Riley Boy IV: Wynagrodzenie

★★★★★ (< 5)
🕑 42 minuty minuty Oszukiwanie Historie

"Mój Boże, to jest wspaniałe, Patrick!" powiedziała Marissa, kiedy podjeżdżali do odosobnionego domku nad jeziorem. Późnopopołudniowe słońce sączyło się przez gęsty baldachim powyżej, nadając całej parceli poczucie spokoju i całkowitej izolacji. Dom stał wysoki i majestatyczny, a jego zewnętrzną stronę pokrywał rodzimy kamień, od ziemi po dachy pokryte łupkiem. Duże belki zastosowano jako akcenty nadprożowe nad oknami i drzwiami, a także przy okapach ze wspornikami. Błyszcząca miedź błyszczała na rynnach i wnękach okiennych.

Zakrzywiony podjazd prowadził do wąskiego, ale w jakiś sposób okazałego porte cochere, które poprzedzało główny garaż rezydencji. Marissa gapiła się. — Gdzie znalazłeś to miejsce? Patrick rzucił jej szybkie spojrzenie i powiedział od niechcenia: „Nietrudno było znaleźć. W całym Blue Ridge jest wiele takich miejsc.

Kupiłem to w zeszłym tygodniu”. Szczęka Marissy pozostała luźna, kiedy wpatrywała się szeroko otwartymi oczami w męża. – Czy ty właśnie powiedziałeś, że… kupiłeś to? "Tak.

Jest super, prawda?" Mówił tak, jakby kupowanie nieruchomości było czymś, co robił codziennie. Marissa wyjąkała: „Ale, ale nie wspomniałaś o tym. Czy to nie jest coś, o czym powinniśmy najpierw porozmawiać?” Patrick zatrzymał samochód pod porte cochere, po czym odwrócił się, by dokładnie jej się przyjrzeć, zanim powiedział: – To moje pieniądze, prawda? Mogę z nich korzystać, jak chcę. Potem otworzył drzwi samochodu i wysiadł, trzaskając drzwiami na jej całkowicie zszokowanej twarzy. Otrząsnęła się, gdy usłyszała zamykający się bagażnik, po czym wygramoliła się z samochodu.

Marszcząc brwi, gdy patrzyła, jak niesie torby do drzwi, zapytała: „Patrick, co się dzieje?” Zatrzymał się i posłał jej łagodne spojrzenie. „Chciałem po prostu zrobić coś trochę szalonego. Coś, co sprawi, że krew znów zacznie płynąć. Dodaj trochę ekscytacji. Nie podoba ci się twoja niespodzianka? Marissa chyba nie wyobrażała sobie surowego tonu jego głosu ani sposobu, w jaki jego oczy stygły, kiedy wypowiedział słowo „podekscytowanie”.

W jej głowie dzwoniły alarmy, ale nie mogła zrozumieć, co jest nie tak. Przyszedł jej do głowy obraz Benjiego, ale go odrzuciła. Nie było sposobu, żeby mógł wiedzieć. Czy mógł? Nagle Marissa była naprawdę zdenerwowana.

Drzwi stały otwarte i Marissa wpadła do środka by znaleźć Patricka, tylko po to, by całkowicie rozproszyć się w domu. Wewnątrz był równie wspaniały jak na zewnątrz. Bogate drewno w połączeniu z chłodnymi marmurami i granitami na całym głównym piętrze. Miał otwarty plan, z pokojami płynnie przechodzącymi w siebie.

Kuchnia była wspaniała, z szafkami wykonanymi w błyszczącym białym stylu shaker, które, choć proste, nadawały pokojowi cichego, ale nowoczesnego wdzięku. Duże przeszklone okna zajmowały prawie całą tylną część posiadłości, pozwalając na wypełnienie przestrzeni niesamowitym widokiem na jezioro. Był jeden rażący problem: dom był całkowicie nieumeblowany. Marissa czuła się jak intruz, spacerując po dużych, pustych pokojach.

Jednak kiedy dotarła do dużego pokoju rodzinnego, zatrzymała się. Tutaj były zadatki na przestrzeń życiową. Stół z czterema krzesłami i nierówno wyglądająca kanapa zajmowały część podłogi.

Coś, co wyglądało na najnowocześniejszy system rozrywki, zajmowało centralne miejsce przed częścią wypoczynkową, z dużym telewizorem z płaskim ekranem i kilkoma urządzeniami peryferyjnymi. Marissa usłyszała kroki i odwróciła się, by zobaczyć wchodzącego Patricka z czarną skórzaną torbą. Przeszedł obok niej i położył torbę obok kanapy, po czym wrócił do niej. Patrzyła, jak się zbliża, a rodzaj strachu ścisnął jej żołądek na widok twardego, zdeterminowanego spojrzenia w jego oczach.

Potem zupełnie straciła równowagę, gdy wziął ją w ramiona, objął jej kark i zniżył swoje usta do jej ust w twardym, szorstkim, piekącym pocałunku. Poczuła, jak wbija palce w jej plecy i mocniej dociska ją do siebie, jego muskularne ciało idealnie pasuje do jej krągłości, tak jak zawsze. Poczuła wtedy jego erekcję, twardą i natarczywą na swoim biodrze, gdy plądrował jej usta.

Marissa chwyciła go za ramiona i trzymała do jazdy, czując, jak jej ciało reaguje nie tylko na fakt, że jest jej mężem. W jego sile było coś, co przemawiało do jej uległej seksualnie strony, budząc jej mroczniejsze potrzeby równie pewnie, jak zapalona zapałka rozpala ogień. Roztopiła się przy nim, jęcząc w jego usta, gdy jego dłoń chwyciła jej giętki tyłek i ścisnęła. Potem zniknął, trzymając ją z dala i wpatrując się w nią ciemnymi, nieodgadnionymi oczami. Marissa dyszała i lekko się trzęsła, kiedy zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów, po czym celowo zdjął z niej ręce.

Poczuła się jak uderzenie zimnej wody i starała się zachować spokój. – Będziemy mieli na to czas później – powiedział Patrick. „Muszę wykonać kilka telefonów. Czy mógłbyś upewnić się, że kuchnia jest odpowiednio zaopatrzona na cały tydzień? Wysłałem firmę, żeby się tym zajęła, ale chciałbym to jeszcze raz sprawdzić. I może zacząć od jakiegoś obiadu .

Umieram z głodu." Marissa wzięła głęboki oddech, po czym skinęła głową, zupełnie nie ufając swojemu głosowi. Patrick skinął głową i poszedł do jednego z prywatnych skrzydeł domu. Wypuszczając powietrze, którego nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje, skierowała się do kuchni na chwiejnych nogach. Dopiero chwilę później dotarło do niej, że to był pierwszy raz od kilku dni, kiedy Patrick ją dotknął, a właściwie się do niej uśmiechnął.

„To jest pyszne, Marissa”, powiedział Patrick, metodycznie przedzierając się przez glazurowane kotlety wieprzowe i warzywa, które przygotowała. Wyglądało na to, że naprawdę smakuje mu posiłek. Ze swojej strony Marissa wydawała się w ogóle nie jeść zbyt dużo.

Bawiła się jedzeniem, przesuwając je z jednej strony talerza na drugą, jej żołądek zawiązał się w dziwne, niewygodne supełki. Upiła łyk wody, nie chcąc pić mocnego czerwonego wina, które wybrał Patrick. Podnosząc wzrok znad swojego jedzenia, Patrick zapytał: „Nie jesteś głodny?” Marissa poczuła się trochę szalona, ​​wyobrażając sobie ostrze w jego słowach. Analizowała każde spojrzenie, każdy dźwięk i gest, który wykonał przez cały dzień. To postawiło ją na napiętej, napiętej krawędzi.

