Wbiegając w zakres pokrycia.

★★★★★ (< 5)

Może wygrać dla swojej drużyny, ale czy może wygrać dla swojego serca…

🕑 28 minuty minuty Powieści Historie

Następnego dnia na treningu wszyscy zauważyli napięcie, które przylgnęło do niego jak klej, i omotali Marcusa szerokim łukiem, zostawiając go samego. Wpadł do szatni z tym samym gniewnym spojrzeniem, które towarzyszyło mu przez całą noc. Ledwie spał godzinę, jego ciało było pełne adrenaliny i złości. Na boisku milczał, z wyjątkiem sporadycznych ukłonów w stronę trenerów i kolegów z drużyny, których zauważył, gdy wykrzykiwano sztuki.

Udał się na pole treningowe z nieustanną misją zajęcia umysłu. Kiedy Seton rzucił mu piłkę z trzydziestu dziewięciu, a Willhouse dopadł go, zanim zdążył ją złapać, była to wyraźnie przeszkoda przy podaniu, a jego złość gotowała się. Wstając, rzucił się na swojego kolegę z drużyny i zaczął ciągnąć za swoją koszulkę. Rozległy się gwizdki i trenerzy rzucili swoje podkładki, wybiegając, podczas gdy zawodnicy na boisku wskoczyli, by przerwać walkę. Velesquez złapał jego koszulkę za szyję i odciągnął go na bok, krzycząc mu do ucha.

Marcus skrzywił się, gdy trener Soliano pchnął go w klatkę piersiową, powodując, że się zatoczył, i kazał mu uderzyć pod prysznic. Zachowywał się lekkomyślnie, „jak cholerny debiutant bawiący się z dużymi chłopcami i możesz spodziewać się ogromnej grzywny za ten pokaz gówna!” Soliano wrzasnął. To powinno być krępujące; zamiast tego jedynym uczuciem, które wkradło się do jego ciała, było odrzucenie.

Gabe stał z boku, gdzie wybuchła walka, i potrząsnął głową z obrzydzeniem. Łatwo mu było zlekceważyć walkę, nie był tym, który walczył bardziej niż kolega z drużyny. Wielu mężczyzn odpuściłoby, gdyby ich związek się pogorszył, ale on nie był jednym z nich.

Normalnie potrafił rozdzielić różne aspekty swojego życia na boisku, ale Hadley wtoczyła się w jego świat jak tornado i wstrząsnęła nim. Kiedy Willhouse rzucił się na niego, wyobrażał sobie tylko sposób, w jaki wypadła z jego mieszkania. Była urodzoną biegaczką.

Łatwo było od czegoś odejść, zanim trzeba było podnieść elementy i złożyć je z powrotem. Jakaś jego część lubiła myśleć, że ucieknie z nim, zamiast uciekać. Kruchy dźwięk jej głosu, kiedy odeszła, utknęła z nim, nawiedzając go i sprawiając, że wątpił we wszystko, co na nią krzyczał. W tym samym czasie przeklinał siebie, życząc sobie, by Hadley przestała walczyć ze światem i sobą. Pod całym jej uporem i bezczelnymi ripostami była miękka i wrażliwa.

Gdyby zbudowała ścianę, by chronić się przed czymś w przeszłości, powinna móc to z powrotem zburzyć. A co, jeśli byłaby skłonna to zrobić? To samo pytanie paliło go w żołądku, gdy wychodził z kompleksu Cougarów do swojego SUV-a. Zasłużyła na uwolnienie się od tego rodzaju mentalnych kajdanek, nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy. Słońce mocno prażyło, ale nie wstrząsnęło chłodną bryzą, która przecięła go jak lód.

Przeklinając słońce, naciągnął bejsbolówkę niżej na oczy i próbował zapomnieć o zeszłej nocy. Nie chciał być tak zdenerwowany z powodu dziewczyny i wiedział, że w końcu się z nią pogodzi. Hadley była jednak inna. Patrzyła na niego od początku i nie karmiła się jego własną powłoką ochronną, którą stworzył i często się za nią chowała. Ona go widziała.

Dlaczego więc musiała być taka uparta? Bał się, ale nie był tchórzem i był gotów wziąć ją na siebie bez względu na to, jak mocno grała. Odpierając własne deprecjonujące myśli, skupił się z powrotem na drodze i zdecydował, że nie poprzestaje na drugiej pozycji. Gdyby nie potrafiła pozbyć się własnej niepewności, by zobaczyć, co było tego warte, pocałowałby ją i ją na pożegnanie i ruszył dalej. Zmęczony wszystkim pospieszył i zdecydował, że bez względu na nadchodzący tydzień jedyną rzeczą, której potrzebuje, by poczuć odrobinę komfortu, jest szklanka schłodzonej whisky. Powrót do domu zeszłej nocy był niczym innym jak odległą myślą.

Ledwo pamiętała, jak poprosiła taksówkarza, aby przejechał obok bankomatu, aby zapłacić za jego usługi, zanim zostanie wyrzucony poza jej kompleks. Podczas jazdy kompletnie załamała się i zaczęła szlochać. Mężczyzna otworzył przezroczystą plastikową przegrodę i wręczył jej garść chusteczek. Na zewnątrz budynku Hadley stała tam, wpatrując się w ślepo, czując, że cały jej świat się zawalił, a ona nie wiedziała, jak i w którym kierunku ma się poruszać. Zrobiła kilka kroków w górę ścieżki i zatrzymała się w połowie kroku, zdając sobie sprawę, że nie był jeszcze gotowy, aby wejść do środka.

Prawie o drugiej w nocy, gdy powietrze groziło jej hipotermią, zaczęła iść ulicą do studia. Intensywny chłód i nieustanne szczękanie jej zębów powstrzymały stukot w jej głowie, dopóki nie otworzyła drzwi i nie włączyła światła. Właściciel przerzucił kilka kartek przez otwór na listy, w tym kilka czeków, które należało zrealizować. W studiu opary wciąż były ciężkie od wysychającego płótna, ale nie obchodziło jej to. Opadła na podłogę i oparła się plecami o małą wysepkę oddzielającą aneks kuchenny od pokoju.

Łza wypłynęła z kącika jej oka, opadając na jedwabisty materiał sukienki. Jej oczy zachmurzyły się, gdy ogarnęły ją emocje, a jej ciało zaczęło się trząść. Całkowicie zniweczyła to z Marcusem. Ten sam wściekły głos, który zawsze pozostawał w tyle jej umysłu, krzyczał do niej, że to, co się stało, jest nieuniknione. Wcześniej czy później zakończyłaby sprawy między nimi, ale nie chciała słyszeć tego głosu.

Najbardziej drażniło ją to, że nigdy nie chciała z nim kończyć. Oskarżyła go o jego starannie skonstruowane bariery przeciwko ludziom, ale rozumiała, dlaczego tam są. Był osobą publiczną i potrzebował sposobu na zachowanie prywatności niektórych rzeczy.

Te małe pęknięcia, które miał w tej barierze, rozprzestrzeniły się razem z nią, kiedy wpuścił ją do swojego życia. Widząc klęskę i niezadowolenie na jego twarzy, kiedy nie mogła mu nawet powiedzieć, co czuje, zostanie z nią aż do śmierci. Czuła się nieszczęśliwa, że ​​krzyczała na niego, podczas gdy on tylko próbował ją rozgryźć. Nie tylko ją rozgryźć, ale także nawiąż związek. Chociaż byli w jego domu, upokorzyła go z powrotem na jego twarz.

Słysząc dziewczyny w toalecie, zapoczątkowały w jej głowie brzydkie myśli, które były niepotrzebne. Stworzyła z własnej niepewności emocje, do których nie zrobił nic, by je zachęcić, i należało ją zlekceważyć. Nie musiała nikomu udowadniać, jaki był jej związek z Marcusem. Pod wieloma względami byli do siebie podobni, więc nie mogła zrozumieć, dlaczego tak długo opierała się jego wyobrażeniu. Wszystko się zmieniło, gdy stała w kabinie, podsłuchując rozmowę.

Nie, zmieniła się i nie było na lepsze. Zdobyli z niej to, co najlepsze i po co? Do siebie nawzajem nad mężczyzną? Marcus nie był zwykłym mężczyzną, był jej mężczyzną, ale była zbyt przerażona, by go zaakceptować. Kiedy kłócili się o jego mieszkanie, a on wyrzucił dziewczynę, na początku chciała go uderzyć. Nigdy nie rozmawiali o uznaniu ich związku. Nie chodziło o to, że nie chciała, po prostu nie wyszło.

Patrząc wstecz na wszystko, zrozumiała dlaczego. Marcus miał rację pod każdym względem. Uciekłaby, gdyby w ogóle coś powiedział. Przebywanie z kimkolwiek przez długi czas ją przerażało.

Dorastając, jej rodzina była na tyle uciążliwa, że ​​unikała ich i idei zaangażowania z nimi. Kiedy rodzice jej przyjaciół obchodzili rocznice, jej tata zajmował się zwolnieniem warunkowym. Kiedy bracia i siostry innych kończyli studia, próbowała zarabiać na czynszu. Od najmłodszych lat uczono ją, aby nigdy na nikim nie polegała, ale od czasu przeprowadzki do Chicago zaczęła polegać na fakcie, że Marcus nie był uciążliwy. Był osobą, na którą mogła liczyć.

Otierając łzy, które spadły, doczołgała się do drzwi i chwyciła nieotwarte pudełko, które zostawiono poprzedniego dnia. Z powodu jej zmiany i szaleństwa, by dostać się do funkcji Cougarów, nie miała czasu, aby ją otworzyć. Spojrzenie na nią wywołało nową falę łez w jej oczach. Sięgając po nożyki do pudełek z blatu, delikatnie przesunęła brzytwę wzdłuż zagięć, w których pudełko zostało przyklejone. Powoli podniosła klapki pojedynczo i wzięła głęboki oddech na zawartość, w środku leżała złożona kartka papieru.

Ostrożnie ją rozłożyła, jej usta poruszyły się, czytając notatkę. Ten dokuczliwy głos wrzeszczał do niej głośniej i po raz pierwszy w życiu była w stanie go uciszyć. Musiała to wynagrodzić Marcusowi, musiała. Zasługiwał na znacznie więcej niż jej wyjście bez tłumaczenia się.

Być może widział ją dokładnie taką, jaka była, ale teraz nadszedł jej czas, by zaakceptować prawdę. Była tchórzem. Wciąż odrzucała pomysł, by traktować swój związek z Marcusem lub wszystkimi innymi w jej życiu czymś innym niż to, czym był. Wraz z nim widział, co jest między nimi, ale na pierwszym miejscu stawiał jej obawy. Za każdym razem, gdy odeszłaby od niego, zachowywał cierpliwość i nie naciskał na nią więcej, niż myślał, że może znieść.

W głębi serca pragnęła wierzyć, że czeka, aż będzie gotowa. Gotowa, co za żart. Była bardziej niż gotowa na niego i zmęczona walką ze sobą. Robiąc to, co wiedziała, musi być zrobione, Hadley podeszła do okien i chwyciła jedyne puste płótno, które zawsze trzymała w rezerwie, i uniosła je, aby spoczęło na sztalugach. Bezmyślnie zaczęła mieszać ze sobą kilka kolorów na palecie, zanim narysowała cokolwiek na pustej tablicy.

Jej oczy zaszkliły się, jak zawsze, zanim zaczęła nowy utwór; zaczęła analizować pustą przestrzeń, zastanawiając się nad rozmieszczeniem obiektów linii. Zanim zaczęła, przyszedł jej do głowy pomysł, który wydawał się absolutnie doskonały. To była jedyna rzecz, która mogła mieć rację, kiedy wszystko inne było tak tragicznie złe. Marcus mógłby jej nigdy nie wybaczyć, nie mówiąc już o wysłuchaniu jej słów, które teraz wydawały się niedojrzałe i oparte na bólu i strachu, ale może mogłaby mu dać coś, co złagodziło jego złość. Używając ostrego noża, który trzymała do ozdób, zaczęła wbijać głęboko w środek maty.

Z grubego materiału oddzielonego warstwami, odmierzyła sześciocalowy kwadrat i wydrążona. Kiedy zdmuchnęła nadmiar, pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Ten kawałek nie byłby łatwy do wykonania, ale był ważny. Gdyby nie mogła wypowiedzieć słów, które były tak wierne jej sercu, pokazałaby mu za pomocą płótna, które zostało stworzone tylko dla niego. Mijały godziny, gdy została opętana przez pociągnięcia jej ręki.

Słońce zaczęło wschodzić, ale nie zwróciła na to uwagi i dalej rozprowadzała miedzianą farbę. Dopiero o szóstej przerwał jej alarm w telefonie. Alarm wyrywa ją z intensywnego zaklęcia spotęgowanego emocjami.

Wycierając ręce, chwyciła telefon i zadzwoniła do swojego menedżera, dając mu znać, że nie czuje się dobrze, w pełni wiedząc, że nie może przestać malować, dopóki płótno nie będzie gotowe. Wszystko inne wokół niej straciło sens. Wykonanie typowego płótna zajęło jej kilka dni, jeśli nie tygodni.

Wszystko zależało od jej dostępności i skupienia się na jej grafice. Kiedy jej umysł wirował, była zdeterminowana i nie obchodziło jej, jak długo to potrwa. Każdy ruch jej nadgarstka przywoływał wizje, jak się śmiali.

Smuga podkreślająca róg sprawiła, że ​​pomyślała o jego pewności siebie. Był człowiekiem agresywnym, a jednocześnie dyskretnym. Podziwiała sposób, w jaki się zachowywał i bronił swoich przekonań.

Przede wszystkim podziwiała jego etykę i wiedziała, że ​​jeśli będzie się o nią troszczył, wysłucha jej. Gdy słońce zaczęło zachodzić, z jej ust wyrwało się ziewnięcie. Odsunęła się od płótna i wytarła ręce o opalony jedwab sukni.

Spojrzawszy w dół, sukienka była pokryta plamami błękitu i miedzi. Sama sukienka wyglądała bardziej jak nadużywany fartuch niż wyjątkowy trend w modzie. Wracając do nocy wydarzenia Cougarów, przypomniała sobie, że coś ją niepokoiło. Teraz, gdy patrzyła na ukończone płótno, poskładała je w całość i zorientowała się, co to jest.

Aż do spotkania z Marcusem powstrzymywała się. Przez tak długi czas szczerze wierzyła, że ​​jest sama i dlatego ciągle uciekała przed ludźmi, z którymi bardzo chciała być blisko. Ten utwór uchwycił więź między jedną osobą a drugą i wszystkie emocje pomiędzy nimi. Całkowicie wyczerpana, ustawiła wentylator na oscylację i zebrała wszystko.

Teraz, kiedy skończyła jego płótno, była gotowa do domu. Marcus popędził Lakeshore Drive w drodze do domu późnym wtorkowym popołudniem. Kiedy wjechał windą na swoje piętro, podrapał się w zarost na brodzie. Od wybuchu nie obchodziło go, czy się ogolił, czy nie, i uzupełnił kolację alkoholem.

Podchodząc do drzwi wejściowych, przekartkował pocztę, kiedy jego stopa uderzyła w dużą paczkę opartą o drzwi. Wypuścił zły oddech. Zwykle personel sprzątający raczej przynosił paczki do jego mieszkania, niż zostawiał je na zewnątrz.

Pakunek zawinięty w papier był ciężki, gdy wniósł go do środka. Z przodu przyklejono pustą kopertę. Bez wahania otworzył ją i zaciągnął się gwałtownie, gdy rozpoznał pismo Hadley na papierze. Marcus- Jeśli nie możesz mi wybaczyć, rozumiem. Tak mi przykro.

Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić ani w coś wątpić, że jesteśmy. Miałeś rację pod każdym względem, ja byłem taki głupi. Powodzenia z Nowym Jorkiem.

H Chwytając paczkę, niecierpliwie zerwał papier i kiedy zobaczył zawartość, prawie stracił każdy oddech. Drżącą ręką oparł płótno o ścianę i wziął je. Grube warstwy błękitu uniosły się nad zmatowiałym płótnem, pokrywając całą deskę. Cienkie pasma miedzi i złota były rozmazane, aby zaakcentować błękit.

Jego palec podążał za głęboką krawędzią farby i wiedział, że jej palec przesunął farbę, upewniając się, że wzór jest idealnie zakrzywiony. Jego oczy przeniosły się na środek płótna i całkowicie przestał oddychać. W wydrążonej przestrzeni były starannie umieszczone kwadraty materiału, który rozpoznałby wszędzie. Bez namysłu przesunął palcem po złotej cętkowanej świńskiej skórze, którą posmarowano klejem i zmieszano z pomalowanym na złoto aluminium. Ze środka wystawały złote i nagietki zakłócające mocny odważny błękit.

Centralnym punktem była wytarta skóra, a kiedy przyjrzał się bliżej, zobaczył inicjały, które zostały zapisane tak wiele lat temu. Jego ciało upadło na podłogę i przyjął obraz. W centrum jej pracy znajdowała się piłka, którą podarował jego dziadek. Piłkę dostał jego dziadek, ponieważ jedno z jego podań dało Ramsowi prowadzenie przeciwko Cleveland. Podpisał go w dniu, w którym go otrzymał i od tego czasu piłka była w jego rodzinie.

Łzy parzyły mu oczy, walcząc o uwolnienie, gdy tyle historii patrzyło mu w twarz. Nigdy w całym swoim życiu nie czuł się tak emocjonalnie jak wtedy. Przecierając oczy, Marcus sięgnął po notatkę i kilkakrotnie ją przeczytał.

Płótno było jej ofiarą pokoju. Był wściekły i nadal był zły jak diabli, ale ona się starała. Było późno, ale go to nie obchodziło. Chwyciwszy kluczyki do swojej ciężarówki, w pośpiechu opuścił mieszkanie i udał się do kompleksu apartamentów Hadley. Kiedy tam dotarł, stał na mrozie i naciskał brzęczyk w każdym mieszkaniu, z wyjątkiem tego, że Hadley pomyślała, że ​​ktoś go wpuści.

Po piętnastu minutach nikt tego nie zrobił. Wypuszczając oddech, próbował jeszcze raz, zanim jeden z mieszkańców wyszedł. Szybko sięgnął do drzwi i przytrzymał je otwarte, żeby móc wejść do środka. Na początku ciepło ogarnęło jego ciało i przyjął je z zadowoleniem.

Z powodu chłodu wiatru było wystarczająco zimno, by wywołać amnezję. Wchodząc raczej schodami niż windą, wbiegł na jej piętro i zatrzymał się przed waleniem w drzwi. Nagła nerwowość przeszła mu po kręgosłupie. Nie poddając się temu, co go wcześniej umykało, podniósł rękę i zapukał do drzwi. Po drugiej stronie usłyszał tupot stóp i uderzenie o drzwi.

Wiedząc, że najpierw zajrzy przez wizjer, zakrył dłonią szybę, żeby nie mogła zobaczyć, kto jest przy drzwiach. Kiedy nie odpowiedziała, zawołał przez grubą barierę. - Słyszałem, jak szedłeś do drzwi, Hadley. Otwórz. Przez chwilę powietrze było nieruchome i nie słyszał nawet skrzypienia desek podłogowych, dopóki zamek nie odblokował się i drzwi zaczęły się otwierać.

Przez mały otwór zobaczył Hadley stojącą przed nim w szkarłatnych szortach od dresu i szarym podkoszulku. Przez cały czas spędzony razem zawsze była razem. Nawet kiedy spali razem, gdyby nie była w jego ubraniu, miała na sobie coś bardzo stylizowanego. Teraz stała przed nim z włosami związanymi w kucyk, z głębokimi kręgami pod oczami i wyglądającą szaro niż kiedykolwiek wcześniej. Powiedziała pierwsza: „Marcus… ja”.

Zanim mogła kontynuować, przerwał jej. "Skąd masz piłkę nożną?" "Co?" "Skąd to masz?" "Sklep z antykami." Szydził: „To bzdury. Gdzie?” „Marcus…” Kiedy nie drgnął i nie czekał, powiedziała cicho, że pękła z emocji. "Twoja mama." Stał w futrynie i patrzył na nią, próbując zrozumieć, co powiedziała.

- Kiedy dała ci piłkę? „Tego dnia poznałem ich na mecz. Wymieniliśmy z mamą e-maile. Chciała zobaczyć zdjęcia mojej pracy.

Zaczęliśmy pisać wiadomości i chyba tydzień później wysłała piłkę nożną. „Kiedy się nie odezwał, zachęciło ją to do dalszej rozmowy.” Po naszym… wyszedłem… nie mogłem spać i poszedłem z powrotem do studia, chory tym, co się stało. Widziałem pudełko, które wysłała, i wiedziałem, co mam zrobić.

Wołałem z pracy i zamknąłem się w studio i nie mogłem powstrzymać rąk. Nie chciałem ciąć piłki, przysięgam… ale wydawało się idealne. W sam raz dla… ciebie. "Wpatrując się w nią dzikimi oczami," Myślałeś, że to konieczne? " Dla ciebie. ”„ Ja? ”„ Tak.

Piłka nożna płynie w twojej krwi, Marcus. Ale tak samo jak wszystko inne. Życie, rodzina… wszystko. Kolory dnia i nocy doskonale pasowały do ​​Baranów, kiedy grał twój dziadek. ”„ Powinienem cię rozebrać za uszkodzenie czegoś tak cennego.

”Skinęła głową, łzy zaczęły spływać jej z oczu. Na początku, gdy zobaczyła pociętą piłkę, trawiła go wściekłość. Marcus chciał rzucić dzieło na podłogę i wyrwać kawałki. Kiedy siedział na podłodze, jego gniew był bezcelowy; piłka mogła być w jego rodzinie, ale była również przechowywana w pudełku w magazynie tak długo, jak pamiętał. Nigdy tego nie pokazano, tego, co zrobiła Hadley, nie było to pokazywane.

Widząc ją tak bezbronną jak ona, nie mógł tego znieść i wystąpił do przodu. głos był tak miękki, czułość musknęła jego chłodne niebieskie oczy. Uniósł dłoń i ujął jej policzek.

Hadley oparł się o jego dłoń i spojrzał mu w twarz. - Marcus, tak mi przykro. Nie wiedziałem, na czym stoimy i próbowałem się chronić.

- I poniosło porażkę. Uśmiech pojawił się na jej umazanej łzami twarzy. „Tak. Miałeś rację, bałem się. Boję się, ale nie wiedziałem, co robić.

Żyjesz w tak innym świecie” „Przestań. Żyjemy w tym samym świecie. Ludzie przychodzą i odchodzą, ale ci, którzy kij są interesujące. " Podszedł bliżej, otarł łzy spływające po jej policzkach i przyłożył swoje usta do jej ust.

Hadley wtuliła się w niego, owijając ramiona wokół jego talii, delektując się jego ciepłem i siłą. Wyciszonym głosem wypowiedział słowa, których potrzebowali, aby wyjść na jaw. - Chcę być z tobą Hadley, ale chcę, żebyś była na tej samej stronie co ja. Albo wszystko w środku, albo w ogóle nic.

Tak właśnie jest. "Wszystko albo nic?" „Zgadza się, weź to lub zostaw”. Spojrzała mu głęboko w oczy i zobaczyła utrzymujący się smutek, jakby nie wiedział, jak odpowie.

Nienawidziła tego z powodu jej własnych wątpliwości, że w nią wątpił. Uwalniając się z jego uścisku, cofnęła się. Marcus wziął głęboki oddech i zaczął odwracać wzrok.

Kącik jej ust wygiął się i wyciągnęła rękę, żeby dotknąć jego brody. "W porządku." Jego oczy powróciły do ​​niej, badając jej twarz. "Wchodzę w to." Marcus stał bez słowa, więc Hadley powtórzyła się, wymawiając każde słowo. "Naprawdę?" - Tak. Obiecuję, że zrobię co w mojej mocy z tym… nami.

Ale i to jest naprawdę duże ale. Jeśli zobaczę jakąś obrzydliwą dziewczynę próbującą zatrzasnąć ci pazury, cyrk trwa. - Walczyłbyś z jakąś dziewczyną? - Jeśli ona ściga mojego mężczyznę, do diabła, tak! Marcus zaśmiał się i mocno ją pocałował. "Amen." Hadley szarpnął jego ubranie, żeby wejść do środka. Rozglądając się po pustej przestrzeni, spojrzał na nią sugestywnie.

"Gdzie jest Caitlin?" „U jej chłopaków przez kilka dni, myślę, że kiedy jestem zdenerwowany, jestem rozpaczliwy”. Śmiejąc się, Marcus wszedł za nią do jej pokoju, ale nie wytrzymał, kiedy podeszła do łóżka. Podchodząc za nią, położył dłoń na jej ramieniu, żeby mogła przez chwilę stać nieruchomo. Gorący płomień spalił jej ciało, zastanawiając się, co robi. Kiedy jego palce przesunęły się po jej tyłku, prawie upadła na podłogę.

- Pięćdziesiąt dwa, co? Odwróciła się i zarzuciła mu ręce na szyję, a jego dłonie zatrzymały się na jego koszulce numer wydrukowanej na jej szortach, opierając się o jej soczysty tyłeczek. Kiedy ją podniósł, instynktownie oplotła nogi wokół jego bioder i cicho przemówiła do jego szyi. "Jestem twoim największym fanem, nie wiedziałeś?" Kładąc ją na łóżku, odurzali się głębokimi pocałunkami i namiętnymi pociągnięciami. Poruszał się w niej dokładnie tak, jak kochała, a ona oddawała mu się w sposób, który przyprawiał go o drżenie. Potem leżeli bez tchu i zadowoleni; otworzyła oczy i pocałowała wilgotną skórę na jego klatce piersiowej, po czym przytuliła się bliżej i odprężyła obok niego.

Marcus poruszył się, unosząc jej podbródek, żeby mogła zobaczyć jego twarz. Mówiąc z diabelskim uśmiechem: „Hadley, czy będziesz moją dziewczyną na pełen etat?” W swoim małym łóżku zwinęła się w jego stronę i śmiała się. Jakby kiedykolwiek mu odmówiła.

Pocieszony dźwiękiem, trzymał się mocno i wiedział, że wszystko w porządku. Miał swoją panią u boku i zamierzał ją tam zatrzymać. Epilogue Marcus kierował wynajętym samochodem autostradą dwudziestą dziewiątą, gdy jechali do otwarcia restauracji.

Ciepłe wiosenne powietrze wypełniło samochód, gdy zarówno on, jak i Hadley nie opuszczali szyb. Jego ręka spoczywa wygodnie na jej udzie, kiedy pochyliła się do przodu, żeby wyjrzeć przez okna; jej oczy patrzyły na kilka winnic, gdy mijali. Wiele się wydarzyło od tamtego stycznia. Cougars weszli do fazy play-off z Giants z rozmachem, ale w czwartej nie wypadli.

Nowy Jork trzykrotnie zwolnił Setona, pobijając rekord i przewrócił piłkę, zdobywając przyłożenie, aby wygrać mecz. Kiedy drużyna wpadła do szatni, trenerzy opiekowali się szampanem. Przybyli tak daleko od poprzedniego roku, że chociaż nie dotarli do Super Bowl, wciąż wyszli z sezonu 13 - Zaraz po zakończeniu sezonu Hadley czyściła swoją torbę i znalazła interes karta, którą otrzymała po pokazaniu figury w Lincoln Park. Jak się okazało, kurator podał jej numer do innej galerii, która pasowała do jej pracy.

Po znalezieniu numeru zadzwoniła natychmiast i do połowy lutego była w stanie zdobyć kilka sztuk. Kilku miejscowych entuzjastów szybko zwróciło uwagę na artystyczne wrażenia Hadley. Zaczęły napływać prośby i była w stanie zmienić swoje zmiany w kawiarni na dyżurną.

Marcus uśmiechnął się na tle słońca, przypominając sobie jej głos, gdy mówiła do niego stanowczo o utrzymywaniu pewnej regularności w swoim planie dnia. Przyjechali do małej wioski w Michigan, gdzie Gabe i Samantha mieszkali poza sezonem piłkarskim, aby wziąć udział w ślubie tuż po walentynkach. Hadley służyła jako druhna w bladożółtej sukience.

Później powiedziała mu, że Samantha wybrała tę część garderoby, ponieważ była w tym samym kolorze co sukienka, którą miała na sobie tej nocy, gdy spotkała mężczyznę, który złapał jej serce. Podczas przyjęcia wyciągnął ją na parkiet, gdzie szarpnęła go za krawat i razem tańczyli całą noc. Ruch na dwupasmowej autostradzie zaczął się gęstnieć, gdy przejeżdżali przez Yountville. Hadley odwrócił się do Marcusa i zaśmiał się, gdy wypowiadał słowa piosenki w radiu.

Jednym ruchem ręki podkręciła radio i uśmiechnęła się. Odkąd zdecydowali się zostać ze sobą oficjalni, ich stosunki zacieśniły się tylko na lepsze. Wciąż zdarzały się chwile, kiedy denerwowała się nim, a on z nią, ale zamiast przymykać oczy, przysięgali sobie, że będą ze sobą rozmawiać i utrzymywać otwartą komunikację. Jej biedna sypialnia prawdopodobnie zbierała kurz, ponieważ praktycznie większość nocy spędzała w mieszkaniu Marcusa. Od czasu do czasu, gdy utknęła w pracowni, przychodził do jej mieszkania i gotowali obiad.

Oboje podekscytowani uprażali drinka, kiedy udało im się wyprowadzić Caitlin z mieszkania z jej chłopakiem na podwójną randkę. Spotkanie z tą parą sprawiło, że Marcus zaczął się zastanawiać, jak u licha jego dziewczyna żyje z tak nieśmiałą dziewczyną. Pod koniec nocy Caitlin i jej chłopak wyszli wcześnie, zostawiając ich dwoje śmiejących się i przytulonych w dużej budce.

Samochód zjechał z autostrady i wjechał na parking Benedine Vineyards w Rutherford. Kiedy wyszli, ciepłe powietrze końca marca uderzyło w nich obu. Na przyjęcie Marcus miał na sobie ciemnoszare spodnie od sukienki i białą koszulę zapinaną na guziki. Z powodu kalifornijskiego upału, do którego nie był przyzwyczajony, miał pod spodem podkoszulek i odpiął kilka guzików.

Hadley zdecydowała się założyć białawą letnią sukienkę z błyszczącymi cekinami rozrzuconymi z przodu i obcasami na ramiączkach. Nie wiedząc, czy w nocy będzie zimno, czy nie, przyniosła pasującą lnianą marynarkę. Marcus wziął ją za rękę, kiedy weszli po frontowych schodach i otworzyli drzwi.

Ciotka Kathy krzyknęła z tyłu i ruszyła, by powitać Marcusa. Ścisnęła go mocno i pocałowała w policzki, po czym odwróciła się do Hadley. - Więc to jest Hadley.

„Kath, poznaj Hadley Wilkerson. Tak, moja ciocia Kathy. "Wyciągając rękę, Kathy odepchnęła ją na bok i przyciągnęła do uścisku.„ Bardzo miło cię wreszcie poznać, Hadley. "Spoglądając na Marcusa, tylko wzruszył ramionami i uśmiechnął się." Też miło cię poznać, bardzo dziękuję, że nas tu jest.

Kathy machnęła ręką. „Rodzina to rodzina. Wejdź i uspokój się.

Dziś wieczór jest całkowicie zrelaksowany, więc zapomnij o prosić mnie o cokolwiek. ”Cała trójka roześmiała się i weszła do jadalni, gdzie stoły były misternie ustawione. Każdy stół udekorowany eleganckimi talerzami i świeżo zapalonymi świecami na górze. Oświetlenie w samym pokoju było ciemno, co tylko dodawało intymnej atmosfery każdemu obiadowi. Felicia Jennings przyszła z kieliszkiem wina dla Hadley, podczas gdy Norm przyniósł szklankę szkockiej i wody dla Marcusa.

Rozmawiali chwilę, zanim Hadley odeszła, by rozejrzeć się po restauracji Kiedy wstała, Marcus pocałował ją krótko i patrzył, jak idzie w głąb pokoju. Dębowe ściany były poplamione na ciemnobrązowy; lakier był nieco świeży i łaskotał ją w nos, gdy wchłaniała jego zapach. Bieganie.

palcami wzdłuż drewna doszła do wniosku, że wyschnięcie zajmie jeszcze jeden dzień i miała nadzieję, że nikt inny na imprezie nie dotknie ścian. Kathy wydawała się mieć nienaganny gust, ponieważ każda akcentująca ściana szczyciła się kolorem okropne prace artystów, o których nie miała pojęcia; Hadley zastanawiała się, czy są miejscowi. Podążając szlakiem kawałków wzdłuż ściany, dotarła do wejścia, przy którym stali gospodarze.

Przylecieli tamtego popołudnia, więc jej ciało wciąż było obolałe od siedzeń; przekręcając szyję, odwróciła głowę w stronę zwróconą w stronę jezdni i zachwiała się. Prostując się, podeszła bliżej, żeby lepiej się przyjrzeć. Spojrzenie na nią było jednym z dzieł, które sprzedała z galerii w styczniu. Jej usta zaschły ze zdumienia, zanim Marcus opuścił brodę na jej ramię od tyłu i pocałował ją w szyję.

Szepcząc do niego: „Nie rozumiem?” „Czy pamiętasz wysyłanie zdjęć do mojej mamy?” - Oczywiście, ale nie rozumiem. „Uwielbiała ich i pokazała Kath twoją pracę. Kathy zobaczyła to w e-mailu i wiedziała, że ​​chce, aby znalazła się w wejściu, bez pełnego zagospodarowania przestrzeni”. Odwróciła się do niego i spojrzała na niego, próbując to rozwiązać.

- Ale jak ona się dowiedziała, jak to zdobyć? „Twoja lodówka to bogactwo wiedzy”. Uśmiechając się do niego, zawahała się. „O mój Boże… Muszę zwrócić jej pieniądze”. Marcus przechylił jej brodę i pocałował ją w usta.

- Nie kupiła tego kawałka, Had. Powiedziała mi o tym, a ja kupiłem to dla niej. W ten sposób masz w tej restauracji tyle samo, co ja. "Co?" „Rodzina to rodzina”.

Marcus pochylił się i pocałował Hadley wszystkim, co wiedział. Łzy lały się z niej gorąco, ale nie obchodziło jej to. W pewnym momencie swojego życia mogła uciec od swoich lęków, ale na ten dzień zabrał ją tam, gdzie powinna. Prowadząc ją do mężczyzny, z którym chciała spędzić resztę życia, i pokazując jej pracę od jednego wybrzeża do drugiego.

Kiedy Marcus trzymał ją mocno, zdała sobie sprawę, że ma wszystko dokładnie tak, jak marzyła, i nie może być szczęśliwsza. Tak było oczywiście, jeśli Cougars wzięli udział w Super Bowl w następnym roku. I to już koniec innej krótkiej, ale mimo wszystko miłej historii. Wielkie podziękowania kieruję do tych, którzy wysyłali e-maile i wiadomości przypominające mi, że byłeś zainteresowany, gdy moje myśli skupiały się na czymś innym. Dziękuję Ci.

Miłość nie musi być epicką historią lub sprośną opowieścią co dwie strony - chociaż niektórzy z nas nie chcieliby narzekać na odrobinę dodatkowej zabawy.

Podobne historie

Road Trips for Peter (Rozdział czwarty)

★★★★★ (< 5)

To wszystko jest wymyślone! Nic się nie wydarzyło! Więc bądźcie fajni!…

🕑 16 minuty Powieści Historie 👁 1,767

Lecąc ulicą w moim Priusie! W kierunku więcej miłości. Tym razem wracałem na zachód, ale zatrzymałem się na południu. Tym razem poznam prawdziwą Południową Damę, że tak powiem!…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział trzeci)

★★★★(< 5)
🕑 15 minuty Powieści Historie 👁 1,653

Jadąc drogą! Poruszałem się na południe i spędzałem czas z moimi małymi kwiatami i babeczkami. Każdy okazał się świetny w uprawianiu miłości. Być może była to konsekwentna cecha…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Road Trips for Peter (Rozdział pierwszy)

★★★★★ (< 5)
🕑 13 minuty Powieści Historie 👁 1,827

Zaprzyjaźniłem się również z wieloma osobami. Z wieloma z nich szyfrowałem. Wiesz, gdzie uprawiasz seks online z inną osobą w czasie rzeczywistym. Może nigdy tak naprawdę nie wiesz, kim oni…

kontyntynuj Powieści historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat