uwierzyć, jak głupi był, wychowując jej matkę.
Spojrzał z powrotem na samochód; cholera, wciąż tam był. Czy był tam, kiedy wychodzili z komisariatu? Tego nie pamiętał. Cholera, dlaczego miał tak przytłaczający zmysł, by chronić Kady? To była jego praca, owszem, ale to była inna niż kiedykolwiek, kiedy był ochroniarzem. Może, tylko może… - Brad? Brad odwrócił głowę, jego myśli zostały przerwane przez zaniepokojoną Kady.
"Przepraszam, że tylko myślałem. Wszystko w porządku?" Uśmiechnęła się: „Tak, tylko zastanawiałam się, gdzie był twój umysł”. Westchnął i złapał ją za rękę, splatając swoje palce z jej palcami.
Oderwał wzrok od jej oczu, by spojrzeć w lusterko wsteczne. SUV wciąż był za nimi. Czuł swój pistolet na biodrze i to była jedyna uspokajająca rzecz. Wjechał na parking przed budynkiem mieszkalnym.
SUV zwolnił, ale jechał dalej drogą. Kiedy Brad bezpiecznie umieścił Kady w budynku i podszedł do drzwi jej mieszkania, kazał jej czekać na korytarzu. „Zostań tutaj i pozwól mi sprawdzić mieszkanie.
Krzycz tak głośno, jak tylko możesz, jeśli ktoś czegoś spróbuje” – powiedział Brad Kady. Kady zaśmiała się: „Tak, proszę pana”. Brad uśmiechnął się złośliwie. – Sarkastyczny tyłek – powiedział, po czym wszedł do mieszkania.
Gdy Brad upewnił się, że wszystko jest jasne, wpuścił Kady i zamówili coś na wynos. Brad stał przy oknie i czekał, aż mężczyzna przyniesie jedzenie. Kady siedziała za nim, patrząc na jego plecy. Nie mogła uwierzyć, jak zmieniło się jej życie w ciągu ostatnich kilku dni. Przysięgała, że nie będzie się z nim angażować, ale okazał się zbyt silny, by mu się oprzeć.
Nie mogła jednak otrząsnąć się z wrażenia, że zostawi ją na haju i suchym, kiedy to wszystko się skończy. Może to było w porządku. Może powinna po prostu cieszyć się kolejnymi dwoma miesiącami lub tym, co z nich zostało. Westchnęła, zamykając oczy. Nie wiedziała, co robić.
Cieszyła się jednak, że jej najlepsza przyjaciółka Lacey wróciła dzisiaj do swojego chłopaka. Ale to również oznaczało, że ona i Brad zostali sami w jej mieszkaniu. Jej żołądek podskoczył na tę myśl i jakby czytał w jej myślach, Brad odwrócił się i złapał twarz jej łóżka.
– A o czym ty myślisz? on zapytał. Wzruszyła ramionami, nie mogąc ukryć uśmieszku na twarzy. – Co tak długo zajmuje mu przyniesienie tego jedzenia? Brad uśmiechnął się. – Tak naprawdę nie minęło, ale około dwóch minut.
Na zawołanie rozległo się pukanie do drzwi. Brad podszedł i wziął jedzenie, zanosząc je wygłodzonej Kady. Jedli w milczeniu oboje myśląc o różnych rzeczach.
Brad snuł w głowie różne scenariusze, decydując, że zawsze będzie miał przy sobie broń. Z drugiej strony Kady myślała wyłącznie o sposobach utrzymania Brada przy sobie po tym, jak to wszystko się skończy. Była pewna, że odejdzie. Kady wstała i przeciągnęła się. Nie zdawała sobie sprawy, jak późno było.
– Idę pod prysznic – powiedziała Kady, próbując stłumić ziewanie. - Och? I nie jestem zaproszony? – powiedział Brad, patrząc na swojego najbardziej zranionego szczeniaka. Kady się roześmiała. "Dlaczego nie. Może sprawić, że będzie ciekawiej.