W końcu nie mogła już dłużej wytrzymać. "Patrick… co się dzieje?" – zapytała ponownie, tym razem z lekkim drżeniem w głosie. Wydawało się, że jej nie słyszy, ponieważ ostatnie kilka kęsów dokończył w kompletnej ciszy. Potem, kiedy odłożył sztućce i dokładnie wytarł usta, odchylił się w fotelu, sięgnął po kieliszek do wina i wreszcie na nią spojrzał. Marissa fizycznie odsunęła się od ledwie powstrzymywanej złości, którą zobaczyła.

Oczy Patricka były ciemnymi, złowieszczymi, bezdennymi sadzawkami. - Cieszyłaś się latem, Marissa? on zapytał. Zimny, paskudny strach zebrał się w jej żołądku. Marissa spojrzała w dół na jedzenie, które wywołało jej nagle mdłości i powiedziała: „Chyba tak”.

Odepchnęła go i sięgnęła po szklankę z wodą, ale jej palce drżały tak bardzo, że cofnęła je i ścisnęła mocno na kolanach. - To dobrze. Mam nadzieję, że było to dla ciebie naprawdę… zabawne - powiedział Patrick. Czuła na sobie ciężar jego spojrzenia jeszcze przez kilka uderzeń, po czym wytarł blat stołu dłonią i wziął szybki oddech, najwyraźniej odsuwając ten temat. Marissa podniosła wzrok, gdy powiedział: „Cóż, gotowi na rozrywkę?” Nie była pewna, jak zareagować, więc po prostu patrzyła, jak wstaje i idzie do obszaru telewizyjnego, gdzie zaczyna coś ustawiać.

Kiedy skończył bawić się elektroniką, wrócił do stołu, wziął jedno z drewnianych krzeseł i przeniósł je, ustawiając je prosto przed telewizorem z ciężkim łoskotem. Pogłaskał podłokietniki, po czym mocno uderzył kłykciami w siedzenie i spojrzał na nią. „Chodź, usiądź.

Mam dla ciebie coś naprawdę wyjątkowego”. Z załamującym się sercem Marissa wstała od stołu i powoli podeszła do niego. Odsunął się i gestem zaprosił ją, by usiadła, i zrobiła to, podczas gdy on stanął za nią, trzymając ręce ciężko na jej ramionach. Patrick ścisnął ją, a potem puścił i powiedział: „Mam nadzieję, że to docenisz.

To było trochę trudne, ale myślę, że wynik będzie całkowicie tego wart”. Telewizor nagle się rozjaśnił i Marissa złapała się na tym, że patrzy na nieruchomy obraz ich salonu. Zmarszczyła brwi, nie wiedząc, co dokładnie się dzieje. „Patrick, co…” Następne słowa zamarły jej na języku, gdy zobaczyła siebie na ekranie.

Naga, na kolanach, prowadzona przez równie nagiego Benjiego. Łańcuch, który trzymał, szarpał grubą skórzaną obrożę na jej szyi. Marissa przestała oddychać, gdy obserwowała rozwój sceny, przypominając sobie z krystaliczną jasnością wszystko, co się wydarzyło.

Stało się to w ubiegły wtorek. Benji praktycznie paradował z nią po całym domu na tej pieprzonej smyczy, klepiąc ją w tyłek, aż jej cipka pulsowała z podniecenia aż do bólu jej zaczerwienionej pupy. Patrzyła, jak rozluźnione szczęki pieprzą ją palcami, i wiła się z przyjemności. Pociągnął ją wtedy za włosy i wepchnął swojego penisa w jej usta, aż do samego końca.

Marissa przypomniała sobie, jak pieprzył jej chętne gardło, nakłaniając ją do zabawy ze sobą, dopóki nie dostała bulgotliwych, niechlujnych napadów, a on opróżnił jej usta, zupełnie nieświadomy tego, że ich nielegalne zachowanie jest filmowane. Marissa chciała wstać, zmobilizowana jakimś instynktem samozachowawczym, ale Patrick przytrzymał ją mocno na krześle. – Uważaj – powiedział głosem najzimniejszym i najostrzejszym, jaki kiedykolwiek słyszała. Scena nagle się zmieniła i Marissa rozpoznała kolejny moment poczucia winy, hedonizmu.

Tym razem byli w głównej kąpieli, a kamera uchwyciła gigantyczne cieliste dildo zanurzające się w jej tyłku. Jej chrząknięcia były zwierzęce, gdy wkładała i wysuwała nieprzyzwoicie dużego plastikowego kutasa, podczas gdy Benji głaskał jego penisa i szarpał łańcuszek przymocowany do zacisków sutków na jej piersiach. Obrzucał ją najbrudniejszymi wyzwiskami, namawiając ją, by doszła do tego ogromnego narzędzia, a ona zrobiła to głośno, niechlujnie, tryskając spermą na palce i podłogę. Potem przyszła kolej na Benjiego, który ochlapał jej twarz i klatkę piersiową obfitą spermą. Strumienie spływały po jej mokrym od potu ciele przez kilka sekund, zanim scena ponownie się zmieniła.

To trwało i trwało, ze sceną po scenie z ostatniego tygodnia. To była cholerna rola jej niewierności, bez wątpienia sklecona razem, by wpędzić ją w przesiąkniętą poczuciem winy otchłań rozpaczy. To też się udało, przyprawiające o mdłości uczucie odkrycia sprawiło, że poczuła się zimna i jakby chora. Cieszyła się, że nie zjadła zbyt wiele na kolację, bo rzuciłaby ją sobie pod nogi.

Jednak naprawdę haniebne było to, że obserwowanie, jak wykonuje wszystkie te czynności, miało również niezamierzony i całkowicie nieprzewidziany efekt uboczny. Niesamowicie ją to podnieciło. Nawet z miażdżącym przerażeniem, powtarzającą się w głowie litanią „o cholera”, walczyła z chęcią wiercenia się na krześle.

Wiedziała, że ​​ocieka wodą, a to było jeszcze bardziej haniebne. Kiedy wideo w końcu się skończyło, zamarło na scenie z wczoraj, kiedy stała na pokładzie, naga, z wyjątkiem zacisków na sutki i łańcuszków. Było to po tym, jak wykopała Benjiego, a jej twarz wyrażała triumf. W pokoju zapadły długie, złowrogie minuty ciszy, podczas których Marissa była urzeczona obrazem.

Prawie dyszała, jej twarz była karmiona, gdy poruszyła się na krześle, czując, jak jej przemoczone majtki ocierają się o jej krocze pod cienkimi spodniami do jogi, które miała na sobie. Wtedy Patrick wszedł w jej pole widzenia i poczuła, że ​​wszystko się zatrzymało. – Możesz mi wyjaśnić, dlaczego? Jego pytanie było ciche, pozbawione jakichkolwiek emocji. Stał sztywno, z rękami prawie niedbale schowanymi w kieszeniach. Marissa przyjrzała się jego całkowicie pustej postawie i zdała sobie sprawę, że nie ma nic, co mogłaby powiedzieć, co miałoby znaczenie.

Potrząsnęła głową, patrząc mu prosto w oczy, kiedy powiedziała: „Nie. Nie mogę”. To była prawda. Cały ten romans wydawał jej się teraz najbardziej zdeprawowanym z gorączkowych snów. W jej wspomnieniach, nawet tych ostatnich, było coś sennego.

