Skradziona czerwona kamizelka przemienia samotnego mężczyznę, który spotyka samotną kobietę w barze i lecą iskry…
🕑 48 minuty minuty Prosty seks HistorieChester nagle przestał zamiatać. Oparł miotłę o pojemnik ze śrubami, powiesił tacę na kurz na haku na pędzlach i terpentynie, zostawiając stos kurzu i gruzu na środku drewnianej podłogi i bez słowa do swojego szefa, Normana, szedł z Nichols and Son's Hardware Store, w którym pracował przez ostatnie pięć lat. Dzwonek nad drzwiami zabrzęczał, gdy Chester je otworzył, i jeszcze głośniej, gdy zatrzasnął je za sobą. Chęć rzucenia pracy narastała od miesięcy, ale odsuwał tę myśl na bok i mruczał do siebie: „Jak mogę rzucić? Co mam zrobić? Utknąłem!”.
Z wiadomości o szóstej słyszał, jak zła jest gospodarka, ludzie tracą pracę, domy, najgorszą recesję od czasu katastrofy w dwudziestym dziewiątym, jak mówili, ale Chestera już to nie obchodziło. Musiał uciec. Miał dość życia, nudnej pracy, pustki, samotności. Chciał czuć się żywy, a przede wszystkim chciał być zakochany; chciał mieć dziewczynę, ale czuł się bezradny i nie mógł tego zrobić.
Przez większość dni tylko mógł wstać i iść do pracy. Przed wyjściem z domu tego ranka prawie zadzwonił do Normana, mówiąc, że nie przyjdzie, ale i tak przyszedł, nienawidząc swojej niechęci do zrobienia czegoś odważnego. Wiedział, że wpadł w rutynę i nie byłby w stanie dłużej tego wytrzymać. Był zdesperowany.
Kilka razy zaczął mówić Normanowi, że rzuca palenie i daje mu dwa tygodnie wypowiedzenia, ale stracił nerwy. Potrzebował pracy. Rachunek inwalidzki jego matki i osiem pięćdziesiąt na godzinę to wszystko, co musieli płacić miesięczny czynsz w wysokości 500 dolarów za ich maleńkie, nędzne mieszkanie nad pizzerią Dominica.
Potem były rachunki za prąd i telefon, recepty matki na depresję, comiesięczne płatności dla dentysty za kanał korzeniowy, które miał, co pozostało zaledwie na proste posiłki, które jedli - nawet za bony żywnościowe, które otrzymała matka. Chester żałował, że nie musiał mieszkać z matką. „Cholera, mam trzydzieści pięć lat. Powinienem mieć swoje mieszkanie, rodzinę, samochód”, mówił do siebie, jadąc autobusem do pracy lub leżąc w łóżku w nocy, patrząc w sufit.
Nie chciał spędzić następnych dwudziestu lat pracując w sklepie z narzędziami, ale nie widział wyjścia. Norman był synem pana Nichola i przy obecnym biznesie nie było szans na awans. Norman był o rok starszy od Chestera i rok przed Chester ukończył Thomas Edison High School. Pan Nichols, teraz po siedemdziesiątce, przychodził raz dziennie, żeby sprawdzić, jak się sprawy mają, policzyć pieniądze w kasie, potrząsać głową z obrzydzeniem, a potem wychodzić, prawie nie zwracając uwagi na Chestera.
Norman był leniwy, z wyjątkiem chwil, gdy przychodził jego tata. Czytał gazetę przy ladzie, mówiąc Chesterowi, co ma robić, czekał na okazjonalnego klienta, który przychodził i zwykle robił sobie długą przerwę na lunch. Sklep z narzędziami istniał tam od czterdziestu pięciu lat i ledwo wiązał koniec z końcem z powodu Home Depot, który został otwarty tuż za miastem. To była ślepa uliczka, a jeden rok college'u nie kwalifikował Chestera do robienia o wiele więcej niż może do pracy w supermarkecie lub na jednej ze stacji benzynowych, które są teraz samoobsługowe - chociaż niektóre miały sklepy ogólnospożywcze. Domyślał się, że mógłby być kasjerem - niewiele się zmieniło w porównaniu ze sklepem z narzędziami.
Myślał o wstąpieniu do armii, ale nienawidził tego pomysłu, zwłaszcza w przypadku wojen w Iraku i Afganistanie oraz tego, co stanie się z jego matką. Chociaż miała pięćdziesiąt pięć lat, była w depresji i brała różne tabletki, które wprawiały ją w oszołomienie. Przez lata wykonywała kilka prac w niepełnym wymiarze godzin, które nie trwały długo z powodu jej stanu psychicznego.
Ostatnia praca, jaką miała rok temu, to praca w kwiaciarni, ale znowu została zwolniona za chroniczne spóźnienia lub nieobecność. Rozwiodła się z jego ojcem, gdy Chester miał dziesięć lat. Był alkoholikiem, rzadko mieszkał w domu, a kiedy był w pobliżu, rzucał tyradami, rzucał krzesłami i przewracał kuchenny stół. Kiedy ostatnio usłyszał, jego ojciec był w Las Vegas, pracując jako dealer black jacka. Chester nigdy nawet nie dostał od niego kartki urodzinowej, a jego matka rzadko o nim mówiła, a kiedy to robiła, denerwowała się i zaczynała nazywać go tym sukinsynem czy coś w tym rodzaju.
Chester był pulchny, jego brązowe włosy przerzedzały się i miał łysinę z tyłu głowy. Rzadko się uśmiechał, chyba że czekał na klientów i mówił: „Miłego dnia”, wręczając im drobne i pokwitowanie. Potem wzdychał i wracał do odkurzania górnej części puszek po farbie, liczenia śrubek lub robienia wszystkiego, co Norman umieścił na liście do zrobienia dla Chestera. „Dlaczego nie mam przyjaciółki” - mówi do siebie, zamiatając. „Nawet Donald Evans ma dziewczynę.
Co jest ze mną nie tak?” Dużo myślał o kobietach, marząc, by ktoś się do niego uśmiechnął lub na niego spojrzał. Zakochał się w Ricie, kasjerce w Larry's Bakery, gdzie przed pójściem do pracy zatrzymał się na pączka i kawę. Zawsze miała na sobie obcisłe t-shirty i dżinsy lub mini spódniczkę i zawsze mówiła „Cześć Chester” i uśmiechała się, ale był zbyt nieśmiały, by powiedzieć to, co chciał powiedzieć, czyli „Hej Rita, a ty i ja mamy randka?" Lubił patrzeć na jej ciało, kiedy sięgała po pączek w czekoladzie, który lubił, lub czasami muffinkę z jagodami i fantazjował o kochaniu się z nią. Często chodził do łazienki na tyłach sklepu, mył ręce i masturbował się myśląc o Ricie. Ale tego dnia miał go i nagle w przypływie nerwów wyszedł, zostawiając brud na środku podłogi.
Po wyjściu ze sklepu z narzędziami Chester przeszedł trzy przecznice do dworca autobusowego Greyhound i kupił bilet do Nowego Jorku. Autobus miał odjeżdżać za dziesięć minut, więc Chester poszedł do męskiej toalety, żeby się załatwić. Spojrzał w lustro, kiedy mył ręce i nienawidził swojego wyglądu.
- Jestem gruby - wymamrotał, patrząc na swój brzuch zwisający z pomarszczonych spodni khaki. Przysunął bliżej twarz i zobaczył początki zmarszczek wokół oczu. Jego skóra była blada i gorzej wyglądała w fluorescencyjnym świetle.
Rozpiął pasek i włożył czerwono-zieloną kraciastą flanelową koszulę z długimi rękawami. Wziął głęboki oddech, napinając mięśnie brzucha, tak że jego brzuch wyglądał na płaski. Odwrócił się na bok, marząc, że zawsze może wyglądać tak elegancko. Przypomniał sobie wygląd mężczyzn w reklamach Playboya lub CSI, jego ulubionym programie telewizyjnym oraz w Taniec z gwiazdami - ulubionym przez jego matkę.
Wypuścił powietrze i zobaczył, jak jego żołądek wybrzusza się do przodu, przewracając się lekko przez pasek. Chester wiele razy fantazjował o przyjeździe do Nowego Jorku, pójściu do baru, zabraniu laski i spędzeniu nocy na romansie i szalonym, namiętnym seksie, jak w niektórych historiach, które czytał w magazynach Playboy, które trzymał pod łóżkiem. Wyobraził sobie wspaniałego blondyna w obcisłej obcisłej sukience, patrzącego mu w oczy, bawiącego się jego włosami, jej noga dotykająca jego nogi, jej dłoń na jego udzie, a potem szepcząca mu do ucha, że chciałaby zabrać go do domu.