Brad uśmiechnął się, idąc za nią do łazienki. Nie było tego samego poczucia naglącej potrzeby, jak za pierwszym razem, gdy się kochali, więc oboje nie spieszyli się, ciesząc się sobą. Kady pierwsza chwyciła mydło i zaczęła masując plecy Brada.
„Masz dużo blizn". Kady dotknęła dość długiej, blisko kręgosłupa Brada. „Jak je zdobyłaś?" „Większość z nich pochodziła z patrolu.
Ludzie, którzy są naćpani narkotykami, mogą być dość trudni w obsłudze. Kiedy przestałem to robić i zacząłem pracować jako ochroniarz, dostałem resztę. Kady pochyliła się, składając małe pocałunki na każdej bliźnie, którą zobaczyła.
wargi go dotknęły. Brad jęknął, który zmienił się w większy warkot, gdy się odwrócił. „Odwróć się i pozwól mi odwdzięczyć się” powiedział Brad ochrypłym głosem, wysyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa Kady. Chwycił mydło, używając swojego Silne dłonie rozwiązujące węzły z jej ramion i pleców. Kolana Kady zaczęły słabnąć od tych wszystkich uroczych rzeczy, które robiły jej ręce Brada.
Niski jęk wyrwał się z jej ust, gdy powoli zamykała oczy. Brad pochylił się, składając gorący pocałunek na jej szyi, powodując, że Kady przygryzła jej wargę. Odwrócił ją, przesuwając pocałunki od jej ramienia do szyi. Twarz Kady zaczęła uciekać od całej uwagi. W pokoju zaczynało się gorąco również z gorąca woda w pokoju duszno gorąco.
Kady zaczynało robić się za gorąco i tak jak Brad mógł czytać w jej myślach, odkręcił wodę na chłodną, kąpiąc jej ciało w bardzo potrzebnej uldze. Przyciągnął ją bliżej do siebie i pocałował ją w ucho, delikatnie przygryzając płatek ucha. Kady nie wiedziała, ile jeszcze zdoła znieść. Brad był jedynym mężczyzną, którego znała, a który mógł sprawić, że jej kolana miękną tylko ucho. – Przenieśmy to do sypialni.
Chcę spędzić z tobą czas – szepnął Kady do ucha Brad. Jej twarz była pożywiona i uśmiechnęła się. Brad zakręcił wodę i wyszedł, pomagając również Kady. Pochylił się i podniósł Kady, niosąc ją szybko do dużego łóżka. Skóra Kady mrowiła i czuła, że gdyby Brad jej nie dotknął, eksplodowała.
Brad położył się obok Kady i mocno ją pocałował. Kady straciła oddech. Czuła, że nie może zbliżyć się do niego wystarczająco blisko. Chciała go dotknąć od razu.
Czuła, jakby pod jej skórą palił się mały ogień w każdym miejscu, którego dotknął. To było w chwili, gdy zdała sobie sprawę, że zakochuje się w tym facecie. Dotrzymując słowa, Brad nie spieszył się z badaniem ciała Kady.
Zaczął od jej ust, jej w kółko. Kady przygryzła dolną wargę Brada, sprawiając, że jęknął w jej usta. Uśmiechnęła się; właśnie odkryła coś nowego, co podobało się Bradowi. Będzie musiała zamknąć to w zakamarkach swojego umysłu. Przesunął się obok jej szyi.
Jego usta były niemożliwie miękkie, dodając do i tak już wzmożonego podniecenia seksualnego Kady. Kady nie mogła oddychać. Powoli przeszedł w dół jej szyi do jej klatki piersiowej, zostawiając smugę iskier wszędzie, gdzie dotknął. Dotarł do jej klatki piersiowej i spędził tam najwięcej czasu, ssąc i skubiąc jej sutki.