Miała wrażenie, że tak naprawdę tego nie przeżyła, bardziej jakby doświadczyła tego jako pasażerka we własnym ciele. Patrick wziął kilka oddechów, a Marissa uchwyciła subtelne zaciśnięcie jego dłoni w pięści, schowanych w kieszeniach. Potem jej wzrok powędrował do jego krocza, a jej oczy rozszerzyły się. Zobaczyła, wyraźnie zarysowane pod miękkim materiałem jego drogich chinosów, że jego penis był bez wątpienia twardy. Był podniecony i myśl o tym zdezorientowała ją, ale jednocześnie sprawiła, że ​​jej pragnienie stało się bolesne.

Marissa nie była świadoma hałasu, który wydała, dopóki tego nie zrobiła, ciche, skomlące westchnienie odbijało się echem między nimi. Podszedł do niej o krok i powiedział: „Czy chcesz, żeby to trwało dalej?”. Marissa niemal natychmiast potrząsnęła głową. - Nie.

To koniec. Już nigdy nic od niego nie chcę. Patrick przyjrzał jej się uważnie.

Marissa oparła się jego błyszczącemu, przeszywającemu spojrzeniu, całkowicie pewna, że ​​właśnie powiedziała absolutną prawdę. Całkowicie skończyła z Benjim i ku swemu całkowitemu zdziwieniu zdała sobie sprawę, że jej podniecenie w tym momencie nie miało nic wspólnego z nim, a wszystko z ekshibicjonistycznym charakterem wideo, które właśnie obejrzała. Podniecał ją występ przed kamerą, obserwowanie siebie jako najpodlejszej, najbardziej nieskrępowanej dziwki, jaką mogła być, podczas gdy ktoś inny ją obserwował.

Jednak nie byle kim. Patryk. Uważała, że ​​obserwowanie go jest prawie nieznośnie ekscytujące. Nagle, całkowicie ożywiony, Patrick rzucił się na nią, chwycił jej luźne, gęste włosy i chwycił je mocno, pociągnął tak, że nie miała innego wyjścia, jak tylko spojrzeć w jego gniewne spojrzenie. To było bolesne i sprawiało, że płakała, ale także karmiło jej rosnące pragnienie.

– Masz pojęcie, jak się z tym czuję? Twarz Patricka znajdowała się kilka cali od jej twarzy, jego oczy były sine, policzki lekko odżywione. Dyszał teraz, a Marissa dorównała mu oddechem. Coś złego ją opanowało i uśmiechnęła się. Ta unosząca się jakość wypełniała jej umysł, gdy wpatrywała się w jego naelektryzowane tęczówki.

Spojrzała w dół jego ciała w kierunku jego krocza, a potem z powrotem na niego i powiedziała: „Mogę zgadnąć przynajmniej w jeden sposób, w jaki to sprawia, że ​​się czujesz”. Patrick warknął, właściwie warknął, a jego uścisk zacieśnił się boleśnie, przez co Marissa syknęła. - Nie bądź teraz kurewsko sprytna, Marissa, bo przysięgam na Boga, pożałujesz tego - wycedził przez zaciśnięte zęby. Potem nadeszła jego kolej, by syknąć, kiedy poczuł, jak jej ręce przesuwają się po jego nogach.

Marissa nie wiedziała, jakie szaleństwo ją ogarnęło, ale nie mogła przestać. Pogłaskała jego napięte, drżące uda mocnymi dłońmi, zbiegając je po bokach jego napiętego krocza. Wydał z siebie jęk, odciągając jej głowę do tyłu o kolejny niemożliwie bolesny cal, ale stał nieruchomo, gdy mocno głaskała ją od podstawy do czubka iz powrotem.

Jej uśmieszek zmienił się w pełny, uwodzicielski uśmiech i skupiła się na jego drgającym czubku. „Myślę, że podobało ci się patrzenie, jak jestem dla niego naprawdę brudną dziwką”. Ścisnęła go i tym razem jęknął głośno, a jego druga ręka spoczęła na jej gardle. Marissa poczuła dreszczyk strachu, któremu towarzyszyła niezrównana fala intensywnego pożądania. Miało to milion razy większy wymiar niż to, co czuła z Benjim.

To było eony poza tymi nagle płytkimi wrażeniami. „Myślę”, powiedziała, ściskając główkę jego penisa, „że chcesz, żebym była dla ciebie tą samą brudną zdzirowatą żoną”. Twarz Patricka wyrażała dziwną kombinację gniewu i szoku. Dyszał, zgrzytał zębami i prawdopodobnie nieświadomie wydawał z siebie ten niewiarygodnie seksowny warczący dźwięk. Ręka na jej gardle zacisnęła się mocno na kilka długich, całkowicie przerażających sekund, po czym rozluźniła się i Marissa prawie wydobyła się z fal mrocznej, ostrej przyjemności, która przez nią przepływała.

Jęknęła i dyszała, a jej biodra kręciły się szaleńczo, by uzyskać jakąś formę stymulacji na jej łechtaczce. Szczyt był tak blisko. Tęskniła za tym. Jednak Patrick zdawał się zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, nawet przez mgłę gniewnego pożądania.

Puścił jej szyję i dał jej niezbyt delikatnego klapsa w policzek. Oszołomiona Marissa spojrzała na Patricka z otwartym szokiem i buntowniczą złością. Po prostu z powrotem położył rękę na jej gardle i trzymał ją nieruchomo.

„Nie, Marissa. Nie możesz przyjść. Nie dziś wieczorem.

Nie, dopóki nie powiem, że tak. Mocno obrócił jej głowę, tak że jej ucho było nachylone do niego, po czym wyszeptał: „To będzie długie, ciężkie…” Zaakcentował to słowo pchnięciem bioder, napędzając jego główka penisa w jej dłoni, „-wakacje dla ciebie, kurwo żono". Każde słowo przebijało całe ciało Marissy, pozostawiając ją w drżącym, potrzebującym, jęczącym bałaganie.

Zasłużyła na to, każdą rzeczą, jaką ją nazwał, każdym klapsem, klapsem, odmowa orgazmu, brutalne ruchanie w twarz, upokarzające rozdzieranie tyłków i wszelkie inne hedonistyczne formy „karania", jakie wymyślił Patrick. Pościeliła swoje łóżko i choć nie spodziewała się, że tak się to potoczy, Wziąłbym to, leżał w nim i kurwa kochał każdą jego chwilę. Patrick ponownie ścisnął jej gardło i powiedział: „Zamierzam wymazać tego cholernego Rileya z twojej pamięci. Odbieram to, co do cholery należy do mnie, i zacznę od tych ust dziwki. Jego dłoń chwyciła jej podbródek i policzki, a następnie ścisnął jej usta w otwarte, wydymając „o”.

„Weź moje spodnie odwal się, dziwko, i pokaż mi, jakim fantastycznym frajerem się stałeś. Marissa patrzyła mu w oczy, gdy jej palce próbowały rozpiąć jego pasek, guzik i zamek błyskawiczny w jego spodniach. Dyszała i oblizała usta, przesuwając ubranie w dół, zabierając ze sobą bokserki. Jej wzrok spoczął na jego kroczu i natychmiast się rozszerzył.

Patrick zawsze skrupulatnie dbał o pielęgnację i utrzymywał starannie przystrzyżony krzak, ale dzisiaj był zupełnie bezwłosy. Jego kutas pulsował gniewnie, dumny i proste, wydawało się Marissie większe niż kiedykolwiek wcześniej. Gdy już miała je chwycić w dłonie, Patrick pociągnął ją za włosy, przez co się skrzywiła. „Żadnych rąk, dziwko. Otwórz usta i wysuń język, ręce skrzyżowane na plecach.

Marissa nie traciła ani chwili, robiąc dokładnie to, co powiedział, jej oczy ponownie skupiły się na nim. Patrick chwycił ją za włosy i szyję, by poprowadzić ją odsłoniętą językiem do spodu jego płaczącego penisa. Narysował koroną linię na całej długości jej języka, rozsmarowując swoją spermę na jej mięśniu śliskim od śliny.

Chrząkając, rozkazał „Otwórz szerzej”. Zrobiła to, a on wcisnął się w jej szerokie, ciepłe, chętne usta. Marissa brzęczała z pożądania, czując, jak grube mięso jej męża wbija się w jej usta aż do szczytu gardła. Trzymał się tam, jakby chciał, żeby się nim zakneblowała, ale Marissa nauczyła się całkiem sporo o pieprzeniu gardła przez lato. Rozluźniła gardło i pozwoliła kutasowi Patricka wsunąć się dalej.

Zacisnął zęby i wycedził chropowate „kurwa”, po czym poruszył biodrami i mocno zakopał się w jej gardle. Marissa zakneblowała się wtedy, ale to nie miało znaczenia. Patrick rzeczywiście brał to, co było jego.

Szarpał i ciągnął jej głowę, kiedy wsuwał się do jej ust, a ten szorstki i natarczywy ruch sprawiał, że oczy Marissy łzawiły i przelewały się. Ślina zebrała się i ściekała po bokach jej ust. Stała się niczym innym, jak tylko jego pieprzoną dziwką i chociaż robiła to z Benjim wiele razy, to było zupełnie inne.

Łzy Marissy nasiliły się, gdy pieprzył ją szybciej, a jego oddech stawał się ostrym sapnięciem. Twarz Patricka była maską wykrzywionej przyjemności i mrocznego, ostrego gniewu, gdy raz po raz skalał jej usta. To powinno upokorzyć Marissę, ale tak naprawdę uwolniło jej serce.

To był jej mąż, mężczyzna, którego zawsze kochała, biorąc ją. Posiadać ją w sposób, którego pragnęła, i chociaż osiągnięcie tego rezultatu wymagało jej niewierności, w tej chwili nie mogła żałować. Ten Patrick, dominujący bóg, który obecnie dławi jej gardło, był spełnieniem jej mokrego snu. „Kurwa, to dobre gardło dziwki! O tak, dziwka żono, weź to”. Warknął, a Marissa poczuła, jak jego kutas twardnieje w jej gardle.

„Kurwa tak, wejdę w usta tej zdzirowatej dziwki. Lepiej połknij to wszystko, Marissa. Tak, o tak, oto nadchodzi!” Patrick trzymał jej włosy i szyję w żelaznych uściskach, chowając pulsującego, kopiącego penisa tak głęboko, jak tylko się dało.

Oczy Marissy wywróciły się i zamknęły w ekstazie, gdy poczuła, jak zaczyna strzelać jej do gardła, i pracowała mięśniami, by dalej go doić. Krzyknął z zaskoczenia i przyjemności i pieprzył ją z gorączkową intensywnością, tryskając spermą wciąż ją wypełniając. Marissa czuła się tak blisko przyjścia, że ​​bała się, że to zrobi; Patrick powiedział jej jednak, że nie może.

Bardziej niż cokolwiek innego chciała go zadowolić, a to wzmocniło jej determinację. Kiedy w końcu wysunął się z jej gardła, wzięła wybuchowe, sapiące oddechy, a strużki śliny rozciągały się od jej rozchylonych ust do jego powoli opróżniającego się penisa. Jej cipka drżała i bolała, by dojść, a ona jęczała i wiła się, chcąc uwolnienia, ale świadoma, że ​​go nie dostanie. Zaprzeczenie było doprowadzające do szału, ale spełnienie jego żądań przyniosło Marissie więcej dumy i przyjemności.

Palce Patricka złagodniały i czule odgarnął jej włosy z twarzy. Delikatna pieszczota była nieoczekiwana, ale tak doceniona, że ​​Marissa jęknęła, a jej łzy stały się gęstsze, gdy ochrypły szloch utknął w jej zmaltretowanym gardle. Ten prosty gest zawierał wszystko, czego pragnęła podczas interakcji z Benjim.

Zdała sobie wtedy sprawę, że tak naprawdę nigdy tego od niego nie chciała. Zawsze tylko Patrick mógł jej to dać. Jego silne dłonie chwyciły jej policzki i obróciły jej twarz, by na niego spojrzała. Marissa płakała otwarcie, kiedy przyjęła swojego wspaniałego męża, mężczyznę, który posiadał jej serce i duszę, a teraz zaczął domagać się jej ciała w sposób, którego tak bardzo potrzebowała. Patrick pogłaskał kciukiem jej policzek, mały dotyk tak znajomy, że wybuchnęła głośnym, otwartym płaczem.

Patrick ukląkł przed nią, a potem wspiął się między jej nogi i otoczył ją silnymi ramionami, przytulając mocno. Marissa pochyliła się ku niemu, owijając ramiona wokół jego ramion. Trzymali się tak przez długi czas, aż szloch Marissy ucichł. Ręce Patricka powoli zataczały kojące kręgi na jej plecach, ale teraz odsunął się od niej i spojrzał w jej zapuchnięte od łez oczy. Marissa widziała w nich miłość, którą wciąż do niej żywił, ale była w niej nowa głębia i wymiar, a także ciemność, od której dreszcz przeszedł jej po plecach.

Patrick powiedział: „Nie zamierzam za to przepraszać. Zasłużyłaś na to i o wiele więcej, ale jednocześnie nie chcę cię skrzywdzić, Marisso. nie zrobiłem tego, prawda? Czy to za dużo?” Marissa posłała mu mały, drżący uśmiech i powiedziała: „Nie, to było takie dobre. To było ponad wszystko, co kiedykolwiek czułem." Patrick spojrzał na nią, jakby miał zamiar ją obgadać, ale kontynuowała: "Nie, posłuchaj mnie, proszę. Nie będę zaprzeczać, że Benji był… dobry.

Położyła się gorąco, czując głębokie upokorzenie związane z opowiadaniem mężowi o waleczności jej kochanka w worku. „Ale to, co dla mnie zrobił, było tak płytkie, w porównaniu do tej jednej rzeczy, którą właśnie zrobiliśmy. Nie kochałam go, Patricku. Sprawił, że moje ciało poczuło rzeczy, których nigdy nie znałam, ale nigdy nie dotknął mojego serca, mojej duszy.

Te są tylko dla ciebie. Oczy Patricka stały się gorące i ciemne, a jego ręka powróciła, by położyć się zaborczo na jej gardle. „Od teraz twoje ciało też jest tylko dla mnie,” powiedział szorstko, a Marissa jęknęła cicho. „Tak - powiedziała cicho, nie mogąc oderwać wzroku od jego wzroku. Patrick odsunął się od niej, zakładając spodnie.

Potem powiedział: - Wstań. Zdejmij wszystko. Marissa zbladła, ale zrobiła, co powiedział. Jej ręce drżały, gdy szarpała swoją miękką bawełnianą koszulę, czując się całkowicie bezbronna, gdy każda część ubrania uderzała o ziemię.

Kiedy była naga, miała absurdalną potrzebę zakrycia się przed piorunującym spojrzeniem Patricka. Stała tam z rękami splecionymi na brzuchu i spuszczonymi oczami, czekając, aż przemówi. „Wciąż jesteś tak kurewsko wspaniały," warknął cicho. Ten dźwięk sprawił, że Marissa zadrżała. „Rozumiem, dlaczego chciał ciebie.

Idź twarzą do kominka i połóż ręce na kamieniu”. Zgodziła się, trzęsąc się jak liść. Patrick obrócił się za nią i usłyszała obok siebie tępy łoskot, zanim poczuła jego ciepłe, silne ręce na swoich biodrach, a potem jego obutą stopę między nogami. Rozsunął jej stopy i powiedział: „Rozłóż nogi.

Szerzej”. Była całkowicie odsłonięta, a Patrick przesuwał pewnymi palcami po jej obfitych policzkach, drażniąc kciukiem szczelinę między nimi. Marissa nie mogła powstrzymać się od wygięcia w jego ręce, a jej pulsująca, obolała cipka szukała jakiejkolwiek stymulacji, jaką mogła dostać. Jego ręce ją opuściły, a Marissa westchnęła z rozczarowaniem.

Słyszała, jak się porusza, a potem odgłos szperania. – Czytałem. Uczyłem się, w zeszłym tygodniu. Po obejrzeniu wszystkiego, co ten dupek ci zrobił, zacząłem się zastanawiać, dlaczego mu na to pozwoliłeś. Rozległo się głośne uderzenie czymś twardym o ciało i Marissa podskoczyła z szeroko otwartymi oczami.

„Czytałem wszystko o tym, co to znaczy być dominującym i uległym. Myślę, że tego właśnie pragniesz, prawda?” Wrócił za nią, a Marissa przygryzła wargę, by uciszyć nerwowy jęk, który chciał się wymknąć. Poczuła, jak coś tępego i zimnego przesuwa się po jej udzie, wtulając się między jej policzki we wrażliwy odbyt. Patrick powiedział: „Jesteś uległa, prawda?” Postukał czymkolwiek w jej małą gwiazdkę, a Marissa jęknęła, po czym skinęła głową. Kontynuował: „Pragniesz tej dominacji, prawda? Odpowiedz mi”.

Marissa sapnęła, gdy tępa końcówka przycisnęła się do niej mocno, brak jakiegokolwiek lubrykantu był całkowicie widoczny w sposobie, w jaki przylegał i rozciągał jej delikatne ciało. Powiedziała: „Tak, tak, chcę. Proszę, Patrick”.

Zachichotał, przytrzymując przedmiot jeszcze przez chwilę, zanim go wycofał. - Już błagasz? To ci nie pomoże, Marissa. Zimny, śliski lubrykant, którym smarował jej tyłek, sprawił, że Marissa wiła się i dyszała. Palec Patricka zawirował wokół jej brązowej gwiazdy, a potem zanurzył się w niej kilka razy, upewniając się, że lubrykant dobrze się wchłonął.

Przyniósł z powrotem tępy, zimny czubek, po czym zaczął go wkładać. Marissa jęknęła na rozciąganie. Ta cholerna rzecz była duża, taka duża. Pisnęła, gdy powoli pieprzył jej tyłek coraz bardziej rozszerzającym się fallusem, a jej rozluźniony tyłek wciąż miał problem z wzięciem gigantycznej rzeczy. „W końcu to kara” mruknął, trzymając ją nieruchomo z ręką na biodrze, drugą obracając i wpychając coś, co, jak sobie uświadomiła, było największym szklanym korkiem, jakiego kiedykolwiek doświadczyła.

Jej cipka kapała obficie płynem po jej udach, gdy wtyczka rozciągała ją i rozciągała. - Prawie na miejscu - wyszeptał, po raz ostatni wpychając ogromną wtyczkę. Oczy Marissy przewróciły się i mocno chwyciła kamienną ścianę, zaciskając zęby i płacząc z uczucia wypełnienia.

Jej tyłek zamknął się wokół szyi, a wtyczka została osadzona. Wydawał się większy, ciężki i bulwiasty. Testowe szarpnięcie, które dał jej Patrick, wywołało falę uderzeniową promieniującą przez jej tyłek aż do pustej cipki.

– O Boże – jęknęła Marissa. Czuła się tak, jakby przestała być tylko zabawką. Zła, nieposłuszna zabawka, którą trzeba było zdyscyplinować. Pamiętając, że nie pozwolono jej przyjść, znowu jęknęła, a potem krzyknęła, gdy twardy, solidny klaps wylądował na jej tyłku.

W krótkim odstępie czasu nastąpił kolejny, a ona zaklęła słabo. Patryk chrząknął. „To było bardzo satysfakcjonujące. Byłaś bardzo złą żoną, Marisso.

Usłyszała, jak coś brzęczy, a potem Patrick pojawił się po jej lewej stronie. „Otwórz buzię”. Marissa posłuchała, po czym jęknęła, gdy włożył jej do ust metalowy knebel.

za jej głową, po czym wsunął palce w jej gwałtownie otwarte usta i przyciągnął ją, żeby na niego spojrzała. Jego wyraz twarzy był tak ciemny, że Marissa poczuła chwilowy strach. Patrick powiedział: odebrał ci zdolność mówienia. Więc dopóki knebel nie zostanie zdjęty, twoim bezpiecznym słowem będą trzy stuknięcia w kamień.

Rozumiesz? Spojrzała na niego, widząc poza ciemnością mężczyznę, którego kochała pod tym wszystkim, i powoli skinęła głową. „Pokaż mi, że rozumiesz” – poprosił. Bez wahania stuknęła trzy razy w kamienny kominek prawą ręką Patrick poklepał ją po policzku i uśmiechnął się. „Dobra dziwka.

Teraz. Zaczynajmy. Tydzień później. Benji szedł ciemną uliczką w Buckhead, najwyraźniej nie przejmując się swoim obskurnym otoczeniem o trzeciej trzydzieści nad ranem. nocny klub.

Zostawił swoją ciężarówkę na niezbyt odległym parkingu, powtarzając ten schemat przez całe lato. Teraz, kiedy beztrosko przechadzał się po najciemniejszej części alejki, nie miał ani jednego jego brudny umysł był zajęty wyobrażaniem sobie nowych, szczególnie upokarzających scenariuszy dla Marissy.Minęły dwa tygodnie, odkąd widział ją po raz ostatni, i wyobraził sobie, że robi się całkiem napalona na jego bardzo specjalny rodzaj pieprzenia. Benji nie traktował jej poważnie, kiedy go wyrzuciła. Pomyślał, że potrzebowała trochę czasu, by zdać sobie sprawę, że tylko on może dać jej to, czego pragnie.

Jego kutas poruszył się na samą myśl o zrobieniu z niej znowu swojej małej zabawki do pieprzenia. Miał szczęście, że wpadł na nią i sprawił, że była taką fantastyczną małą dziwką. Kiedy wracał do domu na letnią przerwę od szkoły, pogodził się z nudnym latem pracy i jeszcze raz pracy.

W Atenach stworzył życie poza uniwersytetem, które kręciło się wokół „stylu życia”, jak to powszechnie nazywano. Benji był intensywnym i popularnym domownikiem w swojej grupie zabaw. Subby fuck króliczki, które były dzielone między domami, były świetną praktyką w oswajaniu doświadczonej pumy, takiej jak Marissa. Benji nie miał zamiaru jej teraz odpuścić.

Była tak dobrze pieprzona! Tak chętny i spragniony tego, co miał do zaoferowania. Nie miało znaczenia, jak bardzo był zdeprawowany, ona była w grze. Marissa była spełnieniem jego marzeń i nie mógł się doczekać, aby przeciągnąć ich mały układ na następny rok szkolny.

Benji obmacywał się przez dżinsy, gdy wyobrażał sobie, jak spitroasteta jest między nim a jednym z pozostałych domsów. Planował zrobić z niej główną ruchankę w grupie. Byłoby wspaniale. Wszystko, co musiał zrobić, to dać jej trochę zachęty.

Jego asem było szantażowanie jej, mówiąc jej nieświadomemu mężowi o ich zajęciach rekreacyjnych. Kurwa, natychmiast by się zwinęła. Nagle szorstkie ręce chwyciły Benjiego i został bezceremonialnie wepchnięty w nieustępliwą ceglaną ścianę. Miał dość sprytu, by spróbować uwolnić się, ale solidny cios w brzuch zgiął go wpół. Mimo to atakujący wyprostował go z powrotem i otrzymał uderzenie w lewą szczękę, które sprawiło, że zobaczył gwiazdy.

Zachwiał się w miejscu, zdyszany i obolały, kiedy kolano przyciśnięte do pachwiny posłało go na mokrą, usianą śmieciami podłogę alejki. Nie mógł oddychać z powodu ostrego, przeszywającego bólu. Zwijając się w kłębek, jęknął z bólu i strachu, gdy ktoś złapał go za włosy i szarpnął jego głowę do tyłu. Nad nim pochylała się ciemna postać.

To musiała być sztuczka światła, bo jego oczy zdawały się świecić rumianym, czerwonym, piekielnym światłem. Benji beczał i błagał przez krótkie, urywane oddechy, błagając o życie. Następne uderzenie uciszyło jego zadowolenie, a potem niewątpliwa zimna krawędź noża przyciśnięta do jego odsłoniętej szyi sprawiła, że ​​uwolnił pęcherz. - Zawdzięczam ci o wiele więcej, ty pochlipujący mały skurwielu - powiedział dziwnie znajomy głos.

Benji próbował go umieścić, ale nóż zadrasnął mu skórę i skupił się wyłącznie na tym, by pozostać bardzo nieruchomym. Kropla miedzianej krwi spłynęła powoli po jego szyi, wsiąkając w kołnierz koszuli. „Ale widzisz, chociaż bardzo chciałbym cię wypatroszyć jak paskudną małą świnię, którą jesteś i zostawić gnijącą w tej uliczce, jestem też trochę wdzięczny”. Uścisk na jego włosach wzmocnił się i Benji krzyknął z bólu. - Więc zostawię cię z ostrzeżeniem, chłopcze.

Postać zbliżyła się, a Benji uchylił się przed gorącym oddechem na jego uchu. „Trzymaj się, kurwa, z dala od Marissy. Nie szukaj jej. Nie rozmawiaj z nią. Nawet do niej nie machaj, jeśli przypadkowo zobaczysz ją w pieprzonym sklepie spożywczym, rozumiesz? Więc dopomóż mi Boże.

Jeśli dowiem się, że chociaż o niej pomyślałeś, znajdę cię i skończę z tym. Rozumiesz, dupku? Zmaltretowany umysł Benjiego powoli reagował, ale kolejne uderzenie i potrząśnięcie bolącymi włosami sprawiło, że sapał i kiwał głową, a łzy napłynęły mu do oczu. „Tak! Boże, tak, rozumiem!” Mężczyzna cofnął się i uderzył łokciem, po czym puścił go.

Benji zwinął się w kłębek, trzęsąc się z bólu i przerażenia, skomląc i ostrożnie obejmując swoją prawie złamaną szczękę. Słyszał tylko odgłos powolnych kroków, oddalających się w noc. Prawie pół godziny zajęło mu wydostanie się ze strachu i bólu, a potem biegł w bolesnym kucaniu do swojej ciężarówki. W środku, przy zamkniętych drzwiach i pracującym silniku, Benji przypomniał sobie to spotkanie i wzdrygnął się.

Jedno było pewne. Nigdy więcej nie zbliżał się do domu Weissa ani Marissy. Dwa miesiące później. Marissa jechała górską drogą, obracające się liście i wysokie temperatury nadawały krajobrazowi piękny, bajkowy charakter.

Asfalt był gładki i pofałdowany, gdy wkroczyła na podjazd, mocno uderzając stopami po stromym zboczu. W połowie drogi skręciła w długi podjazd, który w końcu doprowadził ją do wspaniałego górskiego domu, który Patrick przedstawił jej pod koniec lata. Wspomnienie to sprawiło, że jej kręgosłupem przebiegły dreszcze rozkoszy i poczucia winy. W ciągu pierwszego tygodnia tutaj rozwiązali wiele spraw, a wspomnienie tego, jak to osiągnęli, sprawiło, że Marissie zrobiło się ciepło.

Biegła po zalesionym podjeździe, aż szeroka polana przed domem oznaczała koniec biegu. Uspokajając ją, czuła rosnące podniecenie i podniecenie, które podtrzymywały jej tętno. Zmusiła się do jak zwykle wykonania rutynowych ćwiczeń rozciągających, po czym skierowała się do wejścia do sali błotnej.

Dom był tak samo czarujący jak za pierwszym razem. Od tego czasu umeblowali go i kilka razy wracali z dziećmi. Było to świetne miejsce na rodzinne weekendy z dala od miejskiego zgiełku.

Jednak to był pierwszy raz, kiedy wrócili sami. Dla dzieci były ferie jesienne, więc Patrick zaprosił matkę, aby zatrzymała się w domu w Atlancie, podczas gdy on i Marissa wyjechali na długi weekend. Marissa zdjęła buty, po czym zabrała się za skarpetki. Podłogi wyłożone kafelkami tutaj i w całej połączonej przestrzeni kuchennej były ogrzewane, więc przyjemnie było chodzić boso po chłodzie na zewnątrz. Zanim jednak opuściła błoto, miała jeszcze kilka rzeczy do zrobienia.

Od tego pamiętnego tygodnia kilka miesięcy temu związek Marissy i Patricka zmieniał się, ewoluował. Ten długi weekend był swoistym sprawdzianem tych zmian. Marissa zdjęła koszulkę do biegania z długimi rękawami, po czym naciągnęła sportowy stanik przez głowę.

Następnie założyła rajstopy i stringi, po czym włożyła ubrania do pralki i uruchomiła pralkę. Marissa zanurkowała do małej wanny tuż za ubikacją i postarała się wyglądać dobrze. Wypuściła swoje długie włosy z niskiego ogona, przeczesała je i związała z powrotem w ogon, tym razem wyżej na głowie.

Korzystając z umywalki, spryskała twarz wodą, chłodząc spływającą poświatę, która przylgnęła do jej policzków. Wytarła się, a potem, ostatni raz przeglądając się w lustrze, wyszła. Wejście do całkowicie nagiej kuchni było ekscytujące.

Na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka, a jej sutki nabrzmiały, gdy poszła szukać Patricka. Znalazła go w gabinecie, jednym z pokoi wychodzących na jezioro. Siedział w skórzanym fotelu z filiżanką kawy w jednej ręce i leniwie przeglądał wiadomości na swoim tablecie. Marissa weszła cicho i uklękła tuż za drzwiami, z pochyloną głową w uległości. Minęło kilka minut, zanim odłożył tablet i przemówił do niej.

„Dzień dobry, Marissa. Niezły bieg?” jego ton był idealnie lekki, całkowicie kłócący się z brzęczącymi, skwierczącymi iskrami przelatującymi przez jej ciało. Skinęła głową, starając się wyrównać oddech. „Tak, proszę pana.

Na zewnątrz jest pięknie. Bardzo mi się podobało”. Patrick milczał, a Marissa poczuła, że ​​drży w oczekiwaniu. Zachichotał i wymamrotał: — Masz na coś ochotę, Marissa? Ponownie skinęła głową.

"Tak jest." Wstał z krzesła, podszedł do półki i wyciągnął drewniane pudełko. Marissa słuchała jego ruchów, wbijając wzrok w podłogę. Jej oddech przyspieszył, gdy do niej podszedł, a jego stopy pojawiły się i zatrzymały kilka cali od jej kolan. – Czego chcesz, Marisso? Pytanie zostało zadane głębokim, poważnym tonem.

Zadrżała i przełknęła ślinę. Zamykając oczy, powiedziała: „Być twoją, proszę pana”. Patryk cmoknął. Jego palce pogłaskały czubek jej włosów, a ona prawie jęknęła.

"Być moim czym, Marissa?" – By być twoją uległą, panie – wyszeptała. Poczuła głębokie b ogarniające jej twarz i klatkę piersiową, jej palce zacisnęły się w dłoniach w ciasnych, nerwowych pięściach na kolanach. Patrick mruknął z uznaniem, a potem usłyszała dźwięk dłoni gładzącej materiał. Jej oczy rozbłysły na krótką chwilę i dostrzegła Patricka, który powoli składał bańki i gładził się przez swoje flanelowe spodnie od piżamy.

Widziała, że ​​był twardy, kiedy się dotykał, i pragnęła go mieć, sprawić mu przyjemność. „Spróbuj jeszcze raz, Marissa”. Ręka Patricka chwyciła jej podbródek i odchyliła jej głowę do tyłu, tak że jej oczy spotkały się.

Ich ciemna głębia zapierała jej dech w piersiach, sprawiała, że ​​jej cipka śliniła się, a sutki bolały od jego piekącej czułości. "Co chcesz." Zatraciła się w jego oczach, kiedy odpowiedziała: „Być twoją pieprzoną zabawką, proszę pana”. Patrick uśmiechnął się złośliwie i powiedział: „Grzeczna dziewczynka. Spójrz teraz na mnie”. Puścił ją, potem otworzył pudełko i coś z niego wyjął.

Odkładając pudełko, otworzył wysadzany diamentami platynowy kołnierz, na którym widniały słowa „Patrick's Fuck Toy” wypisane drobnymi diamentami na całej jego długości. Marissa jęknęła teraz otwarcie, kiedy pochylił się i przyłożył jej zimny metal do gardła. Zamknięto je specjalnym kluczem. Nie można było go zdjąć, chyba że on na to pozwolił. Marissa poczuła, jak nieustępliwy kołnierz ją przygniata.

Jej tętno wyrównało się i poczuła coś w rodzaju płynnej, spokojnej satysfakcji. Łza spłynęła jej z oka, a Patrick ją otarł. „Wyglądasz w tym tak idealnie. Moja chętna mała zabawka do ruchania” – powiedział, powoli opuszczając spodnie od piżamy i biorąc swojego niesamowicie twardego kutasa w dłoń, by go uderzyć.

- Teraz. Pokaż mi, jak bardzo chcesz być moją dziwką. Marissa nie marnowała ani sekundy. Pochyliła się, wtuliła się pod jego głaszczącą dłoń i lizała i ssała jego worek, podczas gdy on kontynuował głaskanie.

Przeszył ją cichy jęk Patricka. Otworzyła usta i ssała najpierw jedno, potem drugie, a na koniec oba jego jaja na raz. Zdecydowanie podobała mu się jej praca, jego sapanie i pomruki świadczyły o jego rosnącym pożądaniu.

Dłoń na jej kucyku odciągnęła ją, po czym jej usta wypełniły się twardym, pchającym kutasem. Patrick trzymał jej włosy i podbródek, pochylając ją ku swojej satysfakcji, tak że mógł po prostu pieprzyć się w jej chętne gardło. Marissa trzymała się jego ud, gdy ją używał, czując pulsowanie jej cipki i ból, który chciał wypełnić. Jej otwór w dupie mimowolnie zacisnął się wokół szklanego korka, który włożyła przed biegiem, zgodnie z instrukcją Patricka.

Z głośnym chrząknięciem Patrick wypchnął się z jej ust, po czym kazał jej wylizać go ze śliny. Pocierał swoim pulsującym kutasem całą jej twarz i szyję, a Marissa uwielbiała każdą sekundę jego twierdzeń. Kiedy podciągnął ją i posadził klęczącą na szezlongu przy krześle, które zwolnił, była więcej niż gotowa do pieprzenia, ale Patrick miał inne pomysły. Poczuła, jak klaps szczypie i ogrzewa jej tyłek, sprawiając, że krzyczy zarówno z przyjemności, jak iz bólu.

Jeden po drugim rozbrzmiewał w pokoju, któremu towarzyszyło sporadyczne ruchanie palcami. Marissa majaczyła z potrzeby, obolała z pożądania, kiedy w końcu ukląkł za nią i wepchnął się w jej czekającą cipkę. Krzyknęła z rozkoszy, gdy wypełnił ją po rękojeść, a korek sprawił, że wszystko stało się o wiele mocniejsze. Patrick chwycił ją za biodra i pieprzył ją mocno i szybko, jego miednica naciskała na wtyczkę i sprawiała, że ​​czuła się podwójnie wyruchana.

Marissa jęczała długo i głośno, gdy zbliżał się jej orgazm, i chętnie pieprzyła się na jego szaleńczym drążku. Patrick raz po raz dawał jej klapsy w tyłek, kiedy ją wypełniał, a potem przyciągnął ją za włosy i przycisnął do swojej klatki piersiowej. Jego dłoń objęła i ścisnęła jej pierś, a palce szczypały i szczypały jej wrażliwy sutek. Marissa krzyknęła: „Kurwa, Patrick, zaraz przyjdę!” „Tak, kurwa, chodź po mojego fiuta. Chodź kurwa mocno!” - odpowiedział przez zaciśnięte zęby, podwajając wysiłki.

Marissa katapultowała się z urwiska szczytowania, wykrzykując przekleństwa w pięknej scenerii na zewnątrz, kiedy konwulsyjnie i doiła penisa Patricka. Jego dłoń zaczęła głaskać i obracać jej łechtaczkę, a Marissa znów krzyknęła, czując, jak fala znów się podnosi, zła i szybka. Krzyczała: „Kurwa, kurwa, kurwa…” przez długie minuty, gdy nadal przychodziła i przychodziła. Potem opadła na szezlong, kutas Patricka opuścił jej pulsującą cipkę.

Próbowała wstać na czworakach, ale Patrick przytrzymał ją i wyciągnął zatyczkę z jej tyłka. Marissa jęknęła z powodu pustki, tęskniąc za gęstym, pełnym uczuciem, dopóki nie poczuła nawilżonego sokiem z cipki penisa Patricka naciskającego na jej rozluźniony tyłek. Jęknęła i sapnęła, gdy uniósł jej biodra i powoli wypełnił jej tyłek jednym długim pchnięciem.

"Kurwa, Patrick. Kurwa…" powiedziała, zaciskając oczy, gdy wzięła całego jego penisa. Poczuła, jak się wycofuje, a potem angażuje jeszcze raz, i jęknęła z powodu promieniującej przyjemności. Patrick jęknął i powiedział: „Tak, to był najwyższy czas, żebym zażądał tego tyłka. Kurwa, to dobrze, Marissa.

Taka dobra mała dziwka, prawda?” Nacisnął mocno, a ona zadrżała. Patrick rozpoczął powolny, głęboki rytm pchnięć, a Marissa poczuła, że ​​unosi się coraz wyżej i wyżej pod wpływem odurzającego pragnienia, które podsycał. „Powiedz to, Marissa,” nalegał, gdy jego ruchy stały się szybsze, ostrzejsze, ostrzejsze. Jedna ręka znów była w jej włosach, podczas gdy druga drażniła się i kręciła wokół jej niesamowicie wrażliwej łechtaczki.

Całkowicie pod jego kontrolą, dokładnie tam, gdzie chciała być, poddała się mrocznej potrzebie i wepchnęła swój chętny tyłek w jego pchające ciało. „Kurwa, tak, jestem twoją małą dziwką! Weź ten ciasny tyłek, proszę, proszę pana! O kurwa, przyjdę jeszcze raz. Proszę, pozwól mi przyjść jeszcze raz!” bełkotała, ujeżdżając rosnącą, pochłaniającą potrzebę. Patrick przeklinał ją i pieprzył ją mocno i szybko, jego palce latały po jej łechtaczce. „Tak, kurwa, tak.

Marissa, kurwa, chodź po mnie w tej chwili! Chodź na mojego pieprzonego kutasa! Wypełnię cię całą moją spermą. Nadchodzi, dziwko!" Jęknął głośno i wszedł w nią mocno, trzymając się głęboko w środku, gdy jego kutas kopał i pulsował, dostarczając nasienie w jej głębię. Marissa doszła tak, jak on, jej tyłek doi jego zbliżającego się kutasa i wysyła falę za nim fala bezprecedensowej przyjemności przez całe jej ciało. Straciła poczucie czasu, po prostu ciesząc się niesamowitymi doznaniami wypełniającymi całą jej istotę.

Minuty, a może eony później, Marissa poczuła, jak Patrick porusza się za nią. Odsunął się od jej tyłka, a ona poczuła przez chwilę pusty, aż coś powoli wcisnęło się z powrotem w jej tyłek. Był większy niż korek, który miała wcześniej. Odetchnęła głęboko, gdy się usadowił, całkowicie ją wypełniając i zatrzymując całą spermę Patricka głęboko w niej.

Patrick stuknął i Marissa zadrżała. „Musimy utrzymać ten tyłek pełny, prawda, dziwko?" Marissa zachichotała bez tchu i powiedziała: „Tak jest." Poczuła, jak jego ręce gładzą jej plecy, wygładzając i masując jej wrażliwą skórę, obracając ją tak, że kiedy zszedł obok niej, przytuliła się do jego piersi. Patrick pocałował ją namiętnie, obejmując ją ramionami. Marissa czuła się bezpieczna i pełna, całkowicie zaspokojona i szczęśliwa ponad wszystko, co kiedykolwiek sobie wyobrażała.

Przytulali się i całowali, dotykali i drażnili tak przez chwilę, po prostu ciesząc się sobą i swoją miłością. Jakiś czas później Patrick odchylił się i powiedział w zamyśleniu: „Wiesz, chociaż nie tak bym tego wolał, ten chłopak Riley naprawdę wyświadczył nam przysługę. Mam nadzieję, że zgnije w piekle, ale jestem mu trochę wdzięczny. ”.

Marissa odwróciła się do niego twarzą, zmarszczyła brwi i powiedziała bardzo poważnie: „O kim mówisz?”. Patrick spuścił wzrok, jego twarz była zdezorientowana, po czym wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, przypominając sobie swoją przysięgę złożoną jej w pierwszym pełnym wrażeń tygodniu w domu. Pocałował ją w nos i powiedział: „Dobra dziewczynka”.

Marissa rozpromieniła się na jego pochwałę. Przytuliła się do jego boku, a Patrick nadal czule ją głaskał i pieścił. Po chwili Patrick znów się poruszył, unosząc jej podbródek, by na niego spojrzała. – Jest coś, o czym myślałem, zwierzaku – powiedział, a Marissa była zachwycona, gdy użył słowa „zwierzak”. Położyła się do łóżka i czekała, aż będzie kontynuował.

„Muszę się przyznać. Pamiętasz taśmę wideo, którą nagrałem dla ciebie, kiedy byliśmy tu po raz pierwszy?” Uśmiech Marissy osłabł i odwróciła wzrok, echa wstydu odbijały się od jej błogiego nastroju i sprawiły, że cicho jęknęła. Patrick skierował jej wzrok z powrotem na niego i delikatnie ją uciszył.

„Nie chcę przywoływać złych wspomnień, kochanie. Chciałem ci tylko powiedzieć, jak bardzo seksowne było ich oglądanie”. Marissa gapiła się na niego. „Chociaż chciałem udusić tego małego skurwiela, oglądanie, jak zachowujesz się jak dobra dziwka, było dla mnie kompletnym podnieceniem”.

Marissa chciała się od niego odsunąć, ale trzymał ją mocno. Wyjąkała: „Patrick, ja… nie rozumiem. Dlaczego o tym wspominasz?” Patryk uśmiechnął się do niej złośliwie. Pomyślałem, że moglibyśmy spróbować nakręcić kilka naszych własnych filmów. Chciałbym zobaczyć, jak jesteś dla mnie taką samą chętną dziwką i pomyślałem, że tobie też by się to spodobało.

A może pomyliłem twoje podekscytowanie oglądaniem ich?" Jego dłoń objęła jej cipkę, palce wirowały w świeżych sokach, które stworzył pomysł bycia filmowanym. Marissa jęknęła cicho i automatycznie przywarła do jego dłoni. Lekko uderzył ją w pośladek, a ona podskoczyła. – Co o tym myślisz, zwierzaku? Marissie spodobał się ten pomysł.

Oczekiwanie na to było jak stado motyli w jej piersi. Przesunęła dłonią po twardniejącego penisa Patricka i wykonała kilka leniwych ruchów, obracając kciukiem wokół jego głowy. – Bardzo by mi się to podobało, proszę pana. Ściskała jego penisa przez kilka sekund, czując, jak pulsuje w jej uścisku, po czym zapytała: „Czy pan chce wziąć prysznic? Jestem pewien, że przydałoby się nam obu dobre, dokładne umycie”. Patrick warknął cicho i zgodził się, po czym wstał i kazał jej uklęknąć.

Marissa wykonała polecenie, a na jej twarzy pojawił się zmysłowy, bezczelny uśmiech. Powoli wyczołgała się z gabinetu, kołysząc tyłkiem szklaną zatyczką, która, o której nie wiedziała, pokazywała błyszczący, mrugający szklany kwiatek, iz zapałem poprowadziła Patricka do ich przyszłości.

Podobne historie

Stary przyjaciel

★★★★★ (< 5)

Moja dziewczyna wychodzi do klubu nocnego. Mam niespodziankę, kiedy idę po nią od starego przyjaciela.…

🕑 39 minuty Oszukiwanie Historie 👁 13,998

Moja dziewczyna ma na imię Louisa. Ma pięć stóp i sześć cali wzrostu, drobną ramę w rozmiarze 6/8 i piersi. Ma długie ciemnobrązowe włosy, które często nosi prosto. Ma także…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Nudne seminarium zamienia się w gorący czas dla dwóch nieznajomych!

★★★★(< 5)

Nudne profesjonalne seminarium staje się ekscytującym wydarzeniem dla dwóch nieznajomych.…

🕑 19 minuty Oszukiwanie Historie 👁 6,945

Powolnie wychodzi przez drzwi, jedzie do centrum kongresowego i znajduje miejsce parkingowe. Wchodzi do sali seminaryjnej, znajduje kilka pustych miejsc i siedzi w jednym. Nawet nie rozgląda się po…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Trzy dziwki z prezentu walentynkowego: 11:00

★★★★★ (< 5)

Długo spóźniony pocałunek walentynkowy zamienia się w krach.…

🕑 15 minuty Oszukiwanie Historie 👁 2,698

Rob właśnie wyszedł spod prysznica, gdy zadzwonił telefon. To była jego żona. Chciała wiedzieć, co robi, a on musiał ugryźć się w język, żeby nie powiedzieć, że właśnie skończył…

kontyntynuj Oszukiwanie historia seksu

Kategorie historii seksu

Chat