Czasami kobieta miała blond włosy, czasami czarne, czasami Rita, ale zawsze były na nim, wpatrując się głęboko w jego oczy. Wkładał do ust dwa papierosy i zapalał je, wręczając jednego kobiecie, a potem dmuchał kółkami z dymu w sufit i pstryknął palcem w barmana, prosząc o kolejny bourbon na kamieniach i martini dla pani. Była jedna dziewczyna miesiąca Playboya, Vanessa, do której szarpał się i marzył, ale Chester w wieku trzydziestu pięciu lat nadal był dziewicą. Pomyślał o prostytutkach, które widział w obcisłych spodniach lub krótkich spódniczkach na State Street, kiedy pożyczał samochód swojej kuzynki, Waltera, ale stchórzył. W każdym razie, skąd weźmie te pięćdziesiąt dolców, o których słyszał, że żądali loda w alei? Jazda autobusem z Bayonne do Nowego Jorku trwała nieco ponad godzinę.
To był jego trzeci raz w Nowym Jorku i nie wiedział, jak się po nim poruszać. Wysiadł w Port Authority i wyszedł na zatłoczoną, hałaśliwą ulicę i wilgotne powietrze. Teraz, kiedy tu był, nie wiedział, co zamierza zrobić.
Nie mógł tak po prostu chodzić przez cały dzień. Chester szedł ulicą. Ludzie biegali obok niego w obu kierunkach i zauważył, że co druga osoba rozmawia przez telefon komórkowy. Zobaczył kobiety niosące torby na zakupy, mężczyznę stojącego na krawężniku z teczką, machającego ręką do taksówki, ludzi czekających na autobus na rogu, grubą kobietę pchającą wózek z plastikową torbą wypełnioną puszkami po napojach i plastikowe butelki na wodę. Zauważył, że przechodzi przez kosz na śmieci przy krawężniku.
Było głośno i wszyscy wydawali się zajęci, gdy przechodzili obok, nie patrząc na niego. - Dlaczego mieliby na mnie patrzeć? - pomyślał Chester, wjeżdżając i wyjeżdżając z ludzi na zatłoczonej ulicy. - Jestem nikim - mruknął.
- Równie dobrze mógłbym być niewidzialny. Wydawało się, że wszyscy wiedzą, dokąd idą. „Gdzie mam iść teraz, kiedy tu jestem?” - zapytał i szedł dalej, zauważając swój pulchny cień na chodniku lub w jednym z okien domu towarowego. Nagle zatrzymał się, spojrzał w okno sklepu z męską odzieżą i zobaczył czerwoną kamizelkę na plastikowym torsie manekina. Miał trzy złote guziki i Chester wyobraził sobie, jak będzie w nim wyglądał.
Spojrzał w górę na tabliczkę nad drzwiami: „Odzież Garfielda - dla wyróżniających się mężczyzn”. Nie mógł oderwać oczu od czerwonej kamizelki i żałował, że go na nią nie stać. „Założę się, że to naprawdę drogie” - pomyślał Chester, patrząc na niego.
Potem poczuł chęć pójścia do sklepu, przymierzenia i sprawdzenia, ile to kosztuje. "Dlaczego nie?" zadał sobie pytanie, kładąc dłoń na klamce, zerkając na czerwoną kamizelkę, po czym wziął głęboki oddech i wszedł do sklepu. Wewnątrz rozejrzał się po stosie schludnych kolorowych swetrów. Minął stół z białymi koszulami i drugi z wełnianymi flanelowymi koszulami.
Zauważył szklany kontuar z ciemną aksamitną podszewką i asortymentem spinek do mankietów oraz kolejny pokaz krawatów na szyję z węzłami, jakby były noszone. Po jednej stronie stał długi wieszak na garnitury, a na środku podłogi stał wysoki manekin mężczyzny w prążkowanym niebieskim garniturze. Manekin miał śliskie czarne włosy, ostry podbródek i czerwone usta wymalowane w uśmiech. Potem zobaczył czerwoną kamizelkę na wieszaku na tyłach sklepu.
Sprzedawca w niebieskiej marynarce z chusteczką w kieszeni podszedł do Chestera i zapytał: „Czy mogę panu pomóc, sir?”. - Nie, dzięki, tylko patrzę - odpowiedział Chester, zauważając cienkie, starannie przystrzyżone wąsy. „Tylko patrzę,” powtórzył, zastanawiając się, jak wyglądałby z wąsami.
„Cóż, jeśli potrzebujesz pomocy, z przyjemnością ci pomogę” - powiedział sprzedawca, uśmiechając się. „Będę tam, jeśli będziesz potrzebować mojej pomocy,” dodał, wskazując na ladę z eleganckim komputerem rejestr, w przeciwieństwie do dużego, niezgrabnego posrebrzanego rejestru, którego używał w sklepie z narzędziami. - Po prostu zapytaj - uśmiechnął się i odszedł.
Chester skinął głową i podszedł do tylnej części sklepu, aby spojrzeć na czerwoną kamizelkę. Spojrzał na metkę z ceną i przełknął ślinę: „Pięćdziesiąt dwa dziewięćdziesiąt pięć”. Gapił się na numer: „Święta makrela - to drogie” - powiedział głośno, ciesząc się, że w pobliżu nie ma nikogo, kto mógłby go usłyszeć. Chester spojrzał na czerwoną kamizelkę, chcąc ją założyć.
Odwrócił się i zobaczył, jak sprzedawca podchodzi do klienta, a potem znów spojrzał na kamizelkę. Przełknął, zamykając oczy, próbując zebrać nerwy, po czym wziął głęboki oddech, zdjął kamizelkę z wieszaka, odpiął złote guziki i włożył kamizelkę. Było przytulne i Chester miał trudności z trzema złotymi guzikami, ale wziął oddech, wciągając brzuch, dzięki czemu pasował idealnie i podszedł do trójdrożnego lustra. Widział, że zderzyło się z jego kraciastą flanelową koszulą i naprężyło guziki, kiedy wypuścił brzuch.
- Człowieku, co za wspaniała kamizelka - powiedział, patrząc na siebie, lekko przechylając głowę. - Nie jest idealny z tą koszulą, ale nie jest też taki zły - powiedział, przechylając głowę na drugą stronę, a następnie odwrócił się w drugą stronę, podziwiając, jak wyglądał. - Muszę tylko mieć tę kamizelkę - powiedział, szarpiąc dół i zauważając łysinę z tyłu głowy odbijającą się w lustrze.
„Naprawdę robię się łysy,” mruknął, krzywiąc się na ten widok, zdając sobie sprawę, że nigdy nie widział tyłu swojej głowy. Znów spojrzał na metkę, wiedząc, że ma tylko trzydzieści pięć dolarów i nie ma karty kredytowej, ale im częściej patrzył na siebie w czerwonej kamizelce, tym bardziej był przekonany, że wygląda przystojnie. - Wyglądam elegancko - powiedział, zwężając oczy, patrząc w lustro i wiedział, że musi mieć kamizelkę.
Zaczął wymyślać sposób, w jaki mógłby to ukraść. Chester nigdy w życiu niczego nie ukradł i myśl o złapaniu go przerażała. - Nie mogę tego zrobić. To szaleństwo - powiedział i zaczął zdejmować kamizelkę, ale patrząc na siebie w lustrze, zawahał się. „Wiem tylko, że przyciągnę wzrok jakiejś laski i zakocha się we mnie w tej kamizelce,” powiedział do siebie, kładąc palce na jednym ze złotych guzików.
Chester spojrzał w stronę frontu sklepu i zobaczył, jak sprzedawca czeka na starszego mężczyznę w brązowym trenczu. Rozmawiali i kiwali głowami. W tym momencie sprzedawca uniósł palec, jakby chciał powiedzieć „Chwileczkę” i zniknął na zapleczu. - To moja szansa - powiedział Chester, po czym bez wahania wziął głęboki oddech i rzucił się w stronę frontu sklepu, mijając mężczyznę w trenczu, otworzył drzwi frontowe i wyszedł, ubrany w czerwoną kamizelkę.
Szybko zerwał metkę z ceną, zmarszczył ją, włożył do kieszeni spodni i bez tchu pobiegł ulicą, zygzakiem mijając ludzi, spodziewając się, że sprzedawca na niego krzyczy lub zawodzą policyjne syreny, ale trzymał głowę spuszczoną szedł tak szybko, jak mógł, i nie zwalniał, dopóki nie przeszedł przez ulicę i nie znalazł się w połowie następnej przecznicy. Chester uwielbiał sposób, w jaki czuła się czerwona kamizelka, mimo że była trochę przytulna. Czuł się przystojny, elegancki i odważny. Kiedy szedł, czuł, że kobiety patrzą na niego.
Mógł poczuć, jak odwracają się, by go podziwiać, przechodząc obok, chociaż tak się nie stało. Gwizdnął. Włożył ręce do kieszeni. Kopnął papierowy kubek Starbucks, który stał na chodniku.
Poklepał głowę małego chłopca i uśmiechnął się do matki. - Masz tam miłego chłopca - powiedział. Przeskoczył przez hydrant przeciwpożarowy i zaczął robić to samo z parkometrem, ale zmienił zdanie. „Uwielbiam tę kamizelkę,” powiedział do siebie idąc, czując się jakoś przemieniony. Po przejściu przez inną ulicę zatrzymał się przed barem zwanym Kit-Kat Club.
Spojrzał na szyld, a potem na solidne czarne drzwi i mosiężną klamkę. Spojrzał na małe okienko obok drzwi z mrugającym światłem neonu, na którym widniał napis Kit Kat Club. Chester naciągnął kamizelkę i zdecydował się wejść.
Było ciemno i pusto, z wyjątkiem dwóch mężczyzn oglądających mecz piłki na telewizorze nad barem. Potem zauważył kobietę siedzącą samotnie na drugim końcu baru i postanowił usiąść na czerwonym skórzanym stołku trzy stołki od niej. Barman podszedł do niego i wytarł bar przed nim.
- Co mogę ci dać? - zapytał, zerkając na czerwoną kamizelkę i kraciastą flanelową koszulę, a potem z powrotem na Chestera. „Burbon na kamieniach” - powiedział Chester, przypominając sobie, że nie jadł burbona, odkąd cztery lata temu poszedł na wesele swojego przyjaciela Eddiego Kozinki do Polish American Club. Zauważył, że barman miał małą czarną bródkę, cienkie wąsy, długie baki i złoty kolczyk w jednym uchu.
Na białej koszuli miał czarną kamizelkę i wąski czarny krawat. Chester spojrzał na kobietę, a ona spojrzała na niego, po czym szybko się odwróciła. „Ona nie jest dokładnie dziewczyną moich marzeń” - pomyślał Chester, zastanawiając się, czy powinien z nią porozmawiać, czy poczekać, aż przyjdzie ktoś piękniejszy. Kiedy przyszedł jego drink, ułożony na małej kwadratowej serwetce, Chester skinął głową dzięki barmanowi.
ponownie spojrzał na kobietę. Miała suche, słomkowo czerwono-pomarańczowe włosy, które sięgały jej do ramion i lekko zwinęły się z tyłu. Miała na sobie róż, ciężki tusz do rzęs, jaskrawoczerwoną szminkę i ciemne worki pod oczami. Jej czarna sukienka była głęboko wycięta i nawet w słabym świetle widział, jak jej nagie ramiona i ramiona były mocno piegowate.
Miała wiszące kolczyki i gruby złoty naszyjnik na szyi. Na barze leżała jej mała czarna torebka. Spojrzała na Chestera, po czym upiła łyk swojego drinka.
Ich oczy spotkały się, po czym oboje odwrócili wzrok. „Nie jest taka zła,” pomyślał Chester, unosząc szklankę, obserwując wirujące kostki lodu, zanim wziął pierwszy łyk, krzywiąc się na ostry smak. Spojrzał na siebie w lustrze na ścianie z tyłu dwóch rzędów butelek, obserwując siebie, popijającego drinka, patrząc na czerwoną kamizelkę, po czym ponownie spojrzał na kobietę. Spojrzała na niego, a na jej bardzo czerwonych ustach pojawił się uśmiech, po czym upiła łyk drinka.
Chester odchrząknął i jakimś cudem odważył się zapytać: „Masz coś przeciwko, jeśli do ciebie dołączę?” Był zaskoczony jego śmiałością, ale pomyślał, do diabła, i strzepnął wyimaginowane strzępki z czerwonej kamizelki. "Jasne, czemu nie?" odpowiedziała, błyskając kolejnym uśmiechem, kiwając głową. - Więc masz imię? - zapytał Chester, siadając na stołku obok niej. „Wilma," powiedziała, biorąc łyk swojego drinka.
„Wilma, huh," powtórzył Chester. „Ładne imię." Przerwał, zanim podał jej swoje imię. Spojrzał na nią. „Mój Charles" skłamał, zaskoczony że nadał jej to imię.
„Jestem w Nowym Jorku w interesach i próbuję załatwić wielką sprawę.” „Och, rozumiem”, odpowiedział Wilma, kiwając głową. „Jaki jest twój biznes, Charles?”, zapytał Wilma, upija łyk ze swojego drinka, patrząc na niego przez krawędź. „Nieruchomości, kupowanie i sprzedawanie, sprzedawanie i kupowanie, wiesz, o co mi chodzi.” „Brzmi ważne” - powiedział Wilma, kiwając głową.
„Chodzi mi o to, że musisz zajęty sprzedażą domów. ”„ Sprzedaję też jachty. Wiesz bogatym ludziom. Więc co robisz? ”„ Cóż, jestem teraz między koncertami, ale jestem piosenkarką, piosenkarką jazzową.
”„ Naprawdę, wow, piosenkarką. Czy śpiewasz w nocnych klubach? ”„ Tak i pracuję nad podpisaniem umowy nagraniowej - płyty CD. Prawie jeden, ale byli oszustami.
”„ Wiem, co masz na myśli, ”powiedział Chester, kiwając głową.„ Świat jest ich pełen. Oszuści, bądźcie ostrożni, bo inaczej się oblejecie. Ale zawsze jestem o krok do przodu - powiedział Chester, zauważając, że Wilma kończy drinka.
„Powiedz, czy mogę kupić ci kolejnego drinka, Wilmo?” „Tak, to byłoby bardzo miłe z twojej strony, Charles” - powiedział Wilma. uśmiechając się i patrząc Chesterowi w oczy. Chester spojrzał w górę i wskazał palcem na barmana, by przynieść Wilmie kolejnego drinka, wskazując na jej szklankę. Jednocześnie ponownie spojrzał w lustro i zobaczył siebie i czerwoną kamizelkę, ignorując kraciastą flanelę „Cóż, czy to nie jest coś," pomyślał, podziwiając sposób, w jaki wyglądał w czerwonej kamizelce siedzącej przy barze z kobietą obok niego.
„Człowieku, to jest życie," powiedział do siebie. Więc, Wilma, jakie rodzaje piosenek śpiewasz? "Zapytał Chester, podnosząc szklankę do ust.„ No wiesz, jazz, piosenki miłosne - głównie Irving Berlin i Cole Porter, takie rzeczy. "" Niezłe ".
Chester powiedział: „Tak, Berlin jest wspaniały. Czy nie napisał „Zabierz mnie na mecz piłki”? „Może” - powiedział Wilma - „Może to jedna z jego melodii. Moją ulubioną jest„ My Love is Here to Stay ”- chociaż nie wiem, kto to napisał, ale jest tak piękna i sprawia, że myślę, jak wielka jest miłość, ty wiesz co mam na myśli." - Tak, mam - powiedział Chester.
- Naprawdę wiem, co masz na myśli - przytaknął Chester. - Miłość jest wspaniała. Więc czy kiedykolwiek byłeś zakochany, Wilmo? Barman postawił Krwawą Mary przed Wilmą i skinął głową Chesterowi. „Będę pilnował rachunku, ok,” powiedział, podnosząc pustą szklankę Wilmy. - Świetnie - odpowiedział Chester, kiwając głową do barmana.
- I nie martw się, na końcu dobrze się tobą zaopiekuję. Jestem wielkim napiwkiem. Barman w zamian skinął głową, spojrzał na Wilmę, po czym wrócił na drugi koniec baru, gdzie mył szklanki. - Więc, Wilma, czy kiedykolwiek byłeś zakochany? A co z twoim życiem miłosnym? zapytał, "jakiś wyjątkowy facet w twoim życiu?" „Nie, nie w tej chwili - nikogo specjalnego,” zaśmiała się, wzruszając piegowatymi ramionami.
„Jestem wolny jak ptak, że tak powiem”. - A ty, Charles - zapytała Wilma, upijając łyk swojej Krwawej Mary i mlaszcząc jej usta - „czy kiedykolwiek byłeś zakochany?” Chester upił łyk swojego burbona i pomyślał przez chwilę. - Tak, raz lub dwa, ale wiesz, że jestem cały czas zajęty swoimi interesami, podróżami i tym wszystkim, więc nie znalazłem odpowiedniego, by się ustatkować. Wiesz, co mam na myśli.
Przerwał i spojrzał na Wilmę. - Tak, wiem, co masz na myśli - odpowiedział Wilma, kiwając głową. "Ja robię." „Ale jestem prawdziwym romantykiem” - kontynuował Chester.
- Wiesz, że kupuję kwiaty, zwykle róże i zabieram dziewczęta tańczące i wychodzące na kolację, wiesz, randki, chodzę do wymyślnych miejsc. Lubię być romantyczna. Przerwał i wziął kolejny łyk swojego burbona, czując, jak kręci mu się w głowie od drinka. „Lubię pokazywać kobiecie dobrą zabawę”. Przerwał, zdając sobie sprawę, że się upija.
- Naprawdę mi się to podoba, wiesz, bycie romantykiem. - Wyglądasz na romantycznego faceta - powiedział Wilma, zerkając na swoją czerwoną kamizelkę. „Wyglądasz, jakbyś był prawdziwym dżentelmenem, a nie włóczęgą, jak wielu dzisiejszych facetów, którzy chcą tylko jednej rzeczy, wiesz, o co mi chodzi”. - Cóż, dziękuję, Wilma i tak, wiem, co masz na myśli.
Wcale taki nie jestem - powiedział Chester, odchrząkając, potrząsając głową, czując zawroty głowy. - Staram się być prawdziwym dżentelmenem. To znaczy nie wykorzystuję kobiet, chociaż miałem wiele okazji, wiesz, mieć romanse.
Ale ja nie jestem takim typem faceta, wiesz, o co mi chodzi. Za dużo szanuję kobiet takich jak ty, więc nigdy nie wykorzystuję tego, nawet jeśli, wiesz, przychodzą po mnie. " - Cóż, to dlatego, że jesteś prawdziwym dżentelmenem. Jesteś jak rycerz w lśniącej zbroi, prawda Charles? To znaczy, wyglądasz na osobę z prawdziwą klasą. - Cóż, dziękuję, Wilmo.
Też wyglądasz na kobietę z prawdziwą klasą. Mogę to powiedzieć, bo wiem, że w klasie jest biznes i tak dalej - powiedział Chester, zerkając na siebie w lustrze, a jego oczy były trochę zamazane. „Znam prawdziwą klasę, kiedy ją widzę”.
Podniósł szklankę, obracając lód, pociągnął duży łyk swojego burbona, dopił go i uniósł szklankę do barmana na kolejną rundę. Odwrócił się do Wilmy. „A co z tobą, gotowy na kolejnego drinka” - zapytał, pochylając się w jej stronę. "Jasne, czemu nie?" - powiedziała, kiwając głową, kończąc drinka. - Taa, myślę, że mogłabym pójść na jeszcze jednego - powiedziała, starając się nie krzywić swoich słów.
- Dziękuję, Charles. Chester wskazał na kieliszek Wilmy, żeby barman przyniósł jej kolejną Krwawą Mary wraz ze swoim drugim burbonem. Kiedy przyszły drinki, Chester podniósł swój kieliszek i uniósł go, stukając nim o szklankę Wilmy. „Masz do zaoferowania kontrakt płytowy”.
Wilma się uśmiechnęła. - A oto do ciebie i wszystkich twoich ofert - powiedziała, stukając ich kieliszkami, po czym oboje wzięli duże łyki swoich drinków. Chester zauważył, że robi się ciemno i zastanawiał się, gdzie skończy się to popołudnie. - Już się ściemnia, Wilmo - powiedział, patrząc w kierunku małego okienka z przodu baru. „Czas płynie szybko”.
- Jasne, że tak - wybełkotała - ale to dlatego, że tak dobrze się poznajemy - powiedziała Wilma, kiwając głową, trzymając szklankę przy ustach. - Masz rację, dobrze się bawię, poznaję cię - powiedział Chester. - Dzięki - powiedziała Wilma, dotykając dłoni Chestera. - To takie słodkie z twojej strony. Chester spojrzał na jej piegowatą dłoń na swojej, czerwony lakier do paznokci.
„To jest coś” - pomyślał kładąc dłoń na jej dłoni. "Więc, gdzie mieszkasz?" - zapytał Chester. - Niedaleko.
Mam mieszkanie jakieś dwie przecznice stąd - powiedziała. „Jest mały, ale jest domem”. - Fajnie. Więc mieszkasz tutaj - odpowiedział Chester, kiwając głową. "Miło jest mieszkać blisko." Upił kolejny łyk swojego burbona, spoglądając na siebie w lustrze, zastanawiając się, czy go zaprosi, wyobrażając sobie, że jest w swoim mieszkaniu i słucha Franka Sinatry, świec i dużego mosiężnego łóżka.
Wilma ścisnęła dłoń Chestera. - Jesteś niezłym facetem, Charles - powiedziała, patrząc Chesterowi w oczy. - A sama jesteś niezłą damą - powiedział Chester, patrząc na Wilmę i lubiąc to, jak ich oczy się spotkały. - Więc masz plany na później? - zapytała Wilma, biorąc kolejnego drinka. „Możesz być zajęty czy coś” - dodała i uśmiechnęła się, machając ręką w przód iw tył przed twarzą jak wachlarz.
„Hej, zaczynam się trochę rozmyślać”. - dodała, chichocząc. - Plany - powtórzył Chester. - Nic, czego nie mógłbym anulować - odpowiedział, patrząc Wilmie w oczy.
- To dobrze - powiedział Wilma. "Czemu?" - zapytał Chester, podnosząc napój do ust, odchylając głowę do tyłu, kończąc drinka jednym haustem, a następnie mocno uderzając szklanką o bar. - Cóż, jak powiedziałem, mieszkam dwie przecznice stąd.
Czy chciałbyś wpaść na kawę? Mam też duński. - Teraz to świetnie - powiedział Chester, żałując, że nie bełkocze. - Myślę, że chciałbym - dodał, czując, że może to skończyć się tak, jak miał nadzieję, mimo że Wilma nie wyglądał jak Venessa w swoim magazynie Playboy. - Wynośmy się stąd - powiedział Wilma. - Zrobię nam kawy i będziemy mogli więcej rozmawiać, wiesz, lepiej się poznać.
- Tak, podoba mi się ten pomysł - powiedział Chester, wstając, chwiejąc się, ale zdołał położyć dłoń na stołku i spojrzał na Wilmę. - Pozwól, że pomogę ci zdjąć narzędzie - wybełkotał, sięgając po jej dłoń. - Cóż, dziękuję miły panie - powiedział Wilma, biorąc go za rękę. „Jesteś dżentelmenem” - powiedziała, zsunęła się ze stołka i upadła na pierś Chestera.
- Ups! Przepraszam za to - powiedziała, cofając się i wygładzając czerwoną kamizelkę Chestera. - To taka ładna kamizelka, Charles. - Dzięki, Wilmo - powiedział, wkładając rękę do tylnej kieszeni i wyciągając portfel.
Rzucił trzydzieści dolarów obok swojej szklanki i zasalutował barmanowi. Zrozumiał, że zostało mu tylko pięć dolarów i bilet powrotny do Bayonne. Kiedy wychodzili ze słabo oświetlonego baru, Wilma wsunęła torebkę pod pachę i złapała Chestera za drugie ramię. Spojrzał na siebie w lustrze, kiedy odeszli od baru, zataczając się lekko w kierunku drzwi.
Podobało mu się, jak to było, gdy Wilma obejmowała go ramieniem, jak ona się na nim oparła. Chester otworzył drzwi Wilmie i zauważył, że na zewnątrz pada deszcz. - Och, och - powiedział Chester.
„Musiało właśnie zacząć padać, prawdopodobnie tylko prysznic”. - Może powinniśmy wezwać taksówkę - zasugerowała Wilma. - Nie - powiedział Chester, wiedząc, że nie ma dość pieniędzy na taksówkę.
- Trochę deszczu nam nie zaszkodzi - powiedział, zamykając czarne drzwi i stanął pod wejściem, patrząc na ulewny deszcz. „Uciekajmy po to”. - Schodzi dość mocno - powiedziała Wilma, wyciągając rękę, czując ciężkie krople. - Chodź, mały deszcz nam nie zaszkodzi - powtórzył Chester, żałując, że nie ma pieniędzy na taksówkę, ale nie mogąc się doczekać, żeby dostać się do mieszkania Wilmy. - Okej - powiedziała Wilma.
"Myślę, że mały deszcz nam nie zaszkodzi." - Chodź - powiedział Chester, wyszedł na deszcz i zaczął biec. Wilma podążyła tuż za nim, biegnąc najlepiej, jak mogła w piętach, po czym zatrzymała się, schylając się, by zdjąć szpilki. - Hej, chwileczkę. Chester odwrócił się, kiedy Wilma podniosła swoje buty. - Okej - krzyknęła - jej włosy i sukienka były przemoczone.
Nad głową przetoczył się grzmot, deszcz spływał po twarzy Chestera, mokre włosy przylepiły mu się do czoła. Zobaczył, że Wilma podnosi buty, włosy miała mokre, sukienka przylegała do niej. - Chodź, damy radę - wrzasnął Chester, zauważając ludzi stojących w drzwiach i pod markizami, patrzących na nich dwóch biegnących, omijających kałuże w ulewnym deszczu.
„Może to był głupi pomysł” - pomyślał, widząc, jak bardzo są przemoczeni. Wilma dogoniła go, po czym wskazała butem w dół ulicy, zwisając z jej palców. - Tędy - krzyknęła.
"Niewiele dalej." Ciężko dysząc, krople deszczu kapały mu z czubka nosa, skinął głową i kontynuował bieg, zauważając, że coraz więcej ludzi stojących pod markizami i drzwiami patrzy na nich - jedyne na chodniku pędzące, omijające kałuże, przemoczone. - Oto jesteśmy - powiedział Wilma, wskazując na wejście między salonem tatuażu a małym targowiskiem z owocami i warzywami w oknie. Chester zauważył malutkiego orientalnego mężczyznę, który patrzył na nich przez okno za napisem Korean Market napisanym czerwonymi literami. Wilma przerzuciła swoje dwa buty z jednej ręki do drugiej, otwierając frontowe drzwi w chwili, gdy przestało padać. - Wygląda na to, że się zatrzymuje - powiedziała, gdy weszli do budynku.
Stali w wejściu, w blasku żarówki nad ich głowami, oboje przemoczeni, kapiącą wodą i tworząc kałużę na brudnej, wyłożonej kafelkami podłodze. - Marznę, ale oto jesteśmy - powiedziała Wilma, jej pomarańczowe włosy zwisały jak mokry makaron wychodzący z maszynki do makaronu. - Tak, udało się - powiedział Chester, spoglądając w dół na swoją przemoczoną czerwoną kamizelkę i khaki teraz brązowe od wilgoci, a jego włosy przylgnęły mu do czoła.
- Nie ma to jak przygoda - powiedział, patrząc na Wilmę, trzymającą mokre buty, przemoczoną sukienkę, przylegającą do niej, ciemny tusz spływał po jej umazanych, zarumienionych policzkach. „Dobrze”, odpowiedział Wilma, „ale spójrz na nas, jesteśmy przemoczeni. Sięgnęła, by dotknąć jego mokrej kamizelki.„ Chodźmy na górę i wyschnijmy ”, powiedziała, otwierając kolejne drzwi. Zerknęła na rząd skrzynek pocztowych na „Pocztę dostanę później.” Wilma wyjęła klucz z małej mokrej książeczki i otworzyła drugie drzwi.
Chester poszedł za mną. „Jestem na drugim piętrze, po prostu chodź za mną” - powiedziała. trzymając mokre buty i chodząc boso po schodach, szew jej pończoch był krzywy.
Chester zauważył, jak czarna sukienka przylegała do jej tyłka, gdy wchodziła po schodach. „To świetnie” - powiedział do siebie Chester podekscytowany mieszkanie kobiety w Nowym Jorku. „To spełnienie marzeń" - pomyślał, idąc za nią korytarzem do jej mieszkania. „To takie romantyczne" - pomyślał, patrząc, jak otwiera drzwi, ignoruje ich wilgotność, spoglądając na jego przemoczona czerwona kamizelka, jej czarna sukienka ciasno przylegająca do piersi, rozmazane ciemne linie wokół oczu, tusz do rzęs plamiący jej rumiane policzki. ręcznik - powiedział Wilma, zamykając drzwi, po czym pobiegł wąskim korytarzem do łazienki.
- Dzięki, myślę, że musimy się trochę zmoczyć - powiedział Chester, a jego włosy przylgnęły do czoła tuż nad oczami. Stał przed zamkniętymi drzwiami, rozglądając się po maleńkim mieszkaniu, zauważając mały biały stolik z formiki z trzema drewnianymi krzesłami pokrytymi czerwonymi plastikowymi siedziskami. Stół stał między dwoma oknami, jedno z wentylatorem wyciągowym, drugie z zasłonami sięgającymi do parapetu, mała kanapa z zieloną wełnianą narzutą, fotel w czarno-białą kratę w rogu naprzeciwko telewizora, mała kuchnia z blatem oddzielającym ją od salonu, regał na jednej ścianie z mnóstwem muszelek i małych gipsowych zwierzątek - królik, pies, dwie kaczuszki z małymi kaczuszkami. Podszedł do zdjęcia na ścianie małej dziewczynki stojącej między wysokim mężczyzną w kapeluszu fedora a niską kobietą. „Zastanawiam się, czy to ona z rodzicami,” pomyślał Chester, przybliżając twarz.
W tym momencie weszła Wilma ubrana w jasnozieloną szatę i różowe puszyste kapcie z małymi kokardkami, suszyła włosy bordowym ręcznikiem i podała Chesterowi kolejny szary ręcznik. - Tutaj Charles, wytrzyj się, mogę mieć kolejną szatę i możesz wydostać się z mokrych ubrań. Nie chcę, żebyś się przeziębił, wiesz. - Dzięki, Wilmo. Jestem trochę mokry - powiedział Chester, ściągając mokrą kamizelkę z mokrej flanelowej koszuli.
- Naleję trochę gorącej wody do kawy, a potem zobaczę, czy uda mi się znaleźć ten drugi szlafrok - powiedziała, owijając ręcznikiem na mokre włosy, jakby właśnie wyszła spod prysznica, z luźno zawiązaną zieloną szatą. Różowe pantofle trzepotały, gdy weszła do małej kuchni. - W takim razie możemy się wygodnie rozsiąść, hej ten dźwięk - powiedziała, włączając płomień pod czajnikiem.
- Brzmi nieźle - powiedział Chester. - Hej, fajne miejsce, które tu masz. „Jego dom, jest tu już od dwóch lat, ale jak tylko dostanę kontrakt płytowy, dostanę lepsze miejsce - ale na razie wystarczy”. „Mam dość duże miejsce w kraju” - powiedział Chester.
- Kiedyś mieszkałem na Riverside Drive, ale okolica podupadła, więc wysiadłem, gdy było dobrze. Wiesz, o co mi chodzi. - Tak, wiem, co masz na myśli. Robi się tu dość źle - powiedział Wilma, wychodząc z kuchni.
- Teraz pozwól mi zobaczyć, czy znajdę ci szlafrok czy coś. - Nie spiesz się, Wilmo. Nie będę się cofać - powiedział Chester, chichocząc z jego żartu, patrząc, jak idzie wąskim korytarzem do pokoju naprzeciwko łazienki. - Dobrze, nie chcielibyśmy, żebyś się skurczył, prawda? - krzyknęła do niego.
- Zostań tam, a zobaczę, czy uda mi się znaleźć tę drugą szatę, na którą jestem prawie pewien. Wrócę za sekundę. „Założę się, że to jej sypialnia” - pomyślał Chester, zastanawiając się, czy w końcu wylądują w jej łóżku. Chester odpiął mokrą czerwoną kamizelkę, zdjął ją, poczuł, jak przylega do jego mokrej flanelowej koszuli, a potem zwisa z jednego palca, patrzy, jak zwisa bezwładnie, spoglądając na złote guziki, a potem zarzucił ją na oparcie jednego z krzeseł, jakby to było ramię. Potem schylił się, żeby rozwiązać mokre sznurówki, zdjął przemoczone trampki i mokre białe skarpetki, po czym wstał rozpiął flanelową koszulę i wyciągnął ją ze spodni akurat w chwili, gdy Wilma wróciła niosąc na ramieniu białą frotte szatę.
wokół głowy bordowy ręcznik przypominający turban. - Zobacz, co znalazłem - mam nadzieję, że pasuje. Moja siostra, Jeannie, zostawiła to tutaj - uśmiechnęła się, trzymając szlafrok i podała go Chesterowi. „Zdejmij resztę mokrego ubrania i załóż to, a my napijemy się kawy i zrobimy się miło i wygodnie”. - Świetnie - powiedział Chester, sięgając po szlafrok, a następnie kładąc go na kanapie, zdejmując mokrą flanelową koszulę, odsłaniając swój biały podkoszulek, po czym włożył szlafrok, zdając sobie sprawę, że jest za mały, napinając jego ramiona, z wysokimi rękawami powyżej nadgarstków i nad kolanami.
- Jest trochę mały, ale wystarczy - powiedział Chester, patrząc na Wilmę, a potem w dół na szatę, wyciągając ramiona prosto, a szata opadała wyżej na jego ramię. - Przepraszam - powiedział Wilma, kiwając głową. - No cóż, przynajmniej wysuwasz się z mokrego ubrania.
Po zawiązaniu paska luźnej kokardki na brzuchu, Chester odwrócił się plecami do Wilmy, odpiął suwak swoich mokrych spodni khaki, unosząc jedną stopę, chwiejąc się, próbując utrzymać równowagę, jednocześnie ściągając drugą nogę, a następnie upuszczając przemoczone spodnie na podłogę obok tenisówek, a mokre białe skarpetki wyglądały jak dwie martwe ryby wyrzucone na brzeg. Stojąc boso, odwrócił się w stronę Wilmy, w szlafroku tuż nad kolanami i owłosionymi łydkami, zdając sobie sprawę, że jest nagi pod spodem, z wyjątkiem białych dżokejów. - Dzięki za szlafrok, Wilma - powiedział Chester, patrząc na nią stojącą w zielonej szacie, różowych kapciach i bordowym ręczniku zakrywającym jej włosy.
- Hej, ta szata nie wygląda na tobie tak źle, Charles, może trochę mała - powiedziała, patrząc na niego od góry do dołu, zauważając jego bose stopy i cienkie, owłosione nogi. Zacisnęła luźny pasek szlafroka i weszła do kuchni w chwili, gdy gwizdał dzbanek do herbaty. „Przepraszam, wszystko, co mam, to natychmiastowe” - powiedziała. - W porządku. Nie ma problemu, Wilmo.
Lubię kawę rozpuszczalną - powiedział, podnosząc mokre spodnie z podłogi. Nalała gorącą wodę do dwóch kubków, dodała kawę rozpuszczalną i zamieszała. „Chcesz mleko do kawy” - zawołała z kuchni. - Tak, mleko i trochę cukru.
- Hej, Charles… uwaga, jeśli nazywam cię Charlie - zapytała, nalewając mleko. - Jasne, wielu moich przyjaciół nazywa mnie Charlie. Charlie jest w porządku. - Chodź, usiądź, Charlie, a ja przyniosę nam pączki - powiedziała.
„Wiem, że powiedziałem duński, ale to wszystko, co mam”. - Nie ma problemu, Wilma. Lubię pączki - powiedział, siadając na czerwonym plastikowym siedzeniu. „Często częstuję moich sekretarek pączkami, kiedy pracujemy nad transakcją dotyczącą nieruchomości lub czymś w tym rodzaju”. - Założę się, że jesteś dobrym szefem - powiedział Wilma, niosąc dwa kubki z kawą i balansując małym niebieskim naczyniem z dwoma pączkami na jednym z nich.
- Założę się, że nie wiedziałeś, że byłam kelnerką, prawda? - Wow! Naprawdę kelnerka - odpowiedział Chester, kiwając głową. „Tak, w restauracji - robiłem to przez lata, zanim zacząłem śpiewać w nocnych klubach”. Postawiła przed nim kubek z kawą.
- Proszę pana - tak zawsze powtarzałam, gdy byłam kelnerką… proszę pana. Usiadła przy stole, krzyżując nogi, a szlafrok lekko odsłaniał jej udo. „Założę się, że jesteś dobrym szefem,” powtórzyła, patrząc na niego.
- Staram się być. Chcę, żeby wszyscy moi pracownicy byli lojalni, więc traktuję ich dobrze, wiesz, co mam na myśli - powiedział Chester, zerkając na udo Wilmy, gdy szata się rozpięła. - Tak, mam - powiedziała, kopiąc skrzyżowaną nogę do tyłu, a różowy pantofelek dotykał nogi Chestera. - Wyglądasz na dobrego szefa. Lubię mężczyznę, który przejmuje dowodzenie - powiedziała żartobliwie patrząc Chesterowi w oczy znad krawędzi kubka z kawą.
Dotyk jej pantofla na jego nodze, sposób, w jaki się uśmiechała, patrząc na niego znad kubka, podniecił Chestera. „Myślę, że ona ze mną flirtuje,” pomyślał, a słowa „Lubię mężczyznę, który przejmuje władzę” rozbrzmiewały echem. „Minęło trochę czasu, odkąd w moim mieszkaniu mieszkał mężczyzna” - powiedziała. - Naprawdę - powiedział Chester, kiwając głową i popijając kawę.
"W takim razie dzięki za zaproszenie, to jest ładne małe mieszkanie." - Zjedz pączka - powiedziała, przesuwając talerz w jego stronę, pochylając się do przodu, luźna szata opadła, odsłaniając część jednej piersi. Chester przełknął ślinę, wpatrując się w jej pierś, a potem w jej brązowe oczy spoglądające w jego, wiedząc, gdzie patrzy. - Dzięki, Wilma. - To miłe, Charlie - powiedziała, odchylając się do tyłu na krześle, jej skrzyżowane nogi poruszały się w przód iw tył, szata była wyżej na udzie.
„Fajnie jest mieć takiego przystojnego mężczyznę jak ty w moim mieszkaniu”. - Lubię tu być - powiedział, starając się nie patrzeć na jej udo, ale czując narastającą erekcję w jego spodenkach dżokejowych. „Tutaj mamy tylko szaty” - powiedziała. "Myślę, że to dobrze, że oboje byliśmy tak mokrzy." - Tak, chyba tak - powiedział Chester, odwracając wzrok, a potem znowu na jej udo.
- Z pewnością zmokliśmy, prawda? - Myślisz, że to przeznaczenie, że się spotkaliśmy i tutaj jesteśmy bez ubrania poza szatami? - Tak, kto by wiedział, że złapie nas w ten sposób deszcz i będziemy musieli zdjąć ubranie i założyć te szaty - odpowiedział Chester, kiwając głową do Wilmy, po czym zerknął na swoją mokrą czerwoną kamizelkę udrapowaną na drugim krześle. ciesząc się, jak Wilma do niego mówi „To trochę sexy po prostu być w tych szatach,” powiedziała, dotykając jego nogi pantoflem. "Tak, to jest seksowne i romantyczne." - powiedział Chester, nagle czując, jak jego twarda erekcja wybrzusza się w spodenkach dżokejowych. - Powiedz, że mam pomysł - powiedział Wilma z uśmiechem - naprawdę dobry pomysł.
"Co?" - zapytał Chester czując jego podniecenie, przypominając sobie Venessę w swoim magazynie Playboy i jak szarpnął się, patrząc na jej zdjęcie. Nagle przeszyła go fala paniki, gdy przypomniał sobie, że jest dziewicą, a następnie zapytał: „Jaki jest twój pomysł?”. „Włączmy jakąś muzykę.
Mam Franka i fajną płytę Mel Torme. Możemy tańczyć i czy to nie byłoby romantyczne. Czy to nie jest dobry pomysł?” „Tak, to brzmi romantycznie” - odpowiedział Chester, zdając sobie sprawę, że ostatni raz tańczył z kobietą na ślubie swojego przyjaciela, Eddiego, a to było z panią Kozińską, matką Eddiego. - Tak, skończmy kawę i włączmy tę płytę Sinatry, którą masz. Czy wiedziałeś, że był z Hoboken - niedaleko miejsca, w którym mieszkałem w Bayonne.
- Tak, chyba to wiedziałam. Cóż, założę trochę Franka - powiedziała, wstając i dotykając jego ramienia, kiedy przechodziła obok niego do czarnego plastikowego radia i odtwarzacza CD, dotykając jego ramienia i szczotkując jego jej szyja przeszyła go palcami. Wziął szybki łyk kawy, obserwując, jak idzie, jej pantofle trzepoczą, zauważając lekkie kołysanie jej bioder w zielonej szacie, a potem krągłość jej tyłka, kiedy schyliła się, żeby wyjąć płytę z dolnej półki. „Człowieku, ona jest seksowna,” mruknął do siebie, jego twarda erekcja nadwyrężyła jego dżokejskie spodenki.
Włączyła płytę CD, wcisnęła przycisk, a następnie wyłączyła włącznik światła, przyciemniając pokój, jedyne światło pochodzące od fluorescencyjnego światła w kuchni. - Chodź Charlie, zatańczmy do Franka - powiedziała, patrząc Chesterowi w oczy, idąc powoli w jego stronę, uśmiechając się, wyciągając ręce przed siebie, sięgając po niego. Chester wstał i podszedł do Wilmy, sięgając po nią, z frotowym szlafrokiem ciągnącym się za ramiona, rękawami nad jego nadgarstkami, dźwiękiem skrzypiec wypełniających pokój i Chester próbującym ukryć swoją erekcję i niezręczność, gdy szedł boso w jej stronę., szlafrok powyżej kolan i owłosione cienkie nogi. Kiedy objęła go ramionami, przyciągając go bliżej, objął ją ramionami, nie mogąc ukryć twardej erekcji w swoich dżokejowych szortach ani nie słyszeć jej cichego jęku, kiedy poczuła ją na brzuchu.
„Uwielbiam tę piosenkę,” Wilma szepnął mu do ucha, kiedy zaczęli kołysać się na środku salonu, gdy Frank Sinatra śpiewał „I'm in the Mood for Love”. Chester nie mógł uwierzyć, że tańczył w mieszkaniu kobiety do Franka Sinatry i zastanawiał się, czy ma ona mosiężne łóżko, jak w jego fantazji. Kołysał się razem z nią, przesuwając bose stopy obok jej różowych kapci, czując jej piersi przyciśnięte do jego klatki piersiowej, a jego erekcja pulsowała na jej ciele. - Mmmmmm - jęknęła Wilma, czując jego erekcję i jego ramiona wokół niej.
- To miłe, Charlie. Czujesz się tak dobrze i jesteś taką dobrą tancerką. Następnie przesunęła dłoń w dół do jego tyłka, przyciągając go do siebie.
„Myślę, że będziemy uprawiać seks” - pomyślał Chester, lubiąc to, jak trzymała jego tyłek, czując, jak jego pożądanie rośnie, tak jak wtedy, gdy patrzył na jego magazyny, ale nagle zaczął się denerwować, zastanawiając się, co zrobić z prawdziwą kobietą starając się nie panikować. Kiedy tańczyli, poruszając się powoli po pokoju, z policzkiem Wilmy przy swoim, Chester spojrzał na zegar w kuchni, zauważywszy, że jest dziewiąta piętnaście i nagle przypomniał sobie, jak ostatni autobus z powrotem do Bayonne odjechał o dziesiątej trzydzieści. Nagle przypomniał sobie, że jego matka prawdopodobnie zastanawiała się, gdzie on jest.
Zawsze wracał do domu przed szóstą na obiad. Następnie zobaczył mokrą czerwoną kamizelkę przewieszoną przez oparcie krzesła, mokre spodnie khaki na innym krześle, zdając sobie sprawę, że jego ubrania są dalekie od wyschnięcia. Wilma nuciła Chestera do ucha, jej dłonie na jego tyłku kołysały się w ramionach, robiąc drobne kroki, a jej dłonie na jego tyłku zachęcały go do opuszczenia dłoni do jej tyłka - co zrobił, czując miękką krągłość przez jej szlafrok, jego erekcja ocierała się o jej ciało, jego podniecenie stawało się bardziej intensywne, nie był pewien, co z tym zrobić, a potem nagle sam siebie zaskoczył, zdjął jej ręce z tyłka i podniósł jej dłoń nad jej głową, wziął jej palec w swój i cofnął się, Powoli zakręcił ją w małe kółko, uśmiechając się do niej, przypominając sobie, jak ktoś to robił w filmie. „Och, Charlie”, powiedziała, uśmiechając się, „Jesteś taką dobrą tancerką”. - Dzięki, Wilmo, ty też - powiedział, biorąc ją z powrotem w ramiona.
Frank przestał śpiewać i grały tylko skrzypce, a dźwięk wypełnił zaciemniony pokój. Wilma objęła ramionami szyję Chestera, chwytając ją za ręce, przyciągając go bliżej i patrząc mu w oczy. Zrobił to samo, podążając za jej przykładem, a następnie powoli opuścił ręce z powrotem na jej tyłek, gdy dalej kołysali się w rytm muzyki, a ciasna szata napięła mu ramiona. Potem Frank znowu zaczął śpiewać, a Wilma zaśpiewała Chesterowi do ucha: „Jestem w nastroju na miłość, po prostu dlatego, że jesteś blisko mnie”. - Masz taki miły głos, Wilmo - powiedział Chester, nie mogąc uwierzyć, że to on, tańcząc z kobietą śpiewającą mu do ucha, grającą na skrzypcach, głosem Sinatry, słowami Wilmy, jej ciałem ocierającym się o jego erekcję, sprawiając, że bardziej pobudzony.
„Czuję twojego złego chłopca,” szepnęła, przesuwając dłoń z jego szyi do jego tyłka, ocierając się mocniej o jego erekcję. - Taki wielki zły chłopiec - szepnęła, a oddech jej słów w jego uchu przyprawił go o mrowienie. Jej ocieranie się o jego erekcję sprawiło, że ścisnął jej tyłek i pocierał się o nią mocniej, a potem nagle Wilma objęła tył jego głowy i pocałowała go mocno w usta i instynktownie zrobił to samo, ich usta naciskały mocniej, coraz bardziej zaciekle zmuszając ich usta do bolą ich zęby. Kontynuowali całowanie, obejmując się nawet po zatrzymaniu muzyki.
Wilma włożyła ręce do szaty Chestera, chwytając jego tyłek przez spodenki dżokejów, podczas gdy on robił to samo, podążając za jej przykładem, chwytając jej nagą dupę, nagle zdając sobie sprawę, że nie ma na sobie majtek. Jej język otworzył usta Chestera, a on zrobił to samo, ucząc się od niej, co robić, jego język wirował razem z jej językiem, a ich całowanie zamieniało się w szaleństwo. Nagle odsunęła usta, łapiąc powietrze, a on zrobił to samo. Następnie wzięła go za rękę i pociągnęła korytarzem do swojej sypialni i zobaczył, jak Wilma przejmuje dowodzenie, zmieniając się w dziką, rozwiązłą kobietę.
„Może nie jest piękna” - pomyślał Chester - „ale kogo to obchodzi”. Weszli do zaciemnionej sypialni, jedynego światła dochodzącego z korytarza i zobaczył łóżko, brązowe wezgłowie. „A co, jeśli to nie mosiądz” - pomyślał, kiedy rozchyliła szlafrok i pociągnęła go na siebie. owijając nogi wokół jego pleców, jej ramiona trzymające go przy swoim ciele, całując go i podnosząc jej tyłek z łóżka, pchając go w pulsującą erekcję, podczas gdy on robił to samo, pieszcząc ją tak mocno, jak mógł, jego wybrzuszenie pękało, by się z niego wyrwać jego spodenki dżokejowe. - Daj mi to - wrzasnęła Wilma.
"Chcę tego złego chłopca!" Zdając sobie sprawę, jak dużo więcej doświadczenia miała Wilma, zaczął ją pieprzyć, podczas gdy ona chwyciła gumkę jego spodenek dżokejowych i naciągnęła je na jego tyłek. Podobało mu się, że to ona prowadziła, przejmowała dowodzenie, podążała za tym, czego chciała, a potem przejmował kontrolę, ściągając i poruszając się z jego spodenek dżokejowych, ściągając je w dół i na stopy, a następnie rzucał je przez pokój. Następnie wstał na kolana, zdjął szatę i rzucił ją na podłogę, a jego wielka erekcja wystawała prosto nad nią. Spojrzał na nią, widząc tępy czerwony krzak między jej nogami, jej oczy patrzyły na jego twardą erekcję i podniecenie przenikające przez niego, kiedy krzyczała: „Weź mnie!” Nagle rzucił się do przodu, oszołomiony i podekscytowany jej żądaniem, zapominając o ostatnim autobusie i jego matce, kiedy chwyciła jego pulsującego penisa, ścisnęła go i zaczęła nim pocierać swoją cipkę, poruszając nią w górę iw dół.
ty!" krzyknęła, unosząc biodra z łóżka. Nikt nigdy wcześniej nie dotykał jego penisa ani nie rozmawiał w ten sposób z Chesterem i szybko stracił rozum, nie przejmując się niczym innym niż tym gorącym ciałem pod nim, dłonią chwytającą pulsującego penisa, pocierającą głową o jej miękką mokrą cipkę usta, rozdzierające uczucie zbliżające go do eksplozji, desperacko próbując się powstrzymać i nie osiągnąć punktu kulminacyjnego zbyt wcześnie. Nagle odskoczył do tyłu i pchnął tak mocno, jak tylko mógł, wchodząc w nią, czując ściskającą go uścisk, jej krzyki inspirujące go do pchnięcia mocniej i szybciej.
- Daj mi to - krzyknęła podnosząc tyłek z łóżka. Pchając mocniej i szybciej, chrząkając, czując, jak jego ciało się napina, nagle eksplodował, kiedy ona krzyczała: „Nie przestawaj! Nie przestawaj! Weź mnie!”. Ale było za późno. Wystrzelił w nią swój ładunek trzema pchnięciami, krzycząc "AHHHHHHH!" w ekstazie, kiedy osiągnął szczyt i nagle upadł na nią, czując jej ciało pod sobą, dysząc, sapiąc, trzymając go do siebie, jego wiotkiego penisa wciąż w niej. Żadne z nich nie odezwało się, oddychając ciężko, ale wiedział, że osiągnął punkt kulminacyjny, zanim to zrobiła, i mógł poczuć, jak wiruje pod nim, chcąc, żeby zrobił więcej, czując, jak jej cipka ściska jego miękkiego penisa, a następnie go wypuszcza.
Zacisnęła nogi wokół jego talii, przyciskając jego opróżnionego penisa do swojej cipki. Czuł jej frustrację, ale nie wiedział, co robić. - Przepraszam - wyszeptał, żałując, że nie wytrzymał dłużej. - W porządku.
Byłeś wspaniały - powiedziała, pocierając jego plecy, gdy trzymała go w sobie, wijąc się pod nim. Następnie stoczył się z niej na plecy, kładąc głowę na poduszce. Odwróciła się i położyła głowę na jego ramieniu, połowę ciała na jego klatce piersiowej, jedną nogą na jego miękkim penisie, jej piersi przycisnęły się do niego.
- Cóż, tu jesteśmy Charlie - szepnęła mu do ucha, po czym pocałowała go w policzek. - Dobrze - powiedział Chester, przełykając, nie wiedząc, co powiedzieć lub zrobić. „To takie romantyczne,” szepnęła. „Bardzo romantycznie” - powtórzył Chester, przypominając sobie sceny z filmów, w których dwoje kochanków leżało w łóżku i paliło papierosa. „To jest bardzo miłe”, powiedział, „tak jak w filmach”.
- Masz rację - powiedział Wilma. - To jest. Tak mi podnieciłaś. Jesteś takim dobrym kochankiem. - Dziękuję - powiedział Chester, czując, że jest sfrustrowana.
"Zawsze staram się być." Poczuł jej włosy tuż pod ustami i pocałował ją w głowę, wąchając jej włosy. - Ładny zapach. Twoje włosy ładnie pachną. „Och, mój szampon, to tylko Head and Shoulders, nic specjalnego”.
"Cóż, ładnie pachnie." Więc, Charlie, cieszysz się, że los nas połączył? - Tak. Stare, dobre Przeznaczenie - odpowiedział, zdumiony, że jest w łóżku z kobietą. „Zgadzam się.” „Robi się późno. Zastanawiam się, czy moje ubrania są suche. Mam umówione spotkanie o dziesiątej trzydzieści.
- Och, dziesiąta trzydzieści, naprawdę - powiedziała. - Nie mogę tego przegapić - powiedział Chester. - Jest dopiero około dziesiątej - powiedział Wilma, zerkając na czerwone cyfry na zegarze cyfrowym. „Och Charlie, nigdy ci się nie uda, twoje ubrania jeszcze nie będą suche.” Chester położył się na poduszce, myśląc o swoim dylemacie. „Nie wiem co do zrobienia.
Nie mogę tu zostać, chociaż bardzo chcę, ale nie mam żadnych pieniędzy, a mama jest sama prawdopodobnie zmartwiona chorobą, a ja jestem w łóżku z Wilmą. "Wilma bawiła się włosami na piersi Chestera." To jest miło być z nią w łóżku, pomyślał Charles, ale naprawdę muszę iść, bo spóźnię się na autobus. ”„ Szkoda, że musisz wyjeżdżać, ”powiedziała Wilma, pocierając jego klatkę piersiową i całując go w ramię. Muszę iść - powiedział nagle Chester, szarpiąc się i podnosząc Wilmę. - Muszę iść.
Wilma zsunęła się z Chester, patrząc na niego. „Och, nie odchodź, Charlie.” Chester wyskoczył z łóżka, odpychając Wilmę na bok i pobiegł korytarzem do drugiego pokoju i podszedł do krzesła, na którym suszyły się jego ubrania. Wilma podeszła za nim, owijając się w swój zielony szlafrok, gdy biegła.
Chester przypomniał sobie, że zostawił swoje dżokejskie szorty w sypialni, „Co do diabła," mruknął, zakładając mokre spodnie khaki. Włożył ręce do kieszeni iz jakiegoś powodu wyciągnął wnętrze kieszeni, czując, jak mokre są Wtedy cena z kamizelki spadła na podłogę. - Och, upuściłaś coś - powiedziała Wilma i opadła na kolana, żeby to podnieść.
Spojrzała na mały bilet w dłoni, zobaczyła 595 dolarów i wręczyła go Chesterowi. - Tutaj, Charlie, wygląda to na metkę z ceną czy coś takiego. - Och, racja.
Dzięki - powiedział Chester, biorąc bilet, wkładając go z powrotem do mokrej kieszeni i wsuwając go. Włożył mokrą flanelową koszulę w kratę, po czym schylił się, żeby włożyć przemoczone skarpetki i trampki. - Nie możesz wyjść w tych mokrych ubraniach, Charlie - powiedziała Wilma, wstając. „Złapiesz swoją śmierć”, „Nie mogę przegapić tego spotkania o dziesiątej trzydzieści, Wilma,” powiedział Chester, zawiązując mokre sznurowadła i wstając. To naprawdę ważne spotkanie.
”„ Och, Charlie, zostań! Nie idź. „Wsuwając się w mokrą czerwoną kamizelkę, wciągając brzuch, próbując zapiąć trzy złote guziki.„ Przepraszam, że muszę biec ”, powiedział Chester, idąc w kierunku drzwi, jego włosy były w nieładzie. Nie idź na ważne spotkanie w mokrych ubraniach. ”„ Wiem, ale muszę, ”powiedział Chester z ręką na klamce.„ To naprawdę spotkanie, którego nie mogę przegapić.
”„ Charles, wyglądasz śmiesznie! „Chester spojrzał na Wilmę, jej słowa w uszach, czując wilgoć spodni khaki i ciężkiej flanelowej koszuli na ramieniu, kiedy podniósł ją, by pomachać.” Wrócę, Wilma. ”Chester krzyknął:„ Ja ” Wrócę - krzyknął ponownie, machając jej ręką, biegnąc korytarzem do schodów. - Wrócę. Obiecuję! - krzyknął głośniej, zbiegając po schodach na ulicę, zastanawiając się, czy uda mu się wrócić autobusem do Bayonne.
Prezenty wciąż przychodzą na urodziny chłopca.…
🕑 22 minuty Prosty seks Historie 👁 4,269Słyszałem, jak samochód Paula podjeżdża na podjazd, kiedy właśnie założyłem spodnie. Rozejrzałem się z poczuciem winy pod kątem oznak, że jego dziewczyna właśnie zrobiła mi loda.…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuMichelle zbliżyła się do Davida i poczuła ciepło wywołane jej gorącym podnieceniem…
🕑 4 minuty Prosty seks Historie 👁 20,921Minęło sporo miesięcy, odkąd Michelle Dean wróciła do Essex w Anglii z Ibizy. Wszystko wyglądało tak, jak opuściła go w czerwcu, osiem lat temu. Michelle powróciła do życia ze swoją…
kontyntynuj Prosty seks historia seksuDmuchnęła w moje życie i dmuchnęła bardziej niż mój umysł.…
🕑 5 minuty Prosty seks Historie 👁 11,186Kiedy uderzyła w moje życie, mieszkałem w Belfaście, a ona wybuchła jak huragan. Do dziś nie jestem pewien, gdzie i jak ją pierwszy raz zobaczyłem, pamięć jest teraz mglista. Myślę, że…
kontyntynuj Prosty seks historia seksu