Kady nie wiedziała, ile więcej może znieść. – Brad… proszę – powiedziała głosem ledwie głośniejszym niż szept. Uśmiechnął się, przyciągając usta z powrotem do jej. Pocałował ją, przesuwając pocałunki na jej szyję.
Kady jęknęła, jej szyja była jej miejscem; jej łóżko z twarzą było ciemnoczerwone. Brad stanął między nogami Kady. – Otwórz dla mnie nogi – wyszeptał Brad do ucha Kady. Dreszcz czystego podniecenia przeszył jej kręgosłup, gdy otworzyła nogi dla Brada w ostatecznym zaproszeniu. Sięgnął w dół, kierując się powoli do Kady.
Wygięła plecy wysoko nad materacem, zaciskając pięści na prześcieradle. Czuła, że zaraz wybuchnie od wszystkich wrażeń. Jednocześnie miała wrażenie, że jeśli nie przyspieszy, to go zabije. Owinęła nogi wokół jego talii, unosząc miednicę, próbując wszystkiego, by go przyspieszyć.
Brad uśmiechnął się, wiedząc, co próbuje zrobić. Wziął jej nogi i położył je na ramionach, przez co Kady prawie nie mogła kontrolować czegokolwiek. Wyciągnął się prawie całkowicie i powoli wsunął z powrotem. Robił to kilka razy, za każdym razem zdając się wchodzić głębiej.
Ciało Kady płonęło i nie była pewna, ile więcej mogłaby znieść. Brad nie mógł już dłużej wytrzymać i przyspieszył kroku. – O Boże – powiedziała Kady na wdechu, gdy jej orgazm zaczął się szybko narastać po tych wszystkich powolnych torturach.
Brad czuł, że jego orgazm zbliża się niebezpiecznie blisko. Plecy Kady wygięły się wysoko i chwyciła dwie garście prześcieradeł. – Och, Brad… idę.
Brad jęknął: „Otwórz oczy”. Kady spojrzała mu w oczy, dzieląc z nim chwilę. Jego oczy miały najgłębszy błękit, jaki kiedykolwiek widziała.
To było wszystko, czego potrzebował Brad i jednocześnie ją puścił. Kady zapadła w głęboki sen po ich kochaniu się. Brad przykrył ją kocem i poszedł do kuchni po coś do picia.
Gdy wracał do sypialni, coś przykuło jego uwagę. Zatrzymał się i wyjrzał przez okno. – Cholera – zaklął Brad pod nosem. Ten sam SUV siedział przed budynkiem.
Zaciągnął zasłonę i wyjrzał przez drugą stronę. Nie widział nikogo siedzącego w samochodzie; okna były zbyt ciemne. Westchnął.
Naprawdę ścigali Kady. Chciał tylko, żeby wykonali swój ruch; całe to gówno w chowanego naprawdę go wkurzało. Potarł kark lewą ręką i ziewnął.
Dwukrotnie sprawdził zamki w drzwiach. Wrócił do sypialni i zapadł w głęboki sen obok Kady. Brad obudził się następnego ranka o jedenastej. Zaburczało mu w żołądku.
Wyskoczył z łóżka, wciągając szorty. Wszedł do salonu i zobaczył, że okno jest otwarte. Podszedł, żeby go zamknąć.
„Kady, musimy zamknąć to okno”. W mieszkaniu panowała cisza. Brad szybko odwrócił głowę, a jego ciało przeszył alarm.
– Kady? Brad szybko przeszedł przez resztę mieszkania, stwierdzając, że jest puste. Jego serce zaczęło bić szybciej. O Boże.
Chwycił pistolet, włożył kurtkę, zapominając o koszuli. Wyszedł na korytarz. Pusty. Przysiągł: „Kurwa!” Zaczął iść wzdłuż długiego boku korytarza do ogromnego okna na jego końcu. Spojrzał w dół; był tam ten sam SUV.
Pobiegł na klatkę schodową, w jego żyłach krążył strach. Nie wiedział, co zrobi, jeśli zostanie porwana lub, co gorsza, zabita. Wspomnienie tego słowa sprawiło, że Brad poczuł się, jakby miał zwymiotować. Jego twarz była biała jak prześcieradło, gdy wyszedł na ulicę.
Zaczął iść w kierunku ciemnego, złowrogiego SUV-a, ale zanim zdążył do niego dotrzeć, ten przyspieszył. Szybko wyciągnął komórkę z kieszeni, aby wybrać numer 91. Wskoczył do samochodu i ruszył za SUV-em.
Zadzwonił jego telefon komórkowy i Brad go upuścił. „Skurwielu!” – wrzasnął, próbując sięgnąć po telefon, jednocześnie nadążając za SUV-em. "Skurwysyn!" Krzyknął, kiedy telefon wysunął się poza jego zasięg. Wreszcie go złapał. "Co?" Prawie krzyknął do słuchawki.
"Ćwiek?" - powiedział cichy głos. "Gdzie jesteś?" Głowa Brada pływała. – Kady! Gdzie jesteś? Ona westchnęła.
„Jestem w moim mieszkaniu”. Zaklął głośno. - Zostań tam i nie waż się ruszać! Zatrzasnął telefon i zawrócił na środku drogi, pędząc z powrotem do jej mieszkania.
Kady stała w kuchni, kiedy Brad wpadł jak burza. Odwróciła się z uśmiechem na twarzy, który szybko zniknął, gdy zobaczyła jego twarz. – Brad, co się stało? Podszedł do niej i przytulił ją tak mocno, jak tylko mógł.
"Co do cholery, gdzie robisz?" krzyknął. "Gdzie poszedłeś?" Kady zamrugała szybko, oszołomiona. – Poszedłem na śniadanie za rogiem. Brad odwrócił się od niej.
"Kady, nie możesz tak po prostu odejść!" Skrzyżowała ramiona. "Zostawiłem notatkę." Pokazała mu złożoną kartkę różowego papieru. "Musisz dać mi znać, kiedy wyjeżdżasz. Mogłeś zginąć!" Brad wciąż krzyczał z bijącym sercem.
Był tak szczęśliwy, że ją widzi, Boże, naprawdę myślał, że odeszła. – Przepraszam, ale chciałam tylko zrobić dla ciebie coś miłego, Brad – powiedziała Kady, odwracając się. Brad odwrócił się. „Kady, nie złość się, zachowujesz się jak dziecko”.
Plecy Kady zesztywniały. Brad skulił się. Znowu to zrobił. - Naprawdę? Zachowuję się jak dziecko? Zatrzymała się i zaczęła go mijać. Brad chwycił ją za ramię; rozprostowała ramiona i odepchnęła go.
– Dlaczego po prostu nie dasz mi czasu, Brad! Brad przewrócił oczami. – Nie kuś mnie. Naprawdę nie możesz tak po prostu odejść, Kady. Spojrzała na niego z wyraźnym gniewem na twarzy.
„Poszłam za róg po jedzenie. Cholera, Brad, gdybym myślała, że to taka wielka sprawa, to bym nie poszedł. Próbowałam tylko być miła” – powiedziała, krzycząc teraz do siebie. "Naprawdę? To była tylko głupia Kady, to była głupia decyzja i głupi pomysł!" Zmrużyła oczy.
"Głupi?" powiedziała spokojnie. Brad zaklął: „Cholera, Kady, nie miałam na myśli…” Kady przerwała mu. „Nie, Brad, jasno określiłeś, co masz na myśli”. Weszła do swojej sypialni, zatrzaskując drzwi przed Bradem i jak niesamowicie uroczo wyglądał tego ranka.
Kady wyszła do salonu i zastała Brada świeżo wykąpanego i ubranego. Boże, naprawdę mógłby ją wkurzyć. Ona westchnęła. Musiała iść do pracy i poprosić o resztę dwóch miesięcy wolnego. – Musisz mnie zawieźć do pracy.
Jej głos był zimny i urywany. Chciała zabrzmieć nonszalancko, ale w środku została zraniona. Brad odwrócił się: „W porządku, chodźmy”.
Brad prowadził i po drodze zauważył tego samego ciemnego SUV-a, który za nimi podążał. Westchnął; jedyną krzepiącą rzeczą był pistolet, który czuł na biodrze. SUV zaczął przyspieszać i zbliżał się.
Grill tego SUV-a znajdował się zaledwie kilka cali od zderzaka. Brad przyspieszył, prędkościomierz wskazywał dziewięćdziesiąt. Kady zauważyła.
– Brad, dlaczego jedziesz tak szybko? Brad spojrzał w lusterko wsteczne. "Po prostu wytrzymaj." Kady spojrzała w boczne lusterko. „O mój Boże, to ten sam SUV”. Kady chwyciła klamkę na drzwiach, gdy SUV uderzył w tył jej samochodu.
Samochód szarpnął do przodu i Brad prawie stracił kontrolę, ale udało mu się utrzymać. Kady zdumiewała się, jak opanowany i spokojny był nawet w najtrudniejszych okolicznościach. SUV podjechał do ich lewego zderzaka i przewrócił na prawy. Przy prędkości prawie stu mil na godzinę nawet najspokojniejsza osoba nie była w stanie utrzymać samochodu pod kontrolą.
Obrócił się niekontrolowany przez drogę, przetoczył się dwa razy i wylądował prawą stroną do góry w dużym rowie. SUV zwolnił, ale nie zatrzymał się na wrak. Kady zakaszlała i spojrzała na Brada.
Jego głowa krwawiła i był nieprzytomny. Zaczęła płakać. Czuła, że jej twarz krwawi, a jej nogi były uwięzione pod niezauważalną teraz deską rozdzielczą.
Pomacała, dopóki nie dotarła do torebki; na szczęście w katastrofie nie wylało się. Ledwo mogła go dosięgnąć. Złapała go i poszukała swojego telefonu. "Pierdolić!" powiedziała, pamiętając, że zostawiła go w swoim mieszkaniu.
"Ćwiek!" powiedziała, spoglądając na niego. Nie obudził się. Uniosła głowę, żeby rozejrzeć się dookoła najlepiej, jak potrafiła; nie było żadnego samochodu w zasięgu wzroku. Gdzie byli wszyscy!? Kady sięgnęła, by odpiąć pas, ale najwyraźniej nie miała na to siły.
Westchnęła, a łzy spłynęły jej po oczach. "Czy wszyscy w porządku?!" usłyszała czyjś krzyk. Kady odwróciła się na czas, by zobaczyć przyjazną twarz, zanim zemdlała..
Po tym, jak Luna dostała klapsa, którego chciała, wyjaśniła, dlaczego podczas lania nieumyślnie nazwała Cole'a „tatusiem”. „Cóż, Cole, widzisz moja mama zostawiła nas, kiedy byłem…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuRocket i Isabel przeżywają mokrą urodzinową przygodę…
🕑 13 minuty Prosty seks Historie 👁 1,170Kupowanie prezentu urodzinowego to zawsze hazard. Zakradły się do mnie urodziny Isabel i chciałem jej kupić coś niezwykłego. Chciałem czegoś, co wyrażałoby moją przyjaźń, moje poczucie…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuŻona robi więcej cardio po joggingu.…
🕑 6 minuty Prosty seks Historie 👁 1,535Idzie po chodniku z nogami w synchronizacji. Jej biodra kołyszą się od lewej do prawej, a kucyk podskakuje w rytm jej ruchu. Jej głowa jest lekko pochylona nad telefonem, gdy zmienia muzykę,…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu